Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Temat lekcji religii raz po raz dołącza do debaty publicznej, za każdym razem rozpalając społeczne emocje. W wielu z nas narasta irytacja na obecny stan rzeczy – oddalenie treści przekazywanych podczas katechezy od faktycznych wyzwań, przed jakimi stoją młodzi ludzie w XXI wieku w Polsce. Co z tym zrobić? Oddajemy głos człowiekowi, który w czasie tych lekcji znajduje się po niewygodnej stronie – za biurkiem nauczycielskim, a jednak przez uczniów nie jest postrzegany jako relikt przeszłości.
Niestandardowe podejście ks. Damiana Wyżkiewicza do prowadzenia lekcji religii sprawiło, że otrzymał wyróżnienie w konkursie Nauczyciel Roku 2019. Czym zdobywa uznanie i zaufanie uczniów? Jak rozmawia z nimi o Bogu, przykazaniach, grzechu, modlitwie i budzącej się seksualności? Czy nie boi się kontrowersyjnych tematów, jak pedofilia w Kościele, gender, aborcja, homoseksualizm? I w końcu czy religia w szkole to w ogóle dobry pomysł? Takie pytania stawia mu dziennikarz i publicysta Dawid Gospodarek.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 153
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Rozdział pierwszyKatecheta jak standuper
Ewa z żebra, a nie z nogi Adama
Dogmaty? Tak, ale w drugiej kolejności
Facebook koniecznie potrzebny!
Halloween, Olga Tokarczuk i Harry Potter
Lekcje online
Fałszywy obraz Boga
Rozdział drugiKiedyś i dzisiaj
Na wariackich papierach
Religia w świeckiej szkole?
Kłopoty z kadrą i mentalnością proboszczów
W kontakcie i w rozwoju
Etyka – konkurentka?
Rozdział trzeciByć dobrym pedagogiem – wyzwanie
Jasne granice
Bez gitary i spontanu
Seksualność, gender, aborcja i...
Dyscyplina, a nie zemsta
Antypedagogika, czyli nie wciskaj w schemat
Rozdział czwartySzkoła to nie kościół
Ewangelizacja, czyli nawiązywanie relacji
W szkole czy w parafii?
Wolność sumienia, także katechety
Skandale w Kościele
Zapraszać, a nie zmuszać
Rozdział piątyNiepełnosprawni, czyli kto?
Jean Vanier – dzieło i ciemność
Pełnosprawni w człowieczeństwie
Indeks osób
Wyobraź sobie, że masz przedstawić nowy program nauczania religii w szkole. Jaki kształt katechezy byś zaproponował?
Jeśli chcemy, żeby nauczanie religii w szkole miało sens i dobre ramy intelektualne, powinniśmy zmienić sposób myślenia o tym, czego i jak chcemy w ramach tego przedmiotu uczyć. Na początek przypomnijmy zasadę, którą zawsze trzeba mieć przed oczyma: obecność religii w szkole nie powinna oznaczać robienia ze szkoły kościoła.
Weźmy taki przykład: katecheta organizuje w szkole spotkania biblijne, podczas których uczestnicy nie tylko rozważają teksty z Pisma Świętego, ale również modlą się. Nie jestem przekonany, czy szkoła jest dobrym miejscem do tego rodzaju inicjatyw. Nie jest to przecież klasyczne kółko zainteresowań, ale krąg biblijny, którego miejsce jest przy parafii.
Zamiast religii wprowadziłbyś religioznawstwo?
Daleki jestem od proponowania takiego modelu szkolnego, w którym uczy się tylko religioznawstwa. Sam w ramach religii w szkole średniej widziałbym zajęcia z filozofii, teologii i etyki katolickiej. Wyobrażam sobie zresztą, że tego rodzaju lekcje mogłyby w szkole dotyczyć nie tylko religii katolickiej, ale również prawosławia, luteranizmu, judaizmu oraz islamu czy buddyzmu.
Zastanawiam się również, dlaczego uczniowie, którzy wybierają religię, nie mieliby mieć etyki. Czy nie powinni być uczeni, na czym polega różnica między etycznymi i nieetycznymi postawami i wyborami? W ogóle mam wątpliwości, czy w nauczaniu religii można pomijać aspekty etyczne.
Czyli rozumiem, że na Twoich lekcjach religii etyka ma swoje miejsce?
Ma! I to ważne. Pracę z moimi uczniami w szkole średniej zazwyczaj dzielę na trzy części – najpierw zajmujemy się emocjami, następnie wolą, a na koniec intelektem.
Kiedy mówimy o emocjach, poruszam kwestie związane z podstawami psychologii. Kiedy zajmujemy się tematem woli, odwołujemy się do etyki. Zaś w kwestiach związanych z intelektem, posiłkujemy się teologią i filozofią.
Takie przedstawienie sprawności i cech właściwych człowiekowi (emocje, wola, intelekt) w powiązaniu z określonymi dziedzinami wiedzy (psychologia, etyka, filozofia i teologia) naprawdę działa i ma wymiar praktyczny. Rozwija młodego człowieka i daje mu narzędzia do wglądu w siebie. A jeśli te elementy analizować będziemy w oderwaniu od siebie, wówczas nie wiadomo, o co w nich właściwie chodzi.
A jak ma się Twoja wizja do obowiązującego programu i podręczników?
Prawda jest taka, że większość podręczników do religii dla szkół średnich jest nijaka. Wizualnie może i dla niektórych są atrakcyjne – kolorowe zdjęcia, obrazki, jacyś młodzi, uśmiechnięci ludzie na okładce. Ale co z tego?
Jak na broszurkach werbunkowych czy reklamowych.
Przejrzałem ostatnio najnowsze podręczniki dla szkoły średniej i naprawdę nie ma ani jednego, który mógłbym polecić. Przede wszystkim dlatego, że nie mają merytorycznej treści. Większość to jakieś pobożne rozważania, zresztą dość infantylne. Nie ma tam ani konkretnej wiedzy teologicznej, ani filozoficznej, jakby autorzy bali się, że tego rodzaju przekaz zniechęci uczniów. Dlatego sam zrezygnowałem z korzystania z podręczników.
Wolę przygotować własne materiały, które są ciekawe i aktualne. Może w ogóle należałoby zrezygnować z podręczników do lekcji religii? Może lepiej, żeby nauczyciel religii miał dobrą książkę metodyczną, jakieś praktyczne drogowskazy metodyczne, na przykład dotyczące kwestii bioetycznych. Trzeba by je oczywiście regularnie aktualizować, bo młodzi szybko się zmieniają. Zresztą coraz więcej wydawnictw tworzy metodyczną bazę danych.
Jestem zdania, że powinna istnieć specjalna ogólnopolska komisja, która regularnie, na przykład co 2–3 lata, aktualizowałaby treści programowe i metodyczne propozycje dla katechetów. To byłoby o wiele bardziej przydatne niż drukowanie kolejnych podręczników.
Czy w takim razie jest sens, żeby kupować podręczniki? Może raczej zaopatrzyć dziecko w Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego, albo starsze w sam Katechizm, gdzie znajdzie wszystkie potrzebne treści?
Na poziomie podstawówki podręczniki może i mają sens, ale już w szkole średniej absolutnie się nie sprawdzają. Jak wspomniałem, zrezygnowałem z podręczników, czasami może coś z nich skseruję. Dobry podręcznik do języka polskiego, historii czy religii to taki, który zawiera wysokiej jakości treści. Niestety, podręczniki do religii tego kryterium dość często nie spełniają. Niektóre wydawnictwa mają za to dość ciekawe karty pracy nad wybranymi tekstami źródłowymi – one rzeczywiście się przydają.
Jedyny przyzwoity podręcznik do religii, jaki kojarzę, to Być chrześcijaninem pod redakcją ks. prof. Mariana Ruseckiego, wydany na KUL.
No tak, tyle że to jest taka cegła, że zabić nią można – ma prawie 900 stron! To książka dla kandydatów do olimpiady teologicznej, uczestników kółka teologicznego albo biblijnego. Sam z niej korzystam, przygotowując się do lekcji o dogmatach, na przykład chrystologicznych. Tam jest między innymi świetnie opracowany temat dotyczący psychologii osoby Jezusa.
Trzeba też zauważyć, że niektóre podręczniki zawierają kontrowersyjne treści – często są to po prostu poglądy autora podręcznika, mające niewiele wspólnego z wiedzą teologiczną. W jednym z podręczników do klasy pierwszej liceum znalazłem takie stwierdzenie: „Małżeństwa mieszane często zawodzą (z Arabami rozpadają się prawie wszystkie, z Murzynami około 75%), o wiele szybciej niż te z jednego kręgu kulturowego. Różnica religii sprawia, że nie możemy świętować tego samego, w tym samym czasie”. To się w głowie nie mieści! Nie dosyć, że treść jest rasistowska, to jeszcze stygmatyzująca małżeństwa mieszane. W tej sytuacji zamiast tego rodzaju podręcznika lepiej kupić Pismo Święte w dobrym przekładzie, z bogatymi komentarzami.
A co z programem nauczania religii?
Ten program to niestety istny groch z kapustą. Na przykład w podręczniku do dawnej klasy trzeciej gimnazjum, który nadal obowiązuje w klasie pierwszej nowego liceum, do jednego rozdziału wciśnięto wszystkie tematy dotyczące małżeństwa, bioetyki i teologii duchowości. Te zagadnienia są więc, moim zdaniem, bardzo powierzchownie omówione, a przede wszystkim podjęte za wcześnie. Dla piętnastolatka czy szesnastolatka sprawy bioetyczne są zazwyczaj za trudne, niezrozumiałe. Wymagają większej dojrzałości, zarówno emocjonalnej, jak i intelektualnej.
Psychologia rozwojowa mówi przecież o różnicach w recepcji wiedzy, dlatego oczywiście program i sposób nauczania religii jest inny w szkole podstawowej i średniej.
Jeśli chodzi o podstawówkę, powinniśmy dążyć do tego, aby w ramach ośmiu lat nauki dokładnie przerobić biblistykę. Każdy po skończonej szkole podstawowej powinien wiedzieć, że opis stwarzania świata i człowieka zawarty w Księdze Rodzaju nie jest chronologiczny i nie można go interpretować dosłownie: jakoby Bóg miał stwarzać świat w sześć dni albo tych sześć dni miałoby oznaczać jakieś epoki w dziejach wszechświata.
Ów zawarty w Biblii opis stwarzania świata to hymn na cześć Boga Stwórcy, w którym zawarte są prawdy filozoficzno-teologiczne, świadczące o istnieniu Boga; o tym, że to, co On stworzył, jest dobre; że Bóg stworzył coś ex nihilo, czyli z niczego, co oznacza, że poza Nim nic nie było – żadnej materii ani chaosu. To Bóg wszystko stworzył.
Uczeń kończący szkołę podstawową powinien również wiedzieć, że teorię Wielkiego Wybuchu stworzył belgijski jezuita, ks. Georges Lemaître, a twierdzenie, jakoby teoria ewolucji pozostawała w sprzeczności z prawdami wiary, to po prostu opowiadanie bzdur. W końcu teoria ewolucji jest znacznie starsza od Darwina. Mówił o niej już Tales z Miletu, gdy tłumaczył, że zasadą arche jest woda, a w średniowieczu – św. Augustyn, gdy interpretował pojęcie creatio continua (ciągłego stwarzania).
Chodzi chyba również o to, żeby każdy absolwent szkoły podstawowej miał świadomość, że pomiędzy tym, czego się uczył na religii, a wiedzą z biologii czy historii zasadniczo nie ma sprzeczności.
Ależ oczywiście! Wystarczy poczytać prace ks. prof. Michała Hellera, który pisze o tym, jak współczesna fizyka, matematyka i teologia korespondują ze sobą. I wtedy wszystko stanie się jasne. Albo zajrzeć do, wciąż niedocenianej w Polsce, encykliki papieża Franciszka Laudato si’ – pierwszej papieskiej encykliki, w której stworzenie opisane zostało wyraźnie w narracji ewolucyjnej.
Mam pewien żal do niektórych katechetów, że nie uczą metod interpretacji Pisma Świętego, które są zawarte w dokumencie Papieskiej Komisji Biblijnej pt. Interpretacja Pisma Świętego w Kościele katolickim z 1993 roku. Można się z niego dowiedzieć o różnych metodach interpretacyjnych zatwierdzonych przez Kościół, m.in. o metodzie historyczno-krytycznej, metodzie kulturowej Sitz im Leben, metodzie lingwistycznej, porównawczej, feministycznej czy narracyjnej, o której wspominała w mowie noblowskiej Olga Tokarczuk.
Tych metod uczę moich licealistów, uczniów technikum i lektorów. Dzięki temu wiedzą, że niektórych tekstów biblijnych nie należy czytać dosłownie. Pismo Święte nie jest podręcznikiem do biologii, dlatego opowieść o żebrze Adama nie jest przykładem z podręcznika do anatomii, lecz symbolem biblijnym. Oznacza równość w godności. Bo gdyby opis stworzenia mówił, że Ewa została stworzona z kości nogi Adama, wtedy oznaczałoby to, że byłaby poddana Adamowi – a tak nie jest. Lub gdyby była uformowana z kości czaszki Adama, znaczyłoby to, że postawiona jest ponad mężczyznę, a tak również nie jest. Mężczyzna i kobieta są równi w godności. Biologicznie oczywiście się różnią.
Warto też poczytać abp. Józefa Życińskiego...
Całkowita zgoda – można również sięgnąć do jego tekstów. Jeśli się ma solidną wiedzę, to trudne pytania nie są aż tak trudne. Można wówczas znaleźć sposoby na wytłumaczenie nawet tak zawiłych kwestii teologicznych jak te dotyczące trynitologii, czyli związanych z Trójcą Świętą. Wszyscy boją się tego tematu, a ojcowie Kościoła podpowiadają nam zdumiewające i trafiające do wyobraźni wyjaśnienia.
Sam podczas katechezy wykorzystuję podawany przez nich przykład ze słońcem: Bóg Ojciec to słońce, Syn Boży jest promieniem wysłanym przez Słońce, a to odczuwane przez nas ciepło – to Duch Święty. Trzy rzeczy, a jedna natura słoneczna! Odwołuję się również do przykładu ze strumieniem: źródłem jest Bóg, strumieniem, który spływa na ziemię, jest Chrystus, a wartkim prądem strumienia jest Duch Święty. Uwielbiam używać tych przykładów, bo świetnie trafiają do licealistów. W ten sposób mogę wyjaśnić zasadę teologiczną, że jest jeden Bóg – a trzy osoby, które mają jedną boską naturę.
Zazdroszczę Twoim uczniom. Moja katechetka, tłumacząc nam w gimnazjum tajemnicę Trójcy Świętej, powołała się na wspomnienie o św. Augustynie, widzącym dziecko przelewające morze do wykopanej na plaży dziury. No, ale tak jak morza nie przeleje się do dziury, tak Trójcy Świętej nie da się zgłębić, więc omawialiśmy inne tematy, niekoniecznie istotne dla wiary i życia...
Takie wytłumaczenie może być dobre dla pierwszaków, chociaż sądzę, że i dla nich przykłady ze słońcem i strumieniem byłyby do przyswojenia.
Abraham
Adam
Anaksymenes
Andersen Hans Christian
Anioł Magda
Augustyn z Hippony, św.
Benedykt XVI, właśc. Joseph Ratzinger
Benik Wawrzyniec Stanisław, ks.
Bielecka Małgorzata
Chudy Wojciech
Cyprian z Kartaginy, św.
Czekalska Zofia, ps. Sosenka
Darwin Karol
Dobrzyńska Władysława, s.
Dulski Tomasz, ks.
Duns Szkot Jan, bł.
Ewa
Foucault Michel
Franciszek, papież, właśc. Jorge Mario Bergoglio
Garbat Marcin
Góra Przemysław, ks.
Gorczyński Edward
Grimm Jacob Ludwig Karl
Grimm Wilhelm Karl
Heidegger Martin
Heller Michał, ks.
Herder Johann Gottfried
Hitler Adolf
Izaak
Jan Paweł II, św, właśc. Karol Wojtyła
Jaworecki Konrad, ks.
Jezus Chrystus
Kaczkowski Jan, ks.
Kant Immanuel
Knotz Ksawery, o.
Leibniz Gottfried Wilhelm
Lemaître Georges
Lubiatowski Tadeusz, ks.
Maria, matka Jezusa
Mata, właśc. Michał Matczak
Mathieu Marie-Hélene
McCarrick Theodore, kard.
Mickiewicz Adam
Nycz Kazimierz, kard.
Obrębska Dorota
Paweł z Tarsu, św.
Pawlukiewicz Piotr, ks.
Pius IX, bł., właśc. Giovanni Mastai Ferretti
Pius XII, właśc. Eugenio Pacelli
Rączka Barbara
Rowling J. K., właśc. Joanne Murray
Rusecki Marian
Skrzypulec-Plinta Violetta
Sokrates
Solarczyk Marek, bp
Stelmachowski Andrzej
Szymik Jerzy, ks.
Śmigiera Urszula
Śnieżyński Marian
Tales z Miletu
Teresa z Ávili, św.
Tischner Józef, ks.
Tokarczuk Olga
Vanier Jean
Weiler Joseph H. H.
Wincenty à Paulo, św.
Wincenty z Lerynu, św.
Wojtyła Karol zob. Jan Paweł II
Wolter
Życiński Józef, abp
ks. Damian Wyżkiewicz CMDawid Gospodarek
Ostatni dzwonek
Rozmowy o przyszłości lekcji religii
Biblioteka „Więzi”Tom 360Warszawa
© Copyright by Towarzystwo „WIĘŹ”, Warszawa 2020© Copyright by Damian Wyżkiewicz, Warszawa 2020© Copyright by Dawid Gospodarek, Warszawa 2020
Dziękujemy wszystkim, którzy poprzez serwis Wspieram.to włączyli się finansowo w wydanie tej książki.
Projekt okładki, opracowanie wersji elektronicznej – Marcin KiedioOpieka redakcyjna, korekta, indeks osób – Ewa KiedioRedakcja – Katarzyna Jabłońska
Zdjęcia autorów na skrzydełku:ks. Damian Wyżkiewicz – Albert Zawada / Agencja GazetaDawid Gospodarek – Jarosław Krawczak
ISSN 0519-9336ISBN 978-83-65424-80-8
Towarzystwo „WIĘŹ”ul. Trębacka 3, 00-074 Warszawa, tel. 22 827 29 17
Zapraszamy do naszej księgarni internetowej –www.wiez.plZamówienia – Dział Handlowy, tel. 22 828 18 08, [email protected]