Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Oto Polska po zmianie prawa aborcyjnego z 2020 roku. Piekło matek, córek, żon, narzeczonych, przyjaciółek. „Chcieli ze mnie zrobić taki żywy inkubator” – podsumowuje jedna z bohaterek książki. Inna dodaje: „Aborcja nie jest żadnym złotym środkiem, ale dziś nie ma ani wyboru, ani systemu”.
Daria Górka przeprowadza czytelnika przez osobiste dramaty rodzin, które dowiedziały się o nieuleczalnych wadach płodu. Demaskuje brak systemowego wsparcia i pomocy psychologicznej. Pokazuje hipokryzję rządzących i Kościoła.
To nie jest wyłącznie rzeczywistość tysiąca kobiet rocznie, które do tej pory legalnie przerywały ciążę ze względu na ciężkie wady płodu, a po wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie mogą tego robić. To rzeczywistość nas wszystkich. Rzeczywistość, którą kształtuje język, narracja, opowieść – nie tylko o aborcji, lecz także o wartościach, w które wierzymy, o Polsce, jakiej pragniemy.
Daria Górka - dziennikarka, reporterka i prezenterka telewizyjna. Autorka głośnych reportaży i książki Aż do śmierci. Stworzyła cykl „Za zamkniętymi drzwiami” opowiadający o różnych formach przemocy. Laureatka złotej nagrody na World Media Festiwal Hamburg 2022 i nagrody im. Dariusza Kmiecika. Absolwentka dziennikarstwa i dokumentalistyki Uniwersytetu Warszawskiego. W latach 2013–2022 związana z TVN24. Autorka podkastu „Na górze róże”. Mama trzyletniej Amelii.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 249
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Zaryzykuję twierdzenie, że ten temat istnieje od zarania ludzkości. Odkąd czujemy popęd seksualny, odkąd rodzą się dzieci, odkąd ludzie wiedzą, że na posiadanie potomstwa można wpływać, odtąd o aborcji i antykoncepcji się dyskutuje, choć nie zawsze tak się je nazywa. Tę dyskusję trafnie opisują słowa sprzed niemal stu lat:
Jest splotem mnóstwa rzeczy, obrosły ją całe warstwy pojęć i przesądów, gromadzących się na przestrzeni wieków. Względy prawne, etyczne, lekarskie, społeczne mają tu głos (…). A wszystko to pokrywa swoim płaszczem obłuda społeczna… przesłaniająca cały kompleks najbardziej żywotnych zjawisk.
Tak o dyskusji dotyczącej prawa do aborcji w 1929 roku pisał felietonista i działacz społeczny Tadeusz Boy-Żeleński, z wykształcenia lekarz. „Piekło kobiet” – hasło będące tytułem jego książki – od lat jest w Polsce tak popularne, że można by przypuszczać, iż powstało na potrzeby czarnych protestów, które odbywały się w 2016 roku. Wtedy pojawiało się na tysiącach transparentów. Wypowiadały je setki kobiet. Ale prawda jest taka, że jego aktualność sięga co najmniej wieku wstecz.
W latach 20. XIX wieku aborcja była w Polsce nielegalna i karana. W każdym przypadku. To prawne dziedzictwo, które pozostało nam po zaborcach. Była też faktem. Szacuje się, że rocznie przeprowadzano nawet trzysta tysięcy terminacji. W podziemiu. Setki albo tysiące z nich kończyły się śmiercią kobiet. Odzyskana niepodległość wiązała się z koniecznością uchwalenia nowego prawa, także reprodukcyjnego. Ostatecznie w kodeksie karnym z 1932 roku zapisano, że za aborcję czy raczej za „spędzenie płodu”, jak to ówcześnie określano, kobiecie grożą trzy lata więzienia, a osobom, które jej pomagają, pięć. Dopuszczono dwa wyjątki: zagrożenie życia matki i ciąża, która jest wynikiem przestępstwa. Skąd my to znamy? Tadeusz Boy-Żeleński, walczący razem z Ireną Krzywicką (publicystką, feministką i pisarką) o dostęp do legalnej i bezpiecznej aborcji, tak opisywał działania Komisji Kodyfikacyjnej II Rzeczypospolitej, która pracowała nad stworzeniem nowego prawa:
Ot, schodzi się kilku poważnych – och, jak poważnych! – panów, którzy wchodząc do sali obrad, starają się pilnie zapomnieć o tym, że są ludźmi, że tam za oknami gabinetu huczy i pędzi życie, że to, co oni piszą na papierze, to jest pisane na ludzkiej skórze, że to, co dla nich jest przedmiotem kontrowersji prawniczej, jest dla innych nie raz kwestią życia i śmierci. I pichcą sobie od niechcenia te prawa, a to, co oni upichcą, w tym potem męczą się całe pokolenia.
Co było później? W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a konkretnie w 1956 roku, prawo zliberalizowano. Uchwalono ustawę, która dopuszczała aborcję z powodów medycznych (wady płodu lub zagrożenie życia matki), gdy ciąża powstała w wyniku przestępstwa lub gdy potwierdzone zostały złe warunki socjalne rodziny. Po upadku żelaznej kurtyny – jak w dwudziestoleciu międzywojennym – trzeba było stworzyć nowe prawo. „Nasze”, „polskie”, „niekomunistyczne”. Tym razem wyjątkowo silny w dyskusji o jego kształcie był głos Kościoła katolickiego, wokół którego kształtowała się antykomunistyczna tożsamość Polaków. Wypracowano „kompromis” na ponad dwadzieścia lat. Odstąpiono od karania kobiet za przerywanie ciąży i zezwolono na aborcje w trzech przypadkach: stwierdzonych wad płodu, zagrożenia życia matki i ciąży w wyniku przestępstwa. I wydawało się, że sprawa jest zamknięta. Pozornie była.
W Polsce 2016 roku – posługując się metaforą Boya-Żeleńskiego – prawo próbowano upichcić od nowa. Zaostrzyć. Przygotowywano składniki, kucharzy, badano grunt. Ostatecznie się nie udało. Kobiety masowo wyszły na ulice, by walczyć o swoje prawa. Plan powrócił pięć lat później i tym razem się powiódł. W Polsce 2021 roku sędziowie Trybunału Konstytucyjnego prawo zmienili. Czy pamiętali o tym, że za oknem huczy i pędzi życie?
O tym życiu jest ta książka. I o śmierci czasem też. Zapraszam Państwa do rzeczywistości po zmianie prawa aborcyjnego w Polsce. Rzeczywistości skrywanej. Rzeczywistości niewidzialnych dla systemu kobiet i ich rodzin. Rzeczywistości, w której prawo pisane na skórze zostawia niedające się usunąć blizny. Rzeczywistości, w której wielka potrzeba posiadania dziecka przeplata się z jeszcze większym bólem po stracie, co jedna z moich rozmówczyń opisuje tak: „Każde dziecko, które się straciło, to całe życie, którego nie będzie. To są te pierwsze kroki, których nie będzie, to są te pierwsze słowa, których nie będzie, to są te oczy, które się do ciebie nie zaśmieją”.
To nie jest rzeczywistość tysiąca kobiet rocznie, które do tej pory legalnie przerywały ciążę ze względu na wady płodu, a teraz nie mogą tego robić. To rzeczywistość nas wszystkich; rzeczywistość, która bezpośrednio dotyka około dziewięciu milionów osób, bo tyle w populacji Polski stanowią kobiety w wieku rozrodczym. Dotyka też ich rodzin. To rzeczywistość, którą kształtują język, ramy, narracja, opowieść – nie tylko o aborcji, lecz także o wartościach, w które wierzymy, o Polsce, jakiej pragniemy.
Trudno znaleźć temat, który bardziej dzieli. Trudno znaleźć temat, w którym równie ciężko o porozumienie i spokój w dyskusji między konserwatystami a liberałami. Trudno znaleźć temat, po którym łatwiej określić przynależność do jednej z tych grup. Ten jest jak papierek lakmusowy.
Dziennikarz jest od pokazywania rzeczywistości. I to staram się w tej książce zrobić. Pokazać tę skrywaną, i to z różnych perspektyw. I jeszcze coś: to nie jest książka o aborcji w ogóle. O tej powstało wiele publikacji. To jest książka o granicy, która została postawiona przed tymi wszystkimi, którzy chcą mieć wybór, gdy słyszą okrutną diagnozę, i o ich bliskich. To książka, która potencjalnie jest o nas wszystkich.
Daria Górka
Warszawa, wiosna 2022 roku
Głos kobiet
Od uchwalenia 7 stycznia 1993 roku Ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży kilkukrotnie próbowano zmieniać prawo reprodukcyjne w Polsce; w 1996 roku je zliberalizowano i dodano zapis zezwalający na aborcję ze względu na trudne warunki życiowe lub sytuację osobistą kobiety. Rok później wrócono do stanu z 1993 roku, bo ówczesny Trybunał Konstytucyjny uznał, że tak zwana przesłanka społeczna jest niezgodna z obowiązującą wówczas Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Od tamtej pory (od maja 1997 roku) do opublikowania wyroku współczesnego Trybunału Konstytucyjnego (do stycznia roku 2021) w Polsce obowiązywał tak zwany kompromis aborcyjny.
Przerwanie ciąży było możliwe w trzech przypadkach:
gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety;
gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu;
gdy zachodziło uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
Przez lata funkcjonowania „kompromisu” organizacje pro-life razem z Kościołem i skrajną prawicą oraz feministki i lewica nie raz wytaczali przeciwko sobie najcięższe działa, próbując wpłynąć na postrzeganie tej sprawy przez opinię publiczną. Organizowano akcje protestacyjne, próbowano zmieniać konstytucję i walczono o język. Były głośne sprawy i jeszcze głośniejsze wyroki Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Były zmiany w funkcjonowaniu klauzuli sumienia, na którą mogą powoływać się lekarze. Zwykle jednak aborcję uznawano za temat zastępczy, a kobiety robiły swoje.
„Kompromis”, choć według wielu nieidealny, i często istniejący jedynie na papierze, jakoś funkcjonował. A jeżeli nie obowiązywał, kobiety brały sprawy w swoje ręce. Byle cicho. Ich historie od czasu do czasu przedstawiane były w książkach lub filmach.
W 2016 roku zrobiło się głośno. Kobiety masowo wyszły na ulice po tym, jak sejm w pierwszym czytaniu odrzucił obywatelski projekt „Ratujmy kobiety” proponujący liberalizację przepisów aborcyjnych, a do dalszych prac w komisjach skierował przepisy opracowane przez komitet „Stop aborcji”. Radykalny projekt zakładał wprowadzenie całkowitego zakazu przerywania ciąży. Wizja zmiany prawa stała się realna. Przepisy oficjalnie poparli niektórzy politycy partii rządzącej. O potrzebie zmiany ówcześnie obowiązującego status quo zaczął mówić też Kościół. Od 25 września 2016 roku w całym kraju odbywały się czarne protesty kobiet sprzeciwiających się modyfikacji przepisów. 3 października doszło do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zwanego inaczej Czarnym Poniedziałkiem. Wiele kobiet nie poszło tego dnia do pracy, inne ubrały się na czarno. W kraju i poza jego granicami odbywały się demonstracje. W strajkach, według różnych szacunków, wzięło udział od dziewięćdziesięciu ośmiu do nawet dwustu tysięcy osób. Polacy swój sprzeciw manifestowali też w internecie.
O możliwości przerywania ciąży w określonych przypadkach zaczęto rozmawiać w tradycyjnych mediach. Polskie miasta zalały transparenty z napisami: „Nie będziemy umierać za wasze sumienia!”, „Myślę, czuję, decyduję!”, „Łapy precz od naszych ciał!”. Hasła o wolności i prawie do decydowania o swoim życiu, które do tej pory były podnoszone przez feministki lub środowiska lewicowe, teraz stały się powszechnie dyskutowane i używane. Powstał niespotykany wcześniej, oddolny, wsparty przez media społecznościowe ruch kobiet, który głośno upominał się o swoje prawa. Trzy dni po Czarnym Poniedziałku, 6 października, sejm odrzucił restrykcyjny projekt.
„Ja naprawdę czekałam na to, żeby urodzić dziecko, by mogło umrzeć. Tylko po to.
Zamiast noska miało po prostu niekształtny fałd skóry nieprzypominający niczego. Obok tego, co powinno być nosem, była kilkucentymetrowa szpara. Był to rozszczep twarzy. Oko było w prawie całkowitym wytrzeszczu, dziecko nie miało powiek, nie miało też części czaszki, kości czaszki. Był za to otwór w głowie (...).
Nasze dziecko umierało dziesięć dni. Zarówno lekarze, jak i pielęgniarki robili wszystko, by oszczędzić mu bólu. Dostawało morfinę, ale ten ból umierania i tak było widać. Myśmy go widzieli”.
Prawo zmieniono pięć lat po opisywanych wcześniej masowych strajkach kobiet. Nie poprzez głosowania w parlamencie i podpis prezydenta, ale w wyniku decyzji Trybunału Konstytucyjnego. Jak do tego doszło?
Marika i Bartłomiej Kossowscy mieszkają w Warszawie. Gdy ich syn rodził się i umierał, za okami szpitala trwały protesty po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmieniającego prawo aborcyjne w Polsce. Oni starali się w nie nie wsłuchiwać. Staś miał zespół Patau – jedną z najcięższych i najrzadziej występujących wad genetycznych. Przeżył trzydzieści sześć godzin.
Marika Kossowska:Kiedy wzięliśmy go na ręce, poczuliśmy wielką radość, że jest już z nami. A później… żegnaliśmy się z synkiem kilkanaście razy w ciągu tych godzin. I coś, co kiedyś wydawało mi się jakąś totalną abstrakcją, dziś rozumiem. Robienie pamiątek jest bardzo ważne, bo po dziewięciu miesiącach ciąży wychodzisz do domu bez dziecka i nagle się okazuje, że nie masz nic. Nie masz nikogo, kogo możesz przytulić (…).
Z Oliwią spotykam się w restauracji z dużym kącikiem dla dzieci. Symbolicznie, bo to właśnie dzieci będą głównym tematem naszej rozmowy. Pięcioro, choć gdy rozmawiałyśmy, na świecie było tylko dwoje. Jej historia to prawdziwyrollercoaster. Oddaję jej głos.
Niedaleko Amsterdamu jest klinika aborcyjna, do której każdego dnia przyjeżdżają pacjentki z Polski. Wjazd, który trudno dostrzec z głównej ulicy, spokój, dużo zieleni, a w głębi zabytkowy budynek zupełnie nieprzypominający szpitala. Przed nim zaledwie trzy samochody, w tym jeden z polską rejestracją. Tak wyglądało to miejsce, gdy odwiedziłam je w sierpniu 2021 roku. Do środka mogły wejść tylko wcześniej zapowiedziane osoby. Ja i mój operator byliśmy umówieni. Na miejscu recepcjonistka Elisabeth zaprowadziła nas do lekarki Elles Garcii. Usłyszeliśmy, że są tu cztery dziewczyny z Polski. Dwie z nich zgodziły się na rozmowę przed kamerą. Były już po aborcjach, czekały na nas.
Z Klaudią rozmawiam 28 maja. Dwa dni po jej pierwszym Dniu Matki. Tłumaczy mi, że ten dzień był dla niej wyjątkowy, także dlatego, że dostała nieoczekiwany prezent. Jej córka po raz pierwszy powiedziała „mama”. Nawet jeśli to nieświadome gaworzenie, to jak na dziewięciomiesięczną dziewczynkę z zespołem Downa świetnie.
Agnieszka twierdzi, że jeżeli w takiej sytuacji w ogóle można mówić o szczęściu, to ona je miała. Mówi, że trafiła na ludzi, którzy mimo bezdusznego systemu chcieli jej pomóc. Jej ciąża zakończyła się w polskim szpitalu ze względu na przesłankę mówiącą o zagrożeniu zdrowia lub życia matki. Zdrowie rozumiane było tu jako sfera psychiczna. Jego zagrożenie potwierdzały opinie dwóch niezależnych psychiatrów.
Głos ekspertów
Rodzicielstwo to zmiana. Zawsze. Z punktu widzenia psychologicznego to sytuacja kryzysowa. Dlatego drugą część tych reportaży rozpoczynam od rozmowy dotyczącej tego, co kryje się za sformułowaniami „być mamą” czy „być tatą”. Świadomość istnienia procesów, które opisuję w tym rozdziale, jest niezbędna do zrozumienia sensu tej książki. Dlaczego? To podpowiadają liczby. Szacuje się, że nawet co trzecia kobieta może doświadczać depresji okołoporodowej. Osiem na dziesięć przeżywa trudności, które wiążą się z macierzyństwem, choć objawy im towarzyszące nie spełniają kryteriów zaburzeń psychicznych. Ciężki okres może jednak trwać miesiącami, a nawet latami po porodzie. Za chwilę przeczytasz o tym, dlaczego to moment pełny tak trudnych emocji.
Bartłomiej Wróblewski był jedną z osób, przez które w Polsce zmieniło się prawo aborcyjne. To on tę zmianę zainicjował. W 2017 roku złożył, a dwa lata później wraz z posłem Piotrem Uścińskim z PiS-u ponowił wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie, czy aborcja ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest zgodna z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej. Potem jako przedstawiciel wnioskodawców odpowiadał na pytania sędziów podczas rozprawy 22 października 2020 roku. To wtedy zapadł wyrok zmieniający prawo reprodukcyjne Polsce.
Fundacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny (FEDERA) to najstarsza i najważniejsza organizacja zajmująca się prawami reprodukcyjnymi w Polsce. Jej misja to „działanie na rzecz podstawowych praw człowieka, w szczególności prawa kobiet do decydowania o tym, czy i kiedy mieć dzieci. FEDERA stoi na stanowisku, że możliwość korzystania z tego prawa jest dla kobiet warunkiem samostanowienia, a także warunkiem zrównania szans życiowych kobiet i mężczyzn.
– Jak to? Nie mogę przerwać ciąży? Przecież dziecko nie ma głowy! Przecież to jest bez sensu! – takie słowa profesor Marzena Dębska słyszała w swoim gabinecie tuż po ogłoszeniu wyroku Trybunału Konstytucyjnego zmieniającego prawo aborcyjne w Polsce. Pacjenci mówili, że polityką się nie interesują. Ona odpowiadała, że to szkoda, bo polityka interesuje się nimi, i to bardzo. Z biegiem czasu takich sytuacji było coraz mniej. Mniej było też pacjentek ze stwierdzonymi wadami płodu. Te kobiety znikały tuż po rozpoznaniu i więcej się nie pojawiały.
„Współczesna medycyna jest w stanie przewidzieć, jak może zareagować kobieta w ciąży, która dowiaduje się, że stwierdzono wadę letalną albo inne ciężkie uszkodzenia płodu, i jest zmuszana do kontynuowania takiej ciąży, kiedy czuje, że nie da rady przez to przejść. Naprawdę medycyna jest w stanie przewidzieć konsekwencje tej sytuacji. I gdy najpierw rozmawiam z tymi kobietami, a potem słyszę, że w mediach padają sformułowania o «furtce psychiatrycznej», to myślę sobie, że to jest po prostu nieludzkie” – mówi psychiatra Aleksandra Krasowska.
Doktor Anna Parzyńska, znana także jako Doctor Ashtanga, to ginekolożka, która sama o sobie mówi, że wspiera kobiety #nomatterwhat, czyli bez względu na wszystko. Jest jedną z niewielu osób w Polsce, które mówią otwarcie o przeprowadzaniu aborcji.
Położna Teresa Hagen wspiera kobiety rodzące bardzo chore dzieci. Jest z nimi, gdy takie dzieci przychodzą na świat i gdy umierają. Jej miejscem pracy w takich sytuacjach jest pokój pożegnań – sala przeznaczona do porodów dzieci martwych oraz tych z wadami letalnymi.
Z księdzem Andrzejem Muszalą rozmawiam o cierpieniu. O jego sensie i o tym, jakie znaczenie ma pomoc, którą otrzymujemy w najczarniejszych momentach życia. Dyskutujemy też o Kościele. O jego języku, roli i kryzysie. I o chrześcijaństwie, które nigdy nie powinno potępiać.
„Najważniejszym i najsilniejszym czynnikiem ryzyka w kontekście zdrowia psychicznego osoby decydującej się na aborcję jest to, czy jej decyzja jest stygmatyzowana w środowisku, czy nie” – podkreśla psycholożka Joanna Frejus.
Do organizacji Aborcja Bez Granic do 2020 roku zgłaszały się kobiety, które były w niechcianych ciążach. Po prostu. Wolontariuszki pomagały im zorganizować tabletki wczesnoporonne lub wyjechać za granicę. Część z tych, które dziś to robią, w przeszłości sama dokonała aborcji. Uważają, że kobiety powinny mieć prawo do decydowania o swoim ciele. Zawsze. Na swojej stronie internetowej same o sobie piszą: „Chcemy mówić o aborcji normalnie, bez tabu, bez dramatu, bez przekłamań, bez strachu”.
Możliwości przerwania ciąży po stwierdzeniu wad płodu według obowiązującego prawa w Polsce już nie ma. Co jest? Teoretycznie są hospicja perinatalne, a właściwie koncepcja paliatywnej opieki perinatalnej. Wcale nie taka nowa i istniejąca niezależnie od zmiany prawa. Przez społeczeństwo, a czasem też przez lekarzy i polityków, nierozumiana i wypaczana.
Cieszę się, Droga Czytelniczko i Drogi Czytelniku, że ta książka trafiła w Twoje ręce. Gdy Wydawnictwo RM zaproponowało mi jej napisanie, byłam umówiona sama ze sobą, że już nie zajmę się obciążającymi tematami. Mimo to zastanawiałam się nie dłużej niż parę minut, pewnie dlatego, że widziałam ją oczami wyobraźni od wielu lat. Nie przypuszczałam jednak, że stanie się ona dla mnie tak ważna.
Ta publikacja to podsumowanie co najmniej sześciu lat mojej dziennikarskiej pracy. Wracam do bohaterów reportaży, które realizowałam dla programu „Czarno na białym” w TVN24 w latach 2016–2021. Spotykam też nowych. Rozmawiam ze specjalistami, przedstawiam różne punkty widzenia i przeciwstawne światopoglądy. Poruszam wiele kontekstów, także ten najaktualniejszy – zmianę prawa aborcyjnego w Polsce. W pierwszej części książki niektóre imiona (a w jednym rozdziale także okoliczności) zostały zmienione na wyraźną prośbę bohaterek reportaży, a także dlatego, żeby zapewnić im szczególną ochronę.
Na koniec pragnę podkreślić: to nie jest książka o aborcji, nie ma w niej tematu niechcianej ciąży. Ta publikacja opowiada o decyzjach podejmowanych w obliczu informacji o nieuleczalnej chorobie dziecka. Jest o cierpieniu. O bólu. O żalu. O rozpaczy. O strachu. O oczekiwaniu. O stracie. O granicy życia i śmierci. O świadomości, że nie można pomóc swojemu dziecku wyzdrowieć. O tym, że ludzie w takich momentach różnie myślą, czują i decydują – i że to dobrze. Marzy mi się, żebyśmy żyli w świecie, w którym indywidualne decyzje są szanowane.
Dziękuję wszystkim Wam, moi Drodzy Bohaterowie i Rozmówcy, za to, że podzieliliście się ze mną swoim światem i że mi zaufaliście.
Dziękuję Mojemu Mężowi, najwierniejszemu kibicowi i najlepszemu przyjacielowi, przede wszystkim za to, jak dobrze znosił wszystkie moje załamania i wątpliwości i jak perfekcyjnie ogarniał logistykę opieki nad zbuntowaną trzylatką, żebym mogła pisać. Bez Niego ta książka by nie powstała.
Dziękuję moim Rodzicom, Teściom i Przyjaciołom. Za wsparcie, inspiracje, przejmowanie opieki nad Amelią, kiedy było trzeba, za motywujące SMS-y na ostatniej prostej, a nawet za pomoc w doborze rozmówców. Jestem szczęściarą, że Was mam.
Daria Górka
Piekło kobiet PL
Daria Górka
© Daria Górka This edition © Wydawnictwo RM, 2023
Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska [email protected]
Żadna część tej pracy nie może być powielana i rozpowszechniana, w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie z fotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.Wszystkie nazwy handlowe i towarów występujące w niniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest w żadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania z informacji zawartych w niniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione o możliwości wystąpienia szkód.
ISBN 978-83-8151-056-1 ISBN 978-83-8151-718-8 (ePub) ISBN 978-83-7773-049-2 (mobi)
Redaktorki prowadzące: Dominika Popławska, Renata KickaRedakcja: Justyna MrowiecKorekta: Aleksandra Żdan, Monika KucabProjekt okładki: Agata MuszalskaEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec
W razie trudności z zakupem tej książki prosimy o kontakt z wydawnictwem: [email protected]
Wstęp
Część pierwsza. Głos kobiet
Czarny Poniedziałek
„Sprawa profesora Chazana”
Zmiana prawa aborcyjnego w Polsce
Trzydzieści sześć godzin życia
Serce w podziemiu
Poza krajem
Trisomia 21
Zaświadczenie od psychiatry
Iza z Pszczyny
Część druga. Głos ekspertów
Psychologia. Rola matki
Prawo. Ochrona życia?
Efekt mrożący ustawy
Medycyna. „Nic się nie da zrobić”
Zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety
Aborterka
Położna z pokoju pożegnań
Religia. Druga Irlandia?
Retoryka i narracja. Kwestie językowe
Aborcja za granicą
Hospicja perinatalne
Od autorki
Podziękowania