Pierścień ognia - Jakub Pawełek - ebook + audiobook + książka

Pierścień ognia ebook

Jakub Pawełek

4,3
34,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Tajwan jako pierwszy opracowuje futurystyczną technologię zimnej fuzji. Pekin dostrzega swoją szansę. Największa armia świata szykuje się do inwazji.

 

Stany Zjednoczone, jak zwykle, gdy w grę wchodzą zasoby, technologia i pieniądze, wysyłają swoją flotę.

Najpotężniejsza morska siła świata kieruje się ku wodom Morza Południowochińskiego.

 

Pacyfik staje się areną największego konfliktu morskiego od czasów II wojny światowej.

 

Gdzieś pośrodku tego piekła ląduje europejska jednostka specjalna Radegast z Polakami w swoich szeregach... 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 593

Oceny
4,3 (76 ocen)
41
22
11
2
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




JAKUB PAWEŁEK

Pierścień ognia

 

 

© 2016 Jakub Pawełek

© 2016 WARBOOK Sp. z o.o.

 

 

Redaktor serii: Sławomir Brudny

 

Redakcja językowa: Karina Stempel-Gancarczyk

Korekta: Agnieszka Pawlikowska

 

Projekt graficzny, skład, eBook:Ilona i Dominik Trzebińscy Du Châteaux, [email protected]

 

Ilustracja na okładce: Jan Jasiński

 

 

ISBN 978-83-64523-62-5

Ustroń 2016

 

Wydawca: Warbook Sp. z o.o.

ul. Bładnicka 65

43-450 Ustroń, www.warbook.pl

PROLOG

Oko­li­ce Ji­lan, Re­pu­bli­ka Chiń­ska | 19 maja 2023, go­dzi­na 20:01

Więk­szość bu­dyn­ków wciąż sta­ła. Czę­ścio­wo na­ru­szo­ne eks­plo­zja­mi kop­ci­ły słu­pa­mi czar­ne­go dymu. Po­wy­bi­ja­ne szy­by chrzę­ści­ły pod po­de­szwa­mi bu­tów. Jamy fu­tryn stra­szy­ły lśnią­cym we­wnątrz bu­dyn­ków ogniem. Chiń­czy­cy ude­rzy­li bru­tal­nie i za­bój­czo sku­tecz­nie. In­te­li­gent­ne bom­by, po­ci­ski ma­new­ru­ją­ce da­le­kie­go za­się­gu, środ­ki znisz­cze­nia na­pro­wa­dza­ne z chi­rur­gicz­ną pre­cy­zją. Jesz­cze kil­ka­na­ście lat temu w taki sce­na­riusz nie uwie­rzył­by nikt. Dzi­siaj Pań­stwo Środ­ka sta­ło się jed­ną z naj­sku­tecz­niej­szych ma­chin wo­jen­nych współ­cze­sne­go świa­ta.

Prze­bie­gli mię­dzy zmiaż­dżo­nym przez ka­wał ścia­ny se­da­nem i rzę­dem ro­we­rów, po­zo­sta­wio­nych w dłu­gim na kil­ka me­trów sto­ja­ku. Co chwi­la nad mia­stem roz­le­gał się wizg prze­la­tu­ją­ce­go my­śliw­ca. Taj­wań­czy­cy wła­ści­wie już nie wal­czy­li w po­wie­trzu, na lą­dzie nie szło im o wie­le le­piej. Gdy­by nie Ame­ry­ka­nie, chiń­skie lot­nic­two la­ta­ło­by nad wy­spą nie­mal cał­ko­wi­cie bez­kar­nie. Ja­kub Ja­strzęb­ski wy­chy­lił się nie­znacz­nie w stro­nę wy­lo­tu uli­cy. Cy­fro­wy zoom w HUD-zie heł­mu po­zwa­lał na ni­czym nie­zmą­co­ną ob­ser­wa­cję.

Ską­pa­ne w bu­tel­ko­wej zie­le­ni skrzy­żo­wa­nie wy­glą­da­ło na cał­ko­wi­cie mar­twe. Gło­śna ka­no­na­da do­bie­ga­ła z sa­me­go cen­trum, na przed­mie­ściach wal­ki ogra­ni­cza­ły się do ostrza­łów i bom­bar­do­wań. Na pra­wo, nie da­lej niż sto me­trów od ich po­zy­cji, ma­ja­czy­ła wy­so­ka świą­ty­nia. Peł­na łu­ków i zdo­bień wy­ra­sta­ła po­mię­dzy be­to­no­wy­mi klo­ca­mi ni­czym elfi pa­łac. Ja­strzęb­ski spoj­rzał w lewo. Tu rów­nież sys­tem nie wy­ła­pał ni­cze­go szcze­gól­ne­go. Kil­ka do­mów i je­den sklep wy­glą­da­ły na nie­na­ru­szo­ne. Chiń­czy­cy wy­lą­do­wa­li w Ji­lan le­d­wie kil­ka­dzie­siąt mi­nut wcze­śniej. Mro­wie śmi­głow­ców za­wi­sło nad mia­stem, de­san­tu­jąc ko­lej­ne ciem­ne syl­wet­ki. Chiń­ski „He­li­kop­ter w ogniu”, po­my­ślał wte­dy Ja­strzęb­ski.

– Skrzy­żo­wa­nie czy­ste, do za­bu­do­wań mamy sto dwa­dzie­ścia me­trów. Przej­dzie­my mię­dzy bu­dyn­ka­mi, po­tem mamy ka­wa­łek otwar­te­go te­re­nu – po­wie­dział Ja­strzęb­ski, lu­stru­jąc oko­li­cę. Nad kom­bi­na­tem prze­my­sło­wym, do któ­re­go zmie­rza­li, ro­sła co­raz ja­śniej­sza łuna. – Kom­pleks mu­siał obe­rwać, ale lep­szej dro­gi nie ma.

– Przy­ją­łem, An­tra­cyt Je­den. Mo­że­my pod­cho­dzić? – usły­szał w słu­chaw­ce głos ka­pi­ta­na Pre­is­sa.

Ja­strzęb­ski jesz­cze raz prze­su­nął wzro­kiem po bu­dyn­kach i wy­mar­łych uli­cach. Poza kil­ko­ma po­rzu­co­ny­mi sa­mo­cho­da­mi i tar­ga­ny­mi po­dmu­cha­mi wia­tru ka­wał­ka­mi pa­pie­ru nie za­uwa­żył ni­cze­go. Sys­tem mil­czał, w za­się­gu opty­ki nie cza­ił się ża­den czło­wiek ani wro­gi po­jazd. Gdy­by nie od­le­głe po­mru­ki de­to­na­cji, Ji­lan przy­po­mi­na­ło­by plan fil­mo­wy hor­ro­ru kla­sy B.

– Mo­że­cie pod­cho­dzić. Te­ren czy­sty – po­twier­dził i wy­chy­lił się tro­chę bar­dziej. Przy­ci­snął kol­bę MSBS-a do ra­mie­nia i zło­żył się do strza­łu.

– Idzie­my… – rzu­cił Pre­iss.

Mi­nu­tę póź­niej nie­wiel­ki­mi grup­ka­mi po­ko­ny­wa­li opu­sto­sza­łe skrzy­żo­wa­nie. Gru­pę wy­stra­szo­nych dy­plo­ma­tów ochra­nia­li ope­ra­to­rzy Ra­de­ga­stu. W od­róż­nie­niu od nie­wzru­szo­nych spe­cjal­sów cy­wi­le przy­po­mi­na­li żywe tru­py. Kil­ka dni tu­łacz­ki od­ci­snę­ło na nich swo­je pięt­no.

– Rze­czy­wi­ście ko­muś tu przy­je­ba­li… – stwier­dził Boł­koń­ski. Wy­lot ulicz­ki, w któ­rą wbie­gli, wy­cho­dził pro­sto na wą­ski spła­che­tek pola upraw­ne­go i znaj­du­ją­ce się da­lej ogro­dze­nie ota­cza­ją­ce kom­bi­nat.

– Po­żar się roz­prze­strze­nia. Może jed­nak…? – za­py­tał Ja­strzęb­ski.

– Nie mamy cza­su. Chiń­czy­cy praw­do­po­dob­nie zdu­si­li już opór w cen­trum i wy­par­li Taj­wań­czy­ków na przed­mie­ścia. Za­ma­ru­dzi­my tu jesz­cze kil­ka mi­nut i wpad­nie­my mię­dzy obie ar­mie – od­po­wie­dział Pre­iss, krę­cąc prze­czą­co gło­wą.

– Pre­iss ma ra­cję. Mu­si­my przejść przez fa­bry­kę, do celu zo­sta­ło nam pięt­na­ście ki­lo­me­trów, a czas ucie­ka – do­dał Boł­koń­ski.

– Do­bra, idzie­my jak do tej pory. „Whi­skers” ze spot­te­rem na wąsy, resz­ta w gru­pach – po­wie­dział Pre­iss i ru­szył do tyłu. Zbi­ci w grup­ki cy­wi­le co chwi­la ku­li­li się na dźwięk de­to­nu­ją­cych bomb i wy­strza­łów z dział.

– Są co­raz bli­żej… – wy­szep­tał Ro­sja­nin.

– Wiem, An­driej, zbie­raj­my się stąd.

Kil­ka hal fa­brycz­nych roz­my­wa­ło się w du­szą­cym dy­mie. Gdy­by nie sys­tem fil­trów w za­mknię­tych heł­mach, ope­ra­to­rzy mie­li­by taki sam pro­blem z od­dy­cha­niem jak cy­wi­le. W jed­ną z hal tra­fi­ło kil­ka po­ci­sków ra­kie­to­wych i ro­ze­rwa­ny dach przy­po­mi­nał po­dziu­ra­wio­ne ciel­sko gi­gan­tycz­ne­go mon­strum. Ogień bu­chał wy­so­ko po­nad po­strzę­pio­ną bla­chę i hu­czał w ciem­no­ściach. Prze­cho­dzi­li przez nie­wiel­ki pla­cyk za­gra­co­ny po­przew­ra­ca­ny­mi pa­le­ta­mi peł­ny­mi wor­ków ze sprosz­ko­wa­ną za­pra­wą mu­rar­ską. Siła eks­plo­zji ro­ze­rwa­ła fo­lię ochron­ną, roz­sy­pu­jąc bia­ły proch na be­ton.

– „Whi­skers” do wszyst­kich, trzy po­jaz­dy, pięć­dzie­siąt me­trów od głów­nej bra­my. Sys­tem po­twier­dza, to Taj­wań­czy­cy. Po­jaz­dom to­wa­rzy­szy kil­ku­dzie­się­ciu lu­dzi – usły­sze­li pod heł­ma­mi.

– „Whi­skers”, tu Or­chi­dea – po­wie­dział Pre­iss. – Po­zwól­cie im prze­je­chać. Nie po­trze­bu­je­my kło­po­tów z go­spo­da­rza­mi.

– Przy­ją­łem, Or­chi­dea.

– Or­chi­dea do wszyst­kich. Na­tych­miast zna­leźć kry­jów­ki, niech Taj­wań­czy­cy prze­ja­dą przez kom­bi­nat. Za wszel­ką cenę uni­kać wy­kry­cia. W przy­pad­ku za­gro­że­nia ma­cie po­zwo­le­nie na otwar­cie ognia.

– Przy­ją­łem, Or­chi­dea – od­parł Ja­strzęb­ski. Zmełł w ustach prze­kleń­stwo i po­kie­ro­wał pod­le­głych mu cy­wi­lów do nie­wiel­kie­go skła­dzi­ku mię­dzy wie­ża­mi z pa­let. Trój­ka męż­czyzn na­tych­miast we­szła do kan­cia­py. On sam wci­snął się mię­dzy roz­rzu­co­ne wor­ki i ob­jął swo­ją stre­fę od­po­wie­dzial­no­ści.

Gą­sie­ni­ce taj­wań­skich trans­por­te­rów CM-21 chrzę­ści­ły na nie­rów­nym be­to­nie. Krzy­ki żoł­nie­rzy prze­bi­ja­ły się przez jed­no­staj­ny hur­got sil­ni­ków. Wto­pie­ni w oto­cze­nie spe­cjal­si wi­dzie­li, jak na pla­cyk wjeż­dża pierw­szy wóz. Po­zna­czo­ny ry­ko­sze­ta­mi z bro­ni au­to­ma­tycz­nej i osma­lo­ny, był do­wo­dem na to, przez co mu­sia­ła przejść taj­wań­ska ar­mia. Żoł­nie­rze nie wy­glą­da­li o wie­le le­piej, truch­ta­li wzdłuż burt, co ja­kiś czas uno­sząc broń w stro­nę nie­wi­docz­ne­go prze­ciw­ni­ka. Sys­tem iden­ty­fi­ka­cji Ja­strzęb­skie­go co chwi­la ob­ry­so­wy­wał żół­tym kon­tu­rem ko­lej­ne­go pie­chu­ra lub po­jazd.

– Cze­kać… – wy­szep­tał Pre­iss le­d­wie sły­szal­nie.

Ra­kie­ta wbi­ła się w pan­cerz czo­ło­wy trans­por­te­ra, do­słow­nie roz­ry­wa­jąc go na ka­wał­ki. Ogień plu­nął na wszyst­kie stro­ny, Taj­wań­czy­cy rzu­ce­ni na be­ton siłą de­to­na­cji wili się przed­śmiert­nych spa­zmach. Chwi­lę póź­niej ko­lej­na ra­kie­ta de­to­no­wa­ła mię­dzy za­bu­do­wa­nia­mi, wy­rzu­ca­jąc w po­wie­trze masy gru­zu i po­gię­tej bla­chy. Dwa oca­la­łe trans­por­te­ry bły­ska­wicz­nie roz­je­cha­ły się na boki i znik­nę­ły za ścia­na­mi bu­dyn­ków. Pie­cho­ta roz­sy­pa­ła się w nie­re­gu­lar­ną for­ma­cję, cho­wa­jąc za skrzy­nia­mi, pa­le­ta­mi i pła­ta­mi bla­chy.

– Sie­dzieć na du­pach! Po­wta­rzam, wszy­scy trzy­mać po­zy­cje! – krzy­czał Pre­iss przez ra­dio.

– Przy­ją­łem, Or­chi­dea – od­po­wia­da­li ko­man­do­si je­den po dru­gim.

Taj­wań­czy­cy od­po­wie­dzie­li ogniem chwi­lę póź­niej. CM-21 ode­zwa­ły się pół­ca­lów­ka­mi ste­ro­wa­ny­mi z wnętrz po­jaz­dów. Chiń­ski śmi­gło­wiec prze­fru­nął nad kom­plek­sem z wy­ciem wir­ni­ka. Na­stęp­ny wy­buch zlał się w jed­no z wrza­skiem, któ­ry ro­ze­rwał łą­cze.

– Or­chi… Tu Kro… Pa­lim… Po­mo­cy! – Ury­wa­ne krzy­ki któ­re­goś z ope­ra­to­rów sta­wia­ły wło­sy dęba.

– To Kro­kus! Kur­wa mać! Przy­je­ba­li pro­sto w ich kry­jów­kę, idę po nich! – krzyk­nął Boł­koń­ski i wraz ze swo­ją sek­cją wy­sko­czył zza osło­ny pro­sto mię­dzy osłu­pia­łych Taj­wań­czy­ków. Krót­kie se­rie wy­plu­wa­ne z AK-12 po­wa­li­ły na be­ton uno­szą­cych broń pie­chu­rów.

– Or­chi­dea do wszyst­kich, osła­niać Boł­koń­skie­go!

Ka­ra­bi­no­wa pal­ba roz­go­rza­ła na do­bre. Taj­wań­czy­cy pa­da­li je­den po dru­gim, krzy­żo­wy ogień spe­cjal­sów nie da­wał szans na prze­ży­cie. Ja­strzęb­ski sta­ran­nie wy­bie­rał cele, po­je­dyn­cze po­ci­ski tra­fia­ły tyl­ko tych, któ­rzy przy­mie­rza­li się już do od­da­nia strza­łu. Nie zmu­sił­by się do strze­la­nia w ple­cy ucie­ka­ją­cym.

– Tu Ja­śmin Je­den, je­stem na miej­scu. Kur­wa mać… Dwóch nie żyje, wszy­scy cy­wi­le pod opie­ką Ja­śmi­na za­bi­ci… Kro­kus Je­den ran­ny, Kro­kus Dwa bez ob­ra­żeń… – Mel­du­nek Ro­sja­ni­na prze­rwał cha­rak­te­ry­stycz­ny dźwięk ry­ko­sze­tu­ją­cych po­ci­sków. Chwi­lę póź­niej do ka­ko­fo­nii włą­czy­ło się uja­da­nie AK Boł­koń­skie­go. – Mamy kil­ku Taj­wań­czy­ków na kar­ku. Zaj­mij­cie się nimi, wy­nie­sie­my ran­ne­go.

– Przy­ją­łem. Damy wam osło­nę, wra­caj­cie – od­po­wie­dział Pre­iss.

Taj­wań­czy­cy, przy­ci­śnię­ci z dwóch stron, wy­co­fa­li się z pla­cy­ku, ich ostrzał stał się cha­otycz­ny. Strze­la­li bar­dziej na wi­wat, chiń­skie śmi­głow­ce rów­nież mu­sia­ły gdzieś od­le­cieć.

Boł­koń­ski po­ja­wił się mię­dzy zwa­ła­mi po­gię­tej i pło­ną­cej bla­chy ni­czym zja­wa. Otu­lo­ny dy­mem wo­dził lufą ka­ra­bi­nu w po­szu­ki­wa­niu ce­lów. Tuż za nim dwój­ka ope­ra­to­rów nio­sła na skła­da­nych no­szach ran­ne­go Ro­sja­ni­na. Boł­koń­ski do­padł swo­jej po­zy­cji i od­wró­cił się, da­jąc osło­nę dwój­ce z no­sza­mi. Pre­iss już na nie­go cze­kał.

– Po­pier­do­li­ło cię?! – wark­nął. Wy­da­wa­ło się, że gdy­by nie za­mknię­ty hełm ba­li­stycz­ny, ka­pi­tan spa­lił­by go wzro­kiem. – Chcia­łeś za­bić sie­bie i swo­ich lu­dzi?

– Tam byli nasi, ran­ni. Mie­li­śmy ich zo­sta­wić, żeby się zja­ra­li żyw­cem? – od­po­wie­dział Boł­koń­ski.

– Mie­li­ście po­cze­kać na roz­kaz! Do resz­ty ochu­ja­łeś? Plac nie był za­bez­pie­czo­ny, kto by was zniósł, jak­by­ście do­sta­li? No? Kto?

– Prze­cież nic się nie sta­ło… – Boł­koń­ski uniósł dłoń w po­jed­naw­czym ge­ście.

– Or­chi­dea, tu An­tra­cyt Trzy. Od pół­noc­ne­go za­cho­du zbli­ża­ją się ko­lej­ne śmi­głow­ce. Będą nad nami za dwie mi­nu­ty – usły­szał Pre­iss.

– Przy­ją­łem, ru­sza­my za sześć­dzie­siąt se­kund. Gdzie Taj­wań­czy­cy?

– Wy­co­fa­li się poza ob­ręb kom­plek­su, chy­ba będą chcie­li obejść te­ren i ru­szyć na pół­noc inną dro­gą.

– Przy­ją­łem. – Po­lak prze­łą­czył się na ka­nał ogól­ny i prze­ka­zał wia­do­mość o nad­la­tu­ją­cych śmi­głach. – Ewa­ku­uje­my się stąd. Na­tych­miast.

Nie zdą­ży­li na­wet na do­bre wyjść poza nie­wiel­ki pla­cyk. Sal­wa kil­ku­na­stu nie­kie­ro­wa­nych ra­kiet wy­strze­lo­nych przez dwa chiń­skie śmi­głow­ce WZ-10 ro­ze­rwa­ła się na da­chach i ulicz­kach fa­bry­ki. Ktoś upu­ścił no­sze z ran­nym, któ­ry za­wył jak po­tę­pie­niec. In­ne­go pro­sto w ster­tę gru­zu ci­snę­ła fala ude­rze­nio­wa.

– Wy­no­śmy się stąd! – krzy­czał któ­ryś z żoł­nie­rzy w in­ter­ko­mie.

Ja­strzęb­ski od­wró­cił się i po­spie­szył spa­ni­ko­wa­nych cy­wi­lów. Pre­iss biegł na koń­cu, ostat­nia grup­ka dy­plo­ma­tów le­d­wie trzy­ma­ła się na no­gach, ktoś mu­siał ich pil­no­wać. Ja­kub wi­dział, jak ogni­ki, któ­re po­ja­wi­ły się na nie­bie, zbli­ża­ją się w za­wrot­nym tem­pie. Ra­kie­ty prze­bi­ły wy­so­ką, bla­sza­ną kon­struk­cję i ro­ze­rwa­ły na strzę­py po­tęż­ne dźwi­ga­ry pod­trzy­mu­ją­ce halę. Ka­pi­tan nie miał żad­nych szans. Nim od­wró­cił się w stro­nę se­rii eks­plo­zji, tony bla­chy zwa­li­ły się na nie­go, grze­biąc pod gru­za­mi. ■

ROZDZIAŁ I

Osiem mie­się­cy wcze­śniej Wia­do­mo­ści TVN24 | 18 paź­dzier­ni­ka 2022, go­dzi­na 17:42

Za­ostrze­nie po­li­ty­ki wo­bec nie­le­gal­nych imi­gran­tów z Mek­sy­ku spo­tka­ło się z wy­raź­nym sprze­ci­wem spo­łecz­no­ści la­ty­no­skiej. Za­twier­dzo­na przez pre­zy­den­ta Al­ber­ta Ar­mi­ta­ge’a usta­wa po­zwa­la mię­dzy in­ny­mi na na­kła­da­nie su­ro­wych kar fi­nan­so­wych na ro­dzi­ny nie­le­gal­nych imi­gran­tów, któ­re już prze­by­wa­ją na te­re­nie USA. Usta­wa na­da­je rów­nież znacz­nie więk­sze kom­pe­ten­cje or­ga­nom ści­ga­nia oraz agen­cjom od­po­wie­dzial­nym za bez­pie­czeń­stwo po­łu­dnio­wej gra­ni­cy Sta­nów Zjed­no­czo­nych. De­mon­stra­cje La­ty­no­sów szyb­ko za­mie­ni­ły się w za­miesz­ki, do któ­rych do­łą­czy­li Afro­ame­ry­ka­nie. Sce­ny, ja­kie mo­że­my oglą­dać dziś na uli­cach Los An­ge­les, Mia­mi czy San Jose, do złu­dze­nia przy­po­mi­na­ją star­cia z Fer­gu­son sprzed kil­ku lat. Choć usta­wa zo­sta­ła ra­ty­fi­ko­wa­na przez pre­zy­den­ta za­le­d­wie kil­ka dni temu, w wy­ni­ku starć ucier­pia­ło nie­mal sto osób, a trzy przy­pła­ci­ły wal­ki z po­li­cją ży­ciem. Aresz­to­wa­nych li­czy się na set­ki. Pre­zy­dent Ar­mi­ta­ge ko­men­tu­je te wy­da­rze­nia jako ja­ło­we pro­te­sty tych, któ­rzy Ame­ry­kę wy­bra­li tyl­ko i wy­łącz­nie z po­wo­dów eko­no­micz­nych, za nic ma­jąc so­bie ame­ry­kań­skie war­to­ści. Pre­zy­dent po­in­for­mo­wał, że nie za­mie­rza ła­go­dzić usta­wy i wzy­wa de­mon­stran­tów do za­prze­sta­nia wy­stą­pień oraz za­sta­no­wie­nia się, czy rze­czy­wi­ście chcą być czę­ścią ame­ry­kań­skiej spo­łecz­no­ści. Dla TVN24 – Lud­mi­ła Gaj­da.

Wia­do­mo­ści TVN24 | 9 grud­nia 2022, go­dzi­na 10:05

Gru­zja jako dwu­dzie­ste dzie­wią­te pań­stwo w hi­sto­rii sta­ło się człon­kiem Pak­tu Pół­noc­no­atlan­tyc­kie­go. Ocze­ki­wa­na od mie­się­cy ce­re­mo­nia wej­ścia Gru­zji do NATO od­by­ła się w Tbi­li­si. Zor­ga­ni­zo­wa­na z wiel­ką pom­pą uro­czy­stość zgro­ma­dzi­ła przed­sta­wi­cie­li wszyst­kich kra­jów, łącz­nie z tymi na­zy­wa­ny­mi po­tocz­nie „wy­klu­czo­ny­mi”, czy­li kra­ja­mi Przy­mie­rza, któ­re for­mal­nie wciąż po­zo­sta­ją w struk­tu­rach Pak­tu Pół­noc­no­atlan­tyc­kie­go. Pod­czas swo­je­go prze­mó­wie­nia pre­zy­dent USA Al­bert Ar­mi­ta­ge po­dzię­ko­wał Gru­zi­nom za ostat­nie lata oraz wspar­cie, ja­kie­go ten kau­ka­ski kraj udzie­lił NATO pod­czas ostat­nie­go kry­zy­su azer­sko-or­miań­skie­go. Ar­mi­ta­ge za­po­wie­dział jed­no­cze­śnie, że Ame­ry­ka oraz Pakt zro­bią wszyst­ko, by w tym wciąż nie­sta­bil­nym re­gio­nie Gru­zja mo­gła czuć się bez­piecz­nie i być sil­nym part­ne­rem w pro­ce­sie wy­ga­sza­nia kon­flik­tów. Pre­zy­dent wspo­mniał rów­nież o pla­nach roz­miesz­cze­nia w Gru­zji nie­wiel­kie­go kon­tyn­gen­tu sił lą­do­wych USA oraz roz­bu­do­wy baz mor­skich, któ­re mo­gły­by w przy­szło­ści przy­jąć jed­nost­ki NATO. Dla TVN24 – Lud­mi­ła Gaj­da.

Wia­do­mo­ści TVN24 | 28 lu­te­go 2023, go­dzi­na 12:32

Pod­czas ofi­cjal­nej uro­czy­sto­ści Azer­bej­dżan uczy­nił ko­lej­ny krok na dro­dze do in­te­gra­cji z Przy­mie­rzem. Azer­skie pań­stwo­we kon­sor­cjum ener­ge­tycz­ne po­łą­czy­ło swo­je ru­ro­cią­gi z sie­cią ener­ge­tycz­ną Przy­mie­rza w No­wej Mace tuż przy gra­ni­cy azer­sko-ro­syj­skiej. To pierw­szy krok ku peł­nej dys­try­bu­cji za­rów­no ka­spij­skiej ropy naf­to­wej, jak i gazu ziem­ne­go na te­re­nie kra­jów Przy­mie­rza. Pre­zes EGNiG po­in­for­mo­wał, że pro­wa­dzo­ne są już roz­mo­wy z Aze­ra­mi do­ty­czą­ce eks­plo­ata­cji su­row­ców oraz trwa­ją ne­go­cja­cje w kwe­stii eks­por­tu poza gra­ni­ce so­ju­szu. Pre­zy­dent Ro­sji Wła­di­mir Pu­tin oświad­czył, że Azer­bej­dżan stał się klu­czo­wym gra­czem na Kau­ka­zie i za­rów­no jego kraj, jak i Przy­mie­rze zro­bią wszyst­ko, by za­pew­nić mu do­bro­byt i sta­bil­ny, zrów­no­wa­żo­ny roz­wój. Przy­łą­cze­nie azer­skich ru­ro­cią­gów do sie­ci Przy­mie­rza spo­tka­ło się z ka­te­go­rycz­nym sprze­ci­wem tak zwa­nej Sta­rej Unii Eu­ro­pej­skiej, któ­ra już za­po­wie­dzia­ła, że nie bę­dzie dłu­żej to­le­ro­wać sa­mo­wo­li Przy­mie­rza i wy­cią­gnie naj­su­row­sze kon­se­kwen­cje wo­bec tych kra­jów, któ­re mimo człon­ko­stwa w Unii ro­bią wszyst­ko, by za­szko­dzić wspól­no­cie. Po­dob­ny ton usły­sze­li­śmy w wy­po­wie­dziach pre­zy­den­ta Tur­cji oraz se­kre­ta­rza sta­nu USA. Obaj stwier­dzi­li, że włą­cze­nie złóż Mo­rza Ka­spij­skie­go pod za­rząd Przy­mie­rza może wpły­nąć na po­li­ty­kę wzglę­dem państw Eu­ro­py Za­chod­niej oraz za­chwiać pra­wem do dy­wer­sy­fi­ka­cji su­row­ców na kon­ty­nen­cie. Dla TVN24 – Lud­mi­ła Gaj­da.

Wia­do­mo­ści TVN24 | 8 mar­ca 2023, go­dzi­na 19:04

Ro­sja oraz Ka­zach­stan otwar­cie mó­wią o roz­po­czę­ciu no­wej zim­nej woj­ny. De­cy­zja ame­ry­kań­skie­go rzą­du oraz nie­miec­kie­go kanc­le­rza o po­więk­sze­niu bazy sił po­wietrz­nych w Spang­dah­lem wy­wo­ła­ła za­rów­no ostre re­ak­cje w kra­jach Przy­mie­rza, jak i bar­dziej umiar­ko­wa­ne w pań­stwach Eu­ro­py Za­chod­niej. Wło­si wy­ra­zi­li za­nie­po­ko­je­nie, że po­now­na mi­li­ta­ry­za­cja Eu­ro­py może skoń­czyć się dla kon­ty­nen­tu stwo­rze­niem nie­po­trzeb­nych po­dzia­łów i tra­ge­dią po­rów­ny­wal­ną do tej sprzed nie­mal stu lat. Niem­cy ko­men­tu­ją swo­ją de­cy­zję jako wy­peł­nia­nie so­jusz­ni­czych zo­bo­wią­zań. Kanc­lerz przy­po­mi­na, że przed nie­mal dzie­się­cio­ma laty to wła­śnie w Pol­sce mia­ły sta­cjo­no­wać ame­ry­kań­skie my­śliw­ce. Ze wzglę­du na zmia­nę kur­su po­li­tycz­ne­go ta­kie dzia­ła­nia sta­ły się na­tu­ral­nie nie­moż­li­we. Kanc­lerz, po­dob­nie jak część rzą­dzą­cej ko­ali­cji, nie uwa­ża, żeby do­dat­ko­we siły USA na te­re­nie kra­ju mo­gły ne­ga­tyw­nie wpły­nąć na bez­pie­czeń­stwo Eu­ro­py. Pol­ski MSZ ko­men­tu­je spra­wę w spo­sób zde­cy­do­wa­nie mniej opty­mi­stycz­ny. Jak czy­ta­my w oświad­cze­niu mi­ni­stra Da­riu­sza Fe­li­cjań­skie­go, Pol­ska jest głę­bo­ko za­nie­po­ko­jo­na wzro­stem mi­li­ta­ry­zmu w kra­jach Unii Eu­ro­pej­skiej. Tym bar­dziej, że dzia­ła­nia te mają miej­sce bez kon­sul­ta­cji z człon­ka­mi wspól­no­ty. Mi­ni­ster Fe­li­cjań­ski za­po­wie­dział rów­nież, że Przy­mie­rze nie bę­dzie na­pę­dza­ło tej nie­po­trzeb­nej ma­chi­ny zbro­jeń, ale je­śli uzna dzia­ła­nia któ­re­goś z kra­jów za go­dzą­ce w bez­pie­czeń­stwo so­ju­szu lub jego człon­ków, rada bę­dzie zmu­szo­na pod­jąć od­po­wied­nie kro­ki za­rad­cze. Mi­ni­ster za­zna­czył, że pre­zy­dent Hen­ryk Żu­ław­ski bę­dzie roz­ma­wiał z nie­miec­kim kanc­le­rzem na ten te­mat pod­czas przy­szło­ty­go­dnio­wej wi­zy­ty w Ber­li­nie. Dla TVN24 – Lud­mi­ła Gaj­da.

Wia­do­mo­ści TVN24 | 26 mar­ca 2023, go­dzi­na 15:47

Od kil­ku ty­go­dni na Taj­wa­nie trwa­ją ne­go­cja­cje na naj­wyż­szym szcze­blu. De­le­ga­cje ame­ry­kań­skie­go rzą­du roz­ma­wia­ły dzi­siaj po raz ko­lej­ny z Taj­wań­czy­ka­mi na te­mat po­wo­ła­nia wspól­nej spół­ki, któ­ra mia­ła­by do­pro­wa­dzić do ko­mer­cja­li­za­cji ener­gii zim­nej fu­zji. Przy­po­mnij­my, że przed nie­speł­na dwo­ma laty pro­fe­sor Lin Biao, wy­kła­dow­ca taj­wań­skie­go Na­ro­do­we­go Uni­wer­sy­te­tu Tsing Hua, do­ko­nał prze­ło­mo­we­go od­kry­cia. Pro­fe­so­ro­wi uda­ło się usta­bi­li­zo­wać pro­ces zim­nej fu­zji i tym sa­mym otwo­rzył drzwi ku nie­wy­czer­pal­nej, nie­mal dar­mo­wej ener­gii. Nie na­le­ża­ło dłu­go cze­kać na re­ak­cję: in­sty­tu­ty na­uko­we oraz rzą­dy prze­sy­ła­ły li­sty gra­tu­la­cyj­ne i wiesz­czy­ły wej­ście ludz­kiej cy­wi­li­za­cji na ko­lej­ny sto­pień roz­wo­ju. Kie­dy mi­nę­ły pierw­sze za­chwy­ty, do Taj­wań­czy­ków zgło­sił się ame­ry­kań­ski gi­gant Exxon­Mo­bil. Dzia­ła­ją­cy za przy­zwo­le­niem Wa­szyng­to­nu kon­cern jest obec­nie sil­nie za­an­ga­żo­wa­ny w ne­go­cja­cje. We­dług nie­ofi­cjal­nych do­nie­sień Taj­wań­czy­cy są przy­chyl­ni współ­pra­cy z Ame­ry­ka­na­mi, sta­wia­ją jed­nak pew­ne wa­run­ki, z któ­rych wspar­cie mi­li­tar­ne jest jed­nym z klu­czo­wych. Nic w tym dziw­ne­go, agre­syw­na po­li­ty­ka po­tęż­ne­go są­sia­da już pod­czas woj­ny chiń­sko-ro­syj­skiej zmu­si­ła Taj­pej do szu­ka­nia roz­wią­zań, któ­re mo­gły­by pod­nieść bez­pie­czeń­stwo tego nie­wiel­kie­go wy­spiar­skie­go kra­ju. Te same nie­ofi­cjal­ne źró­dła po­da­ją, że Ame­ry­ka­nie są skłon­ni pod­pi­sać z Taj­wa­nem lu­kra­tyw­ne kon­trak­ty zbro­je­nio­we, by wejść w spół­kę ko­mer­cja­li­zu­ją­cą tech­no­lo­gię zim­nej fu­zji. Pod­pi­sa­niu po­ro­zu­mie­nia ostro sprze­ci­wia­ją się Chiń­czy­cy. Pe­kin skry­ty­ko­wał dą­że­nia Wa­szyng­to­nu do za­an­ga­żo­wa­nia na Taj­wa­nie i na­zwał dzia­ła­nia Exxon­Mo­bil eko­no­micz­ną in­wa­zją i pró­bą na­rzu­ce­nia świa­tu ener­ge­tycz­ne­go re­żi­mu. Wa­szyng­ton zde­cy­do­wa­nie od­ciął się od za­rzu­tów i za­żą­dał od am­ba­sa­do­ra Chiń­skiej Re­pu­bli­ki Lu­do­wej wy­ja­śnień. Przy­po­mnij­my jed­nak, że Chi­ny uwa­ża­ją Taj­wan za zbun­to­wa­ną pro­win­cję. Od lat pró­bu­ją róż­ny­mi spo­so­ba­mi od­zy­skać kon­tro­lę nad wy­spą i wy­stę­po­wać z po­zy­cji siły. Ko­lej­nym kro­kiem na tej dro­dze jest wczo­raj­sze za­koń­cze­nie bu­do­wy trze­cie­go chiń­skie­go lot­ni­skow­ca… Dla TVN24 – Lud­mi­ła Gaj­da.

Bia­ły Dom, Wa­szyng­ton DC, USA | 8 kwiet­nia 2023, go­dzi­na 19:58

Byli sami. To­wa­rzy­szą­cy pre­mie­ro­wi Mao Tsou de­le­ga­ci prze­szli do są­sied­nie­go po­miesz­cze­nia, gdzie cze­kał już po­czę­stu­nek oraz ku­lu­aro­we roz­mo­wy z Ame­ry­ka­na­mi. Ga­bi­net Owal­ny opu­ści­li rów­nież Joe Bi­den, Eli­za­beth Hawk oraz kil­ku niż­szych ran­gą uczest­ni­ków spo­tka­nia. Wresz­cie mo­gli po­roz­ma­wiać szcze­rze.

– Chiń­czy­cy z kon­ty­nen­tu… Oni nie będą stać bez­czyn­nie, pa­nie pre­zy­den­cie – po­wie­dział Mao Tsou, ni­ski, ale sze­ro­ki w bar­kach Taj­wań­czyk o si­wych, nie­mal bia­łych wło­sach.

– Tego nie wie­my. Są wy­raź­nie osła­bie­ni ostat­ni­mi kon­flik­ta­mi z Ro­sją i Ira­nem. Wiem… – Ar­mi­ta­ge uspo­ko­ił Taj­wań­czy­ka ge­stem dło­ni. – Ma­ry­nar­ka wo­jen­na Chin nie ucier­pia­ła szcze­gól­nie, ale…

– Udo­wod­ni­li, że wie­dzą, jak grać, na­wet z wami – od­parł Taj­wań­czyk. – Nie będę ry­zy­ko­wał bez­pie­czeń­stwa mo­je­go na­ro­du. Mam na­dzie­ję, że pan to ro­zu­mie.

Al­bert Ar­mi­ta­ge prze­su­nął wzro­kiem po syl­wet­ce taj­wań­skie­go pre­mie­ra. Spę­dzi­li ze sobą cały dzień, a on da­lej nie po­tra­fił roz­gryźć sko­śno­okie­go męż­czy­zny. Był pe­wien, że za­mknę­li ten te­mat i pod­pi­sa­nie po­ro­zu­mie­nia to for­mal­ność.

– Cze­go pan ocze­ku­je? Pro­szę mó­wić wprost, je­ste­śmy tu­taj sami. – Ar­mi­ta­ge omiótł ga­bi­net ru­chem dło­ni.

– Gwa­ran­cji bez­pie­czeń­stwa, pa­nie pre­zy­den­cie. Pro­szę so­bie wy­obra­zić re­ak­cje Pe­ki­nu, je­śli wpu­ści­my po­wią­za­ne z rzą­dem kor­po­ra­cje na Taj­wan. Do­tych­cza­so­we in­cy­den­ty, noty dy­plo­ma­tycz­ne, pro­te­sty, blo­ka­dy, to wszyst­ko bę­dzie le­d­wie kro­plą w mo­rzu. Pan do­brze o tym wie. Chi­ny w kwe­stii zim­nej fu­zji są de­ka­dę za nami, a do­brze wie­dzą, że prze­ję­cie przez Ame­ry­kę tej tech­no­lo­gii to cios, stra­cą prze­wa­gę nie tyl­ko na Pa­cy­fi­ku – pe­ro­ro­wał Mao Tsou. Przez więk­szą część pry­wat­ne­go spo­tka­nia po pro­stu stał. Te­raz za­czął drob­ny­mi kro­ka­mi okrą­żać ka­na­py i sto­lik ka­wo­wy.

– Wszy­scy nasi so­jusz­ni­cy po­sia­da­ją gwa­ran­cję bez­pie­czeń­stwa. Do­brze pan o tym wie, ta­kie za­pi­sy wcho­dzą w skład umów bi­la­te­ral­nych mię­dzy Sta­na­mi Zjed­no­czo­ny­mi oraz kra­ja­mi stra­te­gicz­ny­mi – od­po­wie­dział Ar­mi­ta­ge.

– Nie o ta­kie gwa­ran­cje bez­pie­czeń­stwa nam cho­dzi. – Taj­wań­czyk po­krę­cił prze­czą­co gło­wą. Spo­dzie­wał się po­dob­nej od­po­wie­dzi. – Ame­ry­kań­ska obec­ność woj­sko­wa na wy­spie. Sta­ły kon­tyn­gent, pa­ra­sol ochro­ny prze­ciw­lot­ni­czej oraz wspar­cie wy­wia­dow­cze w po­sta­ci ko­mór­ki CIA. To są wa­run­ki mo­je­go rzą­du. Je­śli za­rów­no pan, jak i Kon­gres wy­ra­zi­cie zgo­dę, bez­zwłocz­nie pod­pi­sze­my umo­wę.