Pokazucha - Stasia Budzisz - ebook + książka

Pokazucha ebook

Stasia Budzisz

4,4

Opis

INNA GRUZJA. Merabi ma 36 lat, pracuje w firmie ubezpieczeniowej, ma trzy siostry – i uwiera go Gruzja. Mówi: –  Budujemy szklane domy, robimy euroremont, ale zaraz spod spodu wychodzi grzyb, bo nie ocieplimy ścian, a zimą nie włączymy kaloryfera, bo nas na to nie stać. Ale chcemy być nowocześni, więc kupujemy to, co kojarzy nam się z Zachodem. Z klatek – brudnych i śmierdzących, bez światła i z przeciągami, bo z jakichś powodów od zawsze buduje się je bez szyb – wchodzisz w świat jak z Dynastii: złoto, szezlongi i kominki, w których nikt nie pali, bo są tylko na pokaz.

Na pokaz w Gruzji są też zmiany. Mimo ustawy antydyskryminacyjnej i równości płci wpisanej w konstytucję, kobieta na stanowisku to wciąż rzadkość, a osoba transpłciowa może zostać pobita na ulicy – i nikt jej nie pomoże.

Stasia Budzisz, reporterka zajmująca się Gruzją od dekady, bada problemy kraju zamykanego często w skojarzeniach z gościnnością, smaczną kuchnią i malowniczymi krajobrazami. Jej bohaterami są wykluczeni, osoby z niepełnosprawnościami, członkowie mniejszości LGBT, kobiety i mężczyźni – zwykli Gruzini, którzy czekają na prawdziwe zmiany. Razem z nimi autorka wchodzi za drzwi gruzińskich domów. Burzy fasadę.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 231

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (226 ocen)
118
79
22
6
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
getigertekatze

Nie oderwiesz się od lektury

Solidne opracowanie, daje też głos kobietom, różnym mniejszościom, ukazuje to mniej sympatyczne oblicze Gruzji. Ta publikacja jest nie tylko daleka od (jakże częstego!) romantyzowania Gruzji, ale też wskazuje przyczyny, pochodzenie takich tradycji jak supra, opisuje pokrótce, co robi tamada (wodzirej), wyjaśnia, skąd biorą się różne elementy gruzińskiej tradycji, które są znane nawet za granicą i obnaża je jako stereotypy. Świetne uzupełnienie książki Mellerów czy żałosnego plagiatu Pakosińskiej.
00
prawdepowiedziwszy

Dobrze spędzony czas

Gruzja o jakiej nie słyszeliśmy. Przestawiana jako kraj ludzi gościnnych, dobrej kuchni, Elbrusu i Kazbeku, koni, wina i zachwycającej przyrody. Autorka odkrywa tę kołderkę i pokazuje problemy gruzińskiego społeczeństwa. Reportaż, który sprawia dyskomfort. Czytanie o „porwaniach” żon, słabej pozycji kobiety w społeczeństwie, gwałtach itd. uświadamia, jak Polska daleko zaszła w walce ze ślepym patriarchatem. Daleka droga przez nami, ale przez Gruzja jeszcze dłuższa.
00
nepawlik

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawy przekrojowy opis gruzińskiego społeczeństwa
00
OlaWaw

Nie oderwiesz się od lektury

Świetnie napisany reportaż, który pokazuje to co kryje się pod warstwą gościnności!
00
bluesparrow

Nie oderwiesz się od lektury

Wizja prawdziwej Gruzji skrytej za fasadą gościnności.
00



 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Salome nie wygląda na dziewczynę z dobrego domu. Tak stwierdziły policjantki, kiedy zjawiła się pobita na posterunku. Przyszła w porwanej sukience i bez rajstop. Był luty, więc ten fakt od razu postawił ją w złym świetle. Na pytanie o ich brak musiała odpowiadać jeszcze kilka razy.

Zgłosiła gwałt i kradzież: telefonu, kart kredytowych, pieniędzy. Usłyszała, że ma dopiero 20 lat i właśnie marnuje sobie życie.

Gdyby Salome miała rodzinę, to pewnie zmuszono by ją do milczenia. Przyniosłaby wstyd ojcu, bratu, wujkowi. Ale miała tylko chorą matkę i nic do stracenia.

 

Sąd

Musiała wszystko jeszcze raz opowiedzieć. Przed obcymi ludźmi, precyzyjnie, z dokładnością prawie co do centymetra. Nie informowano jej o terminach wszystkich rozpraw.

A o procesie 15-latka w ogóle nie została powiadomiona. Był żebrakiem, nie znał swojej daty urodzenia, a jako podpis zostawił odcisk palca. Dostał 6 lat.

Dziesięciolatka nie zatrzymali. Kazali przeprosić. „Oj, przepraszam” – powiedział.

Dwudziestopięciolatek na procesie śmiał się jej w twarz. Jego adwokatka nie zostawiła na niej suchej nitki. Sugerowała winę Salome. Jego brat patrzył z pogardą. Za to jego konkubina złożyła Salome propozycję, że w zamian za odwołanie zeznań będzie mogła go poślubić. Nie chciała, żeby trafił za kratki. W domu czekała trójka dzieci.

Po miesiącu okazało się, że Salome jest w ciąży. Sto pięćdziesiąt lari (około 210 złotych) na aborcję dała jej chrzestna. W domu nie było ani na jedzenie, ani na prąd. Pieniądze, które miała na koncie, zniknęły. Dwudziestopięciolatek zdążył je wydać jeszcze przed aresztowaniem.

Jej chłopak powiedział, że gdyby był na jej miejscu, popełniłby samobójstwo. Obwinił ją, że nie miała ze sobą nic do samoobrony. I odszedł. Od tej pory Salome była już tylko z matką i jej alzheimerem. Ojciec nie żył od 19 lat.

Gwałciciel w sądzie przyznał się tylko do kradzieży. Ale sędzia była kobietą i dostał 13 lat.

Jego rodzina zapowiedziała, że uda się do Strasburga po sprawiedliwość. Konkubina na sądowym korytarzu wyzywała Salome od dziwek, szarpała ją za włosy i biła.

Gwałciciel nazywa się Wasilij Szitakaszwili.

 

Wolała, jak bili

Pierwszy zaczepił ją ten starszy. Szedł za nią od stacji metra. Pytał o imię i czy ma ochotę bliżej go poznać. Nie zareagowała. Potem zaczął ją obrażać. Odpowiedziała w podobnym tonie i przyspieszyła kroku. Była już blisko domu i posterunku policji.

Potem dołączyło do niego dwóch chłopaków i dogonili ją. Zaciągnęli za biurowiec. Była północ. Nikt nie słyszał.

Pamięta każdą sekundę tej godziny. Pamięta, że bili i dusili. Wolała, jak bili. Na początku się broniła, ale szybko zdała sobie sprawę, że nie ma żadnych szans. Czuła, że się dusi. Mówi, że czekała tylko na to, aż skończą.

Najpierw gwałcił ten starszy.

Potem nastolatek.

Dzieciak stał i patrzył.

Nie znali się wcześniej. Byli trzeźwi.

 

Trzynaście gwałtów rocznie

W Gruzji przez 12 lat – od 2001 roku do końca 2012 – za gwałt (artykuł 137 Kodeksu karnego) skazano łącznie 506 osób[1]. Daje to średnio 42 gwałty rocznie w społeczeństwie, które liczy niecałe 4 miliony obywateli[2]. Liczba skazań z roku na rok maleje. W ciągu następnych 5 lat (2013–2017)[3] średnia wynosiła 13 wyroków za gwałt rocznie, dokładnie tyle samo ile w 2016, czyli w roku, w którym zgwałcono Salome.

Gwałt nie jest zaliczany w Gruzji do najpoważniejszych zbrodni. Zmuszenie do odbycia stosunku płciowego podlega karze od 6 do 8 lat pozbawienia wolności. Kiedy nadużycie wynika z zależności służbowej, spowodowało poważne uszkodzenie ciała lub inne konsekwencje – od 8 do 10 lat. Recydywa, gwałt wielokrotny lub zbiorowy, świadomy akt wobec kobiety w ciąży lub osoby nieletniej to wyrok od 10 do 13 lat. W przypadku gwałtu z wysokim stopniem okrucieństwa lub takim, który doprowadził do śmierci ofiary – od 15 do 20 lat[4].

Pracownicy organizacji pozarządowych, które zajmują się prawami kobiet, twierdzą, że jest to jedno z najbardziej zaniżonych statystycznie przestępstw w Gruzji. Bezkarność przestępców usankcjonowana jest tradycją, a kobiety stają się łatwym łupem, bo istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że kogokolwiek o gwałcie poinformują. Gwałcone częściej wybierają milczenie niż sprawiedliwość.

Elza Pankratowa, psycholożka z Państwowego Centrum Kryzysowego oraz Schroniska dla Ofiar Przemocy w Rodzinie w Gori, twierdzi wprost, że zarówno panny mieszkającez rodzicami, jaki kobiety zamężne nie zgłaszają gwałtów.

– To problem mentalny. Kiedy nad kimś nie wisi mieczw postaci rodziny, lżej zacząćo tym mówić. Co nie znaczy, że łatwo, bo wszyscy żyjemyw społeczeństwie, które uformowane jest na stereotypach. To, że Salome Zandukeli zaczęła wypowiadać się publicznieo gwałcie, do tego gwałcie zbiorowym, to wielki sukces. Można powiedzieć, że dla całej Gruzji. Dobrze, że znalazław sobie tyle siłyi odwagi.W patriarchalnym społeczeństwie to nie jest proste. To, że nie ma silnej rodziny, dało jej wolność, bo nikogo nie obarczała swoim upokorzeniem.

 

Hańba

Jeszcze wtedy kiedy ją gwałcili, wiedziała, że jeśli przeżyje, to będzieo tym mówić. Gdy odeszli, wstałai poszła na posterunek policji. Był tuż obok.

Salome Zandukeli: – Na policji było strasznie. Były dwie szeregowe policjantkii detektyw. Byli opryskliwi. Dopiero kiedy zaczęłam krzyczeć, stali się dla mnie trochę milsi. Ale najgorsze było to, że nikt mi nie wierzył. Jeszcze te rajstopy…W Tbilisi pod koniec lutego nie jest tak zimno, żeby koniecznie je nosić, ale to był argument, który działał na moją niekorzyść.W sądzie też nie było przyjemnie, zwłaszcza kiedy musiałam ze szczegółami opowiadaćo tym, któryi kiedy penetrował moją pochwę. Tym bardziej że tam byli członkowie jego rodziny. Patrzyli na mniez taką pogardą.W domu opowiedziałamo wszystkim mamie, przytuliła mniei powiedziała, że będzie dobrze.A za godzinę zapytała, czy upadłam. Gdybym miała rodzinę, bliskich krewnych, to moja historia na pewno potoczyłaby się inaczej. Raczej poszłabym do domu,a nie na policję. Raczej rodzina zdecydowałaby, co dalej. Raczej zamiotłaby to pod dywan. Bo to jest okrycie całego rodu wstydem. Wstydem gwałtu.I wszyscy przez ciebie cierpią. Po gruzińsku jest nawet takie słowo, które to oddaje: უნდა გრცხვენოდეს, unda grcchwenodes,w dosłownym tłumaczeniu „jesteś we wstydzie”. Jak masz tradycyjną rodzinę, to zadajesz sobie pytanie:w jakiej sytuacji ich postawię? Bo od dziecka wmawia się dziewczynom, że jak coś nam się stanie, będzie to nasza wina.I myślałabym głównieo mężczyznachz mojej rodziny.O tym, że to oniw oczach społeczeństwa będą zhańbieni, bo nie zapewnili mi ochrony. Że ich także osądzi społeczność. Poza tym gdybym miała rodzinę,w końcu bym uwierzyła, że nie jestem czystai muszę czuć wstyd. Zgwałcone kobietyw Gruzji uważają, że gwałt to koniec ich całego życia, więc tym bardziej milcząi trwająw strachu, że prawda wyjdzie na jaw.A wtedy nikt nie będzie ichchciał. Tutaj zgwałcona kobieta ma dwa wyjścia: milczenie albo samobójstwo.

Manana Gociridze, psycholożkaz Fundacji Suchumiw Kutaisii lekarz pediatra, twierdzi, że w Gruzji wstydem jest poddanie się terapii psychologicznej,o wizycieu psychiatry nie wspominając.

– Jestem przekonana, że część samobójstw kobiet wynikaz przemocy seksualnej,z którą nie mogą sobie poradzić. Jaki jest procent zgwałconych samobójczyń, nie wiadomo, bo nie ma tego typu badańi nie będzie, dopóki Gruzini nie zmienią podejścia do psychologiii psychiatrii. Nas nikt nas nie nauczył mówićo swoich uczuciach. To kojarzone jest ze wstydemi słabością, zwłaszcza kiedyo uczuciach mówi mężczyzna. Gdybyśmy byli otwartym narodem, drzwi do mojego gabinetu by się nie zamykały,a w instytucie psychologii nie hulałby wiatr. Niektórzy twierdzą, że swoje problemy załatwiająw rodzinie, na domowej werandzie, na której zawsze spotyka się pełno ludzi. Ale to nieprawda. Gruzińskie społeczeństwo jest bardzo zamknięte,a nasze życie to ciągłe udawanie.

 

Pewna historia

Manana Gociridzew swojej praktyce zajmowała się przypadkiem gwałtu na 18-letniej dziewczyniez zachodniej części Gruzji, Megrelii.

Było tak:

Syn pewnych zamożnych ludziz Zugdidi wyszedłz więzieniai rodzina postanowiła znaleźć mu żonę. Skończył 33 lata. Spodobała im się młoda dziewczyna. Dobrze jest wziąć pod swój dach nieopierzoną panienkę. Można ją uformować tak, jak się chce.A służba przyda się każdemu. Zaczęły się więc podchody. Siostra kandydata na męża zaczęła sięz 18-latką zaprzyjaźniać: kupowała prezenty, zapraszała do restauracji. Dziewczyna na początku nie domyślała się, jaki jest wobec niej plan.

Były walentynki. Siostra zaprosiła ją do restauracjii uprzedziła, że będzie jej brat. Po kolacji zaproponowała podwózkę do domu. Po drodze zapytała, czy dziewczynie spodobał się brat. Dziewczyna powiedziała, że fizycznie może być, ale nic poza tym. Siostra na to, że brat chciałby, żeby dziewczyna została jego żoną.

Dziewczyna nie powiedziała „nie”. Siostra zawiozła ją więc do swojego rodzinnego domu. Dziewczyna zobaczyła bogaty domi została.

Na noc mężczyzna zaprosił ją do swojej sypialni. Poszła.

Na prowincji spędzenie nocy razem, zwłaszczaw domu mężczyzny, jest uważane za jednoznacznez poślubieniem go. Nie jest też społecznie napiętnowane.

Dziewczyna była dziewicą. Mężczyzna domagał się seksu analnego. Nie chciała się zgodzić. Krzyczała, ale mimo to ją zgwałcił. Po wszystkim uciekła.

Jej rodzina zaczęła walczyć. Zgłosiła sprawę na policjęi zwróciła sięo pomoc do organizacji pozarządowych. Organizacje działające na rzecz praw kobiet zrobiły szum na cały kraj. Obdukcja udowodniła gwałt. Dostał 9 lat.

A ona?

Przez rok nie wychodziłaz domu. Ze wstydu. Kiedy pierwszy raz do niej przyjechali: psycholog, prawniki pracownik socjalny, potrzebowała 40 minut na zejście. Matka nie umiała sobie poradzićz opinią społecznąi napiętnowaniem, wstydziła się wychodzić do ludzi. Ojciec wziął wszystko na siebie: bronił córki, nie pozwalał nikomu mówićo niej źle.

Manana Gociridze: –A jakie mogło być alternatywne zakończenie tej historii? Wysoce prawdopodobne było, że rodzice wyrzucą jąz domu,a wtedy ona musiałaby zostać ze swoim oprawcą.I musiałaby milczeć. Do końca życia. Że została na nocw tym domu? To jest kwestia wzorcówi wychowania. Na prowincji tego typu zachowania nadal nie należą do rzadkości. Jeszcze zdarza się, że celem życiowym dziewczyn jest wyjście za mąż,a to jest jeden ze sposobów. Ta dziewczyna była młoda, najpewniej nie do końca zdawała sobie sprawęz konsekwencji.

 

Hejt

Gdy okazało się, że w wyniku gwałtu zaszław ciążę, Salome Zandukeli ani przez chwilę nie zastanawiała się, czy ma urodzić dziecko.

– Mieć dziecko bez męża to stygmat. Samotna matka to wstyd porównywalny do zgwałconej. Taka sama hańba. Bo dotyczy mojego ciała, mojej kobiecej intymności.

Badanie opinii społecznejz 2017 roku pokazuje, że zdaniem 56 procent społeczeństwa niezamężna kobieta nie powinna mieć dzieci[5].

A psycholożka Manana Gociridze potwierdza, że w gruzińskiej kulturze wszystko to, co związane jestz kobiecą seksualnością, wiąże się ze wstydemi winą.

– Dziewczynkom mówi się: fuj, zakryj! schowaj! nie pokazuj! Ale penis traktowany jest jak paszport, jak coś, do czego podchodzi sięz szacunkiem. My, gruzińskie kobiety, mamy wstyd we krwi. Wyssałyśmy goz mlekiem matki. Jest dwudziesty pierwszy wiek,a nasze kobiety wstydzą się chodzić do ginekologa, wstydzą się kupić podpaski,o tamponach nawet nie wspomnę. Ale widzę szansęw młodym pokoleniu, bo jest bardziej otwarte na świati nie zamyka sięw tej skorupie.

Salome większą pomoc otrzymała od gruzińskich organizacji pozarządowych niż od państwa. Women’s Initiciatives Supporting Group (WISG) otoczyła ją opieką prawną, psychologicznąi medyczną.

Salome Zandukeli: – Okazało się, że w moim kraju na policję nie zawsze można liczyć. Dla nich to była zwykła sprawa, taka do zamknięciaw dwa tygodnie,a WISG zajął się mną bardzo profesjonalniei bezpłatnie. Ale wiele zgwałconych dziewczyn jest pozostawionych samym sobie. To przerażające.

Dwa lata po wydarzeniu historia Salome została opublikowana na facebookowym profilu największej kampanii informacyjnej na temat nierówności płci, jaką przeprowadzonow tym kraju – Kobiety Gruzji. Salome wystąpiła teżw programie telewizyjnym.

– Nie zamierzam czuć się winna dlatego, że ktoś mnie zgwałcił. Ludzie ode mnie oczekiwali, że będę udręczoną cierpiętnicą. Że teraz, jak jużo tym wszystkim powiedziałam, moje życie jestw gruzach, nie mam prawa ani do miłości, ani nawet do uśmiechu. Oni sobie zaplanowali, że ja mam płakać.I dlatego reagowali agresją. Ale agresja to nie jest mój problem, ja nie chcę, by to był mój problem. To problem tego społeczeństwa. Komentowano nawet to, że dwa tygodnie po śmierci matki założyłam białą bluzkę.A najgorsze jest to, że najbardziej potępiały mnie właśnie kobiety.

Ktoś zapytał, dlaczego nie poszła do bankui nie zablokowała konta. Jakaś kobieta napisała, że sama jest sobie winna. Większość twierdziła, że dla własnego dobra nie powinna ujawniać tej historii. Odezwały się też ofiary gwałtu – popierałyi kibicowały jejw walce.Z reguły te, które milczą.I mężczyźni, którzyw większości gratulowali jej odwagi.

Manana Gociridze: – To wszystko wynikaz naszej kultury,z zamknięcia naszych rodzini domów. Tu panuje kultura płotów. Chowamy się przed oczami innych ludzi. Wstyd też musi być zakryty, schowany za fasadą. To jest bardzo gruzińskie.

W marcu 2018 roku po 2 miesiącachw śpiączce umarła mama Salome. Ona zaś planuje wrócić na studia, które musiała przerwać ze względu na chorobę matki. Utrzymuje się sama, pracujew agencji marketingoweji daje korepetycjez angielskiego. Ma chłopaka, Gruzina,i nie zamierza przed nikim ukrywać swojej historii.

Salome Zandukeli: – Jesteśmy zamkniętym społeczeństwem, ale to nie wynika tylkoz geografii czy religii. Winne jest nasze poczucie wyższości nad innymi. To dlategoz trudnością dopuszczamy cokolwiekz zewnątrz. Jesteśmy przekonani, że Gruzini to najlepszy naród na świeciei nasze tradycje nas w tym utwierdzają. Kiedy poluzujemy te tłamszące rodzinne związki, Gruzja będzie miała szansę na normalność.

 

 

 

[1] Wszystkie dane statystyczne, jeśli nie podano inaczej, pochodzą ze strony internetowej Gruzińskiego Urzędu Statystycznego: http://geostat.ge. W maju 2019 roku GUS zmienił stronę i nie udostępnia już wszystkich danych, z których korzystałam podczas pisania tej książki. Większość z nich zarchiwizowałam w postaci plików PDF.

[2] Według Gruzińskiego Urzędu Statystycznego populacja Gruzji na początku roku 2018 wynosiła 3,73 mln osób.

[3] Dostępna statystyka zbrodni podlegających pod Kodeks karny prowadzona jest od 2001 roku i zamyka się na 2017 roku.

[4] Kodeks karny Gruzji: https://matsne.gov.ge/en/document/download/16426/164/en/pdf, art. 137 [dostęp: 15.01.2019].

[5] Badanie Knowledge of and attitudes toward the EU in Georgia, 2017, przeprowadzone przez Caucasus Research Resource Centers (CRRC) na ogólnokrajowej próbie 2258 osób: https://caucasusbarometer.org/en/eu2017ge/JUSTWOMCH/ [dostęp: 12.01.2019].

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Rodzina jest na Kaukazie najważniejsza, to nie ulega wątpliwości. Wybór partnerów życiowych to ważne zadanie dla całej rodziny. O stereotyp idealnej kandydatki na żonę pytam gruzińskich znajomych.

Oto, co mówią:

Merab: – Według tradycyjnych norm idealna kandydatka powinna być dziewicą. Najlepiej piękną. Nie zawsze i nie dla każdego ważne jest, by była mądra, ale zawsze ważne, by była ładna. Jak byliśmy dziećmi, to mówiono nam, żeby wylizać przy jedzeniu talerz do czysta, bo jak tego nie zrobimy, to trafi nam się brzydka żona. Z pomocą przychodzi Facebook. Rodziny korzystają z niego, by ocenić, czy dziewczyna nadaje się fizycznie i jak się prowadzi. Nie chcą się zgadzać na małżeństwa z rozwódkami, wdowami czy samotnymi matkami. One nie są czyste. Taki związek to wstyd.

Misza: – Ważne jest, by była z dobrej rodziny.

Ana: – O przyszłej synowej zbiera się informacje z różnych źródeł. Ważny jesttakże jej stan zdrowia. Powinna przecież rodzić dzieci. Gdyby z płodnością były jakieś problemy, to zwyczajowo można ją oddać. Choć coraz częściej spotyka się to ze społecznym ostracyzmem, to wiem, że na wsiach takie praktyki mają miejsce.

Lika: – Nie może palić papierosów. Jeszcze dziesięć lat temu dziewczyna, która paliła papierosy, była uważana za kobietę lekkich obyczajów. Teraz to się zmienia, ale tylko w miastach. Na prowincji pokutuje nadal taka opinia i dziewczyny, nawet dorosłe kobiety, kryją się z nałogiem. Nie przystoi.

Giorgi: – Dobra żona to posłuszna żona. Domasznaja, pokorna i robotna.

A idealny kandydat?

Ana: – Ważne, by był zaradny. I silny, by mógł obronić nie tylko fizycznie. Także zwraca się uwagę, z jakiej jest rodziny: czy nie było rozwodów, ile ma rodzeństwa i jak ono poukładało sobie życie.

Marika: – Najważniejsze jest, jaki status ma jego rodzina. Oczywiście ważne, by był wykształcony, miał dom po rodzicach oraz pieniądze. Praca jest ważna, ale ważniejsze są pochodzenie i obrotność rodziny.

Merab: – Ważny jest status materialny, ale kiedy dziewczyna jest już starsza, to mniej się liczy. Trochę się pozmieniało w ostatnich latach i dziewczyny bardziej zwracają uwagę na wykształcenie.

 

Trzy rozwody

Natia szybko wyszła za mąż. Miała 19 lat i motyle w brzuchu. Acziko był karateką, ona – studentką archeologii. Wielka miłość, ślub, syn. Natia studiowała w Kutaisi, mały Sandro wychowywał się u jej rodziców na wsi, a mąż Acziko został w Zugdidi w swoim mieszkaniu i zajmował się własnymi sprawami. Rodzinne życie wiedli w weekendy, kiedy Natia nie miała zajęć. Po 2 latach usłyszała, że Acziko kogoś ma.

Potwierdziła informację, spakowała walizkę, wzięła syna i odeszła do rodziców. Ojciec powiedział, że jej miejsce jest przy mężu i to nie jest już jej dom, ale może ich odwiedzać. Matka też uznała, że rozwód to wstyd, a rodzina jest najważniejsza i Natia musi to przetrwać. Acziko był tego samego zdania. Przyjechał i zabrał ich do siebie. Tłumaczył, że to nic poważnego, tak bywa. Po prostu.

Natia skończyła studia i zaszła w kolejną ciążę. Lizi urodziła się z porażeniem mózgowym i Acziko stwierdził, że nie chce takiego dziecka. Kazał jej odejść. Powiedziała, że nigdzie się nie wybiera, więc sam spakował walizkę i pojechał do innej kobiety. Natia została z 4-letnim synem i 2-miesięczną córką bez pracy, ale za to z mieszkaniem, o które do dziś walczy.

Od tego czasu minęły 4 lata. Natia poszła do pracy, Sandro do szkoły, a Lizi opiekuje się jej mama. Natia pracuje w Centrum Informacyjnym dla Osób z Niepełnosprawnościami w Zugdidi i gdyby nie pomoc rodziców oraz brata, pewnie sama nie dałaby rady. Acziko nie płaci alimentów, nie zabiega o widzenia z dziećmi, ale dokłada starań, by pozbyć się ich z mieszkania. Założył nową rodzinę i chce rozwodu.

Natia: – Jestem samotną matką, mam niepełnosprawne dziecko i dlaczego mam być jeszcze rozwódką? Zostałam sama z tym wszystkim, a on jest wolny i nic go nie obchodzi. Mam dwadzieścia osiem lat i pełną świadomość, że moje prywatne życie się skończyło. W tym społeczeństwie mam zerowe szanse na to, żeby je ułożyć z kimś innym. Nawet jeśli taki śmiałek by się znalazł, jego rodzina nigdy nie zgodzi się na przyjęcie mnie z taką historią. Do tego trzeba jeszcze dodać powszechne przekonanie o moich złych genach, bo urodziłam dziecko z niepełnosprawnością. Z taką opinią to ja mogę zostać tylko czyjąś kochanką, a za to bardzo dziękuję.

 

 

Weriko mówi, że wyszła za mąż na złość nielubianej koleżance. Baczo nigdy jej się za bardzo nie podobał, ale ­Maiko, jej koleżance, szalenie. Zaczęła się z nim spotykać, by zrobić jej przykrość. Potem „zamroczyło ją”, tak to określa.

– Nie umiem racjonalnie wytłumaczyć swojej decyzji. Spotykaliśmy się tylko dwa miesiące i zdecydowaliśmy, że się pobieramy. Pojechaliśmy na noc do Batumi i już byliśmy mężem i żoną. Potem rodzice Baczo zorganizowali wesele. Dopiero co skończyłam studia, miałam dwadzieścia trzy lata i kaszę w głowie. Baczo był kierowcą autobusu. Szybko się okazało, że nie mamy o czym ze sobą rozmawiać. Moi rodzice bardzo się na mnie wkurzyli, siostra nie odzywała się przez rok, ja w zasadzie od razu zaszłam w ciążę, a Baczo szybko znudził się rodzinnym życiem.

Weriko przez 2 lata nikomu nie przyznawała się do tego, że mąż ją zdradza, ale kiedy przez tydzień nie pojawił się w domu, zadzwoniła do rodziców i wszystko im powiedziała. Jeszcze tego samego dnia przyjechał jej ojciec i mimo sprzeciwu teściowej zabrał ją i wnuczkę. Z rozwodem poszło szybko, zresztą mężowi było to na rękę. Córka też mu przeszkadzała i w zasadzie do dziś się nią nie interesuje. Alimentów nie płacił nigdy. Od czasu do czasu jakieś pieniądze przesyłała była teściowa.

– Na początku udawaliśmy przed sąsiadami rodziców, że przyjechałam na jakiś czas, ale potem zaczęły się plotki. Nawet kiedy wszystko stało się jasne, nadal byłam pod ciąg­­łą obserwacją i musiałam się bardzo pilnować, żeby nie przynieść jeszcze większego wstydu moim rodzicom. Chodziłam do pracy, odbierałam małą z przedszkola i od razu szłam do domu. Żeby się nie rzucać w oczy, nawet nie wychodziłam zbyt często do najbliższego sklepu. Załatwiałam wszystko na trasie: praca–przedszkole–dom. Ale oczom sąsiadów nic nie umykało. Potrafili skomentować, że ufarbowałam włosy. Albo zapytać moją mamę, dla kogo się tak stroję. Miałam dwadzieścia siedem lat, a oni mnie chcieli ubrać w czarne suknie i zrobić męczennicą. Jak gdzieś wychodziłam, to potajemnie. Pilnowałam, żeby znajomi nie oznaczali mnie na zdjęciach na Facebooku, żeby nie prowokować plotek. Ludzie by gadali, że nie bez przyczyny mąż mnie „oddał”, bo przecież się szlajam. Z moim obecnym mężem zaczęliśmy się spotykać w wielkiej konspiracji. Przez trzy lata wiedziało o tym tylko pięć osób. Moi rodzice dowiedzieli się o ślubie na kilka dni przed. Jak informacja gruchnęła na miasto, to całe szambo wylało się na mojego męża. Pytali, po co mu taka żona, którą już ktoś miał, i do tego z dzieckiem. Mówili, że będzie wychowywał cudzego bękarta. Już siedem lat jesteśmy po ślubie, mamy dwóch synów a ja, mimo wszystko, wiem, że jestem pod społecznym nadzorem. Zdaniem niektórych powinnam do końca życia udowadniać, że zasługuję na mojego męża. Bo on ożenił się ze mną mimo takiej opinii i taką zużytą mnie zechciał. Na szczęście ani on, ani jego rodzina tak nie myślą. W Gruzji można się rozwieść, jak są ku temu powody, ale inaczej patrzy się na rozwódkę, a inaczej na rozwodnika. Rozwodnikowi mówią, żeby sobie poukładał życie na nowo, że na jednej świat się nie kończy. A na rozwódce wiesza się psy, kiedy zaczyna sobie to życie układać. Jeśli dziewczyna jest przyzwoita, powinna do końca życia być sama. Wtedy może liczyć na jakieś ochłapy szacunku. Mój były mąż nie widział córki od trzech lat. Kiedy wyszłam za mąż, od jego rodziny usłyszałam, że teraz już nie będą przesyłać mi żadnych pieniędzy, bo utrzymanie dziecka spadło na nowego męża.

Pytam o Maiko.

– Wyszła szczęśliwie za mąż i mieszkają w Stanach. Lubię czasem myśleć, że ją uratowałam od typowego, gruzińskiego życia.

 

 

Teko mąż zostawił dla innej kobiety po 12 latach małżeństwa. Powiedział, że już jej nie kocha i niech wraca z dzieckiem do rodziców. Tak zrobiła. Po pół roku ojciec spotkał się z zięciem i zażądał, by ten zabrał swoją żonę i syna z powrotem. Jago nie chciał o tym słyszeć. Jego nowa dziewczyna była z nim w ciąży i planował ślub.

– Ojciec postawił mi ultimatum: wracasz do męża albo się stąd wynosisz. Jego zdaniem nie byłam dostatecznie dobrą żoną i dlatego Jago mnie zostawił. Nie miałam wyjścia, musiałam się wynieść. Teraz wynajmuję pokój za sto pięćdziesiąt lari, a zarabiam w aptece czterysta pięćdziesiąt. Na szczęście dostaję od Jago na przedszkole dla syna, bo na to już by mi nie starczyło, ale nie wiem, czy będzie jeszcze płacił, jak urodzi mu się dziecko. Z ojcem nie widziałam się już od czterech miesięcy. Nie chce mnie widzieć. Uważa, że zhańbiłam naszą rodzinę. To jest najtrudniejsze, bo wygląda, jakby Jago odszedł z mojej winy i ojciec mnie za to ukarał. Mama przyjeżdża do mnie, ale musi to ukrywać przez tatą. Jestem jedynaczką i mam nadzieję, że ojciec się opamięta. Najwięcej problemów z rozwodem miałam w pracy, ze strony koleżanek. Oceniają mnie też inne matki z przedszkola syna, sąsiadki.

Z roku na rok Gruzini zawierają coraz mniej małżeństw. W 2017 roku na ślubnym kobiercu stanęły 23 684 pary. To o ponad 1,4 tysiąca mniej niż w 2016 i o ponad 11 tysięcy niż w 2013 roku, który zapoczątkował tendencję spadkową po chwilowym, rocznym, wzroście.

Rozwodów za to regularnie przybywa. Według danych Gruzińskiego Urzędu Statystycznego 2017 rok przyniósł 10 222 rozwody, o 683 więcej w stosunku do roku wcześniejszego i o 2133 więcej niż w 2013.

Najczęściej (w 2017 roku – 32 procent) na ten krok decydują się pary do 4 lat po ślubie. Gonią ich małżeństwa z ponad 20-letnim stażem, które stanowią kolejną najliczniejszą grupę rozwodników – 23 procent.

– Rozwód jest problemem dla kobiet, ponieważ często nie mają dokąd pójść – twierdzi Manana Gociridze, psycholożka z kutaiskiej Fundacji Suchumi. – Najtrudniej jest tym, które nie mają wykształcenia albo pochodzą z bardzo konserwatywnych rodzin. Kobieta, według tradycyjnego wzorca, odchodzi z domu z posagiem. Ten zależy oczywiście od majętności jej rodziny. Na posag składają się przedmioty domowego użytku oraz meble do sypialni. Rzadziej są to pieniądze, jeszcze rzadziej nieruchomości. Z reguły na tym się kończy jej własność. Dom i cała reszta zwyczajowo należy się synowi, ponieważ to on zostaje w domu i jest gwarantem przedłużenia rodu. W przypadku rozwodu powrót do domu zależy więc od zgody rodziców, ale także brata i jego rodziny.

Konstytucja zapewnia gruzińskim kobietom takie samo prawo do dziedziczenia ziemi i mienia jak mężczyznom, ale zwyczajowo na uprzywilejowanej pozycji stoi męski potomek.

Raport stworzony przez Azjatycki Bank Rozwoju w 2018 roku pokazuje, że niewiele ponad 50 procent kobiet jest właścicielkami lub współwłaścicielkami gruntów lub mieszkań. Jeśli zaś chodzi o gospodarstwa rolne, to zaledwie 30 procent zrejestrowanych jest na kobiety[6].

W 2017 roku przeprowadzono badanie opinii publicznej, z którego wynika, że brak możliwości dziedziczenia rodzinnego majątku przez kobiety za problem uważa 51 procent badanych kobiet i 42 procent mężczyzn[7].

– U nas kobieta musi mieć powód, żeby odejść od męża – mówi Tamara Czkuaseli, psycholożka z organizacji Anti-Violence Network of Georgia (AVNG) w Tbilisi. – Co więcej, musi przemyśleć, dokąd pójść, gdzie zamieszkać i za co żyć. Cały czas uważać na to, co o niej pomyślą rodzina, sąsiedzi, pracodawca. Kobieta w Gruzji jest przede wszystkim przygotowywana do roli żony i matki, więc to jej zadaniem jest dbać i walczyć o rodzinę. To ją społecznie określa. Do tego dochodzi fakt, że w patriarchalnym społeczeństwie to mężczyzna nadaje jej wartość, więc pozbawienie jej patrona (po gruz. პატრონი,patroni), tę wartość jej odbiera. Kobiety często nie uświadamiają sobie przemocy ekonomicznej od swoich mężów. Podobnie jest z przemocą seksualną w małżeństwach, ona też często jest nieuświadomiona.

Badanie opinii społecznej CRRC z 2017 roku pokazuje, że według 69 procent społeczeństwa kobieta może zainicjować rozwód z powodu przemocy domowej. Rozwód z powodu zdrady współmałżonki jest akceptowany przez 71 procent społeczeństwa, a w przypadku zdrady małżonka – przez 25 procent[8].

Z raportu, który dotyczył przemocy wobec kobiet w Gruzji, przygotowanego przez UN Women[9]w 2017 roku, wynika, że 38 procent mężczyzn i 44 procent kobiet uważa, że gwałt w małżeństwie jest przestępstwem.

 

 

 

[6]Asian Development Bank, Measuring Asset Ownership and Entrepreneurship from a Gender Perspective: https://www.adb.org/sites/default/files/institutional-document/479186/georgia-country-gender-assessment.pdf [dostęp: 19.01.2019].

[7]CRRC Georgia, Public Attitudes In Georgia, badanie przeprowadzone na ogólnokrajowej próbie 2298 osób: https://caucasusbarometer.org/ [dostęp: 19.01.2019].

[8]CRRC Georgia, Public Attitudes In Georgia: https://caucasusbarometer.org/ [dostęp: 20.01.2019].

[9]UN Women: http://www2.unwomen.org/-/media/field%20office%20georgia/attachments/publications/2018/national%20study%20on%20violence%20against%20women%202017.pdf?la=en&vs=2932 [dostęp: 20.01.2019].

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Z Merabem, menedżerem w firmie ubezpieczeniowej w Tbilisi, znam się 5 lat i tyle samo musiałam czekać na szczerą opowieść o Gruzji i Gruzinach. Bywa, że Merab jest na granicy wytrzymałości, kiedy rozmawiamy o Gruzji, Gruzinach i tradycji. Bywa, że kończy rozmowę i nie chce do niej wracać. Wtedy odpuszczam i czekam.

Merab uważa, że gruzińskość to składowa trzech czynników: poczucia wyjątkowości, przynależności do prawosławia i rodziny. Jednak o rodzinie, a zwłaszcza o matce, rozmawia się z Merabem najtrudniej. Uważa na słowa. Prosi o autoryzację. Fragmenty o matce mocno tnie, niektóre wyrzuca.

 

Matka

Merab: – Jestem nieprzystosowany do życia. Nie umiem zrobić sobie jedzenia ani zakupów. Nie wiem, co jest potrzebne w domu. Nie umiem prać i sprzątać. Nigdy tego nie robiłem. Nie musiałem. Mam trzy starsze siostry, babcię i mamę, one wszystko robiły za mnie. Ani ojciec, ani ja nie wykonywaliśmy żadnych tak zwanych kobiecych prac. Kiedy matka dawała mi kartkę z listą, to kupowałem coś na rynku, ale i to było rzadko. Zawsze powtarzała, że nie muszę nic robić, bo teraz robi ona, a potem będzie moja wybranka. Ale nie mam żony. Mam trzydzieści sześć lat, a mama potrafi jeszcze powiedzieć, że mam trzydzieści sześć latek. Mieszkam sam z