Prometeusz skowany - Ajschylos - ebook + książka

Prometeusz skowany ebook

Ajschylos

4,0

Opis

Prometeusz skowany, zwany także jako Prometeusz w okowach,
jest klasykiem tragedii greckiej i literatury światowej. Autor utworu,
Ajschylos, jeden z najwybitniejszych obok Sofoklesa i Eurypidesa tragików
ateńskich, uważany jest za ojca gatunku. Tragedia inspirowana
jest mitem o tytanie Prometeuszu, który wykradł bogom olimpijskim
ogień, by podarować go ludziom. Akcja rozpoczyna się w momencie,
kiedy ogarnięty żądzą zemsty Zeus przykuwa Prometeusza do skały
i wydaje na wieczne potępienie. Czy tę boską karę da się odwrócić?
Czy Prometeusz zmieni los ludzi, choć działa wbrew boskiej woli? Czy
władza największego z bogów jest nieograniczona, czy i ona może
ulec nieprzewidywalnym zrządzeniom losu? Dzieło Ajschylosa dotyka
o wiecznych problemów ludzkiej egzystencji.


Lektura w szkole średniej

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 98

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (2 oceny)
0
2
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




PROMETEUSZ SKOWANY

PROLOG

SCENA 1

KRATOS i BIA, HEFAJSTOS, (PROMETEUSZ)

Spadziste góry w Scytii, przerwane doliną. W dolinie sterczy skała. W oddali szumi morze. KRATOS (Gwałt) i BIA (Przemoc) pojawiają się, wlokąc olbrzymiego PROMETEUSZA. Towarzyszy im HEFAJSTOS z narzędziami do przykucia Prometeusza do skały.

KRATOS

I oto stanęliśmy na okrajach ziemi,

Pomiędzy skityjskiego brzegu bezludnemi

Skałami. Hefajstosie! niech twój umysł zważa

Na rozkaz, dan od ojca, byś tego zbrodniarza,

5W żelazne, niezerwalne wziąwszy go kajdany,

Co tchu do tej opoki przykował krzesanej.

Albowiem płomień ognia, twoją chwałę drogą,

Ukradłszy, dał go ludziom... Winien ci jest bogom

Pokutę: niech ma karę za swój czyn zbrodniczy,

10Z Zeusa niech się władzą nieuchronną liczy

I zrzeknie się miłości, którą ma dla człeka.

HEFAJSTOS

Kratosie i ty, Bio! Żadne z was nie zwleka

Wypełnić woli Boga, lecz mnie brak odwagi,

Ażebym mógł przemocą do tej turni nagiej,

15 Na wichrów tych igrzysko, krewne przybić plemię.

Lecz muszę to uczynić, ciężkie bowiem brzemię

Na barki swoje ściąga, kto się, nieposłuszny,

Sprzeciwia woli Ojca. O ty, wielkoduszny

Temidy prawej synu, patrzaj, co się święci;

20Z niechęcią mam cię dzisiaj, na przekór twej chęci

Skutego w te spiżowe, niezłomne łańcuchy,

Do skał odludnych przybić, w tej pustyni głuchej,

Gdzie głosu nie dosłyszysz, nie ujrzysz postaci

Człowieczej! Za to ciało twoje kwiat swój straci

25W niesytym ogniu dziennym; noc się utęskniona

Pojawi, zgasi żar ten, a potem znów skona

Poranny chłód pod tchnieniem miłosnego słońca:

I tak cię twa niedola żreć będzie bez końca,

Bo ten, co by cię zbawił, dotąd nie poczęty!

30 Za miłość swą do ludzi takie zbierasz sprzęty!

Sam bóg, wbrew woli bogów w ponadmiar wysokiej

Dla człeka żyłeś cześci, przeto tej opoki

Strzec będziesz beznadziejnej, wyprężon, kolana

Nie mogąc zgiąć; pierś twoja, snem nie uciszana,

35 Jękami nie rozwieje zaciekłości Boga.

Tak! każda nowa władza twarda jest i sroga.

KRATOS

Przecz zwlekasz, przecz w daremnem zawodzisz mi słowie?

Czyż bogiem, którym inni wzgardzili bogowie,

Nie gardzisz, chociaż skarb twój ludzkiej wydał rzeszy?

HEFAJSTOS

40 Zbyt silnym jest krwi związek i wspólność pieleszy.

KRATOS

Rozumiem, lecz czyż myśl cię nie ogarnia trwożna,

Iż słowa rodzicielskie tak podeptać można?

HEFAJSTOS

Zbyt twardy byłeś zawsze i nazbyt zuchwały.

KRATOS

Daremnie łzy tu ronić. Na cóż się przydały

45 Twe trudy, gdy z nich żadna korzyść nie wyrosła?

HEFAJSTOS

O, jakiż wstręt uczuwam do swego rzemiosła!

KRATOS

Nie! Po co masz złorzeczyć? Niech cię to nie boli,

Nie twoja przecież sztuka winna jego doli.

HEFAJSTOS

A jednak przecz kto inny nie ma mej sprawności?

KRATOS

50 Prócz w rządach nad bogami, trud we wszystkiem gości

I tylko Zeus jest wolny, zresztą nikt na świecie.

HEFAJSTOS

Nie myślę się sprzeciwiać, wiem ja o tem przecie.

KRATOS

Więc pęta mu zarzucić przecz się dłoń twa wzbrania?

Ma Ojciec nasz być świadom twojego wahania?

HEFAJSTOS

55 Wszak widzisz, że pod ręką łańcuch mam gotowy.

KRATOS

Nie zwlekaj, skuj mu ręce w żelazne okowy,

Do ściany przybij skalnej, nie żałując młota.

HEFAJSTOS

Zabieram się do dzieła, wraz pójdzie robota.

KRATOS

Wal silniej, nie ustawaj, zacieśnij kajdany,

60 Bo może się wywinąć z ogniw lis ten szczwany.

HEFAJSTOS

Przybite jedno ramię, uwięzione do cna.

KRATOS

I drugie niech przykuje twoja ręka mocna,

Ażeby się przekonał, iż Zeus jest chytrzejszy.

HEFAJSTOS

Prócz niego nikt mi za to sławy nie umniejszy.

KRATOS

65A teraz żelaznego klinu straszne ostrze

Niech, piersi mu przeszywszy, na głaz go rozpostrze.

HEFAJSTOS

O biada! Prometeju! Twa boleść mnie wzrusza!

KRATOS

Co? Jęczeć masz odwagę nad wrogiem Zeusa?

Bodajbyś tak nie płakał nad swą dolą własną!

HEFAJSTOS

70 A tobie, gdy to widzisz, czyż oczy nie gasną?

KRATOS

Ja widzę, że nań kara spadła sprawiedliwa.

Hej! Jeszcze jego boki zawrzyj w swe ogniwa!

HEFAJSTOS

Uczynić wszak to muszę! Po cóż te rozkazy?

KRATOS

Tak! będę rozkazywał, krzyczał po sto razy!

75 Zejdź na dół i potężnie skrępuj mu i uda.

HEFAJSTOS

Dokonam tego łatwo, nie żadne to cuda.

KRATOS

A teraz gwoździe kajdan silnie wbić mu trzeba:

Pamiętaj: twardy na cię patrzy sędzia z nieba.

HEFAJSTOS

Twój język jakżeż twojej dorównał postaci!

KRATOS

80 Pozostań niewieściuchem! Lecz się nie opłaci

Przyganiać mojej złości i mojej tężyźnie.

HEFAJSTOS

Uchodźmy! Z tych on więzów już się nie wyśliźnie.

Hefajstos odchodzi

Kratos zwrócony do Prometeusza

A ty się tu przechwalaj! Własność kradnij bożą

Dla tworów, co się tylko na dzień jeden mnożą!

85 Czyż zwolnią cię śmiertelni z tych pęt? niech odpowie

Twój przemysł! Przemyślnikiem zwali cię bogowie –

Fałszywie! Baczże teraz, by przez twe przemysły

Żelazne się łańcuchy na tobie rozprysły.

Kratos i Bia odchodzą