Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 379
Rok wydania: 2022
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Podziękowania
Książka ta powstawała dziewięć lat, w czasie których moja żona Agnete, moja córka Charlotte i mój syn George nieustannie mnie wspierali. Znaczna jej część powstała w Danii, kraju, który przez ostatnie osiem lat stał się moim domem. Pierwsze i największe podziękowania należą się mojej żonie, która czytała każde napisane przeze mnie słowo, zwracając uwagę na błędy gramatyczne i interpunkcyjne oraz miejsca, w których moja narracja stawała się niejasna. George również od samego początku był dla mnie źródłem krytycznego wsparcia. Podjęcie się tego projektu bez jego pomocy byłoby karkołomnym zadaniem.
Pragnę także ponownie podziękować dr Allanowi Pelchowi, mojemu duńskiemu koledze lekarzowi, za uwagi do poprzedniego wydania. Kilka miesięcy temu otrzymałem list od prawnika z Aalborg, Johna Andersena: było to dla mnie kompletne zaskoczenie, ponieważ nigdy nie spotkałem tego człowieka ani z nim nie rozmawiałem. Jego pochwały wprawiły mnie w radosne osłupienie: przyjąłem je jako „entuzjastyczną recenzję” opublikowanego własnym sumptem wydania tej książki. Odpisałem mu z podziękowaniami, co stało się początkiem dalszej wymiany korespondencji, w tracie której pan Andersen pomógł mi rozstrzygnąć kilka wątpliwości z zakresu organizacji i języka tekstu. To wielkie szczęście móc spotkać na swej drodze tak inteligentnego krytyka. Jestem także wdzięczny Tonny’emu Gumoesowi za cierpliwe i fachowe wprowadzanie mnie w tajniki obsługi komputera.
Odległość między Danią a zasobami bibliotecznymi amerykańskich księgozbiorów medycznych okazała się znacznie mniej onieśmielająca, niż mogłoby się wydawać, dzięki moim wieloletnim relacjom z usytuowaną przy Morristown Memorial Hospital w Morristown w stanie New Jersey Shinn-Lathrope Health Sciences Library. W wyszukiwaniu artykułów naukowych, których potrzebowałem, zawsze mogłem liczyć na tamtejszy szybki i niezawodny zespół pod wodzą Janiny Kaldan. Biblioteka ta plasuje się na szczycie mojego prywatnego rankingu wielu bibliotek medycznych, z którymi dane mi było współpracować podczas mojej długiej kariery zawodowej.
Wstęp
Moje zainteresowanie historią medycyny zrodziło się wiele lat temu, kiedy jako student pierwszego rokuw Yale School of Medicine miałem wielkie szczęście poznaći móc podziwiać profesora Johna Fultona, światowej sławy ekspertaw dziedzinie neurofizjologiii wspaniałego znawcy historii chorób. Zainspirowała mniew szczególności jednaz opowiadanych przez niego anegdot dotyczących pierwszego użycia penicylinyw Stanach Zjednoczonych.
Profesora Fultona łączyłaz Howardem Floreyem bliska przyjaźń, sięgająca jeszcze czasów studenckich spędzonych na Oksfordzie. Po odkryciu Alexandra Fleminga Florey objął kierownictwo nad zespołem oddanych sprawie naukowców, którzy podjęli się stanowiącego niezwykłe wyzwanie zadania wyizolowaniai oczyszczenia penicyliny, pracującw niezmiernie trudnych warunkach pierwszych lat II wojny światowej.
W 1942 roku pani Ogden Ann Miller, żona dyrektora sportowego Yale, leżała złożona gorączką połogowąw szpitalu New Haven.Z temperaturą sięgającą 40°C była bliska śmierci. Jej lekarz, wiedząco zażyłych stosunkach łączących Howarda Floreya, lidera grupy oksfordzkiej, która wprowadziła penicylinę na rynek,z Fultonem, ubłagał tego ostatniego, by zdobył dla pani Miller nieco penicyliny, której ilość w USA była wówczas bardzo ograniczona. Po wykonaniu całej serii telefonów Fultonowi udało się zorganizować szybki transport niewielkiej ilości leku prosto do szpitala. Za sprawą cudownego specyfiku dokonał się cudi pani Miller wróciła do zdrowia – dożyła dziewięćdziesięciu lat,a jej nekrolog ukazał sięw „New York Timesie”.
Zanim mogłem oddać się rozwijaniu mojego rosnącego zainteresowania historią medycyny, musiało minąć sporo czasu. Zobowiązania zawodowe związanez prowadzeniem badań, nauczaniemi wypełnianiem niejednokrotnie uciążliwychi pracochłonnych obowiązków akademickich starszego lekarza całkowicie wypełniały moją rozciągającą się na ponad cztery dekady karierę. Po tym nastąpił jeszcze dziesięcioletni etap budowania dobrze prosperującego przedsiębiorstwa oferującego usługiz zakresu opieki zdrowotnej.
Dopiero po przejściu na emeryturę byłemw stanie poświęcić długie, nieprzerwane okresy badaniom koniecznym do napisania tej książki. Najpierw wróciłem do historii penicylinyi jej przypadkowego odkrycia przez Alexandra Flemingaw 1928 roku. Szybko zorientowałem się, że za prostą, często powtarzaną historiąo naukowcu pozyskującym pleśńz własnej kanapki, kryje się znacznie więcej. Okazało się, że tak naprawdę decydującą rolęw odkryciu Fleminga odegrała londyńska pogoda: to ona była odpowiedzialna za odpowiednią temperaturę panującąw laboratorium. Tradycyjnie Fleminga wymienia się jako jedynego odkrywcę penicyliny – Howard Floreyi jego koledzy zdecydowanie zbyt często są niedocenionymi bohaterami tej opowieści.
Odsłanianie kolejnych wątków tej historii było fascynującą podróżąw przeszłośći zwiększyło mój apetyt na poznanie kolei losu innych lekówi wynalazków.W ciągu ostatnich ośmiu lat badałem historie dwudziestu pięciu ważnychz punktu widzenia medycyny przełomów, które zawarłemw tym tomie. Ograniczyłem się przy tym do szczegółówi okoliczności towarzyszących samym odkryciom, nie zajmując się ich obecnymi czy przyszłymi zastosowaniami we współczesnej medycynie.
Motywem przewodnim wszystkich tych opowieści jest kluczowe znaczenie szczęśliwego trafu – każdegoz opisanych tu odkryć dokonano przez przypadek.W języku angielskim talent do przypadkowych, szczęśliwych odkryć określa się słowem serendipity, ukutym przez Horacego Walpole’a. Walpole opowiadał zajmującą baśńo trzech braciach, książętachz Serendip, którzyw trakcie swoich podróży „ciągle odkrywali rzeczy, których wcale nie szukali, dzięki przypadkowii przenikliwej bystrości”.
Od czasów Walpole’a wielokrotnie próbowano doprecyzować czy wytłumaczyć termin serendipity, ale choć niemal zawsze podkreślano aspekt „szczęśliwego przypadku”, często zapominanoo „przenikliwej bystrości”, czyli mądrości. W roku 1936 Oxford English Dictionary (OED) definiował serendipity jako „pojawienie sięi rozwój przypadkowych zdarzeńw sposób szczęśliwy lub korzystny” – w tym znaczeniu wyraz ten jest często używany do dzisiaj.W wydaniu OEDz 1986 roku rozszerzono jednak pierwotną definicjęo „fakt lub przypadek” oraz dodano „właściwość, zdolność, dar, nawyk, predyspozycję lub talent”.
Innymi słowy, serendipity stało się cechą zarówno odkrywców, jaki samego odkrywania, co wydaje się bardziej mylące niż wyjaśniające. Dla Roberta K. Mertonai Elinor Barber, autorów książki The Travels and Adventures of Serendipity, serendipity to dość powszechne zjawisko zauważenia nieprzewidzianegoi anomalnego zdarzeniao strategicznym znaczeniu, które staje się podstawą rozwinięcia istniejącej bądź stworzenia zupełnie nowej teorii. Najlepiej ujął to Louis Pasteur, pisząc: „Dans les champs de l’observation le hasard ne favorise que les esprits préparés” – „Na polu obserwacji przypadek sprzyja tylko przygotowanemu umysłowi”.
Dziś słowo serendipity jest powszechnie nadużywane.W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wiekuw różnego typu gazetachi magazynach pojawiło się 13 tysięcy razy, zaśw różnych dokumentachw interneciew samym tylko 2001 roku – 636 tysięcy razy. Słowo to, niegdyś „nieuchwytne”, dziś stało się „chwytliwe” – występujew nazwach restauracji, kawiarni, butików, moteli, zajazdów, pensjonatów, kosmetyków do pielęgnacji skóry, zabawek, linii kobiecych ubrań, pewnych produktów spożywczych, jachtówi bez wątpienia całego mnóstwa innych rzeczy. Autor niniejszej pozycji powstrzymał się przed dodaniem do tej listy kolejnej cegiełkii jest całkiem zadowolonyz frazy accidental discovery (przypadkowe odkrycia).
Książka taz założenia nie jest ani medycznym, ani farmakologicznym traktatem. Ma raczej pozwolić zrozumieć, jak doszło do niektórych słynnych odkryć,a przy tym być może nieco zadziwić. Wszystkie zdarzyły się dzięki przypadkowi oraz temu, że jakiś przygotowany umysł pojął znaczenie tego, co się stało. Przyświecała mi chęć opowiedzenia historii ciekawych nie tylko ze względu na szczegóły odkryć, lecz także na osobowość odkrywców.
Część pierwsza
CHIRURGIAI ANESTEZJA
1
Błysk zimnej stali: chirurgia bez znieczulenia
Zaczęłam krzyczeći krzyk mój trwał bez ustanku
przez cały czas trwania cięcia.
— Fanny Burney, 1801 —
Wstęp
W swojej autobiografii Charles Darwin następująco ujął wrażeniaz obserwacji dwóch operacji przeprowadzanych bez znieczulenia: „Przy dwóch okazjach dane mi było uczestniczyćw okropnych operacjach przeprowadzanychw szpitalu w Edynburgu – jednąz nich wykonywano na dziecku – alew obu przypadkach opuszczałem salę, zanim dobiegły końca. Nigdy też nie powtórzyłem tego doświadczenia – ponieważ działo się to na długo przed błogosławioną epoką chloroformu, żadne zachęty nie byłyby na tyle silne, by mnie do tego skłonić. Wspomnienia tych wydarzeń nawiedzały mnie jeszcze przez długie lata”.
Chirurgiaw epoce przed odkryciem anestezji wiązała sięz potwornym bólemi często śmiercią. Wykonywano głównie zabiegi amputacji, usunięcia kamieniz pęcherza moczowego lub torbieli jajnika. Kluczowe znaczenie dla ich powodzenia miała szybkość – starano się maksymalnie skrócić męczarnie rozkrawanych pacjentów. Zegar był probierzem talentu chirurga: zręczny specjalista dokonywał amputacjiw mniej niż dwie minuty. Umiejętność bardzo szybkiej pracy stawała się wizytówką, którą można było chwalić się nie tylko przed opinią publiczną, lecz także przed wolniejszymi kolegami operatorami. Znanyw swoim czasie chirurg Robert Liston tak bardzo pragnął pobić własny rekord prędkościw amputowaniu nogi, że przez przypadek razemz kończyną usunął jedno jądro pacjentai dwa palce swojego asystenta.
W trakcie operacji oszalałyz rozdzierającego bólu pacjent stanowił dla chirurga wrzeszczący, ruchomy cel. Lekarze nie pozostawali obojętni na cierpienie, jakie zadawali; byli także świadomi zagrożenia, jakie dla wijącego się chorego stanowił ostry skalpel. Doktor Valentine Mott, słynny chirurgz Nowego Jorku, tak opisywał to nieodstępujące go ani na krok niebezpieczeństwo: „Jakże często, gdy operowałemw głębi jakiejś ciemnej, przepastnej rany, przeszywał mnie lęk, że niefortunny ruch pacjenta zepchnie nóż mójz właściwego kursu, przez co nieumyślnie sam stanę się jego katemi zobaczę, jak ginie na moich rękach”.
Operacja Fanny Burney
Na początku XIX wieku Fanny Burney, należąca do londyńskiej socjety angielska powieściopisarka, przez kilka lat cierpiałaz powodu nawracającego bólui stanu zapalnegow prawej piersi. Lekarz zdiagnozował nowotwóri zalecił usunięcie guza. Fanny wyraziła zgodę na operację, choć nie było wtedy dostępne żadne znieczulenie: „Wszystko przekonywało mnieo tym, […] że tylko ten eksperyment może mnie ocalić”.
W owym czasie Burney mieszkała we Francji wrazz mężem, emerytowanym generałem Alexandrem d’Arblay. Zabieg zgodził się wykonać baron Dominque-Jean Larrey, wybitny chirurg wojskowy odznaczony przez Napoleona. Fanny opisała katusze, jakie przeżywała podczas tej koszmarnej operacji, tworząc coś, co później określono mianem „najniezwyklejszych »wspomnień«, jakie kiedykolwiek przelano na papier”. Oto kilka wyimkówz jej relacji:
M. Dubois położył mnie na materacui przykrył mi twarz batystową chustą. Była na tyle przejrzysta, że zobaczyłam siedmiu mężczyzni pielęgniarkę natychmiast obstępujących łóżko. Nie chciałam, by mnie przytrzymywano; kiedy przez batyst ujrzałam jasny błysk polerowanej stali, zamknęłam oczy.
Gdy to straszliwe ostrze zanurzyło się w mojej piersi – rozcinając żyły, tętnice, mięśnie i nerwy – żadne napomnienia nie powstrzymałyby mnie od wrzasku. Zaczęłam krzyczeć i krzyk mój trwał bez ustanku przez cały czas trwania cięcia – to niemal cud, że nadal nie dźwięczy mi w uszach, tak przeraźliwa była moja udręka! Kiedy wykonano nacięcie i odjęto przyrząd, ból wciąż pozostawał równie dojmujący, gdyż powietrze naraz omiatające delikatne ciało było jak mrowie maleńkich, lecz ostrych i rozwidlonych sztylecików szarpiących brzegi rany. A to wciąż nie był koniec.
O, niebiosa! Wtedy poczułam, jak nóż dotyka kości – skrobieo nią! […]I znów ten chrobot! Gdy za tym drugim razem odsunięto instrument, myślałam, że to koniec operacji – lecz nie! Chwilę później wykonano kolejne potworne cięcie – jeszcze gorsze niż wszystkie poprzednie, miało sięgnąć do samego spodu, oddzielić podstawę tegoż budzącego grozę gruczołu od tego, do czego był przytwierdzony. Po wszystkim baron Larrey był blady prawie tak, jak ja,a jego splamiona krwią twarz wyrażała głębokie zmartwienie, obawęi niemal przerażenie.
Horror, który przeżyła ta niezwykła kobieta, był udziałem wielu tysięcy innych cierpiących, operowanychw równie bezwzględny sposób. Pół wieku później odkrycie gazów anestetycznych położyło kres okropnościom chirurgii bez znieczulenia.
Bibliografia
F. Burney, Selected Letters and Journals, 1st ed., Oxford University Press, Oxford 1986.
2
Eteri podtlenek azotu: błogosławiona ulga
Ból najwynioślejszych uczy pokoryi pokonuje
najsilniejszych.
— Valentine Mott, chirurg, 1865 —
Wstęp
Należąca do klasy średniej rodzina Humphreya Davy’ego nie troszczyła się przesadnieo zapewnienie najstarszemu synowi odpowiedniego wykształcenia. Chłopiec był jednak nieprzeciętnie bystryi od najwcześniejszych lat przejawiał zamiłowanie do chemii: już jako psotnei uwielbiające wybuchy dziecko produkował petardy, które następnie niespodziewanie odpalał. Kiedy umarł mu ojciec, szesnastoletni Davy wszedł na niezwykłą ścieżkę samokształcenia. Terminującu Binghama Borlase’a, aptekarzai chirurgaw Penzance, zaczął pisać poezjęi zgłębiać historię, teologię, filozofięi metafizykę.
Borlase pozwolił Davy’emu zbudować laboratorium chemiczne,w którym mógłby przeprowadzać podstawowe doświadczenia,i zapoznał goz francuskim Traktatem podstawowym chemii Antoine Lavoisiera. Choć od czasu do czasu pracownią wstrząsały wybuchy, na szczęście nikt nie został ranny. Jeszcze jako czeladnik Davy poznał Daviesa Gilberta, dobrze sytuowanego naukowca po Oksfordzie. Błyskotliwa inteligencja młodzieńca zaimponowała Gilbertowi do tego stopnia, że nie tylko pozwolił mu korzystać ze swojej świetnie wyposażonej prywatnej biblioteki, ale także przedstawił go innym badaczom,w tym rezydującemuw Bristolu Thomasowi Beddoesowi.
Beddoes cieszył się sławą uczonegoi politycznego radykała.W okresie, kiedy wykładał chemię na Uniwersytecie Oksfordzkim, pilnie śledził wydarzenia we Francji: początek Wielkiej Rewolucji Francuskieji rządy terroru. Sympatia dla ideałów rewolucyjnychi antyrządowe pamflety ściągnęły na niego uwagę opinii publicznej. Ostatecznie brytyjskie ministerstwo spraw wewnętrznych zasugerowało władzom uniwersytetu, że należałoby wypowiedzieć mu zatrudnieniei w konsekwencji Beddoes przeniósł się do Bristolu. Również tam jego profrancuskie sympatie polityczne były powszechnie znane: plotki często przypisywały mu tajną działalność wywrotową. Podważano nawet jego kompetencje jako nauczyciela akademickiego, jako że podczas wykładów niejednokrotnie wyrażał podziw dla francuskiego postępu naukowego,w tym zasług Lavoisiera.
Mimo wszystko jednak Beddoesowi udało się nawiązać bliskie stosunkiz niektórymi spośród wpływowych członków Lunar Society (Towarzystwa Księżycowego)z Birmingham, doborowego grona intelektualistówz wielu różnych dziedzin, którzy spotykali się razw miesiącuw noc pełni księżyca. Beddoes zaraził kilku zamożnych mężczyzn należących do grupy swoim pomysłem stworzeniaw Bristolu instytutu badawczego, zapewniając tym samym placówce hojne wsparcie finansowez ich strony. Jako lekarzz wykształcenia, miał możliwość zawarcia przyjaźniz wieloma głowami bogatych rodzin, które leczył.
W 1798 roku nastąpiło otwarcie Pneumatic Institute. Cele statutowe organizacji obejmowały badanie terapeutycznego wpływu lokalnego powietrzai możliwości wykorzystania różnych gazóww leczeniu rozmaitych chorób. Choć opracowaniem całej potrzebnej aparatury zajął się znany dzięki wynalezieniu silnika parowego James Watt, Beddoes potrzebował również asystenta. Davies Gilbert zarekomendował na to stanowisko Davy’ego,a talent chłopca wywarł na Beddoesie takie wrażenie, że załatwił mu zwolnieniez terminuu Borlase’a.W wieku dziewiętnastu lat Humphrey Davy został mianowany nadzorcą eksperymentóww instytucie.
Davyi podtlenek azotu
Davy rozpoczął badania nad właściwościami gazów, które wyizolował; potrafił równieżw porywający sposób podsumowywać wyniki swoichi cudzych prac. Szybko stał się znanym mówcą, zapraszanym na różnego rodzaju wydarzenia towarzyskiew Bristolu. Od dawna – to znaczy od czasu, kiedyw 1775 roku po raz pierwszy eksperymentowałz tym gazem – interesował się podtlenkiem azotu. Na nowym stanowisku miał okazję poszerzyć swoją wiedzę na jego temat, badając na sobie efekty jego działania. Jeden ze swoich azotowych „odlotów” opisał następująco:
Szybko pojawiło się poczucie podnieceniai podekscytowania. Przyjemne doznaniaz początku ograniczały się do usti policzków, ale stopniowo rozprzestrzeniały się po całym cielei w połowie eksperymentu były tak intensywnei czyste, że pochłaniały całe jestestwo.W tym momencie – i nie wcześniej – straciłem przytomność; prędko ją jednak odzyskałemi poczułem potrzebę podzielenia sięz postronnymi obserwatorami przyjemnością, jakiej doznawałem, zacząłem więc śmiać sięi tupać.
Davy zapoznałz tym doświadczeniem wpływowe osobistości swoich czasów, między innymi Samuela Taylora Coleridge’a, Roberta Southeyai Petera Marka Rogeta (autora pierwszego tezaurusa). Właśnie podczas jednegoz takich „eksperymentów”, zauważywszy, że jednaz jego „świnek doświadczalnych” chichocze, ochrzcił gaz mianem „gazu rozweselającego”.W 1800 roku Davy zebrał swoje skrupulatnie prowadzone obserwacjew książce Researches, Chemical and Philosophical: Chiefly Concerning Nitrous Oxide, or Dephlogisticated Nitrous Air, and Its Respiration (Badania chemicznei filozoficzne, głównie na temat podtlenku azotu, czyli powietrza azotowegoi jego wdychania), uważanej dziś za klasyczne dziełow historii nauki.
Davy odkrył ponadto, że już kilka zaciągnięć się gazem przynosiło mu ulgęw bólu spowodowanym silnym stanem zapalnym zęba. Napisał wówczas te prorocze słowa: „Ponieważ podtlenek azotuw swoim szerokim działaniu zdaje się również znosić fizyczny ból, być może będzie można wykorzystać go podczas operacji chirurgicznych niezwiązanych ze znaczną utratą krwi”. Gdyby sam Davy lub którykolwiek ze światłych lekarzy tamtej epoki podążył za tą sugestią, świt ery skutecznego znieczulenia ogólnego mógłby nastąpić pół wieku wcześniej. Tak się jednak nie stało. Wkrótce Davy opuścił Pneumatic Institutei rozpoczął spektakularną karierę naukową. Bez jego młodego geniuszu instytut podupadłi został zamknięty.
Wędrowny kuglarz
Rozśmieszający efekt wdychania podtlenku azotu sprawił, że gaz ten szybko wszedł do repertuaru objazdowych cyrkówi stał się głównym punktem prywatnych „przyjęćz gazem rozweselającym”. Podczas tego typu spotkań goście wdychali niewielką ilość gazu,w upojeniu zaczynali zachowywać się głupio, po czym padali na podłogę, śmiejąc się jak pijani. Błazeństwa wyczyniane pod jego wpływem wkrótce stały się źródłem rozrywki także podczas publicznych pokazów. „Doktor Coultz Nowego Jorku, Londynui Kalkuty”, właściwie Samuel Colt, był jednymz najbarwniejszych wędrownych zabawiaczy publiczności. Ze swoim umieszczonym na wozie ciągniętym przez konia obwoźnym „laboratorium” podtlenku azotu przemierzył cały kraj. Zatrzymywał się na rogach ulici demonstrował na sobie skutki działania gazu, po czym zapraszał widzów do spróbowania, oczywiście za określoną opłatą. Sprzedawał także butlez gazemi zachęcał obserwatorów widowiska do zakosztowania gow domu. Zarobionew ten sposób pieniądze pozwoliły mu skonstruowaći opatentować rewolwer, który po dziś dzień nosi jego nazwisko.
Dzięki sukcesowi odniesionemu jako wędrowny showman, Colt byłw stanie nabyć część udziałóww Penny Museumw Cincinnati, gdzie płacono ludziom za wdychanie gazu na scenie – ich wybryki pod jego wpływem zabawiały publiczność. Gaz rozweselający nie zawsze prowadził jednak do wesołości. Do jednegoz występów Colt najął sześciu rdzennych Amerykanów – mieli wziąć udziałw czymś, co zgodniez jego intencją miało być stymulowaną gazem komedią. Po zaciągnięciu się gazem cała szóstka od razu zasnęła, bez jednego okrzyku czy wybuchu śmiechu. Niezrażony, Colt podał gaz pewnemu uprzejmemu kowalowi, który natychmiast zaczął ganiać go po scenie. Podczas pościgu kowal potknął sięi wybudził Indian, zdziwionych, że znaleźli się na ziemi.
Horace Wells
Innym utalentowanym showmanem był „profesor” Gardner Quincey. Ten bystry, częściowo wykształcony lekarz wynajmował wielkie salew różnych miastach, gdzie prezentował publiczności „rozkoszny lub rozweselający gaz”: chętni wybrani spośród widzów wdychali podtlenek azotui zadziwiali pozostałych swoimi facecjami. Podczas jednegoz takich występów,w grudniu 1844 rokuw Hartford, na ochotnika zgłosił się Horace Wells, miejscowy dentysta. Do Wellsa dołączył młody James Cooley.
Domena publiczna
Młodzieniec zaciągnął się gazem jako pierwszy – otumaniony wpadł na kilka ze stojących na scenie mebli, dość poważnie raniąc sobie obie nogi. Gdy się obudził, widok pokrwawionych kończyn był dla niego zaskoczeniem. Kiedy Wells go przepytywał, Cooley przyznał, żew ogóle nie czuł bólu.
Doktor Wells błyskawicznie zdał sobie sprawę, że podtlenek azotu można wykorzystać do bezbolesnego wyrywania zębów. Los sprawił, że sam Wells zmagał się wówczasz bólem trzonowca, którego należało usunąć. Następnego dnia Colton dostarczył pojemnikz gazem do gabinetu Wellsa, gdzie jego współpracownik, dr John Riggs, dokonał bezbolesnej ekstrakcji. Odzyskawszy zmysły po znieczuleniu, Wells usiadłw fotelui oznajmił: „Oto nowa eraw wyrywaniu zębów!”. Szybko nauczył się techniki wytwarzania gazui opracował aparat pozwalający go dozować, złożonyz miecha zawierającego gazi połączonejz nim rurki umieszczanejw ustach pacjenta.W ciągu kilku kolejnych tygodni Wellsi Riggs podali gaz piętnastu pacjentom – z wyjątkiem dwóch przypadków, wszyscy pozbyli się swoich zębów zupełnie bezboleśnie. Było to pierwsze zastosowanie podtlenku azotuw medycynie, które stało się początkiem trwających całe życie Wellsa zmagańo uznanie go odkrywcą anestezji.
Wells czuł, że powinien przedstawić swoje odkrycie szerszemu gronu.W lutym 1845 roku udał się do Bostonu, gdzie jedenz jego byłych studentów, William Thomas Green Morton, zorganizował pokazw Massachusetts General Hospital, jednejz cieszących się największym prestiżem – zarówno wówczas, jaki dzisiaj – instytucjiw kraju. Morton przekonał czołowego chirurgaz Bostonu, dr. Jamesa Collinsa Warrena, by ten pozwolił Wellsowi zademonstrować działanie podtlenku azotu na pacjencie, którego ząb musiał zostać usunięty.
Aula służąca do obserwowania operacji wypełniona była po brzegi sceptycznie nastawionymi lekarzamii studentami medycyny. Kiedy wprowadzono pacjenta, ten nagle zdał sobie sprawę, że obcy człowiek za chwilę ma mu podać nieznany gazi odmówił wzięcia udziałuw wydarzeniu. Poszukiwanie innego studentaz bolącym trzonowcem, który zgodziłby się go usunąćz użyciem podtlenku azotu, trwało kilka dni.
Publiczność złożonaz lekarzy oraz studentówi tym razem tłoczyła sięw sali operacyjnej. Wells podłączył swój aparati student natychmiast zasnął, jednak kiedy tylko dentysta zaczął wyrywać mu ząb, chłopak nagle podskoczyłi krzyknąłz bólu. Okrzyki „oszustwo!” przetoczyły się przez aulę. Speszonyi skompromitowany Wells opuścił szpitali wrócił do Hartford następnym pociągiem. Później pisał, że pacjent nie został odpowiednio znieczulony, ponieważ zbyt szybko odcięto dopływ gazu. Choć chwila ta potencjalnie mogła stać się punktem zwrotnymw historii anestezji, odeszław niepamięć dla wszystkich oprócz Wellsa, który nadal szukał sposobu na zdobycie powszechnego uznania. Nieudana prezentacja przygnębiła go do tego stopnia, że oddał swoją praktykę doktorowi Riggsowi, sprzedał domw Hartford, porzucił żonęi rodzinę, po czym wyruszyłw poszukiwaniu chwały, której – jak uważał – tak niesprawiedliwie go pozbawiono.
W międzyczasie rozgłos zaczął zdobywać drugi „emocjonujący” gaz, zwany wówczas eterem siarkowym. Trzy wieki przed odkryciem właściwości podtlenku azotu dwudziestopięcioletni pruski botanik, Valerius Cordus, otrzymał eter, dodając kwas siarkowy („kwaśny witriolej”) do alkoholu etylowego („mocno kopiącego wina”). Substancja, nazwana przez Cordusa „słodkim witriolem”, później zyskała miano eteru siarkowego,a w końcu została ochrzczona po prostu eterem. Ponieważ tak łatwo było go wyprodukować, eter szybko stał się popularnym środkiem używanym dla przyjemności albo dla odurzenia. Do połowy XIX wieku losy eterui podtlenku azotu miały ściśle się ze sobą spleść.
W 1841 roku, na cztery lata przed tym, jak Wells wykorzystał podtlenek azotu, małe miasteczko Jeffersonw amerykańskim stanie Georgia dopisało kolejny rozdział do rozwijającego sięw historii anestezjologii dramatu. To właśnie tam,w swoim rodzinnym mieście, doktor Crawford Williamson Long, ukończywszy studiaw University of Pennsylvania Medical School, postanowił otworzyć praktykę lekarską.W czasie pobytuw Filadelfii Long wrazz innymi studentami brał udziałw „zabawachz eterem”,a kiedy osiadłw Jefferson, organizował te spotkaniau siebie.W tamtych czasach tego rodzaju przyjęcia odpowiadały dzisiejszym imprezom, podczas których rekreacyjnie zażywa się narkotyki. Podczas jednegoz takich wieczorów kochający zabawę goście poprosili Longa, by ten dla ich uciechy przygotował nieco podtlenku azotu.
Long poinformował ich, że nie ma sprzętu, żeby przygotowaći podać im gaz, ale dysponuje lekiem (eterem), który wywołuje podobnie ożywcze skutki. Ręczył przy tym, że sam już go wdychałi uważa go za równie bezpieczny, jak podtlenek azotu. „Podałem go wszystkim obecnym. Zauważyłem, że moi przyjaciele, będący pod wpływem eteru, upadalii doznawali urazów, które moim zdaniem powinny były wywołać bólu każdej osoby, która nie byłaby znieczulona. Kiedyo to zapytałem, zapewnili mnie, że wypadki te nie spowodowałyu nich najmniejszego bólu”.
30 marca 1842 roku Long usunął jedenz dwóch guzówz szyi niejakiego Jamesa Venable’a, znieczuliwszy go uprzednio eterem siarkowym.W obawie przed bólem Venable wielokrotnie przekładał termin operacji, Long jednak obiecał mu, że będzie bezbolesna. Kiedy było po wszystkim, Venable – pozbawiony wcześniej przytomności za pomocą ręcznika nasączonego eterem – nie mógłw to uwierzyć, póki na własne oczy nie zobaczył wyciętej torbieli. Zabiegowi przypatrywało się kilku studentów medycynyi innych gapiów. 6 czerwca Long wyciął drugi guz Venable’a.
Po tych dwóch wykonał kolejne operacjew znieczuleniu eterowym. Long odnotował operacjęw swoim archiwum: „James Venable; 30 marca 1842; eteri wycięcie guza; 2 $”. Ponieważ jednakz opublikowaniem swoich doświadczeń czekał aż siedem lat, przegapił szansę na rozpowszechnienie informacji, która sprawiłaby, że znieczulenie eterowew chirurgii natychmiast stałoby się rzeczywistością. Doszło do tego dopiero cztery lata później,i to nie za sprawą Longa, lecz bostońskiego dentystyo nazwisku Morton.
William T.G. Morton
William Thomas Green Morton, ten sam, który osiemnaście miesięcy wcześniej zorganizował Wellsowi nieszczęsny pokazz podtlenkiem azotu, sam pragnął teraz znaleźć sięw świetle reflektorów. Dwudziestosiedmioletni Morton prowadziłw Bostonie praktykę dentystycznąi szukał sposobu, by ulżyćw bólu pacjentom, którym zakładał sztuczne szczęki. Morton wynajmował lokumw domu Charlesa Jacksona, czterdziestodwuletniego chemika, lekarzai geologa.W 1832 roku Jackson spotkał na pokładzie statku Samuela Morse’a, któremu rzekomo wyjaśnił wówczas zasady działania telegrafu. Po powrocie do Bostonu otworzył prywatną praktykę medyczną, ale jużw 1836 roku zamknął ją, by założyć prywatne laboratorium zajmujące się chemią analityczną.W 1844 roku Jackson zaprezentował studentom uczącym sięu niego chemii, że wdychanie eteru siarkowego prowadzi do utraty świadomości. Morton należał do tej grupyi był świadkiem tego pokazu.
Jackson doradził Mortonowi, by ten spróbował wykorzystać eter, ale pierwsze próby nie przyniosły satysfakcjonujących rezultatów. Wówczas Jackson zasugerował, że powodem tego mógł być nierówny stopień czystości eterui zalecił mu użycie substancjiw bardziej oczyszczonej formie. Morton poszedł za jego radąi 30 września 1846 roku bezboleśnie usunął ząb pacjentowi znieczulonemu eterem. Dentysta wiedział już, że eter jest rozwiązaniem, ale utrzymywał tow tajemnicy. Dzień późniejw bostońskiej gazecie ukazała się anonimowa notatkao następującej treści: „Zeszłego wieczoru, jak poinformował nas świadek zabiegu, dokonano ekstrakcji owrzodzonego zębaz ust pacjenta, nie zadając mu przy tym najmniejszego bólu. Po zaciągnięciu się podanym mu preparatem zapadł onw cośw rodzaju snu, który trwał mniej więcej trzy ćwierci minuty,a więc wystarczająco, by lekarz mógłw tym czasie bezboleśnie usunąć ząb”.
Morton był nie tylko śmiałym stomatologiem, lecz także utalentowanym specjalistą od reklamyi sprytnym biznesmenem. Natychmiast zgłosił opracowaną przez siebie procedurę do urzędu patentowegow nadziei na czerpaniez niej wielkich zyskóww przyszłości.W ciągu trzech kolejnych tygodni Morton podał eter kilku kolejnym pacjentom, ale wciąż nie byłw stanie uzyskać jednolitych wyników. Winą za to obarczał aparat, którego używał do podawania eteru, skonstruował więc nowe urządzenie, zapewniające bardziej równomierny przepływ gazu.
Morton raz jeszcze skontaktował sięz dr. Jamesem Collinsem Warrenem, prosząc goo pozwolenie na zademonstrowanie działania eterowego znieczulenia, które miał sam zaaplikować pacjentowi. Warren zgodził sięi ustalił nieodległą datę. Czasu było niewiele – tak niewiele, że wyznaczonego dnia Morton przybył do auli spóźnionyo kwadrans: zatrzymały go wprowadzanew ostatniej chwili poprawki mające udoskonalić jego aparat. Amfiteatr znowu zapełnił się medykami, którzy – wciąż mającw pamięci nieudany pokaz Wellsa – byli jeszcze bardziej sceptycznie nastawieni. Pacjentem był niejaki Gilbert Abbot, cierpiącyz powodu guza umiejscowionego po lewej stronie szczęki. Morton niezwłocznie podał mu eteri Abbott pogrążył się we śnie. Dentysta spojrzał na doktora Warrenai wypowiedział te pamiętne słowa: „Proszę pana, pacjent jest gotowy”. Operacja odbyła się bez przeszkód, trwała dwadzieścia cztery minuty. Po odzyskaniu świadomości Abbott powiedział publiczności, że nie czuł żadnego bólu. Warren spojrzał na widownięi ogłosił: „Panowie, to nie szarlataneria”.
Potężne oświadczenie Warrena zmieniło losy chirurgii na całym świecie.W historii medycyny próżno szukać odkrycia, które byłoby równie doniosłei miało równie natychmiastowei obejmujące cały glob konsekwencje, jak wydarzenie, które rozegrało się 16 października 1846 rokuw auli Massachusetts General Hospital zwanej dziś Ether Dome, Kopułą Eteru. Oliver Wendell Holmes, profesor anatomii Uniwersytetu Harvarda, opiewał cud anestezji typową dla siebie kwiecistą prozą: „Ten bezcenny dar złożony na ręce ludzkości sprawił, że najstraszliwsze krańce cierpienia zanurzyły sięw odmęty zapomnienia,a najgłębsze bruzdy na ściągniętym czole agonii zostały wygładzone po wsze czasy”. Miał rację.
Kolejne kroki Mortona
Morton pozwolił teraz przejąć stery swojemu zmysłowi biznesowemu. Miał zamiar udzielać koncesji na wykorzystanie swojego wynalazku, niewątpliwie za sporą opłatą.O sukcesie swojej prezentacji powiadomił korespondencyjnie Wellsa, sugerując, że ten mógłby chcieć zostać jego licencjobiorcą. Listz pewnością pogorszył stani bez tego coraz bardziej niestabilnego psychicznie lekarza. Charles Jackson, gospodarz Mortona, także chciał zostać wspomniany we wniosku patentowym. Gorzki konflikt między dwoma mężczyznami narastał – patent został ostatecznie wydany na oba nazwiska, chociaż później Jackson przystał na zrzeczenie się swojego udziałuw zamian za 10% opłaty licencyjnej.
Nie był to pierwszy raz, gdy Jackson żądał uznania za to, co okazywało się jedynie przypadkową sugestią. Pięć lat wcześniej zakwestionował patent Samuela B. Morse’a dotyczący telegrafu, jeszcze przed tym zaś to sobie przypisywał zasługę wynalezienia bawełny strzelniczej, po tym jak jej odkrycie ogłosił jej prawowity wynalazca, C.F. Schönbein. Dziwactwa Jacksonaz wiekiem stawały się coraz bardziej widoczne,a jego niechęć do Mortona miała osiągnąć monstrualne rozmiary,w miarę jak rosła sława tego drugiego.
Patent Mortona był tak rygorystycznie sformułowany, żez jego wynalazku można było korzystać wyłącznie po uzyskaniu zezwolenia na każde pojedyncze użycie.W odpowiedzi na to dr Warren wezwał do wprowadzenia moratorium na jego stosowaniew Massachusetts General Hospital. Morton ustąpił, ale wciąż usiłował zatrzymać sedno swojego odkrycia dla siebie: dodawał do eteru olejki aromatyczne, by (kiepsko) zamaskować jego zapach. Przyznawał wprawdzie, że eter wchodziw skład używanej przez niego mieszanki, ale wprost zaprzeczał, jakoby to on był czynnikiem znieczulającym!
Doktorzy Henry Bigelowi Oliver Wendell Holmes byli jednymi spośród najwybitniejszych przedstawicieli szpitala. Holmes zaproponował, by środek nazwać letheon, najwyraźniej nieświadomy faktu, że starożytni określali tym mianem mleczko makowe. Zasugerował również przyjęcie terminu anestezja, również używanego jużw czasach starożytnych Greków.
Zaledwie miesiąc po triumfie Mortona Bigelow opublikował artykułw wiodącym brytyjskim medycznym czasopiśmie naukowym „Lancet”, ujawniając światu szczegóły nowego odkrycia. Tajemnica Mortona wyszła na jaw. Wieścio wynalazku rozchodziły się szybko – już po kilku miesiącach okrzyknięto go „najwspanialszym darem dla cierpiącej ludzkości”. Angielscy lekarze początkowo odnosili się do niego sceptycznie, nazywając eter „jankeską sztuczką”, wkrótce jednak jankeska sztuczka okazała się daleko przewyższać inne dostępne środki anestetyczne, zwłaszcza zaś popularną podówczas hipnozę. Po amputacji przeprowadzonej na znieczulonym eterem pacjencie wielki angielski chirurg James Liston stwierdził: „Jankeska sztuczka, panowie, bije mesmeryzm na głowę”.
Walkao uznanie
Jackson nie ustawałw swojej krucjacieo większe uznanie dla własnych zasług na polu wynalezienia anestezji. Dzięki uprzejmości przyjaciela rezydującegow Paryżu udało mu się przedstawić swoją sprawę przed tamtejszą Académie des Sciences. Argumentował, żew rzeczywistości to on stał za odkryciem eteru, Morton zaś miał odegrać rolę zaledwie wykonawcy jego planów. Nie chcąc pozostaćw tyle, Wells także udał się do stolicy Francji, gdzie złożył swój wniosekw Société de Médecine de Paris. Znajdował się jednakw nie najlepszej pozycji, ponieważ nie dysponował żadnymi dowodami, które byłybyw stanie zrównoważyć jego dramatyczną porażkę.
To, co działo się na kontynencie, bardzo zaniepokoiło Mortona, który zaczął zbierać składane pod przysięgą zeznania świadków mogące poprzeć jego stanowisko. Po nieudanej – mimo wsparcia ze strony samego rektora Uniwersytetu Harvarda – próbie przekonania Amerykańskiej Akademii Nauk, że to on jest prawdziwym odkrywcą eteru, Jackson znalazł sięw cieniu podejrzeń. Usiłując przeforsować swoje racje, Wells słał do Paryża świadectwa przemawiające na jego korzyść.
W międzyczasie Morton opublikował artykuł,w którym szczegółowo opisał sposób,w jaki używał eteru, po czym wysłał jego kopię do Académie des Sciences.W tym okresie krucha psychika Wellsa szybko zbliżała się do krawędzi załamania. Porzuciwszy rodzinę, pozostawioną bez środków do życia, przeprowadził się do Nowego Jorkui otworzył tam praktykę dentystyczną oferującą usuwanie zębóww znieczuleniu podtlenkiem azotu, eteremi chloroformem. Ten ostatni środek był nowością sprowadzoną do Stanów Zjednoczonychz Edynburga, gdzie służył głównie do łagodzenia bólów porodowych.
Podobnie jakw przypadku eterui gazu rozweselającego, wdychanie chloroformu wywoływało uczucie radosnego podniecenia. Wells uzależnił się od niego. Jego gabinet został zamkniętyw trybie natychmiastowym po tym, jak Wells trafił do więzienia pod zarzutem oblewania dam lekkich obyczajów kwasem siarkowym. Zrozpaczony Wells, cierpiącyz powodu urojeńi będący pod wpływem chloroformu, napisał pożegnalny list do żony, przeciął sobie tętnicę udowąi zmarłw więzieniu. Kilka dni później do Ameryki dotarł list informujący, że Société de Médecine de Paris ogłosiło go wynalazcą anestezji!
Już pośmiertnie wzniesionow Paryżu pomnik na jego cześć, drugi stanąłw jego rodzinnym Hartford. Niewątpliwie wykorzystanie przez Wellsa podtlenku azotu podczas przeprowadzania zabiegów dentystycznych wyprzedza doświadczenia Mortonaz eterem. Jednak podobnie jak Crawford Williamson Long nie opublikował on wyników swoich eksperymentów, nie przeprowadził również żadnej udanej publicznej prezentacji swojego odkrycia.Z tego względu, choć należy mu się chwała innowatora, to tytuł odkrywcy anestezji – już niekoniecznie.
Ciąg dalszy w wersji pełnej
Tytuł oryginału: Accidental Medical Discoveries: How Tenacity and Pure Dumb Luck Changed the World
Copyright © 2016 by Robert W. Winters
All rights reserved
Copyright for the Polish edition © 2022 by Wydawnictwo FILIA
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żaden z fragmentów tej książki nie może być publikowany w jakiejkolwiek formie bez wcześniejszej pisemnej zgody Wydawcy. Dotyczy to także fotokopii i mikrofilmów oraz rozpowszechniania za pośrednictwem nośników elektronicznych.
Wydanie I, Poznań 2022
Projekt okładki: Mariusz Banachowicz
Zdjęcie na okładce: © channarongsds/123RF
Redakcja: Dagmara Ślęk-Paw
Korekta: Magdalena Koch, Dagmara Ślęk-Paw
Projekt makiety i łamanie: MSP Studio
Konwersja publikacji do wersji elektronicznej:
„DARKHART”
Dariusz Nowacki
eISBN: 978-83-8280-153-8
Wydawnictwo Filia
ul. Kleeberga 2, 61-615 Poznań
wydawnictwofilia.pl
Seria: FILIA NA FAKTACH