Rak duszy. O alkoholizmie - Ewa Woydyłło - ebook + audiobook

Rak duszy. O alkoholizmie ebook

Ewa Woydyłło

4,3

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Kompendium wiedzy o uzależnieniach

Książka podsumowuje wieloletnie doświadczenia autorki w leczeniu uzależnień. Czytelnik znajdzie w niej praktyczne informacje o tym, czym jest uzależnienie oraz porady, jak z nim walczyć przy pomocy ruchu AA i jak żyć z uzależnionym. Po raz pierwszy w swojej książce, Ewa Woydyłło opowiada o tym, jak będąc już dojrzałą kobietą, skończyła psychologię i zdobyła nowy zawód terapeutki uzależnień. Jak w każdym ze swoich poradników autorka dzieli się swoją wiedzą i wiarą w to, że można nauczyć się z powodzeniem kierować własnym życiem i osiągać zamierzone cele. A wszystko dlatego, że „Wszyscy jesteśmy od czegoś uzależnieni” i „Nikogo nie możemy zmienić – najwyżej siebie”.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 251

Oceny
4,3 (116 ocen)
68
25
17
5
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
TomaszSebastian

Nie oderwiesz się od lektury

Jestem alkoholikiem, nie pije od 12 dni, nawiazalem kontakt z AA, ta książka umocnił mnie i pozwoliła przetrwać bez alkoholu te 12 dni. Znalazłem tam siebie, teraz muszę odnaleźć się w swoim życiu. Bardzo dobra pozycja.
100
BOKFAN

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
00
EdytaDubicka

Nie oderwiesz się od lektury

Książka potrzebna, która dużo uświadamia, życzliwie i interesująco napisana.
00
siodemka1

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo optymistyczne spojrzenie na wychodzenie z alkoholizmu.
00

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: LU­CYNA KO­WA­LIK, KA­TA­RZYNA KRZY­ŻAN-PE­REK
Re­dak­cja: LU­CYNA KO­WA­LIK, BLANKA SZY­WAL­SKA
Ob­ja­śnie­nia WOJ­CIECH SOWA
Ad­iu­sta­cja: ANNA RUD­NICKA
Ko­rekta: SYL­WIA FRO­ŁOW, UR­SZULA SRO­KOSZ-MAR­TIUK
Pro­jekt okładki, stron ty­tu­ło­wych: UR­SZULA GI­REŃ
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
Dwa­na­ście Kro­ków AA, Dwa­na­ście Tra­dy­cji AA Co­py­ri­ght © AA World Se­rvi­ces, Inc.
© Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, Kra­ków 2009
Wy­da­nie dru­gie
ISBN 978-83-08-07867-9
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl tel. (+48 12) 619 27 70
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Moi na­uczy­ciele

Stu­dia psy­cho­lo­giczne, wraz ze spe­cja­li­za­cją w dzie­dzi­nie uza­leż­nień i po­rad­nic­twa ro­dzin­nego, ukoń­czy­łam na uni­wer­sy­te­cie An­tioch w Los An­ge­les w po­ło­wie lat osiem­dzie­sią­tych. Był tam wów­czas pro­fe­so­rem mój mąż, miesz­ka­li­śmy z ro­dziną w Santa Mo­nica, gdzie fi­zycz­nie znaj­do­wała się uczel­nia.

Moja droga na psy­cho­lo­gię otwo­rzyła się na­gle i nie­spo­dzie­wa­nie, mocą czy­stego przy­padku. Pry­watny uni­wer­sy­tet An­tioch ofe­ruje pro­fe­so­rom tzw. tu­ition be­ne­fit, czyli ulgę w opła­cie cze­snego za stu­dia dla ich dzieci. Prze­pisy nie wy­klu­czały udzie­le­nia tej ulgi in­nym człon­kom ro­dzin, to­też ów­cze­sny rek­tor bez wa­ha­nia przy­stał na po­mysł, że­bym za­miast się nu­dzić coś po­stu­dio­wała. Ja mia­łam tylko wy­brać wy­dział. Psy­cho­lo­gia wy­dała mi się cie­kaw­sza niż biz­nes i ad­mi­ni­stra­cja albo ame­ry­kań­ska hi­sto­ria, z którą nie mia­ła­bym co po­cząć po po­wro­cie do kraju. I tak się za­częło.

Stu­dia oka­zały się fa­scy­nu­jące, a wy­brana spe­cja­li­za­cja stała się z cza­sem moim no­wym za­wo­dem. Przy­dają mi się rów­nież wcze­śniej­sze stu­dia dzien­ni­kar­skie i umie­jęt­no­ści na­by­wane pod­czas pracy w me­diach. Na moją wie­dzę o uza­leż­nie­niach, a zwłasz­cza na zro­zu­mie­nie, czym jest zdro­wie­nie z tej cho­roby, ogromny wpływ miało obo­wiąz­kowe uczęsz­cza­nie na mi­tyngi AA, NA, Al-Anon czy Nar-Anon.

Gdy ko­mu­kol­wiek w Ame­ryce wspo­mi­na­łam o tym, że chcę po po­wro­cie do Pol­ski po­ma­gać uza­leż­nio­nym i ich ro­dzi­nom, za­pra­szano mnie na staże i prak­tyki w naj­lep­szych ośrod­kach. Tam czer­pa­łam do­świad­cze­nia od te­ra­peu­tów w rów­nej mie­rze co od pa­cjen­tów. Z imie­nia pa­mię­tam już tylko nie­licz­nych, ale w sercu i umy­śle za­cho­wa­łam wspo­mnie­nia o do­brych i złych lo­sach tych ciężko cho­rych lu­dzi. Na za­wsze też po­zo­staną dla mnie wzo­rami te­ra­peuci, od któ­rych na­uczy­łam się wszyst­kiego, co naj­waż­niej­sze w mo­jej pracy z uza­leż­nio­nymi i ich ro­dzi­nami.

Frank

Tak pi­sa­łam o nim w swoim dzien­niku:

„Frank jest al­ko­ho­li­kiem, ma trzy­dzie­ści je­den lat i osiem lat trzeź­wo­ści uzy­ska­nej w AA. Miał dzie­więć lat, gdy za­czął pa­lić ma­ri­hu­anę, a je­de­na­ście, gdy pierw­szy raz się upił. Wtedy nie skoń­czył szkoły, ro­dzina go się wy­rze­kła, przez kilka lat żył do­słow­nie w rynsz­toku. W Cen­ti­nela Ho­spi­tal pra­cuje z al­ko­ho­li­kami od 1983 roku. Obec­nie jest na dru­gim roku psy­cho­lo­gii, za trzy lata uzy­ska dy­plom ma­gi­ster­ski”.

Frank mó­wił: „Al­ko­ho­lik umie wziąć na li­tość każ­dego – ko­le­gów, na­uczy­cieli, ro­dzi­ców, na­wet le­ka­rzy, ale mnie nie na­bie­rze. Za do­brze wiem, na czym po­lega sa­mo­okła­my­wa­nie się czło­wieka, któ­rego ob­se­sją jest wódka. Sam przez to prze­sze­dłem”.

Cho­dził w dżin­sach i kra­cia­stej ko­szuli i gdyby nie za­kola na czole, trudno by­łoby go od­róż­nić od naj­młod­szych pa­cjen­tów.

Na od­dziale były rów­nież dziew­czyny, ale tego dnia, kiedy przy­szłam na roz­mowę z dok­to­rem Ro­zan­skym, nie spo­tka­łam żad­nej. Albo może i spo­tka­łam, tylko wzię­łam pa­cjentkę za pie­lę­gniarkę. Po­nie­waż wszy­scy w za­kła­dzie no­szą zwy­kłe ubra­nia, trudno roz­po­znać, kto na­leży do per­so­nelu, a kto do pod­opiecz­nych.

Dok­tora Ro­zan­sky’ego wzy­wają do te­le­fonu, a my z Fran­kiem idziemy do dy­żurki po­roz­ma­wiać.

– Obie­ca­łeś mi po­wie­dzieć, w jaki spo­sób pro­gram AA łą­czy się z me­dyczną me­todą le­cze­nia al­ko­ho­li­zmu – za­czy­nam.

– Po pierw­sze mó­wimy, kim są Ano­ni­mowi Al­ko­ho­licy i na czym po­lega ich pro­gram; za­bie­ramy pa­cjen­tów na mi­tyngi AA lub na mi­tyngi Ano­ni­mo­wych Nar­ko­ma­nów. Ale przede wszyst­kim każdy pa­cjent prze­ra­bia Pierw­szy Krok, czyli przy­znaje, że jest bez­silny wo­bec al­ko­holu, że prze­stał kie­ro­wać wła­snym ży­ciem. Wszy­scy prze­ra­biają ten Krok na pi­śmie, wy­peł­nia­jąc ob­szerne kwe­stio­na­riu­sze, które im roz­da­jemy. Od tego Kroku za­czyna się po­wrót do zdro­wia. Jest on naj­waż­niej­szy, ale za­ra­zem naj­trud­niej­szy. Cho­dzi o to, by czło­wiek przy­po­mniał so­bie wszyst­kie przy­padki w ży­ciu, kiedy po­sta­na­wiał so­bie, że wy­pije tylko kie­li­szek, a jed­nak skoń­czyło się na tym, że w końcu upił się jak zwy­kle, oraz te wszyst­kie przy­padki, gdy po­wie­dział so­bie, że tym ra­zem nie wy­pije, a jed­nak wy­pił. Przy­kłady te świad­czą wła­śnie o tym, co w Pierw­szym Kroku na­zywa się bez­sil­no­ścią wo­bec al­ko­holu. Na­stęp­nie pa­cjent przy­po­mina so­bie i skru­pu­lat­nie opi­suje przy­padki świad­czące o tym, że prze­stał kie­ro­wać wła­snym ży­ciem – kiedy so­len­nie coś so­bie po­sta­no­wił lub za­pla­no­wał, ale nic z tego nie wy­szło. Mamy też otwarte mi­tyngi AA na miej­scu: od­by­wają się w sto­łówce lub w jesz­cze więk­szej sali wy­kła­do­wej na gó­rze ze względu na dużą liczbę uczest­ni­ków, po­nie­waż przy­cho­dzi na nie wielu pa­cjen­tów z in­nych od­dzia­łów. Są to nor­malne mi­tyngi AA, nie ma­jące nic wspól­nego z na­szym pro­gra­mem.

Za­dzwo­nił te­le­fon. Frank po­że­gnał się ze mną, po­nie­waż za chwilę za­czy­nał za­ję­cia. Prze­ka­zał mnie ko­le­żance, z którą po­szły­śmy na wy­kład o „huś­tawce na­stro­jów”. Opo­wie­działa o cy­klu za­czy­na­ją­cym się od wyj­ścio­wego stanu nudy, lęku lub onie­śmie­le­nia, od któ­rych uwal­nia al­ko­hol, „uno­sząc huś­tawkę” da­leko w prawo: ku oży­wie­niu, pod­nie­ce­niu, po­czu­ciu bra­wury i pew­no­ści sie­bie. Lekko pchnięta wraca jed­nak prędko do punktu wyj­ścia. I znowu ogar­nia czło­wieka nuda, lęk, onie­śmie­le­nie. No więc od nowa sięga po kie­li­szek. Stop­niowo zwięk­sza ilość al­ko­holu, a wtedy am­pli­tuda wa­hań też się zwięk­sza. Huś­tawka prze­staje prze­no­sić od „zwy­czaj­nie” do „do­brze”, a za­czyna roz­huś­ty­wać od „do­brze” do „źle” – co­raz da­lej i da­lej w lewo od osi wyj­ścio­wej, aż „źle” prze­cho­dzi w „nie do znie­sie­nia” i już nie spo­sób od­zy­skać owego stanu, gdy po pro­stu jest „zwy­czaj­nie”. Roz­pę­dzona huś­tawka nie może się za­trzy­mać.

Wi­dzia­łam, z jaką uwagą słu­chali wszy­scy pa­cjenci.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki