W zgodzie ze sobą - Ewa Woydyłło - ebook + książka

W zgodzie ze sobą ebook

Ewa Woydyłło

4,4

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Ewa Woydyłło w książce W zgodzie ze sobą prowadzi z czytelnikiem rozmowę o psychologii rozumianej nie tylko jako gałąź nauki, lecz także jako zestaw praktycznych umiejętności składających się na doświadczenia i indywidualną mądrość życiową. Zdaniem autorki doświadczenie to i tę mądrość można, a czasem nawet trzeba doskonalić.

Po co nam psychologia? Co to znaczy żyć ze sobą w zgodzie? Jakie zmiany swoim życiu można wprowadzić, aby lepiej siebie rozumieć? Kiedy sami możemy sobie poradzić, a kiedy szukać pomocy u psychoterapeuty?

Można powiedzieć, że bycie sobą to zdolność rozstrzygania konfliktów wewnętrznych na korzyść świadomie ukształtowanego systemu wartości. Ustawiczne dążenie do tego, co sami uważamy za dobre, co w danej sytuacji lepiej uczynić i jak postąpić. System wartości jest nadrzędny w stosunku do „natury”, czyli odruchów i popędów. Uważne wsłuchiwanie się weń przenosi nas na wyższy poziom człowieczeństwa, ponad popędy, zachcianki, kaprysy i odruchy emocjonalne. Mówiąc prostym językiem, postępowanie zgodne z własnym systemem wartości sprawia, że o tym, co i jak robimy, lubimy otwarcie mówić innym ludziom. (fragment książki)

Książka cenionej psycholożki przybliża wiedzę, dzięki której łatwiej osiągnąć stan harmonii i równowagi, co jest wykładnikiem zdrowia psychicznego każdego człowieka.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 138

Oceny
4,4 (75 ocen)
47
19
5
3
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
agapasbur

Nie oderwiesz się od lektury

Naprawdę warto przeczytać, szczególnie osobom, które chcą zgłębić zagadnienia psychoterapii i tym, którzy obawiają się psychoterapii.
00

Popularność




Opieka re­dak­cyjna: LU­CYNA KO­WA­LIK
Re­dak­cja: RE­NATA BU­BRO­WIECKA
Pro­jekt okładki, stron ty­tu­ło­wych: UR­SZULA GI­REŃ
Ko­rekta: EWA KO­CHA­NO­WICZ, MAŁ­GO­RZATA WÓJ­CIK
Re­dak­tor tech­niczny: RO­BERT GĘ­BUŚ
© Co­py­ri­ght by Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie, Kra­ków 2008
Wy­da­nie dru­gie
ISBN 978-83-08-07993-5
Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Sp. z o.o. ul. Długa 1, 31-147 Kra­ków tel. (+48 12) 619 27 70 fax. (+48 12) 430 00 96 bez­płatna li­nia te­le­fo­niczna: 800 42 10 40 e-mail: ksie­gar­nia@wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl Księ­gar­nia in­ter­ne­towa: www.wy­daw­nic­two­li­te­rac­kie.pl
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

Kim je­ste­śmy?

O tym, jak wielką wagę przy­wią­zy­wali do po­zna­nia sie­bie sa­mych sta­ro­żytni, świad­czy na­pis na fron­to­nie świą­tyni Apol­lina w Del­fach, brzmiący: „Po­znaj sa­mego sie­bie”. Dwa i pół ty­siąca lat temu szcze­gól­nie za­chę­cał do tego So­kra­tes, co daje mu w pew­nym sen­sie prawo do ho­no­ro­wego ty­tułu ojca psy­cho­lo­gii, jak­kol­wiek za twórcę psy­cho­lo­gii jako na­uki uzna­wany jest Ary­sto­te­les. Od tam­tych cza­sów roz­wi­nęły się liczne sys­temy owego po­zna­nia. Każdy z nich wnosi coś war­to­ścio­wego i zwraca uwagę na roz­ma­ite aspekty ludz­kiej psy­chiki oraz ich wpływ na na­sze za­cho­wa­nia. Z gąsz­czu teo­rii i szkół wy­ła­nia się co­raz bar­dziej spójny, kom­pletny i spraw­dzalny mo­del psy­cho­lo­giczny czło­wieka. Oczy­wi­ście ta praca po­znaw­cza ni­gdy nie zo­sta­nie za­koń­czona. Wraz z po­głę­bia­niem wie­dzy o czło­wieku roz­wija się też on sam. Wszystko więc po­zo­staje w ru­chu i stale się zmie­nia. Nie ozna­cza to jed­nak, by­śmy nie mo­gli na mo­ment się za­trzy­mać i przyj­rzeć so­bie tak, aby z mo­delu psy­cho­lo­gicz­nego wy­nik­nęło coś po­ży­tecz­nego rów­nież dla każ­dego z nas.

Py­ta­nie „kim je­stem?” może od­no­sić się do wielu spraw, od cha­rak­te­ry­styki fi­zycz­nej czy ról ży­cio­wych po­czy­na­jąc, a na wy­mia­rze me­ta­fi­zycz­nym koń­cząc. Py­ta­nie to jest szcze­gól­nie in­te­re­su­jące z punktu wi­dze­nia toż­sa­mo­ści psy­cho­lo­gicz­nej, tego, co okre­śla daną osobę jako istotę o spre­cy­zo­wa­nych ce­chach psy­chicz­nych. Je­żeli ktoś czę­sto kła­mie, na­zy­wamy go kłamcą. Je­żeli ktoś za­wsze mówi prawdę, a skła­mie tylko raz, to kłamcą ra­czej nie jest. Po­dob­nie nie jest pi­ja­kiem ktoś, kto upił się tylko raz, ani le­niem ten, kto raz nie od­ro­bił lek­cji.

Czło­wiek staje się kimś, czyli uzy­skuje okre­śloną toż­sa­mość, gdy po­wta­rza okre­ślone za­cho­wa­nie. Ktoś, kto czę­sto kła­mie, w końcu staje się kłamcą. Może nim oczy­wi­ście prze­stać być, gdy prze­sta­nie kła­mać. Brzmi to tak pro­sto i ła­two. Ale za­cho­wa­nia na­leżą do zja­wisk zde­cy­do­wa­nie bar­dziej skom­pli­ko­wa­nych. Opi­sano je mię­dzy in­nymi w teo­rii ucze­nia się. Po­wta­rza­nie da­nego za­cho­wa­nia czyni je co­raz ła­twiej­szym, a gdy się już do niego przy­zwy­cza­imy, trud­niej bę­dzie z ko­lei za­mie­nić je na inne. Czas od­grywa tu ogromną rolę. Im dłu­żej coś prak­ty­ku­jemy, tym trud­niej z tym ze­rwać. Re­guła ta do­ty­czy w rów­nym stop­niu kłam­stwa i nie­odra­bia­nia lek­cji, jak i upra­wia­nia sportu, czy­ta­nia przed snem, je­dze­nia, pi­cia, roz­ma­wia­nia przez te­le­fon, ob­sta­wia­nia koni na wy­ści­gach, a na­wet uża­la­nia się nad sobą i roz­pa­mię­ty­wa­nia uraz.

Sprawę kom­pli­kują dwa fakty. Po pierw­sze, na toż­sa­mość skła­dają się wszyst­kie za­cho­wa­nia – obecne i prze­szłe. Po dru­gie, lu­dzie po­sia­dają nie­sa­mo­witą zdol­ność do ucie­ka­nia od przy­zna­nia się przed sobą (i in­nymi) do swych złych na­wy­ków. Ktoś, kto no­to­rycz­nie kła­mie, aby nie na­zwać sie­bie kłamcą, bo to brzyd­kie i nie­mo­ralne, może uży­wać in­nych okre­śleń lub uda­wać, że mówi prawdę, albo przy­naj­mniej wma­wiać so­bie, że coś go do kłamstw zmu­sza, a więc de facto kłamcą nie jest. Sztuczki umy­słu są nie­kiedy bar­dzo wy­ra­fi­no­wane i za­dzi­wia­jące. Kom­pli­kuje się wtedy sprawa toż­sa­mo­ści czło­wieka, czyli tego, za kogo dana osoba się uważa. Po­wstaje kon­flikt we­wnętrzny po­mię­dzy tym, kim chcia­łaby być, a tym, kim fak­tycz­nie jest.

Roz­bież­ność po­mię­dzy uda­wa­nym i praw­dzi­wym wi­ze­run­kiem sie­bie może trwać la­tami. Teo­re­tycz­nie ta­kiego we­wnętrz­nego kon­fliktu można na­wet ni­gdy nie roz­wią­zać. Bywa jed­nak, że prawda na­gle prze­bije się przez ja­kąś szcze­linę w pan­ce­rzu i czło­wiek od­waży się przy­znać, że jest, po­wiedzmy, kłamcą. Czę­sto w ta­kich mo­men­tach w de­spe­rac­kim od­ru­chu obron­nym przy­biera na­stę­pu­jącą po­stawę: „A więc je­stem kłamcą. Taka jest moja na­tura. Taką mam oso­bo­wość”. De­spe­ra­cja każe po­wo­ły­wać się na przy­czyny, za które można nie po­no­sić od­po­wie­dzial­no­ści. Ce­chy na­tury lub oso­bo­wo­ści przy­pi­suje się wszak ta­kim nie­moż­li­wym do kon­tro­lo­wa­nia czyn­ni­kom, jak geny czy astro­lo­gia. Nie można tej ar­gu­men­ta­cji od­mó­wić zręcz­no­ści. Aż szkoda, że trzeba ją od­rzu­cić. Tak świet­nie by wy­ja­śniała wszyst­kie ludz­kie de­fekty i nie­go­dzi­wo­ści, po­dob­nie zresztą jak za­lety i akty wznio­słego czło­wie­czeń­stwa. Nie­stety, tego kom­fortu nie mo­żemy so­bie za­pew­nić. Prze­cież kłamca, zło­dziej, ha­zar­dzi­sta czy po­spo­lity le­niuch – wszy­scy za­pra­co­wali na swą nie­po­chlebną toż­sa­mość upo­rczy­wym po­wta­rza­niem ta­kich, a nie in­nych za­cho­wań. To, co chcemy na­zy­wać na­turą, wy­nika prze­cież z do­ko­ny­wa­nych wcze­śniej wy­bo­rów.

Słowo „wy­bór” su­ge­ruje tu świa­domą de­cy­zję do­ty­czącą wła­snego po­stę­po­wa­nia, co nie­któ­rzy słusz­nie kwe­stio­nują. Słusz­nie też uwa­żamy, że zmiana „na­tury”, czyli utrwa­lo­nego spo­sobu po­stę­po­wa­nia, jest trudna. Nie jest jed­nak, jak utrzy­mują nie­któ­rzy, nie­moż­liwa. Wy­bory do­ko­ny­wane w prze­szło­ści nie prze­są­dzają o wy­bo­rach, ja­kie po­dej­miemy dziś i ju­tro. Wiele in­sty­tu­cji, jak szkoły spe­cjalne, domy po­praw­cze, wię­zie­nia, od­działy od­wy­kowe, opiera swą dzia­łal­ność na za­ło­że­niu re­for­mo­wal­no­ści ludz­kiej „na­tury”. Wszy­scy znamy lu­dzi, ba, nie­mal wszy­scy na­le­żymy do tych, któ­rzy coś w swych za­cho­wa­niach, na­wet naj­bar­dziej na­wy­ko­wych lub na­ło­go­wych, zmie­nili. Prze­cież zmiana to nic in­nego, jak wy­ucze­nie się cze­goś no­wego, co sku­tecz­nie i trwale za­stąpi stare. W od­nie­sie­niu do za­cho­wań na­leży to ro­zu­mieć tak, że ktoś za­prze­staje ja­kie­goś spo­sobu po­stę­po­wa­nia i w za­mian po­stę­puje ina­czej. Wła­ści­wie o praw­dzi­wym „wy­bo­rze” mo­żemy mó­wić do­piero wtedy, gdy sto­imy przed al­ter­na­tywą i świa­do­mie roz­wa­żamy wła­sną de­cy­zję. Nie ozna­cza to jed­nak, że wcze­śniej­sze dzia­ła­nia spa­dły na nas z nieba, po­dej­mo­wa­li­śmy je i re­ali­zo­wa­li­śmy sami.

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki