Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Jak prawo krzywdzi osoby pracujące seksualnie i czego domagają się one w zamian?
Czy trzeba uważać, że praca seksualna ma wyłącznie dobre strony, żeby popierać walkę o prawa wykonujących ją osób? Jak prawa osób pracujących seksualnie wpisują się w idee feministyczne i antykapitalistyczne? Czy kryminalizowanie klientów to symbol postępu? I czy policja rzeczywiście stoi na straży sprawiedliwości?
W Rewolcie prostytutek Juno Mac i Molly Smith przedstawiają świeży punkt widzenia na sprawy, które od lat budzą wielkie kontrowersje. Przedstawicielki rozwijającego się na całym świecie ruchu walki o prawa osób pracujących seksualnie prowadzą spójny, interesujący wywód, mocno osadzony w szerszym kontekście, poruszając kwestie takie jak migracja, praca, feminizm i rasizm. Przekonująco pokazują nam, że każda osoba zaangażowana w walkę o wolność i sprawiedliwość powinna popierać prawa osób pracujących seksualnie.
Jedna z najważniejszych książek o pracy seksualnej (…). Świetnie napisana i oparta na twardych danych. Ta lektura zmieni twoje podejście do kwestii pracy seksualnej. – Kate Lister, „Guardian”
Nowa pozycja w kanonie literatury feministycznej. Tę książkę powinien przeczytać każdy, dla kogo ważne są prawa człowieka i idea równości. – „Independent”
Lektura obowiązkowa dla wszystkich zainteresowanych aktywizmem, feminizmem i innymi ruchami walki o sprawiedliwość społeczną. – Zoë Naseef, „Bust”
Juno Mac – pracownica seksualna i aktywistka Sex Worker Advocacy and Resistance Movement (SWARM, dawniej znany jako Sex Worker Open University – SWOU), kolektywu osób pracujących seksualnie działającego w Londynie, Leeds i Glasgow. SWARM zajmuje się rzecznictwem, organizacją kampanii i wydarzeń kulturalnych, a także oferuje wsparcie osobom pracującym seksualnie. Mac była także współorganizatorką konferencji SWOU w sprawie walki o prawa osób pracujących seksualnie (2015). W maju 2016 roku wystąpiła w ramach TED Talks.
Molly Smith – pracownica seksualna i aktywistka Sex Worker Advocacy and Resistance Movement (SWARM). Działa również w SCOT-PEP, prowadzonej przez osoby pracujące seksualnie organizacji z Edynburga, która walczy o dekryminalizację pracy seksualnej w Szkocji. Autorka artykułów dla „Guardiana” i „New Republic”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 460
Książka Juno i Molly jest z nami od dawna. Czytamy ją, inspirujemy się nią, przemawia przez nią siła i głos pracownic seksualnych, którymi autorki są i w których doświadczeniu ta książka jest zakorzeniona. Bardzo zależało nam na tym, żeby ukazała się po polsku i bardzo cieszymy się, że już jest!
Macie z pewnością różne wyobrażenia o pracy seksualnej i sytuacji osób pracujących w branży. Może słyszxxxście coś, widzixxxście Pretty Woman albo przeczytaxxxście jakiś tekst w sieci. Dzięki książce Juno i Molly możecie skonfrontować się z rzeczywistością osób pracujących seksualnie, historiami konkretnych osób, w różnych kontekstach. Juno i Molly w swojej książce pokazują beznadziejność i brutalność sytuacji osób pracujących seksualnie na całym świecie, wyzwania, z jakimi mierzymy się na co dzień – kryminalizacją, stygmatyzacją, brakiem uznania; pokazują zmagania z systemami, migracjami, policją, przemocą. Autorki rozbijają mity i stereotypy oraz szczegółowo przyglądają się modelom prawnym, ukazując to, co jest sednem naszej opresji, a czego wiele osób nie chce dostrzec – problemem nie jest praca seksualna sama w sobie, ale karceralny system i opresyjne modele prawne, które na różne sposoby pozbawiają praw osoby pracujące seksualnie. Kryminalizacja i stygmatyzacja wzajemnie się wzmacniają i przyczyniają do większej przemocy, a także ukazywania nas jako wyrzutków i/lub ofiary. Przywołując Audrey Lorde, „Nie zdemontujesz domu Pana przy użyciu jego własnych narzędzi”, pomysły karceralnych feministek, które można podsumować hasłem „więcej kontroli i więcej policji”, nie polepszają naszej sytuacji, co doskonale pokazują Juno i Molly.
Niech ta książka stanie się dla Was inspiracją do wyobrażenia sobie świata i polityki, zachowujących miejsce dla osób niemieszczących się w jednoznacznych kategoriach i niedających się łatwo sklasyfikować. Chcemy, żeby była dla Was inspiracją do działania na rzecz tych, których sytuacja jest być może poza zasięgiem Waszych dotychczasowych doświadczeń; na rzecz osób pracujących seksualnie, osób queerowych, użytkowniczek i użytkowników substancji, migrantów i migrantek, i wszystkich innych osób, które mają czelność domagać się bezpieczeństwa i uczciwej zapłaty za swoją pracę, osób walczących o prawo głosu. Ta rewolucja już się dzieje, także w Polsce dzięki wszystkim osobom pracującym seksualnie, które są i domagają się praw i uznania, tu i teraz. Zróbcie razem z nami tę rewolucję – Rewoltę Prostytutek.
Sex Work Polska
Osoby pracujące seksualne są wszędzie1. Jesteśmy waszymi sąsiadkami i sąsiadami. Mijamy się na ulicy. Nasze dzieci chodzą do tych samych szkół. Stoimy za wami w kolejce do kasy samoobsługowej, ze słoiczkami dla bobasów i butelką pinot grigio. Osoby, które sprzedają usługi seksualne, są w waszej stołówce w pracy, w partii politycznej, w samorządzie rodzicielskim, w poczekalni u lekarza, w kościele czy innym miejscu kultu religijnego. Osoby pracujące seksualnie tkwią zamknięte w ośrodkach detencyjnych dla imigrantów i protestują pod ich murami.
Chociaż jesteśmy wszędzie, większość ludzi niewiele wie o tym, jak naprawdę wygląda nasze życie. Osoby pracujące seksualnie wzbudzają z jednej strony ciekawość, a z drugiej burzliwe dyskusje w popkulturze, dziennikarstwie i polityce. Kiedy jesteśmy widoczne i widoczni podczas pracy – na zewnątrz, w oznakowanych agencjach2, w przestrzeni cyfrowej – nasza obecność wzbudza dyskomfort. Coraz częściej widać nas także w przestrzeni politycznej, i tam również wzbudzamy dyskomfort. Wielu chciałoby, żebyśmy przestały i przestali świadczyć usługi seksualne, chciałoby naprawić świat, żeby świadczenie tych usług przestało być konieczne, albo po prostu wolałoby nie musieć na nas patrzeć. Słyniemy jednak z tego, że nie tak łatwo się nas pozbyć, w każdym razie nie za pomocą instrumentów prawa karnego.
Prostytucja3 jest zjawiskiem silnie nacechowanym i wyciąga na światło dzienne głęboko odczuwane emocje. Dotyczy to zwłaszcza ludzi, którzy nigdy nie sprzedawali seksu i postrzegają świadczenie usług seksualnych na poziomie symbolicznym. Samo pojęcie prostytucji prowokuje do pytań o naturę pracy, męskość, klasy społeczne, cielesność, a także o archetypiczną nieprawość i karę, o to, kto na co „zasługuje”, o specyfikę życia w społeczności i wreszcie o to, co znaczy wypychanie pewnych osób poza jej granice. Stosunek do prostytucji od zawsze wiąże się z kwestiami rasy, granic, migracji i tożsamości narodowej, czasami otwarcie, ale częściej w sposób niewidoczny na pierwszy rzut oka. Praca seksualna jest jak skrytka, w której społeczeństwo przechowuje swoje najgłębsze obawy i lęki.
Być może najtrudniejsze pytania prowokowane przez prostytucję dotyczą tego, co znaczy być kobietą w patriarchalnym społeczeństwie. Feministyczna pisarka Kate Millett zauważa, że zgodnie z retoryką feministek „wszystkie kobiety to prostytutki, a małżeństwo jest prostytucją”q1. Osoby pracujące seksualnie od dawna zdają sobie sprawę z wzajemnego przenikania się prostytucji jako metafory i jako konkretnego zawodu. W 1977 roku kolektyw osób pracujących seksualnie PROS – Programme for Reform of the Law on Soliciting – napisał w kultowym brytyjskim magazynie feministycznym „Spare Rib”, że oczekuje od ruchu wyzwolenia kobiet „przemyślenia tej sprawy [prostytucji] i podjęcia dyskusji, ale nie wykorzystywania jej”, wyjaśniając, że ruch kobiecy „wykorzystywał określenie »prostytutka« w bardzo paskudny sposób, odnosząc się do gospodyń domowych, w celu ujęcia jednym słowem swojej wizji sytuacji uciskanych kobiet”q2. W tekście zwracano także uwagę na to, że za gotowością do sięgania po prostytucję jako metaforę nie idzie praktyczne wsparcie osób pracujących seksualnie w walce o dekryminalizację ich pracy.
Pod pewnymi względami niewiele się zmieniło. W niechęci współczesnych feministek do prostytucji nie ma cienia pragmatyzmu. Więcej energii politycznej zużywa się na utrudnianie pracy seksualnej niż na to, czego rzeczywiście potrzeba, czyli na przykład pomoc osobom pracującym seksualnie w unikaniu ścigania przez sądy czy zapewnienie im alternatywnych źródeł dochodu, które byłyby czymś więcej niż powszechnie szanowaną harówką. Jak powiedziała Ceyenne Doroshow, transpłciowa pracownica seksualna i jedna z ważniejszych działaczek w swojej społeczności: „Skarbie, jeśli nie chcesz, żeby osoby pracujące seksualne wykonywały tę pracę, to je zatrudniaj! Zatrudniaj je, przedstaw jakieś rozwiązanie!”q3.
Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo i przetrwanie osób, które sprzedają seks. Tak jak Doroshow czy kiedyś PROS, skupiamy się przede wszystkim na kwestiach praktycznych i materialnych, a nie na wymiarze symbolicznym czy metaforycznym. Podejście do seksu z tej perspektywy prowokuje pewne pytania. W jakich warunkach osobie, która chce zrezygnować z pracy seksualnej, najłatwiej jest to zrobić? Jakie warunki skłaniają ludzi do świadczenia usług seksualnych albo czynią z pracy seksualnej jedyną szansę na przeżycie? Co wzmacnia pozycję osoby pracującej seksualnie w negocjacjach z pracodawcą, a co ją osłabia? Osoby pracujące seksualnie na całym świecie korzystają z podobnych strategii bezpieczeństwa: pilnują, żeby w sąsiednim pokoju była zaufana osoba, a na ulicy trzymają się w niewielkich grupkach, otwarcie spisują numer rejestracyjny samochodu klienta albo każą mu się wylegitymować, żeby uświadomić mu, że nie jest anonimowy. Czy osoba pracująca seksualnie może poprosić o wsparcie koleżankę czy kolegę, jeśli na przykład klient odmówi założenia prezerwatywy? Jakie mogą być konsekwencje wezwania policji albo samego faktu, że funkcjonariusze zauważą taką grupkę na ulicy? Co dla osoby pracującej seksualnie oznacza, że klient albo szef boi się policji? Kto jest zagrożony deportacją albo bezdomnością i dlaczego? Takie właśnie kwestie, związane z materialnymi warunkami życia, są ciekawe dla nas jako autorek i jako pracownic seksualnych.
W tej książce – a także w perspektywie współczesnego lewicowego ruchu osób pracujących seksualnie – nie chodzi o czerpanie przyjemności z pracy seksualnej. Nie będziemy tu wysuwać argumentów, że praca seksualna to źródło „uwłasnowolnienia” [ang. empowerment]. Nie interesuje nas budowanie narracji wokół kwestii wolności seksualnej czy domniemanej zdolności branży usług seksualnych do umożliwienia pracownicom i pracownikom oraz klientom i klientkom seksualnej samorealizacji. Wbrew oczekiwaniu, żebyśmy jako osoby pracujące seksualnie „podzieliły się swoją historią”, ta książka nie jest pamiętnikiem i nie zawiera opisów orgii. (Chociaż jak powiedziały osoby założycielskie „$pread” w wywiadzie udzielonym z okazji wydania pierwszego numeru tego czasopisma osób pracujących seksualnie: „Nie planujemy nikogo podniecać, ale ludzi kręcą najróżniejsze rzeczy, więc niewykluczone, że ktoś się podnieci walką o sprawiedliwość społeczną dla osób pracujących seksualnie”)q4. Nie interesuje nas tworzenie wspólnego ruchu z mężczyznami kupującymi seks. Nie jesteśmy tu po to, żeby budować pomnik „życzliwego” klienta ani propagować ideę, że jakikolwiek klient ma „prawo” do seksu. Nie chcemy na pierwszym miejscu stawiać dyskusji o tym, czy branża usług seksualnych, a nawet sam seks, jest zjawiskiem z natury dobrym lub złym4. Co więcej – jak pokażemy w kolejnych rozdziałach tej książki – nie traktujemy też bezkrytycznie tego, co oznacza „praca” w warunkach nienasyconego globalnego kapitalizmu i nadchodzącej katastrofy klimatycznej.
Niektórzy zwolennicy praw osób pracujących seksualnie próbują okazać swoje wsparcie, używając argumentu, że branża usług seksualnych wcale nie jest siedliskiem seksizmu i mizoginii – naszym zdaniem to mocno nietrafione. Branża seksualna jest seksistowska i mizoginiczna. Nie twierdzimy, że w ramach pracy seksualnej nikomu nie dzieje się krzywda albo że ewentualna krzywda jest niewielka i można ją zbagatelizować. Wręcz przeciwnie, nasza książka koncentruje się właśnie na zagrożeniach związanych z pracą seksualną, takich jak przemoc, wyzysk, aresztowanie, pozbawienie wolności, eksmisje czy deportacja.
Jesteśmy feministkami. Kobiety, zarówno trans-, jak i cispłciowe, stoją w centrum naszej polityki, a co za tym idzie, także tej książki. Usługi seksualne świadczą osoby wszystkich płci: trans- i cispłciowi mężczyźni, osoby niebinarne, a także identyfikujące się z płciami występującymi w społeczeństwach rdzennych i poza globalnym Zachodem, takimi jak hidźra, fa’afafine czy two-spirit. Ważne, żeby o tym pamiętać, gdyż płeć poszczególnych osób kształtuje ich drogę do pracy seksualnej, doświadczenia w tej branży oraz późniejsze życie. Jednocześnie nie można zapominać, że branża usług seksualnych jest upłciowiona [gendered]: większość osób sprzedających seks to kobiety, a większość osób za seks płacących to mężczyźni. W książce często piszemy o osobach pracujących seksualnie w rodzaju żeńskim, a o ich klientach – w męskim. Nie tkwimy w błędnym przeświadczeniu, że dotyczy to absolutnie każdej sytuacji, ale nie jest to też pomyłka czy nieprzemyślany zabieg. To świadomy wybór, ponieważ naszym zdaniem odzwierciedla on realia branży usług seksualnych, a także nasze osobiste feministyczne przekonania i priorytety.
Być może spodziewacie się statystyk i danych liczbowych na „dowód”, że prostytucja jest taka albo siaka. Tego typu argumenty padają w wielu istniejących już książkach opowiadających się za dekryminalizacją pracy seksualnej (lub jej przeciwnych). Dane są oczywiście przydatne, a w wielu kontekstach wręcz nie można się bez nich obejść. Kiedy WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) zastanawia się, jak ograniczyć skalę zakażeń wirusem HIV wśród osób pracujących seksualnie, potrzebuje danych liczbowych. Czasami jednak kurczowe trzymanie się statystyk może przerodzić się w formę „argumentu z autorytetu”: ktoś powołuje się na wnioski z jednego badania, ktoś na przeciwne wnioski z innego, a dyskusję „wygrywa” ten, czyje cyferki łatwiej zapamiętać albo czyje badanie opublikowano w bardziej prestiżowym czasopiśmie. Niektóre badania mają niską jakość albo są niewłaściwie wykorzystywane przez komentujących i w rezultacie marnuje się czas na dyskusje o wiarygodności danego artykułu, zamiast odwołać się do prostej logiki i empatii. Poleganie na statystykach w debacie o prostytucji wynika często z naszej niewidzialności oraz z faktu, że nie jesteśmy traktowane poważnie jako uczestniczki dyskusji. Osoby pracujące seksualnie mogą wydawać się obce i tajemnicze, a podnoszone przez nas kwestie zbyt polityczne, gdy tymczasem liczby dodają otuchy, wydają się apolityczne i mądre.
Owszem, używamy danych liczbowych – zarówno w naszych książkach, jak i w działalności aktywistycznej – ale nie są one dla nas najważniejsze. Zamiast rzucić kilkoma kluczowymi wskaźnikami, które „potwierdzą słuszność” argumentacji osób pracujących seksualnie, chcemy raczej, żeby czytelniczki empatycznie zastanowiły się nad tym, jak zmiany w prawie karnym wpływają na zmianę motywacji i zachowań osób świadczących usługi seksualne, a także klientów, policji, menedżerów i osób wynajmujących lokale, w których świadczy się te usługi. Jeśli zrozumiecie, jak i dlaczego zmieniają się te zachowania, dużo lepiej zrozumiecie to, jak zmiany w prawie karnym przekładają się na zwiększenie – lub zmniejszenie – bezpieczeństwa osób świadczących usługi seksualne.
Pracownice seksualne były pierwszymi feministkami. Choć często postrzegano je jako skazane na łaskę cudzych kaprysów, osoby pracujące seksualnie uczestniczyły w budowie i kształtowaniu ruchów społecznych na całym świecie. W średniowiecznej Europie pracownice „domów publicznych” zrzeszały się w gildiach i od czasu do czasu organizowały strajki lub protesty uliczne w odpowiedzi na brutalne akcje organów ścigania, zamykanie miejsc pracy lub nieakceptowalne warunki pracyq5. W XV wieku w Bawarii postawione w stan oskarżenia prostytutki oznajmiły rajcom miejskim, że ich działalność stanowi pracę, a nie grzechq6. W 1859 roku pewna prostytutka (pod pseudonimem Kolejna Nieszczęśnica) tak napisała w liście do „The Times of London”: „Ja postępuję roztropnie i za nic sobie mam was i waszych policjantów. Stoicie tacy gładziutcy i gadacie o moralności, dlaczego? Czym jest moralność?”q7. W roku 1917 dwieście prostytutek wzięło udział w marszu w San Francisco – wydarzenie to nazywa się czasem „pierwszym marszem kobiet” – sprzeciwiając się zamykaniu „domów publicznych”. Jedna z osób przemawiających podczas marszu oznajmiła: „Niemal wszystkie z tych kobiet są matkami lub mają kogoś innego na utrzymaniu. To sytuacja ekonomiczna zmusza je do takiego życia […]. Atakując nas, niczego nie wskóracie. Może zajmijcie się raczej tą sytuacją ekonomiczną?”q8.
Wzajemna troska jest aktem politycznym. W czasach drugiej fali feminizmu wiele radykalnych pionierek ruchu wspólnie wychowywało dzieci i opiekowało się sobą nawzajem, wykraczając poza ograniczenia biologicznej rodziny. Znacznie mniej znane i pomijane w tradycyjnych przekazach o historii feminizmu są dużo wcześniejsze podobne działania pracownic seksualnych. Na przykład w XIX-wiecznych Wielkiej Brytanii i Irlandii prostytutki tworzyły społeczności samopomocowe, dzieląc się dochodami i opieką nad dziećmi. Jeden z ówczesnych dziennikarzy napisał, że „naczelną zasadą jest dzielenie się tym, co się posiada […]. W trudnych czasach jedna rodzina chętnie pomaga innej albo kilka składa się na jedną […]. Wszystkie dochody trafiają do jednej kasy i z nich utrzymuje się wspólne ognisko domowe”q9.
Podobnie watembezi [kobiety pracujące na zewnątrz] w Nairobi w czasach kolonialnych tworzyły więzi finansowe, płaciły za siebie wzajemnie grzywny albo przekazywały sobie majątek po śmierciq10. Choć z zewnątrz tego nie widać, zwyczaj dzielenia się zasobami – w tym pieniędzmi, przestrzenią do pracy, a nawet klientami – utrzymuje się do dziś jako ważny element aktywizmu osób pracujących seksualnie.
Osoby pracujące często organizują zrzutki, żeby zapobiec eksmisji albo zapewnić mieszkanie w razie nagłej potrzeby. Takie wspólnotowe dzielenie się zasobami stanowi często jedyną siatkę bezpieczeństwa dla osób pracujących seksualnie, które padły ofiarą kradzieży lub napaści, przez co muszą wziąć wolne, żeby wydobrzeć.
Działania kolektywne dotyczą także wzajemnej obrony. Kiedy w 2010 roku w miasteczku Thika w Kenii zamordowano osiem pracownic seksualnych, z całego kraju ściągnęły tłumy innych, żeby wyrazić wsparcie. Jak pisze Phelister Abdalla z Kenya Sex Workers Alliance: „W Thice protestowały setki osób pracujących seksualnie z różnych regionów Kenii […] zamordowano nasze siostry, więc miarka się przebrała”q11.
Odwaga i siła osób pracujących seksualnie odegrała ważną rolę w wielu ruchach wyzwoleńczych. W latach pięćdziesiątych XX wieku prostytutki brały udział w powstaniu Mau Mau, które doprowadziło do wyzwolenia Kenii spod kolonialnej władzy Brytyjczykówq12. W następnych dwóch dekadach uczestniczyły w zamieszkach w Compton’s Cafeteria w San Francisco i w nowojorskim Stonewall Inn, które stanowiły katalizator walki o prawa osób LGBTQ w Stanach Zjednoczonychq13. W czasach szybkich przemian społecznych osoby pracujące seksualnie z klasy robotniczej często znajdują się w centrum wydarzeń. Jak ujęła to Margo St. James, aktywistka na rzecz praw osób pracujących seksualnie, „wystarczą dwie minuty, żeby upolitycznić dziwkę”q14.
St. James zaciekle broniła nękanych przez policję „dewiantów i dewiantek seksualnych” w San Francisco, gdzie mieszkała. „Czas najwyższy, żeby dziwki się zorganizowały”, powiedziała kiedyś w wywiadzie. „Homoseksualiści się zorganizowali i teraz gliniarze boją się ich prześladować”q15. W latach siedemdziesiątych, kiedy osoby pracujące seksualnie nie miały praktycznie żadnej publicznej platformy, St. James działała w ruchu walki o prawa gejów i otwarcie identyfikowała się jako „dziwka” w szczerej rozmowie z „Rolling Stone”, przedstawiając swoją wizję uwolnienia kobiecej seksualności od „cipkowego patrolu” państwa. Założyła organizację COYOTE (Call Off Your Old Tired Ethics), ukróciła powszechną w Kalifornii praktykę przymusowej kwarantanny i podawania leków aresztowanym osobom pracującym seksualnie, a w jej „Balach Dziwek” wzięło udział 12 tysięcy gości i gościń, w tym celebryci i polityczkiq16. Powiązanie prostytucji z polityką na rzecz przyjemności i ruchu queer – w szczytowym okresie rozwoju kontrkultury lat siedemdziesiątych – okazało się skutecznym sposobem zwrócenia uwagi na prawa osób pracujących seksualnie.
W 1974 roku w Etiopii osoby świadczące usługi seksualne przyłączyły się do nowo powstałej Konfederacji Związków Zawodowych Etiopii [Confederation of Ethiopian Labour Unions, CELU] i uczestniczyły w strajku, który przyczynił się do obalenia rząduq17. W Europie korzenie współczesnego ruchu sięgają roku 1975, kiedy we Francji pracownice seksualne zaczęły okupować kościoły, żeby zaprotestować przeciwko kryminalizacji, biedzie i brutalności policji. Stanowiło to impuls do podobnych działań w Londynie, gdzie w 1980 roku członkinie English Collective of Prostitutes urządziły okupację kościołów na King’s Crossq18. W późniejszych latach osoby pracujące seksualnie angażowały się na przykład w procesy przeciwko gentryfikacji parku Gezi w Stambuleq19.
W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych w Wielkiej Brytanii ruch na rzecz praw osób pracujących seksualnie łączył się ściśle z kampanią „płaca za prace domowe” [wages for housework]. Marksistowskie feministki wskazały na wartość nieodpłatnej pracy reprodukcyjnej i domowej kobiet i domagały się radykalnej reorganizacji społeczeństwa, tak by zaczęto doceniać pracę kobiet. Mniej więcej w tym samym okresie grupa feministyczna Wages Due Lesbians połączyła kwestie prac domowych, pracy seksualnej i pracy kobiet w heteroseksualnych związkach w deklaracji solidarnościowej wydanej w 1977 roku w odpowiedzi na represje ze strony policji obyczajowej: „Za każdym razem, kiedy kobietom udaje się wywalczyć przynajmniej część należnego nam wynagrodzenia, to wzmacnia nas wszystkie i dowodzi, że usług kobiet nie można traktować jako czegoś oczywistego”q20.
W latach osiemdziesiątych ruch na rzecz praw osób pracujących seksualnie coraz bardziej się umiędzynarodawiał. W Amsterdamie i Brukseli odbyły się odpowiednio pierwszy i drugi Światowy Kongres Dziwek [World Whores’ Congress], a nowe grupy zaczęły powstawać w Australii, Tajlandii, Brazylii, RPA, Urugwaju i wielu innych krajach.
W roku 1997 cztery tysiące osób pracujących seksualnie wzięło udział w historycznej pierwszej Krajowej Konferencji Osób Pracujących Seksualnie [National Conference of Sex Workers] w Indiach, zorganizowanej przez Durbar Mahila Samanwaya Committee (DMSC). Na kolejnym spotkaniu, w roku 2001, do Kolkaty przybyło już 25 tysięcy uczestniczek i uczestników, żeby nagłośnić swoje żądania, z transparentami o treści: „Chcemy chleba. Chcemy też róż”5.
W Boliwii w połowie pierwszej dekady XXI wieku 35 tysięcy pracownic seksualnych z całego kraju wzięło udział w serii kolektywnych akcji przeciwko brutalności policji i zamykaniu miejsc pracy. „Walczymy o prawo do pracy i o przetrwanie naszych rodzin”, mówiła Lily Cortez, liderka Asociación de Trabajadoras Nocturnas z El Alto, otoczona przez prostytutki, które w geście protestu zaszyły sobie usta. „Jutro pogrzebiemy się żywcem, jeśli nie doczekamy się natychmiastowej reakcji”q21.
Część osób w ramach strajku odmówiła poddawania się obowiązkowym badaniom na infekcje przenoszone drogą płciową, „dopóki nie będziemy mogły spokojnie pracować bez nękania”q22. Inne blokowały ruch uliczny albo urządzały strajki głodoweq23. „Jesteśmy niekochanymi córkami Boliwii”, mówiła Yuly Perez z Organización Nacional para la Emancipación de las Mujeres en Estado de Prostitución. „Jesteśmy znienawidzone przez społeczeństwo, które regularnie korzysta z naszych usług, i ignorowane przez instytucje, które mają obowiązek nas chronić […]. [Będziemy] ze wszystkich sił walczyły o należne nam prawa”q24.
Choć prostytutki można uznać za pionierki feminizmu, ich stosunki z szerszym ruchem feministycznym od zawsze były dość napięte. W połowie XIX wieku, kiedy kobiety z klasy średniej podejmowały pracę zawodową i tym samym wkraczały do sfery publicznej, stworzono nową rolę, która łączyła idealne wartości i atrybuty przypisywane kobietom z klasy średniej z pracą zarobkową. W jakimś sensie można by to uznać za projekt feministyczny, ponieważ rzekoma moralna wyższość tych kobiet uzasadniała ich rosnący udział w życiu publicznym, w tym pracę poza domem, prawo własności, prawo głosu i tak dalej. Równocześnie profesjonalizacja roli opiekuńczej w ramach działań filantropijnych czy pracy socjalnej opierała się raczej na reprodukowaniu ustalonych ról płciowych niż na ich kwestionowaniu. Kobiety te umacniały swoją pozycję w hierarchii społecznej, sytuując się ponad klasą robotniczą, a zwłaszcza kobietami i dziećmi z tej klasy, które traktowano jako obiekty maternalistycznych i represyjnych form „troski”q25.
To zaś doprowadziło do powstania „przemysłu ratunkowego” (zgodnie z nazewnictwem zaproponowanym przez antropolożkę Laurę Agustín), czyli rozmaitych systemów społecznych nagród związanych z „nawracaniem” prostytutek, a także ochroną dzieci i ratowaniem zwierzątq26. (W ramach tych nowych działań filantropijnych wrzucano więc dzieci, zwierzęta i prostytutki do jednego worka, co w prawdzie nie wprost, ale pozwala nam się zorientować, jak postrzegano wówczas kobiety świadczące usługi seksualne). Przemysł ratunkowy umożliwiał kobietom z klasy średniej wywalczenie sobie przestrzeni jako obywatelkom i podmiotom politycznym w sferze publicznej – kosztem ich sióstr z klasy robotniczej, których życie coraz silniej nadzorowanoq27. W 1877 roku wybuchł skandal, kiedy National Society for the Prevention of Cruelty to Children (NSPCC) po raz pierwszy postawiło zarzuty okrucieństwa wobec dzieci przedstawicielom klasy wyższej: wcześniej „przeprowadzili już trzydzieści osiem podobnych spraw przeciwko biednym, niewykształconym rodzinom”q28. Nawet kiedy ich interesy czasem się pokrywały, jak w przypadku wspólnej walki przeciwko Ustawom o chorobach zakaźnych [Contagious Diseases Acts] w latach sześćdziesiątych XIX wieku, sufrażystki i inne feministki zwykle nie postrzegały pracownic seksualnych jako równych sobie. (Porównywanie pracownic seksualnych do zwierząt nadal mocno się trzyma w niektórych kręgach feministycznego aktywizmu antyprostytucyjnego, gdzie kobiety pracujące seksualnie przyrównuje się do psich asystentów, zwierzątek domowych i pokemonów)q29.
Dyskomfort, jaki u feministek wywoływała bliskość pracownic seksualnych, osiągnął szczytowy poziom w czasie tak zwanych wojen seksualnych w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Radykalne feministki ścierały się wówczas z feministkami „proseksualnymi” w kwestiach pornografii i prostytucjiq30. Z perspektywy radykalnych feministek praca seksualna utrwala patriarchalną przemoc wobec kobiet (będąc jednocześnie jej rezultatem). Pogląd ten rozciągał się czasem nawet na wszystkie heteronormatywne zachowania seksualne, a także seks w miejscach publicznych i kink (praktyki kojarzone zwykle z BDSM, czyli „wiązaniem, dominacją, sadyzmem i masochizmem”).
W ówczesnej epoce skupiano się przede wszystkim na cenzorowaniu pornografii i „zwiększaniu świadomości”, nie dążono do kryminalizacji pracy seksualnej, niemniej jednak w ruchu feministycznym upowszechniła się postawa żarliwego sprzeciwu wobec prostytucji. Pisarka Janice Raymond twierdziła, że „prostytucja to gwałt, za który dostaje się pieniądze”, zdaniem Kathleen Barry kupowanie i sprzedawanie seksu jest zaś „destrukcyjne dla ludzkiego życia”q31.
W reakcji pojawiła się linia obrony pornografii i prostytucji, oparta na ideach wyzwolenia seksualnego poprzez nonkonformistyczną ekspresję seksualną, jak BDSM czy „queerowanie” tożsamości gejów i lesbijek. Wiele feministek „proseksualnych” czy „radykalnie seksualnych” twierdziło, że oglądanie pornografii nie tylko jest źródłem przyjemności i edukacji, lecz może wręcz położyć kres patriarchalnej kontroli nad ekspresją seksualną kobietq32. Co więcej, branża usług seksualnych pokazywała środkowy palec instytucji małżeństwa, ukazując hipokryzję konserwatywnej, monogamicznej heteronormy. Choć duża część osób walczących o wolność seksualną pracowała seksualnie – na przykład aktywistka na rzecz osób z AIDS i społeczności LGBTQ Amber Hollibaugh – wiele działaczek proseksualnych wysuwało swoje argumenty z perspektywy „cywilów”. Obrona pornografii często oznaczała raczej obronę prawa do jej oglądania niż do występowania w tego typu materiałach.
Radykalne feministki nazywały te proseksualne „wujami Tomami”6, podporządkowującymi się prymatowi męskiej seksualności, same zaś mierzyły się z kolei z zarzutem bycia „cnotkami”q33, które dążą do utrwalenia seksualnego purytanizmu. Zamiast koncentrować się na „pracy” w pracy seksualnej, zarówno feministki proseksualne, jak i antyprostytucyjne zajmowały się seksem w wymiarze symbolicznym. Obie grupy zastanawiały się, jakie implikacje dla ich pozycji jako kobiet ma istnienie branży usług seksualnych; obie grupy uważały też te rozważania za ważniejsze niż na przykład kwestia tego, jak można materialnie poprawić jakość życia pracownic seksualnych w ich społecznościach. Feministki zawiesiły się na idei seksu i tego, czy jest „dobry”, czy „zły” dla kobiet (upierając się przy tym, że tylko jedna odpowiedź może być poprawna), łatwo więc przyszło im postrzeganie figury Prostytutki wyłącznie przez pryzmat tego, co dla nich reprezentowała. Przywłaszczały sobie doświadczenia pracownic seksualnych, żeby lepiej zrozumieć swoje własne.
O takim podejściu feministek mówiła na przykład aktywistka antyprostytucyjna Dorchen Leidholdt: „Ta odindywidualizowana, zdehumanizowana istota reprezentuje typową kobietę […]. Zastępuje ona nas wszystkie i bierze na siebie przemoc, której my zaczynamy się przeciwstawiać”q34. To w tym kontekście twórczość Andrei Dworkin, byłej prostytutki, zaczęła wywierać wielki wpływ na cały ruch, nadając nowy ton krytyce pracy seksualnej. Jak pisała, Prostytutka „dosłownie żyje na co dzień jako kobieta brudna, splugawiona. To nie jest żadna metafora. To kobieta pokryta brudem, to znaczy, że każdy mężczyzna, który kiedykolwiek na niej leżał, zostawił kawałek siebie […]. Postrzega się ją i traktuje jak – zapamiętajcie to, bo to prawda – śluz z pochwy”q35.
Z uwagi na tak konfrontacyjny styl pisania – oraz doświadczenie w branży usług seksualnych – Dworkin przyczyniła się do legitymizacji i normalizacji użycia podobnie obrazowego i mizoginicznego języka w „feministycznej” debacie o pracownicach seksualnych i ich ciałach. Barry, działająca w tych samych czasach co Dworkin, porównywała prostytutki do dmuchanych lalek, „wyposażonych w otwory do penetracji i ejakulacji”, Leidholdt zaś pytała: „kolejni obcy mężczyźni używają jej ciała jak spluwaczki na spermę […]. Czy istnieje inny zawód tak silnie związany z płcią, że narzędzia pracy ograniczają się do biustu, pochwy i odbytu?”q36. Naukowczynie Cecilie Høigård i Liv Finstad pisały o kobietach świadczących usługi seksualne, że „w głębi duszy doświadczają samych siebie tylko jako tanich dziwek”q37.
Feministki pracujące seksualnie od dawna mierzą się z brutalnym wykluczeniem, nie tylko pod postacią odczłowieczającego języka w wywodach naukowych, lecz także dosłownie, kiedy nie są zapraszane w konkretne miejsca. Kate Millett wspomina konferencję feministyczną poświęconą prostytucji, która odbyła się w 1971 roku. Rozgoryczone pracownice seksualne zaczęły domagać się miejsca przy stole:
Organizatorki wspięły się na wyżyny nietaktu i lekkomyślności – na ulotkach wypisano tytuł programu obrad tamtego dnia: „W kierunku eliminacji prostytucji”. W panelu eksperckim nie zasiadała ani jedna prostytutka […]. Rozpętało się piekło – między prostytutką a ruchem feministycznym. Ponieważ, wbrew wszelkim oczekiwaniom, prostytutki jednak zjawiły się na konferencji […]. Miały wiele do powiedzenia o arogancji kobiet, którym wydawało się, że mogą debatować, decydować czy choćby omawiać naszą sytuację, która nie dotyczyła ich w najmniejszym stopniuq38.
W odróżnieniu od nieprzyjaznego środowiska radykalnego feminizmu, działaczki proseksualne okazywały pracownicom seksualnym życzliwość i wsparcie. Ich wpływ przyczynił się do ukształtowania rozwijającego się ruchu. W 1974 roku COYOTE zorganizowało pierwszy Krajowy Zjazd Dziwek [National Hookers’ Convention]. Jaskrawopomarańczowe ulotki nawiązywały do praktyki wykluczania prostytutek z ruchu kobiecego: pod obrazkiem przedstawiającym dłoń dotykającą wulwy widniało hasło „Our Convention is Different: We Want Everyone to Come7”q39.
W kolejnych dziesięcioleciach takie rzeczniczki jak Amber Hollibaugh i Annie Sprinkle, Kathleen Hanna i Amber Rose, łączyły kwestie pracy seksualnej z seksualnością. Wiele osób pracujących seksualnie działało lub działa w ruchach LGBTQ, HIV/AIDS czy riot grrrl, bierze udział w „marszach szmat”, angażuje się w kampanie na rzecz świadomej zgody, edukacji seksualnej czy niemonogamii.
Jak jednak omówimy głębiej w rozdziale 2, sekspozytywność może być zupełnie nieskutecznym punktem wyjścia do rozmowy o warunkach realnie panujących w branży usług seksualnych. Osoby pracujące seksualnie z klasy robotniczej i niebiałe od dawna krytykują rasowy i klasowy przywilej, którym obarczona jest taka polityka: prawa pracownicze i bezpieczeństwo nie są tożsame z przyjemnością, a osoby doświadczające satysfakcji seksualnej w pracy to zwykle te, które mają największą kontrolę nad warunkami, w jakich pracująq40. W miarę jak w epoce internetu debata o prostytucji stawała się coraz szersza i bardziej złożona, osoby pracujące seksualnie zaczęły zauważać, że koncentracja na sekspozytywności stała się reakcją obronną na stygmatyzujące wizerunki prostytutek w mediachq41.
W ostatnich latach widać wyraźną zmianę w ruchu osób pracujących seksualnie – odejście od mitów o „szczęśliwych dziwkach” ku analizie marksistowsko-feministycznej, skupionej na kwestiach pracyq42. Coraz częściej do głosu dochodzą też osoby pracujące seksualnie z doświadczeniem przemocy, dla których te właśnie przeżycia oraz doświadczenie kryminalizacji stanowią impuls do działalności aktywistycznej.
Także aktywistki antyprostytucyjne często przyciąga do feminizmu ich własne doświadczenie przemocy. Nierzadko identyfikują się z przetrwankami prostytucji opowiadającymi się za kryminalizacją, nazywanymi także exited women, czyli „uwolnionymi”8. Z uwagi na wstrząsające świadectwa doznanej przemocy – oraz twarde stanowisko w sprawie karania mężczyzn płacących za seks – „uwolnione” postrzega się jako ostateczne ucieleśnienie krzywdy kobiet, a kryminalizację klientów jako wyraz feministycznej sprawiedliwości.
Zawłaszczanie przez wiele feministek tematu prostytucji wywołuje dyskusję na temat tego, komu wolno wypowiadać się w imieniu osób pracujących seksualnie. W dyskursie antyprostytucyjnym przewijają się komentarze, że aktywistki na rzecz praw osób pracujących seksualnie to przykrywki opłacane przez wyzyskujących szefów, pejoratywnie określane jako „lobby sutenerskie”q43. Kiedy w 2009 roku osoby pracujące seksualnie zorganizowały protest we francuskim senacie, jedna z polityczek w nazwała je „alfonsami9 przebranymi za prostytutki”q44. W roku 2016 irlandzka organizacja antyprostytucyjna Ruhama niechcący przesłała wewnętrzne mejle do redakcji gazety uniwersyteckiej. Prezes organizacji pisał w nich, że jeśli młodzi dziennikarze napiszą krytyczny artykuł, Ruhama może go zbagatelizować, nazywając efektem „myślenia sutenerskiego”. Przyłapany musiał później przeprosić za swoje słowaq45.
Kiedy Amnesty International ogłosiła, że zamierza wspierać osoby pracujące seksualnie, feministki organizujące kampanie antyprostytucyjne zalały media społecznościowe hasztagiem „#NoAmnesty4Pimps” [#NieAmnestiiDlaAlfonsów]q46. Przerobiły w Photoshopie charakterystyczne logo organizacji, zastępując świeczkę penisem w chwili wytrysku i dopisując hasła „Chrońmy męskie orgazmy” oraz „Chrońmy prawo mężczyzn do wykorzystywania klasy prostytuowanej”q47.
To, że w feministycznych fantazjach dochodzi do pomieszania praw osób pracujących seksualnie z interesami mężczyzn, sprawia, że kobietom, które nie są prostytutkami, łatwo się od nas odwrócić. Finn Mackay, aktywistka antyprostytucyjna, napisała kiedyś: „Pora opowiedzieć się po którejś ze stron, ponieważ wielomiliardowa »branża seksualna« radzi sobie świetnie, nie potrzebuje naszego wsparcia, a zwłaszcza naszej ochrony”q48.
Dzisiaj przeciwnicy i przeciwniczki prostytucji dążą przede wszystkim do eliminacji pracy seksualnej za pomocą surowszych kar dla klientów. Mimo że do ruchu tego należą właściwie wyłącznie osoby, które sprzedawały seks w przeszłości lub nie robiły tego nigdy i mało kogo spośród ich szeregów realnie dotknie zaostrzenie przepisów dotyczących prostytucji, współczesne kampanie mają na celu odebranie narzędzi, dzięki którym osoby, które obecnie utrzymują się z pracy seksualnej, mogą sprzedawać seks.
Relacje między różnorodnymi podejściami do prostytucji – sekspozytywnymi, radykalnymi, liberalnymi, libertariańskimi, marksistowskimi, karceralnymi czy opartymi na osobistych doświadczeniach przetrwanek – są dziś niezwykle napięte. Zarówno feministki antyprostytucyjne, jak i osoby pracujące seksualnie co jakiś czas jeszcze silniej okopują się na swoich pozycjach, żeby w jakimś stopniu ochronić się przed traumatyzującymi interakcjami z przeciwnikiem, gdyż każda ze stron postrzega tę drugą jako wroga. Agresywne debaty krążą wokół kwestii „zmuszania” i „wyboru”, widma handlu ludźmi oraz punktów stycznych biedy i patriarchatu. Nieliczne osoby pracujące seksualnie, które odważają się wypowiedzieć, spotykają się z naciskami, żeby nie wykraczały poza ciasne granice narracyjne w relacjach ze swoich doświadczeń. Niezależnie od tego, w jaki sposób opowiadamy swoje historie, nasz ruch wciąż pada ofiarą ataków tych, którzy stawiają chochoła „szczęśliwej dziwki”, żeby podważać naszą politykę i nie pozwalać na bardziej złożoną dyskusję. W końcu – o czym wie każda kobieta – trudno zostać usłyszaną, kiedy krytycy mogą nas zredukować do „zdzir”.
Jako „rozwiązanie problemu” prostytucji często proponuje się działania policyjne, w tym zaostrzenie kontroli granic. Takie propozycje zgłaszają także osoby o poglądach lewicowych. Zastanawiające jednak, jak niewiele w zasadzie mówi się w takich dyskusjach konkretnie o policji czy granicach. W tej sytuacji powstaje złudzenie, że można rozmawiać o przepisach regulujących pracę seksualną, jednocześnie nie poruszając kwestii tego, jak i przez kogo takie przepisy są wcielane w życie. A przecież przepisy prawa nie są tylko „przesłaniem”, określają to, co wolno policji w realnym świecie.
Instytucje policji czy granic państwowych mogą wydawać się nam naturalne czy niemożliwe do uniknięcia, ale to stosunkowo nowe wynalazki. We współczesnej postaci sięgają korzeniami zaledwie XIX wieku, a jeśli przyjrzymy się ich historii, lepiej zrozumiemy obecną sytuację.
Na południu Stanów Zjednoczonych pierwszymi scentralizowanymi i wyspecjalizowanymi organizacjami stojącymi na straży porządku publicznego były patrole, których głównym zadaniem było łapanie i karanie uciekinierów i uciekinierek z plantacji. Historycy zajmujący się tym regionem USA stawiają tezę, że „powinno się je uznać za prekursorów współczesnej amerykańskiej policji”q49.
Na początku XIX wieku w północnych Stanach Zjednoczonych i w Wielkiej Brytanii profesjonalne siły porządkowe stworzono w odpowiedzi na samoorganizację miejskiej klasy robotniczej buntującej się przeciwko złym warunkom pracy i mieszkaniowym. Jak wyjaśnia historyk David Whitehouse, państwo potrzebowało narzędzia kontrolowania rozrastających się tłumów, protestów i strajków, tak żeby nie musieć wysyłać wojska na ulice, co mogłoby poskutkować stworzeniem męczenników z klasy robotniczej i jeszcze silniejszą radykalizacją obywateliq50. Policja w założeniu miała więc stosować przemoc, ale nieprowadzącą do śmierci, żeby chronić interesy kapitalizmu i państwa. Dzisiaj historia w dużym stopniu się powtarza – na przykład kiedy policja powołuje się na „upoważnienie od prezesa McDonald’s”, żeby uzasadnić aresztowanie pracowników restauracji domagających się podwyżekq51.
Kontrola imigracji to również w dużym stopniu produkt XIX wieku. Opiera się na koncepcji niższości rasowej, propagowanej przez Europejczyków dla usprawiedliwienia niewolnictwa i kolonializmu. Żydowskich uchodźców, którzy w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XIX wieku przybyli do Wielkiej Brytanii, powitała fala antysemityzmu; w ówczesnych rozprawach antysemickich twierdzono, że „handel białymi niewolnicami [jest prowadzony] wszędzie […] przez Żydów”q52. Rasistowska panika doprowadziła do uchwalenia w 1905 roku Ustawy o cudzoziemcach [Aliens Act], w której zawarto pierwsze rozwiązania antyimigracyjne w nowoczesnej Wielkiej Brytaniiq53. W USA pierwsze restrykcje imigracyjne na poziomie federalnym to między innymi Ustawa Page’a [Page Act] z 1875 roku, Ustawa o wykluczeniu imigrantów z Chin [Chinese Exclusion Act] z roku 1882 czy Ustawa Scotta [Scott Act] z 1888. Ustawy te wymierzono w migrantów z Chin, zwłaszcza osoby pracujące seksualnie, aczkolwiek przeznaczano spore środki na próby odróżnienia żon od prostytutekq54.
Obok rasizmu także obawy wiążące się z płatnym seksem są mocno wpisane w historię kontroli imigracji. Oto przestrzenie legislacyjne, w których rasa i płeć współtworzą rasistowskie kategorie wykluczenia: niebiali mężczyźni jako handlarze ludźmi, niebiałe kobiety jako bezbronne, uwodzicielskie, roznoszące choroby, jedni i drugie jako zagrożenie dla organizmu państwowegoq55. Historia pokazuje nam, że brutalność policji i służb granicznych to nie anomalia ani pojedyncze przypadki „czarnych owiec”, ale nieodłączny element tych instytucji.
Ruch feministyczny powinien więc sceptycznie podchodzić do sposobów zaprowadzenia sprawiedliwości płciowej, które opierają się na rozszerzaniu uprawnień policji czy służb imigracyjnych. Czarne feministki, na przykład Angela Davis, od dawna krytykują przywiązanie feminizmu do organów porządku publicznego i zwracają uwagę, że policjanci jawią się jako dobrotliwi obrońcy przede wszystkim tym, którzy najrzadziej mają z nimi do czynienia. Z perspektywy osób pracujących seksualnie oraz innych marginalizowanych i kryminalizowanych grup policja nie symbolizuje bezpieczeństwa, ale realne uosobienie idei kontroli i kary.
Feminizm wspierający działania policji nazywa się feminizmem karceralnym [carceral feminism]. Socjolożka Elizabeth Bernstein, jedna z pierwszych osób, które posłużyły się tym terminem, używa go w odniesieniu do podejścia stawiającego na pierwszym miejscu „doktrynę praworządności”, odejście „od państwa dobrobytu na rzecz państwa karceralnego traktowanego jako jedyny aparat wdrażania idei feministycznych”q56. Feminizm karceralny koncentruje się na egzekwowaniu prawa i kryminalizacji jako na kluczowych metodach zaprowadzenia sprawiedliwości.
Feminizm karceralny zyskuje na popularności, mimo że to właśnie policja – i szerzej: wymiar sprawiedliwości karnej – to najczęstsi sprawcy przemocy wobec kobiet. W Stanach Zjednoczonych funkcjonariusze policji nieproporcjonalnie często stosują przemoc wobec swoich partnerek i dzieciq57. Na służbie regularnie dopuszczają się napaści, gwałtów i nękaniaq58. Napaść seksualna to druga (po nadmiernym użyciu siły) najczęściej zgłaszana forma policyjnej przemocy w Stanach Zjednoczonych, policjanci na służbie popełniają zaś ponad dwukrotnie więcej napaści na tle seksualnym niż średnia dla populacji USAq59. A mowa tu tylko o przypadkach, które załapały się do statystyk: wiele osób nigdy nie odważy się zgłosić napaści koledze napastnika. Zresztą służba policyjna z natury wiąże się z przemocą: podczas aresztowań czy współpracy przy wsadzaniu do więzienia, inwigilacji czy deportacji. W 2017 roku w Wielkiej Brytanii wybuchł skandal, kiedy okazało się, że kobietę, która zgłosiła się jako ofiara gwałtu, londyńska policja aresztowała pod zarzutem nielegalnej imigracjiq60. Tymczasem na porządku dziennym są sytuacje, w której policja grozi osobom pracującym seksualnie aresztowaniem lub deportacją, nawet jeśli zgłosiły się same jako ofiary przemocyq61.
Feminizm karceralny często dochodzi do głosu w debacie o branży usług seksualnych. Komentatorki utrzymują, że „musimy wzmocnić aparat policyjny”q62, że kryminalizacja to „jedyny sposób”, żeby skończyć z handlem seksem”q63, czy że niektóre przejawy kryminalizacji bywają stosunkowo „nieszkodliwe”q64. Feministka antyprostytucyjna Catherine McKinnon w pewnym stopniu pochwala nawet „krótkie wyroki” dla prostytutek, twierdząc, że więzienie może zapewnić „oddech od alfonsów i życia na ulicy”. Cytuje inne feministki wyznające podobne poglądy, takie jak to, że „więzienie to dla wielu prostytuujących się kobiet najbliższy odpowiednik schroniska dla ofiar przemocy” czy że „z uwagi na brak schronisk czy przytułków, areszt zapewnia tymczasowe bezpieczne schronienie”q65.
Osoby pracujące seksualnie nie podzielają tej różowej wizji aresztu i więzienia. Pewna pracownica seksualna w Norwegii powiedziała badaczom: „Policję wzywa się tylko wtedy, kiedy człowiek się boi, że umrze […]. Dzwoniąc po policję, ryzykuje się, że straci się wszystko”q66. Osoby świadczące usługi seksualne z Kirgistanu, Ukrainy, Syberii, Litwy, Macedonii i Bułgarii postrzegają policję jako większe zagrożenie dla swojego bezpieczeństwa niż jakąkolwiek inną grupę, jak wynika z badań Sex Workers’ Rights Advocacy Network (SWAN)q67. W 2017 roku w Nowym Jorku kobieta Yang Song znalazła się w środku tajnej akcji policyjnej w salonie masażu, w którym pracowała. Dwa miesiące wcześniej aresztowano ją za prostytucję, w tym samym okresie padła ofiarą napaści seksualnej ze strony mężczyzny, który podawał się za funkcjonariusza policji (nie udało się ustalić, czy mówił prawdę)q68. Kiedy policja wróciła do salonu, żeby znowu aresztować ją za prostytucję, kobieta wypadła, wyskoczyła lub została wypchnięta przez okno na czwartym piętrze. Yang Song straciła życieq69.
Kim są prostytutki? Poglądy na tę kwestię oscylują wokół przeciwstawnych stereotypów, co nie powinno zaskakiwać w przypadku grupy, o której częściej się mówi, niż z nią rozmawia. Tak jak imigrantów postrzega się jako leniwych darmozjadów, którzy jednocześnie jakimś cudem kradną pracę „porządnym ludziom”, tak pracownice seksualne są jednocześnie ofiarami i współwinnymi, rozpustnicami i bezbronnymi dziewczętami.
Kiedy nasze społeczeństwo próbuje pogodzić te diametralnie różne wyobrażenia, prosi się osoby pracujące seksualne o wyznaczenie rzeczniczki lub rzecznika, którzy będą „reprezentować społeczność”. Jest to jednak niemożliwe – tak jak nie da się znaleźć „reprezentatywnej”, symbolicznej kobiety, która będzie się wypowiadać za każdym razem, kiedy ktoś weźmie na tapet „kwestie kobiece”. Dwie osoby pracujące seksualnie mogą różnić się od siebie pod każdym względem, od tożsamości przez okoliczności życiowe po stan zdrowia i przyzwyczajenia. Samodzielna matka pracująca w tygodniu w salonie masażu w Szkocji, młoda hostessa w barze w Kambodży marząca o podróży od Europy, grupa czarnych transpłciowych pracownic seksualnych zakładająca kolektywy polityczne w Kapsztadzie, nieudokumentowana imigrantka z Nigerii pracująca na ulicach Sztokholmu, globalna Północ i globalne Południe, różnice wieku sięgające kilkudziesięciu lat – osoby pracujące seksualnie są niewyobrażalnie zróżnicowane pod względem rasy, religii, pochodzenia etnicznego, klasy, płci kulturowej, seksualności i (niepełno)sprawności. Żeby choć zbliżyć się do prawdziwej reprezentacji, tę książkę musiałyby napisać tysiące osób.
Wiele aktywistek pracujących seksualnie spotyka się z lekceważeniem ich świadectw w przestrzeniach feministycznych, co bywa uzasadniane argumentem, że jako działaczki nie są reprezentatywne, że wypowiadają się z wyjątkowej, uprzywilejowanej i nietypowej pozycji10. Pytanie o to, czy osoba pracująca seksualnie jest „reprezentatywna”, prowadzi do powstania błędnego koła: przeciwnicy i przeciwniczki prostytucji twierdzą, że chcą posłuchać „pozbawionych głosu”, a jednocześnie każdą osobę, którą słyszą, pozycjonują jako kogoś, kto już nie potrzebuje zostać wysłuchany. Oczywiście logiki tej nie stosują do swoich własnych głosów.
Autorki tej książki bynajmniej nie uważają się za reprezentatywne dla wszystkich osób pracujących seksualnie. Obie jesteśmy cispłciowe i białe, urodziłyśmy się i wychowałyśmy na globalnej Północy, mieszkamy w kraju, w którym nasza praca seksualna nie jest tak silnie kryminalizowana, mamy wykształcenie typowe da klasy średniej, a więc dostęp do władzy i kapitału, z jakimi się to wiąże. Nieprzypadkowo propozycje wypowiadania się w telewizji, publikowania artykułów i zajmowania płatnych stanowisk w ruchu aktywistycznym trafiają do nas albo do osób takich jak my. Tak jak w każdym radykalnym ruchu, wybranej grupce niesłusznie przypisuje się zasługi za takie same działania, jakie u ich boku wykonują osoby bardziej marginalizowane, które nie mogą ryzykować publicznej działalności.
Samo istnienie tej książki – napisanej po angielsku i skupiającej się na Wielkiej Brytanii, gdzie mieszkamy i pracujemy – pokazuje, jak niektóre rodzaje dyskusji są legitymizowane przez społeczeństwo, a inne zupełnie pomijane. Świadczenie usług i budowanie społeczności przez marginalizowane, zorganizowane oddolnie środowiska nie jest zjawiskiem powszechnie znanym. Takie efemeryczne formy oporu potrafią przynieść wielką radość albo nawet uratować życie, a wspomnienia o nich są dla ruchu bezcenne. Choć książki, blogi i oficjalne dokumenty to takie formy rzecznictwa, które pozwalają zapisać się w historii. Książka zapewnia wystarczającą przestrzeń, żeby krytycznie przyjrzeć się często bolesnym aspektom polityki pracy seksualnej – przestrzeń i możliwość niuansowania niedostępną osobom, które podczas demonstracji dostają megafon na dwie minuty. Ta książka została napisana z naszej perspektywy, a naszą perspektywę kształtują nasze przywileje. Robimy jednak wszystko, co w naszej mocy, żeby uwzględnić w niej jak najszerszy wachlarz głosów osób pracujących seksualnie – wyrażających zarówno triumf, jak i refleksję czy krytykę, a nawet żal. Wszystkie te odcienie wypowiedzi politycznych są uprawnione.
Osoby pracujące seksualnie muszą nieraz płacić wysoką cenę za wypowiedzi polityczne. W 2004 roku działaczka związkowa Sandra Cabrera została zastrzelona we własnym domu w odwecie za sprzeciwianie się korupcji i brutalności w policji wymierzonej w osoby pracujące seksualnieq70. Oficjalnie nie udało się ustalić sprawców morderstwa. Kabita Roy, aktywistka ze związku zawodowego osób pracujących seksualnie w Indiach, padła ofiarą zabójstwa w biurze związku w Kolkacie w 2016 rokuq71. W styczniu 2018 roku w Brazylii zamordowano trzy prominentne działaczki na rzecz praw osób pracujących seksualnieq72. W roku 2011 gangsterzy zamordowali przewodniczącą związku zawodowego osób migranckich pracujących seksualnie. Angela Villón Bustamante, koleżanka zamordowanej działaczki, zauważyła, że „organizowanie się pracownic seksualnych nie leży w interesie mafii”q73.
Warto też zauważyć, że nie wszystkie osoby pracujące seksualnie płacą równie wysoką cenę za wypowiedzi publiczne. Nieuregulowany status imigracyjny, lęk przed eksmisją i brutalnością policji czy ryzyko utraty praw do opieki nad dzieckiem sprawiają, że dla migrantek i migrantów, osób z rdzennych społeczności, nieposiadających pewnego i bezpiecznego miejsca zamieszkania, a także rodziców (zwłaszcza matek), którzy zrzeszają się lub występują publicznie, gra toczy się o znacznie wyższą stawkę niż w przypadku osób świadczących usługi seksualne, które mają zabezpieczony wynajem długoterminowy, posiadają paszport czy obywatelstwo danego kraju albo są bezdzietne. Osoby cispłciowe ryzykują mniej niż transpłciowe, białe są mniej narażone na niebezpieczeństwo niż czarne.
Niemniej jednak, nawet dla osób pracujących seksualnie i dysponujących stosunkowo dużą władzą, udowodnienie, że możemy same wypowiadać się w swoim imieniu, bywa żmudnym zadaniem. „Debatę o prostytucji” pod wieloma względami w znacznie większym stopniu kształtują niewidzialni aktorzy – pracownicy mediów, którzy piszą nagłówki artykułów i wybierają ilustrujące je zdjęcia, lokalni urzędnicy rozpatrujący wnioski o pozwolenie na budowę – niż osoby, które rzeczywiście sprzedają seks. Nawet najbardziej uprzywilejowane osoby z branży usług seksualnych podejmują niemałe ryzyko, decydując się na publiczne zabranie głosu, więc anonimowość, na jaką można liczyć w internecie, stanowi istotne narzędzie zapewniające obecność zróżnicowanych głosów. Jednak niektórzy wykorzystują tę anonimowość w celu dyskredytowania nas jako nikczemnych „lobbystów przemysłu seksualnego”. Serwisy, za pośrednictwem których osoby pracujące seksualnie kontaktują się anonimowo z opinią publiczną, ze sobą nawzajem i z klientami, są błyskawicznie zdejmowane. W chwili, gdy nasza książka trafiała do druku, prezydent USA Donald Trump podpisywał właśnie ustawę, której celem jest uniemożliwienie osobom pracującym seksualnie komunikacji online, co może mieć katastrofalne skutki nie tylko dla prywatności i aktywizmu politycznego, lecz także dla bezpieczeństwa, a nawet przetrwania osób z branży11.
Ani na chwilę nie zapominamy o tym, jaką mamy pozycję, ale jednocześnie towarzyszy nam poczucie głębokiej satysfakcji, że oto trzymacie w rękach książkę o prostytucji napisaną przez prostytutki. Niestety, zdarza się to zdecydowanie zbyt rzadko. To osoby pracujące seksualnie są ekspertkami w dziedzinie pracy seksualnej – nie dziennikarze, polityczki czy policja. Zarówno w działalności aktywistycznej, jak i w procesie pisania towarzyszą nam nasze doświadczenia kryminalizacji, gwałtu, napaści, przemocy ze strony partnerów, aborcji, choroby psychicznej, używania narkotyków i przemocy epistemicznej12. Wnosimy całą wiedzę, którą zdobyłyśmy dzięki zanurzeniu w przestrzeni samoorganizacji osób pracujących seksualnie – przestrzeni wzajemnej pomocy i współdziałania na rzecz kolektywnego wyzwolenia. Jako dwie przyjaciółki razem piszące tę książkę staramy się jak najwyraźniej ukazać postulaty naszego ruchu.
Mężczyzna odpowiedzialny za serię zabójstw w kenijskiej Thice został zatrzymany w 2010 roku. Przyznał się do winy i oznajmił, że zamierzał zabijać tak długo, aż doszedłby do stu prostytutek: „Zabiłem siedemnaście, zostały mi jeszcze osiemdziesiąt trzy”q74. Aisha, pracownica seksualna z Thiki, która wraz z koleżankami brała udział w ulicznych protestach, organizowanych jeszcze zanim złapano sprawcę, tak wspomina ten przerażający okres: „Chciałyśmy, żeby ludzie się dowiedzieli, że nazywamy się pracownicami seksualnymi, bo to my zarabiamy na chleb dla naszych rodzin”. Mimo tak niebezpiecznej sytuacji po raz pierwszy otwarcie zaprezentowały się jako pracownice seksualne w przestrzeni publicznej, założyły jaskrawoczerwone koszulki i głośno skandowałyq75. Jak zauważyła jedna z uczestniczek protestu: „Społeczeństwo musi wiedzieć, że istniejemy. Nie ma już powrotu”q76.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Termin „praca seksualna” (sex work) został ukuty w 1978 roku przez pracownicę seksualną i aktywistkę Carol Leigh. „Osoby pracujące seksualnie” to osoby, które świadczą usługi seksualne w zamian za pieniądze lub inne dobra, takie jak narkotyki, alkohol czy dach nad głową. Chociaż termin „praca seksualna” z definicji obejmuje różne rodzaje usług seksualnych – od striptizu i peep shows, przez pornografię i kamerki, po seks telefon i BDSM – w tej książce używamy go przede wszystkim w odniesieniu do czynności tradycyjnie nazywanych prostytucją. Kiedy będziemy mieć na myśli inny rodzaj pracy seksualnej, wyraźnie to zaznaczymy. W ramach ruchu walki o prawa osób pracujących seksualnie nie zalicza się do tego grona osób zajmujących stanowiska kierownicze, stosujemy więc ten termin zgodnie z takim jego rozumieniem, które podzielamy. „Osoba pracująca seksualnie” to termin polityczny, toteż nie wszystkie osoby działające w branży usług seksualnych otwarcie się tak określają. Kiedy ktoś go używa, zwykle chce zaznaczyć, że jej lub jego zdaniem sprzedawanie usług seksualnych jest lub może być pracą. Termin ten odrzucają więc ci i te, których zdaniem sprzedawanie seksu pracą nie jest. [wróć]
W polskiej wersji książki używane przez autorki słowo „brothel” tłumaczone jest jako „agencja” lub „zarządzane/zorganizowane miejsce pracy seksualnej”. W kontekstach historycznych lub w odwołaniach do kategorii prawnych posługujemy się terminem „dom publiczny” lub „prowadzenie domu publicznego” (brothel-keeping). Kilka razy w książce pojawia się kolokwialne słowo „burdel”, przywołane w cytatach z doniesień prasowych lub w wypowiedziach osób przeciwnych pracy seksualnej. „Praca na zewnątrz” (outdoors, street-based work) odnosi się do sytuacji, w której osoby pracujące seksualnie pozyskują klientów na zewnątrz, w przestrzeni publicznej, na przykład przy ulicy czy w parkach. „Praca wewnątrz” (indoors) to praca w lokalach, na przykład w agencjach, klubach, prywatnych mieszkaniach, saunach czy hotelach [przyp. Sex Work Polska]. [wróć]
Juno Mac i Molly Smith nie rezygnują w swojej książce z używania słowa „prostytucja” (prostitution) i „prostytutka” (prostitute), które jest – jak zdają sobie same sprawę – „bardzo konfrontacyjne, prowokacyjne, a nawet bolesne i niosące ze sobą dużo stygmy”. Mac i Smith zdecydowały się jednak na jego wykorzystanie w książce. Z jednej strony w odniesieniu do perspektywy feministek i polityczek/polityków opowiadających się przeciwko pracy seksualnej, z drugiej strony używają go również w odniesieniu do wąskiego rozumienia pracy seksualnej z Kodeksu karnego (traktującego ją jako bezpośrednie świadczenie usług seksualnych, najczęściej przez kobiety na rzecz mężczyzn), podkreślając to, że kryminalizuje on właśnie „prostytucję”, a nie pracę seksualną jako taką. Dodatkowo Mac i Smith nie chcą wymazywać historii ruchu osób pracujących seksualnie i roli, jaką odegrało w nim pojęcie „prostytucji”, które pojawią się m.in. w nazwie powstałego w latach 70. English Collective of Prostitutes. Tytuł książki Rewolta prostytutek manifestuje wielość znaczeń – zarówno tych bolesnych, jak i tych odnoszących się do wspólnoty doświadczenia. Jak podkreślają: „Nie chcemy omijać i minimalizować konfrontacyjnego i stygmatyzującego wymiaru »prostytucji« – chcemy rozmawiać o uczuciach, jakie to słowo budzi w osobach pracujących seksualnie i w innych” [przyp. Sex Work Polska]. [wróć]
Jako że chcemy położyć kres wszelkiej pracy, zwłaszcza wyzyskowi i nierówności płciowej, nieodłącznie związanymi z prostytucją, wiele działaczek ruchu osób pracujących seksualnie to w zasadzie „abolicjonistki branży seksualnej”. Dobrze wyrażają to słowa English Collective of Prostitutes: „Organizujemy się po to, żeby położyć kres prostytucji […]. Kiedy jako kobiety odzyskamy majątek, do którego wytworzenia się przyczyniłyśmy, zmienimy warunki ekonomiczne, które zmuszają miliony osób na całym świecie do sprzedawania swojego umysłu, ciała, czasu i umiejętności, żeby przetrwać albo poprawić swój standard życia, prostytucja przestanie istnieć”. Zob. English Collective of Prostitutes, Screaming Violet, 1 maja 2015, wewantawomensmag.wordpress.com. [wróć]
Hasło „chleba i róż” powstało podczas strajku pracowniczek przemysłu tekstylnego w Massachusetts w 1912 roku; kobiety domagały się nie tylko wyższych zarobków, lecz także szacunku i przyzwoitych warunków pracy. Zob. R.J.S. Ross, Bread and Roses: Women Workers and the Struggle for Dignity and Respect, „Working USA” 16 (2013), s. 59–68. [wróć]
Termin „wuj Tom” pochodzi z powieści Harriet Beecher Stowe Chata wuja Toma (1852). Określa się nim osoby potulne, uległe, czujące przywiązanie lub „sprzedające się” dominującemu, opresyjnemu systemowi. Choć w czasie publikacji książki wielu uważało ją za bardzo postępową, określenie „wuj Tom” odwołuje się do karykaturalnej postaci i dziś uznawane jest za wymierzone w osoby czarne/rasistowskie. Zob. Alison Phipps, Sex Wars Revisited: A Rhetorical Economy of Sex Industry Opposition, „Journal of International Women’s Studies” 18:4 (2017), s. 306–320. [wróć]
Dosłownie: „Nasz zjazd jest inny: wszyscy są mile widziani”; hasło opiera się jednak na dwuznaczności słowa come – „przyjść”, „przyjechać”, ale też „dojść”, „szczytować”. Można by więc przetłumaczyć je również jako „Nasz zjazd jest wyjątkowy: chcemy, żeby każdy tu doszedł!” [przyp. tłum.]. [wróć]
Określenia „przetrwanki prostytucji” (survivors of prostitution) i „uwolnione” (exited women) należą do słownika osób przeciwnych pracy seksualnej oraz niektórych osób z doświadczeniem pracy seksualnej. Odnoszą się one do kobiet, które nie świadczą już usług seksualnych, negatywnie oceniają swoje zaangażowania w pracę seksualną i traktowane są (lub samoidentyfikują się) jako ofiary [przyp. Sex Work Polska]. [wróć]
W oryginale autorki używają słowa „pimp”, które na język polski można tłumaczyć jako „sutener” lub „alfons”. W polskim przekładzie słowa „sutener” i „sutenerstwo” używane są (zgodnie z definicją tych pojęć z Kodeksu karnego RP) w tych sytuacjach, w których autorki odnoszą się do czerpania korzyści finansowej z pracy seksualnej innych osób lub odwołują się do przepisów prawa. Natomiast słowo „alfons” pojawia się w tych kontekstach, w których autorki odwołują się do stereotypowej figury „alfonsa” jako przemocowego i wyzyskującego, często urasowionego, mężczyzny, który przymusza osobę do świadczenia usług seksualnych lub określa warunki oraz sposób wykonywania tej pracy i czerpie z niej korzyści finansowe. Używane jest ono także w sytuacjach, w których autorki opisują jednoznacznie przemocowe relacje między osobami pracującymi seksualnie a trzecimi stronami. Słowo to pojawia się także w cytatach z wypowiedzi antyprostytucyjnych działaczek i przedstawicieli organów ścigania. Autorki używają kategorii „trzecie strony” (third parties), menedżer(ka) (manager), szef(owa) (boss) do opisu relacji pracowniczych, w jakie wchodzą osoby pracujące seksualnie w zorganizowanych miejscach pracy. Jak wyjaśniają same autorki: „Czasem używamy słowa »alfons«, czasem – »menedżer« i robimy to świadomie. Piszemy »alfons« zazwyczaj wtedy, kiedy kogoś cytujemy albo opisujemy czyjąś politykę, używając języka tego kogoś, nawet jeśli nie jest to bezpośredni cytat. Może być też tak, że nie nawiązujemy do żadnej konkretnej wypowiedzi, ale używamy terminu »alfons«, ponieważ jest to sposób ujęcia, który rozpoznaliby prawodawcy – on i bowiem uważają, że to właśnie kryminalizują pisane przez nich prawa. Kiedy używamy słowa »alfons« w książce, mówimy ogólnie o »figurze alfonsa«, pewnej postaci istniejącej w wyobraźni zbiorowej – ta postać jest rasistowską karykaturą i domyślnie krytykujemy rolę, jaką ta karykatura odgrywa w kulturze, bynajmniej jej nie uznajemy ani nie twierdzimy, że jest to prawdziwa lub użyteczna kategoria” (z korespondencji z autorkami) [przyp. Sex Work Polska]. [wróć]
Innymi słowy, kategorie „niereprezentatywności” czy „wyjątkowości” można dowolnie kształtować, tak by każdy mógł się do nich wliczyć: jedyne kryterium to chęć, żeby wysłuchano nas na naszych warunkach. Jak pisze Alison Phipps, „warunkiem zlekceważenia osób pracujących seksualnie jest po prostu umiejętność mówienia”. Zob. Alison Phipps, „You’re not representative”: Identity politics in sex industry debates, „genders, bodies, politics”, 31 sierpnia 2015, genderate.wordpress.com. [wróć]
Ustawy Fight Online Sex Trafficking Act (FOSTA) i Stop Enabling Sex Traffickers Act (SESTA), autorstwa odpowiednio Izby Reprezentantów i Senatu, uchwalone 11 kwietnia 2018 roku, kryminalizują strony, na których publikuje się treści związane z handlem ludźmi w celu eksploatacji w branży usług seksualnych lub które „świadomie pomagają, wspierają lub ułatwiają handel ludźmi w celu eksploatacji w branży usług seksualnych”. Sformułowania zawarte w ustawie są na tyle ogólne, że można je odnieść nie tylko do reklamowania branży usług seksualnych, lecz także stron łączących społeczność czy zapewniających wsparcie. W chwili, kiedy to piszemy, zamknięto już Backpage.com i wiele innych największych platform, które umożliwiały osobom pracującym seksualnie wymianę informacji o bezpiecznych i groźnych klientach. Więcej informacji pod adresem: survivorsagainstsesta.org/documentation. [wróć]
Gayatri Spivak, za Foucaultem, posługuje się terminem „przemoc epistemiczna”, opisując, jak dusi się sposoby rozumienia i opisywania świata przez osoby uciskane, zmuszając je do posługiwania się ideami i językiem opresora. Jej wywód dotyczył konkretnie osób kolonizowanych, ale tak samo można to odnieść do pracownic seksualnych i kobiet ogólnie. Zob. G.C. Spivak, Czy podporządkowani inni mogą przemówić?, przeł. E. Majewska, „Krytyka Polityczna”, 24/25 (2010), s. 196–239. [wróć]
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Millett, K., The Prostitution Papers: A Quartet for Female Voice, Ballantine Books, New York 1976. [wróć]
Green, V., „We’re not criminals”: Prostitutes organize, „Spare Rib” 56, marzec 1977, cyt. za: Kinnell, H. Violence and Sex Work in Britain. Routledge, Oxford 2008, s. 22. [wróć]
Wypowiedź anonimowa („suzyhooker”), Black Trans Sex Worker Leaders Reflect On December 17th, „Tits and Sass”, titsandsass.com, 14 grudnia 2017. [wróć]
Aimee, R., Kaiser, E., Ray, A., „A short history of $pread”, [w:] $pread: The Best of the Magazine That Illuminated The Sex Industry and Started a Media Revolution, The Feminist Press, New York 2015, s. 20. [wróć]
Otis, L.L., Prostitution in Medieval Society: The History of an Urban Institution in Languedoc, University of Chicago Press, Chicago 1985, s. 61. [wróć]
Roper, L., Discipline and Respectability: Prostitution and the Reformation in Augsburg, „History Workshop” 19 (wiosna 1985), s. 3–28. [wróć]
Agustín, L., Letter from the prostitute that didn’t want saving, 1858, „The Naked Anthropologist”, lauraagustin.com, 2012. [wróć]
Anderson, L., 100 Years Ago Today, Sex Workers Marched for Their Rights in San Francisco, „San Francisco Magazine”, modernluxury.com, 25 stycznia 2017. [wróć]
Luddy, M., An outcast community: The „wrens” of the curragh, „Women’s History Review” 1:3 (1992), s. 341–55. [wróć]
Mgbako, C.A., To Live Freely in This World: Sex Worker Activism in Africa, NYU Press, New York 2016, s. 92. [wróć]
White, L., The Comforts of Home: Prostitution in Colonial Nairobi, University of Chicago Press, Chicago 1990, s. 206. [wróć]
Mgbako, C.A., dz. cyt., s. 14. [wróć]
Schlaffer, N., The Unsung Heroines of Stonewall: Marsha P. Johnson and Sylvia Rivera, „Femmes Fatales”, sites.psu.edu/womeninhistory, 23 października 2016; Yaeger, L., Before Stonewall: Remembering the Compton’s Cafeteria Riot, „Vogue”, vogue.com, 19 sierpnia 2016. [wróć]
Booth, M.L., New Tricks in the Labor Zone, „Harvard Crimson”, thecrimson.com, 18 lutego 1976. [wróć]
Chateauvert, M., Sex Workers Unite: A History of the Movement from Stonewall to SlutWalk, Beacon Press, Boston 2014, s. 47–82. [wróć]
Tamże. [wróć]
Prunier, G., „The Ethiopian Revolution and the Derg Regime” [w:] Prunier, G., Ficquet, E. (red.), Understanding Contemporary Ethiopia: Monarchy, Revolution and the Legacy of Meles Zenawi, C. Hurst & Co, London 2015, s. 209-232. [wróć]
James, S., „Hookers in the House of the Lord” [w:] Sex, Race and Class, the Perspective of Winning: A Selection of Writings 1952-2011, The Merlin Press, Pontypool 2012, s. 110–129. [wróć]
Krajeski, J., Loud and Proud, „Slate”, slate.com, 28 marca 2014. [wróć]
Martin, L.R, „All the Work We Do As Women”: Feminist Manifestos on Prostitution and the State, 1977, „LIES: A Journal of Materialist Feminism” 1 (2012), s. 217–234. [wróć]
Reuters, Prostitutes sew lips together in protest, reuters.com, 25 października 2007. [wróć]
Friedman-Rudovsky, J., Prostitutes Strike in Bolivia, „Time”, time.com, 24 października 2007. [wróć]
Gall, G., Sex Worker Unionization Global Developments Challenges and Possibilities, Palgrave Macmillan, London 2016. [wróć]
Friedman-Rudovsky, dz. cyt. [wróć]
Millett, dz. cyt.; Agustín, L.M., Sex at the Margins: Migration, Labour Markets and the Rescue Industry, Zed Books, London 2007 (zob. zwłaszcza rozdział 4). [wróć]
Millett, dz. cyt. [wróć]
Gillis, J., Youth and History: Tradition and Change in European Age Relations, 1770-Present, Academic Press, Cambridge 1981, s 166–167; Iriye, A., Saunie, P. (red.), The Palgrave Dictionary of Transnational History: From the Mid-19th Century to the Present Day, Palgrave Macmillan, Basingstoke 2009, s. 45. [wróć]
UCL Bloomsbury Project, Society for the Prevention of Cruelty to Children – History, ucl.ac.uk/bloomsbury-project/institutions/nspcc.htm, 2011. [wróć]
Vegan Feminist Network, A Feminist Critique of „Service” Dogs, veganfeministnetwork.com, 13 marca 2015; Vegan Feminist Network, The Reality of Sex Trafficking in the U.S. and Women-Positive Alternatives to LUSH Cosmetics, veganfeministnetwork.com, 1 lutego 2015; Williams, J., Why is Pokemon Go like prostitution?, „Nordic Model Now!”, nordicmodelnow.org, 2 grudnia 2016. [wróć]
Phipps, A., Sex Wars Revisited: A Rhetorical Economy of Sex Industry Opposition, „Journal of International Women’s Studies” 18:4 (2017), s. 6–320. [wróć]
Raymond, J.G., Perspective on human rights: Prostitution is rape that’s paid for, „Los Angeles Times”, 11 grudnia 1995; Barry, K.L., The Prostitution of Sexuality, NYU Press, New York 1995, s. 70. [wróć]
Zob. Willis, E., Lust horizons: Is the women’s movement pro-sex? [w:] No More Nice Girls: Countercultural Essays, University of Minnesota Press, Minneapolis 1979/1992, s. 3–14. [wróć]
Ferguson, A., Sex War: The Debate between Radical and Libertarian Feminists, „Signs” 10:1 (1984), s. 106-112; Chancer, L.S., Pornography to Sadomasochism: Reconciling Feminist Differences, „Annals of the American Academy of Political and Social Science” 571 (2000), s. 77-88 [wróć]
Leidholdt, D., Prostitution: A violation of women’s human rights, „Cardozo Women’s Law Journal” 1:1 (1993), s. 133–147. [wróć]
Dworkin, A., Prostitution and Male Supremacy, „Michigan Journal of Gender and Law” 1:1 (1993), s. 1–12. [wróć]
Leidholdt, D., dz. cyt. [wróć]
Høigård, C., Finstad, L., Backstreets: Prostitution, Money, and Love, Polity Press, Cambridge 1992, s. 114–115. [wróć]
Millett, dz. cyt. [wróć]
Chateauvert, dz. cyt. [wróć]
Lockett, G., Lawson, M., Irie, J., Gold, G., B, Hima., Aarens, B., „Showing Up Fully; Women of Colour Discuss Sex Work” [w:] Nagle, J. (red.), Whores and Other Feminists, Routledge, New York 1997, s. 209. [wróć]
Mann, S., More Than Survival Strategies: Sex Workers’ Unhappy Stories, Athabasca University, Alberta 2014 (praca magisterska). [wróć]
Ray, A., Why the Sex Positive Movement is Bad for Sex Workers’ Rights, „Audacia Ray” blog, audaciaray.tumblr.com, 31 marca 2013. [wróć]
Mullin, F., Sorry, UK Sex Work Protesters, There’s No Such Thing as a „Pimp Lobby”, „Vice”, vice.com, 11 lutego 2015. [wróć]
International Committee on the Rights of Sex Workers in Europe, Feminism Needs Sex Workers, Sex Workers Need Feminism: Towards a Sex-Worker Inclusive Women’s Rights Movement, „Intersection briefing paper #2”, sexworkeurope.org, marzec 2016. [wróć]
Flynn, J., The Church’s Lingering Shadows on Sex Work in Ireland, „University Times”, universitytimes.ie., 22 kwietnia 2016. [wróć]
Amnesty International, Global movement votes to adopt policy to protect human rights of sex workers, amnesty.org, 11 sierpnia 2015. [wróć]
Wybrane przykłady: Alabama Whitman (@lunarfish1524) Twitter, 23 października 2015, 6.07; Liberation Language, Amnesty International for Traffickers of Women, „Liberation Language”, liberationlanguage.wordpress.com, 30 stycznia 2014; Mix, J., On Prostitution, the Left has Taken a Right-Wing Turn, „Medium” (@JonahMix), medium.com, 19 sierpnia 2015. [wróć]
Mackay, F., Arguing against the industry of prostitution: Beyond the abolitionist versus sex worker binary, „Feminist Current”, feministcurrent.com, 24 czerwca 2013. [wróć]
Turner, K.B., Giacopassi, D., Vandiver, M., Ignoring the Past: Coverage of Slavery and Slave Patrols in Criminal Justice Texts, „Journal of Criminal Justice Education” 17:1 (2006), s. 181–195. [wróć]
Whitehouse, D., Origins of the police, libcom.org, 24 grudnia 2014. [wróć]
Rushe, D., Police say they were „authorized by McDonald’s” to arrest protesters, suit claims, „The Guardian”, theguardian.com, 1 marca 2017. [wróć]
Hayter, T., Open Borders: The Case Against Immigration Controls, Pluto Press, London 2004, s. 25. [wróć]
Tamże, s. 36–43. [wróć]
Luibhéid, E., Entry Denied: Controlling Sexuality at the Border, University of Minnesota Press, Minneapolis 2002, s. 41. [wróć]
Tamże. [wróć]
Bernstein, E., The Sexual Politics of the „New Abolitionism”, „Differences” 18:3 (2007), s. 128–151. Zob. też Bernstein, E., Militarized Humanitarianism Meets Carceral Feminism: The Politics of Sex, Rights, and Freedom in Contemporary Antitrafficking Campaigns, „Signs” 36:1 (2010), s. 45–71. [wróć]
Bianco, M., One Group Has a Higher Domestic Violence Rate Than Everyone Else – And It’s Not the NFL, „Mic”, mic.com, 19 grudnia 2014. [wróć]
Laville, S., Woman strip-searched and left naked wins damages from Met police, „The Guardian”, theguardian.com, 14 czerwca 2015. [wróć]
Packman, D., 2010 NPMSRP Police Misconduct Statistical Report, „National Police Misconduct Reporting Project”, policemisconduct.net, 5 kwietnia 2011. [wróć]
Bloomer, N., Woman reports rape to police – and is arrested on immigration charges, Politics.co.uk, 28 listopada 2017. [wróć]
Corvid, M., London’s Romanian Sex Workers Are Worried That Brexit Would Screw Them, „Vice”, vice.com, 2016. [wróć]
Eigendorf, J., Neller, M., Nur eine Welt ohne Prostitution ist human [Tylko świat bez prostytucji może być humanitarny], „Die Welt”, welt.de, 2013. [wróć]
Bindel, J., Decriminalising the sex trade will not protect its workers from abuse, „The Guardian”, theguradian.com, 13 lipca 2016. [wróć]
Bindel, J., The Pimping of Prostitution: Abolishing the Sex Work Myth, Palgrave Macmillan, London 2017. [wróć]
MacKinnon, C.A., Trafficking, Prostitution, and Inequality, „Harvard Civil Rights – Civil Liberties Law Review” 46 (2011), s. 271–309. [wróć]
Amnesty International, The Human Cost of „Crushing” the Market: Criminalization of Sex Work in Norway, raport, EUR/36/4024/2016, amnesty.org, 26 maja 2016. [wróć]
Sex Workers’ Rights Advocacy Network (SWAN), Arrest the Violence: Human rights abuses against sex workers in central and eastern Europe and central Asia, „Open Society Foundations”, opensocietyfoundations.org, listopad 2009. [wróć]
Whitford, E., Gira Grant, M., Xiaoqing, R., Family, Former Attorney of Queens Woman Who Fell to Her Death in Vice Sting Say She Was Sexually Assaulted, Pressured to Become an Informant, „The Appeal”, theappeal.org, 15 grudnia 2017. [wróć]
Tamże. [wróć]
Hardy, K., „If you shut up, they kill you”: Sex Worker Resistance in Argentina [w:] Hardy, K., Kingston, S., Sanders, T. (red.), New Sociologies of Sex Work, Routledge, London 2010, s. 167–180. [wróć]
Ray, S., Sex-workers’ rights activist’s death shrouded in mystery, „The Times of India”, timesofindia.indiatimes.com, 2 listopada 2016. [wróć]
Revista Forum, Denúncia: Prostitutas que defendem o reconhecimento da profissão são assassinadas em Belém [Prostytutki domagające się uznania ich profesji zamordowane w Belém], „Revista Forum”, revistaforum.com.br, 2018. [wróć]
Havell, C., Lee, V., Stevenson, L., The Honey Bringer: Stories from Sex Worker Freedom Festival, Sex Worker Open University, wideo, Vimeo (użytkownik: documentary x), vimeo.com/113934399, 5 stycznia 2013. [wróć]
Nation Team, I still have 83 more women to kill, „Daily Nation”, nation.co.ke, 9 czerwca 2010. [wróć]
Haron, M., Sex Workers Protest Raw Footage in Thika’, wideo, YouTube (użytkownik: Musa Haron), youtube.com/watch?v=gNImWNzPDHY, 20 września 2012. [wróć]
Mgbako, dz. cyt., s. 195. [wróć]