Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
ANDRZEJ MIREK – Z wykształcenia biolog, z przekonania ewolucjonista, z pasji wspinacz. Współpracownik Magazynu Sportowego Góry od 25 lat. Pisał dla bruLionu, WdAhu, Nowego Napisu, Nowych Książek, Magazynu Górskiego i Taternika. Współautor trzech książek związanych z tematyką wspinaczkową. Miłośnik przygodowych wyjazdów wspinaczkowych, meloman, kinomaniak i winofil.
Opis
Rysiek „Riko” Malczyk był postacią barwną i nietuzinkową. Z niebywałym talentem wspinał się w skałkach, Tatrach i Dolomitach, wytyczając nowe drogi. Nosił się luźno i stylowo, miał dystans do świata, talent do tworzenia półsłówek, wyjątkowe poczucie humoru, niechęć do wszelkich rygorów i organizacji oraz zamiłowanie do tanich napojów alkoholowych. Mimo iż od jego odejścia minęło wiele lat, wciąż jest wzorem i ikoną.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 210
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Korekta: Piotr Michalski, Jacek Wiltosiński
Projekt okładki: Bogdan Achimescu
Skład i łamanie: Maciej Grzmiel, Magraf sp.j., Bydgoszcz
Zdjęcia:
I strona okładki: Riko wędkuje Rysę Zegarmistrzów – Jacek Ostaszewski
Skrzydełko: portret Andrzeja Mirka – Piotr Rajski
Agnieszka Malczyk: 70, 76
Andrzej Mirek: 26, 28, 29, 36, 72, 173, 188, 192, 193, 194, 195, 196, 197
Anna Burek: 205
Ewa Domańska-Urbanik: 86
Jacek Ostaszewski: 14, 22, 30, 42, 96, 136
Jurek Łabęcki: 112, 176 • archiwum Jurka Łabęckiego: 32
archiwum Kingi Koehler: 164
archiwum Krzysztofa Barana: 18, 46, 56, 57, 59, 116, 119, 132, 135, 144
Leszek Opyrchał: 126 • archiwum Leszka Opyrchała: 129
archiwum Marcina Gąsienicy-Kotelnickiego: 50
archiwum Mariana Krawczyka: 190
Ryszard Urbanik: 10, 13, 15, 16, 60, 64, 66, 67, 69, 90, 92, 95, 98, 107, 108, 131, 146, 148, 163, 168, 179, 180, 183, 184, 187, 209, 210 • archiwum Ryszarda Urbanika: 17, 94, 102
Tadek Klęk: 157
Tadek Skrzyszowski: 158
Tomek Szopa: 88
Wit Stańczyk: 6, 9, 25, 152, 155, 170, 172, 200
autor nieznany: 38, 39, 40, 41
Copyright © by Andrzej Mirek
Copyright © by Wydawnictwo Stapis, Katowice 2024
Książka, którą nabyłeś, jest dziełem twórcy i wydawcy. Prosimy, abyś przestrzegał praw, jakie im przysługują. Jej zawartość możesz udostępnić nieodpłatnie osobom bliskim lub osobiście znanym. Ale nie publikuj jej w Internecie. Jeśli cytujesz jej fragmenty, nie zmieniaj ich treści i koniecznie zaznacz, czyje to dzieło. A kopiując jej część, rób to jedynie na użytek osobisty. Szanujmy cudzą własność i prawo.
Więcej na www.legalnakultura.pl
Polska Izba Książki
ISBN epub: 978-83-7967-309-4
ISBN mobi: 978-83-7967-310-0
Wydawnictwo STAPIS
ul. Floriana 2a
40-288 Katowice
tel. +48322068641, +48322597574, +48605963179
www.stapis.com.pl
–fragment–
Kamyczek, który wyzwolił lawinę, zrzucił Marcin Gąsienica-Kotelnicki. Finalizowaliśmy wywiad, w którym nietrudno było wyczuć fascynację Rikiem. Wspomniał, że pamięć ludzka jest zawodna, piękne historie związane z Ryśkiem odchodzą w niebyt i dlatego warto by wysłuchać tych, którzy mają na jego temat coś do powiedzenia.
Pomysł wydał mi się zacny, szukałem jednak pretekstu, by nie zabierać się do roboty i wymiennie wspinać się, pić wino i oglądać zaległe filmy. Wykonałem kilka telefonów, by utwierdzić się w tym, że to przedsięwzięcie jest beznadziejne. Niestety, wszyscy moi rozmówcy reagowali entuzjastycznie.
Krzysztof Baran poszedł o krok dalej i zaoferował realne wsparcie – zestaw niepublikowanych tekstów i zdjęć. Kolejni indagowani nie tylko obiecywali coś napisać, lecz także wskazywali następne osoby, do których koniecznie powinienem zadzwonić. Rynio Urbanik, zirytowany błędami w ukazujących się książkach górskich, obiecał wsparcie merytoryczne i zestaw bezcennych, archiwalnych zdjęć. Wit Stańczyk dostarczył mi garść anegdot, zdjęć i pracę magisterską o Riku, której krakowska AWF strzeże niczym tajemnicy fatimskiej. Siatka osób chętnych do współpracy szybko rozciągnęła się poza granice Polski, a nawet Europy.
Z Grzegorzem Głazkiem przeprowadziłem wielogodzinne rozmowy telefoniczne, z których wprawdzie nic nie wynikło, ale nigdy już nie będę po nich taki sam.
Dziękuję pięknie wszystkim, którzy wzięli udział w tworzeniu tego zbioru, to dzięki Wam ma on taki właśnie kształt.
Niestety, w książce nie ma wszystkich, którzy powinni się w niej znaleźć – kilku oczywistych rozmówców wycofało się na różnych etapach z tzw. powodów życiowych: zdrowie, praca czy wiek.
Znacząca część tekstów tu zebranych to premiery, postanowiłem też jednak przypomnieć kilka trudniejszych do znalezienia albo dostępnych, lecz na tyle ważnych, że nie mogły się tu nie pojawić. Zostały poddane nieznacznej redakcji, zgodnie z obecnie obowiązującymi regułami naszego niełatwego języka.
Drugim problemem było to, że autorzy zapisywali ksywkę Ryśka na dwa sposoby, w oryginalnych tekstach występują obie formy – „Rico” i „Riko”. Zdecydowałem się wybrać pisownię „Riko”.
Tytuł Wariacja idealnie odpowiada temu, co opowiadają świadkowie wydarzeń sprzed czterdziestu – pięćdziesięciu lat, ponieważ to, co mówią, pokazuje Rika na różne sposoby. Zdarza się też, że wspomnienia miejscami nieco różnią się, choć mowa o tych samych kwestiach, co zresztą nie jest wadą – wspominający mają prawo do swoich filtrów i własnej wersji wspomnień.Każdy rozdział jest autonomiczny, a teksty nie są uporządkowane chronologicznie czy hierarchicznie, jeśli jednak potraktujecie tę książkę jak Grę w klasy Cortazara i zabierzecie się do poznawania Rika na swój sposób, wybierając interesujące Was wątki, nie będę miał nic przeciwko temu.
Kilka rozdziałów będzie interesujących jedynie dla osób się wspinających, przepraszam.
Ten zbiór nie rości sobie prawa do bycia monografią, nie wrzuciłem do niego wszystkiego, co jest dostępne, choćby dlatego że tych tekstów jest całkiem sporo. Macie przed sobą zestaw wariacji na temat kogoś, kto bezpośrednio lub pośrednio zadecydował o tym, jak wygląda współczesne wspinanie w Polsce.
Wariacje Goldbergowskie Jana Sebastiana Bacha, na których wzorowałem się, konstruując tę książkę – składające się z trzydziestu Variatio poprzedzonych Arią i zamkniętych Arią da capo – zostały ponoć stworzone jako lekarstwo na bezsenność zleceniodawcy i były dziełem, za które Bach otrzymał największe wynagrodzenie. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby oba postulaty zrealizowały się w przypadku książki, którą trzymacie w rękach.
Andrzej Mirek
Magda Lipińska (Malczyk) na początku zjazdu, (Cementownia Ożarów, 1985)
Magda Malczyk
Zawsze byłem ciekawy, jaki będzie mój koniec.
Rysiek Malczyk
Do napisania tych wspomnień zainspirował mnie dialog, który przeczytałam na wspinaczkowym forum:
– Jak Riko umarł?
– Stary, chyba nie chciałbyś tu o tym mówić…
Nie ma niczego niewłaściwego w mówieniu o tym, jak Riko odszedł. A odszedł tak, jak żył – niekonwencjonalnie.
Należałam do tych kobiet, które jedynie dzieląc pasję ze swoim mężczyzną, mają szansę na spędzenie z nim trochę czasu. Postawienie ultimatum „ja albo wspinanie” w ogóle nie wchodziło w grę. Jeśli Riko musiałby wybierać i tak zwyciężyłoby wspinanie. Przy tym byłby nieszczęśliwy, bo miałby poczucie, że krzywdzi kogoś, na kim mu zależy. Tak więc wybór należał do mnie.
Wspinanie wkrótce stało się również ważną częścią mojego życia, ale nigdy, ze zrozumiałych powodów, nie byłam dla Rika poważną partnerką na linie. Zawsze, kiedy znikał z moich oczu, czułam lekki niepokój, czy go jeszcze zobaczę. Wiedziałam o jego samotnych przejściach bez asekuracji, również w górach. Myślałam o tym, że gdyby mu się coś stało, nikt nie udzieliłby mu pomocy, i o tym, że jeśli „to” musi się wydarzyć, chcę być wtedy przy nim.
Wiele ważnych rzeczy z ostatnich dwudziestu lat zatarło się w mojej pamięci, ale chwila, kiedy patrzyłam na twarz mojego męża po zewnętrznej stronie okna, pozostanie ze mną na zawsze jak utrwalona klatka fotograficzna. Pamiętam, w co obydwoje byliśmy ubrani, pamiętam każdy szczegół jego twarzy. Uśmiechając się przepraszająco i nie zwracając uwagi na to, co robi, zamiast na solidnej ramie, położył rękę na ruchomym skrzydle. Patrzyłam, jak okno się zamykało, a Riko tracił równowagę i powoli odchylał do tyłu. Na jego twarzy nie było ani paniki, ani dramatu, tylko lekkie zdziwienie. Kiedy zapytałam go później w szpitalu, co wtedy czuł, odpowiedział: „Zawsze byłem ciekawy, jaki będzie mój koniec – wtedy pomyślałem: właśnie taki”.
Spadł z wysokości szóstego piętra, trawersując po zewnętrznej ścianie z pokoju do kuchni. Dlaczego to zrobił? Chciał zatrzeć niemiłe wrażenie poprzedniego wieczoru, chciał mnie rozbroić. To był jego sposób na rozwiązywanie drobnych problemów. Czy poprzedniego dnia pil alkohol? Tak. Czy był pijany w momencie wypadku – nie, ale z całą pewnością nie był w najlepszej formie.
Riko niczego sobie nie złamał, nie było nawet kropli krwi. W szpitalu odwiedzali go przyjaciele, żartował, a nawet kłócił się z koszmarnym niższym personelem medycznym i wszystko wyglądało obiecująco. Komplikacje odezwały się po tygodniu. Bezpośrednią przyczyną śmierci, według aktu zgonu, było zapalenie płuc, co nie jest rzadkością po tego rodzaju urazach. Zmarł po dziesięciu dniach od wypadku. Pragnął żyć – w ostatniej rozmowie, zanim podłączono go do respiratora zapytał, czy mu pomogę, bo bardzo by chciał studiować medycynę. To było jego ostatnie życzenie.
Na mogile Rika leży kamień przyniesiony ze skałek przez Staszka Kalitę. Ten kamień będzie zawsze dla mnie cenną pamiątką urastającą do symbolu, a te kilka słów chciałabym zadedykować Agnieszce i Adrianowi – córce i wnukowi Rika.
Tablica na Wiktorówkach
Mirosław Grzesik na (nieistniejącej) drodze „Ryski Kaskaderów”
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji