Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Seksualność, odczuwanie pożądania, pragnienie intymności.
Jak te strefy życia postrzegali nasi przodkowie? Czy cechowała ich otwartość? Dużo się mówi o Kupale jako święcie miłości i rozwiązłości. Czy aby na pewno chodziło w nim tylko o niepohamowane orgie?
W kulturze Słowian energia seksualna była ściśle związana z przyrodą. Zbliżenie postrzegano jako symbol zrównania seksualności ludzkiej z oddawaniem czci różnym przejawom i źródłom płodności: Słońcu, Księżycowi, wodzie, roślinności. Gdy patrzymy z zewnątrz na wiele obyczajów, może wydawać się, że są nacechowane erotyzmem i skoncentrowane na fizyczności. Jednak gdy przyjrzymy się im bliżej, dostrzeżemy zależności, jakie zachodzą między naturalnymi zjawiskami a mistycyzmem.
Czym dla Słowian były rytuały przejścia? Co symbolizowało płodność? Jakie były żeńskie, a jakie męskie atrybuty seksualności? Jak traktowano zjawiska takie jak prostytucja, kazirodztwo, zdrada? Jakie stosowano afrodyzjaki? Które rośliny służyły leczeniu impotencji, a które typowo kobiecych schorzeń? Jak przekłada się to na obecną wiedzę? Jakie rytuały odprawiano, by poprawić jakość współżycia?
Książka Korneli Kwajzer to jedna z prób interpretacji i rozważań na temat życia Słowian. Odpowiada na wiele pytań oraz stawia nowe.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 239
Projekt okładki: Iza Dudzik
Konsultacja merytoryczna: dr Barbara Ogrodowska
Redakcja: Agnieszka Szmatoła
Redaktor prowadzący: Barbara Czechowska
Redakcja techniczna: Sylwia Rogowska-Kusz
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Lingventa
Grafika w tekście: pl.freepik.com
© for the text by Kornelia Kwajzer
© for this edition by MUZA SA, Warszawa 2024
ISBN 978-83-287-3303-9
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2024
–fragment–
Dla Ciebie, mój mężu:
Chcę zobaczyć, jak świecisz tak,
jak wiem, że potrafisz.
Miłość to nie tylko piękne słowa, wyznania w świetle księżyca i wzdychanie do lubej czy lubego. To także odczuwanie pożądania i pragnienie intymności. Seksualność determinuje nasze życie i jest kluczowa dla naszego przetrwania, zarówno jako gatunku, jak i jednostki. W świetle tego rodzi się pytanie: jak tę ważną sferę życia postrzegali nasi przodkowie? Jak podchodzili do nagości i intymności? Czy cechowała ich otwartość, czy wręcz przeciwnie – kierowali się wstydem i ukrywali? Jak obyczajowo przedstawiało się i postrzegało współżycie?
Dużo się mówi i pisze o Kupale jako święcie miłości i rozwiązłości, współcześnie stawiane jest ono pod tym względem na równi z Beltane (celtyckim świętem rozpoczynającym lato). Czy aby na pewno w święcie tym chodziło tylko o niepohamowane orgie, które opisywano w znanych nam relacjach? Czy to jedyne święto ku czci płciowości i seksualności? Mało kto zna lub choćby kojarzy nazwy innych obrzędów słowiańskich, które symbolizowałyby, czciły i uświęcały akt połączenia kobiety i mężczyzny. A przecież większość słowiańskich obyczajów, o których wiemy, zawiera cechy wskazujące na głęboko zakorzeniony kult płodności. Jak w wielu innych kulturach energia seksualna była kojarzona i ściśle związana z przyrodą – nie była to tylko fizyczna kopulacja, która męczy i pozbawia sił. Zbliżenie postrzegano jako symbol zrównania seksualności ludzkiej z oddawaniem czci różnym przejawom i źródłom płodności, jak np. urodzajowi, deszczowi, Słońcu, Księżycowi, wodzie, roślinności, kobiecie. Nie obsiewano pola, zanim piorun nie trafił w ziemię, bo postrzegano takie wydarzenie jako znak boskiego współżycia z Matką Ziemią. Kobieta obchodziła tak naznaczone pole trzykrotnie, a potem wraz z mężem uprawiali na nim seks. Dopiero tak uświęcona ziemia była gotowa pod siew. Uczestnicy ceremonii doświadczali uniesienia, przybywało im także wigoru, jakby w zamian za akt seksualny ziemia dodawała im sił. Gdy patrzymy z zewnątrz na wiele obyczajów, można je zacząć postrzegać jako nacechowane erotyzmem, pełne wyuzdania, skoncentrowane na fizyczności. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy zależności, jakie zachodzą między naturalnymi zjawiskami a mistycyzmem. Człowiek nie jest oderwany od natury i podlega takim samym prawom jak każde inne stworzenie na Ziemi. Nasi przodkowie o tym wiedzieli, próbowali utrzymać tę harmonię i nie ograniczali się jedynie do cielesności. Seks był postrzegany jako coś naturalnego i oczywistego, a jednocześnie wyjątkowego oraz nadprzyrodzonego.
Wyraz seks został zapożyczony z łaciny (sexus, czyli płeć) i pojawił się w Polsce dopiero w XX w. Poszukiwanie odpowiednika w językach słowiańskich nastręcza sporo trudności. Może się wydawać, że temat płci i współżycia był otoczony tabu i po prostu się o nim nie mówiło. Możliwe, że pierwotnie używane przez Słowian słowo zatarło się z powodu cenzury, strachu i kontroli ze strony zakonów, które negowały wolność seksualną. Na pewno rozpoczynanie współżycia następowało dużo wcześniej niż obecnie, prawdopodobnie ze względu na mniejszą liczbę bodźców i spokojniejsze tempo życia w porównaniu ze współczesnym światem. Wiele określeń związanych z intymnością i płodnością tabuizowano. Nie dlatego, że były złe, ale po to, by nie straciły swojej mocy, a także dlatego, że uważano je za magiczne. Gdy analizujemy dostępne źródła, a przede wszystkim pieśni ludowe, dostrzegamy, że o relacjach intymnych oraz związanych z nimi problemach mówiło się bardzo dużo. Nie były to komunikaty wprost, ale kontekst oraz symbolika użyta w tekście nie pozostawiają wątpliwości co do intencji autora.
Niniejsza książka jest jedną z wielu prób interpretacji oraz rozważań na temat życia Słowian, nie wyczerpuje jednak całkowicie tematu. Choć stanowi jedynie uzupełnienie znanej wiedzy, odpowiada na wiele pytań i stawia nowe.
W pierwszym rozdziale poruszone zostaną kwestie związane z ciążą i porodem. Na czym polegały zapleciny i postrzyżyny? Jak wyglądała swaćba, a jak rytuały pogrzebowe?
W następnym rozdziale zostaną zgłębione tematy dotyczące seksualności w mitologii słowiańskiej oraz przejawów kultu płodności – omówione będą święta słowiańskie oraz symbolika, która może sugerować, iż nasi przodkowie oddawali hołd energii seksualnej.
W rozdziale trzecim zostaną poruszone kwestie związane z kobiecością i męskością. Jaki był w społeczeństwie status dzieci, nastolatków oraz starców? Jak traktowano zjawiska takie jak prostytucja, kazirodztwo, zdrada?
Ostatni rozdział jest poświęcony mądrym kobietom, ich wiedzy o zjawiskach naturalnych, medycynie, wierzeniach i przekonaniach ludowych. Jakie stosowano afrodyzjaki, jakie rośliny służyły leczeniu impotencji, a jakie typowo kobiecych schorzeń? Jak przekłada się to na teraźniejszą wiedzę? Jakie rytuały odprawiano, by poprawić jakość współżycia?
Analizując dostępne źródła oraz współczesne rozważania na temat dawnych Słowian, można zauważyć, że przedstawiani są oni w dwa przeciwstawne sobie sposoby. Z jednej strony kształtuje się ich wyidealizowany wizerunek i życie, jakie prowadzili – można odnieść wrażenie, że byli to ludzie, którzy radzili sobie ze wszystkimi przeciwnościami. Kobiety zbierały kwiatki i z radością wypełniały wszystkie swoje obowiązki. Mężczyźni się nimi opiekowali i byli pomocni oraz silni, ale nie agresywni. Iście romantyczne przedstawienie, które sprawia, że aż chce się nimi być. Z drugiej strony mamy przerażające i mrożące krew w żyłach opisy ukazujące ich jako dzikich barbarzyńców, którzy urządzali orgie, mordowali, odurzali się roślinami narkotycznymi i rytualnie się obżerali. W rzeczywistości ani jeden, ani drugi wizerunek Słowian nie jest prawdziwy – ten sytuuje się gdzieś pośrodku. Tak samo dwoiste jak ich wiara i obrzędy było ich codzienne życie. To właśnie ten dualizm cechujący ich rozumienie problemów, demonów czy bóstw sprawia, że są warci uwagi. To, co dzisiaj uważamy za społecznie nieakceptowalne, moralnie odrażające, wpisywało się w zupełnie inne, obce nam współcześnie moralność i etykę, oparte na wartościach bliższych naturze niż cywilizacji. Zrozumienie inności pozwala nam na zapoznanie się z wartościowymi poglądami, które poszerzają perspektywę odbierania świata i siebie. Jeśli zgłębimy wiedzę, jaką mieli Słowianie, będziemy mieć możliwość selekcji, zdecydowania, co warto kontynuować, a co odrzucić. Dzięki temu możemy wzbogacić naszą rzeczywistość, a być może poprawić jakość życia.
Rytuały przejścia obchodzone były – i nadal są – przez wiele kultur. Słowianie również uroczyście świętowali przełomowe etapy życia, a obrzędy te często miały na celu pożegnanie starego i przywitanie nowego. Pokonywanie kolejnych etapów wkraczania w życie społeczne i ich graniczność były znacznie wyraźniej zarysowane niż współcześnie, choć potrzeba, by zamanifestować osiągnięcie następnego stopnia dojrzałości, występuje do dziś i przybiera różne postaci. To wspólne wszystkim kulturom pragnienie dowodzi, że jest to pierwotna energia, która nie tylko napędza nasze życie, lecz także może wpływać na nasze zachowania seksualne. W tym rozdziale przybliżę pięć głównych obrządków, które znaczyły kolejne przystanki w życiu. Dojrzewanie, zaręczyny, ślub, ciąża i narodziny dziecka oraz śmierć od wieków intensywnie oddziałują na nasze postrzeganie świata. Bardzo ważne jest, by po przejściu każdego z tych progów człowiek przyjął swoją nową rolę. Inaczej pojawia się bunt, mogą też wystąpić zaburzenia psychiczne lub seksualne, między innymi takie jak nimfomania, oszustwa seksualne, zaburzenia płodności, oziębłość, niemożność osiągnięcia orgazmu, co zakłóca i przedłuża o kilka lat przystosowanie, które jest naturalnym procesem socjologicznym i musi nastąpić niezależnie od okoliczności. Jeśli zmiany, które następują w ciele, emocjach i duchu, nie zostają zaakceptowane, pojawiają się choroby. Dla naszych przodków oczywiste było, że choroba jednostki zakłóca funkcjonowanie całej społeczności, dlatego aby uniknąć zaburzeń i skrócić czas przyzwyczajania się do nowych zadań, organizowano ceremonie.
Słowiańskie plemiona były zorganizowanymi społecznościami, które podejmowały decyzje na wiecach i sądach rokowych. Dom rozumiano nie tylko jako budynek, lecz w wymiarze symbolicznym pojmowano go także jako tworzenie, wzrastanie i ochronę. Kilka chat stanowiło sioło, w którym mieszkali ludzie spokrewnieni ze sobą oraz spowinowaceni przez małżeństwo. Kilkanaście leżących koło siebie wsi tworzyło opole i należało do okręgu grodowego. W grodach mieszkali władcy lub ich przedstawiciele oraz wojowie. Pełniły one funkcję obronną, handlową, kulturową. Były też spichlerzami, ponieważ znajdowały się na granicach i szlakach handlowych. Nierzadko budowano je w miejscach mocy, gdzie obchodzono najważniejsze święta. Zawierano w nich traktaty pokojowe między plemionami, wykupywano i wymieniano jeńców, ustalano przymierza rodowe. Na wiecach sioła pojawiali się zarówno mężczyźni, jak i kobiety, na wiece grodowe jeździł natomiast jedynie wyznaczony na tę okazję reprezentant z towarzyszącą mu drużyną.
Doświadczanie i celebrowanie zmian w życiu swoim lub swoich dzieci wiązało się z symbolicznym przekraczaniem granic. Taką rolę odgrywały próg, brama i drzwi jako energetyczne miejsca, gdzie następuje walka pomiędzy dobrem a złem, przestrzeń, która oddziela to, co było, od tego, co ma nastąpić. Tam następowało łączenie się profanum i sacrum oraz ich rozdzielenie. Wszystkie obrzędy przejścia są trzyetapowe. Pierwsza faza to wyłączenie (faza preliminalna) – separacja społeczna i podkreślające to oznaczenie jednostki: poprzez ubiór lub nagość, specyficzne traktowanie, okaleczenie ciała bądź zdobienie malunkami, wstrzemięźliwość seksualną oraz izolację. To wstęp do kolejnego etapu – symboliczne stanie przed progiem oraz uczestniczenie w procesie oczyszczenia, mającym zmyć ślady osoby, którą było się przed zmianą. Drugi etap to stan przejściowy (liminalny), w którym następuje właściwa przemiana, transformacja, swoiste zawieszenie między światami i symboliczna śmierć poprzez omdlenia, upadki, zakrycie oczu, np. welonem podczas ślubu. Osoba przechodząca ceremonię już nie jest tym, kim była, została wykluczona z pierwotnej grupy społecznej lub rówieśniczej, ale jeszcze nie została zaakceptowana jako członkini lub członek nowej ani nie odgrywa nowej roli społecznej – symbolicznie stoi na progu i zostaje poddana próbie. To egzamin z przygotowania do dalszego życia. Trzeci etap to włączenie (faza postliminalna), w którym dokonuje się nadanie nowego statusu społecznego i zintegrowanie osoby z nowym ja, nową rolą. Następuje przekroczenie progu, któremu towarzyszą akcentujące gesty fizyczne, jak objęcie, i symboliczne – jak nadanie nowego imienia, po nich zaś czeka nagroda w postaci uczty, śpiewów, tańców, prezentów i ozdób oraz strojów. Do dziś przetrwało wiele przesądów związanych z przekraczaniem progu – chociażby całowanie się i witanie przez próg są zakazane, wierzono bowiem, że w ten sposób tworzy się most, po którym do domu (ciała) mogą przejść zło i choroby.
Próg można potraktować czysto fizycznie, jako część futryny drzwiowej, ale też symbolicznie, i tak właśnie postrzegali go nasi przodkowie – jako strefę konfrontacji z lękami, złem czy demonami, miejsce zawieszenia między światami. O takim rozumieniu funkcji progu świadczą zakopane pod nim i odnajdywane przez archeologów przedmioty: naczynia z resztkami jedzenia, szczątki niemowląt i dzieci, zwierząt domowych. Takie artefakty nazywa się ofiarą zakładzinową. Pełniła ona podwójną funkcję: z jednej strony miała chronić domostwo i domowników przed złem, a z drugiej była daniną dla duchów w zamian za ich pomoc. Miała ona również zapewnić trwałość konstrukcji oraz przynieść pomyślność mieszkańcom. Pod progiem zagrzebywano w ceramicznym naczyniu polewkę sporządzoną z roślin uprawnych (pszenicy, jęczmienia, prosa, samopszy, komosy białej, grochu, ogórków, rzepy, soczewicy itp.), roślin dziko rosnących (mięty polnej, szczawiu, rdestu, łobody itp.) oraz owoców i grzybów. Dodawano do niej jajko i kwaśne mleko. Taka kwaśna polewka była typowym słowiańskim posiłkiem, jadano ją głównie na śniadanie i była to bardzo gęsta i pożywna zupa, którą szybko się przygotowywało oraz ogrzewało przy ogniu w ceramicznym naczyniu. Najczęściej taką ofiarę składano po to, by przekonać domowika i kikimorę (zwaną też domowichą lub domachą) do uznania domu za swój i do pomagania jego mieszkańcom. Polskim odpowiednikiem domowika było ubożę, żyrownik, duszyczka domowa czy dobrochot, czyli opiekuńczy duch utożsamiany z obecnością zmarłego przodka, często przedstawiany jako niski starzec z siwymi włosami i brodą, w zniszczonej odzieży. Nadzorował pracę innych duszków, dlatego należało go karmić, aby nie zaczął szkodzić oraz by przepędzał złe moce[1]. Kikimora (prababka rodowa), nazywana też domowichą, była przedstawiana jako pomarszczona, powykrzywiana stara kobieta, która potrafiła być bardzo złośliwa i nie przepadała za mężczyznami, straszyła dzieci i zwierzęta domowe. Wierzono, że czasem pomagała gospodyni w pracach domowych, głównie w przędzeniu, ale również w tkaniu.
W przypadku szczątków dzieci i niemowląt spekuluje się, że były to nie tyle ofiary zakładzinowe, ile symboliczne przyjęcie lub zatrzymanie zmarłego w rodzinie. Wskazuje się na podobieństwo z obrzędem przyjęcia nowo narodzonego dziecka do rodziny – kładziono je na progu, by zostało oczyszczone z tego, co zewnętrzne, zanim wniesiono je do domu. Zakłada się jednak, że część tych szczątków należy do osób, które zmarły gwałtownie. Według wierzeń ich nagła śmierć mogła sprawić, że duch będzie wracał w poszukiwaniu zemsty. Pochowanie ich pod progiem, w miejscu symbolicznie istniejącym między rzeczywistością a zaświatami, miało zatrzymać żądnego zemsty ducha[2].
Dla Słowian obrzędy były niezwykle ważne, gdyż zyskiwała na nich nie tylko jednostka, lecz także cała społeczność. Świadomie wspierano osobę uczestniczącą w obrzędzie i wraz z nią świętowano zmiany, co sprawiało, że czuła się ona ważnym członkiem grupy oraz szybciej przechodziła adaptację i dostosowywała się do nowych zadań i obowiązków. Wszystkie rytuały przejścia wiązały się bardzo mocno z seksualnością człowieka.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
[1] Aleksander Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1982, s. 235–238.
[2] Małgorzata Kowalczyk, Wierzenia pogańskie za pierwszych Piastów, Łódź 1968, s. 122.
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF sp.j., Bydgoszcz