Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Zbiór 3 seksownych opowiadań erotycznych o lesbijkach. Seria zawiera opowiadania: "Pierwszy raz", "Sex Toys. Testerka" oraz "Na kolana" - różniące się między sobą skalą napięć, doznań i doświadczeń erotycznych. Poznaj Aleksandrę, świeżo upieczoną studentkę medycyny, która daje się ponieść pierwszemu pożądaniu z koleżanką z ostatniego roku studiów. Wejdź w świat Darii dającej się namówić na kontrolowane testy zabawek erotycznych dla jednego z poznańskich sex shopów. I na koniec: odkryj tajemnice Tej, która lubi, kiedy kobiety przed nią klęczą.
Sięgnij po emocjonujący zbiór opowiadań i daj się porwać w świat kobiecych fantazji.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 80
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Ola Maj, 2024
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania
oraz udostępnienia publicznie bez zgody Autora.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Kinga Szelest
Zdjęcie na okładce: Canva.com
Pierwszy raz
Dziewiętnastoletnia Aleksandra podkuliła nogi, chcąc przepuścić kolejne osoby przeciskające się właśnie korytarzem uniwersytetu medycznego we Wrocławiu. Ktoś trącił jej stopę adidasem, ktoś podparł się ręką o ścianę, kilka osób niemal przeskoczyło nad jej nogami, energicznie biegnąc w swoją stronę.
Kiedy parę miesięcy temu Aleksandra po raz pierwszy wchodziła na zajęcia, myślała, że ten wyjątkowy ruch związany jest po prostu z rozpoczęciem studiów, ale teraz, gdy kalendarz wskazywał pierwsze dni grudnia, wiedziała już, że tutaj jest tak bez przerwy. Wszyscy się spieszyli, biegali, to popędzali innych, to siadali tam, gdzie akurat było trochę wolnego miejsca, przeskakiwali, przystawali, znów szli. Studencki tłum zdawał się nigdy nie odpoczywać.
– Aj! – Usłyszała nad sobą. – Uważaj.
Zadarła głowę i natrafiła na spojrzenie krótkowłosej brunetki. Odruchowo przełknęła ślinę, zupełnie się jej tutaj nie spodziewając. Dziewczyna zgrabnie przełożyła nad nią nogę i na moment postawiła stopę między jej kolanami. Złapała równowagę, obróciła się wokół własnej osi i nagle już stała za Aleksandrą.
– Uf – parsknęła wesoło. – Tym razem mi się udało.
– Fuks – wykrztusiła Aleksandra i uśmiechnęła się do niej nieśmiało.
– To cud, że na tym korytarzu jeszcze nikt nie zginął.
Krótkowłosa brunetka mocniej przytrzymała przewieszoną przez ramię torbę i wychyliła głowę tak, żeby ocenić sytuację. Tłum przed nią gęstniał. Dopiero teraz Aleksandra dostrzegła na klapie jej torby małą tęczową przypinkę. Mimowolnie otworzyła buzię, nie wierząc, że to naprawdę tam było.
A jednak miałam rację – pomyślała.
– Muszę dostać się do auli B – powiedziała dziewczyna, a następnie spróbowała wychwycić moment, w którym będzie mogła się wbić między ludzi.
Aleksandra patrzyła na nią z rosnącym zaciekawieniem. Nie dość, że krótkowłosa miała na sobie idealnie wyprasowaną marynarkę i pasujące do niej spodnie, nie dość, że dyskretnie oznakowała się tęczową przypinką, to jeszcze wyglądała tak, jakby przepychanie się między studentami stanowiło dla niej dobrą zabawę. Aleksandra miała ochotę zrobić jej zdjęcie, ale zabrakło jej odwagi, żeby wyjąć smartfon. Zbyt często na tyle rzeczy brakowało jej odwagi.
– Pierwszy rok? – spytała ją dziewczyna, rzucając w jej stronę krótkie spojrzenie.
– Tak – odparła.
– Oho! Będzie luka! – Studentka dostrzegła miejsce, które za chwilę miało należeć do niej. – Przyzwyczaisz się – dodała z uśmiechem. – Pod koniec semestru będziesz się tu czuła jak ryba w wodzie.
Aleksandra nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ starsza od niej i wyraźnie lepiej obeznana w uczelnianych manewrach dziewczyna wsunęła się biodrem w przestrzeń między dwoma mężczyznami i już za moment zniknęła w tłumie. Młoda studentka patrzyła jeszcze za nią, w myślach złorzecząc na to, że lepiej nie wykorzystała tej sytuacji. Mogła chociaż o coś zapytać. Zatrzymać na chwilę jej uwagę. Jak mogła po raz drugi spartolić sprawę? W duchu zaklęła na własne nieogarnięcie.
Ciemnowłosa miała na imię Anna i była na ostatnim roku medycyny. Pierwszy raz widziały się na studenckiej imprezie, kiedy to Aleksandra – jak zwykle nieśmiała i trzymająca się z boku – przypadkiem na nią wpadła. Zaliczyła wtedy nieprzeciętną utratę równowagi i z hukiem wylądowała na posadzce. Gdy Anna pomagała jej wstać, a ona po raz pierwszy zobaczyła najpierw jej duży, zakryty obcisłą koszulką biust, a później przenikająco piwne oczy, od razu zapomniała języka w gębie. Dukając coś nieskładnie i czując, jak przez palce przepływa jej prąd ciepła wiodący od gorącej dłoni Anny, stanęła obok niej, to przepraszając, to znów nerwowo dziękując za pomoc. Uciekała wzrokiem i jednocześnie nie mogła na nią nie patrzeć. Przepadła. Odleciała. Już było po niej.
Aleksandra wielokrotnie bywała zakochana w innych dziewczynach, ale jak dotąd nie czuła tego „czegoś” tak intensywnie, no i nigdy też nie posunęła się dalej niż w marzenia. Fantazja, wyobraźnia, sny – tak, coś więcej – nigdy. Platoniczna fascynacja – owszem, pierwszy krok fizyczny – nigdy. Zagadanie, zaproszenie na randkę – mowy nie było! Co ciekawe, zanim rozpoczęła studia, miewała przelotne związki z mężczyznami. Tu problemu z odezwaniem się nigdy u siebie nie zarejestrowała. Podobnie nie stresowała się podczas randek z nimi, spacerów za rączkę i seksu. Jakby kontakty damsko-męskie spływały po niej jak po kaczce. Czasem myślała, że może i faktycznie spływały.
Podniosła się z podłogi i oparłszy się o ścianę, zadarła głowę, próbując raz jeszcze wypatrzyć Annę. Skierowała spojrzenie w stronę znajdującej się na końcu korytarza auli B. Krótkie, ciemne włosy na pięknej w jej mniemaniu głowie mignęły z daleka i zniknęły w uniwersyteckim pomieszczeniu. Chyba że tylko jej się wydawało. Może to wcale nie była ona? Ale kto inny tak zakręciłby jej w głowie?
Westchnęła ciężko i z powrotem usiadła na podłodze.
***
Za oknem jednego z wrocławskich akademików prószył delikatny śnieg, a obserwująca to Aleksandra zachwycała się magicznym klimatem, jaki potrafiły stworzyć te białe gwiazdki. Rozmarzyła się, patrząc, jak wirują, przeplatają się ze sobą, podfruwają i zaraz potem opadają ku brukowanej ulicy.
Co ciekawe, kiedy kilka miesięcy temu przyjechała tu na studia z małej górskiej miejscowości, widok śniegu za oknem nigdy nie cieszył jej tak, jak teraz. W wielkim mieście taka sceneria wydawała jej się po prostu wyjątkowa.
Wróciła spojrzeniem do ekranu laptopa i scrollowania kolejnych newsów na Facebooku. Zatrzymała wzrok na dodanym dziesięć minut temu ogłoszeniu w grupie dla studentów uniwersytetu medycznego. Najstarszy rocznik organizował spotkanie informacyjne dla świeżaków. Sekcja pytań i odpowiedzi, możliwość posłuchania ciekawych historii, wymiana doświadczeń. Przewinęła nieco w dół i zobaczyła komentarz zachęcający pierwszoroczniaków do dołączenia do wydarzenia. Bardziej niż treść tego komentarza jej uwagę przykuła jednak jego autorka. Zdjęcie profilowe nie pozostawiało wątpliwości.
– To ona… – szepnęła.
Najechała kursorem na miniaturkę i powiększyła fotografię, nie mogąc oderwać od niej oczu. Szybko przeszła na profil Anny i widząc, że jest publiczny, zaczęła go bez krępacji przeglądać. Ze zdjęć uśmiechała się do niej śliczna, czarnowłosa dziewczyna. W mocnym makijażu na ostatniej dyskotece, zupełnie naturalna na spotkaniu z przyjaciółmi, szykowna do bólu na rozmowie w samorządzie studenckim i lekko opierająca się o ramię profesora uważanego za największą zmorę uniwerku. Aleksandra poczuła, że ręka na myszce zaczyna jej się pocić, ale zjeżdżała coraz niżej. Przy fotce w skórzanej kurtce i opiętych, błyszczących spodniach, które podkreślały talię Anny, dostała wypieków.
– Boże – jęknęła, ciesząc się, że w pokoju akademika nie ma teraz jej współlokatorek.
Nagle uznała, że jeśli znów nic nie zrobi, to będzie tego żałować do końca życia. Wróciła na grupę studencką i jednym kliknięciem zapowiedziała dołączenie do promowanego wydarzenia. Później znów przeskoczyła na profil Anny i spojrzała na napis, który odebrał jej dech.
– Daj spokój, nie jesteś dzieckiem – powiedziała, a potem kliknęła stresujący ją przycisk wyślij zaproszenie do znajomych. – Raz kozie śmierć.
Trzy sekundy później Facebook poinformował ją, że Anna zaakceptowała zaproszenie. Mało tego, na Messengerze już czekała na nią nowa wiadomość. Szczupła szatynka z włosami spiętymi w typowy mysi ogon niemal od razu wyprostowała się w fotelu. Przysunęła nos bliżej i nerwowo kliknęła otwórz.
Anna: Cześć! To Ciebie mało wczoraj nie zdeptałam?
Uśmiechnęła się, odpisując.
Aleksandra: Cześć, tak, ale dużo brakowało :)
Anna: Starałam się, jak mogłam. Szkoda byłoby Cię podeptać.
Aleksandra: To miłe, dzięki.
Anna: Wybierasz się na piątkowe spotkanie?
Aleksandra: Tak jest, właśnie dołączyłam do wydarzenia. Ty też będziesz?
Anna: Jasne, ja je prowadzę.
Aleksandra zawahała się nad kolejną wiadomością, ale to, że nie patrzyła tej dziewczynie w twarz, i to, że dzielił je jednak monitor, dodało jej odwagi.
Aleksandra: Tym chętniej wpadnę.
Anna: Mówisz? ;) Chcesz zobaczyć, czy jako mówca sprawdzam się równie dobrze, co na uczelnianym korytarzu?
Aleksandra uniosła kąciki ust i skupiła się na oczku puszczonym po słowie „mówisz”. Wyobraziła sobie, jak pięknie Anna musi wyglądać, kiedy puszcza do kogoś oko. Momentalnie zobaczyła, jak przenika ją jej piwne, głębokie, czarujące spojrzenie.
Hamuj się, dziewczyno, hamuj – strofowała się w myślach.
Aleksandra: Coś w tym guście, ale nie stawiam ocen ;)
Zamiast wiadomości Anna wysłała jej tylko kilka uśmieszków. Studentka pierwszego roku medycyny wpatrywała się w ekran i nerwowo zastanawiała, co teraz. Chciała coś napisać, ale nie miała pomysłu na to, jak pociągnąć tę dyskusję. Wreszcie wystukała na klawiaturze.
Aleksandra: Obowiązuje jakiś strój formalny?
Anna: Co? XD
Aleksandra puknęła się w czoło. Wybrała chyba najgłupszy pomysł na kontynuowanie rozmowy. Zanim zdążyłaby odpisać, na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość.
Anna: Możesz wpaść w jeansach i granatowej bluzie z nadrukiem kubka z kawą. Ładnie Ci w tym było.
Aleksandra zdębiała i otworzyła usta z wrażenia. Właśnie to miała na sobie, kiedy brunetka przeskakiwała nad nią na korytarzu. Jakim cudem zapamiętała? Szatynka z włosami spiętymi w mysi ogon momentalnie poczuła, jak przyspiesza jej puls.
Ładnie Ci w tym było.
Przeczytała raz jeszcze.
Ładnie Ci w tym było.
I jeszcze raz.
Miała wrażenie, że właśnie się rumieni. Położyła palce na klawiaturze, czując, że lekko jej drżą.
Aleksandra: Masz podejrzanie dobrą pamięć.
Anna: Tylko wtedy, gdy coś zwróci moją uwagę :)
Aleksandra wysłała odpowiedź szybciej, niż zdążyła nad nią pomyśleć.
Aleksandra: Zwróciłam?
Anna: Owszem. Do zobaczenia w piątek! ;)
***
Szatynka z włosami związanymi w mysi ogon stała właśnie na parterze głównego budynku uniwersytetu medycznego i nerwowo spoglądała w górę. Schody, po których musiała zaraz wejść, wydawały się teraz niebotycznie wysokie. Poprawiła okulary i przygryzła usta, próbując zapanować nad rosnącymi emocjami. Raz jeszcze zerknęła na ekran smartfona i sprawdziła, czy dzisiejsze spotkanie organizowane przez ostatni rocznik na pewno odbywa się na górze. Sprawdzała to już dwadzieścia razy, jeszcze zanim weszła do budynku, ale była tak spięta, że musiała to zrobić ponownie. Zupełnie jakby miała zaraz pisać egzamin maturalny, a nie zobaczyć dziewczynę, która jej się podoba.
Kiedy już miała włożyć telefon do kieszeni, zatrzymały ją wibracje i podążający za nimi dzwonek. Na ekranie wyświetlał się numer uniwersyteckiego sekretariatu. Odebrała od razu.
– Halo, słucham?
– Dzień dobry, sekretariat, pani Aleksandra Sadowska?
– Tak, przy telefonie – potwierdziła.
– W pani dokumentacji brakuje ksero dowodu osobistego – wyjaśniła kobieta. – Prawdopodobnie to nasz błąd, ale czy mogłaby pani przyjść do sekretariatu i dostarczyć nam ten dokument?
– Ksero? – zdziwiła się. Była pewna, że dowód osobisty dostarczyła już dawno temu.
– Wystarczy dowód, skserujemy go tutaj na miejscu. Jest potrzebny w dokumentacji.
– Dobrze – odparła. – Będę za pięć minut.
– Bardzo pani dziękuję – odpowiedziała kobieta i rozłączyła się, zanim Aleksandra zdążyłaby cokolwiek dodać.
Szatynka pomyślała, że muszą tam mieć prawdziwy burdel, skoro po kilku miesiącach studiów nagle dzwonią do niej z taką sprawą. Niemniej od sekretariatu dzieliły ją ledwie dwa korytarze, więc ruszyła od razu w tamtą stronę.
Zegarek wskazywał, że spotkanie na górze już się zaczęło, ale kilka minut spóźnienia na pewno jej nie zaszkodzi. Mimowolnie zobaczyła przed oczyma twarz krótkowłosej brunetki i uśmiechnęła się do siebie.
Szybko przebiegła główny hol, skręciła w prawo i za moment stała już pod sekretariatem. Zapukała, weszła do środka i zobaczyła, że przed nią w kolejce czekają dwie osoby.
– Dzień dobry – powiedziała, wychylając głowę nad chłopakiem, który właśnie załatwiał swoje sprawy. – Miałam donieść dowód osobisty, dzwoniono do mnie przed chwilą.
Kobieta za biurkiem podniosła na nią wzrok i się uśmiechnęła.
– Proszę tu do okienka obok. – Wskazała głową. – Haniu, skserujesz? – zapytała siedzącej tam starszej pani. – Bardzo cię proszę.
Siwowłosa, korpulentna kobieta niechętnie podniosła się ze swojego fotela i wyciągnęła rękę.
– Dowód proszę.
Dziewczyna natychmiast sięgnęła do plecaka i podała jej dokument. Z pewnym przerażeniem w oczach patrzyła, jak kobieta powolnie przesuwa się w głąb pomieszczenia i staje przed ogromnym, robiącym wrażenie ksero. Wystarczył rzut oka, by zrozumieć, że obsługa tej maszyny nie jest jej najmocniejszą stroną. Aleksandra przestępowała z nogi na nogę, patrząc to na wiszący na ścianie zegar, to na starszą panią, która drapiąc się po czole, wciskała kolejne guziki, tak jakby nie była pewna, co robi.
– To chyba nie działa – powiedziała do swojej koleżanki.
– Działa, działa. Najpierw zielony, Haniu, ten z prawej, potem podnieś klapę, połóż dokument i wciśnij enter – rzuciła szybko kobieta obsługująca młodego blondyna.
Pani Hania skupiła wzrok i szukała zielonego przycisku.
– Może ja pomogę? – zaoferowała Aleksandra, idąc w stronę miejsca, z którego mogłaby dostać się za biurko, bliżej maszyny.
– Nie, nie! – zaoponowała stanowczo siwowłosa. – Studentom wstęp zabroniony, obiekt jest monitorowany – dodała nerwowo.
– O przepraszam. – Aleksandra się cofnęła. – To ja poczekam.
Pani Hania kilka kolejnych minut denerwowała się nad technologicznym ustrojstwem, które w jej mniemaniu nie mogło działać. Jęczała coś pod nosem, przechodziła z lewej na prawą i wciąż nie dostrzegała przycisku, który Aleksandra widziała ze swojego miejsca doskonale. Dopiero gdy młodsza koleżanka skończyła sprawę z blondynem, podeszła i pomogła kobiecie skserować dokument.
Kiedy szatynka z włosami związanymi w kitkę już miała odetchnąć z ulgą, okazało się, że skończył się papier. Starsza pani ruszyła na zaplecze po nową ryzę, a Aleksandra w coraz większych nerwach zerkała na zegar. Piętnaście minut spóźnienia.
Za dużo – pomyślała, ale było jej głupio porzucić dowód i tak po prostu wyjść.
Zrobiłaby złe wrażenie. Ktoś jej kiedyś mówił, że sekretarka jest na uczelni prawie jak dziekan. Nie należy z nią zadzierać.
Następne minuty ciągnęły się w nieskończoność i dziewczyna już prawie straciła nadzieję, że zdąży. Wreszcie starsza pani wyłoniła się zza drzwi, dumnie niosąc papier. Kolejne chwile mijały na niczym, gdy wsuwała kartki do podajnika, a później wreszcie skserowała dowód. Na jej twarzy widniał triumf, ale kiedy podeszła do Aleksandry, prosząc ją jeszcze o podpis i momencik na wklepanie danych do komputera, dziewczyna była już na skraju wytrzymałości.
– Bardzo panią przepraszam, ale mam pilne spotkanie z wykładowcą – powiedziała, robiąc smutną minę. – Spóźnię się na nie, a wtedy będę mieć kłopoty.
– To potrwa tylko sekundę – odparła starsza kobieta.
– Nie mogę tu wrócić za pół godziny? Obiecuję, że będę.
– Spokojnie, jedną sekundkę i już kończę.
Sekundka trwała sześć minut, podczas których Aleksandra już czuła, jak drży jej broda. Złożyła wreszcie finalny podpis i dosłownie wypadła z sekretariatu, tak, że mało nie wyrwała drzwi z zawiasów.
Jasna cholera! Nie zdążę! – powtarzała w myślach.
Przebiegła korytarz, hol i wparowawszy na schody, wskakiwała po dwa stopnie. Zdyszana zatrzymała się na piętrze, złapała oddech i popędziła dalej. Na drugim czuła już kropelki potu na czole, ale cel był blisko. Spróbowała uspokoić oddech i szybkim marszem przeszła ostatnie metry do sali, w której odbywało się spotkanie. Cicho nacisnęła klamkę, licząc, że wślizgnie się niepostrzeżenie i przycupnie gdzieś na tyłach. Wsunęła głowę do środka i zamarła.
– O, spóźniona? – spytała wpatrująca się w nią właśnie Anna.
Poza nią i stojącym obok chłopakiem w koszulce Nirvany w pomieszczeniu nie było nikogo. Aleksandra przełknęła ślinę i rozłożyła ręce.
– Zatrzymali mnie w sekretariacie – odparła, wchodząc do środka. – Już po spotkaniu? Tak szybko?
– Cóż, przyszły tylko cztery osoby, więc skończyliśmy ekspresowo – przyznała Anna. – Jak widać, informacje od starszych roczników są świeżakom mniej potrzebne, niż mi się zdawało.
– Kurczę… – Aleksandry nie było stać na nic więcej.
– Dzięki za wszystkie informacje – odezwał się chłopak od Nirvany. – Ci, co nie byli, nie wiedzą, co tracą.
Anna się uśmiechnęła i podała mu dłoń.
– Nie ma sprawy. Przyjemność po mojej stronie. – Skinęła głową.
Chłopak wyszedł, a one zostały w pomieszczeniu same.
– Kurczę, przepraszam, głupio wyszło – zaczęła Aleksandra.
– No coś ty, to studencki standard. Gdybym robiła spotkania o najtańszych piwach w mieście, miałabym tutaj tłumy.
– Przewidujesz jakąś powtórkę? – spytała. – Chętnie usłyszałabym to, co tamten chłopak.
Anna pokręciła głową, a szatynka ciężko wypuściła nagromadzone w płucach powietrze. Tak bardzo chciała posłuchać jej głosu i móc na nią bezkarnie popatrzeć, gdy będzie przemawiała przed innymi. Znów straciła niepowtarzalną okazję. Zaklęła w duchu, nie mogąc jednocześnie oderwać wzroku od Anny.
Brunetka miała dziś na sobie czerwoną koszulę z kołnierzykiem i czarną, casualową marynarkę. Dopasowane spodnie podkreślały jej sylwetkę, a wzrok sam zsuwał się na szczupłe biodra. Aleksandra potrząsnęła głową, jakby chciała otrząsnąć się z własnych myśli. Głos Anny zabrzmiał niemal donośnie w pustym pomieszczeniu.
– W porządku?
– Mhm – wymamrotała.