23,00 zł
Spis treści
Jan Barcz
Spójność Unii Europejskiej a sanacja i konsolidacja strefy euro
Paweł Tokarski
Wejście Polski do strefy euro wobec potrzeb modernizacyjnych polskiej gospodarki
Hubert Świętek
Wpływ służb wywiadowczych na kształtowanie polityki zagranicznej państw zachodnich na przykładzie Stanów Zjednoczonych
Marek Rewizorski
Wzrost udziału państw azjatyckich w globalnym zarządzaniu gospodarczym
Anton Bebler
Pokój w Europie a Pokojowa Nagroda Nobla
Roman Kuźniar
Nobel dla Unii Europejskiej? Jak najbardziej
ARTYKUŁY RECENZYJNE
Zdzisław Lachowski
Rok 2012 – czas strategicznego bezruchu (w związku z „Rocznikiem Strategicznym 2012/2013”)
Krzysztof Malinowski
Okres wyjątkowy w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa RFN (w związku z książką Krzysztofa Miszczaka, Polityka zagraniczna, bezpieczeństwa i obrony koalicji rządowej SPD-Sojusz 90/Zieloni w okresie 1998–2005)
RECENZJE • OMÓWIENIA
Tomasz Paszewski
Włodzimierz Anioł, Szlak Norden. Modernizacja po skandynawsku
Anna Potyrała
Michał Matyasik, Przemysław Domagała, Międzynarodowe trybunały karne oraz inne instrumenty sprawiedliwości tranzytywnej
Omówienia
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 219
© Copyright by Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, Warszawa 2013
Kolegium Redakcyjne: Marek Belka, Marek A. Cichocki, Jerzy Kranz, Zdzisław Lachowski, Wojciech Materski, Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, Roman Wieruszewski
Redakcja: Andrzej Ananicz, Jan Barcz, Antoni Z. Kamiński, Jan Kofman, Robert Kupiecki, Olaf Osica, Adam Daniel Rotfeld, Henryk Szlajfer (redaktor naczelny), Marcin Zaborowski, Aleksandra Zieleniec (sekretarz redakcji)
Autorzy:
prof. dr hab. Jan Barcz – kierownik Katedry Prawa Międzynarodowego i Prawa UE w Kolegium Prawa Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie dr Paweł Tokarski – analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych mgr Hubert Swiętek – starszy ekspert do spraw współpracy zewnętrznej, Biuro Dyrektora Generalnego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych dr Marek Rewizorski – adiunkt w Instytucie Polityki Społecznej i Stosunków Międzynarodowych Politechniki Koszalińskiej oraz w Instytucie Historii i Politologii Akademii Pomorskiej w Słupsku prof. dr hab. Anton Bebler – Wydział Nauk Społecznych, Uniwersytet w Lublanie prof. dr hab. Roman Kuźniar – Instytut Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Warszawski
Projekt okładki: Malwina Kühn
Redakcja techniczna: Dorota Dołęgowska
Wydawca: Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, 00-950 Warszawa, ul. Warecka 1a, tel. 22 556 80 00, faks 22 556 80 99, e-mail: spra[email protected]
ISSN 0038-853x
Opinie i stanowiska zawarte w materiałach publikowanych w „Sprawach Międzynarodowych” odzwierciedlają wyłącznie poglądy ich autorów.
„Sprawy Międzynarodowe” są regularnie prezentowane w katalogu International Current Awareness Services, w Ulrich’s International Periodical Directory oraz w Documentation Politique Internationale, International Political Science Abstracts. Wybrane materiały są wyszczególniane w International Bibliography of the Social Sciences.
Artykuły publikowane w „Sprawach Międzynarodowych” są recenzowane.
Wersją pierwotną czasopisma jest wersja papierowa.
Skład wersji elektronicznej:
Virtualo Sp. z o.o.
The ongoing reform and consolidation of the eurozone is seeking to make it the hub of European integration, even at the expense of EU cohesion. The current Polish strategy towards eurozone reform–as reflected in taking steps effective so far to retain EU cohesion, which is often referred to as ”keeping the foot in the door”–is a short-term one, untenable in the medium and the long run. What is needed is developing a proactive strategy of Poland’s accession to the eurozone: 1) staying out, Poland risks finding itself at the peripheries of European integration, all the more so as the present exceptional position of being an attractive partner (especially for Germany) will not go on forever, but will rather weaken in step with growing eurozone consolidation; 2) the more consolidated the eurozone, the more difficult it will be to join, with membership criteria getting more stringent and more involved, and already now extending far beyond the well known economic convergence criteria.
Uwagi wstępne
Jaki jest stopień powiązania między spójnością Unii Europejskiej a działaniami podejmowanymi na rzecz sanacji strefy euro wobec trwającego od kilku lat kryzysu finansowego w niektórych państwach tej strefy? Odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo jednoznaczna: najbardziej wydolne państwa strefy euro (Niemcy i Francja) gotowe są do doprowadzenia do konsolidacji tej strefy i uczynienia z niej centrum procesu integracji europejskiej nawet kosztem zachowania spójności Unii Europejskiej. Państwa członkowskie Unii, które pozostaną poza tą strefą, albo muszą być na tyle silne, aby pozostać atrakcyjnym partnerem dla nowego centrum (na przykład Wielka Brytania, Dania, czy Szwecja), albo pozostaną na peryferiach procesu integracji europejskiej, ograniczonego do unijnego rynku wewnętrznego z dodatkiem niektórych polityk unijnych.
Obecna strategia Polski wobec reform nakierowanych na sanację i konsolidację strefy euro – podejmowanie działań (trzeba dodać, że dotychczas skutecznych) na rzecz zachowania spójności między państwami członkowskimi UE, określana najczęściej jako „trzymanie nogi między drzwiami” – ma charakter krótkoterminowy. Jest ona nie do utrzymania w wymiarze średnio – i długoterminowym. Rzecz bowiem w tym, że środki mające na celu sanację i konsolidację strefy euro zostały ujęte w spójny, aktywny program, którego realizacja pociąga za sobą coraz poważniejsze konsekwencje ekonomiczne i ustrojowe (zarówno na szczeblu wewnątrzkrajowym, jak i unijnym)1. Najważniejsze państwa strefy euro nie wahają się również, aby – dla realizacji tego planu – sięgnąć do środków pozaunijnych (międzyrządowych), takich jak Traktat ustanawiający Europejski Mechanizm Stabilności i Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej. Państwom pozostającym poza strefą euro coraz trudniej będzie dotrzymać kroku ewolucji strefy euro. W przypadku obstrukcji w procesie decyzyjnym, która uniemożliwiałaby przeprowadzenie reform strefy euro w ramach instytucjonalno-prawnych Unii, z pewnością zastosowane zostaną kolejne środki międzyrządowe, ograniczone jedynie do tej strefy.
W kontekście przystąpienia Polski do strefy euro istotne są dwa wnioski:
po pierwsze, że pozostawanie poza strefą euro grozi Polsce znalezieniem się na peryferiach procesu integracji europejskiej, tym bardziej że utrzymanie obecnej, wyjątkowej pozycji atrakcyjnego partnera (zwłaszcza dla Niemiec) nie będzie trwać wiecznie (będzie słabło paralelnie do postępującej konsolidacji strefy euro); po drugie, że wraz z postępującą konsolidacją strefy euro coraz trudniej będzie do niej przystąpić (komplikują się bowiem warunki proceduralne zniesienia derogacji, jak też nawarstwiają kryteria członkostwa, już obecnie znacząco wykraczające poza znane ekonomiczne kryteria konwergencyjne).
Trwanie więc w pozycji „trzymającego nogę między drzwiami” może doprowadzić do tego, że rozdźwięk między wydzielającą się z Unii, podlegającą konsolidacji, strefą euro a państwami pozostającymi poza strefą (nawet jeżeli deklarują – jak Polska – wolę równoległego wdrażania przeprowadzanych w strefie euro reform) będzie się zwiększał, aż osiągnie poziom, w którym nie będzie już możliwe utrzymanie „pozycji szpagatu” (jak się też żartobliwie określa obecną strategię Polski wobec reformy strefy euro).
Różnicująca się Unia: uwarunkowania i konsekwencje
Od ponad dwudziestu lat Unia Europejska różnicuje się wewnętrznie. Mało tego, z powodzeniem można bronić tezy, że ustanowienie Unii na mocy Traktatu z Maastricht było właśnie wyrazem tego procesu. Chodziło bowiem wówczas o to, aby dziedziny, w których występowały zróżnicowane interesy państw członkowskich, ująć w jednolite ramy prawno-instytucjonalne procesu integracji europejskiej (Unii Europejskiej). Ustanowienie Unii było też odpowiedzią na tzw. metodę schengeńską: w znanym układzie z Schengen z połowy lat 80. pięć państw członkowskich uregulowało w odrębnej umowie międzynarodowej (poza ówczesnymi Wspólnotami) sprawy o zasadniczym znaczeniu dla ustanawianego rynku wewnętrznego (zniesienie fizycznej kontroli obywateli tych państw na granicach wewnętrznych między tymi państwami). Trzeci filar Unii Europejskiej wchłonął również acquis Schengen, zapobiegając tym samym fragmentacji procesu integracji europejskiej. Niemniej sama nazwa „metoda schengeńska” towarzyszy od tamtego czasu procesowi integracji europejskiej, uaktywniając się zwłaszcza w dobie przesileń ustrojowych w Unii, jak zawarcie Konwencji z Prüm w okresie kryzysu związanego z odrzuconym traktatem konstytucyjnym czy ostatnio w postaci Traktatu ustanawiającego Europejski Mechanizm Stabilności i Traktatu o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej.
Niemniej dotychczasowe zróżnicowanie w Unii Europejskiej przebiegało w jej ramach instytucjonalno-prawnych, stosownie do określonych w Traktatach procedur. Pewien stopień wewnętrznej „elastyczności” procesu integracji europejskiej jest niezbędny dla zachowania jego efektywności, zwłaszcza w świetle strategii rozszerzania się Unii i – wraz z tym – postępującego zróżnicowania interesów poszczególnych państw członkowskich oraz ich wydolności gospodarczej i politycznej. W takim rozumieniu zróżnicowanie wewnętrzne w Unii Europejskiej nie zagraża jej spójności, a nawet jest konieczne do utrzymania efektywności procesu integracji europejskiej. Na zamieszczonej grafice w kręgu symbolizującym Unię Europejską wskazane są mniejsze koła, odzwierciedlające szczególne formy współpracy lub szczególnego statusu niektórych państw w ramach instytucjonalno-prawnych Unii. Jak wiadomo, nie wszystkie państwa członkowskie UE należą do strefy Schengen i do Unii Gospodarczej i Walutowej (oraz do strefy euro), część państw członkowskich może pogłębiać współdziałanie w ramach procedury wzmocnionej współpracy lub współpracy strukturalnej we wspólnej polityce bezpieczeństwa i obrony, państwa przystępujące do UE mogą w niektórych dziedzinach, przez pewien czas, mieć szczególny status, wynikający z okresów derogacyjnych. Wszystko to są formy wewnętrznego zróżnicowania pozostające w ramach instytucjonalno-prawnych Unii, a więc nienaruszające jej spójności.
Dodać do tego należy, że po latach trudnych negocjacji przeprowadzono, pod koniec ubiegłego dziesięciolecia, głęboką reformę ustrojową Unii Europejskiej. Na mocy Traktatu z Lizbony (który wszedł w życie 1 grudnia 2009 r.) Unia Europejska z „niezidentyfikowanego obiektu prawno-politycznego” zmieniła się w spójną organizację międzynarodową, obejmującą jednolitym reżimem prawno-instytucjonalnym wszystkie uprzednie trzy filary2. Znaczenie Traktatu z Lizbony często się obecnie lekceważy i – na fali modnej krytyki – twierdzi się, że „Unia lizbońska” należy do przeszłości. Przy całej świadomości wyzwań, jakie stoją przed Unią Europejską3, warto jednak w ostrości tej krytyki zachować nieco umiaru. W okres ciężkiego kryzysu finansowego, koncentrującego się wokół strefy euro, Unia weszła, dzięki Traktatowi z Lizbony, jako spójna konstrukcja ustrojowa, z elastycznymi, wydolnymi procedurami decyzyjnymi. Stan procesu integracji europejskiej byłby obecnie nieporównywalnie trudniejszy, gdyby kryzys strefy euro zastał Unię trójfilarową, podatną na zakusy renacjonalizacji i fragmentacji.
Niemniej kryzys finansowy strefy euro ujawnił szereg wyzwań o zasadniczej wadze dla spójności Unii Europejskiej, z których trzy zasługują na szczególną analizę.
Po pierwsze, kryzys ten i podejmowane w celu sanacji i konsolidacji strefy euro działania ujawniły w pełni zakres i znaczenie wewnętrznego zróżnicowania w Unii, zwłaszcza stopniowej „emancypacji” strefy euro. Co najmniej od wejścia Unii Gospodarczej i Walutowej w trzeci etap (1998 r.) na szczeblu eksperckim wskazywano na rosnące znaczenie ECOFIN (Rady UE działającej w składzie ministrów finansów), a następnie, od 2002 r. (zastąpienie walut narodowych walutą euro w państwach strefy euro), nieformalnej początkowo struktury – Eurogrupy, w której zaczął się koncentrować proces decyzyjny nie tylko w sprawach polityki pieniężnej. Wskazywano, że wejście do strefy euro, wymagające oczywiście spełnienia kryteriów konwergencyjnych, to przynależność nie tylko do grupy państw ze wspólną walutą, lecz również (a może przede wszystkim) do kształtującego się „twardego jądra” procesu integracji europejskiej. W dyskusjach w Polsce nad celowością, a zwłaszcza tempem, wejścia do strefy euro koncentrowano się jednak wyłącznie na konieczności spełnienia ekonomicznych kryteriów konwergencyjnych. Bez wątpienia spełnienie tych kryteriów jest bezwzględną przesłanką wejścia do strefy euro, niemniej pomijanie aspektu politycznego prowadziło do lekceważenia ewolucji znaczenia strefy euro jako kształtującego się centrum decyzyjnego procesu integracji europejskiej: oczekiwanie, że Polska będzie poważnym graczem w Unii Europejskiej z pomijaniem wejścia do strefy euro mogło świadczy jedynie albo o nieznajomości reguł działania Unii, albo o znacznej dozie cynizmu politycznego. Przekonano się o tym boleśnie podczas sprawowania przez Polskę (w drugiej połowie 2011 r.) Prezydencji w Radzie UE: przebiegła ona nad wyraz sprawnie w bieżących sprawach legislacyjno-administracyjnych, jednakże została niemal całkowicie zmarginalizowana w głównym procesie decyzyjnym, w którym zajmowano się działaniami na rzecz sanacji strefy euro, a w sumie rozstrzygano o przyszłym losie Unii; Polsce pozostało jedynie „trzymanie nogi między drzwiami” i „wykonywanie szpagatu”, by odwołać się do prasowych określeń polskiej strategii w Unii.
Po drugie, środki podejmowane w celu sanacji i konsolidacji strefy euro oznaczają rewitalizację wspomnianej wyżej metody schengeńskiej w niespotykanym dotychczas wymiarze. Do treści realizowanych i planowanych reform strefy euro oraz samej Unii odwołam się w dalszej części artykułu. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na metodę (procedurę) ich przeprowadzania. Co prawda najbardziej wydolne państwa strefy euro oraz instytucje unijne (przede wszystkim Komisja Europejska) dążą do realizacji tych reform przede wszystkim w instytucjonalno-prawnych ramach Unii Europejskiej: rewizja Traktatów – zwłaszcza TfUE (uzupełnienie art. 136 TfUE), przyjęcie aktów prawa pochodnego („sześciopak” i „dwupak”), uruchomienie procedury wzmocnionej współpracy (wprowadzenie podatku od transakcji finansowych). Świadczy to o świadomości wagi zachowania spójności Unii Europejskiej. Niemniej, wobec konieczności szybkiego działania oraz wystąpienia trudności w procesie decyzyjnym ze strony niektórych państw członkowskich (zwłaszcza Wielkiej Brytanii), nie zawahały się one sięgnąć do metody schengeńskiej i uregulować ważne działania czy reformy instytucjonalne środkami międzyrządowymi, a więc poza ramami instytucjonalno-prawnymi Unii. Taki charakter mają zasadnicze elementy tzw. mechanizmu greckiego, stały finansowy mechanizm ratunkowy dla strefy euro (Europejski Mechanizm Stabilności) jest odrębną w stosunku do UE organizacją międzynarodową, ustanowioną na podstawie specjalnej umowy międzynarodowej)4, w końcu odrębna umowa międzynarodowa – Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej – dodatkowo umacnia środki dyscypliny budżetowej przewidziane w zreformowanym (na mocy „sześciopaku”) Pakcie stabilności i wzrostu5. Dotychczas podjęte środki międzyrządowe zostały co prawda uznane w wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE z dnia 27 listopada 2012 r. w sprawie C-370/12 Pringle za nienaruszające prawa unijnego6, można jednak zakładać, że w przyszłości państwa członkowskie tej strefy, realizując zakładany program konsolidacji strefy euro, nie zawahają się ponownie sięgnąć do kolejnych środków międzyrządowych, nawet kosztem naruszenia prawa unijnego (i spójności Unii Europejskiej), jeżeli napotkają w tej mierze na problemy w unijnym procesie decyzyjnym. Determinacja najbardziej wydolnych państw strefy euro w dążeniu do sanacji i konsolidacji tej strefy pozwala zakładać, że należy się obawiać nie tyle dekompozycji strefy euro (w rozumieniu wystąpienia lub wyrzucenia niektórych państw członkowskich czy jej rozwiązania lub rozpadu)7, ile raczej postępującej autonomizacji tej strefy w stosunku do Unii Europejskiej, a w skrajnym przypadku całkowitego, formalnego wydzielenia się jej z Unii (czyli fragmentacji procesu integracji europejskiej). Proces ten ukazuje grafika, na której w górnej części umieszczona jest Unia Gospodarcza i Walutowa wraz z jej docelowym komponentem – strefą euro. Zaznaczone nowe elementy reformy tej strefy (mechanizmy pomocy finansowej i dyscyplinowania polityki budżetowej, realizowana unia bankowa i planowana unia polityczna) zaczynają już obecnie „wychodzić” poza ramy instytucjonalno-prawne Unii Europejskiej.
Wykres
Po trzecie, niezmiernie istotnym czynnikiem, który należy brać pod uwagę w ocenie możliwości politycznych i procedur realizacji działań na rzecz sanacji i konsolidacji strefy euro, jest narastający populizm antyunijny. Nie wnikając w jego przyczyny8, stwierdzić jedynie należy, że wpływa on paraliżująco na polityczny proces decyzyjny. Politycy europejscy kierują się bowiem w głównej mierze koniecznością uzyskania pozytywnego wyniku w wyborach wewnątrzkrajowych i nie są skorzy do podejmowania działań, które wystawiałyby na szwank szanse ich partii politycznych: czy chodzi – jak w Polsce – o podjęcie jednoznacznej decyzji w sprawie terminu wejścia do strefy euro, czy też poparcie działań reformujących tę strefę. Znalezienie więc metody umocnienia demokratycznej legitymacji Unii Europejskiej (przede wszystkim poprzez mocniejsze włączenie społeczeństw państw członkowskich w sprawy unijne) jest zasadniczym wyzwaniem politycznym, również w kontekście zachowania spójności procesu integracji europejskiej; że jest to możliwe, wskazuje przykład wejścia Polski do strefy Schengen i przeprowadzona wówczas (w 2006 r.), niezbędna w tym kontekście, nowelizacja konstytucji (na którą zgodziły się wszystkie partie polityczne, mimo bardzo wówczas złożonej sytuacji wewnątrzpolitycznej). Wejście do strefy euro również musi być zaakceptowane przez społeczeństwo9, a stopień tej akceptacji musi być na tyle wysoki, aby żadna z partii politycznych nie widziała swojego „interesu politycznego” w manipulacjach obawami związanymi z wejściem do strefy euro.
Biorąc pod uwagę powyższe wyzwania, należy się zastanowić następnie nad ich konsekwencjami dla spójności procesu integracji europejskiej (Unii Europejskiej) oraz dla poszczególnych państw członkowskich Unii. Można uznać za sprawę przesądzoną, że w ramach Unii Europejskiej przebiega proces głębokiego różnicowania statusu poszczególnych państw członkowskich, a główną linią podziału jest przynależność (lub nie) do strefy euro. Trudno obecnie jednoznacznie przewidzieć, czy różnicowanie to będzie przebiegało w ramach instytucjonalno-prawnych Unii Europejskiej, czy też doprowadzi do autonomizacji strefy euro, a w skrajnym przypadku do fragmentacji Unii. Obecny stan procesu różnicowania Unii określiłem jako powrót do koncepcji Europy la carte, w nowym jednak znaczeniu10. O ile pierwotnie koncepcja ta miała oznaczać, że w ramach procesu integracji europejskiej państwa, siedzące przy wspólnym stole, wybierają odpowiadające im dania ze wspólnego menu, a następnie razem decydują o losie tego procesu, to obecnie koncepcja Europy la carte oznaczać może, że w zależności od dań wybranych z menu, zaproponowanego przez najważniejsze państwa strefy euro, poszczególne państwa zasiądą przy różnych stołach: jedne przy stole głównym strefy euro (przy którym również zostanie przyjęta określona precedencja miejsc), pozostałe przy różnych podstolikach, a niektóre z nich przy podstolikach na peryferiach sali integracji europejskiej. Rzecz idzie więc obecnie o to, przy którym stole zajmą miejsca poszczególne państwa członkowskie.
Rozważyć również należy, że konsekwencje takiego zróżnicowania statusu państw członkowskich UE będą różne w zależności od tego, czy chodzi o „stare”, czy „nowe” państwa członkowskie. Zważmy, że wszystkie pierwotne państwa członkowskie Wspólnot Europejskich, w tym Niemcy i Francja, należą do strefy euro. Dla nich emancypacja czy nawet wyodrębnienie się strefy euro z Unii oznaczać będzie powrót do ścisłego współdziałania w wypróbowanej grupie państw, być może kosztem pewnego ograniczenia efektywności w skali globalnej, oraz pozbycie się niewygodnych ograniczeń wynikających z przynależności do Unii państw Europy Środkowej i Wschodniej, zwłaszcza w relacjach z Rosją. Pozostanie poza centrum procesu integracji europejskiej może mieć zupełnie inne znaczenie dla nowych państw członkowskich okresu „dużego” rozszerzenia (2004 i 2007), zwłaszcza dla Polski. W istocie bowiem oznaczałoby to zaprzepaszczenie dorobku nowego umocowania Polski na mapie politycznej Europy, zaprogramowanego po zwrocie politycznym w latach 1989-1990 i zrealizowanego konsekwentnie przede wszystkim poprzez wpierw zawarcie układu stowarzyszeniowego ze Wspólnotami Europejskimi, a następnie uzyskanie członkostwa w Unii Europejskiej. Polska znalazłaby się bowiem ponownie między skonsolidowanym Zachodem Europy a mało przewidywalnym Wschodem (Rosją). Z punktu widzenia strategicznych interesów Polski wejście do centrum decyzyjnego procesu integracji europejskiej, a więc wejście do strefy euro, ma węzłowe znaczenie. Jest to obecnie decyzja na miarę traktatu akcesyjnego 2004 r. Będzie o tym jeszcze bliżej mowa w zakończeniu artykułu, w nawiązaniu do strategicznej analizy Zbigniewa Brzezińskiego11.
Polskie strategie
O polskiej strategii wobec obecnej sytuacji w Unii Europejskiej była już mowa. Opisywana jest ona w języku polityczno-prasowym stosunkowo trafnie trzema terminami. Jako strategia „trzymania nogi między drzwiami”, wyrażająca się przede wszystkim w tym, iż Polska – jako państwo nienależące do strefy euro – podejmuje działania w toku przyjmowania środków na rzecz sanacji i konsolidacji strefy euro mające na celu zachowanie spójności Unii Europejskiej. Aktywność Polski w tej mierze była szczególnie widoczna podczas sprawowania Prezydencji w Radzie UE i – trzeba przyznać – jest dotychczas stosunkowo skuteczna. Najbardziej spektakularnym przykładem tej skuteczności jest zagwarantowanie częściowej otwartości odrębnych szczytów strefy euro również dla przedstawicieli państw członkowskich UE spoza tej strefy. Przyczyniono się również do otwarcia odrębnych porozumień politycznych i umów międzynarodowych dotyczących strefy euro w stosunku do państw spoza tej strefy: Pakt euro plus jest dostępny dla wszystkich państw członkowskich, podobnie Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej, z kolei Traktat ustanawiający Europejski Mechanizm Stabilności dopuszcza udział państw spoza strefy euro jedynie w akcjach pomocowych na zasadzie ad hoc.
Następnie strategia ta opisywana jest jako strategia „kłusowania” wzdłuż pociągu euro. Określenie takie stosunkowo trafnie oddaje sytuację, w której Polska, nie należąc do strefy euro, stara się „na bieżąco” spełniać wszystkie pojawiające się nowe wymogi obejmujące państwa tej strefy w ramach programu jej sanacji i konsolidacji. Jest to strategia również w miarę skuteczna, umacnia bowiem wiarygodność Polski w Unii jako państwa o niezłej kondycji gospodarczej, nie tylko deklarującego chęć włączenia się do strefy euro w przyszłości, lecz również podejmującego w tym celu konkretne działania, odpowiadające warunkom umocnienia konkurencyjności. Mocną stroną takiej strategii jest również i to, że (jak wielokrotnie podkreślał Leszek Balcerowicz) działania takie leżą w obiektywnym interesie gospodarki polskiej, niezależnie od tego, czy Polska weszłaby do strefy euro.
W końcu określa się obecną strategię Polski, nieco złośliwie, jako wykonywanie szpagatu. W istocie chodzi przy tym nie tyle o opisanie treści tej strategii, ile raczej jej konsekwencji. Łatwo bowiem zauważyć, że katalog wymogów kierowanych do państw członkowskich strefy euro rozrasta się, a proces konsolidacji tej strefy nabiera tempa: drogi reform państw strefy euro i państw spoza tej strefy rozchodzą się coraz bardziej. Trzymając jedną nogę w strefie euro (realizacja przyjmowanych reform), a drugą w grupie państw poza tą strefą, wykonywany szpagat rozciąga się, aż – w pewnym momencie – stanie się nie do utrzymania.
Przechodząc do oceny polskiej strategii wobec działań na rzecz sanacji i konsolidacji strefy euro, warto zauważyć, że polityczno-prasowe określenia tej strategii stosunkowo trafnie oddają również jej zasadniczą słabość. Opisywane pozycje, oddające istotę strategii Polski, nie należą bowiem do najwygodniejszych: trzymanie nogi między drzwiami, zwłaszcza jeśli napór staje się coraz mocniejszy, staje się bolesne i zmusi z czasem do cofnięcia nogi: kłusowanie wzdłuż pociągu na dłuższą metę nie jest możliwe, tym bardziej że pociąg euro kiedyś zacznie przyśpieszać; w końcu szpagat, choć wygląda efektownie, może być jedynie krótkotrwałym elementem programu ćwiczeń. Ujmując rzecz zwięźle – jak już wyżej zaznaczono – obecna strategia Polski może być skutecznie realizowana w wymiarze krótkoterminowym, z pewnością zaś nie jest ona do utrzymania w średnim i długim wymiarze.
Również istotne argumenty uzasadniające obecną strategię Polski, należy oceniać w odpowiednim kontekście. Przytaczane są przede wszystkim dwa takie argumenty12:
po pierwsze, należy poczekać na sfinalizowanie programu sanacji strefy euro, przystępowanie bowiem do tej strefy w dobie kryzysu finansowego i kreowania programów naprawczych byłoby przedwczesne; po drugie, sama Polska musi dobrze przygotować się do wejścia do strefy euro, spełnić kryteria konwergencyjne na poziomie znacznie przewyższającym formalne wymogi.
W tle tych obu argumentów pozostaje chyba najistotniejsza okoliczność: spadające społeczne poparcie dla wejścia Polski do strefy euro (obecnie na poziomie około 30%). Sprawia to, że partie rządzące nie mają zamiaru jednoznacznie angażować się w kampanię na rzecz przystąpienia do strefy euro przed wyborami w 2015 r. Jednocześnie, przy obecnym rozkładzie sił w Sejmie, nie wchodzi w rachubę przeprowadzenie niezbędnej dla wejścia do strefy euro nowelizacji konstytucji: konwergencja prawna jest konieczna (podobnie jak spełnienie ekonomicznych kryteriów konwergencyjnych) dla podjęcia przez instytucje unijne decyzji w sprawie zniesienia derogacji (tj. wejścia do strefy euro).
Konsekwencją jest polityczny pat w sprawie podjęcia decyzji co do terminu wejścia do strefy euro i szukanie strategii zastępczej, wspomnianej wyżej: może ona być realizowana skutecznie, lecz – jak już wspomniano – jedynie w krótkim okresie. Pociąga ona za sobą również szereg istotnych następstw. O ile konieczność solidnego przygotowania do wejścia do strefy euro – spełnienia kryteriów konwergencyjnych – jest poza dyskusją (w przeciwnym razie o członkostwie nie może być w ogóle mowy), o tyle argument dotyczący „czekania” na pełną sanację strefy euro należy poddać pod dyskusję. Z jednej strony strefa euro, podobnie jak cała Unia, staje ewoluuje. Czekanie na zakończenie tych reform oznacza nic innego, jak biegnięcie do ciągle oddalającego się horyzontu. Z drugiej strony najłatwiej jest znaleźć dobre miejsce w procesie decyzyjnym podczas głębokich reform działających struktur, zwłaszcza dla nowych członków takich struktur. W końcu, jest również kwestia wiarygodności, w polityce międzynarodowej niezmiernie istotna. Polska obecnie, jak chyba nigdy w przeszłości, jest cenionym i atrakcyjnym partnerem w Unii Europejskiej, nawet dla najważniejszych graczy. Sytuacja taka nie będzie jednak trwała wiecznie.
Polska może skutecznie wykorzystać ten moment koniunktury politycznej jedynie wówczas, gdy znajdzie się w strefie euro. W jakim terminie „drzwi możliwości” zaczną się zamykać, trudno dokładnie określić. Niemniej dużo racji ma Roman Kuźniar13, wskazując, że granicą są lata 2015-2017, po których wejście do strefy euro stawać się będzie coraz trudniejsze. Polska zacznie tracić również na atrakcyjności politycznej, a tym samym wykorzystanie obecnej atrakcyjności dla zapewnienia sobie mocniejszej pozycji decyzyjnej po przystąpieniu do strefy euro będzie coraz bardziej ograniczone.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że za strategią odczekania kryją się różne intencje poszczególnych partii politycznych (choć chyba żadna z partii parlamentarnych nie stwierdziła wprost, że jest przeciwko wejściu Polski do strefy euro). Dla partii eurosceptycznych strategia odczekania (poczekamy do odpowiedniego przygotowania do członkostwa, poczekamy do zakończenia reform strefy euro) jest chyba równoznaczna z odłożeniem sprawy ad calendas greacas. Natomiast dla partii rządzącej (PO) oznacza raczej poczekanie do najbliższych wyborów, z nadzieją osiągnięcia wyniku umożliwiającego doprowadzenie do podjęcia decyzji o wejściu do strefy euro. Obecny pat polityczny sprawia, że innej drogi nie ma. Niemniej nie wyklucza to stworzenia i prowadzenia aktywnej strategii na rzecz wejścia do strefy euro14, zwłaszcza edukacyjnej, nakierowanej na wszechstronne naświetlenie znaczenia członkostwa w strefie euro. Przekaz związany z dominującą w ostatnich latach diagnozą o Polsce jako gospodarczej „zielonej wyspie” na tle pogrążonej w kryzysie Unii, głównie z tego względu, iż Polska nie należy jeszcze do strefy euro, nie dość, że nie odpowiada rzeczywistości, to jeszcze ma fatalne skutki w odbiorze społecznym (które trudno będzie obecnie „odwrócić”).
Spójność UE: ustrojowe konsekwencje konsolidacji strefy euro
Z punktu widzenia ustrojowego chodzi o dwojakiego rodzaju konsekwencje konsolidacji strefy euro, które nabierają coraz istotniejszego znaczenia dla państw, zamierzających do tej strefy przystąpić.
Po pierwsze, chodzi o konsekwencje dotyczące nowych warunków i procedur wejścia do strefy euro. Niezależnie od zaostrzenia kontroli spełnienia kryteriów konwergencyjnych (niefrasobliwość w „zdjęciu” derogacji w stosunku do Grecji z pewnością nie powtórzy się) bardziej złożona stała się sama procedura podjęcia decyzji w tej kwestii: Traktat z Lizbony uzupełnił procedurę „zdjęcia” derogacji (czyli włączenia do strefy euro), określoną w art. 140 ust. 2 TfUE ważnym elementem (w nowym akapicie trzecim), a mianowicie koniecznością otrzymania również „zaproszenia” ze strony państw członkowskich strefy euro. W trwającej w Polsce dyskusji nad wejściem do strefy euro warto więc brać pod uwagę to, że nie wystarczy spełnienie kryteriów konwergencyjnych i sama chęć przyjęcia euro. Należy jeszcze zadbać o to, aby państwa członkowskie strefy euro widziały Polskę w swoim gronie. Druga grupa nowych warunków związana będzie (jest) z koniecznością przyjęcia regulacji unijnych, skierowanych wyłącznie do państw członkowskich strefy euro. Są to obecnie regulacje zawarte (po części) w „sześciopaku”, „dwupaku”, planowanych środkach objętych procedurą wzmocnionej współpracy oraz w przyszłych środkach, które zostaną przyjęte na rzecz ustanowienia „rzeczywistej” Unii Gospodarczej i Walutowej (unii bankowej i unii politycznej). Z warunkami tymi nie wiążą się co prawda dotychczas specyficzne utrudnienia proceduralne (odnośne unijne akty prawne zawierają bowiem z reguły ogólne klauzule, iż stosowane są w odniesieniu do państw strefy euro, a więc po wejściu Polski do tej strefy zaczną obowiązywać automatycznie), niemniej będą one z pewnością odgrywały ważną rolę w debatach wewnątrzpolitycznych (hasło utraty suwerenności). Wreszcie, trzecią grupę nowych warunków wejścia do strefy euro stanowią odrębne, przyjęte przez państwa tej strefy poza Unię, środki międzyrządowe (porozumienia polityczne i umowy międzynarodowe), którymi muszą się związać państwa członkowskie UE najpóźniej wraz z przystąpieniem do strefy euro15 (obecnie: porozumienie polityczne – Pakt euro plus oraz dwie umowy międzynarodowe – Traktat ustanawiający Europejski Mechanizm Stabilności i Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej). Zwłaszcza umowy międzynarodowe niosą ze sobą istotne nowe uwarunkowania, wymagają bowiem ratyfikacji. Dyskusje prowadzone podczas procedury ratyfikacyjnej Traktatu o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej i zatwierdzenia (ratyfikacji) decyzji Rady Europejskiej 2011/199/UE w sprawie uzupełnienia art. 136 TFUE dały przedsmak kontrowersjom, jakie czekają Polskę w toku ratyfikacji Traktatu ustanawiającego Europejski Mechanizm Stabilności. Nie można wykluczyć, że z czasem pojawią się kolejne umowy – traktat o unii fiskalnej II, traktat o unii fiskalnej III, które również wymagać będą ratyfikacji, i to – można zakładać – w trybie art. 90 Konstytucji RP (proces decyzyjny trudniejszy niż nowelizacja konstytucji).