Stambuł. Gdzie Europa spotyka Azję - Kai Strittmatter - ebook

Stambuł. Gdzie Europa spotyka Azję ebook

Kai Strittmatter

0,0
39,90 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Azja i Europa – tę parę wymyślili Grecy. Po tej i tamtej stronie Morza Egejskiego. Sami zaś osiedli na obu lądach, nie troszcząc się zbytnio o dzielące je różnice, w każdym razie dopóki Persowie siedzieli cicho. Splunąć z jednego kontynentu na drugi najwygodniej było w miejscu, które Grecy nazywali Bosforem, a które do dziś zapiera dech podróżnych nieprzygotowanych na jego widok.

„Jednym kluczem otwiera i zamyka dwa światy i dwa morza” – francuski podróżnik Pierre Gilles przed pięciuset laty.

„…” – ja po przylocie, oniemiały.

Autor każdego dnia bezpośrednio doświadcza, jak Wschód i Zachód zazębiają się i jednoczą między osmańskim przepychem i nowoczesnym nocnym życiem. Pokazuje Stambuł rybaków i sprzedawców sezamowych obwarzanków, kierowców dolmuşów i piosenkarzy muzyki arabesk, pisarzy i designerów. Szuka odpowiedzi na pytanie, dlaczego Turcy są tak nieszczęśliwi. Wyjaśnia również, jakie jest idealne zastosowanie tureckiego białego chleba oraz z jakiego powodu nawet zapachy są tutaj polityczne. Prowadzi przez chaos na ulicach i przez rozgałęzienia bizantyńskiej biurokracji. Zabiera nas również na Wyspy Książęce, na których stambulczycy wypoczywają. Zdradza nam różnicę między kauförem i golibrodą, pokazuje, jak wygląda kobiecy piknik w łaźni parowej, i wyjaśnia, skąd się wziął zakaz noszenia wąsów oraz obowiązek zakładania kapeluszy, a także dlaczego Bosfor ratuje życie stambulczykom często cierpiącym na depresję

Kai Strittmatter
(ur. 1965) ukończył studia w Monachijskiej Szkole Dziennikarzy, pracuje w „Süddeutsche Zeitung”. Przez osiem lat był korespondentem tej gazety w Pekinie i opublikował cieszącą się dużą popularnością książkę Chiny – instrukcja obsługi. Od 2005 roku mieszka w Stambule jako korespondent „Süddeutsche Zeitung”.

Poetycki, bardzo zmysłowy, pełen anegdot i interesujących obserwacji portret miasta – tak można by skwitować tę książkę...
Bernadetta Darska, Blog krytycznoliteracki -  A to książka właśnie!                                                                                                                                     
         
Wybuch zachwytu: autor dosłownie napada na nas swoim entuzjazmem co do Stambułu. Tak sugestywnie, że ma się ochotę natychmiast pojechać tam, do tego miasta wielu nazw...                                                  
Katarzyna Zielińska, wp.pl

Stambuł. Gdzie Europa spotyka Azję to w zasadzie zbiór reportaży, połączonych krótkimi narracjami na temat Bosforu,  o tytułach odzwierciedlających różne odcienie błękitu...
Joanna Bierejszyk, Szauflada.net 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 286

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Seria: MUNDUS

Projekt okładki Agnieszka Winciorek

Zdjęcie na okładce: jokerpro/Shutterstock.com

Tytuł oryginału: Gebrauchsanweisung für Istanbul

Copyright © 2010 by Piper Verlag GmbH, München

© Copyright for Polish Translation and Edition by Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wydanie I, Kraków 2014

All rights reserved

Niniejszy utwór ani żaden jego fragment nie może być reprodukowany, przetwarzany i rozpowszechniany w jakikolwiek sposób za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych oraz nie może być przechowywany w żadnym systemie informatycznym bez uprzedniej pisemnej zgody Wydawcy.

ISBN 978-83-233-3628-0

ISBN 978-83-8179-521-0 (e-book)

www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków

tel. 12 663-23-81, 12 663-23-82, fax 12 663-23-83

Dystrybucja: tel. 12 631-01-97, tel./fax 12 631-01-98

tel. kom. 506-006-674, e-mail: [email protected]

Konto: PEKAO SA, 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325

Dziękuję Beli Sinan, Leandrowi Kai, Selcukowi – bez Was trojga ta książka nie byłaby taka

Lazur

Cóż za szczęście, to miasto. Skrywa ono w swoim wnętrzu brzegi Bosforu, którego azjatyckie i europejskie wybrzeża pasują do siebie jak ząbkowane linie złamanego serca na tatuażu.

Przemiany

Azja i Europa – tę parę wymyślili Grecy. Po tej i tamtej stronie Morza Egejskiego. Sami zaś osiedli na obu lądach, nie troszcząc się zbytnio o dzielące je różnice, w każdym razie dopóki Persowie siedzieli cicho. Splunąć z jednego kontynentu na drugi najwygodniej było w miejscu, które Grecy nazywali Bosforem, a które do dziś zapiera dech podróżnych nieprzygotowanych na jego widok.

„Jednym kluczem otwiera i zamyka dwa światy i dwa morza” – francuski podróżnik Pierre Gilles przed pięciuset laty.

„...” – ja po przylocie, oniemiały.

Przyleciałem z Pekinu, wcześniej sprawdziłem na planie miasta, gdzie się znajdują biuro i mieszkanie: w Yeniköy, na przedmieściu położonym nad Bosforem, około piętnastu kilometrów na północ od centrum. „Aha, nad wodą”, pomyślałem. Kiedy na starym mieście wsiadałem na prom, który miał mnie zawieźć do Yeniköy, byłem przygotowany na wszystko: urządzenia portowe, rafinerie, kilometry murów nabrzeży wysmarowanych ropą i smołą – po ośmiu latach pobytu w Chinach nic by mnie już nie zdziwiło. A potem to: Bosfor późnym latem. Nie zmyślam, niemal zaparło mi dech. Tutaj miałem zamieszkać? Ostatnim razem tyle endorfin wstrzeliło mi się do mózgu przed wieloma laty w Bangkoku. Wtedy przełknąłem pierwszą w życiu łyżeczkę zielonego tajskiego curry, a moje gałki oczne uciekły do tyłu, w czerń, w czerwień.

Eksplozja szczęścia.

Azja. Europa. Kiedy przybyłem do Stambułu, pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to powszechne konsumowanie nasion słonecznika, zamiłowanie do wrzawy, a także wąska uliczka, na której dziesięć sklepików, jeden za drugim, oferuje ten sam rodzaj śrub, uliczka, z której na samym końcu wyrasta następna alejka, gdzie z kolei w tuzinie sklepików są sprzedawane takie same deski klozetowe... Handlarz warzyw układający swoje pomidory w piramidę, a artystycznie połączonym rzodkiewkom nakazujący tańczyć na liściach sałaty. Awaria prądu – jak każdego tygodnia. Liczne grupki starych maoistów. Święty założyciel Republiki (tutaj nazywał się Atatürk), którego wyryte w marmurze mądrości zastępowały słowa modlitwy.

„Coś takiego”, pomyślałem. „Zupełnie jak w Pekinie”.

A potem obłoki! Całe wieże, niebo o takiej głębi, jakiej nie widziałem już od ośmiu lat. W Pekinie nie ma obłoków. Na zboczu, niedaleko naszego mieszkania, krzewy leszczyny. W lecie poziomki na poboczu drogi, jesienią pękające kasztany, w zimie pół metra śniegu na ulicy, a na deptaku prażone migdały. Chałka wielkanocna u piekarza. Dźwięk dzwonów kościelnych w niedzielę. Syberyjskie fronty przynoszące zimny deszcz i nieustannie obłoki na niebie! Często czułem się, jakbym był znowu w domu, w Niemczech – tak wiele rzeczy wydawało mi się znajomych.

Kto od strony starego miasta przejeżdża przez jeden z dwóch mostów nad Bosforem, ten na drugim krańcu widzi tablicę z napisem: „Witamy w Azji!”. Potem jednak człowiek odkrywa, że Stambuł w azjatyckich dzielnicach – takich jak Kadıköy i Moda – wygląda dużo bardziej europejsko niż wiele miejsc po stronie europejskiej i że położone akurat w Europie stare miasto stanowi tę właśnie dzielnicę, która wielu zwiedzającym wydaje się orientalna. To ostrzeżenie: Stambuł rozbija stereotypy w pył, i to tak gruntownie, że chce się natychmiast wysłać tam każdego Niemca na przymusowy urlop. Nie tak łatwo rozszyfrować to miasto. Stambuł miesza człowiekowi w głowie. Stambuł uszczęśliwia. Właśnie to, co chaotyczne, gotowe tylko w połowie, wprawia owo miejsce w wibracje. „Tutaj otwierają się twoje pory”, jak uważa nasz przyjaciel Erdoğan. „To tak, jakbyś poszedł do hamam, łaźni parowej, i został wyszorowany. Potem wychodzisz na zewnątrz i twoja skóra znowu może oddychać”.

Z tym miastem jest tak, jak z jego bezdomnymi kundlami, uważa pisarka Perihan Mağden: „Wystarczy jedno spojrzenie i już po tobie”. Dalej od Bosforu Stambuł nie wydaje się już tak wyszczotkowany i wypucowany. Okazuje się pokryty strupami, a w wielu miejscach podupadły. Takiego bękarta chce się raczej omijać szerokim łukiem. Moloch Stambuł. Miejsce, które długo nic sobie nie robiło z reszty kraju, aż pewnego dnia ta reszta powiedziała: w takim razie ja przyjdę do ciebie. Teraz połowa Turcji siedzi w owym mieście oraz „na mieście” i czeka na swoje szczęście, lecz z reguły jest jej przeznaczone jedynie życie tak gorzkie, jak mocna turecka herbata.