Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Internetowe manipulacje nigdy dotąd nie były tak skuteczne, nie trafiały tak celnie i jeszcze nigdy nie byliśmy wobec nich tak bezbronni. Algorytmy sprawiają, że internet zmienia się w strefę cyberwojen o naszą przyszłość.
Ukrywający się za kilkoma linijkami komputerowego kodu napastnicy mogą zmienić wynik wyborów, powalić na kolana gospodarkę kraju albo zniszczyć komuś życie. Te same algorytmy, które sprawiają, że nasz świat stał się wygodniejszy, otwierają drzwi dla zupełnie nowych zagrożeń. Fake newsy to tylko początek. Już Alvin Toffler ostrzegał przed “bitwami, które nie zdarzyły się nigdy, albo spotkaniami na szczycie, których transmisja ukazuje fałszywie, jak przywódca innego kraju odrzuca nasze pokojowe propozycje”.
„Dziś ceny akcji często zależą od tego, co powie prezes danej spółki czy przedstawiciel Banku Centralnego. Dzięki fałszującym rzeczywistość programom nigdy już nie będziesz mieć pewności, że coś na pewno się wydarzyło, chyba że byłeś tego świadkiem. Potencjał łobuzerki jest oczywisty – napisał analityk gospodarczy Patrick Watson na łamach Business Insider.
W tym kontekście pojawiające się w mediach społecznościowych nagrania wideo, w których sprawnie zmanipulowano wypowiedzi polityków startujących w polskich wyborach samorządowych w 2018 r., można traktować jak niewinną zabawę i możliwą przygrywkę do tego, co dopiero nadejdzie.
W książce "Strefy cyberwojny" Agata Kaźmierska i Wojciech Brzeziński sprawnie prowadzą nas przez świat wirtualnych zagrożeń i wskazują jak ich unikać.
Mechanizmy, które miały porządkować, upraszczać i ulepszać nasz świat, służą dziś psuciu go w niewyobrażalnej skali. A my wikłamy się w to przez własną, błogą nieświadomość. Książka Kaźmierskiej i Brzezińskiego to terapia szokowa: czytelnikowi, gdy już po lekturze dojdzie do siebie, pozostawia w ręce najważniejsze narzędzie do naprawiania świata – wiedzę.
Michał Kuźmiński, zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, współautor powieści etnokryminalnych
„Strefy cyberwojny” to książka o tyle nietypowa, że napisana przez dziennikarzy, ale z rzadkim współcześnie zacięciem do pogłębionej analizy, korzystania ze źródeł, a przy tym wciąż bardzo przystępnie napisana. Cieszę się, że ta książka powstała, i jestem przekonany, że wielu czytelnikom i czytelniczkom przybliży problemy współczesności łatwiej niż analizy naukowe, a jednocześnie z głębszą refleksją niż ta oferowana we współczesnych mediach. Serdecznie zachęcam do lektury!
Prof. dr hab. Dariusz Jemielniak, kierownik katedry MINDS (Management in Networked and Digital Societies), Akademia Leona Koźmińskiego
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 268
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
STREFYCYBERWOJNY
Agata Kaźmierska i Wojciech Brzeziński
Projekt okładki:
Monika Wojnarowska
Wykonanie graficzne:
Robert Trojanowski [editor.design]
Korekta:
Anna Zalewska
Redaktor:
Michał Chlabicz
Opracowanie e-wydania:
ISBN EPUB: 978-83-949330-8-1
ISBN MOBI: 978-83-949330-9-8
© tekst: Agata Kaźmierska, Wojciech Brzeziński, 2018
© wydanie: Oficyna 4eM, Warszawa 2018
Wydawca:
Oficyna 4eM Chlabicz SP.J.
03-307 Warszawa, ul. Gersona 39
www.4em.pl
… Dziękujemy Kamilowi Rakocemu
za pomoc, życzliwość i cierpliwość
Kawiarnia w centrum miasta. Na stole papierowe kubki po wypitej kawie i serwetki zamazane rysowanymi podczas rozmowy schematami internetowych narzędzi.
– Można dzięki nim wygrywać wybory?
– Nie odpowiem na to pytanie.
– Ale to możliwe?
Milczy. To kolejna nasza rozmowa. I kolejna, która trwa dłużej, niż planowaliśmy. Dopiero po chwili odpowiada: – Ludzie tacy, jak ja, przypominają demiurgów, dla których społeczeństwo jest jak plastelina. Ta plastelina wobec naszych narzędzi jest bezbronna. Im bardziej ją uciskam, tym bardziej daje się modelować. Ta plastelina nie ma żadnych mechanizmów obronnych. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że wybory w demokratycznym państwie zaczęły przypominać starcia demiurgów. Nie wygrywa ich lepszy kandydat. Wygrywa demiurg, który jest najbardziej sprawny w swoim fachu. Tylko czy to jeszcze demokracja?
Wielu naszych rozmówców nie chciało, byśmy podawali ich nazwiska. Różnie tłumaczyli chęć zachowania anonimowości. O ich wiarygodności świadczą sukcesy, nieraz spektakularne, które odnieśli na rynku komercyjnym, oraz faktury wystawiane partiom politycznym. To zresztą niebywała ironia, że dowody na to, jak internet okalecza demokrację, można znaleźć w Państwowej Komisji Wyborczej, w opasłych segregatorach, których zawartość najpewniej nigdy nie zostanie zdigitalizowana.
Żeby to wszystko tak naprawdę zrozumieć, trzeba zacząć od takiego banału jak budzik w telefonie. Rano uruchamia piosenkę, której nigdy wcześniej nie słyszałeś, ale uważasz, że jest fajna. Aplikacja, używająca samouczących się algorytmów, włączyła ją, dobierając ją zgodnie z twoim gustem. Pijąc kawę, czytasz e-maile. To algorytm posegregował je tak, by niechciane wiadomości wpadły do zakładki ze spamem. Odpisujesz komuś na wiadomość? Algorytm dyskretnie poprawi błędy. Jeśli sprawdzasz Facebooka albo Twittera, to kolejne algorytmy wskażą treści, które mogą cię zainteresować. W drodze do pracy nawigacja wyznaczy najszybszą trasę. Zatrzymasz się jeszcze na chwilę w sklepie i zapłacisz kartą? Bankowy algorytm zdecydował, czy zostanie ci wydana. Inny już wie, czy warto ci zaproponować lokatę albo odmówić kredytu.[1]
Algorytmy mają coś ułatwiać i w czymś pomóc. I to jest w nich wspaniałe, a jednocześnie najbardziej uzależniające i najbardziej zwodnicze.
Dzień się jeszcze na dobre nie zaczął, a już miałeś kontakt z kilkudziesięcioma algorytmami. Każdy z nich ma coś ułatwiać i w czymś pomóc. Sprawiać, byśmy nie tracili czasu na sprawy w gruncie rzeczy mało istotne. I to jest w algorytmach naprawdę wspaniałe, a jednocześnie najbardziej uzależniające i najbardziej zwodnicze.
Każdy z nich może stać się mikroniteczką, która połączona z inną, odpowiednio usystematyzowana i zaszeregowana, da moc ludziom, których jeden z naszych rozmówców nazwał demiurgami. A oni wpływają nie tylko na to, co się dzieje na scenie politycznej, lecz także w zasadzie na każdą dziedzinę życia.
Pisząc tę książkę, próbowaliśmy sprawdzić, do jakiego stopnia „demiurgowie”, pociągając za właściwe nici i ich sploty, potrafią zmieniać pejzaże otaczającego nas świata. Tego, co robią, nie da się zrozumieć, idąc na skróty. Można oczywiście zacząć od pytania o wpływ algorytmów na demokratyczne wybory, a potem dochodzić, ile głosów przy ich pomocy udało się zdobyć dla jakiegoś kandydata. Tyle że te dane wyrwane z kontekstu potężnych, a jednocześnie błyskawicznie zachodzących zmian oraz bez wiedzy o pułapkach, w których już tkwimy po same uszy, zupełnie nic nie wyjaśnią. Będą prowadzić do znużenia, obojętnego wzruszenia ramionami i frustrującego, corianowskiego wniosku, że już „stworzenie było pierwszym aktem sabotażu”.
Technologia nigdy nie jest ani dobra, ani zła. To od tego, jak ją wykorzystamy, zależy, czy efekty jej działania ocenimy później jako pozytywne czy negatywne. Tylko tyle i aż tyle. Czy ludzie, którzy szybciej niż inni nauczyli się wykorzystywania algorytmów, rzeczywiście są złymi „demiurgami”? Do tej odpowiedzi też nie ma drogi na skróty.
Nie jesteśmy informatykami, specjalistami od big data ani marketingu politycznego, lecz dziennikarzami. Od dawna obserwowaliśmy, jak na masową skalę zaczęły się pojawiać boty, trollkonta, fake newsy i to, jak nowe media wykorzystywane są w kampaniach politycznych. To, jak nasze życie, coraz wygodniejsze dzięki algorytmom, staje się również coraz podatniejsze na ataki i manipulacje.
Po wybuchu skandalu z masowym wyciekiem danych z Facebooka do firmy Cambridge Analytica, gdy w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii rozpoczęła się wielka debata, u nas temat w zasadzie zamknęło zdanie: „Tej firmy nie było w Polsce”. Podobnie w przestrzeni publicznej w zasadzie nie pojawiają się informacje o próbach inwigilowania czy wpływania na polską cyberprzestrzeń przez Rosjan. Ciekawiło nas, dlaczego tak się dzieje.
„Strefy cyberwojny” to wciąż bardzo niepełna próba inwentaryzacji zagrożeń i pułapek, w które wpadamy. To również próba odpowiedzi na pytanie, do jakiego stopnia „demiurgowie” mają wpływ na nasze opinie czy wybory, nie tylko polityczne.
Nie musimy wiedzieć dokładnie, jak działają skomplikowane narzędzia internetowe. Wydaje się jednak, że powinniśmy mieć świadomość tego, jak wpływają na nasze życie i jak nas zmieniają. Tymczasem wielu z nas, stając w obliczu cyfrowego świata, nieraz zachowuje się jak małpa siedząca przed lustrem. Nikt nie oczekuje, że będzie wiedziała, iż ma do czynienia z jednym z najstarszych wynalazków ludzkiej cywilizacji ani że wymogi środowiskowe zmusiły producentów do rezygnacji z tetratlenku triołowiu na rzecz napylania próżniowego glinem. Istota obdarzona rozumem powinna jednak, patrząc w lustro, wiedzieć, co w nim widzi, i umieć rozpoznać, czy obraz nie został zniekształcony.
Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Podziękowania
Rozdział 1
DETEKTOR ŚWIADOMOŚCI
Rozdział 2
TEORETYCZNIE NIEGROŹNE
Rozdział 3
INWIGILACJA
Rozdział 4
WSPANIALE KŁAMLIWY
Rozdział 5
TĘCZOWE JEDNOROŻCE
Rozdział 6
TOKSYCZNA CHMURA
Rozdział 7
FLASH CRASH
Rozdział 8
TO NIE BYŁY WIEWIÓRKI
Rozdział 9
CAMBRIDGE ANALYTICA A SPRAWA POLSKA
Rozdział 10
CZTERNAŚCIE WARKOCZYKÓW
Rozdział 11
HOMO INTERNETUS
Przypisy
[1] Przykłady zaczerpnęliśmy z książki Pedra Domingosa Naczelny algorytm. Jak jego odkrycie zmieni nasz świat, 2015, Helion.