Ten głos. Ksawery Jasieński. Biografia słynnego prezentera radiowego i lektora - Marta Kawalec - ebook

Ten głos. Ksawery Jasieński. Biografia słynnego prezentera radiowego i lektora ebook

Kawalec Marta

0,0
71,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Dla jednych jest głosem dzieciństwa. Który codziennie rano witał ich przez radioodbiornik lub czytał książki. Dla innych lektorem, który nie pozwalał zasnąć w trakcie oglądania filmów fabularnych i przyrodniczych. Choć skończył już 90 lat, jego głos wciąż jest dobrze znany. Do dziś można go usłyszeć w pociągach warszawskiego metra, gdzie zapowiada stacje I linii. Ksawery Jasieński to jeden z najwybitniejszych polskich lektorów, zwanym „kustoszem żywego słowa”, „człowiekiem o aksamitnym głosie" lub – ze względu na swoją elegancję i wytworność – „księciem lektorów”.

Tę wyjątkową postać przybliża dziennikarka Polskiego Radia Marta Kawalec, która stworzyła wciągającą opowieść o jednym z najsłynniejszych w środowisku spikerów i lektorów. Opowieść pełną ciekawostek i anegdot, która z jednej strony pozwala nam poznać samego bohatera, a z drugiej przywołuje barwne czasy PRL-u, do których wielu z nas ma duży sentyment.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 335

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Text co­py­ri­ght © Marta Ka­wa­lec Co­py­ri­ght for this edi­tion © Wy­daw­nic­two AR­KADY Sp. z o.o., War­szawa 2024 Na okładce wy­ko­rzy­stano ob­raz Wil­helma Sa­snala Ksa­wery Ja­sień­ski, 2020, olej, płótno, 50 x 40 cm, dzięki uprzej­mo­ści ar­ty­sty.
Wszyst­kie prawa za­strze­żone. Żadna część tej pu­bli­ka­cji nie może być re­pro­du­ko­wana w ja­kiej­kol­wiek for­mie ani po­wie­lana gra­ficz­nie, elek­tro­nicz­nie czy me­cha­nicz­nie, w tym za po­mocą ko­pio­wa­nia, na­gry­wa­nia, ani prze­cho­wy­wana w in­for­ma­tycz­nej ba­zie da­nych bez pi­sem­nej zgody wy­dawcy. Pro­simy o prze­strze­ga­nie praw twór­ców do ich wła­sno­ści in­te­lek­tu­al­nej i nie­udo­stęp­nia­nie tre­ści książki w sieci.
Re­dak­cja: Mał­go­rzata Stal­mier­ska, Ma­ciej Pie­czyń­ski
Ko­rekta: Marta Che­liń­ska
Pro­jekt okładki, skład i ła­ma­nie: Syl­wia Szur
ISBN 978-83-213-5321-0
CIP  Bi­blio­teka Na­ro­dowa
Ka­wa­lec, Marta
Ten głos : Ksa­wery Ja­sień­ski : bio­gra­fia
słyn­nego pre­zen­tera ra­dio­wego i lek­tora
/ Marta Ka­wa­lec. - Wy­da­nie I. - War­szawa
: Wy­daw­nic­two Ar­kady, 2024
Wy­da­nie I, 2024. Sym­bol 5331/R
Wy­daw­nic­two AR­KADY Sp. z o.o. ul. Do­bra 28, 00-344 War­szawa tel. 22 444 86 50 e-mail: info@ar­kady.eu, www.ar­kady.eu Fa­ce­book: @Wy­daw­nic­two.Ar­kady, In­sta­gram: @wy­daw­nic­two.ar­kady księ­gar­nia wy­sył­kowa: tel. 22 444 86 56www.ar­kady.info
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.

WSTĘP

Szlach­cic z po­cho­dze­nia, eko­no­mi­sta z wy­kształ­ce­nia, spi­ker ra­diowy z przy­padku. W nie­ba­nalny spo­sób wy­lą­do­wał przed mi­kro­fo­nem i stał się pier­wo­wzo­rem dla na­gry­wa­ją­cych au­dio­bo­oki.

Dla jed­nych jest gło­sem dzie­ciń­stwa. Kimś, kto co­dzien­nie rano wi­tał ich przez ra­dio­od­bior­nik lub czy­tał książki. Dla in­nych lek­to­rem, który nie po­zwa­lał za­snąć w trak­cie oglą­da­nia fil­mów fa­bu­lar­nych i przy­rod­ni­czych. Choć skoń­czył już dzie­więć­dzie­siąt trzy lata, jego głos wciąż jest do­brze znany. Do dziś można go usły­szeć w po­cią­gach war­szaw­skiego me­tra, gdzie za­po­wiada sta­cje I li­nii.

Ksa­wery Ja­sień­ski to je­den z naj­wy­bit­niej­szych pol­skich lek­to­rów, zwany „ku­sto­szem ży­wego słowa”, „czło­wie­kiem o ak­sa­mit­nym gło­sie” lub – ze względu na swoją ele­gan­cję i wy­twor­ność – „księ­ciem lek­to­rów”.

Czas po­znać hi­sto­rię naj­bar­dziej zna­nego przed­sta­wi­ciela ro­dziny herbu Do­łęga. Wy­brać się w ma­low­ni­cze re­jony Gór Świę­to­krzy­skich, do za­byt­ko­wego dworu w Cho­ci­mo­wie, gdzie do­ra­stał mały Ksa­wery, na­stęp­nie przez Ra­dom, gdzie cho­dził do li­ceum, przy­je­chać do War­szawy i zaj­rzeć do stu­diów Pol­skiego Ra­dia i Te­le­wi­zji, które do dziś prze­cho­wują nie­zli­czone aneg­doty na te­mat jed­nego z naj­wy­bit­niej­szych pol­skich spi­ke­rów.

Ksa­wery Ja­sień­ski to przed­sta­wi­ciel sta­rej szkoły ra­diow­ców, który nie to­le­ro­wał błę­dów ję­zy­ko­wych u spi­ke­rów i tę­pił je całe ży­cie. Ma­wiał, że „na­wet słu­chacz pod­cięty ma prawo do słu­cha­nia ele­ganc­kiej i wzor­co­wej pol­sz­czy­zny”. Cha­rak­te­ry­zuje go nie­za­po­mniany głos, wy­jąt­kowa oso­bo­wość i kpiar­sko-iro­niczny sto­su­nek do rze­czy­wi­sto­ści.

Lau­reat Zło­tego i Dia­men­to­wego Mi­kro­fonu oraz Zło­tej Od­znaki Pol­skiego Związku Nie­wi­do­mych, dwu­krot­nie otrzy­mał ty­tuł „Za­słu­żony Dzia­łacz Kul­tury”. Na swoim kon­cie ma rów­nież Srebrny Krzyż Za­sługi i Krzyż Ofi­cer­ski oraz Ko­man­dor­ski Or­deru Od­ro­dze­nia Pol­ski.

Taka hi­sto­ria i taka oso­bo­wość nie mogą pójść w za­po­mnie­nie. Kiedy za­pro­po­no­wa­łam współ­pracę panu Ja­sień­skiemu, od­mó­wił. Na­stęp­nym ra­zem po­wie­dział tylko: „Będą się lu­dzie śmiać, że jesz­cze żyje, a już książki o nim pi­szą...”. Po­trak­to­wa­łam to jako zgodę...

Po­łą­czyły nas dwa śro­do­wi­ska: nie­wi­do­mych i ra­diow­ców. Spo­tka­li­śmy się w 2011 roku na ju­bi­le­uszu, który świę­to­wał w Bi­blio­tece Cen­tral­nej Pol­skiego Związku Nie­wi­do­mych, gdzie wów­czas pra­co­wa­łam. Po kilku la­tach pracy w Pol­skim Ra­diu, wciąż cho­dząc jego śla­dami, po­sta­no­wi­łam le­piej po­znać jed­nego z naj­słyn­niej­szych spi­ke­rów i lek­to­rów.

O Ksa­we­rym Ja­sień­skim opo­wia­dali mi pra­cow­nicy Pol­skiego Ra­dia i Pol­skiego Związku Nie­wi­do­mych, przy­ja­ciele, ro­dzina, ko­le­dzy, fani oraz... on sam – choć, przez wro­dzoną skrom­ność, nie­wiele.

MARTA KAWA­LEC

PRO­LOG

Na war­szaw­skim Ra­kowcu nie ro­śnie już zbyt wiele drzew li­po­wych. Zdo­mi­no­wały je świerki i so­sny. Nie­któ­rzy mi­ło­śnicy zie­leni za­sło­nili okna nie­kształt­nymi krza­kami bzu, aby choć przez dwa ty­go­dnie po­czuć za­pach wio­sny w środku za­tło­czo­nego mia­sta. Po­zo­stałe drzewa wy­kar­czo­wano pod ko­lejne bloki lub place za­baw. Jest jed­nak jedna bar­dzo stara lipa, która oparła się mo­dzie na be­to­nozę i nie prze­szko­dziła na­wet w bu­do­wie chod­nika z ko­lo­ro­wej kostki. Swoją po­tężną ko­roną bu­dzi re­spekt, a dłu­go­wiecz­no­ścią szybko stu­dzi wszel­kie po­my­sły na za­go­spo­da­ro­wa­nie po­wierzchni cie­nia. W cie­płe czerw­cowe dni po­woli do­ciera do oko­licz­nych miesz­kań wy­jąt­kowy za­pach jej kwia­tów, tak ści­śle zwią­zany z hi­sto­rią czło­wieka miesz­ka­ją­cego na par­te­rze usy­tu­owa­nego nie­opo­dal bloku. Okno w miesz­ka­niu jest te­raz sze­roko otwarte i do­bie­gają z niego ra­do­sne trele ma­łego, żół­tego ka­narka. W po­bliżu jego klatki stoi fi­li­żanka świeżo za­pa­rzo­nej kawy, po­da­nej jak daw­niej, w ele­ganc­kiej por­ce­la­nie. Z dru­giego okna wpa­dają do po­koju pierw­sze pro­mie­nie po­ran­nego słońca, które uwi­dacz­niają dro­binki ku­rzu tań­czą­cego w po­wie­trzu.

Sa­lon ten wy­stro­jem przy­po­mina bar­dziej sta­ro­pol­ski dwo­rek niż współ­cze­sne M3. Na dość nie­wiel­kiej prze­strzeni upchnięte są przed­wo­jenne me­ble i ob­razy w cięż­kich, zło­co­nych ra­mach. To wła­śnie rze­czy­wi­stość, która od wielu lat ota­cza sie­dzą­cego w fo­telu star­szego czło­wieka. Dzie­więć­dzie­się­cio­trzy­letni pan Ksa­wery po­chyla się nad fi­li­żanką kawy, a na­stęp­nie spo­gląda na cały po­kój, jakby wi­dział go pierw­szy raz. Prze­suwa wzro­kiem po wy­twor­nych sta­rych me­blach, na któ­rych stały kie­dyś uko­chane książki babci. Drew­niane kre­densy prze­cho­wują wspo­mnie­nia pro­szo­nych obia­dów po­da­wa­nych na wy­twor­nych por­ce­la­nach oraz let­nich wie­czo­rów spę­dza­nych przy fi­li­żan­kach her­baty. Da­lej stoi okrą­gły drew­niany stół, świa­dek emo­cjo­nu­ją­cych roz­gry­wek bry­dżo­wych, i krze­sła, z któ­rych jedno ni­gdy nie do­cze­kało się no­wych sprę­żyn, a jego opar­cie szli­fo­wa­nia i bejcy. Męż­czy­zna po­go­dził się już z tym, że jego warsz­tat zo­stał kilka lat temu osta­tecz­nie spa­ko­wany i znie­siony do piw­nicy przez żonę.

Ze ścian spo­glą­dają krewni za­klęci na sta­rych fo­to­gra­fiach i olej­nych ob­ra­zach – mało kto może się po­chwa­lić taką pa­letą stry­jów, cio­tek i dal­szych krew­nych ży­ją­cych po­nad wiek temu. Wśród nich szcze­gól­nie ważna i wy­jąt­kowa wy­daje się fo­to­gra­fia ślubna na tle szwaj­car­skiego pej­zażu. Trudno dziś dojść, kim byli wszy­scy mło­dzi wów­czas, uśmiech­nięci lu­dzie. Wy­stro­jeni uro­czy­ście w ubra­nia z tam­tej epoki, znie­ru­cho­mieli po­nad wiek temu w ob­ra­nych po­zach, w ocze­ki­wa­niu na pstryk­nię­cie apa­ratu. Ko­biety w sze­ro­kich suk­niach i ka­pe­lu­szach na gło­wach. Męż­czyźni we fra­kach i sur­du­tach. Bab­cia za­wsze pod­kre­ślała, że do zdję­cia trzeba się le­piej przy­go­to­wać niż na nie­dzielne na­bo­żeń­stwo. Bo co jak co, ale ro­dzina Ośnia­łow­skich o swój nie­na­ganny wy­gląd dbała za­wsze!

Śmiał się z tych zwy­cza­jów pra­pra­dzia­dek An­drzej Ośnia­łow­ski, który pro­blemu z gar­de­robą ni­gdy nie miał, gdyż od­kąd w 1807 roku wstą­pił do 4. Pułku Pie­choty Wojsk Księ­stwa War­szaw­skiego, za­wsze wy­stę­po­wał w mun­du­rze. Po­zu­jąc do zdjęć i por­tretu sto­ją­cego na gór­nej półce, wpi­nał tylko nowe od­zna­cze­nia i ko­lejno zdo­by­wane stop­nie. Tuż koło pra­pra­dziadka An­drzeja zna­lazł się por­tret krew­nej Agnieszki Zdziar­skiej w pięk­nym ko­ron­ko­wym szalu, który to, po­dob­nie jak wspo­mnie­nie o jej cie­płym i mi­łym gło­sie, prze­trwał do dziś. Ko­bieta spo­gląda ła­god­nie na swo­jego męża, któ­rego po­do­bi­zna wisi na prze­ciw­le­głej ścia­nie...

Ostat­nia złota rama nie kryje już żad­nej ta­jem­nicy z mgli­stej prze­szło­ści. Okala ona syl­wetkę czło­wieka za­my­ślo­nego, wspar­tego na przed­ra­mie­niu, któ­remu czas nie za­brał tylko prze­ni­kli­wego i by­strego spoj­rze­nia. W tych oczach znaj­dują się wspo­mnie­nia chwil ra­do­snych i smut­nych. Wi­dać jed­nak, że ni­czego nie ża­łuje. Dzięki nim jest prze­cież tym, kim jest.

Na­gle męż­czy­zna w zło­tej ra­mie po­ru­szył się nie­znacz­nie i wy­pro­sto­wał. To nie por­tret, ale od­bi­cie w za­mglo­nym lu­strze. Hi­sto­ria tego czło­wieka jest tak nie­zwy­kła, że warto po­znać ją od po­czątku...

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki