Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
10 osób interesuje się tą książką
Ona i on, tajemnice, źli ludzie i miłość, która nie miała prawa się zdarzyć.
Adrian Małkowski to mężczyzna z przeszłością, także kryminalną. Uwikłany w rozgrywki ludzi z miasta, próbuje poukładać swoje życie na nowo. Nie wie, że gdy spotka o sześć lat młodszą Ksenię, koleżankę z klasy swojego młodszego kuzyna, cały jego plan na życie zostanie postawiony na głowie. Ksenia to dziewczyna z bogatego domu, gdzie najbardziej liczą się pieniądze i władza. Wielokrotnie się o tym przekonała. A kiedy na jej drodze stanie przystojny i niedostępny Adrian, pierwszy raz w życiu poczuje, że jest ktoś, kto się o nią troszczy i komu na niej zależy. Lecz czy nie będzie to dla obojga zbyt ryzykowne? Zwłaszcza w perspektywie zlecenia, które Adrian jest zmuszony przyjąć.
Trzeci tom serii „Zbuntowani” to historia pełna namiętności, a także niebezpieczeństwa, intryg i tajemnic.
Książka była wydana wcześniej pod pseudonimem Anka Sangusz.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 175
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Tych dwoje na pewno kiedyś rozstanie się
Szeptają nam w tle.
Tych dwoje pasuje do siebie jakoś mniej
Szeptają, że to źle.
Tacy jak oni zawsze spóźniają się
Szeptają: to grzech.
Tym dwoje zakochać nigdy nie uda się
Szeptają: to zwykły pech.[1]
PROLOG
Cieszyłam się, że mam dzisiaj wieczorną zmianę. Praca w klubie Dream dawała mi odrobinę niezależności, ale głównie chodziło o to, aby być blisko niego. Kiedy tylko pojawiał się obok mnie, od razu czułam się lepiej. Po prostu normalnie, jakbym była na swoim miejscu, bezpieczna, niezależna od nikogo i na pewno z dala od ludzi, których nienawidziłam. Chociaż czasami nawet ze mną nie rozmawiał, a i rzadko patrzył w moim kierunku. Niekiedy kiwnął do mnie albo pomachał, zawsze poważnie, bez uśmiechu, taki daleki. Nieważne. Od tamtej pory, kiedy miałam niespełna siedemnaście lat i zobaczyłam go po raz pierwszy na raucie organizowanym przez firmę ojca, stał się moim osobistym bohaterem. Minął ponad rok, a ja nadal wpatrywałam się w niego jak w herosa. I nadal go kochałam. Był moją pierwszą prawdziwą miłością.
Chociaż nie miał o tym pojęcia.
I pewnie nigdy nie miał się o tym dowiedzieć.
Ale zawsze myślałam o nim jak o moim facecie.
Był nim w mojej głowie, w moich wyobrażeniach. Lubiłam go obserwować, jak szedł od samochodu do klubu, wysoki, wyprostowany, zawsze elegancko ubrany, zgodnie z obowiązującą modą. Zawsze pachnący, z ładnie ułożonymi włosami. Często zamyślony, czasami wkurzony, roztaczający wokół siebie aurę władzy i dystansu. Traktujący pracowników sprawiedliwie, ale i z rezerwą, niepozwalający komukolwiek zbliżyć się zbyt blisko. Niejednokrotnie zmartwiony, z głową pełną kłopotów, które musiały go dotykać nazbyt często.
Ale w moim świecie, istniejącym jedynie w mojej głowie, byliśmy tylko my.
Ja i on.
On i ja.
Tych dwoje.
Zakochanych.
Na zawsze.
Jak fajnie było marzyć.
Miałam chociaż to.
Marzenia o wielkiej prawdziwej miłości.
Rozdział 1
KSENIA
Zaczął się rok szkolny, klasa maturalna, ale wcale się tym nie przejmowałam. Dziewczyny z klasy były podekscytowane, ale mi ich entuzjazm zupełnie się nie udzielał. Marta i Agata już czyniły plany odnośnie studiów, a ja nie brałam udziału w tych dyskusjach. Sabrina nie poruszała tego tematu, bo sama nie wiedziała, co ma dalej robić po skończeniu szkoły. Kamila miała ten problem z głowy, bo było wiadomo, że będzie studiować u nas, na Uniwersytecie Gdańskim. Teraz, kiedy na nowo zaczęła spotykać się z Kacprem, gdy on został pobity, a ona wyjechała na krótko, obydwoje zamknęli się jakby w osobistym kokonie. Nie dopuszczali nikogo do siebie i wydawali się być z tego powodu bardzo szczęśliwi. Zazdrościłam im tego. Miłości, siły, aby być razem, walki o siebie, o własny związek. To było coś niesamowitego.
Teraz zbliżał się listopad, urodziny Kacpra, które miały odbyć się w Dreamie. Kamila sama to zaproponowała i poprosiła mnie o pomoc w organizacji imprezy. Oczywiście się zgodziłam.
– Wiesz, po tym wszystkim, co na niego spadło, chciałabym, aby trochę odetchnął. Wyluzował. – Kamila złapała mnie przy wyjściu ze szkoły. Kacper prowadził korki z jakimiś laskami z młodszych klas. Widziałam, że mega się tym fascynowały. Ale on... On nie widział świata poza Kamilą. Tego im zazdrościłam. Chciałabym, aby ktoś kiedyś... też tak na mnie patrzył.
– No spoko, zrobimy urodzinowe party. Zajmę się tym. – Uśmiechnęłam się do rudowłosej dziewczyny, której kiedyś nie lubiłam, a która teraz była moją najbliższą, oprócz Sabriny, przyjaciółką.
– Pewnie będzie mnie chciał za to zamordować, ale co tam... – Kama westchnęła.
Uśmiechnęłam się.
– Nie sądzę. A kogo chcesz zaprosić?
– Ludzi z klasy. – Wzruszyła ramionami.
– Krzyśka też?
Kamila bawiła się przez chwilę paskiem od plecaka.
– Ksenia, nie wiem. On... Jego brat...
– Wiem, jego brat pobił Kacpra.
– Tak, ale Krzysiek nic o tym nie wiedział. W zeszłym tygodniu przyjechał ze swoimi starymi do Kacpra. Przeprosił go, jego starzy się kajali. Boją się, że wujostwo poda go do sądu z powództwa cywilnego.
– No tak, rozumiem. – Westchnęłam. – Ale czy wierzycie w jego szczere intencje? Teraz dupa im się pali, bo mogą mieć nieprzyjemności.
– Zapytam go i dam ci znać co do Krzyśka. Ale raczej nie. – Kamila skrzywiła się, jakby ją coś zabolało.
– On ostatnio chodzi jak zbity pies.
– Zasłużył sobie. – Kama zmrużyła oczy.
– Dokładnie tak – musiałam się zgodzić.
– No i oczywiście trzeba zaprosić Adriana, oni są bardzo blisko, znaczy Kacper i Adrian. – Kama wyjęła telefon. – Masz do niego numer?
– Jasne. – Uśmiechnęłam się, a na sam dźwięk imienia tego faceta moje serce zaczęło wyczyniać jakieś zwariowane harce.
– O dżizaz, przecież ty u niego pracujesz, sorki, jestem nieprzytomna ostatnio. – Kamila potrząsnęła głową, a kasztanowe pasma zatańczyły wokół jej twarzy.
– No właśnie, a ty zrezygnowałaś?
– Trochę popracowałam, ale teraz mamy pewien plan z Kacprem i muszę się zająć czymś innym – odpowiedziała nieco wymijająco Kamila.
– No problem. Planujemy to na listopad? Którego? – Nie zamierzałam naciskać. Jak będzie chciała, sama powie mi prawdę.
– Zróbmy to na początku, w pierwszy weekend.
– Okej. Ustalone.
– Dzięki, Ksenia. – Kamila spojrzała na mnie z wdzięcznością.
Dotknęłam lekko jej ramienia.
– Od tego ma się przyjaciół.
Widziałam, że coś błysnęło w jej zielonych oczach. Radość. O tak. Ja też się cieszyłam. Lubiłam ją i jej chłopaka. I wiedziałam, że na nich zawsze mogę liczyć.
Rozdział 2
ADRIAN
Zadzwoniła do mnie i zaprosiła na urodziny mojego kuzyna. Kiedy zobaczyłem jej imię na wyświetlaczu, poczułem się dziwnie. Jak zawsze w jej towarzystwie. Była koleżanką z klasy Kacpra, miała osiemnaście lat i odkąd ją poznałem... niestety wciąż o niej myślałem. Co było kompletnie popapraną sprawą. Bo nie powinienem nawet spoglądać w jej stronę. Byłem od niej sześć lat starszy i babrałem się w życiowym bagnie.
A ona... wciąż pojawiała się w moim otoczeniu. No, w sumie nie mogłem być szczególnie zdziwiony, w końcu zaproponowałem jej pracę. A kilka miesięcy temu... pomogłem jej i od tamtej pory doskonale wiedziałem, w jakim syfie przyszło jej dorastać. Pieniądze naprawdę nie załatwiały wszystkiego. Ksenia była córką bogatych starych, którzy mieli w Trójmieście sporo biznesów, ale to nie sprawiało, że potrafili być rodzicami dla swojej córki. A na pewno nie jej ojciec. Wiedziałem, jakie interesy łączą go z niejakim Jerzym Prusem. I wiedziałem, jakie ciągotki ma ten gnój. Niejeden raz widziałem go na imprezach z bardzo młodymi dziewczynami. Szlag mnie trafiał, ale tak było w tym chorym świecie. Pieniądze, dobre fury, drogie perfumy – i faceci myśleli, że mogą mieć każdą. One nie zawsze się zgadzały. I to było straszne. A Ksenia... była uwikłana przez zobowiązania swoich starych. Doskonale wiedziałem, że ten gnój zagiął na nią parol. Ale zamierzałem ją pilnować. A jednocześnie musiałem trzymać się od niej z daleka. Byłem dla niej i za stary, i zbyt... niebezpieczny.
Jednak gdy do mnie zadzwoniła, kiedy ujrzałem jej imię, coś ścisnęło mnie za gardło. Ale musiałem nad sobą panować. Jak zawsze, kiedy byłem w jej pobliżu. Nawet przez telefon. Ona nie mogła wiedzieć, że cholernie mi się podoba. I że o niej ciągle myślę. I że jej pragnę. I że...
Wziąłem głęboki wdech i przeciągnąłem palcem na wyświetlaczu iPhone’a, klikając na zieloną słuchawkę.
– Halo?
– Cześć, Adrian, tu Ksenia. Możesz gadać?
– Hm, średnio, a co? – Oparłem się o biurko w moim gabinecie w Dreamie i zapatrzyłem się na podwórko klubu.
– To będę się streszczać. Kamila organizuje urodziny Kacpra. Poprosiła mnie o pomoc. Pomyślałam, że moglibyśmy zrobić to w Dreamie. No i chciałam cię zaprosić, i... – Chyba ją zatchnęło.
– Spokojnie, oddychaj.
– Ech, bo się zdenerwowałam. Sorry. W każdym razie... zgadzasz się?
– Dlaczego się zdenerwowałaś? – Tylko to usłyszałem. Zmarszczyłem brwi i stukałem nerwowo w blat biurka.
– Mam iść ze starymi na jakiś biznesowy raut, gdzie tatuś pokaże, jaką ma happy rodzinkę. – Jej głos zabrzmiał ponuro.
– Kiedy?
– W sobotę. Nieważne. – Słyszałem, jak Ksenia wzięła głęboki wdech. – To co, zrobimy Kacprowi urodziny?
– Co? A tak, okej.
– Za dwa tygodnie.
– Wiem.
– No tak, przecież to twój kuzyn. – Ksenia uśmiechnęła się. Słyszałem to. I przed moimi oczami od razu pojawiła się jej uśmiechnięta twarz. – To dzięki, nie przeszkadzam już.
– Dzięki. Trzymaj się, mała.
– Dobrze, panie duży!
Kiedy się rozłączyła, uśmiechnąłem się kącikiem ust, ale zaraz spoważniałem. Otworzyłem laptopa i wstukałem nazwę firmy Pruskiego i ojca Kseni, Rafała Radkowskiego. Kiedy znalazłem to, czego szukałem, wybrałem odpowiedni numer na komórce.
– Siema, Karol. No, dzięki. Słuchaj, potrzebuję zaproszenie na jedną imprezę. Probud. Mówi ci to coś? Okej. Nie, dla jednej osoby.
Kiedy załatwiłem to, co musiałem, oparłem głowę o dłonie i westchnąłem, jakbym miał osiemdziesiątkę na karku. Patrzyłem na zegarek i czekałem. Bo wiedziałem, że ona za godzinę pojawi się w klubie. A wówczas... ja znowu będę zachowywał się jak dupek, a moje serce zacznie tańczyć sambę czy inne tango.
KSENIA
Leżałam na łóżku w moim pokoju, słuchałam Rihanny i wpatrywałam się w sufit. Za pół godziny miałam wychodzić do pracy. Słyszałam jakieś głosy dochodzące z dołu. Ojciec śmiał się głośno. Bałam się, że znowu ten gnój do nas przyszedł. Od tamtej pory... nie miałam z nim problemu. Przeprosił moich starych (nie mnie!), tłumacząc się wypitym alkoholem, stresem w firmie i tym, że pomylił mnie z jakąś inną dziewczyną. Ale mi wytłumaczenie! Mama zachowywała wobec niego uprzejmy dystans, natomiast ojciec... Ojciec i Jerzy Pruski zachowywali się jak najlepsi kumple. Mieli wiele wspólnych biznesów, Pruski był inwestorem ostatniej budowy firmy ojca i wiem, że tato bardzo go lubił. W stosunku do mnie Jerzy zachowywał się nienagannie, był uprzejmy i właściwie to starał się mnie unikać. Ale... Zawsze jest jakieś „ale”. Czasami łapałam jego wzrok, którym obdarzał mnie w momencie, gdy nikt nie patrzył, a ja przechodziłam gdzieś obok. Kiedyś stał w gabinecie ojca, drzwi były otwarte. Zeszłam ze schodów i w holu zakładałam szpilki, pochyliłam się i zapinałam je. Kątem oka spojrzałam na niego, on nie zdawał sobie sprawy, że na niego patrzę. Z gabinetu dochodził głos ojca, który prowadził z kimś telekonferencję. Pruski wpatrywał się we mnie takim wzrokiem, że przeszedł mnie zimny dreszcz. Jak drapieżnik w ofiarę tuż przed atakiem. Kiedy się wyprostowałam i odwróciłam, on już mówił coś do ojca i ich telefonicznego rozmówcy. Ale wiem, co widziałam. I zdałam sobie sprawę, że to wszystko tylko poza. Pruski był chorym zbokiem, który miał na moim punkcie jakąś obsesję. Bałam się go i nienawidziłam. A dzisiaj dowiedziałam się, że muszę iść z rodzicami na ten głupi raut. Nie chciałam im podpadać, i tak mieli już do mnie pretensje, że pracuję w klubie. Robiłam dobrą minę do złej gry. Pójdę tam, pouśmiecham się, zrobią mi kilka zdjęć i zniknę, zanim ten idiota Jerzy Pruski zdąży mnie dostrzec.
Teraz wyszykowałam się i zmierzałam do Dreamu. Lubiłam tu pracować, dziewczyny były spoko, barmani też. Nikt się mnie nie czepiał, bo wszyscy wiedzieli, że kumpluję się z szefem. Kumpluję... On traktował mnie jak młodszą siostrę, której musi pilnować, natomiast to, co ja czułam do niego... Pokręciłam głową. O tak, z siostrą i bratem nie miało nic, ale to nic wspólnego!
Przypisy