Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Tylko góry będą ci przyjaciółmi. Słowa z więzienia Manus to relacja z kilkuletniego pobytu Behrouza Boochaniego w australijskim obozie dla uchodźców Manus Regional Processing Centre.
Książka – pieczołowicie wystukiwana na ekranie telefonu komórkowego, przesyłana WhatsAppem do Omida Tofighiana, tłumacza z farsi na język angielski – fragment po fragmencie, miesiąc po miesiącu, rok po roku, odsłania przed czytelnikami wstrząsający obraz koszmaru, na jaki zostali skazani uchodźcy przez australijskie władze w obozach w Papui-Nowej Gwinei.
Literacko zachwyca, faktograficznie przeraża. Sprawnie balansuje między poetyckim studium samotności, brutalnym reportażem, komentarzem politycznym a filozoficzną rozprawą – trzyma za gardło, nawołując do działania.
"Lektura dla tych o mocnych nerwach. To przejmujący, druzgocący wgląd w sytuację tak często postrzeganą z politycznej – a nie ludzkiej – perspektywy."
„GQ Australia”
"To miażdżące zwycięstwo młodego poety, który pokazał nam wszystkim, jak wielkie znaczenie wciąż mają słowa."
Richard Flanagan
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 460
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Fot. Hoda Afshar (CC BY-SA 4.0)
Behrouz Boochani (ur. 1983 w Ilam)
Kurdyjski pisarz, dziennikarz, producent filmowy i obrońca praw człowieka. Założył prokurdyjskie pismo „Werya”, do którego redakcji w 2013 roku wdarł się Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. Boochani uniknął aresztowania, przez kilka miesięcy się ukrywał, a w końcu opuścił Iran.
W lipcu 2013 roku w trakcie przeprawy z Indonezji do Australii dziennikarz został zatrzymany przez australijską marynarkę wojenną. Osadzono go w ośrodku dla imigrantów na wyspie Manus w Papui-Nowej Gwinei, gdzie Boochani musiał pozostać do 2017 roku, kiedy to władze uznały funkcjonowanie obozu za niekonstytucyjne i go zamknęły. W grudniu 2019 roku pisarz otrzymał wizę do Nowej Zelandii, gdzie pozostał mimo wygaśnięcia zgody. W lipcu 2020 roku uzyskał status uchodźcy, a następnie rozpoczął pracę naukową na Uniwersytecie Canterbury.
Jury prestiżowej Victorian Premier’s Literary Awards zrobiło dla Boochaniego wyjątek przyznając mu za Tylko góry będą ci przyjaciółmi nagrodę zarezerwowaną dla obywateli Australii.
Tomasz S. Gałązka
Historyk, archiwista, tłumacz z języka angielskiego. Absolwent Uniwersytetu w Bergen, stypendysta Fundacji Kościuszkowskiej. Finalista nagród im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego i Ryszarda Kapuścińskiego. Tłumaczeniami para się od roku 2000. Skarbnik Oddziału Północnego Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury, od 2019 członek kapituły nagrody Lew Hieronima. Mówi o sobie: szalbierz, oczajdusza, męczybuła i besserwisser.
Behrouz Boochani, absolwent teherańskich uniwersytetów Tarbiat Moallem i Tarbiat Modares, ma magisteria z politologii, geografii politycznej i geopolityki. Ten irański Kurd, literat, dziennikarz, naukowiec, propagator kultury i filmowiec pisał do magazynu „Werya” w języku kurdyjskim, jest honorowym członkiem międzynarodowego PEN Clubu, laureatem nagrody Media 2017 australijskiej Amnesty International, nagrody Sprawiedliwości Społecznej Sympozjum Diaspor, nagrody „Puste Krzesło” za rok 2018 stowarzyszenia Liberty Victoria oraz nagrody imienia Anny Politkowskiej za pracę dziennikarską. Jest też nierezydentnym wykładowcą gościnnym Sydnejskiego Ośrodka Migracji Azjatyckich i Pacyficznych (Sydney Asia Pacific Migration Centre, SAPMiC) Uniwersytetu Sydnejskiego. Regularnie pisze dla „The Guardian”, jego artykuły pojawiają się też w „The Saturday Paper”, „Huffington Post”, „New Matilda”, „The Financial Times” i „The Sydney Morning Herald”. W 2017 roku współreżyserował również z Arashem Kamalim Sarvestanim pełnometrażowy film Chauka, Please Tell Us the Time; współtworzył z Nazanin Sahamizadeh sztukę Manus, wtedy napisał Tylko góry będą ci przyjaciółmi.
Tłumacz Omid Tofighian to wykładowca, badacz i działacz społeczny, filozof interesujący się również mediami obywatelskimi, językiem debaty, religii, kultury popularnej, ponadnarodowości, przesiedleń i dyskryminacji. Doktorat z filozofii uzyskał na Uniwersytecie Lejdejskim, ukończywszy dwukierunkowe studia z filozofii i religioznawstwa na Uniwersytecie Sydnejskim. Obecnie wykłada filozofię na Uniwersytecie Amerykańskim w Kairze, jest też asystentem na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Sydnejskiego, członkiem kadry naukowej w Iran Academia oraz kierownikiem kampanii Why Is My Curriculum White? [Czemu mój program nauczania jest taki biały?] na region Australii i Azji Południowo-Wschodniej. Opublikował liczne artykuły w pracach zbiorowych i prasie, jak również książkę Myth and Philosophy in Platonic Dialogues (2016) [Mity i filozofia w dialogach platońskich].
Dla Janet Galbraith Która jest ptakiem
Tylko góry będą ci przyjaciółmi to książka, której należy się miejsce na półkach ze światową literaturą więzienną, wśród dzieł tak różnorodnych jak De Profundis Oscara Wilde’a, Listy z więzienia Antonio Gramsciego, Into the Smother Raya Parkina, The Man Died Wolego Soyinki czy Letter from Birmingham Jail Martina Luthera Kinga.
Książka ta została napisana w języku farsi przez młodego kurdyjskiego poetę, Behrouza Boochaniego, poddanego długotrwałej opresji, udręce i cierpieniu, a więc już samo jej istnienie to cudowny owoc odwagi i twórczej zawziętości. Powstała ona nie na papierze czy w edytorze tekstu, ale w telefonie – wystukana i ukradkiem wysłana z wyspy Manus w postaci tysięcy wiadomości tekstowych.
Skalę dokonania Behrouza Boochaniego uzmysławia nam świadomość trudnych warunków, w jakich ta książka była tworzona, i tego, jak wiele mogło stanąć na drodze jej powstania i wydania. Nasz rząd robił wszystko, by odczłowieczyć ubiegających się o azyl. Nie ujawnia się nam ich nazwisk, ich życiorysów. Trzymani są w sadystycznych ogrodach zoologicznych na wyspach Manus i Nauru. Ich życia odzierane są z sensu.
Wszyscy ci więźniowie to ludzie osadzeni bez postawienia zarzutów, bez aktu oskarżenia, bez wyroku. Dotknął ich dojmująco kafkowski los, często pociągający za sobą najokrutniejszy, a w pełni zamierzony przez ich australijskich oprawców skutek – unicestwienie nadziei.
Tak oto wołanie o wolność przeobraziło się w zwęglone ciało, kiedy dwudziestotrzyletni Omid Masoumali dokonał samospalenia w akcie protestu. W krzyk dwudziestojednoletniej Hodan Yasin, kiedy i ta się podpaliła.
Tym właśnie się staliśmy, Australio.
Ignorowane błagania kobiety gwałconej na Nauru.
Dziewczyna, która zaszyła sobie usta.
Dziecko uchodźców, które wyszyło sobie serce na dłoni, samo nie wiedząc czemu.
Bunt Behrouza Boochaniego przybrał inną postać. Jedynym bowiem, czego strażnicy więzienia nie mogli w Boochanim zniszczyć, była jego wiara w słowa: ich piękno, ich nieodzowność, ich możliwości, ich oswobadzającą moc.
W trakcie swego uwięzienia Behrouz Boochani rozpoczął więc jedną z najniezwyklejszych karier w dziejach australijskiego dziennikarstwa: relacjonował zdarzenia na wyspie Manus poprzez tweety, esemesy, filmy nagrywane telefonem, rozmowy telefoniczne i maile. W ten sposób przeciwstawił się władzom Australii, które sięgając po skrajne metody, chciały uniemożliwić uchodźcom przedstawianie ich własnej narracji. W tym celu próbowano odciąć dziennikarzy od wysp Manus i Nauru, przez pewien czas uciekano się także do drakońskich zapisów artykułu 42. Ustawy o australijskich siłach granicznych (Australian Border Force Act), dopuszczających uwięzienie na dwa lata każdego przedstawiciela służby zdrowia czy pracownika socjalnego, który ujawniłby bicie lub przemoc seksualną wobec dzieci, incydenty gwałtów i okrucieństwa.
Słowa Boochaniego usłyszał cały świat, odbiły się echem za oceanami, zagłuszyły jazgot legionów opłacanych propagandzistów. Mając za sojuszniczkę tylko prawdę, a w dłoni jedynie telefon, jeden uwięziony uchodźca odkrył przed światem wielką zbrodnię Australii.
Teraz zaś Behrouz Boochani napisał książkę niezwykłą i straszliwą, kronikę własnego losu – losu młodego mężczyzny, który na wyspie Manus spędził pięć lat jako więzień polityki australijskiego rządu wobec uchodźców; polityki, w ramach której obie nasze główne partie prześcigały się publicznie w okrucieństwie.
Lektura tej książki to dla każdego Australijczyka bolesne wyzwanie. Chlubimy się naszą zacnością, uprzejmością, szczodrością, zapewnianiem równych szans. Żadnej z tych cech nie ujrzymy u Boochaniego wśród obrazów głodu, nędzy, bicia, samobójstw, mordów.
Jego relacje raportujące zachowania australijskich funkcjonariuszy na Manus boleśnie przypomniały mi opisy postępowania japońskich komendantów obozów jenieckich, od których mój ojciec i inni australijscy jeńcy wiele wycierpieli. Cóż się z nami stało, że teraz to my popełniamy takie zbrodnie?
Ta relacja domaga się rozliczenia. Za te zbrodnie ktoś musi odpowiedzieć. Jeśli tak się nie stanie, to – jak uczy nas historia – niesprawiedliwości wyrządzone na wyspach Manus i Nauru powtórzą się kiedyś w samej Australii – na większą, poważniejszą, nieskończenie bardziej tragiczną skalę.
Ktoś ponosi za to odpowiedzialność, i to właśnie ci ludzie, a nie niewinni, o których cierpieniu niniejsza książka tak poruszająco opowiada, powinni znaleźć się za kratami.
Jednak ta książka to więcej niż proste J’accuse. To miażdżące zwycięstwo młodego poety, który pokazał nam wszystkim, jak wielkie znaczenie wciąż mają słowa. Australia uwięziła jego ciało, ale jego duch pozostał wolny. Jego słowa stały się teraz naszymi słowami, a nasza historia od tej chwili musi uwzględniać jego historię.
Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł powitać Behrouza Boochaniego w Australii jako pisarza, który, moim zdaniem, ukazał się nam na stronach książki Tylko góry będą ci przyjaciółmi. Jako wielkiego australijskiego pisarza.
Richard Flanagan, 2018
1.
Tłumaczenie z przekładu to zło.
Spytajcie znajomej skandynawistki, co sądzi o tym, że Krystynę, córkę Lawransa znamy w przekładzie z niemieckiego. Spójrzcie na strony redakcyjne niejednej z wydanych w Polsce książek Murakamiego. Przykładów jest dużo. Nie cieszą.
Powód jest prosty – taka praca ma wiele wspólnego z zabawą w głuchy telefon. Autor tekstu miał swój pomysł, ubrał go w słowa, pchnął w świat, pierwszy tłumacz dokonał swojego odczytania (przecież nie zawsze w stu procentach tożsamego z zamysłem autorskim) i dołożył dodatkową porcję szumu, przenosząc owo odczytanie na swój język. Biorąc się zatem za przekład z przekładu, mamy oryginał obrośnięty już czyjąś interpretacją, której nie da się zignorować ani precyzyjnie usunąć, tak że powstałe w ten sposób tłumaczenie to – nawet bardziej niż zazwyczaj – raczej wariacja na temat. W jazzie to działa. W literaturze słabiej.
2.
Jak jednak przetłumaczyć coś, co nie funkcjonuje w postaci tekstu oryginalnego?
Z takim właśnie przypadkiem miałem do czynienia przy Tylko góry będą ci przyjaciółmi – Behrouz Boochani pisał tę książkę w farsi, ale gdy podpisywałem umowę na przekład, w obiegu funkcjonowało tylko wydanie angielskie, traktowane jako tekst źródłowy, i kilka pochodnych od niego tłumaczeń na kolejne języki.
Autor przekładu na język angielski, Omid Tofighian, otrzymywał kolejne partie tekstu jako wiadomości na WhatsAppie, przesyłane z przemyconego do ośrodka dla imigrantów na wyspie Manus telefonu, i to on skleił z nich książkę w mniej więcej tej postaci, jaką państwo teraz widzą. Jego decyzją na przykład było przekształcenie niektórych rytmicznych ustępów na partie wierszowane.
Cóż więc powinienem uczynić, pracując nad polskim przekładem? Iść za decyzjami autora tłumaczenia angielskiego, który przecież konsultował się bezpośrednio z Boochanim w rozlicznych kwestiach dotyczących kształtu utworu? Może znaleźć specjalistkę od farsi, dotrzeć jakoś do tekstu oryginalnego i zrobić kolaudację? Teraz to wykonalne, dla irańskiej diaspory ukazało się wydanie nietłumaczone, ale jest już troszkę po herbacie. Mogłem też oczywiście czekać na natchnienie z niebios, ale nie tak umawiałem się ze zleceniodawcą…
Stanęło więc na bramce numer 1, tekst angielski przyjąłem za materiał wyjściowy i starałem się nie odchodzić od rozstrzygnięć tam dokonanych. Nieidealne wyjście, ale lepszego nie dostrzegałem.
3.
A właśnie, zlecenie.
Dwudziesty pierwszy wiek, złe siły kontaktują się z człowiekiem przez Messengera. Pokazują ładne obrazki, kuszą dobrami doczesnymi i sławą mołojecką. A Demona Handlu nie da się wyegzorcyzmować tak łatwo jak wegetarianizmu, samo podsuwanie salcesonu nie pomoże (wiem, próbowałem) (może jednak, nie będąc szkolonym egzorcystą, robiłem coś nie tak). W każdym razie, choć podnosiłem temat abominacji, jaką jest tłumaczenie z przekładu, dałem się namówić, podpisałem cyrograf. A potem były nagabywania (z reguły, dziwnym trafem, Demon Handlu dopadał mnie na zakupach w Lidlu), przypominajki, wreszcie bezlitosna egzekucja warunków. To dzięki niej macie wreszcie w dłoniach tę książkę, bo pierwotnie umówionego terminu nie udało mi się dotrzymać.
Wam, drogie czytelniczki, drodzy czytelnicy, pozostawiam do oceny, czy podołałem zadaniu, którego się podjąłem. Poza opisanym wyżej zaszumieniem wyzwaniem było też oddanie stanu ducha autora z innego kręgu kulturowego, na dodatek piszącego w okolicznościach, które nawet wyobrazić sobie niełatwo, o równie niełatwych do ogarnięcia rozumem przeżyciach.
4.
Może przy okazji wyjaśnię kwestię tytułu. Otóż „Tylko góry są nam przyjaciółmi” to kurdyjskie porzekadło, zrodzone z nieszczęsnej historii tego narodu – smutna konstatacja ludzi, których doświadczenie nauczyło nie ufać nikomu.
5.
Pozostaje już tylko wyrazić wdzięczność tym, dzięki którym ta książka jest lepsza. Pani Anno, Agato, Arleto, Marto, Krzyśku, Tomku i ty, Demonie – kłaniam się w pas, przepraszam za wpadki, dziękuję za wsparcie, rady, opinie, za rozmowy i głupie żarty. „Fuck, it was fun”, jak by powiedział Killer Mike.
Tomasz S. Gałązka, 2020
Omid: „Czytałem pański niedawny artykuł […]. Naprawdę podziwiam pańską pracę”.
Behrouz: „Bardzo mi miło […]. Mam tylko nadzieję, że wkrótce obudzę się z tego koszmaru”.
Samo przeżycie, jakim było tłumaczenie książki Behrouza, łączy się z rozlicznymi narracjami: niektóre sięgają czasu, nim jeszcze nawiązaliśmy kontakt, ba, nim zbudowano więzienie na Manus. Przez ostatnich parę lat, a szczególnie po spotkaniu się z Behrouzem, zacząłem uświadamiać sobie, jak istotne dla właściwego przeżywania życia są narracje, a proces tłumaczenia tej książki dowiódł prawdziwości tego poczucia, pogłębiając przemyślenia oraz doświadczenia związane z opowiadaniem historii. Moja relacja tłumacza rzuca pewne światło na rozliczne przeżycia i rozmowy, które odcisnęły się na niniejszej książce i cechują wspólne dla mnie oraz Behrouza postrzeganie opowieści i życia.
• • •
Na centralny przystanek autobusowy w miasteczku Lorengau na Manus skierowałem się pospiesznie po zaledwie kilku godzinach bytności na wyspie. To właśnie na tym przystanku po raz pierwszy spotkałem się z Behrouzem osobiście. Od rana był na czczo – śniadanie i lunch ograniczył do papierosów. Nie przestał rozmawiać przez komórkę, nawet kiedy wysiadłem z samochodu, żeby się z nim przywitać. Nieco wcześniej dowiedziałem się, że w kępie drzew niedaleko szkoły znaleziono ciało uchodźcy Hameda Shamshiripoura, ze śladami pobicia i stryczkiem na szyi (w drodze z lotniska minąłem zresztą tłumek tubylców z Manus i policjantów*). Do tej śmierci doszło w wyjątkowo podejrzanych okolicznościach, wielu uchodźców nadal twierdzi, że było to morderstwo. Zainteresowani sprawą australijscy i zagraniczni dziennikarze w pierwszej kolejności kontaktowali się z Behrouzem i tamtego dnia od rana udzielał on im wywiadów. Moją pierwszą podróż na wyspę Manus zamierzałem poświęcić pracy nad tłumaczeniem książki – ale na Manus tylko tortury odbywają się według planu.
Wiadomo, że do chwili publikacji tej książki co najmniej czternaście osób straciło życie w prowadzonych przez Australię ośrodkach odosobnienia na Wyspie Bożego Narodzenia, Manus, Nauru.
Mohammed Sarwar (Nauru, 2002)
Fatima Irfani (Wyspa Bożego Narodzenia, 2003)
Saeed Qasem Abdalla (Wyspa Bożego Narodzenia, 2013)
Reza Barati (Manus, 2014)
Hamid Khazaei (Manus, 2014)
Fazal Chegani (Wyspa Bożego Narodzenia, 2015)
Omid Masoumali (Nauru, 2016)
Rakib Khan (Nauru, 2016)
Kamil Hussain (Manus, 2016)
Faysal Ishak Ahmed (Manus, 2016)
Hamed Shamshiripour (Manus, 2017)
Rajeev Rajendran (Manus, 2017)
Sayed Ibrahim Hussein (Nauru, 2017)
Salim Kyawning (Manus, 2018)
• • •
Podejście Behrouza do pisania zacząłem zgłębiać, jeszcze zanim po raz pierwszy natknąłem się na jego utwory, a nawet zanim usłyszałem, że ten płodny pisarz tkwi w więzieniu na Manus. Mój ojciec zmarł nagle w maju 2015 roku, mniej więcej osiem miesięcy przed moim pierwszym zetknięciem z Behrouzem. On także należał do historycznie prześladowanej grupy ludności Iranu i większą część życia spędził na uchodźstwie: opuściwszy kraj w czasie rewolucji islamskiej, już nigdy do niego nie wrócił. Na imię miał Manuszer, jak mityczny szach z eposu poetyckiego Szachname, w którym występuje też imię Behrouz. Przetwarzanie i zapożyczanie z mitów, legend i poezji przećwiczyłem, przygotowując mowy pożegnalne na jego pogrzeb i uroczystość upamiętnienia – czerpałem szczególnie z opowieści o ostatnich dniach imiennika mojego ojca. Poza Szachname Firdausiego do uhonorowania życia ojca wykorzystałem też strofy poety i filozofa Omara Chajjama oraz poetki i filozofki Qurrat al-Ajn, którzy – każde w osobnym kontekście – byli prześladowani i poddani ostracyzmowi. Upamiętnianie żywota mojego ojca stało się swego rodzaju literackim i kulturalnym świętem dla mnie, a także mojej najbliższej rodziny, jego częścią stały się też występy i przemówienia bliskich przyjaciół z diaspory. Kiedy więc Behrouz i ja mieliśmy wreszcie okazję usiąść razem na Manus i przedyskutować styl oraz szczegóły jego książki, w tym także metodę przekładu, szybko uświadomiliśmy sobie, że obaj podchodzimy do kwestii fabuły, filozofii, pamięci i przedstawienia w bardzo podobny sposób. To odkrycie było jak olśnienie. Tłumaczenie książki Behrouza stanowiło dla mnie kontynuację święta sztuki, które rozpocząłem dla Manuszera.
Szansa przekładu tej książki była nieoczekiwanym darem losu. Behrouz zaproponował mi to tuż po tym, jak spędziłem pół roku na tłumaczeniu zbioru jego artykułów prasowych. W trakcie tych prac zaczęliśmy też dyskutować nad innymi polami potencjalnej współpracy. Już na samym początku napomknął, że pracuje nad książką, ale na tym temat wtedy się skończył, bo skupialiśmy się przede wszystkim na tłumaczeniu jego twórczości dziennikarskiej i burzliwym w swoim przebiegu obmyślaniem taktyk sprzeciwu wobec systemu więziennictwa. Kiedy już przeszliśmy do książki, jej tłumaczenie zaczęło stawać się twórczym i intelektualnym podłożem naszej znajomości – większość wzajemnych kontaktów zwykle w jakiejś mierze dotyczyła tego właśnie projektu. Stał się on również źródłem wielu inspirujących i szczęśliwych spotkań czy odkryć.
Cały ten projekt zrealizowaliśmy podczas mojego pobytu w Sydney, Kairze i na wyspie Manus. Na kolejnych etapach współpracy metoda i podejście do przekładu rozwijały się i ulegały przemianom. Tematy każdego rozdziału wiążą się z poszczególnymi wydarzeniami i układem sił w więzieniu lub w australijskiej polityce granicznej – stąd też zmiany w technice, stylizacji i tonie, które uzależnione są od miejsca i czasu wydarzeń; zdarzało się bowiem, że Behrouz opisywał jakieś zajście czy wydarzenie w chwili, w której do niego dochodziło.
Koleje tłumaczenia zostały w książce użyte w roli jej klamry, to znaczy: książka zawiera opowieść główną, obudowaną paratekstem złożonego procesu przekładu. Stosunki między tą klamrą a zawartymi w niej wypowiedziami wywodzą się ze specyficznych technik narracyjnych, regularnie używanych w tradycyjnych i współczesnych praktykach gawędziarzy ludów irańskich (w tym Kurdów). Poprzez przedstawienie kilku przykładów takiej właśnie narracji klamrowej będę mógł zwięźle omówić kluczowe tematy, koncepcje i zagadnienia. Podejście to pomoże wyjaśnić przede wszystkim to, w jakim stopniu przekład wiązał się z eksperymentem literackim, a także jak współpraca między autorem, tłumaczem, konsultantami i powiernikami przeobraziła się w grupową działalność filozoficzną.
Behrouz: „W dziennikarstwie nie mam wyboru, muszę używać prostego języka i podstawowych pojęć. Pisząc materiały informacyjne, muszę brać pod uwagę różnorodnych odbiorców […] powstają one dla ogółu społeczeństwa, nie mogę więc pisać tak wnikliwie, jak bym chciał. I w tym właśnie problem. Nie mogę zanalizować i wyrazić skali tortur stosowanych tutaj. Myślę jednak, że niewątpliwie, na lata, na wiele lat naprzód, otworzę przestrzenie krytyczne do zajmowania się zjawiskiem więzienia Manus […] ta praca przyciągnie wszystkie dyscypliny humanistyczne i nauki społeczne, zrodzi nowy język filozoficzny. Jestem gotów udzielić wam informacji o tym miejscu, żebyśmy mogli rozpocząć niezbędne działania badawcze.
Można by, na przykład, rozpatrywać więzienie Manus w kontekście foucaultowskim, stosując ową filozoficzną krytykę więzień, zakładów psychiatrycznych i psychologii […] można by też sięgnąć do znanych refleksji Žižka czy Gramsciego, dyskursu wokół hegemonii i oporu”.
Omid: „Za każdym razem, kiedy spotykam się z Moones i Sajadem, twoja książka jest fundamentem wielkiej dyskusji krytycznej […] tu są ogromne możliwości”.
Behrouz: „To miejsce naprawdę potrzebuje wielkiego wysiłku intelektualnego […]. Potrzeba zespołu, by prowadzić jego rygorystyczne wartościowe naukowo badania […] muszą się w to zaangażować uczelnie.
W tej chwili współpracuję w kwestii więzienia Manus z przyjaciółmi w Iranie […]. Zamierzamy opublikować nasze badania jako artykuł naukowy. Przy takich projektach najlepiej mieć współautorów”.
Pierwsze rozmowy z Behrouzem prowadziłem przez Facebooka, z czasem przenieśliśmy się na WhatsAppa. Ponieważ łączność z wyspą Manus jest kiepska, mogliśmy wysyłać sobie tylko wiadomości tekstowe lub głosowe. Nie było więc bezpośrednich rozmów w czasie rzeczywistym. Behrouz napisał całą tę książkę (jak też wszystkie artykuły prasowe, a także współreżyserował film), używając wiadomości tekstowych. Czasami przesyłał mi swoje zapiski bezpośrednio, jako wiadomości w WhatsAppie. Z reguły jednak długie bloki tekstu wysyłał do Moones Mansoubi, adwokatki zajmującej się uchodźcami oraz tłumaczki jego utworów, a ona układała te wiadomości w pliki PDF. Gdy miała je już gotowe, przesyłała mi mailem PDF-y całych rozdziałów. Zdarzało się, że Behrouz dosyłał mi jeszcze nowe ustępy, które należało dodać do rozdziałów, przeważnie na ich końcu. Kompletny brudnopis każdego rozdziału Behrouza wyglądał jak bardzo długi esemes, bez wyodrębnionych akapitów. Dzięki temu zyskaliśmy unikalną, pobudzającą intelektualnie przestrzeń do eksperymentów literackich i wspólnych rozważań filozoficznych.
Proces przekładu był niezmiernie pouczającym doświadczeniem, które pomogło nam przeprowadzić analizy dotyczące osadzenia uchodźców na wyspie Manus i mnóstwa związanych z tym kwestii. Tłumaczyć zacząłem w grudniu 2016 roku, ale od tamtego czasu istotny wpływ na ten proces miało wiele katastrofalnych wydarzeń, do których doszło w ośrodku odosobnienia, a także regres w polityce i dyskursie socjopolitycznym Australii.
Wysiłki Behrouza zmierzające do ukończenia tekstu, jak i moja praca nad przekładem, napotkały na znaczące utrudnienia spowodowane trzytygodniowym oblężeniem mającym miejsce po wymuszonym zamknięciu obozu więziennego 31 października 2017 roku. Z tego powodu trzeba było pilnie relacjonować nieustanne, wymierzone precyzyjnie w konkretne jednostki represje stosowane wobec tych, którzy odmówili opuszczenia wyspy**. Podobnie jak to czyni w książce, Behrouz posłużył się kombinacją języka literackiego i reportażu, by odmalować strategiczne wykorzystanie głodu, pragnienia, braku snu, chorób oraz presji emocjonalnej i psychologicznej jako narzędzi tortur. Ten sam styl, ta sama wizja pomogły też nadać strukturę i charakterystyczne cechy jego manifestowi poetyckiemu A Letter from Manus Island [List z wyspy Manus] (opublikowanemu w moim przekładzie przez „The Saturday Paper” 9 grudnia 2017).
Pośród innych celów chciałem w tym miejscu podzielić się niektórymi historiami, które umożliwią bardziej szczegółowy wgląd w proces kształtowania przekładu i przyjmowania właściwej strategii. Niezwykła osobista walka Behrouza obejmuje szereg twórczych i intelektualnie wnikliwych taktyk przezwyciężania okrutnego ucisku oraz niemożliwych do przewidzenia ataków. Innym elementem jego zaplecza są projekty współautorskie, w które się angażował. W tej kwestii należy wyróżnić grupę osób: stronników Behrouza, kluczowych dla procesu przekładu i niosących nieustanne wsparcie.
Janet: „Dziś rano obudziłam się, wspominając nasze wcześniejsze wymiany wiadomości związane z poezją – swego rodzaju korespondencję poetycką, trwającą już od lat. Była to naprawdę głęboka i twórcza wymiana, jestem ci za nią bardzo wdzięczna. Pamiętam, Behrouz, że pierwotnie nie życzyłeś sobie, by twoja twórczość ukazywała się czy była prezentowana pod twoim prawdziwym nazwiskiem. Dużo rozmawialiśmy o nazwiskach, o pseudonimach. Rozmawialiśmy o ptakach, to też często się nam zdarzało, i czasem wciąż zdarza… i stanęło na Czapli Białoszyjej. Pamiętasz? Użyliśmy takiego pseudonimu, bo czapla białoszyja to ptak latający między wyspą Manus a Australią. Ptak, którego oboje oglądaliśmy. Wtedy, tak jak teraz, mieszkałam w środkowej części stanu Wiktoria, choć w innym miasteczku. Od czasu do czasu przylatywała tam samotna czapla białoszyja i przez parę dni przesiadywała nad stawkiem tuż koło domu, w którym wtedy mieszkałam”.
Niniejsza książka zadedykowana jest Janet Galbraith, koordynatorce i organizatorce prac grupy pisarskiej Writing Through Fences [Pisząc Przez Ogrodzenia], formacji współpracującej z więzionymi (obecnie lub wcześniej) uchodźcami i nagłaśniającej oraz wspierającej ich pisarstwo oraz inne formy wypowiedzi artystycznej***. Janet niezmordowanie niosła wsparcie Behrouzowi, od kiedy ten rozpoczął karierę pisarską na Manus (jako jedna z pierwszych nawiązała z nim kontakt w roku 2014, pytając o jego pracę i sytuację życiową). Współpracowała też z Moones przy przekładzie jednego z rozdziałów, który ukazał się w „Mascara Literary Review” pod tytułem Becoming MEG45 [Przeobrażenie w MEG45] – tekstu, bez którego nie doszłoby do zawarcia umowy z wydawnictwem Picador.
Arnold: „Mówisz, że po czterech latach od opuszczenia Iranu uważasz się za bezpaństwowca, że nie należysz do żadnego kraju. Gdzie zatem jest teraz twoje miejsce? Jak postrzegasz świat wokół siebie? Jak to jest zbliżać się do nieznanych granic i przekraczać je?”.
Behrouz: „Co to jest granica? […] Ta koncepcja «granicy» odcisnęła ślad na całym moim życiu”.
Również pisarz Arnold Zable podjął współpracę z Behrouzem na wczesnym etapie jego działalności twórczej i sprzeciwu wobec reżimu więziennego. Arnold i Janet przedstawili twórczość Behrouza na forum międzynarodowego PEN Clubu, dzięki czemu jego sprawą zainteresowano się na całym świecie. Od momentu podjęcia pracy z Behrouzem w roku 2015 Arnold napisał recenzję ze współreżyserowanego przezeń (wraz z Arashem Kamalim Sarvestanim) filmu Chauka, Please Tell Us the Time [Powiedz nam, która godzina, filemonie****], prowadził panele dyskusyjne, a także przeprowadził z Behrouzem wywiady, opublikowane następnie przez szereg ważnych instytucji medialnych. Obecnie pracuje nad nowym projektem literackim – obiecującą inicjatywą bazującą na dialogu. Podobnie jak Janet, Arnold przez cały proces przekładu zgłaszał pomocne uwagi i dodawał otuchy.
Kirrily: „Cześć, Behrouz, […] próbuję dodać do jednego z moich projektów mały element artystyczny, może w ten sposób uda się zwrócić większą uwagę na to, co dzieje się na wyspach Manus i Nauru. W sieci natknęłam się na kilka twoich wierszy – możesz dać znać, czy mogłabym wykorzystać w moim projekcie coś, co napisałeś?”.
Kirrily Jordan również odegrała kluczową rolę w rozwoju pisarskim Behrouza. Kirrily, naukowo i artystycznie związana z Australijskim Uniwersytetem Narodowym, po raz pierwszy zetknęła się z Behrouzem dzięki zainspirowanemu jego poezją zespołowemu projektowi artystycznemu zrealizowanemu na początku roku 2016. Od tamtej pory regularnie dzieliła się z nim uwagami, kiedy tworzył po angielsku. Korespondencja z nią dotycząca pierwszych wersji tłumaczonych z farsi rozdziałów książki dostarczyła Behrouzowi cennego kontekstu, zrodziła też pomysły i sugestie wymagające przemyślenia w kolejnych etapach pracy nad przekładem.
Wczesna wersja rozdziału 10, Świergot świerszczy, obrzędy okrucieństwa. Topografia mityczna więzienia Manus, została opublikowana przez magazyn „Island” w roku 2017. Ludzie w Picadorze od razu docenili fakt, że jest to projekt niosący głęboki komunikat, dotyczący palących i istotnych kwestii, i przez cały okres pracy nad książką śledzili losy Behrouza oraz jego twórczość. Wiele istotnych decyzji estetycznych i strukturalnych wynikło z kontaktów z zespołem redaktorskim – korespondencja z tą grupą prowadziła do oryginalnych, twórczych rozstrzygnięć. Wydawnictwo Picador, Behrouz i zespół translatorski są też winni wdzięczność Sarah Dale, głównej adwokatce z Refugee Advice & Casework Service (Aust.) Inc. [spółka Usługi Doradcze i Podawcze dla Uchodźców, filia w Australii]. Jej praca, wykonywana charytatywnie w interesie publicznym, miała fundamentalne znaczenie dla prawnej oceny tej książki.
Podczas pobytu w więzieniu Manus Behrouz komunikował się z trzema przyjaciółmi z Iranu: Najemem (Najmedeenem) Weysim, Farhadem Boochanim i Toomasem Askarim. Z Najemem nawiązał bliską przyjaźń, kiedy rozpoczęli studia na uniwersytecie. Ojciec Farhada to stryj Behrouza, przyjaźnili się od dziecka. Z Toomasem Behrouz także zaprzyjaźnił się na studiach. Wszyscy trzej są dla niego bardzo ważnymi powiernikami i jako tacy mieli wielki wpływ na tę książkę, gdyż Behrouz regularnie wysyłał im z więzienia kolejne jej fragmenty, używając do tego WhatsAppa. Te wymiany wiadomości i próby zrozumienia więzienia Manus otwierają nowy obszar dyskusji na temat modeli współpracy w kontekście działalności twórczej i intelektualnej. Związki łączące irańskich przyjaciół z Behrouzem, w połączeniu z procesem przekładu, znajdują odbicie również w koncepcji wspólnych działań filozoficznych.
Moones Mansoubi zaczęła przekładać teksty reporterskie Behrouza w roku 2015 i niestrudzenie wspierała go w jego niekończącej się pracy nad opisem i analizą koszmaru więzienia Manus, za wysiłek włożony w ten właśnie projekt należy się jej szczególna pochwała. Przy niniejszym przekładzie również była nieodzowna, od początku służyła mi pomocą jako konsultantka. Nieocenioną wartość ma jej wnikliwe zrozumienie irańskich tradycji literackich (zarówno klasycznych, jak i współczesnych). Wykorzystała też swoją wiedzę fachową w zakresie stosunków międzynarodowych i świadczeń pomocowych dla uchodźców przy szlifowaniu licznych niuansów społecznych, kulturalnych i politycznych tej książki.
Sajad Kabgani również pracował ze mną jako konsultant przekładu. Prowadzi badania nad nauczaniem filozofii i literatury – uwagi jego i Moones istotnie pogłębiły moje rozumienie oryginału. Sesje konsultacji z Sajadem odsłoniły przede mną kolejne wielowymiarowe perspektywy, co zaowocowało pogłębieniem tłumaczenia.
Konsultacje podczas pracy nad każdym rozdziałem trwały wiele tygodni. Tłumaczyłem jednorazowo dłuższe bloki tekstu, zaznaczając słowa i ustępy, by podczas spotkań z konsultantami przekładu poddać je dalszym rozważaniom. Podczas tych sesji ja czytałem tekst angielski, konsultanci zaś śledzili go i komentowali w farsi. Przy wykańczaniu kolejnych rozdziałów współpracowałem to z Moones, to z Sajadem, nigdy z obojgiem naraz. Spotykaliśmy się z reguły co tydzień lub dwa, czasem na parę godzin, a czasami na większą część dnia. Od pierwszego spotkania – zarówno tego z Moones, jak i tego Sajadem – nasze kontakty przeistoczyły się w dynamiczne seminaria filozoficzne. Wiele czasu zajmowało nam analizowanie i interpretowanie poszczególnych ustępów oraz refleksje nad nimi, co i rusz kontaktowaliśmy się też z Behrouzem, szukając objaśnień czy opinii, bądź też po prostu po to, by podzielić się naszymi przemyśleniami i wyrazić uznanie. Niniejszy przekład to zatem dzieło współtworzone w sposób autentyczny, uwzględniające wiele punktów widzenia. Moje rozmowy z Moones i Sajadem miały na to tłumaczenie istotny wpływ, nieodzowne jest więc ujęcie tu naszych rozmów i omówienie ich – nada to kontekst procesowi przekładu i dowiedzie zasadności ich udziału.
Moones: „Teraz widzę, jak bardzo niewystarczające są liczne słowniki farsi-angielskie i angielsko-farsi […]. A Behrouz używa w tej książce słów i fraz w tak wyjątkowy, złożony sposób – język stosuje w głębokim, nieprostym kontekście, często zdumiewająco, zdecydowanie twórczo. Rozmaitość sytuacji i jego wyobraźnia wzbogacają znaczenie określeń i fraz o nowe i do głębi oryginalne niuanse”.
Omid: „Gdybyśmy mieli czas, można by stworzyć słowniczek objaśnień kluczowych słów i zwrotów”.
Moones: „To byłby świetny projekt na kolejny etap naszej współpracy. Praca nad tą książką uświadamia mi jednak, jak pilne powinno być rozpoczęcie prac nad ogólnym, multidyscyplinarnym słownikiem. Sądzę, że książka Behrouza poszerza znaczenie wielu słów – on nadaje im nowe warstwy znaczeniowe”.
Wyszukiwanie odpowiednich słów i struktur zdaniowych w języku angielskim było zależne od szeregu czynników. Literatura w farsi składa się głównie z długich zdań złożonych, łańcuszków kolejnych różnorodnych dopełnień. Podmiot znajduje się na samym początku, orzeczenie z reguły aż na końcu, po tym ciągu rozmaitych dopełnień. Próby przekładu z zachowaniem pierwotnej struktury zdania były po angielsku trudne w lekturze – dłuższe zdania złożone i akapity funkcjonują w farsi, zdaje się, lepiej, ze względu na poetycką dźwięczność i rytmikę tego języka. W tłumaczeniu postanowiłem dzielić te zdania na różne sposoby, odpowiednio powtarzając kluczowe słowa i frazy. Czasem równolegle używałem też takich figur jak paralelizmy, aliteracje, ciągi synonimów. Czasami po prostu dzieliłem długie zdania na szereg zdań krótkich, a krótsze – na jednowyrazowe urywki. Kiedy indziej twórczo posługiwałem się interpunkcją, by łatwiej wyrazić kolejne koncepcje czy argumenty, stworzyć swego rodzaju nieprzerwany rytm.
Paradoksy i kontrasty to cechy definiujące opowieść Behrouza, a to dawało wiele możliwości dzielenia zdań i przebudowywania tekstu. Jego styl i sposoby użycia środków literackich pozwalały mi przy przekładzie na twórcze próby wykorzystywania antonimów i oksymoronów. Stosowanie retrospekcji (analepsis) i futurospekcji (prolepsis) kieruje i wzmacnia w tekście siłę emocji i komunikatów, heurystyki filozoficznej i poczucia zadziwienia. Behrouz włącza te elementy do swojej taktyki literackiej, podobnie jak folklor Kurdów i ich tradycję partyzancką, literaturę perską, uświęcone tradycje narracyjne, historię lokalną, symbole natury, obrzędy, ceremonie. Aspekty filozoficzne i kulturowe wychodzą poza Kurdystan i Iran, obejmują także inne elementy, szczególnie dotyczące myśli i kultury ludności Manus. Behrouz uwzględnia też wpływy literatury zachodniej (czytał na przykład Proces Kafki, Obcego Camusa oraz trylogię Becketta: Molloy, Malone umiera i Nienazywalne). Świadomość tych technik i wpływów, jak też strategiczne przekuwanie ich na język angielski przy użyciu rozmaitych narzędzi literackich zabezpieczyły zachowanie walorów poetyckich i indywidualnego stylu oryginału.
Pisarstwo Behrouza obfituje w kulturowe, historyczne oraz polityczne układy odniesienia i aluzje. Konteksty społeczne i kulturowe wielu splecionych narracji mają swe korzenie w Kurdystanie, Iranie, na wyspie Manus i w więzieniu Manus… ale też na morzach – terytoriach dramatycznych przepraw. Czułem, że najlepszym sposobem oddania tych cech będzie tworzenie zdań niepełnych czy zdeformowanych, a także poetycka stylizacja niektórych ustępów. Z mojego punktu widzenia do najbardziej w tej książce porywających i wywierających najsilniejsze wrażenie momentów należą te, gdzie proza nagle przeobraża się w poezję i na odwrót. By dochować wierności aspektom poetyckim języka i pisarstwa Behrouza, przekład prozy wierszem okazywał się wyborem najlepszym i najbardziej stosownym.
Dobór słów wynikał też z wrażliwości na ich ulokowanie. Miejsca, sytuacje, tła narracji działają w każdym epizodzie na rzecz zaabsorbowania uwagi czytelnika. Żeby nie utracić zbyt wiele z pracowicie konstruowanej przez Behrouza intensywności wrażeń, próbowałem dobierać słowa i frazy pasujące do wybranych miejsc i okoliczności. Dlatego też angielskie tłumaczenia poszczególnych rzeczowników, czasowników, przymiotników i przysłówków są często metaforyczne, właściwe geograficznym i fizycznym cechom odpowiednich rozdziałów czy ustępów. Czasami oddane to zostało poprzez słownictwo abstrakcyjne i filozoficzne, kiedy indziej zaś opisuję sceny bardziej bezpośrednio, realistycznie. Pamiętając o tym zróżnicowanym podejściu, to samo słowo w farsi mogłem tłumaczyć rozmaicie, zależnie od miejsca, atmosfery, postaci, przedmiotów, wydarzeń, architektury czy otoczenia. Wykorzystywanie symboli zaczerpniętych z natury, antropomorfizmu i upostaciowienia podkreśla wyjątkowość podejścia Behrouza do porozumienia między gatunkami. Podkreśla on zresztą stanowczo, że uchodźcy już dawno zostaliby wybici przez opresyjną moc więzienia, gdyby nie to, że z przyrodą i zwierzętami łączy ich stosunek pełen szacunku: natura współdziała z więźniami w walce przeciwko systemowi.
Moones: „Czytam właśnie The Coup [Przewrót] Ervanda Abrahamiana, ormiańsko-irańskiego historyka z Anglii. Ta książka skojarzyła mi się z pisarstwem Behrouza, bo Abrahamian dostrzega potrzebę zniuansowanej i krytycznej dyskusji na temat roli kolonializmu”.
Omid: „Nie wydaje mi się, żeby czytelnicy naprawdę byli w stanie docenić głębię przemyśleń i pisarstwa Behrouza bez dostrzeżenia i zrozumienia wpływu i konsekwencji kolonializmu na Kurdystan, Iran, Australię i wyspę Manus […], jak też związku między kolonialnością a wymuszonymi migracjami”.
Moones: „W książce Abrahamiana ciekawe są jego rozważania o nierozerwalnym związku między pojęciami este’mār (kolonializm / imperializm) a estesmār (wyzysk ekonomiczny). W wielu przypadkach można ich wręcz używać wymiennie. Podobnie jak jego monografia, również wiele opowieści Behrouza obrazuje tę współzależność – podkreśla on powiązania między dominacją i kontrolą a agresywnym wydobyciem i manipulacją zasobami naturalnymi, niszczeniem ekosystemu, wyzyskiwaniem ciał ludzi”.
Książka Behrouza to tekst dekolonizacyjny, przedstawia dekolonizacyjne myślenie i działanie. By oddać sprawiedliwość jego wnikliwej krytyce i przemyśleniom dotyczącym kolonialnych fundamentów systemu więziennego, należało do dzieła literackiego wprowadzić pewne terminy techniczne. W zamykającym książkę eseju uzupełniającym kwestię gatunkowości rozwijam szerzej, należy tu jednak wspomnieć, że Behrouz rozmyślnie spaja prozę z komentarzem politycznym i językiem różnorodnych dyskursów naukowych. Nawiązuje w ten sposób do literackiej gry z użyciem form i zabiegów zaczerpniętych z różnych gatunków. Elementy te współdziałają w obnażaniu więzienia jako eksperymentu neokolonialnego, a pisarstwo Behrouza czynią dekolonizacyjnym utworem interwencyjnym.
W przekładzie miejscami specjalnie używany jest język akademicki, by wyrazić stojącą za tą książką multidyscyplinarną wizję. Analiza kolonializmu u Behrouza to owoc jego wykształcenia, badań naukowych i osobistych doświadczeń – jego rozumienie kolonializmu uwzględnia zarówno aspekt historyczny i filozoficzny, jak i reakcję fizjologiczną.
Moones: „Imię Behrouz oznacza dobry / lepszy (beh) dzień (rouz), pomyślny czy szczęśliwy, jest to także imię dowódcy wojsk występującego w Szachname. To jakby dobry omen, że matka dała mu na imię Behrouz: obdarzyła go tradycyjnym imieniem farsi (perskim) zaczerpniętym z literatury klasycznej, imieniem wojownika. Odróżnia się ono od imion większości jego rodzeństwa i kuzynostwa, które to imiona mają przeważnie konotacje religijne. Zupełnie jak gdyby wyobrażała sobie, że jest w tym dziecku coś niezwykłego”.
W tej książce nadawanie nazw odgrywa szczególną rolę estetyczną, znaczeniową i polityczną. Dla Behrouza akt przemianowania czegoś to sposób na zaznaczenie własnej osobowości, zyskanie poczucia władzy – nadawanie nazw daje możliwość odzyskania sprawczości zawłaszczonej przez więzienie, odbiera moc systemowi, przywraca suwerenność ziemi. Nazywanie jest też częścią pracy twórczej, narzędziem analizy podczas rozważań dotyczących okoliczności politycznych i ekonomicznych.
Behrouz nadaje pseudonimy wielu postaciom, posługując się przy tym swoistą techniką. Żartobliwe ksywki czy nazwy opisowe odnoszą się do poszczególnych osób, bądź to dla ochrony ich tożsamości, bądź dla ułatwienia konstrukcji postaci, czasem w grę wchodzi i jedno, i drugie. W farsi nie używa się wersalików, w języku angielskim możemy jednak wykorzystać opcję pisania wielką literą każdego słowa we frazie (włącznie z przedimkiem określonym the), tworząc w ten sposób nazwę własną. Dzięki temu staje się jasne, że w kontekście książki to właśnie taka nazwa opisowa czy pseudonim identyfikują daną osobę, odzwierciedlając przy tym jej osobowość i cechy osobnicze (element wyglądu, temperament czy nastrój).
Istotne jest w tej książce pojęcie abstrakcyjne, zwane „Systemem Kyriarchalnym”. Akademickie pojęcie „kyriarchat”, ów termin dotyczący splotu systemów społecznych, wzmacniających się nawzajem i rozrastających w celu karania, podporządkowywania i tłamszenia, rozważam w eseju końcowym. Behrouz nazywa Systemem Kyriarchalnym fundamenty ideologiczne, odgrywające w więzieniu dominującą rolę. To określenie opisuje ducha władającego ośrodkiem odosobnienia i wszechobecnym kompleksem graniczno-przemysłowym Australii. Zwrot system-e hākem z farsi dałoby się też przełożyć jako „system represyjny”, „system rządzący”, „system rządomyślności” („rządomyślność” występuje w tej książce w opisie szczególnych działań tego systemu) czy „system władzy wyższej”. Pojęcie kyriarchatu podkreśla jednak skalę i wszechobecność tortur oraz nadzoru w więzieniu, kładzie nacisk na wywrotowy wydźwięk tej nazwy.
Behrouz przemianował również Terenowy Ośrodek Przesiedleńczy na wyspie Manus. W książce konsekwentnie używa określenia „więzienie Manus” – nazywa więc ten ośrodek odosobnienia, definiuje go i poddaje krytycznej analizie na własnych warunkach. Podobnie przechrzczona jest każda z sekcji ośrodka. Koncepcyjnie to Behrouz rządzi więzieniem.
Kombinacja tych dwóch nazw własnych – więzienia Manus i Systemu Kyriarchalnego – ugruntowuje refleksje Behrouza na temat strukturalnego i systemowego pastwienia się władz ośrodka nad osadzonymi, a także odzwierciedla naukową błyskotliwość autora. To, jak chętnie posługuje się on terminami akademickimi, łącząc je z językiem i stylem literackim, prowokuje do wielopoziomowych reakcji i odczytań jego książki.
Kolejnym istotnym przykładem inspiracji różnymi obszarami kulturowymi są tytuły rozdziałów. Pomysłami na tytuły dzieliłem się z Behrouzem podczas kolejnych etapów procesu przekładu, wspólnie pracowaliśmy nad ich precyzowaniem i rozbudowywaniem. Zdecydowaliśmy, że każdy rozdział będzie miał co najmniej dwa tytuły, by w ten sposób podkreślić rozmaite możliwe odczytania tych części tekstu. Przy pierwszym zetknięciu z książką ów pozorny brak związku między tytułami poszczególnych rozdziałów pomaga wytworzyć uczucie dezorientacji i absurdu: ten brak relacji wynikania i umykające logice, nieprzewidywalne emocje, jakie budzą owe tytuły, pasuje zarówno do technik wykorzystywanych przez Behrouza w książce, jak i do tematów, którymi się zajmuje. Behrouz ceni sobie szczególnie tytuł „Nasza Golshifteh jest zaiste piękna”, jako wiążący się z najważniejszymi dla niego ustępami tego rozdziału, a dodatkowo postać „Naszej Golshifteh” była dla niego, spośród grona innych, najsilniejszą inspiracją.
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
* Zob. artykuł Behrouza Boochaniego w moim przekładzie dla „Huffington Post”, The Tortuous Demise of Hamed Shamshiripour, Who Didn’t Deserve to Die on Manus Island [Męczeńska śmierć Hameda Shamshiripoura, który nie powinien był umrzeć na wyspie Manus], opublikowany 14 sierpnia 2017 [przyp. tłumacza wydania angielskiego].
** Wyimki z dziennika Behrouza z okresu oblężenia – zob. artykuł „This Is Hell Out Here”: how Behrouz Boochani’s diaries expose Australia’s refugee shame [„Tutaj jest piekło”. Jak dzienniki Behrouza Boochaniego obnażają haniebne postępowanie Australii wobec uchodźców] w „The Guardian” z 4 grudnia 2017. Tłumaczenie cytatów – Moones Mansoubi i ja [przyp. tłumacza wydania angielskiego].
*** Więcej informacji na stronie www.writingthroughfences.org [przyp. tłumacza wydania angielskiego].
**** Chauka to wyspiarska nazwa ptaka z rodziny filemonów [przyp. tłum.].
Tytuł oryginału:
Tytuł wydania angielskiego: No Friend But The Mountains. Writing from Manus Prison
Redakcja: Marta Syrwid
Opieka redakcyjna: Urszula Pieczek
Korekta: Anna Gądek, Małgorzata Kuśnierz
Projekt okładki: Pola Rusiłowicz
Projekt makiety: Mimi Wasilewska
Copyright © Behrouz Boochani 2018
Translation copyright © Omid Tofighian 2018
Polish translation copyright © Tomasz S. Gałązka 2021
Polish edition copyright © ArtRage & Książkowe Klimaty 2021
Nazwiska części osób występujących w tej książce zmieniono dla ochrony ich tożsamości
ISBN 978-83-66505-21-6
Kontakt:
Książkowe Klimaty
www.ksiazkoweklimaty.pl
Redakcja: [email protected]
Promocja: [email protected]
Sprzedaż: [email protected]
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek