Usta mordercy. Część II. Stąpając po polu minowym - Kawka Artur - ebook

Usta mordercy. Część II. Stąpając po polu minowym ebook

Kawka Artur

4,1

Opis

W Odessie w tajemniczych okolicznościach znikają dwie przyjaciółki. Rodziny zaginionych dziewcząt nie chcą uwierzyć w oficjalną wersję miejscowych władz mówiącą o wypadku. Dokąd zaprowadzi Toma Wilmowskiego i jego przyjaciół niebezpieczne śledztwo?
"Kolejna trzymająca w napięciu powieść sensacyjna duetu Moniki Wysockiej i Artura Kawki, będąca kontynuacją Ust mordercy. Polecamy!", "Powieść jest rewelacyjna, trzyma w napięciu niemal od początku, jest nieprzewidywalna i zaskakująca." Opinia Lubimyczytac.pl.
Polecamy również pierwszą część serii Usta mordercy." Gotowy scenariusz, na ostry polski film kryminalny.", "Świetna książka, świetnie przeczytana. Bardzo polecam!".- opinia słuchaczy audiobooka.
Artur Kawka - właściciel rodzinnej firmy handlowej, autor między innymi "Niebezpiecznego sąsiedztwa" oraz "Nawróconego".
Monika Wysocka - miłośniczka historii i literatury, autorka artykułów na temat Haliny Poświatowskiej, laureatka konkursów poetyckich, niestroniąca od literatury sensacyjnej.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 337

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (13 ocen)
7
3
1
1
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
ajek1_ee

Nie oderwiesz się od lektury

Super, polecam, czekam na dalsze części.
00

Popularność




Artur Kawka Monika Wysocka

Usta mordercy

część II

Stąpając po polu minowym

@lindcopl

e-mail: [email protected]

Tytuł oryginału:

Stąpając po polu minowym

Tom 2 Usta mordercy

Wszystkie prawa zastrzeżone.

Książka ani jej część nie może być przedrukowywana ani w żaden inny sposób reprodukowana lub odczytywana w środkach masowego przekazu bez pisemnej zgody Wydawnictwa Lind&Co Polska sp. z o o.

Wydanie I, 2023

Projekt okładki: Magdalena Zawadzka Auresusart

Grafik na okładce:

mehdi mokhtari/pexels

Copyright © dla tej edycji: 

Wydawnictw0 Lind&Co Polska sp. z o o, Gdańsk, 2023

ISBN 978-83-67494-50-2

Opracowanie ebooka Katarzyna RekWaterbear Graphics

Rozdział I

10 sierpnia 2019 roku. Odessa, plaża Dolphin Beach, godzina 16:00

Na jednej z najpopularniejszych plaż Morza Czarnego, mimo późnego popołudnia, nadal było sporo turystów, którzy okupowali wygodne leżaki i leniwie kołyszące się wśród fal spokojnego, ciepłego morza materace. Kilkoro dzieci biegało ze śmiechem wzdłuż brzegu, a grupka młodych ludzi postanowiła urządzić improwizowany mecz siatkówki. Większość plażowiczów jednak bez pośpiechu przygotowywała się do opuszczenia plaży. Wśród nich były dwie dwudziestoletnie blondynki, które pakowały ręczniki do plecaków, otrzepując je z piasku. Słońce po całodziennym opalaniu pozostawiło wyraźne ślady na ich skórze.

– Nieźle cię chwyciło – zauważyła Anastazja, zbierając długie włosy w koński ogon i spoglądając na zarumienione plecy zgrabnej koleżanki.

– Fakt, chyba przesadziłam – potwierdziła Kasia. Syknęła cicho, zakładając cieniutką sukienkę, bo skóra na ramionach rzeczywiście nieco piekła. Zerknęła na przyjaciółkę i dodała z zazdrością: – Ty za to opalasz się od razu na brązowo. Też bym tak chciała.

Anastazja w odpowiedzi machnęła jedynie lekceważąco ręką, zarzuciła na złotawo-brązowe ciało zwiewną tunikę i wskazała podbródkiem na wyjście z plaży.

Na moment zatrzymały się jeszcze w cieniu drzew, podziwiając błękitny, niemal zlewający się z morzem horyzont i żagle jachtów sunących w oddali. Dwóch młodych, dobrze zbudowanych mężczyzn wychodzących z plaży rzuciło wymowne spojrzenie w stronę dziewczyn. Odpowiedziały im uśmiechami.

– Mamy wzięcie – zauważyła rozbawiona Anastazja. – Ale tak naprawdę, to faceci cały czas gapią się na ciebie.

– Nie przesadzaj! Jesteś piękną dziewczyną. Nie wiem, dlaczego masz taką niską samoocenę – obruszyła się Kasia.

Anastazja spochmurniała.

– Pewnie przez Andrieja – przyznała cicho.

– Jeszcze to przeżywasz? Przecież wiesz, że jak zdradził cię teraz, to będzie to robił cały czas. Zapomnij o nim, znajdziesz chłopaka, z którym będziesz szczęśliwa i który będzie umiał cię docenić – próbowała pocieszyć koleżankę Katarzyna.

Jej przyjaciółka nie odpowiedziała, lecz szybkim krokiem ruszyła w stronę wyjścia.

Szły deptakiem wzdłuż Zdorovya Track w stronę centrum, gdzie wynajmowały dwuosobowy pokój w małym pensjonacie. Aby skrócić sobie nieco drogę, postanowiły przejść przez jeden z parkingów, na którym miejscowi i turyści zostawiali samochody, udając się na pobliskie plaże.

„Niezły” – pomyślała Anastazja, gdy przechodziły obok siedzącego w odkrytym jeepie wranglerze długowłosego blondyna o sylwetce, której nie powstydziłby się kulturysta.

Chłopak też z zaciekawieniem przyglądał się przechodzącym dziewczynom.

– Przepraszam! – krzyknął, wysiadając z samochodu, gdy były już parę metrów dalej.

Zatrzymały się.

– Jesteście Ukrainkami? – zapytał, podchodząc.

– Ja tak – przyznała Anastazja. – Moja koleżanka jest Polką.

– To fajnie – ucieszył się blondyn i wyciągnął rękę w kierunku Katarzyny, uśmiechając się szarmancko.

– Jurij – przedstawił się.

Kasia spojrzała niepewnie na przyjaciółkę i po chwili wahania podała rękę.

– Kasia…

Chłopak przywitał się, po czym podał rękę drugiej z dziewczyn.

– Anastazja – przedstawiła się dziewczyna, uśmiechając się zalotnie.

– Wakacje? – zapytał Jurij.

Przytaknęły.

– Dacie się zaprosić wieczorem na drinka?

Kasia spojrzała na Anastazję, jakby chciała przerzucić na nią odpowiedzialność. W głowie miała przestrogi, które dawali jej rodzice, ale chłopak był niezwykle przystojny.

– Sorry, ale nie zawieramy znajomości z przygodnie poznanymi mężczyznami – oświadczyła Anastazja z uśmiechem na ustach.

Chłopak pokiwał głową, po czym zaproponował z rozbrajającym uśmiechem:

– To zapraszam was na lunch, abyśmy się poznali i żebym przestał być przygodnie poznanym mężczyzną.

Dziewczyny popatrzyły na siebie. Zdawały sobie doskonale sprawę, że ich kieszonkowe skazuje je na biesiadowanie w tanich barach czy jadłodajniach. Nawet restauracje przy plaży były dla nich za drogie.

– Ale tylko lunch? – zapytała po chwili wahania Kasia.

– Jasne – gorliwie zapewnił chłopak.

Przyjaciółki wskoczyły do samochodu. Obok kierowcy siadła Anastazja, której Jurij wpadł w oko.

Po kwadransie siedzieli w eleganckiej restauracji „Dacza”. Kelner znał chłopaka, dlatego nie robił problemu z plażowych ubrań gości. Lokal nie należał do najtańszych i dziewczyny przy każdej z potraw w karcie spoglądały na ceny i kiwały z niedowierzaniem głowami.

– Na co macie ochotę? – zapytał Jurij.

– Może ty wybierzesz – zaproponowała Kasia, niepewnie przyglądając się opisom dań z menu.

– Dobrze – przytaknął chłopak i poprosił kelnera. – Trzy razy barszcz ukraiński, trzy razy żarkoje, a na deser trzy razy buchty. Do picia sok z brzozy, chyba że panie mają chęć na wino. – Spojrzał pytająco na towarzyszki.

– Może być czerwone wytrawne wino – poprosiła Anastazja.

– Proszę francuskie, najlepsze – podkreślił chłopak.

Kelner zapisał zamówienie i się oddalił. Przez moment zapanowała nieco niezręczna cisza, którą przerwał Jurij:

– Na długo przyjechałyście do Odessy?

– Na tydzień – odparła Anastazja i dodała: – Ja mieszkam we Lwowie, a Kasia w Lublinie, gdzie razem studiujemy.

Chłopak pokiwał głową z uznaniem.

– A ty co robisz? – zrewanżowała się pytaniem Kasia.

– Pracuję jako model dla najlepszych agencji mody w Europie.

– Nie znamy twojej twarzy, bo oglądamy zazwyczaj damskie pokazy – roześmiała się Anastazja.

Jurij uśmiechnął się zalotnie do obu kobiet.

– Paryż to jest świat! Nie to, co to zadupie – stwierdził.

– Długo starałeś się o pracę na wybiegu? – zainteresowała się Kasia.

Jurij pokiwał głową, a z jego twarzy na moment zniknął uśmiech.

– Dziesięć lat ciężkiej harówki i wyrzeczeń… Ale było warto – odparł.

Kelner pojawił się z napojami i winem.

– A wy co studiujecie? – ciągnął rozmowę Jurij, gdy kieliszki i szklanki stanęły już na stole.

– Filologię polską – odparła Anastazja.

– Jesteś przecież Ukrainką? – zdziwił się chłopak.

– Ukrainką, ale chcę pracować w Polsce.

– Chcemy uczyć w szkole. Pomogę Anastazji znaleźć pracę i się ustawić u nas – oświadczyła Kasia.

Najbliższa godzina minęła w miłej atmosferze. Tradycyjne ukraińskie specjały były naprawdę smakowite, a chłopak sprawiał wrażenie niezwykle towarzyskiego, kulturalnego i obytego. Uwadze Kasi nie umknęło, że szczególnie często przyglądał się Anastazji. Nawet nie próbował ukryć, że szczupła blondynka o oliwkowej cerze i dużych, brązowych oczach naprawdę mu się podoba.

Kiedy lunch dobiegł końca, Jurij zapłacił rachunek i wynagrodził kelnera sutym napiwkiem, po czym, tak jak obiecał, odwiózł dziewczyny do pensjonatu. Mieli się właśnie pożegnać, gdy jakby mimo chodem zaproponował:

– Zapraszam o dwudziestej drugiej do „Italia Beach Club”. Mam zarezerwowany stolik. Po imprezie odwiozę was na kwaterę.

Katarzyna zerknęła na przyjaciółkę, która nie spuszczała oczu z Jurija.

– To co, mogę liczyć, że przyjdziecie? – zapytał.

– Zobaczymy – odparła Kasia. – Nie obiecujemy.

– Do zobaczenia – odparł z uśmiechem, jakby był pewny pozytywnej decyzji nowo poznanych dziewczyn, wskoczył do samochodu i odjechał spod pensjonatu z piskiem opon.

– Dlaczego nie chcesz iść? – zapytała Anastazja, gdy wchodziły do swego skromnego pokoiku.

Kasia przechyliła głowę, jakby zastanawiała się nad odpowiedzią, zamknęła drzwi i dopiero wtedy spokojnie odparła:

– Nie ufam temu przystojniakowi.

Na twarzy Anastazji odmalowało się rozczarowanie. Rzuciła torbę plażową na łóżko i zapytała z pretensją w głosie:

– Ale dlaczego? Widziałaś, on jest jak z innej bajki…

– Odpuść sobie! On ma takich dziewczyn na pęczki – wyjaśniała Kasia.

– Jesteś zazdrosna, że na mnie zwrócił uwagę?

– Nie, po prostu obiecałam coś rodzicom.

Młoda Ukrainka pokręciła głową z niedowierzaniem i stwierdziła stanowczo:

– Mam propozycję. Sama pójdę do tego klubu.

Kasia przysiadła na krawędzi swojego łóżka i spojrzała z troską w oczach na koleżankę.

– Tak ci się ten gość spodobał, że nie możesz się powstrzymać? – zapytała.

– Tak – odparła bez chwili wahania Anastazja.

Katarzyna westchnęła i oświadczyła:

– Dobra, pójdę z tobą, ale o dwudziestej czwartej wracamy do pensjonatu.

Anastazja podbiegła do niej i pocałowała ją w policzek.

– Dziękuję ci! Dziękuję! – Zaczęła podskakiwać jak mała dziewczynka, która otrzymała upragnioną lalkę.

– Tylko pamiętaj, lampka wina i żadnych przejażdżek z tym gościem. I wracamy razem do hotelu – oznajmiła twardo Polka.

– Dobrze – potwierdziła Anastazja z uśmiechem na ustach.

Dochodziła dwudziesta druga, kiedy obie dziewczyny pojawiły się przed wejściem do nocnego klubu. Przed drzwiami wejściowymi tłoczyli się młodzi lidzie, którzy chcieli dostać się do środka. Ochrona sprawdzała rezerwację i gości. Kasia z Anastazją ubrane w białe, dżinsowe mini i body, podkreślające ich kobiece kształty przyciągały wzrok niejednego mężczyzny. Rozglądały się jednak niepewnie naokoło, na próżno szukając w tłumie raptem dziś poznanego przystojniaka. Nagle usłyszały znajomy głos. Odwróciły się i ujrzały Jurija, który przeciskając się przez ustawiony w kolejce tłum, podążał w ich kierunku.

Anastazja wstrzymała na chwilę oddech z wrażenia. Ubrany w elegancki, piaskowy, bawełniany garnitur, pod którym znajdował się obcisły podkoszulek, podkreślający rozbudowaną klatkę piersiową, wyglądał świetnie. Podszedł do dziewczyn i pocałował każdą z nich w policzek, po czym chwycił je delikatnie za biodra i skierował się do wejścia. Ochroniarz strzegący drzwi grzecznie kiwnął głową i zaprosił gestem ręki do środka.

Niemal natychmiast pojawiła się przy nich kobieta, która zaprowadziła ich do stolika znajdującego się tuż obok, stanowiącego centrum klubu, basenu z oświetlonym dnem. Otaczająca ich zewsząd, pulsująca muzyka zdawała się zapraszać wręcz na parkiet. Usiedli jednak i Jurij zamówił szampana oraz kanapki z kawiorem. Po wzniesieniu któregoś z kolei toastu nowo poznany znajomy kiwnął głową, wskazując znaczącym gestem parkiet. Obie dziewczyny chętnie skorzystały z zaproszenia.

Około dwudziestej trzeciej zrobiło się naprawdę tłoczno i cały parkiet wypełniony był już tańczącymi gośćmi. Wypity alkohol i dobra muzyka spowodowały, że czas mijał błyskawicznie. Jurij adorował Anastazję, która coraz bardziej kleiła się do niego. Kasia tańczyła samotnie, odrzucając wszelkie próby adoracji i zaproszenia do wspólnej zabawy, które mniej lub bardziej otwarcie składali jej bawiący się w klubie mężczyźni.

Nie wiadomo kiedy minęła północ. Gdy po raz kolejny wrócili do stolika, Kasia pokazała Anastazji zegarek, przypominając o ich umowie, ale koleżanka ubłagała ją, aby pozostały w klubie jeszcze godzinę. Z tej godziny zrobiły się trzy i dziewczyny dopiero o trzeciej nad ranem opuściły nocny klub. Kasia samotnie, a Anastazja w objęciach Jurija. Chłopak wynajął taryfę i osobiście odwiózł dziewczyny do pensjonatu. Kiedy wysiedli z taksówki, zaproponował:

– Zadzwonię po szampana, dacie się zaprosić do mnie?

– Nie, dzięki – odparła stanowczo Kasia.

Anastazja gotowa była przystać na propozycję chłopaka, ale biorąc przykład z koleżanki, też odmówiła.

– To może jutro, jak się wyśpicie, popływamy moją żaglówką? – zaproponował Jurij, obściskując Anastazję.

– Dzięki, ale źle znoszę rejsy morskie – sucho stwierdziła Katarzyna.

– No to pooglądasz nas z molo, a my trochę pożeglujemy – powiedział Jurij, mocniej tuląc do siebie Anastazję.

– O której? – zapytała Ukrainka.

– O dziesiątej widzimy się w „Black Sea yacht Club”.

– Nieźle! Masz jacht? – zapytała Anastazja.

– Niestety, tylko małą żaglówkę. Ale stoi obok jachtów – roześmiał się chłopak.

Anastazja mocniej do niego przywarła, najwyraźniej nie miała ochoty iść spać. Kasia z trudem oderwała przyjaciółkę od Jurija.

– Coś mi obiecałaś! – rzuciła ostro.

– No już, dobra – z niechęcią jęknęła Anastazja, pocałowała Jurija i ruszyła za przyjaciółką w stronę wejścia do pensjonatu.

Kiedy weszły, Anastazja padła na łóżko z rozmarzoną miną.

– Masz ochotę przespać się z tym gościem? – zapytała wprost Kasia, przyglądając się koleżance.

– Tak – odparła Ukrainka z rozbawieniem.

– Przecież go nie znasz! – próbowała przemówić jej do rozsądku Kasia, ale ta tylko wybuchła śmiechem i rzuciła:

– Oj cnotko, cnotko! Gdybyś była już z facetem, to byś inaczej śpiewała…

Punktualnie o dziesiątej następnego dnia dziewczyny zjawiły się na przystani jachtowej klubu. Z podziwem w oczach przyglądały się zacumowanym przy kejach białym sylwetkom jachtów i łodzi motorowych, gdy usłyszały głos Jurija.

Stał w małej, starej żaglówce, którą cumował obok okazałego jachtu.

– Myślałam, że zabierzesz nas na rejs czymś takim. – Kasia wskazała na stojącą obok okazałą łódź.

– Na razie musi wam wystarczyć moja stara łajba. Ale za parę lat kto wie, czy nie zaproszę was na taki – powiedział, wyciągając rękę, by pomóc dziewczynom wejść na pokład.

– Załóżcie kapoki – rozkazał, gdy już znalazły się w płytkim kokpicie. Wskazał na leżące na dnie łódki kamizelki, po czym sam usiadł za sterem.

Wiatr wiał od zachodu i rozwinięty żagiel wypiął się na wietrze, nadając żaglówce coraz większą prędkość. Po godzinie żeglowania odpłynęli od brzegu na odległość około dwóch mil.

– To bezpieczne? – zapytała Kasia.

– Spoko, pływam od dziesiątego roku życia – odparł Jurij i dodał uspokajająco: – Korzystajcie ze słońca. W plecaku mam zimne piwo i napoje.

Dziewczyny rozłożyły się na dziobie żaglówki, wystawiając swe skąpo odziane ciała do słońca. Nagle usłyszały warkot dużej motorówki, która płynęła w ich kierunku. Kasia podniosła się na łokciach i obserwowała zbliżającą się łódź, która przepłynęła blisko żaglówki, powodując dużą falę. Łódką mocno zakołysało. Dziewczyny zerwały się i wyskoczyły do kokpitu. Motorówka nagle zrobiła nawrót i skierowała się ponownie w ich stronę. Tym razem sterujący nią dodał gazu, tak jakby chciał ich staranować.

– Co on robi?! – krzyknęła z przerażeniem Kasia.

– Spokojnie, wygłupia się – odparł Jurij, który trzymał mocno ster.

Światła reflektorów dwóch łodzi patrolowych omiatały spokojną powierzchnię morza.

– Kończymy? – zapytał Alek, patrząc niepewnie na stojącego obok ze splecionymi rękami dowódcę.

Ten westchnął i zerknął na zegarek. Było już po trzeciej w nocy. Szukali od kilkunastu godzin, kiedy to dostali sygnał o człowieku dryfującym w kamizelce ratunkowej w sporej odległości od brzegu. Szybko znaleźli miejsce, gdzie wedle relacji uratowanego miała zatonąć żaglówka, a wraz z nią dwie turystki, które nie chciały założyć kapoków. Po łódce i jej pasażerkach nie było już jednak ani śladu.

– Szefie, kończymy na dziś? – ponowił pytanie Alek.

– No raczej. Łajba na dnie, a dziewczyn ani śladu.

Młody ratownik przekrzywił głowę i zapatrzył się w światła szperaczy.

– Szefie – powiedział niepewnie – ale żeby zatonęła, bo jakiś idiota zrobił falę motorówką?

Dowódca odwrócił się nagle w jego stronę z wściekłością w oczach.

– Młodyś – warknął – niedawno zacząłeś służbę, to ci dam radę. Zapamiętaj sobie, nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy, bo źle skończysz.

Rozdział II

17 stycznia 2020 roku, godzina 22:00

Czarne bmw X6 zaparkowało na ulicy Marazlievskaya przylegającej do parku imienia Tarasa Szewczenki w Odessie. Wysoki mężczyzna wysiadł z samochodu i ruszył w kierunku pobliskiej restauracji. Odwrócił się i rozejrzał, jakby sprawdzał, czy ktoś go nie śledzi. Gdy wszedł do lokalu, zlustrował wypełnioną po brzegi salę. Zatrzymał na moment wzrok na parze, która siedziała w rogu. Podszedł do wolnego stolika obok i zajął miejsce. Niemal natychmiast pojawiła się kelnerka, a mężczyzna przestudiował szybko kartę i złożył zamówienie. Następnie rozpiął kurtkę i raz jeszcze dyskretnie spojrzał w stronę niedaleko siedzącej pary. Nagle wzrok przybysza skrzyżował się ze spojrzeniem mężczyzny, który czule obejmował swoją partnerkę. Mężczyzna pocałował kobietę, wstał i ruszył w stronę łazienki. Przybysz odczekał chwilę i ruszył jego śladem, dając znak kelnerce, aby podała mu zamówienie do stolika. Kiedy wszedł do męskiej toalety, zauważył, że towarzyszący kobiecie osobnik znika za drzwiami jednej z kabin. Sam stanął przy umywalce, czekając aż jeden z gości restauracji opuści pomieszczenie. Gdy w środku oprócz nich nie było nikogo, otworzył drzwi zajętej ubikacji. Człowiek w kabinie nie okazał zdziwienia. Stał, trzymając w ręku zwinięty plik banknotów. Przybysz wziął bez słowa pieniądze i zaczął je po cichu liczyć. Kiedy skończył, schował gotówkę do jednej z bocznych, wewnętrznych kieszeni kurtki, po czym z innej wydobył czarny woreczek. Otworzył go i wysypał na dłoń małe, foliowe torebki z białym proszkiem.

Po zakończeniu transakcji przybysz opuścił ubikację tuż po swoim kliencie. Usiadł przy stoliku i znowu zerknął w róg sali. Pary już nie było. Uśmiechnął się do siebie i skupił na smakowicie pachnącej zupie. Po zjedzeniu przybysz uregulował należność za swoje zamówienie, po czym opuścił lokal.

Pół godziny później zaparkował samochód nieopodal dworca kolejowego w Odessie. Rozejrzał się, wysiadł i ruszył do jednego z miejscowych klubów nocnych. Przed wejściem stała dość duża grupa chcących wejść ludzi. Mężczyzna ominął ich i skierował się do bocznych drzwi. Zapukał i po chwili znalazł się w środku.

W lokalu rozbrzmiewała głośna muzyka, a wszystkie miejsca siedzące były już zajęte przez gości. Przybysz przywitał się z paroma znajomymi i ruszył w stronę zaplecza. Minął bar i skierował się do drzwi, przy których stał rosły, wyglądający niczym kulturysta mężczyzna w czarnej podkoszulce. Na widok gościa wyciągnął rękę na powitanie i pokręcił przecząco głową. Przybysz pokiwał głową, przywitał się, powiedział coś wprost do ucha ochroniarzowi, po czym skierował się do bocznego baru, gdzie znajdowały się miejsca dla specjalnych gości. Zamówił drinka i usiadł na wysokim stołku. Popijając złocisty płyn, obserwował bawiących się na parkiecie. Jego wzrok zatrzymał się na ubranej w seksowną, czarną, skórzaną sukienkę kobiecie o blond włosach. Miała około trzydziestu paru lat, ale figury mogłaby jej pozazdrościć niejedna osiemnastolatka. Ucieszył się, gdy zauważyła go i uśmiechnęła się kusząco. Odpowiedział tym samym, a ona powoli zeszła z parkietu i skierowała się w stronę baru. Nie podeszła jednak do niego, lecz zatrzymała się kilka metrów dalej, na rogu baru, poprawiając zalotnie włosy. Przyjrzał się jej seksownej figurze. Na nogach miała czarne skórzane muszkieterki na wysokiej szpilce, które podkreślały jej niezwykle zgrabne nogi. Spojrzała na niego tak, że poczuł ciarki na plecach. Wstał i ruszył w jej stronę, ale nagle poczuł silny uścisk dłoni na swym ramieniu. Ochroniarz gestem wskazał mu drzwi. Pokiwał głową i dał osiłkowi znak dłonią, że zaraz będzie na miejscu. Szybko podszedł do kobiety. Nachylił się i oświadczył stanowczo:

– Mam ochotę postawić ci drinka. Będę za pół godziny…

Uśmiechnęła się, ale nie odpowiedziała.

Jeszcze raz się uśmiechnął i poszedł szybkim krokiem za ochroniarzem. Kiedy wszedł do środka niewielkiego, skąpo oświetlonego pomieszczenia, zobaczył dwóch rosłych mężczyzn, którzy siedzieli na skórzanej kanapie. Na widok przybysza brodacz około trzydziestki wstał i wyciągnął rękę.

– Witaj, Jurij, to kiedy nas opuszczasz? – zapytał.

– Cześć, Oleg! W środę lecę do Paryża. Schedę po mnie przejmuje Jewhen.

– Siadaj – zaproponował brodacz.

Jurij przywitał się z drugim z mężczyzn, po czym rozpiął kurtkę i zaczął wyjmować banknoty spięte w rulony. Przeliczył paczki, rozkładając je na stole i oznajmił:

– Dwadzieścia pięć tysięcy dolarów. Jesteśmy rozliczeni na zero.

Brodacz postawił szklankę przed przybyszem i nalał mu whisky.

– No to za twoją karierę! Ciężko będzie cię zastąpić, Apollo – oznajmił, wznosząc toast.

Jurij napił się drinka, dziękując za życzenia.

– To ile wyciągniesz z takiego pokazu – zapytał Oleg.

– Na początek parę tysięcy euro, ale mam szansę znaleźć się na okładkach. Najlepsi za pokaz dostają po kilkanaście tysięcy euro.

Brodacz pokiwał z uznaniem głową, po czym przeliczył pieniądze i wręczył pięć tysięcy dolarów przybyszowi.

– To twoja dola. Będziesz miał z czym zacząć.

– Dzięki! Jakby coś, to odwiedzę was za pół roku w wakacje – obiecał Jurij.

– No i nie zapomnij o dziewczynach w Odessie. Będą za tobą płakać – zażartował brodacz.

Drugi z mężczyzn uśmiechnął się z grymasem i rzucił:

– Chyba nie tylko dziewczyny będą za tobą płakać, Jurij.

Przybysz spojrzał wrogo na gościa na kanapie, ale lodowate spojrzenie tamtego sprowadziło go na ziemię. Pożegnał się z Olegiem i ruszył w stronę drzwi. Zapukał i ochroniarz wypuścił go na salę.

Jurij rozejrzał się, szukając wzrokiem zgrabnej blondynki. Nigdzie jej nie mógł dostrzec, więc zaczął krążyć po sali, przepychając się miedzy gośćmi. Nie mógł jej znaleźć, wobec tego skierował się w stronę wejścia do klubu i zapytał jednego ze znajomych ochroniarzy, czy widział wychodzącą kobietę, którą dość dokładnie mu opisał. Bramkarz przypomniał sobie, że przed chwilą podobna kobieta wychodziła na zewnątrz. Jurij wyszedł z klubu i zaczął się rozglądać. Znowu jej jednak nie było. Już miał wrócić na salę, gdy zobaczył ją po przeciwnej stronie ulicy. Rozmawiała przez telefon. Ruszył w jej kierunku, podszedł niezauważenie od tyłu i usłyszał, że rozmawia z kimś po niemiecku.

– Przepraszam, nie przeszkadzam? – zapytał, dotykając delikatnie jej ramienia.

Odwróciła się i zakończyła szybko rozmowę.

– Nie – odparła, a na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech.

– Nieźle mówisz po niemiecku.

– Mieszkam tam od dziesięciu lat. Rozmawiałam z mężem – wyjaśniła.

– Masz ochotę na drinka?

Kobieta pokiwała głową i zapytała, przyglądając mu się niemal wyzywająco:

– Ale możemy jechać gdzieś, gdzie jest trochę spokojniej i nie tak głośno?

– Jasne! Mam przytulne mieszkanie kwadrans drogi stąd.

– Świetnie! – Zmrużyła oczy, w których czaiło się coś niepokojąco kuszącego.

– Jak masz na imię? – zapytał.

– Tamara – odparła. – A ty?

– Jurij – przedstawił się chłopak, całując kobietę w policzek.

– To czym udamy się do twojego królestwa? – zapytała.

– Mam tu blisko samochód – odparł chłopak i wziął kobietę pod rękę, kierując się w stronę parkingu.

Gdy podeszli do samochodu Jurija, nagle tuż obok zaparkował zielony land rover. Wychylił się z niego młody człowiek i zapytał po angielsku:

– Jak dojechać do klubu „Palladium”?

Jurij odwrócił się do mężczyzny, zrobił krok w jego stronę i wyciągnął rękę, aby pokierować turystę. Otworzył usta i poczuł paraliżujący prąd, który przeszył jego ciało. Tylne drzwi pasażera z prawej strony uchyliły się i wyskoczył z nich Tom Wilmowski, który wraz z Kanibalem wtaszczyli do środka nieprzytomnego przystojniaka. Tom wyciągnął kluczyki i dokumenty auta z kieszeni mężczyzny i podał je Kanibalowi.

– Jedź za nami. Zrobię naszemu playboyowi zastrzyk, aby spał przez najbliższe siedem godzin.

– Kto by się oparł – powiedział z uśmiechem Malinowski, przyglądając się z podziwem Elenie, która wsiadała do samochodu, zajmując miejsce pasażera obok niego.

– Ja już dawno przestałem się jej opierać – roześmiał się Tom.

Rozdział III

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji