Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego. Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych
XV LAT ZAKŁADÓW CHEMICZNYCH „OŚWIĘCIM” - Kombinatu Wielkiej Syntezy Organicznej
Niniejsza księga jubileuszowa została wydana staraniem Oświęcimskiego Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników z okazji piętnastolecia Zakładów Chemicznych „Ośroięcim”. Inicjatorami wydania księgi byli dr inż. Adam Jarzyński i prezes Oddziału inż. Rudolf Luber.
Księga ma na celu przedstawić Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu w ich historycznym rozwoju i upamiętnić nazwiska ludzi, którzy wielkim nakładem pracy, i
w trudnych warunkach powojennych', przyczynili się do zbudowania i uruchomienia największej w Polsce — w chwili obecnej — fabryki chemicznej.
Ma ona dać czytelnikowi ogólne wiadomości o tym, co się w Zakładach Oświęcimskich produkuje, jakimi metodami produkty chemiczne się otrzymuje, do jakich celów one służą i jakie znaczenie gospodarcze mają dla kraju.
Dokonano też w księdze oceny techniczno-ekonomicznej Zakładów w ich obecnym etapie rozwojowym i przedstawiono plany rozbudowy w najbliższym pięcioleciu, jak również perspektywy rozwojowe w dalszej przyszłości. Przedstawiono też warunki, w jakich załoga Zakładów pracuje i w jakich żyje w nowoczesnym mieście socjalistycznym zbudowanym obok fabryki.
Wszystkim osobom, które swą inicjatywą i wkładem pracy przyczyniły się do powstania księgi oraz Dyrekcji Kombinatu i Radzie Robotniczej, które księgę finansowały, składamy na tym miejscu serdeczne podziękowanie.
[fragment słowa wstępnego]
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 262
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Koordynator zespołu autorskiego:Dr Bolesław Milewski
Opracowanie graficzne:Jerzy Fabjański, Stefan Garwatowski
Redaktor techniczny:Alicja Jakubiak
Wydawnictwa Handlu ZagranicznegoWarszawa Marszałkowska 124
Druk KZG Nr 6 Kraków, Orzeszkowej 7. Z.260/61 — 2030 K-06
Słowo Wstępne
Niniejsza księga jubileuszowa została wydana staraniem Oświęcimskiego Oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników z okazji piętnastolecia Zakładów Chemicznych „Oświęcim”. Inicjatorami wydania księgi byli dr inż. Adam Jarzyński i prezes Oddziału inż. Rudolf Luber.
Księga ma na celu przedstawić Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu w ich historycznym rozwoju i upamiętnić nazwiska ludzi, którzy wielkim nakładem pracy, i w trudnych warunkach powojennych, przyczynili się do zbudowania i uruchomienia największej w Polsce — w chwili obecnej — fabryki chemicznej.
Ma ona dać czytelnikowi ogólne wiadomości o tym, co się w Zakładach Oświęcimskich produkuje, jakimi metodami produkty chemiczne się otrzymuje, do jakich celów one służą i jakie znaczenie gospodarcze mają dla kraju.
Dokonano też w księdze oceny techniczno-ekonomicznej Zakładów w ich obecnym etapie rozwojowym i przedstawiono plany rozbudowy w najbliższym pięcioleciu, jak również perspektywy rozwojowe w dalszej przyszłości. Przedstawiono też warunki, w jakich załoga Zakładów pracuje i w jakich żyje w nowoczesnym mieście socjalistycznym zbudowanym obok fabryki.
Wszystkim osobom, które swą inicjatywą i wkładem pracy przyczyniły się do powstania księgi oraz Dyrekcji Kombinatu i Radzie Robotniczej, które księgę finansowały, składamy na tym miejscu serdeczne podziękowanie.
Zarząd Stowarzyszenia Inżynierówi Techników Przemysłu ChemicznegoOddział Oświęcim
I. Zakłady Chemiczne „Oświęcim” w świetle wypowiedzi czołowych przedstawicieli polskiej chemii
Mgr inż. A. RadlińskiMinister Przemysłu Chemicznego
W 15-tą rocznicę istnienia Zakładów pragnę przekazać w imieniu Kierownictwa Ministerstwa Przemysłu Chemicznego — robotnikom, mistrzom, technikom, inżynierom, dyrekcji, organizacjom społeczno-politycznym oraz Radzie Robotniczej szczere uznanie i podziękowanie za wysiłek i trud poniesiony dla pomnożenia sukcesów Zakładów.
Patriotyzm pracowników Zakładów i umiłowanie zawodu oraz trwałe osiągnięcia w rozbudowie fabryki stanowią fundament realizacji dalszych zamierzeń w perspektywicznym rozwoju naszego przemysłu.
Życzę Zakładom w Oświęcimiu dalszego rozkwitu, dalszych sukcesów w realizowaniu rozwoju Polskiej Chemii.
Przejęcie i zagospodarowanie Zakładów Chemicznych „Oświęcim” należy do najbardziej śmiałych decyzji i doniosłych osiągnięć przemysłu chemicznego
Mgr inż. Bolesław RumińskiWiceminister Przemysłu Spożywczego i Skupu b. Dyrektor Zakładów Chemicznych „Oświęcim”
Z Zakładami Chemicznymi zetknąłem się już w 1945 r., to znaczy jeszcze wtedy, kiedy mówiło się o nich Dwory, a nie Oświęcim, gdyż to ostatnie słowo przywodziło na pamięć świeże jeszcze, a tak straszne wspomnienia. Przypominam sobie, jak pewnego dnia wiosną 1945 r. wpadł do mnie ówczesny dyrektor przemysłu naftowego w sprawie szybszego przejęcia i zagospodarowania Dworów (fabryka, jako produkująca dla celów wojennych, pozostawała pod zarządem władz wojskowych). Powiadomiłem o powyższym Ministra Przemysłu i Handlu, który, jak się przekonałem, nie tylko znał dobrze sprawę, ale czynił wszystkie możliwe wysiłki w kierunku przejęcia fabryki. W tym celu została również wysłana latem 1945 r. delegacja przemysłu (m. in. z moim udziałem) do Moskwy. Dzięki tym wszechstronnym staraniom wojsko wkrótce opuściło Zakłady, a władze radzieckie przekazały do naszej dyspozycji urządzenia do produkcji benzyny syntetycznej z fabryki niemieckiej ze Schwarzheide. Taki był początek Zakładów.
Przejęcie i zagospodarowanie Zakładów należy do rzędu najbardziej śmiałych i doniosłych decyzji. Pierwsze początki i zagospodarowywanie dokonywały się z inicjatywy i pod znakiem przemysłu naftowego, który skierował do Zakładów pierwsze grupy techników i robotników.
Nafciarze przewodzili również w początkach roboty związkowej, a częściowo i partyjnej, i wywarli olbrzymi wpływ na formowanie się składu całej załogi. W skład tej pionierskiej załogi, obok nafciarzy, wchodziła przede wszystkim duża grupa złożona z robotników i chłopów miejscowych oraz mniej liczna grupa przyjezdnych, w której nie brakło chemików.
Pierwsze początki i prace związane z zagospodarowaniem Zakładów były wyjątkowo trudne. Zakłady przerażały swym olbrzymim obszarem i zniszczeniami. Większa część budynków była zrujnowana i zdewastowana, bez maszyn i urządzeń. Brak dokumentacji i rozeznania charakteru produkcji, a co najważniejsze, odpowiednio przygotowanych kadr, stwarzał trudności nie do pokonania. A jednak na prędcy uformowana załoga Dworów nie ulękła się tych trudności.
Powołano Biuro Techniczne oraz wysłano grupy techniczne do Niemiec dla przeprowadzeń: i demontażu aparatury i urządzeń dla fabryki benzyny.
Zabrano się energicznie do oczyszczania fabryki ze złomu i gruzów. W ciągu 1946 r. ściągnięto ze Schwarzheide przeważającą część aparatury i maszyn. Opracowano założenia wstępne i potrzebną dokumentację dla fabryki benzyny syntetycznej. W początkach 1947 r. przystąpiono do prac przy fundamentach nowej fabryki.
Trzyletni plan odbudowy gospodarczej 1947—1949 to okres intensywnych prac przy odbudowie Zakładów, o których już wówczas głośno było w całym kraju. W międzyczasie zachodzą również pewne zmiany organizacyjne. Dwory przechodzą z przemysłu naftowego do przemysłu chemicznego.
Niezadługo po tym otrzymałem nominację na dyrektora Zakładów. W ten sposób stałem się od połowy 1946 r. do maja 1947 r. dyrektorem fabryki pełniąc równocześnie funkcję Wiceministra Przemysłu i Handlu, któremu podlegały m. in. przemysł chemiczny i naftowy.
Główną moją misją jako dyrektora było nie tylko uporządkowanie bieżących spraw fabrycznych, ale przede wszystkim wyjaśnienie, czym powinny stać się Dwory i w jakim kierunku należy je odbudowywać. To był problem najważniejszy. Trzeba bowiem przypomnieć, że wówczas wśród miarodajnych czynników, nie wyłączając Centralnego Urzędu Planowania, nie było pełnego przekonania co do konieczności odbudowy fabryki w Dworach. Moim zadaniem było zebrać odpowiednie argumenty i materiały dla przekonania wątpiących o konieczności szybkiej odbudowy.
W tym celu trzeba było przy pomocy powołanych grup specjalistów i rzeczoznawców rozszyfrować najpierw dawny charakter i profil produkcyjny fabryki, a w dalszym etapie prac i obliczeń wykazać, że szybka odbudowa Zakładów jest celowa i korzystna.
W tym kierunku zacząłem działać jako nowy dyrektor. Niestety, nie udało mi się w mej pracy zrobić tego, co zamierzałem, zwłaszcza jeżeli chodzi o nadanie szybkiego tempa dalszej odbudowie. Udało mi się jednak przeforsować niektóre ważne tezy, które zaważyły na dalszych losach Zakładów, a mianowicie, że:
Dwory powinny pozostać taką fabryką, jaką były, to znaczy przede wszystkim fabryką kauczuku syntetycznego.Na Dwory trzeba przeznaczyć olbrzymie środki inwestycyjne, gdyż wymaga tego wielkość i charakter fabryki.Dwory powinny pozostać „oczkiem w głowie” przemysłu chemicznego, gdyż przedstawiają olbrzymie możliwości nie tylko w produkcji kauczuku, ale i innych gałęzi produkcji chemicznej.Mgr inż. Wacław Sobierański
Swoje roczne dyrektorstwo zakończyłem szczęśliwą decyzją, a mianowicie przyjęciem w maju 1947 r. nowego dyrektora Zakładów — inż. Wacława Sobierańskiego, który okazał się nie tylko świetnym inżynierem, ale i dobrym gospodarzem. Nowy gospodarz rozpoczął pracę od syntezy benzyny, energetyki i półkoksu.
Wkrótce na Zakładach wyrosły jak grzyby po deszczu, tzw. półtechniki, które stały się magnesem przyciągającym młodych chemików, a jednocześnie i zalążkiem przyszłego kombinatu. W ten sposób zaczęły żyć i rozwijać się nowe Zakłady Chemiczne.
Kiedy po kilku latach nieobecności wróciłem do fabryki, nie mogłem jej poznać. W fabryce pracowało już kilka tysięcy robotników. Imponujący był rozmach inwestycji i odbudowy. Wytwórnia benzyny syntetycznej już rozpoczęła produkcję. Pracowało pełną parą Centralne Laboratorium Badawcze. Kipiały werwą i życiem nowe hale pół-technik i laboratoria z dziesiątkami chemików, badaczy i naukowców. Jednym słowem to już nie były Dwory. To były nowe Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu.
Ostatni okres odbudowy Zakładów przypada na montaż maszyn i aparatury do produkcji kauczuku syntetycznego. O okresie tym nie chcę pisać, bo jest on na ogół dobrze znany. Chcę natomiast powiedzieć parę słów o moim ostatnim zetknięciu się z Zakładami.
Tak się złożyło, że znowu po kilku latach odwiedziłem Oświęcim — było to w marcu 1960 r. Dyrektor Olszewski obwiózł mnie samochodem po labiryntach ulic fabrycznych, po tym pochwalił się fabryką kauczuku, wreszcie pokazał nowe Osiedle, a właściwie nowe miasto fabryczne.
Zostałem po raz drugi podbity rozmachem i wielkością odbudowanych Zakładów. Tę wielkość i rozmach widzę tym ostrzej i wyraźniej, że zachowałem dobrze w pamięci stary obraz fabryki zawalonej złomem i gruzem, kiedy dosłownie nie można było się przedostać z jednej części fabryki do drugiej. Widzę to tym ostrzej i wyraźniej na tle dokonanych przemian w charakterze i składzie załogi. To już nie ta kilkusetosobowa grupa operacyjna, którą widziałem ongiś przy usuwaniu gruzów, z którą nie jeden raz gwarzyliśmy na naradach i zebraniach partyjnych w tzw. „sali tysięcznej”. To już 10-tysięczna zorganizowana i o wysokich kwalifikacjach załoga, która wie czego chce i dokąd prowadzi swoje Zakłady.
Największe wrażenie zrobiła na mnie młodzież. To znaczy młodzi technicy i robotnicy, od których aż roi się w fabryce. Ci młodzi ludzie przed 15-tu laty rozpoczynali naukę w szkole podstawowej, a dziś kierują skomplikowaną produkcją i trudnym mechanizmem procesów chemicznych. Ta młoda gwardia techników i robotników to największy dorobek i przyszłość rozbudowującej się fabryki.
Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu zostały w zasadzie odbudowane, ale nie wykorzystują jeszcze swych możliwości. Dyrektor Olszewski w rozmowie ze mną stwierdził, że niemiecki bliźniak Oświęcimia — Schkopau — produkuje przeszło 70 tysięcy ton kauczuku i innych tworzyw w bardzo szerokim asortymencie, których łączna wartość kilkakrotnie przekracza obecną wartość produkcji Oświęcimia.
Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu wchodzą więc do nowej 5-latki z wielkimi możliwościami. Wchodzą równocześnie w pełni rozwoju sił młodzieńczych i możliwości twórczych ukształtowanej załogi.
Jestem przekonany, że wspaniała załoga oświęcimska, jej pełna inwencji i zapału kadra techniczna, jej doświadczeni i wypróbowani robotnicy nie zawiodą pokładanych nadziei.
Refleksje pierwszych lat
Mgr inż. Bronisław TabanWiceminister Przemysłu Chemicznego
Do Oświęcimia trafiłem wprost z wielkiej budowy pod Pamirem. W ciągu lat wielkiej wojny, na dalekich tyłach Związku Radzieckiego, we frontowej dyscyplinie, z niezłomną wolą przyczynienia się do zwycięstwa nad hitlerowskim najeźdźcą wznosiliśmy zakłady, które dawały materialną bazę bohaterskim zmaganiom armii radzieckiej i ostatecznemu rozgromieniu wroga.
Wiadomości o hitlerowskich okropnościach największego obozu w Oświęcimiu — obozu zagłady milionów Polaków, Żydów i dziesiątków innych narodowości, wzmagały gniew, pragnienie szybkiego zwycięstwa i powrotu na te umęczone ziemie, by odbudować życie nowe i wolne, szczęśliwe dla wszystkich — życie pozbawione groźby wojny.
Te idee łączyły grupy robotników, inżynierów, techników i ludzi różnych zawodów, którzy ciągnęli z różnych stron wyzwolonego kraju, z oświęcimskiego obozu śmierci i innych obozów hitlerowskich, z niewoli i wojennej emigracji na opustoszały, zniszczony działaniami wojennymi kombinat „Buna-Werke Auschwitz”, wzniesiony przez okupanta przymusową pracą i życiem dziesiątków tysięcy ludzi, krzywdą wysiedlonych chłopów Dworów i Monowic.
Jak to wynika z dokumentów koncernu I. G. Farbenindustrie, kombinat w Oświęcimiu i oczywiście obóz śmierci miał służyć wielkiemu planowi germanizacji tej do Śląska przylegającej ziemi oświęcimskiej. Plan runął wraz z rozgromieniem najokrutniejszego w dziejach Polski najeźdźcy. Nowi ludzie i gospodarze stworzyli wizję i plan odbudowy tego kombinatu, jako największego ośrodka przemysłowego nowej polskiej chemii, dla której rozwoju powstały w socjalistycznej gospodarce nieznane dotąd perspektywy.
Do realizacji programu przystąpiliśmy w Oświęcimiu już w roku 1946. Wszystko co potrzebne dla odbudowy tworzyć trzeba było samemu. Dla opracowania projektów zorganizowaliśmy biuro projektowe. Pamiętam ten ciężki początek, gdy za deskami rysunkowymi stanęli młodzi technicy, którzy po raz pierwszy mieli projektować oddziały fabryki chemicznej lub konstruować aparaturę. Dziś ta kadra ma za sobą kilkanaście lat projektowania i budowy wielkiego kombinatu oświęcimskiego.
Nie było również w tym czasie jeszcze zorganizowanych przedsiębiorstw budowlanych i montażowych. Budowę prowadzono siłami własnej organizacji budowlanej i montażowej, stanowiącej w tym czasie główny trzon załogi.
Budowę nowych instalacji rozpoczynaliśmy zwykle od wyburzania. Przywiezione bowiem z demontażu i reparacji urządzenia nie pasowały do pozostałych fundamentów, zniszczone budowle i konstrukcje musiały być usuwane. W tych niełatwych warunkach praca nad ożywieniem martwego kolosa postępowała stosunkowo szybko. Pierwsze obiekty produkcyjne ruszyły już w 1949 r.
Przeżyciem dla załogi było uruchomienie pierwszych agregatów, zdemontowanych w berlińskiej elektrowni — wielkich kotłów parowych i turbiny. Zadymił pierwszy komin i popłynęła na kombinat para i własna energia. Ruszyły również pierwsze chemiczne oddziały produkcyjne. Równocześnie idą wielkie roboty na budowie pierwszej w Polsce syntezy węglowodorów. Rok 1950 przynosi jej uruchomienie. Było to wielką szkołą nie tylko dla budowniczych, ale przede wszystkim dla młodej i niedoświadczonej załogi. Przy dużych agregatach stanęli młodzi inżynierowie, technicy i robotnicy, którzy po raz pierwszy uruchamiali i nadzorowali takie urządzenia. Czuwała nad tym nieliczna, doświadczona kadra. Trzeba było nie tylko koordynować ruch kilkunastu oddziałów, dziesiątków agregatów, usuwać usterki, ale przede wszystkim opanowywać nową, nieznaną z doświadczeń własnych, technologię. To też nie rzadko dzień roboczy wynosił dla niektórych inżynierów i majstrów 24 godziny w okresie uruchamiania Zakładów.
Ten pierwszy wielki obiekt w dużej części wyposażony w automatyczną regulację, zbudowany w poważnej swej części bez obudowy budynkowej, uruchomiony w większości własnymi siłami, bez pomocy doświadczonych specjalistów z zagranicy, stał się szkołą projektowania przyszłej kadry projektantów kombinatu, kuźnią kadr ruchowych dla uruchamianych kolejno nowych oddziałów kombinatu, szkołą dyscypliny i organizacji pracy.
Od tego czasu rozwój kombinatu szedł szybkimi krokami naprzód.
Dziś Zakłady Chemiczne w Oświęcimiu są najnowocześniejszym zakładem polskiej chemii. Bez produkcji Oświęcimia trudno wyobrazić sobie rozwój innych działów przemysłu chemicznego i nie tylko przemysłu chemicznego. Wyroby Oświęcimia znane są już w wielu krajach, do których docierają w ramach eksportu.
W dziesięciolecie pierwszego uruchomienia produkcji w Zakładach — to jest w roku 1959 — Załoga Oświęcimia rozpoczęła produkcję kauczuku syntetycznego. Jest to duże osiągnięcie budowniczych i załogi kombinatu, świadectwo ich pełnej dojrzałości do realizacji trudnych zadań dalszego rozwoju Zakładów i naszego przemysłu chemicznego.
Z okazji 15-lecia Zakładów Chemicznych „Oświęcim”
Mgr inż. Adam KowalskiWiceminister Przemysłu Chemicznego Przewodniczący Zarządu Głównego SITPChem.i PMB
Zakłady Chemiczne „Oświęcim” rozpoczęły 15 lat temu oczyszczanie terenu i przygotowywanie pierwszych planów rozwojowych przyszłego Kombinatu. Rzut oka wstecz wykazuje, jak trudna była ta droga, nie tylko bowiem obiekty były zdewastowane i nie było wyraźnych koncepcji rozwojowych, gorsze spustoszenia, jeżeli można to tak nazwać, były poczynione przez wojnę w szeregach inteligencji technicznej, która miała tak zasadniczą rolę odegrać przy odbudowie Zakładów.
Dzisiaj z perspektywy ubiegłych 15-tu lat możemy stwierdzić, że równolegle z rozwojem Zakładów rozwijały się i rosły kadry inżynierów i techników zarówno pod względem liczebności, jak i przygotowania fachowego. Bez wzrostu poziomu fachowego tych kadr nie byłoby możliwe osiągnięcie obecnego stanu techniki.
Mówimy zawsze o trudnościach inwestycyjnych, zapominamy jednak o ogromie pracy i o wielkim wysiłku, jaki musi wykazać personel techniczny, aby opanować i przyswoić sobie podstawy nowych procesów oraz prowadzenia urządzeń, z którymi zetknęli się po raz pierwszy. Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że inżynierowie i technicy Zakładów Chemicznych „Oświęcim” podnosili swe kwalifikacje i poziom techniczny równolegle z inwestowaniem nowych instalacji. Tak więc wyniki obecne są następstwem ich rzetelnej pracy i inicjatywy.
Wszyscy pamiętamy, jakie trudności występowały przy uruchamianiu wytwórni fenolu syntetycznego lub bezwodnika kwasu octowego. Trudności zostały usunięte przez inżynierów i techników Zakładów Chemicznych „Oświęcim”, którzy już wtedy posiadali tyle wiedzy technicznej, by umieć poprawić niedociągnięcia projektowe. Uruchomienie instalacji bezwodnika kwasu octowego, zaprojektowanej przez polskich inżynierów, nastąpiło również dzięki inicjatywie i uzupełnieniom personelu technicznego Zakładów. Szczytowym punktem w 15-letnim rozwoju Zakładów Chemicznych „Oświęcim” było uruchomienie w połowie 1959 r. produkcji kauczuku syntetycznego. Jest to jednak dopiero początek tej ważnej pracy, która czeka Zakłady Chemiczne „Oświęcim” na tym odcinku. Produkcja kauczuku syntetycznego musi być zmodyfikowana, trzeba będzie uruchomić produkcję szeregu nowych gatunków, podnieść jakość oraz równolegle z wprowadzeniem doskonalszej technologii obniżyć koszty wytwarzania. Dotychczasowe osiągnięcia Zakładów Chemicznych „Oświęcim” dają gwarancję realizacji nowych zamierzeń.
Oddział SITPChem., który skupia całą inteligencję techniczną w Oświęcimiu, powinien aktywnie uczestniczyć w tych pracach wspólnie z administracją i organizacjami społecznymi Zakładów. Inżynierowie i technicy są bowiem przede wszystkim powołani do tego, aby pomóc załodze w rozwijaniu postępu technicznego i opanowaniu nowych technologii.
Życzę wszystkim Kolegom zrzeszonym w SITPChem. — Oddział Oświęcim, aby zrealizowali stojące przed nimi zadania, aby podźwignęli poziom wiedzy i kultury technicznej i stanęli w pierwszym szeregu zakładów, współzawodniczących w rozwijaniu polskiej chemii.
Efekty ekonomiczne działalności Zakładów Chemicznych „Oświęcim“
Mgr inż. Władysław Plaskura Dyrektor Zjednoczenia Przemysłu Syntezy Chemicznej
Rok 1960 zamyka 15-letni okres odbudowy i rozwoju Zakładów Chemicznych „Oświęcim”. Po doprowadzeniu zniszczonych budynków i urządzeń do stanu użyteczności, już w 1949 r. Zakłady dostarczają gospodarce narodowej produkty o wartości 2,6 min zł w cenach porównywalnych. W pierwszych latach uruchomiono instalacje produkcyjne chlorobenzenu i trójchloroetylenu oraz polichlorku winylu w skali półtechnicznej, realizując równocześnie szeroko zakrojony plan odbudowy zdewastowanych obiektów. Tempo prac nad odbudową w latach 1949—1955 ilustruje najlepiej fakt, że w ostatnim roku planu 6-letniego Zakłady Chemiczne osiągają już produkcję roczną wartości ok. 280 min zł.
Lata następne stanowią etap eksperymentu gospodarczego oraz dalszych sukcesów produkcyjnych i ekonomicznych Zakładów. Wzrost produkcji globalnej w 1958 r. w stosunku do produkcji 1956 r. wynosi 66%. W tym samym czasie, pomimo podwyższenia cen surowców i materiałów, następuje poważna obniżka kosztów własnych w skali kilkudziesięciu milionów złotych w stosunku rocznym, zaś wydajność pracy wzrasta o 45,9%.
W 1959 r. Zakłady Chemiczne „Oświęcim” wysuwają się w przemyśle chemicznym na drugie miejsce po Zakładach Azotowych „Kędzierzyn”, osiągając produkcję wartości 959 087,6 min zł, a w roku bieżącym plan produkcji Zakładów w Oświęcimiu znacznie wyprzedza już plan Zakładów w Kędzierzynie, dzięki czemu uzyskują one przodujące miejsce w stosunku do pozostałych zakładów resortu chemii.
Na tle osiągnięć, które obrazują powyższe liczby, staje się widoczny wielki wkład załogi i kierownictwa w prowadzonej niemal od podstaw odbudowie i rozbudowie Zakładów. Miarą wartości osiągnięć załogi jest nie tylko ilość wytworzonej masy towarowej dla potrzeb gospodarczych kraju, ale przede wszystkim twórcza inicjatywa w rozwiązaniu technicznych i ekonomicznych problemów produkcji. Opanowanie wielu nowych technologii, a ostatnio sprawne uruchomienie produkcji kauczuku syntetycznego, dowodzi wysokiego poziomu i rzetelnej pracy kadr technicznych Zakładów Chemicznych „Oświęcim”. Zamierzenia planu 5-letniego przewidują wzrost wartości produkcji Zakładów Chemicznych „Oświęcim” do przeszło 3 mld zł, co oznacza nie tylko 2,5-krotny wzrost dotychczasowej produkcji, ale wskazuje także na dalszą rozbudowę Zakładów, wymagającą maksymalnego wkładu pracy i wysiłków załogi. Uzyskane dotąd wyniki pracy, sumienność i ofiarność załogi Zakładów Chemicznych są najlepszą gwarancją, że wywiąże się ona chlubnie z nałożonych na siebie nowych i trudnych zadań.
Z okazji 15-lecia Zakładów Chemicznych „Oświęcim” pragnę przekazać robotnikom, inżynierom i technikom, dyrekcji oraz organizacjom zakładowym szczere wyrazy podziękowania i równocześnie uznania za trud i wysiłek oraz za wybitne osiągnięcia w dotychczasowej pracy. Życzę Zakładom Chemicznym „Oświęcim” dalszych wielkich sukcesów, a także pomyślnego wykonania zadań, stanowiących ważny odcinek wielkiego planu rozwoju polskiej chemii.
Historia moich styczności z Zakładami Chemicznymi „Oświęcim“
Prof. dr inż. Stefan Pawlikowski
Kiedy w ostatnich dniach stycznia 1945 r. odwiedził mnie szef działu przeróbki naftowej dr Stefan Suknarowski i w imieniu ówczesnego naczelnego dyrektora Głównego Urzędu Naftowego dr inż. Józefa Winklera wystąpił z propozycją objęcia przeze mnie funkcji naczelnego dyrektora w bliżej nieznanej fabryce „buny”, zbudowanej przez koncern niemiecki I. G. Farbenindustrie na terenie wsi Dwory k. Oświęcimia, odżyła we mnie zepchnięta przez sytuację wojenną chęć działania. Przybyłem do Oświęcimia 31.1.1945 r. wraz z kilkuosobową ekipą, w której obok dr Winklera i dr Suknarowskiego znajdował się długoletni i doświadczony werkmistrz Stanisław Krogulski, zżyty ze mną podczas 12-letniej pracy w Mościcach. W trudnym okresie, dzięki swej zapobiegliwości okazał się nieocenionym towarzyszem — przejął bowiem na siebie obowiązki zorganizowania warunków bytowych dla zaangażowanych w pierwszym etapie członków załogi. Na miejscu zastaliśmy delegowanego również przez Główny Urząd Naftowy dr Zygmunta Łahocińskiego, który rozpoczął działalność od organizowania straży dla ochrony stojących otworem Zakładów.
Wojna nie była jeszcze zakończona, niedaleko toczyły się walki, od strony Pszczyny dochodziły odgłosy artylerii. Na drogach wiodących do Krakowa ciągnęły grupy wynędzniałych więźniów różnych narodowości. To byli ci, których z obozu oświęcimskiego nie zdążono popędzić w głąb Rzeszy, których wycofujący się w popłochu hitlerowcy nie mieli już odwagi wystrzelać. Wśród ocalałych został rozpoznany przez dr Suknarowskiego wracający po 5-letnim pobycie w obozie mgr inż. Stanisław Hüpsch, który, mimo że szedł do rodziny w Tarnowie wyraził gotowość pozostania i włączenia się do współpracy. Udział jego jako doświadczonego inżyniera budowy i znakomitego organizatora okazał się niezwykle cenny nie tylko w dziedzinie uporządkowania gospodarki wodnej Zakładów, lecz przede wszystkim budowy nowych obiektów fabrycznych i mieszkalnych.
Pierwsze dni spędziliśmy dzięki uprzejmości i bezinteresowności mieszkańca Dworów Józefa Wójcika w jego domu. W kilka dni później objęliśmy przygotowany na prędce barak, który był równocześnie miejscem zamieszkania i urzędowania całej ekipy. Ilość jej członków z każdym dniem rosła. Fabryka zaczęła przyciągać jednostki najbardziej aktywne, doświadczone — ludzi, których nie odstraszały ogromnie trudne wówczas na tym terenie warunki — pełni zapału wciągali się do pracy, mającej charakter pracy pionierskiej. Należałoby tu wymienić nie tylko nazwiska czołowych wówczas inżynierów, jak Mieczysław Jaworek, Teofil Mazurek, Adam Szeliga, Teodor Wróblewski, ale i personelu technicznego, jak np. Aleksander Bęben, Józef Krężel (który cudem został przy życiu po wypadku podczas uruchomienia pierwszej podstacji linii elektrycznej) i wielu innych, których nazwisk już dzisiaj nie pamiętam, a którzy w niezwykle ciężkich warunkach doprowadzili do stanu używalności system kotłów centralnego ogrzewania, warsztaty podręczne, wodociągi wraz z pompownią i filtrami na Zaborzu itp. urządzenia. Wkład ich był równie cenny i wartościowy jak personelu kierowniczego. Pragnę tu wspomnieć nieżyjącą już dziś Wilhelminę Blacha, która pracując w tym okresie wraz z Józefem Plaskurą wykazała niezwykle dużo inicjatywy i doskonałe umiejętności w zakresie administrowania gospodarką utworzonej placówki.
Ponieważ personel niemiecki fabryki opuścił całkowicie teren, a z Polaków nikt nie mógł dać rzetelnych wyjaśnień dotyczących produkcji i jej metod, zabraliśmy się wraz z prof. inż. Stanisławem Bretsznajderem do rozszyfrowania schematu organizacyjnego i produkcyjnego. Zagadkę rozwiązaliśmy w oparciu o spisy telefonów fabrycznych oraz strzępy dokumentacji pozostałej w tzw. wiosce firm („Firmendorf”) mieszczącej się poza terenem fabryki, tj. w barakach przedsiębiorstw niemieckich współpracujących przy budowie kombinatu. Rozwiązany klucz pozwolił na podjęcie planowej akcji, której realizację rozpoczęliśmy dopiero w miesiącu wrześniu 1945 r., tj. po przyznaniu przez władze radzieckie w ramach reparacji wojennych części aparatury z fabryki benzyny w Schwarzheide (Niemcy Wschodnie) oraz jednego kompletnego zespołu energetycznego z elektrowni berlińskiej (turbozespół 12 MW i dwa kotły 40 atn). Zdemontowanie i sprowadzenie urządzeń do kraju stwarzało trudne zadanie, które przerastało możliwości ówczesnego zespołu oświęcimskiego. Z niezmiernie życzliwą pomocą przyszedł tu przemysł naftowy przydzielając wybitne jednostki spośród swojego personelu. W tym okresie, po wyjeździe z kraju dr Winklera, na czele przemysłu naftowego stanął jako naczelny dyrektor mgr inż. Zdzisław Wilk, człowiek o niespożytej energii i wielkich zdolnościach, który roztoczył troskliwą opiekę nad wszystkimi poczynaniami wiążącymi się ze sprawą rekonstrukcji kombinatu w Dworach.
Zadania przeniesienia instalacji fabrycznej z terenu Niemiec do Polski zostały powierzone przez Centralny Zarząd Przemysłu Paliw Płynnych znanemu w kołach naftowych fachowcowi dr Jerzemu Kozickiemu, który swym autorytetem i wielkimi zdolnościami znacznie przyczynił się do pomyślnej ich realizacji. Nie dożył on niestety radosnej chwili ukończenia budowy.
Jesienią 1945 r. wyjechała dwoma samochodami ciężarowymi pod kierunkiem doskonałego inżyniera, doświadczonego technologa-chemika Bronisława Nartowskiego, nieżyjącego dziś profesora Politechniki Gdańskiej, ekipa złożona z inżynierów, techników i mistrzów (w sumie ok. 35 osób) do miejscowości Schwarzheide, wioząc ze sobą środki żywności, których wówczas za żadną cenę nie można było dostać w Niemczech.
Utrzymanie stałej łączności z krajem i dostarczenie ekipie w ciągu przeszło półtora roku żywności stanowiło poważną troskę kierownictwa Dworów; w tej trudnej gospodarce wielkie zasługi położył śp. mgr inż. Zbyszko Naumowicz — gospodarz placówki na terenie Niemiec.
Demontaż częściowo zbombardowanej fabryki benzyny syntetycznej w Schwarzheide odbywał się przy pomocy drużyn wojsk radzieckich pod nadzorem wytrawnych inżynierów: Edwarda Jędrzejowskiego i Stanisława Psarskiego oraz Zygmunta Krajewskiego, który opiekował się przede wszystkim demontażem elektrowni w Berlinie. Prace te trwały bez przerwy przeszło rok.
Wraz z piecami i resztą otrzymanej aparatury przywieziono do kraju konstrukcję stalową hali produkcyjnej, w której miały być ustawione reaktory oraz dwa elektryczne dźwigi obsługujące te ciężkie urządzenia. Fakt ten przyśpieszył znacznie ukończenie budowy fabryki syntiny. Niestety nie wszystkie aparaty niezbędne dla planowanej produkcji dało się otrzymać w Schwarzheide i wobec tego część aparatury musiano budować w kraju. Pomoc w tym stanowiły rysunki, dane produkcyjne, raporty ruchowe zebrane przez inżynierów-konstruktorów: Br. Tabana i Zdz. Ziółkowskiego oraz inżynierów chemików: T. Blautha, J. Kosowicza, dr Zdz. Tomasika i kilku innych. Wszyscy, oni z mrówczą pracowitością gromadzili materiały dokumentacyjne, by na tej podstawie móc później projektować brakujące elementy.
Bardzo poważnym zagadnieniem technologicznym było opracowanie problemu bazy surowcowej, która dla fabryki w Dworach musiała być zasadniczo inną niż w Schwarzheide, gdzie produkcja była oparta o brykietowany węgiel brunatny czerpany z sąsiadujących z zakładami kopalń.
Wysunięta już wówczas przez nas — słuszna jak się dziś okazuje — koncepcja oparcia syntezy o gaz koksowniczy została niestety odrzucona. Z konieczności zbudowano trzy krajowego typu („Prosynchem”) generatory do produkcji gazu wodnego z koksu oraz dwie jednostki piecowe do rozkładu metanu (wzorowane na istniejących tego typu piecach w Zakładach Azotowych w Tarnowie), w których przerabiano gaz ziemny, doprowadzany z krajowej sieci gazowej do Oświęcimia. Do uwalniania gazu syntezowego od siarkowodoru wykorzystano pozostałe na terenie Oświęcimia części instalacji, która została uzupełniona resztkami identycznych urządzeń z Blachowni i Kędzierzyna. Wspomniana instalacja pracowała na węglu aktywnym F i technologia jej nie była wówczas bliżej znana. Równolegle więc prowadzone były w tym kierunku prace laboratoryjne przez mgr inż. Fr. Gajewskiego i dr T. Stołyhwę. Odrębny problem, jaki stanął przed realizatorami uruchomienia pierwszej w kraju fabryki benzyny syntetycznej, to znalezienie własnego nośnika katalizatora, którym w przypadku fabryki w Schwarzheide była ziemia okrzemkowa z okolic Lüneburga (NRF). Tutaj z pomocą przyszedł profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie dr M. Kamieński znany geolog, wskazując na istnienie w Kielecczyźnie minerału złożonego z prawie czystej krzemionki, silnie rozdrobnionej, o znacznie rozwiniętej powierzchni. Materiał ten, dzięki metodzie opracowanej przez ówczesnego kierownika laboratorium badawczego Zakładów, dr inż. St. Sokalskiego wraz z mgr inż. St. Mirackim, mimo, że pod względem strukturalnym różny od ziemi okrzemkowej, okazał się przydatny w produkcji katalizatora kobaltowo-torowego, którego jedynym posiadanym wówczas zapasem było wypełnienie pieców kontaktowych.
Niezależnie od szeroko rozwiniętych prac nad omawianym nośnikiem katalizatora i odsiarczaniem gazu syntezowego, laboratorium badawcze prawie od samych początków zajmowało się opracowywaniem także i innych problemów.
Z ważniejszych prac tej placówki należy wymienić opracowanie procesu utleniania parafiny twardej na kwasy tłuszczowe oraz syntezę metakrylanu metylowego, w czym współpracowała mgr El. Herdegen, syntezę trójchlorku etylu (mgr inż. Fr. Górka), technologię wytwarzania polichlorku winylu (mgr inż. Wł. Łaskawski), a także i wyjaśnienie problematyki w zakresie zmiękczania wody wymiennikami jonowymi — wofatytami (mgr inż. O. Kohut). Do jednych z pierwszych zadań należało również zorganizowanie i uporządkowanie biblioteki zakładowej, w czym poważny udział miał dr inż. A. Jarzyński, organizator pożytecznych wykładów dla pracowników laboratorium z zakresu najnowszych osiągnięć technologii chemicznej. Nie wolno mi tutaj pominąć zasług zespołu administracyjnego, który zaopatrywał ekipę w Niemczech, opiekował się transportami, organizował stołówki, rachubę itd. Tym wszystkim „szarym” pracownikom należą się podobne słowa uznania, jak i personelowi technicznemu, bez ich bowiem pomocy niemożliwe byłoby doprowadzenie dzieła do pozytywnego ukończenia. W opracowaniu szkicu wspomnień chciałem przede wszystkim nakreślić okres najcięższy i najtrudniejszy, by nie przysłoniła go mgła zapomnienia” podobnie jak i zasług tych, którzy odeszli na zawsze.
Prace badawcze w Zakładach Chemicznych „Oświęcim“
Prof. dr inż. Zdzisław Sokalski
W kilka miesięcy po zakończeniu działań wojennych, jako pracownik naukowy Instytutu Naftowego w Krośnie, zostałem przydzielony do ekipy, mającej wiosną 1946 r. udać się do Schwarzheide w Niemczech Wschodnich. Zadaniem tej ekipy były między innymi studia technologiczne i teoretyczne dotyczące przyszłej fabryki benzyny syntetycznej w Oświęcimiu. W ten sposób na terenie fabryki pod nazwą „Brabag” rozpocząłem pracę jako kierownik organizującego się w Oświęcimiu Centralnego Laboratorium Doświadczalnego.
Z przydzielonych przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu funduszów zakupiłem wówczas wartościowe i nowoczesne przyrządy, aparaty, szkło i chemikalia oraz książki (ładunek kilkunastu aut ciężarowych), które zostały przewiezione do Oświęcimia i złożone w magazynach organizującego się Centralnego Laboratorium Doświadczalnego. Dzięki temu pierwsze prace badawcze rozpoczęto już w roku 1946. W początkowym okresie pracy Laboratorium wyłoniły się duże trudności — były to przede wszystkim trudności kadrowe. Największą szkodę w okresie II-ej wojny światowej poniosła młodzież, której władze hitlerowskie odebrały możliwość uczęszczania do szkół średnich oraz studiów w szkołach wyższych. W wyniku tych szkód wytworzyła się trudna sytuacja kadrowa, którą należało możliwie szybko naprawić. Młodzież wiejska, która napływała wówczas do Zakładów Chemicznych „Oświęcim” z okolicznych gospodarstw, była pełna zapału do pracy, brak jej było jednak podstawowych wiadomości z zakresu chemii, fizyki, rachunków oraz najprostszych czynności laboratoryjnych.
Najpilniejszym zadaniem było więc zorganizowanie kursów dla laborantów. Kierownictwo Centralnego Laboratorium Doświadczalnego opracowywało programy nauczania i doprowadziło we własnym zakresie zdewastowany budynek laboratorium do stanu używalności, organizując w nim następnie salę wykładową i dwie sale laboratoryjne. Doceniając potrzeby powiększenia kadr zarówno dla Centralnego Laboratorium Doświadczalnego, jak i dla Zakładów, kierownictwo Laboratorium udzielało chętnie pomocy przy organizowaniu laboratorium w Liceum Chemicznym na terenie Zakładów oraz przy układaniu programów nauczania na różnych zawodowych kursach, jak kursach aparaturowych, kursach pomiarowych i in.
Kadra inżynierska również wyrastała w Centralnym Laboratorium Doświadczalnym. W okresie 4-ch lat studenci Politechniki Śląskiej wykonali tu ponad 40 prac dyplomowych. Tematyka prac dyplomowych obejmowała najbardziej aktualną problematykę Zakładów Chemicznych „Oświęcim”. Dotyczyła ona głównie katalizy chemicznej i kinetyki chemicznej. Po zakończeniu prac dyplomowych i złożeniu na uczelniach egzaminu dyplomowego młodzi inżynierowie poświęcali się pracy w laboratorium.
Bardzo szybki rozwój Centralnego Laboratorium Doświadczalnego, które w niespełna kilka lat urosło do rangi Instytutu Syntezy Chemicznej, wymagał obsady szeregu pracowni naukowo-badawczych personelem o wyższych kwalifikacjach naukowych. Podjęta w tym kierunku w roku 1951 odpowiednia działalność pozyskania dla Instytutu aspirantów dała dobre rezultaty. Aspiranci podjęli zaproponowane przez dyrekcję Instytutu Syntezy Chemicznej aktualne dla Zakładów tematy prac doktorskich.
Mgr inż. Józef Berak — „Studia doświadczalne nad kontaktami żelaznymi do syntezy węglowodorów metodą Fischera-Tropscha”.Mgr inż. Jan Dubik — „Dyfuzja reagentów syntezy Fischera-Tropscha na katalizatorach żelaznych w zakresie wyższych ciśnień”.Mgr inż. Jerzy Kramarz — „Absorpcja reagentów syntezy Fischera-Tropscha na katalizatorach żelaznych”.Mgr inż. Wanda Kramarz — „Charakterystyka krajowych rud darniowych jako surowca do sporządzania mas wiążących do odsiarczania gazów syntezowych”.Mgr inż. Zdzisław Czarny — „Kontakty tantalowe do syntezy butadienu”. Pracownicy Instytutu pracowali niejednokrotnie w bardzo ciężkich warunkach, np. przez dwie lub trzy zmiany bez przerwy. Często z powodu braku odpowiednich środków zabezpieczających w warunkach b. szkodliwych dla zdrowia. Pracowali wytrwale, bo praca nacechowana była pewnością osiągnięć. W wielu przypadkach zamierzony cel osiągali stosunkowo szybko. Wytworzyła się więc sprzyjająca atmosfera badań.Do najważniejszych osiągnięć Instytutu Syntezy Chemicznej należy zaliczyć: opracowanie nowego katalizatora kobaltowo-torowego na zasadzie ziem krzemionkowych pochodzących ze złóż równiny Sandomierskiej w miejsce dotychczas stosowanych ziem okrzemkowych niedostępnych w kraju. Należy tutaj podkreślić cztery odrębne zagadnienia:
zagadnienie poszukiwania złóż zastępczego surowca oraz oceny jego zasobów i sposobów jego zalegania;zagadnienie charakterystyki ziem krzemionkowych, ustalenia jej norm technicznych oraz opracowania odpowiedniej metody uszlachetniania w celu otrzymania odpowiednio aktywnego katalizatora kobaltowo-torowego;zastosowanie ziem krzemionkowych do produkcji innych katalizatorów;zastosowanie ziem krzemionkowych do innych celów.Duże znaczenie miały również inne prace wykonane w Instytucie pod moim kierunkiem. Do nich należały:
Opracowanie na podstawie prac laboratoryjnych założeń projektowych do syntezy monomeru chlorku winylu oraz jego polimeryzacji. Zagadnienie to opracował mgr inż. Wł. Łaskawski.Opracowanie na podstawie szerokich prac laboratoryjnych utleniania gaczu parafinowego do kwasów tłuszczowych. Jako wykonawcy tego tematu położyli duże zasługi dr T. Stołyhwo i mgr E. Herdegen. Wyniki tych badań dały podstawę do zaprojektowania aparatury ćwierćtechnicznej, którą wraz z dokumentacją przekazano do Zakładów w Kędzierzynie jako fabryki najbardziej odpowiedniej do jej wykorzystania.Opracowanie parametrów ruchowych do konwersji metanu z parą wodną (Chomiakow i Ziaja). Wyniki tych badań dały podstawę do opracowania nowego katalizatora do konwersji metanu.Opracowanie przez mgr inż. F. Górkę założeń projektowych do instalacji produkcyjnej dla otrzymania trójchloroetanu. Na podstawie tych wyników wybudowano instalację produkcyjną.Oczyszczanie gazów koksowniczych przy pomocy węgla F i ustalenie parametrów dla skali technicznej opracowane przez mgr inż. F. Gajewskiego.Opracowanie metody otrzymywania pięciokarbonylku żelaza na podstawie mułu hematytowego przez K. Kałę, J. Zielińskiego, mgr inż. J. Kordysa. Wyniki doświadczalne z podaniem założeń projektowych przekazano do „Biprochemu”, który podjął projektowanie instalacji wytwórni z lokalizacją w Kędzierzynie.Opracowanie katalizatora żelaznego do syntezy węglowodorów przez mgr inż. Mitoraja. Dokumentację przekazano do Zakładów w celu wykorzystania jej dla wybudowania doświadczalnego reaktora.Opracowanie przez mgr inż J. Beraka wpływu nośnika na aktywność katalizatorów żelaznych do syntezy węglowodorów.Opracowanie aktywacji rud darniowych do sporządzania mas wiążących do odsiarczania gazów syntezowych.Opracowanie metody regeneracji mas wiążących do odsiarczania gazu.Opracowanie ruchowych parametrów odsiarczania gazu. Wszystkie trzy prace (9—11) wykonane przez mgr inż. W. Kramarz.Otrzymywanie mikroporowatych separatorów z polichlorku winylu, opracowane przez mgr inż. K. Bika.Opracowanie metody polimeryzacji blokowej polimetakrylanu metylu przez mgr inż. P. Szota i A. Markiewicza.Uwodornienie kogazyny, opracowane przez mgr inż K. Mitoraja.Uwodornienie benzyny dla celów aptecznych opracowane również przez mgr inż. K. Mitoraja.Opracowanie kopolimerów włóknotwórczych przez mgr inż. Bruzdę.Opracowanie wytrzymałości termicznej polichlorku winylu przez mgr inż. Mazurkową.Opracowanie katalitycznego odwodnienia etylenocyjanohydryny do akrylonitrylu przez mgr inż. M. Tokarzewską.Adsorpcja reagentów syntezy Fischera-Tropscha na katalizatorze żelaznym, opracowana przez mgr inż. J. Kramarza.Dyfuzja reagentów syntezy węglowodorów na katalizatorach żelaznych w zakresie wyższych ciśnień, opracowana przez mgr inż. J. Dubika.Temat 19 jest jednym z największych osiągnięć teoretycznych zagadnień katalitycznych Instytutu i był referowany na Międzynarodowym Zjeździe Katalizy i Kinetyki Chemicznej we Wrocławiu. Tematem jest podanie obliczenia funkcji rozdziału miejsc czynnych katalizatora według energii aktywacji adsorpcji przy pomocy rachunku operatorowego. Metoda ta jest prostsza i pozwala uniknąć liczb zespolonych, które nie mają w tym przypadku interpretacji fizykalnej.
Temat 20 jest wprawdzie zagadnieniem teoretycznym, ale pozwala wyciągnąć praktyczne korzyści z opracowanego zagadnienia.
Na zakończenie chciałbym poświęcić kilka słów pamięci tych, którzy odeszli na zawsze, pozostawiając po sobie trwałą pamięć wśród pracowników Instytutu i Zakładów.
Dr Tadeusz Stołyhwo w 1948 r. podejmuje pracę w Zakładach Chemicznych „Oświęcim” na stanowisku kierownika pracowni tworzyw sztucznych w Centralnym Laboratorium Doświadczalnym, a później na stanowisku zastępcy kierownika Centralnego Laboratorium Doświadczalnego.
Dr T. Stołyhwo był znanym z szeregu publikacji naukowych organikiem, człowiekiem o dużej wiedzy. Zmarł w Krakowie w 1952 r.
Karol Kała od roku 1951 poświęca się pracy nad syntezą karbonylków niklu i żelaza. Na podstawie doświadczeń opracowuje własną metodę otrzymania czterokarbonylku niklu, którą przedstawia na Uniwersytecie Jagiellońskim jako pracę dyplomową.
Józef Zieliński wspólnie z K. Kałą opracowuje metodę syntezy pięciokarbonylku żelaza. Był zdolnym pracownikiem i dobrze zapowiadającym się inżynierem. Opracowując ten odcinek zagadnienia razem z K. Kałą zginęli tragicznie na posterunku w październiku 1952 r.
Mgr inż. Roger Ellmann początkowo był kierownikiem pracowni fizyko-chemicznej Instytutu, następnie poświęcił się dziedzinie przeróbki półproduktów wytlewania węgla. Był jednym z najzdolniejszych pracowników Instytutu. Nie szczędził trudu i czasu poświęcając się obranemu kierunkowi badań. Zmarł nagle w roku 1957.
Dziś i jutro „Oświęcimia“
Mgr inż. Jerzy OlszewskiDyrektor Zakładów Chemicznych „Oświęcim”
O historii Zakładów Chemicznych „Oświęcim” mogę mówić od daty 1. IV. 1956 r., tj. od dnia rozpoczęcia w nich pracy.
Minister Radliński — ówczesny dyrektor Centralnego Zarządu Syntezy — życząc mi powodzenia na nowej placówce powiedział żartobliwie: „przyszliście do Zakładów zbierać śmietankę”. Wówczas zdanie to nie było dla mnie całkowicie jasne. Dziś, po przeszło czterech latach pracy w Oświęcimiu, wiem, że owa „śmietanka” to polichlorek winylu, polistyren, a przede wszystkim syntetyczny kauczuk. Rozumiem, że trzeba było najpierw stworzyć fundamenty — uruchomić produkcję podstawowych surowców: karbidu, acetylenu, chloru, energii — aby potem móc uzyskać cenne kauczuki i tworzywa sztuczne. Włożony wysiłek załogi, personelu inżynieryjno-technicznego, starych Oświęcimiaków z dyr. Sobierańskim na czele, był niezmiernie duży i ciężki, choć mniej efektowny i mniej zrozumiały dla ogółu społeczeństwa.
Pomyślna realizacja zadań możliwa była dzięki braterskiej pomocy Związku Radzieckiego, skąd otrzymaliśmy szereg dokumentacji, np. projekty pieców karbidowych, kwasu octowego, syntetycznego kauczuku, większość maszyn i urządzeń, a także pomoc specjalistów w czasie montażu i rozruchu.
Dziś znajdujemy się w Oświęcimiu, powiedziałbym, na etapie środkowym rozwoju Zakładów. Pierwszy etap — budowa bazy surowcowej — jest poważnie zaawansowany, choć w dalszym ciągu musi być rozszerzana produkcja karbidu, chloru, gazu syntezowego dla metanolu.
Dzisiejszy etap — produkcja kauczuku, tworzyw i innych produktów organicznych, np. fenolu, kwasu octowego, metanolu — zaspokaja w dużym procencie zapotrzebowanie wewnętrzne i pozwala na uzyskanie około 2 min dolarów rocznie z eksportu.
Czeka nas jeszcze trzeci etap — zbierania „wysokoprocentowej śmietanki” — uruchomienia bardzo wartościowych produktów, jak np. kauczuki wysokostyrenowe, nieplamiące, chloroprenowe, lateksy karboksylowe. Przejście na inne systemy polimeryzacji pozwoli zwiększyć zdolność produkcyjną, wyeliminować nekal, produkować kauczuk miękki, nie wymagający obróbki termicznej. Czeka nas zmiana bazy surowcowej dla kauczuku podstawowego i w zakresie produkcji butadienu w produkcji styrenu.
Obok polichlorku winylu i polistyrenu chcemy produkować polioctan i szereg kopolimerów, a z naszego aldehydu otrzymywać oprócz kwasu octowego wyższe alkohole potrzebne do produkcji zmiękczaczy — butanol, oktanol, jak również octan etylu. Mamy zamiar poważnie rozbudować produkcję metanolu, półkoksu, syntetycznych środków piorących, żywic metakrylowych. Czeka nas jeszcze ciężka praca, dużo wysiłku koniecznego dla zebrania zupełnie już dojrzałych owoców z prawie 4 miliardów złotych zainwestowanych w Oświęcimiu.