Zabójcza zieleń. Historia zielonego pigmentu z arszenikiem - Król Wiktoria - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Zabójcza zieleń. Historia zielonego pigmentu z arszenikiem ebook i audiobook

Król Wiktoria

0,0

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

54 osoby interesują się tą książką

Opis

Olśniewająca i zabójczo niebezpieczna: jak wiele można poświęcić w pogoni za modowym trendem?

Zieleń o jadowitym, szmaragdowym odcieniu to jedno z najbardziej niezwykłych odkryć chemicznych przełomu XVIII i XIX wieku. Pożądana przez artystów i miłośników piękna, zyskała formę, której trudno było się oprzeć. Jednak jej niewątpliwy czar krył mroczną tajemnicę – związki arsenu. Zielony pigment w różnych wariantach – od zieleni Scheelego, szwajnfurckiej po paryską, choć niezwykle atrakcyjny, niósł ze sobą śmiertelne zagrożenie. Dzięki masowej produkcji trująca zieleń przeniknęła do każdego obszaru życia codziennego – można ją było znaleźć nie tylko na tapetach i ubraniach, ale także m.in. w produktach spożywczych, a nawet zabawkach dziecięcych.

Jak wysoka była cena miłości do mody? Jaki udział w tej makabrycznej historii mieli cyniczni politycy i nieuczciwi handlarze?

Zielony pigment, główny bohater książki, stanowi dla autorki punkt wyjścia do porywającej opowieści o truciznach, chemicznych eksperymentach i tragicznych skutkach ślepego podążania za modą.

„Zabójcza zieleń” to rozszerzone, uzupełnione, bogato ilustrowane wydanie książki „Kolor śmierci, odcień grobu, czyli 50 odcieni morderczej zieleni”. Dzięki cytatom z czasopism medycznych, skrupulatnej pracy badawczej, rozmowom ze specjalistami oraz niezwykle porywającej narracji jest idealną propozycją dla miłośników true crime i historii medycyny.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 363

Rok wydania: 2025

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 51 min

Rok wydania: 2025

Lektor: Ewa Wodzicka - Dondziłło

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Karta redakcyjna

Redaktorka prowadząca: Dorota Jabłońska

Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz

Redakcja: Rafał Sarna

Korekta: Anna Buger

Projekt okładki: Agata Łuksza

Projekt wyklejki: Agata Łuksza na podstawie Larkspur Williama Morrisa / rawpixel

Grafika czaszki: Marzena Żyła (veinityfair.com)

Copyright © 2025, Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.

Copyright © 2025 for text by Wiktoria Król

Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.

Wydanie I

Białystok 2025

ISBN 978-83-8417-068-7

Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotował Jan Żaborowski

Wstęp

Dziewiętnasty wiek. Rewolucja przemysłowa. Zamknijcie oczy i pozwólcie, aby wyobraźnia stworzyła dla was obraz tego, z czym się te pojęcia kojarzą. Założę się, że macie szaroburą wizję: tysiące kominów domowych i fabrycznych wypluwających kłęby duszącego dymu, brudne ulice, umazane dzieci, slumsy i pijaństwo. Ale równie dobrze wyobraźnia może podsunąć wam obraz eleganckich balów, kobiet ściśniętych gorsetami, sukni rozpiętych na krynolinach, bogactwa, królowej Wiktorii w żałobnym stroju, dandysów wspartych na laseczkach i noszących modne bokobrody.

Ale czy w wyobrażeniach pojawił się jakiś konkretny, być może wesoły, kolor?

Naturalne zielone barwniki, takie jak te pochodzące z liści paproci, pokrzywy, naparstnicy lub brzozy, czy też z kory olchy, dawały kolory stonowane i matowe, które pod wpływem słońca czy prania blakły, więc materiały barwione w ten sposób nie miały szczególnego powodzenia. Soczysta zieleń była kolorem trudnym do uzyskania, nie tylko na tkaninach, ale i na obrazach. Z pomocą sztuce z końcem XVIII w. przyszła chemia i tak powstała zieleń Scheelego, którą na początku XIX w. wyparła zieleń szwajnfurcka – mineralne pigmenty idealnie naśladujące odcienie występujące w naturze.

Zieleń z płócien malarzy przeniosła się na tapety (szczególnie popularne z wzorem kwiatowym), a potem na inne przedmioty. Ludzie w XIX w. kochali przepych, bibeloty, reprodukcje wiszące na ścianach, zasłony, kapy, dywany, stojące na półkach figurki, ubóstwiali zawalone nieprzydatnymi przedmiotami przestrzenie, a gdyby usłyszeli słowo „minimalizm”, uznaliby je za nonsens. Aby dopełnić mody, wszystko musiało być zabarwione jednym kolorem.

Typowe wiktoriańskie wnętrze. Mary Ellen Best, 1837–1840

Nikt nie mógł się oprzeć urokowi zielonego pigmentu, a tania masowa produkcja pozwoliła wszystkim, nawet ludziom o najniższych dochodach, na urządzanie skromnych pokoi w kolorach natury.

„Cóż morderczego i złego jest w zieleni?” – spytacie. Nic, dopóki wśród składników nie ma arsenu.

Kto by rzeczywiście pomyślał, że śmiertelna trucizna może czaić się w ładnej i atrakcyjnej kolorowej tapecie, w nowo pomalowanym pokoju, w pięknym stroju, perkalu zasłon, pończochach, rękawiczkach, kartach do gry w wista, świecach i abażurach, zabawkach dla dzieci i słodyczach. Jednak we wszystkich tych i wielu innych artykułach domowego użytku stwierdzono dostateczną ilość arszeniku, by wywołać wiele chorób, a w niektórych przypadkach nawet śmierć1.

Rozdział INa plugastwo wszelakie, szczury i ludzi

A gdybym was poprosiła: przypomnijcie sobie książkę, film lub serial, których fabuła toczy się w XIX w. w Anglii i ktoś kogoś truje. Jaką substancję zastosowano? Większa część z was pewnie krzyknie: „Arszenik!” i będziecie mieć rację. Katherine D. Watson przeanalizowała 535 procesów sądowych w sprawie otrucia, które miały miejsce w Anglii i Walii w latach 1750–19142. Nie jest to pełna lista wszystkich przestępstw związanych z otruciami, ale reprezentacyjna próbka, w której koronerzy, sędziowie i policjanci sklasyfikowali otrucia jako przestępstwa umyślne (nie uwzględnia więc samobójstw i przypadkowych zgonów). Najczęściej używaną substancją trującą był arsen (w postaci tlenku i siarczków), którego użyto w 237 przypadkach. Opium i laudanum, zajmujące drugie miejsce w raporcie, zastosowano tylko w 52 sprawach.

Dlaczego akurat arszenik? Odpowiedź jest prosta: w Anglii nie trzeba było mieć chemicznego czy farmaceutycznego wykształcenia, by sprzedawać leki i trucizny (przynajmniej do 1868 r.). Wszystko było dostępne w sklepach spożywczych, u sprzedawców świec, farb i oleju. Trutka na szczury na bazie arszeniku była bardzo tania i nieźle się na niej zarabiało.

A jak to wyglądało we Francji? Doktor Janikowski podał statystyki: na 94 otrucia 54 spowodowane były kwasem arszenikowym. W 82 przypadkach trucizna znajdowała się w zupie3.

As

Czym jest arsen? Czym arszenik? Dlaczego jest trucizną? Gdzie go znaleźć? Jak go wykryć? Spieszę z odpowiedziami.

Arsen (As) jest pierwiastkiem chemicznym i może występować w czterech odmianach alotropowych jako: arsen szary, zwany też metalicznym (o charakterystycznym zapachu czosnku), oraz arsen żółty (miękki i woskowy), który przy ogrzaniu przekształca się w arsen szary, brązowy czy czarny. Pierwiastek ten występuje w skorupie ziemskiej, źródłach i wodzie morskiej, emisjach wulkanicznych, a także w meteorytach. W Układzie Słonecznym został wykryty w atmosferach Jowisza i Saturna oraz – w śladowych ilościach – w skałach księżycowych.

Arsen szczególnie powszechny jest w rudach metali, w których tworzy arsenopiryt (siarczek żelazowo-arsenowy FeAsS; w Polsce występuje między innymi w Złotym Stoku na Dolnym Śląsku, polecam wycieczkę po tamtejszej kopalni), realgar (tetrasiarczek tetraarsenu As4S4; w Polsce występuje w okolicach Leska i Bytomia) oraz aurypigment (trisiarczek diarsenu As2S3; w Polsce został znaleziony koło Baligrodu w Bieszczadach). Ponadto znane są związki arsenu z żelazem (loellingit FeAs2), niklem (chloantyt NiAs2, nikielin NiAs) i kobaltem (kobaltyn CoAsS).

Nazwa pierwiastka prawdopodobnie pochodzi od perskiego słowa az-zarnikh, które odnosiło się do żółtego lub złotego aurypigmentu. W starożytnej Syrii arsen znany był pod nazwą zernika, w Grecji określano żółte aurypigmenty mianami arrenikos lub arsenikos. Ostatecznie słowo przybrało formę arsenikon, po łacinie zaś arsenicum. Według Oxford English Dictionary słowa arsenic po raz pierwszy użyto w języku angielskim w 1310 r. O arszeniku po polsku pisał Andrzej Maksymilian Fredro: „Arszenik nie jest cukrem, chociaż obadwa bieli”4 i Jan Andrzej Morsztyn: „Wierz, że tam pod miodem. Arszenik, / y musk nadziewany smrodem”5.

Arsen metaliczny po podgrzaniu nie topi się, lecz zamienia w parę, a podczas reakcji z tlenem tworzy biały tritlenek diarsenu (As2O3), zwany białym arszenikiem lub po prostu arszenikiem. Interesujące jest, że arszenik w małych ilościach działa na organizm pobudzająco i wzmacniająco, a w naszym organizmie arsen znajdziemy w ilości od 0,1 do 0,5 mg na 1 kg masy ciała. Dopiero w określonej dawce arszenik jest toksyczny dla wszystkich istot żywych. Dawka śmiertelna LD506 arsenu podanego doustnie to 763 mg/kg dla szczura, a 145 mg/kg dla myszy. Dla arszeniku to 26 mg/kg u myszy. Jeśli chodzi o zielone pigmenty, o których zaraz będzie mowa, to dla zieleni Scheelego LD50 wynosi 2147mg/kg7 (wciąż mówimy o szczurach!), dla zieleni szwajnfurckiej wygląda to znacznie gorzej – 5–50 mg/kg dla człowieka8.

Aptekarze sprzedawali arszenik i laudanum nawet dzieciom. Drzeworyt Johna Leecha

Znikoma produkcja białego arszeniku rozpoczęła się w XV w. i był on produktem ubocznym przy wytopie żelaza. Dwieście lat później potrzeba było coraz więcej oczyszczonych metali, a arsen zanieczyszczał miedź i cynę. W czasie prażenia rudy udawało się pozbyć arsenu, ale tworzył się arszenik, który osadzał się w przewodach kominowych. Od czasu do czasu trzeba było taki komin wyczyścić, a nikomu niepotrzebny produkt lądował na stosie odpadów kopalnianych. Góry rosły i rosły, aż arszenik zaczęto sprzedawać jako trutkę na szczury.

Zatrucie

Biały arszenik nie ma smaku, jest bezbarwny i bezwonny, łatwo rozpuszcza się w cieczach, dlatego szybko stał się prostą trucizną. Można go wprowadzić do organizmu nie tylko przez przewód pokarmowy, ale również drogami oddechowymi, poprzez skórę lub błony śluzowe.

Andrzej Janikowski, nasz rodzimy lekarz sądowy, o otruciu za pomocą arszeniku pisał tak:

Otrucie arszenikiem i jego przetworami, nie tylko następuje wtenczas, gdy tenże wprowadzonym zostanie do żołądka, ale także po przyłożeniu go na świeżą ranę, wrzód lub wyrzut jaki skórny, po wciągnięciu dymu lub gazu arszenikalnego do płuc, po przyprowadzeniu arszeniku do zetknięcia z błoną śluzową nosa, kiszki odchodowej, pochwy macicznej, a niekiedy i nienadwyrężonej skóry9.

Przez długi czas nie było żadnego miarodajnego testu do wykrywania arszeniku w tkankach ciała. Doktor Walter Fergus na łamach czasopisma „The Lancet” pisał, że zatrucie arszenikiem to „najbardziej godny pożałowania stan zdrowia”10.

Wybitny toksykolog José Matteo Bonaventure Orfila tak opisywał objawy zatrucia:

Cuchnące usta, nadmierne wydzielanie śliny, ciągłe plucie, zwężenie gardła i przełyku, czkawka, nudności, wymioty materii czasem brązowej, a czasem krwawej; […] stolec czarniawy i o okropnym fetorze; niski puls, częsty, skoncentrowany i nieregularny; czasami powolny i nierówny; kołatanie serca, omdlenia, nieugaszone pragnienie. Uczucie kłującego ciepła na całym ciele, uczucie ognia; czasami lodowaty chłód; trudności w oddychaniu; zimne poty, skąpy i krwawy mocz, zmiana cech oblicza; sine kręgi wokół oczu; obrzęk i swędzenie całego ciała, które jest pokryte sinymi plamami […]11.

Pierwsze objawy zatrucia następują w ciągu 15–30 minut po dostaniu się arszeniku do organizmu człowieka: są to uczucie ucisku i trudności w połykaniu spowodowane zapaleniem naczyń włosowatych. Następnie pojawiają się wymioty, a po około 12 godzinach zaczyna się biegunka, która staje się wodnista i trwa aż do wystąpienia stanu zwanego tenesmus: uczucia chęci wypróżniania jelit, nawet jeśli nie ma już czego wydalić. Po przyjęciu trucizny arszenik trafia do żołądka, przenika do krwiobiegu, a stamtąd do pozostałych organów, kości, włosów12 i paznokci13.

W czasopismach medycznych znajdziemy wiele relacji lekarzy opisujących stan pacjentów zatrutych arszenikiem. Oto niektóre z nich:

Dama, która (przez pomyłkę) skosztowała tylko tak małą ilość białego arszeniku, jaka przylgnęła do koniuszka palca, została w ciągu dwóch godzin powalona przez chorobę. Zasłabła, zemdlała i utraciła czucie w kończynach, zanim położyła się do łóżka. Wezwano lekarza, przepisał środek, co sprawiło, że zwymiotowała dużą ilość zielonkawego płynu. Po tym oddała w stolcu kilka kuleczek zielonkawego koagulatu o kolorze i konsystencji niemal marynowanych oliwek. Po wydalaniu podano środek przeciw zatruciom. Pociła się obficie i spała bardzo dobrze, a gdy się przebudziła, jej skóra była nakrapiana jasnymi i fioletowymi plamami. Po kilku dniach wyzdrowiała i poczuła się dobrze. Lekarz zauważa, że te zielonkawe koagule są zwykle wytwarzane przez arszenik, gdy jest podawany on wewnętrznie14.

Po zbadaniu zawartości utensyliów, do których wymiotował, zauważono płyn o żółtawym i zielonkawym kolorze, a w dwóch z nich – materię litą. Puls zanikał, jego głos był osłabiony i drżący, [pacjent] z wielkim bólem wskazał na brzuch. Podczas badania odkryłem bardzo niezwykłą nieregularność powierzchni, spowodowaną spazmatycznymi skurczami mięśni brzucha, a nawet wnętrzności; ta nierówność rozciągała się od nadbrzusza po podbrzusze i pod obydwa żebra. […] Skarżył się na skrajną słabość i straszne mdłości. Pan R.T. został gwałtownie przeczyszczony; a po zbadaniu wydzielin jelitowych osobliwość ich wyglądu wywołała wielkie zaskoczenie; wszystkie miały jasny, jednorodny zielony kolor, podobnie jak farba15.

Była prawie martwa. Kończyny zimne, puls na nadgarstku lewo wyczuwalny, oczy szkliste, a naczynia rogówki nabrzmiałe od krwi. Skarżyła się na intensywny ból głowy, potęgowany przez światło i hałas. Nie była w stanie podnieść się bez pomocy. Język suchy i chorobliwie czerwony, z brodawkami znacznie uniesionymi na jego czubku. Usta suche oraz pokryte opryszczką, błona śluzowa jamy ustnej nieznacznie starta. […] Podano następnie siarczan cynku, który wywołał mdłości po upływie kilku minut, przy czym zwymiotowana materia była ciemna i lepka, zmieszana ze skrzepami krwi, a po każdym wysiłku przy kolejnych wymiotach pojawiało się około łyżki jasnej, niestrawionej, płynnej krwi16.

Nastąpiły silne bóle nóg i ramion, które opisał jako najbardziej rozdzierające. Porównał je do gryzienia szczurów lub wwiercania w kości świdra ręcznego. Pojawił się obrzęk nóg i stóp, ale [pacjent] nie odczuwał nienaturalnego ciepła. Po kilku dniach bólu zaobserwowano częściowy paraliż kończyn17.

Kilkakrotnie dobrze zwymiotował, mimo to działanie środka trującego pozostawało jeszcze zawsze bardzo silnem. A mianowicie: straszne bóle brzucha, pomimo że takowy był mało napiętym; silne pragnienie, bezustanne rozwolnienie i wymioty; tętno małe, zaledwie wyczuwać się dające; tony serca słabe; twarz, wargi, oraz błona łączna oczu przy spokojnem oddychaniu mocno zasinione; skóra, zwłaszcza kończyn tak górnych, jak i dolnych, zimna; wreszcie drganie ścięgien i kurcze w łydkach dopełniały skreślonego dopiero co obrazu. W massach zwymiotowanych i stolcach znaczna ilość podanego, jako antidotum, żelaza, a oprócz tego, zwłaszcza w tych ostatnich, jeszcze białe bryłki arszeniku18.

Skoro już o antidotum mowa, to w tamtym okresie ograniczało się do zastosowania środków wymiotnych, przykładania pijawek i upuszczania krwi. Skorowidz środków zaradczych w wypadku otrucia19 radził eter podany podskórnie i napoje wyskokowe. Nie napisano wszakże, ile trzeba ich wypić w celu oczyszczenia organizmu. Nowy chemik paryzki. Na różne słabości i różne sekreta, do użytku domowego. Wydany przez sławnego doktora medycyny i chemika pana Lion, aprobowany przez Akademiję Francuzką20 z 1836 r. rekomendował „na świeżym razie wypić szklankę masła rozpuszczonego lub kilka szklanek śmietany”. Wreszcie w Zbiorze Ustaw Prowincyonalnych dla Królestwa Galicyi i Lodomeryi z roku 183621 dowiadujemy się, że truciznę „trzeba za pomocą leniej wody, takiegoż mleka, wody cukrem lub miodem osłodzonej, dekoktu z mąki siemienia lnianego, z korzenia ślazowego, z miecznika itp. z żołądka uprzątnąć, a w międzyczasie nawet aż do wszczynającego się upojenia wódkę popijać dawać”. Czyli jednak napoje wyskokowe.

Tymczasem amerykański lekarz Nathaniel Potter pisał: „Żadne remedium nie może złagodzić tego melancholijnego preludium śmierci, chyba że z prędkością światła rozcieńczy truciznę lub usunie ją z żołądka”22.

Henry Heath, Płukanie żołądka, 1827

Inny sposób radzenia sobie z arszenikiem zademonstrował lekarz Charles Alexandre Hippolyte Amable Bertrand23 w czasie posiedzenia Francuskiej Akademii Nauk. Spożył 5g arszeniku wraz z węglem drzewnym i nie umarł, ba! nawet nie miał żadnych objawów zatrucia trucizną. Test dowodził, że węgiel w jakiś sposób zablokował działanie arszeniku. W rzeczywistości wcale nie dezaktywował trucizny, tylko zatrzymał ją w swoich mikroskopijnych porach i nie pozwolił na wchłonięcie przez organizm.

Orfila testy powtórzył i nie dał wiary tym rewelacjom. „Pan Bertrand uparcie uważa węgiel drzewny za antidotum na żrący sublimat i kwas arsenowy. […] Uważamy, że propagowanie tak poważnych błędów jest niezwykle niebezpieczne. Lekarze pełni wiary w takie wyniki mogą sięgnąć po te nieskuteczne środki i stracić cenny czas, gdy nie ma ani chwili do stracenia. To właśnie zobowiązuje nas do wykazania, że węgiel drzewny nie jest i nie może być antidotum jakiejkolwiek substancji metalicznej”24. Węgiel drzewny może działał, ale tylko na proste zatrucia pokarmowe.

Isaac Cruikshank, Wymioty wywołane podaniem emetyku, 1800

Rozmowa w zielonym pokoju: okiem toksykologa

Co na temat arsenu, arszeniku i trucizn ma do powiedzenia nowoczes­na medycyna? Lekarz medycyny, doktor Eryk Matuszkiewicz, który od ponad 20 lat pracuje w zawodzie, a od 15 na oddziale toksykologii w Poznaniu, chętnie odpowiedział na moje pytania.

Z jakich powodów pacjenci są hospitalizowani na oddziale toksykologii? Zatrucie grzybami, podejrzanym alkoholem?

Najwięcej jest zatruć lekami psychotropowymi, często kilkoma, i alkoholem. Zaraz potem są zatrucia narkotykami. Do „sezonowych” zatruć należą zatrucia tlenkiem węgla jesienią i zimą, a późnym latem i jesienią – grzybami.

Czy zatrucia lekami to próby samobójcze, czy też nieradzenie sobie z farmakoterapią?

Zatrucia są tylko samobójcze, choć część pacjentów nie chce się do tego przyznać. Rzadko się zdarza, że ktoś z powodu bólu głowy czy zęba zażyje więcej niż terapeutyczną dawkę leków, i wtedy, obawiając się o swoje zdrowie, zgłasza się do nas.

W jaki sposób się określa, jaką substancją zatruł się pacjent? Czy są jakieś dodatkowe badania oprócz krwi i moczu?

W przypadku leków bada się ich występowanie w krwi lub moczu, natomiast obecność narkotyków potwierdza się badaniem moczu. W przypadku grzybów również badamy mocz, badanie zarodników jest starym badaniem i praktycznie niezalecanym.

Czy ma pan swoją „ulubioną” truciznę?

Nie mam swojej „ulubionej” trucizny. Ciekawi mnie toksykologia w wydaniu sprzed wieków, gdzie traktowano ją jako swoistą sztukę. Wykorzystywano w tym celu wiele roślin, by wspomnieć szalej jadowity, szczwół plamisty, tojad mocny czy pokrzyk wilczą jagodę. Magią zawsze owiana była mandragora lekarska. Dziś już rzadko kto zwraca uwagę na te rośliny w aspekcie ich toksyczności i nie obserwujemy zatruć tymi gatunkami. Ciekawie tę perspektywę pokazuje serial Rodzina Borgiów, bo jak wiadomo, papież Aleksander VI i jego syn Cezar Borgia to jedni z najbardziej znanych trucicieli w historii. Do tego grona można także zaliczyć Katarzynę Medycejską, żonę francuskiego króla Henryka II.

Porozmawiajmy o królu trucizn, arszeniku. Arsen wiele ma twarzy, ale jego toksyczność zależy od postaci, w jakiej się znajduje, prawda?

Arsen występuje na dwóch stopniach utlenienia: III i V, w postaci związków nieorganicznych i organicznych. Obie formy są toksyczne i bardzo niebezpieczne, a różnica polega na tym, że As3+ łatwiej i szybciej wchłania się z przewodu pokarmowego niż As5+. Związki te mogą również być przekształcane jedne w drugie, tzn. As3+ w As5+ i odwrotnie. W środowisku naturalnym arsen występuje najczęściej w postaci związków nie­organicznych na piątym stopniu utlenienia. Drogi narażenia na ten metal to pokarmowa i inhalacyjna (wziewna), czyli poprzez układ oddechowy.

Chyba każdy w liceum mówił: „Po co się uczyć cyklu Krebsa, skoro w życiu się nie przyda”. Mamy dla moich czytelników niespodziankę: arsen na trzecim stopniu utlenienia, czyli ten gorszy, potrafi wpłynąć na ten cykl i zabić człowieka. Czy mógłby pan opowiedzieć nieco o tym znienawidzonym przez uczniów cyklu w kontekście trucizny?

Toksyczność As3+ polega głównie na zahamowaniu funkcji kompleksu dehydrogenazy pirogronianowej, jednego z najważniejszych enzymów w naszym organizmie. Zahamowanie go uniemożliwia syntezę acetylo-koenzymu A (acetylo-CoA), którego obecność z kolei warunkuje prawidłowe funkcjonowanie cyklu Krebsa. W cyklu tym powstaje związek o nazwie ATP (adenozynotrójfosforan), będący głównym źródłem energii dla wszystkich komórek naszego organizmu. Jego brak powoduje zaprzestanie ich funkcjonowania. Innym skutkiem działania As3+ jest powstanie tzw. wolnych rodników, na przykład nadtlenku wodoru, który bezpośrednio uszkadza komórki. Arsen na piątym stopniu utlenienia, czyli As5+, jest redukowany do As3+, o którego toksyczności już wiemy. As5+ budową przypomina fosfor i może być transportowany poprzez te same kanały i wykorzystywany jako fałszywy substrat do produkcji ATP. Brak ATP w organizmie skutkuje wyczerpaniem energetycznym komórek, o czym już mówiłem. Arszenik to inaczej tlenek arsenu As2O3, jest arseninem (to grupa związków, jak tlenki lub sole, w których arsen występuje na trzecim stopniu utlenienia). Dla odmiany, arseniany to związki arsenu na piątym stopniu utlenienia. Jeśli wziąć pod lupę toksyczność As3+, można powiedzieć, że przyłącza się on do grup -SH (nazywanych sulfhydrylowymi) kompleksu dehydrogenazy pirogronianowej, a dokładnie do dihydrolipoamidu. Uniemożliwia to powstanie lipoamidu, który niezbędny jest do syntezy acetylo-CoA. Co następuje w dalszej kolejności, opowiedziałem wcześniej.

A co się dzieje po zatruciu arsenem nie na poziomie komórkowym, ale całego ciała?

Obraz zatrucia arsenem wygląda nieco inaczej w tzw. zatruciu ostrym, w którym narażeni jesteśmy na jego działanie w krótkim czasie, a inaczej w tzw. zatruciu przewlekłym, w którym możemy mieć kontakt z tym metalem przez długi czas. Zatrucia ostre mogą być spowodowane bardzo toksycznym nieorganicznym związkiem arsenu, a mianowicie arsenowodorem o wzorze AsH3, wchłanianym na drodze wziewnej. Jest to gaz o charakterystycznym zapachu czosnku. Jest cięższy od powietrza i dlatego gromadzi się przy gruncie. Używa się go w syntezie związków organicznych i w produkcji półprzewodników.

Pierwsze objawy pojawiają się między drugą a czternastą godziną po zatruciu w postaci bólu i zawrotów głowy, wzmożonego pragnienia, złego samopoczucia, dreszczy oraz trudności w oddychaniu. W dalszej kolejności dochodzą ból brzucha, nudności i wymioty. Mogą wystąpić także osłabienie siły mięśniowej oraz spadek ciśnienia. Bardzo groźnym skutkiem zatrucia arsenowodorem jest uszkodzenie czerwonych krwinek, erytrocytów, co prowadzi do anemii, krwiomoczu i w dalszej kolejności do żółtaczki (ta pojawia się zwykle nieco później, 12–48 godzin po zatruciu). Powiększeniu ulega także wątroba. Jest to zatrucie na drodze wziewnej, więc uszkodzeniu ulega błona śluzowa nosa, gardła i oskrzeli, co przejawia się bólem, pieczeniem i wspomnianymi trudnościami w oddychaniu. Uszkodzona zos­taje też spojówka oka, co wywołuje łzawienie, ból i zaczerwienie.

Jakie są różnice między zatruciem arszenikiem na drodze pokarmowej a zatruciem przewlekłym?

Po spożyciu pierwsze objawy występują od pół godziny do dwóch godzin od zatrucia. Pojawiają się ból brzucha, nudności i wymioty (niekiedy krwiste). Wymioty w ciężkich zatruciach mogą doprowadzić do szybkiego odwodnienia, spadku ciśnienia tętniczego krwi i w konsekwencji do ostrego uszkodzenia nerek. W ciągu kolejnych godzin dochodzi do rozwoju niewydolności wielonarządowej z uszkodzeniem wątroby, serca, nerek, trzustki oraz centralnego układu nerwowego, co przejawia się zaburzeniami świadomości, omamami i drgawkami, oraz obwodowego układu nerwowego, czego manifestacją są zaburzenia czucia i ruchomości w obrębie kończyn górnych i/lub dolnych.

W długotrwałym narażeniu na arsen, czyli w zatruciu przewlekłym, dochodzi do uszkodzenia skóry i błon śluzowych oraz obwodowego układu nerwowego. Arsen ma tendencję do kumulowania się w tkankach bogatych w keratynę, jak włosy, paznokcie i skóra, a także w nabłonku przewodu pokarmowego. Typowymi zmianami są poprzeczne białawe pasma w płytce paznokciowej (hiperpigmentacja), zwane pasmami Meesa. Na skórze mogą pojawiać się płytkie owrzodzenia, jak również nadmierne rogowacenie (hiperkeratoza). Obserwuje się także wystąpienie cukrzycy typu drugiego. Może dojść do uszkodzenia wątroby oraz rozwoju raka płuc i pęcherza moczowego, a także skóry.

Czy na oddział toksykologii nadal trafiają pacjenci zatruci arsenem i jego związkami?

Z perspektywy pracownika oddziału toksykologii mogę powiedzieć, że nie obserwujemy w ogóle zatruć arsenem i jego związkami. Nie wspominają o nich także lekarze konsultujący swoich pacjentów na terenie prawie całej Polski. W przeszłości źródłem narażenia na arsen było środowisko pracy, zagrożeni byli na przykład górnicy wydobywający rudy zawierające arsen, osoby pracujące przy produkcji herbicydów czy środków do konserwacji drewna. Obecnie, przy dobrze rozwiniętej medycynie pracy, taka ekspozycja ma niewielkie znaczenie. Być może inne doświadczenia w tym zakresie mają policjanci lub medycy sądowi podejrzewający otrucie przy użyciu związków arsenu.

Jeśli chodzi o antidotum, to czy takowe istnieje?

W przypadku zatruć arsenem oprócz leczenia objawowego stosuje się tzw. chelatory, na przykład BAL, Succimer lub DMPS. Zasada ich działania polega na opłaszczaniu jonów As3+ lub As5+, co prowadzi do ich unieszkodliwienia. Taki mało toksyczny związek jest wydalany z organizmu. Leki te nie są powszechnie dostępne, ale sprowadzane na tzw. import docelowy dla danego pacjenta. Natomiast w przypadku uszkodzenia nerek w przebiegu zatrucia wykonuje się zabieg hemodializy, dzięki któremu arsen jest szybciej usuwany z organizmu.

W podręczniku z 1894 roku, Pierwsza pomoc przy ostrych zatruciach25, przeczytałam instrukcję, w jaki sposób powinno się postępować z pacjentem, który spożył arszenik:

Nie trzeba czasu tracić i zarządzić pierwszą pomoc, która polega na wydaleniu trucizny z ciała, podaniu odtrutki i usuwaniu objawów otrucia zagrażających życiu człowieka. Truciznę wydalamy z żołądka przez wzbudzenie wymiotów i w tym celu drażnimy gardło palcem, piórkiem; dajemy do picia wodę ciepłą w wielkiej ilości i to samą albo z dodatkiem soli kuchennej lub mąki gorczycznej. Lekarze podają środki wymiotne jak proszek lub napar z korzenia Ipekakuany, emetyk, siarkan miedzi, apomorfinę albo też za pomocą pompki żołądkowej, którą można zastąpić zwykłą rurką gumową na metr długą, a do 1 1/2 cm w średnicy mającą. Jeden koniec rurki pomazanej oliwą wprowadza się przez usta do żołądka zmuszając chorego, o ile jest przytomnym, niejako do połknięcia tejże rurki; następnie drugi koniec rurki z ust wysterczający podnosimy po nad głowę chorego, zasadzamy lejek i wlewamy przez ten znaczniejszą ilość wody. Po nagłem obniżeniu lejku wszystka woda wprowadzona do żołądka wraz z treścią, a więc i trucizną, wypłynie. Wypompowanie żołądka w sposób opisany należy kilkakrotnie powtórzyć.

Czy w dzisiejszych czasach nadal używa się środków na przeczyszczenie i stosuje się płukanie żołądka?

Oczywiście. Płukanie żołądka oraz środki przeczyszczające nadal są stosowane. Jest kilkanaście odtrutek i dializa, dzięki czemu szybciej eliminowane są niektóre leki.

Jak obecnie przeprowadza się płukanie żołądka?

Czytając powyższy opis, mogę powiedzieć, że niewiele się zmieniło. Dzisiaj do płukania żołądka używamy giętkiego zgłębnika, który jest nieco grubszy niż endoskop podczas wykonywania gastroskopii. Pacjent musi być przytomny i współpracować z nami podczas płukania. Po wprowadzeniu końcówki zgłębnika polecamy, aby pacjent przełykał ślinę, gdyż umożliwi to przejście przez górny zwieracz przełyku, czyli pasmo mięśniowe fizjologicznie zapobiegające cofaniu się treści pokarmowej podczas jedzenia. W dalszej kolejności wlewamy porcje wody o temperaturze pokojowej, pierwsza około pół litra, kolejne około jednego litra. Po wlaniu wody drugi koniec zgłębnika umieszczamy w brodziku, aby woda na zasadzie naczyń połączonych i różnicy poziomów samoczynnie wypływała z żołądka. Nie stosuje się obecnie środków prowokujących wymioty, a wciąż pokutującym mitem jest używanie soli kuchennej do ich wywołania.

Gdzie możemy znaleźć arsen? I czy to prawda, że jedzenie owoców morza, ryb i ryżu może spowodować nagromadzenie się tego pierwiastka w organizmie?

Źródłem arsenu może być żywność i woda. Na szczęście w środowisku arsen występuje najczęściej na piątym stopniu utlenienia, czyli As5+, który jest trudniej wchłanialny niż As3+. Przyjmuje się, że zatrucie nieorganicznymi związkami arsenu może mieć miejsce na przykład po zjedzeniu ryżu rosnącego na glebie zanieczyszczonej arsenem. Natomiast do zatruć organicznymi związkami arsenu może dojść po zjedzeniu glonów, ryb lub skorupiaków, w których może się kumulować ten pierwiastek.

Ważnym źródłem narażenia jest picie skażonej arsenem wody. Na szczęście obecnie różne instytucje w Europie i Stanach Zjednoczonych, a także o zasięgu globalnym (WHO) określają, jaka może być bezpieczna i nieszkod­liwa zawartość arsenu w wodzie pitnej, co w ogromnym stopniu eliminuje to źródło narażenia. Przyjmuje się, że dziennie może się dostawać do naszego organizmu od 10 do 370 µg arsenu. Łatwiej z przewodu pokarmo­wego, bo w 45–95%, wchłaniają się związki nieorganiczne arsenu na trzecim stopniu utlenienia z uwagi na jego dobrą rozpuszczalność w wodzie. Natomiast związki organiczne, trudniej rozpuszczalne w wodzie, wchłaniają się w 75–85%. Z badań na zwierzętach wiadomo, że drogą oddechową arsen wchłania się w 60%. Wydalanie arsenu nieorganicznego zachodzi głównie poprzez nerki, a tylko niewielka ilość usuwana jest z kałem.

Czytałam, że arszenik stosuje się w leczeniu białaczki. Jak to możliwe, że tak straszna trucizna może coś leczyć?

Rzeczywiście, w hematologii w jednym z rodzajów ostrej białaczki, zwanej promielocytową, stosuje się trójtlenek arsenu, czyli arszenik. Wykorzystuje się fakt, że trójtlenek arsenu doprowadza do apoptozy, czyli śmierci, komórek nowotworowych. Różnica pomiędzy jego terapeutycznym zastosowaniem a kryminalnym (w celu otrucia) polega na tym, że podaje się go w ściśle określonych dawkach, a następnie kontroluje się jego stężenie w organizmie.

Testy

Zabójstwa za pomocą arszeniku stały się prawdziwą plagą XIX w. Na sali sądowej nieraz dochodziło do prób udowodnienia winy oskarżonych. Prosty test na otrucie arszenikiem wynalazł James Marsh, chemik z Royal Arsenal i asystent Michaela Faradaya w Królewskiej Akademii Wojskowej. W 1832 r. sąd wezwał go na świadka w procesie o morderstwo: John Bodle został oskarżony o otrucie dziadka kawą z arszenikiem. Nie znaleziono śladów trucizny ani w wydzielinach ofiary, ani w resztkach starej kawy. Marsh miał za zadanie przeanalizować próbkę fusów oraz kawę, którą otrzymała jedna z niedoszłych ofiar. Przeprowadził standardowy test, ale ława przysięgłych nie dopuściła tego dowodu, a oskarżony został uniewinniony. Marsh postanowił opracować lepszy test, by nie doszło więcej do sytuacji uniewinnienia mordercy. Ciekawy jest fakt, że jego metoda opierała się na odkryciu Carla Wilhelma Scheelego, postaci bardzo ważnej w całej historii morderczej zieleni.

Arsen w dowolnej postaci łatwo łączy się z wodorem i tworzy arsenowodór. Chemik połączył zatrutą arszenikiem próbkę jedzenia z kwasem siarkowym i cynkiem – w ten sposób uzyskał lotny związek. Odkrył, że jeśli przepuści się arsenowodór przez szklaną rurkę z cienką dyszą na końcu, a następnie podpali go, wytrąca się metaliczny arsen, który po zetknięciu z zimną powierzchnią wygląda jak srebrno-czarny osad (tzw. lustro arsenowe), a przy tym wydziela niemiłosierny smród czosnku. Marsh opisał swoje odkrycie w „Edinburgh Philosophical Journal” z 1836 r. Test był tak dokładny, że umożliwiał wykrycie 20 µg arsenu. Rok później szwedzki chemik Jöns Jacob Berzelius zmodyfikował go nieznacznie, by można było oszacować, ile arszeniku spożyła ofiara. Test Marsha stosowano do lat 70. XX w. – zastąpiły go dopiero metody chromatograficzne i spektrofotometryczne.

W 1841 r. niemiecki chemik Hugo Reinsch opracował inny test, wymagający znacznie mniej umiejętności i czasu. Podczas gdy do testu Marsha próbkę należało gotować kilka godzin, w tym przypadku wystarczyło pół godziny. Reinsch gotował pocięty materiał organiczny z kwasem solnym, a następnie zanurzał w roztworze miedzianą folię. Jeśli znajdowałby się w niej arszenik, osadziłby się on na folii w postaci stalowoszarej warstwy.

Alfred Swine Taylor (po lewej) przeprowadza próbę Marsha. Times report of the trial of William Palmer for poisoning John Parsons Cook, at Rugeley 1856

Pod koniec XIX w. w celu wykrycia arszeniku w organizmie zaczęto stosować analizę moczu. W latach 80. XIX w. na Harvardzie przeprowadzono badania moczu i okazało się, że 30% pacjentów wydaliło arszenik – niektórzy z nich przyjmowali go jako lekarstwo, ale wielu było zaskoczonych wynikiem. Wyniki znacząco poprawiły się, gdy chorzy usunęli z mieszkania podejrzane sprzęty i materiały. Ale o tym za chwilę.

W kolejnych rozdziałach książki poznacie również inne testy, czasem bardzo proste, jakie zalecano wykonywać, by sprawdzić czy w produkcie znajdowała się trucizna. A oto mała próbka:

Prasa donosi

Gazeta Przemysłowo-Rzemieślnicza

z 18 września 1875

W handlach powszechnie znajdują się materje, obicia papierowe i t. p. zabarwione zielenią szwajnfurtską. Nie będzie więc zbytecznem przytoczyć tu sposoby wykrycia arszeniku w materjach zabarwionych na jasno zielony kolor:

— sposoby te podało niedawno czasopismo: „Hannowersche Wochenblatt für Handel und Gewerbe”.

Najprostszy sposób zasadza się na spaleniu kilku nitek materji podejrzanej o zabarwienie zielenią szwajnfurtską; jeśli spaleniu towarzyszy zapach czosnkowy, wtedy można być pewnym obecności arszeniku.

Inny sposób jest następujący: Do rurki szklanej ostro zakończonej wprowadza się mały kawałeczek materji, mającej się poddać próbie, a następnie kawałek węgla; rurkę podgrzewa się płomieniem lampki spirytusowej, w tem miejscu, gdzie jest pomieszczony węgiel, który gdy się rozżarzy, płonie także materja; gdy wydzielające się z rozżarzonego węgla pary zostaną zredukowane, wtedy wydadzą w postaci pary arszenik, który osadzi się na zimniejszych miejscach rurki w postaci obrączki.

Jeszcze pewniejszy sposób wykrycia obecności arszeniku w tych materjach jest następujący: Do flaszki szklannej kładzie się kilka kawałków cynku, trochę wody, kwasu siarczanego i kawałeczek materji, którą chcemy próbować; flaszkę zamyka się korkiem, przez który przechodzi rurka szklanna ostro zakończona, tak że wydzielające się we flaszce gazy tylko przez koniec tej rurki mogą się na zewnątrz wydobywać. Skoro się jest pewnym, że we flaszce nie ma już powietrza atmosferycznego, natenczas zapala się gaz w końcu rurki i nad płomieniem tym trzyma się czystą miseczkę porcelanową; jeśli w farbie użytej do zabarwienia materji były choćby najmniejsze ślady arszeniku, wtedy na miseczce otrzymamy nalot arsenu, połysku metalicznego. Rozumie się, że do próby tej należy użyć cynku zupełnie wolnego od arsenu. Należy koniecznie zachować tę ostrożność, aby nie zapalać gazu w końcu rurki dopóty, dopóki nie ma pewności, że powietrze atmosferyczne z flaszki zupełnie wypędzone zostało, w przeciwnym bowiem razie następuje eksplozja, która może rozerwać flaszkę, i przyczynić szkodę wykonywającemu doświadczenie.

Ustawa o arszeniku

Czy potraficie sobie wyobrazić, ilu mniej więcej rocznie ludzi umierało tylko dlatego, że można było nabyć truciznę w każdym możliwym miejscu, a potem trzymać ją w domu nieopisaną? „Gazeta Lwowska” nie miała najlepszych wiadomości o otruciach w Anglii:

W przeciągu sześciu lat od 1848 do 1853 padło według wykazów rządowych ofiarą trucizny 1700 mężczyzn, a 1518 kobiet, co wynosi przeciętnie po 536 osób na rok, czyli po 10 na tydzień, czyli 1 co godzin 16. Wielka bez wątpienia liczba, a przecież nie zupełna, gdy pomniemy, jakim trudnościom ulega podjęcie z urzędu śledztwa w Anglii. Ledwo czwarty jaki przypadek pochwytuje angielskie ramię sprawiedliwości, trzy bez śladu toną w powodzi występków i zbrodni. Chciano by teraz obostrzyć poszlakę, szukają tylko powodów prawnych, ażeby bil przeprowadzić. Naco szukać, mnogość wypadków zbrodni sama za nim przemawia. Życie każdemu miłe; niech tylko ukrócą lub ograniczą wolność sprze­daży trucizny, a pewnie będzie lepiej. […] W roku 1831 liczono w Anglii 5835 handlarzy (chymists and druggists) truciznami; a w roku 1851 już było ich 3632 mężczyzn, a 12 kobiet wieku niżej 20 lat, starszych zaś laty było mężczyzn 11 701, a kobiet 298, nie licząc 15 163 chirurgów i aptekarzy, którzy częstokroć mało co sposobniejsi lub bieglejsi w naukach. Radzą więc teraz, czyliby się nie dała ograniczyć sprzedaż wszelkich innych szkodliwych preparatów chemicznych26.

W 1851 r. dzięki współpracy Prowincjonalnego Stowarzyszenia Lekarzy i Chirurgów oraz Towarzystwa Farmaceutycznego wprowadzono w Wielkiej Brytanii ustawę o arszeniku (ang. Arsenic Act), która miała na celu uregulowanie handlu detalicznego tą trucizną. Sprzedawca mógł sprzedawać związki arsenu tylko osobom, które ukończyły 21 lat, a każda transakcja musiała być zarejestrowana w tzw. księdze trucizn wraz z adresem i zawodem klienta oraz datą, ilością sprzedanej substancji i celem użycia. Sprzedawca i kupujący musieli podpisać protokół. Gdy sprzedawca nie znał osobiście konsumenta, ten musiał pojawić się ze świadkiem. Sprzedawany arszenik musiał być mieszany z sadzą lub indygo, aby nie pomylić go z cukrem lub mąką.

Nie wszystkim jednak podobało się, że każdy mógł sprzedawać truciznę, dlatego Prowincjonalne Stowarzyszenie Lekarzy i Chirurgów wystosowało petycję do parlamentu, aby dookreślić sytuację prawną handlu arszenikiem. Należy pamiętać, że chemicy i aptekarze nie stanowili wtedy grup zawodowych. Zmieniło się to w 1852 r., kiedy ustawa o farmacji (ang. Pharmacy Act 1852) ustanowiła rejestr chemików farmaceutycznych zarejestrowanych w Towarzystwie Farmaceutycznym. Odrzucono jednak propozycje przyznania im wyłączności na sprzedaż lekarstw i trucizn. Dopiero druga ustawa z 1868 r. określiła, że sprzedaż trucizn mogła się odbywać tylko przez licencjonowanych farmaceutów. Jednak żadna z tych ustaw nie wprowadziła ograniczeń dotyczących przemysłowych czy leczniczych zastosowań arszeniku. W ilościach hurtowych praktycznie każdy mógł nabyć truciznę nie tylko w postaci białego arszeniku, ale i zielonego pigmentu.

Przypisy

Rozdział 1

1 J. Hogg, Arsenical Poisoning by Wall-Papers and Other Manufactured Articles, London 1885. Wszyskie cytaty ze źródeł obcojęzycznych – o ile nie podano inaczej – w przekładzie autorki.

2 K.D. Watson, Medical and Chemical Expertise in English Trials for Criminal Poi­soning, 1750–1914, „Medical History” 2006, t. 50 (3).

3 A. Janikowski, Zasady dochodzeń sądowo-lekarskich w przypadkach śmierci, Warszawa 1852.

4 J.M. Fredro, Przysłowia mów potocznych, Sanok 1855.

5 J.A. Morsztyn, CXXVI, Do jegomości pana Stanisława z Raciborska Morstina Kasztelana Czerskiego, [w:] tegoż, Poezje oryginalne i tłomaczone, Warszawa 1883. Interpunkcja i ortografia w cytatach jest zgodna z oryginalną.

6 Dawka śmiertelna zapisywana jest jako LDx (zwierzę, sposób), gdzie x oznacza procent badanych zwierząt, które zmarły. Przy LD50 jest to połowa osobników – w przypadku substancji toksycznych najczęściej stosuje się to oznaczenie. Jest to wartość umowna i ma znaczenie głównie przy porównywaniu toksyczności kilku różnych substancji.

7 https://pubchem.ncbi.nlm.nih.gov/compound/Cupric-arsenite#section=Adverse-Effects, https://www.nytimes.com/2010/04/05/arts/05iht-design5.html (dostęp: maj 2024).

8 https://pubchem.ncbi.nlm.nih.gov/compound/Copper-acetoarsenite#section=Hazard-Classes-and-Categories (dostęp: maj 2024).

9 A. Janikowski, dz. cyt.

10 W. Fergus, On arsenical poisoning, „The Lancet” z 7 czerwca 1862.

11 J.M.B. Orfila, A General System of Toxicology, or a Treatise on Poisons, Drawn from the Mineral, Vegetable, and Animal Kingdoms, Considered as to Their Relations with Physiology, Pathology, and Medical Jurisprudence, tł. John Augustine Waller, London 1815–1817.

12 Arszenik we włosach łączy się z atomami siarki znajdującymi się w cząsteczkach keratyny, dlatego zalecana jest analiza włosów ofiar, które mogły zostać otrute tą trucizną.

13 Pojawiają się charakterystyczne białe poprzeczne linie zwane pasmami Meesa.

14 H. Baker, Employment for the microscope: in two parts, London 1764.

15 J. Marshall, Remarks on arsenic, considered as a poison and a medicine; to which are added, five cases of recovery from the poisonous effects of arsenic, „Edinburgh Medical and Surgical Journal” z października 1817.

16 H. Dermott, Case of poisoning by arsenic, and recovery, „The Lancet” z 13 grudnia 1851.

17 A.B. Shipman, Effects of a Large Dose of Arsenic Taken by a Lunatic, „Provincial Medical and Surgical Journal” z 30 grudnia 1843.

18 A. Wolff, Zmiany anatomo-patologiczne przy otruciu arszenikiem, „Klinika: Tygodnik Lekarski” z 7 października 1869.

19 H. Klawe, Skorowidz środków zaradczych w wypadkach otrucia, Warszawa 1887.

20 J. Lion, P. Piller, Nowy chemik paryzki. Na różne słabości i różne sekreta, do użytku domowego. Wydany przez sławnego doktora medycyny i chemika pana Lion, aprobowany przez Akademiję Francuzką, Lwów 1836.

21Provinzial-Gesetzsammlung des Königreichs Galizien und Lodomerien für das Jahr 1836: Achtzehnter Jahrgang (I. Abtheilung von Pag. 1 bis 491); Zbiór Ustaw Prowincyionalnych dla Królestwa Galicyi i Lodomeryi z roku 1836, Lemberg 1838.

22 N. Potter, An essay on the medical properties and deleterious qualities of arsenic, Philadelphia 1796.

23 Źródła angielskie mylą go z chemikiem Michelem Bertrandem, który żył w tych samych latach co on. Problem wynikł z francuskiego zapisu M. Bertrand, gdzie litera M pochodzi od słowa monsieur, a nie od pierwszej litery imienia. Charles Bertrand rzeczywiście eksperymentował na sobie i zwierzętach, połykając węgiel drzewny z arsenem i rtęcią.

24 J.M.B. Orfila, Du charbon considéré comme contre – poison de l’acide arsénieux, [w:] tegoż, Traité des poisons tirés des règnes minéral, végétal et animal, ou Toxicologie générale, considérée sous les rapports de la physiologie, de la pathologie et de la médecine légale, t. 1, Paris 1818.

25 J. Szpilman, Pierwsza pomoc przy ostrych zatruciach: tablica zawierająca odtrutki wskazane przed przybyciem lekarza wraz z pouczeniem o ratowaniu ludzi otrutych, Lwów 1894.

26 „Gazeta Lwowska” z 19 września 1856.