Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Atmosfera strachu w ekskluzywnych dzielnicach szwedzkiego Malmö po serii brutalnych napaści na kobiety.
Nierozwiązana sprawa zaginięcia dziewiętnastolatki.
I marzenie matki, by móc odwiedzić grób córki.
Szesnaście lat temu w południowej Szwecji zaginęła 19-letnia Annika. Nieudolna praca policji na początku dochodzenia spowodowała, że sprawa do dziś pozostała zagadką.
Teraz w Malmö grasuje oprawca, który terroryzuje dobrze sytuowane Szwedki w ich domach, a jego działania przypominają nieuchwytnego przestępcę nazywanego mężczyzną z Valby. Niespodziewanie na miejscu jednej ze zbrodni zostają odkryte odciski palców, które pasują do umorzonej sprawy zaginięcia Anniki z 2002 roku...
Śledztwo przejmuje Tess Hjalmarsson, inspektorka specjalizująca się w nierozwiązanych przypadkach. Dołącza do niej kontrowersyjny duński profiler Carsten Morris, który traktuje sprawę mężczyzny z Valby zaskakująco osobiście. Tymczasem Tess zmaga się z własnymi problemami i ogromnym pragnieniem posiadania dziecka. Będzie jej tym trudniej, że niedawno rozstała się z Angelą, miłością swego życia.
Niepowtarzalny klimat Północy, trzymająca w napięciu historia, oparta na prawdziwej zbrodni i autentyczny obraz pracy policji to cechy rozpoznawcze serii Cold Case Tiny Frennstedt.
Miłośnicy thrillerów już mogą ostrzyć pazury – Zaginiona to historia nastrojowa i niepokojąca, realistyczna w każdym względzie, tym bardziej, że oparta na faktach. Trzyma czytelnika za gardło i naprawdę potrafi przerazić! Tina Frennstedt przypomniała mi, dlaczego tak przepadam za opowieściami o zbrodni z Północy. I chcę więcej.
Olga Kowalska z WielkiBuk.com
Wciągająca, oparta na faktach historia kryminalna osadzona w południowej Szwecji, autentycznie przedstawiająca pracę tamtejszej policji. Obowiązkowa lektura dla fanów skandynawskich kryminałów.
podcast Kryminalna Skandynawia
Tina Frennstedt z reporterską precyzją wkracza na literacką scenę kryminalną z solidnym debiutem. Autorka jak mało kto zna się na policyjnej pracy i w dużej części książki drobiazgowo ją relacjonuje. Ale nie dajcie się zwieść! To mistrzyni usypiania czujności, zaatakuje i ogłuszy w momencie, w którym najmniej się tego spodziewacie!
kryminalnatalerzu.pl
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 428
2002
TESS I MARIE WYJECHAŁY na wąską Villagatan, kierując się w stronę centrum Simrishamn.
– Co sądzisz o bracie Anniki? – spytała Tess.
– O Axelu? Jest całkiem przezroczysty. Chociaż jednocześnie dominujący.
– Jak to?
– Nawet jeśli zobaczysz go dwieście razy, i tak nie rozpoznasz go na ulicy. Porządny bankowiec w dyskretnych okularach. Nawet nie pamiętam koloru jego włosów.
– Co jeszcze?
– Wciąż jest w nim cholernie dużo gniewu. I bardzo nie chce, żeby ktoś pomyślał, że jego siostra miała coś wspólnego z tym Mårtenssonem.
– Nawet Anita podczas jednego z przesłuchań opisała go jako nadopiekuńczego wobec siostry – wtrąciła Tess. – Teraz najwyraźniej chce chronić matkę.
– Może się dowiedział, że Annika jednak się zadaje z różnymi chłopakami, co mu się nie spodobało. Wygarnął jej to, coś poszło nie tak i fatalnie się skończyło.
Tess podjechała do budynku klubu Paviljongen i zaparkowała obok ogródków działkowych.
– Podczas przesłuchań też nie był szczególnie pomocny – zauważyła Marie.
– Ale od tego do zabicia własnej siostry jest daleka droga. – Tess przyglądała się restauracji zamyślona.
– Jestem pewna, że on coś ukrywa.
Siedziały chwilę, nic nie mówiąc.
– Matka wydaje się bardzo wyrozumiała wobec tego Rickarda Mårtenssona. Tłumaczy wszystko jego trudnym dzieciństwem – dodała Marie, wkładając do ust kolejnego cukierka. – Raczej ma go za niewinnego.
– Też to zauważyłam – przyznała Tess. – Zresztą rzeczywiście byłoby dziwne, gdyby jako główny podejrzany został na miejscu. O ile faktycznie jest winny.
– Może – powiedziała Marie, patrząc przez szybę. – Tyko nie mogę już słuchać, jak ludzie wszystko tłumaczą trudnym dzieciństwem. Jakby to naprawdę usprawiedliwiało każde świństwo. A kto nie miał okropnego dzieciństwa? Nasz ojczym lał nas i mamę przez pięć lat, zanim w końcu poszła po rozum do głowy i wyrzuciła go z domu. Kiedyś wreszcie trzeba ruszyć naprzód.
Tess spojrzała na nią zdumiona.
– Byłaś bita? Nigdy mi tego nie mówiłaś.
– Bo postanowiłam nigdy nie wspominać o tym bydlaku. – Marie otworzyła drzwi samochodu. – Gdyby mama go w końcu nie wyrzuciła, pewnego dnia bym go zabiła. No i nie zostałabym policjantką.
– Co się stało? – spytała Tess, wyjmując kluczyki ze stacyjki.
– Któregoś dnia ubzdurał sobie, że zabije mojego młodszego brata. Wyjął ogromny nóż i zaczął gonić go po ogrodzie. Ja miałam wtedy siedem lat i natychmiast zadzwoniłam na numer alarmowy. Kiedy zjawiła się policja, on zdążył już trochę ochłonąć. Kazał im odjechać. Ale oni się uparli, żeby porozmawiać z dziewczynką, czyli ze mną, bo to ja ich wezwałam. Policjantka wypytała mnie o wszystko, a na koniec zainteresowała się, czy nic mi nie jest. Wtedy po raz pierwszy ktoś dorosły mnie zauważył. Jeszcze tego samego dnia postanowiłam, że zostanę policjantką.
Tess wiedziała, że Marie nie miała radosnego dzieciństwa, wiedziała, że jeden z jej braci ćpał, i to mocno, mimo to zdziwiła się, słuchając jej opowieści. Zerknęła na jej brzuch – ciąży nie było jeszcze widać. W uszach nadal miała słowa, które Marie wyrzuciła z siebie podczas porannego wybuchu.
Wyszły z samochodu i skierowały się w stronę Paviljongen. Biały drewniany budynek był otoczony szarym drewnianym podestem. Ruszyły po schodkach do wejścia. W klubie nadal odbywały się tańce, ale lokal często zmieniał właściciela. W dzień funkcjonował jako stołówka dla pierwszych klas pobliskiej podstawówki. Okrągłe okienka jak na statku po obu stronach drzwi znajdowały się zbyt wysoko, by można było zajrzeć do środka. Tess przeszła na drugą stronę budynku, gdzie były wielkie okna panoramiczne.
Od strony morza dochodził odgłos wysokich fal uderzających o brzeg. Dzisiaj plaża świeciła pustkami. W oddali widać było duży statek handlowy, pewnie z któregoś z krajów bałtyckich; kołysał się jak mała plastikowa łódka w wannie.
To właśnie tu, w tym lokalu, Annika spędziła ostatni wieczór swojego życia. Na imprezie maturalnej.
Tess wskazała na kamerę monitoringu umieszczoną nad wejściem, tuż przy schodach.
– Z niej pochodzi ostatnie zdjęcie Anniki, to, które mamy na tablicy. Stoi na schodach, pod pachą trzyma kurtkę dżinsową, którą właśnie odebrała z szatni. Na nagraniu nie ma dźwięku, ale mimo to czuje się atmosferę zabawy. Widać też Rickarda Mårtenssona i brata Anniki, Axela, przemykających obok niej.
– A potem jakby ziemia ją pochłonęła.
Mocny powiew zimnego wiatru sprawił, że Tess musiała chwycić się poręczy, żeby nie upaść.
– Rut daje nieźle popalić! – krzyknęła Marie.
Osłoniły oczy dłońmi i zajrzały przez okno do środka. Jeden promień słońca, który utorował sobie drogę przez gęstą warstwę chmur, oświetlał ostrym zimowym światłem pusty lokal. Tess wyobraziła sobie tamten czerwcowy wieczór. Tropikalna noc w Österlen, rozradowani maturzyści bawiący się w najpopularniejszym i najbardziej zatłoczonym nocnym klubie wschodniej Skanii.
– Bimber i kac.
– Dlaczego szepczesz? – spytała Marie.
– Nie chcę przerwać filmu, który rozgrywa się w mojej głowie.
– I co na nim widzisz?
– Widzę Annikę przy barze, jest zła, a może smutna. Siedzi na wysokim stołku z chromowanymi nogami. Odwraca się plecami do Rickarda, który jest wstawiony i podchodzi do niej, żeby ją zagadać.
Marie przetarła dłońmi szybę, żeby lepiej widzieć, po czym podjęła wątek:
– Z głośników leci Eminem, E-Type i takie tam gówniane kawałki z lat dziewięćdziesiątych. Pod sufitem kręci się wielka kula dyskotekowa. Podobne sceny rozgrywają się w każdy weekendowy wieczór w całej Szwecji, ktoś czuje się odtrącony, ktoś kogoś porzuca. Ale nikt z tego powodu nikogo nie morduje.
– No tak – przytaknęła Tess. – Ale dlaczego zaledwie godzinę później Annika zaginęła?
Krzątająca się po lokalu sprzątaczka spoglądała zdziwiona na policjantki, które stały z twarzami przyklejonymi do szyby.
– Dlatego że natknęła się na kogoś, kto ją prześladował i kogo później spotkała na ścieżce w lesie. A może zobaczyła coś, czego nie powinna była zobaczyć? Może coś tu się wydarzyło?
– Nie. Była smutna, kiedy tu przyszła, tylko nikt nie wie z jakiego powodu. Jej kumpele twierdzą, że były ze sobą bardzo zżyte, wszystko sobie opowiadały.
– Bzdura, nie wierzę w to – powiedziała Marie, odwróciła się i splunęła na drewniany podest.
– W co nie wierzysz?
– Że wszystko sobie opowiadały. Przypomnij sobie, czy jako nastolatka ze wszystkiego się zwierzałaś. Annika na pewno miała swoje tajemnice, jak każdy w tym wieku.
Tess wsunęła ręce do kieszeni puchowej kurtki. To prawda, ona także miała dużo tajemnic. Pomyślała o dziewczynach, w których się kochała, nauczycielach, przed oczami mignęły jej plakaty z seriali Cagney i Lacey, Kojak, Baretta.
– Była pijana? – spytała Marie.
Tess drgnęła.
– Kto?
Marie uniosła brwi.
– A jak myślisz?
– Annika? Nie. Ale co ważniejsze, w ogóle nie tańczyła, co wszyscy zauważyli i mówili o tym później. Była przygnębiona.
– Pewnie chodziło o chłopaka. Kiedy ma się naście lat, wszystko kręci się wokół chłopaków. Chociaż część pewnie myślała o dziewczynach.
– Możliwe – przytaknęła Tess. – Tylko o którego chłopaka?
– Duńczyka, który potem został mordercą i gwałcicielem?
Tess i Marie zeszły z podestu i wróciły do samochodu.
Po niebie pędziły ciemnoszare chmury. Krótki przebłysk słońca minął.
Tess wskazała na ścieżkę rowerową prowadzącą równolegle do brzegu.
– Prawdopodobnie szła właśnie tędy. Mimo że wiele osób stało na zewnątrz, to nie ma świadków. Wymknęła się z klubu, nic nikomu nie mówiąc.
– Dlaczego nie poszła oświetloną ulicą? – zastanawiała się Marie, wskazując na drogę prowadzącą do ogródków działkowych.
– Widocznie czuła się bezpieczna. Do domu miała niecały kilometr. W tym wieku człowiek jest przekonany o własnej nieśmiertelności. Zawsze tędy chodziła, więc pewnie niczego się nie obawiała. Idąc dalej, można dojść do plaży i kempingu, gdzie też było sporo ludzi.