Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
10 osób interesuje się tą książką
Opuść rzeczywistość chociaż na chwilę i przenieś się do świata marzeń
Witamy w firmie Archiwum Snów. To miejsce, w którym możesz rejestrować swoje sny.
Jak wyglądałby świat, gdybyś był w stanie zapisać każdy ze snów, który śniłeś poprzedniej nocy? Mógłbyś wtedy wynotowywać numery lotto, nawiązywać kontakt z nieżyjącymi już członkami rodziny, a nawet zajrzeć w myśli śpiącego obok ciebie psa. Kto wie, może nawet odnalazłbyś w przestrzeni własnej pamięci jakieś brakujące puzzle?
Nastoletnia Ga-eun, nękana przez koleżanki i kolegów z klasy, wypada przez balustradę z drugiego piętra budynku, gdzie nie ma kamer przemysłowych. Nie pamięta, co się stało, w sprawie nie ma żadnych świadków ani dowodów. Policja i jej matka postanawiają poszukać wskazówek w jej snach. Przez miesiąc marzenia senne Ga-eun będą zapisywane i być może z pomocą rejestratora snów uda się ustalić, kto jest winien przemocy w szkole. Czy sny pomogą w śledztwie? Czy Ga-eun wymaże z pamięci bolesne wspomnienia?
Ta powieść to ważny głos w dyskusji dotyczącej przemocy w szkole.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 121
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Książka porusza temat werbalnej, fizycznej i seksualnej przemocy w szkole.
Ostatnio dużo się mówi o tym, że przemoc w szkołach to poważny problem. Dzięki temu kilka przypadków agresji rówieśniczej ujrzało światło dzienne. Jednak choć przemoc budzi oburzenie społeczne, często zdarza się, że sprawcy otrzymują łagodne kary tylko dlatego, że są młodzi. Wielka szkoda, że chociaż wszyscy zdają sobie sprawę z powagi zjawiska i chcieliby surowszych kar, społeczeństwo i system wydają się nie nadążać za tymi potrzebami.
Oczywiście wiemy, że ukaranie sprawców nie jest jedynym rozsądnym rozwiązaniem. Po części przecież wszyscy ponosimy odpowiedzialność za to, że zostali wychowani na potwory. Ten jeden raz chciałam więc nakreślić świat, w którym to sprawcy przemocy szkolnej kulą się ze strachu. Dlatego właśnie wymyśliłam Archiwum Snów.
Moja powieść zapewne nie jest historią, która wysadza umysł na orbitę, dając niebywały zastrzyk energii jak porządny gazowany napój. Jeśli jednak uda mi się choć na chwilę uciec w niej od „rzeczywistości”, w której mówi się tylko o rzeczach „realistycznych”, i przenieść Was do świata „marzeń”, gdzie spełniają się ideały, o których „śniliście” – to mi wystarczy.
Czuję się szczęśliwa, gdy przygotowuję się do snu na wygrzanej słońcem kołdrze i z pachnącą świeżością poduszką pod głową, w wygodnej piżamie. Szykuję się na powitanie moich fantazji, niecierpliwie czekając, co wyśnię tym razem. Być może to właśnie tutaj zaczyna się sen. Chciałabym, żeby moi czytelnicy także mogli choć na chwilę opuścić rzeczywistość i cieszyć się słodką przyjemnością „śnienia”.
Jest jeszcze jedna ważna rzecz, o której chcę zapewnić wyraźnie młodych czytelników. Nam, dorosłym, problem przemocy w szkole nie jest obojętny i będziemy dążyć do jego rozwiązania. Pragnę, byśmy wszyscy – zamiast myśleć, że nic nie da się z tym zrobić, więc nie warto się trudzić – znaleźli na niego wspólnie sposób.
Lee Hyerin
Rozdział 1
Archiwum Snów powstało dzięki tej rozmowie. Mąż O Hae-ny, autorki książek dla dzieci, wyłączył budzik i, wchodząc do salonu, zapytał:
– Dzisiaj znowu zarwałaś noc?
– Nie da się ukryć.
– Narobisz sobie kłopotów.
– Hmm, brakuje mi pomysłów. Pomysłów… – Umęczona Heae-na, która całą noc spędziła za biurkiem, drapała się po głowie.
Hae-na była utalentowaną pisarką. Od najmłodszych lat zgarniała wszelkie nagrody dla autorów książek, jakie mogła zdobyć. Zawsze wierzyła w swój talent, pracowała solidnie i się nie leniła. Nigdy nie stawiała jedzenia i snu wyżej niż tworzenia. Nosiła w sobie wielką pasję pisania, a najbardziej interesowały ją baśnie. Snuła te opowieści, by dać w prezencie choć odrobinę otuchy nie tylko dzieciom, ale także dorosłym, którzy zmagają się z surowością świata.
Swoją pierwszą historię przerabiała kilka razy, zanim wysłała ją na konkurs. Trzy miesiące później jej pierwsza baśń, Mała czarownica Ring-ring, zdobyła nagrodę dla początkujących pisarzy za nowatorską fabułę i solidną kompozycję.
Ponieważ zwyciężyła w konkursie organizowanym przez duże wydawnictwo, jej książkę zauważyły różne media i szybko zyskała sławę. Baśń stała się bestsellerem, a Hae-na spędziła intensywny rok wypełniony po brzegi wywiadami, wykładami i rozdawaniem autografów. Błyskotliwy talent rozsławił jej nazwisko.
To wtedy pojawiły się kłopoty. Tytuł „autorki, która inspiruje ludzi oryginalnymi historiami i niezłomnym pisarstwem” stał się więzieniem, z którego nie mogła uciec. I o ile zmierzenie się z „niezłomnym pisarstwem” było nadal jak bułka z masłem, o tyle oryginalne historie stanowiły spory problem. Świat miał wobec niej zbyt wiele oczekiwań, a ona nie była pewna, czy jest w stanie im sprostać.
Oczywiście doskonale wiedziała, że liczba nowych rzeczy pod słońcem właściwie nie rośnie. Wiedziała też, że patrzenie na to, co już istnieje, w nieco odmienny sposób i pisanie o tym z innej perspektywy może być bardzo twórcze. Ale od chwili, gdy w głębi serca poczuła przymus napisania nowej, świeżej historii, nie była w stanie niczego stworzyć.
Zawsze wierzyła w swój talent, więc moment, gdy poczuła blokadę twórczą, bardzo ją zszokował. Przez jakiś czas zmuszała się do pisania, wymyślając różnorodne koncepcje i próbując je przenieść na papier, jednak wiedziała, że skoro pomysły nie przychodzą do niej w naturalny sposób, to tak naprawdę pisze, nie będąc sobą. Hae-na była perfekcjonistką, jeśli chodzi o pracę twórczą, więc ta niemoc zaczęła ją powoli męczyć.
Od twórczego bólu uwalniała ją jedynie noc, a konkretnie – sen. Kiedy spała, wydostając się z rzeczywistości, nie musiała się martwić o to, co na jawie przyprawiało ją o ból głowy. Poza tym w snach rodziły się na jej oczach fantastyczne pomysły, o których wcześniej nawet nie śmiała myśleć. Ale tylko wtedy. Po przebudzeniu, zanim się zorientowała, ulotne sny znikały. Starała się jak najlepiej zapamiętać to, co widziała, prowadziła nawet dziennik snów, ale notatki były chaotyczne i brakowało im spójności. Nie mogła stworzyć książki z takich niekompletnych strzępków.
Nagle przez umysł zamartwiającej się już jakiś czas Hae-ny zaczęły przemykać TE momenty. Momenty, w których zeszłej nocy starała się zapamiętać swoje sny.
– Ach, gdybym mogła zapamiętać treść moich snów… – wyszeptała do siebie.
– Co mówiłaś? – Mąż Hae-ny, który wszedł na chwilę do kuchni, trzymał w obu rękach bordowy kubek.
– Och, dzięki. Nic takiego, mówiłam do siebie.
Hae-na uśmiechnęła się gorzko, biorąc do ręki parującą kawę. Gdyby w tym momencie rozmowa pary zeszła na inne tematy, Archiwum Snów nigdy by nie powstało. Ale mąż Hae-ny był niezwykle empatyczną i uważną osobą, mężczyzną z rodzaju tych, którzy nasłuchują nawet najcichszych szeptów żony.
– Chyba mówiłaś coś o snach, prawda? – zapytał mężczyzna, po czym odstawił kawę i usiadł na krawędzi biurka.
– Po prostu nie mogę spać i rozmyślam, jak to jest z tym moim umysłem. Śniłam też trochę na jawie.
– Takie urojenia mogą być zalążkiem świetnego projektu. Nigdy nie wiadomo. – Mąż uśmiechnął się zawadiacko, a Hae-na zachichotała.
Jej oczy wypełniało zmęczenie. Chwilę bawiła się kubkiem, aż w końcu się odezwała.
– Myślałam o tym już wcześniej. To byłoby wspaniałe, gdybym mogła zapamiętywać szczegóły moich snów.
– Snów?
– Tak. Bo w snach codziennie pojawiają się nowe inspiracje. I to bez żadnych ograniczeń. Kiedy zasypiam z jakimś pomysłem na nowy utwór w mojej głowie, nagle w czasie snu przed moimi oczami rozpościera się kompletna panorama. Ale tylko tam.
– Dlaczego?
– Potem niestety nie pamiętam dokładnie, o czym był sen. Staram się, jak mogę, by go sobie przypomnieć, ale wszystko jest takie chaotyczne i fragmentaryczne, że nie sposób na tej podstawie niczego napisać.
Na moment zapadła cisza. W chwili, gdy Hae-na poczuła się trochę niezręcznie – wyrzuciła przecież z siebie skrywane fantazje – jej mąż odezwał się:
– Hmm, myślę, że mogę ci z tym pomóc.
– Daj spokój – powiedziała bez większego przejęcia.
Ale tak naprawdę była ogromnie wdzięczna, że mąż zaoferował wsparcie, zamiast śmiać się z jej nierealistycznego i dziwacznego pomysłu. Poczuła się lepiej i upiła łyk kawy. Wyraz twarzy mężczyzny, który ją obserwował, był jednak poważny.
– Kochanie…
– Tak?
Hae-na podniosła głowę, bo z tonu głosu męża wywnioskowała, że mówi on serio.
– Zapomniałaś już kim jestem? Jestem naukowcem, który bada mózg!
– Wiem, wiem, ale to, o czym mówię, wydaje się zbyt nierealistyczne.
Na te słowa mąż Hae-ny delikatnie pokręcił głową.
– Zapamiętanie snu… Mówisz, że to możliwe? – Hae-na z niedowierzaniem zmarszczyła brwi.
– Nie mogę dać ci pewności. Mimo to chciałbym przynajmniej spróbować. Ufasz mi, prawda? – zapytał mąż, ale Hae-na milczała, wpatrując się w niego tępym wzorkiem.
– Wyglądasz na zmęczoną. Zdrzemnij się lepiej najpierw.
Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej
Rozdział 2
Dostępne w wersji pełnej
Rozdział 3
Dostępne w wersji pełnej
Rozdział 4
Dostępne w wersji pełnej
Rozdział 5
Wyprostowana Ga-eun siedziała w pokoju konsultacyjnym Archiwum Snów na krześle w kolorze pudrowego różu, kiedy rozległo się pukanie do drzwi. Te chwilę później się otworzyły.
– Ga-eun!
Twarze Yeo-reum i Ga-eun rozjaśniła radość z ponownego spotkania pod dwóch tygodniach rozłąki.
– Jak się masz? Wszystko w porządku u ciebie?
Yeo-reum usiadła naprzeciwko Ga-eun z szerokim uśmiechem na twarzy.
– Tak.
– Sprawy układają się po twojej myśli? Jak się czujesz? Nadal chodzisz do szpitala na konsultacje? – Uradowana ze spotkania Yeo-reum zasypała Ga-eun lawiną pytań.
– Nadal mam jedną sesję terapii w tygodniu. Czuję się już dobrze – odpowiadała cicho i skrupulatnie Ga-eun, a potem zaczęła skubać paznokcie i wyszeptała:
– I… wróciły też wspomnienia.
– Naprawdę?
Ga-eun spojrzała w oczy Yeo-reum, które zrobiły się okrągłe z zaciekawienia, i przytaknęła głową. Gdy uśmiechnęła się lekko, w obu jej policzkach pojawiły się małe dołeczki, które za chwilkę znowu zniknęły.
– Ach.
Ga-eun najwyraźniej coś sobie przypomniała i wyjęła komórkę z białej ekologicznej torby, którą trzymała na kolanach. Następnie kilka razy stuknęła palcem w ekran, po czym obróciła telefon i podała go Yeo-reum.
– Proszę zerknąć.
– O rety! Wygrałaś go! – wykrzyknęła Yeo-reum, gdy wzięła telefon i zobaczyła voucher na „darmowy sen w Archiwum Snów”. – Sama aplikowałaś? Konkurencja musiała być ogromna.
– Zgadza się. Po każdym kliknięciu musiałam czekać pięć minut, strona się zawieszała! Ledwo zdążyłam ze zgłoszeniem i oczywiście myślałam, że się nie uda. Ale przedwczoraj wstałam i zobaczyłam wiadomość o wygranej. Tak się zdziwiłam! Nadal to dla mnie jak sen.
Być może w odpowiedzi na opowieść Ga-eun o wygranej twarz Yeo-reum rozjaśnił ciepły uśmiech.
– Gratuluję wygranej! Dobrze cię znowu widzieć. Poczekaj chwilkę, zaraz dam ci kwestionariusz.
– Ja…
– Tak?
Ręka Yeo-reum, która sięgała do szafki po kwestionariusz, zatrzymała się.
– Czy zamiast nagrywać mój nowy sen… Mogłabym obejrzeć ten zapisany wcześniej?
– Chciałabyś zmienić scenariusz programu naszej loterii?
Ga-eun zawahała się przez chwilę, po czym skinęła głową.
– Jeśli to możliwe, to właśnie tak bym chciała.
– Oczywiście, że to możliwe.
Dłonie Yeo-reum z paznokciami pomalowanymi na kolor forsycji bez wahania otworzyły drugą szufladę.
Dla klientów powracających do Archiwum Snów, którzy wygrają darmowy voucher, przygotowano ofertę nowego nagrania lub ponownego odtworzenia wcześniej zapisanego snu. Oczywiście zdecydowanie więcej osób wybiera nowe nagranie – nie chcą wykorzystywać swojej z trudem zdobytej wejściówki na oglądanie snu, który już widzieli. Jednak jest też wielu klientów wracających do Archiwum, aby ponownie zobaczyć sen, który wywarł na nich szczególne wrażenie.
Są to głównie przypadki snów o członkach rodziny wezwanych przez Niebo, sny o otaczających nas ludziach czy zwierzętach, o osobach, za którymi tęsknimy lub które lubimy, sny wyraźnie przedstawiające sceny ze szczęśliwej przeszłości oraz przekazujące ważne wiadomości, takie jak sny prorocze. Chociaż Ga-eun nigdy podczas swojego miesięcznego pobytu w Archiwum Snów nie obejrzała żadnego ze swoich wyśnionych nagrań, proces rekrutacji był taki sam jak w przypadku innych klientów.
– Serio uważasz, że tak będzie dobrze? – zapytała Yeo-reum, wysuwając w stronę Ga-eun podanie o ponowne obejrzenie snu.
Yeo-reum troszkę się martwiła, wiedząc, co zawiera nagranie.
– To nie była łatwa decyzja. Mama także się sprzeciwiała. Ale…– Ga-eun przygryzła dolną wargę i kontynuowała: – Jeśli dobrze się temu nie przyjrzę, mój umysł osiądzie tam, w tamtym miejscu, i nie będę w stanie zrobić kroku naprzód. Ciągle myślę też o tym, co pani mi wcześniej powiedziała.
– O tym, co powiedziałam?
– Tak, to były pani słowa. O tym, że muszę być w stanie stawić czoła mojemu bólowi i utulić siebie tak, abym mogła stać się twarda jak hartowane szkło, którego nie da się tak łatwo rozbić – powiedziała Ga-eun ze spokojnym, poważnym wyrazem twarzy.
Słowa Ga-eun zalały wielką falą serce Yeo-reum. Jej brwi uniosły się lekko, a na twarzy pojawiły się dziwne emocje. Była zaskoczona. Myślała, że Ga-eun jest jeszcze zbyt młoda i zajmie jej trochę czasu, zanim zrozumie, co Yeo-reum jej wtedy powiedziała. Po tym wszystkim, przez co przeszła, przy utracie pamięci, wciąż będąc w szoku… Jak to możliwe, że te słowa tak do niej przemówiły? Ale Ga-eun była mądra. Nie odbierała słów Yeo-reum wyłącznie jako gestów pocieszenia i sympatii. Nawet w mroku jaskini nigdy nie straciła z oczu tlącego się w oddali światełka. Stawienie czoła własnemu bólowi nie jest łatwe, nawet dla dorosłych. To wydawało się niesamowite. Yeo-reum była z niej dumna.
– Dobry pomysł – powiedziała Yeo-reum z życzliwym uśmiechem. – Chodźmy cię zaktualizować do poziomu szkła hartowanego! – dodała.
Po zakończeniu rejestracji Yeo-reum zabrała Ga-eun prosto do sali projekcyjnej. Dziewczyna, która wchodziła tu po raz pierwszy, powoli rozejrzała się dokoła, jakby z ciekawością, i powiedziała:
– Wow, to wygląda jak prawdziwe kino.
– Całkiem spoko, co? Usiądź sobie i odpocznij chwilę. Skoczę na moment do biura i zaraz wracam.
– Jasne.
Po chwili Yeo-reum wróciła do sali projekcyjnej z maleńkim urządzeniem w prawej ręce, na którym widniał napis „Ga-eun”. Było to nagranie jej snu z ostatniego dnia, kluczowa wskazówka do rozwiązania sprawy.
– Gotowa?
– Tak.
Yeo-reum podłączyła pendrive do dolnej części ekranu i usiadła obok Ga-eun, a miękki, skórzany fotel delikatnie otulił jej ciało.
– Nie denerwuj się, spróbuj się zrelaksować.
To jednak Yeo-reum denerwowała się bardziej. Przed oczami ponownie stanął jej dzień, kiedy sama zasiadła w tej sali, by zmierzyć się ze swoją bolesną przeszłością. Gdy była już blisko zatracenia się we własnych wspomnieniach, usłyszała trzask urządzenia i nagranie zaczęło się odtwarzać. Zerknęła kątem oka i z ulgą spostrzegła, że na twarzy Ga-eun wciąż malował się spokój. Przełknęła głośno ślinę i wyprostowała się.
Im dłużej trwał film, tym mocniej Ga-eun się wierciła. W jej spokojnych wcześniej oczach pojawił się niepokój, a usta zaczęły drżeć. Coś płynęło ze środka i rosło szybko jak żabi skrzek, aż w końcu zawisło w kąciku oka. Ga-eun przygryzła mocno wargę, by się nie rozkleić, ale jej wysiłek nie na wiele się zdał. Duża, walcząca chwilę z grawitacją łza opadła ciężko, a twarz dziewczyny w jednej chwili wykrzywił grymas. Jej drobne ramiona napędzane intensywnymi emocjami zaczęły mocniej dygotać. Siedząca obok niej Yeo-reum w jednej chwili wyciągnęła ręce i przytuliła ją. W mroku sali projekcyjnej, w ramionach Yeo-reum, Ga-eun rozszlochała się na dobre.
– Proszę… – Ga-eun dygotała jak mokre pisklę, a Yeo-reum podała jej chusteczkę i cierpliwie czekała, aż dziewczyna się uspokoi.
W cichej sali projekcyjnej, w której zakończył się seans, przez chwilę słychać było jedynie odgłosy pociągania nosem. Potem Ga-eun wzięła głęboki wdech i wypuszczając pomalutku powietrze, uspokoiła rozedrgany oddech.
– Wszystko w porządku?
– Tak. Ten płacz przyniósł mi niespodziewaną ulgę – odpowiedziała Ga-eun, ocierając chusteczką resztki łez.
– I jak po projekcji?
– Hmm… Odczuwam i złość, i smutek, i zażenowanie… Mam tak mieszane uczucia… Z drugiej strony czułam się trochę dziwnie.
– Dlaczego?
– Czułam się tak, jakby osoba na nagraniu nie była mną, jakby to był ktoś inny. Mimo że to oczywiście byłam ja. To znaczy chodzi o to, że…
Ga-eun zmarszczyła lekko brwi, jakby miała trudności z wyjaśnieniem tego, co czuje.
– Wiem, co masz na myśli, kiedyś doświadczyłam tego samego – powiedziała Yeo-reum z uśmiechem. – Tak to wygląda, kiedy się troszkę odsuniesz i popatrzysz z dystansu. Wiesz, że to jesteś ty, a jednocześ-nie czujesz się tak, jakbyś nie była tą osobą. Ta słabość i poczucie bezradności, zastanawianie się, co jest z tą osobą nie tak, frustracja i niechęć do patrzenia na nią, a z drugiej strony chęć przytulenia jej w tym cierpieniu.
– Właśnie tak, podobnie to czułam.
– A potem, kiedy to już minie… Potem… widzi się siebie. Nie siebie zatrzymaną w filmie czy siebie z przeszłości, ale siebie z „tu i teraz”.
Ga-eun, z przekrwionymi oczami, niepewnie przytaknęła głową.
– Tak…
Yeo-reum zamyśliła się przez chwilę, szukając metafory, którą dziewczyna mogłaby łatwiej zrozumieć. Wtedy przyszła jej do głowy dobra analogia.
– Wiem! Pomyśl o sobie z przeszłości w nagraniu jak o swoim dziecku. Przecież nawet dzieci, które zawsze są grzeczne, czasami bywają denerwujące. Ale czy to oznacza, że można je porzucić? No nie. Trzeba to przyjąć i żyć dalej – najlepiej, jak się da. To samo dotyczy rodziców. To, że twoje dziecko jest smutne i przeżywa trudności, nie rujnuje ci życia. Jeśli będziesz mocniej się starać i dawać przykład, to dzieci pójdą w twoje ślady i wejdą na drogę pozytywnych zmian. Ze wspomnieniami jest podobnie. Nie ma na świecie nikogo, kto miałby wyłącznie dobre wspomnienia. Z tymi złymi człowiek mierzy się nieustannie, przez co łatwo może stracić panowanie nad sobą i zacząć biadolić. A tu zamiast tego warto, kiedy te złe wspomnienia napłyną, po prostu mocno wtedy siebie przytulić, mówiąc: „O rety! No tak, to musiało być bolesne…”.
Ga-eun milczała.
– Wystarczy, że ty z „tu i teraz” będziesz w „tu i teraz” żyła „tym, tu życiem”. Życiem, które jest tylko twoje i które możesz kształtować na nowo. Ga-eun, przestańmy już tkwić w miejscu i chodźmy naprzód.
Ga-eun bez słów przytaknęła skinieniem głowy, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech, sugerujący, że szczerość Yeo-reum ją poruszyła. W mocno przesuszonym, ciemnym ogrodzie jej serca po cichutku rozkwitał promienny kwiat.
Rozdział 6
Dostępne w wersji pełnej
TYTUŁ ORYGINAŁU:
드림 레코드
Redaktorka prowadząca: Marta Budnik
Wydawczyni: Monika Rossiter
Redakcja: Katarzyna Gańko
Korekta: Anna Burger
Ilustracje: CEE
Opracowanie graficzne okładki i wyklejki: Łukasz Werpachowski, Ewa Popławska
드림 레코드
Dream Record
Copyright © 2022 이혜린 (LEE HYERIN)
Originally published by DARIM Publishing Co.
All rights reserved. No part of this book may be used or reproduced in any manner whatever without written permission except in the case of brief quotations embodied in critical articles or reviews.
Polish Translation Copyright © 2025 by Grupa Wydawnictwo Kobiece Polish edition is published by arrangement with DARIM Publishing Co. through BC Agency, Seoul
Copyright © 2025 for the Polish edition by Young an imprint of Wydawnictwo Kobiece Agnieszka Stankiewicz-Kierus sp.k.
Copyright © for the Polish translation by Edyta Matejko-Paszkowska, 2025
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2025
ISBN 978-83-8417-011-3
Grupa Wydawnictwo Kobiece | www.WydawnictwoKobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Weronika Panecka