Bleeding Heart - Pajka Paula - ebook + audiobook
NOWOŚĆ

Bleeding Heart ebook i audiobook

Pajka Paula

3,6

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

17 osób interesuje się tą książką

Opis

Kiedy Ofelia Williams była dzieckiem, uwielbiała grać na fortepianie. Muzyka dawała jej ukojenie i sprawiała, że nie czuła się taka samotna, gdyż uczucie niezrozumienia i brak miłości towarzyszyły jej od dawna. Z trudem nawiązywała też bliższe relacje z rówieśnikami.

 

Kiedy dziewczyna miała siedemnaście lat, jej matka zmieniła pracę, przez co musiały przeprowadzić się do Hiszpanii. Tutaj Ofelia miała zacząć wszystko od początku. Nowa szkoła, nowe życie, nowe wszystko. 

 

Dziewczyna miała plan i chciała się go trzymać – nie przywiązywać się do nikogo, a najlepiej przemykać niepostrzeżenie przez szkolne korytarze. Nie miała jednak pojęcia, że znajomość z Dahlią, nową koleżanką, wywróci jej plany do góry nogami.

 

A potem pojawił się on – Alex Diaz. I już nic nie miało być takie jak wcześniej. 

 

Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.                                                                                                                                           Opis pochodzi od Wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 272

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 6 godz. 56 min

Lektor: Kim Sayar
Oceny
3,6 (60 ocen)
23
13
8
11
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
pacynkowapanna

Nie polecam

Nie wiem kto to pisał ale ta książka nie ma ani ładu ani składu. Główna bohaterka to chyba jakiś wytwór wyobraźni 5 letniej dziewczynki. Fabuła zmienia się co chwilę i trudno się zorientować o co chodzi.
101
Kochamptysie

Z braku laku…

Jak dla mnie relacją między wszystkimi bohaterami jest płytka. Brakuję mi tutaj jakiejś akcji, którą wspomniałabym, gdybym po jakimś czasie spojrzała na okładkę książki. Dialogi mało rozbudowane. Sceny 'poucinane' w momencie kiedy aż się prosiło, żeby je rozwinąć, a przeskoki czasowe mnie irytowały.
70
Klaudiastanczak93

Z braku laku…

Po przeczytaniu tej książki wiem, że nic nie wiem.. książka totalnie o niczym, pourywane wątki, w sumie same opisy, które i tak nic nie wnosiły ani nie wyjaśnialy. Zamiast tworzyć jej druga część, mogła ta być dłuższa i wnieść coś konkretnego. Nie wiem czy sięgnę po kolejny tom.
50
MalaMi91

Nie oderwiesz się od lektury

Książka fajnie napisana , historia Ofelii jest wciągająca i bardzo wzruszająca , książka wciąga bardzo , to co przeżywa Ofelia jest tak opisane , że człowiek sam odczuwa te emocje , polecam bardzo ❤️
41
Elakotowska

Z braku laku…

nie wytrwałam
30

Popularność




Copyright © for the text by Paula Pajka

Copyright © for this edition by Wydawnictwo NieZwykłe, Oświęcim 2024

All rights reserved · Wszystkie prawa zastrzeżone

Redakcja: Agata Bogusławska

Korekta: Sara Szulc, Martyna Janc, Dominika Kalisz

Oprawa graficzna książki: Paulina Klimek

ISBN 978-83-8362-657-4 · Wydawnictwo NieZwykłe · Oświęcim 2024

Grupa Wydawnicza Dariusz Marszałek

PLAYLISTA

The Weeknd – House of the balloons / Glass table Girls

Kendrick Lamar – Swimming Pools (Drank) – Extended Version

Conan Gray – Family Line

Suki Waterhouse – Good Looking

Isabel LaRosa – Older

Lil Wayne (feat. Drake & Future)– Love Me

David Kushner – Skin and Bones

Drake – Trust Issues

Ruelle – War Of Hearts

Artemas – If u think i’m pretty

Hozier – Take Me To Church

Natasha Bedingfield – Unwritten

DeJ Loaf – No Fear

G-Eazy, Christoph Andersson – Tumblr Girls

Depeche Mode – Enjoy the Silence

Lambo4oe, NLE Choppa – Self Esteem

Flume, kai – Never Be Like You

Gesaffelstein, The Weeknd – Lost in the Fire

Djo – End of Beginning

Cigarettes After Sex – Sunsetz

Lana Del Rey – Chemtrails over the Country Club

Goo Goo Dolls – Iris

The Neighbourhood – A Little Death

James Arthur, Anne-Marie – Rewrite The Stars

OSTRZEŻENIE

Drogi Czytelniku! Na wstępie chcę Cię uświadomić, że w Bleeding Heart poruszyłam kilka wrażliwych tematów, takich jak śmierć oraz nadużywanie substancji psychoaktywnych. Starałam się jednak opisać te sceny delikatnie i zadbać o Twój komfort psychiczny. Niektóre zachowania bohaterów są toksyczne i nieodpowiedzialne, i ja jako autorka ich nie popieram.

Pamiętaj, że jest to dylogia i niektóre wątki zostaną wyjaśnione dopiero w części drugiej.

Jeśli potrzebujesz pomocy, pamiętaj, że zawsze znajdzie się osoba, która Ci jej udzieli.

116 111 – telefon zaufania dla dzieci i młodzieży

801 199 990 – Ogólnopolski Telefon Zaufania Uzależnienia

A teraz przyszedł czas na poznanie historii Alexa i Ofelii. Gotowi?

PROLOG

Nie lubię początków i końców. Wolałabym wiecznie dryfować gdzieś pośrodku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po raz pierwszy w życiu nie mam pojęcia, dokąd zmierzam.

Emily Giffin, Coś pożyczonego

Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę. Daję sobie radę.

Nie daję sobie rady.

Przestałam dawać sobie radę.

Po twojej stracie przestałam funkcjonować. Tygodniami potrafiłam leżeć w łóżku, nie jedząc w ciągu dnia ani jednego posiłku. Uczucie pustki towarzyszyło mi cały czas, a ja nie umiałam się go pozbyć. Aż w końcu pokazano mi coś, co pozwoliło mi się rozluźnić i zapomnieć.

Zapomniałam o bólu na jakiś czas. Przez pewien okres było… dobrze. Po prostu dobrze.

Ale później wszystko wymknęło mi się spod kontroli. Straciłam panowanie nad własnym życiem i nie wiedziałam, co zrobić, by je odzyskać.

Nauka życia bez ciebie brzmiała okropnie, ale musiałam zacząć się tego uczyć.

Tęsknota towarzyszyła mi każdego dnia.

Chciałabym, abyś tu był. Chciałabym ostatni raz zagrać dla ciebie na fortepianie.

Jednak to wszystko stało się marzeniem, którego już nigdy nie uda mi się dosięgnąć.

ROZDZIAŁ 1

Kochać samego siebie – to początek romansu na całe życie.

Oscar Wilde

Mój przypadek różnił się od innych. Od najmłodszych lat doświadczałam rzeczy, które nie powinny spotykać tak młodej osoby.

Byłam przyzwyczajona do czegoś, do czego nikt nigdy nie powinien się przyzwyczajać. Do nieposiadania prawdziwych przyjaciół ani prawdziwej, kochającej się rodziny.

Za dzieciaka nie miałam wielu marzeń, jednak było jedno, które na zawsze zostanie w mojej pamięci. Marzyłam o osobie, która bez względu na wszystko stanie u mojego boku, będzie mnie wspierać i pomoże mi przejść przez przygodę zwaną życiem.

Moim życzeniem w trzynaste urodziny było znaleźć przyjaciela, jednak rok później zrozumiałam, że chyba się do tego nie nadaję. Skoro nikt nie chciał wejść ze mną w przyjacielską relację, to błąd musiał leżeć po mojej stronie. Mogło być to spowodowane tym, że moje życie to jedna wielka niewiadoma. Praca mojej matki wiązała się z wieloma podróżami, a także przeprowadzkami.

O tej do Madrytu dowiedziałam się przypadkiem. Podsłuchałam rozmowę matki i jej partnera o ich planach i tak wyszło, że niecały miesiąc później, zmęczona podróżą, siedziałam w samolocie.

– Pasażerowie proszeni są o zapięcie pasów bezpieczeństwa. Samolot za chwilę będzie podchodził do lądowania – usłyszałam z głośników na pokładzie.

Kilkanaście minut później wylądowaliśmy spokojnie na hiszpańskiej ziemi. Odczekaliśmy chwilę, żeby tłok, który nagle zrobił się w przejściu, rozluźnił się, i dopiero kiedy zostały pojedyncze osoby, wraz z matką i ojczymem zabraliśmy swoje podręczne bagaże i opuściliśmy pokład.

Jeden z pracowników ich firmy już wczoraj podstawił na parking samochód, co według mnie było kompletnie niepotrzebne, bo przecież nic by się nie stało, jakbyśmy pojechali taksówką.

Wsadziłam walizkę do bagażnika i od razu usiadłam z tyłu, a z torebki wyciągnęłam słuchawki, które włożyłam do uszu, i puściłam ulubioną playlistę. Chwilę później ruszyliśmy spod lotniska.

Przez całą drogę nie mogłam przestać napawać się pięknem Madrytu. Klimat, który tu panował, diametralnie różnił się od tego w San Francisco. Zdążyłam zauważyć to już na lotnisku, kiedy przypadkiem wpadłam na starszego mężczyznę – mimo tego, że niechcący wytrąciłam mu z ręki bagaż, on uśmiechnął się do mnie i zapytał, czy wszystko w porządku. Już wtedy zrozumiałam, dlaczego mówi się tak dobrze o Hiszpanach.

Nie mogłam ukrywać, że to miasto w jakimś stopniu mnie zachwyciło. Miało w sobie coś, co sprawiało, że nie dało się oderwać od niego wzroku. Jednak przez cały czas nie mogłam pozbyć się niepewności. Jak długo tu zostanę? Prawda była bowiem taka, że to kwestia tygodni, miesięcy lub lat. Wszystko zależało od firmy mojej matki i Andresa, ponieważ każda przeprowadzka była tak naprawdę spowodowana ich pracą. Ja nie miałam nic do gadania, musiałam się po prostu dostosować i siedzieć cicho, żeby nikogo nie zdenerwować.

Musiałby stać się cud, żeby choć raz któreś z nich mnie wysłuchało i uszanowało moje zdanie.

Droga do nowego mieszkania zajęła nam mniej więcej godzinę, głównie przez korki. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to sporej wielkości dom. Na tle innych budynków w Madrycie wyróżniał go bluszcz rosnący na przedniej ścianie. Kiedy myślałam o hiszpańskiej architekturze, właśnie taki obraz miałam w głowie – kamienną elewację, taras i pięknie zdobione balkony. Dach został wykonany z najzwyklejszej cegłówki. To właśnie takie elementy nadają hiszpańskim domom uroku.

Gdy wysiadłam z samochodu, niemal od razu pojawiła się przy mnie blondwłosa kobieta. Wiele ludzi porównywało nas do siebie z wyglądu, jednak ja nigdy nie widziałam podobieństwa. Naszą jedyną wspólną cechą był odcień włosów. Oczy kobiety były zielone, a moje brązowe.

– Podoba ci się? – Przez cały czas wpatrywała się w budynek przed nami.

Skinęłam głową, mając cichą nadzieję, że mi uwierzy i nie będzie zadawała kolejnych pytań. Ona jednak posłała mi wrogie spojrzenie i ponownie się odezwała:

– Ofelio, mogłabyś chociaż udawać, że jesteś zadowolona. Stajemy na głowie, żeby dobrze ci się żyło, a ty nie potrafisz wyrazić choć grama wdzięczności.

Jej słowa niespecjalnie mnie dotknęły, bo byłam przyzwyczajona do tego, że wraz z Andresem cały czas oczekiwali ode mnie jednego: wdzięczności.

Było to dla mnie niezrozumiałe, bo nigdy nie wiedziałam, dlaczego miałabym być im wdzięczna. Wszystko, co w życiu zrobili, działało na moją niekorzyść.

Miałabym im dziękować za ból, którego mi dokładali?

Bez zbędnych rozmów weszliśmy do środka. Dom był urządzony w jasnych barwach, a białe meble w połączeniu ze złotymi dodatkami wyglądały naprawdę elegancko. Na pierwszy rzut oka widać, że to matka wybierała kolorystykę.

Miałam szczerą nadzieję, że pozwolą mi od razu pójść do swojego pokoju, ale stwierdzili, że zanim się w nim zaszyję, powinnam zwiedzić cały dom. Nie wiem, jak długo oglądałam wszystkie pomieszczenia. Piętnaście minut, dwadzieścia? Być może trzydzieści, ale kiedy w końcu dostałam pozwolenie na pójście do siebie, moje wewnętrzne „ja” krzyczało wniebogłosy.

Pokój, w którym miałam teraz mieszkać, pod wieloma względami różnił się od poprzedniego. Tamten był po prostu… mój, z moimi wspomnieniami. Z momentami z mojego życia, które były dla mnie naprawdę ważne. Co prawda był to drugi dom, w którym mieszkałam, jednak to właśnie w nim spędziłam najwięcej czasu. Zbudowałam tam najważniejsze dla siebie relacje, które zostaną w moim sercu na zawsze. A ten… Miałam wrażenie, że nigdy nie byłabym w stanie poczuć się w nim na tyle swojo, żeby zacząć tworzyć w nim nowe wspomnienia.

Takie, które byłyby dla mnie naprawdę ważne.

Rozejrzałam się po pokoju i sama przed sobą musiałam przyznać, że był ładny, jednak brakowało mi w nim rodzinnego ciepła. Pod oknem stało sporych rozmiarów łóżko, a naprzeciw niego biurko. Szafa z wbudowanym lustrem zajmowała całą ścianę, optycznie zmniejszając pokój. W pomieszczeniu znajdowały się jeszcze dwie roślinki i kilka obrazów.

Usiadłam na łóżku i z kieszeni spodni wyciągnęłam telefon. Na ekranie głównym ukazała się godzina dziewiętnasta, a ja przez dzisiejszą podróż byłam wyczerpana.

Mój błogi spokój zakłócił Andres, który bez uprzedzenia pojawił się w drzwiach pokoju.

Spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem. Ciemnowłosy mężczyzna odwzajemnił moje spojrzenie i tuż przy drzwiach postawił moje dwie walizki.

– Razem z Evelyn wychodzimy o dwudziestej na kolację, jednak zanim wyjdziemy, chciałbym z tobą porozmawiać – zaczął, a ja wiedziałam, że ta rozmowa nie zwiastuje niczego dobrego. – Nie podoba mi się sposób, w jaki zwracasz się do własnej matki, okazując brak szacunku. Dobrze wiesz, ile przez ciebie wycierpiała, a i tak w dalszym ciągu nie potrafisz docenić jej starań.

Nie spojrzałam mu w oczy. Nie potrafiłam tego zrobić, mając świadomość, że w pewnym sensie miał rację. Czułam się z tym potwornie, a wyrzuty sumienia zalewały moje myśli.

Tęskniłam za czasami, kiedy nieważne, co się działo, była przy mnie. Była wtedy dobrą matką, jednak z czasem i to się zmieniło. Miłość zmieniła się w nienawiść i niechęć.

Po tym, jak pierwszy raz trafiłam do szpitala, nie martwiła się o mnie. Martwiła się o to, co pomyślą inni.

Po tak długim czasie zdążyłam do tego przywyknąć. Nie ukrywałam, że z początku było mi ciężko zaakceptować tak dużą zmianę, ale po tych dwóch latach nauczyłam się z tym żyć i szczerze to nie pamiętałam nawet, jak powinna wyglądać matczyna miłość.

Gdy ojczym wyszedł z mojego pokoju, ponownie zostałam sama ze swoimi myślami. Podeszłam do walizek i otworzyłam tę, w której znajdował się laptop. Położyłam go na biurku i odpaliłam. Weszłam na maila, wiedząc, że czeka tam na mnie jedna nieotworzona wiadomość.

Była ze szkoły, do której od jutra miałam zacząć uczęszczać. Wysłano mi kilka podstawowych informacji. Na szczęście sekretarka dołączyła instrukcję, jak dostać się do sekretariatu, więc jutro nie musiałam martwić się przynajmniej tym, gdzie się on znajduje.

Przez kolejnych kilka godzin nie robiłam nic, co byłoby warte uwagi. Jednak przed snem myślałam tylko o jutrzejszym dniu – o tym, czy uda mi się odnaleźć w nowej szkole i rzeczywistości.

Zasypiając, myślałam o Lyceum Plaza Eliptica.

Szkole, która albo okaże się moim koszmarem, albo miejscem, w którym poznam osoby, które może kiedyś staną się bliskie mojemu sercu.

ROZDZIAŁ 2

Zachowaj tylko te wspomnienia, które dają ci radość.

Jane Austen, Duma i uprzedzenie

Mogłam szczerze przyznać, że nienawidziłam poranków.

Dzisiejszej nocy nie mogłam spać. Byłam świadoma, że znów musiałam zaczynać od nowa. Z czystą kartą, ze świadomością, że nikt z nowego otoczenia nie będzie wiedział nic na temat mojej przeszłości.

Z jednej strony byłam przerażona, bo musiałam wejść do tej szkoły w środku roku i zacząć żyć tak, jak reszta moich rówieśników. Nie wiedziałam, czy powinnam próbować nawiązać nowe znajomości. Po co miałabym się do kogoś przywiązywać, skoro z tyłu głowy cały czas miałam świadomość, że nie znam dnia ani godziny kolejnej przeprowadzki. Mimo zapewnień mamy, że to był ostatni raz, nie byłam pewna, czy mogę jej zaufać.

Gdy o siódmej usłyszałam znienawidzony dźwięk, miałam ochotę się rozpłakać. Na oślep próbowałam znaleźć telefon, który leżał zakopany gdzieś w pościeli. A kiedy po chwili poczułam, że trzymam urządzenie w dłoni, otworzyłam zaspane oczy i wyłączyłam budzik. Rozciągnęłam się i powoli wstałam, po czym od razu wsunęłam na stopy ocieplane kapcie stojące obok łóżka, bo podłoga była cholernie zimna.

Zeszłam po schodach i urządziłam sobie małą przechadzkę po parterze. Gdy upewniłam się, że zostałam w domu sama, włączyłam czajnik z wodą, a do kubka wrzuciłam saszetkę herbaty. Zalałam ją wrzątkiem, po czym wróciłam do pokoju i odstawiłam kubek na biurko. Podczas gdy herbata stygła, ja wykonywałam w łazience standardową pielęgnację.

Gdy skończyłam, upiłam łyk napoju, włączyłam głośnik i zaczęłam nakładać kolejno ulubione kosmetyki. Po skończonym makijażu podeszłam do walizki, która od wczoraj pozostawała nietknięta, i wyjęłam z niej losowe ubrania, modląc się w głębi duszy, aby wszystko do siebie pasowało. Finalnie udało mi się z niej wyciągnąć szerokie, niebieskie spodnie, białą bluzkę i skórzaną kurtkę. Blond włosy opadały na moje ramiona.

Podobało mi się, jak wyglądałam.

Dopiłam herbatę, wzięłam telefon i klucze, a następnie zeszłam na parter. Włożyłam buty i zamknęłam dom na klucz. Na komórce wystukałam adres szkoły i już po chwili na ekranie pokazała mi się droga, którą powinnam podążać. Nie była długa, na miejscu powinnam być za około dwadzieścia minut. Spokojnym krokiem ruszyłam przed siebie, starając się zapamiętać miejsca, koło których przechodzę – przecież nie będę przez cały czas poruszać się z nawigacją.

Placówka różniła się od tych, do których chodziłam we wcześniejszych miejscach zamieszkania. Była w starszym stylu – ściany z czerwonej cegły i wiele okien, przez które do klas wpadało wiele naturalnego światła. Do środka weszłam chyba w najgorszym możliwym momencie, bo na korytarzu było mnóstwo uczniów.

Wszyscy zerkali na mnie przez ramię i zaraz się odwracali. Chyba mieli nadzieję, że tego nie zauważę, ale ja zawsze widziałam.

Skierowałam się do sekretariatu, do którego dzień wcześniej pokierowała mnie dyrekcja, więc nie miałam większego problemu z tym, by tam dotrzeć. Stanęłam pod drzwiami, a następnie zapukałam. Usłyszałam głośne „proszę” i weszłam do środka. W pomieszczeniu zastałam starszą kobietę, która stała przy ekspresie do kawy, trzymając w dłoni różne papiery. Po chwili uniosła na mnie wzrok.

– Jak miło cię widzieć, kochanieńka – powiedziała i odłożyła wszystko, co miała w dłoniach, na stolik kawowy. Podeszła do mnie i delikatnie uścisnęła moją dłoń.

– Dzień dobry – przywitałam się i posłałam jej uśmiech.

– Witaj. Powiedz mi, co cię do mnie sprowadza.

– Ofelia Williams, jestem… – Zanim zdążyłabym dokończyć, kobieta wtrąciła mi się w zdanie.

– Jesteś nowa, prawda?

Pokiwałam głową.

– To świetnie, że do mnie dotarłaś, właśnie na ciebie czekałam. Najpierw zaprowadzę cię do gabinetu dyrektora, a następnie wraz z Dahlią ponownie przyjdziecie do mnie po odbiór waszych rzeczy. Dobrze?

– Nie ma problemu.

Mimo że nie miałam bladego pojęcia, o kim mówiła, zgodziłam się. Sekretarka poprosiła mnie, abym chwilkę poczekała. Usiadłam na jednym z foteli i ciężko westchnęłam. Jej biuro było naprawdę przytulne - nie można było temu zaprzeczyć. Kilka roślinek, które idealnie wpasowały się w otoczenie, parę obrazów wiszących na ścianie, jedna duża gablota, w której znajdowały się puchary i statuetki za osiągnięcia uczniów. Przestałam rozglądać się po pomieszczeniu, gdy usłyszałam swoje imię. Spojrzałam na kobietę, a ta poinformowała mnie, że mogę już wejść do biura dyrektora. Podziękowałam jej za pomoc i weszłam do środka.

Mężczyzna przywitał mnie i poprosił, abym usiadła naprzeciw niego.

– Poczekajmy, proszę, na uczennicę z wymiany, która powinna być za dosłownie chwilkę – poprosił, a ja przytaknęłam głową.

Po kilku sekundach drzwi się uchyliły, a przez nie weszła długowłosa szatynka o niebieskich oczach.

– Przyprowadziłam jeszcze jedną zgubę. – Starsza kobieta się zaśmiała i delikatnie dotknęła ramienia dziewczyny.

– Dziękuję, Gabrielo. Możesz wyjść.

Zrobiła tak, jak powiedział. Zostaliśmy we trójkę.

– Witaj, Dahlio, bardzo się cieszymy, że przez cały rok będziesz mogła uczęszczać do naszej placówki.

– Ja również dziękuję za tak ogromną szansę.

Dyrektor posłał jej uśmiech i poprosił, by usiadła na miejscu tuż obok mnie.

Dziewczyna zajęła wskazane miejsce, a kiedy na mnie spojrzała, posłała mi szeroki uśmiech, który choć trochę starałam się odwzajemnić.

– Więc tak… Ofelio, poznaj, proszę, Dahlię, która przyjechała do nas na całoroczną wymianę międzyszkolną. Dahlio, poznaj Ofelię, która, tak jak ty, zacznie naukę w naszej szkole.

Przez kolejne trzydzieści parę minut tłumaczył nam wszystkie zasady panujące w szkole, których powinnyśmy przestrzegać. Dostałyśmy od niego plany lekcji i okazało się, że razem będziemy uczęszczać do klasy.

– Dobrze więc, ode mnie dowiedziałyście się już wszystkiego, a teraz zapraszam was do Gabrieli, która przekaże wam resztę.

Jako pierwsza wstałam z miejsca, podziękowałam i wyszłam z gabinetu. Dahlia ruszyła zaraz za mną. Gdy ponownie pojawiłyśmy się w sekretariacie, kobieta poprosiła, abyśmy do niej podeszły.

– Dobrze, dziewczyny, więc tak: tutaj mam dla was plecaki. Jak wiecie, w naszej szkole nie ma obowiązku noszenia mundurków, jednak każdy uczeń ma taki sam plecak, do którego jest przyczepiony identyfikator. W środku znajdziecie również laptopy, które ułatwią wam robienie notatek, a także naukę. Mam jeszcze dla was kluczyki do waszych szafek, które swoją drogą znajdują się obok siebie. W końcu obie jesteście nowe, więc może akurat najbardziej się do siebie zbliżycie. – Zaśmiała się i podała nam wszystkie przedmioty. – Tak jak napisałam wam w mailu, dziś nie będziecie miały normalnych lekcji. Za około dziesięć minut powinna przyjść przewodnicząca szkoły i to ona was oprowadzi, więc dopóki jej nie ma, możecie tutaj posiedzieć.

Usiadłam na fotelu i wyciągnęłam telefon, by przejrzeć główną stronę Instagrama. Nie znalazłam tam jednak nic ciekawego, więc po chwili schowałam urządzenie z powrotem. Zerknęłam na Dahlię siedzącą obok mnie i mogłam szczerze przyznać, że była piękna.

Gdy chciałam się odezwać, do pomieszczenia wparowała blondwłosa dziewczyna, która wyglądała, jakby przebiegła co najmniej maraton. Coś, co na pewno ją wyróżniało, to kilka różowych pasemek we włosach, a także to, że na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że preferuje raczej wielokolorowe makijaże.

– Lora! Świetnie, że dotarłaś – odezwała się sekretarka, a w jej głosie słyszałam mnóstwo entuzjazmu.

– Tak, jestem. Przepraszam, że trzeba było na mnie czekać, ale pan Martinez nie chciał mnie wypuścić z zajęć. – Zaśmiała się.

– Nie ma problemu, razem z dziewczynami nie czekałyśmy długo.

Po usłyszeniu tych słów blondynka odwróciła się w naszą stronę i posłała nam szeroki uśmiech. Wyglądała na osobę, która starała się zarażać pozytywną energią.

– Hej! Lora North. – Podała rękę Dahlii, a następnie mnie.

– Dahlia Owens. – Dziewczyna posłała jej szeroki uśmiech.

Kiedy wzrok Lory odnalazł mój, wydusiłam z siebie:

– Ofelia Williams. – Uścisnęłam jej dłoń.

– Dobra, w takim razie, skoro już się poznałyśmy, myślę, że możemy iść.

Pożegnałyśmy panią Gabrielę i ruszyłyśmy zwiedzać budynek. Musiałam przyznać, że był dość spory. Miał trzy piętra, w oczy rzucało się kilka hiszpańskich flag na korytarzu. Na ścianach widniało również wiele plakatów. Niestety z racji tego, że odbywały się lekcje, nie weszłyśmy do żadnej klasy, a szkoda, bo byłam ciekawa, jak wyglądają w środku. Lora zaproponowała, żebyśmy wybrały się na stołówkę, ponieważ akurat za pięć minut miała się zacząć przerwa na lunch. Dahlia od razu była na „tak”, jednak mnie dziewczyny musiały trochę namawiać, bo nie ukrywałam, że byłam zmęczona. Uległam jednak i już po chwili siedziałyśmy we trójkę przy jednym ze stolików.

Moje towarzyszki rozmawiały tak długo, że trwająca lekcja zdążyła się skończyć, a uczniowie przybyli na stołówkę.

Zastanawiałam się, ile osób tak naprawdę kryje się ze swoimi prawdziwymi uczuciami. Czy te twarze, które teraz widzę, wyrażają prawdziwe szczęście? Czy może za każdym razem, gdy ci ludzie wychodzą z domów, nakładają maski i pokazują to, co chcą, by zobaczyli inni.

Z transu wyrwała mnie latająca przed moją twarzą ręka. Potrząsnęłam głową i spojrzałam na dziewczyny.

– Co? – zapytałam zmieszana.

– Chyba się zamyśliłaś. Ofelia, poznaj Isabellę. Isa, poznaj Ofelię.

Nawet nie zauważyłam, kiedy ktoś się do nas dosiadł. Spojrzałam na nowo poznaną dziewczynę, która wyglądała jak totalne przeciwieństwo Lory. Isabella miała ciemne, wręcz czarne, długie włosy i oczy w tym samym kolorze.

– Hej, miło cię poznać. Ja tylko na chwilę. Lora, nie uwierzysz.

Blondynka zmarszczyła brwi, nie odzywając się i czekając, aż Isa dokończy.

– Alex, Cash i Nico trafili do dyrektora.

– Co? Jak to?

– Nie wiem, mam gumowe ucho i po prostu podsłuchałam. – Zaśmiała się, a ja do niej dołączyłam. – Dobra, jak czegoś się dowiem, od razu dam znać, lecę! Miło było was poznać.

Nie zdążyłam nawet zakodować tego, kiedy ciemnooka uciekła mi z pola widzenia. Niemal od razu po jej odejściu w pomieszczeniu pojawiła się trójka chłopaków, którzy ewidentnie zrobili szum wokół siebie. Ja niespecjalnie przejęłam się ich obecnością, jednak zauważyłam, że zainteresowali Dahlię.

– Kim oni są? – Kiwnęła głową w ich stronę.

Lora się odwróciła i westchnęła.

– Nie zawracajcie sobie nimi głowy, serio. Dobra, nieważne. – Klasnęła w dłonie, a następnie wstała gwałtownie. – Ja muszę lecieć, bo niedługo zaczyna się kolejna lekcja, a muszę jeszcze skoczyć do szafki. Pamiętacie, którędy do wyjścia?

– Tak, nie ma problemu – odparłam.

– To świetnie. Widzimy się jutro, do zobaczenia! – krzyknęła i zniknęła w tłumie.

Ja za to spojrzałam na Dahlię i zapytałam:

– Idziemy?

– Ach, tak – powiedziała i podniosła się w tym samym czasie co ja.

Wspólnie ruszyłyśmy do wyjścia ze stołówki. Patrzyłam przed siebie, czego nie można było powiedzieć o Dahlii. Kilka razy przyłapałam ją na przypatrywaniu się chłopakom, o których wcześniej zdążyła zapytać Lorę. Zauważyłam, że blondynka odpowiedziała jej zdawkowo, jakby chciała uniknąć jakichkolwiek rozmów na ich temat.

Kiedy znalazłyśmy się poza budynkiem, odetchnęłam spokojnie. Pożegnałam się z szatynką i wymieniłyśmy się numerami telefonów. Byłyśmy w podobnej sytuacji – ona też z tyłu głowy miała świadomość, że za rok jej tu nie będzie. Ja nie miałam takiej pewności. W pewnym stopniu wiedziałam, że ta opcja jest najbardziej prawdopodobna ze wszystkich innych.

Po powrocie do domu spisałam się z Dahlią i ustaliłyśmy, że jutro za dziesięć ósma spotkamy się przed wejściem do szkoły. Wprawdzie nie chciałam się z nikim spoufalać, jednak stwierdziłam, że nie chcę być sama. A ona wyglądała na osobę, której przydałaby się towarzyszka.

Około godziny dziewiętnastej usłyszałam trzask drzwi wejściowych, co musiało oznaczać, że do domu wrócili mama i Andres.

– Ofelia! Zejdź na dół! – Usłyszałam głośny krzyk.

Westchnęłam i leniwie podniosłam się z łóżka. Już po chwili stanęłam w salonie, oparta o jedną ze ścian.

– Coś się stało? – zapytałam, gdy zobaczyłam, jak kobieta nalewa sobie wina do kieliszka.

– Usiądź. – Kiwnęła głową na fotel obok siebie. – Chciałam z tobą porozmawiać o szkole. Jak ci się podoba?

Zdziwiło mnie jej pytanie, nie pamiętałam, kiedy ostatni raz interesowało ją, co czuję.

– Jest dość spora, ale wydaje się okej. Poznałam jedną dziewczynę, która przyjechała z wymiany. Będziemy chodziły razem do klasy.

– To świetnie. – Upiła łyk alkoholu i dodała: – Chciałam jednak, żebyś pamiętała, że nie możesz się opuścić w nauce. Twoje oceny mają być takie jak wcześniej, a nawet lepsze.

Spuściłam głowę i pokiwałam nią na znak, że jestem tego w pełni świadoma. Kiedy dostałam pozwolenie, aby wrócić do swojego pokoju, zrobiłam to od razu. Wzięłam ostatni karton podpisany jako „pamiątki”. Nie pamiętałam, jakie dokładnie rzeczy tam włożyłam.

Kiedy zajrzałam do środka, pierwsze, co zauważyłam, to ramka ze zdjęciem. Chwyciłam ją i uśmiechnęłam się smutno, gdy do mojej głowy napłynęły wspomnienia. Zdjęcie przedstawiało mnie i tatę. Pamiętałam, że tamtego dnia uciekliśmy z domu i poszliśmy razem na lody, nie mówiąc o niczym mamie. Kiedy wróciliśmy, była na nas wściekła, że nic jej nie powiedzieliśmy, jednak gdy tata wyciągnął zza pleców kwiaty, które uzbierał na pobliskiej polanie, cała złość z niej zeszła, a na jej usta wkradł się szczery uśmiech.

Tęskniłam za czasami, gdy byłam beztroskim dzieckiem, którego największym zmartwieniem było to, czy pójdzie z tatą na lody. A świadomość tego, że ta chwila już nigdy nie wróci, bolała dwa razy mocniej.