Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
E-book dostępny w formacie mobi, epub. nie ma pliku PDF.
„Historia, na którą czekałam, Córka faraona, rzuca światło na jedną z najbardziej tajemniczych – i najmniej znanych – postaci Starego Testamentu. Przepiękna proza i dogłębna znajomość tematu Andrews sprawiają, że antyczny Egipt budzi się w jej książkach do życia. Ta wzruszająca opowieść daje fascynujący wgląd we wczesne lata życia Mojżesza i czasy panowania króla Tuta. Poetycka i niezwykle wciągająca, to najlepsza z dotychczasowych powieści Mesu Andrews”.
Tosca Lee, autorka bestsellera New York Timesa, Iskarioty
„Co za rozkosz! Dzięki wszystkim bujnym i fascynującym detalom, które Andrews tak zręcznie budzi do życia w swej zakulisowej wersji znanej opowieści, z największą przyjemnością zanurzyłam się razem z nią w skarbach Egiptu”.
Tracy Higley, autorka Piramidy tajemnic
„Zainspirowana Pismem, Mesu Andrews ożywia starożytny świat w niezwykle dynamiczny sposób”.
R. J. Larson, autorka Proroka
Bycie wydawcą powieści Mesu Andrews to przywilej. Jej twórczość jest doskonała. Poznacie życie w niewoli egipskiej, czytając niemalże chodzisz po płytkach pałacu faraona. Znamy historię Mojżesza jak każdy, ale po lekturze, księga Wyjścia nabiera barw, sensu i czujesz się jakbyś w końcu odnalazł brakujące puzzle w układance. Polecamy. Bogulandia - wdzięczni za pośrednictwo między autorką a czytelnikiem.
„Będziesz się teraz zwała Anippe, córka Nilu. Podoba ci się? Nie czekając na odpowiedź, przytula mnie. Staram się powstrzymać płacz. Córki faraona nie płaczą… Gdy maszerujemy korytarzem, próbuję zatrzymać się przed komnatą matki. Wiem, że jej dusza już odeszła, ale potrzebuję jeszcze chwili. Amenia popycha mnie naprzód. Idę więc dalej i nie oglądam się za siebie. Jak wody Nilu, unoszę się z prądem”.
Teraz ma zostać żoną Sebaka, życzliwego, lecz temperamentnego kapitana w armii faraona Tuta. Aby obdarzyć męża dziedzicem, na którego ten zasługuje, a jednocześnie zapewnić sobie ochronę przed bogami zaświatów, Anippe decyduje się na popełnienie wielu oszustw. Angażuje w nie nawet hebrajskie położne - kobiety, którym faraon rozkazał topić w Nilu chłopców z ich własnego ludu.
Głębokie zrozumienie i miłość Mesu do Bożego Słowa sprawiają, że w jej powieściach biblijny świat budzi się do życia na oczach czytelników. Za pierwszą powieść - "Hiob, Miłość pośród popiołów", Andrews zdobyła w 2012 roku nagrodę ECPA. Jej kolejne tytuły: "Córka Izajasza", "Dziedzictwo Izajasza", "Ogień i lwy", "W cieniu Izebel" spotkały się z ogromnym entuzjazmem czytelników. Mesu mieszka na Wybrzeżu Północno-Zachodnim razem z mężem Royem.
Notka autorska
Odnaleźć córkę faraona
Rozpoczęłam tę biblijną powieść od głównego, niepodważalnego faktu, który zakorzeniony jest w Słowie Bożym. W Księdze Wyjścia (7, 7) dowiadujemy się, że Mojżesz miał osiemdziesiąt lat, gdy powrócił do Egiptu jako ludzkie narzędzie dla Bożego wybawienia Izraela. Uczeni kłócą się, spierają i perorują na temat daty Exodusu, jednak dwie daty wybijają się ponad resztę. Zarówno 1450 r. p.n.e. jak i 1250 r. p.n.e. mają swoje zalety i pułapki, ale wzmianka zawarta w 1 Księdze Kronik (4:17-18) pomogła mi zdecydować się na 1250 r. p.n.e.
Potem [Bitia] poczęła Miriam, Szammaja i Iszbacha, ojca Esztemoy.
A tegoż żona, Judejka, urodziła Jereda, ojca Gedora, Chebera, ojca Soko, i Jekutiela, ojca Zanoacha.
Ci są synowie Bitii, córki faraona, którą poślubił Mered. 1 Kr 4,17
Zauważcie, że Pismo nie wspomina o córkach, gdyż biblijne zapisy rzadko uwzględniają kobiety w genealogiach. Uznawszy za prawdopodobne, że zarówno obie lub jedna z żon Mereda miały córki, włączyłam do swej historii fikcyjną postać Edny (z hebrajskiego: przyjemność).
Dlaczego jednak Pismo wskazuje na 1250 r. p.n.e. jako datę Exodusu? Bo gdybym zdecydowała się na rok 1450, kobietą z mojej historii, która wyciągnęła Mojżesza z Nilu, musiałaby być egipska królowa Hatszepsut. Hatszepsut – kobieta, która rządziła jako faraon przez dwadzieścia lat, a której grobowiec uznawany jest za najbardziej wystawny w całej Dolinie Królów. Nie potrafiłam wyobrazić sobie, jak taka władczyni mogłaby wyjść za hebrajskiego niewolnika i porodzić mu trzech synów.
Dlatego też zdecydowałam się na rok 1250 – podobnie jak Cecile B. DeMille i Walt Disney.
Przy ustalonej dacie Exodusu i podanym w Piśmie wieku Mojżesza ustalenie, który król rozkazał zabijanie hebrajskich noworodków, powinno być łatwe. Wystarczy dodać osiemdziesiąt lat do roku 1250, prawda?
Według Iana Shawa, autora The Oxford History of Ancient Egypt, faraonem rządzącym w 1330 r. p.n.e. był jednak – uwaga – król Tut. A Tut nie miał przecież córek! Co więcej, zmarł zanim jego żona/siostra urodziła mu dzieci. Poronienia Anchesenpaten (Senpy) są zgodne z historią. Jak więc córka faraona mogła wyłowić z Nilu Mojżesza, skoro ówczesny faraon nie miał córek? Ponieważ król Tut miał siostrę, która byłaby córką faraona Echnatona – Meritaten-Taszerit. Wplotłam do powieści jej adopcję przez Horemheba, by uczynić ważne powiązanie fabularne.
Czytaj dalej, czytelniku. Będziesz zachwycony, jak egipska historia i słowo Boże łączą się razem.
Odnaleźć Mojżesza
Mury Wielkiej Ściany Hipostylu opowiadają wiele na temat faraonów Nowego Królestwa i ich kampanii militarnych. Na zewnętrznej, północnej ścianie widnieje wizerunek faraona Setiego, któremu towarzyszy w podboju Libii i Syrii „marszałek” lub „dzierżący wachlarz” mężczyzna o imieniu Mehy. Wśród skrupulatnych zapisków historyków nie znajduje się jednak wzmianka o genealogii i pochówku tej tajemniczej postaci. Jak to możliwe?
Sprawiające kłopot egiptologom, badaczom biblijnym i hobbistom, imię i wizerunek Mehiego zostały wymazane z niektórych dokumentów lub zastąpione synem Setiego, Ramzesem II. Praktyka wymazywania imion dawnych faraonów przez nowych władców nie jest niczym nowym, lecz dlaczego król miałby wymazywać nazwisko zwykłego dowódcy lub mężczyzny, który trzymał w ręku wachlarz?
Gdy odkryłam, że Mehy jest prawdopodobnie skrótem od Horemheba (na co również natknęłam się w książce Iana Shawa, The Oxford History of Ancient Egypt), zrozumiałam, że mogę połączyć Mojżesza z faraonem Horemhebem – tak jak potrzebowałam połączyć z nim siostrę Tuta (egipską matkę Mojżesza). Dlatego właśnie wprowadziłam do powieści fikcyjne adoptowanie Anippe przez Horema.
Mehy nie jest jednak fikcyjny – tak jak Mojżesz. Czy postaci te były jednak tą samą osobą? Tylko Bóg zna odpowiedź.
Odnaleźć Boga
Pisanie powieści biblijnej to frustrujący i zachwycający proces. Jak łowca skarbów, zakopuję się w antycznych tekstach, by znaleźć pominięte detale, które potwierdzają, wyjaśniają, a czasem pogłębiają moje zrozumienie Słowa Bożego. Czasami jednak wiedza historyczna wprawia mnie w osłupienie albo podważa treści biblijne (jak w przypadku córki faraona będącej prawdopodobną siostrą Tuta).
Podczas tworzenia Córki faraona czułam obecność Boga, który prowadził mnie przez każdą przeszkodę i niejasne zapisy z Egiptu. Cierpliwie pokazywał mi – tak jak Mered i El Szadaj Bitii – że jest prawdziwy, obecny i zdolny rozwiązać każdy problem, który wydaje się nie do pokonania. Modlę się, drogi czytelniku, żebyś Ty również odkrył, jak prawdziwym i obecnym Przewodnikiem jest wielki El Szadaj.
Inne tytuły serii "Królowie i Prorocy":
Seria "Skarby Nilu":
"Hiob. Miłość pośród popiołu"
Tłumaczenie: |
Dominika Głowa
|
Data i miejsce wydania: |
2021
|
Liczba stron: |
498
|
ISBN: |
978-83-66397-23-1
|
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 539
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
POSTACIE WYSTĘPUJĄCE W KSIĄŻCE:
Anippe*/Bitia – prawowita córka króla Echnatona i Wielce Ukochanej Królowej Kiji; przybrana córka faraona Horemheba i Amenii*
Amenia – żona Horemheba, przybrana matka Anippe*
(Horem) Horemheb – przybrany ojciec Anippe*; książę regent i główny dowódca króla Tuta
(Anche) Anchesenpaten-Taszerit – siostra Anippe*; córka Echnatona i Wielce Ukochanej Królowej Kiji
[Kija] – Wielce Ukochana Żona Echnatona
Król Tutenchamon (Król Tut) – edyny syn Echnatona (zrodzony z Kiji)
[Król Echnaton] – ojciec Tuta, Anippe, Anche i Senpy (imiona fikcyjne)
[Nefertiti] – Wielka Królewska Małżonka Echnatona; córka Aja; siostra Mutnedżmet
Sebak – mąż Anippe*, koniuszy Horemheba*, Zarządca ramesydzkiego majątku Avaris*
Aj – wezyr króla Tuta; ojciec Nefertiti i Mutnedżmet, wróg Horemheba*
(Senpa) Anchesenpaaton – siostra i żona króla Tuta; rodowita córka króla Echnatona i Wielkiej Królewskiej Małżonki Nefertiti
(Mutne) Mutnedżmet – córka Aja; siostra królowej Nefertiti
Nakhtmin – syn Kusza, poślubił córkę Aja, Mutnedżmet
Ramzes – zarządca pod władzą Horemheba; pierwszy faraon z Ramesydów
Sitre – żona Ramzesa; matka Setiego
Seti – syn Ramzesa; najlepszy przyjaciel Mehy (Mojżesza); drugi faraon z Ramesydów
Nassor* – egipski strażnik w majątku Avaris
Mandai* – wojownik z plemienia Medżajów; strażnik najwyższych egipskich oficjałów
Mehy/Mojżesz – żołnierz/dowódca w armii faraona Setiego; przybrany syn córki faraona; prawowity syn Amrama i Jokebed; brat Miriam i Aarona
Amram – mąż Jokebed; ojciec Mirim, Aarona i Mojżesza
Jokebed – żona Amrama; matka Miriam, Aarona i Mojżesza
Miriam – córka Amrama i Jokebed; siostra Mojżesza i Aarona
Aaron – syn Amrama i Jokebed; brat Mojżesza i Miriam
Eliszeba – żona Aarona
Szifra – hebrajska położna; żona Hura*
Hur – zajmuje się odszczurzaniem willi; mąż Szifry* (choć jest postacią biblijną, to Pismo nie podaje go jednak jako męża Szifry)
Uri – syn Hura, imię jego matki nie pojawia się w Piśmie*
Iael* – córka Hura i Szifry
Mered – Główny Tkacz w majątku Avaris*; mąż Pui; członek plemienia Judy
Pua – hebrajska położna; matka Jereda, Hebera i Jekutiela
Jered – pierworodny Mereda i Pui
Sela* – ukochana Jereda
Edna* – córka Mereda i Pui
Heber – drugi syn Mereda i Pui
(Jeki) Jekutiel – trzeci syn Mereda i Pui
Efa – hebrajska niewolnica Anippe
Legenda:
*postać fikcyjna
Postacie wspomniane w Piśmie Świętym
Postacie historyczne
() zdrobnienie imienia
[] Postać z przeszłości, która nie pojawia się w czasie akcji powieści
Starożytny Egipt to fascynujący i trudny do opisania świat; kryjący wiele tajemnic. Niektóre historyczne fakty są niespójne; choćby na przykład różniące się od siebie spisy faraonów, przedziwne legendy czy też imiona bogów.
Jak, na podstawie tak rozbieżnych skrawków informacji, stworzyć zgodny z historią obraz starożytności?
Postanowiłam zatem zacząć od niezmiennego Słowa Bożego. W „Notce od autorki” przeczytacie o moim procesie selekcji historycznych faktów; reszta to wiarygodna fikcja – prawdopodobne koleje losów córki faraona. Jeśli jej historia w którymkolwiek momencie odbiega od tej opisanej w Piśmie – wiedzcie, że nie było to moją intencją i bądźcie dla mnie wyrozumiali.
Motywy i imiona mogą wydawać się skomplikowane – tak jak sam Egipt – lecz proszę, drogi Czytelniku, nie daj się zniechęcić. Niech opowiadana historia rozwinie się w Twoim sercu i umyśle. Przebrnij ze mną przez sitowia Nilu, by odkryć zakamarki życia córki faraona.
Odpowiedział mu Anioł: Dlaczego pytasz się o moje imię: jest ono cudowne.
Sdz 13, 18
Kapłan posłał mnie i moją młodszą siostrę do komnaty narodzin. Anche nie chciała iść, ale nikt nie starał się zrozumieć trzylatki.
Rozwścieczony, kapłan wdarł się do naszej komnaty i złapał ją za rękę.
– Musicie ujrzeć piękno Tawaret – bogini połogu.
Zamiast piękna narodzin, zobaczyłyśmy jedynie krew. Jasnobrązowa skóra naszej ummi* Kiji przypominała barwą mleko. Położne wyciągnęły z niej chłopca, ale jego ciało było szare jak granit. Wściekły kapłan nie był już wściekły. Uklęknął przede mną i Anche.
– Anubis, bóg podziemia, skradł ich oddech. Przykro mi.
Krzycząc, wybiegłam z komnaty narodzin, żeby Anubis nie zdążył skraść także i mojego oddechu.
Chowam się już od dłuższego czasu – kto wie, kiedy Anubis zakończy swoje poszukiwania. Zna moje imię, Meritaten Taszerit. Schowek z płótnem – to moja ciemna kryjówka, ale ja jestem dużą dziewczynką – mam już prawie pięć lat – więc próbuję zwalczyć strach.
Zastanawiam się. Czy podobny mrok panuje w zaświatach? Czy moja ummi (matka) Kija odczuwała przed nim lęk, walcząc o życie podczas porodu?
Mój abbi** faraon Echnaton kochał moją ummi, bo obdarzyła go synem – moim bratem, Tutenchamonem. Faraonowie cieszą się z synów. Córki nie są, aż takim powodem do dumy.
Nogi mnie bolą, brzuchu mi burczy. Nie chcę się tu dłużej ukrywać. Lniane szaty dookoła pachną jak ummi – kwiatem lotosu i miodem. Teraz, gdy już jej nie ma, kto będzie mnie kochać?
Mój brat Tut. Ma tylko sześć lat, ale zawsze mnie chroni. Wieczorem sprawdza, czy w moim łóżku nie ma skorpionów, a w dzień pilnuje, żeby jego nauczyciele uczyli nas tych samych rzeczy. Razem słuchamy historii o Hetytach i Nubii, a potem próbujemy pisać hieroglifami.
Anche jest jeszcze za mała, żeby się uczyć, i nie pojmuje też miłości. Czy w ogóle będzie potrafiła kochać? Moja ummi mówi, że dusza mojej siostry jest tak samo niespokojna, jak abbiego. On też często wybucha złością, ale jest faraonem, więc nigdy nie ma przez to kłopotów. Może jej dusza na zawsze pozostanie zepsuta?
Słyszę kroki. Ktoś się zbliża. Moje serce tłucze się w piersi jak szalejący rydwan koni.
– Meri?
Ktoś mnie woła. Wydaje mi się, że znam ten głos.
– Meri, kochanie wiem, że tu jesteś.
Do pomieszczenia wpada promień światła, a ja przypatruję się łagodnej twarzy kobiety. Jej policzki są pulchne i okrągłe; jej uśmiech ciepły jak wschodzące słońce.
– Znasz moją ummi? – pytam.
– Tak. Kija była moją przyjaciółką. Pamiętasz mnie, Meri?
Wyciągnęła do mnie swoją dłoń, ale ja chowam się za stertą materiałów w kącie mojego drewnianego schronienia. Uśmiech kobiety gaśnie. Zaczynam się zastanawiać, czy teraz, gdy odkryła, gdzie jestem, zamierza napuścić na mnie Anubisa.
– Meri, jestem pewna, że serce twojej mamy spoczęło na wadze sprawiedliwości Anubisa. Kija czeka na nas obie w zaświatach, ale teraz chciałaby, żebyś mi zaufała.
Nie mogę przestać drżeć, nie mogę wydobyć z siebie głosu. Muszę przestać płakać. Patrzę tylko na tę kobietę, której uśmiech znikł, a oczy wypełniły się nagle łzami. Jest na mnie zła? Nie pamiętam jej imienia, ale wiem, że to żona wielkiego generała. Czyżby zamierzała wydać mnie armii?
– Twój abbi Echnaton przeznaczył cię dla mnie i generała Horemheba. Od teraz jesteś naszą córką.
Znów do mnie sięga, lecz ja uderzam jej dłoń.
– Nie! Chcę do brata!
Zakrywam twarz w dłoniach i modlę się, żeby Anubis wreszcie mnie odnalazł. Zabierz mnie do ummi!
– Meri! Meri! – żona generała klęka i pochyla się nad szafą, potrząsając moimi ramionami. – Twój brat Tut zostanie z tobą. Będziemy mieszkać razem w pałacu w Memfis. Nikt nie zamierza was rozdzielić.
Gładzi mnie po włosach, najwyraźniej niewzruszona moim wcześniejszym krzykiem.
Powoli podnoszę głowę.
– Abbi oddał wam Tuta?
– Nie, maleńka. Tut jest regentem. Na zawsze pozostanie synem Echnatona, ale wszystkie dzieci Kiji znajdą się teraz pod ochroną generała Horemheba w Memfis. Generał i ja nie mamy własnego potomstwa, więc jesteś dla nas cennym podarunkiem. Będziesz teraz naszą córką. Mam nadzieję, że się z tego cieszysz.
Ujmuje moje policzki i patrzy na mnie tak, jak kiedyś mama. Może będzie mnie kochała. Choć odrobinę.
– Jak pani na imię? – pytam.
– Amenia. Chcesz poznać nowe imię, które wybrał dla ciebie generał?
Wciągam powietrze i szybko wychodzę z szafy.
– Nowe imię? Anubis nigdy mnie nie znajdzie, jeśli będę mieć nowe imię!
Amenia wstaje ze śmiechem i pomaga mi się podnieść.
– Będziesz się zwała Anippe, córka Nilu. Podoba ci się?
Nie czekając na odpowiedź, przyciąga mnie w uścisku do swojego krągłego, miękkiego brzucha.
Próbuję powstrzymać płacz. Córki faraona nie płaczą, ale jej delikatne, ciepłe ramiona sprawiają, że czuję się taka bezpieczna… Może to Amenia będzie moim nowym schronieniem.
Znów burczy mi w brzuchu.
– Na pewno jesteś głodna po całym dniu chowania się w szafie. – Amenia całuje czubek mojej głowy i ściska mnie raz jeszcze. – Jeszcze przed wieczerzą musimy zaprezentować cię nowemu abbiemu, Horemhebowi.
– A co z Anche? Ona też pójdzie się przywitać z nowym abbim?
Uśmiech Amenii znika. Jej ręce zaciskają się mocniej na moim ramionach.
– Anippe, czy ufasz, że abbi i ja chcemy dla ciebie jak najlepiej?
Jej głos sprawia, że przez moje plecy przebiega dreszcz.
– Gdzie jest Anche?
– Jest bezpieczna i zawsze będzie twoją młodszą siostrą, ale nie będzie nam dziś towarzyszyć w spotkaniu z generałem Horemhebem.
Amenia znów całuje mnie w czoło, uśmiecha się i rusza wzdłuż wyłożonego płytkami korytarza. Idę więc za nią, ku mojemu nowemu przeznaczeniu. Jak wody Nilu, unoszę się z prądem.
*ummi – ar. matka.
**abbi – ar. ojciec.
Oto imiona synów Izraela, którzy razem z Jakubem przybyli do Egiptu. Każdy zaś przyszedł ze swoją rodziną: Ruben, Symeon, Lewi, Juda; Issachar, Zabulon i Beniamin; Dan, Neftali, Gad i Aser. Było zaś wszystkich potomków Jakuba siedemdziesiąt osób, Józef zaś już był w Egipcie. Potem umarł Józef i wszyscy jego bracia, i całe to pokolenie. A synowie Izraela rozradzali się, pomnażali, potężnieli i umacniali się coraz bardziej, tak że cały kraj się nimi napełnił.
Wj 1, 1-7
Lecz rządy w Egipcie objął nowy król, który nie znał Józefa.
Wj 1, 8
Cztery lata później
Anippe zanurzyła zaostrzoną trzcinę w małym dzbanku z wodą, a następnie przeciągnęła nią po palecie z czarnym proszkiem. Na jej zwoju widniała tylko jedna zbłąkana kropla tuszu – jedna mniej niż u Tuta; bardzo jej zależało na tym, żeby wyprzedzić brata. Narysowała więc kolejny wodny symbol. Pochylając się w lewo, zerknęła na postępy Tuta. Jej litery były o wiele bardziej przejrzyste, a na jego papirusie znajdowały się dopiero trzy niechlujne plamy tuszu.
– Wybornie, Anippe. – Nauczyciel zajrzał przez ramię dziewczynki; jego oddech cuchnął czosnkiem i cebulą. – Twoje pismo jest niemal tak dokładne, jak boskiego syna.
Tut uśmiechnął się krzywo, a Anippe przewróciła oczami.
– Dziękuję, nabożny i mądry nauczycielu.
– Moje pismo jest równie dobre! – wrzasnęła najmłodsza Anche z drugiego końca ciasnej sali. Cisnęła trzciną o mały, kwadratowy stolik i podarła zwój w drobne kawałki.
– Poświęcasz czas tylko Tutowi i Anippe!
Nauczyciel chwycił swą witkę z wierzby. Anche obróciła się na tyle prędko, by osłonić twarz przed batem.
– Jeśli poświęcę ci więcej czasu, Anchesenpaten-Taszerit, będziesz tylko częściej bita. Tego sobie życzysz? Okaż mi szacunek, a będę cię traktował jak córkę boga.
Anippe poczuła na twarzy łzy; mrugnęła, by je przepędzić. Córce boga nie przystawało płakać. Nauczyciel jeszcze nigdy jej nie uderzył batem, ale nie zamierzała sprawdzać, jak daleko może się posunąć. Dotknęła pod stołem rękę brata, w milczeniu błagając go o pomoc. Boskiego syna nikt nie ośmieli się ukarać.
– O mądry i wszechwiedzący nauczycielu, pozwól nam powrócić do lekcji. – Tut uniósł pojedynczą brew, sprawiając tym wrażenie o wiele starszego. W rzeczywistości miał dziesięć lat.
– Jeśli mam kiedyś rządzić Egiptem, muszę wiedzieć, dlaczego niektóre z wasalnych narodów zdradziły faraona Echnatona i zawarły sojusz z hetyckimi psami. Nasza wschodnia granica będzie bezpieczna dopiero wówczas, gdy będę w stanie kontrolować słabe państwa leżące pomiędzy Egiptem a jego największym wrogiem.
Anippe gapiła się na brata. Przywoływał nazwy i położenie państw, jak gdyby czytając z mapy.
Obrzuciwszy Anche ostatnim złowieszczym spojrzeniem, nauczyciel powrócił na stołek obok swego ulubionego ucznia.
– Bardzo bystre pytania, synu dobrego boga Echnatona – króla Dwóch Ziem, pana całego świata. Hetyci w istocie stanowią największe zagrożenie dla naszej wschodniej granicy. To militarna maszyna z żelazną bronią, ale musimy pamiętać także o Nubijczykach na południu. Choć teraz są wiernymi sługami egipskich królów, oficjałów i żołnierzy, to nigdy jednak nie wolno nam ufać obcemu ludowi.
Wykorzystując zaangażowanie nauczyciela, Anippe wyślizgnęła się ze swojego miejsca i wsunęła na ławkę obok siostry. Dziewczynka ciągle łkała, z głową pochyloną w dół. Gdy Anippe spróbowała poprawić jej warkocz, siostra odepchnęła jej dłoń.
Jak zwykle.
Anche nienawidziła dyscypliny, lecz nie lubiła też, gdy okazywano jej uczucie. Wkrótce po śmierci mamy, Tut obwieścił, że wszystkie dzieci faraona Echnatona powinny być uczone. Z czasem jednak napady złości najmłodszej siostry przybrały na sile. Zdarzało się, że nie potrafiła nad nią zapanować. Nie pomagały nawet razy, wymierzane trzciną. Wychowawca odsunął ją więc do osobnego stołu.
Bez względu na starania rodzeństwa – Anche różniła się od innych dzieci. Anippe dostrzegła pod przejrzystą lnianą szatą siostry pręgi na plecach; ślady po uderzeniu nauczyciela.
– Poproszę ummi Amenię o trochę miodu, żeby ulżyć ci w bólu.
– Amenia nie jest moją ummi. – chwyciła za swoją trzcinę, by zanurzyć ją w wodzie i tuszu. – Mnie nie zaadoptowali.
– Mimo to Amenia nie przestaje się o ciebie troszczyć.
Anippe zapragnęła przytulić siostrę, ale wiedziała, do czego to doprowadzi. Anche nienawidziła dotyku, zwłaszcza uścisków.
Z korytarza dobiegły je dźwięki kroków żołnierzy, którzy uderzali włóczniami o marmurowe posadzki. Ich przemarsz brzmiał, jak gdyby uczestniczyło w nim więcej niż tylko dwóch strażników – stojących zwykle pod drzwiami. Wydawało się, że to cały oddział. Tut spojrzał na Anippe, która złapała siostrę za rękę. Tym razem nie stawiała oporu.
W progu pojawił się generał Horemheb; jego szerokie barki dotykały obu stron framug, a cała postać była zbyt wysoka, by wejść do środka bez pochylania głowy. Wydawał się przerażający w swej zbroi – dopóki nie zobaczył córki i nie mrugnął jej na powitanie.
Anippe przestała się bać. Wiedziała, że abbi ochroni ją przed każdym niebezpieczeństwem. Kochał ją i rozpieszczał od dnia, gdy zostali sobie przedstawieni.
Jednak na widok Anche, jego twarz poczerwieniała jak granat.
– Dlaczego moja córka siedzi tuż obok tego pawiana? – skarcił nauczyciela. – Rozkazałem ci sadzać ją przy osobnym stole.
Zanim wychowawca zdążył odpowiedzieć, abbi złapał Anippe za ramię, podniósł z ławki i przeniósł z powrotem na miejsce przy Tucie. Oczy ulubienicy zaszły łzami. Abbi zawsze był oschły dla Anche – nigdy jednak dla niej; swojej małej córeczki. Dziewczynka wyprostowała plecy i zamrugała, by odpędzić łzy. Starała się być księżniczką, jaką chciał w niej widzieć.
Gdy abbi wrócił do drzwi, Anippe dostrzegła, że w progu znajdują się jeszcze dwie inne osoby – piękna dama i wezyr Aj. Abbi Horem go nienawidził. Może to właśnie dlatego tak bardzo się rozzłościł.
Kim jest ta piękność? Kobieta nosiła długą, plisowaną szatę, którą przypięła na ramieniu klamrą wysadzaną klejnotami. Jej pleciona peruka opadała na piersi. Na szyi pobłyskiwały śliczne kamienie nawleczone na złote nici. Dzieci przyglądały się jej twarzy. Niewiasta wyglądała znajomo, ale nie należała do grona przyjaciółek Amenii, które odwiedzały pałac w Memfis.
Wezyr Aj przesunął się o trzy kroki do stołu uczniów.
– Faraon Echnaton zmarł. Kapłani rozpoczęli obrzędy Ozyrysa.
Tut wyprostował plecy i schował rozedrgane dłonie pod ławę. Milczał przez chwilę, oddychając głęboko jak po długim biegu. Gdy jego oddech znów zrobił się spokojny, powiedział:
– Dobry bóg Echnaton będzie pojawiał się na niebie każdej nocy i ogrzewał nas promieniami słońca każdego dnia. – Jego głos się załamał. Starał się być odważny, ale Anippe wiedziała, jak bardzo kochał abbiego Echnatona. Cały ciężar Egiptu spoczywał teraz na wąskich barkach jej brata. – Kiedy wypłyniemy na uroczystość pogrzebową?
Wezyr Aj pochylił głowę i uśmiechnął się, jak gdyby Tut był chłopcem, który widział zaledwie pięć przypływów.
– Mamy wiele do omówienia, boski synu, ale najpierw chciałbym, żebyś poznał swoją nową żonę.
– Żonę? – pisnął Tut, a potem wyjrzał za wezyra na towarzyszącą mu kobietę. Starszy brat Anippe nagle zamienił się w nieśmiałego chłopca. Przywołał gestem generała i szepnął, gdy ten się pochylił. – Nie potrzebuję żony. Nie teraz.
Abbi Horem przykucnął, by spojrzeć chłopcu w oczy.
– Boski synu i ukochany książę, młodemu królowi potrzeba do rządów trzech rzeczy: chętnej do nauki duszy, mądrych doradców i dobrej żony. – Skinął głową ku ładnej dziewczynie przy drzwiach. – Senpa będzie twoją dobrą żoną. Aj i ja twoimi doradcami. A mądrością wykazałeś się już sam. Jesteś tak skromny, jak silny. Jestem zaszczycony, że mogę pławić się w świetle twojej obecności, uwielbiany synu Echnatona.
Grdyka Tuta poruszyła się z góry na dół, jak gdyby przełykając słowa, które prowadziły do tych właściwych. Nad jego wargą pojawiła się kropla potu, podczas gdy wszyscy pozostali czekali, aż przemówi.
– Ile ona ma lat? – chlapnęła Anche, zadając pytanie, które gnębiło także rodzeństwo. Tut podniósł brwi, wyraźnie oczekując odpowiedzi.
Abbi znów poczerwieniał i uderzył dłonią w stół niesubordynowanej uczennicy.
– Milcz, jeśli nikt nie prosi cię o głos.
Anche zadarła wojowniczo podbródek, ale nie wypowiedziała ani słowa więcej.
Wezyr Aj skierował ładną panią w stronę stołu Tuta i Anippe.
– Boski książę, poznaj swą żonę, Anchesenpaten. To twoja przyrodnia siostra – córka twojego abbiego Echnatona i jego żony Nefertiti. Możesz nazywać ją Senpą.
Anippe patrzyła na córkę Nefertiti. Przez całe swoje życie słyszeli tylko o nikczemności jej matki. A teraz Tut miał poślubić jedną z jej córek? Jak mogli tego od niego wymagać? Owszem, była piękna, ale stara – liczy sobie przynajmniej dwadzieścia przypływów, może nawet dwadzieścia pięć. Jak dziesięciolatek może wziąć za żonę dwudziestoletnią królewnę?
Ciałem Anippe wstrząsnął dreszcz, przez który abbi obrzucił ją surowym spojrzeniem.
Wezyr Aj odchrząknął i zaprosił Senpę naprzód.
– Boski synu i władco mojego serca, musimy omówić szczegóły dotyczące pochówku i twojej koronacji. Czy mógłbyś, w swej mądrości, odesłać siostry do komnaty Amenii, żeby zaczęły przygotowania do uroczystości weselnych?
– Tak, oczywiście, możecie iść – powiedział słabo Tut.
Anippe chciała zostać, ale generał instruował już kontyngent strażników, by eskortował dziewczęta do komnaty.
– Zaczekajcie! – wybuch Anippe sprawił, że w sali zaległa cisza. – Jeśli mój najdroższy abbi nie ma nic przeciwko, chciałabym zadać jedno pytanie.
Wstała i dostojnie ukłoniła się przed Horemhebem, by zdobyć jego uznanie i zgodę na zadanie pytania, które paliło jej wnętrza.
– Pytaj, córko.
Uniósłszy podbródek, wyprostowała ramiona i spróbowała przemówić tak, jak siostra króla – nie jak siostra koronowanego księcia.
– Czy Anche i ja będziemy mogły zostać w pałacu razem z Tutem i Senpą po ich zaślubinach?
Wybuch śmiechu wezyra Aja zaniepokoił i poruszył Anippe.
Abbi uniósł delikatnie brodę córki, by skupić na sobie jej uwagę.
– Nie, moja mała. Tut pozostanie w pałacu razem ze mną i wezyrem Ajem. Ty, Senpa, Amenia i Anche przeniesiecie się natomiast do haremu pałacowego Gurob, gdzie mieszkają żony i dzieci dostojników. Oficjałowie króla odwiedzają Gurob kilka razy do roku. Spodoba ci się praca z lnem i zabawa z innymi małymi dziewczynkami.
Anippe walczyła, by utrzymać uśmiech na twarzy, lecz ogarnął ją niezmierny smutek. Najpierw ummi, a teraz Tut? Czy bogowie zamierzali odebrać jej wszystkich, których kochała?
Ukłoniła się lekko, a następnie sięgnęła po zwój, na którym zapisała imię Tuta – pamiątkę po ich ostatniej wspólnej lekcji.
Nauczyciel zagrodził jej drogę, wyciągając dłoń.
– Przykro mi, księżniczko. Nie możesz tego zabrać.
– Ale dlaczego? Ja…
Anche rzuciła się w kierunku siostry, zabrała zwój i schowała go za plecami. Abbi wyrwał jej papirus, podał go nauczycielowi i uniósł rękę, by ukarać Anche. Anippe stanęła pomiędzy nimi, a dłoń generała zawisła nieruchomo w powietrzu.
W zamian potrząsnął za ramiona.
– Za bardzo ją chronisz, córko. Anche musi się nauczyć zachowywać jak księżniczka. – Przytulił ją lekko i pocałował w policzek. Gdy wstał, górując nad siostrami, odezwał się do nich obu. – Nie wolno wam już zapisywać imienia brata hieroglifami. Jest teraz bogiem, a jego imię to świętość. Tylko królewscy skrybowie mogą zapisywać wszystkie sześć stopni godności króla na owalnym kartuszu. A teraz moi strażnicy zaprowadzą was do komnaty.
Anippe podporządkowała się bez słowa sprzeciwu. Odchodząc, spojrzała przez ramię, czekając, aż Tut stanie się bogiem. Jeszcze tego ranka śmiali się razem i droczyli, a nawet ścigali w drodze na lekcje. Nawet go pokonała. A przecież bóg z pewnością potrafiłby wyprzedzić dziewczynkę.
Tut siedział nieruchomo, bez emocji słuchając swych doradców. Być może taki właśnie był bóg – pusty i niedostępny.
Anippe upewniła się, że siostra jest tuż za nią i ruszyła za przepiękną córką Nefertiti wzdłuż otwartego korytarza prowadzącego do kobiecych komnat. Zatracając się w dźwięku ćwierkających ptaków i sandałów uderzających o posadzkę, wciągnęła do płuc zapach kwitnącego lotosu, który unosił się nad sadzawką w ogrodzie.
Jak wody Nilu, unoszę się z prądem. Jestem Anippe, córka… Horemheba i Amenii.
Knują spisek przeciwko Twojemu ludowi,
zmawiają się przeciw tym, których strzeżesz.
Ps 83, 4
Pięć lat później
Anippe budziła się z półświadomego snu; Odległe trele skowronków i niezmordowane brzęczenie komarów przedzierały się do jej świadomości. Drażniący blask wschodu przebijał się do pałacowego haremu Gurob w egipskim Fajum*.
– Zbudź się, córko. Musisz ubrać się jak najprędzej. – Amenia potrząsnęła jej ramieniem. – Brat wzywa cię do sali tronowej. Natychmiast.
– Skąd ten popłoch? – Anippe poderwała się na nogi, przez co zakręciło jej się w głowie. Zamknęła oczy i wymacała ręką łóżko z zamiarem położenia się.
– Nie, nie siadaj. Musisz się ubierać. – Popychając córkę w stronę koszy i haków z odzieniem, nie przestając przy tym kwękać niczym gęś. – Weź tę szatę do twojej służki. Czeka na dziedzińcu, żeby cię wymalować.
Zarzuciwszy na ramiona Anippe świeżo plisowaną tunikę, obróciła córkę i delikatnie nią potrząsnęła.
– Przyniosę ci nową szatę. Musisz wyglądać dziś nieskazitelnie.
– Dlaczego muszę wyglądać nieskazitelnie dla Tuta? – Mamrocząc pod nosem, spojrzała tęsknie na młodszą siostrę, która wciąż leżała w milczeniu na zdobionym, turkusowym oparciu.
– Dlaczego Anche nie idzie ze mną? Dlaczego wolno jej spać aż do południa?
Amenia popchnęła córkę ku przylegającemu dziedzińcowi.
– Brzmisz jak sześciolatka. Jesteś już dorosłą panną. Czternastolatkom nie przystaje tak jęczeć.
Anippe zatrzymała się wpół kroku i skrzyżowała ramiona.
– Dlaczego jestem dorosła tylko wtedy, gdy ty czegoś ode mnie chcesz, ale kiedy to ja mam jakieś życzenie, staję się nagle małym dzieckiem?
Śmiejąc się, Amenia ujęła w dłonie policzki córki.
– Moja najdroższa, faraon Tut wyda dziś edykt, który udowodni, że istotnie jesteś już dorosła. A teraz, proszę, pozwól, żeby nasza niewolnica cię ubrała.
Jej łagodność uciszyła skargi dorosłej dziewczynki, poddając się temu, co nieuchronne.
Mijając cztery wzorowane na papirusie filary, wkroczyły na prywatny dziedziniec, gdzie nubijska służka czekała na nie przy wytłaczanej sofie. Dziewczyna zajęła się swymi codziennymi obrzędami, w towarzystwie porannej melodii ptaków, żab i poruszanych bryzą palm.
Anippe uniosła ręce, by niewolnica mogła zamienić koszulę nocną na przezroczystą lnianą tunikę, następnie suknię. Po czym przytrzymała swą perukę z długimi lokami, aby Amenia mogła założyć na jej głowę menat, który miał stanowić przeciwwagę dla ciężkiego, wysadzanego klejnotami i złotem kołnierza. Całość podkreśliła złota broszka. Po zakończeniu ubierania wszystkie trzy kobiety przystąpiły jednomyślnie do wprowadzania ostatnich upiększeń. Anippe usiadła na sofie, matka sięgnęła po kosz pełen bransolet, a niewolnica zebrała swoje dzbanki z maściami i barwnikami.
Nubijka służyła rodzinie, odkąd przeniosły się do haremu Gurob pięć lat temu. Niewiele mówiła, lecz dużo się uśmiechała. Jej oczy lśniły wewnętrznym blaskiem, mimo że Anippe nie rozumiała, w jaki sposób niewolnica mogłaby być szczęśliwa.
Przy pierwszym pociągnięciu malachitową zielenią pod dolnymi rzęsami Amenia odchrząknęła.
– Twój abbi Horemheb powrócił z bitwy z Hetytami.
Anippe podskoczyła, niemal wytrącając naczynie z malachitową pastą z rąk niewolnicy.
– Dlaczego? Coś mu się stało? Hetyci najeżdżają na Egipt?
Przez całe miesiące słyszały wyłącznie o porażkach Egiptu, a generałowie nigdy nie opuszczali pola bitwy bez wezwania króla.
Amenia spokojnie przycisnęła ramiona córki do oparcia sofy, skinieniem głowy nakazując Nubijce powrócić do pracy.
– Nic mu nie jest. Przybył do pałacu późną nocą, a teraz czeka na ciebie w sali tronowej razem z królem Tutem.
Chwilowy zachwyt ustąpił miejsca lękowi. Miała się spotkać z dwoma mężczyznami, których kochała najbardziej na świecie.
– Dlaczego abbi miałby odwiedzać pałacowy harem? Nie znosi kobiecego plotkowania i nigdy nie lubił corocznego polowania na moczarach.
Lekkie zawahanie Amenii było jednak bardziej słyszalne niż jej słowa.
– Przyjechał, żeby się z tobą zobaczyć, córko.
Poddając się wprawnej ręce pokojówki, nie otworzyła powiek, poczuła jednak wewnętrzny niepokój.
– Zasłużyłam czymś na jego niezadowolenie? Masz do mnie o coś żal?
Strach zacisnął się pętlą wokół jej serca. Adoptowali ją całe lata temu. Czyżby już im się znudziła?
– Nikt nie ma do ciebie żalu. Jesteś naszym skarbem. – odruchowo kładąc dłoń na jej ramieniu w uciszającym geście. – A ponieważ tak bardzo cię cenimy, musimy cię chronić i znaleźć dla ciebie męża.
Anippe przełknęła ślinę. Matka mówiła już wcześniej o jej zamążpójściu, ale wtedy tylko się śmiała i próbowała zmienić temat. Tego ranka było jednak inaczej.
Usłyszała szmer i otworzyła oczy. Amenia przysiadła na stołku dla służącej, pochylając się nad córką.
– Ufasz, że chcemy dla ciebie tylko tego, co najlepsze?
Przełykając gulę w gardle, potrafiła zdobyć się tylko na skinienie głową. Najwyraźniej usatysfakcjonowana, Amenia ustąpiła miejsca Nubijce. Anippe z wdzięcznością zamknęła powieki, przywołując wspomnienie ze schowka z płótnami, kiedy ta dobra kobieta zadała jej pytanie: Czy ufasz, że chcemy dla ciebie tego, co najlepsze?
Czy po wyjściu za mąż miała zyskać nową godność? Czy jakikolwiek mężczyzna mógł ją kochać tak jak rodzice ?
Serce Anippe niemal stanęło, gdy dotarło do niej, że mąż… będzie oczekiwał dzieci. Ogarnęła ją panika. W jej głowie szalało wspomnienie martwych oczu ummi Kiji i szarego ciała niemowlęcia.
Poczuła na policzku dotknięcie miękkiego materiału.
– Nie wolno ci płakać, najdroższa. Zawsze wiedziałaś, że pewnego dnia znajdziemy dla ciebie godną partię. To małżeństwo jest tylko dla twojej ochrony – i dla ochrony Dwóch Ziem Egiptu. – Łagodny głos Ameni sprawił, że pociekły kolejne łzy. – Cii… Już. Koniec z płaczem. Służąca pomaluje ci policzki i usta, a ja wysuszę oczy.
Anippe wzięła głęboki oddech i powoli wypuściła powietrze. Następnie wydęła wargi, na które niewolnica nałożyła wprawnie czerwoną ochrę, starannie usuwając resztki rozmazanego malachitu.
Podczas gdy służąca malowała jej usta, Anippe robiła wszystko, by oderwać swoje myśli od porodu. Moje małżeństwo pomoże ochronić Egipt? Przecież abbi nie oddałby jej zagranicznemu księciu w ramach traktatu, odsyłając w nieznane. Na twarzy znów poczuła łzy, ale przełknęła ślinę, by zwalczyć przypływ emocji. Przecież zawsze wiedziała, że pewnego dnia będzie musiała wyjść za mąż.
Otworzyła swe świeżo wymalowane usta, aby zadać pytanie.
– Proszę, powiedz mi, dlaczego abbi powrócił z wojny, żeby wydać mnie za mąż? I dlaczego moje zaślubiny pomogą ochronić Dwie Ziemie Egiptu?
Amenia zabrała barwniki od niewolnicy i zajęła jej stołek.
– Obudź, proszę, Anche i ubierz ją w komnacie. Muszę pomówić z córką na osobności.
Nubijka ukłoniła się i posłuchała, pospiesznie opuszczając dziedziniec. Amenia zniżyła głos do szeptu.
– Hetyci nie są naszymi jedynymi wrogami, córko. Jeden z posłańców twojego abbiego przechwycił podejrzaną korespondencję pomiędzy wezyrem Ajem i dowódcą Nakhtminem z Nubii.
– Nakhtmin te ten sam, który żeni się z córką wezyra Aja? Od roku w Gurobie nie mówi się o niczym innym poza ich ucztą weselną. Być może rozmawiali o zaślubinach?
Amenia pogłaskała policzek córki z dobrodusznym uśmiechem.
– To kobiety gawędzą o ślubach. Nie wezyrowie i dowódcy. Wezyr Aj pragnie przejąć kontrolę nad nubijską armią niewolników dowódcy Nakhtmina. Jeśli Aj stanie na czele rebelii, Egipt zostanie podzielony, a rządy Tuta dobiegną końca.
– Nie odważy się!
– Ludzie u władzy zawsze chcą jej więcej. Wezyr Aj stanowi dla nas teraz większe zagrożenie niż Hetyci. Dlatego właśnie twój abbi Horem powrócił do pałacu Gurob – żeby ochronić twojego brata przed nieznanym mu jeszcze wrogiem.
Amenia przycisnęła ramiona córki do oparcia sofy. Anippe zamknęła oczy na kilka ostatnich pociągnięć pędzlem zanurzonym w proszku antymonowym. Leżała cicho przez parę chwil, dumając nad swym dalszym życiem, śmierci i roli, jaką miała odegrać w historii Egiptu.
– Za kogo mam wyjść? I w jaki sposób nasze małżeństwo ochroni Egipt?
– Wolałabym, żeby to abbi przedstawił ci przyszłego męża. Wiedz jednak, córko, że cię kocha i wybrał mężczyznę, który zadba o twój przyszły dobrobyt. I dobrobyt Egiptu.
– Już prawie gotowe. Wyprostuj się, najmilsza. Założę ci na głowę tę opaskę ze złotym warkoczem. – Dopasowała splot z tłoczonego złota do peruki i wyciągnęła dłoń z brązowym lusterkiem. – Jak ci się podoba?
Anippe patrzyła na swoje odbicie. Długie warkocze poprzetykane złotymi koralami podkreślała opaska nad jej brwią. Głęboka barwa zielonego malachitu tańczyła pod jej piaskowo brązowymi oczami, a idealne kreski z antymonu rozciągały się od jej górnych powiek do skroni.
– Mój makijaż przypomina twój. Wyglądam tak… Dorosło.
– Dziś stajesz się amirą (ar. księżniczka), Anippe. – Głos Amenii był łagodny, lecz stanowczy. – Od tej pory będziesz miała swój własny dom, swój własny majątek i swego własnego męża.
Blask poranka przygasł do szarości, a Anippe znów zaczęła walczyć ze łzami.
– Ja… Amirą…
– Twój przyszły mąż czeka w sali tronowej.
– Czy generał Horemheb znalazł męża także i dla mnie? – Anche wybiegła z przyległej komnaty i uklękła u stóp Amenii. – Jestem tylko dwa lata młodsza od siostry.
Nadzieja lśniąca w jej oczach, wywołała smutek w sercu Anippe.
Delikatnie, lecz stanowczo, Amenia ujęła podbródek Anche.
– Nie, dziecko. Generał Horemheb nie jest twoim abbim. Pozwoliliśmy ci z nami mieszkać, bo jesteś siostrą Anippe, ale to Tut musi zaaranżować dla ciebie małżeństwo.
Lico Anche przysłoniła znajoma chmura; jej oskarżycielskie spojrzenie powędrowało w stronę Zdrajczyni! Patrzyła tak na siostrę za każdym razem, gdy ta była przytulana i wyjątkowo traktowana przez rodziców. Choć Anippe nie miała wpływu na decyzje dotyczące ich losu, siostra i tak nie przestawała jej winić – i kurczowo się jej trzymać.
– Może będę mogła porozmawiać z bratem i zapytać go o twoje małżeństwo – odezwała się Anippe.
Anche przewróciła oczami i wybiegła z powrotem do komnaty, gdzie rzuciła się na łóżko, zakrywając głowę pościelą.
Amenia uniosła podbródek córki, domagając się jej uwagi.
– Poradzi sobie. Czekają na ciebie w sali tronowej.
Razem ruszyły przez bramę dziedzińca i w milczeniu przedarły się przez sieć haremowych siedzib, aż wreszcie dotarły do wysłanego filarami korytarza. Anippe z zachwytem patrzyła na dzieło boga słońca Re, który opromieniał blaskiem świtu wapienne mury pałacu. W jaki sposób udawało mu się przepłynąć swą świętą barką przez ciemne wody nocy, by każdego dnia przynosić im nowy dzień? Gdyby była królową albo kapłanką, zarządziłaby tego ranka dodatkowe błogosławieństwo. Czy Anche również podziwiała ten wschód słońca? Czy zdołała wstać z łóżka i znaleźć powód do wdzięczności?
Poza tymi murami znajdowały się letnie wille śpiących jeszcze dostojników królewskich oraz wioska chłopska, w której przygotowywano się do kolejnego dnia pracy. Zielone moczary Fajumu to miejsce zamieszkania największych zwierząt Egiptu. Lwy. Hipopotamy. Dzikie woły. Każdego roku faraon wybierał jeden dzień, podczas którego uwalniał swych oficjałów z ich cywilizowanych klatek, by mogli zapolować na dzikie bestie.
Późnym latem dostojnicy opuszczali ziemie pałacu w Memfis, skąd Egipcjanie zarządzali całym narodem, i ruszali do haremu Gurob, gdzie egipskie kobiety rządziły mężczyznami. Harem był domem dla większości kobiet z królewskiej rodziny Egiptu – złączonych z władcą i jego doradcami przez krew lub małżeństwo. Z ich lnianego warsztatu wychodziło najznakomitsze płótno na świecie, którego ilość i jakość przewyższały tylko plotki w Gurobie.
W wędrówce wzdłuż długiego korytarza towarzyszyło im milczenie. Anippe zaczęła mieć już dość dźwięku skrzypiących skórzanych sandałów.
– Ummi, czy naprawdę nie możesz zdradzić mi niczego o człowieku, którego mam poślubić?
Amenia zawahała się w progu wysadzanego mozaiką płytek holu, który prowadził do sali tronowej, i ujęła ręce córki.
– Abbi Horem wybrał dla ciebie jednego ze swych najlepszych żołnierzy. Król Tut jest rozdarty pomiędzy desperackim działaniem twojego abbiego a podstępami wezyra Aja. – Puściła jej dłonie, wyprostowała plecy i przybrała nieoczekiwanie chłodną postawę.
– Sama zdecydujesz, komu powierzyć swą przyszłość.
Odeszła, skazując córkę na samotny spacer wzdłuż mozaiki płytek do sali tronowej.
* oaza w północnym Egipcie, na Pustyni Libijskiej
Pracownicy Egiptu i kupcy Kusz, i Sabejczycy, ludzie o rosłej postawie, przejdą do ciebie i będą twoimi.
Iz 45, 14
Anippe podeszła do nubijskich strażników strzegących wrót do sali tronowej, próbując skupić wzrok na czymkolwiek innym niż ich hebanowe, lśniące w porannym upale torsy. Jak większość medżajskich wojowników, żołnierze ci nosili odzienie ze skóry leoparda, dzidy o długości dwóch kubitów i pasy z koralikami przedstawiającymi ich wojenne łupy. Byli niedoświadczeni – każdy z nich miał tylko dwie szarfy – ale budzili przerażenie nie mniejsze niż osobista straż króla.
Oddychając głęboko, Anippe zebrała w sobie odwagę i pomyślała o zapewnieniu abbiego. Cechy, które najbardziej charakteryzowały Mudżaja – to z jednej strony porywczy charakter, z drugiej zaś – lojalność. Przyjaźń Medżaja w życiu to przyjaźń Medżaja w śmierci. Strażnicy otworzyli przed nią ciężkie cedrowe drzwi, przez które prędko przemknęła.
Wrota zatrzasnęły się za nią, odbijając echem od wystawnej sali zaprojektowanej na wzór luksusowej barki faraona. Sufit sięgał tak wysoko jak kosztowny żagiel statku króla, a na filarach zawieszono liny z papirusu, na których powiewały białe płótna. Odległość od drzwi do tronu dorównywała odległości dzielącej rumpel od steru na królewskiej łodzi, podczas gdy niebieskie płytki wyścielające podłogę przypominały petentom, że ich król Tut – podobnie jak Nil – był dawcą życia w Egipcie.
Na drugim krańcu długiego purpurowego dywanu stało sześciu mężczyzn, z którego wszyscy patrzyli na Anippe. Dwóch Medżajów strzegących jej brata zza podwyższonego tronu, wezyr Aj czekający u krawędzi dywanu i stojący naprzeciw niego abbi Horem, któremu towarzyszył przystojny żołnierz; prawdopodobnie jej przyszły mąż.
Znieruchomiała i zarumieniła się; Anippe była pewna, że jej serce biło na tyle mocno, by poruszać niespokojnie złotym łańcuchem na piersi.
Z zamyślenia wyrwał ją głos królewskiego namiestnika.
– Stań, księżniczko Anippe, w obliczu dobrego boga, króla Tutenchamona, dorodnego samca, przyjemnego z urodzenia, powstałego z doskonałego prawa, tego który jednoczy Dolny Egipt z Górnym, który nosi obie korony i zadowala bogów, wielkiego z pałacu Amona, pana…
– Dość! – Tut smagnął biczem o podłokietnik. – Zostaw nas.
Anippe obejrzała się przez ramię, by sprawdzić, czy w sali nie ma nikogo innego. Namiestnik wyślizgnął się przez drzwi, skazując ją na samotność dalekiego krańca purpurowego dywanu.
Tut znów uderzył o oparcie tronu.
– Zbliż się, siostro. Musimy omówić pewne ważne kwestie.
Anippe ukłoniła się poddańczo, przełykając słowa, które wypowiedziałaby jeszcze pięć lat temu – zanim jej brat stał się bogiem. Pewnie znowu dokucza mu zły nastrój. Gwałtowność Tuta przybrała na sile, odkąd jego żona, Senpa, poroniła swe pierworodne dziecko. Tut zesłał ją wówczas do Gurobu, gdzie miałyśmy zająć się zmęczonym ciałem Senpy jak i jej zbolałą duszą.
Słuchając o tragicznej utracie dziecka, Anippe walczyła z traumatycznymi wspomnieniami o śmierci ummi i jej młodszego brata. Senpa nie była jeszcze gotowa do porodu, gdy ten rozpoczął się w Delcie. Żydowskie położne robiły, co mogły, lecz nie były w stanie ocalić zdeformowanej córeczki. Łkając cicho, Senpa opowiadała o presji związanej z koniecznością wydania na świat następcy tronu. Amenia miała nadzieję, że uda się jej ukoić smutek cierpiącej. Oboje jesteście tacy młodzi, mówiła. Ale wszyscy wiedzą, że król nie może cieszyć się przychylnością bogów, dopóki żona nie urodzi mu syna.
Anippe spróbowała zbliżyć się do tronu Tuta. Jej stopy były jak skała.
Siedząc na pozłacanym tronie z podwójną koroną Obu Ziemi Egiptu, Tut istotnie przypominał dziś boga. Oczy pomalowane miał antymonem – znak Horusa ciągnął się odważnie aż do jego skroni, zakręcając w dół przy kości policzkowej. Złoty kołnierz faraona lśnił dookoła jego szyi, wysadzany rubinami, jaspisem i klejnotami lapisu. Na brązowych ramionach Tuta wyglądał jednak jak ciążący mu kamień. Tęskniła za bratem i dziecięcymi latami, które z nim dzieliła.
Horem ruszył w jej stronę z otwartymi ramionami, przerywając niezręczną ciszę.
– Chodź, najdroższa. Powitaj abbiego w domu.
Anippe rzuciła się w jego objęcia; nie zważając na farby dookoła swych oczu i nieskazitelnie białą szatę.
– Tak za tobą tęskniłam. Dlaczego nie przyjeżdżasz do domu częściej?
Horem odsunął córkę i przytrzymał jej ramiona, patrząc surowo w oczy.
– Gdy jestem na wojnie, zostaję na wojnie. Gdy jestem w domu, należę do ciebie.
Biorąc ją pod swe opiekuńcze skrzydła, zaprowadził córkę do tronu króla Tuta. Anippe nie odważyła się spojrzeć na przystojnego strażnika, lecz czuła na sobie jego wzrok.
Gdy dotarli do krawędzi czerwonego dywanu, wezyr Aj skinął im uprzejmie głową. Aj dorównywał wiekiem generałowi, ale nadal pozostawał przystojnym mężczyzną. Wiele kobiet w haremie uznawało jego gołębie oczy i piaskową siwiznę za atrakcyjne. Anippe jednak była całkowicie odporna na uroki wezyra, dostrzegając w jego wysokiej i smukłej sylwetce tylko odzianego w szaty szakala. Spojrzenie Aja krążyło bezwstydnie po jej ciele, wzbudzając w niej dreszcz.
Zniesmaczona, dziewczyna podeszła do tronu i pochyliła głowę.
– Życie, zdrowie i pokój dla boskiego syna wielkiego boga Horusa. Przybyłam, jak rozkazałeś, najczcigodniejszy bracie Tucie. W jaki sposób mogę…
– Powiedz jej, generale. Powiedz mojej siostrze, dlaczego zabrałeś z pola bitwy naszego najlepszego żołnierza i powróciłeś z planami na jej ślub.
Anippe podniosła wzrok. Nad brwią Tuta lśniła struga potu, a mięśnie jego szczęki pozostawały zaciśnięte. Dlaczego dostrzegała złość na jego twarzy? Czyżby nie aprobował mężczyzny, którego dla niej wybrał?
Twarz Horema nosiła ślady czegoś więcej niż tylko zmęczenia spowodowanego wojną. Dziesięciomiesięczne walki z Hetytami wywołałyby znużenie u każdego, ale jego oblicze ujawniało głębszą rozterkę.
– Jak sobie życzysz, mój królu. – Obrzucił wezyra palącym spojrzeniem, które złagodniało, gdy popatrzył na córkę. – Pora, by dom Horemheba połączył się z domem Ramzesa.
Mówiąc to połączył ich dłonie.
Zanim Anippe zdążyła pomyśleć, olbrzymia ręka żołnierza przykryła jej własną. Gdy uniosła głowę, zobaczyła, że również pożerał ją wzrokiem. Siła jego postawy sprawiła, że cofnęła się o krok.
Horem ścisnął jej ramię i przysunął z powrotem do narzeczonego.
– Córko, oto twój przyszły mąż, dowódca Sebak. To mój najlepszy żołnierz, koniuszy, honorowany wśród wielkiej rodziny wojskowej Ramesydów. – Spojrzał ostrzegawczo na wezyra. – Sebak i jego ramesydowscy strażnicy zapewnią ci ochronę w jego posiadłości w Delcie.
– W Delcie? – Anippe wyszarpnęła swą dłoń. – Nie chcę mieszkać w Delcie. Chcę zostać w Gurobie.
Dostrzegła uniesioną brew koniuszego, lecz nie potrafiła ocenić, czy wyraża złość, czy też rozbawienie. Niewiele ją to zresztą obchodziło.
– Meri. – Wypowiedziane cicho imię z przeszłości uderzyło ją jak policzek. Tut nie nazywał jej w ten sposób, odkąd została adoptowana.
Anippe pokłoniła głowę, pozwalając, by hebanowe loki peruki zakryły wzbierające w jej oczach łzy.
– Tak, mój królu?
– Zrobisz tak, jak przykazuje generał Horemheb. – Głos Tuta pełen był niespodziewanej rezygnacji; jego gniew zniknął. Dlaczego? Co uległo zmianie?
Anippe odważyła się podnieść wzrok na boga i ujrzała ten sam pusty wyraz, malujący się na twarzy Tuta od zaślubin z Senpą.
– Nasze życie nigdy nie należało do nas samych, siostro. Horemheb zawsze nas chronił – mnie na tronie Egiptu, a ciebie jako adoptowaną córkę.
Przerwał, spojrzał hardo na Horemheba i obdarzył go wreszcie skinieniem, w którym kryło się coś na kształt wdzięczności. Potem przeniósł swą uwagę z powrotem na siostrę.
– Czcigodna córko generała Horemheba i ukochana siostro dobrego boga, króla Tuta – przeznaczam ci na męża Sebaka, naczelnego Ramesydów. Rodzina królewska weźmie udział w waszej uczcie weselnej w majątku Avaris w Delcie tuż po zakończeniu polowania w Fajum.
Tut zmrużył oczy, zaostrzając kreskę znaczącą go jako syna Horusa, i zwrócił się do Sebaka.
– Dowódco Sebaku, obawy Horemheba o Anippe mogą być bezpodstawne, ale powinieneś wiedzieć, że twoja żona nie jest tylko jego skarbem. Jest także ukochaną siostrą faraona. Jeśli narazisz ją na cierpienie, zginiesz.
Nie! Nie znam tego mężczyzny! Nie znam Delty! – chciała krzyknąć Anippe. Zamiast tego jednak milczała jak posłuszna córka, siostra i żona.
Sebak przysunął się bliżej i położył zaborczą dłoń na dolnej części jej pleców.
– To dla mnie zaszczyt i przyjemność dbać o Anippe, wielki boże Dwóch Ziem. Każdy Ramesyd w Delcie zadba o jej bezpieczeństwo w Avarisie.
Jego głos przypominał ciche warczenie, a intymny dotyk sprawił, że we wnętrzu Anippe wezbrała fala lęku. Nie wiedziała o Delcie nic poza tym, że znajdowali się tam hebrajscy niewolnicy, pola z ziarnem i najbardziej waleczni z egipskich żołnierzy – Ramesydzi. I że tam właśnie zmarło dziecko Senpy.
Podniosła wzrok na olbrzymiego mężczyznę obok i spojrzała w jego ciepłe brązowe oczy. Były takie lśniące i pełne śmiechu. Czy oczy mogły się śmiać? Być może nie, ale leniwy uśmiech na jego ustach doprowadzał ją do pasji.
Sebak sięgnął po dłoń przyszłej żony, ujął ją jak kruchy kawałek stłuczonego szkła i delikatnie pocałował. Anippe poczuła ciepło wędrujące po jej ramieniu. Wyrwała rękę, oddychając szybko i niespokojnie. Czy to przez bliskość żołnierza, czy przez rosnący gniew Tuta?
Król patrzył ze złością na swego wezyra.
– Generał Horemheb opuścił pole walki, bo uznał, że stanowisz zagrożenie dla mojej siostry. Chciałbym go zapewnić, że to nieprawda, ale jak mógłbym, skoro zewsząd docierają do mnie plotki o twojej konspiracji z Nakhtminem w Nubii?
– Moja lojalność względem waszej wysokości nigdy nie uległa zmianie, wielki i wybitny synu Horusa – zaprotestował wezyr. – Wieści, które wymieniałem z nubijskim dowódcą, dotyczyły zaślubin mojej córki. Podobnie jak generał Horemheb, martwiłem się o bezpieczeństwo mojej najdroższej w Gurobie, i postanowiłem powziąć odpowiednie kroki, by ochronić ją przed sługami generała.
– Sługami generała? – Głos Tuta załamał się jak dorastającego chłopca. – Czy nikt nie służy już królowi Tutowi?
Jego słowa odbiły się echem od niemal pustej sali, przypominając, że Tut był Amunem Re – bogiem słońca na ziemi.
Po kręgosłupie Anippe przebiegł zimny dreszcz. Ostatnimi czasy Tut zachowywał się jak jego ojciec Echnaton – był impulsywny i łatwo wpadał w złość, co świadczyło o niestabilności jego maat (spokój ducha, harmonia – od bogini praw porządku). Pory roku, słońce i księżyc, sprawiedliwość, prawda i harmonia między ludźmi zależały od boskiej równowagi ziemskiego Pana Maat siedzącego na egipskim tronie.
Podczas gdy niepokój Anippe przybierał na sile, Tut odetchnął głęboko, skrzyżował na piersi swój złoty pastorał i bicz, a następnie popatrzył w dal. Powrót jego maat był niemal namacalny.
– Generale Horemhebie, czy masz dowód na zdradziecką działalność wezyra Aja? – zapytał.
– Wezyr Aj zgromadził zbyt dużo władzy w południowym Egipcie. Wydając swą córkę za dowódcę Nakhtmina, zapewnia sobie militarny sojusz z Nubijczykami w Kuszu aż do Morza Czerwonego. Będzie miał do dyspozycji całą nubijską armię, co daje przewagę na wszystkich południowych szlakach handlowych. To może okazać się zagrożeniem dla mojej rodziny – i twojego tronu.
Aj zaczął kręcić głową, śmiejąc się i kpiąc.
– Wszystko to bezpodstawne oskarżenia, mój królu.
Tut uniósł brew, patrząc na Horemheba.
– Dowody, generale. Masz jakieś dowody?
Anippe czekała, aż wprowadzą na salę posłańca, o którym wspomniała Amenia lub pokażą chociaż listy skonfiskowane przez jego żołnierzy. Ku jej zaskoczeniu i rozczarowaniu jednak, abbi zgarbił nieznacznie ramiona i zaczął masować się po karku. Anippe poczuła bolesny skurcz żołądka.
– Żołnierz, który przekazywał wiadomości pomiędzy Ajem i Nahktminem, uległ na jednej z misji niefortunnemu wypadkowi, mój królu. Sam wątpię, że był to tylko wypadek, ale nie potrafię tego udowodnić. – znacząco spojrzał z ukosa na wezyra i ponownie skierował swą uwagę ku Tutowi. – Nigdy cię nie okłamałem, dobry boże i nadludzki synu Horusa. Jesteś biciem mojego serca i dawcą mojego życia. Musisz mi uwierzyć. Ten człowiek próbuje cię oszukać.
Wzrok Tuta zawiesił się na Horemie przez kilka sekund, które zaburzył wybuch nerwowego śmiechu Aja.
– Porywająca przemowa, generale, ale w jaki sposób niby miałbym ponosić odpowiedzialność za każdy „niefortunny wypadek” naszych żołnierzy? – Rozłożył ręce przed królem niczym petent. – Wszystko, co czynię, robię w imieniu czcigodnego boga, króla Tuta, dla wyższego dobra naszych zjednoczonych ziem. Nie zaprzeczam korespondencji z dowódcą Nakhtminem. To on jest odpowiedzialny za stłumienie rebelii Kuszytów. Razem udało nam się zwiększyć liczbę szlaków handlowych na naszej południowej granicy, dzięki czemu do Egiptu dociera więcej złota, cennych kamieni i przypraw niż kiedykolwiek wcześniej. Czy to dziwne, że życzyłbym sobie takiej partii dla mojej córki?
Tracąc dobry humor, wezyr zwrócił się do Horema.
– Powiedz nam, generale, ile wasalnych narodów kananejskich odebrały Hetytom twoje ramesydzkie oddziały? Udało ci się zneutralizować zagrożenie na szlakach handlowych Egiptu i zabezpieczyć naszą wschodnią granicę?
Zapał abbiego przygasł, a żołądek Anippe znów dał o sobie znać. Nie zdawała sobie sprawy, że Hetyci zagrażali ich głównym szlakom handlowym. Tut nie wydawał się zaskoczony oskarżeniami Aja, ale zdecydowanie spijał miód z jego słów.
A wezyr miał go jeszcze więcej.
– Czy poinformowałeś króla o druzgocącej porażce pod Amką i gwałtownie rozrastających się siłach Hetytów?
Sebak niepostrzeżenie otoczył talię Anippe, odsuwając ją od generała i wezyra.
– Właśnie zrobiło się niebezpiecznie – wyszeptał, przyciskając usta do jej ucha.
Widząc wyraz twarzy brata, Anippe poczuła wdzięczność do wybawcy.
I abbi również musiał zrozumieć powagę sytuacji.
– Regularnie posyłam do króla Tuta wieści o stosunkach z Hetytami. Nasz dobry bóg Tut wie, że walczę tylko dla niego. I dla niego byłbym gotów zginąć.
– Twoja lojalność jest wzruszająca, ale nie ocali Egiptu, jeśli Hetyci zablokują nasz handel na morzu i lądzie. – Tut wyglądał jak ucieleśnienie rozwścieczonego bóstwa. – Dlaczego zwodziłeś mnie na temat porażki pod Amką, generale?
Horem przyklęknął.
– Mój drogi i potężny królu, nigdy cię nie zwodziłem. Zaraz po porażce pod Amką otrzymałem wieści dotyczące korespondencji pomiędzy wezyrem Ajem i Nubią. Musiałem działać szybko, żeby ochronić ciebie i przyszłość twojej siostry. Czyżbyś zapomniał, że wraz z posłańcem, który miał was poinformować o zamążpójściu Anippe, wysłałem dla twojego bezpieczeństwa dodatkowych strażników?
– Z pewnością nie pamiętam, żebym otrzymał wieści o klęsce lub rosnącej armii Hetytów! – Tut znów smagnął biczem o podłokietnik, na co wszyscy zebrani przyklęknęli, pochylając głowy. W głosie faraona pobrzmiewała ledwo kontrolowana furia. – Wezyr Aj zapewnił nas, że jego korespondencja z Nubijczykami dotyczyła zamążpójścia córki. Czy ty sam możesz udowodnić, generale, że to małżeństwo nie ma na celu oderwania mojej uwagi od zatajonej informacji o porażce?
Wezyr Aj jako pierwszy zebrał w sobie odwagę i uniósł błagająco ręce.
– Być może generał nie chciał przedwcześnie niepokoić króla. – Podniósłszy się, przybrał pojednawczy ton. – Widzisz, wielki panie, każdy naród podbity przez Hetytów sprawia, że ich armia rośnie w siłę, gdyż obce oddziały zostają wcielone do wojska zwycięzców. Hetyci podbili już Mittanitów, Syrię i wybrzeże Fenicji, a teraz uderzają w nasze wasalne prowincje Kanaanu. Jestem pewien, że nasz generał ma plan, by zatrzymać tę hetycką maszynę wojny.
Aj wstał, górując nad Horemhebem, który nadal klęczał przed faraonem.
– Powiedz nam, generale, czy jesteś w stanie powstrzymać hetycką maszynę wojny, czy też Amka stanowi dopiero początek naszych porażek?
Anippe wstrzymała oddech, czekając na wybuch gniewu ojca. Horem wstał jednak powoli i zrównał się z wezyrem twarzą w twarz.
– Myślisz, że masz prawo pouczać mnie na temat Hetytów? Czy to ty jesteś rozdartym przez wojnę dowódcą, który po walce miesza piwo z krwią? Nie, wezyrze. Sam bawisz się tylko drewnianymi żołnierzykami i mieczami z gliny. Nie zamierzam omawiać z tobą strategii bitwy.
– Generale! – Głos Tuta przerwał prywatną wojnę jego doradców. – Omówisz swoje plany na odzyskanie Amki zarówno z wezyrem Ajem, jak i ze mną. Jak mogę zaufać któremukolwiek z was, skoro wy nie potraficie zaufać sobie nawzajem?
Sala tronowa zaległa w ogłuszającym bezruchu; panująca cisza podważyła autorytet faraona. Chwilę później Tut odezwał się do nowożeńców.
– Anippe, dowódco Sebaku – możecie wstać.
Sebak pomógł narzeczonej, zadziwiająco delikatnie chwytając swą zrogowaciałą ręką jej gładką i pachnącą skórę.
– Dowódco Sebaku, odprowadź moją siostrę do jej komnaty. Po krótkiej debacie z doradcami rozpocznę polowanie w Fajum. Mam już dość mówienia. Potrzebuję zdobyczy. Najlepiej takiej z czteroma, a nie dwiema nogami.
Anippe powłóczyła smutnym spojrzeniem od ojca do brata. Tut tylko do niej mrugnął.
– Generał wróci bezpiecznie do żony, jeśli twój nowy mąż obieca polować ze mną w jednym rydwanie. Tylko raz w roku poluję na lwy i dzikie woły, a mam przeczucie, że z Sebakiem u boku moje szczęście wzrośnie. Jeśli nie trafię bestii swą strzałą, być może on zadusi ją gołymi rękami.
Sebak uśmiechnął się i pokłonił.
– Wszystko dla waszej wysokości.
Delikatnie dotknął zagłębienia w plecach Anippe, popychając ją w kierunku drzwi.
Zadusi gołymi rękami? Tymi samymi, które tak czule muskały jej plecy? Z każdym kolejnym krokiem panika Anippe narastała. Dopiero poznała swojego męża, a już miała opuścić Gurob i przenieść się razem z nim do Delty. Zostało jej zaledwie kilka dni w haremie. Rodzina miała towarzyszyć jej tylko podczas uczty weselnej – później Anippe czekała samotność. Samotność w Delcie – z Hebrajczykami, kozami i ramesydzkimi żołnierzami, którzy zabijali bestie gołymi rękoma.
– Zaczekajcie! – Anippe rzuciła się z powrotem do sali tonowej i chwyciła za stopy Tuta. – Proszę, synu Horusa, wielki z urodzenia, dobry boże i sprawiedliwy władco Dwóch Ziem, błagam cię – pozwól, by Amenia i Anche zamieszkały razem ze mną w Avarisie. Błagam, nie odsyłaj mnie do Delty bez najbliższych.
Palce Tuta przejechały po lokach jej peruki; Anippe podniosła wzrok i ujrzała na jego twarzy łagodny uśmiech.
– Czułabyś się lepiej, gdybym pozwolił ci zabrać ze sobą siostrę?
Ulga zalała jej serce niczym fala.
– Tak, bracie. I ummi.
Uśmiech Tuta zgasł. Ześlizgnąwszy się z tronu, faraon uniósł ją z kolan na wysokość własnego spojrzenia.
– Amenia musi powrócić do Gurobu – wyznał szeptem. – Horemheb potrzebuje jej do…
Jego słowa utonęły w strapieniu, które chowało się za oczami.
– Musimy zaufać jego osądowi. – Musnął policzek siostry i powrócił na tron, znów przybierając postawę władcy. – Anche pozostanie w Avarisie po uczcie weselnej jako niewolnica mojej siostry.
– Co? Niewolnica? Nie, przecież jest naszą…
Hardy jak granit wyraz na twarzy Tuta sprawił, że zamilkła. Jej brat ponownie zamienił się w boga.
– Anche nie potrafi zachowywać się jak przystało na członkinię królewskiej rodziny. Dlatego właśnie będzie żyła jak chłopka. Być może ramesydzcy nadzorcy nauczą ją szacunku, którego my nie byliśmy w stanie jej wpoić.
W jaki sposób miała przekazać siostrze podobne wieści? Obiecała, że porozmawia z Tutem o jej perspektywach na małżeństwo, lecz zupełnie o tym zapomniała, a teraz było już za późno. Skazana na służbę, Anche znów miała poczuć ukłucie zdrady. Anippe stała niczym filar, ogarnięta najsilniejszym poczuciem winy, jakie zaznała w całym życiu.
– Anippe, mój skarbie – odezwał się u jej boku ojciec. – Boski syn Horusa wydał cię wybranemu przeze mnie mężczyźnie. Sebak jest teraz twoim mężem, twoją rodziną. To dobry człowiek.
Skierował córkę w kierunku Sebaka i włożył jej dłoń w jego rękę. Olbrzymie palce mężczyzny po raz kolejny uwięziły ją w uścisku.
Anippe nie chciała na niego patrzeć. Żałowała tylko, że nie ma brązowego lusterka – wtedy mogłaby przybrać wyraz twarzy, który obojętnością dorównywałby licu Tuta. Rezygnacja. Zobowiązanie.
Wyrwała rękę z objęcia Sebaka i wygładziła szatę, przejeżdżając dłońmi przez zaokrąglenia swej sylwetki. Dopiero wtedy spojrzała mężowi w oczy, które powitały ją swym ciepłem. Jego usta, delikatnie rozchylone, wydawały się gotowe do wyrzucenia słów, lecz ostatecznie wygięły się tylko w leniwym uśmiechu, który już wcześniej widziała. Nosił krótką, ciasno zwiniętą perukę oficera wojskowego, a na jego szyi wisiało upragnione Złoto Chwały – najwyższe osiągnięcie w armii faraona. Czym sobie na nie zasłużył? Tut musiał mu sprzyjać, skoro obdarzył go takim prezentem.
Za złotym kołnierzem skrywał się umięśniony tors wojownika. Brązowe ramiona ze skórzanymi opaskami napinały się pod cienką lnianą koszulą, której materiał odpowiadał jakości wychodzącej z warsztatu w Haremie. Czyżby miał tam jakąś siostrę?
Nie pytając o pozwolenie, Sebak uniósł jej podbródek.
– Mogę cię eskortować? – W jego głosie pobrzmiewał szelmowski ton. Anippe miała ochotę go uderzyć.
– Jakie nadasz mi imię, teraz, gdy jestem już twoją żoną? – zapytała jednak.
Sebak przechylił głowę, marszcząc brwi.
– Będę zwał cię Anippe, lecz dla naszej służby będziesz wyłącznie amirą.
Kolejna godność. Nie odpowiadając, odwróciła się i ruszyła pośpiesznie w kierunku drzwi. Jak wody Nilu, pienię się i wypływam z koryta. Jestem Anippe, amira majątku Avaris.