Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
16 osób interesuje się tą książką
W 2017 roku dziennikarka Shiori Itō publicznie wyznała, że dwa lata wcześniej została zgwałcona przez uznanego dziennikarza, Noriyukiego Yamaguchiego. Czarna skrzynka to szczery zapis zmagań z systemem – trudnym, upokarzającym dochodzeniem oraz z góry skazanym na porażkę procesem karnym. A także opowieść o traumie i braku zrozumienia, którego doświadczyła ze strony społeczeństwa i bliskich osób.
Książka Itō wzburzyła opinią publiczną i stała się katalizatorem ruchu #MeToo w Japonii. Oprócz głosów poparcia autorkę zalała też fala krytyki. Sprawa miała swój finał dopiero w 2019 roku – gdy Itō wygrała proces cywilny przeciwko Yamaguchiemu.
Czarna skrzynka to lektura trudna, ale inspirująca – dowód na to, że bez względu na wszystko, warto walczyć o to, żeby prawda wyszła na jaw. Trudno mówić o współczesnym japońskim feminizmie bez książki Shiori Itō.
Wydanie opatrzone posłowiem Karoliny Bednarz.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 253
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Wszystkim, którzy przez cały ten czas mnie wspierali
29 maja 2017 roku zorganizowałam konferencję prasową dla klubu dziennikarzy prawnych przy Sądzie Okręgowym w Tokio. Ogłosiłam podczas niej, że prokuratura zaniechała wniesienia aktu oskarżenia w sprawie o gwałt, którego byłam ofiarą, w związku z czym skierowałam do komisji rewizyjnej wniosek z prośbą o ocenę działań prokuratury.
Od zdarzenia, o którym mowa, minęły wtedy już ponad dwa lata.
To właśnie podczas tej konferencji wiele osób usłyszało moją historię po raz pierwszy. Przez te dwa lata musiałam ją opowiadać wielokrotnie: prokuraturze, prawnikom, prasie… W tym czasie w japońskim parlamencie pojawił się projekt nowelizacji ustawy dotyczącej przestępstwa zgwałcenia. Obowiązujące dotychczas prawo ustanowiono w 1907 roku w okresie Meiji[I] i przez ostatnie sto dziesięć lat nie wprowadzono w nim znaczących zmian. Zgodnie z tymi przestarzałymi zapisami prokuratura nie może przedstawić zarzutów, dopóki osoba pokrzywdzona sama nie złoży zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa.
Debata na temat tej ustawy przeciągała się i zaczynałam się zastanawiać, czy zmiany kiedykolwiek wejdą w życie. Konieczna była zresztą nowelizacja nie tylko prawa, lecz także sposobu, w jaki traktowano ofiary przemocy seksualnej podczas śledztw, nie wspominając o podejściu społeczeństwa do pokrzywdzonych osób.
Chciałam opowiedzieć o tym wszystkim głośno, własnymi słowami. Zdałam sobie sprawę, że jeśli będę czekać, aż ktoś inny to zrobi, nic się nie zmieni. Nadszedł czas, żebym w końcu opowiedziała o wszystkim publicznie i żeby ludzie o tym usłyszeli.
■
Komisja rewizyjna ogłosiła 22 września 2017 roku: „Decyzja o niewniesieniu aktu oskarżenia była uzasadniona”. Tym samym uznano, że prokuratura postąpiła słusznie.
Na podstawie jakich „faktów” wysnuto taki wniosek?
Prokurator zajmujący się moją sprawą nazwał ją „czarną skrzynką”, czyli zdarzeniem, które miało miejsce za zamkniętymi drzwiami. Przez ostatnie miesiące jako strona w sprawie (a jednocześnie jako dziennikarka) skupiałam swoje wysiłki na tym, aby tę czarną skrzynkę prześwietlić. Ale za każdym razem, kiedy myślałam, że już ją otworzyłam, znajdowałam w środku kolejne czarne skrzynki japońskich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości.
Mam nadzieję, że dzięki lekturze tej książki dowiecie się, co wydarzyło się tamtego dnia i czego doświadczyłam. Przeczytacie słowa Noriyukiego Yamaguchiego i poznacie fakty, które wyszły na jaw w trakcie śledztwa. Nie wiem, jakie zdanie wyrobicie sobie na koniec.
Jestem świadoma, że na mocy obowiązującego dziś prawa mój oprawca nie zostanie osądzony na podstawie przepisów kodeksu karnego, ale głęboko wierzę, iż opisanie przebiegu wydarzeń może wywołać szerszą debatę społeczną[II]. To główny powód, dla którego zdecydowałam się na wydanie tej książki.
■
Kiedy słyszymy słowo „gwałt”, wyobrażamy sobie niespodziewany atak nieznanego napastnika w ciemnej uliczce.
Jak jednak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie japońskiego rządu w 2014 roku, w rzeczywistości wymuszone stosunki seksualne, których sprawcą jest obca osoba, stanowią zaledwie 11,1% wszystkich przypadków zgwałcenia. W przeważającej większości przypadków napastnikiem jest osoba znana ofierze. Na policję zgłasza się jedynie 4,3% ofiar, z czego połowa ucierpiała w wyniku ataku ze strony nieznanej osoby[III].
To zrozumiałe, że o wiele trudniej jest zgłosić na policję gwałt dokonany przez kogoś, kogo znamy. Co istotne, jeśli ofiara podczas zdarzenia była nieprzytomna, obowiązujące w Japonii prawo znacznie utrudnia wniesienie aktu oskarżenia.
Tak było również w moim przypadku.
■
Jestem ciekawa, co wiedzą o mnie osoby, które sięgnęły po tę książkę. Czy jestem dla Was ofiarą gwałtu, która miała odwagę publicznie o nim opowiedzieć, czy kobietą, która podczas konferencji prasowej wystąpiła w telewizji w koszuli z rozpiętym guzikiem pod szyją, mimo że mówiła o gwałcie?
Po konferencji prasowej, kiedy w mediach mówiono o „pani Shiori”, miałam wrażenie, jakbym patrzyła na kogoś obcego. Na temat „Shiori”, której twarz do złudzenia przypominała moją, pojawiały się w internecie różne informacje — że jest szpieżką Korei Północnej, absolwentką Uniwersytetu Osakijskiego, dominą, osobą powiązaną z polityką — te i inne sensacyjne doniesienia publikowano obok moich zdjęć. Prasa w skandaliczny sposób żerowała na członkach mojej rodziny i przyjaciołach, których pragnęłam przed nią uchronić. Zaledwie miesiąc po konferencji usłyszałam od znajomych, że ludzie zastanawiają się, gdzie jestem i czemu zniknęłam.
Ale moje życie toczyło się dalej. Nigdzie nie wyjechałam ani nie zniknęłam.
■
Za życia doświadczamy naprawdę wielu rzeczy, jakich nawet sobie nie wyobrażaliśmy; takich, które pojawiają się tylko w telewizji i przydarzają się w naszym mniemaniu tylko innym ludziom.
Zawsze chciałam zostać dziennikarką. Studiowałam dziennikarstwo i fotografię na amerykańskim uniwersytecie, a po powrocie do Japonii w 2015 roku zaczęłam staż w Agencji Reutera. I wtedy wydarzyło się coś, co na zawsze zmieniło moje życie.
Do tej pory odwiedziłam około sześćdziesięciu państw, rozmawiałam z kolumbijskimi bojówkami i publikowałam reportaże na temat plantacji koki w peruwiańskiej dżungli. Kiedy o tym wspominam, moi rozmówcy zawsze komentują, że to musiało być bardzo niebezpieczne. W rzeczywistości, odwiedzając i zbierając materiały nawet w tak odległych miejscach, ani razu nie czułam prawdziwego zagrożenia. Miejscem, w którym czyhało na mnie niebezpieczeństwo, okazała się moja ojczyzna — uchodząca za najbezpieczniejszy kraj w Azji Japonia. Wszystko, co wydarzyło się później, było dla mnie jeszcze bardziej druzgocące. Szpital, telefon zaufania, policja — żadna z tych instytucji nie udzieliła mi pomocy.
Doznałam wstrząsu, gdy zdałam sobie sprawę, że do tej pory żyłam w tym kraju w tak błogiej nieświadomości.
■
Doświadczenie przemocy seksualnej niesie za sobą strach i ból, których nie życzę nikomu. Wiąże się też z wieloletnią traumą. Dlaczego zostałam zgwałcona? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wiele razy obwiniałam samą siebie. Ale to po prostu coś, co mnie spotkało. Niestety, nikt z nas nie jest w stanie cofnąć czasu.
Pozostaje mi wierzyć, że nie doświadczyłam tego wszystkiego na marne. Dopiero kiedy sama przeżyłam gwałt, zrozumiałam, jak wielkie przynosi cierpienie. Nie miałam pojęcia, jak uporać się z czymś, czego nie byłam sobie w stanie nawet nigdy wyobrazić.
Teraz już wiem, co należy zrobić. Konieczne jest wprowadzenie zmian — zarówno społecznych, jak i prawnych — w kwestii przemocy seksualnej. Jako społeczeństwo musimy stworzyć przestrzeń, w której ofiary będą mogły otwarcie rozmawiać o swojej traumie. Ja potrzebuję tych zmian, potrzebuje ich moja ukochana młodsza siostra, potrzebują ich moje przyjaciółki i przyjaciele, moje przyszłe dzieci, ale również te osoby, których twarzy ani imion nie znam.
Duszenie w sobie wstydu i gniewu niczego nie zmienia. Dlatego postanowiłam napisać tę książkę — żeby szczerze podzielić się tym, co myślę, i naświetlić kwestie, które muszą zostać zmienione.
■
Podkreślę, że moim celem nie jest relacjonowanie „zdarzenia, które mnie spotkało”. To książka o tym, co należy zrobić, aby w przyszłości takie „zdarzenia” nie miały miejsca, a jeśli już się wydarzą — w jaki sposób ofiary mogą uzyskać pomoc. Żeby do tego dojść, muszę jednak opowiedzieć o konkretnym zdarzeniu z mojej przeszłości.
■
Chciałabym, żeby każda osoba czytająca tę książkę zdała sobie sprawę z jednej rzeczy: nie da się przewidzieć, gdzie ani kiedy coś podobnego przydarzy się Tobie lub komuś z Twoich bliskich.
Zgodnie z nowelizacją japońskiego kodeksu karnego z 2017 roku pojęcia „zgwałcenie” i „zgwałcenie osoby niezdolnej do wyrażenia zgody lub sprzeciwienia się” zamieniono odpowiednio na „wymuszenie czynności seksualnej” i „wymuszenie czynności seksualnej na osobie niezdolnej do wyrażenia zgody lub sprzeciwienia się”. Poprzednie przepisy stanowiły, że ofiarą zgwałcenia mogły być jedynie kobiety, jako że definicja dotyczyła tylko penetracji waginalnej[IV]. Nowelizacja objęła również przestępstwa popełnianie względem mężczyzn, ponieważ poszerzono definicję „czynności seksualnej” o stosunek analny i oralny[V].
Będę wprawdzie poruszać temat tej nowelizacji, ale w całym tekście używam ówcześnie stosowanych określeń „gwałt” i „zgwałcenie”, które stosuje się zazwyczaj w odniesieniu do tego typu przestępstw.
Na koniec wprowadzenia chciałabym podkreślić, że ta książka opiera się na moich własnych doświadczeniach. Poruszam w niej temat przemocy seksualnej i mam nadzieję, że osoby, które obawiają się flashbacków (intruzywnych wspomnień) lub cierpią na zespół stresu pourazowego, przede wszystkim zadbają o swoje zdrowie.
[I] Okres Meiji — czas przypadający na lata panowania cesarza Meiji (1868–1912), w którym zlikwidowano ustrój feudalny, nastąpiła gwałtowna modernizacja kraju, a Japonia otworzyła się na wpływy zewnętrzne (o ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie przypisy w książce pochodzą od tłumaczek).
[II] Sprawa karna została zamknięta decyzją komisji rewizyjnej, ale Itō już po wydaniu książki skierowała sprawę do sądu cywilnego i ją wygrała — zostało to szczegółowo opisane w posłowiu tłumaczki.
[III] Najnowsze rządowe dane pochodzą z raportu z 2018 roku i wyglądają następująco: obca osoba była sprawcą 15,2% zgłaszanych przez kobiety przestępstw seksualnych, a na policję zgłosiło się 2,8% pokrzywdzonych kobiet i 3,7% mężczyzn (raport ten powstał po zmianie prawa dotyczącego przestępstw seksualnych; teraz w raporcie jako ofiary uwzględniani są też mężczyźni). Zob. bit.ly/3hNe7H9 [dostęp: 16.11.2022].
[IV] Zwyczajowe japońskie określenie na gwałt zawiera znak 姦, który składa się trzech ideogramów oznaczających kobietę, co może implikować, że jedynie kobieta może zostać ofiarą gwałtu; w nowym określeniu nie ma już tego znaku. Według poprzedniej definicji ofiarami mogli być też trans mężczyźni, którzy nie przeszli operacyjnej korekty płci, ale już nie trans kobiety, które nie mają za sobą waginoplastyki. Dyskryminowane były też osoby interpłciowe i niebinarne. Dane z 2020 roku wskazują, że prawie 40% osób LGBTQ+ padło ofiarą przemocy seksualnej, ale zdecydowana większość nie zgłaszała sprawy na policję, która często nie ma wiedzy na temat mniejszości seksualnych. Według tych samych badań ofiarami przemocy seksualnej było 59% trans kobiet i 57% trans mężczyzn. Zob. bit.ly/3tJIh3X [dostęp: 16.11.2022].
[V] Osoby zajmujące się tematem zwracają uwagę, że japońskim prawie nie uległa zmianie następująca kwestia: za gwałt można uznać jedynie penetrację penisem; penetracja za pomocą ręki lub przedmiotu jest uznawana za „przestępstwo wymuszonej nieprzyzwoitości”. Zmienił się też wymiar kar: minimalna kara więzienia została podniesiona z trzech do pięciu lub sześciu lat w wypadku ofiar, które zmarły w wyniku obrażeń. Wprowadzono także nową definicję zgwałcenia, kiedy oprawcą jest rodzic lub opiekun. I co najważniejsze — dopiero w ramach tej nowelizacji wprowadzono zapis, że zgwałcenie jest przestępstwem karanym z urzędu.
Moje życie przed
We wrześniu 2013 roku studiowałam dziennikarstwo i fotografię w Nowym Jorku. Czesne było wysokie i ledwo wiązałam koniec z końcem — wyjechałam jednak do Stanów wbrew woli rodziców, więc musiałam sobie radzić bez ich finansowego wsparcia.
Pracowałam jako tłumaczka, niania i kelnerka w eleganckim barze. Partnera, z którym wtedy mieszkałam, martwiło, że wracam w środku nocy, więc brałam tam niewiele zmian, mimo że jako kelnerka mogłam zarobić znacznie więcej, niż opiekując się dziećmi. Moi współpracownicy mieli najróżniejsze ambicje, mogłam też do woli przysłuchiwać się rozmowom osób, w tym przyjezdnych, które były związane z przeróżnymi branżami. Miło wspominam tamten czas.
To właśnie w barze, w którym dorabiałam, po raz pierwszy spotkałam Noriyukiego Yamaguchiego. Rozmowę z klientami zawsze zaczynałam od tego, że studiuję dziennikarstwo. Pewnego dnia, kiedy jak zwykle gawędziłam z jednym z pijących przy barze gości, wskazał on Yamaguchiego:
— To dyrektor waszyngtońskiego oddziału stacji telewizyjnej TBS.
Yamaguchi rzekł na to przyjaźnie:
— Też jestem dziennikarzem, więc miło mi poznać kogoś, kto marzy o tej pracy.
Od dawna chciałam zostać dziennikarką, dlatego ekscytowała mnie możliwość rozmowy z kimś z branży. Za rok miałam skończyć studia, zaliczyłam już praktyki zawodowe i wiedziałam, że chcę pracować w redakcji serwisu informacyjnego. Byłam przeszczęśliwa, że dowiem się czegoś od dziennikarza z takim doświadczeniem.
— Jeśli nadarzy się okazja, chętnie oprowadzę cię po nowojorskim oddziale naszej stacji — zaproponował Yamaguchi. Wymieniliśmy się wizytówkami. — Napisz do mnie.
Na tym skończyła się nasza rozmowa tamtego dnia. Następne spotkanie nastąpiło wcześniej, niż się tego spodziewałam. Yamaguchi ponownie odwiedził Nowy Jork późną jesienią i skontaktował się ze mną.
— Jestem umówiony na lunch z dyrektorem nowojorskiego oddziału TBS. Może chciałabyś dołączyć? — zapytał.
Właśnie kończyłam zajęcia na uczelni. Uradowana skierowałam się prosto do japońskiej restauracji, w której mieli się spotkać, ale kiedy dotarłam na miejsce, właśnie kończyli posiłek. Udało mi się jedynie zamówić deser i przedstawić. Yamaguchi miał po kolacji inne plany, ale zdążył odprowadzić mnie do nowojorskiej siedziby TBS, gdzie przywitał się z kilkorgiem pracowników stacji, i poszedł. Biuro pokazał mi dyrektor nowojorskiego oddziału.
■
Studia w Nowym Jorku stawały się coraz trudniejsze. Ledwo znajdowałam czas na wszystkie dorywcze prace, a stypendium, które otrzymywałam, nie pokrywało czesnego. Moje codzienne wydatki wciąż rosły i na ostatnim roku studiów skończyły mi się oszczędności. W związku z tym postanowiłam, że jeden semestr zaliczę na którymś z europejskich uniwersytetów, gdzie i czesne, i koszty życia będą względnie niskie.
Biorąc pod uwagę wymagane przedmioty, wybrałam półroczny program na Uniwersytecie Florenckim. Wyglądało na to, że uda mi się tam związać koniec z końcem i kontynuować studia. Przekonanie mojego partnera do przeprowadzki nie było łatwe, ale w końcu niechętnie na to przystał.
Moim priorytetem była nauka. Gdy chodziłam do podstawówki, w wypracowaniu o wymarzonej pracy napisałam o pracy w redakcji wiadomości i prowadzeniu badań dotyczących zwierząt zamieszkujących sawannę. Zbieranie informacji z całego świata i fantazjowanie o nieznanych krainach fascynowało mnie, odkąd pamiętam.
Urodziłam się w 1989 roku — w pierwszym roku japońskiej ery Heisei i tym samym, w którym upadł mur berliński. Moi rodzice wychowali się na wsi, ja — ich pierwsze dziecko — dorastałam już w mieście sypialni pod Tokio. I choć od dziecka miałam silne poczucie sprawiedliwości, ciągle dokazywałam i doprowadzałam chłopców do płaczu.
Jako trzylatka miałam obsesję na punkcie telewizyjnej bajki Anpanman. Ponoć oglądałam te same odcinki tyle razy, że mama zaczynała się martwić. To pod wpływem tej kreskówki denerwowałam się, gdy ktoś znęcał się nad słabszymi od siebie. Pewnego razu, niczym tytułowy Anpanman, uderzyłam nawet jakiegoś niegrzecznego chłopca pięścią w twarz, przez co popłynęła mu krew z nosa. Mama musiała go za mnie przeprosić i w ramach zadośćuczynienia wręczyć mu pudełko słodyczy.
Myślę sobie teraz, że byłam naprawdę nieznośnym dzieckiem. Nie dało się mnie przekupić cukierkami. Byłam samolubna i uparta, a gdy już coś sobie postanowiłam, nie można mnie było od tego odwieść. Kiedyś chciałam, żeby rodzice kupili mi dmuchanego delfina. Rzuciłam się wtedy na podłogę sklepu i zaczęłam wyć wniebogłosy, aż rodzice zostawili mnie i poszli dalej.
Już jako dziecko chciałam odkrywać coraz dalsze, nieznane miejsca. Pamiętam, że komunikaty o moim zaginięciu nadawano, gdziekolwiek nie poszliśmy — na plażach, w galeriach handlowych i tak dalej — choć ani razu nie miałam zamiaru się zgubić. Kiedyś zawędrowałam do odległej dzielnicy, a do domu odwiozła mnie policja. Miałam wtedy cztery lata.
Kilka lat później moi zmartwieni rodzice sami byli bliscy zadzwonienia w mojej sprawie na komisariat. Zabrałam koleżankę na wycieczkę, aby pokazać jej blok, w którym kiedyś mieszkałam. Trudno uwierzyć, że małe dzieci mogły przejść na piechotę taki dystans, ale nam jakimś cudem udało się dotrzeć na miejsce, a potem tą samą drogą wrócić do domu. Było już całkiem ciemno, więc mama przyjaciółki strasznie się zamartwiała. Na dodatek od długotrwałego chodzenia koleżance zrobiły się dziury w skarpetach, za co oberwało jej się jeszcze bardziej.
Jaką osobą bym się stała, gdybym miała nadopiekuńczych rodziców? Byłam najstarszym dzieckiem, ale moja mama sama dorastała w otoczeniu pól ryżowych i dawała mi zaskakująco dużo swobody. Do czwartego roku życia wychowywałam się w mieszkaniu na czwartym piętrze bloku, którego balkon uznawałam za małpi gaj. Zdarzało mi się chwytać balustrady i przechodzić na balkon sąsiedniego mieszkania, do mojej przyjaciółki. Dopiero teraz uświadamiam sobie, jak bardzo było to niebezpieczne. Gdyby moje własne dzieci tak się zachowywały, nie wytrzymałabym tego nerwowo. Moja mama najwyraźniej nie wiedziała o tych ryzykownych zabawach.
Kiedy na świat przyszło moje młodsze rodzeństwo, potraktowałam nową rolę starszej siostry — i wynikający z niej obowiązek opieki nad nim — bardzo poważnie. Z czasem zaczęłam się też zajmować dziećmi z sąsiedztwa, a każdego dnia po szkole okolica naszego domu stawała się miejscem wspólnych zabaw.
Źródłem zmartwień rodziców okazał się mój młodszy brat — gdy zaczynał szkołę podstawową, nadal nie mówił. Chodzili z nim więc od lekarza do lekarza. Czasami zastanawiałam się, czy ja, taka gaduła, nie ukradłam mu głosu? Jako że nie byłam już jedynaczką, w pewnym momencie przestałam odczuwać nadzór rodziców i zaczęłam podejmować samodzielne decyzje, nie zważając na nikogo innego — robiłam, co tylko chciałam. Miałam całkiem dobre oceny, więc nigdy nie zmuszano mnie do nauki. Wystarczył rzut oka na moje szkolne świadectwo, żeby stwierdzić, że wszystko ze mną w porządku. Cała uwaga rodziców skupiła się na młodszym rodzeństwie.
Młodsza siostra wszędzie za mną chodziła i wciąż chciała się bawić ze mną i moimi koleżankami. Nawet teraz w snach często widzę ją jako dziecko. Może to dlatego, że wcześnie wyprowadziłam się od rodziców i wyraźnie pamiętam siostrę z dawnych lat. Różnica wieku między nami jest na tyle duża, że gdy chodziłam do liceum, ludzie brali ją za moją córkę. Była uroczym dzieckiem, które całkowicie na mnie polegało. To właśnie z nią pierwszą spotkałam się kilka godzin po tym, jak padłam ofiarą gwałtu.
Kiedy moja siostra miała zaledwie rok, w pobliskiej publicznej łaźni do mojej mamy podeszła menedżerka z agencji modelek. Zapytała, czy nie chciałaby, aby jej córeczka została modelką. Kobieta entuzjastycznie zapraszała nas do odwiedzenia siedziby firmy. Mama była zachwycona. Zgodziła się bez wahania i udałyśmy się tam we trójkę. Pamiętam, że na miejscu zrobiono nam też z jakiegoś powodu wspólne zdjęcie. „Mam nadzieję, że nie ma pani nic przeciwko” — spytała agentka.
Moja mama nie została jednak typową matką sławnego dziecka. Ostatecznie agencja wybrała mnie, ponieważ nie bałam się pójść gdzieś sama i nie wstydziłam się nieznajomych. Miałam wtedy około dziewięciu lat. Jeździłam na przesłuchania i sesje zdjęciowe, korzystając z przesyłanych faksem map zawierających wskazówki na temat dojazdu komunikacją miejską.
Kiedy byłam zmęczona dodatkową pracą po całym dniu szkoły, wpadałam do biura mojego taty i razem wracaliśmy do domu. Przyznam szczerze, że na castingach — z tymi wszystkimi dziećmi, ich opanowanymi do perfekcji formułkami „o sobie” i świeżo wydrukowanymi portfolio — nie czułam się komfortowo. Byłam jak towar na sprzedaż. Mimo to lubiłam samą pracę. Fascynował mnie proces tworzenia nagrań i współpraca z dorosłymi; myślałam sobie wtedy, że gdy będę duża, chciałabym stanąć po drugiej stronie kamery.
W gimnazjum rówieśnicy zaczęli zdawać sobie sprawę, czym zajmuję się po szkole. Starałam się być dyskretna — powiedziałam o modelingu tylko najbliższym kolegom i koleżankom, a w pracy używałam pseudonimu artystycznego — i nie wiedziałam, jak zareagować, gdy na mój temat zaczęły krążyć plotki. Na początku były to tylko chamskie zaczepki, ale z czasem przerodziły się w nękanie. W szkole panuje zasada: „nie wolno się wychylać”. Jeśli zachowujesz się tak jak wszyscy, jesteś bezpieczna. Kiedy choć trochę się wychylisz, jesteś postrzegana jako odmieniec. Grunt, żeby podążać utartym szlakiem. Od tamtej pory zaczęłam cierpieć, funkcjonując w hermetycznym szkolnym środowisku.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji
Shiori Itō – dziennikarka i reportażystka. Współpracowała z największymi agencjami prasowymi na świecie. Za jej dokonania na rzecz ruchu #MeToo i praw kobiet magazyn “TIME” umieścił ją na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie w 2020 roku. Pełnometrażowy film dokumentalny Black Box Diaries, wyreżyserowany przez Ito, miał premierę na Sundance Film Festival 2024. shioriito.com
Karolina Bednarz – japonistka, reportażystka, współzałożycielka księgarni i wydawnictwa Tajfuny. Autorka książki Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet (Czarne, 2018). Czarna skrzynka to jej drugie tłumaczenie japońskiej literatury. Kiedy nie czyta albo nie pisze, jest w drodze.
Dominika Błażyca – osoba tłumacząca i aktywistyczna. Ukończyła japonistykę na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i dwukrotnie zdobyła stypendium japońskiego Ministerstwa Edukacji. Interesuje się medycyną i psychologią.
TYTUŁ ORYGINAŁU
Black Box
Copyright © Shiori Ito 2017
All rights reserved.
Original Japanese edition published by Bungeishunju Ltd., in 2017
Polish translation rights arranged with Bungeishunju Ltd.,
through Bureau des Copyrights Français, Tokyo.
TŁUMACZENIE
Copyright © for the Polish translation
Karolina Bednarz and Dominika Błażyca, 2023
REDAKCJA
Anna Wołcyrz / Tajfuny
Helena Piecuch
KOREKTA
Tomasz P. Bocheński / Wiele Kropek
PROJEKT GRAFICZNY SERII
Kamil Rekosz
ILUSTRACJA NA OKŁADCE I RYSUNKI
Kamil Rekosz
PROJEKT TYPOGRAFICZNY BLOKU
Karolina Korbut
OPRACOWANIE GRAFICZNE OKŁADKI
Karolina Korbut
ZDJĘCIA
© Mary F. Calvert
TAJFUNY
ul. Chmielna 12
00-020 Warszawa
tajfuny.pl / [email protected]
ISBN
978-83-67034-03-6
Opracowanie ebooka Katarzyna Rek