Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Niekryty Krytyk, okrzyknięty władcą You Tuba, odsłania swoją młodość.
Czy w czasach przedsmartfonowych i przedfejsbukowych można było w ogóle żyć? I jakie to było życie? Jak można było funkcjonować bez codziennego informowania znajomych o spożytym posiłku lub aktualnym stanie emocjonalnym. Tweetowanie odbywało się przez balkon z użyciem megafonu, a hejterów banowało się za pomocą procy i szklanej kulki.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 90
Ludzka pamięć działa bardzo selektywnie i nieprzewidywalnie – zwykle w głowie zostają nam bardziej mieszanki obrazów i połączonych z nimi emocji niż faktyczna, obiektywna rzeczywistość. W tej książce spróbowałem pogmerać trochę w mózgownicy i przywołać bardziej i mniej istotne składniki definiujące III RP. Moja młodość przypadła na lata 90., nie obędzie się więc bez nostalgicznych wspomnień i sentymentalnych wycieczek do świata złotych myśli, gumy Turbo i walkmanów na kasety. Jako dorosły (nie mylić z: dojrzały) już człowiek, przesiąknięty sarkastycznym i mocno zdystansowanym postrzeganiem rzeczywistości, obserwowałem internetową rewolucję i ogólnoświatową epidemię behawioralną, znaną powszechnie jako „moda na selfie”. Pół żartem, pół serio – przed Wami moja mocno subiektywna mikroencyklopedia opisująca ostatnie ćwierćwiecze.
Rodzicom
W latach 90. grało się z kolegami w piłkę na dworze, rodzicom na nerwach w domu („Mamo, mogę przełączyć na Polonię 1, bo jest »Yataman«?”, „Mamo, kuuup mi turbo”, „Mamo, daj jeszcze złotówkę, bo zapomniałem przewinąć kasetę z wypożyczalni…”) albo w eurobiznes przy każdej możliwej okazji. Każdej. Urodziny, chrzciny, Boże Narodzenie, Wszystkich Świętych i Dzień Górnika. Ta gra była tak popularna, że papierowymi nieruchomościami handlowało się nawet na stypach, a po dwóch godzinach emocje gęstniały do takiego stopnia, że wszyscy zapominali o nieboszczyku i zamiast wylewać żale, krzyczeli ile sił w płucach: „Masz dziś urodziny i od każdego gracza dostajesz 20$!!!”. Kartkować banknoty, skurwysyny! Dziadek, to dla ciebie!
W pewnym momencie historii III RP eurobiznes był tak popularny, że ludzie próbowali płacić w rzeczywistych sklepach banknotami z gry, a podczas rozmów o pracę w agencji nieruchomości chwalili się posiadaniem wszystkich kolei oraz miejskich wodociągów. To było zbiorowe szaleństwo, a widok rodzica mówiącego własnemu dziecku: „Teraz zabiorę ci wszystko, co masz, i wykorzystam to, żeby zniszczyć twoje młodsze rodzeństwo, rozumiesz? To jest wasz koniec, za chwilę wylądujecie na ulicy i będziecie błagać, żeby wasz tata, rekin biznesu, zostawił wam chociaż te pieprzone żółte Ateny”, wrzynał się w pamięć jak gacie po kolacji wigilijnej.
Zasady były proste i mocno życiowe – kto ma hajs, ten rządzi, a jeśli chcesz zaprosić panienkę do czterogwiazdkowego hotelu w Wiedniu, szykuj się na skuteczny zabieg odchudzający portfel. Bardziej zaawansowani gracze zostawali bankierami tylko po to, żeby go okradać, co już wtedy niemało mówiło o pewnych predyspozycjach zachowawczych młodego człowieka wychowanego nad Wisłą. Pamiętajcie, że ci ludzie później dorośli, a dzisiaj rządzą bankami, w których trzymacie oszczędności, to tak na marginesie. Swoją drogą, przestępczość w tamtych czasach była znacznie większa niż obecnie, ponieważ każdy obywatel żył w świętym przekonaniu, że nie trafi do pudła, jeśli tylko pokaże kartę „Wyjście z więzienia”. Jeśli nią dysponowałeś, właściwie mogłeś mordować innowierców, gwałcić nieletnich chłopców i okradać kantory ile wlezie, o ile oczywiście sędzia również był fanem eurobiznesu i uznawał ważność takiego immunitetu. Do historii przeszedł przypadek seryjnego mordercy kanibala z Sosnowca, który, przyłapany na gorącym uczynku (dosłownie, kiedy policja weszła do jego mieszkania, ściskał w ręku gorącą patelnię, smażąc żołądek sąsiada), pokazał „Wyjście z więzienia”, a mimo to trafił za kratki. „Karty od eurobiznesu nie mogą być już uznawane za prawdziwe. Moda na eurobiznes minęła. Od teraz, jeśli chce się uniknąć odpowiedzialności, należy mieć znajomości. No proszę państwa, mamy już XXI wiek, musimy gonić Zachód”. I tak zaczęła się nowa era. Era bez eurobiznesu.
Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.
Copyright © Maciej Frączyk, Czerwone i Czarne
Projekt okładki i layoutuPaweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
IlustracjePaweł Kuranda/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Zdjęcie na okładceSeweryn Cieślik
Redaktor prowadzącaKatarzyna Litwińczuk
KorektaAgnieszka Wasilewska, Piotr Łukasik
Skład i łamaniestudio/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
WydawcaCzerwone i Czarne Sp. z o.o. S.K.A.Rynek Starego Miasta 5/7 m. 5 00-272 Warszawa
Wyłączny dystrybutorFirma Księgarska Olesiejuk Sp. z o.o. sp. j.ul. Poznańska 91, 05-850 Ożarów Mazowiecki www.olesiejuk.pl
ISBN 978-83-7700-223-0
Warszawa 2016
Skład wersji [email protected]