Droga Wendy - Ann Zhao - ebook

Droga Wendy ebook

Ann Zhao

0,0
14,99 zł
Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 14,99 zł

Ten tytuł znajduje się w Katalogu Klubowym.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

„Platoniczna historia miłosna moich marzeń!” – Alice Oseman, osoba autorska znana z serii "Heartstopper"

Sophie i Jo, dwie studentki aroace, czyli aromantyczne i aseksualne, prowadzą wojnę w internecie, nieświadomie stając się przyjaciółkami w prawdziwym życiu.

Sophie Chi jest na pierwszym roku studiów. Już dawno pogodziła się ze swoją tożsamością aroace, a mimo to czerpie radość z prowadzenia na Instagramie popularnego konta „Droga Wendy”, gdzie udziela porad miłosnych. Nikt poza jej współlokatorką nie wie, że to ona stoi za tym uwielbianym profilem.

Jo Ephron, również pierwszoroczna i aroace, swoje konto „Z poważaniem, Wanda” stworzyła zupełnie przypadkowo i nie liczyła, że zdobędzie popularność. A teraz… wygląda na to, że rywalizuje z kontem Wendy? Ups! Jakby Jo miała mało zmartwień. Dziewczyna przeżywa egzystencjalny kryzys swojej tożsamości, zamartwiając się, że nikt jej nie pokocha i zawsze będzie sama.

Gdy napięcie w sieci narasta, w prawdziwym życiu Sophie i Jo coraz bardziej zbliżają się do siebie. Zwłaszcza kiedy odkrywają, że dzielą tę samą tożsamość. Jednak czy ich przyjaźń przetrwa, gdy dowiedzą się, kto stoi za kontami Wendy i Wandy?

Sięgnij po tę książkę, jeśli lubisz:

• "Loveless" Alice Oseman

• "Wszystkiego, co najlepsze" Mason Deaver

• "Przewodnik lesbijki po katolickiej szkole" Sonory Reyes

• "Perfect on Paper" Sophie Gonzales

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 430

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Za­pra­szamy na www.pu­bli­cat.pl
Ty­tuł ory­gi­nałuDear Wendy
Ilu­stra­cja okład­kowaBET­SY­COLA
Pol­ska wer­sja okładkiNA­TA­LIA TWARDY
Ko­or­dy­na­cja pro­jektuŁU­KASZ CHMARA
Re­dak­cjaPA­TRYK BIAŁ­CZAK
Ko­rektaSARA SZULC-PRZE­WO­DOW­SKA Za­cza­ruj­slowa.pl
Re­dak­cja tech­nicznaLO­REM IP­SUM – RA­DO­SŁAW FIE­DO­SI­CHIN
Dear Wendy © 2024 by Ann Zhao
All ri­ghts re­se­rved.
Po­lish edi­tion © Pu­bli­cat S.A. MMXXV (wy­da­nie elek­tro­niczne)
Wy­ko­rzy­sty­wa­nie e-bo­oka nie­zgodne z re­gu­la­mi­nem dys­try­bu­tora, w tym nie­le­galne jego ko­pio­wa­nie i roz­po­wszech­nia­nie, jest za­bro­nione.
All ri­ghts re­se­rved.
ISBN 978-83-271-6688-3
Kon­wer­sja: eLi­tera s.c.
jest zna­kiem to­wa­ro­wym Pu­bli­cat S.A.
PU­BLI­CAT S.A.
61-003 Po­znań, ul. Chle­bowa 24 tel. 61 652 92 52, fax 61 652 92 00 e-mail: of­fice@pu­bli­cat.pl, www.pu­bli­cat.pl
Od­dział we Wro­cła­wiu 50-010 Wro­cław, ul. Pod­wale 62 tel. 71 785 90 40, fax 71 785 90 66 e-mail: wy­daw­nic­two­dol­no­sla­skie@pu­bli­cat.pl

Wszyst­kim Wen­dym i Wan­dom w praw­dzi­wym ży­ciu, które wnio­sły ra­dość do mo­jego ży­cia w cza­sie stu­diów na Wel­le­sley.

I oso­bom, które po prze­czy­ta­niu tej książki zda­dzą so­bie sprawę, że są asek­su­alne i/lub aro­man­tyczne.

(Ni­gdy nie wia­domo. To mo­żesz być Ty).

Droga Osobo Czy­ta­jąca,

będę z Tobą cał­ko­wi­cie szczera: na­pi­sa­łam Drogą Wendy przede wszyst­kim po to, aby za­pew­nić so­bie roz­rywkę, gdy utknę­łam w po­koju pod­czas za­jęć na Zoo­mie. I osią­gnę­łam swój cel! Ale też na­pi­sa­łam ją z mi­ło­ści do wielu rze­czy: Wel­le­sley Col­lege, asek­su­al­nej i aro­man­tycz­nej spo­łecz­no­ści oraz do osób qu­eer POC[1].

Ta po­wieść jest fa­bu­la­ry­zo­wana, cza­sami ide­ali­zo­wa­łam w niej por­tret uczelni, na którą uczęsz­cza­łam. Wel­le­sley z Dro­giej Wendy jest ide­al­nym miej­scem dla So­phie i Jo (czy CO­VID w ogóle miał miej­sce w uni­wer­sum DW? A któż to wie!), ale praw­dziwe Wel­le­sley, zresztą jak każda in­sty­tu­cja, nie jest ide­alne. Mimo to jest tam wiele rze­czy, w któ­rych można się za­ko­chać, i cie­szę się, że ogól­nie było to dla mnie po­zy­tywne stu­denc­kie do­świad­cze­nie. Mam na­dzieję, że ta hi­sto­ria po­zwoli Ci się za­nu­rzyć w naj­za­baw­niej­sze, prze­dziwne i za­chwy­ca­jące czę­ści stu­denc­kiego ży­cia.

Cho­ciaż nie jest to tak do końca po­wieść au­to­bio­gra­ficzna, roz­wa­ża­nia na te­mat aro­man­tycz­no­ści i asek­su­al­no­ści po­ru­szane w tej książce, po­dob­nie jak wiele in­nych aspek­tów toż­sa­mo­ści, opie­ram w du­żej mie­rze na wła­snym do­świad­cze­niu. Jo i So­phie, a także wszyst­kie osoby, z któ­rymi się przy­jaź­nią, od­zwier­cie­dlają wie­dzę, którą opar­łam na wła­snym ży­ciu i hi­sto­riach lu­dzi wo­kół mnie. Jedna książka nie może jed­nak od­zwier­cie­dlić każ­dego do­świad­cze­nia spek­trum asek­su­al­no­ści i wszyst­kich jego prze­cięć z in­nymi znacz­ni­kami toż­sa­mo­ści – moim ce­lem przy two­rze­niu Dro­giej Wendy było do­da­nie cze­goś do ka­nonu li­te­ra­tury ze spek­trum asek­su­al­no­ści, a nie za­war­cie w niej wszyst­kich jej aspek­tów. Mimo wszystko mam na­dzieję, że przy­naj­mniej nie­które frag­menty tej po­wie­ści prze­mó­wią do osób czy­ta­ją­cych Drogą Wendy, szu­ka­ją­cych cze­goś, co bę­dzie dla nich zna­jome. Wiem, że Droga Wendy z pew­no­ścią by mi po­mo­gła, gdy­bym znów była na­sto­latką. Te­raz też mi po­maga.

W końcu, kie­ruję całą swoją mi­łość do dzie­cia­ków qu­eer (lub do­ro­słych!) bę­dą­cych jed­no­cze­śnie pe­ople of co­lour, które się­gnęły po tę książkę. So­phie żyła w moim umy­śle, od­kąd skoń­czy­łam trzy­na­ście lat i de­spe­racko pra­gnę­łam, by moje ży­cie zo­stało przed­sta­wione na stro­nach po­wie­ści. Dla­tego nie­zmier­nie się cie­szę, że w końcu zna­la­złam dla niej miej­sce w po­staci tej hi­sto­rii. Je­śli znaj­dzie­cie frag­ment sie­bie w So­phie albo w in­nych po­sta­ciach qu­eer POC i nie je­ste­ście pewni, co sta­nie się da­lej, pro­szę, wiedz­cie, że nie je­ste­ście sami – jest nas wielu i pew­nego dnia od­naj­dzie­cie swoją spo­łecz­ność, je­śli jesz­cze tego nie zro­bi­li­ście.

Koń­cząc po­zy­tyw­nym ak­cen­tem, ja sama je­stem taką ty­pową Wendy, skoro pi­szę tę notę od au­torki. Obie­cuję, że książka sama w so­bie nie jest aż tak po­ważna. W końcu na­pi­sa­łam ją dla śmiesz­ków.

Z po­wa­ża­niemAnn

ROZ­DZIAŁ 1

Inna

SO­PHIE

Udzie­la­nie rad bez­u­stan­nie przy­bi­tym oso­bom stu­diu­ją­cym na Wel­le­sley Col­lege było prak­tycz­nie pracą na pe­łen etat.

Gdy w ze­szłym se­me­strze za­czę­łam Drogą Wendy, spo­dzie­wa­łam się już, że zaj­mie mi to sporo czasu. Ale po mie­sią­cach spę­dzo­nych na ano­ni­mo­wym od­po­wia­da­niu na In­sta­gra­mie na py­ta­nia mo­ich ró­wie­śni­ków, jak po­ra­dzić so­bie z ży­ciem mi­ło­snym, za­czę­łam po­świę­cać co­raz wię­cej czasu temu przed­się­wzię­ciu. Dzień po dniu mój umysł zaj­mo­wały my­śli, jak do­ra­dzić dzie­siąt­kom nie­zna­jo­mym w spra­wie ich ży­cia oso­bi­stego. Na­wet kie­dyś, raz czy dwa, mi się to przy­śniło.

Wła­śnie ukła­dam od­po­wiedź na naj­now­sze py­ta­nie, gdy moja współ­lo­ka­torka Priya mówi:

– Hej, So­phie, spójrz na to.

Priya wciąż jest w swo­jej pi­ża­mie – bor­do­wej ko­szulce z li­ceum z na­pi­sem JOHNS CREEK GLA­DIA­TORS i po­la­ro­wych spodniach w kratkę. Jej dłu­gie, fa­lo­wane włosy są w nie­ła­dzie, ale brą­zowa skóra jest iry­tu­jąco gładka, mimo że dziew­czyna nie sto­suje żad­nych ko­sme­ty­ków. Wy­gląda na ab­so­lut­nie obu­rzoną.

Po­daje mi swój te­le­fon z otwar­tym In­sta­gra­mem, z trzema po­stami na stro­nie pro­filu – wszyst­kie slajdy na­pi­sane czcionką Co­mic Sans.

Marsz­czę brwi.

– Na co pa­trzę?

– Ten pro­fil – mówi Priya, wska­zu­jąc na na­zwę użyt­kow­nika. – Spójrz na te wszyst­kie po­sty.

Przy­glą­dam się wszyst­kiemu do­kład­nie. Na­zwa użyt­kow­nika to @wan­da­wel­le­sley69. Na zdję­ciu pro­fi­lo­wym znaj­duje się „W”, logo Wel­le­sley, ale znie­kształ­cone i od­bar­wione. Na­zwą wy­świe­tlaną jest „Z po­wa­ża­niem, Wanda”, a w opi­sie można prze­czy­tać: „Swoje py­ta­nia za­da­waj­cie pry­wat­nie!!!”. Konto ob­ser­wuje tro­chę po­nad sto osób. Wy­ry­wam te­le­fon z dłoni Priyi, mam­ro­cząc:

– Niech no spoj­rzę.

I otwie­ram pierw­szy post.

anon: mój chło­pak igno­ruje mnie za każ­dym ra­zem, gdy mó­wię mu o tym, że spo­sób w jaki do mnie mówi, spra­wia, że czuję się nie­pew­nie. jak po­wie­dzieć mu, żeby prze­stał???

A na na­stęp­nym ob­razku:

od­po­wiedź: omg rzuć dupka w cho­lerę!!!!!! znajdź so­bie part­nera, które bę­dzie cię do­brze trak­to­wał!!!! ży­cie jest za krót­kie, żeby uże­rać się z de­bi­lami!!!! ♥♥♥

Dwa po­zo­stałe po­sty wy­glą­dają do­syć po­dob­nie: ano­ni­mowa osoba za­daje py­ta­nie i za­pewne osoba, która utwo­rzyła to konto, udziela od­po­wie­dzi.

– Okej... Cóż, to dziwne – mó­wię.

– Wy­gląda zu­peł­nie jak twoje konto – mówi Priya. – Zna­czy oprócz es­te­tyki i ogól­nego po­dej­ścia do sprawy.

Ma ra­cję.

Priya jest je­dyną osobą w mo­jej szkole, która zna mój se­kret. Nie będę kła­mać, to cu­downe wie­dzieć, że tak ogromną część spo­łecz­no­ści Wel­le­sley ob­cho­dzą moje rady. Przy­wy­kłam do mó­wie­nia lu­dziom, co mają ro­bić – w końcu je­stem tą star­szą z ro­dzeń­stwa – ale je­śli cho­dzi o „Drogą Wendy”, to są­dzę, że lu­dzie na­prawdę słu­chają, bo je­stem bez­cie­le­snym tek­stem, a nie fi­li­gra­nową Chinką, która brzmi bar­dzo pi­skli­wie, gdy pró­buje pod­nieść głos.

To konto wy­gląda, jakby ktoś z ab­so­lut­nym bra­kiem po­czu­cia pro­fe­sjo­na­li­zmu po­sta­no­wił, że spró­buje być mną.

Po­mi­ja­jąc to, że konto na­zywa się „Z po­wa­ża­niem, Wanda” i tym sa­mym w bar­dzo oczy­wi­sty spo­sób po­ka­zuje, kogo ta osoba stara się na­śla­do­wać – Wendy i Wanda są na­szym stu­denc­kim żar­go­nem opi­su­ją­cym oso­bo­wo­ści typu A i B – na­zwa @wan­da­wel­le­sley69 ob­raża mnie, bo se­rio nie było w tym za grosz klasy. Nie ma nic gor­szego niż czcionka Co­mic Sans na pu­stym bia­łym tle.

– O mój boże – mó­wię, tak na­prawdę jesz­cze nie wie­dząc, jak się z tym do­kład­nie czuję. – Hm. Tak, to zde­cy­do­wa­nie brzmi jak ja. To... to na­prawdę nie­grzecz­nie ze strony tej osoby. – Spo­glą­dam na go­dzinę wy­świe­tlaną w rogu ekranu mo­jego kom­pu­tera. – Hej, już pra­wie czter­na­sta pięt­na­ście. Idź na za­ję­cia.

– Mam jesz­cze czas – upiera się, za­bie­ra­jąc swój te­le­fon. – A poza tym to jest ważne. Mu­simy wie­dzieć, kim jest Wanda.

Prze­wra­cam oczami, po czym pa­trzę na nią.

– „Droga Wendy” ma po­nad ty­siąc ob­ser­wu­ją­cych, któ­rzy nie znają jej toż­sa­mo­ści. Dla­czego więc nie zo­sta­wimy tego na póź­niej i cho­ciaż nie spró­bu­jesz nie spóź­nić się na za­ję­cia w dru­gim ty­go­dniu se­me­stru?

Priya wzdy­cha.

– W po­rządku. Ale wró­cimy do tego.

Pod­czas gdy Priya ubiera się w od­po­wiedni strój na za­ję­cia z an­giel­skiego o 14:20, wra­cam do swo­jego kom­pu­tera – do od­po­wie­dzi, którą po­win­nam się za­jąć. To do­syć pro­ste py­ta­nie. Po pro­stu ko­lejna osoba za­sta­na­wia­jąca się, czy jej crush ją lubi, czy nie. Za­czy­nam pi­sać: Przy­znaję, że gra­nica mię­dzy pla­to­nicz­nym a ro­man­tycz­nym związ­kiem może być do­syć nie­ja­sna...

– Hej, już wy­cho­dzę – mówi Priya, czym wy­rywa mnie z za­my­śle­nia.

Stoi przy drzwiach, opa­tu­lona w zi­mowy płaszcz, który jest zde­cy­do­wa­nie za długi i zbyt gruby na późną stycz­niową po­godę. (Dzięki, zmiano kli­matu). Jej włosy wy­stają spod czapki ro­bio­nej na dru­tach – to chyba pre­zent od jej dziew­czyny Izzy. Ma prze­rzu­coną przez ra­mię ma­te­ria­łową torbę.

– Baw się do­brze – mó­wię. – Cze­kaj, czy ro­bimy dzi­siaj ko­la­cję?

– Tak, na­pi­szę do cie­bie.

Wy­cho­dzi i za­myka drzwi.

Gdy tylko spo­glą­dam z po­wro­tem na swój ekran i na ba­ła­gan słów, które wła­śnie na­pi­sa­łam, wiem, że nie mogę się sku­pić. Moje my­śli zaj­muje „Z po­wa­ża­niem, Wanda”.

Wstaję i prze­cho­dzę przez po­kój. Po prze­su­nię­ciu na bok trzech ro­ślin w do­nicz­kach – fiołka afry­kań­skiego o imie­niu Fer­nando, kak­tusa Ja­net i pa­protki Tedy – mam wy­star­cza­jąco dużo miej­sca, by usiąść na na­szej ła­weczce w wy­ku­szu. Ra­zem z Priyą zgro­ma­dzi­ły­śmy te ro­ślinki w cza­sie je­sien­nego se­me­stru i to cud, że prze­trwały pod opieką na­szych są­sia­dów w trak­cie prze­rwy zi­mo­wej, gdy by­ły­śmy setki ki­lo­me­trów stąd – ja w Il­li­nois, a ona w Geo­r­gii.

Wy­cią­gam te­le­fon i wy­szu­kuję na­zwę użyt­kow­nika. @wan­da­wel­le­sley69 – ja­kie to nie­zwy­kle kre­atywne i doj­rzałe. Prze­glą­dam konto, znów raz po raz czy­ta­jąc po­sty, i sta­ram się zna­leźć wska­zówkę, o co w tym wszyst­kim cho­dzi. „Z po­wa­ża­niem, Wanda” zde­cy­do­wa­nie stara się być... cóż... kimś ta­kim jak ja.

Nie chcę ni­czego za­czy­nać, ale o co tu wła­ści­wie cho­dzi?

ROZ­DZIAŁ 2

Do­bry boże, se­rio nie chcę od­po­wia­dać na py­ta­nie o sek­sie

JO

Wendy Wel­le­sley to stan ży­cia. Spo­sób my­śle­nia. Ar­che­typ ide­al­nej osoby stu­diu­ją­cej na Wel­le­sley – osią­ga­jący wy­so­kie wy­niki, ra­cjo­nalny młody czło­wiek dwu­dzie­stego pierw­szego wieku.

Ta osoba, która za­wsze zo­staje wzy­wana do od­po­wie­dzi przez pro­fe­so­rów? Wendy. Ta, która na­prawdę je trzy po­siłki dzien­nie? Wendy. Ktoś, kto czyta li­te­ra­turę faktu dla przy­jem­no­ści? Zde­cy­do­wa­nie Wendy.

A więc wie­cie... nie ja. Je­śli już, to je­stem Wandą Wel­le­sley: po pro­stu sta­ram się, jak mogę, by do­brze się ba­wić i zre­lak­so­wać (prze­waż­nie). Dla­tego wła­śnie tak na­zwa­łam za­ło­żone przeze mnie kilka dni temu konto na In­sta­gra­mie. Wszy­scy wie­dzą o dy­cho­to­mii Wendy/Wanda, dla­tego każdy bę­dzie do­kład­nie wie­dzieć, co sta­ram się tu osią­gnąć.

Za­bawne, że te­raz zdo­by­wam ob­ser­wu­ją­cych – a także dużo py­tań – gdy ory­gi­nal­nym za­ło­że­niem miał być tylko je­den post.

To wszystko z po­wodu mo­jej współ­lo­ka­torki Katy Mur­phy, która miała naj­bar­dziej gów­nia­nego chło­paka, jaki kie­dy­kol­wiek ist­niał: Ja­sona Wil­ming­tona-Mont­go­mery’ego.

Po­słu­chaj­cie: od za­wsze nie­na­wi­dzi­łam, gdy moi przy­ja­ciele się z kimś uma­wiali. Prze­peł­niało mnie to zło­ścią w li­ceum – spo­sób, w jaki to spra­wiało, że moja grupa przy­ja­ciół nie­ustan­nie się zmie­niała. Nie zno­si­łam tego w gim­na­zjum, gdy ta­kie zna­jo­mo­ści w ogóle ciężko było na­zwać związ­kami, bo po pro­stu czu­łam się przez to nie­zręcz­nie. Ale gdy mó­wię, że nie­na­wi­dzę związku Katy z Ja­so­nem, to mó­wię po­waż­nie.

Nie można ufać chło­pa­kom z brac­twa uczęsz­cza­ją­cym na MIT. Nie można ufać fa­ce­tom, któ­rych imiona za­czy­nają się na „J”. I zde­cy­do­wa­nie nie można ufać fa­ce­tom, któ­rych na­zwi­ska brzmią pre­ten­sjo­nal­nie, sta­ro­świecko i wska­zują na to, że po­cho­dzą z bo­ga­tej ro­dziny (a do tego mają dwa na­zwi­ska). Katy po­znała go w grud­niu na Tin­de­rze. Za­częli ofi­cjal­nie się spo­ty­kać tuż przed prze­rwą zi­mową i uma­wiali się prak­tycz­nie przez więk­szość tego czasu – a jak się oka­zało, oboje miesz­kali dwa mia­sta od sie­bie w sta­nie Nowy Jork.

Te kilka ty­go­dni ich związku były tor­turą. Dla Katy, dla mnie i dla Lianne, trze­ciej współ­lo­ka­torki w na­szym po­koju w aka­de­miku. Nie by­ły­śmy na­wet wtedy na kam­pu­sie. Lianne i ja do­świad­czy­ły­śmy tego wszyst­kiego przez go­rącz­kowe wia­do­mo­ści od Katy.

Jak opi­sać ta­kiego fa­ceta jak Ja­son?

Tak szcze­rze to jest dup­kiem.

Gdy Katy wspo­mniała, że jest bi­sek­su­alna, Ja­son twier­dził, że ona jest he­tero, tylko „po­trze­buje uwagi”. Kiedy Katy się temu sprze­ci­wiła, za­czął mó­wić, że to jest „w su­mie cał­kiem atrak­cyjne”, że lubi dziew­czyny. Pró­bo­wał wy­wie­rać pre­sję na Katy, aby upra­wiała z nim seks, gdy jesz­cze tego nie chciała. Co ja­kiś czas wy­gła­szał nie­jed­no­znaczne ra­si­stow­skie ko­men­ta­rze, ocze­ku­jąc, że Katy – która też jest biała – się z nim zgo­dzi, a gdy je kwe­stio­no­wała, wście­kał się.

Sta­rała się mu po­wie­dzieć, że spo­sób, w jaki ją trak­to­wał, spra­wiał, że czuła się nie­pew­nie i ogól­nie okrop­nie, ale ją igno­ro­wał. Po dwóch ty­go­dniach rand­ko­wa­nia Katy wró­ciła do swo­jej te­ra­peutki z li­ceum na nie­za­pla­no­waną se­sję.

Do­brze, że Katy miała po­ukła­dane ży­cie. Gdyby taka sy­tu­acja spo­tkała mnie, pew­nie skoń­czy­łoby się na po­grą­że­niu się w roz­pa­czy. Ra­czej taka rzecz ni­gdy mi się nie przy­da­rzy, bo rand­ko­wa­nie w ogóle mnie nie in­te­re­suje, ale mimo wszystko.

Z po­mocą te­ra­peutki Katy już pla­no­wała ze­rwać z Ja­so­nem, gdy w ze­szłym ty­go­dniu wpadł mi do głowy po­mysł z In­sta­gra­mem, po tym, jak wró­ci­ły­śmy na kam­pus na se­mestr wio­senny. Ni­gdy nie pro­siła o po­moc „Drogą Wendy”, gdyż udała się pro­sto do te­ra­peutki. Nie chcia­łam jed­nak, żeby nie wzięła udziału w już kul­to­wym do­świad­cze­niu Wel­le­sley, czyli otrzy­ma­niu rady od przy­pad­ko­wej osoby, która – jak wszy­scy zde­cy­do­wali – jest au­to­ry­te­tem i może nam mó­wić, co mamy ro­bić.

To było ła­twe, wy­star­czyło stwo­rzyć pro­sty sza­blon Q&A. Ro­bię dwa slajdy, two­rzę konto na In­sta­gra­mie, umiesz­czam zdję­cia i wy­sy­łam je do Katy, mó­wiąc „nie ma za co”, i do­daję kilka głu­piut­kich emoji.

Gdy to zo­ba­czyła, prze­wró­ciła oczami i po­wie­działa: „Dzię­kuję. Chyba”. Po­ka­za­łam je też Lianne, która od­po­wie­działa: „Je­steś do­słow­nie naj­gor­sza. Zrób też ta­kie dla mnie”.

Katy ze­rwała z Ja­so­nem na­stęp­nego dnia. Mi­nął już pra­wie ty­dzień i wszystko było w po­rządku w po­koju STO-202.

W końcu ro­bię też post dla Lianne, tak żeby nie prze­ga­piła ta­kiej oka­zji.

anon: my­ślę, że je­stem nie­zwy­kle cool i sexy, dla­czego więc nie mam dziew­czyny? pls po­mocy

od­po­wiedź: to za­bawne, że wszy­scy w tej szkole na­rze­kają, że są sin­glami; wi­dzą, że inni na­rze­kają, że są sin­glami, a po­tem i tak po­zo­stają sin­glami!

To było za­bawne. Przy­naj­mniej roz­śmie­szyło Lianne. Ale wtedy Katy udo­stęp­niła post w swo­jej re­la­cji na In­sta­gra­mie, a miała tam mnó­stwo zna­jo­mych, więc ob­ser­wu­jący za­częli na­pły­wać fa­lami.

Moja uczel­nia znacz­nie różni się od więk­szo­ści in­nych uczelni w Ame­ryce. Różni się na­wet od więk­szo­ści uczelni sztuk wy­zwo­lo­nych. To część uroku hi­sto­rycz­nie żeń­skich uczelni. (To nie jest wy­łącz­nie uczel­nia dla ko­biet. Nie uczęsz­czają tu same ko­biety, mimo tego, co czę­sto mówi na­sza ad­mi­ni­stra­cja). By­cie w śro­do­wi­sku, gdzie nikt z two­ich ró­wie­śni­ków nie jest cis męż­czy­zną, na­prawdę zmu­sza do tego, żeby uka­zać swoje naj­praw­dziw­sze ob­li­cze, włą­cza­jąc w to me­dia spo­łecz­no­ściowe. A tak wła­ści­wie – zwłasz­cza me­dia spo­łecz­no­ściowe.

Oczy­wi­ście ist­nieje wiele ofi­cjal­nych in­sta­gra­mo­wych kont Wel­le­sley, które są pro­wa­dzone przez wła­dze uczelni. Więk­szość na­szych klu­bów i or­ga­ni­za­cji też ma swoje. Ale mamy też mnó­stwo dziw­nych ano­ni­mo­wych pro­fili. Ta­kich, które mó­wią, ja­kie lody sprze­dają w da­nej sto­łówce. Ta­kich, które wsta­wiają zdję­cia róż­nych skraw­ków traw­nika. „Droga Wendy”, konto z ra­dami mi­ło­snymi, które po­ja­wiło się do­piero w tym roku, jest tym, na któ­rym wzo­ruję wła­sne.

W tej szkole, gdy tylko utwo­rzysz konto, lu­dzie cię znajdą. Wy­star­czy za­le­d­wie jedna osoba albo dwie, które cię ob­ser­wują, by wy­wo­łać po­tężny efekt do­mina, po­nie­waż al­go­rytm su­ge­ruje twój pro­fil ko­mu­kol­wiek, kto jest choćby po­śred­nio po­wią­zany z uczel­nią. Roz­po­zna­wal­ność konta zwięk­sza się, gdy ty też za­czniesz ich ob­ser­wo­wać, co oczy­wi­ście za­wsze ro­bię, bo to jest pod­sta­wowa ety­kieta in­ter­ne­towa.

Od tego czasu do­staję dużo pry­wat­nych wia­do­mo­ści od osób pro­szą­cych mnie o radę w spra­wie ich pro­ble­mów.

Omó­wi­łam to z Katy i Lianne i chyba będę to ro­bić. Będę pro­wa­dzić konto z ra­dami. Nie chcia­łam, żeby lu­dzie my­śleli o mnie jako o na­stęp­czyni „Dro­giej Wendy”. Tylko bar­dziej... jako o al­ter­na­ty­wie. Dru­giej opi­nii. Kimś za­baw­nym i szcze­rym, a nie śmier­tel­nie po­waż­nym i dziw­nie ra­do­snym. Kimś, kto jest rów­nie wielką po­rażką jak oni, a nie ide­al­nym przy­kła­dem es­te­tyki li­ght aca­de­mia, która i tak jest prze­sta­rzała i nie­fajna.

Two­rzę czwarty wpis do opu­bli­ko­wa­nia. Ktoś za­py­tał mnie o sprawę zwią­zaną z sek­sem i, do­bry boże, se­rio nie chcę od­po­wia­dać na sprawę zwią­zaną z sek­sem. Ale już od­po­wie­dzia­łam na wia­do­mość tej osoby, mó­wiąc, że zro­bię wszystko, co w mo­jej mocy.

Ale co ma się niby po­wie­dzieć, gdy ktoś mówi ci, że chło­pak nie chce uży­wać pre­zer­wa­tyw? Mó­wiąc szcze­rze, nie mam po­ję­cia. Ni­gdy nie do­świad­czy­łam po­ciągu sek­su­al­nego i z całą pew­no­ścią ni­gdy nie do­świad­czy­łam sto­sunku płcio­wego.

Znam tylko jedną osobę, która upra­wiała kie­dyś seks z fa­ce­tem. Pa­trzę na Katy. Sie­dzi na na­szym pu­fie w rogu po­koju i szki­cuje coś na swoim iPa­dzie. Słu­chawki spo­czy­wają ide­al­nie na jej dłu­gich, pro­stych wło­sach, które są o kilka od­cieni ciem­niej­sze od mo­ich brą­zo­wych lo­ków. Ma na so­bie długą su­kienkę w kwia­towy wzór, która luźno układa się na jej krą­gło­ściach.

Wy­gląda tak spo­koj­nie i chyba jest jej wy­god­nie. Aż nie chcę jej prze­szka­dzać.

Ale i tak to ro­bię.

– Katy?

Brak od­po­wie­dzi. Albo mu­zyka gra nie­wia­ry­god­nie gło­śno, albo te słu­chawki re­du­kują dźwięk le­piej, niż my­śla­łam.

– Katy! – mó­wię znowu, ma­cha­jąc do niej.

Pod­nosi wzrok za­nie­po­ko­jona i zdej­muje słu­chawki.

– Wszystko w po­rządku? – pyta.

– Mam py­ta­nie – mó­wię.

Unosi brwi.

– O co cho­dzi?

Biorę od­dech. Nie wiem, jak to za­cząć w de­li­katny spo­sób.

– A więc, upra­wia­łaś kie­dyś seks z cis męż­czy­zną?

Co za świetny spo­sób, by roz­po­cząć roz­mowę, Jo­anna. Czy to nie za­bawne roz­ma­wiać o ży­ciu in­tym­nym two­jej współ­lo­ka­torki? Uwiel­biam po­sia­dać wie­dzę na te­mat tego, że czę­ści ciała in­nych lu­dzi do­ty­kały czę­ści ciała Katy. Bar­dzo faj­nie. Na­prawdę świet­nie. To nie mo­gła­bym być ja! Nie chcę, żeby ktoś oglą­dał moją po­chwę w ja­kim­kol­wiek in­nym kon­tek­ście niż me­dycz­nym.

Na szczę­ście Katy nie wy­daje się szcze­gól­nie spe­szona.

– Hm... nie od czasu li­ceum, ale tak. Dla­czego?

– Hm. – Kręcę głową. – Co byś zro­biła, gdyby od­mó­wił za­bez­pie­cze­nia się?

Za­sta­na­wia się nad tym przez chwilę.

– Chyba po pro­stu nie upra­wia­ła­bym z nim seksu. Nie zro­bi­łam tego z Ja­so­nem, prawda?

– Mm. Tak, to ma sens.

– Dla­czego py­tasz? Czy to na twój In­sta­gram?

– Tak i nie wiem, co od­po­wie­dzieć.

Katy wzru­sza ra­mio­nami.

– O ile ta osoba nie ma nic prze­ciwko temu, by za­ży­wać pi­gułki an­ty­kon­cep­cyjne, prze­ba­dać się na cho­roby we­ne­ryczne, i ufa, że part­ner nie bę­dzie jej zdra­dzał...

Prze­rywa nam otwar­cie drzwi, w któ­rych stoi Lianne – wła­śnie wró­ciła z za­jęć. Ma na so­bie czapkę, która cał­ko­wi­cie za­krywa jej krótko przy­strzy­żone włosy, i skó­rzaną kurtkę, na któ­rej znaj­dują się kro­pelki wody, bo na dwo­rze pada deszcz. Po­mimo ta­kiej po­gody jej ciem­no­brą­zowy ko­rek­tor, który wiem, że za­sła­nia kilka blizn po trą­dziku, wy­gląda na kom­plet­nie nie­na­ru­szony.

W po­rów­na­niu z Katy Lianne jest dla mnie nieco więk­szą ta­jem­nicą. Gdy za­czę­ły­śmy ra­zem miesz­kać, nie do­ga­dy­wa­ły­śmy się zbyt do­brze – mia­ły­śmy od­mienne ży­ciowe przy­zwy­cza­je­nia i roz­kłady dnia – ale te­raz wiem, że jest je­dyną znaną mi osobą, która w każ­dym mo­men­cie może do­rów­nać mo­jej ener­gii.

Oto przy­kład: wy­star­czy jedno spoj­rze­nie na mnie i na Katy, a ona mówi:

– Czy w czymś prze­szka­dzam? Bo wy­glą­da­cie nad wy­raz po­waż­nie.

– Roz­ma­wiamy o pre­zer­wa­ty­wach – od­po­wiada non­sza­lancko Katy.

Lianne otwiera sze­roko oczy.

– Roz­ma­wia­cie... Co? Czemu?

Szcze­rze mó­wiąc, tak wła­ści­wie to nie ma żad­nego po­waż­nego po­wodu, dla któ­rego Katy i ja mia­ły­by­śmy roz­ma­wiać o pre­zer­wa­ty­wach. Nie mam po­trzeby ich kupna w naj­bliż­szym cza­sie. Praw­do­po­dob­nie ni­gdy nie będę miała.

– Ktoś na­pi­sał do mnie z py­ta­niem, co ma zro­bić, je­śli chło­pak tej osoby od­ma­wia za­kła­da­nia pre­zer­wa­tywy – wy­ja­śniam.

Lianne pry­cha.

– Ze­rwać z nim oczy­wi­ście. Woli do­stać chla­my­diozy? Albo... hm... zajść w ciążę?

– Cóż, chwila – mówi Katy. – Może uda im się ja­koś ne­go­cjo­wać. Nie każdy fa­cet jest to­tal­nym śmie­ciem.

– Tak, cho­ciaż moją od­po­wie­dzią na każde py­ta­nie, które do­staję, nie po­winno być to, żeby te osoby rzu­cały swo­ich part­ne­rów – do­daję.

Lianne wzru­sza ra­mio­nami.

– Pisz, co chcesz. To twoje konto.

Och tak. Mogę mó­wić, co tylko chcę.

Tylko że nie, nie mogę, bo gdy­bym po­wie­działa coś nie tak, wszy­scy by mnie znie­na­wi­dzili, a ja bar­dzo nie chcę być ofiarą kul­tury unie­waż­nia­nia, i to za­nim skoń­czę pierw­szy rok, przez osoby stu­diu­jące na tej uczelni, które cały czas są on­line.

– W każ­dym ra­zie – mówi Katy. – Lianne, jak za­ję­cia?

Prze­staję sku­piać się na ich gło­sach, gdy od­blo­ko­wuję te­le­fon, gdzie mam... sześć wia­do­mo­ści na In­sta­gra­mie od @de­ar­wen­dy­wel­le­sley.

Ha.

To dużo cie­kaw­sze niż hi­po­te­tyczny on­line sha­ming.

To było do prze­wi­dze­nia, że „Droga Wendy” mnie znaj­dzie. Nie zda­wa­łam so­bie jed­nak sprawy, że to na­stąpi tak szybko.

@de­ar­wen­dy­wel­le­sley:

Cześć! Na­zy­wam się Wendy i je­stem osobą, która pro­wa­dzi to konto

(Zna­czy, to nie jest oczy­wi­ście moje praw­dziwe imię)

(Albo może jest! Kto wie!)

Dzi­siaj zna­la­złam twoje konto i jest bar­dzo za­bawne!

I chcia­łam po pro­stu po­wi­tać cię w in­sta­gra­mo­wej spo­łecz­no­ści Wel­le­sley

Je­stem pewna, że wnie­siesz do niej wiele faj­nych rze­czy :)

Co to za pa­sywno-agre­sywne bzdury! Uśmiech­nięta buźka? Se­rio?

@wan­da­wel­le­sley69:

och

cześć

dzięki? cie­szę się, że tu je­stem lol??

Nie mogę stwier­dzić, co ta osoba knuje. Czy chce, że­bym usu­nęła mój In­sta­gram? Nie, prawda? Bo mnie wita.

@de­ar­wen­dy­wel­le­sley

Cie­szę się, że tu je­steś!

Chcia­łam się tylko do­wie­dzieć, je­śli to nie jest zbyt duża prośba...

Czy twoje konto ma być pa­ro­dią mo­jego czy coś w tym stylu?

To su­per, je­śli jest :) ale by­łam cie­kawa

Znowu ta uśmiech­nięta buźka.

@wan­da­wel­le­sley69:

och, hm... nie bar­dzo???

bar­dziej na­śmie­wa­nie się z mo­ich przy­ja­ciół

które tak jakby prze­kształ­ciło się w udzie­la­nie praw­dzi­wych po­rad lu­dziom z wel­le­sley

ale nie sta­ram się wkro­czyć na twoje te­ry­to­rium!

chcę tylko zro­bić coś faj­nego

Gdy­bym była na­prawdę al­tru­istyczną osobą, za­pro­po­no­wa­ła­bym usu­nię­cie mo­jego konta, szcze­gól­nie te­raz, gdy mój po­cząt­kowy cel zo­stał osią­gnięty. Za­wsze jed­nak do­sta­wa­łam śred­nią ocenę na wy­ka­zie ocen w pod­sta­wówce przy okienku „osoba tro­skliwa i miła dla in­nych”, więc na­tu­ral­nie nie mó­wię nic wię­cej.

I to se­rio działa na moją ko­rzyść.

@de­ar­wen­dy­wel­le­sley:

Ach to­tal­nie w po­rządku!! Chcia­łam się upew­nić haha

Może być faj­nie mieć na po­kła­dzie ko­lejną osobę udzie­la­jącą rad

In­te­re­su­jące. Nie mogę stwier­dzić, jaki był mo­tyw tej osoby.

Wy­sy­łam od­po­wiedź, która chyba jest wy­star­cza­jąco pa­sywno-agre­sywna:

su­per faj­nie :)

I kilka se­kund póź­niej wi­dzę, że po­lu­biono moją wia­do­mość. I to wszystko.

Mam się bać czy coś?

Droga Wendy,

po­doba mi się jedna z mo­ich przy­ja­ció­łek, ale nie mogę stwier­dzić, czy ona też mnie lubi. Ostat­nio spę­dzamy ra­zem dużo czasu. Cza­sami przy­cho­dzę do niej, żeby się po­uczyć, ale póź­niej i tak koń­czy się na oglą­da­niu Net­flixa na jej lap­to­pie. Pew­nego razu po­sta­no­wi­ły­śmy spo­tkać się na lunch, a ona od­po­wie­działa: „To mamy randkę!”, ale nie wiem, czy miała to na my­śli w przy­ja­ciel­ski, czy ro­man­tyczny spo­sób. Lubi mnie dużo przy­tu­lać, gdy się spo­ty­kamy, ale nie je­stem pewna, czy po pro­stu jest wy­lewna wo­bec wszyst­kich, czy tylko wo­bec mnie. Jak mam z nią o tym po­roz­ma­wiać?

Uści­ski

Za­gu­biona i Les­bijka (ona/jej)

Droga Za­gu­biona,

przy­znaję, że gra­nica mię­dzy pla­to­nicz­nym a ro­man­tycz­nym związ­kiem może być do­syć nie­ja­sna. Każdy z nas w ja­kiś pla­to­niczny spo­sób ze sobą flir­tuje, na­wet dziew­czyny he­tero. (Zwłasz­cza dziew­czyny he­tero, je­śli mam być szczera, ale nie po­ru­szajmy dzi­siaj tego te­matu). Za­daj so­bie kilka py­tań: Czy spę­dza tyle samo czasu z in­nymi przy­ja­ciółmi, co z Tobą? Czy w taki sam spo­sób oka­zuje im czu­łość? Czy ma zwy­czaj flir­to­wa­nia z wszyst­kimi swo­imi przy­ja­ciółmi? Je­śli od­po­wie­dzią na wszyst­kie te py­ta­nia jest „nie”, to może też Cię lubi. Na­wet je­śli od­po­wie­dzią na te py­ta­nia było „tak”, to wciąż ist­nieje moż­li­wość, że by­łaby otwarta na uma­wia­nie się z Tobą (chyba że oczy­wi­ście jest he­tero, ale za­kła­dam, że już to roz­wa­ża­łaś).

Na­stęp­nym ra­zem, gdy bę­dzie­cie ra­zem, zwróć uwagę na to, jak się za­cho­wuje przy To­bie. Szu­kaj oznak za­in­te­re­so­wa­nia – prze­dłu­ża­jący się kon­takt wzro­kowy, po­chy­la­nie się do Cie­bie, ru­mie­nie­nie się. Ty rów­nież do­sto­suj swoją mowę ciała, żeby zo­ba­czyła, że je­steś nią za­in­te­re­so­wana.

Je­śli to gra­nie na zwłokę jest jed­nak dla Cie­bie zbyt wolne, to po­wiedz jej o swo­ich uczu­ciach! Spójrz na mój post z 22 stycz­nia z ra­dami, jak po­wie­dzieć ja­kiejś oso­bie, że ją lu­bisz. Naj­waż­niej­sze jest, żeby ja­sno wy­ra­zić to, że sza­nu­jesz jej gra­nice i bę­dziesz chciała tylko ta­kiej re­la­cji, z którą obie bę­dzie­cie czuły się kom­for­towo.

Z po­wa­ża­niem

Wendy Wel­le­sley

priy­acha­kra­bar­ti05 9h

ach ta wieczna walka osób ho­mo­sek­su­al­nych.

3 po­lu­bie­nia Od­po­wiedz

flo­re­sa­li­cia­214 8h

ab­so­lut­nie do­pro­wa­dza mnie do szału część „zwłasz­cza dziew­czyny he­tero, je­śli mam być szczera, ale nie po­ru­szajmy dzi­siaj tego te­matu”

7 po­lu­bień Od­po­wiedz

wan­da­wel­le­sley69 10h

lol po pro­stu idź­cie się już ca­ło­wać

4 po­lu­bie­nia Od­po­wiedz

de­ar­wen­dy­wel­le­sley 9h

Albo mogą za­jąć się tą sy­tu­acją jak doj­rzałe do­ro­słe osoby??

1 po­lu­bie­nie Od­po­wiedz

wan­da­wel­le­sley69 4h

niech ktoś po­wie wendy, że do­ro­słe osoby w rze­czy­wi­sto­ści się ca­łują

2 po­lu­bie­nia Od­po­wiedz

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

PRZY­PISY

[1] Pe­ople of co­lour – okre­śle­nie uży­wane w sto­sunku do wszyst­kich osób, które nie są uwa­żane za białe (przyp. tłum.).