Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Habsburgowie zaliczali się do najważniejszych dynastii Europy, byli pierwszymi władcami, których posiadłości obejmowały cały świat. Osiągnęli wielkość dzięki szczęściu i sile. Rządzili nieprzerwanie Świętym Cesarstwem Rzymskim po 1273 roku i niemal bez przerwy od 1438 aż do upadku cesarstwa w 1806 roku.
Wczesne dzieje rodu przypominają dreszczowce, w których fakty mieszają się ze spekulacjami, sięgają bowiem V wieku naszej ery i prowadzą przez tajemniczą alzacką rodzinę Etichonidów do francuskich Merowingów, których mitycznym protoplastą był Kwinotaur czyli byk z pięcioma rogami.
W XIII wieku Habsburgowie uzyskali znaczne obszary w Europie Środkowej, odpowiadające z grubsza terytorium dzisiejszej Austrii i Słowenii. Następnie, w okresie zaledwie pół wieku, poczynając od lat siedemdziesiątych XV wieku, posiadłości Habsburgów znacznie się powiększyły – aby objąć Niderlandy, Hiszpanię, Czechy, Węgry i większą część dzisiejszych Włoch. Najcenniejszą zdobyczą stanowiła Hiszpania, ponieważ wraz z nią przyszedł Nowy Świat i przedsięwzięcia kolonialne obejmujące Ocean Spokojny i Azję. Posiadłości Habsburgów były pierwszym imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 559
Wprowadzenie
Biblioteka Cesarska
Hofburg był pałacem zimowym Habsburgów, a obecnie jest jedną z głównych atrakcji turystycznych Wiednia. Dorożki wiozą zwiedzających pod jego łukami, a następnie – przez wąskie uliczki sąsiedniego starego miasta. Tłumy przeciskają się alejkami, nierzadko nie zważając nawet na ruch uliczny, gdy zobaczą białe nosy lipicańskich koni w stajniach. Poza krytym zielonym dachem skrzydłem św. Michała, wybudowanym w XIX wieku, wnętrze pałacu nie wygląda szczególnie imponująco, gdyż składają się na nie kolejne dziedzińce, wykorzystywane obecnie jako parkingi, z otaczającymi je fasadami w przytłumionym barokowym stylu.
Hofburg, dawna rezydencja cesarska w Wiedniu. Źródło: Shutterstock/hans engbers.
Przynajmniej dzisiaj Hofburg jest dobrze utrzymany. Fotografie i przezrocza sprzed 1918 roku, kiedy nadal był on „pałacem użytkowym”, ukazują odpadające tynki, popękane ściany i rozbite okna. Przez większą część swojej historii Hofburg był placem budowy. Kolejni cesarze dodawali nowe skrzydła, burząc elementy utrudniające renowację, i wykorzystywali raczej kamień niż drewno. Aż do XVII wieku Hofburg miał też istotne znaczenie dla obrony miasta i przylegał do murów obronnych Wiednia. Turcy osmańscy po raz ostatni oblegli miasto w 1683 roku. Po ich klęsce habsburscy cesarze mogli wreszcie zacząć postrzegać Hofburg jako pałac i miejsce dworskich ceremonii, a nie ufortyfikowaną rezydencję.
W sercu Hofburga znajduje się tak zwany Stary Zamek (Alte Burg). Podczas rekonstrukcji pałacu w XVII i na początku XVIII wieku został on całkowicie zabudowany i dzisiaj widać bardzo niewiele śladów jego oryginalnej bryły. Wzniesiony w pierwszej połowie XIII wieku Stary Zamek był masywnym kamiennym bastionem o dużej powierzchni z czterema wieżami, z których każdą pokrywał spadzisty dach ozdobiony zwieńczeniami. Mimo rozmiarów wnętrze Starego Zamku było posępne. Goście skarżyli się na wewnętrzny dziedziniec, niedostatecznie szeroki, aby wóz mógł zawrócić, ciasne komnaty, zatęchłe klatki schodowe i brak gobelinów na ścianach. Ale celem obiektu nie było olśniewanie przepychem wnętrz. Miał on groźnie górować nad miastem i najbliższą okolicą, dając świadectwo potęgi1.
Stary Zamek stał się pierwszą wizytówką Habsburgów. Początkowo była to dynastia środkowoeuropejska, a ich ziemię rodową stanowiła Austria. Natomiast w XVI i XVII wieku byli również władcami Hiszpanii i posiadłości hiszpańskich w Niderlandach, we Włoszech i w Nowym Świecie. Choć pod względem militarnym przestarzały, wzór Starego Zamku był powielany w wielkich rezydencjach, które Habsburgowie albo zamawiali, albo odbudowywali w Hiszpanii – w Toledo i Madrycie – i został przewieziony do obu Ameryk. W Meksyku blokhauz z czterema wieżami był oznaką władzy sprawowanej przez pierwszych królewskich gubernatorów – ludzie podlejsi musieli się zadowolić dwiema wieżami. W Świętym Cesarstwie Rzymskim, którym Habsburgowie rządzili jako cesarze, a które zajmowało w przybliżeniu obszar dzisiejszej Austrii, Niemiec i Republiki Czeskiej, ambitni książęta także budowali czterowieżowe warownie, aby demonstrować w ten sposób własny prestiż2.
Habsburgowie byli pierwszymi władcami, których posiadłości obejmowały cały świat, i osiągnęli wielkość dzięki szczęściu i sile. W XVI wieku czterowieżowa warownia była oznaką ich fizycznego panowania nad częścią Europy i, reprodukowana za oceanem, świadectwem globalnej dominacji. Był to natomiast tylko jeden z symboli, którymi posługiwali się Habsburgowie, ponieważ postrzegali oni swoją potęgę zarówno jako coś, do czego byli predestynowani, jak i część boskiego porządku, zgodnie z którym urządzony został świat. Wymagało to subtelniejszej symboliki niż groźba zawarta w kamieniu.
Przebudowa Hofburga na początku XVIII wieku, podczas której zniknął ostatecznie z horyzontu Stary Zamek, obejmowała wzniesienie Biblioteki Dworskiej (Hofbibliothek). Wcześniej cesarski księgozbiór znajdował się w opuszczonym opactwie w Wiedniu, w skrzydle prywatnego pałacu i drewnianym budynku w cieniu Starego Zamku (przy dzisiejszym Josefsplatz). Bibliotekarze skarżyli się na wilgoć, kurz z ulicy, niedostateczne oświetlenie i niebezpieczeństwo pożaru. Ale dopiero za długiego panowania Karola VI (1711–1740) Biblioteka Cesarska znalazła stałą siedzibę w miejscu znajdującym się bezpośrednio na południe od niegdysiejszego Starego Zamku3.
Nowy budynek biblioteki powstał w latach dwudziestych XVIII wieku i dzisiaj wygląda mniej więcej tak, jak chciał cesarz Karol VI. Około 200 tysięcy ksiąg i rękopisów spoczęło na półkach w jednej sali mającej 75 metrów długości. Do tego czasu zbiór obejmował dzieła z zakresu teologii, historii Kościoła, prawa, filozofii, fizyki i matematyki oraz mnóstwo rękopisów w języku greckim, łacińskim, syryjskim, aramejskim i koptyjskim. Karol otworzył swoją bibliotekę dla uczonych, chociaż musieli oni starać się o pozwolenie, a godziny odwiedzin ograniczały się do poranków. W zamian za ten akt szczodrobliwości cesarz nałożył podatek na gazety. Wprowadzony z początku tymczasowo, aby pokryć koszty budowy, stał się wkrótce podatkiem stałym przeznaczonym rzekomo na przyszłe nabytki. Od drukarzy wymagano też, aby przekazywali bibliotece egzemplarze wszystkich książek, które składali. Ponieważ jednak wielu z nich parało się również pornografią, od tego obowiązku często się uchylano4.
Pośrodku biblioteki stoi naturalnej wielkości marmurowy posąg Karola VI przedstawionego jako Herkules Musagetes (Herkules przewodnik Muz). Sklepienie ukazuje apoteozę cesarza, czyli wyniesienie do nieba, i sławi jego osiągnięcia alegorycznymi postaciami. W odróżnieniu od wizerunku George’a Washingtona, którego apoteoza jest ukazana w rotundzie amerykańskiego gmachu Kapitolu, ze sklepienia nie spogląda na nas sam Karol. Cesarz nadal żył, kiedy artysta rozpoczął swoją pracę, i nie dostąpił jeszcze niebiańskiej chwały. Czeka na niego natomiast szybująca postać trzymająca wieniec laurowy, co nie pozostawia żadnych wątpliwości, że pod koniec życia Karol znajdzie się w towarzystwie aniołów i zasiądzie pośród nich w niebie.
Do marmurowego posągu Karola VI dołączyło jeszcze 16 – przedstawiających habsburskich cesarzy, królów i arcyksiążąt, poczynając od trzynastowiecznego króla Rudolfa, a kończąc na Karolu II, królu Hiszpanii, który zmarł w 1700 roku. Marmurowe posągi są bardzo kosztowne, większość zabrano więc z magazynów i ogrodów Hofburga. Z czasem dodano lub podmieniono posągi z innych cesarskich pałaców. Najwcześniejszy historyk Biblioteki Cesarskiej oceniał pierwotny wybór krytycznie, ponieważ uważał, że zbyt wiele z 16 posągów nawiązuje do habsburskich władców, którzy nie przejawiali nadmiernego zainteresowania studiami i nauką. Najwyraźniej wyobrażał sobie, że biblioteka powinna mieć coś wspólnego z książkami i wiedzą. Ale to była Biblioteka Dworska i jej cel był inny: miała głosić przesłanie o Habsburgach i ich miejscu w boskim porządku wszechświata5.
Cały wystrój biblioteki, w tym sklepienie, malowidła ścienne i umeblowanie, mówi o wielkości Habsburgów i ich nieograniczonej potędze. W związku z tym cztery wielkie globusy Ziemi i nieba, które stoją pod centralna kopułą, są metaforami zasięgu habsburskich ambicji. Po bokach wszystkich półek z książkami wznoszą się podwójne filary, a motyw ten jest widoczny w całej konstrukcji biblioteki, zwłaszcza w złoconych kolumnach z białego marmuru w każdym końcu sali, jak również na zewnętrznej fasadzie. Symbolizują one Słupy Herkulesa i habsburską dewizę „Wciąż dalej”, a zatem panowanie, którego nie ogranicza geografia fizyczna. Wyżej, na fresku apoteozy, przedstawione zostały unoszące się trzy klasyczne boginie trzymające sztandar z napisem AEIOU. Ten akrostych może mieć wiele znaczeń – uczeni sugerowali, że da się przedstawić nawet 300 rozwiązań i kombinacji – natomiast wszystkie wskazują na wielkość austriackich Habsburgów, dlatego najczęściej odczytuje się go jako „Austria ma rządzić całym światem” (łac. Austria Est Imperare Orbi Universae, niem. Alles Erdreich Ist Österreich Untertan)6.
Nie była to jednak wizja światowej dominacji zakorzeniona w sprawowaniu władzy politycznej i przemocy fizycznej. Karol ukazany jest w swojej bibliotece jako patron nauki i sztuki, a nie wojownik nastawiony na podbój. Apoteoza sławi cnoty cesarza – jego wspaniałomyślność, sławę, splendor i niezłomność. Aluzją do jego orężnych zwycięstw jest trójgłowy pies Cerber, przygnieciony stopami Herkulesa, poza tym jednak militarne dokonania władcy zostały pominięte. Karol chciał być sławiony przede wszystkim jako orędownik pokoju i opiekun nauki. Trompe l’oeil pod rotundą ukazuje realistyczne postaci podczas rozmowy, a każda kiść reprezentuje gałąź wiedzy, której Karol dał życie – anatomię, archeologię, botanikę, hydraulikę, heraldykę, numizmatykę, a nawet gnomonologię, czyli sztukę konstruowania zegarów słonecznych.
Ten sam historyk, który wyobrażał sobie, że biblioteka to tylko książki, uznał również rotundę i freski za jej alegorię. Może tak być, lecz tego typu środki artystycznego wyrazu w epoce baroku zawierały często kilka ukrytych przesłań. Z posągami habsburskich cesarzy i wodzów, powtarzającymi się podwójnymi filarami i pomysłowo umieszczonymi globusami biblioteka i jej wyposażenie są również alegorią nieograniczonego i ponadczasowego panowania dynastii habsburskiej. Ale – zgodnie z przesłaniem zawartym na freskach – świat, do którego dąży dynastia, nie ogranicza się jedynie do Ziemi, lecz obejmuje także transcendentny wymiar wiedzy i działalność naukową. Podobnie jak akrostych AEIOU żadne pojedyncze wyjaśnienie nie oddaje złożoności habsburskiej misji ani nie wyczerpuje jej możliwości7.
Wyobrażenie Habsburgów o ich roli w świecie kształtowało się stopniowo, a różne epizody w historii dynastii rodziły nowe aspiracje, z których wszystkie zostały wplecione w jeden wątek założeń ideologicznych. Początkowo był on postrzegany w kategoriach religijnych. W XIII wieku król Rudolf z Habsburga (panujący w latach 1273–1291) był znany jako łupieżca kościołów i profanator klasztorów, natomiast już dwa albo trzy dziesięciolecia po jego śmierci zaczęła krążyć legenda, że pewnego dnia Rudolf natknął się na księdza spieszącego z sakramentem świętym (eucharystią) do chorego i oddał mu swojego konia. Ta opowieść była powtarzana i upiększana w ciągu następnych stuleci, tak że w zamian za konia Rudolf otrzymał ziemską koronę, a podczas koronacji dostąpił mistycznego namaszczenia eucharystycznym chlebem i winem. Wykorzystywano także wersety biblijne, aby pokazać, że w zamian za pomoc w dostarczeniu hostii potomkowie Rudolfa sami byli umacniani przez eucharystię zgodnie z boskim planem wyłożonym w Starym Testamencie8.
Cześć dla hostii stanowiła samo serce religijności dynastii habsburskiej, przejawiając się w procesjach, pielgrzymkach i świętach kościelnych. Każdy ksiądz napotkany przez Habsburga mógł liczyć na to, że otrzyma konia albo powóz. Podczas sporów religijnych w XVI i XVII wieku znaczenie i ważność eucharystii były kwestionowane przez protestantów. Przesadny szacunek dla hostii okazywany przez kolejnych habsburskich władców stanowił symbol ich oddania Kościołowi katolickiemu i nieustającej służby jako boskich narzędzi na ziemi. Nawet w ostatnich latach imperium habsburskiego związek dynastii z eucharystią nadal się utrzymywał, przypominany nie tylko w obrzędach religijnych, lecz także w kontekstach bardziej przyziemnych. Poproszony w 1912 roku o trofeum dla szwajcarskiego klubu strzeleckiego cesarz Franciszek Józef posłał figurkę Rudolfa zsiadającego z konia, aby wyprawić księdza w drogę9.
Habsburgowie rządzili nieprzerwanie Świętym Cesarstwem Rzymskim po 1273 roku i niemal bez przerwy od 1438 aż do upadku cesarstwa w 1806 roku. Święte Cesarstwo Rzymskie zostało ustanowione przez Karola Wielkiego w 800 roku naszej ery, lecz było uważane za kontynuację cesarstwa rzymskiego ze starożytności klasycznej. Początkowo nazywano je po prostu Cesarstwem Rzymskim, przymiotnik „Święte” został dodany w XIII wieku, ale nigdy nie był konsekwentnie używany. Święte Cesarstwo Rzymskie zostało odtworzone w X wieku jako imperium przede wszystkim niemieckie, ale to nie umniejszało prestiżu związanego z tytułem cesarskim. Władca nadal miał być postrzegany jako bezpośredni następca starożytnych imperatorów rzymskich, będąc swego rodzaju odpowiednikiem papieża w Rzymie, i posiadał autorytet, który wywyższał go ponad wszystkich innych monarchów. Średniowieczne proroctwa, które zapowiadały zbliżającą się walkę pomiędzy aniołami a uczniem diabła, Antychrystem, i głosiły, że „ostatni cesarz” zapoczątkuje tysiąclecie pobożnych rządów, dodawały blasku godności cesarskiej. Na tym opierali się Habsburgowie, uwypuklając swoją rolę w nadchodzącej apokalipsie. Cesarz Maksymilian I (panujący jako król w latach 1486–1508 i jako cesarz od 1508 do 1519 roku), zamawiając swój portret, polecił, aby nadano mu rzekome rysy ostatniego cesarza, który zgodnie z przepowiedniami powinien mieć „wyniosłe czoło, wysokie brwi, szerokie oczy i orli nos”10.
Od ostatniego cesarza oczekiwano, że nie tylko zmierzy się z Antychrystem, lecz również pokona Turków, wyzwoli Istambuł (Konstantynopol) spod ich jarzma i uwolni święte miasto (Jerozolimę) od muzułmańskich rządów. Kolejni cesarze głosili swoje zaangażowanie w krucjatę przeciwko niewiernym, dzięki czemu mogliby nie tylko spełnić proroctwo, lecz także zademonstrować swój prymat w świecie chrześcijańskim i oddanie ideałom rycerskości. W habsburskiej wyobraźni do wojny przeciwko niewiernym dołączyła w XVI wieku walka z herezją. Kolejni habsburscy cesarze i władcy przeciwstawiali się szerzeniu doktryn protestanckich, które podważały autorytet Kościoła katolickiego. W ceremoniale religijnym Habsburgów hiszpańskich misję oczyszczania wiary wyznaczało w takim samym stopniu aranżowane z teatralną oprawą palenie heretyków, jak i ostentacyjne oddanie eucharystii.
W ramach ogólnego odrodzenia nauki i sztuki, znanego jako renesans, nasiliło się w XV i XVI wieku zainteresowanie tekstami klasycznymi. Renesansowi znawcy literatury, czyli humaniści, szukali inspiracji i wskazówek w starożytnym Rzymie. Wielu zapożyczyło z rzymskiej starożytności wiarę w hierarchicznie ustanowiony porządek pod egidą cesarza, którego zadaniem było rozstrzyganie sporów pomiędzy władcami i zaprowadzenie rządów pokoju. Humaniści często postrzegali Habsburgów jako wyjątkowo przysposobionych dzięki godności cesarza do przywrócenia porządku i harmonii. Mówili zatem o „imperium światowym” i „monarchii uniwersalnej” pod przewodnictwem habsburskich władców i przekształcali klasyczne eposy, żeby przedstawić habsburskich cesarzy na podobieństwo rzymskich. Aby wzmocnić swoje przesłanie, włączali też wymyślne przemowy klasycznych bogów, nawiązujące do habsburskiego przeznaczenia i opisujące, jak ci władcy zostali obdarowani tarczami, które zdobiły mapy całego znanego świata11.
Erazm z Rotterdamu, największy renesansowy humanista, nie tracił czasu na takie erudycyjne nonsensy. Wygłosiwszy spostrzeżenie, że „trzeba się urodzić albo królem, albo głupcem”, przepowiedział, że uniwersalny monarcha będzie najprawdopodobniej uniwersalnym tyranem – „wrogiem wszystkich, a wszyscy są jego wrogami”. Ale Habsburgowie stali się bliscy urzeczywistnienia „monarchii światowej”, której obawiał się Erazm. Godność cesarska była elekcyjna, a cesarza wybierali książęta Świętego Cesarstwa Rzymskiego w liczbie siedmiu. Poza tym jednak, że byli cesarzami rzymskimi, Habsburgowie rządzili prowincjami i terytoriami w obrębie cesarstwa na mocy prawa dziedziczenia jako swoimi prywatnymi posiadłościami w odróżnieniu od ziem, które podlegały im jako cesarzom. Początkowo te prywatne rodowe dobra znajdowały się nad Górnym Renem, ale w XIII wieku Habsburgowie uzyskali znaczne obszary w Europie Środkowej, odpowiadające w przybliżeniu terytorium dzisiejszej Austrii i Słowenii. Następnie, w okresie zaledwie pół wieku, poczynając od lat siedemdziesiątych XV stulecia, posiadłości Habsburgów znacznie się powiększyły – obejmowały Niderlandy, Hiszpanię, Czechy, Węgry i większą część dzisiejszych Włoch. Węgry, które były niezależnym królestwem i, w odróżnieniu od Czech, nie wchodziły w skład Świętego Cesarstwa Rzymskiego, rozszerzyły habsburskie panowanie 700 kilometrów na wschód, aż po dzisiejszą Ukrainę. Ale jeszcze cenniejszą zdobycz stanowiła Hiszpania, ponieważ wraz z nią przyszedł Nowy Świat i przedsięwzięcia kolonialne obejmujące Ocean Spokojny i Azję. Posiadłości Habsburgów były pierwszym imperium, nad którym nigdy nie zachodziło słońce12.
Oficjalny tytuł cesarza Karola V z 1521 roku świadczy o zasięgu habsburskiego panowania:
Karol, z Bożej łaski uświęcony i wybrany Święty Cesarz Rzymski, po wieki pomnożyciel Imperium etc., król Niemiec, Kastylii, Aragonii, Leonu, Obojga Sycylii, Jerozolimy, Węgier, Dalmacji, Chorwacji, Nawarry, Grenady, Toledo, Walencji, Galicji, Wysp Balearskich, Sewilli, Sardynii, Kordoby, Korsyki, Murcji, Jaén, Algabres, Algeciras, Gibraltaru i Wysp Kanaryjskich, król Zachodnich i Wschodnich Indii oraz innych wysp i lądu stałego Morza Oceanicznego, arcyksiążę Austrii, książę Burgundii, Lotaryngii, Brabancji, Styrii, Karyntii, Krainy, Limburga, Luksemburga, Geldrii, Wirtembergii, Kalabrii, Aten, Neopatrii etc., hrabia Flandrii, Habsburga, Tyrolu, Gorycji, Barcelony, Artois i Burgundii, hrabia Palatynatu Hainaut, Holandii, Zelandii, Ferrette, Kiburga, Namur, Rouissillon, Cerdagne i Zutphen, landgraf Alzacji, margrabia Oristano, Goceano i Świętego Cesarstwa Rzymskiego, książę Szwabii, Katalonii, Asturii etc., pan Fryzji, Marchii Windyjskiej, Pordenone, Biskajów, Moliny, Salin, Trypolisu i Mechelen etc.13
Lista stanowi gmatwaninę nazw i zawiera miejsca, które nie znajdowały się już lub nigdy nie były w posiadaniu Habsburgów (Jerozolima, Ateny itd.), lecz do których nadal mieli oni wątpliwe roszczenia. Niektóre dodano właśnie dlatego, że były sporne, lecz wiele innych pominięto, na co wskazują kolejne et cetera. Mimo to szczegółowe wyliczenie sugeruje cechę habsburskiego panowania, która miała się utrzymywać jeszcze w XIX i XX wieku. Poszczególne części nie zostały zunifikowane, lecz zachowały własne rządy, prawa, szlachtę, patrycjuszy i parlamenty, czyli sejmy – do tego stopnia, że były prawie niezależnymi krajami połączonymi jedynie osobą władcy. Zważywszy na odległości między poszczególnymi obszarami, rozbicie było w jakiejś mierze nieuchronne, ale stanowiło też świadomy akt polityki obliczonej na to, aby różne ludy pogodziły się z panowaniem nieobecnego władcy. Jak wyjaśnił pewien hiszpański jurysta Karolowi V (panującemu jako cesarz w latach 1519–1556), aby utrzymać lojalność swoich posiadłości, powinien on traktować je odrębnie, „jakby król, który spaja je w jedną całość, był tylko królem każdej z nich”14.
Habsburgowie przyjęli szeroką, wszechogarniającą wizję świata zjednoczonego pod eterycznym panowaniem jednego władcy, oddanego służbie religii, pokoju między chrześcijanami i wojny z niewiernymi. Jednak nigdy nie przekształciło się to w program polityczny, nawet na obszarach, którymi Habsburgowie rządzili. Wszystkie monarchie początkowo funkcjonowały jako państwa mieszane, złożone z odrębnych terytoriów, które następnie zostały spojone i ujednolicone. Nawet państwa zbudowane z kilku królestw miały skłonność z czasem stawać się bardziej metropolitalne, z zachowaniem odmienności poszczególnych części składowych, zacierającej się stopniowo aż do całkowitej utraty niezależnego charakteru. Habsburgowie nigdy tego nie osiągnęli – a w istocie, z wyjątkiem krótkich interludiów, nigdy nawet nie próbowali do tego dążyć. Mimo częściowej unifikacji aparatu administracyjnego i legislacyjnego w XVIII i XIX wieku ich posiadłościami nadal rządzono tak, jakby władca był tylko panem każdej z nich z osobna, a nie supermonarchą o nieograniczonej władzy. Podczas gdy osiemnastowieczny władca francuski był nazywany po prostu „królem Francji i Nawarry” i nie tytułował się księciem Akwitanii i Bretanii, hrabią Tuluzy, księciem Normandii itp., aż do XX wieku habsburska tytulatura cesarska wyliczała każdą część całości jako odrębną jednostkę.
Historycy, pisząc z perspektywy czasu, wiedzą, że przyszłość miała należeć do scentralizowanych państw narodowych, natomiast polityczne konglomeraty oparte na zasadach decentralizacji i odmienności musiały być skazane na porażkę. „Rozchwiane”, „anachroniczne” i „przypadkowe” to określenia, które stosują najczęściej, aby opisać Habsburgów i ich imperium. Jednak nie wolno osądzać tej dynastii w tak prosty sposób. Ich wizja była utkana z wielu nici, które wybiegały poza terytorium i groźne kamienne bastiony. Była, o czym świadczy biblioteka Karola VI, zakorzeniona w uzupełniających się ideałach i aspiracjach – w historii i dziedzictwie, w Rzymie cesarzy i Rzymie wiary katolickiej, w łaskawym panowaniu i dążeniu do wiedzy, niezmienności i niebiańskiej chwały.
Wdzierała się w to oczywiście polityka, zaciemniając mistykę monarchii habsburskiej i często ukazując jej przejawy jako zbędne lub banalne. Ale z wizji coś pozostało, nawet gdy nieco ponad 100 lat temu Habsburgowie wkroczyli w ostatnie dekady swoich rządów. Celem niniejszej książki jest wyjaśnienie fenomenu ich imperium, ideałów, do których dążyli, jak również celów, zamierzeń i porażek. Przez pół tysiąclecia, od XV do XX wieku, Habsburgowie zaliczali się do najważniejszych dynastii Europy, a przez kilka stuleci ich panowanie rozszerzało się, obejmując z czasem również Nowy Świat i czyniąc ich imperium pierwszym przedsięwzięciem globalnym. To, co składa się na dalszy ciąg książki, jest po części ich historią, ale również refleksją nad tym, co oznaczało dla Habsburga rządzenie światem.
1
Zamek Habsburg i „efekt Fortynbrasa”
Na początku ubiegłego stulecia niezwykle skrupulatny badacz postawił sobie za zadanie ustalenie rodowodu arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, który był wówczas dziedzicem cesarza Franciszka Józefa. Genealogia, którą zestawił, obejmowała 33 tablice i wyliczała ponad cztery tysiące przodków Franciszka Ferdynanda, sięgając wstecz do XVI stulecia. Z racji małżeństw w obrębie rodziny wiele postaci nakładało się jednak na siebie i badacz odnalazł tylko 1500 osób, ponieważ wielu mężów było również kuzynami, a żony – wielokrotnymi siostrzenicami lub bratanicami. Tak więc Franciszek Ferdynand był spokrewniony z szesnastowiecznym cesarzem Ferdynandem I przez nieco ponad 100 odrębnych przodków, a z daleką kuzynką Ferdynanda – zapomnianą, lecz bardzo pobożną Renatą Lotaryńską – przez 2515.
Dedykując swoją pracę Franciszkowi Ferdynandowi, badacz zatuszował zakres habsburskich małżeństw w obrębie rodziny, demonstrując statystycznie, że wszystkie panujące rody Europy były w przeszłości tak samo kazirodcze. Przeprosił również, że nie zdołał w swoich badaniach zabrnąć dalej w średniowiecze. Gdyby jednak postarał się prześledzić pochodzenie arcyksięcia do XII wieku, musiałby dopisać imiona kilkuset tysięcy przodków, ponieważ z każdym pokoleniem wstecz podwaja się liczba antenatów. Mimo to pod pewnymi względami zadanie badacza stawałoby się wówczas łatwiejsze, ponieważ świadectw pisanych jest z tego okresu coraz mniej, mnożą się zaś białe plamy. Przodków Habsburgów z X wieku nie można odnaleźć zbyt wielu, wymienia się zaledwie kilka tajemniczych postaci.
Książki o wczesnej historii Habsburgów czyta się jak dreszczowce, ze spekulacjami, że ślady ich rodowodu sięgają V wieku naszej ery i prowadzą przez tajemniczą alzacką rodzinę Etichonidów do francuskich Merowingów, których mitycznym protoplastą był Kwinotaur, czyli byk z pięcioma rogami. W rzeczywistości najwcześniejszych przedstawicieli rodu Habsburgów można odnaleźć dopiero w drugiej połowie X wieku, kiedy mieszkali w rejonie Górnego Renu i Alzacji, na obecnej granicy pomiędzy Francją a Niemcami, i w Argowii, w dzisiejszej północnej Szwajcarii. Wszystkie te obszary stanowiły część Świętego Cesarstwa Rzymskiego, należąc do księstwa Szwabii, i były podzielone na niezależne w znacznym stopniu hrabstwa, czyli Gaue, z kilkoma hrabiami. Pierwszym Habsburgiem, o którym wiadomo coś na pewno, był niejaki Kancelin (którego imię zapisywane jest czasem jako Lancelin), kojarzony w późniejszych relacjach z małym zamkiem w Altenburgu, niedaleko miasta Brugg w szwajcarskiej Argowii16.
Po śmierci Kancelina około 990 roku jego dwaj synowie, Radbot (985–1045) i Rudolf (ok. 987–1063), podzielili ziemie ojca. Wśród posiadłości Radbota znalazła się wioska Muri, położona 25 kilometrów na południe od Altenburga. Po zawarciu małżeństwa Radbot podarował Muri w prezencie ślubnym swojej żonie imieniem Ita (Ida), a ta w 1027 roku założyła tam benedyktyńskie opactwo. Pobożność Idy została nagrodzona – pochowano ją obok ołtarza w tamtejszym kościele. Mimo złupienia opactwa przez protestantów z Berna w 1531 roku grób Idy przetrwał do dzisiaj. Po śmierci dołączyli do niej symbolicznie ostatni habsburski cesarz i cesarzowa, Karol i Zyta, których serca są przechowywane w urnach w kaplicy przy ołtarzu. Ponieważ po pierwszej wojnie światowej nie pozwolono sprowadzić ciała Karola do Austrii, spoczywa ono na portugalskiej Maderze, gdzie zmarł w 1922 roku, chociaż szczątki Zyty znajdują się w Krypcie Kapucyńskiej w Wiedniu.
Opactwo w Muri rozkwitało dzięki hojności wiernych i jego założycieli. Zgromadziło posiadłości w ponad 40 sąsiednich wioskach, jak również bogaty zbiór relikwii obejmujący kości ponad 100 świętych i męczenników, a także drzazgi z Prawdziwego Krzyża, szczątki tablic, na których spisane było 10 przykazań, i kolumnę, pod którą Poncjusz Piłat osądził Chrystusa. Potomkowie Radbota i Idy uważali jednak to wszystko za swoją własność. Ustanowione i suto zaopatrzone przez ich rodzinę opactwo stało się „prywatnym klasztorem” – miejscem pogrzebów, gdzie odprawiano msze za ich przodków i którym zarządzał wybrany przez nich opat. Przejęli oni również obowiązki opiekuna, czyli Vogt (co czasem tłumaczy się jako wójt lub rządca), w zamian za co czerpali dochód z opactwa17.
Syn Radbota Werner (1025–1096), nazwany później Pobożnym, był wyczulony na nowe prądy w życiu monastycznym płynące z wielkich opactw Cluny i Hirsau, które kładły nacisk na posłuszeństwo, ciągłe modły i oderwanie od świata. Rozczarowany braćmi z Muri, którzy (jak można przeczytać) przychodzili i odchodzili wedle uznania, Werner sprowadził tam zdyscyplinowanych mnichów ze Schwarzwaldu, aby mieli dawać innym przykład. Godny pochwały postępek Wernera przyniósł jednak nieoczekiwany skutek. Ruch reformy monastycznej nigdy nie skupiał się wyłącznie na mnisiej moralności. Podkreślał również prawo zwierzchników kościelnych do nadzorowania domów zakonnych i sprzeciwiał się praktyce traktowania klasztorów jako prywatnej własności przez świeckich. Wpłynęło to bezpośrednio na interesy Wernera zaniepokojonego, że niebawem utraci wszelką kontrolę nad klasztorem, do którego powstania przyczyniła się jego rodzina18.
W połowie lat osiemdziesiątych XI wieku Werner sfałszował statut wydany, jak utrzymywał, sześć dziesięcioleci wcześniej przez jego stryja (lub może stryjecznego dziadka), biskupa Wernera ze Strasburga. Statut przypisywał jego rzekomemu autorowi, biskupowi, zasługę za ufundowanie opactwa i po wieczne czasy przyznawał urząd opiekuna jego rodzinie. Fałszywy statut został przedstawiony zgromadzeniu możnych Argowii, a później potwierdzony w Rzymie przez kolegium kardynałów. Aby przydać wiarygodności tej historii, grupa mnichów lojalnych wobec Wernera ułożyła nekrologię, czyli spis zmarłych, za których powinno się odprawiać msze. Nekrologia uwydatniała postać biskupa Wernera, ale całkowicie pomijała Idę. Założenie opactwa zostało zatem powiązane nie z Idą, ale z biskupem, i – przez implikację – z prawami wyliczonymi w statucie, który sfałszowano w jego imieniu19.
Warunki sfałszowanego statutu zatwierdził w 1114 roku święty cesarz rzymski Henryk V. Przy tej okazji jednak cesarz dodał klauzulę, że opiekunowie nie powinni ani czerpać zysków ze swojego urzędu, ani ingerować w zarządzanie opactwem. Od tej pory potomkowie Wernera tracili stopniowo swoje zwierzchnictwo nad nim. Aby się upewnić, że nie zagarną majątku, mnisi ułożyli szczegółową listę ziem i spisali cenne relikwie. Sporządzili również relację o wczesnych dziejach Muri, przedstawiając rodzinę założycielską jako grabieżców i złodziei, którzy nadawali opactwu dobra ziemskie, aby uspokoić nieczyste sumienie. Chociaż w opowieściach mnichów z Muri mogło być nieco prawdy, ich relacja umacniała przekonanie, że pierwsi Habsburgowie byli niejako rozbójniczymi baronami, którzy – według jednego z ówczesnych opisów – „jeździli po okolicy, mordując i grabiąc”20.
Właściciele ziemscy fundowali klasztory jako miejsca modłów, gdzie msze miały być odprawiane nieustannie w celu skrócenia ich duszom męki w czyśćcu. Aby zaś zabezpieczyć się na ziemi, budowali zamki. Podczas gdy w przeszłości były to głównie fortyfikacje ziemne, w XI wieku popularność zaczęły zyskiwać warownie z drewna i kamienia. Miały one bronić, dominować i zastraszać najbliższą okolicę, ale zamki stały się również symbolami coraz bardziej niezależnej władzy hrabiów i panów. Szwajcarska Argowia mogła się poszczycić jedną z największych koncentracji zamków w średniowiecznej Europie. Pewien dziewiętnastowieczny antykwariusz doliczył się co najmniej 70 kamiennych warowni, z których większość powstała przed 1300 rokiem na obszarze zaledwie 1400 kilometrów kwadratowych. Argowia ich potrzebowała, ponieważ jej bujne pastwiska i drogi prowadzące przez Alpy czyniły ją ofiarą chciwych sąsiadów21.
Legenda głosi, że pewnego dnia, kiedy Radbot polował, stracił z oczu swojego ulubionego jastrzębia. Szukając go, natknął się przypadkowo na skalny występ w pobliżu rzeki Aare, na samym skraju swoich włości, który wydawał się idealnym miejscem na warownię. Radbot nazwał zamek, który tam wybudował, Habichtsburgiem, czyli Jastrzębim Zamkiem (w języku staro-wysoko-niemieckim jastrząb to Habicht albo Habuh). Ta nazwa, w skróconej formie Habsburg, stała się z czasem toponimem na określenie potomków Radbota. Całe stulecia później opowieść o jastrzębiu i początkach zamku nadal pobudzała romantyczną wyobraźnię. Najwcześniejszy historyk angielski, który przedstawił dzieje Habsburgów, archidiakon William Coxe (1748–1828), przypisał swoją inspirację widokowi zamku Habsburg i porównał się z Edwardem Gibbonem badającym ruiny rzymskiego Forum22.
Ulokowany na stromej skarpie zamek Habsburg nadal jest imponującą budowlą mimo przekształcenia w restaurację z parasolami na blankach. Najwyraźniej jednak opowieść o jastrzębiu Radbota została zapożyczona z innego źródła. Nazwa Habichtsburg pojawia się po raz pierwszy dopiero w latach osiemdziesiątych XI wieku. Pierwotnie nie miała zapewne nic wspólnego z jastrzębiem, lecz raczej z brodem, czyli Hafen, ponieważ zamek był położony w pobliżu przeprawy przez rzekę Aare. Co więcej, Habsburg w swoich różnych wczesnych formach (Havechisburg, Havichsberg, Havesborc itd.) był tylko jednym z kilku miejsc wymienianych w tytulaturze rodu. Odkąd rodzina zaczęła nabywać posiadłości gdzie indziej, nazwa Habsburg przesuwała się w dół listy, aby zaginąć wreszcie w gąszczu innych rodowych dóbr i majątków. Została wskrzeszona dopiero w XVIII wieku, w okresie, kiedy powoływanie się na rodowe korzenie było w modzie, i upowszechniła się wraz ze znaną historyczną balladą Schillera zatytułowaną Graf Habsburg (1803). Do tego czasu jedyną rodziną, która konsekwentnie posługiwała się nazwą Habsburg, byli hrabiowie Denbigh z Warwickshire w Anglii. Owi skończeni parweniusze fabrykowali ambitne rodowody i sięgali po zmyślone zagraniczne tytuły w nadziei przydania blasku swojemu nazwisku23.
Zamek Habsburg nie był „gniazdem rozbójników”, lecz w swoim zamyśle miał być zarówno domem, jak i fortecą. Pierwotnym sercem budowli był czworokątny kamienny donżon o wymiarach 18 na 13 metrów, z murami o grubości prawie 2 metrów u podstawy. Nad nim zbudowano z czasem czteropiętrową rezydencję, która od strony północno-wschodniej łączyła się z kwadratową wieżą. Pod koniec XII wieku zarówno donżon, jak i wieża zostały otoczone długim murem, który posłużył także do zamknięcia dziedzińca. Mniej więcej w tym samym czasie na zachód od głównego donżonu wybudowano drugą wieżę, która później stała się zalążkiem odrębnego kompleksu, do którego dołączono westybul i pomieszczenia mieszkalne. To właśnie tę ostatnią konstrukcję odwiedzają dzisiaj turyści, ponieważ z reszty pozostały tylko sterty kamieni.
W drugiej połowie XIII wieku Habsburgowie opuścili zamek, przenosząc się do Lenzburga, położonego 10 kilometrów na południe. Mieli jednak swoje siedziby również w Brugg, gdzie pradziad Wernera, Albrecht Bogaty (zm. 1199), wybudował wcześniej tak zwaną Czarną Wieżę (która się zachowała), a później w zamku na szczycie wzgórza w Baden w Argowii (który jest ruiną). Zarówno Brugg, jak i Baden miały korzystniejsze położenie niż zamek Habsburg z uwagi na bliskość placów targowych, co ułatwiało aprowizację. Tymczasem ten ostatni został oddany wasalom Habsburgów, a następnie podzielony na dwie odrębne reduty. Ostatecznie został zdobyty przez Berno w 1415 roku.
Główne posiadłości Habsburgów leżały w zlewisku Aare, Limmat i Reuss, które w średniowieczu były rzekami żeglownymi. Obszar znajdował się też na skrzyżowaniu dróg, które łączyły góry środkowej Szwajcarii z niżej położonymi terenami na równinie. Otwarcie alpejskiej Przełęczy Świętego Gotarda na początku XIII wieku przyciągnęło handel z północnych Włoch, przez Lucernę i Argowię, na wielkie rynki Szampanii i Flandrii. Habsburgowie posiadali łącznie kilkadziesiąt komór celnych, pobierali opłaty na szlakach handlowych, którymi przewożono głównie wełnę, sukno, metale i ryby. Płaski obszar Argowii sprzyjał także rolnictwu, a chłopi pracujący na polach płacili Habsburgom rentę w gotówce i naturze, jak również należności za prawa do furażu, mielenia mąki i wypasu bydła. Oto rejestr z wioski w pobliżu zamku Habsburg z początku XIV wieku:
Dwaj dzierżawcy z Windisch winni dawać rocznie jako rentę dwie miary żyta, czyli buszel, dwie świnie, z których jedna ma być warta osiem szylingów, a druga siedem szylingów, dwa jagnięta, każde o wartości osiemnastu groszy, cztery kury i czterdzieści jaj [na jednego szylinga składa się 12 groszy, a jeden buszel to 35 litrów – przyp. autora]24.
Gdzie indziej w majątkach Habsburgów w Argowii powinności chłopów obejmowały wypłacanie panu trzech szylingów za „prawo pierwszej nocy”. Narodowi historycy potrzebują czarnych charakterów, a w opracowaniach szwajcarskich taką rolę odgrywali tradycyjnie Habsburgowie. Badacze, którzy postrzegali owe trzy szylingi jako upokarzający podatek nakładany na chłopów przez habsburskich panów w miejsce poniżającego przywileju, narobili później wokół tego wiele wrzawy. Droit de seigneur jest jednak chorobliwym wymysłem późniejszych pokoleń: trzy szylingi były po prostu opłatą za małżeństwo i nie różniły się od prezentu wielkopostnego, który wyznaczał koniec karnawału. Była ona powszechna także w innych rejonach Szwajcarii. W istocie habsburskie powinności nakładane na chłopstwo zwykle nie były egzekwowane nadmiernie gorliwie, a z czasem wiele z nich wygasło. Dzierżawcy z Windisch nie ponosili wielkich kosztów25.
W XIII wieku większa część habsburskich dochodów pochodziła z myta, zwłaszcza nakładanego na mosty w Brugg i Baden. Dalsze zyski płynęły z wymierzania sprawiedliwości. W rejestrze dóbr i dochodów sporządzonym na początku XIV wieku dla posiadłości habsburskich na pierwszym miejscu zostało wymienione prawo „nakładania i ściągania grzywien, i do sądzenia rozboju i gwałtu”. Ponieważ grzywny i konfiskaty często trafiały do pana, było to ważne źródło dochodu. Wraz ze wzrostem zamożności Habsburgowie przyciągali do swojej służby innych właścicieli ziemskich. W zamian (lub na podstawie uzyskanego pozwolenia) wasale budowali zamki, którymi zarządzali później w imieniu swoich habsburskich suzerenów. W XIV wieku Habsburgowie posiadali około 30 zamków rozrzuconych na obszarze od Jeziora Bodeńskiego do lewego brzegu Renu i Alzacji, a do każdego z nich przynależały wioski, dwory i gospodarstwa. Habsburgowie z pewnością nie byli „biednymi hrabiami” z wyobrażeń niektórych historyków26.
Początkowo Habsburgowie byli tylko jednym z wielu możnych rodów w szwajcarskiej Argowii. Historycy zwykle przypisują ich wzlot polityce. W XII wieku poparli cesarza Lotara III (1125–1137) i wystąpili przeciwko jego rywalom z dynastii Staufów, w zamian za co Lotar nadał im wiele nowych ziem w Górnej Alzacji, jak również prestiżowy tytuł landgrafa. Później, w połowie stulecia, Habsburgowie zmienili front, aby wesprzeć Staufów. Werner II, wnuk pierwszego Wernera, zginął w pobliżu Rzymu w 1167 roku, walcząc dla cesarza z dynastii Staufów Fryderyka I Barbarossy. Jego syn, Albrecht Bogaty, i wnuk, Rudolf Stary (nazywany także Łaskawym lub Dobrym, zm. 1232), poparli później roszczenia następców Staufów, Filipa Szwabskiego i Fryderyka von Staufena. Następnie Rudolf sfinansował kampanię militarną Fryderyka, która pozwoliła mu objąć władzę w Świętym Cesarstwie Rzymskim w 1211 roku, a następnie zostać cesarzem Fryderykiem II. Posypały się nagrody – związek przez małżeństwo z rodziną Staufów, wspaniałomyślna decyzja Fryderyka II, aby wystąpić jako ojciec chrzestny wnuka Rudolfa Starego, i kolejne nadania ziemskie na południowym zachodzie Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Podniesienie rangi rodu Habsburgów było spowodowane jednak jeszcze czymś, co można by nazwać „efektem Fortynbrasa”. W końcowej scenie Hamleta Shakespeare’a, kiedy wszyscy protagoniści leżą martwi, zjawia się książę Fortynbras z Norwegii, aby objąć pusty tron, do którego ma „z dawien dawna prawa”. Podobnie jak Fortynbras Habsburgowie upomnieli się o swoją część, kiedy wszyscy inni odeszli. W XII i XIII wieku związali się przez małżeństwa z sąsiednimi możnymi rodami w dzisiejszej Szwajcarii i południowo-zachodnich Niemczech. Kiedy te rody podupadły, Habsburgowie wystąpili z własnymi zadawnionymi roszczeniami, przejmując albo w całości, albo w części majątki Lenzburgów, Pfullendorfów i Homburgów. Chociaż początkowo Habsburgowie uzyskali tylko część dziedzictwa Lenzburgów, ziemie nabyte w latach siedemdziesiątych XII wieku przyniosły im tytuł hrabiowski. Do tej pory posiadali go jedynie honorowo27.
Ale najbardziej znaczący dodatek do habsburskich posiadłości w południowo-zachodniej części Świętego Cesarstwa Rzymskiego przyszedł wraz z wygaśnięciem linii Zähringen i Kiburg w 1218 i 1264 roku. Książęta Zähringen byli starymi wrogami Staufów i posiadali rozległe majątki ciągnące się od Schwarzwaldu do Sabaudii. Po bezpotomnej śmierci ostatniego księcia Bertolda V posiadłości Zähringenów zostały podzielone. Większość przypadła hrabiom Kiburga z racji wcześniejszego małżeństwa siostry Bertolda z Kiburgiem. Ale w 1264 roku Kiburgowie także wymarli w linii męskiej. Ponieważ matka hrabiego Rudolfa von Habsburga (1218–1291), wnuka Rudolfa Starego, pochodziła z rodu Kiburgów, objął on większą część patrymonium, która leżała pomiędzy Zurychem a Konstancją. Wraz z majątkami Kiburgów przypadły Habsburgom ziemie Zähringenów i część dziedzictwa Lenzburgów, która ominęła ich stulecie wcześniej.
Terytorialne podstawy potęgi habsburskiej były słabsze, niż sugeruje to lista ich nabytków. Majątki i posiadłości rodu nie były zwarte, lecz poprzedzielane dobrami kościelnymi, ziemiami innych możnowładców oraz miastami i wolnymi wioskami. Niektóre były zastawiane, natomiast inne – oddawane sługom i urzędnikom w miejsce dochodu. Czynsze i inne powinności też były sprzedawane lub wydzierżawiane w zamian za jednorazową opłatę. Złożoności i zmiany nawet w drobnych częściach ziem habsburskich nie pozwalają postrzegać ich jako jednolitej i zjednoczonej całości, ponieważ każdy fragment pozostawał w innej relacji osobistej do habsburskiego pana. Mimo to w połowie XIII wieku Habsburgowie byli najpotężniejszym rodem w księstwie Szwabii. Ich posiadłości ciągnęły się od Strasburga do Jeziora Bodeńskiego i od rzeki Aare do lesistych dolin w Alpach, czyli od obecnej wschodniej Francji po zachodnią granicę Austrii, obejmując kawałek północnej Szwajcarii. To właśnie z tego szerokiego pasa ziem wnuk Rudolfa Starego, hrabia Rudolf, miał rozpocząć najbardziej jak dotąd ambitne habsburskie przedsięwzięcie: opanowanie samego Świętego Cesarstwa Rzymskiego28.
Habsburgowie mieli to szczęście, że przez ich posiadłości biegły szlaki handlowe, które prowadziły z północnych Włoch do Francji, wraz z ustanowionymi na nich komorami celnymi. Sprzyjały im również polityczne sojusze. Mimo to wczesny wzrost potęgi Habsburgów był zasługą ich genealogicznej trwałości. Jak ustalił skrupulatny badacz rodowodu Franciszka Ferdynanda, Habsburgowie potrafili przezwyciężać przeciwności losu – pokolenie za pokoleniem wydawali dziedziców; jeśli zabrakło synów, pod ręką byli zawsze kuzyni i bratankowie. Wraz z długowiecznością przyszła sposobność do przejęcia majątków mniej trwałych rodów, w które się wżenili. W ciągu następnych stuleci Habsburgowie mieli zarówno szczęście biologiczne, jak i kolejne fortynbrasowskie sposobności. „Kto mówi o zwycięstwach? Przetrwanie jest wszystkim!” – zauważył austriacki poeta Rainer Maria Rilke (1875–1926). W przypadku Habsburgów to właśnie przetrwanie przyniosło im najwcześniejsze zwycięstwa.
2
Święte Cesarstwo Rzymskie i Złoty Król
W 1184 roku cesarz Fryderyk I Barbarossa (panujący w latach 1155–1190) wybudował w Kaiserswerth wieżę celną, aby skuteczniej czerpać zyski z żeglugi na Renie. Opatrzył ją inskrypcją: „Cesarz Fryderyk wzniósł ten klejnot Imperium, aby umocnić sprawiedliwość i zapewnić pokój wszystkim”. Dzisiaj można by szydzić z uzasadniania podatku takimi wzniosłymi frazami, ale słowa Fryderyka mówią nam wiele o tym, jak rozumiano wówczas Święte Cesarstwo Rzymskie. Nie było ono postrzegane jako zjednoczone królestwo, lecz związek coraz bardziej niezależnych terytoriów i miast, z których wszystkie miały własne „prawa i wolności”. Celem imperium było zapewnienie mechanizmów i kontekstu, dzięki którym owe prawa i wolności mogły być chronione, tak aby, zgodnie z ówczesnym rozumieniem sprawiedliwości, „oddać każdemu, co mu się należy”. Podatki nakładane sprawiedliwie przez sprawiedliwego władcę umacniały dobry porządek, który miał ustanawiać. Wychwalano je, tak samo jak ubolewano nad nielegalnymi podatkami pobieranymi przez bezwzględnych możnowładców29.
Problem polegał na tym, że Święte Cesarstwo Rzymskie nie miało rządu, który mógłby utrzymywać wszystkie te prawa i wolności. Nie było żadnej centralnej administracji, stałych dochodów, stolicy ani hierarchii dworów wymierzających delegowaną sprawiedliwość w imieniu władcy. Rządzili możni panowie oraz książęta, i to właśnie oni wybierali monarchę jako „króla Rzymian” – który dopiero po koronacji przez papieża stawał się cesarzem. Możnowładcom, dostojnikom kościelnym i przedstawicielom miast, którzy zbierali się sporadycznie na „zgromadzeniach dworskich” albo „sejmach dworskich”, trudno było osiągnąć consensus. Nadal oglądali się za władcą, który by nimi rządził, ale któremu brakowało możliwości wymuszenia posłuchu. Aby ich przekonać, często musiał iść na ustępstwa, zawierając kompromisy, które jeszcze bardziej uszczuplały jego i tak niezbyt wielkie wpływy. W jednym żywym opisie z końca XIII wieku cesarz został przedstawiony nie jako orzeł, którego wizerunek zdobił jego tarczę herbową, lecz dzięcioł na spróchniałym drzewie30.
Rozwiązaniem było dla władcy budowanie osobistego bogactwa w celu sprawowania władzy publicznej. Historycy nadal krytykują tę politykę, oskarżając kolejnych cesarzy o ustanawianie podstaw osobistej potęgi i zaniedbywanie potrzeb ogółu. To właśnie jednak dlatego, że władcy z dynastii Staufów, z których Fryderyk Barbarossa pierwszy został cesarzem, posiadali takie rozległe majątki w Szwabii, mogli sprawować władzę. Ale cesarze z linii Staufów również chcieli zaznaczyć swoją obecność we Włoszech i ustanowić tam bazę terytorialną. Znaleźli się zatem w konflikcie z papieżami i innymi pretendentami do bogactw Italii. W ostatnich latach swojego panowania jako cesarz wnuk Fryderyka Barbarossy Fryderyk II został najpierw ekskomunikowany, a następnie usunięty z tronu przez papieża. 20 lat po śmierci Fryderyka II, w 1250 roku, jego syn, nieślubny dziedzic, i wnuk zginęli we Włoszech – ten ostatni na katowskim pieńku na placu w Neapolu.
Podczas wielkiego bezkrólewia, które trwało od 1250 do 1273 roku, zniknęły wszystkie pozory rządu. Ponieważ nie było zgody co do tego, kto powinien zostać następcą Fryderyka II, zgłaszali się najbardziej nieoczekiwani przybysze z zewnątrz. Z powodów, których nawet jego ostatni biograf nie potrafi w pełni wytłumaczyć, Alfons X z Kastylii ogłosił się władcą, ale nigdy nie zadał sobie trudu, żeby odwiedzić cesarstwo. Jego rywal Ryszard z Kornwalii, młodszy syn angielskiego króla Jana, zyskał szerokie poparcie trzech arcybiskupów i kilkunastu możnowładców, którzy w 1257 roku wybrali go na swojego króla. W rzeczywistości chciał on jednak wymanewrować ostatnich Staufów, aby wystąpić z niedorzecznymi angielskimi roszczeniami do Sycylii. Podczas czterech wizyt w imperium Ryszard działał bardzo skutecznie, ale przebywał tam zbyt krótko, żeby pozostawić trwały ślad31.
Po śmierci Fryderyka II w 1250 roku nastąpiło całkowite zniszczenie ziem, urzędów i dochodów Staufów w Szwabii. Ich posiadłości zostały najechane i nawet ziemie – które Staufowie posiadali jako cesarze – zagarnięte. To, czego nie zabrano, dziedzice Fryderyka II pod silną presją oddawali często sami. Niebawem grabież przerodziła się w wojnę, ponieważ dochodziło do sporów o łupy. W ogólnym chaosie zajmowano posiadłości, które nigdy nie były częścią patrymonium Staufów, pobierano bezprawne podatki, a wielu drobnych właścicieli ziemskich utraciło swoje majątki. „Nastały złe dni i zło się szerzy” – napisał jeden z kronikarzy około 1270 roku. W spustoszonym kraju pojawiły się procesje pokutników biczujących się, aby uśmierzyć gniew Boży, i głoszących stare herezje32.
Wśród tych, którzy skorzystali najbardziej na upadku Staufów, znalazł się hrabia Rudolf von Habsburg (żyjący w latach 1218–1291). Hrabia, wnuk Rudolfa Starego, odziedziczył po śmierci ojca Albrechta Mądrego w 1239 roku zasadniczą część ziem habsburskich. Wiele uzyskał pod pozorami legalności, przekonując dziedziców Fryderyka II, aby nadali mu ziemie, dochody i prawa. Mimo to skorzystał z kryzysu władzy, aby ograbić wdowę po ostatnim z hrabiów Kiburga z posagu. Jego chciwość przysporzyła mu wrogów, na skutek czego stoczył co najmniej osiem wojen z rywalami. Chociaż wojny feudalne powinny być prowadzone zgodnie z etykietą, z dniami pokoju i troską okazywaną słabszym, Rudolf był, jak sam przyznał, nienasyconym wojownikiem. Współczesne Roczniki bazylejskie dają tego przykład: w 1269 roku zabił kilku rycerzy w Strasburgu; w 1270 oblegał przez trzy dni Bazyleę; w 1271 nałożył samowolnie podatki, spalił klasztor i zagarnął kilka wsi; w 1272 zniszczył zamek Tiefenstein i pomaszerował na Fryburg, zabijając i paląc po drodze zasiewy; w 1273 zrównał z ziemią wioskę Klingen itd.33
Śmierć Ryszarda z Kornwalii w 1272 roku zapewniła elektorom sposobność, aby zebrać się ponownie i zacząć wreszcie myśleć o przywróceniu porządku. Mimo tłumnego charakteru elekcji Ryszarda w 1257 roku zgadzano się generalnie, że powinno być siedmiu elektorów, chociaż nie było pewności, kto ma nimi być. Pod silnym naciskiem ze strony papieża Grzegorza X najwięksi możnowładcy cesarstwa zgodzili się z góry, że głosowanie powinno być jednomyślne, ponieważ rozłam grozi wojną domową. Problem polegał na tym, że nie było żadnego oczywistego kandydata do tronu.
Rudolf I Habsburg. Źródło: Wikimedia Commons/domena publiczna.
Najpotężniejszym księciem w Świętym Cesarstwie Rzymskim był król Czech Ottokar II. Pragnął on zostać władcą Świętego Cesarstwa Rzymskiego i uważał, że skoro Czechy są jego częścią, to powinien mieć wpływ na wybór następnego króla Rzymian. Ale Ottokarowi powszechnie nie ufano i powołano się na jego słowiańskie pochodzenie jako przeszkodę, toteż jego miejsce jako elektora zajął książę Bawarii. Inni możnowładcy nie przejawiali większego zainteresowania urzędem. Przez ponad dwa stulecia godność suwerena wiązała się ściśle z polityką Szwabii i sąsiedniego księstwa Frankonii, do tego stopnia, że uważano je za synonim spraw cesarskich. Księstwa Brandenburgii i Saksonii były oddalone od tych obszarów, a ich władcy – zaprzątnięci własnymi sprawami i ekspansją na wschód. Książęta Bawarii i Palatynatu z rodu Wittelsbachów byli braćmi skłóconymi w wystarczającym stopniu, aby sabotować wzajemnie swoje interesy34.
Wśród elektorów nie było zatem nikogo, kto okazywałby dostateczne zainteresowanie lub zdołał uzyskać jednogłośne poparcie. Rudolf von Habsburg skorzystał ze sposobności. Interesowało go właśnie to, co zniechęcało innych: związek pomiędzy godnością cesarza a południowo-zachodnią częścią Świętego Cesarstwa Rzymskiego, w której Habsburgowie już umacniali swoją pozycję. Ale za jego ambicją kryło się coś więcej aniżeli tylko polityka terytorialna. Jako chrzestny syn cesarza Fryderyka II Rudolf uważał się za następnego w kolejce do tronu, skoro wszyscy jego naturalni potomkowie już nie żyli. Co więcej, był najpotężniejszym panem w Szwabii, z której wywodzili się władcy z rodu Staufów, i dlatego wyjątkowo godnym tego, aby ubiegać się o sukcesję. Pod tym względem wyróżniał się nie jako przybysz z zewnątrz, lecz „gwarant ciągłości”35.
Z punktu widzenia elektorów Rudolf był dobrym kandydatem. Miał już 55 lat i nie wyglądało na to, aby na dłuższą metę mógł stwarzać zagrożenie. Ponieważ sam zagrabił ziemie Staufów, raczej nie powinien domagać się zwrotu posiadłości, które zagarnęli inni wielcy panowie. Pomijając te cyniczne względy, Rudolf odznaczał się odpowiednią prezencją. Był wysoki – jedna z relacji przypisuje mu siedem stóp wzrostu w czasie, kiedy niemiecka Fuss była nieco dłuższa niż dzisiejsza stopa angielska (30,48 centymetra) – i miał imponujący wygląd. Jak głosił dowcip, jego nos był wystarczająco długi, aby zatamować ruch na drodze. Co więcej, w czasie, kiedy większość książąt tylko mówiła o wyruszeniu na krucjatę, Rudolf naprawdę podjął krzyż, wyprawiając się w latach pięćdziesiątych XIII wieku z twierdz na wybrzeżu bałtyckim przeciwko pogańskim Prusom (chociaż w ramach pokuty za spalenie klasztoru). Rudolf został wybrany 29 września 1273 roku w Akwizgranie i koronowany miesiąc później królewskim diademem36.
Współcześni zanotowali kilkadziesiąt anegdot o Rudolfie podkreślających jego dowcip, odwagę, pobożność i mądrość. Wiele z nich było bez wątpienia wytworem królewskiej propagandy, ale tworzyły obraz będący przeciwieństwem wizerunku kreowanego przez potulnych urzędników – „umiarkowanego w jedzeniu i piciu i we wszystkich rzeczach”. Lata wojen i rabunków nauczyły go cierpliwości i przywiązania do strategii – nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że grał w szachy. Mowa, którą wygłosił bezpośrednio po swojej koronacji w Akwizgranie, była arcydziełem przemyślanej skromności: „Dzisiaj wybaczam wszystkie wyrządzone mi krzywdy, uwalniam więźniów cierpiących w moich lochach i przyrzekam, że tak jak wcześniej byłem drapieżnym mężem wojny, tak od tej pory będę obrońcą pokoju na ziemi”37.
Rudolf był wówczas jedynie królem. Aby zostać cesarzem, musiał być koronowany przez papieża w Rzymie. Mimo to władca mówił w podniosłych kategoriach „My i Cesarstwo” i dodawał do swojego tytułu zwrot, który miał pozostawać częścią tytulatury władcy aż do XIX wieku – „po wieczne czasy pomnożyciel Imperium”. Trzymał się też dosyć ściśle swojej mowy koronacyjnej. Rozstrzygnął konflikty, chociaż na korzystnych dla siebie warunkach, i sprzymierzył się z miastami Nadrenii, aby zlikwidować gniazda rozbójników w dolinie Renu. Ruiny zamku Sooneck, w pobliżu Rüdesheim, choć w XIX wieku częściowo odbudowanego w stylu neogotyckim, wciąż świadczą o porządku, który zaprowadził; podobnie jak legenda o tym, jak powiesił rycerzy-rabusiów z pobliskiego Reichensteinu, a drewno z szubienicy posłużyło później do budowy kaplicy, gdzie odprawiano msze za ich dusze38.
Nie mniejsze znaczenie miała podjęta przez Rudolfa reorganizacja administracji w służbie porządku. Wielu władców głosiło wcześniej „pokój na ziemi”, zakazując wszelkiej przemocy i wprowadzając surowe kary za jakiekolwiek naruszenie prawa. Niewielu jednak ustanowiło odpowiednie mechanizmy, aby to egzekwować, szybko więc powracały niepokoje i „prawo pięści”. Rudolf jednak powiązał pokój ziemski z mianowaniem „opiekunów ziemi”, czyli Landvogte, których zadanie polegało na utrzymywaniu porządku środkami militarnymi. Aby zapewnić im wynagrodzenie, w 1274 roku Rudolf nałożył na wszystkie miasta cesarstwa ogólny podatek, który powtórzył osiem lat później. Podział cesarstwa na prowincje, z których każda odpowiadała za utrzymanie lokalnego pokoju, poprzedzał to, co po 1500 roku stało się z systemem „okręgów cesarskich” oraz instytucją wymiaru sprawiedliwości, która przetrwała aż do XIX wieku39.
Landvogte zostali obarczeni nie tylko obowiązkiem utrzymywania porządku, lecz także odzyskania wszystkich ziem cesarskich, które zostały oddane po 1245 roku. Ta polityka, wspierana użyciem siły, była realizowana z umiarkowanym powodzeniem w Szwabii i sąsiedniej Frankonii. Odzyskane w ten sposób majątki szły prosto do Rudolfa, ponieważ to on, jako król, był uważany za ich prawowitego właściciela. Władca jednak nigdy nie zrzekł się ziem cesarskich, które włączył do swojej prywatnej domeny, ani nie zwrócił innych terytoriów, które zagarnął bezprawnie. Nie uważał też, aby było warto zaogniać stosunki z książętami Bawarii i Palatynatu z rodu Wittelsbachów, zmuszając ich do zwrotu posiadłości, które zagarnęli40.
Program restytucji utraconych ziem cesarskich rozciągał się na prawa i tytuły własności. Nikt nie naruszył ich bardziej niż Ottokar, król Czech (ok. 1232–1278). Jeszcze jako następca tronu czeskiego zajął księstwo Austrii, które po śmierci w 1246 roku ostatniego księcia z linii Babenbergów Fryderyka II nie miało władcy. Ottokar oparł swoje roszczenia na zaproszeniu austriackich możnych i – jak się zdaje – zyskał w księstwie duże poparcie. Aby scementować swoje rządy, poślubił siostrę księcia Fryderyka Małgorzatę, która miała ciekawą przeszłość. Wcześniej wyszła za mąż za syna cesarza Fryderyka II, trędowatego Henryka, a po owdowieniu została zakonnicą, ale zrzuciła habit, aby dochodzić swoich praw do księstwa Austrii. Pięćdziesięcioletnia Małgorzata była prawie o 30 lat starsza od Ottokara. Poza oczywistym problemem: niemożnością wydania na świat dziedzica, pojawiły się kolejne trudności. Jako cesarskie lenno Austria po wygaśnięciu linii Babenbergów powinna wrócić do korony i zostać przydzielona komuś innemu, według uznania władcy. Niezależnie od decyzji austriackich możnych i jego małżeństwa księstwo nie należało do Ottokara.
W następnych dekadach Ottokar rozszerzył swoje panowanie na Styrię, którą poprzednio zajmował król węgierski, oraz sąsiednie księstwa Karyntii i Krainy, do których rościł sobie prawo. W 1253 roku, po śmierci ojca, został też królem Czech. Sprawa dziedzictwa Babenbergów pozostała jednak nierozstrzygnięta. W 1262 roku Ryszard z Kornwalii uznał Ottokara za prawowitego dziedzica, ale władza Ryszarda była kwestionowana, a resztki tych wpływów zniknęły po jego ostatecznym wyjeździe do Anglii w 1269 roku. Co więcej, po kilku latach małżeństwa Ottokar rozwiódł się z Małgorzatą i pojął za żonę szesnastoletnią księżniczkę węgierską. Piękna Kunegunda dała Ottokarowi dziedzica, którego pragnął, ale nie miało to żadnego znaczenia w dochodzeniu praw króla do Austrii.
Ottokar był nie tylko uzurpatorem, ale stawał się coraz bardziej niebezpieczny dla przeciwników. Pod względem posiadanego terytorium wysuwał się na czoło w cesarstwie, rządząc pasem ziem, które ciągnęły się przez całą jego wschodnią flankę. Mógł się poszczycić ogromnym bogactwem czerpanym głównie z czeskich kopalń i lukratywnych mennic, które posiadał. Jego skarb spoczywał, według jednej z relacji, w czterech warownych zamkach i sięgał co najmniej 200 tysięcy grzywien srebra i 800 grzywien złota w monecie, kruszcu i wysadzanych klejnotami pucharach. Roczny dochód Ottokara z Czech ocenia się na około 100 tysięcy grzywien srebra, do czego trzeba dodać podobną sumę z jego posiadłości austriackich. Aby osadzić te liczby w kontekście, cały dochód arcybiskupa Kolonii nie przekraczał w tym czasie 50 tysięcy grzywien srebra, a księcia Bawarii – 20 tysięcy. Na dochody cesarskie składało się zaledwie 7 tysięcy grzywien srebra. Słynna uwaga Rudolfa, że nie musi zatrudniać cesarskiego skarbnika, ponieważ wszystko, co posiada, to 5 szylingów w złej monecie, nie jest zatem zupełnie oderwana od rzeczywistości, podobnie jak współczesne opisanie Ottokara jako „Złotego Króla”41.
Podobnie jak Rudolf, Ottokar też podjął krzyż – nie raz, lecz dwa razy – a krzyżowi rycerze Północy, krzyżacy, nazwali na jego cześć miasto, które pomógł założyć na bałtyckim wybrzeżu, Königsberg (dosłownie Królewska Góra, obecnie Kaliningrad w Rosji). Dla Ottokara Rudolf był nikim – niegodnym tytułu królewskiego – więc nie wahał się zakomunikować tego papieżowi. Sprzeciwił się elekcji Rudolfa i nadal utrzymywał, że była bezprawna, ponieważ jemu odmówiono głosu. Ottokar afiszował się publicznie ze swoimi ambicjami, naśladując w swojej korespondencji formę statutów cesarskich i posługując się cesarskim orłem jako jednym z własnych symboli. Chociaż Czechy, podobnie jak Austria, były cesarskim lennem, Ottokar nie zważał na to, twierdząc, że sprawuje władzę nie z nadania monarchy, ale „z łaski Boga, przez którego rządzą królowie i książęta”42.
Rudolf wymanewrował Ottokara. Pogodził się z wrogami, wiążąc ich ze sobą przez małżeństwa z córkami, których miał na wydaniu co najmniej sześć. Przedstawiał również poczynania Ottokara jako zniewagę nie wobec siebie, lecz względem majestatu Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Niedługo po wyborze na króla Rudolf przekonał sejm dworski, aby potępił zatrzymanie przez Ottokara ziemi, która zgodnie z prawem należała do cesarstwa. Kiedy Ottokar odmówił podporządkowania się decyzji sejmu, został skazany na banicję, co we współczesnym opisie sprowadzało go do statusu dzikiego ptaka (Vogelfrei) – o którego nikt się nie troszczył, który musiał żyć w lasach i którego można było nawet zabić. Aby podkreślić to jeszcze bardziej dobitnie, arcybiskup Moguncji ekskomunikował Ottokara, zwolnił jego poddanych z przysięgi wierności i zakazał udzielania sakramentów w Czechach. W królestwie Ottokara życie religijne wygasło43.
Rudolf czekał na dogodną sposobność, powiększając liczbę swoich sojuszników i rozpuszczając różne pogłoski – że również papież ekskomunikował Złotego Króla, że Ottokar zamknął swoją dziesięcioletnią córkę w klasztorze, aby nie dopuścić do jej małżeństwa z jednym z synów Rudolfa, że pustelnikowi przyśnił się sfinks, który przepowiedział rychłą klęskę Ottokara itd. Wreszcie, późnym latem 1276 roku, Rudolf uderzył, posuwając się w dół Dunaju, a nie do Czech, czego oczekiwał Ottokar. W obliczu buntów w kraju i nieprzyjaciół w Wiedniu Ottokar skapitulował. Ówczesna kronika opisuje, jak Ottokar, olśniewający w swoim splendorze, poddał się Rudolfowi. Ten przyjął Złotego Króla odziany w najpodlejszą szatę, mówiąc: „Często drwił z mojego szarego płaszcza, niech zadrwi z niego teraz!”. Ottokar padł na twarz przed Rudolfem, który siedział na stolcu, i na powrót otrzymał od niego królestwo czeskie jako lenno, ale nie odzyskał posiadłości austriackich, gdyż Rudolf przyznał je sobie44.
Wizerunek potężnego i obwieszonego klejnotami króla korzącego się przed skromnie odzianym przeciwnikiem jest średniowieczną metaforą, która ma ukazywać pokorę Rudolfa. Najwyraźniej jednak Ottokar nie zamierzał dochować wiary Rudolfowi. Po powrocie do Czech posłużył się swoim bogactwem, aby przekupić dawnych sojuszników Rudolfa i szerzyć niezadowolenie z habsburskich rządów w Austrii. Działania wojenne zostały podjęte na nowo latem 1278 roku, a Rudolf otrzymał znaczne posiłki z Węgier. Dwie armie spotkały się pod Suchymi Krutami, 40 kilometrów na północny wschód od Wiednia. Składająca się z około 10 tysięcy żołnierzy armia Rudolfa miała przewagę liczebną, ale większość jego sił stanowiły lekka jazda i piechota. Rudolf uciekł się zatem do podstępu. Łamiąc kodeks rycerski, zgodnie z którym fortele na polu walki były uważane za haniebne, ukrył swoje odwody liczące kilkuset ciężkozbrojnych rycerzy. W krytycznym momencie uderzyli oni na lewą flankę przeciwnika, zmuszając armię Ottokara od ucieczki i zabijając czeskiego króla. Żołnierze Rudolfa zbezcześcili zwłoki władcy, siekąc je mieczami, kiedy zdzierali z nich kosztowną zbroję.
Aby mieć pewność, że nie pojawi się żaden samozwaniec podający się za Ottokara, Rudolf kazał usunąć z ciała czeskiego króla wnętrzności, co miało zapobiec gniciu, i przez ponad sześć miesięcy wystawiał je na widok publiczny w Wiedniu. W następnym, 1279 roku szczątki przewieziono do Czech, aby pochować je wreszcie w praskiej katedrze św. Wita, gdzie spoczywają do dziś. Są umieszczone pod czternastowiecznym wizerunkiem króla opisanym w sekretnym języku niemieckich historyków sztuki jako dumpf-erregt, co można przetłumaczyć jako „tępo ożywiony”. Rudolf jednak nie wziął w posiadanie królestwa czeskiego, uważając je za beznadziejną komplikację, lecz wydał swoją ostatnią niezamężną córkę za syna i dziedzica Ottokara, znanego z rozwiązłości Wacława II45.
Reszta panowania Rudolfa aż do jego śmierci w 1291 roku upłynęła pod znakiem niepowodzeń. Nie udało mu się uzyskać korony cesarskiej z rąk papieża i musiał się zadowolić tytułem króla. Podobnie jak jego poprzednicy nie zdołał też ustanowić w Świętym Cesarstwie Rzymskim monarchii dziedzicznej. Uzupełnił jedynie liczbę elektorów książętami, których lojalność zapewnił sobie, jak uważał, przez związki małżeńskie z własną rodziną. Podjęta przez Rudolfa próba odtworzenia księstwa Szwabii dla własnych potomków też spełzła na niczym, między innymi dlatego, że tylko jeden z czterech synów go przeżył46.
W Czyśćcu Dantego napisanym w XIV wieku Rudolf i Ottokar przebywają razem w „dolinie niedbałych książąt”, przeznaczonej dla monarchów, którzy w pogoni za ziemską chwałą zapomnieli o swoich duszach. Ottokar pociesza tam Rudolfa. Doniosłe starcie pomiędzy Rudolfem a Złotym Królem przesądziło jednak o czymś więcej niż o ich osobistych losach. Po zdobyciu ziem austriackich Rudolf stał się panem sporego kawałka Europy Środkowej, co odmieniło dzieje Habsburgów. Uzyskawszy znaczne obszary na wschód od rodzinnych ziem szwabskich, Habsburgowie wydawali się gotowi ukształtować na nowo Święte Cesarstwo Rzymskie, przemieniając zasoby prywatne we władzę publiczną i obejmując rządy. Ale był to fałszywy świt zarówno dla Świętego Cesarstwa Rzymskiego, jak i dla Habsburgów47.
3
Utrata pozycji i fałszowanie przeszłości
Wiek XIV powinien należeć do Habsburgów. W całej Europie Środkowej linie królów i książąt podupadały. W 1301 roku skończyła się dynastia węgierskich Arpadów; pięć lat później wygasł ród czeskich Przemyślidów, z którego wywodził się Ottokar II. Następnie, w 1320 roku, wymarli ostatni askańscy margrabiowie Brandenburgii. Ale Habsburgowie nie skorzystali na tych biologicznych nieszczęściach innych rodów. W XIV stuleciu sami zostali wyzuci z godności i znaczenia w Świętym Cesarstwie Rzymskim. Przyszłość zdawała się należeć do władców Bawarii z rodu Wittelsbachów i nowych luksemburskich królów Czech, przynajmniej na razie.
Po śmierci w 1291 roku ciało Rudolfa zostało pochowane w krypcie katedry w Spirze, obok grobów poprzednich cesarzy z dynastii Staufów. Elektorzy zdecydowali jednak, że Habsburgowie nie powinni zająć miejsca Staufów i traktować Świętego Cesarstwa Rzymskiego, jakby była to ich rodowa posiadłość. Początkowo spiskowali zatem, aby odsunąć syna i dziedzica Rudolfa Albrechta (1255–1308) od sukcesji. Mimo to Habsburg zręcznie doprowadził do elekcji przez garstkę książąt marionetkowego kandydata Konrada z Teck – 48 godzin po elekcji Konrad zginął z rąk nieznanego zabójcy, który rozpłatał mu czaszkę. Królem został rywal Konrada i Albrechta: Adolf z Nassau. Większość elektorów poparła Adolfa właśnie dlatego, że nie miał własnych ziem i nie stanowił zagrożenia, ale po objęciu tronu starał się zagarnąć, co tylko zdołał. Elektorzy zwrócili się o pomoc do Albrechta, który pokonał i zabił Adolfa. W zamian wybrali go na króla w 1298 roku48.
Król Albrecht I był źle traktowany przez historyków, którzy zbyt ochoczo dawali wiarę propagandzie jego wrogów – że był „człowiekiem gburowatym, o jednym oku i wyglądzie przyprawiającym o mdłości […] skąpcem, który zatrzymywał pieniądze dla siebie i nie dał cesarstwu nic z wyjątkiem dzieci, których miał wiele”. Albrecht rzeczywiście nie miał oka. W 1295 roku lekarze omyłkowo wzięli jego chorobę za otrucie i aby usunąć z organizmu wyimaginowaną truciznę, zawiesili go głową w dół. W efekcie ciśnienie krwi w czaszce pozbawiło go gałki ocznej. Albrecht doczekał się licznego potomstwa, płodząc co najmniej 21 dzieci, z których 11 przeżyło dzieciństwo. Ich późniejsze związki małżeńskie z królewskimi i książęcymi rodami Francji, Aragonii, Węgier, Polski, Czech, Sabaudii i Lotaryngii świadczyły o prestiżu, jakim cieszył się Albrecht i rodzina, której był głową49.
Tak jak ojciec Albrecht pragnął otrzymać koronę cesarską w Rzymie. Papież Bonifacy VIII przyjął poselstwo Albrechta wyniośle i oświadczył, że decyzja, czy przyznać, czy zatrzymać tytuł cesarski, należy do niego. Siedząc na tronie świętego Piotra, w ogromnej papieskiej tiarze świętego Sylwestra z 220 drogimi kamieniami oprawionymi w złoto, która wyraźnie ciążyła mu na głowie, papież Bonifacy chełpił się: „Ja jestem królem Rzymian, ja jestem cesarzem”. Ale to nie papież, lecz konflikt rodzinny przesądził o upadku Albrechta. Król Rudolf obiecał swojemu młodszemu synowi Rudolfowi takie samo dziedzictwo, jakie przypadło Albrechtowi, ale nie dotrzymał przyrzeczenia. Młodszy syn Rudolfa Jan, wykpiwany jako „książę bez ziemi”, domagał się udziału w patrymonium Habsburgów, lecz Albrecht wolał nadawać tytuły i majątki własnym dzieciom. W pierwszym dniu maja 1308 roku Jan wraz z kilkoma rycerzami wciągnął Albrechta w zasadzkę i zabił go. Ten bezsensowny postępek przyniósł Janowi dożywotnie uwięzienie w klasztorze w Pizie i przydomek „Ojcobójca”50.
Po śmierci Albrechta elektorzy wybrali Henryka Luksemburskiego z tego samego powodu, z jakiego 10 lat wcześniej poparli Adolfa z Nassau – żeby zapobiec sukcesji Habsburgów, wybierając władcę, który nie był dostatecznie potężny, aby zagrozić ich własnym interesom. Ale podobnie jak Adolf Henryk natychmiast przystąpił do budowania podstaw swojej potęgi, w tym przypadku sięgając po koronę czeską. W 1312 roku wybrał się nawet do Rzymu, aby przyjąć koronę cesarską z rąk papieża – był to pierwszy raz od prawie stulecia, kiedy król dostąpił tego zaszczytu. Zmarł w następnym roku na malarię, której nabawił się podczas podróży. Tymczasem niemieccy kronikarze tak już przywykli do tego, że ich władcy ginęli gwałtowną śmiercią, iż napisali, że Henryk został zamordowany na polecenie papieża zatrutym winem mszalnym51.
Zebrawszy się we Frankfurcie w 1314 roku, elektorzy bali się wybrać syna Henryka, niezwykle odważnego Jana Luksemburskiego. Podzielili więc swoje głosy pomiędzy syna Albrechta Fryderyka Pięknego z Habsburga (1289–1330) a księcia Ludwika Wittelsbacha z Bawarii. Przez 10 lat dwaj pretendenci toczyli wojnę, roszcząc sobie prawa do tytułu królewskiego. Fryderykowi Pięknemu przypadło w udziale ubóstwo, klęska, uwięzienie, odsunięcie od polityki i przedwczesna śmierć w 1330 roku w zamku Burg Gutenstein, na zachód od Wiener Neustadt. Dwaj bracia Fryderyka pospiesznie zawarli pokój z Ludwikiem, uznając go za prawowitego króla. Do tego czasu zmierzch Habsburgów był już wyraźnie widoczny. Podczas gdy pokolenie wcześniej wiązali się przez małżeństwa z królewskimi rodami Europy, obecnie musieli szukać narzeczonych skromniejszego pochodzenia wśród nieznanych polskich książąt i pomniejszych francuskich możnowładców.
Bitwa Szwajcarów z wojskami habsburskimi pod Morgarten w 1315 roku; miniatura z kroniki Benedichta Tschachlana (1470 rok). Źródło: Wikimedia Commons/domena publiczna.
Symboliczna dla odmieniającej się fortuny Habsburgów była też ich klęska ze Szwajcarami. Tamtejsze kantony leśne Uri, Schwyz i Unterwalden zjednoczyły się w 1291 roku, aby zawrzeć sojusz obronny, ale szybko przekształcił się on w ofensywny, wymierzony przeciwko Habsburgom. Stało się tak głównie z powodu habsburskiej ekspansji w doliny alpejskie, gdzie rodzina przejmowała ziemie, komory celne i prawa własności po zajęciu posiadłości hrabiów Kiburga. Podczas walk z Fryderykiem Pięknym król Ludwik przeciągnął kantony na swoją stronę. Pod koniec 1315 roku, kiedy brat Fryderyka Leopold wkroczył w doliny, aby utwierdzić swoje prawa, został wciągnięty w zasadzkę i pokonany przez ludzi z Uri i Schwyz. Bitwa pod Morgarten była pierwszym większym starciem, w którym Szwajcarzy skutecznie zastosowali swoje halabardy przeciwko jeźdźcom, posługując się hakiem, aby ściągnąć nieprzyjacielskich rycerzy z koni, a później dobijając ich ostrym szpicem. Halabarda jest dzisiaj ceremonialną bronią papieskiej Gwardii Szwajcarskiej w Watykanie.
Ostateczny cios habsburskiemu prestiżowi został zadany w roku 1356. Wtedy to następca króla Ludwika Karol IV Luksemburski, koronowany właśnie na cesarza w Rzymie, wydał tak zwaną Złotą Bullę (nazwaną tak z powodu złotej pieczęci, czyli bulli), która zawierała nowy wzór elekcji władcy, ustalając liczbę siedmiu elektorów – trzech arcybiskupów Nadrenii i czterech panów świeckich, którzy odtąd mieli sprawować ten urząd prawem dziedziczenia. Chociaż przy kilku okazjach Habsburgowie uczestniczyli w wyborze królów, nie znaleźli się w nowym kolegium elektorów, zostali zatem pominięci w najważniejszym dokumencie konstytucyjnym w historii Świętego Cesarstwa Rzymskiego. W porządku zasiadania, nakreślonym odrębnie dla przyszłych posiedzeń sejmu, Karol podkreślił jeszcze ich pomniejszą rangę, umieszczając Habsburgów w drugim rzędzie, za elektorami, wyższym duchowieństwem i wysokimi dygnitarzami cesarstwa. Reakcja Habsburgów była ideologicznie niszczycielska i miała na zawsze zmienić sposób, w jaki myśleli o sobie i swojej historycznej roli. Aby odeprzeć zniewagę Karola IV, odrzucili swoją szwabską przeszłość i stali się Austriakami i Rzymianami52.
Przez pierwsze 50 lat swoich rządów jako książęta Austrii Habsburgowie traktowali księstwo jako drugorzędne pod względem znaczenia wobec ich tradycyjnego bastionu w Szwabii. Wykorzystywali Austrię, aby sfinansować obronę swoich innych posiadłości, i posługiwali się nią jako odskocznią dla kampanii w Czechach, które uważali za cenniejszą zdobycz. Dopiero po 1330 roku, kiedy brat Fryderyka Pięknego, artretyczny Albrecht Kulawy (1298–1358), stał się głową rodu, Habsburgowie zaczęli okazywać trwałe zainteresowanie Austrią. Ponieważ Szwajcarzy nadal nękali habsburskie ziemie i twierdze w Argowii, Albrecht przeniósł swój dwór do wiedeńskiego Starego Zamku, w sercu przyszłego pałacu hofburskiego. Przystąpił też do budowy rodzinnego mauzoleum w Gaming, w Dolnej Austrii, a także odzyskał Karyntię i Krainę, które zastawił jego dziadek. Z powodu długich okresów pobytu Albrechta w Austrii jeden z kronikarzy określił Habsburgów jako „Austriaków” – był to pierwszy raz, kiedy ten termin został użyty w taki sposób. Podczas gdy w przeszłości Habsburgowie administrowali Austrią za pośrednictwem regentów, teraz wyznaczali zarządców dla swoich posiadłości szwabskich53.
Habsburgowie mogli początkowo nie wiedzieć, co mają począć z Austrią, ale Austria wiedziała, co począć z Habsburgami. Pierwotnie była to ziemia pograniczna nazywana „wschodnim królestwem” (Ostarrîchi – ta nazwa pojawia się po raz pierwszy w 996 roku)54, a jej najwcześniejsi władcy należeli do rodu Babenbergów aspirujących do wielkości poprzez małżeństwa zarówno z linią cesarzy rzymskich, jak i bizantyńskich, i z tego powodu uważających się za powierników dziedzictwa Rzymu. Ich ostentacyjne przywiązanie do wiary znalazło swój wyraz w ufundowaniu gęstej sieci klasztorów, w zamian za co pokolenia mnichów pisały pochwały na ich cześć. O reputacji Babenbergów świadczą przydomki, jakie im nadawano – Znamienity, Pobożny, Wspaniały, Mocny i Święty. Dopiero ostatni z rodu Fryderyk II (zm. 1246) zyskał sobie niefortunny przydomek – „Kłótliwy”55.
Genealogie Babenbergów zawierały czasem ciekawe opisy krajobrazów i miast. Powoli jednak wiara w wyjątkowość rodziny stapiała się z przekonaniem, że ziemia i zamieszkujący ją ludzie są szczególni. Powstawała tradycja literacka, która postrzegała Austriaków jako potomków Gotów ze starożytności klasycznej, a nawet proponowała jeszcze bardziej znamienite pochodzenie – od greckich i rzymskich herosów. Stara rzymska nazwa Austrii, Noricum, sugerowała, że Austria została założona przez Noryksa, syna Heraklesa, który wędrując z ziem w rejonie Armenii, pozostawił swoich potomków w Austrii i Bawarii. Ziemie Babenbergów były również kolebką eposu Nibelungenlied, który w swoich wczesnych wersjach łączył opowieści zaczerpnięte z mitologii germańskiej z epizodami z dziejów rządzącej dynastii56.
Habsburgowie chłonęli to wszystko, do religijnych fundacji Babenbergów w Heiligenkreuz i Tulln dodając nowe i zatrudniając kronikarzy oraz poetów, aby głosili ich pobożność. Stopniowo historia Babenbergów i Habsburgów stapiała się w jedną, toteż ci pierwsi stali się przodkami drugich, na dowód czego Habsburgowie często przyjmowali babenberskie imię Leopold. Było to ważne, ponieważ nawiązywało do Leopolda III, który chociaż nie został uznany jeszcze za świętego, dokonał pośmiertnie wystarczająco licznych cudów, aby za takiego uchodzić. W czasach, kiedy świętość dodawała blasku rodzinie, Habsburgowie mieli niewielu odpowiednich przodków.
Habsburgowie szybko odkryli też własne rzymskie korzenie, wywodząc swoje domniemane pochodzenie od senatorskiej rodziny Colonnów. Kronikarze upiększyli tę opowieść, opisując, jak dwaj bracia wygnani ze starożytnego Rzymu dotarli na północ od Alp, a jeden z nich założył zamek Habsburg. Jeszcze bardziej pomysłowy autor kroniki z Königsfelden wplótł w swoją relację o Habsburgach rzymskie dziedzictwo, świętość i proroctwa. Zestawiwszy linię rzymskich cesarzy od Augusta do Fryderyka II, opowiedział o życiu króla Rudolfa z Habsburga. Następnie napisał biografię jego wnuczki Agnieszki, przez krótki czas królowej Węgier, która później zdecydowała się zamieszkać w opactwie Königsfelden, niedaleko Brugg. Przede wszystkim jednak kronikarz powtórzył starą legendę o odkryciu w Hiszpanii ogromnej księgi ukrytej w kamieniu, ze stronicami z drewna, na których opisano po łacinie, w języku greckim i hebrajskim całą historię świata, łącznie z czasami mającymi dopiero nadejść i Sądem Ostatecznym. Wynikało stąd jasne przesłanie – uświęceni pobożnością Agnieszki Habsburgowie mieli rządzić jako cesarze rzymscy, co było ich przeznaczeniem i co głosiły przepowiednie57.
W latach pięćdziesiątych XIV wieku wyjątkowość przekształciła się w program polityczny. Urażony i poniżony Złotą Bullą Karola IV Rudolf z Habsburga (1339–1365) zamierzał przywrócić rodzinie prestiż i utworzyć państwo terytorialne, które przewyższy włości sąsiadów. Zabrał się do tego z energią, zapałem i wyobraźnią, które konfundowały jego rywali. Kilka miesięcy po śmierci ojca Albrechta Kulawego, w 1358 roku, młody Rudolf kazał swoim skrybom sporządzić pięć sfałszowanych statutów. Miały one podnieść Habsburgów do rangi pierwszych książąt w Świętym Cesarstwie Rzymskim, łącząc ich dziedzictwo z Austrią i Rzymem. Było to najbardziej ambitne fałszerstwo w średniowiecznej Europie od czasów Donacji Konstantyna z VIII wieku, która przyznawała papieżowi najwyższą władzę w świecie chrześcijańskim. Zostało również lepiej wykonane58.
Spośród pięciu statutów trzy były potwierdzeniem dwóch pozostałych, łącząc oszustwo w spójną całość. Istota fałszerstwa zawierała się w dwóch pierwszych statutach, znanych jako „pseudo-Henryk” i „przywilej większy”. Autor „pseudo-Henryka”, którym był prawdopodobnie kanclerz Rudolfa, udawał, że jest to dokument wydany przez cesarza Henryka IV w 1054 roku przedstawiający treść dwóch listów będących w posiadaniu księcia Ernesta z Babenbergu. Pierwszy został rzekomo napisany przez Juliusza Cezara i skierowany do mieszkańców „ziemi wschodniej”, co oczywiście oznaczało Austrię. Juliusz Cezar rozkazywał mieszkańcom wschodu, czyli Austriakom, żeby zaakceptowali jego wuja jako swojego władcę, który miał sprawować nad nimi rządy absolutne jako ich „pan feudalny”. Sfałszowany list dopuszczał również wuja Juliusza Cezara do zgromadzenia najwyższych dostojników cesarstwa rzymskiego, „tak więc od tej pory żadna ważna sprawa ani pozew nie mogą być rozstrzygane bez jego wiedzy”. W drugim liście cesarz Neron też zwracał się do mieszkańców wschodu. Oznajmiał, że przewyższają splendorem wszystkie inne ludy cesarstwa rzymskiego i dlatego, za radą senatu, zwalnia ich ze wszystkich cesarskich podatków i przyznaje im również inne swobody.
W odróżnieniu od „pseudo-Henryka”, „przywilej większy” był przynajmniej częściowo autentyczny, ponieważ opierał się na tekście statutu wydanego przez cesarza Fryderyka I Barbarossę w 1156 roku, który podnosił Austrię do rangi księstwa. Do oryginalnego tekstu wiele jednak dodano. Austria została uznana za „tarczę i serce” Świętego Cesarstwa Rzymskiego i dlatego jej książę cieszył się pełnią praw w swoim księstwie. Otrzymywał tytuł „palatyna arcyksięcia”, co wiązało się ze specjalną koroną i berłem oraz prawem do zasiadania po prawicy cesarza, na równi z cesarskimi elektorami. Dla umocnienia pozycji pozwolono mu przekazywać księstwo w całości swojemu najstarszemu synowi, a przy braku synów – córce. Sfabrykowana wersja zyskała miano „przywileju większego”, dla odróżnienia od prawdziwego z 1156 roku, nazwanego później „przywilejem mniejszym”.
Pozostałe trzy statuty, które potwierdzały „pseudo-Henryka” i „przywilej większy”, dodawały jeszcze kilka punktów. W oficjalnych procesjach arcyksiążę i jego orszak mieli zawsze zajmować pierwsze miejsce, natomiast arcyksiążęca korona mogła zawierać filet, czyli opaskę na głowę noszoną zwykle przez królów pod koroną. Arcybiskup Salzburga i biskup Pasawy, którzy sprawowali jurysdykcję nad Austrią w sprawach kościelnych, stali się poddanymi arcyksięcia. Tak jak wspomniane statuty, dokumenty dodatkowe wskazują, że Rudolf nie kierował się wyłącznie, jak się często twierdzi, urazą z powodu Złotej Bulli Karola IV z 1357 roku i nie próbował jedynie wyrównać rachunków. Z naciskiem położonym na całkowitą władzę arcyksięcia w Austrii, jego zwierzchnictwo nad Kościołem i pełną dziedziczność tytułu, fałszerstwo miało w takim samym stopniu umocnić pozycję arcyksięcia na terenie jego ziem, jak i wpłynąć na etykietę na dworze cesarskim i nakrycie głowy arcyksięcia.
„Pseudo-Henryk” z listami Juliusza Cezara i Nerona został niemal natychmiast zdezawuowany. Włoski intelektualista Petrarka napisał w 1361 roku do cesarza Karola IV, zwracając uwagę na anachronizmy w tekście i wykpiwając dokument jako „próżny, bombastyczny, pozbawiony prawdy, wymyślony przez kogoś nieznanego, ale bez wątpienia niewykształconego […], nie tylko śmieszny, ale przyprawiający o mdłości”. „Przywilej większy” jednak bronił się dłużej. Przywołany dla uzasadnienia sukcesji Marii Teresy w Austrii po śmierci jej ojca Karola VI w 1740 roku, dopiero w połowie XIX wieku został odrzucony jako fałszerstwo. Natomiast Donacja Konstantyna została uznana za fałszerstwo już w XV wieku59.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki