Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Historia Palestyny zbyt długo koncentrowała się na Jerozolimie i była opowiadana przez pryzmat wygnania – jak gdyby znaczenie Gazy było marginalne. Tymczasem to właśnie ten obszar o powierzchni 360 km² jest kluczowy dla tej opowieści – to stamtąd pochodzi wiele pierwszoplanowych postaci i tam od lat 1948−1949 rośnie na bezprecedensową skalę rzesza uchodźców. Ta pozostawiona przez Egipt enklawa stała się punktem odniesienia w zbiorowej świadomości, a potem matecznikiem fedainów. Ten sam skrawek terytorium, na którym przez wieki krzyżowały się wpływy imperiów, a Egipt spotykał z Lewantem, nie może być dziś sprowadzony do roli „więzienia pod gołym niebem”. Wojna, która spustoszyła tę ziemię w 2014 roku – oraz dwie poprzednie wojny, jakie przetoczyły się przez nią w ciągu pięciu lat – dowodzi, że bez uregulowania kwestii Gazy nie ma mowy ani o przyszłości Palestyny, ani o bezpieczeństwie Izraela.
Niech to przypomnienie liczącej kilka tysiącleci historii Gazy posłuży odnalezieniu drogi pokoju między narodami Izraela i Palestyny, czego warunkiem niezbędnym – zdaniem autora − jest współistnienie dwóch suwerennych państw.
Jean-Pierre Filiu jest profesorem historii współczesnego Bliskiego Wschodu na paryskiej uczelni Sciences Po, wykładał również na amerykańskich uniwersytetach Columbia i Georgetown. Jego prace na temat świata arabsko-muzułmańskiego są tłumaczone na całym świecie. Historia Gazy zebrała rekordową liczbę doskonałych recenzji, a przez „Sunday Times” została nazwana „arcydziełem literatury poświęconej konfliktowi izraelsko-palestyńskiemu”.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 649
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Pamięci tysięcy anonimowych ofiar
Tych, którzy przedwcześnie zginęli w Gazie
I mieli jeszcze przed sobą całe życie,
By spędzić je z rodziną i w pokoju
To prawda, że upłynęło już wiele czasu
Ale dziś czytam tę książkę
Smutną książkę historyczną
Opowieść o ludziach, którzy tak pragnęli żyć
To wszystko odbija się jeszcze echem
W sercu mego dziadka
To prawda, że upłynęło już wiele czasu
I życie dalej płynie
Nadzieja nie ginie
I tak jak echo rozbrzmiewa w samotności
Wertując tę książkę
Znalazłem takie daty
Strona 22, mandat nad Palestyną
Strona 47, plan podziału
Strona 48, morze łez wypędzonych
Strona 67, wojna sześciodniowa.
Palestinian Rapperz (PR)Gaza 2006
WSTĘP
Miałem okazję dwukrotnie przedstawiać w Gazie wyniki moich badań, na których oparta jest ta książka. W obu wypadkach mój odczyt odbył się w Instytucie Francuskim, poprzednio funkcjonującym pod nazwą Francuski Ośrodek Kulturalny (FOK) – Centre culturel français, który obecnie znajduje się przy alei Charlesa de Gaulle’a, a poprzednio mieścił się przy ulicy Victora Hugo. Zaszczyt naszemu krajowi przynosi to, że przez prawie czterdzieści lat utrzymaliśmy miejsce wymiany poglądów, prowadzenia debat i twórczości, działające nawet w najbardziej ponurych dla tego terytorium czasach. Podczas pierwszej intifady (1987–1993) FOK był jedynym zagranicznym ośrodkiem kultury w Gazie, tak jak obecnie – od 2006 r. – Instytut Francuski jest jedynym takim centrum.
Mój pierwszy odczyt odbył się w języku arabskim, w listopadzie 2010 r., gdy byłem w połowie moich badań. Temat – „Gaza od czasów faraonów do okresu bizantyńskiego”. Przypomniałem, że w czasach rzymskich wino z Gazy cieszyło się renomą i było sprzedawane we wschodniej części Morza Śródziemnego. W tym momencie pewien zdenerwowany brodaty słuchacz przerwał mi, ale natychmiast został przywołany do porządku przez swego sąsiada: „Ty ośle, to było całe wieki przez narodzinami Proroka, a wina z Gazy są częścią naszej historii!”. Wszyscy wybuchnęli śmiechem – nawet mój oponent, i mogłem kontynuować odczyt aż do epoki bizantyńskiej.
Mój drugi odczyt odbył się w czerwcu 2013 r., ponad rok po opublikowaniu pierwszego wydania tej książki. Byłem szczęśliwy, mogąc spotkać się w ogrodzie Instytutu Francuskiego z niektórymi ważnymi uczestnikami moich prac badawczych. Ale w tym czasie opinia publiczna w Gazie była zaabsorbowana wydarzeniami zupełnie niezwiązanymi z polityką: pewien młody uchodźca z Chan Junus, Muhammad Asaf, zwyciężał w Bejrucie z konkurentami w konkursie „Arab Idol”, w popularnym, ale już ogranym programie telewizyjnym. Atmosfera sprzyjała (względnie) świętowaniu, tym bardziej, że rozszerzenie przez Izrael dozwolonej strefy połowów o kilka mil morskich w rejonie Gazy sprawiło, iż w restauracjach na wybrzeżu pojawiły się wspaniałe ryby.
To wystarczyło, by mieszkańcy „strefy” Gazy – to określenie w gruncie rzeczy jest ponure – zaczęli marzyć o lepszej przyszłości. Popularny program w telewizji satelitarnej i niewidziane od dawna potrawy na talerzu, wszystko to wydawało się zakrawać na kpinę wobec ogromu tragedii, z jaką przyszło się borykać w Gazie na co dzień. Nie znam ani jednego mieszkańca tego terytorium, który na własnej skórze – lub swych bliskich – nie odczuł przemocy wynikającej z izraelskiej okupacji lub też waśni palestyńskich „braci wrogów”. Ale mimo wszystko życie codzienne i nadzieja były górą, bowiem tylko owa przekazywana sobie wzajemnie energia pozwalała wytrzymać tej młodzieży, która w przeważającej większości nigdy nie poznała innych krajów poza oblężoną „strefą” Gazy.
Starałem się opowiedzieć cząstkę historii kobiet i mężczyzn z Gazy. Mam świadomość, że jeszcze mi daleko do wpisania tych anonimowych postaci w miejsca, na które w pełni zasłużyli, to jest w samo sedno ich walki o życie godne i wolne. Mam jednak szczerą nadzieję, że książka ta przetrze drogę innym pracom przywracającym zbiorową pamięć, często przytłoczoną apologetycznymi opowieściami zwycięzców albo „biblijnymi opowieściami” różnych organizacji palestyńskich, nader gorliwie celebrujących swych liderów i ich sławetne czyny.
Zakończyłem tę książkę na ostatnich dniach roku 2011, opisując trzy ślepe zaułki – trzy impasy: impas izraelski, impas palestyński oraz impas humanitarny, które blokowały dalsze losy Strefy Gazy i jej mieszkańców. Muszę stwierdzić, że trzy lata później te impasy utrwaliły się, a ludność Gazy cierpi straszliwie przy całkowitej bierności międzynarodowej opinii, która to bierność staje się coraz bardziej niepokojąca.
Izraelski impas wynika z woli izraelskich przywódców, by rozpatrywać kwestię Gazy wyłącznie pod kątem problemu bezpieczeństwa. Jednostronne wycofanie się we wrześniu 2005 r. rzeczywiście pozwoliło Izraelowi znacznie zmniejszyć ponoszone straty przy sprawowaniu – teraz już zdalnej – kontroli nad terytorium palestyńskim, które było zablokowane na ziemi, patrolowane z morza i z powietrza, a zarazem regularnie bombardowane. Jednak temu podejściu, wyłącznie pod kątem bezpieczeństwa, towarzyszyły regularne ataki „nakierowane na cele” i wymierzone przeciwko kadrom palestyńskim. Rajdy te wywoływały akcje odwetowe ze strony Hamasu i jego sojuszników – akcje, które cechowała coraz większa skuteczność.
Taka właśnie była logika wydarzeń, które po raz kolejny wstrząsnęły Strefą Gazy w dniach 14–21 listopada 2012 roku. Armia izraelska ogłosiła, że zaatakowała ponad tysiąc pięćset celów w czasie operacji pod kryptonimem Filar Obrony. Operacja ta była odwetem za ostrzał prowadzony z Gazy, w wyniku którego zginęło sześciu Izraelczyków, w tym dwóch żołnierzy. Źródła palestyńskie oceniają, że w czasie tej operacji na terytorium Gazy zginęło 166 mieszkańców, z czego zdecydowaną większość stanowili cywile, a zniszczenia materialne oszacowano na miliard dolarów. Izrael nie poszedł jednak na kolejną ofensywę lądową, podobną do tej ze stycznia 2009 r., i zgodził się na przedłużenie – pod patronatem Egiptu – nieoficjalnego rozejmu z Hamasem.
Te same powody wywołały te same skutki. Nowa eskalacja starć izraelsko- -palestyńskich nastąpiła w dniach 11–14 marca 2014 r., a zaangażowany w nią był Islamski Dżihad, jedyna organizacja, której Hamas pozwolił działać w miarę swobodnie na „linii frontu” z Izraelem. Po kilku dniach przywrócono status quo, ale było ono nader kruche. Bowiem blokada, narzucona Gazie przez Izrael i Egipt, w rzeczywistości zachęcała do przemytu tunelami łączącymi Gazę z Synajem, a kontrabanda ta była jednym z głównych źródeł dochodu władz Hamasu w Gazie.
Tak więc oblężenie Strefy Gazy nie tylko umacniało panowanie islamistów, ale sprzyjało też przemytowi broni, jedynemu rodzajowi przemytu, który mógł zwrócić znaczne nakłady inwestowane w drążenie i konserwację tuneli. Każda runda konfrontacji izraelsko-palestyńskiej sprawiała, że w użyciu pojawiały się rakiety o coraz większym zasięgu, wystrzeliwane przez Hamas i jego sojuszników (w listopadzie 2012 r. rakiety spadły w okolice Tel Awiwu i Jerozolimy). Izraelski impas będzie trwał tak długo, jak długo dialog polityczny nie zastąpi wizji politycznej opartej wyłącznie na względach bezpieczeństwa, gdy każdy kolejny kryzys tylko przygotowuje grunt dla kolejnego kryzysu i nie przynosi żadnego trwałego rozwiązania, zarówno dla Palestyńczyków, jak i dla Izraelczyków.
To koszmarne zapętlenie pogrążyło ponownie Strefę Gazy w odmętach horroru latem 2014 roku. Od 8 lipca do 26 sierpnia izraelska ofensywa pod kryptonimem Bariera Ochronna dosłownie spustoszyła palestyńskie terytoria, przekształcając całe dzielnice mieszkaniowe w morze ruin. Mediacja Kairu, który wykazał swą skuteczność w listopadzie 2012 r., została zneutralizowana wskutek proizraelskiej postawy marszałka Abdel Fattaha as-Sisiego, który w lipcu 2013 r. obalił Muhammada Mursiego, pierwszego w historii Egiptu wybranego w wyborach powszechnych prezydenta wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego. Brak zewnętrznego negocjatora pozostawił wolne pole niszczącej logice broni, zwłaszcza w ciągu pierwszych dwudziestu dni naziemnej ofensywy sił pancernych oraz izraelskich komandosów.
Kiedy wreszcie doszło do rozejmu, bilans walk okazał się katastrofalny: ponad 2100 osób zginęło w Gazie (w tym około 500 dzieci). Ostatecznej liczby zabitych nie udało się ustalić z uwagi na fakt, że ciała bardzo wielu ofiar znajdowały się pod gruzami zbombardowanych domów. Ponad 100 tysięcy Palestyńczyków zostało pozbawionych dachu nad głową z powodu całkowitego lub częściowego zniszczenia około 18 tysięcy budynków. Według ONZ zaledwie 10% mieszkańców Gazy ma zapewniony dostęp do bieżącej wody przez 6 do 8 godzin dziennie, a 75% ma dostęp do wody raz na cztery dni, a czasem jeszcze rzadziej.
Choć Izrael mógł stwierdzić, że odniósł „zwycięstwo”, to było ono raczej względne. W czasie tej ofensywy zginęło 66 żołnierzy, a palestyński ostrzał spowodował śmierć 6 izraelskich cywilów (w tym obywatela Tajlandii). System Żelazna Kopuła, przeznaczony do przechwytywania rakiet palestyńskich, ujawnił swe słabe strony, co spowodowało nawet czasowe wstrzymanie lotów do Tel Awiwu przez kilka zachodnich towarzystw lotniczych. Nigdy też – przed wprowadzeniem rozejmu – nie doszło do przerwania prowadzonego przez Hamas ostrzału i przez cały czas trwania konfliktu rakiety spadały w głębi izraelskiego terytorium.
Oczywiście, Izrael może twierdzić, że zniszczył dziesiątki tuneli, co utrudniło przenikanie bojowników Hamasu na jego terytorium. Ale już samo odkrycie tych skomplikowanych konstrukcji wywołało panikę w izraelskich miejscowościach na pograniczu z Gazą. Wszystko to tylko potwierdziło daremność czysto wojskowej reakcji na kwestię, która dla Izraela jest problemem czysto politycznym. Czy państwo hebrajskie gotowe jest traktować swych palestyńskich partnerów na zasadzie równości, a nie na zasadzie faktycznej okupacji (w Gazie do 2005 r.) czy też okupacji pośredniej (od czasu jednostronnego „wycofania” w 2005 r., które stało się wstępem do niszczących wojen)?
Impas palestyński był całkowity aż do wiosny 2014 r., mimo wielu okresów „pojednania”, wprowadzanego bez przekonania przez Fatah i Hamas. Mahmud Abbas, następca Jasira Arafata jako przywódca zarówno Fatahu, jak i OWP, trzymał się mocno prezydentury Autonomii Palestyńskiej, chociaż jego mandat wygasł w 2009 roku. Natomiast Ismail Hanijja wytrwale trzymał się Gazy jako premier rządu Hamasu, opierając się na wynikach wyborów parlamentarnych z 2006 roku.
Rozpisanie nowych wyborów prezydenckich i parlamentarnych było jednak konieczne, by odnowić legitymację władzy zarówno jednej, jak i drugiej. Ale zarówno Fatah, jak i Hamas zbyt przywiązały się do niekwestionowanego sprawowania władzy w swoich posiadłościach, to jest Fatah na Zachodnim Brzegu (Cisjordanii) i Hamas w Gazie, i służyło im bezterminowe odraczanie kolejnych wyborów.
Po raz pierwszy w historii Palestyny ruch narodowy był głęboko podzielony na dwa przeciwstawne obozy, które miały swój interes w zachowaniu status quo, co było fatalne dla prawa narodu palestyńskiego do samostanowienia. „Fatahstan” na Zachodnim Brzegu i „Hamastan” w Gazie wzajemnie się umacniały, rozbudowując swoje służby (których zadaniem było dławienie wszelkich protestów) i dodatkowo rozdymając biurokrację, która była równie bezproduktywna, co opanowana przez kliki. Hamas, który w 2006 r. prowadził kampanię przeciwko niezaprzeczalnej korupcji Fatahu, szybko powtórzył w Gazie najgorsze błędy swego rywala.
Chaled Meszal, szef zewnętrznego kierownictwa (Biura Politycznego) Hamasu regularnie prowadził z Mahmudem Abbasem negocjacje w sprawie „pojednania”. W czasie swej pierwszej wizyty w Gazie, w grudniu 2012 r., Meszal przyciągnął olbrzymie tłumy, które usłyszały pochwałę „jedności palestyńskiej”, a ta oczywiście miała dokonać się dzięki Hamasowi. W następnym miesiącu w Strefie Gazy zgromadziły się jeszcze większe tłumy, manifestując poparcie dla Fatahu. Ten pokaz siły całkowicie zaskoczył Hamas, ale był on nie tyle oznaką poparcia dla partii Mahmuda Abbasa, co chęcią położenia kresu niepodzielnym rządom islamistów w Gazie.
Mieszkańcy Gazy rzeczywiście pragnęli przywrócenia autentycznej jedności palestyńskiej, której pełnoprawnymi uczestnikami byłyby zarówno Fatah, Hamas, jak i inne organizacje palestyńskie. Buntowali się przeciwko jarzmu, jakie teraz narzucił im Hamas, a przedtem narzucał Fatah. Jednak poza kręgami aktywistów, najczęściej ludzi młodych i niezależnych, owe aspiracje nie doprowadziły do powstania ruchu, który miałby szanse wywarcia skutecznej presji zarówno na Hamas, jak i na Fatah. Dlatego wciąż utrzymywały się podziały terytorialne i polityczne, w wyniku których cierpiała bardziej Strefa Gazy niż Cisjordania (Zachodni Brzeg).
Fiasko izraelsko-palestyńskich negocjacji pokojowych w kwietniu 2004 r., za które winą nawet Waszyngton obarczał politykę obstrukcji uprawianą przez rząd Netanjahu, paradoksalnie dało prezydentowi Abbasowi wolną rękę w sferze polityki wewnątrzpalestyńskiej. W końcu Fatah i Hamas porozumiały się w sprawie powołania technicznego rządu jedności narodowej. W czerwcu Ismail Hanijja oficjalnie rozwiązał swój rząd i powołano nowy gabinet kierowany przez Ramiego al-Hamd Allaha, składający się z siedemnastu członków (w tym pięciu ministrów z Gazy). Jego kompetencje obejmowały zarówno Cisjordanię, jak i Strefę Gazy.
Stany Zjednoczone i Unia Europejska zgodziły się nawiązać kontakty z tym rządem jedności ku wielkiemu żalowi Izraela, który wezwał Abbasa do zerwania stosunków z „terrorystami”. Jednak między Fatahem i Hamasem nie wszystko zostało uzgodnione. Nie podjęto decyzji w sprawie dalszych losów ramienia zbrojnego ruchu islamistycznego – Brygad Kassama – oraz kwestii wypłacania pensji czterdziestu tysiącom urzędników podporządkowanych Hamasowi w Gazie (Katar zobowiązał się do wpłacenia należnych im pieniędzy na zablokowane konto Autonomii Palestyńskiej w Ramallah). Po raz pierwszy znajdująca się w oblężeniu ludność Gazy dostrzegła szansę wznowienia kontaktów ze swymi rodakami w Cisjordanii.
Owo marzenie szybko rozwiało się w wyniku trwającej pięćdziesiąt dni izraelskiej ofensywy w lecie 2014 r., której niszcząca siła nie miała precedensu. Zdaniem wielu, Netanjahu rozpoczął tę wojnę, by storpedować kruchą jedność Palestyńczyków i utrzymać rozłam między Cisjordanią a Gazą – tak korzystny dla Izraela. Władze Autonomii Palestyńskiej – przez krótki czas zmarginalizowane – powróciły do rozgrywki politycznej, stając na czele delegacji palestyńskiej na prowadzonych w Kairze rokowaniach w sprawie zawarcia rozejmu. Po wstrzymaniu walk, premier Al-Hamd Allah udał się do Gazy, by zainaugurować prace swego rządu.
Jednakże jedność palestyńska miała, w znacznej mierze, charakter czysto formalny, a nieprzejednane skrzydło Hamasu, zwłaszcza Brygady Kassama, zamierzały tylko pozornie oddać absolutną władzę, jaką od dawna miały w Gazie. Było jeszcze bardzo daleko od przejęcia nadzoru przez gwardię prezydencką nad punktami kontroli na granicy z Izraelem i Egiptem, co pozwoliłoby na zniesienie obowiązującej od 2007 r. blokady. Jednak nie było żadnej trwałej alternatywy dla tych łagodzących napięcia posunięć, których sabotowanie leżało w interesie zarówno islamistycznych radykałów, jak i izraelskich jastrzębi, bowiem ich interesy po raz kolejny okazywały się zbieżne.
Impas humanitarny dotyczy niezdolności agencji międzynarodowych i stowarzyszeń solidarności do potraktowania Strefy Gazy inaczej, niż tylko usiłując sprostać konieczności udzielenia jej pilnej pomocy. Załamanie się poziomu życia w Gazie było bezspornym faktem i powodowało konieczność rozdzielania racji żywnościowych przez ONZ blisko połowie ludności (wskaźnik zubożenia i bezrobocia szacowano w 2013 r. na odpowiednio 60% i 31%). Co gorsza, pod koniec tego samego roku 2013, ulewne deszcze i powodzie zniszczyły północ tego terytorium i spowodowały ogromne skażenie ściekami oraz ucieczkę tysięcy mieszkańców. Ale owa katastrofa była tylko częściowo wynikiem naturalnego kataklizmu. Restrykcje narzucone przez Izrael na dostarczanie energii elektrycznej i oleju napędowego zakładowi oczyszczania ścieków w Gazie spowodowały jego niewydolność i wylanie się ścieków w połowie 2013 roku.
To trwałe uzależnienie od okupanta blokuje wszelkie poważne projekty rozwoju gospodarczego Strefy Gazy. Czterysta milionów dolarów obiecanych przez emira Kataru podczas jego wizyty w październiku 2012 r., zostało przeznaczone głównie na budowę magistrali drogowej łączącej północ z południem Strefy. Ta spektakularna inwestycja, co było istotne z punktu widzenia szczodrego ofiarodawcy, miała dość ograniczone znaczenie dla ożywienia gospodarczego, bowiem główną korzyść odnosili z niej organizatorzy przemytu z Egiptu, głównego źródła zaopatrzenia w materiały budowlane.
Rozpoczęta wiosną 2013 r. przez armię egipską kampania burzenia setek tuneli między Synajem a Gazą doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen, w tym też cementu. Ogólnie rzecz biorąc ceny, teraz już wręcz prohibicyjne, przemycanych artykułów jeszcze bardziej pogorszyły sytuację ludności, a proletariat zatrudniony przy obsłudze tuneli został pozbawiony pracy. Jednocześnie jeszcze bardziej atrakcyjne stało się szmuglowanie broni ze względu na pobieraną wartość dodaną.
Oblężenie narzucone Strefie Gazy miało charakter zastosowania zbiorowej odpowiedzialności wobec ludności i tak już bezbronnej. Chociaż główna wina za prowadzenie takiej polityki spoczywa od 2007 r. na Izraelu, to jednak Egipt rządzony przez marszałka Sisiego odgrywał w tej blokadzie Gazy coraz większą rolę. Wycofano się z ułatwień przekraczania granicy w Rafah, obowiązujących w latach 2011–2012, i między innymi przywrócono zakaz przekraczania granicy przez mężczyzn w wieku 18–40 lat.
W ten sposób Gaza płaciła wysoką cenę za skutki zamachu stanu w Egipcie w lipcu 2013 roku. Pałający chęcią odwetu wojskowi, którzy obalili wówczas Muhammada Mursiego, oskarżyli tego przywódcę Bractwa Muzułmańskiego o „spiskowanie” z Hamasem. Propaganda, celowo ksenofobiczna, która dosłownie zalała Egipt, miała szczególnie agresywny charakter wobec Palestyńczyków – zwłaszcza islamistów. Zakaz działalności Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie jako organizacji „terrorystycznej” w logiczny sposób doprowadził także do zakazu działalności Hamasu.
Prezydent As-Sisi, który specjalnie nie spieszył się z prowadzeniem negocjacji w sprawie rozejmu latem 2014 r., wysunął się na pierwszy plan z okazji zorganizowanej w Kairze, w październiku tegoż roku, konferencji darczyńców na rzecz odbudowy gospodarczej Gazy. Choć Egipt zgodził się, by współprzewodniczącym konferencji była Norwegia, znacznie bardziej przychylna Hamasowi niż Egipt, to Kair żelazną ręką kierował pracami konferencji. As-Sisi przedstawiał nawet niezaproszenie Izraela na tę konferencję jako przejaw nacjonalistycznej „stanowczości”, ale w rzeczywistości chodziło o to, by oszczędzić państwu hebrajskiemu konieczności wypłacenia rekompensaty – przynajmniej symbolicznej – za zniszczenia, za które było bezpośrednio odpowiedzialne.
Zniszczenia spowodowane w Strefie Gazy przez operację Bariera Ochronna zostały oszacowane na kwotę trzy do czterech razy większą, niż straty spowodowane pięć i pół roku wcześniej przez operację Płynny Ołów. Ofiarodawcy zobowiązali się do wpłacenia 5,4 mld dolarów (z czego połowę na odbudowę Gazy, a drugą połowę do budżetu Autonomii Palestyńskiej). Pierwszeństwo pod względem hojności przypadło emirowi Kataru, który obiecał przekazać miliard dolarów (druga w kolejności pod względem hojności była Unia Europejska z 570 milionami dolarów). Ale pieniądze te zostaną wyrzucone w błoto, jeśli nie dojdzie do wznowienia (pokojowego) procesu politycznego, w który włączona byłaby Gaza. Zresztą mówią o tym jednogłośnie Amerykanie i Europejczycy, nakłaniając Izrael i władze Autonomii Palestyńskiej do wznowienia dialogu zerwanego w kwietniu 2014 roku.
W chwili, gdy to piszę, rząd Netanjahu kategorycznie odmawia podjęcia rozmów z władzami Autonomii „pojednanymi” z Hamasem. Ta izraelska blokada w niebezpieczny sposób odwleka pilną odbudowę infrastruktury w Gazie, i to w obliczu zbliżającej się zimy. Zniesienie impasu palestyńskiego nie może przynieść korzystnych skutków pod względem humanitarnym, o ile Izrael nie zgodzi się zrezygnować z własnych pretensji do kontrolowania przyszłych losów Strefy Gazy i jej terytorium. Jeśli ów izraelski impas będzie trwał nadal, to całkiem przekreśli to kruche szanse pokojowego uregulowania konfliktu i nieuchronnie przyniesie nową wojnę, równie bezsensowną i jeszcze bardziej wyniszczającą, niż poprzednia.
Dziś Strefa Gazy jest podwójnie izolowana: z jednej strony odcięta przez Izrael od reszty Palestyny, a z drugiej wykluczona przez Egipt ze świata arabskiego. Diabelski cykl wojen z ostatnich lat udowodnił, że blokada narzucona dla 1,8 miliona kobiet i mężczyzn ze Strefy Gazy jest nie tylko moralnie niczym nieusprawiedliwiona, ale też jest – w sensie strategicznym – bezsensowna. Trzeba rozbroić to źródło potencjalnych i powtarzających się kryzysów, znosząc blokadę Gazy i otwierając się na trwałe rozwiązanie polityczne między Izraelem a Palestyną.
Jestem bardziej niż kiedykolwiek przekonany, że Gaza – ten matecznik palestyńskiego nacjonalizmu – musi stać się ośrodkiem powstawania tego narodu i jego nienaruszalnego prawa do samostanowienia. Bowiem to właśnie w Gazie można jeszcze wytyczyć drogę prawdziwego pokoju między narodami Izraela i Palestyny, opartą na współistnieniu dwóch suwerennych państw. Książka ta ma na celu wpisanie bardzo bolesnej aktualnej sytuacji w jej właściwy wymiar historyczny, by nawiązać do wizji przyszłości i – odważmy się to powiedzieć – do nadziei.
Paryż, październik 2014
Wydawnictwo Akademickie
DIALOG
specjalizuje się w publikacji książek dotyczących języków, zwyczajów, wierzeń, kultur, religii, dziejówi współczesności świata Orientu.
Naszymi autorami są znani orientaliści polscyi zagraniczni, wybitni znawcy tematyki Wschodu.
Wydajemy także przekłady bogateji niezwykłej literatury pięknej krajów Orientu.
Redakcja: 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/219
tel.: +48 22 620 32 11, +48 22 654 01 49
e-mail: [email protected]
Biuro handlowe : 00-112 Warszawa, ul. Bagno 3/218
tel./faks: +48 22 620 87 03
e-mail: [email protected]
www.wydawnictwodialog.pl
Serie Wydawnictwa Akademickiego DIALOG:
• Języki Orientalne
• Mądrość Orientu
• Języki Azji i Afryki
• Współczesna Afryka i Azja
• Literatury Orientalne
• Vicus. Studia Agraria
• Skarby Orientu
• Orientalia Polona
• Teatr Orientu
• Philologia Orientalis
• Życie po Japońsku
• Literatura Okresu Transformacji
• Sztuka Orientu
• Literatura Frankofońska
• Dzieje Orientu
• Być Kobietą
• Podróże−Kraje−Ludzie
• Temat Dnia
• Świat Orientu
• Wieczory z Nauką
• Historia/Polityka
• Życie Codzienne w...
Prowadzimy sprzedaż wysyłkową