Tytuł dostępny bezpłatnie w ofercie wypożyczalni Depozytu Bibliotecznego.
Tę książkę możesz wypożyczyć z naszej biblioteki partnerskiej!
Książka dostępna w katalogu bibliotecznym na zasadach dozwolonego użytku bibliotecznego.
Tylko dla zweryfikowanych posiadaczy kart bibliotecznych.
O Hitlerze i Stalinie pamięta się ze względu na role, jakie odegrali w życiu publicznym, a nie ze względu na ich prywatne życie. Chociaż omawiałem ich osobowości i wykorzystywałem badania psychologiczne tam, gdzie wydawały się przydatne do zrozumienia tych dwu ludzi, to jednak jest to w istocie biografia polityczna umieszczona na szerszym tle czasów, w których żyli.
[Z wprowadzenia]
Książka dostępna w zasobach:
Książnica Podlaska im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku
Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Barcin im. Jakuba Wojciechowskiego
Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy w Gostyniu
Biblioteka Publiczna Gminy Jaraczewo
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu (2)
Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna w Kole
Miejska Biblioteka Publiczna im. Zofii Urbanowskiej w Koninie
Biblioteka Miejsko-Powiatowa w Kwidzynie
Powiatowa i Miejska Biblioteka Publiczna im. Marii Fihel w Miechowie
Miejska Biblioteka Publiczna w Mińsku Mazowieckim
Miejska Biblioteka Publiczna im. Jana Pawła II w Opolu
Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Próchnika w Piotrkowie Trybunalskim
Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Słupcy (2)
Biblioteka Publiczna w Dzielnicy Wola m.st. Warszawy (3)
Miejska Biblioteka Publiczna im. Stefana Żeromskiego w Zakopanem
Publiczna Biblioteka w Zatorze im. Pawła z Zatora
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 1122
Rok wydania: 1994
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
ALAN BULLOCK
HITLERI STALIN
ŻYWOTYRÓWNOLEGŁE
PRZEKŁAD: JAN MIANOWSKII FELIKS PASTUSIAK
PAŃSTWOWY INSTYTUT WYDAWNICZYWYDAWNICTWO BELLONA
Tytuł oryginału
Hitler and Stalin: Parallel Lives
©Copyright Alan Bullock 1991
Okładkę i strony tytułowe projektowałMICHAŁ JĘDRCZAK
RedakcjaELŻBIETA SKRZYŃSKAWANDA WŁOSZCZAK
Redaktor technicznyMARIA BRASZCZYK
KorektaSŁAWOMIR POPIELECKIWIESŁAWA ZANIEWSKA-ORCHOWSKA
© Copyright for the Polish edition by Państwowy Instytut Wydawniczy,Warszawa 1994. Wydanie I
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Bellona,Warszawa 1994. Wydanie I
ISBN 83-11-08221-9
Mojej żonie Nibby,naszym dzieciom i wnukom
W zamieszczonym niżej wprowadzeniu wyjaśniam, jak doszło do napisania tej książki. Nigdy jednak pracy nad nią nie doprowadziłbym do końca, gdyby nie wsparcie i pomoc wielu ludzi, którym w słowie wstępnym mam okazję podziękować.
Dedykowanie książki mojej żonie oraz naszym dzieciom i wnukom jest świadectwem największego długu, zaciągniętego wobec towarzyszki życia, której trafności sądów zawdzięczam tak wiele rozmaitych korzyści, w tym wynikających z jej uwag jako spostrzegawczego krytyka zarówno interpretacji historycznej, jak i stylu literackiego.
Od wielu lat korzystam z fachowych porad i przyjaźni mojego literackiego przedstawiciela, Andrewa Besta, z firmy Curtis Brown. Już podczas pierwszych rozmów dotyczących tej książki stale zachęcał mnie do pełnej realizacji mojego pomysłu i nieograniczania objętości dzieła. Kiedy książka była w połowie napisana, przygotował równoczesną jej publikację w USA, Niemczech i wielu innych krajach, a także w Zjednoczonym Królestwie, czyli coś, o czym nigdy bym nie pomyślał i nie wiedziałbym, jak to zrobić, bez jego zachęty i doświadczenia.
Wielu znajomych przekonywało mnie, że w warunkach rewolucji na rynku wydawniczym nie mogę już żywić nadziei na znalezienie wydawcy, który zainteresowałby się treścią książki w oderwaniu od jej perspektyw na sukces finansowy, a tym bardziej redaktora mającego czas i ochotę na pracę z autorem nad rękopisem. Moje doświadczenia w tej dziedzinie sugerują jednak, że taki pesymizm był przedwczesny. Nie tylko w Zjednoczonym Królestwie, ale również w Niemczech i Stanach Zjednoczonych spotkałem się z pomocą ze strony wydawców (Siedler Verlag i Alfred A. Knopf), a w osobie Stuarta Proffitta z wydawnictwa Harper Collins miałem szczęście znaleźć wybitnego redaktora, który w równym stopniu okazał tak entuzjazm, jak i gotowość wzięcia na swoje barki wszelkich kłopotów związanych z nadaniem sprawom właściwego biegu. Bez jego zaangażowania, a także zespołu, który był w stanie stworzyć (Vera Brice, Helen Ellis, Graham Green, Alison Hobson, Peter James, Philip Gwyn Jones, Douglas Matthews, Barbara Nash, Kate Parrish, Thelma Rolfe, Janet Smy, Sara Waters i Lyn Watson), nigdy nie byłoby możliwe doprowadzenie do wydania książki tej objętości w pięćdziesiątą rocznicę inwazji Hitlera na Rosję w czerwcu 1941 roku, inwazji o decydującym znaczeniu dla stosunków między ludźmi, których kariery są tematem tej pracy.
Książka ta nigdy by nie powstała, gdyby nie umiejętności i cierpliwość pani Pameli Thomas i pani Patricii Ayling w przekształcaniu mojego nieczytelnego rękopisu w uporządkowany wydruk komputerowy. Jestem im obu bardzo wdzięczny za pomoc. Nie mniejszy dług mam wobec moich przyjaciół: Joe Slatera i Sheparda Stone’a, za pomoc w pokryciu wydatków na prace badawcze i na sekretariat. Szczególnie wdzięczny jestem Deutscher Stifterverband za szczodrą dotację na ten cel.
Dziekan i wykładowcy z St. Catherine’s College przyjęli mnie do swojej społeczności i umożliwili prowadzenie prac w college’u. Mam nadzieję, że spojrzą na tę i na dwie następne książki, jakie napisałem od czasu mojego odejścia z college’u, jako na dowody wdzięczności za ich stałe zaufanie. Chciałbym również wyrazić podziękowania pracownikom bibliotek w Oxfordzie, z których korzystałem - Bodleian Library, Rhodes House Library, bibliotece Wydziału Historii, bibliotekom St. Catherine’s College i St. Anthony’s College. Niezwykle skutecznie działała pani Vai Kibble, która starała się o uzyskanie zgody na cytowanie fragmentów odpowiednich dzieł i dziękowała za to.
Nieocenioną pomoc otrzymałem w trakcie zapoznawania się z materiałami udostępnionymi ostatnio w Związku Radzieckim. W szczególności muszę podziękować moim przyjaciołom: Robinowi Edmondsowi i Harry’emu Shukmanowi z St. Anthony’s College, Michaelowi Shottonowi z St. Catherine’s College oraz Erikowi Olsonowi.
Robin Edmonds był również na tyle dobry, że pozwolił mi przeczytać przed skierowaniem do druku maszynopis swej pracy o Churchillu, Roosevelcie i Stalinie (Wielka trójka). Podobną życzliwość okazał Harry Shukman, udostępniając mi maszynopis swego przekładu pamiętników Andrieja Gromyki oraz biografii Stalina pióra Dmitrija Wołkogonowa (Stalin, Triumf i tragedia). Mój dług wdzięczności wobec dr. Shukmana zwiększył się jeszcze bardziej, kiedy zgodził się przeczytać i zaopiniować roboczą wersję rozdziałów dotyczących Stalina. Inny wykładowca z St. Anthony’s, Anthony Nicholls, wyświadczył mi podobną przysługę, komentując rozdziały o Hitlerze. Richard Ollard przeczytał cały tekst i podzielił się ze mną swymi doświadczeniami zarówno jako historyka, jak i wydawcy. Wszystkim trzem przekazuję moje szczere podziękowania; nie muszę dodawać, że żaden z nich nie jest odpowiedzialny za poglądy, które wyraziłem.
Nie mógłbym podjąć próby przedstawienia panoramy obu najbardziej doniosłych i kontrowersyjnych epizodów historii Europy, gdybym nie mógł korzystać z badań i prac wielu innych naukowców. To, jak wiele zawdzięczam konkretnym osobom, wynikać będzie jasno z przypisów, ale chciałbym wymienić nazwiska tych, wobec których zaciągnąłem największy dług intelektualny, nawet jeśli się z nimi nie zgadzałem.
Jeśli chodzi o historię Niemiec, zaliczają się do nich: Karl Dietrich Bracher, Martin Broszat, Joachim Fest, Eberhard Jäckel, Ian Kershaw, Michael Marrus, T. W. Mason, Hans Mommsen i H. R. Trevor-Roper (lord Dacre of Glanton), a jeśli chodzi o historię sowiecką, w której to dziedzinie nie czuję się specjalistą, są to: Stephen Cohen, Robert Conquest, R. V. Daniels, John Erickson, Leszek Kołakowski, Roj Miedwiediew, Alec Nove, Leonard Schapiro, Robert Tucker, Adam Ułam i D. A. Wołkogonow.
Wreszcie chciałbym wspomnieć o moim długu wobec trzech mistrzów, już nie żyjących, u których terminowałem i od których po raz pierwszy dowiedziałem się, co to znaczy badać i pisać o historii: C. S. Hallu, wykładowcy historii w Bradford Grammar School, H. T. Wade-Gerym, wykładowcy i opiekunie w Wadham College, później profesorze historii greckiej na uniwersytecie w Oxfordzie, oraz sir Ronaldzie Syme, wykładowcy i opiekunie w Trinity College, później profesorze historii Rzymu na uniwersytecie w Oxfordzie.
Patrząc wstecz, nie mogę sobie wyobrazić lepszego przygotowania do pracy pisarskiej o Hitlerze i Stalinie od wnikliwych studiów, jakie odbyłem w Oxfordzie w latach trzydziestych nad Tucydydesem, Tacytem i tymi fragmentami Polityki Arystotelesa, które dotyczą greckich doświadczeń z tyranią.
St. Catherine's College, Oxford, luty 1991
ALAN BULLOCK
Okresem, którym zajmowałem się jako historyk już od początku drugiej wojny światowej, była Europa w pierwszej połowie XX wieku. Szczególnie pociągały mnie tematy pozwalające mi łączyć doświadczenia człowieka żyjącego w tych czasach z późniejszymi badaniami historyka, mającego dostęp do materiałów źródłowych i świadków. Miałem już okazję uczynić to w książce Hitler. Studium tyranii dzięki zdobyciu niemieckich archiwów i procesom norymberskim zbrodniarzy wojennych. Była to największa gratka, jaka kiedykolwiek przydarzyła się historykom w tak krótkim czasie od zakończenia okresu, który badali. Po raz drugi mogłem połączyć te dwa elementy w moim studium na temat brytyjskiej polityki zagranicznej w najbardziej krytycznym okresie zimnej wojny1. Był to okres, który pamiętałem bardzo dobrze i do badań nad którym mogłem po raz pierwszy wykorzystać nie publikowane dotąd dokumenty gabinetu i Foreign Office. Dzięki temu wydałem w 1983 roku moją książkę Ernest Bevin, minister spraw zagranicznych.
Obie te książki wskazały mi następny temat, na który po raz pierwszy zwróciłem uwagę przy końcu wojny, myśląc o porównawczym studium rewolucji bolszewickiej i nazistowskiej. Chociaż wówczas nic z tego nie wyszło, to jednak zachęciło mnie do kontynuowania lektur na temat Rosji sowieckiej i nazistowskich Niemiec. Później, w latach siedemdziesiątych, brałem udział w międzynarodowym programie seminaryjnym zorganizowanym przez Aspen Institute w Berlinie i za każdym razem, kiedy udawałem się samolotem do byłej stolicy Niemiec, wówczas położonej w głębi sowieckiej strefy okupacyjnej, powracałem myślą do paradoksalnego zwrotu wydarzeń, który sprawił, że w końcowym okresie wojny hitlerowska wizja nazistowskiego imperium w Europie Wschodniej i w Rosji ucieleśniła się w postaci sowieckiego imperium w Europie Wschodniej i w Niemczech.
Szerzej ujmując, zacząłem myśleć o historii Europy za mego życia nie koncentrując się na osi Berlin-Zachód, tak popularnej wśród historyków brytyjskich i amerykańskich, ale na znacznie mniej znanej, lecz - jak podejrzewam - ważniejszej osi Berlin-Wschód, czyli niemiecko-rosyjskiej.
Zacząłem poszukiwać ram, które umożliwiłyby mi nie tylko zbadanie tego międzynarodowego wymiaru, ale także połączenie oraz porównanie dwóch rewolucyjnych systemów władzy, stalinowskiego i nazistowskiego. Z jednej strony były one nieprzejednanie wrogie sobie nawzajem, z drugiej jednak miały wiele cech wspólnych i każdy z nich stanowił wyzwanie, zarówno ideologiczne, jak i polityczne, dla ładu istniejącego w Europie. Ich pojawienie się w tym samym czasie i wzajemne oddziaływanie wydały mi się najbardziej uderzającą osobliwością historii europejskiej pierwszej połowy XX wieku, której konsekwencje długo jeszcze dominowały w drugiej połowie tego stulecia.
Kiedy posunąłem się tak daleko, nie miałem już wątpliwości, gdzie powinienem szukać moich ogólnych ram - w porównawczych studiach nad postaciami dwu ludzi: Hitlera i Stalina, których losy skupiły w sobie rewolucję, dyktaturę, ideologię, dyplomację i wojnę. Wielu historyków pisząc na temat jednego z nich wskazywało na konkretne podobieństwa i różnice między nimi dwoma, ale nikt - o ile mi wiadomo - nie podjął próby równoległego zbadania ich biografii i prześledzenia ich od początku do końca.
Prawdą jest, że w Niemczech w latach osiemdziesiątych próbowano wykazać, że zbrodnie przeciwko ludzkości dokonane w Związku Radzieckim pomniejszają wagę podobnych zbrodni dokonanych w nazistowskich Niemczech (patrz tom 2, rozdział 20). Jednakże wykorzystanie wysoce selektywnego porównania owych dwóch reżimów do celów polemicznych, zdecydowanie skrytykowane przez większość historyków niemieckich, wydało mi się nie tylko nie czynić bezcelowym, ale tym bardziej pożądanym, ogólne porównanie dokonane przez historyka, który nie jest ani Niemcem, ani Rosjaninem i nie kieruje się żadnymi celami politycznymi.
Jest również prawdą, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych politolodzy wykorzystywali porównania między nazistowskimi Niemcami, Rosją sowiecką i faszystowskimi Włochami do stworzenia podstawy ogólnej koncepcji totalitaryzmu2. Byli oni jednak zainteresowani wyodrębnianiem podobieństw między tymi reżimami w celu skonstruowania modelu państwa totalitarnego. Niezależnie od fali krytyki, która doprowadziła do tego, że od tego czasu termin ów stał się niemodny3, moje zainteresowania nie skupiały się nigdy na stworzeniu ogólnego modelu, ale na porównaniu dwóch konkretnych reżimów w ograniczonym okresie (chodziło mi np. o Rosję stalinowską, a nie o Rosję sowiecką po Stalinie czy też generalnie o państwa komunistyczne i faszystowskie) i na uwypukleniu w równym stopniu dzielących je różnic, jak i podobieństw. Moim celem nie jest wykazanie, że oba te reżimy były przykładami ogólnej kategorii, ale wykorzystanie porównania do naświetlenia unikalnego, indywidualnego charakteru każdego z nich. Stąd bierze się mój podtytuł Żywoty równoległe, zapożyczony od Plutarcha: żywoty równoległe, podobnie jak linie równoległe, nie spotykają się ani nie łączą.
Kiedy podjąłem decyzję co do ram książki, wciąż pozostawała otwarta kwestia jej konstrukcji. Jednym z możliwych rozwiązań było skoncentrowanie się na pewnych tematach - na przykład Hitler i Stalin oraz ich partie; Hitler i Stalin i państwo policyjne; Hitler i Stalin jako wielcy dowódcy - oraz zajęcie się każdym z tych tematów oddzielnie. Miałoby to tę zaletę, że powstałaby książka o mniejszej objętości, ale czułem, że postępowanie w sposób analityczny przyniosłoby szkodę wymiarowi chronologicznemu, którego zachowanie uważałem za konieczne.
Utwierdziłem się w tej decyzji już po rozpoczęciu pisania w rezultacie nadzwyczajnych wydarzeń lat 1989-1990. Kiedy siedziałem przed ekranem telewizyjnym, obserwując w zdumieniu, razem z milionami innych, to, co się działo w Europie Wschodniej, w Niemczech i w Związku Radzieckim, miałem wrażenie, że przed moimi oczami przewija się każdy dzień wcześniejszej historii z lat czterdziestych i trzydziestych aż do rewolucji rosyjskiej z 1917 roku, o której wówczas pisałem. Przekonałem się, że nie tylko dla ludzi młodych, ale dla większości ludzi poniżej pięćdziesiątki historia tych lat, niegdyś wydająca się tak odległa jak historia rewolucji francuskiej, obecnie ożyła. Właśnie to wzajemne oddziaływanie teraźniejszości i przeszłości sprawia, że historia jest tak fascynująca, a słowa, które pisałem, nagle nabrały nowego znaczenia. Tworząc moją książkę miałem na myśli właśnie te szerokie rzesze czytelników, uważając, że chociaż wiedza jest podstawą wszelkich badań naukowych, to jednak historycy mają obowiązek udostępniać uzyskane rezultaty innym, a nie tylko swym utytułowanym kolegom.
O Hitlerze i Stalinie pamięta się ze względu na role, jakie odegrali w życiu publicznym, a nie ze względu na ich życie prywatne. Chociaż omawiałem ich osobowości i wykorzystywałem badania psychologiczne tam, gdzie wydawały się przydatne do zrozumienia tych dwu ludzi, to jednak jest to w istocie biografia polityczna umieszczona na szerszym tle czasów, w których żyli.
Prowadzenie podwójnej narracji oraz równoległe analizowanie karier Hitlera i Stalina rodziło wiele trudności. W karierach obu są fragmenty, jak na przykład ich pochodzenie i pierwsze doświadczenia czy, znacznie później, ich działalność w dziedzinie polityki zagranicznej i w toku wojny; które można by opisać w jednym rozdziale. Jednakże ze względu na odmienność i umiejscowienie w czasie ich losów (Stalin był dziesięć lat starszy) czyniły łatwiejszym śledzenie ich oddzielnie w odrębnych rozdziałach. Aby to zrównoważyć, przerwałem narrację w połowie książki (koniec 1934 roku) i poświęciłem rozdział na analizę i systemowe porównanie ich karier.
Kolejny kłopot pojawił się na końcu. Stalin nie tylko urodził się dziesięć lat wcześniej niż Hitler, lecz także przeżył go o osiem lat. Wyjście poza śmierć Hitlera w 1945 roku pociągałoby za sobą konieczność opisywania wydarzeń powojennych, w których Hitler nie brał już udziału. Byłem jednak przekonany, że chociaż Hitler bezpośrednio w nich nie uczestniczył, to jednak jego duch (metaforycznie ujmując) był obecny podczas wszystkich powojennych dyskusji jako duch człowieka, który uczynił najwięcej - razem ze Stalinem - aby stworzyć sytuację, uniemożliwiającą wszelką próbę uzyskania porozumienia.
Dlatego też postanowiłem kontynuować narrację aż do śmierci Stalina w marcu 1953 roku. Umożliwiło mi to ponadto uwzględnienie ostatniego okresu rządów Stalina w ZSRR, który rzuca dodatkowe światło na sposób, w jaki rządy te rozwijały się w latach trzydziestych i podczas wojny.
Książka kończy się krótkim rozdziałem, umożliwiającym mi wykorzystanie faktu, iż żyjąc w epoce Stalina i Hitlera mogę teraz patrzeć na nią z perspektywy ostatniej dekady XX wieku.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Stalin: 1879-1899
Hitler: 1889-1908
(od urodzenia do wieku 19 lat)
Kim więc byli ci dwaj ludzie, którzy mieli odcisnąć niezatarte piętno na europejskiej historii XX wieku?
Urodzili się w odstępie dziesięciu lat: Stalin 21 grudnia 1879 roku w Gori, w Gruzji, a Hitler 20 kwietnia 1889 roku w Braunau nad rzeką Inn. Ta różnica wieku jest faktem, o którym nigdy nie należy zapominać we wszelkich porównaniach różnych etapów ich karier; stała się ona jeszcze większa u kresu. Hitler umarł w 1945 roku w wieku 56 lat, Stalin przeżył go, aby umrzeć w 1953 roku mając 73 lata.
Około 2400 kilometrów dzieli Gruzję, znajdującą się na pograniczu Europy i Azji, między Morzem Czarnym a Kaukazem, i górną Austrię, leżącą w sercu Środkowej Europy, między Dunajem i Alpami. Jeszcze większy dystans dzieli ich rozwój społeczny i historyczny. A jednak przeszłość tych dwu ludzi ma pewne cechy wspólne.
Żaden z nich nie należał do tradycyjnej klasy rządzącej i trudno sobie wyobrazić zdobycie przez któregokolwiek z nich władzy w świecie, w którym się urodzili. Ich kariery były możliwe tylko w nowym świecie stworzonym po załamaniu się starego porządku w Europie w rezultacie I wojny światowej - najpierw klęski Rosji carskiej, a następnie mocarstw centralnych oraz późniejszych rewolucji. A jednak ich poglądy i idee ukształtowały się i pozostały częścią świata, w którym wyrośli. Marksizm Stalina oraz darwinizm społeczny i rasizm Hitlera były systemami dziewiętnastowiecznymi, które osiągnęły szczytowy punkt swych wpływów na przełomie stuleci, w ostatnim dziesięcioleciu XIX i pierwszym XX wieku. To samo odnosi się do ich upodobań w sztuce, architekturze, literaturze i muzyce, czyli dziedzinach, w których rościli sobie prawo do ustanawiania obowiązujących kanonów i w których żaden z nich nie wykazał nawet cienia sympatii dla modernizmu rozkwitającego w Rosji i w Europie Środkowej za ich życia.
Obaj urodzili się na peryferiach krajów, którymi mieli rządzić; podobnie jak Macedończyk Aleksander Wielki i Korsykanin Napoleon byli outsiderami. Hitler, rzecz jasna, był Niemcem, ale urodził się jako poddany imperium Habsburgów, w którym Niemcy od wieków odgrywali czołową rolę. Jednakże po utworzeniu przez Bismarcka w latach sześćdziesiątych XIX wieku cesarstwa niemieckiego pod hegemonią Prus Niemcy austriaccy zostali z niego wyłączeni. Przyszło im wówczas bronić swych historycznie umotywowanych roszczeń do władzy przed coraz donośniejszymi żądaniami równouprawnienia ze strony Czechów i innych „narodów poddanych”. Ta sytuacja wywarła głęboki wpływ na poglądy Hitlera. Stał się zaciekłym niemieckim nacjonalistą, ale zamiast włączyć się w nurt prężnej, ekspansywnej polityki nowo powstałego cesarstwa niemieckiego rządzonego z Berlina, przejął pesymistyczne, pełne niepokoju poglądy ludzi stanowiących mniejszość w swym „własnym państwie”, mniejszość świadomą wielkiej przeszłości, ale dostrzegającą wzrastające zagrożenie ze strony coraz liczniejszych i posiadających coraz większe wpływy przedstawicieli innych, „gorszych” ras - Słowian, polskich i rosyjskich Żydów - w „skundlonym imperium”, którego habsburscy władcy zdradzili świętą sprawę Deutschtum, zachowania charakteru i potęgi narodu niemieckiego.
W 1938 roku Hitler zmienił tę sytuację powstałą w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku i wraz z aneksją Austrii „przywrócił moją drogą ojczyznę Rzeszy niemieckiej”. Jednakże żadne sukcesy w odtwarzaniu Wielkich Niemiec nie mogły wymazać spuścizny austriackiego pochodzenia Hitlera: głębokiego poczucia, iż walczy w obronie niemiecko-aryjskiego dziedzictwa zagrożonego rosnącą falą barbarzyństwa i zanieczyszczeniem rasy.
Następstwa pochodzenia Stalina nie były bynajmniej mniej ważne, chociaż wyraziły się w inny sposób. Jednym z nich było pojawienie się w późniejszych latach postaci z jego gruzińskiej przeszłości takich jak Ordżonikidze i Beria. Na postawę Stalina wobec nich wpłynęły skomplikowane stosunki i zatargi gruzińskiej sceny politycznej. Jednakże miało to znaczenie drugorzędne wobec najistotniejszej decyzji w życiu Stalina (porównywalnej jedynie z decyzją, że zostanie rewolucjonistą), a mianowicie odrzucenia swego gruzińskiego dziedzictwa, i - był przecież realistą - identyfikacji z rosyjskimi zdobywcami Gruzji, a nie z gruzińskimi ofiarami Rosjan.
W rezultacie powstał, z czego Lenin zbyt późno zdał sobie sprawę, wielki rosyjski szowinista, który działał na rzecz obalenia carskiego państwa, ale nie rozpadu rosyjskiego imperium. Podobnie jak inni neofici Stalin nigdy nie mógł traktować akceptacji siebie jako Rosjanina jako czegoś oczywistego ani zapomnieć, że jego gruziński akcent zawsze przypominał rodowitym Rosjanom o jego pochodzeniu. Dlatego mianowany po zakończeniu wojny domowej przez Lenina komisarzem do spraw narodowości traktował narodowe aspiracje ludów nierosyjskich z surowością renegata. W latach 1920-1921 położył kres krótkiemu okresowi niepodległości, jakim cieszyła się Gruzja i inne państwa kaukaskie, przyłączając je do Związku Radzieckiego, a sposób, w jaki traktował Ukraińców podczas kolektywizacji, pozostaje jedną z najczarniejszych kart w historii ZSRR. Z imperialną przeszłością Rosji identyfikował się Stalin zwłaszcza w latach wielkiej wojny narodowej.. Pod jej koniec Stalin szczycił się odzyskaniem wszystkich terytoriów, utraconych przez cesarstwo rosyjskie podczas wojen z lat 1904-1905 i 1914-1918, i rozszerzeniem Jego granic, obejmujących większy obszar niż za któregokolwiek z jego carskich poprzedników.
W roku 1879, kiedy urodził się Stalin, wszystko to było niewyobrażalne. W tym czasie Gruzja wciąż jeszcze nie zasymilowała się z Rosją europejską. Stanowiąc geograficznie część Zakaukazia, Gruzja należy do subtropikalnej Azji i leży na jednym z historycznych szlaków lądowych łączących Azję Środkową z Europą. Była częścią świata klasycznego, legendarną ziemią Kolchidy i Złotego Runa, ojczyzną mitu o Prometeuszu. Skolonizowana przez Greków, stała się później częścią rzymskiej prowincji - Armenii. Pod względem etnicznym stanowiła zawsze mieszaninę. Grecki geograf Strabon doliczył się na Kaukazie siedemdziesięciu plemion, mówiących równie wielką liczbą języków. Sami Gruzini dzielili się na tuzin klanów, a jednak zachowali tożsamość etniczną i czystość języka przez 2000 lat. Jako małe, ale bogate i niepodległe królestwo w czasach bizantyjskich, cywilizacja gruzińska osiągnęła w XII wieku wspaniały punkt szczytowy, który nigdy już się nie powtórzył. Później Gruzja została zdobyta przez Mongołów, walczyli o nią Turcy i Persowie, by na początku XIX wieku zostać anektowana przez Rosjan. Jednak w górach utrzymywała się partyzantka i dopiero w latach sześćdziesiątych XIX wieku Rosjanie całkowicie spacyfikowali ten kraj.
Do tego czasu Gruzja, mimo bogatych zasobów naturalnych i dawnej świetności swej cywilizacji, pogrążyła się już w nędzy. Trzy czwarte ludności stanowili analfabeci, nie było przemysłu, plagą stali się rozbójnicy.
W dowodzie tożsamości Stalina widnieje informacja, która stanowi jeden z kluczy do jego kariery politycznej: „Josif Dżugaszwili, wieśniak z okręgu Gori w prowincji Tyflis”. Był on w istocie potomkiem chłopów zarówno ze strony ojca, jak i matki. Jego rodzice, analfabeci lub w najlepszym razie półanalfabeci, urodzili się jako chłopi pańszczyźniani. Zostali wyzwoleni dopiero w roku 1864 i wtedy ojciec Stalina przeprowadził się do Gori - niewielkiego miasteczka, gdzie wykonywał odziedziczony zawód szewca. Tam właśnie spotkał Jekatierinę Geładze, z którą się ożenił.
Przed przyjściem na świat Stalina mieli dwoje dzieci, które zmarły tuż po urodzeniu. Sam Stalin był bliski śmierci w wieku pięciu lat; zachorował wówczas na ospę, która pozostawiła charakterystyczne ślady na jego twarzy. Po doznanym w dzieciństwie wypadku miał trwały niedowład lewego ramienia. Mieszkał w ceglanym domku, składającym się z jednej izby, niskiego strychu i piwnicy, który został później przekształcony w rodzaj kaplicy i obudowany neoklasycystyczną świątynią wspartą na czterech marmurowych kolumnach. Ojciec Stalina, brutalny i gwałtowny człowiek, który często zaglądał do kieliszka, bił żonę i dziecko i nie był w stanie zapewnić im utrzymania. Iremaszwili, przyjaciel Stalina, który znał go najlepiej zarówno ze szkoły w Gori, jak i z seminarium w Tyflisie, pisał tak w swych pamiętnikach:
„Niezasłużone i dotkliwe bicie sprawiło, że chłopiec stał się tak zawzięty i pozbawiony serca jak jego ojciec. Ponieważ wszyscy ludzie sprawujący władzę nad innymi wydawali mu się podobni do jego ojca, wkrótce zrodziło się w nim pragnienie zemsty na wszystkich stojących wyżej od niego. Poczynając od dzieciństwa, realizacja jego myśli o zemście stała się celem, któremu wszystko podporządkował”1.
Inne źródła potwierdzają zarówno fakt bicia, jak i reakcję na nie chłopca: głęboko przeżywał sposób, w jaki traktował go ojciec, ale to nie zdołało go złamać. Rekompensatę znajdował w uczuciu i wsparciu ze strony matki, rudowłosej Jekatieriny, kobiety pobożnej, o silnej woli, która nie dała się zastraszyć mężowi i utrzymywała siebie oraz Josifa, kiedy jego ojciec przeniósł się do odległego o 60 kilometrów Tyflisu, gdzie dostał pracę w fabryce obuwia. Przez pewien czas pracowała jako gospodyni i służąca w domu prawosławnego duchownego, ojca Czarkwianiego, zatrzymując syna przy sobie. Kapłan ów pomógł jej zapisać syna do szkoły prowadzonej przez cerkiew. Kiedy Josif skończył dziesięć lat, ojciec zabrał go do Tyflisu, aby nauczył się szewskiego rzemiosła w fabryce obuwia. Jednakże matka zdecydowanie dążyła do tego, aby Josif został duchownym, i w końcu udało jej się zabrać go z powrotem, aby mógł ukończyć szkołę.
Ambicją Jekatieriny było umożliwienie synowi nie tylko nauki w szkole kościelnej, do której dopiero od niedawna mogły uczęszczać chłopskie dzieci, ale również w seminarium rosyjskiej Cerkwi prawosławnej w Tyflisie. Drogą osobistych poświęceń, a także dzięki stypendium, udało się jej osiągnąć cel i kształcić Josifa w szkole i w seminarium do chwili ukończenia przez niego dziewiętnastu lat. Wiele lat później, kiedy był już najpotężniejszym człowiekiem w Związku Radzieckim, powiedziała mu wprost, że ciągle wołałaby, aby został duchownym. Uwaga ta rozbawiła go.
Stalin śpiewał w chórze cerkiewnym, gdzie zwrócił na siebie uwagę swym głosem. Ukończył szkołę ze specjalnym honorowym wyróżnieniem, a egzamin wstępny do seminarium zdał na tyle dobrze, że przyjęto go i przyznano miejsce w internacie, pokrywając wydatki związane z jego nauką i utrzymaniem. Fakt, iż matka ulokowała w nim wszystkie swoje ambicje i nadzieje na sukces, wywarł wpływ na jego osobowość. Wchłonął jej przeświadczenie, że stanie się kimś wyjątkowym, kimś, kto zrealizuje wielkie dzieła. Po ojcu odziedziczył twarde serce i nienawiść do władzy. Połączenie tych czynników miało okazać się potężną spuścizną.
Należałoby wspomnieć o dwóch jeszcze faktach z początkowego okresu jego życia. Kiedy Stalin uczęszczał do szkoły kościelnej w Gori, zgodnie z prowadzoną przez rząd carski polityką rusyfikacji wycofano ze szkół język gruziński jako język wykładowy i nagle zastąpiono go rosyjskim, dotychczas nauczanym jako język obcy. Doprowadziło to do wielu konfliktów z rosyjskimi urzędnikami, którzy przybyli dopilnować realizacji tego rozporządzenia. Stalin okazał się jednym z najaktywniejszych buntowników. Zmiany te sprawiły również, że potrzebował sześciu lat na opanowanie czteroletniego programu nauczania. Wzbudziły w nim także namiętne zainteresowanie literaturą gruzińską, której dzieła otrzymywał ż wypożyczalni książek prowadzonej przez miejscowego księgarza. Wśród nich znalazły się romantyczne opowiadania Aleksandra Kazbegiego o heroicznym oporze stawianym rosyjskim najeźdźcom przez górali kaukaskich. Jedno z tych opowiadań, oparte na epizodzie historycznym z roku 1840, wywarło niezatarty wpływ na Stalina. Niewątpliwie jego uwagę zwrócił tytuł: Ojcobójca. Była to historia Koby, kaukaskiego Robin Hooda, który rzuca wyzwanie Kozakom, broni praw chłopów i mści się za przyjaciół wydanych przez wioskowych zdrajców. Odtąd aż do czasu, kiedy dwadzieścia lat później zaczął używać pseudonimu „Stalin”, młody Dżugaszwili nalegał, aby nazywano go „Koba”. Jak wspomina Iremaszwili, „Koba stał się jego Bogiem, sensem jego życia. Chciał stać się drugim Kobą, równie słynnym bojownikiem i bohaterem: postać Koby miała w nim się odrodzić”2.
Rodzina Hitlera również pochodziła ze wsi, z lesistego i pagórkowatego rejonu Waldviertel w Dolnej Austrii, leżącego między Dunajem a granicą z Czechami, gdzie nazwisko „Hitler”, być może czeskiego pochodzenia i wymawiane na różne sposoby, po raz pierwszy pojawia się w XV wieku. Przodkowie Hitlera, wieśniacy, nie byli chłopami pańszczyźnianymi, ale drobnymi niezależnymi rolnikami lub wioskowymi rzemieślnikami. Pierwszym, który zerwał z rodzinną tradycją, był jego ojciec Alois, który wspiął się o kilka szczebli w górę hierarchii społecznej, zostając urzędnikiem celnym w służbie celnej cesarstwa Habsburgów.
W odróżnieniu od dzieciństwa Stalina wczesne dzieciństwo Hitlera nie upłynęło w biedzie i znoju. Wbrew wrażeniu, jakie stara się stworzyć w Mein Kampf. nie był ani ubogi, ani źle traktowany. Jego ojciec stopniowo awansował i dosłużył się najwyższej rangi dostępnej dla urzędnika w służbie cywilnej o takim jak jego wykształceniu. Jako cesarski urzędnik miał zapewnione stałe dochody, jak również pozycję społeczną, a kiedy umarł, pozostawił wdowę i dzieci dobrze zabezpieczone.
Kiedy urodził się Hitler, jego ojciec pracował w Braunau nad rzeką Inn, która stanowi tam granicę między Austrią a Bawarią. Ojca wielokrotnie jednak wysyłano do różnych miejscowości i dlatego Adolf chodził do trzech różnych szkół wstępnych. Podobnie jak Stalin śpiewał w kościelnym chórze przy klasztorze Benedyktynów w Lambach. Powaga i wspaniałość religijnych obrzędów wywarły na nim duże wrażenie.
Alois Hitler nie był sympatyczną postacią. Ten władczy i samolubny człowiek wykazywał niewiele zainteresowania uczuciami o wiele młodszej żony i równie mało zrozumienia dla dzieci. Ale właściwie to samo można by powiedzieć o większości ludzi jego stanu i czasu, którzy awans zawdzięczali samym sobie. Najwięcej troski okazywał swym pszczołom, Oczekując na dzień, w którym będzie mógł odejść w stan spoczynku z niewielkim własnym kapitałem i całkowicie poświęcić się pszczelarstwu. Cel ten w końcu udało mu się osiągnąć w Leonding na przedmieściu Linzu, w roku 1899.
Matka Adolfa Hitlera była o dwadzieścia dwa lata młodsza od jego ojca, swego kuzyna drugiego stopnia. Była kochanką Aloisa i kiedy zmarła jego druga żona, była z nim w ciąży. Aloisowi nie udało się uszczęśliwić swej trzeciej żony bardziej niż dwóch poprzednich, ale Klara Hitler dokładała wszelkich starań, aby życie rodzinne układało się harmonijnie i jeśli nawet w miarę upływu czasu stawała się coraz smutniejsza i bardziej rozczarowana, to jednak była dumna z dobrze prowadzonego domu i zyskała sobie uczucie zarówno swoich własnych dzieci, jak i pasierbów. Do ukończenia przez Adolfa pięciu lat, kiedy to przyszedł na świat młodszy brat, cała uwaga matki skupiała się na nim. Nie ma jednak przekonywających dowodów na to, że kiedy skończył się ten okres, Adolf szczególnie cierpiał z zazdrości; w istocie nastąpił po nim najszczęśliwszy rok jego dzieciństwa spędzony w Passau.
Chłopiec osiągał dość dobre wyniki w szkole, chociaż już wówczas przejawiał zarówno upór, jak i niepodporządkowywanie się dyscyplinie regularnej pracy. Przeniesienie do szkoły realnej w Linzu okazało się jednak katastrofą. Jedynym przedmiotem, z którego otrzymał oceny zadowalające, był rysunek. Później Hitler usiłował pomniejszyć znaczenie tej porażki, tłumacząc, że był to protest przeciwko woli ojca, który chciał, aby obrał karierę urzędnika państwowego, podczas gdy on sam pragnął zostać artystą. Jednakże taka wersja przedstawiona w Mein Kampf okazała się być niezręcznym zmyśleniem, a śmierć ojca w styczniu 1903 roku nie wpłynęła na zmianę jego postępowania. Chociaż był już nastolatkiem, nadal uchylał się od wszystkiego, co przypominało pracę, aby z pasją oddawać się zabawom w wojnę na świeżym powietrzu i czytaniu powieści przygodowych Karola Maya o północnoamerykańskich Indianach. Temu ostatniemu upodobaniu hołdował nawet jako kanclerz Rzeszy - wielokrotnie czytał całe serie tych książek i często wyrażał swój entuzjazm dla Karola Maya.
Po wyrzuceniu Hitlera ze szkoły realnej w Linzu matka wysłała go do szkoły z internatem w Steyr, ale nie zmieniło to wiele - jego świadectwa wciąż określały go jako leniwego, upartego i pozbawionego szacunku dla starszych.
Infekcja płuc, której się nabawił latem 1905 roku, pomogła Hitlerowi przekonać matkę, że powinien rzucić szkołę i starać się o przyjęcie do wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jednakże pod różnymi pretekstami przez dwa lata odkładał egzaminy na Akademię i od jesieni 1905 do jesieni 1907 roku korzystał ze swobody. Utrzymywany przez matkę, szkicował i malował, ubierał się tak, aby wyglądać na dandysa (miał przy tym nadzieję, że dzięki czarnej lasce z rękojeścią z kości słoniowej będzie brany za studenta uniwersytetu) oraz oddawał się ekstrawaganckim snom na jawie, dzięki jakim to czynom pewnego dnia zawładnie światem.
Między szesnastym i osiemnastym rokiem życia w świadomości Hitlera zaczęło się kształtować jego wyobrażenie o sobie samym. Podobnie jak Koba Stalina był to wizerunek heroicznego buntownika, ale specjalnego rodzaju: mianowicie geniusza artystycznego, za którego Hitler uważał się przez całe życie, często rozpaczając, jaką to stratę poniósł świat, kiedy, kierując się poczuciem obowiązku, został zmuszony do zajęcia się polityką.
Jedyny przyjaciel Hitlera, kilka lat młodszy od niego August Kubizek, stanowił - wraz z matką i siostrą Adolfa - niezbędną widownię, przed którą puszczał wodze fantazji. W jaki sposób Hitler miałby wyrazić swój geniusz, pozostawało niejasne - jako malarz, architekt (opracował plany całkowitej przebudowy Linzu) czy też pisarz - ale zawsze w grę wchodziło rzemiosło artystyczne jako uzasadnienie jego niezdolności do zdyscyplinowanego działania.
Przyjaciele wykorzystywali każdą okazję, aby odwiedzać operę i teatr w Linzu. Idolem Hitlera był Richard Wagner, był on oczarowany jego dramatami muzycznymi. Hitler miał później powiedzieć, że nie miał poprzedników z wyjątkiem Wagnera. Wiele mówiono o tym, że Wagner był antysemitą, ale tym, co przede wszystkim przyciągnęło do niego Hitlera, była teatralność i epicka skala jego oper. Hitler nigdy nie miał dość ich oglądania i przejął do swego stylu politycznego właśnie ich teatralność i epickość. Jeszcze ważniejsza była osobowość Wagnera i w dużym stopniu przez niego stworzona romantyczna koncepcja artysty jako geniusza, której ucieleśnienie stanowił on sam, gdy wbrew wszelkim przeszkodom doprowadził do wzniesienia w Bayreuth świątyni sztuki niemieckiej. Podobnie jak Stalin identyfikował się początkowo z bohaterem gruzińskim Kobą, a później z Leninem, Hitler identyfikował się z Wagnerem. Była to inspiracja, która nigdy go nie zawiodła. Skoro tylko zaczynał odczuwać jakieś wahania, magiczny świat muzyki Wagnera i przykład jego geniuszu natychmiast przywracał mu wiarę w siebie.
W sierpniu 1939 roku, na krótko przed wojną, Hitler zaprosił Kubizka do Bayreuth. Przyjaciel przypomniał wówczas, że kiedyś w Linzu spektakl Rienzi tak dalece rozmarzył Hitlera, że zaciągnął go na szczyt pobliskiej góry Freinberg i tam wprawił w osłupienie wizjonerską przemową, w której opisał, jak to pewnego dnia ocali naród niemiecki podobnie jak Rienzi ocalił Rzymian. Mile połechtany tym przypomnieniem Hitler powtórzył je Angielce Winifred Wagner, synowej kompozytora, jednej z jego pierwszych wielbicielek, po czym uroczyście oświadczył: „Tej godziny to się zaczęło”3.
Klara Hitler uciekała się do różnych sposobów, aby skłonić syna do poważnego zastanowienia się nad przyszłością; sfinansowała na przykład jego czterotygodniowy pobyt w Wiedniu. W końcu zgodziła się na to, aby korzystał z majątku pozostawionego przez ojca oraz z pensji, do której był uprawniony jako syn urzędnika państwowego. Zgodziła się też, aby przeniósł się do Wiednia i studiował tam malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych. Głównym powodem jej decyzji było odkrycie, że cierpi na raka piersi, i gorące pragnienie, by przed śmiercią ujrzeć Adolfa urządzonym. Hitler zdołał dotrzeć do Wiednia na czas, tak aby złożyć w październiku 1907 roku egzamin wstępny. Jednak rysunek, jaki przedstawił, został odrzucony. „Byłem tak przekonany, że odniosę sukces, że kiedy otrzymałem tę wiadomość, uderzyła we mnie jak piorun z jasnego nieba”4. Świat jego młodzieńczych marzeń legł w gruzach. Był tak zaskoczony, że zażądał rozmowy z rektorem Akademii, który taktownie sugerował mu, iż ma zdolności raczej w dziedzinie architektury, a nie rysunku.
Hitler szybko przekonał samego siebie, że rektor miał rację: „Po kilku dniach ja również wiedziałem, że powinienem kiedyś zostać architektem”5. Brakowało mu jednak świadectwa ukończenia szkoły średniej niezbędnego do rozpoczęcia kursu szkolenia zawodowego. Gdyby Hitler miał rzeczywiście poważne plany, byłby w stanie je uzyskać. Ale nie zadał sobie nawet trudu zdobycia potrzebnego dokumentu. Nie mówiąc matce prawdy, pozostał w Wiedniu, tak jakby nic się nie stało, i kontynuował to, co pompatycznie nazywał „studiami”, czyli gorączkową, ale równie jak w Linzu bezcelową działalność.
Drugim, jeszcze silniejszym wstrząsem była dla niego wiadomość, że matka jest umierająca. Podobnie jak Stalin, Hitler zawdzięczał matce bardzo wiele. Freud zauważył, że „mężczyzna, który był niewątpliwym faworytem matki, przez całe życie zachowuje poczucie zdobywcy, przekonanie, iż odniesie sukces, które często pociąga za sobą rzeczywisty sukces”6. Mogło to być prawdą w wypadku Stalina, a było nią niewątpliwie w wypadku Hitlera. Różnica polegała na tym, że Stalin nie doceniał poświęcenia matki. Po tym, jak zaangażował się w działalność rewolucyjną, widział się z nią tylko kilka razy, i zaszokował opinię publiczną Gruzji tym, że nie zjawił się na jej pogrzebie w roku 1936. Hitler przeciwnie. Jak relacjonuje Kubizek, dowiedziawszy się o chorobie matki powrócił do Linzu i poświęcił się pielęgnacji i opiece nad nią. Śmierć matki, która nastąpiła po wiedeńskich niepowodzeniach, była dla niego głębokim szokiem.
Szok ten jednak nie skłonił go do stawienia czoła rzeczywistości. Nie ulegając sugestii rodziny, iż powinien zacząć pracować, i pozostawiając ją w przekonaniu, że jest studentem Akademii, niezwłocznie po dopełnieniu formalności związanych z majątkiem matki i jego pensją powrócił do Wiednia i swego wyimaginowanego świata. Aby wzmocnić własne iluzje, przekonał Kubizka i jego rodziców, iż przyjaciel powinien przyjechać do niego.
Dzieląc pokój, do którego wciśnięto duży fortepian służący Kubizkowi do ćwiczeń, snuli swe marzenia o tym, by studiować w Wiedniu sztukę. Kubizek bez trudności dostał się do Akademii Muzycznej i każdego ranka wychodził na uczelnię, pozostawiając Hitlera leżącego w łóżku. Dopiero po pewnym czasie zapytał przyjaciela o jego studia. Spowodowało to wybuch wściekłości Hitlera, adresowanej do „głupich” władz uczelni, które nie zgodziły się go przyjąć. Hitler oświadczył jednak, że jest zdecydowany odnieść tryumf jako architekt - samouk.
Jego „studia” polegały na chodzeniu po ulicach i przypatrywaniu się monumentalnym XIX-wiecznym budynkom na Ringu, robieniu niezliczonych szkiców ich fasad oraz zapamiętywaniu ich wymiarów. Wydawał więcej, niż mógł sobie pozwolić na bilety do opery, równoważąc to zmniejszeniem wydatków na żywność. W Linzu zapałał namiętną miłością do młodej kobiety o imieniu Stephanie, nie zamieniwszy z nią nawet jednego słowa. W Wiedniu mówił wiele Kubizkowi na temat miłości i kobiet, ale nie przezwyciężył swej nieśmiałości na tyle, aby z którąkolwiek nawiązać znajomość. Jego wyobraźnia, podobnie jak u większości młodych mężczyzn, była owładnięta seksem, ale nie ma dowodów na to, by utrzymywał intymne stosunki z jakąś kobietą. Kubizka męczyły nagłe zmiany nastrojów przyjaciela - od egzaltacji, kiedy gorączkowo rozprawiał, do przypływów rozpaczy, kiedy potępiał wszystko i wszystkich. W porównaniu z okresem spędzonym w Linzu Kubizek określa Hitlera w Wiedniu jako „całkowicie wytrąconego z równowagi”.
W lipcu 1908 roku po zakończeniu pierwszego roku studiów na Akademii Muzycznej Kubizek powrócił do Linzu. Jesienią znów miał zamieszkać z Hitlerem w tym samym wiedeńskim mieszkaniu, a latem otrzymał od niego wiele pocztówek. Kiedy jednak przyjechał do Wiednia w listopadzie, po Hitlerze nie było śladu.
Nie mówiąc nic Kubizkowi ani nikomu innemu, Hitler ponowił w październiku drugą próbę dostania się na Akademię Sztuk Pięknych. Również i tym razem nawet nie dopuszczono go do egzaminu. Był to tak ciężki cios, niszczący jego alibi jako „artysty”, że nie mógł stanąć twarzą w twarz z nikim, kto go znał. Zerwał wszelkie kontakty z rodziną i z przyjacielem, po czym rozpłynął się w anonimowej rzeszy mieszkańców wielkiego miasta.
Jest naturalne, że Hitler wywoływał zainteresowanie psychiatrów. Opublikowano wiele prac zwracających szczególną uwagę na jego stosunek do nadopiekuńczej matki i dominującego ojca. Taki układ rodzinny był dość typowy w świecie niemieckojęzycznym na przełomie wieków i w nim właśnie Freud upatrywał przyczyny kompleksu Edypa7. Jednakże większość historyków dystansuje się od „psychologicznej” interpretacji postępowania Hitlera z dwóch powodów. Pierwszy to brak wiarygodnych dowodów, co zmusza psychiatrów do spekulowania na wyrost i formułowania wniosków przez analogię. Po drugie, jeśli nawet sięgając do psychologii czy psychiatrii określi się Hitlera (lub Stalina) jako człowieka cierpiącego na urojenia właściwe psychopatycznej, schizofrenicznej czy paranoidalnej osobowości, powstaje następny problem: jak pogodzić paraliżujące zwykle skutki takich zaburzeń, z jakimi na co dzień stykają się psychiatrzy, z niezwykłymi sukcesami Hitlera (i Stalina) w przekształceniu urojeń w przerażającą rzeczywistość?
Wydaje się, że w obecnym stanie wiedzy - i dowodów - należy ze sceptycyzmem odnieść się do wszelkich prób dokonania pełnej, wszechstronnej analizy osobowości Hitlera i Stalina, przy czym nie powinno się jednak pomijać konkretnych analiz, które mogą pojawiać się w pracach z dziedziny psychologii. Posługując się dwoma przykładami wytłumaczę, co mam na myśli.
Pierwszy to „młodzieńczy kryzys tożsamości” Erika Eriksona. W wypadku Hitlera miałby on mieć miejsce między pierwszym odrzuceniem jego kandydatury przez Akademię we wrześniu 1907 roku, kiedy miał 18 lat, a drugą tego rodzaju porażką w październiku 1908 roku. Jest to również okres szoku po śmierci matki. Jeśli młody mężczyzna lub młoda kobieta nie zdoła przezwyciężyć tego młodzieńczego kryzysu i uzyskać własnej tożsamości, doznaje poważnego urazu psychologicznego. Zdaniem Eriksona to właśnie przydarzyło się Hitlerowi. Pozostał on „niezłomnym młodzieńcem, który wybrał karierę odległą od zwykłego szczęścia, merkantylnego spokoju i pokoju ducha”8.
Drugi przykład to teza Ericha Fromma, że przyczyną konfliktu między Hitlerem i jego ojcem nie była, jak twierdził Hitler, jego odmowa zastosowania się do woli ojca, który pragnął widzieć syna urzędnikiem państwowym, ani, jak utrzymują zwolennicy Freuda, mająca swe źródło w kompleksie Edypa rywalizacja o miłość matki. Fromm upatruje porażkę Hitlera na uczelni w pogłębiającej się ucieczce w świat fantazji. Konflikt z ojcem natomiast miał swe źródło w tym, że Adolf odrzucał wszelkie próby przywołania go do rzeczywistości i skłonienia do wyboru drogi życiowej. Uczucie, jakim obdarzała go matka w ciągu pierwszych pięciu lat jego życia, miało podsycić w Hitlerze przekonanie o własnej wyjątkowości - podobnie jak w przypadku Stalina. Fromm argumentuje, że obaj ci ludzie, pomimo dzielących ich różnic, byli klasycznymi przykładami osobowości charakteryzującej się narcyzmem9.
Narcyzm jest koncepcją pierwotnie sformułowaną przez Freuda, odnoszącą się do wczesnego dzieciństwa, ale obecnie stosowaną szerzej przy opisach zaburzeń osobowości wyrażających się w nieprawidłowym stosunku do świata zewnętrznego. Zaburzenia owe polegają na tym, że dana osoba postrzega jako zjawiska w pełni realne jedynie siebie, swoje potrzeby, uczucia i myśli oraz wszystko i wszystkich mających z nią związek. Wszyscy i wszystko inne natomiast są czymś nierzeczywistym, nie wywołującym zainteresowania.
Fromm argumentuje, że pewien stopień narcyzmu można uważać za chorobę zawodową przywódców politycznych. „Natężenie” narcyzmu pozostaje w proporcji do ich przekonania o własnej opatrznościowej misji i pretensji do nieomylności sądów oraz monopolu władzy. Kiedy podobne odczucia osiągają natężenie takie jak u Hitlera czy Stalina u szczytu ich władzy, wszelkie wyzwanie będzie postrzegane jako zagrożenie dla ich osobistego wyobrażenia o sobie, a także dla ich wizerunku publicznego. Dlatego też nie zawahają się przed niczym, aby je zdławić10.
Jak dotychczas psychiatrzy poświęcali o wiele mniej uwagi Stalinowi niż Hitlerowi, częściowo z powodu braku materiałów. W przypadku Związku Radzieckiego nie było sytuacji sprzyjającej przejęciu dokumentów i przesłuchiwaniu świadków, jaka nastąpiła po klęsce Niemiec. Ale ważniejszy jest jaskrawy kontrast między temperamentami i stylem działania obu tych ludzi: efekciarski Hitler, wykazujący brak powściągliwości i ekstrawagancję w swych przemówieniach, co sprawiało, że przez długi czas wielu nie traktowało go poważnie, oraz pełen rezerwy Stalin, który osiągnął szczyty władzy dzięki skutecznemu ukrywaniu, a nie eksponowaniu swej osobowości i który był niedoceniany właśnie dlatego, że wielu nie dostrzegało jego ambicji i bezwzględności. Nic więc dziwnego, że raczej pierwszy z nich, a nie drugi skupił na sobie uwagę psychiatrów. Tym bardziej interesująca jest sugestia, że pod tymi kontrastami kryła się wspólna im narcystyczna obsesja.
Istnieje jeszcze jeden pogląd, który amerykański biograf Stalina, Robert Tucker, przejął od Karen Horney, autorki pracy na temat neurozy. Sugeruje on, że brutalne traktowanie Stalina przez ojca, a zwłaszcza bicie zarówno chłopca, jak i jego matki w jego obecności, wywołało głęboko zakorzeniony lęk i poczucie izolacji we wrogim świecie, które mogły doprowadzić do ukształtowania się jego neurotycznej osobowości. Byłoby naturalne, gdyby ktoś, kto w dzieciństwie doświadczył takiego lęku, próbował odbudować w sobie poczucie bezpieczeństwa poprzez ukształtowanie własnego wyidealizowanego wizerunku i przyjęcie go jako rzeczywistej tożsamości. „Od tego momentu poświęca swą energię na coraz intensywniejsze starania, mające na celu sprawdzenie swojego »ja« w działaniu i uzyskanie aprobaty innych”. W przypadku Stalina oznaczało to identyfikację z kaukaskim banitą-bohaterem, którego imię sobie przybrał, a później z Leninem, bohaterem rewolucji, na którym wzorował swą własną „osobowość rewolucyjną” nazywając siebie Stalinem, „człowiekiem ze stali”, co było odbiciem pseudonimu Lenina11.
Wiek młodzieńczy okazał się być burzliwym okresem zarówno dla Stalina, jak i dla Hitlera. W roku 1894 Stalin opuścił Gori, aby zostać jednym z sześciuset słuchaczy seminarium rosyjskiego Kościoła ortodoksyjnego w Tyflisie. Ponieważ władze carskie nie zgodziły się na otwarcie uniwersytetu na Kaukazie, obawiając się przekształcenia go w ośrodek radykalnej i nacjonalistycznej agitacji, seminarium w Tyflisie odgrywało rolę substytutu. Uczęszczało doń wielu młodych ludzi, którzy nie mieli zamiaru poświęcić się kapłaństwu. Surowa dyscyplina panująca w tym seminarium, przypominającym skrzyżowanie klasztoru i koszar, okazała się jednak sprzyjać budzeniu się poglądów wywrotowych w tym samym stopniu co swobodniejsza atmosfera uniwersytetu.
Czternastoletni Stalin był silniejszy umysłowo niż fizycznie (nigdy nie osiągnął więcej niż 162 centymetry wzrostu). Dobrze jednak radził sobie sam w codziennych czynnościach i nie wykazywał braku zaufania w kontaktach z kolegami czy nauczycielami.
Stalin uczył się w seminarium do ukończenia prawie dwudziestu lat, od roku 1894 do 1899, ale później nagle je opuścił; podobnie jak Hitler - bez świadectwa. Pracował jednak wystarczająco pilnie, aby nauczyć się czegoś z programu, który poza teologią scholastyczną i prawosławną obejmował również łacinę i grekę, a także literaturę i historię rosyjską, przyswoić sobie pewne wiadomości. Jedną z korzyści, jaką Stalin odniósł ze swej nauki, było wyrobienie fenomenalnej pamięci, która okazała się nie bez znaczenia w jego późniejszej karierze. Fakt, iż było to wykształcenie kościelne, pomógł w uformowaniu się umysłu człowieka, który miał stać się znany ze swego dogmatyzmu i skłonności do postrzegania spraw w kategoriach ostatecznych, czerni lub bieli. Czytając przemówienia i pisma Stalina, każdy dostrzeże ich katechetyczną strukturę, posługiwanie się metodą pytań i odpowiedzi, sprowadzanie skomplikowanych zagadnień do zestawu uproszczonych formuł, korzystanie z cytatów w celu wsparcia argumentacji. Te same kościelne wpływy zauważyli biografowie w jego stylu mówienia czy pisania po rosyjsku: „deklamatorski i repetycyjny, zawierający liturgiczne tony”12.
Niezależnie od dwukrotnej codziennej modlitwy, w niedziele i święta kościelne chłopcy musieli uczestniczyć stojąc w nabożeństwach trwających trzy - cztery godziny. Nic dziwnego, że spowodowało to silną reakcję antyreligijną. W odwecie mnisi szpiegowali swych podopiecznych, podsłuchiwali ich, przeszukiwali ich odzież i szafki oraz denuncjowali przed przełożonymi. Jakiekolwiek naruszenie regulaminu, jak na przykład wypożyczanie książek ze świeckich bibliotek w mieście, było karane zamknięciem w celi. Prowadzona przez władze polityka rusyfikacji uczyniła z seminarium twierdzę gruzińskiego nacjonalizmu. W roku 1886 pewien student wydalony z seminarium za antyrosyjską postawę zamordował przełożonego, a zaledwie kilka miesięcy przed przyjęciem Stalina, po strajku protestacyjnym zorganizowanym przez wszystkich gruzińskich studentów, zamknięto czasowo seminarium i wydalono 87 studentów.
Ci, którzy znali Stalina z Gori jako żywego i towarzyskiego chłopca, zauważyli wyraźną zmianę po roku lub dwóch spędzonych w seminarium: stał się zamknięty w sobie i małomówny, preferował samotność lub lekturę i łatwo obrażał się nawet bez powodu.
Poprzez umiejętne udawanie Stalin nauczył się ukrywać swe uczucia, co stało się jego drugą naturą. W głębi duszy wciąż jednak żywił nienawiść do władzy; nie do samej jej zasady, ale do praktycznego jej wykorzystania przez innych wobec niego. Z równą pogardą odnosił się do tych - niezależnie od tego, czy to byli urzędnicy carscy, czy mnisi - którzy dzierżyli tę władzę, jak i do tych, którzy byli na tyle głupi, aby się jej podporządkować. Przez pięć lat nauczył się nie tylko sposobów przetrwania, ale z bliska obserwował zamknięte społeczeństwo, w którym konformizm wymuszany był przez system szpiegowania, denuncjacji i strachu. Tej lekcji nie zapomniał. Jego córka Świetlana tak napisała po jego śmierci:
„Wykształcenie kościelne było jedynym systematycznym wykształceniem, jakie kiedykolwiek uzyskał mój ojciec. Jestem przekonana, że seminarium, w którym spędził ponad dziesięć lat, odegrało olbrzymią rolę w ukształtowaniu charakteru mojego ojca na resztę jego życia, wzmacniając i intensyfikując cechy wrodzone.
Mój ojciec nigdy nie żywił żadnych uczuć dla religii. W młodym człowieku, który nigdy, ani przez moment, nie wierzył w istnienie duszy lub Boga, nie kończące się modlitwy i przymusowa nauka religii mogły spowodować tylko rezultaty przeciwne do zamierzonych... Opierając się na swych doświadczeniach z seminarium doszedł do wniosku, że ludzie są nietolerancyjni, grubiańscy, oszukujący swoją trzódkę w celu wymuszenia jej posłuszeństwa; że intrygują, kłamią i z zasady mają liczne wady i bardzo niewiele zalet”13.
Jedną z form sprzeciwu Stalina było spędzanie mnóstwa czasu na czytaniu zabronionych książek, przemycanych do seminarium z wypożyczalni w mieście. Poza przekładami literatury zachodniej i - również zakazaną - klasyką rosyjską Stalin zapoznał się z ideami radykalnymi i pozytywistycznymi, które mógł Czerpać z przekładów Darwina, Comte’a i Marksa, jak również z poglądami pierwszego rosyjskiego marksisty Plechanowa.
Stalin, któremu nie wystarczały mgliste, romantyczne ideały gruzińskiego nacjonalizmu, zorganizował wraz z innymi studentami, w tym z Iremaszwilim, koło badaczy socjalizmu. Według Iremaszwilego Stalin wkrótce zaczął wykazywać nietolerancję wobec tych członków koła, którzy się z nim nie zgadzali. Za szczególnie atrakcyjne uznał Stalin teorie Marksa o nieuchronności walki klas i obalenia niesprawiedliwego i skorumpowanego porządku społecznego. Zainteresowanie Stalina tymi problemami miało w równej mierze podłoże psychologiczne, co intelektualne. Odwoływały się one bowiem do potężnych, ale destrukcyjnych uczuć nienawiści i niechęci, które miały w przyszłości dominować w charakterze Stalina, oraz stwarzały możliwość pozytywnej realizacji ambicji i zdolności, które w innym wypadku zostałyby zmarnowane. Jak pisał Robert Tucker, dogmat walki klas stanowił uzasadnienie jego niechęci wobec władzy: „identyfikował on swych wrogów jako wrogów historii”14.
Pomimo represyjnego charakteru carskiego reżimu od czasu nieudanej rewolty oficerów (dekabrystów) z 1825 roku istniała w Rosji tradycja rewolucyjna. Lenin doskonale zdawał sobie z tego sprawę i w 1912 roku określił bolszewików jako czwarte pokolenie rewolucjonistów. Już w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XIX wieku wcześniejsza działalność konspiracyjna stała się inspiracją dla populistycznego programu sformułowanego przez Aleksandra Hercena i Nikołaja Czernyszewskiego, programu, który określając odrębną rosyjską drogę do socjalizmu pomijał rozwój kapitalizmu na Zachodzie i w kraju z przytłaczającą przewagą ludności chłopskiej opierał się na tradycyjnej rosyjskiej wspólnocie wiejskiej z jej prymitywną formą samorządu. Dopiero po rozpadzie Ziemli i Woli, pierwszej rosyjskiej partii rewolucyjnej, co nastąpiło po zamordowaniu cara Aleksandra II w 1881 roku, idee marksistowskie zaczęły przenikać rosyjskie koła intelektualne i znajdować oddźwięk w rozwijającej się przemysłowej klasie robotniczej. Idee te przywiozła do Gruzji grupa składająca się w większości z absolwentów seminarium w Tyflisie, która zapoznała się z nimi podczas studiów w warszawskim Instytucie Weterynarii. Przed powrotem do Gruzji zobowiązali się do propagowania marksistowskiej myśli społecznej i przybrali nazwę Messame Dassy (Trzecia Grupa)15.
Atrakcyjność marksizmu polegała na tym, że oferował on to, co miało być naukową podstawą wiary w przyszłą rewolucję, a to dzięki przeniesieniu do Rosji modelu Europy Zachodniej, gdzie ewolucja kapitalizmu poprzez fazę demokracji burżuazyjnej i jej sprzeczności (nieuchronnie, jak twierdził Marks) prowadziła do konfliktu klasowego i rewolucji społecznej. W jaki sposób marksistowski schemat miał sprawdzić się w Rosji, gdzie dominowała ludność chłopska, pozostawało przedmiotem zaciętych sporów. Jednak w ciągu dwudziestu pięciu lat poprzedzających pierwszą wojnę światową, kiedy to nastąpił szybki rozwój przemysłu i klasy robotniczej, wyzyskiwanej tak samo jak w pierwszej fazie rozwoju kapitalizmu w Europie Zachodniej, został w Rosji przygotowany grunt dla propagandy socjalistycznej.
Jeden z ośrodków rozwijającego się przemysłu znajdował się na Kaukazie, na polach naftowych Baku na Morzu Kaspijskim, w rafineriach naftowych i w porcie Batumi, gdzie kończył się ruróciąg, a także na budowie kolei transkaukaskiej. Członkowie Messame Dassy nawiązali również kontakty z robotnikami w warsztatach kolejowych w Tyflisie, wśród których znajdowali się zesłani na Kaukaz za socjalistyczne sympatie. Spotkania musiały odbywać się potajemnie i właśnie na jednym z nich Stalin i Iremaszwili po raz pierwszy spotkali zbiegłego rewolucjonistę. Słuchali, zafascynowani, jego opowieści o cierpieniach więźniów politycznych zesłanych na Syberię.
Stalin został przyjęty do Messame Dassy jeszcze jako słuchacz seminarium. Początkowo działał w kółku dyskusyjnym złożonym z robotników kolejowych, zapoznając ich z ideami Marksa. Wielkie wrażenie zrobił na Stalinie jeden z członków tej grupy, Łado Kecchoweli. Trzy lata od niego starszy, chodził do tej samej szkoły w Gori, a później kontynuował naukę w seminarium w Tyflisie. Był on przywódcą rewolty, która doprowadziła do zamknięcia seminarium. Po wydaleniu z seminarium uzupełnił studia w Kijowie i powrócił nielegalnie do Tyflisu, aby całkowicie poświęcić się pracy podziemnej. Za pośrednictwem jego młodszego brata Wano, który jeszcze uczył się w seminarium, Stalin ponownie nawiązał kontakt z Łado. Przychodził często do jego mieszkania, aby poczytać. Często też rozmawiał ze starszym kolegą, dla którego zaczął żywić podziw graniczący z kultem bohatera. Stalinowi szczególnie imponowało praktyczne podejście Łado: poszedł on do pracy w drukarni w Tyflisie, aby nauczyć się zawodu drukarza, a następnie założył pierwsze podziemne wydawnictwo marksistowskie na Zakaukaziu, które w rosyjskich kręgach rewolucyjnych ceniono za śmiałość i skuteczność. Wydawnictwo to, zakonspirowane w jednym z domów w Baku, należącym do muzułmanina o niewiarygodnym nazwisku Ali-Baba, wydrukowało ponad milion egzemplarzy nielegalnych publikacji (w tym m.in. leninowskiego dziennika ,,Iskra”), zanim policja odkryła je po pięcioletnich poszukiwaniach. Kecchoweli, aresztowany w 1902 roku, został zastrzelony przez strażników za to, że wykrzykiwał z okna swej celi: „Precz z samowładztwem!”, „Niech żyje wolność!”, „Niech żyje socjalizm!”
Dla Stalina przez wiele lat Kecchoweli pozostawał przykładem rewolucyjnego bojownika i bez wątpienia pod jego wpływem przyspieszył swe odejście z seminarium. W piątym roku nauki w opinii władz szkolnych Stalin był zatwardziałym mącicielem i w maju 1899 roku został wydalony za to, że „z nieznanych powodów” nie stawił się na kończące rok egzaminy. Iremaszwili, który studiował z nim w seminarium, pisał później, że Stalin wyniósł stamtąd „nieubłaganą i zawziętą nienawiść do administracji szkolnej, do burżuazji i do tego wszystkiego w kraju, co reprezentowało władze carskie”16.
Niezależnie od przyczyn była to decyzja, po podjęciu której Stalin nigdy już nie cofnął się z obranej drogi. Marksizm dostarczył mu sztywnych intelektualnych ram ideowych, które doskonale zaspokajały jego potrzebę znalezienia substytutu dla systemu dogmatycznej teologii, której się uczył, ale której nie mógł zaakceptować. Poczucie swego rodzaju kontynuacji zostało wzmocnione tą samą w obu systemach ortodoksją, odrzuceniem wątpliwości, nietolerancją wobec odstępców i prześladowaniem heretyków. Tak więc ukończywszy dwadzieścia lat Stalin miał już sprecyzowane poglądy i wybrane zajęcie: zdecydował się na życie zawodowego agitatora, misjonarza, którego celem było rewolucyjne obalenie istniejącego porządku.
Hitler potrzebował kilku lat więcej niż Stalin, aby osiągnąć porównywalne poczucie kierunku dalszej drogi. Decyzja, którą dwudziestoletni Stalin podjął w 1899 roku, zdeterminowała charakter jego późniejszych doświadczeń. W wypadku Hitlera było odwrotnie. Mając dwadzieścia lat, po drugiej nieudanej próbie dostania się do Akademii jesienią 1908 roku, również on porzucił wszelkie myśli o dalszej edukacji, ale w jego wypadku właśnie zdobyte później doświadczenia zdeterminowały decyzję, co robić dalej w życiu, decyzję, którą ostatecznie podjął dopiero przy końcu I wojny światowej, w latach 1918-1919, mając już trzydzieści lat.
W latach 1899-1917, to znaczy pomiędzy dwudziestym a trzydziestym ósmym rokiem życia, Stalin prowadził życie rewolucyjnego agitatora, wciąż narażonego na aresztowanie i często przebywającego w więzieniu lub na długotrwałym zesłaniu. Była to ciężka, żmudna praca, ale Stalin wiedział, co chce robić. Wzbogacał swe doświadczenia i przeczuwał, że takie wydarzenia, jak klęska Rosji w wojnie z Japonią, rewolucja 1905 roku, wybuch wojny w 1914 roku, rewolucja lutowa 1917 roku, potwierdzały jego wiarę w słuszność poglądów marksistowskich, które przyjął, i linii Lenina jako przywódcy partii. Niezależnie od trudności w sferze życia psychicznego, jakie mu towarzyszyły - większość z nich sam sobie stwarzał - nie żywił żadnych wątpliwości natury intelektualnej. Jego wiara doczekała się spełnienia w postaci objęcia władzy przez bolszewików w rezultacie rewolucji październikowej i pojawienia się jego samego jako jednego z przywódców rządu rewolucyjnego.
Porównajmy to z doświadczeniami Hitlera w latach 1908-1919, będącego mniej więcej w tym samym wieku, pomiędzy dwudziestym i trzydziestym rokiem życia. Po pierwszych sześciu latach, kiedy to przebywał w Wiedniu i krótko w Monachium, wciąż był daleki od podjęcia decyzji, co chce robić. Żył z dnia na dzień jako jeden z bezrobotnych w wielkim mieście. W latach 1914-1918 wreszcie znalazł to, czego szukał, w wojskowym życiu, w wojnie i w Fronterlebnis (doświadczeniu frontowym), w emocjonalnej identyfikacji z niemieckim nacjonalizmem - tylko po to, aby przeżyć głęboki szok wywołany klęską Niemiec i rozpadem armii, a następnie rewolucją, która rzuciła wyzwanie jego najświętszym ideałom. Hitler zajął się polityką z desperacji. Był anonimowym byłym żołnierzem rozprawiającym gwałtownie o odwróceniu klęski Niemiec i szukającym zemsty na „listopadowych zbrodniarzach”, którzy wbili armii nóż w plecy.
Jest oczywiste, że są to lata, w których doświadczenia Hitlera i Stalina były najbardziej rozbieżne. Równocześnie miały one wielkie znaczenie dla ich przyszłości i nie można traktować ich ogólnikowo. Doświadczeń tych nie można też porównywać bezpośrednio i dlatego muszą być badane kolejno. Zbliżają się one do siebie pod koniec wojny 1914-1918, kiedy Hitler idzie w ślady Stalina, poświęcając się karierze politycznej.
ROZDZIAŁ DRUGI
Stalin: 1899-1917 (wiek 19-37 lat)Hitler: 1908-1918 (wiek 19-29 lat)
Kiedy w listopadzie 1908 roku Hitler zniknął z pola widzenia rodziny i przyjaciół, dysponował jeszcze częścią spadku i przez rok zdołał utrzymać się na powierzchni, wynajmując tańsze kwatery. Nie miał nikogo, z kim mógłby porozmawiać, i coraz bardziej zamykał się w sobie, spędzając większość czasu na lekturze w swym pokoju lub w bibliotekach publicznych.
Jesienią 1909 roku jego fundusze wyczerpały się. Opuścił wynajmowany pokój, nie płacąc zaległego czynszu, i zaczął sypiać na parkowych ławkach lub nawet w sieniach domów. Kiedy nadeszły chłodniejsze dni, stał w kolejkach po miskę zupy z kuchni zakonnej, a później znalazł miejsce w Asyl fur Obdachlose, schronisku dla nędzarzy prowadzonym przez towarzystwo dobroczynne. Na przełomie lat 1909-1910 sięgnął dna: był głodny, bezdomny, bez płaszcza, wyczerpany fizycznie i nie mający pojęcia, co robić dalej. Do załamania psychicznego wywołanego niepowodzeniem jako artysty dołączyło poczucie poniżenia, spowodowane zepchnięciem tego zepsutego młodego snoba z klasy średniej do statusu włóczęgi.
Z tego stanu wydźwignął go na początku 1910 roku Reinhold Hanisch, podobny jak on włóczęga, który jednak miał o wiele lepszy niż Hitler pomysł na przeżycie na dnie hierarchii społecznej. Hanisch przekonał go, że jeśli - jak twierdzi - umie malować, to mogą założyć spółkę: on będzie sprzedawał to, co Hitler namaluje, a dochód podzielą po równo. Następne trzy lata (1910-1913) spędził Hitler w niedawno zbudowanym i dobrze prowadzonym Domu dla Mężczyzn przy Meldemannstrasse, również instytucji dobroczynnej, ale znajdującej się o kilka szczebli wyżej niż Asyl. Pomógł mu spadek po ciotce, a poza tym nauczył się zarabiać na życie malując widoki Wiednia, głównie dobrze znanych budowli, które kopiował z fotografii. Wykonywał je wystarczająco zręcznie, aby po kłótni z Hanischem samemu sprzedawać je ramiarzom i innym drobnym pośrednikom.
Hitler pozostał w Domu dla Mężczyzn nie tylko dlatego, że miał tam znacznie lepsze warunki życia, ale również dlatego, że znajdował tam tak potrzebne wsparcie duchowe. Był członkiem niewielkiej grupy stałych mieszkańców o uznanej pozycji (wyrażało się to na przykład w prawie do korzystania z czytelni, gdzie malował), którzy określali siebie nawzajem mianem „intelektualistów”. Zdecydowanie dystansowali się od przejściowych lokatorów, których traktowali jak gorszych od siebie. Kółko bywalców czytelni zapewniało Hitlerowi pewien rodzaj powierzchownych kontaktów, których jako „samotnik” potrzebował, nie naruszając rezerwy, jaką zachowywał wobec otoczenia, i nie angażując go w żadne rzeczywiste stosunki międzyludzkie. Kółko zapewniało mu jeszcze coś, czego potrzebował: widownię. Według Karla Honischa, który był członkiem tego kółka w 1913 roku, Hitler pracował spokojnie, dopóki nie powiedziano na temat polityki lub problemów społecznych czegoś, co go zirytowało. Wówczas zmieniał się całkowicie, skakał na równe nogi i wygłaszał wściekłą tyradę. Kończyło się to równie gwałtownie jak zaczynało i z gestem rezygnacji Hitler siadał, wracając do malowania1.
Własną relację z tych lat Hitler przedstawił w książce Mein Kampf. którą napisał po ponad dziesięciu latach od opuszczenia Wiednia, po fiasku listopadowego puczu z 1923 roku, kiedy to starał się wywrzeć na swych czytelnikach wrażenie opowiadaniami o cierpieniach, jakich doznał, oraz niezmiennością poglądów, jakie wówczas sobie wyrobił.
Jak sam przyznaje, jeśli był ubogi i głodny, to tylko przez krótki okres przed zamieszkaniem w Domu dla Mężczyzn, wcześniejsze kłopoty zaś stwarzał sobie głównie sam. Nie przygotowywał się poważnie do kariery ani nie szukał pracy, kiedy miał jeszcze wystarczające środki do utrzymania. Jego najgorsze cierpienia wynikały ze zranionej miłości własnej i szoku wywołanego zderzeniem własnego wyobrażenia o sobie jako wielkim artyście czy pisarzu (miało to być to wielkie „coś”, co pozostawi jego nazwisko na kartach historii) z realną sytuacją, kiedy to znalazł się na poziomie pogardzanych przez siebie wyrzutków.
Z punktu widzenia psychologii okres wiedeński ważny jest z dwu powodów. Po pierwsze, pomimo niepowodzeń Hitler wciąż trwał przy własnym autowizerunku.Chociaż na zewnątrz największym jego sukcesem była wegetacja na marginesie społeczeństwa przy bardziej niż kiedykolwiek mglistym wyobrażeniu, w jaki sposób przekształci wiarę we własne przeznaczenie w rzeczywistość, to jednak fakt, iż zachował ową wiarę przez trwający sześć długich lat okres próby wykazuje istnienie ukrytej siły woli, która miała okazać się podstawą jego sukcesu politycznego. W tym czasie nadal doświadczał frustracji i upokorzeń, które pogłębiały jego urazy i podsycały pragnienie zemsty na świecie, który go odrzucił, potęgując równocześnie wolę odniesienia sukcesu, kiedy w końcu nadarzy się odpowiednia okazja.
Drugie ważne wydarzenie to próba wyjścia z izolacji, w jakiej pogrążyła go jego własna osobista klęska, w celu wyjaśnienia jej w kategoriach społecznych tych napięć i konfliktów, które dostrzegał wokół siebie. Hitler z pewnością przesadził, pisząc w połowie lat dwudziestych, że kiedy opuszczał Wiedeń w 1913 roku, miał już zdecydowane poglądy. Zignorował wpływ doświadczeń z okresu wojny 1914-1918, swoją reakcję na klęskę Niemiec oraz niespokojny okres, który nastąpił później. Jeśli jednak przyjmie się tę poprawkę, nie ma powodu wątpić w stwierdzenie Hitlera, że właśnie w rezultacie doświadczeń wiedeńskich jego Weltanschauung (pogląd na świat) „zaczął nabierać kształtów”. Dobrze ilustruje to ten oto fragment Mein Kampf:
„Ci, wśród których spędziłem dni mojej młodości, należeli do klasy drobnomieszczańskiej, świata, który miał bardzo niewiele kontaktów ze światem pracowników fizycznych... Powodem tej izolacji jest strach dominujący w grupie społecznej, która właśnie uzyskała status nieco wyższy od poziomu pracownika fizycznego - strach, aby nie spaść ponownie do poprzedniego poziomu czy też nawet aby nie być klasyfikowanymi razem z robotnikami. Jest coś odpychającego we wspomnieniach o kulturalnym ubóstwie tej niższej klasy i jej prymitywnym sposobie bycia, dlatego też ludzie, którzy wspięli się na pierwszy szczebel drabiny społecznej, nie mogą znieść jakichkolwiek kontaktów z poziomem kultury i życia, jaki właśnie pozostawili za sobą...
W wypadku takiej osoby ciężka walka, jaką musiała stoczyć, często zabija normalne ludzkie współczucie. Własna walka o byt niszczy wyczulenie na nędzę tych, którzy pozostali z tyłu2.
Upokorzenia, jakich doznał Hitler w Wiedniu przed wojną, sprawiły, że identyfikował się z wieloma Niemcami, których po wojnie opanował ten sam strach przed staniem się declasses1.
Hitler przybył do Wiednia już jako niemiecki nacjonalista. To, co tam zobaczył, umocniło jego defensywno-agresywną postawę wobec innych narodowości zamieszkujących cesarstwo Habsburgów, które liczebnie przewyższały Niemców czterokrotnie. Po przekształceniu się cesarstwa w roku 1867 w podwójną monarchię austro-węgierską niemieckojęzyczna mniejszość w części austriackiej odczuwała coraz większe zagrożenie dla swej tradycyjnej naczelnej pozycji. Wzrastała świadomość narodowa i wiara we własne siły narodów słowiańskich, stanowiących większość ludności, zwłaszcza Czechów. Podejmowane przez rząd próby znalezienia kompromisu, który zaspokoiłby roszczenia Czechów i innych narodowości do równouprawnienia (np. poprzez stosowanie ich języka), uważał Hitler nie tylko za skazane na niepowodzenie, ale - ponieważ to zawsze Niemcy musieli iść na ustępstwa - również za akt zdrady narodowej.
Dwa nowe zagrożenia, które Hitler - jak mówi - odkrył po raz pierwszy w Wiedniu, to „marksizm i żydostwo”. Gwałtowny wzrost liczby ludności Wiednia, o 259 procent w latach 1860-1900, znacznie większy niż wzrost ludności Londynu czy Paryża, a mniejszy jedynie od wzrostu ludności Berlina, dawał mieszkańcom stolicy Austrii jedyną w swoim rodzaju okazję do poznania obu tych zjawisk - zwłaszcza tym żyjącym na dole piramidy społecznej.
Trudną sytuację społeczną, objawiającą się ubóstwem, niskim standardem mieszkań, przeludnieniem, niskimi zarobkami i bezrobociem, pogarszał dodatkowo gwałtowny napływ nowych przybyszów. Z 1,675 miliona osób zamieszkujących Wiedeń w roku 1900, mniej niż połowę, bo 46 procent, stanowili miejscowi. Masa nowych przybyszów - wśród nich liczną grupę stanowili Czesi - trafiła do miasta w poszukiwaniu pracy i wtłoczyła się do i tak już przeludnionych dzielnic robotniczych, które Hitler znał z autopsji. „Nie wiem, co było wówczas dla mnie najbardziej przerażające: nędza materialna tych, którzy byli wówczas moimi towarzyszami, ich prymitywne obyczaje i morale, czy niski poziom ich kultury intelektualnej”3. Hitler był przerażony, ale nie pozbawiony współczucia. Odkrył ze zgrozą, że nie tylko czescy, ale również niemieccy robotnicy odnoszą się z pogardą do wszystkiego, co miało dla niego znaczenie.
„Nie było niczego, czego nie obrzuciliby błotem[...] narodu, ponieważ uważany był za wymysł klasy kapitalistów; ojczyzny, ponieważ uważana była za narzędzie w rękach burżuazji, służące do wykorzystywania mas pracujących; autorytetu prawa, ponieważ był to środek do zniewalania proletariatu; religii jako sposobu odurzania ludzi po to, aby ich później wykorzystywać; moralności jako oznaki głupiej i potulnej uległości”4.
Stalin nie mógłby bardziej zwięźle streścić podstawowych tez doktrynalnych marksizmu. Dla niego było to objawieniem prawdy. Natomiast w wypadku Hitlera rzecz się miała dokładnie odwrotnie. Kiedy po raz pierwszy usłyszał tego rodzaju opinie wygłaszane przez niemieckich robotników, „postawiły one głęboko niepokojące pytanie: Czy tacy ludzie są warci tego, aby należeli do wielkiego narodu?”5.
Później nastąpiły „dnie udręki duchowej”, dodatkowo pogłębionej napotkaniem w Wiedniu demonstracji maszerujących czwórkami robotników. Było ich tak wielu, że ich przejście trwało dwie godziny. Demonstracja wywarła na Hitlerze wielkie wrażenie. Wreszcie przezwyciężył swe rozterki i zaczął ponownie „myśleć życzliwie o swoim ludzie”, wytłumaczywszy sobie, że musiał on paść ofiarą pozbawionych skrupułów przywódców partii socjaldemokratycznej, którzy sprytnie wykorzystywali cierpienia mas, aby je wynarodowić i oderwać od innych klas społecznych.
Hitler wierzył, że znalazł odpowiedź na pytanie, dlaczego socjaldemokraci byli wrogo nastawieni do walki o zachowanie niemieckiej tożsamości narodowej w Austrii, opowiadając się za kompromisem ze słowiańskimi „towarzyszami” i głosząc, że to, co ich łączy jako członków tej samej uciskanej klasy, jest ważniejsze od tego, co ich dzieli jako przedstawicieli różnych narodowości. Tak więc do zaciekłego niemieckiego nacjonalizmu Hitlera dołączyła równie zaciekła nienawiść do marksizmu.
Pozostaje trzeci element Weltanschauung, czyli „kwestia żydowska”. W roku 1857 było w Wiedniu 6217 Żydów, czyli nieco mniej niż 2 procent ogółu ludności. Do roku 1910 liczba ta wzrosła do 175 318, czyli do 8,6 procent. W mieście, którego liczba ludności wynosiła 2 miliony, wciąż ponad 90 procent mieszkańców nie było Żydami, ale istniały dwa czynniki, które zwróciły uwagę na żydowską mniejszość. Pierwszy to znaczny procent Żydów, w stosunku do ich ogólnej liczby, w szkołach średnich i wyższych, a także w najbardziej cenionych zawodach: prawników, polityków, lekarzy, dziennikarzy, finansistów i artystów. Drugi czynnik, występujący na przeciwległym końcu drabiny społecznej, polegał na koncentracji uboższych Żydów w jednej lub dwu dzielnicach (Mieście Wewnętrznym i w starym getcie Leopoldstadt, gdzie stanowili prawie trzecią część ludności). Wielu z nich było imigrantami z Eurojpy Wschodniej, zwracającymi na siebie uwagę niecodziennym wyglądem.
Według relacji Hitlera zawartej w Mein Kampf, która ma wszelkie cechy zmyślenia, właśnie spotkanie z jednym z tych imigrantów, ubranym w długi chałat i noszącym czarne pejsy, uświadomiło mu obcość „Żyda”. Hitler pisze dalej, że zdał sobie wówczas sprawę, że Żydzi byli przywódcami socjaldemokracji: „Objawienie to spowodowało, że spadło mi bielmo z oczu. Moja długa wewnętrzna walka zbliżała się do końca... W ten sposób odkryłem wreszcie, kim były złe duchy prowadzące nasz lud na manowce”6.
Hitler twierdzi, że w okresie wiedeńskim czytał „niezwykle dużo i wnikliwie”. Ale zaledwie kilka stronic dalej pisze w Mein Kampf
„Oczywiście poprzez czytanie rozumiem coś innego niż przeciętny członek naszej tak zwanej inteligencji [...] Znam ludzi, którzy czytają bez końca, a jednak nie nazwałbym ich »dobrze oczytanymi«... Nie mają oni zdolności odróżniania tego, co jest pożyteczne i bezużyteczne w danej książce, tak aby mogli zachować to pierwsze w swej pamięci i, jeśli to możliwe, pomijać to drugie lub je wyrzucać jak bezużyteczny balast... Uzyskany w ten sposób każdy fragment wiedzy musi być traktowany jak niewielki kamień, który należy umieścić w mozaice, tak aby znalazł się na właściwym miejscu wśród innych, pomagających powstaniu ogólnego Weltanschauung w umyśle czytelnika”7.
Wyjaśnia to trudność określenia charakteru czytanych przez Hitlera książek. Nie miał żadnego stosunku do literatury czy też zainteresowania książkami jako takimi. Traktował je wyłącznie jako źródło, z którego mógł pozyskiwać materiał przystający do już sformułowanych przez siebie poglądów. Wydaje się, że znaczna część jego lektur składała się z publikacji popularyzatorskich. To właśnie w nich znajdował wiele cytatów z oryginalnych dzieł, które zapamiętywał i z kolei sam cytował, tak jakby pochodziły z jego własnych lektur. Miał wyjątkową pamięć, zwłaszcza do faktów, liczb, wymiarów budynków i parametrów broni, co chętnie wykorzystywał, zbijając z tropu znawców i wywierając wrażenie na osobach bezkrytycznych. Większość historyków uznaje obecnie, że błędem jest niedocenianie siły umysłu Hitlera oraz systemu jego poglądów stworzonego na podstawie lektur i własnego doświadczenia8. Wszystko, co kiedykolwiek powiedział lub napisał, ujawnia jednak, że jego umysł pozbawiony był nie tylko humanizmu, ale również zdolności do krytycznej oceny, obiektywizmu i rozsądku w przyswajaniu wiedzy - tych charakterystycznych i tradycyjnie uznawanych cech wykształconego umysłu, którymi Hitler otwarcie pogardzał.
Hitler twierdził, że wiedzy na temat Żydów - podobnie jak w wypadku socjaldemokracji i marksizmu - szukał w książkach. Tym razem jednak dysponujemy konkretnymi dowodami, że owymi „książkami” było kilka antysemickich pamfletów, które nabył za kilka groszy, i magazyny w rodzaju „Ostara”. „Ostar”, wydawany był przez usuniętego z zakonu mnicha, podającego, że nazywa się Lanz von Liebenfels, i dedykowany pod znakiem swastyki „praktycznym zastosowaniom badań antropologicznych w celu ochrony przed zniszczeniem europejskiej rasy panów poprzez utrzymanie czystości rasowej”. Tego typu publikacje były charakterystyczne dla ówczesnej subkultury wiedeńskiej, często miały charakter pornograficzny, a gwałtowność i niewybredność ich języka nie miały granic. Fragmenty Mein Kampf, w których Hitler pisze o Żydach, wywodzą się właśnie z tej tradycji, podobnie jak jego zainteresowanie dla spraw seksu i skażenia krwi niemieckiej: „koszmarna wizja uwodzenia setek tysięcy dziewcząt przez odrażających żydowskich bękartów o krzywych nogach”.
„Jak tylko zacząłem badać te sprawy [...] Wiedeń pojawił się w nowym świetle... Czy było jakiekolwiek mętne przedsięwzięcie, jakakolwiek forma plugastwa, zwłaszcza w życiu kulturalnym, w których nie uczestniczyłby przynajmniej jeden Żyd? Przecinając nożem tego rodzaju wrzody natychmiast odkrywa się, jak robaka w rozkładających się zwłokach, małego Żyda, którego często oślepia niespodziewane światło”9.
„Żyd” był wszędzie, odpowiadał za wszystko, czego Hitler nienawidził i bał się: za modernizm w sztuce i muzyce, za pornografię i prostytucję, za organizowanie handlu białymi niewolnikami (jeden z ulubionych tematów literatury antysemickiej), za antynarodową krytykę w prasie.
Sam Hitler stwierdza, że upłynęło wiele czasu, zanim zdał sobie sprawę ze znaczenia „problemu żydowskiego”. Przełomowe znaczenie miało dlań odkrycie, że Żydzi nie byli, jak dotychczas sądził, Niemcami wyznającymi specjalny rodzaj religii, ale odrębną rasą. Nie ma dowodów sugerujących, że tak wcześnie, w wieku zaledwie dwudziestu paru lat, Hitler miał wyrobiony pogląd, co należałoby zrobić, aby „rozwiązać” problem żydowski, oraz że wymyślił wówczas koncepcję eksterminacji. Jednakże to właśnie pojęcie rasy miało stać się kluczem do poglądu Hitlera na historię i podstawą jego ideologii. Akcentowanie tej kwestii pozostawało w związku z inną szeroko rozpowszechnioną koncepcją z końca XIX wieku, która stała się podstawą jego filozofii - darwinizmem społecznym, czyli wiarą, że wszystkie organizmy żywe prowadzą walkę o byt, w której tylko najsilniejsze mogą przetrwać. Skonfrontował on socjalistyczną wiarę w równość z „arystokratyczną zasadą Natury”: naturalną nierównością jednostek i ras. Sprawa została przesądzona wraz z wykazaniem, że marksizm był doktryną sformułowaną przez Żyda Karola Marksa i wykorzystywaną przez żydowskich przywódców partii socjaldemokratycznej do usidlenia mas oraz do skierowania ich przeciwko państwu, narodowi niemieckiemu i aryjskiej rasie panów.