Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Współczesna księżniczka”, „czuła mama”, ale też „wyrachowana manipulantka” czy „nowobogacka panienka” – różnie opisywano CATHERINE MIDDLETON, jednak każde z tych określeń zawiera najwyżej okruch prawdy.
Eva Grippa rysuje portret Kate jako jednej z najbardziej skrytych kobiet w historii angielskiej rodziny królewskiej. Autorka podjęła się niełatwego zadania. Ta DZIEWCZYNA z klasy średniej, która stała się księżną, a kiedyś będzie królową, w przeciwieństwie do impulsywnej szwagierki Meghan Markle przeważnie milczy. Dzięki INTELIGENCJI i wytrwałości zdołała jednak odnaleźć się w zawiłych relacjach dworskich, a także oswoić groźną brytyjską prasę.
Analizując wywiady i reportaże, Grippa rzuca światło na pęknięcia w pozornie idealnym WIZERUNKU żony Williama: opisuje problemy z ciążami, przywołuje plotki, nakreśla niełatwą sytuację księżnej, której wielu zazdrości pozycji, a wreszcie przedstawia burzliwe stosunki z członkami rodziny królewskiej.
Sporo uwagi poświęca STYLIZACJOM Kate, próbując oszacować wartość królewskiej marki i jej wpływ na gospodarkę Wielkiej Brytanii. Uwypukla fakt, że Kate musi się mierzyć z mitem Diany – swojej wyjątkowej teściowej. Wszak jest księżną WALII – a tytuł ten ciąży prawie jak korona.
* * *
Eva Grippa - dziennikarka "La Repubbliki" i ekspertka od brytyjskiej rodziny królewskiej, oprócz książki o Kate opublikowała biografię Elżbiety II. Prowadzi profil na Instagramie poświęcony książęcym dzieciom, Louisowi, Charlotte i Charlesowi, @royalbaby.it.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 326
Emanuele poświęcam
Zamiast spoglądać na siebie nawzajem,
patrzymy razem w tym samym kierunku.
I idziemy tam, trzymając się za ręce.
SŁOWO WSTĘPU
Z mojej perspektywy Catherine, księżna Cambridge (czy Kate, jak kiedyś ją nazywano), jest osobą znacznie różniącą się ode mnie, a podobieństwo, które mnie z nią łączy, jest czysto przypadkowe: urodziłyśmy się w tym samym roku (z różnicą dokładnie trzech miesięcy), byłyśmy w długim związku z chłopakiem poznanym na studiach, zawarłyśmy małżeństwo w podobnym czasie, a do tego nawet jednocześnie byłyśmy w ciąży! Na tym podobieństwa jednak się kończą, i to nie tylko ze względu na rolę, jaką Catherine Middleton odgrywa w rodzinie królewskiej, czy to, że jest postacią uwielbianą niemal na całym świecie, ale przede wszystkim dlatego, że aby być nią, trzeba dyscypliny, charakteru, siły woli i niezwykłej wytrzymałości – fizycznej i emocjonalnej; a wszystkie te „składniki” przypadły jej w udziale w znacznie większej mierze, niż to leży w zasięgu zwykłych śmiertelników.
Chcę przez to powiedzieć, że nie każda z nas rodzi się Catherine. A jeśli prawdą jest – przynajmniej w oczach laika (kochamy brytyjską arystokrację, choć często wiedza o niej ogranicza się do treści zaczerpniętych z Downton Abbey) – że szlachetność to cecha wynikająca z charakteru, a nie z krwi, to księżna Cambridge jest w tym sensie najszlachetniejszą ze szlachetnych, najbardziej królewską z królewskich. Takim mianem zresztą okrzyknęli ją najbardziej surowi royal watchersi – fani rodziny królewskiej, doceniający nie tylko jej maniery oraz pierwszoplanową rolę, którą odegra w budowaniu przyszłości monarchii, ale również to, że jej osoba stanowi pokaźne źródło dochodu. Jak odkryjecie podczas lektury tej książki, tyczy się to wielu aspektów gospodarki, ale przede wszystkim biznesu modowego „made in UK” – bo przecież Kate, bezwiednie i niewymuszenie, jest w końcu ikoną stylu: cokolwiek włoży ona czy mali potomkowie Cambridge’ów, w kilka zaledwie godzin od ich publicznego wystąpienia zmienia status na „sold out”.
Z zewnątrz może się wydawać, że życie Kate jest proste. Dziewczyna z dobrego domu, ciesząca się wsparciem i szacunkiem rodziny, której częścią się stała – i to jakiej rodziny!, z zespołem zręcznych specjalistów dbających o jej wizerunek publiczny, praktycznie z jednogłośną aprobatą ze strony poddanych – i nie tylko, z całą świtą służących, którzy wyręczają ją w najbardziej niewdzięcznych zadaniach i ułatwiają wypełnianie nowoczesnych obowiązków pracującej mamy. Z pewnością jednak i w jej życiu pojawiają się trudności, podobnie jak i dni, w których wszystko idzie na opak: następują kryzysy emocjonalne, kłótnie, rozczarowania i dylematy, stanowiące nieodłączną część życia każdej ludzkiej istoty. Losy księżniczek, jak widzieliśmy na przykładzie Małgorzaty i Diany, uważnie obserwowane odsłaniają mroczniejsze strony, które sprawiają, że nawet najszczęśliwsza dziewczyna na świecie czasem może poczuć potrzebę ukrycia się. Prawdą jest, że bycie częścią rodziny królewskiej, o której mówi się najczęściej w historii, to prawdziwa próba sił – i z pewnością zadanie nie dla wszystkich. Dowodem na to jest choćby niesławny wywiad udzielony Oprah Winfrey przez księcia i księżną Sussex: Meghan nie wydaje się osobą podatną na załamania nerwowe, a jednak z jej opowieści wynikało, że presja życia na dworze doprowadziła ją do stanu, w którym zaczęła fantazjować o śmierci.
W przypadku żony Harry’ego można spekulować na temat narracji na dobre już zakorzenionej w zbiorowej świadomości – historii kobiety pełnej młodzieńczego entuzjazmu i pasji zderzającej się ze światem sztywnych reguł, do których nie potrafi się dostosować; ale równolegle toczy się przecież opowieść „tej drugiej”, kobiety, dla której zasady nie są brzemieniem, tylko powietrzem, którym oddycha, i drogowskazami, którymi się kieruje. Z takiej gliny ulepiona była Elżbieta II, ale nie tylko ona – jak możemy przypuszczać, taka jest też księżna Cambridge, dla której odgrywanie powierzonej roli zdaje się pozornie łatwe, jakby została napisana specjalnie dla niej.
Pomijając kwestie charakterologiczne, olśniewająca Catherine staje się niezwykle chętnie powielanym wzorem do naśladowania nie tylko z tego powodu, że zdołała zdobyć serce swojego księcia. Akurat to, moim zdaniem, kwestia drugorzędna, bez której jednak oczywiście nie roztrząsalibyśmy tu teraz tego w żaden sposób. Zasadniczą sprawą nie jest to, jak czy dlaczego William zakochał się w młodej Kate i uczynił z niej swoją małżonkę, mimo niezliczonych teorii sugerujących, że rodzina Middletonów posłała swoją pierworodną córkę na uniwersytet, na który zapisany był książę, właśnie w tym celu. Bajka o miłości może fascynować, czarować i z całą pewnością jest częścią zabawy, ale patrząc z dalszej perspektywy, sądzę, że dla nas – przedstawicielek jej pokolenia – które dorastały razem z nią, jak zresztą dla wszystkich nią zainteresowanych, Kate stanowi wzór niezwykłych umiejętności adaptacyjnych i bezgranicznego poświęcenia.
Być może otaczająca ją aura perfekcjonizmu może wystraszyć, bo to, jak niedoścignionym wzorem zdaje się księżna, jest integralną częścią jej osobowości. Członków Korony musi charakteryzować element mówiący „jesteśmy tacy jak wy” – ale tylko do pewnego stopnia, bo w przeciwnym razie nie istniałby powód, dla którego umieszczamy ich na piedestale – czyli tam, gdzie w gruncie rzeczy jest ich miejsce. W moim odczuciu to, co wyciągamy dla siebie z postaci Catherine, nie musi być koniecznie wzorcem, także dlatego, że nieosiągalny wzorzec w dłuższej perspektywie staje się źródłem frustracji. Raczej trzeba mówić tu o motywacyjnym kopniaku, bo jeśli możemy czegoś nauczyć się od księżnej Cambridge, to właśnie tego, że należy zakasać rękawy i starać się zawsze dawać z siebie wszystko.
W książce, która przed wami leży, Eva Grippa pisze, że o Kate w gruncie rzeczy nie wiemy nic. Wszyscy, którzy poznali ją osobiście, opisują ją jako nieśmiałą kobietę, odnajdującą się w świetle reflektorów tylko dlatego, że musi – ale wskazują przy tym na jej determinację, niezłomność i poczucie humoru. Uprzejmość prasy i brak zwyczajowych plotek na jej temat sprawiły, że jawi się jako postać bez wyraźnych „stref cienia”. Eva Grippa nie próbowała ich szukać, tak jak szuka się dziury w całym, żeby udowodnić, że doskonałość nie istnieje. Tak dramatycznego mroku, jak ten, który niszczył Dianę, i tak zresztą by nie znalazła. Zamiast tego próbowała odkryć sposób, w jaki Catherine stawia czoła swoim cieniom. Przyglądała się jej reakcjom, czytała między wierszami, snuła przypuszczenia na temat odczuć w okolicznościach, w których przyszło się znaleźć księżnej, od tych najszczęśliwszych, po te najbardziej przykre. W rezultacie powstał realistyczny portret inteligentnej i niezwykle zdyscyplinowanej dziewczyny, w dodatku pięknej i eleganckiej, która pewnego dnia stanie się królową, choć życie nie szczędziło jej gorzkich chwil – jak nam wszystkim. Tylko że w odróżnieniu od Diany i Meghan Kate o nich nie opowie.
Alessia Gazzola, pisarka
WPROWADZENIE
Kiedy królewska korona spocznie na jej idealnie ułożonych kasztanowych lokach, Catherine Elizabeth Middleton zyska tytuł królowej małżonki Williama V[1].
Pierwsza królowa wywodząca się z klasy średniej, pierwsza z dyplomem wyższej uczelni, pierwsza, która w okresie narzeczeńskim mieszkała z przyszłym małżonkiem, pierwsza, która pobrudziła sobie ręce prawdziwą pracą (i to za ledwie kilka funtów), pierwsza, która pokazała się na wybiegu w samej bieliźnie i nakryła się nogami w dyskotece, mając na sobie parę żółtych szortów[2]. Wszystko to czyni z niej ciekawą postać, znacznie bardziej interesującą, niż piszą brukowce, zwłaszcza gdy pominiemy ciągłe i często pretensjonalne porównania z nieodżałowaną Lady Dianą, teściową, której nigdy nie było dane jej poznać.
Już w 2013 r. „Time” umieścił Kate na liście 100 najbardziej wpływowych osób, definiując ją jako „dostojną, pełną szacunku i nieugiętą, skromną i powstrzymującą się od odciągania medialnej uwagi od osoby swojego męża”, z „elegancką garderobą, która popchnęła naprzód brytyjski przemysł modowy”[3]. Jej popularność tylko rośnie, zarówno na terenie Zjednoczonego Królestwa, jak i na zewnątrz – i to nie tylko dzięki szmizjerkom, których noszenie opanowała do perfekcji, ale również ze względu na pełny profesjonalizm, z jakim traktuje swoją publiczną rolę. Suknie wieczorowe, tiary i klejnoty są dla Kate strojem roboczym, w środowisku, w którym presja publiczna jest ogromna, w obiektywach bezlitosnych tabloidów, w świecie, w którym prawo do prywatności wisi na wątłej nitce. Nie jest kwestią przypadku, że wiele jej poprzedniczek załamało się pod ciężarem roli powierzonej im przez rodzinę królewską: począwszy od Diany, która przecież urodziła się i dorastała pośród arystokratów, aż po osaczoną przez media Meghan Markle, która zrozumiawszy, jak polukrowana jest rzeczywistość royal family, szybko zorientowała się, że się w niej nie odnajdzie. Kate, z kolei, zdała swój egzamin na piątkę i awansowała do rangi modelowej przedstawicielki brytyjskiej monarchii – a nawet do jej wybawczyni, jak sugerują niektórzy – dziś zatem porusza się pewnym krokiem (w butach od L.K. Bennett) po pałacach i zamkach, zaś popularnością ustępowała jedynie królowej Elżbiecie II.
A jednak taka ogromna perfekcja zawsze budzi podejrzenia. Spędziłam długie lata na śledzeniu wydarzeń związanych z rodziną królewską i na uczestnictwie w zjawisku royal watching – z osobistej pasji i w związku z moją pracą, i niejednokrotnie zadawałam sobie pytanie, w jakim stopniu ta nieskazitelna żona, matka i przyszła królowa nie jest wyłącznie obrazem skonstruowanym na użytek i ku zadowoleniu publiczności. Zastanawiałam się nad tym, kim jest naprawdę Kate, sprzed tytułów i poza tytułami, które przyszło jej przyjąć. W mojej poprzedniej książce o królowej Elżbiecie zanurzyłam się w prywatnym życiu marmurowej władczyni, szukając w niej ludzkich stron, usiłując zetrzeć jej z ust czerwień Balmoral Lipstick[4], aby zrozumieć, kto ukrywa się pod tak ikoniczną maską. Posłużyłam się w tym celu podejściem stosowanym w badaniach etnograficznych, które analizują kontekst oraz przyglądają się splatającym się w nim relacjom, aby spróbować zdefiniować obiekty analizy[5]. I tak samo chciałabym potraktować dzisiaj księżną Cambridge. Może uda się trochę zmierzwić jej włosy, pomyślałam. Odkryć jej prawdziwą naturę, zamienić dwa słowa z tymi, którzy spotykają się z nią w życiu codziennym, i zrozumieć, czy jej uśmiech jest szczery, czy to tylko plastikowy grymas pięknie zrobionej lalki. Spróbowałam wściubić nos w jej historię oraz w historię jej rodziny – własnej i tej, której częścią się stała, aby zaś sprawić, że się nie pogubicie, narysowałam drzewo genealogiczne z głównymi bohaterami i postaciami drugoplanowymi. Jest ono zamieszczone na końcu książki.
Przyglądając się z każdej strony wydarzeniom i nagłówkom gazet, w których pojawiła się jako pierwszoplanowa postać, spróbowałam „odpakować” jej perfekcyjnie stworzony obraz i zobaczyć ją bez medialnych filtrów. W efekcie zdołałam odnaleźć Kate, „dziewczynę z okładki” o złotym dotyku króla Midasa, najlepszą ambasadorkę „monarszego brandu” w epoce po brexicie. Kate jest mierzalnym zasobem gospodarczym, któremu przypisano dokładną wartość (dziesięciocyfrową), to influencerka royal fashion, zdolna solidnie podreperować budżet monarchii pomimo życia pośród luksusów i przywilejów.
Nie kryję pewnego zakłopotania, które towarzyszyło mi podczas mierzenia się z tym wyzwaniem: tworzenie biografii królowej pociąga za sobą konieczność lektury tysięcy stron i dziesiątek grubych tomów źródeł, od biografii po podręczniki do historii; Kate zaś jest w gruncie rzeczy moją rówieśniczką, ma ledwie czterdziestkę na karku i mnóstwo białych stron przed sobą, czekających, aż je zapisze. Zadawałam sobie pytanie, co takiego mogłabym o niej napisać, wobec wszystkiego tego, co możemy na jej temat przeczytać na plotkarskich portalach, które zresztą, razem z innymi kolegami po fachu, nieustannie uzupełniamy. Każdego dnia przyglądamy się, jak wygląda, w jaki sposób gestykuluje, jak układają się jej włosy, i z dużą, naprawdę dużą dozą dezynwoltury snujemy przypuszczenia na temat natury jej relacji z otaczającymi ją osobami – od królowej po zniesławioną szwagierkę Meghan.
Odpowiedziałam sobie, że to wszystko, o czym wspominam, to tylko część postaci, ale o prawdziwej Catherine, tej w środku, nikt praktycznie niczego nie wie.
Magia monarchii działa, dopóki nie zgasną reflektory i nie zmyjemy makijażu: popularność najukochańszych członków royal family żywi się okruchami ich życia, które rzuca się prasie – tak żeby dziennikarze nie próbowali wyrwać całego bochenka. Prawdziwymi ochroniarzami Kate nie są członkowie Gwardii Królewskiej, ale najbardziej zaufana ekipa poruszająca się za kulisami, zatrudniona, by chronić jej prywatność i wizerunek publiczny. To, co stało się z Dianą, tą, którą wzięto za pewnik, a przecież wkrótce okazała się tykającą bombą, było prawdziwą lekcją dla The Firm („firmy”, jak zwykło nazywać się brytyjską rodzinę królewską). Kate to zbyt cenny kapitał, by pozostawić ją samą, a zatem „faceci w szarości”[6] nie ustają w wysiłkach, by wiadomo było o niej tylko tyle, ile może być wiadome. Całą resztę należy usunąć sprzed oczu, zamieść pod dywan jak kurz...
Książka, którą trzymacie w ręku, nie jest zatem opowieścią o jej życiu – tę znajdziecie za pomocą dwóch kliknięć w Google’u i w kilku niezłych biografiach – ale analizą celującą prosto w serce, dociekaniem na temat tego, kim naprawdę jest Catherine Middleton, lux et umbra – w świetle i w cieniu.
To podróż, która rozpoczyna się pośród sadzy w kopalniach węgla i prowadzi prosto do migoczących w świetle kandelabrów komnat najsłynniejszego królewskiego pałacu na świecie, niemego świadka historii nieugiętych przedstawicielek matriarchatu i nieliczących się mężczyzn, wielkich ambicji i pełnych pasji marzeń, scen miłosnych i zdrad, zazdrości i intryg, podbojów i porażek, przyjaźni i rywalizacji, wydarzeń z nagłówków gazet i z prawdziwego życia. Opowieść może czasem wydawać się namalowana w pastelowych odcieniach, zwłaszcza kiedy opisuję najszczęśliwsze chwile Królestwa, jednak rozmywa się w szarej mgle, kiedy podejmuję się analizy tego, czego o Kate się nie mówi, jej ciemnej strony.
Catherine Middleton nie jest „naszą księżniczką” i nie jest „jedną z nas” – to intrygująca postać, protagonistka współczesnej historii, która rozgrywa się na naszych oczach.
Entuzjaści i krytykanci, jeśli choć odrobinę chcielibyście zrozumieć, kim naprawdę jest księżna Walii, ta książka jest dla was.
PRZYPISY