Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Każda z nas ma czasem ochotę powiedzieć coś, co nie spodoba się innym. Postąpić dokładnie na odwrót, niż tego się od nas oczekuje. Zerwać z siebie metkę „dama”, „grzeczna dziewczyna”, „urocza staruszka”, „ona taka miła”, „zobacz, jaka czarująca”. Świat zmieniają te kobiety, które to pojęły. Miały odwagę podnieść głowę i wyrazić swoją opinię w sprawie, o której inni woleli milczeć. Jedne głośno, inne ciszej. Ale zawsze odważnie. Dwie autorki kreślą kilkanaście portretów pań, których siła powinna być dla nas inspiracją. Znanych i tych spoza reflektorów. Kobiet, które nie dały się zaszufladkować. Oto one:
Dagmara Brzezińska
Urszula Dudziak
Weronika Marczuk
Ewa Minge
s. Eliza Myk
Bianka Nwolisa
Katarzyna Pawlikowska
Patrycja Piekutowska
Aleksandra Przegalińska
Milena Ratajczak
Miłka Raulin
Bogumiła Siedlecka-Goślicka
Wanda Traczyk-Stawska
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 176
Od autorek
Kiedy zapraszałam moje bohaterki do udzielenia wywiadu, to wspominałam o mojej mamie. To właśnie ona zainspirowała mnie do napisania tej książki.
Mama była pielęgniarką. Pracowała w tym zawodzie ponad pięćdziesiąt lat. Na jej pogrzeb w ostatni dzień grudnia przyszło wiele koleżanek i uczennic. Byłam zdumiona, że tyle nieznanych mi osób przyszło się z nią pożegnać. Po pogrzebie mamy odebrałam kilkadziesiąt telefonów od osób, które opowiadały mi, jak mama uratowała ich lub czyjeś życie, że pomogła, że przytuliła i trzymała za rękę w chwilach cierpienia lub zwątpienia. Potem, przeglądając dokumenty w jej pokoju, natrafiłam na dyplomy, medale, listy od pacjentów – pierwszy raz je widziałam, wcześniej o nich nawet nie słyszałam. Mama nigdy się nimi nie chwaliła. Dowody uznania nie były dla niej ważne. Po prostu zajmowała się swoją pracą. Była pielęgniarką z powołania i pasji. Skończyła szkołę pielęgniarską, którą wybrała świadomie i zdecydowanie, gdy jako nastolatka uciekła z domu do internatu, by uczyć się wymarzonego zawodu. Była wzorem, autorytetem i najlepszym nauczycielem, choć nie miała za sobą studiów menedżerskich ani kursów z zarządzania zespołem. Idąc swoją drogą, wywierała wpływ – na zasady współpracy w szpitalu, podwyżki wynagrodzeń dla pielęgniarek pracujących po nocach, rangę szpitala, gdy kierował nim prof. Zbigniew Religa. Tak, mama była prawdziwą liderką – była odważna i wytrwała, inspirowała wizją, wzbudzała zaufanie, a to czyni lidera w każdych okolicznościach.
Mamy już nie ma i nie mogę zadać jej żadnego pytania, a mam ich tak wiele.
Bohaterki tej książki żyją i wciąż inspirują. Jestem pełna podziwu dla ich determinacji i konsekwencji – idą swoją drogą, choć ta nie jest ani prosta, ani oczywista. To kobiety, które nie dają się zaszufladkować pod żadnym pozorem. Otrzymałam od nich bezcenne lekcje, m.in. o sile marzeń, mocy więzów rodzinnych, miłości do Boga i człowieka, odwadze, wartości przyjaźni i szacunku do inności.
Magda – współautorka książki – pokazała mi, jak odbudować siebie po życiowej zmianie. Podziwiam ją za optymizm, siłę i pewność, z jaką podąża swoją (nową) drogą. To dzięki jej talentowi literackiemu wywiady, które przeprowadziłam, nabrały formy emocjonujących opowieści.
Mam nadzieję, Drogie Czytelniczki, że – czytając naszą książkę – odkryjecie w sobie jakąś część siebie, może znajdziecie odwagę, by mówić swoim głosem. Nikt nie rodzi się z mapą gotową do drogi, tę mapę opracowujemy sami według naszych potrzeb, możliwości, marzeń i celów. Wierzę, że jeśli odkryje się w sobie ten potencjał i zdobędzie się na odwagę, by podążać własną drogą, to można zmieniać świat. Nawet jeśli zaczynałby się on od osiedlowego podwórka.
Katarzyna
Kasiu, dziękuję za zaproszenie do współtworzenia książki i za możliwość napisania portretów niezwykłych kobiet. Wiele z nas ma marzenia, talent i potencjał, ale nie ma wiary w siebie i odwagi. Zbyt często ulegamy presji otoczenia, robimy to, co wypada, rezygnujemy z siebie. A tak naprawdę to my jesteśmy dla siebie najważniejsze i możemy osiągać szczyty. Jeśli ta książka sprawi, że choć jedna kobieta postanowi coś w życiu zmienić i zawalczy o siebie, o marzenia – było warto ją napisać.
Drogim Czytelniczkom życzę inspiracji, odwagi w życiowych wyborach i robienia tego, co w duszy gra!
Magdalena
PRZYWÓDCZYNI
Dagmara Brzezińska mogłaby powiedzieć o sobie, że żadnej pracy się nie boi. Ale nigdy nie przyjęłaby posady, która nie jest dość ambitna. Łącząc kierowanie wielkimi zespołami z macierzyństwem, dostrzegła, jak wiele wspólnego mają rola menedżerki z wyzwaniami matki. W obu wypadkach chodzi o przywództwo, czyli posiadanie jasnej wizji oraz kierunku działania, skuteczną i mądrą komunikację, która oznacza również umiejętność uważnego słuchania. To także talenty organizacyjne oraz umiejętność motywowania, empatia, szacunek, integralność zasad, odwaga w działaniu. I jeszcze jedno – chęć ciągłego rozwoju. Wydaje się dużo? To prawda, bardzo niewielu to liderzy naturalni, zdecydowana reszta to liderzy, którzy przeszli długą drogę odkrywania siebie i swoich mocnych stron, na których to przywództwo mogli budować. Szefowie mogą być inspirujący, dopingujący, rozumiejący, ale też zdarzają się zwyczajni socjopaci. Dagmara swoim przykładem pokazuje, jak należeć do tych pierwszych.
Obecnie wiceprezeska Zarządu ds. Sprzedaży w InPost. Pracowała jako dyrektorka komercyjna w Allegro, gdzie dodatkowo jako head of consumer business unit współtworzyła rozwiązania technologiczne dla klientów. Wcześniej pracowała jako country manager na Polskę, rozwijając platformę kosmetyczną Iperfumy.pl – obecnie Notino.pl, gdzie przeszła z firmy Unilever. W Unileverze pełniła funkcję dyrektora marketingu dywizji kosmetycznej i zasiadała w zarządzie operacyjnym Unilever na Polskę i kraje bałtyckie. Wcześniej przez sześć lat pracowała w firmie L’Oreal w Polsce oraz Danii. Karierę zaczynała w British American Tobacco na stażu menedżerskim oraz w firmie Coty. Jest absolwentką SGH oraz studiów podyplomowych na Columbia Business School i Cranfield School of Management. Dla „Vogue Polska” tworzy podcast Moja droga, który współprowadzi z Barbarą Mierzwińską.
Nauka liderowania
Na swojej drodze spotykała kobiety, które były bezwzględne, a nawet okrutne wobec koleżanek, z którymi pracowały. Doświadczyła tego na własnej skórze i za każdym razem było to dla niej zadziwiające. Tym bardziej że często odbywało się za fasadą feminizmu, choć nie miało z nim nic wspólnego. Na swojej drodze spotykała też mężczyzn, którzy chcieli umniejszyć rolę kobiety, odebrać jej pozycję, inteligencję, prawa.
Nie było i nie ma we mnie zgody na takie zachowania. Kobiety powinny sobie pomagać, wspierać siebie nawzajem. Jestem za równouprawnieniem i w relacjach z mężczyznami uważam, że jest to po prostu wzajemnie okazywany sobie szacunek. Płeć jest bez znaczenia, liczą się kompetencje. Feminizm nie oznacza stawiania na swoim za wszelką cenę. Można być feministką – a za taką się uważam – ale dla mnie to nie jest stawanie na barykadach czy publiczne pyskówki, ale pokazywanie innym kobietom, że mogą dojść do wysokich stanowisk i wspierać się wzajemnie na drodze do osiągania wszelkich celów, jakie sobie wyznaczą. Moją córkę uczę, że kobieta musi być niezależna, a nie grzeczna. I to właśnie jest równouprawnienie. Podobnie z wyrażaniem własnego zdania. Gdy słyszę, jak mamy mówią do córek: „Ale teraz już bądź grzeczna”, to zachodzę w głowę: po co? Określmy dokładnie, co to znaczy być grzeczną? Dla mnie to napomnienie, żeby córka w restauracji mówiła pół tonu ciszej, by nie przeszkadzać innym, ale nie pozbawienie jej prawa głosu. Nie. Ona ma mieć głos. I on musi być zdecydowany i silny.
Wychowanie dziecka postrzega jako zadanie podobne do tych, które stawia się liderom.
Moi rodzice wspierali we mnie rozwój cech, które świetnie mi się przydają. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Dzisiaj pomagam umacniać te cechy u mojej córki. Asertywność. Naturalna chęć przewodzenia. Uważam, że najlepszą drogą dla lidera jest to, żeby próbować jak najwięcej, jak najciekawiej prowadzić swoje zadania i współpracować z innymi ludźmi. Po prostu starać się robić coś więcej, coś ponad normę. Czyli kiedy idę do pracy, nie chcę wykonywać zadania od 9 do 17, tylko wziąć i dać coś ponad normę. Dzięki temu czuję, że mogę się nauczyć czegoś innego albo obcować z innymi zespołami, niekoniecznie w zawodowym obszarze, ale też – ogólnie – rozwinąć się jako osoba, która musi mieć wpływ na innych, pomimo że nie ma nad nimi zwierzchnictwa i nie jest specjalistką w tym obszarze. To cały czas niezwykłe doświadczenie: uczyć się, doskonalić, mieć pokorę i iść do przodu.
Lider – kto to taki?
Warto się zastanowić, jakie są twoje prawdziwe i silne strony. Zadaniem lidera jest pomóc ludziom osiągać szczyty i zrobić z nich perły, a nie skupiać się na wytykaniu ich słabości. Lider buduje zespół na zaufaniu, a nie poczuciu strachu.
Jej model lidera to nie lider nakazujący, tylko wspierający i pomagający osiągnąć im cele. Ona zawsze chce wiedzieć, co osoby w zespole motywuje, jak dodać im motywacji i energii, jak dać przysłowiowego kopa do działania, czasami w osiąganiu naprawdę trudnych celów. Według niej na tym właśnie polega leadership.
Cały czas mam oczy dookoła głowy i fokus na tym, że ma się pewnego rodzaju misję. Bo to jest misja – sprawiać, że ludzie się rozwijają, a ty rozwijasz się wraz z nimi.
Jak to można zrobić? Poprzez wpływ, jaki lider wywiera na swoje otoczenie. W jaki sposób można mieć taki wpływ? Dając energię do działania, która przekłada się na chęć. Nie ma nic gorszego niż menedżer, który uważa, że jest liderem, ale wprowadza atmosferę, która jest niezdrowa. Zadaniem lidera jest właśnie to, żeby wyciągnąć z ludzi wszystko najlepsze, żeby byli autentyczni i pokazać im, że nie muszą się niczego obawiać, bo są w bezpiecznym otoczeniu, i pozwolić im również na popełnianie błędów.
Czy uważa siebie za liderkę? Tak. I przyznaje, że ciężko na to pracowała. Dojście do momentu, w którym może o sobie tak powiedzieć, zajęło jej wiele lat.
Poczuła, że jest liderką, gdy…
…została dyrektorką marki Kèrastase w firmie L’Oréal. Przejęła sprzedaż, marketing i edukację. Miała własny pomysł na to, jak to poukładać. Trafiła do nowego miejsca. Ówczesny dyrektor generalny zrobił fenomenalny ruch, powiedział: „Dagmara, zanim obejmiesz to stanowisko, pojedziesz w teren jako regionalny szef sprzedaży”. To było dla niej duże wyzwanie, które oznaczało również zejście o parę schodków w hierarchii organizacji.
Przejechałam połowę Polski, jeździłam tam i z powrotem, aż poznałam wszystkich ludzi, z którymi miałam współpracować. Zależało mi bardzo na tym, by ich wysłuchać. I oni mówili. A ja wyciągałam z nich to, co najlepsze, ich potencjał, talenty, umiejętności. To właśnie wtedy nauczyłam się dobrze słuchać innych. To była niesamowita szkoła życia.
Kiedy pół roku później przeszła na stanowisko dyrektorki marki Kèrastase, ludzie widzieli w niej osobę, która ich szanuje i nie działa zza biurka, tylko też zakasuje rękawy, nie boi się tego i wie, jak to zrobić.
„Przeszłaś już trudną szkołę” – usłyszała od szefa. Bo pół roku pracy w terenie nie należy do łatwych wyzwań. Nie każdy to lubi i czuje się w tym komfortowo, a już przejście z marketingu do sprzedaży rodzi zazwyczaj bunt: wszystko, tylko nie to, sprzedaż to najgorsza rzecz pod słońcem! Nigdy nie widziała siebie w tym obszarze i nie planowała się w nim znaleźć. Ale od tamtego momentu jest w nim cały czas. I to właśnie tu czuje się spełniona i odnosi największe sukcesy.
Samotność lidera
To samotność długodystansowca. Dagmara śmieje się, że to jest taka samotność mądrego wilka. Patrzysz i mówisz: OK, dobra, mamy problem. I w tej samej chwili mówisz: Daga, no jak to? Ty nie dasz rady? I myślę: OK, dobra, jeśli nie da się załatwić tego natychmiast, trzeba po prostu zjeść tego słonia powoli. Nauczyłam się, że dzięki temu sposobowi można wiele zrobić. W samotności rozgrywać partię szachów i uczyć się strategii. Przede wszystkim jednak musisz zarządzać sama sobą. I sama siebie ustawić tak, by twojej energii starczyło dla ciebie i dla całego twojego zespołu. A gdy wrócisz do domu – to też dla całej twojej rodziny czy przyjaciół.
Współpraca zaczyna się w szkole
Do tej pory pamięta, jak w muzycznej szkole podstawowej podciągali siebie nawzajem. W ósmej klasie mieli średnią 4,85. Pomagali sobie, wspierali się. Jeśli ktoś nie rozumiał matematyki albo geografii czy historii, to całą grupą spotykali się po lekcjach i uczyli się razem. To było coś tak fascynującego, co rzadko się zdarza, a jest takie ważne! Takie dążenie do tego, że można lepiej, więcej, fajniej. To daje poczucie frajdy i mocy. I dziś, gdy w podobny sposób współpracuję z ludźmi i podejmuję podobne działania, to wychodząc z pracy, nie mówię sobie: Super, nareszcie czas wolny, tylko: Dobra, wychodzę, ale mam za sobą superdzień, świetne spotkania, fajną energię wśród ludzi.
Dagmara przyznaje, że to właśnie szkoła nauczyła ją dyscypliny. Bo nie da się przejść przez szkołę muzyczną, jeśli nie ma codziennych ćwiczeń, codziennych treningów, z poczuciem, że robisz to dla siebie, a nie dlatego, że ktoś nakazał i tego pilnuje. Ona musiała sama motywować się, by ćwiczyć każdego dnia, systematycznie. To nauczyło ją wytrwałości i konsekwencji.
Nie planuje dnia, ale tydzień
Uwielbia tak. Bo wtedy ma perspektywę. Patrzy na to, co ma do zrobienia, i do kalendarza wpisuje najważniejsze rzeczy. Skupia się wyłącznie na nich. Codziennie dopisuje do ogólnej listy sprawy na dany dzień.
Wśród zawodowych zobowiązań w każdym tygodniu planuje również zadania, które dotyczą zdrowia oraz czasu dla siebie. Co zrobić w tym tygodniu, by być zdrową, czuć się lepiej, co zmienić lub przygotować? Może pójść na fajne zajęcia, zrobić profilaktyczne badania? Albo wprowadzić małe zmiany, na przykład pić mniej kawy na rzecz rumianku, zrobić detoks.
Mój biznesowy coach powiedział mi, że lider powinien najpierw zadbać o siebie, żeby mógł dbać o innych, i przekazał mi świetną zasadę: „3 x 30 x 130, czyli trzy razy w tygodniu po trzydzieści minut z tętnem maksimum sto trzydzieści, z muzyką na uszach, nie z podcastem, nie z książką, nie z kolejnym programem, który chcesz wysłuchać, tylko z muzyką, która cię pozytywnie napędza! Ta mała rzecz zmienia tak wiele! Musisz sobie po prostu zrobić taki czas dla siebie, na wyłączność. To nie może być o poranku, który powinnaś spędzić z bliskimi, na wspólnym śniadaniu albo przytuleniu się do partnera, ani wieczorem, kiedy masz czas dla córki. Zrób sobie trzydzieści minut przerwy w pracy, właśnie na to! Zadbaj wtedy o siebie. Pamiętaj. Nikt nie zrobi tego za ciebie”.
Miała do wyboru: biec w kołowrotku albo plan – poczekaj, za chwilę chcesz być tutaj, za siedem lat tutaj, a za pół roku chcesz wyjechać na wspaniałe wakacje, podczas których będzie mieć czas tylko dla siebie i najbliższych. To są właśnie te rzeczy, które sobie ustala i umawia się na nie sama ze sobą podczas tych swoich trzydziestu minut. To ją napędza. Własna, prywatna motywacja, bez której nie potrafi żyć. Lider najpierw musi zadbać o siebie. I powinien nauczyć się zarządzać swoim czasem, zdyscyplinowaniem. Wtedy nie będzie odwlekał zadań, których nie lubi, tylko upora się z nimi szybko. I wtedy może bez wyrzutów sumienia wpisać co drugi dzień w kalendarz trzydzieści minut wyłącznie dla siebie. Poniedziałek, środa, piątek… Dla własnego „ja” i własnego dobra. Lider musi mieć tego typu włączniki bezpieczeństwa, bo jest dla innych. Służy innym, daje im swoją energię, swoją wiedzę, do ciebie się zgłaszają po poradę, co zrobić, w którym kierunku iść, ty nadajesz ten kierunek, ale pamiętaj, musisz mieć tej energii wystarczająco dużo”.
Kiedy było trudno
Była w bardzo trudnym momencie swojego życia. Podjęła decyzję o rozstaniu z mężem. Jej córka Lara miała osiem miesięcy. Była na rozdrożu. Postanowiła też zmienić plany zawodowe. Przechodziła totalną przemianę.
Wtedy zadzwonił telefon. Headhunter zapraszał na spotkanie, zapewniał, że ma świetną propozycję. A ona czuła wypalenie. W środku ucisk. W dodatku zmagała się z komplikacjami zdrowotnymi, które według lekarzy były wynikiem jej ciągłego stresu, niezadbania o swoje zdrowie mentalne. Garściami zaczęły wypadać jej włosy, aż w końcu miejscami nie miała ich w ogóle. To był czas, kiedy pracowała po trzynaście–czternaście godzin dziennie, to była norma. Dziwiła się, że można pracować krócej i mniej. Osiem godzin? Jak to? To jakiś żart.
Wtedy pomogła mi medytacja. Medytuję do dziś. Ale to nie ma nic wspólnego z żadną religią. To duchowość w stronę zrozumienia siebie i poprowadzenia siebie przez trudniejsze życiowe momenty, ale też łatwiejsze, bo medytować trzeba zawsze, nie tylko wtedy, kiedy jest źle. Rozwój duchowy jest dla mnie ważny. Pomogła mi też książka Eckharta Tollego Potęga teraźniejszości. Historia osoby, która przeszła trudną drogę od bycia bezdomnym po napisanie książki, która dla setek tysięcy czytelników stała się drogowskazem, zrobiła na mnie gigantyczne wrażenie. Stwierdziłam: OK, odcinam absolutnie wszystko to, co jest w przeszłości, oraz to, co będzie w przyszłości, i muszę się skupić na tym, co jest teraz, bez rozpamiętywania oraz obaw przed tym, co będzie. I to mi dało ogromną siłę do tego, żeby iść dalej. Wcześniej tego nie miałam. Ta książka wywarła na mnie ogromne wrażenie i dała mi kopa do działania. Pozwoliła mi też szybko się pozbierać i zaakceptować sytuację, w której się znalazłam. Od tamtej pory mam zupełnie inne podejście do emocji i akceptacji tego, co się dzieje. Wydarza się coś niespodziewanego lub nieprzyjemnego? OK, oceniam, gdzie w tym wszystkim jestem i jakie działania mogę podjąć w tej konkretnej chwili, bez rozpamiętywania przeszłości, która do tego doprowadziła.
Chcesz, to możesz
Uważam, że to jest to coś, co właśnie wyniosłam z domu i czego nauczył mnie mój tata. To właśnie on motywował mnie do działania, dodawał odwagi, uczył śmiałości, bo kiedyś byłam bardzo nieśmiała. Chodziłam z rodzicami na koncerty i kiedy na przykład mówiłam cicho: „Tato, ja chcę autograf tego pianisty”, on odpowiadał: „Jeśli chcesz, to do niego podejdź i poproś”. To było dla mnie nie do przeskoczenia. „Nie, tato, ja nie mogę, ja nie mogę!”. Odpowiadał: „Kochanie, chcesz, to możesz. Idziesz sama i załatwiasz”. Tata pokazywał mi to tak wiele razy w tak różnych sytuacjach. Odpowiadałam: „Dobrze, to idziemy”. Szliśmy i kiedy docieraliśmy do artysty, szukałam taty, a jego nigdzie nie było, zapadał się pod ziemię. Byłam zdana wyłącznie na siebie. Jestem mojemu tacie ogromnie za to wdzięczna.
To on na siedemnaste urodziny zafundował jej wizytę u stylistki i wizażystki. W pewnym momencie stylistka zapytała: „Może chcesz spróbować swoich sił w naszej agencji modelek?”. Dagmarę zamurowało. W głowie kłębiły się myśli. Ona? Brzydkie kaczątko, w dodatku grube? Ważyła wtedy pięćdziesiąt cztery kilogramy na sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu. Powiedziała, że jest gruba i się nie nadaje. Jej tata się obruszył: „Daga, serio?”.
Powoli, krok po kroku, nauczyła się pytać siebie: „Daga, dlaczego nie? Jaki jest powód, dla którego czegoś masz nie mieć?”. Te pytania są z nią całe życie, w obliczu nowych wyzwań zawodowych i prywatnych spraw.
Wie, że kiedy w jakimś miejscu zaczyna się czuć zbyt komfortowo, musi iść dalej. To dla niej niezwykle ważne. Uważa, że właśnie to kształtuje bardzo mocno charakter. Mama zawsze mi powtarza, a ja dzisiaj powtarzam to wszystkim, że chwila, kiedy masz poczucie, że już jest za dobrze, że człowiek osiada, jest sygnałem do odejścia i zabrania się do nowych rzeczy. I ja tak mam. W momencie, kiedy zaczynam czuć, że wszystko jest poukładane, natychmiast zmieniam. I radzę innym: zmieniaj wtedy, kiedy już wiesz, że udowodniłaś to, co osiągnęłaś. Nie można tkwić w tym samym miejscu przez wiele lat tylko dlatego, że jest ci wygodnie. Poczucie komfortu niezwykle rzadko rozwija i pociąga do działania. Trzeba tworzyć nowe. To jest ekscytujące!
Kariera i rodzina
Bardzo ważna jest dla Dagmary niezależność. Wolność podejmowania decyzji. Kiedy jest dziecko, nie można mieć tego do końca, ale jest coś równie ważnego – macierzyństwo i miłość do dziecka. Lara to jej wielka miłość i wielka odpowiedzialność. Dagmara chce być dla niej najlepszą mamą, jaką tylko może być – taką, która pokazuje, jak ważne są ciekawość świata, śmiałość, wdzięczność, umiejętność nawiązywania relacji i pewność siebie.
Kocham cię – mówię jej jak najczęściej, bo nie ma piękniejszych słów. Chcę nauczyć ją, że jest wiele dróg do osiągania szczęścia i poczucia spełnienia. Chciałabym też, żeby zrozumiała, że kobieta nie jest jedyną, która ma dbać o rodzinę i dom, oraz że partnerstwo to najlepsze rozwiązanie w związku.
Czasami kobiety ją rozbrajają. Kiedy pyta: „Jesteś za równouprawnieniem?”, kobieta jej odpowiada, że jest. Ona pyta dalej: „Dobrze, w takim razie, czy byłabyś w stanie zarabiać więcej niż twój mąż?”. Najczęściej słyszy odpowiedź: „Bez przesady, to facet powinien mnie zaprosić i zapłacić”. Dagmara odpowiada dalej: „Chcesz mieć to równouprawnienie czy nie, chcesz być feministką czy nie?”. Według niej kobiety zbyt często popełniają ten sam błąd. Wiele z nas uważa, że faktycznie powinnyśmy być – mimo wszystko – utrzymywane przez mężczyzn. A ja myślę, że skoro bierzemy się do równouprawnienia, to z całym dobrodziejstwem inwentarza. I ja to biorę.
Co jest w życiu warte starania?
Spokój i harmonia. To dla niej ogromna wartość. Nawet jeśli dużo się dzieje w pracy, jeśli musi gasić pożar, to spokój jest konieczny. Ona poprzez niego widzi, że ma pewną drogę, którą może dalej obrać i wszystko zrobić, by było dobrze, wyciszyć problem. I wtedy przychodzą nowe możliwości i rozwiązania. Kiedy człowiek idzie dalej, powinien iść ze spokojem w środku, nawet jeśli przedsięwzięcie jest gigantyczne. Bo jeśli wszystko jest w chaosie – można się pogubić.
Lider musi mieć w sobie ogromną dawkę takiego wewnętrznego spokoju, by dać ją ludziom, by mieli też przestrzeń do działań i czuli siłę oraz to, że ktoś za nimi stoi, jest i będzie. Każdy przychodzi z innymi emocjami, a lider musi emanować spokojem, to jest niezwykle ważne. Poza spokojem ważne są niezależność i umiejętność budowania relacji. To są podstawy, na których można wszystko zbudować.
Przyjaźń
To dzięki niej można się rozwijać, wspierać innych, czynić dobro. Mam cztery przyjaciółki. I to są przyjaciółki, z którymi przeszłyśmy tak wiele… Począwszy od walki na oddziałach położniczych, żeby przyjaciółce się lepiej rodziło, po gorzkie chwile rozstań z partnerami lub mężami. Budowanie i rozwój tych relacji jest czymś, o co warto walczyć – zawsze. Dagmara przyjaźni się m.in. z Barbarą Mierzwińską, z którą zna się od ponad dwudziestu lat. Poznałyśmy się podczas studiów w SGH. Od pierwszego spotkania nie mogłyśmy przestać rozmawiać. Obie uwielbiamy też czytać. Kiedyś wpadłyśmy na pomysł założenia klubu książki o biznesie. Gdy wyjechałyśmy z innymi przyjaciółkami na weekend, przyszedł nam do głowy pomysł nagrania podcastu. Dziś można go słuchać na platformie „Vogue Polska”, a nosi on tytuł Moja droga… Podczas rozmów z gośćmi Dagmara realizuje swoją pasję rozmów z ludźmi, odkrywa ich drogę zawodową, która często bywa kręta, i zbiera inspiracje do kolejnych projektów, o których na pewno usłyszymy.
ODNAWIALNA
Zanim zdobyła międzynarodową sławę i uznanie, wiele przeszła. Pokonała samą siebie. Podnosiła się z sytuacji, które na początku wydawały się końcem życia. Nigdy się nie poddała. Zrozumiała, że tylko akceptując i kochając siebie, przyciągnie się wszystko, co najlepsze: miłość, zdrowie, sukces. Dziś mówi, że życie to piękny dar, który trzeba szanować. W jaki sposób? Trzeba bardzo o siebie dbać. Jej zdaniem najgorszą rzeczą, jaką możemy sobie zafundować, to nie dowiedzieć się, kim naprawdę jesteśmy. Mówi też, że jest szczęśliwa i wdzięczna za wszystko, co się w jej życiu wydarzyło.
Najwybitniejsza polska wokalistka jazzowa. Ma wielki talent, szeroką skalę głosu i pokonała niełatwą drogę na szczyt. Kompozytorka i autorka tekstów. Nagrałaponad pięćdziesiąt albumów studyjnych. Współpracowała z tak wielkimi artystami, jak: Krzysztof Komeda, Herbie Hanckock, Sting, Bobby McFerrin, Flora Purim. Podbiła światowe sceny. W stylu muzycznym jest wyjątkowa, niepowtarzalna. Przez wiele lat stanowiła duet z mężem Michałem Urbaniakiem. Ma z nim dwie córki – Mikę i Kasię. Mieszkała w Polsce i Nowym Jorku. Udzieliła setek wywiadów. O swoim życiu napisała kilka książek. W 2017 roku odebrała nagrodę Fryderyk za całokształt twórczości w kategorii muzyka jazzowa.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki