Morderstwo w hotelu - Merryn Allingham - ebook + audiobook + książka
BESTSELLER

Morderstwo w hotelu ebook i audiobook

Allingham Merryn

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

213 osoby interesują się tą książką

Opis

Rozwiąż kolejną zagadkę z Florą Steele – właścicielką księgarni, rowerzystką i niezawodną detektywką, którą los wrzuca zawsze w sam środek najbardziej niebezpiecznych zdarzeń!

 

Flora Steele i Jack Carrington, autor kryminałów, zjawiają się na uroczystym otwarciu hotelu. Doskonała pogoda, wspaniałe przyjęcie i coś, czego nigdy wcześniej nie było
w Abbeymead – koncert rock’n’rollowego zespołu! Kiedy wydaje się, że nic nie może zepsuć tak cudownego dnia, ognistowłosa wokalistka upada martwa na scenie.

Jak doszło do przedwczesnej śmierci młodej kobiety o wspaniałym głosie? Flora ma przeczucie, że to nie był zwykły wypadek i jest zdeterminowana, aby odkryć ponurą tajemnicę. Zwłaszcza że prowadzący śledztwo sierżant jest zupełnie bezradny...

Czy Florze uda się znaleźć winnego, zanim stanie się kolejną ofiarą? A może jej dociekliwość ściągnie niebezpieczeństwo również na Jacka?

Intrygująca powieść kryminalna osadzona w uroczej angielskiej wiosce. Idealna dla fanów Sherlocka Holmesa i Herkulesa Poirota.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 269

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 7 godz. 13 min

Lektor: Jan Marczewski
Oceny
4,3 (1160 ocen)
595
360
155
35
15
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Ainai1

Całkiem niezła

Lubię tą serię za nieskomplikowane morderstwa rozwiązywane w starym stylu. Ta część była trochę nudniejsza bo nic nie zagrażało bohaterom nawet odkrycie mordercy nie było zbyt ekscytujące. Relacja bohaterów za to może w końcu ulegnie zmianie.
30
EwelinaBugla

Nie oderwiesz się od lektury

Jedna z moich ulubionych serii na jesienne wieczory. Przyjemnie się czyta.
20
OllieRose

Nie oderwiesz się od lektury

Idealna na jesienny wieczór :)
10
Qbas5

Dobrze spędzony czas

Miła i lekka lektura na jesienne wieczory. Ciekawa fabuła, czasami nieoczywiste zwroty akcji.
10
SylwiaS1983

Nie oderwiesz się od lektury

Idealna na jesienne wieczory. Idealna dawka relaksu.
10

Popularność




Mer­ryn Al­lin­gham

Mor­der­stwo w ho­telu

tłu­macz: Ewa Ra­taj­czyk

Ab­bey­mead

Sus­sex, wrze­sień 1956

ROZ­DZIAŁ 1

Flora Ste­ele wy­cią­gnęła z drew­nia­nej wiaty swój uko­chany ro­wer, Betty, i ścieżką z czer­wo­nej ce­gły zje­chała na Gre­en­way Lane, po czym za­trzy­mała się przy fron­to­wej bra­mie domku, by otrzeć czoło, już wil­gotne od nie­ty­powo jak na tę porę roku upal­nego dnia. Nie cie­szyła się z po­wodu jazdy w ukro­pie przez Ab­bey­mead ani z dusz­nego po­po­łu­dnia, na ja­kie się za­no­siło. Ale Sally Jen­ner li­czyła na przy­ja­ciół: chciała, by dzi­siej­sze po­nowne otwar­cie ho­telu w Klasz­to­rze oka­zało się suk­ce­sem. Na jego za­kup i re­no­wa­cję prze­zna­czyła wszyst­kie swoje oszczęd­no­ści. Klasz­tor, dawny dom miej­sco­wego ary­sto­kra­tycz­nego rodu, rok wcze­śniej prze­kształ­cono w luk­su­sowy ho­tel, któ­remu nie udało się prze­trwać. Czy nowa próba za­koń­czy się suk­ce­sem? Flora mo­gła je­dy­nie mieć na­dzieję. Za­no­siło się na to, że naj­bliż­sze mie­siące będą dla Sally ner­wowe.

Zje­chała z Gre­en­way Lane na główną ulicę mia­steczka, ża­łu­jąc już, że nie sko­rzy­stała z oferty Jacka Car­ring­tona, który pro­po­no­wał, że ją pod­wie­zie. Był jej bli­skim przy­ja­cie­lem i od­da­nym part­ne­rem w po­przed­nich śledz­twach, ale Flora, wierna przy­się­dze, że po­zo­sta­nie nie­za­leżna, uparła się, że na uro­czy­stość do­trze sama. Jack tego dnia od­pu­ścił pi­sa­nie kry­mi­nału, po­zwa­la­jąc po­wie­ści we­ge­to­wać na pa­pie­rze, żeby po­móc Sally, w czym się da, i Flora do­ce­niała jego życz­li­wość. Była wdzięczna rów­nież za to, że zgo­dził się ode­brać mło­dego Char­liego Te­ague’a ze Swal­low Lane. Chło­pak także miał po­ma­gać, i Flora się do­my­ślała, że obaj na pewno są już w Klasz­to­rze.

Ja­dącą główną ulicą Florę zdzi­wił wi­dok tak wielu za­mknię­tych skle­pi­ków. Wy­glą­dało na to, że ­miesz­kańcy Ab­bey­mead po­sta­no­wili dziś zwi­nąć in­te­res i w pełni uczest­ni­czyć w uro­czy­sto­ści po­now­nego otwar­cia ho­telu. Gdy mi­jała swoją uko­chaną księ­gar­nię, All’s Well, któ­rej ce­glane ściany spo­koj­nie wy­grze­wały się w po­ran­nym słońcu, mu­siała się oprzeć po­ku­sie, by nie za­pro­wa­dzić Betty na bru­ko­wany dzie­dzi­niec z tyłu i nie zro­bić szyb­kiego prze­glądu pó­łek z książ­kami. Po­stą­pi­łaby głu­pio. Wie­działa, że wszystko na pewno jest w po­rządku. Obie­cała, że ten dzień po­święci Sally, więc drzwi księ­garni mu­siały po­zo­stać za­mknięte.

Po prze­ciw­nej stro­nie drogi za­uwa­żyła czynną Ka­tie’s Nook. Od kilku ty­go­dni w ka­wiarni pa­no­wał duży ruch, do tego stop­nia, że Kate Mit­chell mu­siała za­trud­nić ko­lejną parę rąk, pe­chową Ivy – choć już nie tak bar­dzo nie­szczę­sną jak wtedy, gdy zbie­rała cięgi od Alice Jen­ner jako po­moc ku­chenna. Kate naj­wy­raź­niej ufała jej na tyle, by bez obaw zo­sta­wić ka­wiar­nię pod jej opieką, gdy sama przy­łą­czyła się do Alice, ciotki Sally, i Tony’ego, no­wego ku­cha­rza za­trud­nio­nego w Klasz­to­rze, by wszyst­kim miesz­kań­com Ab­bey­mead ser­wo­wać po­po­łu­dniową her­batę.

W ciągu ostat­nich kilku ty­go­dni Alice była po­chło­nięta two­rze­niem no­wych prze­pi­sów – część przy­słała jej Jes­sie Bo­li­tho, ta, która tak wspa­niale opie­ko­wała się Florą i Jac­kiem pod­czas ich po­bytu w Korn­wa­lii. Przed dzi­siej­szym hucz­nym wy­da­rze­niem od­była się se­sja de­gu­sta­cyjna – tylko dla pań, zgod­nie z za­po­wie­dzią Alice, ku wiel­kiemu roz­cza­ro­wa­niu Jacka. Pod ko­niec wie­czoru ko­biety zgod­nie uznały, że naj­lep­sza ku­charka Ab­bey­mead ze wszyst­kim tra­fiła w dzie­siątkę. Pasz­te­ciki z sy­ro­pem i z jabł­kami były prze­pyszne, a mię­towe cia­steczka wy­jąt­kowo aro­ma­tyczne.

Przy bo­gato zdo­bio­nej bra­mie Klasz­toru, otwar­tej dziś na oścież, Flora zsia­dła z ro­weru i po­woli wpro­wa­dziła Betty na żwi­rowy pod­jazd, czu­jąc, że od go­rąca pie­cze ją szyja. Gdy po­ko­ny­wała ostatni za­kręt, Sally z otwar­tymi ra­mio­nami wy­bie­gła jej na po­wi­ta­nie.

– Je­steś, Floro! – wy­krzyk­nęła. – Anioł z cie­bie, że przy­szłaś tak wcze­śnie. – Za­tro­skane spoj­rze­nie dziew­czyny su­ge­ro­wało, że przy­go­to­wa­nia nie prze­bie­gają gładko. – Oba­wiam się, że je­ste­śmy jesz­cze w le­sie, ale wie­rzę, że do dru­giej ze wszyst­kim się uwi­niemy. Cio­cia świet­nie so­bie ra­dzi w kuchni: cia­steczka są już upie­czone, droż­dżówki z owo­cami też, a w lo­dówce czeka sterta fry­ka­sów. – Zwy­kle sprę­ży­ste blond loki Sally dziś były przy­klap­nięte. – Szkoda, że taki upał – po­skar­żyła się. – Na­wet ptaki prze­stały śpie­wać.

– Po­myśl, jak do­brze się zło­żyło. – Flora osło­niła oczy przed słoń­cem, które znaj­do­wało się już wy­soko na nie­bie. – Je­śli na­wet ktoś za­mie­rzał w tę so­botę pra­co­wać, bez żalu so­bie od­pu­ści i przyj­dzie do Klasz­toru. O ileż przy­jem­niej ­le­niu­cho­wać przy mu­zyce, ra­cząc się pysz­nym ­pod­wie­czor­kiem.

– Skoro mowa o pysz­nym pod­wie­czorku, mam dla cie­bie za­da­nie.

Flora cze­kała na wy­tyczne.

– Za­ję­ła­byś się sto­łami? – po­pro­siła Sally. – Jack i Char­lie zdą­żyli już po­sta­wić na­miot. Wno­szą skła­dane me­ble, mam wra­że­nie, że od wie­ków, ale stoły są zu­peł­nie gołe i wy­glą­dają od­stra­sza­jąco. Po­trze­bują ko­bie­cej ręki.

– Masz szczę­ście, to moja spe­cjal­ność. Co mam ro­bić?

– Na bocz­nej ko­mo­dzie po­ło­ży­łam ob­rusy, sztućce i kie­liszki, są też ser­wetki, co prawda pa­pie­rowe, i kwiaty. Kwia­ciarki ze Stey­ning, z Pięk­nych Bu­kie­tów, świet­nie się spi­sały. – Sally wstrzy­mała od­dech. – Za­mie­ści­łam za darmo ich re­klamę w ho­te­lo­wym fol­de­rze, a one w ra­mach po­dzię­ko­wa­nia przy­słały nam pu­dełko ma­lut­kich bu­kie­ci­ków. Po­winno ich wy­star­czyć na każdy sto­lik.

– To chyba nie­zbyt skom­pli­ko­wane za­da­nie. Zo­staw je mnie i wra­caj do Klasz­toru. Na pewno masz jesz­cze mnó­stwo spraw na gło­wie.

– Na­prawdę je­steś anio­łem. Masz ra­cję, mu­szę do­pil­no­wać przy­go­to­wań. Lecę do ho­telu. Do­mi­nic działa w piw­nicy, trzeba spraw­dzić, czy wy­nosi wła­ściwe piwo.

Do­mi­nic Li­ster był no­wym wspól­ni­kiem Sally. Miesz­kańcy mia­steczka nie mieli jesz­cze oka­zji go oce­nić, ale dzięki „wła­ści­wemu” piwu jego no­to­wa­nia bez wąt­pie­nia sko­czy­łyby w górę. Sally, ma­cha­jąc ener­gicz­nie dło­nią, od­wró­ciła się i po­bie­gła do bu­dynku.

Flora wie­działa, że nowa wła­ści­cielka ho­telu nie miała ła­twego ży­cia, od­kąd na woj­nie stra­ciła ojca. Jej matka kilka lat póź­niej wy­szła po­now­nie za mąż, ale Sally nie do­ga­dy­wała się z oj­czy­mem i to głów­nie dla­tego, jak są­dziła Flora, pod­jęła pracę w Mi­ni­ster­stwie Spraw Za­gra­nicz­nych i po­pro­siła o od­de­le­go­wa­nie za gra­nicę. Flora współ­czuła przy­ja­ciółce. Gdyby nie ko­chana ciotka Vio­let, ona czu­łaby się rów­nie osa­mot­niona.

Nad cie­płymi ka­mien­nymi mu­rami Klasz­toru uno­siła się mgiełka zwia­stu­jąca upał. Flora omi­nęła oko­lone fi­la­rami wej­ście i prze­my­ka­jąc w cie­niu za­byt­ko­wych mu­rów, udała się na te­ren le­żący z boku po­sia­dło­ści. Na roz­le­głym traw­niku za ho­te­lem, w pew­nej od­le­gło­ści od tyl­nych drzwi bu­dynku i kuchni, roz­sta­wiono ogromny na­miot. Zo­sta­wiła Betty w bez­piecz­nym miej­scu i ru­szyła w kie­runku ogrom­nej płó­cien­nej kon­struk­cji, ob­li­cza­jąc, ile razy trzeba bę­dzie po­ko­nać tę trasę i ile zro­bić kro­ków, aby przy­nieść po­trawy z kuchni. Za­no­siło się na to, że czeka ją mę­czące po­po­łu­dnie. Sam na­miot wy­glą­dał na dość duży; gdyby po­goda się zmie­niła, słońce zni­kło i po­wró­ciłby tra­dy­cyjny wrze­sień – co było bar­dzo praw­do­po­dobne przy tak do­kucz­li­wym upale – lu­dzie mie­liby się gdzie schro­nić.

Gdy zbli­żała się do kon­struk­cji, ze środka wy­ło­nił się Jack, a za nim mniej­sza po­stać.

– Za­czy­na­łem się za­sta­na­wiać, gdzie się po­dzie­wasz. – Na jego twa­rzy po­ja­wił się lekki uśmiech.

Zna­jomą fe­dorę Jack zo­sta­wił w Over­lay Ho­use, co było roz­sąd­nym po­su­nię­ciem. Roz­pięta pod szyją ko­szula, którą miał na so­bie, była już po­mięta od go­rąca. Prze­tarł twarz go­łym przed­ra­mie­niem. Ko­smyk wło­sów, który ni­gdy mu nie prze­szka­dzał, opadł mu na czoło. Flora cie­szyła się, że go wi­dzi.

– Do­piero… – zer­k­nęła na ze­ga­rek – …do­piero dzie­siąta – uspra­wie­dli­wiła się.

Jack chrząk­nął gło­śno.

– My je­ste­śmy ranne ptaszki, prawda, Char­lie?

Chło­piec sta­nął obok niego i zmarsz­czył brwi. Wy­glą­dał na zgrza­nego i zmę­czo­nego, skar­petki opa­dły mu do ko­stek, a na jed­nej no­gawce krót­kich spode­nek wid­niało roz­dar­cie, za które matka na pewno go zbeszta.

– Tra­fiły nam się trefne prace – po­in­for­mo­wał po­nuro.

– Cięż­kie prace – po­pra­wił go Jack. – Mu­sie­li­śmy wy­pa­ko­wać dzie­siątki skła­da­nych sto­łów i krze­seł z fur­go­netki sto­ją­cej przy staj­niach.

– I no­sić je aż tu­taj, a po­tem roz­sta­wiać – do­dał Char­lie, wciąż ob­ru­szony.

– Po­myśl o pie­nią­dzach, które za­ro­bi­łeś. – Jack de­li­kat­nie klep­nął chłopca po po­liczku.

Char­lie Te­ague za­wsze chęt­nie wy­ko­ny­wał płatne prace, choć nikt nie miał po­ję­cia, na co gro­ma­dzi oszczęd­no­ści. Na­dal po­ma­gał Jac­kowi w ogro­dzie w Over­lay Ho­use – ko­sił traw­nik i przy­ci­nał ży­wo­płoty – a od kilku mie­sięcy Flora po­wie­rzała mu swoje piąt­kowe do­stawy: do­wo­że­nie na ro­we­rze ksią­żek klien­tom, któ­rzy nie mo­gli ode­brać za­mó­wień z księ­garni.

– Pie­nią­dze to nie wszystko – do­dała Flora, pró­bu­jąc go po­cie­szyć. – Po­myśl o pysz­nym pod­wie­czorku.

– Tak, rze­czy­wi­ście. Ale przed pod­wie­czor­kiem jest śnia­da­nie. Dla nie­któ­rych z nas, oczy­wi­ście, dru­gie. – Jack uśmiech­nął się do chłopca i ob­jął go ra­mie­niem. – Wiem, że pani Jen­ner i pani Mit­chell mają bar­dzo duży ta­lerz sma­ko­ły­ków za­re­zer­wo­wa­nych spe­cjal­nie dla cie­bie.

Char­lie nie wy­glą­dał na prze­ko­na­nego.

– Se­rio – za­pew­nił go Jack. – Zo­stawmy pannę Ste­ele, niech so­bie pra­cuje, a my się udamy na za­słu­żony od­po­czy­nek.

Na twa­rzy Flory po­ja­wił się gry­mas.

– Po­zdrów ode mnie Alice i Kate. Smacz­nego!

Od­wra­ca­jąc się w stronę na­miotu, za­uwa­żyła sa­motny ob­łok, który po­ja­wił się wła­ści­wie zni­kąd i na chwilę prze­sło­nił słońce. Była pewna, że ta za­błą­kana chmura nie zwia­stuje ko­lej­nych – dzi­siej­szy dzień miał być naj­szczę­śliw­szym, jaki Klasz­tor wi­dział od lat.

Wia­do­mość od Mer­ryn

Drogi Czy­tel­niku,

chcia­ła­bym Ci bar­dzo po­dzię­ko­wać za prze­czy­ta­nie Mor­der­stwa w ho­telu. Je­śli książka Ci się po­do­bała i chcesz być na bie­żąco z mo­imi naj­now­szymi pu­bli­ka­cjami, za­re­je­struj się pod po­niż­szym lin­kiem. Twój ad­res e-mail nie zo­sta­nie ni­komu udo­stęp­niony, a z sub­skryp­cji mo­żesz zre­zy­gno­wać w każ­dej chwili.

www.bo­oko­uture.com/mer­ryn–al­lin­gham

Lata 50. to fa­scy­nu­jący okres – wy­daje się, że wszy­scy prze­strze­gają norm, a jed­nak nie bra­kuje w nim burz, na­wet na po­łu­dniu An­glii! To piękna część świata i mam na­dzieję, że przy­gody Flory i Jacka Ci się spodo­bały. Je­śli tak, mo­żesz śle­dzić ich losy w ko­lej­nej kry­mi­nal­nej za­gadce Flory Ste­ele lub od­kryć wcze­śniej­sze przy­gody du­etu, za­czy­na­jąc od lek­tury Mor­der­stwa w księ­garni.

Je­śli po­do­bało Ci się Mor­der­stwo w ho­telu, chcia­ła­bym Cię pro­sić o kró­ciutką re­cen­zję. Opi­nie czy­tel­ni­ków są nie­zwy­kle cenne, po­ma­gają in­nym od­kryć moje książki. Skon­tak­tuj się ze mną na Fa­ce­bo­oku, na Go­odre­ads albo przez moją stronę in­ter­ne­tową – spra­wisz mi ra­dość!

Dzię­kuję za lek­turę,

Mer­ryn

www.mer­ry­nal­lin­gham.com

fa­ce­book.com/Mer­rynW­ri­tes

twit­ter.com/mer­rynw­rite

Dzię­kuję elek­try­kowi, Char­le­sowi Stone-Grundy’emu, za po­moc w za­mor­do­wa­niu Be­verly Russo, oraz mo­jemu sy­nowi, Mat­thew, za po­mysł na uśmier­ce­nie jej agenta.

Spis roz­dzia­łów

ROZ­DZIAŁ 1

Wia­do­mość od Mer­ryn

Ori­gi­nally pu­bli­shed un­der the ti­tle Mur­der at the Priory Ho­tel

Co­py­ri­ght © 2022 Mer­ryn Al­lin­gham

All ri­ghts re­se­rved

Pu­bli­shed in Great Bri­tain in 2021 by Bo­oko­uture, an im­print of Sto­ry­fire Ltd.

Co­py­ri­ght for this edi­tion © Wy­daw­nic­two WAM, 2024

Opieka re­dak­cyjna: Agnieszka Ćwie­ląg-Pie­cu­le­wicz

Re­dak­cja: Agnieszka Zie­liń­ska

Ko­rekta: Syl­wia Kaj­dana

Pro­jekt okładki: Ania Jam­róz

Skład: Lu­cyna Ster­czew­ska

ePub e-ISBN: 978-83-277-4310-7

Mobi e-ISBN: 978-83-277-4311-4

MANDO

ul. Ko­per­nika 26 • 31-501 Kra­ków

tel. 12 62 93 200

www.wy­daw­nic­two­mando.pl

DZIAŁ HAN­DLOWY

tel. 12 62 93 254-255 • faks 12 62 93 496

e-mail: han­del@wy­daw­nic­two­mando.pl