Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 98
Rok wydania: 2016
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Ta książka jest tania.
KUPUJ LEGALNIE.
NIE KOPIUJ!
M. N. Woźniak
NICZYJA
Nihil obstat:L. dz. 2015/09/NO/P
Za pozwoleniem
Przełożonego Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej
Towarzystwa Jezusowego – o. Tomasza Ortmanna SJ
Warszawa, 14 grudnia 2015 r.
Redakcja
Daga Duke
Joanna Sztaudynger
Korekta
Joanna Sztaudynger
Projekt okładki i zdjęcia
Marta Zgrajka
Skład
Bogumiła Dziedzic
© by Mocni w Duchu
Wszelkie prawa zastrzeżone
Łódź 2015
ISBN 978-83-61803-97-3
Mocni w Duchu – Centrum
90-058 Łódź, ul. Sienkiewicza 60
tel. 42 288 11 53
mocni.centrum@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl
Zamówienia
tel. 42 288 11 57, 797 907 257
mocni.wydawnictwo@jezuici.pl
www.odnowa.jezuici.pl/sklep
Wydanie drugie
Dziękując ziemskim Aniołom,
napotkanym na mojej drodze,
książkę dedykuję tym,
którzy nie dostrzegają Aniołów
w swoim życiu...
Dom – pierwsze wspomnienia
To, że nie jestem dzieckiem moich rodziców, jest dla mnie tak oczywiste jak to, co będzie dzisiaj na śniadanie, czyli kanapki z pasztetową i mielonką. Trafiłam do tego domu, mając niespełna rok. Nie pamiętam, co się działo, zanim się tu znalazłam. Wiem jedynie, że biologiczni rodzice nie mogli się mną zajmować.
W domu zastępczym się nie przelewa. Tata pożycza często pieniądze od sąsiadów, oferując im w zamian drobne naprawy.
Mama od świtu krząta się po mieszkaniu – sprząta i gotuje zupę w wielkim garnku. Oprócz nas dwóch, nie ma teraz w domu nikogo. Siostry od samego rana są w szkole, a brat i tata w pracy. Boję się przyjścia gościa, które ma nastąpić około południa. Czy mnie stąd zabiorą? Co ze mną będzie? Mama prowadzi mnie do pokoju. Siadam na kanapie, a ona przegląda ubrania ułożone w szafie.
– W tym powinnaś wyglądać dobrze – mówiąc to, podaje mi czerwony golf, z którego wyrosły siostry i teraz mi przypadł w udziale. Wkładam go niechętnie i podwijam za długie rękawy. Słychać dzwonek do drzwi. Spoglądam na zegar i nagle słyszę, że wybija dwunastą. Mama wyciąga rękę w moją stronę.
– Chodź, razem otworzymy drzwi.
W przedpokoju witamy się z nieznajomą panią, która pochyla się i próbuje nawiązać ze mną kontakt.
– Dzień dobry, jak ci na imię?
Chowam się za spódnicą mamy i niepewnie odpowiadam.
– A wiesz, kim ja jestem i po co tu przyszłam?
Milczę na wypadek, gdyby zła odpowiedź mogła mieć wpływ na moje być albo nie być z rodziną.
– Jestem pracownikiem socjalnym i chciałam zobaczyć, jak ci się tu mieszka.
Mama zaprasza kobietę do dużego pokoju. Siadam mamie na kolanach. Niech nie mówi jej tylko o tym, że byłam niegrzeczna! Już więcej nie będę dokuczała siostrom! Już zawsze będę posłuszna! Niech mnie nie oddają. Nieznajoma pani zasypuje mamę pytaniami, a ja kurczowo trzymam się mamy. Wreszcie rozmowa dobiega końca. Co z niej wyniknie? Nie wiem. Kobieta podaje mi dłoń na pożegnanie i obie, razem z mamą, wychodzą z pokoju. Zostaję w nim sama, dla towarzystwa włączam telewizor. Teraz muszę uzbroić się w cierpliwość, aż reszta rodziny wróci do domu, bym mogła, jak co dzień, bawić się z rodzeństwem i czekać na powrót taty z zakupami. Czy przyniesie coś słodkiego?
Co półroczne wizyty pracowników społecznych były działaniami rutynowymi, którymi objęta była każda rodzina zastępcza. Jako dziecko nie rozumiałam celu tych wizyt, przez co budziło to we mnie niepokój i naruszało poczucie bezpieczeństwa.
Dziadek, wieś i czekoladowe batony
To moje pierwsze wakacje poza domem. Wcześnie wstaję, ubieram się szybko i wybiegam na podwórze, po którym chodzą kury. Wujek z ciocią już na mnie czekają. Idziemy razem na pole. Mijamy po drodze kilka gospodarstw. Za ogrodzeniem dostrzec można całe gromady kaczek i gęsi. Z daleka widać już łąki, na których pasą się nasze krowy. Podchodzę do nich bardzo blisko, a wujek pokazuje mi, jak się je doi.
– Chodź, dotknij, spróbuj pociągnąć.
Mówiąc to, chwyta swoją wielką dłonią krowie wymię. Nie mam odwagi, więc się przyglądam, jak wiadra napełniają się bez mojej pomocy. Po powrocie z pola, jak co dzień, szykuję z ciocią zupę mleczną i kanapki z wiejskiego chleba. Kiedy kończę jeść śniadanie, z podwórza dobiega wołanie wujka:
– Chcesz iść ze mną nakarmić świnie?
Pewnie że chcę. Schodzę z wysokiego taboretu i wybiegam przed dom. Łapię wujka za rękę i razem idziemy do chlewu. Śmierdzi tam tak bardzo, że nie jestem w stanie długo wytrzymać. Po krótkiej chwili zostawiam wujka ze zwierzętami i biegnę z powrotem do domu. Wchodzę do dużego pokoju, a tam dziadek siedzi na krześle i wpatruje się w ekran włączonego telewizora. Dostrzegając mnie w progu, proponuje:
– Może razem pooglądamy?
Podchodzę, siadam mu na kolanach i już wspólnie oglądamy film. Kiedy na ekranie pojawiają się napisy końcowe, dziadek wstaje i zabiera mnie do kuchni. Otwiera szafkę i wyjmuje z niej czekoladowego batona. Wkłada mi go do kieszeni.
– Tylko nie mów o tym nikomu, bo babcia będzie się gniewała. Niech to będzie nasza tajemnica.
– Obiecuję, dziadku! – wołam podekscytowana.
Zadowolona wybiegam na podwórze. Chowając się za domem, kucam, wyjmuję prezent i zjadam batona w mgnieniu oka, by nikt nie spostrzegł.
Mama
Otwieram drzwi mieszkania. W przedpokoju zdejmuję ciężki tornister i pędzę w stronę kuchni, żeby coś zjeść. W zlewie leży sterta niepozmywanych naczyń. Mama siedzi na krześle przy kuchennym stole. Mówi coś pod nosem, wpatrzona w okno. Podchodzę do niej ostrożnie. Niespodziewanie odwraca się w moją stronę.
– Siadaj ze mną. Widzisz? Pan Bóg przesyła nam znaki! Spójrz!
Kieruje wzrok na okno. Patrzę w tę samą stronę, ale zza brudnej szyby dostrzegam jedynie szary, odrapany blok.
– Gdzie? Nic tam nie ma – odpowiadam z przekonaniem.
Mama gwałtownie reaguje.
– Wynoś się stąd! Wracaj tam, skąd przyszłaś!
Podrywam się z krzesła i głodna biegnę do pokoju…
W nocy budzi mnie hałas. Kiedy otwieram oczy, widzę, jak mama stoi na parapecie i zrywa z okna firanki i zasłony. Gdy leżą już na ziemi, ostrożnie z niego schodzi. Potem zaczyna nieustannie zapalać i gasić światło.
– Mamo, co robisz? – pytam przestraszona, wychylając głowę znad kołdry.
– Muszę przesłać znaki! – odpowiada.
Do pokoju wchodzi tata. Zbiera z podłogi wszystko, co na niej leży, i rzuca na komodę. Podniesionym głosem mówi:
– Idź w końcu spać, kobieto!
Po chwili bierze ją pod ramię i wychodzą z pokoju. Leżymy razem z siostrą w łóżkach i rozmawiamy o tych wydarzeniach.
– Czy wiesz, co się stało z mamą? – pytam przerażona.
– Nie wiem, ale od czasu, gdy dziadek umarł, bardzo się zmieniła.
***
Siedzę sama w pokoju, oglądając telewizję. Z kuchni dobiegają krzyki. Wyłączam bajkę, by lepiej słyszeć, co się dzieje. Nagle do pokoju wpada moja starsza siostra, siada obok mnie i prosi:
– Nie wychodź stąd pod żadnym pozorem!
– Co się stało? – pytam, nie rozumiejąc, co się dzieje.
Obie słyszymy, jak rodzice krzyczą na siebie. Siostra wstaje i zostawia mnie samą. Po chwili słychać dzwonek u drzwi. Ciekawość bierze górę. Wychylam się z pokoju. Widzę, jak kilku mężczyzn szarpie moją mamę, a ona próbując się im wyrwać, głośno krzyczy. Nie chcę na to patrzeć. Kładę się na łóżku i zakrywam głowę kołdrą. W domu zapada cisza. Dużo bardziej boję się tego nagłego spokoju, niż wszystkich wrzasków, które były przed nim. Czuję, jak ktoś siada obok mnie. Kiedy odchylam kołdrę, widzę wciąż zapłakaną siostrzyczkę. Podnoszę się i zanim udaje mi się o cokolwiek zapytać, ona przytula mnie i mówi, że mamę zabrano do szpitala psychiatrycznego. Nie rozumiem zbyt wiele, ale czuję, że miejsce, do którego ją zabrali, nie jest niczym przyjemnym. Siedzimy przytulone przez chwilę, a potem znów zostaję sama. Nie mogę zasnąć. Wciąż przypominają mi się obrazy z tego wieczoru. Kto się teraz nami zajmie?
Film tylko dla dorosłych
Po skończonych lekcjach biegnę do szatni. Zdejmuję szkolne kapcie, które na czubkach mają dziurę. Kiedy tata kupi mi nowe? Zakładam buty i wychodzę. W drodze powrotnej do domu obmyślam plan działania. Czy jak powiem, że nie ma zadanej pracy domowej, to pozwolą mi wyjść na dwór? Gdzie schować dzienniczek? Jak zobaczą kolejną uwagę, to będę miała karę na wszystko! Wchodzę na podwórko. Z daleka widać już szary blok z oknami mojego mieszkania oraz innych sąsiadów. Kiedy mam już wchodzić do klatki, z okna wychyla się pan Paweł i pyta:
– Wyszłabyś z psem na spacer?
Kiwam głową na znak zgody. Otwiera mi drzwi do swojego mieszkania i podaje smycz. Patrzę na niego z uśmiechem. Bardzo go lubię, bo czasem przynosi nam z pracy zabawki. Wychodzę z klatki i biegam z czarnym kundelkiem po podwórkach dobrą godzinę, po czym wracam do mieszkania sąsiada. Schylam się, by odpiąć smycz. Kątem oka widzę, jak pan Paweł zamyka drzwi na klucz. Co się dzieje? Jego głos brzmi stanowczo.
– Wejdź do pokoju, a ja przyniosę kompot.
Rodzice pewnie nie zauważą, że jeszcze nie wróciłam ze szkoły. Wypiję szybko napój, pobawię się chwilę z psem i wtedy pójdę do domu. Wchodzę do salonu i od razu mój wzrok pada na ekran włączonego telewizora. Film, który leci, jest dla dorosłych! Speszona wracam do przedpokoju i ze strachem w głosie tłumaczę, że mama kazała, bym od razu po szkole wróciła do domu. On podchodzi do mnie ze szklanką soku i prowadzi z powrotem do pokoju. Odstawia napój na stół i siadamy na kanapie. Spuszczam głowę w dół, by nie patrzeć na niego i na telewizor. Bardzo się boję. Nie jest to ten sam strach jak wtedy, kiedy nabroiłam coś w domu, czy w szkole. Pan Paweł przysuwa się bardzo blisko. Zaczyna mnie przytulać i zdejmować bluzkę. Podnoszę się z kanapy i biegnę w stronę przedpokoju. Pukam w zamknięte na klucz drzwi, ale nikt nie przychodzi z pomocą. Pan Paweł szybko ciągnie mnie z powrotem do pokoju…
…zakłada spodnie i koszulkę, a ja siedzę na kanapie ze spuszczoną głową, czekając, aż pozwoli mi się ubrać. Na jego znak podnoszę ubrania z ziemi i wkładam wszystko na siebie, a on, siedząc na krześle, patrzy na mnie. Towarzyszy nam milczenie, które jest wymowniejsze od setek słów. Sięgam po tornister z podłogi i zakładam na plecy. Razem idziemy w stronę ciemnego korytarza, w którym stoi stara, obskurna szafa z lustrem. Spoglądam w odbicie i widzę, jak on pochyla się nade mną, mówiąc szeptem:
– Nie wolno ci nikomu mówić o tym, co robimy. Pamiętaj!
Wypuszcza mnie z mieszkania. Wchodzę po cichu do domu, ale boję się, że wszyscy wiedzą o tym, co przed chwilą się stało. Idę do pokoju, gdzie leży mama. Odkąd opuściła szpital, wychodzi z łóżka tylko wtedy, gdy chce zapalić papierosa. Telewizor dudni, a na segmencie leżą porozwalane ubrania. Tym razem cieszę się, że mama nie patrzy na mnie i niczym się nie interesuje.
Jako dziecko nie potrafiłam nazwać emocji, które wewnętrznie przeżywałam, a z którymi ciężko było sobie poradzić. Tłumiłam w sobie paniczny strach i lęk przed człowiekiem, który wykorzystywał mnie seksualnie. Na początku mu się opierałam, ale szybko przekonałam się, że jest silny, więc z biegiem czasu milczałam i robiłam wszystko, co mi kazał. Bałam się nie tylko mijając jego mieszkanie, czy kiedy musiałam tam przebywać, ale również paraliżował mnie każdy dzwonek do drzwi mojego domu. Pragnęłam i wyobrażałam sobie często, że ktoś zabija tego człowieka, jak to mogłam czasem ukradkiem oglądać w telewizji. To, co robiliśmy, obrzydzało mnie. Nie czułam się nigdzie bezpiecznie. Byłam bardzo zła na rodziców (może ich nawet nienawidziłam) za to, że nie czytają w moich myślach i nie interweniują. Nie miałam odwagi, by powiedzieć im, jak wielka krzywda mi się dzieje. Z jednej strony cieszyłam się, że nikt nie wie o moim dramacie, ponieważ strasznie było mi wstyd za to, co robię, niezależnie jak bardzo tego nie chciałam. Z drugiej strony wydawało mi się, że nikt mi nie uwierzy, jak się poskarżę. Z innej zaś strony, jeśli nawet uwierzy, to mnie za to srogo ukaże. Byłam zastraszana przez sąsiada. Nie wiedziałam do końca, jakie mogą mnie czekać konsekwencje, kiedy się wyda, co robimy, więc przyjęłam postawę posłuszeństwa jemu i milczenia z nadzieją, że może się to kiedyś skończy.
Prawdziwa Perła
Słychać dzwonek na przerwę. Wychodzę