Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Pako Początek to spin-off do trzeciego tomu serii o ciemnej stronie miasta.
Piotr Pakosławski, pseudonim Pako, zaufany człowiek w organizacji Reno, przedstawia swoją drogę do znalezienia się na szczycie gangsterskiego półświatka. Poznajemy bolesne wydarzenia z przeszłości, gdy rodzice nie okazali wsparcia jego siostrze, dowiadujemy się, jak milczący Katan pojawił się u niego w domu, wreszcie jak doszło do spotkania z Leonem Golą, a także, co wydarzyło się, kiedy Piotr poznał Kaję.
Historia przecierania szlaków w trudnej sztuce bycia „chłopcem z miasta”, walki o wpływy, przyjaźni i lojalności.
Pako Początek to pasjonująca wycieczka po klubach, kasynach, podejrzanych spelunach oraz ciemnych uliczkach i opowieść o tym, jak chłopak z dobrego domu zmieniał się w gangstera, dla którego liczy się tylko jego organizacja.
Opowiadanie to stanowi uzupełnienie trzeciego tomu trylogii Gangsta Paradise.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 63
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
PROLOG
Mam tylko dziesięć lat, ale sporo już rozumiem. Moja siostra Monika płacze w swoim pokoju, a rodzice kłócą się tuż obok. Dochodzi do mnie krzyk ojca, tata broni jakiegoś człowieka. Mówi, że to niemożliwe i że on nie będzie odpowiadał za to, że jego córka jest konfabulantką. Nie wiem jeszcze, co oznacza to słowo, ale nie podoba mi się, że tak nazywa Monikę. Po cichu zakradam się do siostry. Jest starsza ode mnie o dziewięć lat i jest bardzo piękna. Ostatnio wygrała konkurs Miss Dolnego Śląska. Wszyscy w szkole mi zazdroszczą, że mam taką ładną siostrę. Jędrzej ją uwielbia, a ona, jako jedna z nielicznych, wie, jak mądry jest mój przyjaciel, chociaż prawie nic nie mówi. Ale z Moniką rozmawia. Ona potrafi z nim rozmawiać. Dlatego martwię się, że teraz jest smutna, przerażona i płacze w samotności. Nie rozumiem ojca i mamy, powinni pójść do niej, ale oni wolą się kłócić. Wchodzę do pokoju Moniki i widzę, jak leży skulona na łóżku, a jej ciałem wstrząsają dreszcze.
– Monika – szepczę, a wtedy zrywa się i patrzy na mnie przestraszona. Wyciera zapłakaną twarz, a ja wiem, że gdybym był starszy i większy, rozprawiłbym się z tym kimś, kto ją zranił!
– Piotruś, chodź do mnie. – Otwiera ramiona, a ja biegnę do niej. Przytula mnie mocno, lekko się kołyszemy, a potem kładę się obok.
– Czemu płaczesz? Co się stało?
– Nic, nic... – Szlocha cicho.
Odwracam się. Patrzę na jej śliczną twarz, ciemne włosy, niebieskie oczy. Jest taka ładna i taka smutna.
– Kto cię skrzywdził? Zabiję go! – Podnoszę głos.
Monika przytyka palec do swoich ust.
– Cii, cichutko, braciszku. Pamiętaj, że świat jest pełen złych ludzi. A niekiedy nawet ci, którzy powinni cię bronić, nie robią tego. Dlatego musisz być twardy. Nieprzejednany. I nie dawać porwać się emocjom. Musisz być... bezlitosny.
Potem kołysze mnie, aż wreszcie zasypiamy.
Kilka dni po tym wyjechała i już jej nie zobaczyłem przez wiele lat – aż dorosłem i sam ją odnalazłem. A gdy poznałem prawdę o tym, co się wydarzyło, wiedziałem, że to jej słowa, które do mnie wtedy wypowiedziała, ukształtowały mnie. Bo stałem się bezlitosny, nieprzejednany i twardy. A takiego mnie potrzebował Reno w swej organizacji. I wiedziałem jednocześnie, że nadejdzie dzień, kiedy to rozprawię się z tym gnojem, który prawie zniszczył moją siostrę.
Katan.
Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Miałem siedem lat i zacząłem naukę w pierwszej klasie. Na rozpoczęciu roku zobaczyłem drobnego chłopca o niesamowicie zielonych oczach. Stał z boku i do nikogo się nie odzywał. Był spokojny i cichy. Większość dzieci znała się z zerówki, ale ten chłopiec z nami nie chodził. Uśmiechnąłem się do niego, bo dostrzegłem w nim coś, co kazało mi się do niego zbliżyć. Ale on nie odpowiedział żadnym gestem czy nawet grymasem, tylko długo przeszywał mnie wzrokiem. Potem dowiedziałem się, że chłopiec jest z domu dziecka. Dzieci w klasie wyśmiewały się z niego i nazywały go debilem. Jędrzej, bo tak miał na imię, z nikim nie rozmawiał, a pani w klasie miała z nim problem, bo nie chciał odpowiadać na proste pytania. Ale ja zauważyłem kilka razy, jak ładnie i szybko pisał w zeszycie w cienką linię i kiedyś, gdy wracał ze szkoły, widziałem, że czytał całkiem grubą książkę. Zdziwiło mnie to, bo w szkole czytanie na głos nie szło mu wcale.
Któregoś dnia, a było to w trzeciej klasie podstawówki, wyszedłem ze szkoły i skierowałem się w stronę parku. I zobaczyłem, że grupka chłopaków z naszej klasy obrzuca suchymi liśćmi Jędrzeja, gdy ten siedział na ławce i coś czytał.
– Co tam dukasz, debilu?
– Udajesz, że umiesz czytać?
– Wracaj do bidula, sieroto!
– Sierotka Marysia!
Jędrzej nie reagował, tylko wpatrywał się w trzymaną w dłoniach książkę. Podbiegłem do nich i usiadłem koło chłopca. Nawet na mnie nie spojrzał. Za to kolesie z klasy zerkali niepewnie w moją stronę. Zawsze miałem u nich posłuch, bo byłem wysoki, wygadany i bogaty. To imponowało wszystkim, a ja to wykorzystywałem.
– A ty co, Pako? – Tak na mnie mówili praktycznie od pierwszej klasy, bo sam im kazałem. Miałem na nazwisko Pakosławski i tak to sobie wymyśliłem.
– Odwalcie się od... – spojrzałem na zielonookiego chłopca – Katana. To mój ziom.
Jędrzej Katański po raz pierwszy na mnie spojrzał i – także po raz pierwszy – ujrzałem w jego oczach iskrę humoru. Wiedziałem, że nie mylę się co do niego. Był mądry, cholernie inteligentny i był... moją pokrewną duszą. Czułem to od pierwszego momentu, kiedy zobaczyłem go dwa lata wcześniej.
– Ta bida? – Truszkowski, największy zadymiarz, parsknął.
– On jest moim bratem przyrodnim, więc wypad od niego! – Ruszyłem w stronę chłopaka, a ten mimowolnie się cofnął.
Kiedy ci idioci odeszli, siedziałem w milczeniu obok Jędrzeja, a on w ogóle się nie odzywał. Sądziłem, że nic z tego, że pewnie się nie zakumplujemy, a wtedy wstał z ławki i spojrzał na mnie. Podał mi rękę i powiedział cicho:
– Katan.
Ująłem jego dłoń i potrząsnąłem nią lekko.
– Pako.
Pół roku później mieszkał już u mnie. Moi rodzice stali się jego rodziną zastępczą. To stało się zaraz po tym, jak Monika wyprowadziła się z domu. Może wykorzystałem tę sytuację, aby wyolbrzymić własne słabości, pokazać, jak sobie nie radzę, jak potrzebuję rodzeństwa... Starzy wiedzieli, że bardzo spierdolili sprawę z siostrą, więc byli w stanie nawet kupić mi rodzeństwo, byleby tylko zagłuszyć własne sumienia. A ja naprawdę zaprzyjaźniłem się z Katanem i pragnąłem, żeby to on stał się moim bratem. On także tego chciał.
Rodzina Pakosławskich była poważana, majętna, ojciec prowadził znaną firmę meblarską, kasy mieliśmy jak lodu. Więc bez problemu dostali zgodę sądu. Zresztą, co jak co, u nas w domu Katan miał dobrze. Najlepiej. Ale najważniejsze, że byliśmy w końcu razem. Od tego momentu praktycznie w ogóle się nie rozstawaliśmy. I dlatego też... gdy pewnego razu spotkałem na mojej drodze Leona Golę, czyli Reno, a było to w połowie liceum, wiedziałem, że jedyną osobą, którą zabiorę ze sobą do tego gangsterskiego świata, będzie właśnie Katan. Mój brat i przyjaciel.