Porwania - Monika Sławecka - ebook + książka

Porwania ebook

Monika Sławecka

4,0

Ebook dostępny jest w abonamencie za dodatkową opłatą ze względów licencyjnych. Uzyskujesz dostęp do książki wyłącznie na czas opłacania subskrypcji.

Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.

Dowiedz się więcej.
Opis

Wstrząsające historie osób, które zostały uprowadzone

 

A jeśli wam się przytrafi porwanie, siedźcie cicho, grzecznie wykonujcie wszystkie polecenia i módlcie się, by rodzinie na was zależało. Bo zdarzały się porwania, w których nikt się specjalnie nie troszczył o los zakładnika. Takich ludzi od razu się eliminowało.

Były przestępca

 

Każdego roku w Polsce ginie około 20 tysięcy osób, spośród których około 6 tysięcy stanowią dzieci. Choć większość z nich odnajduje się w ciągu kilkunastu dni, nie wszystkie sprawy kończą się szczęśliwie.

Monika Sławecka, autorka bestsellerów Balet, który niszczy i Alkohol. Piekło kobiet, porusza kolejny trudny temat – porwania. Rozmawia m.in. o życiu po stracie dziecka z mamą 8-letniej Haneczki uprowadzonej z pokoju hotelowego, z siostrą Karoliny Maciejewskiej, której wymarzony wyjazd do chłopaka zamienił się w przeraźliwy koszmar, z Danutą Olewnik-Cieplińską o niepohamowanej nienawiści do porywaczy brata, a także z nawróconym członkiem gangu obcinaczy palców, o wartości ludzkiego życia.

To opowieść o cierpieniu, niepewności i traumie, które mogą dotknąć każdego z nas.

Kto pada ofiarą porywaczy?

Kogo i dlaczego obserwują?

Czy można się przed nimi uchronić?

 

Wybierają biedną, patologiczną rodzinę i wmawiają jej członkom, że chcą pomóc najmłodszemu z nich. Że ma na przykład talent aktorski i doskonale sprawdzi się w reklamach. Takich ludzi łatwo jest szybko omamić. Dziecko nie wraca do domu, ginie bez śladu, jest poszukiwane jako zaginione, tymczasem poszło już pod nóż, a jego serduszko czy płuco pracuje w ciele córki jakiegoś milionera.

Bartłomiej Kucharski

prywatny detektyw

Wzajemne oskarżanie się i życie w przeświadczeniu o winie za krzywdę naszego dziecka kosztowały nas zbyt wiele, żeby spojrzeć sobie szczerze w oczy lub się uśmiechnąć. Nie dało się wrócić do życia sprzed porwania Haneczki.

Anna Niemczyk

Wrzucili mnie na tył samochodu, zatkali mi usta. Byłam w totalnej panice, nie wiedziałam, co się dzieje. O takich historiach się jedynie słyszało, ewentualnie oglądało się je w amerykańskich filmach, ale nigdy nie przytrafiły się nikomu z moich bliskich.

Tatyana Aleksiejewa

 

Monika Sławecka (ur. 1987) – absolwentka filmoznawstwa, scenarzystka, autorka poruszających reportaży. Specjalizuje się w ważnych, często mało medialnych tematach i trudnych rozmowach. W poprzednich książkach zajmowała się problemami przemocy w szkołach baletowych (Balet, który niszczy) oraz alkoholizmu wśród kobiet (Alkohol. Piekło kobiet). W swojej trzeciej publikacji – być może najbardziej wstrząsającej – porusza temat porwań.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)

Liczba stron: 186

Oceny
4,0 (182 oceny)
73
51
37
19
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
KaKa1975

Nie oderwiesz się od lektury

Lektura "Porwań" Moniki Sławeckiej rodzi strach i obawy o świat, w którym przyszło nam żyć. To okrutne i niepojęte, że ludzie robią to innym ludziom. Temat porwań okazał się niezwykle różnorodny, a każda z form tego okrutnego procederu chwyta za serce i przeraża. Książka niezwykle pobudza wyobraźnię, nie pozostawia bez refleksji. Te historie, które nigdy nie powinny się wydarzyć, wstrząsają i zasmucają. Pozostaje mieć nadzieję, że nigdy nie będą naszym udziałem podobne przeżycia. Lektura ważna, wciągająca i wywołująca dreszcze. Bardzo dobrze zaznajamia czytelnika z tematem porwań i nie pozostawia obojętnym wobec tego trudnego tematu. Polecam.
00
Ania_1991

Nie oderwiesz się od lektury

Mocna książka
00
Kasia105

Nie oderwiesz się od lektury

Bardzo ciekawa, warto przeczytać.
00

Popularność




Au­tor: Mo­ni­ka Sła­wec­ka

Re­dak­cja: Zu­zan­na Wie­rus

Pro­jekt gra­ficz­ny okład­ki: Stu­dio KA­RAN­DASZ

Pro­jekt ma­kie­ty i skład: Iza­be­la Kruź­lak

Zdję­cie na okład­ce: Shut­ter­stock/Cha­me­le­on­sEye

Zdję­cie au­tor­ki na okład­ce: Mar­ta Bród­ka

Re­dak­to­rzy pro­wa­dzą­cy: Na­ta­lia Ostap­ko­wicz, Ma­ria Ła­ko­mik

Kie­row­nik re­dak­cji: Agniesz­ka Gó­rec­ka

© Co­py­ri­ght by Mo­ni­ka Sła­wec­ka

© Co­py­ri­ght for this edi­tion by Wy­daw­nic­two Pas­cal

Wszel­kie pra­wa za­strze­żo­ne. Żad­na część tej książ­ki nie może być po­wie­la­na lub prze­ka­zy­wa­na w ja­kiej­kol­wiek for­mie bez pi­sem­nej zgo­dy wy­daw­cy, za wy­jąt­kiem re­cen­zen­tów, któ­rzy mogą przy­to­czyć krót­kie frag­men­ty tek­stu.

Biel­sko-Bia­ła 2020

Wy­daw­nic­two Pas­cal Sp. z o.o.

ul. Za­po­ra 25

43-382 Biel­sko-Bia­ła

tel. 338282828, fax 338282829

pas­cal@pas­cal.pl, www.pas­cal.pl

ISBN 978-83-8103-656-6

Przy­go­to­wa­nie eBo­oka: Ja­ro­sław Ja­błoń­ski

Spis treści

Mał­go­sia Jo­se­le­ficz

Ka­ta­rzy­na Wer­ner

Anna Niem­czyk

Kin­ga Stę­pień

Ane­ta Szym­czak

Ka­ro­li­na Ma­cie­jew­ska

Ta­ty­ana Alek­sie­je­wa

Ka­mil Le­mie­szew­ski

Gra­ży­na Pod­sia­dło

Ka­mi­la Zwie­rzyń­ska

Da­nu­ta Olew­nik-Cie­pliń­ska

Mar­cin Bot­kie­wicz

Gwiaz­da es­tra­dy

Pani Zo­fia

Ofi­cer Ope­ra­cyj­ny Cen­tral­ne­go Biu­ra Śled­cze­go Po­li­cji

Bar­tło­miej Ku­char­ski i Ra­do­sław Re­min

Gang ob­ci­na­czy pal­ców

Jo­lan­ta Zmar­z­lik

Fil­my do­ty­czą­ce pro­ble­mu po­rwań

Książ­ki do­ty­czą­ce pro­ble­mu po­rwań

Źró­dła

„To nie było tak jak po czy­jejś śmier­ci, gdy że­gna się zmar­łe­go i wra­ca do ży­cia. Nie wie­dzie­li­śmy, gdzie była ani co się z nią sta­ło. Nie mie­li­śmy żad­nych od­po­wie­dzi, nie mo­gli­śmy więc żyć da­lej”.

Uwię­zio­ne, Na­ta­sha Pre­ston

„To, co masz po­znać, od­kry­je się, a co ma po­zo­stać w ciem­no­ści, na­le­ży do ciem­no­ści.”

Nie­wi­dzial­ny straż­nik, reż. Fer­nan­do Gon­zález Mo­li­na

Tę książ­kę de­dy­ku­ję śled­czym z Ar­chi­wum X, dzię­ki któ­rym zwią­za­na z moją ro­dzi­ną mrocz­na ta­jem­ni­ca, to­wa­rzy­szą­ca mi prak­tycz­nie od na­ro­dzin, w koń­cu uj­rzy świa­tło dzien­ne. Wie­rzę w to.

Mo­ni­ka Sła­wec­ka

Wstęp

Dłu­go zwle­ka­łam z de­cy­zją o wzię­ciu na warsz­tat pro­ble­mu po­rwań. Mimo mo­jej sła­bo­ści do trud­nych te­ma­tów, mimo że w toku pra­cy uda­ło mi się uod­por­nić na ludz­kie dra­ma­ty, czer­wo­na lamp­ka w mo­jej gło­wie nie prze­sta­wa­ła się pa­lić. Za­wie­si­łam so­bie po­przecz­kę bar­dzo wy­so­ko. Wciąż za­da­wa­łam so­bie py­ta­nie: Czy po­do­łam? Każ­de­go ze swo­ich bo­ha­te­rów trak­tu­ję bar­dzo in­dy­wi­du­al­nie; sta­ram się wejść w jego hi­sto­rię całą sobą, aby po­dzię­ko­wać mu za od­wa­gę i chęć po­dzie­le­nia się swo­imi dra­ma­ta­mi. Upro­wa­dze­nia to re­al­ny pro­blem, któ­ry może do­tknąć każ­de­go z nas. Nie każ­dy ma tego świa­do­mość; dla więk­szo­ści te­mat w ogó­le nie ist­nie­je – w nie­któ­rych przy­pad­kach, nie­ste­ty, do cza­su…

Pu­bli­ka­cja, któ­rą od­da­je Wam pod osąd, wy­ma­ga­ła ode mnie od­por­no­ści, su­mien­no­ści i dzia­ła­nia na wy­so­kich re­je­strach emo­cjo­nal­nych.

Pra­ca w szyb­kim tem­pie, wy­ma­ga­ją­ca ode mnie ogrom­ne­go wy­sił­ku emo­cjo­nal­ne­go i in­te­lek­tu­al­ne­go, spo­wo­do­wa­ła, że zre­zy­gno­wa­łam z sie­bie. Je­stem świa­do­ma swo­ich wy­bo­rów, po­no­szę ich kon­se­kwen­cje, sta­ra­jąc się nie obar­czać tym fak­tem swo­ich bli­skich. Boję się jed­nak wy­pa­le­nia, a je­stem w ta­kim wie­ku, że prze­rwa w pra­cy, któ­ra po­le­ga na zgłę­bia­niu trud­nych te­ma­tów spo­łecz­nych, spra­wi, że wró­cę mą­drzej­sza i sil­niej­sza, by sta­wiać czo­ła ko­lej­nym wy­zwa­niom z my­ślą o Was, dro­dzy Czy­tel­ni­cy.

Mam na­dzie­ję, że ta książ­ka przy­czy­ni się do zwięk­sze­nia świa­do­mo­ści na te­mat po­rwań. Me­to­dy upro­wa­dzeń są do­sko­na­lo­ne, z każ­dym ro­kiem sta­ją się co­raz bar­dziej nie­bez­piecz­ne; wciąż po­chła­nia­ją ogrom­ną licz­bę ofiar. Pięt­no cią­żą­ce na ofie­rze po­rwa­nia, ła­mią­ce­go wszel­kie za­sa­dy mo­ral­ne, kul­tu­ro­we itp. jest nie do wy­ma­za­nia. Moż­na je­dy­nie zmniej­szyć skut­ki jego ist­nie­nia, za­głu­szyć je lub pod­jąć pró­by jego wy­par­cia. Pro­blem do­ty­czy tak­że bli­skie­go oto­cze­nia upro­wa­dzo­ne­go, jego ro­dzi­ny i przy­ja­ciół, któ­rzy rów­nież będą po­no­sić kon­se­kwen­cje tego wy­da­rze­nia.

Bądź­my czuj­ni, dbaj­my o sie­bie, ob­ser­wuj­my świat i lu­dzi, któ­rzy nas ota­cza­ją. War­to.

M.S.

W Pol­sce pro­blem po­rwań dla oku­pu na sze­ro­ką ska­lę po­ja­wił się na po­cząt­ku lat 90. To wła­śnie na te lata przy­pa­da pe­łen roz­kwit dzia­łal­no­ści prze­stęp­czej róż­nej ma­ści ma­fii. Po roz­wią­za­niu naj­sil­niej­szych grup prze­stęp­czych, m.in. tych dzia­ła­ją­cych w Wo­ło­mi­nie i Prusz­ko­wie, przez chwi­lę zda­wa­ło się, że pro­blem nie­co wy­gasł. Były to jed­nak wy­łącz­nie po­zo­ry, któ­re po­zwo­li­ły uśpić czuj­ność za­rów­no po­ten­cjal­nych ofiar, jak i or­ga­nów ści­ga­nia.

Lata dwu­ty­sięcz­ne na­le­ża­ły do naj­bar­dziej okrut­ne­go z do­tych­czas zna­nych gan­gów. Gang ob­ci­na­czy pal­ców wy­róż­niał się nie­zwy­kłą bru­tal­no­ścią i wy­ra­fi­no­wa­niem tor­tur. Przez nie­któ­rych był uwa­ża­ny za bar­dziej nie­bez­piecz­ny od ma­fii prusz­kow­skiej. Po jej roz­bi­ciu gang ob­ci­na­czy pal­ców za­czął pręż­nie dzia­łać, sta­jąc się naj­bar­dziej nie­bez­piecz­ną i her­me­tycz­ną for­ma­cją w Eu­ro­pie. Swo­ją na­zwę za­wdzię­czał temu, że jego człon­ko­wie mie­li w zwy­cza­ju wy­sy­łać ro­dzi­nie ofiar ka­wał­ki cia­ła upro­wa­dzo­ne­go bli­skie­go, by w ten spo­sób osa­czyć ro­dzi­nę, prze­stra­szyć ją, żeby jak naj­szyb­ciej wy­pła­ci­ła okup. For­ma­cja była zna­na z nie­moż­no­ści ne­go­cja­cji ceny za po­rwa­ne­go; po­li­cja czę­sto nie była in­for­mo­wa­na o upro­wa­dze­niu. Dzia­ła­nia gru­py z każ­dym upro­wa­dze­niem sta­wa­ły się co raz bar­dziej bru­tal­ne i le­piej przy­go­to­wa­ne. Sia­ły przy tym po­strach za­rów­no wśród cy­wi­li, jak i po­li­cjan­tów. Gang­ste­rzy dłu­go prze­trzy­my­wa­li swo­je ofia­ry i pod­da­wa­li je tor­tu­rom za­rów­no fi­zycz­nym, jak i psy­chicz­nym:

W stycz­niu 2004 roku jed­ną z ofiar upro­wa­dzi­li z par­kin­gu przy cen­trum han­dlo­wym Fac­to­ry w Ur­su­sie. Męż­czy­zna był prze­trzy­my­wa­ny przez 43 dni i pod­da­wa­ny tor­tu­rom. Prze­stęp­cy bili go, przy­pa­la­li pa­pie­ro­sa­mi, po­le­wa­li wrząt­kiem. Zmu­si­li też do ro­ze­bra­nia się do naga i sta­nia pod ścia­ną. Wów­czas na­gra­li go ka­merą1.

1https://tvn24.pl/tvn­war­sza­wa/naj­now­sze/ob­cie­te-pal­ce-mi­lio­ny-z-oku­pow-ru­sza-pro­ces-bru­tal­ne­go-gan­gu-222610, do­stęp: 9.01.2020.

Gdy roz­mo­wy się uci­na­ły, ro­dzi­na mo­gła być wręcz pew­na, że ich bli­ski ni­g­dy nie wró­ci do domu. Tak było mię­dzy in­ny­mi w przy­pad­ku 26-let­nie­go męż­czy­zny z Pia­secz­na, któ­re­go ro­dzi­ce zro­bi­li do­bry biz­nes, sprze­da­jąc zie­mię pod bu­do­wę luk­su­so­we­go cen­trum han­dlo­we­go. Plot­ka o wy­so­ko­ści kwo­ty oka­za­ła się więk­sza niż jej rze­czy­wi­sta suma, przez co chło­pak stra­cił ży­cie. W trak­cie sek­cji zwłok orze­czo­no, że upro­wa­dzo­ny był tor­tu­ro­wa­ny – ob­cię­to mu pa­lec i roz­bi­to gło­wę sie­kie­rą.

Po­nad trzy ty­go­dnie w nie­wo­li spę­dził syn przed­się­bior­cy z bran­ży bu­dow­la­nej, rów­nież po­rwa­ny w stycz­niu 2004 roku. Był sku­ty kaj­dan­ka­mi, nogi miał złą­czo­ne owi­nię­tym ban­da­żem, a na do­da­tek zo­stał spę­ta­ny me­ta­lo­wym łań­cu­chem. Za jego uwol­nie­nie prze­stęp­cy do­sta­li 310 ty­się­cy zło­tych, choć na po­cząt­ku chcie­li 500 ty­się­cy euro2.

2https://tvn24.pl/tvn­war­sza­wa/naj­now­sze/ob­cie­te-pal­ce-mi­lio­ny-z-oku­pow-ru­sza-pro­ces-bru­tal­ne­go-gan­gu-222610, do­stęp: 9.01.2020.

Hi­sto­rie tego typu moż­na li­czyć w set­kach. W 1995 roku po­rwa­nia dla oku­pu sta­no­wi­ły je­dy­nie 3,89% wszyst­kich przy­pad­ków. W su­mie do­szło do sied­miu upro­wa­dzeń dla pie­nię­dzy. W cią­gu ko­lej­nych lat licz­ba ta gwał­tow­nie wzra­sta­ła – osią­ga­jąc swój szczyt w 2001 roku. Za­żą­da­no wów­czas pie­nię­dzy od ro­dzin 80 osób, czy­li od­se­tek po­rwań dla oku­pu wzrósł nie­mal trzy­krot­nie.

Zgod­nie z ofi­cjal­ny­mi da­ny­mi po­li­cji obec­nie je­dy­nie 30% upro­wa­dzeń ma zwią­zek z po­ra­chun­ka­mi mię­dzy świa­tem prze­stęp­czym a sza­rą stre­fą. Naj­częst­szą ofia­rą po­rwań dla oku­pu są oso­by pro­wa­dzą­ce le­gal­ny biz­nes, zwłasz­cza dzie­ci bo­ga­tych przed­się­bior­ców. Zgod­nie z in­for­ma­cją za­war­tą w książ­ce Po­rwa­nia dla oku­pu Ja­nu­sza Kacz­mar­ka, praw­ni­ka, pro­ku­ra­to­ra, by­łe­go mi­ni­stra spraw we­wnętrz­nych i ad­mi­ni­stra­cji, do tej pory upro­wa­dza­no oso­by w wie­ku od 16 mie­się­cy do 66 lat, a staw­ka za ich wol­ność i ży­cie wy­no­si­ła od 3 ty­się­cy zło­tych do 5 mi­lio­nów do­la­rów.

Z po­li­cyj­nych sta­ty­styk wy­ni­ka, że w sa­mym 2017 ro­ku zo­sta­ło upro­wa­dzo­nych po­nad 245 osób, w tym wie­le ma­ło­let­nich. Co­raz po­pu­lar­niej­szym pro­ce­de­rem jest tak­że ubez­wła­sno­wol­nia­nie ko­biet – czę­sto nie­peł­no­let­nich – „na chło­pa­ka”. W tym pro­ce­de­rze spe­cja­li­zu­ją się przede wszyst­kim gru­py prze­stęp­cze dzia­ła­ją­ce na te­re­nie Nie­miec. Przy­stoj­ny, wy­ty­po­wa­ny przez człon­ków gru­py męż­czy­zna ma jed­no za­da­nie: zna­le­zie­nie dzię­ki po­pu­lar­nym por­ta­lom spo­łecz­no­ścio­wym, ta­kim jak Fa­ce­bo­ok i In­sta­gram, atrak­cyj­nych dziew­czyn i mło­dych ko­biet z in­nych kra­jów. Na­stęp­nie za­chę­ca je do ko­re­spon­den­cji pod po­zo­rem na­uki ję­zy­ka an­giel­skie­go. Z cza­sem męż­czy­zna uwo­dzi ko­bie­tę, aran­żu­je coś na kształt in­ter­ne­to­we­go związ­ku. Po przy­lo­cie do kra­ju po­zna­ne­go w in­ter­ne­cie chło­pa­ka ofia­ra jest na­tych­mia­sto­wo prze­wo­żo­na do miej­sca, w któ­rym jest zmu­sza­na do świad­cze­nia usług sek­su­al­nych pod groź­bą utra­ty ży­cia. Ro­dzi­na tra­ci z nią kon­takt mo­men­tal­nie.

W na­szym kra­ju za mało mówi się o tym, ja­kim za­gro­że­niem są po­rwa­nia i czym skut­ku­ją. A prze­cież ten pro­blem może w każ­dym mo­men­cie za­cząć do­ty­czyć każ­de­go z nas. Mi­tem jest, że po­ry­wa się wy­łącz­nie bo­ga­tych, wpły­wo­wych biz­nes­me­nów i ich bli­skich.

Czym jest po­rwa­nie?

Po­rwa­nie jest bez­praw­nym po­zba­wie­niem czło­wie­ka na­leż­nej mu wol­no­ści, zmu­sze­niem go do zmia­ny miej­sca po­by­tu. W prze­szło­ści było jed­nym ze spo­so­bów po­zys­ki­wa­nia nie­wol­ni­ków. Za­gro­że­nia pły­ną­ce z po­rwa­nia mają dłu­go­fa­lo­we kon­se­kwen­cje, głów­nie psy­chicz­ne. Ofia­ry upro­wa­dze­nia czę­sto mie­rzą się z ze­spo­łem stre­su po­ura­zo­we­go (PTSD).

Han­del ludź­mi, czy­li tzw. ży­wym to­wa­rem

Han­del ży­wym to­wa­rem okre­śla­ny jest mia­nem współ­cze­sne­go od­po­wied­ni­ka nie­wol­nic­twa, któ­re zde­le­ga­li­zo­wa­no po­nad 150 lat temu. Obec­nie ten typ po­rwań jest jed­nym z naj­częst­szych.

Trau­ma­tycz­ne prze­ży­cia ofiar han­dlu ży­wym to­wa­rem do­pro­wa­dza­ją nie­rzad­ko do cho­rób psy­chicz­nych i uza­leż­nień. Na­ru­sza się ich nie­ty­kal­ność cie­le­sną oraz wol­ność oso­bi­stą. Prze­stęp­cy po­nad­to po­zba­wia­ją po­krzyw­dzo­nych pra­wa do pra­cy i pra­wa do ubez­pie­czeń spo­łecz­nych, zwłasz­cza w przy­pad­ku cu­dzo­ziem­ców.

Dla osób dzia­ła­ją­cych w prze­my­śle han­dlu ludź­mi nie ist­nie­ją żad­ne gra­ni­ce oby­cza­jo­we ani mo­ral­ne:

Co roku w ręce prze­stęp­ców tra­fia od 500 ty­się­cy (sza­cun­ki FBI) do 1,3 mi­lio­na (sza­cun­ki UNI­CEF) dziew­cząt i ko­biet na ca­łym świe­cie. W cią­gu ostat­nich 20 lat licz­ba nie­wol­nic za­ku­pio­nych przez prze­mysł ero­tycz­ny mo­gła się­gnąć na­wet 20 mi­lio­nów. Tyl­ko na prze­strze­ni ostat­niej de­ka­dy do bur­de­li w Eu­ro­pie, USA i na Bli­skim Wscho­dzie tra­fi­ło 400 ty­się­cy Ukra­inek i 15 ty­się­cy Po­lek. Co naj­mniej jed­na dziew­czy­na z każ­dej moł­daw­skiej wio­ski sta­ła się ofia­rą han­dla­rzy ży­wym to­wa­rem3.

3Na pod­sta­wie: https://www.fo­cus.pl/ar­ty­kul/han­del-zy­wym-to­wa­rem-w-xxi-wie­ku-sek­su­al­ne-nie­wol­ni­ce?page=2, do­stęp: 13.01.2020.

Sza­cu­je się, że koszt po­rwa­nia ko­bie­ty, któ­ra bę­dzie za­ra­biać cia­łem na swo­je­go su­te­ne­ra, zwró­ci się mu już po ty­go­dniu. Przez pół roku taka oso­ba jest w sta­nie za­in­ka­so­wać ok. pół mi­lio­na do­la­rów. Obec­nie naj­czę­ściej po­szu­ki­wa­ne są ko­bie­ty o sło­wiań­skim ty­pie uro­dy, i to za nie han­dla­rze bio­rą naj­więk­sze kwo­ty. Mło­de, szczu­płe blon­dyn­ki o nie­bie­skich oczach, po­cho­dzą­ce z kra­jów by­łe­go blo­ku wschod­nie­go, są ła­twym łu­pem. Brak per­spek­tyw ży­cio­wych, ni­skie pen­sje, wy­so­kie bez­ro­bo­cie i al­ko­ho­lizm to przy­czy­ny ucie­czek ko­biet do kra­jów bar­dziej za­moż­nych.

W re­jo­nie Cam­brid­ge w Wiel­kiej Bry­ta­nii szo­ku­ją­cym od­kry­ciem dla po­li­cji była siat­ka prze­stęp­cza, któ­ra pod swo­imi skrzy­dła­mi mia­ła 80 nie­le­gal­nie dzia­ła­ją­cych do­mów pu­blicz­nych. Na tym te­re­nie prze­stęp­czość była wy­jąt­ko­wo ni­ska, trud­no było zna­leźć w oko­li­cy na­wet zwy­kły sex shop, a oka­za­ło się, że wię­zio­no tam set­ki ko­biet po­cho­dzą­cych z Eu­ro­py Wschod­niej.

Na­to­miast or­ga­ni­za­cje wal­czą­ce z han­dlem ludź­mi na te­re­nie Sta­nów Zjed­no­czo­nych osza­co­wa­ły, że jed­na nie­wol­ni­ca sek­su­al­na jest gwał­co­na przez su­te­ne­ra i jego współ­pra­cow­ni­ków ok. 49 razy w cią­gu roku. Prze­moc psy­chicz­na i fi­zycz­na, któ­rą sto­su­je się wo­bec ofiar han­dlu ży­wym to­wa­rem, pro­wa­dzi u nich do licz­nych za­bu­rzeń i uza­leż­nień – za­rów­no od nar­ko­ty­ków, jak i al­ko­ho­lu. Te ko­bie­ty sta­ra­ją się ja­koś prze­trwać pie­kło, do któ­re­go tra­fi­ły. Nie wszyst­kim się to jed­nak uda­je. Sza­cun­ko­wo, w wy­ni­ku tor­tur, cho­rób we­ne­rycz­nych, sa­mo­bójstw oraz na sku­tek przedaw­ko­wa­nia nar­ko­ty­ków, umie­ra 300 ty­się­cy ko­biet rocz­nie. To tak, jak­by każ­de­go roku zni­ka­ła cała lud­ność Ka­to­wic.

Co się dzie­je z ko­bie­ta­mi, któ­rym uda się uciec? Ich stan psy­chicz­ny i fi­zycz­ny naj­czę­ściej jest kry­tycz­ny. Uza­leż­nio­ne od le­ków, nar­ko­ty­ków i al­ko­ho­lu, zwy­kle nie wra­ca­ją do ży­cia sprzed upro­wa­dze­nia. Wie­le z nich zma­ga się z licz­ny­mi cho­ro­ba­mi we­ne­rycz­ny­mi, w tym z AIDS:

Pa­nu­ją­ce w wie­lu kra­jach prze­ko­na­nie, że seks z dzie­wi­cą le­czy AIDS jest przy­czy­ną tra­ge­dii 7 ty­się­cy ne­pal­skich dziew­czy­nek, sprze­da­wa­nych każ­de­go roku za rów­no­war­tość 500–1300 euro do hin­du­skich bur­de­li. W nie­któ­rych czę­ściach Ne­pa­lu co trze­cia ko­bie­ta jest dziś no­si­ciel­ką wi­ru­sa HIV4.

4Na pod­sta­wie: https://www.focus.pl/artykul/handel-zywym-towarem-w-xxi-wieku-seksualne-niewolnice?page=4, do­stęp: 25.01.2020.

Obec­na cena sek­su­al­nych nie­wol­nic jest naj­niż­sza w hi­sto­rii. W re­jo­nach, w któ­rych wy­stę­pu­ją kon­flik­ty zbroj­ne, war­tość ży­cia upro­wa­dzo­nej dziew­czyn­ki sza­cu­je się na kwo­tę 200–1500 do­la­rów5.

5Na pod­sta­wie: https://tvn24.pl/ma­ga­zyn-tvn24/po­ry­wa­ne-sprze­da­wa­ne-gwal­co­ne-je­sli-beda-chcie­li-cie-za­brac-le­piej-sie-za­bij,179,3068, do­stęp: 25.01.2020.

Nie­wol­nic­two sek­su­al­ne sta­ło się ofi­cjal­ną czę­ścią ide­olo­gii tzw. Pań­stwa Is­lam­skie­go. Jego człon­ko­wie uspra­wie­dli­wia­ją swo­je ha­nieb­ne czy­ny wła­sną in­ter­pre­ta­cją nie­któ­rych frag­men­tów Ko­ra­nu. Z re­la­cji jed­nej z ofiar wy­ni­ka, że tra­fie­nie w nie­wo­lę ISIS to prze­kro­cze­nie bram pie­kła. Upro­wa­dzo­na De­lvi­na, któ­ra była prze­trzy­my­wa­na przez bo­jow­ni­ków ISIS przez czte­ry mie­sią­ce, wy­zna­je: By­łam w cią­ży i mia­łam ze sobą inne dzie­ci. Byli dla nas bar­dzo okrut­ni. Mimo że by­łam cię­żar­na, bili mnie i pró­bo­wa­li zmu­sić do sto­sun­ku… Gwał­ci­li mnie wie­le razy6.

6Na pod­sta­wie: https://tvn24.pl/ma­ga­zyn-tvn24/po­ry­wa­ne-sprze­da­wa­ne-gwal­co­ne-je­sli-beda-chcie­li-cie-za­brac-le­piej-sie-za­bij,179,3068, do­stęp 16.01.2020.

To ko­lej­ny przy­kład ob­ra­zu­ją­cy w jaki spo­sób płeć wpły­wa na bez­pie­czeń­stwo czło­wie­ka. Szcze­gól­nie na­ra­żo­ne są ko­bie­ty na te­re­nach ob­ję­tych kon­flik­ta­mi.

Współ­cze­sna for­ma nie­wol­nic­twa do­ty­ka po­nad 40 mi­lio­nów osób na ca­łym świe­cie. We­dług sza­cun­ków Mię­dzy­na­ro­do­wej Or­ga­ni­za­cji Pra­cy oraz Walk Free Fo­un­da­tion po­nad 70% ofiar sta­no­wią ko­bie­ty i dzie­ci.

Po­rwa­nie dla or­ga­nów

Waż­nym, choć w Pol­sce rzad­ko po­ru­sza­nym te­ma­tem jest pro­blem upro­wa­dzeń lu­dzi dla or­ga­nów. Pod­zie­mie, któ­re spe­cja­li­zu­je się w tym pro­ce­de­rze, jest pre­cy­zyj­nie przy­go­to­wa­ne. Trans­plan­ta­cja ner­ki czy płu­ca po­win­na być bo­wiem wy­ko­ny­wa­na w ab­so­lut­nie ste­ryl­nych wa­run­kach. Nad ta­ki­mi ope­ra­cja­mi musi czu­wać kil­ku spe­cja­li­stów. De­ka­dę temu na te­re­nie Ukra­iny przy­ła­pa­no na go­rą­cym uczyn­ku trzech le­ka­rzy, któ­rzy prze­pro­wa­dza­li nie­le­gal­ne prze­szcze­py na­rzą­dów na zle­ce­nie siat­ki prze­stęp­czej. Ska­lę zja­wi­ska po­głę­bia po­pyt na zdro­we or­ga­ny: licz­ba pa­cjen­tów wy­ma­ga­ją­cych prze­szcze­pu wzra­sta bo­wiem z roku na rok.

Po­rwa­nie ro­dzi­ciel­skie

In­nym, co­raz po­wszech­niej­szym ty­pem po­rwań są po­rwa­nia ro­dzi­ciel­skie, któ­re wciąż nie są re­gu­lo­wa­ne przez Ko­deks kar­ny, przez co po­li­cja jest bez­rad­na wo­bec próśb i za­wia­do­mień do­ty­czą­cych na­głe­go przy­pad­ku znik­nię­cia dziec­ka.

Zgod­nie z Za­rzą­dze­niem nr 124 Ko­men­dan­ta Głów­ne­go Po­li­cji po­rwa­nie ro­dzi­ciel­skie to zda­rze­nie, w wy­ni­ku któ­re­go jed­no z ro­dzi­ców lub opie­ku­nów praw­nych po­sia­da­ją­cych wła­dzę ro­dzi­ciel­ską bez woli i wie­dzy dru­gie­go z nich, pod pre­tek­stem krót­ko­trwa­łe­go po­by­tu wy­wo­zi lub za­trzy­mu­je oso­bę ma­ło­let­nią na sta­łe, po­zba­wia­jąc tym sa­mym dru­gie­go ro­dzi­ca lub opie­ku­na praw­ne­go po­sia­da­ją­ce­go wła­dzę ro­dzi­ciel­ską moż­li­wo­ści utrzy­my­wa­nia kon­tak­tu z ma­ło­let­nim w przy­słu­gu­ją­cym mu zgod­nie z pra­wem za­kre­sie7. Kon­se­kwen­cje po­rwa­nia ro­dzi­ciel­skie­go wpły­wa­ją nie­od­wra­cal­nie na roz­wój mło­de­go czło­wie­ka. Fun­da­cja Ita­ka, któ­ra spe­cja­li­zu­je się w po­szu­ki­wa­niach osób za­gi­nio­nych, udo­stęp­nia na swo­jej stro­nie in­for­ma­cję o tym, z ja­kich przy­czyn ro­dzi­ce po­ry­wa­ją swo­je dzie­ci. Są to:

7Za­rzą­dze­nie Nr 124 Ko­men­dan­ta Głów­ne­go Po­li­cji z dnia 4 czerw­ca 2012 r. w spra­wie pro­wa­dze­nia przez Po­li­cję po­szu­ki­wa­nia oso­by za­gi­nio­nej oraz po­stę­po­wa­nia w przy­pad­ku ujaw­nie­nia oso­by o nie­usta­lo­nej toż­sa­mo­ści lub zna­le­zie­nia nie­zna­nych zwłok oraz szcząt­ków ludz­kich.

– chęć ze­msty na by­łym part­ne­rze lub part­ner­ce,

– brak umie­jęt­no­ści po­ro­zu­mie­nia się w kwe­stii po­dzia­łu obo­wiąz­ków oraz miej­sca sta­łe­go po­by­tu dziec­ka,

– uciecz­ka przed prze­mo­cą fi­zycz­ną i psy­chicz­ną8.

8Na pod­sta­wie: www.ita­ka.org.pl, do­stęp: 25.01.2020.

Izo­la­cja od dru­gie­go ro­dzi­ca, sta­łe­go miej­sca za­miesz­ka­nia, naj­bliż­szych – krew­nych i przy­ja­ciół – przy­na­leż­no­ści do da­ne­go miej­sca po­wo­du­je w dziec­ku trau­mę na lata, a nie­rzad­ko na­wet na całe ży­cie.

W wa­ka­cje 2019 roku Pol­ską wstrzą­snę­ło za­gi­nię­cie 5-let­nie­go Da­wid­ka Żu­kow­skie­go. Ro­dzi­ce dziec­ka już od dłuż­sze­go cza­su nie mo­gli się ze sobą do­ga­dać. Kie­dy się oka­za­ło, że syn nie zo­stał od­wie­zio­ny do domu przez nie­po­ko­ją­co dłu­gi czas po wi­zy­cie u ojca, mat­ka za­wia­do­mi­ła or­ga­ny ści­ga­nia. Po­szu­ki­wa­nia 5-lat­ka trwa­ły 10 dni, me­dia wy­ko­na­ły wte­dy wspa­nia­łą pra­cę, re­la­cjo­nu­jąc wy­da­rze­nia z ca­łej ak­cji. Nie­ste­ty, wie­ści za­czę­ły przy­bie­rać dra­ma­tycz­ny wy­miar. Gdy do po­wszech­nej wia­do­mo­ści zo­sta­ła po­da­na in­for­ma­cja o sa­mo­bój­czej śmier­ci ojca Da­wi­da, za­kła­da­no naj­gor­sze. Mat­ka dziec­ka, wraz z sze­ro­kim gro­nem śle­dzą­cych to po­rwa­nie, wciąż mia­ła jed­nak na­dzie­ję, że Da­wi­dek od­naj­dzie się cały i zdro­wy. Tak się jed­nak nie sta­ło. Da­wid Żu­kow­ski zgi­nął z rąk swo­je­go ojca, któ­ry wie­lo­krot­nie dźgnął go no­żem w klat­kę pier­sio­wą. Męż­czy­zna wcze­śniej znę­cał się psy­chicz­nie nad żoną, był tak­że uwi­kła­ny w dłu­gi, któ­re były kon­se­kwen­cją jego uza­leż­nie­nia od gier ha­zar­do­wych. 31-let­nia ko­bie­ta, któ­ra w wy­ni­ku kon­flik­tu stra­ci­ła za­rów­no dziec­ko, jak i męża, wy­da­ła ofi­cjal­ne oświad­cze­nie, w któ­rym dzię­ko­wa­ła pol­skim oby­wa­te­lom za wspar­cie oraz wy­ra­ża­ła ci­chą proś­bę o po­zo­sta­wie­nie jej w spo­ko­ju przy­naj­mniej na okres ża­ło­by9.

9Na pod­sta­wie: https://dziennikzachodni.pl/dawid-zukowski-nie-zyje-wyniki-sekcji-zwlok-ostrze-noza-trafilo-w-serce-5letni-chlopiec-zginal-od-ran-klutych/ar/c1-14270355, do­stęp: 27.01.2020.

Upro­wa­dze­nia do­ty­czą nie tyl­ko dzie­ci. Ofia­rą po­ry­wa­czy pa­da­ją rów­nież ich byli part­ne­rzy lub ko­chan­ko­wie, któ­rzy pra­gną ze­msty lub chcą w ten spo­sób na­mó­wić by­łe­go part­ne­ra do po­wro­tu.

Czym jest PTSD?

Spe­cja­li­ści – psy­chia­trzy i psy­cho­lo­go­wie – okre­śla­ją tym ter­mi­nem kon­se­kwen­cje dra­ma­tycz­ne­go prze­ży­cia, czy­li po pro­stu zna­le­zie­nia się w nie­od­po­wied­nim miej­scu i cza­sie. Dla­cze­go?

Ofia­ry stre­su po­ura­zo­we­go to oso­by, któ­re w wy­ni­ku sy­tu­acji za­gra­ża­ją­cej ich zdro­wiu i ży­ciu są pod­da­wa­ne stre­so­wi, na któ­ry nie są psy­chicz­nie przy­go­to­wa­ne. Mimo że co­dzien­nie je­ste­śmy za­le­wa­ni pły­ną­cą z me­diów falą pe­sy­mi­stycz­nych do­nie­sień, któ­ra uzbra­ja nas w pew­ne­go ro­dza­ju świa­do­mość za­gro­żeń, gdy sami znaj­dzie­my się w trud­nej sy­tu­acji, zwy­kle nie je­ste­śmy w sta­nie jej w od­po­wied­ni spo­sób prze­two­rzyć. Syn­drom stre­su po­ura­zo­we­go może się roz­wi­nąć na sku­tek por­wa­nia, gwał­tu czy śmier­ci bli­skiej nam oso­by. Do­ty­ka tak­że we­te­ra­nów wo­jen­nych oraz więź­niów obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych, któ­rzy prze­by­wa­li w wa­run­kach sil­ne­go stre­su przez dłu­gi czas. Żeby się wy­zwo­lić z si­deł cho­ro­by, nie­zbęd­na jest in­ter­wen­cja spe­cja­li­stów – psy­chia­try, psy­cho­lo­ga – w naj­trud­niej­szych przy­pad­kach po­łą­czo­na z te­ra­pią środ­ka­mi far­ma­ko­lo­gicz­ny­mi.

Czym jest syn­drom sztok­holm­ski?

Syn­drom sztok­holm­ski to me­cha­nizm, któ­ry może, ale nie musi roz­wi­nąć się u oso­by po­rwa­nej. Po­le­ga on na na­wią­za­niu bli­skiej re­la­cji z po­ry­wa­czem w celu sa­mo­obro­ny. Ta tok­sycz­na re­la­cja może wy­wo­łać u ofia­ry chęć uspra­wie­dli­wia­nia opraw­cy i jego po­stę­po­wa­nia.

Dla­cze­go upro­wa­dzo­ny za­pa­da na syn­drom sztok­holm­ski? Bie­rze się on z chę­ci od­bu­do­wa­nia po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa – pod­sta­wo­wej po­trze­by każ­de­go czło­wie­ka. Stres, któ­ry ge­ne­ru­je po­rwa­nie, ode­rwa­nie od co­dzien­ne­go ży­cia i izo­la­cja od bli­skich, wy­wo­łu­ją w czło­wie­ku skraj­ne re­ak­cje. Na­zwa „syn­drom sztok­holm­ski” po­cho­dzi od wy­da­rze­nia, któ­re mia­ło miej­sce w 1973 roku, kie­dy w Szwe­cji dwóch męż­czyzn na­pa­dło na bank. W trak­cie ak­cji ra­bun­ko­wej sześć osób prze­by­wa­ją­cych w pla­ców­ce zo­sta­ło wzię­tych jako za­kład­ni­cy. Ak­cja ra­tun­ko­wa trwa­ła aż sześć dni, a jej roz­wój był bez­pre­ce­den­so­wy. Za­kład­ni­cy chcie­li bo­wiem, by wraz z nimi wy­pusz­czo­no rów­nież po­ry­wa­czy i po­zwo­lo­no im na uciecz­kę, na co nie chcia­ła się zgo­dzić po­li­cja. Wte­dy za­kład­ni­cy zwró­ci­li się prze­ciw­ko niej. Jed­na z prze­trzy­my­wa­nych ko­biet mó­wi­ła, że nie czu­je za­gro­że­nia ze stro­ny prze­stęp­ców, oba­wia się je­dy­nie eska­la­cji kon­flik­tu z po­li­cją i na­ra­że­nia ży­cia jej i in­nych za­kład­ni­ków przez dzia­ła­nia służb. Dzwo­ni­ła na­wet w tej spra­wie do mi­ni­stra. Osta­tecz­nie po­li­cja uży­ła gazu łza­wią­ce­go, a po­ry­wa­cze ska­pi­tu­lo­wa­li i od­da­li się w ręce władz. Po­rwa­ni i po­ry­wa­cze utrzy­my­wa­li póź­niej kon­takt, za­wią­za­ła się na­wet przy­jaźń mię­dzy ro­dzi­na­mi jed­nej z za­kład­ni­czek i jej opraw­cy.

Jak mo­że­my roz­po­znać syn­drom sztok­holm­ski? Psy­cho­lo­go­wie i psy­chia­trzy wy­szcze­gól­ni­li kil­ka cha­rak­te­ry­stycz­nych ob­ja­wów wy­stę­pu­ją­cych u oso­by, któ­ra za­pa­dła na syn­drom sztok­holm­ski. Taka oso­ba:

– Nie za­uwa­ża swo­jej krzyw­dy – dzie­je się tak choć­by w przy­pad­ku tok­sycz­nych związ­ków.

– Ba­ga­te­li­zu­je pro­blem – np. pra­cow­nik zmu­sza­ny do nie­ustan­nej pra­cy w go­dzi­nach nad­licz­bo­wych, tłu­ma­czy że to tyl­ko sy­tu­acja tym­cza­so­wa i uda­je, że nie jest to dla nie­go ża­den kło­pot.

– Uspra­wie­dli­wia dzia­ła­nia opraw­cy – „za­słu­ży­łam”, „miał cięż­ki dzień”, „to przez al­ko­hol”.

– Zga­dza się ze swo­im opraw­cą – do­sko­na­le ilu­stru­je to dzia­ła­nie sekt, któ­rych człon­ko­wie uwa­ża­ją guru za boga. To efekt ma­ni­pu­la­cji.

– Bro­ni opraw­cy – np. oso­ba gnę­bio­na przez part­ne­ra sta­ją­ca w jego obro­nie.

– Nie jest w sta­nie uciec, nie po­tra­fi uwol­nić się z trud­nej sy­tu­acji.

– Ma po­zy­tyw­ne uczu­cia do swo­je­go opraw­cy – mał­żon­ka da­rzy mi­ło­ścią bi­ją­ce­go ją męża, na­to­miast jest ne­ga­tyw­nie na­sta­wio­na do osób pró­bu­ją­cych ją ra­to­wać10.

10Na pod­sta­wie: https://www.po­rad­nikz­dro­wie.pl/zdro­wie/psy­chia­tria/syn­drom-sztok­holm­ski-gdy-ofia­ra-bro­ni-swo­je­go-kata-aa-3uei-eq3G-6dTd.html, do­stęp: 9.01.2020.

Child alert

Child Alert oka­zał się pew­ne­go ro­dza­ju re­wo­lu­cją w od­naj­dy­wa­niu po­rwa­nych lub za­gi­nio­nych dzie­ci przed ukoń­cze­niem 18. roku ży­cia.

Po­li­cja przy współ­pra­cy z me­dia­mi z kra­ju i za­gra­nicz­ny­mi – je­śli jest taka po­trze­ba – po­da­je wi­ze­ru­nek dziec­ka do ma­so­we­go wglą­du.

Żeby moż­na było uru­cho­mić Child Alert w kon­kret­nej sy­tu­acji, musi być speł­nio­nych kil­ka kry­te­riów:

– w dniu za­gi­nię­cia dziec­ko nie ukoń­czy­ło 18 lat,

– ist­nie­ją re­al­ne po­dej­rze­nia o po­rwa­niu i za­gro­że­niu zdro­wia i ży­cia dziec­ka,

– ro­dzic wy­ra­ził pi­sem­ną zgo­dę na udo­stęp­nia­nie wi­ze­run­ku dziec­ka,

– wia­ra w to, że uru­cho­mie­nie pro­ce­su Child Aler­tu bę­dzie w sta­nie po­móc od­na­leźć dziec­ko,

– ze­bra­nie wszyst­kich in­for­ma­cji na te­mat dziec­ka, w tym: wie­ku, wi­ze­run­ku, ubra­nia w dniu za­gi­nię­cia/po­rwa­nia.

Nu­mer alar­mo­wy Child Aler­tu 995.

Child Alert zo­stał uru­cho­mio­ny m.in. w przy­pad­kach wy­mie­nio­nych po­ni­żej:

Kwie­cień 2015 roku, 10-let­nia Maja z Wołcz­ko­wa zo­sta­ła po­rwa­na sprzed domu przez ob­ce­go męż­czy­znę. Po­ry­wacz zo­stał za­trzy­ma­ny na au­to­stra­dzie w Niem­czech, w sa­mo­cho­dzie była upro­wa­dzo­na dziew­czyn­ka. Wcze­śniej 10-lat­ka pró­bo­wa­ła ucie­kać, mia­ła zła­ma­ną nogę. Zob. https://tvn24.pl/pol­ska/po­rwa­nie-10-let­niej-mai-z-wolcz­ko­wa-ra­533888-3299770.

3-let­ni Fa­bian zo­stał po­rwa­ny przez ojca, któ­re­mu po­ma­ga­li człon­ko­wie or­ga­ni­za­cji Dziel­ny Tata. Ak­cja po­szu­ki­waw­cza trwa­ła 11 dni. Chłop­ca od­bi­to na au­to­stra­dzie. Zob. https://tvn24.pl/pol­ska/po­rwa­ny-3-let­ni-fa­bian-wro­cil-do-mat­ki-ra­600508-3320031.

Dla­cze­go sie­dem grze­chów głów­nych?

Roz­mo­wy z bo­ha­te­ra­mi mo­jej książ­ki, a na­stęp­nie jej pi­sa­nie spra­wi­ły, że przez ok. 9 mie­się­cy ży­łam w cią­głym stre­sie. Dużo cza­su spę­dzi­łam wów­czas na ana­li­zie ludz­kiej na­tu­ry. Zło, któ­re nie­ste­ty jest w nią wpi­sa­ne, sta­je się mo­to­rem do licz­nych dzia­łań de­struk­cyj­nych. Co jest za­tem jego fun­da­men­tem?

Sie­dem grze­chów głów­nych wy­od­ręb­nio­no za cza­sów pon­ty­fi­ka­tu pa­pie­ża Grze­go­rza Wiel­kie­go na prze­ło­mie V i VI wie­ku.

Py­cha – to nad­mier­na wia­ra we wła­sne siły i moż­li­wo­ści, któ­ra w mo­men­cie za­chwia­na, czę­sto pro­wa­dzi do agre­sji słow­nej.

Chci­wość – je­den z naj­bliż­szych czło­wie­ko­wi grze­chów, któ­ry uru­cha­mia w nim chęć bły­ska­wicz­ne­go zdo­by­cia bo­gac­twa.

Nie­czy­stość – do­pusz­cza się jej czło­wiek, któ­ry na­ru­sza za­sa­dy etycz­ne w od­nie­sie­niu do sfe­ry sek­su.

Za­zdrość – ro­dzi uczu­cie fru­stra­cji, skie­ro­wa­na jest prze­ciw­ko do­bru dru­gie­go czło­wie­ka, wy­ni­ka z po­czu­cia za­gro­że­nia wła­snej war­to­ści i pla­nów. To pró­ba uda­rem­nia­nia re­ali­za­cji, a na­wet nisz­cze­nia źró­deł szczę­ścia in­nych w celu za­pew­nie­nia so­bie do­stę­pu do nich. Oso­ba za­zdro­sna nie­rzad­ko my­śli, że w ten spo­sób uda jej się unik­nąć uczu­cia po­ni­że­nia11.

11Na pod­sta­wie: https://info.do­mi­ni­ka­nie.pl/2014/01/kto-wy­my­slil-sie­dem-grze­chow/, do­stęp: 14.01.2020.

Ła­kom­stwo – od­zna­cza się przede wszyst­kim bra­kiem opa­no­wa­nia i sa­mo­kon­tro­li, za­tra­ca­niem się w je­dze­niu i pi­ciu.

Gniew – jest re­ak­cją emo­cjo­nal­ną, któ­ra w krót­kim cza­sie pro­wa­dzi do agre­sji. Gniew od­czu­wa­my w kon­se­kwen­cji nie­po­wo­dze­nia lub wzbu­rze­nia.

Le­ni­stwo – to de­struk­cyj­na bez­czyn­ność, uni­ka­nie wy­zwań, brak dą­że­nia do osią­gnię­cia wyż­sze­go po­zio­mu ży­cia du­cho­we­go.

Sie­dem grze­chów głów­nych z nie­wy­ja­śnio­nych przy­czyn jest naj­bliż­szych czło­wie­ko­wi. Po­peł­nie­nie jed­ne­go z nich pro­wa­dzi do ko­lej­nych nie­go­dzi­wych czy­nów. Li­sta sied­miu grze­chów głów­nych ma so­lid­ną kon­struk­cję, po­nie­waż od­no­si się do sła­bo­ści wy­ni­ka­ją­cych z nad­użyć na róż­nych płasz­czy­znach ży­cia. Każ­de­mu z nas jest trud­no oprzeć się po­ku­som. Po­peł­nia­nie tych grze­chów przy­czy­nia się do czy­nie­nia zła, czę­sto bliź­nie­mu. A co naj­gor­sze, w prze­ko­na­niu opraw­cy zło jest atrak­cyj­ne i uwo­dzi­ciel­skie, nie ma z jego po­wo­du wy­rzu­tów su­mie­nia, a w nie­któ­rych przy­pad­kach przy­no­si mu wręcz sil­ną sa­tys­fak­cję.

Dla­cze­go czło­wiek sta­je się po­ry­wa­czem? Czy jest tak jak w teo­rii Ter­ry’ego Eagle­to­na, któ­ry pod­kre­ślał w ese­ju Zło12, że źró­dłem wszel­kich form zbrod­ni jest upo­śle­dzo­ne ego lub kom­plet­ny bra­ku sa­tys­fak­cji z wła­snej eg­zy­sten­cji? Czy te od­czu­cia – scho­wa­ne głę­bo­ko, ma­ją­ce kon­takt wy­łącz­nie z pod­świa­do­mo­ścią – de­ter­mi­nu­ją w nas zło, któ­re przy­bie­ra naj­gor­sze for­my dzia­łań wo­bec bliź­nich? Pro­szę, prze­my­śl­cie so­bie te kwe­stie. Oso­bi­ście my­ślę, że ów esej po­wi­nien się stać obo­wiąz­ko­wą lek­tu­rą każ­de­go re­so­cja­li­zo­wa­ne­go osa­dzo­ne­go.

12Ter­ry Eagle­ton, Zło, Wy­daw­nic­two Czy­tel­nik, 2012.

Aby uzu­peł­nić wia­do­mo­ści za­war­te w tej książ­ce, pro­po­nu­ję Ci, dro­gi Czy­tel­ni­ku, za­po­zna­nie się z li­stą po­zy­cji fil­mo­wych i książ­ko­wych, któ­re wy­bra­łam z my­ślą o To­bie.

„Gdy dłu­go spo­glą­da­my w ot­chłań, ot­chłań spo­glą­da rów­nież w nas”.

Fry­de­ryk Nie­tz­sche

PYCHA

MAŁGOSIAJOSELEFICZ

Po wie­lu la­tach spo­ty­kam się z ko­le­żan­ką, z któ­rą już po­nad de­ka­dę temu by­łam w jed­nej gru­pie na stu­diach. Z Mał­go­sią ni­g­dy nie by­ły­śmy szcze­gól­nie bli­sko, a mimo to po kon­sul­ta­cji z mę­żem zde­cy­do­wa­ła się za­pro­sić mnie do swo­je­go domu i opo­wie­dzieć mi hi­sto­rię, któ­ra wpły­nę­ła na jej losy. Jej szcze­re za­ufa­nie do mnie moc­no mnie wzru­szy­ło. Spo­ty­ka­jąc oso­by po ogrom­nej trau­mie, z któ­ry­mi kie­dyś ze­tknę­ły się na­sze losy, za­czy­na­my czuć się za­gro­że­ni. W gło­wie po­ja­wia­ją się my­śli: A co gdy­by to tra­fi­ło na mnie? Lub wręcz od­wrot­nie: Dla­cze­go nie za­uwa­ży­łam, że z moją ko­le­żan­ką dzie­je się coś złe­go? Prze­cież nie bez po­wo­du zre­zy­gno­wa­ła ze swo­ich ma­rzeń i wró­ci­ła do ro­dzin­ne­go mia­stecz­ka, obie­caw­szy so­bie, że ni­g­dy już go nie opu­ści, bo nie chce ry­zy­ko­wać zdro­wia i ży­cia.

Mał­go­sia zre­zy­gno­wa­ła z ma­rzeń o wiel­kim mie­ście, z ob­ra­ca­nia się w sfe­rze wol­no­my­śli­cie­li, nie­oba­wia­ją­cych się ry­zy­ka, każ­de­go dnia wy­sta­wia­ją­cych sie­bie na pró­bę.

Dla­cze­go?

Praw­da o jej tra­ge­dii po­win­na po­zo­stać w świa­do­mo­ści każ­de­go z nas. Bo bez wzglę­du na to, czy miesz­ka­my na wsi, czy w mie­ście, zło czai się na każ­dym kro­ku. Bądź­my więc czuj­ni.

Zwra­caj­my uwa­gę na za­cho­wa­nia bli­skich nam lu­dzi, bo sta­ty­sty­ki nie­ste­ty nie kła­mią: krzyw­da naj­czę­ściej spo­ty­ka nas z ich stro­ny.

Mał­go­sia pa­dła ofia­rą zra­nio­nych uczuć by­łe­go chło­pa­ka. Chło­pa­ka, któ­ry nie po­ra­dził so­bie z tym, że ja­kaś „wie­śnia­ra” od­rzu­ca jego wzglę­dy, sko­ro po­cho­dzi z ro­dzi­ny wpły­wo­wych, bo­ga­tych lu­dzi. Prze­cież taki męż­czy­zna może wszyst­ko i może mieć każ­dą ko­bie­tę. Ale czy na pew­no?

Zre­zy­gno­wa­łaś ze stu­diów, wy­pro­wa­dzi­łaś się z du­że­go mia­sta. Dla­cze­go?

Nie mia­łam in­ne­go wy­bo­ru. Nie po­tra­fi­łam już nor­mal­nie funk­cjo­no­wać, mia­łam na­pa­dy lęku, wy­da­wa­ło mi się, że do­sta­ję za­wa­łu ser­ca, umie­ram. Stra­ci­łam po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa, nie mo­głam już dłu­żej żyć wśród ob­cych lu­dzi. Prze­ra­żał mnie kon­takt z nimi. W domu cze­kał na mnie były chło­pak z li­ceum, po­my­śla­łam, że to je­dy­na szan­sa, żeby wyjść za mąż i mieć dzie­ci. Poza tym ko­cha­łam Grze­sia, wie­dzia­łam, że bę­dzie­my mie­li do­bre ży­cie. Ba­łam się tyl­ko, czy mnie przyj­mie po tym wszyst­kim, co się sta­ło. Czy nie wy­czu­je, że sta­łam się zgni­łym owo­cem. W uszach mi dud­ni­ło, jak ze zła­ma­nym ser­cem krzy­czał, że w du­żym mie­ście nic do­bre­go na dziew­czy­nę nie cze­ka. Że jesz­cze wró­cę, będę pro­si­ła, żeby mnie przy­jął z po­wro­tem. Jego sło­wa sta­ły się sa­mo­speł­nia­ją­cą się prze­po­wied­nią.

Co masz na my­śli?

Pew­nie do­brze pa­mię­tasz P. Cho­ciaż się za bar­dzo wte­dy nie kum­plo­wa­ły­śmy, ty by­łaś z tych od­waż­nych i zdol­nych, ja ra­czej z tych prze­ła­mu­ją­cych kom­plek­sy i lęki.

By­łaś naj­ład­niej­szą dziew­czy­ną na roku. Czy mo­że­my nadać P. ja­kieś fik­cyj­ne imię? Na przy­kład Pio­trek?

No więc by­li­śmy z Piotr­kiem parą, od­kąd wspól­nie z ko­le­żan­ką wy­na­ję­ły­śmy po­kój w jego miesz­ka­niu. Pio­trek po­cho­dził z bar­dzo bo­ga­tej ro­dzi­ny, ro­dzi­ce za­pew­ni­li mu do­sko­na­ły start. Miesz­ka­nie z moż­li­wo­ścią wy­na­ję­cia dwóch po­ko­jów, co da­wa­ło mu za­bez­pie­cze­nie fi­nan­so­we, i sa­mo­chód, któ­rym do­jeż­dżał na uczel­nię. Szyb­ko wpa­dli­śmy so­bie w oko, on wy­ga­da­ny, od­waż­ny, przy­stoj­ny, bar­dzo mi im­po­no­wał in­te­lek­tem i, ogól­nie mó­wiąc, roz­ma­chem oraz taką świa­to­wo­ścią. Od dziec­ka dużo po­dró­żo­wał z ro­dzi­ca­mi, miał za­wsze garść aneg­dot do opo­wie­dze­nia, lu­dzie go lu­bi­li.

Było w nim coś nie­szcze­re­go. Zgry­wał się, chciał wszyst­kim za­im­po­no­wać port­fe­lem za­miast oso­bo­wo­ścią.

W trak­cie by­cia ra­zem i wspól­ne­go miesz­ka­nia bar­dzo się do sie­bie zbli­ży­li­śmy. Szyb­ko się oka­za­ło, że Pio­trek mie­wa na­pa­dy de­pre­sji, zwąt­pie­nia w sie­bie. Ro­dzi­ce strasz­nie go ci­snę­li, żeby zmie­nił kie­ru­nek stu­diów z dzien­ni­kar­stwa na pra­wo, bo to mu da bez­piecz­ną przy­szłość i po­wa­ża­ny za­wód. W skró­cie, cy­tu­jąc jego ojca: „Nikt mu ni­g­dy nie pod­sko­czy”. Pio­trek się jed­nak za­wziął, świet­nie pi­sał, bar­dzo dużo czy­tał. Miał tyl­ko pro­blem z ludź­mi, mam wra­że­nie, że nie bar­dzo ich lu­bił. Pierw­szy alar­mu­ją­cy sy­gnał do­tarł do mnie, gdy po­wie­dział, że je­ste­śmy już do­ro­śli i on bę­dzie mnie utrzy­my­wał, ale chce, że­by­śmy za­miesz­ka­li sami i po­dzię­ko­wa­li lo­ka­to­rom. Tak też się sta­ło. Z po­cząt­ku my­śla­łam, że zła­pa­łam Pana Boga za nogi. Oto ja, dziew­czy­na z ma­łe­go mia­sta w gó­rach, miesz­kam w wiel­kiej aglo­me­ra­cji, co­dzien­nie luk­su­so­wym sa­mo­cho­dem pod­wo­zi mnie do szko­ły mój wspa­nia­ły chło­pak, no żyć, nie umie­rać.

Chy­ba nie ma nic złe­go w miesz­ka­niu ra­zem? Kie­dy w wa­szym ży­ciu po­ja­wi­ły się pro­ble­my?

Przy­je­cha­li do nas ro­dzi­ce Piotr­ka, jego mama od po­cząt­ku pod­cho­dzi­ła do mnie z dy­stan­sem, żeby nie po­wie­dzieć wro­go­ścią. Oj­ciec miał pro­blem z tym, że Pio­trek mnie utrzy­mu­je. Ni­g­dy nie chcia­łam żyć na czyjś ra­chu­nek, ale Pio­trek wo­lał trzy­mać mnie bli­sko, niż wy­sy­łać do pra­cy po za­ję­ciach. Mó­wił, że je­stem jego siłą i in­spi­ra­cją, więc dla­cze­go mia­łam mu nie ulec? Ro­dzi­ce zro­bi­li mu cały wy­kład. Po­wie­dzie­li dość gło­śno, ma­jąc świa­do­mość że z dru­gie­go po­ko­ju będę wszyst­ko sły­sza­ła, że ta­kich jak ja są mi­lio­ny, że nie war­to. Nic go ze mną nie cze­ka, poza tym jest jesz­cze mło­dy i po­wi­nien się wy­szu­mieć, bo póź­niej to się na nim i jego przy­szłym, po­waż­nym już związ­ku ze­mści. Pio­trek pła­kał, krzy­czał. Ugiął się jed­na­kię, gdy za­gro­zi­li, że odłą­czą go od źró­deł­ka. Wte­dy przy­szła do mnie jego mat­ka. Wiesz, już sama za­czę­łam się pa­ko­wać. Uśmiech­nę­ła się do mnie, dała mi 1000 zło­tych i wy­pro­si­ła z domu. Pio­trek na­wet się ze mną nie po­że­gnał.

Mu­sia­łaś się czuć okrop­nie.

Czu­łam się jak śmieć. Wte­dy po raz pierw­szy zro­zu­mia­łam, jak wpły­wo­wi lu­dzie mogą w pro­sty spo­sób znisz­czyć dru­gie­go czło­wie­ka, zwłasz­cza że nie mają pro­ble­mu, żeby ro­bić to na­wet swo­je­mu wła­sne­mu dziec­ku. Prze­pro­wa­dzi­łam się do ko­le­żan­ki, z któ­rą z po­cząt­ku miesz­ka­łam u Piotr­ka. Prze­pła­ka­łam resz­tę week­en­du, ona mnie po­cie­sza­ła, że i tak nic by z tego nie było. W po­nie­dzia­łek po­szłam na za­ję­cia jak gdy­by ni­g­dy nic.

Pio­trek nie po­dej­mo­wał pró­by kon­tak­tu? Ty go nie szu­ka­łaś?

Po­sta­no­wi­łam wy­przeć całą sy­tu­ację. Na py­ta­nia ko­le­gów, co się z nim dzie­je, mó­wi­łam, że się wy­pro­wa­dził, bo chce się do­stać na stu­dia praw­ni­cze w ro­dzin­nym mie­ście. Nie chcia­łam żeby lu­dzie pa­trzy­li na mnie jak na ofia­rę, mia­łam dość upo­ko­rzeń. Wszyst­ko się zmie­ni­ło, gdy Pio­trek za­czął po­ja­wiać się przed blo­kiem, w któ­rym miesz­ka­łam. To Syl­wia – moja współ­lo­ka­tor­ka – pierw­sza go za­uwa­ży­ła. Naj­pierw po­my­śla­łam, że się po­my­li­ła, bo prze­cież Pio­trek, szu­ka­jąc kon­tak­tu, za­dzwo­nił­by do drzwi, wszedł na górę. Pa­mię­tam do dziś, jak pew­ne­go piąt­ko­we­go po­po­łu­dnia, był sty­czeń, więc już było ciem­no, je­cha­łam z wiel­ką wa­liz­ką do domu ro­dzin­ne­go. Wa­liz­ka bar­dzo mi cią­ży­ła, nie mia­łam pie­nię­dzy na tak­sów­kę, szłam na przy­sta­nek tram­wa­jo­wy. Na­gle Pio­trek za­trzy­mał się przy mnie sa­mo­cho­dem i za­pro­po­no­wał, że pod­rzu­ci mnie na dwo­rzec. Wsia­dłam do sa­mo­cho­du, by­łam cie­ka­wa, co u nie­go sły­chać. W su­mie sama tro­chę za nim tę­sk­ni­łam, roz­sta­li­śmy się bez po­że­gna­nia, miło mi było go zo­ba­czyć. Roz­ma­wia­li­śmy jak gdy­by ni­g­dy nic do cza­su, aż za­py­ta­łam o jego ro­dzi­ców (pau­za).

Ni­g­dy nie wi­dzia­łam cze­goś ta­kie­go u dru­giej oso­by, tak ogrom­nej zmia­ny z ła­god­ne­go, zna­jo­me­go mi czło­wie­ka w ko­goś cho­re­go, z obłę­dem w oczach. Zmia­na o 180 stop­ni. Pio­trek wy­krzy­czał, że mam się nie wy­po­wia­dać na te­mat jego ro­dzi­ców, bo nic o nich nie wiem, po czym ude­rzył mnie pię­ścią w nos, a póź­niej kil­ka razy w gło­wę. Świat za­wi­ro­wał mi przed ocza­mi. Nie spo­dzie­wa­łam się ata­ku. Na­stęp­ne co pa­mię­tam, to jak my­śla­łam tyl­ko o tym, żeby prze­chy­lić gło­wę, bo mogę się udła­wić krwią.

Stra­ci­łaś przy­tom­ność?

Pa­mię­tam, jak się obu­dzi­łam w miesz­ka­niu Piotr­ka. By­łam przy­wią­za­na do łóż­ka tak moc­no, że nie mo­głam po­ru­szyć rę­ka­mi ani no­ga­mi. Od razu za­czę­łam pła­kać, ba­łam się, co się ze mną sta­nie. Nie chcę i nie mogę wra­cać do tam­tych wy­da­rzeń. Po­wiem tyl­ko, że Pio­trek na­pi­sał do mo­ich ro­dzi­ców, że mu­szę jed­nak zo­stać na miej­scu, bo do­sta­łam ja­kąś eks­tra­pra­cę za ba­rem i mogę do­brze za­ro­bić. Kie­dyś nie było iPho­ne’ów, blo­kad w te­le­fo­nie. Mama przy­ję­ła in­for­ma­cję do wia­do­mo­ści i była spo­koj­na, pod­czas gdy ja… (płacz).

Prze­ży­wa­łaś kosz­mar.

Wi­dzia­łam czło­wie­ka, któ­re­go kie­dyś chy­ba na­wet ko­cha­łam, w sza­le. Bił się po gło­wie, pła­kał, pił, wcią­gał ja­kieś do­pa­la­cze, po któ­rych ga­dał jak na­krę­co­ny. Po­tem bił mnie i gwał­cił. Gwał­cił i bił. Moje ręce i nogi po dwóch dniach były sła­be, mia­łam po­zry­wa­ne ścię­gna, dło­nie i sto­py były gra­na­to­we, by­łam cała we krwi i si­nia­kach. Na­wet tam, na dole (pau­za).

Kto cię ura­to­wał?

Za­nie­po­ko­je­ni ro­dzi­ce Piotr­ka, bo przez dłuż­szy czas się z nimi nie kon­tak­to­wał. Na­gle wpa­dli do miesz­ka­nia, wy­bu­dza­jąc nas z ja­kie­goś strasz­ne­go le­tar­gu. Pio­trek lał mi na twarz wód­kę, po­da­wał ja­kieś leki, bo pła­ka­łam, że wszyst­ko mnie boli. Po dwóch dniach bez je­dze­nia by­łam wy­koń­czo­na, w skraj­nym stre­sie, obo­la­ła. Za­sta­li mnie w sta­nie, któ­ry jesz­cze po­tę­go­wał moje po­czu­cie by­cia śmie­ciem. Czu­łam się jak ja­kieś zwie­rzę w klat­ce, któ­re­mu źli lu­dzie mogą zro­bić wszyst­ko i nie po­nio­są za to żad­nych kon­se­kwen­cji. To jest naj­gor­sze. Mimo że od lat mam sta­bil­ną sy­tu­ację ro­dzin­ną i dwo­je wspa­nia­łych dzie­ci, to gdzieś z tyłu gło­wy da­lej mam po­czu­cie by­cia tym zwie­rzę­ciem. To, co zro­bi­li ci lu­dzie, do ja­kie­go sta­nu do­pro­wa­dzi­li swo­je wła­sne dziec­ko, spra­wi­ło, że w za­sa­dzie ni­g­dy nie mia­łam żalu do Piotr­ka, tyl­ko do jego ro­dzi­ców.

Jak się za­cho­wa­li, gdy zo­ba­czy­li was w tym sta­nie?

Byli opa­no­wa­ni. Od razu za­czę­li dzia­łać, by­łam zdzi­wio­nam, jak kal­ku­lo­wa­li i pla­no­wa­li mię­dzy sobą, jak za­pa­no­wać nad sy­tu­acją. Oj­ciec wsa­dził Piotr­ka pod prysz­nic, dali mu ja­kieś leki i po­ło­ży­li w po­ko­ju obok. Mnie jego mat­ka też po­da­ła leki, mó­wi­ła, że wszyst­ko bę­dzie w po­rząd­ku, że wkrót­ce o wszyst­kim za­po­mnę. Nie wiem, ile cza­su upły­nę­ło. Obu­dzi­łam się w czy­stej sy­pial­ni, wy­ką­pa­na i z opa­trzo­ny­mi ra­na­mi, ale wciąż po­ra­nio­na psy­chicz­nie i fi­zycz­nie. Gdy mat­ka Piotr­ka zo­ba­czy­ła, że się obu­dzi­łam, po­szła do po­ko­ju obok po ja­kie­goś fa­ce­ta, któ­ry przed­sta­wił mi się jako psy­chia­tra Piotr­ka. Wy­tłu­ma­czył mi, że Pio­trek ma de­pre­sję i zo­stał skie­ro­wa­ny na le­cze­nie psy­chia­trycz­ne, a jego ro­dzi­ce chcą za­bez­pie­czyć moją przy­szłość za po­zo­sta­wie­nie „spra­wy” w czte­rech ścia­nach. Męż­czy­zna, bo nie mam po­ję­cia, kim fak­tycz­nie był, wy­ja­śnił mi sta­now­czo, że nie war­to za­głę­biać się w tę „sy­tu­ację” i je­śli tego nie zro­bię, mam szan­sę od­bu­do­wać swo­je ży­cie. Wró­ci­łam do domu ro­dzin­ne­go. Oj­ciec Piotr­ka wy­ku­pił dłu­gi mo­ich ro­dzi­ców, mi po­da­ro­wa­li ka­wa­ler­kę i dali „od­pra­wę”, któ­ra wy­star­czy­ła na kil­ka mie­się­cy ży­cia. To miał być czas na mój po­wrót do ko­rze­ni.

Uda­ło ci się do nich wró­cić?

Nikt nie jest mi już w sta­nie za­pew­nić po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, żad­ne pie­nią­dze nie zre­kom­pen­su­ją mi bólu, upo­ko­rze­nia, stra­chu, kosz­ma­rów sen­nych, ja­kichś mar, któ­re do mnie przy­cho­dzi­ły. Wierz mi, że nie by­łam w sta­nie pra­co­wać, roz­ma­wiać z męż­czy­zna­mi. Nie wiem, jak by się to skoń­czy­ło, gdy­by nie Grze­siek, któ­ry gdzieś cały czas na mnie cze­kał. Jego mi­łość, tro­ska i współ­czu­cie po­sta­wi­ły mnie na nogi. Je­stem prze­ko­na­na, że gdy­by nie on… (płacz).

Po­peł­ni­ła­byś sa­mo­bój­stwo?

Tak, mia­łam na­wet plan, żeby to zro­bić w ogro­dzie ro­dzi­ców Piotr­ka. Chcia­łam ich wpę­dzić w wy­rzu­ty su­mie­nia, pra­gnę­łam, żeby te cy­bor­gi po­czu­ły, co to praw­dzi­we pro­ble­my. Ból, strach, za­gro­że­nie ży­cia, gwałt na nich.

Czy Pio­trek póź­niej się z tobą kon­tak­to­wał?

Nie, nie było żad­nych prób. Jego ro­dzi­ce zresz­tą mnie za­pew­ni­li, że ni­g­dy do tego nie doj­dzie.

Wiesz, co się z nim sta­ło? Czy wy­szedł na pro­stą?

Grze­siek się tym in­te­re­so­wał, ale ni­g­dy nie roz­ma­wia­li­śmy na ten te­mat. Nie wra­ca­my do tego. Sta­ram się za­pew­nić swo­im dzie­ciom dom pe­łen mi­ło­ści, tro­ski i sza­cun­ku do dru­gie­go czło­wie­ka. Cza­sa­mi tyl­ko mi żal dziew­czy­ny, któ­rą by­łam: ona była czy­sta, mia­ła ma­rze­nia, po­mysł na sie­bie. Nie uda­ło się jej.

Je­steś wy­jąt­ko­wa, Mał­go­siu, pa­mię­taj o tym za­wsze.

Dzię­ki, Mo­nia (płacz).

PYCHA

KATARZYNA WERNER

Pani Ka­ta­rzy­na jest atrak­cyj­ną ko­bie­tą, a jak po­ka­zu­ją dzie­je świa­ta, pięk­nym ko­bie­tom ni­g­dy nie żyło się ła­two. Mu­szą się one dwa razy bar­dziej sta­rać o to, by bra­no je na po­waż­nie. Moja bo­ha­ter­ka stoi przed naj­więk­szym wy­zwa­niem w swo­im ży­ciu: od po­nad mie­sią­ca nie ma kon­tak­tu z sy­nem po­rwa­nym przez jej by­łe­go męża Mar­ka.

Ze wzglę­du na sza­le­ją­cą pan­de­mię ko­ro­na­wi­ru­sa13 roz­pra­wa o przy­zna­nie jej praw do dziec­ka się prze­cią­ga.

13Nowy ko­ro­na­wi­rus SARS-Cov-2 wy­wo­łu­je cho­ro­bę o na­zwie CO­VID-19. Cho­ro­ba ob­ja­wia się naj­czę­ściej go­rącz­ką, kasz­lem, dusz­no­ścia­mi, bó­la­mi mię­śni, zmę­cze­niem. Zob. https://www.gov.pl/web/zdro­wie/co-mu­sisz-wie­dziec-o-ko­ro­na­wi­ru­sie.

W trak­cie roz­mo­wy te­le­fo­nicz­nej pani Ka­ta­rzy­na opo­wie­dzia­ła o naj­trud­niej­szym wy­zwa­niu, z ja­kim przy­szło jej się zmie­rzyć. Mimo zła­ma­ne­go ser­ca nie od­pusz­cza.

Nie wi­dzia­ła swo­je­go syn­ka już od po­nad 5 ty­go­dni. Boi się, jak dłu­go jesz­cze znie­sie roz­łą­kę z dwu­let­nim Aro­nem.

Nie ma pani kon­tak­tu z sy­nem już od po­nad 5 ty­go­dni.

Na po­cząt­ku li­czy­łam każ­dą go­dzi­nę. Mi­ja­ją­cy czas za­czął mnie jed­nak przy­tła­czać psy­chicz­nie. Cała sy­tu­acja spra­wia, że mam zła­ma­ne ser­ce. W Pol­sce po­rwa­nia ro­dzi­ciel­skie nie są re­gu­lo­wa­ne przez pra­wo, dla­te­go gdzieś w świa­do­mo­ści ludz­kiej są po­wszech­nie ak­cep­to­wal­ne. Mój były mąż lu­bił to­wa­rzy­stwo in­nych ko­biet, do­pusz­czał się wo­bec mnie prze­mo­cy psy­chicz­nej i fi­zycz­nej. Kie­dy sy­tu­acja za­czę­ła się ro­bić nie­bez­piecz­na, po­sta­no­wi­łam wy­pro­wa­dzić się z syn­kiem i za­wal­czyć o jego god­ne ży­cie. Mia­łam wra­że­nie, że wła­sne­go już nie od­bu­du­ję.

Jak do­szło do po­rwa­nia Aro­na?

14 lu­te­go za­dzwo­ni­ła do mnie po­li­cja, że dziec­ko, mimo bra­ku zgo­dy na od­bie­ra­nie go ze żłob­ka przez ojca, zo­sta­ło z nie­go za­bra­ne.

Jak to moż­li­we, że mimo bra­ku pani zgo­dy w pla­ców­ce od­da­no mu dziec­ko?

Mój były mąż po­wie­dział wy­cho­waw­czy­niom, że jest oj­cem Aro­na, na­zwi­ska się zga­dza­ły, więc pa­nie mimo umo­wy na wy­łącz­ność od­bie­ra­nia dziec­ka prze­ze mnie od­da­ły mu je. Z re­la­cji pań wy­ni­ka­ło, że oj­ciec dziec­ka był nie­ugię­ty. Prze­ko­ny­wał, że sko­ro nie ma są­do­we­go za­ka­zu od­bie­ra­nia dziec­ka, ma do nie­go peł­ne pra­wo. Pa­nie, sły­sząc to, wy­stra­szy­ły się i po­zwo­li­ły, by Aron po­szedł z oj­cem.

Co na­stą­pi­ło póź­niej?

Cał­ko­wi­ta izo­la­cja od dziec­ka, brak kon­tak­tu z by­łym mę­żem i syn­kiem. Nie wiem nic. Obec­na sy­tu­acja w kra­ju tyl­ko po­głę­bia mój strach.

Jak wy­glą­da­ły spo­tka­nia ojca z sy­nem po pani wy­pro­wadz­ce z domu?

Oj­ciec wi­dy­wał Aro­na, kie­dy tyl­ko miał na to ocho­tę, od­wo­ził go rów­nież, mimo że usta­le­nia czę­sto były cał­kiem inne. Chcia­łam jed­nak by syn miał ojca, nie chcia­łam by od­czu­wał nasz kon­flikt. Sy­tu­acja sta­ła się na­pię­ta w mo­men­cie, gdy za­czę­łam pra­co­wać w więk­szym wy­mia­rze go­dzin. Na­pi­sa­łam po­zew o za­bez­pie­cze­nie pie­czy i usta­le­nie kon­tak­tów ro­dzi­ciel­skich. Ze wzglę­du na strach przed taką sy­tu­acją, któ­ra wła­śnie na­stą­pi­ła, czy­li po­rwa­niem ro­dzi­ciel­skim, oj­ciec nie wi­dy­wał dziec­ka przez czte­ry ty­go­dnie. Chcia­łam, by ich spo­tka­nia były ure­gu­lo­wa­ne, a nie wy­ni­ka­ły z do­bre­go bądź złe­go sa­mo­po­czu­cia ojca, któ­ry jest nie­sta­bil­ny emo­cjo­nal­nie i ma ce­chy psy­cho­pa­tycz­ne. Jed­nak z uwa­gi na do­bro syna po­zwa­la­łam na co­dzien­ny kon­takt przez te­le­fon, wy­sy­ła­łam mu jego zdję­cia, wie­dział o jego po­stę­pach, a tak­że o in­fek­cjach itp.

Dla­cze­go tak na­praw­dę były mąż po­rwał Aro­na?

Mój były mąż chciał mnie skrzyw­dzić. Nie znam mat­ki, któ­ra nie ko­cha swo­ich dzie­ci po­nad wła­sne do­bro i ży­cie.

Czy jest oso­ba, któ­ra może mieć wpływ na by­łe­go męża? Ktoś z ro­dzi­ny, kto może prze­ko­nać ojca Aro­na, że ro­biąc ta­kie rze­czy, naj­bar­dziej krzyw­dzi dziec­ko?

Mój były mąż żyje w po­czu­ciu, że jest oso­bą wpły­wo­wą, utrzy­mu­je go mat­ka, do tego w trak­cie na­sze­go wie­lo­let­nie­go związ­ku nie przy­pro­wa­dził do na­sze­go domu ani jed­ne­go przy­ja­cie­la, co za­czę­łam ro­zu­mieć do­pie­ro z cza­sem. Po pro­stu nikt go nie lubi. Po­li­cja jest bez­rad­na wo­bec po­rwa­nia ro­dzi­ciel­skie­go, tak na­praw­dę, cze­ka się wy­łącz­nie na roz­wią­za­nie spra­wy cy­wil­nej w są­dzie. W tym cza­sie może się stać wszyst­ko. Były mąż nie od­bie­ra te­le­fo­nów, nie otwie­ra drzwi: ukry­wa się za wy­so­kim ogro­dze­niem domu, któ­ry opusz­cza tyl­ko w naj­pil­niej­szych spra­wach. Jak moż­na so­bie wy­obra­zić, w cza­sie izo­la­cji nie mam do­stę­pu do jego miej­sca za­miesz­ka­nia. Na­pi­sa­łam o swo­jej sy­tu­acji na por­ta­lach po­świę­co­nych po­śred­nic­twu pra­cy opie­ku­nek i niań. Li­czy­łam tak­że na wspar­cie in­nych ma­tek. Spo­tka­łam się wy­łącz­nie z hej­tem. Za­rów­no nia­nie, jak i inne mat­ki uwa­ża­ły, że sko­ro za­bra­no mi dziec­ko, to na pew­no je­stem złą mat­ką. Przy­znam, że nie przy­go­to­wa­łam się na ko­lej­ny tak sil­ny cios, i to jesz­cze ze stro­ny ko­biet.

Co pa­nią naj­bar­dziej boli w za­ist­nia­łej sy­tu­acji?

To, że stać mnie na wy­na­ję­cie dwóch do­brych ad­wo­ka­tów, a oni są bez­rad­ni wo­bec tej sy­tu­acji… Nie mó­wię na­wet o za­bra­niu syna do domu, ale chcia­ła­bym zo­ba­czyć, że Aron jest cały i zdro­wy, przy­tu­lić go, uło­żyć do snu.

Co się sta­ło w pań­stwa ży­ciu, że była pani zmu­szo­na opu­ścić wspól­ny dom?

Zimą ze­szłe­go roku, kie­dy za­czę­ło już być mroź­no, były mąż wsz­czął ko­lej­ną awan­tu­rę. Po­wie­dział, że mu przesz­ka­dza­my, że się z nami mę­czy i nu­dzi. Że nie może wyjść na mia­sto ani przy­pro­wa­dzić do domu ko­le­żan­ki, bo cały czas mu sie­dzi­my na gło­wie. Tej nocy spa­li­śmy w ho­te­lu, na­stęp­nie zna­la­złam bez­piecz­ny azyl dla sie­bie i syn­ka. Na dłu­gi czas mia­łam spo­kój, oj­ciec Aro­na nie chciał mieć z nim kon­tak­tu. Do­pie­ro po ja­kimś cza­sie so­bie uro­ił, że bar­dzo go ko­cha i nie może bez nie­go żyć. Do­dam, że miał już plan, bo pró­bo­wał wy­mu­sić na mnie od­da­nie pasz­por­tu syna. Czu­jąc, że może chcieć go za­brać do Du­ba­ju, gdzie miesz­ka jego cała ro­dzi­na, nie wy­da­łam mu tego pasz­por­tu. To by była dla Aro­na po­dróż w jed­ną stro­nę, ser­ce by mi pę­kło, że już ni­g­dy go nie zo­ba­czę.

Jak chce prze­ko­nać sąd, by po­zwo­lił Aro­no­wi z nim miesz­kać?

W po­zwie na­pi­sał, że ma duży dom i dwa sa­mo­cho­dy, dla­te­go Aron bę­dzie miał przy nim lep­sze ży­cie. W przy­szło­ści za­pew­ni mu naj­lep­sze wy­kształ­ce­nie, na któ­re mnie ni­g­dy nie bę­dzie stać. W wy­cho­wa­niu dziec­ka naj­bar­dziej li­czą się prze­cież kon­takt i mi­łość, któ­rą mu da­je­my, ale ta­kie ar­gu­men­ty nie prze­ma­wia­ją do mo­je­go by­łe­go męża. Naj­bar­dziej prze­ra­ża­ją­ce w pol­skim pra­wie jest to, że na czas trwa­nia po­stę­po­wa­nia są­do­we­go je­stem spraw­dza­na, czy je­stem wy­star­cza­ją­co od­po­wie­dzial­na, by wy­cho­wać wła­sne dziec­ko. Mimo do­wo­dów na to, że przez dłu­gi czas zma­ga­łam się z prze­mo­cą ze stro­ny by­łe­go męża, to dzi­siaj ja je­stem we­ry­fi­ko­wa­na. Pod­czas gdy ja przyj­mu­ję ku­ra­to­rów i ze­zna­ję, mój były mąż sie­dzi spo­koj­nie w domu z po­rwa­nym dziec­kiem.

Co czu­je mat­ka, któ­ra nie wi­dzi swo­je­go dwu­let­nie­go dziec­ka przez tak dłu­gi czas?

Krót­ko mó­wiąc, je­stem u kre­su sił. To naj­trud­niej­sze wy­zwa­nie, z ja­kim przy­szło mi wal­czyć. Mu­szę zna­leźć w so­bie ogrom­ne po­kła­dy siły, a mam jej z każ­dym dniem co­raz mniej. Prze­ra­ża mnie pan­de­mia. Sądy dzia­ła­ją w wol­nym try­bie lub wca­le. Moja ge­hen­na się wy­dłu­ża. Wie pani… (płacz). Nie mam ser­ca, zo­sta­ło mi ro­ze­rwa­ne. Mu­sie­li przy­je­chać do mnie ro­dzi­ce, żeby ze mną spać, bo nie po­tra­fi­łam so­bie po­ra­dzić. A nie je­stem sła­bą oso­bą. Trud­no mó­wić o emo­cjach: na pew­no nie są ko­rzyst­ne dla zdro­wia fi­zycz­ne­go i psy­chicz­ne­go. Funk­cjo­no­wać nor­mal­nie się nie da, spać się nie da, jeść się nie da.

Jest pani pew­na, że Aro­no­wi za­pew­nio­na jest do­bra opie­ka?

Gdy­bym nie mia­ła tej świa­do­mo­ści, od­bi­ła­bym go na­wet siłą. Nie chcę jed­nak ro­bić ta­kich rze­czy, nie chcę, żeby za­pa­mię­tał tę sy­tu­ację i w przy­szło­ści miał ja­kieś trau­my. Poza tym mu­szę się sto­so­wać do prze­pi­sów i nie ła­mać pra­wa w mo­men­cie, gdy wal­czę w są­dzie o po­wrót syna do domu.

To je­dy­ne dziec­ko pani by­łe­go męża?

Tak. Aron uro­dził się, gdy mój mąż miał 45 lat. Przed­tem ni­g­dy się nim nie opie­ko­wał. Do­dam, że sam nie po­tra­fił so­bie na­wet zro­bić her­ba­ty. Nie wiem, jak on w tak szyb­kim tem­pie na­uczył się oj­co­stwa i dba­nia o syna, bo ni­g­dy wcze­śniej nie prze­ja­wiał ta­kich umie­jęt­no­ści, a co do­pie­ro chę­ci. Boli mnie to, że izo­la­cja od mamy od­bi­je się na roz­wo­ju Aro­na. Pro­za­icz­na kwe­stia, syn już sam sie­dział na noc­ni­ku, a ja­kiś czas temu znów wró­cił do cho­dze­nia w pie­lu­chach. W jego wie­ku to są waż­ne wy­da­rze­nia, któ­re trze­ba ob­ser­wo­wać, a taki re­gres ja­sno po­ka­zu­je, że w ży­ciu dziec­ka sta­ło się coś, co wpły­nę­ło na jego nie­ko­rzyść.

Czy od cza­su po­ra­wa­nia roz­ma­wia­ła pani z sy­nem? Sły­sza­ła pani cho­ciaż jego ga­wo­rze­nie?

Nie…

Coś by mo­gło się w pani za­ła­mać?

.

.

.

...(fragment)...

Całość dostępna w wersji pełnej.