Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Nad Wisłą tajnym służbom nigdy nie działa się krzywda. Bezpieka cywilna i wojskowa najpierw umacniała władzę ludową, później broniła socjalistycznej ojczyzny przed Kościołem i opozycją demokratyczną, by ostatecznie stać się zakulisowym animatorem III RP. Całe rodzinne klany zagnieździły się w strukturach MBP, MSW i MON. Ogromna władza, dostęp do tajemnej wiedzy i duże pieniądze. Poczucie bezkarności, znajomości, wpływy, międzynarodowe koneksje, haki na każdego i lewe interesy. „Gruba kreska” dała im jeszcze większe możliwości. Wykształceni, obyci w świecie zaczęli służyć nowej władzy, zachodnim firmom i spekulacyjnemu kapitałowi. Dziś bohaterowie naszej książki wiodą beztroskie życie, czasem piszą wspomnieniowe książki, pouczają i komentują polską rzeczywistość aspirując do miana autorytetów. Nie zapomnieli pomóc swoim dzieciom w interesach lub zarekomendować komu trzeba. Prawie 1000 stron fascynujących historii, nazwisk, dat, liczb i dokumentów. Twarde dane o dynastiach w służbach specjalnych PRL- u i III RP. Zakres i skala przeprowadzonej kwerendy archiwalnej do drugiego tomu „Resortowych dzieci” robią na mnie – historyku, spore wrażenie. To co jest niewykonalne dla badaczy, okazuje się możliwe dla trojga publicystów z których przecież tylko jeden jest naukowcem. Im więcej kolejnych części „Resortowych dzieci”, tym szerszy margines naszej wolności, bo przecież fundamentem systemu III RP jest chęć ukrycia prawdy i zakulisowych interesów ludzi tajnych służb. dr hab. Sławomir Cenckiewicz
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 1234
WSTĘP
CZĘŚĆ I RESORT BUDUJE SŁUŻBY III RP
Rozdział 1 SŁUŻBA BEZPIECZEŃSTWA POD SZYLDEM: URZĄD OCHRONY PAŃSTWA
Rozdział 2 GROMOSŁAW CZEMPIŃSKI – RODZINNA TRADYCJA
Zaufany prezydenta
Rozdział 3 ESBECKI KRĄG: HENRYK JASIK – WIKTOR FONFARA – ADAM DĘBIEC
Henryk Jasik
Wiktor Fonfara
Adam Dębiec
Rozdział 4 SŁAWOMIR PETELICKI – OFIARA „SERYJNEGO SAMOBÓJCY”
Rozdział 5 ANDRZEJ KAPKOWSKI – TROPICIEL CIA SZEFEM UOP III RP
Rozdział 6 MARIAN ZACHARSKI – SZPIEG Z AFERY „OLINA”
Wymiana komunistycznych szpiegów na agentów CIA
Kariera w III RP
Rozdział 7 ANDRZEJ DERLATKA – Z SB DO NATO
Rozdział 8 CZESŁAW WAWRZYNIAK – DO RAPORTU
Najpierw pieniądz
Powrót do PRL
Rozdział 9 BOLESŁAW IZYDORCZYK – DWUJĘZYCZNY POLIGLOTA WYWIADU PRL
Mizeria wywiadowcza
Jak mu zaufali
Rozdział 10 KONSTANTY MALEJCZYK – PANCERNY POLITRUK
Kariera w PRL
Rozdział 11 KAZIMIERZ GŁOWACKI W WSI I BUSINESSIE
W WSI
W businessie z rodziną
Kazimierz z WSI i Tadeusz z podziemia
Rezydencja Głowackiego
Rozdział 12 SZTAFETA DUKACZEWSKICH
W walce z natowskim zagrożeniem
Z ojca na syna
Wnuczek w businessie
Rozdział 13 KRZYSZTOF POLKOWSKI – PRZYBOCZNY DUKACZEWSKIEGO
„Ramię” Moskwy z ramienia Palikota
Lifting wizerunku WSI
Rozdział 14 STANISŁAW KOZIEJ ALBO CIĄGŁOŚĆ SYSTEMU
Jego towarzysz Patruszew
Z nagrodą propagandysty PRL
Orzeł może, Koziej toże
Rozdział 15 ALEKSANDER MAKOWSKI – „NIEWIARYGODNY KONFABULANT”
Sowiecki funkcjonariusz
Tropiciel amerykańskiego imperializmu
Praca dla Impart
Pod przykryciem Inter Commerce
Operacja „ZEN”
CZĘŚĆ II ZAKLĘTY TRÓJKĄT: MSW – MSZ – MEDIA
Rozdział 1 WOJCIECH GARSTKA – TECHNIK PIERESTROJKI BOHATEREM III RP
Rozdział 2 Z „WALKI MŁODYCH” DO TVP
Rozdział 3 OD MUSKAŁY „MUŁA” DO BORKOWSKIEGO „SZURA”, CZYLI TRADYCJA RODZINNA ZOBOWIĄZUJE
Rozdział 4 „HORUS” TWORZY „KATONA” – RZECZ O ROBERCIE BIELECKIM
Rozdział 5 DOMINIK „FELEK” KOFMAN I JEGO RODZINA W MEDIACH
Rozdział 6 „RADCA” HENRYK ŁASZCZ „WYBRAŁ PRZYSZŁOŚĆ” JUŻ W ROKU 1959
Rozdział 7 JANUSZ BOJARSKI – MIĘDZY MEDIAMI I WSI ALBO POLITRUK W NATO
Rozdział 8 SŁUŻBY MEDIOM
Pierwsze radio III RP
Komunistyczny śledczy w brukowcu
„Sengi” w polityce
Rozdział 9 WOJCIECH PIĄTKOWSKI, CZYLI SŁUŻBY SPECJALNE PRL W MSZ
Rozdział 10 SPYRY W BEZPIECE I DYPLOMACJI
Wypróbowana rodzinka
Nie ma jak szwagier
CZĘŚĆ III RESORT DBA O PRAWORZĄDNOŚĆ W III RP
Rozdział 1 AFERA MARSZAŁKOWA, BRONISŁAW KOMOROWSKI I GRA SŁUŻB
Śledztwo
Śmierć świadków
Amnezja Komorowskiego
Bronisław Komorowski
Krzysztof Bondaryk
Rozdział 2 INWIGILACJA PRAWICY, CZYLI TAJNA OPERACJA UOP
Wyeliminować Jarosława Kaczyńskiego
Lesiak: Jestem niewinny
Jedna ze spraw zespołu Lesiaka, czyli fałszywe uprowadzenie Agaty
Dramat, którego nie było – powrót do metod z szafy Lesiaka
Winni bez kary – umorzenie inwigilacji prawicy
Rozdział 3 JERZY KUCHARENKO – EKSPERT Z SZAFY LESIAKA
Rozdział 4 RYSZARD BIESZYŃSKI – WZORCOWY ŚLEDCZY III RP
Rozdział 5 BUŁA Z BUŁĄ
Zasługi Buły seniora dla III RP
Zniszczenie archiwów Głównego Zarządu Informacji WP
CZĘŚĆ IV MISZTALOWIE – KONWERSJA RODZINNA
Rozdział 1 ROMAN MISZTAL – ZWYCZAJNY NAMIESTNIK MOSKWY
Rozdział 2 ZBIGNIEW MISZTAL – ZWYCZAJNY BUSINESSMAN
Rozdział 3 WSPÓLNICY MODELOWI
CZĘŚĆ V RESORT BUDUJE KAPITALIZM
Rozdział 1 SZATAN WYTYCZYŁ DROGĘ KU PRZYSZŁOŚCI
Rozdział 2 RESORTOWI INFORMATYCY W AWANGARDZIE BUSINESSU
Rozdział 3 JANUSZ CENDROWSKI MIĘDZY MOSKWĄ, UOP I PROKOMEM
Bezpieczne dane SB
Rozdział 4 INSTYTUT BEZPIECZEŃSTWA BUSINESSU
Rozdział 5 WZORCOWA SPÓŁKA WYDZIAŁU XI I JEJ WŁAŚCICIELE
Droga działacza młodzieżowego
Kariera Tomasza Zboińskiego
Rozdział 6 „YON” I „PANNA” – MAŁŻEŃSTWO AGENTÓW MAKOWSKIEGO I BEDNARZA
Rozdział 7 INSTYTUT PRZETRWANIA SŁUŻB
CZĘŚĆ VI RESORTOWI FACHOWCY OD HANDLU BRONIĄ
Rozdział 1 TRAGARZE ŚMIERCI – ARABSCY „BUSINESSMANI” I ICH RESORTOWI WSPÓLNICY
Wieloletni proces
Handlowiec z Zarządu II
Interesy z arabskimi terrorystami
Niewinni jak szefowie WSI
Stocznie, znikający inwestor, WSI
Rozdział 2 LESZEK CICHOCKI – WYKŁADOWCA KOMUNIZMU NAUKOWEGO
Rozdział 3 MARIAN MORACZEWSKI – OD SZPIEGOWANIA NATO DO HANDLU BRONIĄ
CZĘŚĆ VII ZDOLNE DZIECI WŁAŚCIWYCH RODZICÓW
Rozdział 1 SYNEK ZASŁUŻONEGO TATUSIA (ANKLEWICZOWIE)
Fałszywy „Olin” w polityce i businessie
Rozdział 2 SUKCES MŁODEJ BUSINESSWOMAN (KURNIKOWIE)
Rozdział 3 ZAMIAST SZPIEGOWANIA – BUSINESS (DANKOWSCY)
CZĘŚĆ VIII WZORCOWY MILIONER III RP (STUDIUM PRZYPADKU)
CZĘŚĆ IX KONSALNET – PERŁA W KORONIE RESORTU
INDEKS NAZWISK
Autorzy oraz źródła zdjęć na okładceWitold Rozbicki / REPORTERJacek Waszkiewicz / REPORTERArtur Barbarowski / REPORTERDonat Brykczyński / REPORTEROlszanka / EAST NEWSSfio Cracho / Shutterstock.com
Redaktor prowadzącyBartłomiej Zborski
Konsultacja merytorycznadr hab. Sławomir Cenckiewicz
Redakcja i korektaRobert Jankowski
Opracowanie indeksuWojciech Jagiełło
Skład i łamanieTEKST Projekt, Łódź
Copyright © by Dorota Kania, Jerzy Targalski, Maciej MaroszCopyright © by Fronda PL, Sp. z o.o.
ISBN 978-83-64095-71-9
WydawcaFronda PL, Sp. z o.o.ul. Łopuszańska 3202-220 Warszawatel. 22 836 54 44, 877 37 35faks 22 877 37 34
e-mail: [email protected]/FrondaWydawnictwo
W książce, którą oddajemy do rąk Czytelników, staramy się pokazać, kto i dla kogo powołał do życia twór zwany III RP. Tytuł nie oznacza, że każda osoba występująca w książce ma powiązania z resortem, czyli Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, Komitetem ds. Bezpieczeństwa Publicznego, MSW, a także z MON, ale staraliśmy się ukazać środowisko społeczne i rodzinne oraz drogi awansu ludzi, którzy budowali PRL, a później sami lub ich dzieci, czasem wnukowie, odegrali kluczową rolę w kształtowaniu obecnie panujących w Polsce stosunków i zależności. Dlatego opisujemy kariery rodzinne nawet w wypadku, gdy dana osoba sama pracowała np. w handlu zagranicznym czy mediach, a tylko jej krewni i powinowaci byli zatrudnieni w MSW. Takie nasycenie rodzinami związanymi interesami z PRL kluczowych sfer życia powodowało lojalność wobec „dorobku” PRL, uniemożliwiając zerwanie z nim i powrót do korzeni, czyli myślenia i zachowań charakterystycznych dla wolnych Polaków. Resortowość bowiem to także styl myślenia i system wartości wyniesiony z domu lub przyswojony w środowisku związanym z czasami sowieckimi.
Służby specjalne PRL-u nie zginęły wraz z powstaniem III RP. Ludzie tych służb, którzy przez całe lata służyli komunistycznej ideologii i Sowietom, bez problemów odnaleźli się w nowej rzeczywistości. W tej książce obnażamy jedno z kłamstw założycielskich III RP, czyli utworzenie „nowych służb”. Ze zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej dokumentów wyłania się bowiem obraz służb III RP stworzonych przez byłych esbeków, z których większość miała rodzinne resortowe powiązania. Mówienie, że było inaczej, jest niczym innym jak zaklinaniem rzeczywistości.
„Na początku lat 70. szefem MSW został ubek Franciszek Szlachcic. Marzyła mu się władza, potrzebował wsparcia, by móc rządzić krajem. Stawiał na błyskotliwych oficerów wywiadu PRL, których uważał za najlepiej wykształconą, znającą świat i mechanizmy władzy elitę. Nazywano ich pierwszą kadrową Franciszka Szlachcica. W mazurskich Kiejkutach miały być tworzone kadry nie gorsze od najbardziej renomowanych wywiadów świata. Przyszłych słuchaczy poszukiwano wśród wyróżniających się, znających języki, wyjeżdżających na zagraniczne obozy studentów (a nie jak wcześniej wśród bezpieczniackich rodzin)”1– pisał „Newsweek” w 2012 roku.
Tymczasem dokumenty komunistycznej bezpieki bezlitośnie rozprawiają się z tezą, że wywiad PRL-u był budowany na „niezależnych, młodych, przystojnych i wykształconych”. Petelicki, Czempiński, Makowski pochodzili z resortowych rodzin – ich ojcowie – wyszkoleni przez Sowiety – walczyli z „bandytami”, czyli Żołnierzami Wyklętymi.
III RP nie poradziła sobie ze służbami specjalnymi PRL-u. Ta książka jest właśnie o tym: jak byli ubecy prowadzili i prowadzą wygodne życie, a państwo im to umożliwia i czuwa, by nic i nikt tego błogostanu nie zakłócił. O ojców – założycieli trzeba przecież dbać.
Nie byłoby to możliwe bez współdziałania władzy wybranej przy Okrągłym Stole. To właśnie premier Tadeusz Mazowiecki pozwolił na dalsze funkcjonowanie ludzi służb komunistycznej bezpieki. Zapis rozmowy Mazowieckiego z Gorbaczowem z listopada 1989 roku jest jednoznaczny: polski premier stwierdził, że nie widzi powodów, by Moskwa miała się dalej opierać na PZPR, która przegrała wybory, gdyż jego rząd gwarantuje równie dobre stosunki ze Związkiem Sowieckim – co oznaczało, że nie będzie nakazywał Kiszczakowi żadnych zmian, jeżeli chodzi o relacje służb z Rosjanami2.
Znamienne jest także to, że pierwsze międzynarodowe spotkanie premiera Mazowieckiego odbyło się z szefem KGB gen. Władimirem Kriuczkowem. Dwa dni po wyborze Mazowieckiego na premiera, czyli 26 sierpnia, do Warszawy przyjechał na zaproszenie Kiszczaka3 przewodniczący KGB Władimir Kriuczkow. Mjr Krzysztof Dubiński, od 1974 roku funkcjonariusz MSW, w omawianym czasie asystent prasowy Kiszczaka i uczestnik przygotowań do obrad Okrągłego Stołu, poinformował, że to właśnie szef MSW zawiózł szefa KGB do desygnowanego premiera PRL. Rozmowa toczyła się między Kriuczkowem i Mazowieckim w obecności Kiszczaka4.Jej stenogram pozostaje nieznany, ale wspomniał o niej sam Kriuczkow5. Media dwuzdaniową informację o wizycie Kriuczkowa podały dopiero 28 sierpnia6. Ukazuje to doskonale charakter genezy III RP.
PRZYPISY
1Cezary Łazarewicz, Petelicki,Czempiński, Zacharski – dzieci gen. Szlachcica, „Newsweek Polska” 2012, nr 26.
2Zenon Baranowski, Poligon KGB nad Wisłą, „Nasz Dziennik”, nr 62, 14 marca 2013.
3 Mieczysław F. Rakowski, Dzienniki polityczne, t. 10: 1987–1990, Warszawa 2005, s. 500.
4Witold Bereś, Jerzy Skoczylas, Generał Kiszczak mówi… prawie wszystko, Warszawa 1991, s. 276.
5Władimir Kriuczkow, На краю пропасти, Moskwa 2003, s. 123.
6 „Trybuna Ludu”, nr 199, 28 sierpnia 1989, s. 1.
CZĘŚĆ I
Byli funkcjonariusze komunistycznych służb, zwłaszcza wywiadów, uporczywie twierdzą, że pracowali dla Polski, tymczasem prawda jest taka, że pracowali oni dla Związku Sowieckiego i przeciwko własnemu narodowi. Służby w ramach bloku sowieckiego stanowiły bowiem jednolity organizm zarządzany z Centrum.
11. Wydział terytorialno-pomocniczy I Zarządu Głównego KGB sprawował nadzór i koordynował pracę służb specjalnych państw socjalistycznych, zwłaszcza wywiadów, oraz kontrolę lokalnych aparatów partyjnych, 20. Wydział II Zarządu Głównego wykonywał tę samą funkcję wobec kontrwywiadów krajów bloku, a 12. Wydział/Grupa Zarządu V KGB pilnowała departamenty specjalizujące się w zwalczaniu opozycji. Główny Zarząd Wywiadu – GRU utrzymywał łączność z wywiadem wojskowym wasali poprzez swoich attaché wojskowych. Sprawy te podlegały w Centrum 10. samodzielnej grupie GRU. Zasady ścisłej współpracy z GRU opracowywano na corocznych konferencjach szefów wywiadów. Uwikłania i lojalność, wzmacniane wzajemnymi interesami i archiwami w Moskwie, w III RP działały nadal, stanowiąc gwarancję posłuszeństwa instytucji państwowych i publicznych wobec Rosji.
O współpracy wywiadów wojskowych znajdujemy liczne informacje w teczkach korespondencji rezydentur z Centralą w Warszawie. Szef rezydentury o kryptonimie „Park”, czyli londyńskiej, płk Aleksander Majchrzak ps. „Lech”, który kierował placówką od 3 kwietnia 1979 roku, w październiku tego roku otrzymał polecenie z Centrum: „W czasie spotkania kierownictwa naszej Centrali z kierownictwem «A» (Centrali Radzieckiej) uzgodniono, że należy koordynować w terenie działalność w zakresie «B» (rozpracowania obiektów wojskowych). W związku z tym nawiążcie w najbliższym czasie kontakt z «C» (attaché wojskowy ZSRR) i omówcie na roboczo zasady koordynacji wyjazdów na «B» (rozpracowywanie obiektów wojskowych) jak również zasady wymiany informacji i materiałów uzyskanych w czasie tych wyjazdów. Wyniki spotkania i poczynione uzgodnienia meldujcie w poczcie”1.
Po trzech tygodniach płk Aleksander Majchrzak meldował: „W myśl Waszych wytycznych pkt. 2 pisma 14/79, w czasie rutynowego spotkania w «LB» (attachacie ZSRR) omówiliśmy zasady koordynacji wyjazdów w rejon «LC» (obiektów wojskowych) na obszarze «AA» (Wlk. Brytanii) otrzymałem podobnie jak i inni koledzy, wykaz zainteresowań obejmujący około 20 obiektów i rejonów. Uzgodniliśmy w ogólnych zarysach zakres zainteresowań w poszczególnych obiektach i rejonach oraz zasady ogólne wymiary materiałów i informacji. Powyższe zainteresowania uwzględnię w planie pracy i wyjazdów pracowników Parku”2.
Przykładem podległości może być funkcjonowanie XI Wydziału Departamentu I, czyli wywiadu. Działalność tej jednostki SB, którą w latach 1985–1988 kierowała obecna gwiazda programów TVN płk Aleksander Makowski, polegała na przeciwdziałaniu tzw. dywersji ideologicznej, kontroli środowisk emigracyjnych, infiltracji kontaktów i dróg przerzutowych wiodących z Zachodu do kraju, kontroli łączności między podziemiem i placówkami „S” za granicą (m.in. Bruksela, Paryż) i w związku z tym ośrodków „S” w Warszawie, Gdańsku, Szczecinie, Poznaniu i Wrocławiu. Efekty pracy Wydziału XI przekazywano bezpośrednio KGB3.
Przedstawiciele KGB byli akredytowani przy ministerstwach spraw wewnętrznych. Jak wynika z materiałów znalezionych na Węgrzech, przedstawiciel KGB (a więc 11. Wydziału pomocniczego I Zarządu Głównego) w ministerstwie spraw wewnętrznych państwa satelickiego miał status drugiej osoby po ministrze, a więc stał nad szefem służb specjalnych, który miał rangę wiceministra4. W SB każdy departament miał swego „opiekuna” z głosem doradczym, który utrzymywał z departamentem codzienne, robocze kontakty. Do jego obowiązków należało między innymi opiniowanie działalności funkcjonariuszy SB5. Wynikiem tej podległości był zakaz werbowania obywateli sowieckich, a zwerbowani w krajach trzecich musieli być przekazani KGB6.
Od grudnia 1980 roku zaczął działać system informatyczny SOUD (Система объединенного учета данных о противнике), czyli po polsku PSED – Połączony System Ewidencji Danych o Przeciwniku. Funkcjonariusze pracujący przy PSED musieli przekazywać dane w języku rosyjskim do moskiewskiej centrali KGB raz na dwa tygodnie.Przy każdej jednostce PSED działał sowiecki oficer łącznikowy między nią i bazą w Moskwie. Dane archiwalne zakończono przesyłać w 1986 roku. W moskiewskim SOUD do września 1989 roku zgromadzono informacje o 200 tys. osób, natomiastbazy danych obiektowych (organizacje, grupy, instytucje) już nie zdążono przygotować. System działał prawdopodobnie do grudnia 1989 roku7, a więc jeszcze za rządów „niekomunistycznego rządu niekomunistycznego premiera” Tadeusza Mazowieckiego, gdy kształtowała się III RP.
Regularnie organizowano narady służb bloku. Jesienią 1986 roku w Pradze zorganizowano naradę służb z Sowietów, Bułgarii, Czechosłowacji, Węgier, Polski, NRD, Mongolii, Kuby i Wietnamu. Obecni byli wiceministrowie spraw wewnętrznych, czyli szefowie lokalnych bezpiek. W styczniu 1987 roku w Warszawie zebrali się zastępcy szefów wywiadów wojskowych, w Warnie w tym samym roku w sprawie terroryzmu i w maju 1988 roku w Sofii w kwestii SOUD, natomiast w Pradze szefowie jednostek odpowiedzialnych za walkę z opozycją. W październiku 1988 roku w Berlinie spotkali się dyrektorzy Zarządów I Głównych, a więc wywiadów cywilnych, a w maju 1989 roku do Moskwy przyjechali ostatni raz przed likwidacją systemu jednopartyjnego w Europie środkowej szefowie Zarządów II Sztabu Generalnego, czyli wywiadów wojskowych8.
Nie tylko Służba Bezpieczeństwa, ale także kontrwywiad wojskowy zajmował się zwalczaniem opozycji, a następnie w ramach Wojskowych Służb Informacyjnych budował III RP. W 1985 roku kontrwywiad wojskowy inwigilował blisko dziewięćset osób podejrzewanych o prowadzenie działalności opozycyjnej. „Zacieśnienia wymaga współdziałanie z organami kontrwywiadu wojskowego państw socjalistycznych, szczególnie ZSRR, Czechosłowacji, Węgier i NRD, gdyż większość struktur nielegalnych usilnie dąży do nawiązywania kontaktów z ugrupowaniami dysydenckimi w tych krajach, w celu rozszerzenia dywersyjnych oddziaływań na cały system Układu Warszawskiego” – zapisano w planie działalności Zarządu I WSW, przyjętym w listopadzie 1988 roku. W tym czasie WSW miała już na swoim koncie liczne sukcesy w rozpracowywaniu struktur opozycyjnych w kraju. W 1986 roku, nie licząc jednostek wojskowych, WSW posiadało ponad 5 tys. funkcjonariuszy i ponad 16 tys. agentów, z którymi spotykano się w ponad tysiącu mieszkań i lokali konspiracyjnych9.
Nie wiemy, ilu tajnych współpracowników działało na rzecz Zarządu II i WSW w instytucjach, organach władzy i przedsiębiorstwach PRL, ale stan zachowany w roku 1990 podaje sumę 2457 współpracowników obu służb uplasowanych w instytucjach cywilnych kraju, w tym: w MSZ – 108, MHZ – 32, centralach handlu zagranicznego – 384, politechnikach i PAN – 38, w radiu i telewizji – 28, Polskiej Agencji Prasowej – 10, „Rzeczpospolitej” – 3, „Trybunie Ludu” – 4, „Sztandarze Młodych” – 3, „ITD” – 2 (w sumie w mediach – 50), w NBP – 3, Banku Handlowym – 5, Universalu – 19, Varimexie – 33, Polimexie (Polimex Cekop) – 25, LOT – 143, w żeglugach – 94, Orbisie – 22, Polservice – 19, Metalexporcie – 33, Impexmetalu – 35, Elektrimie – 24 i w firmach polonijnych 2510.
Przykładem bardzo ścisłej współpracy był wywiad technologiczny (naukowy).Pracował on na rzecz sowieckiego kompleksu wojskowo-przemysłowego – WPK. Kluczową instytucją nadrzędną był w tej sferze sowiecki Komitet Prezydium Rady Ministrów ds. przemysłu zbrojeniowego, którego przewodniczącym od końca 1985 roku był wicepremier Jurij Masliukow. Komitet stanowił rdzeń WPK; zbierał zamówienia z ministerstw, ustalał roczny plan wywiadu i wyznaczał zadania dla wywiadu technologicznego KGB, GRU, Państwowego Komitetu Nauki i Technologii, Akademii Nauk, Ministerstwa Handlu Zagranicznego (które dysponowało spółkami joint venture, centralami handlu zagranicznego, dwoma wyspecjalizowanymi sekcjami i Państwowym Komitetem Stosunków Gospodarczych – GKES) oraz dla Agencji IV (walka z embargiem), a przez Sekcję D Zarządu „T” I Zarządu Głównego KGB zlecał również zadania wywiadom technologicznym wasali11. Następnie zbierał owoce wysiłku służb i robił bilans dokonań. Instrumentem bieżącej pracy zbierającego się raz do roku Komitetu był Wszechzwiązkowy Instytut Informacji Międzybranżowej – WIMI. Pełnił on też rolę pośrednika między przemysłem i instytutami badawczymi. W roku 1980 KGB wykonało 42 proc. zleceń, GRU – 30 proc., MHZ – 5 proc., a Państwowy Komitet Nauki i Technologii, Akademia Nauk i WIMI razem 3 proc.12 Jak z tego wynika na służby wasalne przypadało wykonanie pozostałych 20 proc. zamówień sowieckiego WPK. W pierwszej połowie lat 80. XX wieku służby wywiadowcze Układu Warszawskiego dostarczały KGB ponad połowę obłożonych embargiem technologii o zastosowaniu wojskowym13. Około roku 1981 w 30 krajach niekomunistycznych działało około 300 przedsiębiorstw zajmujących się zdobywaniem zachodnich technologii dla Związku Sowieckiego. Większość z nich należała do obywateli Zachodu opłacanych przez KGB i służby wasalne, ale mniejszość już wtedy została stworzona przez KGB, GRU i inne instytucje sowieckie14.
W Polsce wywiad naukowo-techniczny rozwijał się najszybciej w dekadzie Gierka, gdyż kierownictwo partii liczyło na niego jako na instrument modernizacji gospodarki. W czerwcu 1973 roku przekształcono Wydział VII Departamentu I w Zarząd VII, który podzielono na pięć wydziałów według gałęzi gospodarki. Szefem Zarządu VII został ppłk Adam Krzysztoporski, a gdy po pół roku objął Departament III, zastąpił go inżynier-chemik płk Tadeusz Kittel. Wywiad naukowo-techniczny miał dostarczać nowoczesnych technologii eksportowych oraz objętych embargiem Międzynarodowego Komitetu Koordynacyjnego Wielostronnej Kontroli Eksportu (ang. Coordinating Committee for Multilateral Export Controls – COCOM). W tym celu starano się organizować firmy krzaki zarejestrowane w krajach niekomunistycznych na nazwiska obcokrajowców15.
W systemie sowieckim nadzór partii nad ministerstwem spraw wewnętrznych wraz z organami bezpieczeństwa i łącznikami KGB, nad ministerstwem obrony wraz z wywiadem wojskowym i łącznikami wojsk sowieckich w krajach, gdzie stacjonowały, nad ministerstwem sprawiedliwości wraz z prokuraturą i sądownictwem, kancelarią parlamentu, krajowymi i zagranicznymi operacjami wywiadowczymi oraz sportem sprawował sekretarz KC nadzorujący administratywnyje organy16 za pośrednictwem wydziału administracji KC lub o podobnej nazwie. Sekretarz ten był jednocześnie najczęściej pełnym członkiem, a rzadziej zastępcą członka Politbiura.
Rozdział 1
W trakcie przemian w końcu lat 80. służby USA postanowiły nawiązać kontakty z Polakami17.Początkowo Amerykanie chcieli się spotkać we Włoszech, ale ostatecznie wybrano Portugalię. Do Lizbony pojechał oficer CIA John Palevich, który 1 marca 1990 roku spotkał się z rezydentem komunistycznego wywiadu Ryszardem Tomaszewskim. Tomaszewski próbę kontaktu uznał za prowokację. Odmówił rozmów z Amerykanami, przyjął jedynie wizytówkę z waszyngtońskim adresem i telefonami kontaktowymi Palevicha. W centrali CIA uznano, że rozmawiano z niewłaściwą osobą. Paul Redmond, zastępca szefa Wydziału Wschodniego CIA, postanowił wówczas udać się do Rzymu i porozmawiać z Aleksandrem Makowskim, którego znał ze studiów – obydwaj kończyli Harvard18.
„Raport Tomaszewskiego z rozmowy z wysłannikiem CIA trafił na biurko wicedyrektora Departamentu I MSW płk. Zycha oraz naczelnika wydziału amerykańskiego ppłk. S. O wszystkim zameldowano gen. Sarewiczowi, który wtajemniczył w plan nawiązania kontaktów z wysłannikami wywiadu amerykańskiego jedynie naczelnika wydziału informacyjnego ppłk U.”19.
„Dla kamuflażu całą operację, zarejestrowaną w ewidencji Departamentu I jako grę operacyjną z wywiadem amerykańskim, nadając jej kryptonim «D» [skrót od dezinformacja – aut.], miał prowadzić wydział amerykański, a nie – jak wymaga tego instrukcja – wydział kontrwywiadu zagranicznego, kierowany przez Czempińskiego. Do Lizbony przekazano polecenie dla Tomaszewskiego nawiązania ponownego kontaktu z Palevichem”20. Tomaszewski skontaktował się z Amerykaninem i potwierdził zainteresowanie komunistycznego wywiadu propozycją USA.
Pierwsza tura rozmów odbyła się w pierwszych dniach maja 1990 roku w Lizbonie, druga – miesiąc później w willi – „obiekcie specjalnym” nr 135 Departamentu I MSW21 w Magdalence. Uczestniczył w niej m.in. dyrektor Departamentu I MSW Henryk Jasik, naczelnik wydziału kontrwywiadu zagranicznego Gromosław Czempiński, szpieg komunistycznego wywiadu Aleksander Makowski oraz wiceminister MSW Krzysztof Kozłowski (szefem MSW był wówczas Czesław Kiszczak).
Termin spotkań funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki z CIA wydaje się być nieprzypadkowy: pierwsze spotkanie miało miejsce tuż przed rozwiązaniem Służby Bezpieczeństwa, czyli przed 11 maja, i przed powstaniem Urzędu Ochrony Państwa (został utworzony 10 maja 1990 r.). Już było wiadomo, że demontaż komunizmu jest nieunikniony – chodziło o to, by w nowej rzeczywistości a także w nowych służbach kluczową role odgrywali funkcjonariusze SB. Tak też się stało i w III RP Służba Bezpieczeństwa zmieniła nazwę na Urząd Ochrony Państwa. Ludzie pozostali ci sami a trzon UOP tworzyli zaufani funkcjonariusze bezpieki: Jasik, Czempiński, Fonfara.
Dziś można postawić tezę, że nawiązanie kontaktu z CIA przez komunistyczną bezpiekę było przemyślaną strategią: odbywało się za zgodą i wiedzą ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, czyli Czesława Kiszczaka, oraz kierownictwa KGB, a celem było utrzymanie wpływów w III RP.
Trzeba pamiętać, że w tamtych czasach, podobnie jak w dobie późniejszego o prawie 20 lat resetu, Stany Zjednoczone – w imię stabilizacji i współpracy z kierownictwem na Kremlu – popierały jego strategię, a Sowieci popierali nawiązanie kontaktów z Amerykanami. Kiedy Roman Misztal, szef wywiadu wojskowego w latach 1981–1990, otrzymał na przełomie lutego i marca 1989 roku zaproszenie od szefa wywiadu amerykańskich wojsk lądowych US Army Intelligence, Misztala musiał do spotkania zachęcać Władlen Michajłow, naczelnik GRU22.
Z ujawnionych po 1993 roku dokumentów wynika, że jeszcze na początku lat 90. sowieckie służby działały w Polsce bez problemu, m.in. w ramach Grupy Operacyjnej „Narew”, powołanej do kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa23.
To oficjalne przedstawicielstwo KGB było akredytowane przy ministrze spraw wewnętrznych, którym wówczas był Czesław Kiszczak. Sowieccy funkcjonariusze pracujący w ramach grupy „Narew” prowadzili działalność penetracyjno-sondażową głównie na szczeblu kadry kierowniczej MSW. Posiadali łączników z poszczególnymi pionami MSW, mających swobodę poruszania się po gmachu ministerstwa. Ostatni szef grupy „Narew”, generał KGB Walientin Smirnow, przybył do Warszawy we wrześniu 1990 roku i pozostał w Polsce na stanowisku przedstawiciela sowieckich służb specjalnych do 1993 roku. Mimo zmian politycznych Służba Bezpieczeństwa nadal podtrzymywała współpracę z KGB. „Funkcjonariusze SB prawie do końca istnienia ówczesnych struktur MSW rzetelnie wywiązywali się z nałożonych na nich zobowiązań wynikających z zawartych porozumień. KGB, realizując zadania, nie było specjalnie zainteresowane ujawnianiem kolegom z SB wszystkich operacji wywiadowczych prowadzonych przez siebie na terenie naszego kraju”24.
SB zakończyła swoją działalność na mocy decyzji Kiszczaka (zarządzenie 043/90 z 10 maja 1990 r.) z wyjątkiem operacji wywiadowczych i kontrwywiadowczych „mających istotne znaczenie dla bezpieczeństwa państwa oraz działań wobec osób podejrzanych o szpiegostwo lub dokonanie zamachu terrorystycznego”25.
Komisje kwalifikacyjne zostały powołane 10 lipca 1990 roku i działały do 18 września tego samego roku. Przewodniczącymi komisji wojewódzkich zostały osoby cieszące się zaufaniem miejscowych środowisk solidarnościowych, a w ich składzie byli komendanci wojewódzcy policji jako przedstawiciele komendanta głównego policji, przedstawiciele szefa UOP (w części komisji funkcje te łączył komendant wojewódzki policji), przedstawiciele związku zawodowego funkcjonariuszy policji, posłowie i senatorowie OKP. Łącznie w postępowaniu kwalifikacyjnym udział wzięło około tysiąca posłów i ponad czterdziestu senatorów26.
Komendantem głównym policji był wówczas szkolony w Związku Sowieckim były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Leszek Lamparski, który nominację na szefa policji otrzymał 20 maja 1990 roku z rąk Czesława Kiszczaka, ówczesnego szefa MSW.
Lamparski swoją karierę zaczął w 1961 roku w Milicji Obywatelskiej. Ukończył studia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Wrocławskiego oraz w Szkole Oficerskiej MO w Szczytnie. W trakcie służby w MO zajmował stanowiska: milicjanta, inspektora, naczelnika wydziału, zastępcy komendanta miejskiego MO, zastępcy komendanta wojewódzkiego MO oraz szefa Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Wałbrzychu. Od kwietnia 1975 roku był członkiem Wojewódzkiego Zespołu ds. Organizacji Jednostek Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa na terenie nowo tworzonego województwa wałbrzyskiego. Od 28 lipca do 1 sierpnia 1986 roku roku delegowany służbowo do ZSRS. W latach 1988–1989 był zastępcą szefa Służby Bezpieczeństwa, zaś od 1989 roku pełnił funkcję szefa Służby Kadr, Szkolenia i Wychowania MSW27.
W służbach specjalnych PRL-u pracował także syn Lamparskiego, Maciej Lamparski28, który był zatrudniony na niejawnym etacie w Departamencie I MSW, czyli wywiadzie29 W III RP Maciej Lamparski trafił do biznesu – w 2014 roku był prokurentem w Dolnośląskim Centrum Medycznym Dolmed oraz prezesem zarządu Stowarzyszenia Absolwentów Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego.
Do 31 lipca 1990 roku, kiedy zakończyło się postępowanie przed komisjami wojewódzkimi, weryfikacji poddały się 14 034 osoby, spośród których komisje pozytywnie zaopiniowały 8658 (61,7 proc.). Z grupy zaopiniowanych negatywnie 5376 osób, do Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej odwołało się 4880 (ok. 89 proc.), z nich CKK zaopiniowała pozytywnie 1781 (37,3 proc.), uchylając decyzje komisji wojewódzkich, wobec 2990 osób zaś podtrzymała negatywne decyzje tych komisji. W sumie spośród wszystkich osób, które poddały się weryfikacji, pozytywnie zaopiniowano 10 439, natomiast 3595 negatywnie30. Przeprowadzonej jednocześnie weryfikacji w policji nie przeszło 3028 funkcjonariuszy. Zdecydowana większość tych, którzy weryfikację przeszli pozytywnie, z dniem 1 sierpnia 1990 roku została funkcjonariuszami UOP (ponad 5 tys. funkcjonariuszy) lub policji.
Akta komisji kwalifikacyjnych w większości się nie zachowały lub zostały wyprowadzone z MSW – także przez niektórych członków tych komisji – przez co stały się sporą „hakownią” w III RP. Funkcjonariusze SB, którzy starali się o przyjącie do UOP, musieli bowiem zdać raport z prowadzonej przez siebie agentury. Informacje te były zawarte właśnie w aktach komisji i powinny zostać przekazane do IPN choćby w formie kopii. Jedynie w przypadku Krakowa zostały zdeponowane w IPN przez członka komisji weryfikacyjnej Zbigniewa Fijaka, co pozwoliło m.in. na ujawnienie w lipcu 2005 roku faktu zarejestrowania Andrzeja Przewoźnika jako TW „Łukasza”. Przewoźnik, sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa (1992–2010), ubiegał się wówczas o stanowisko prezesa IPN po Leonie Kieresie. Dalsze badania potwierdziły, że współpraca „Łukasza” z SB miała miejsce od 21 czerwca 1988 do 5 listopada 1989 roku31.
Równolegle do przeprowadzanej weryfikacji następowały zmiany w kierownictwie MSW. 7 lipca 1990 roku ze stanowiska odszedł minister gen. broni Czesław Kiszczak, a jego następcą został Krzysztof Kozłowski. Dzień wcześniej zostali odwołani dwaj ostatni wiceministrowie ze „starego” MSW: gen. Henryk Dankowski, I zastępca ministra, oraz gen. bryg. Zbigniew Pudysz. Krzysztofa Kozłowskiego natomiast na stanowisku szefa UOP zastąpił Andrzej Milczanowski32.
Transformacja SB w UOP polegała na tym, że ten ostatni zbudowano w około 95 proc. na funkcjonariuszach SB. Jedynie na stanowiskach najwyższych, kierowniczych, było 5 proc. nowych ludzi33.
Ludzie służb specjalnych PRL-u trafili do pracy w policji, a przykładem jest wspomniany wyżej Leszek Lamparski. Z kolei walką z mafią (którą tworzyli głównie byli esbecy) zajął się Marek Ochocki, który został pierwszym szefem powstałego w styczniu 1994 roku Biura do Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej KGP. Ochocki, sam określający siebie jako „człowieka Kiszczaka”34, w czasach PRL-u był komendantem wojewódzkim Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych najpierw w Legnicy (stacjonowały tam wówczas wojska sowieckie), a później w Łodzi, gdzie zastała go III RP35.
W policji byli funkcjonariusze Służb Specjalnych PRL-u przez lata odgrywali kluczowe role – klasycznym przykładem jest Zbigniew Chwaliński, który od lat 80. pracował w Departamencie III MSW, czy Roman Kurnik, który był zatrudniony w Departamencie Kadr MSW.
Rozdział 2
Żeby zrozumieć błyskotliwą karierę Gromosława Czempińskiego w III RP, trzeba odwołać się do jego służby w czasach PRL. To zdobyte wówczas cenne kontakty biznesowe zaowocowały lukratywnymi kontraktami w końcu lat 90., dzięki którym stał się jednym z najbardziej majętnych ludzi w Polsce.
„Urodzony tuż po wojnie – 12 października 1945 r. chłopak ukończył w 1970 r. studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu. Wtedy zwróciły na niego uwagę służby” – tak pisał „Newsweek”, przedstawiając sylwetkę generała Czempińskiego w związku z aferą łapówkarską36. Ta historia jest powtórzona za innymi mediami: błyskotliwy student złowiony przez służby i skierowany do szkoły peerelowskiego wywiadu, który jest przedstawiany jako „elita służb”.
W rzeczywistości historia wstąpienia Gromosława Czempińskiego do Służby Bezpieczeństwa, a później wywiadu, jest banalnie prozaiczna. Jego ojciec Mieczysław Czempiński37, przed wojną pomocnik biurowy w zarządzie gminy w Obornikach, pod okupacją sowiecką działacz PPR, a później PZPR, zgłosił się na ochotnika do Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Obornikach już w marcu 1945 roku. Szybko awansował do WUBP w Poznaniu, gdzie służył w Wydziale V, zajmującym się infiltracją organizacji politycznych. W tym czasie Wydziałem III, czyli bezpośrednią walką z podziemiem zbrojnym, kierował ojciec Aleksandra Makowskiego – Czesław Mackiewicz. W 1951 roku przesunięto Mieczysława Czempińskiego do Wydziału III (wtedy Mackiewicz został już przeniesiony do Centrali w Warszawie). Jak podkreślali przełożeni – wybitny pracownik operacyjny zwalczający wrogie Polsce Ludowej siły był pasjonatem lotnictwa (zamiłowanie to udzieliło się później starszemu synowi Gromosławowi)38.
Podanie Mieczysława Czempińskiego o przyjęcie do pracy w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa w Obornikach (IPN Po 084/2982)
Fragment podania Mieczysława Czempińskiego o przyjęcie do pracy w MO na terenie woj. poznańskiego. W podaniu M. Czempiński podkreśla swoje zasługi dla umacniania ustroju PRL, m.in. walkę z bandami (czyli zbrojnym podziemiem niepodległościowym) (IPN Po 084/2982)
W opiniach służbowych podkreślano, że Mieczysław Czempiński zasłużył się w „zwalczaniu band reakcyjnego podziemia”. Sam zainteresowany – jak pisał do kierownictwa SB w październiku 1970 roku – wykazywał jako swoje zasługi „czynny i bezpośredni udział w walkach ze zbrojnym podziemiem na terenach powiatów: obornickiego – banda «Tarzana» i «Norwida», powiatu nowotomyskiego – WSGO «Warta» i banda «Szefa Czesia», kościańskiego – banda «Kościuszki», kępińskiego – banda «Otta» i «Waldemara» oraz wielu innych grup zbrojnych działających na terenie powiatów Ostrowa, Krotoszyna, Gniezna i Poznania, a w 1951 na terenie powiatu włodawskiego przeciwko bandzie «Żelaznego»”39.
Ppor. Edward Taraszkiewicz „Żelazny”, o którym w raporcie pisał Czempiński senior, to żołnierz WiN, który zginął w zasadzce urządzonej przez funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Trzy lata wcześniej – 6 listopada 1948 roku – w obławie MBP zginęli żołnierze „Żelaznego”: Henryk Wybranowski „Tarzan” i Jan Torbicz „Łoś”. Żona „Łosia” została wtrącona do więzienia, a jej sześcioletnia córeczka trafiła pod opiekę dziadka. O swoim udziale w walkach z „bandą” „Tarzana” z dumą pisał w raportach do przełożonych Mieczysław Czempiński.
W dokumentach IPN znajduje się świadectwo z Kursu Inspektorów Departamentu I MSW, który Mieczysław Czempiński ukończył 7 czerwca 1957 roku.
„W czasie pobytu w Dwuletniej Szkole Departamentu I był słuchaczem grupy terytorialnej niemieckiej. Przedmiotów operacyjnych uczył się dobrze. Teorię wywiadu opanował dobrze. Technikę operacyjną opanował bardzo dobrze”40 – czytamy w charakterystyce kpt. Mieczysława Czempińskiego. Po ukończeniu kursu wywiadu został skierowany przez kierownictwo MSW do pracy w Zarządzie Głównym Aeroklubu Polskiego i został kierownikiem Aeroklubu Poznańskiego.
Matka Gromosława Czempińskiego, Stefania Adamek, pracowała w majątku ziemskim w Ocieszynie, później była krawcową, zaś w latach 1950–1952 kasjerką w Domu Kultury MO w Poznaniu. Awansowała jednocześnie z mężem i na rok przed powołaniem Służby Bezpieczeństwa została sekretarką szefa wojewódzkiej bezpieki w Poznaniu. Po zmianach Października ’56 w ramach redukcji aparatu musiała odejść z resortu. Później pracowała ponownie jako krawcowa, sprzedawczyni i wreszcie jako kasjerka w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki w Poznaniu41.
Gromosław Czempiński42 ukończył w 1970 roku Wyższą Szkołę Ekonomiczną w Poznaniu (po sześciu latach nauki, musiał bowiem powtarzać I rok). Rzecz jasna resort oferował najlepsze warunki samorealizacji, gdyż – jak pisał w podaniu o przyjęcie do SB do komendanta MO w Poznaniu – „praca ta ogromnie interesuje i pociąga”. Służbę w SB zaczął w październiku 1970 roku od Wydziału śledczego, a następnie – wzorem ojca – przeszedł szkolenie w szkole wywiadu w roku akademickim 1972/1973, należał także do aeroklubu. Razem z Bogdanem Liberą i Aleksandrem Makowskim był absolwentem pierwszego rocznika w nowopowstałym Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadu w Kiejkutach. Ośrodek podlegał Departamentowi I, który był częścią Służby Bezpieczeństwa. Warto o tym przypominać, ponieważ byli funkcjonariusze wywiadu PRL kreują się na oficerów, którzy z SB nie mieli nic wspólnego. Przeczą temu dokumenty – każdy funkcjonariusz wywiadu i kontrwywiadu musiał ukończyć szkołę Służby Bezpieczeństwa.
Gromosław Czempiński ożenił się z koleżanką z WSE Barbarą Małek, która podjęła pracę w Prezydium Rady Narodowej w Poznaniu. Po przeniesieniu się Czempińskich do Warszawy Barbara została pracownikiem Biura Rozwoju m. st. Warszawy43.
Po szkoleniu w Kiejkutach ppor. Czempiński razem z Aleksandrem Makowskim został skierowany do Wydziału IV, który wówczas prowadził działalność wywiadowczą na terenie USA, Wlk. Brytanii, a pomocniczo w Kanadzie i Meksyku. W roku akademickim 1974/1975 przeszedł jeszcze kurs dywersyjny i w listopadzie tego roku przyszły szef UOP wyjechał do USA jako oficer operacyjny rezydentury w Chicago o krypt. „Jezioro”. W instytucji przykrycia piastował stanowisko wicekonsula w Konsulacie Generalnym PRL w Chicago.
Jako agent służb PRL w USA Gromosław Czempiński szczególnie uważnie obserwował działalność «polonijnego kleru». W 1976 roku w raportach dla warszawskiej centrali SB opisywał wizytę abp. Karola Wojtyły w Ameryce. Czempiński był faktycznie rezydentem Departamentu I MSW, który przyjął kryptonim operacyjny «Roy». Posługiwał się nim w korespondencji z centralą Departamentu I MSW. Szpiegował Amerykanów, polskich emigrantów, Polonię i Kościół katolicki. Na ślady tej działalności natrafiłem przed laty w Ośrodku Dokumentacji Wychodźstwa Polskiego w Pułtusku, gdzie przechowywano akta powiązanego ściśle z wywiadem Towarzystwa Łączności z Polonią Zagraniczną «Polonia», które w latach 1955–1990 prowadziło dość przemyślaną działalność dezintegracyjną wobec wychodźstwa i Polonii […]. «Roy» starał się śledzić poczynania Wojtyły. Wyraźnie zaniepokojony charyzmą krakowskiego kardynała, informował centralę w Warszawie, że polscy biskupi «z kard. Wojtyłą na czele od początku swego pobytu w USA na różnego rodzaju spotkaniach, rozmowach itp. gloryfikowali działalność i znaczenie Ligi Katolickiej, znanej ze swej prawicowej, skrajnie reakcyjnej politycznie działalności»
– pisał w „Rzeczpospolitej ” historyk Sławomir Cenckiewicz44.
Działalność Czempińskiego w USA związana była z planami działań dezintegracyjnych wobec Kościoła realizowanych przez Departament IV przy współpracy Departamentu I. „Roy” martwił się, że biskupi chcą kontrolować dobór duchownych do pracy wśród Polonii amerykańskiej i w ten sposób ograniczyć wpływ na nią placówek PRL. Dlatego zalecał większą czujność przy przyznawaniu księżom paszportów. Wyjątkowe oburzenie Czempińskiego wywołało stwierdzenie kard. Wojtyły w czasie wspomnianej wizyty w USA, że „Polonia na całym świecie jest częścią substancji narodu i społeczeństwa polskiego”45.
Czempiński musiał opuścić USA, ponieważ został zdemaskowany – jego kolega, por. Andrzej Kopczyński, w lipcu 1976 roku przeszedł na stronę Amerykanów i ujawnił nazwiska rezydentów wywiadu PRL pracujących na Zachodzie. W ten sposób misja „Roya” wśród Polonii zakończyła się 26 grudnia 1976 roku. Po powrocie na krótko Czempiński został skierowany do Wydziału I – amerykańskiego Departamentu II, czyli kontrwywiadu, by 1 marca 1980 roku powrócić do wywiadu na stanowisko inspektora Wydziału X, czyli wewnętrznego kontrwywiadu. Czempiński pracował cały czas na kierunku amerykańskim.
Kolejnym ważnym etapem była praca Czempińskiego w rezydenturze w Szwajcarii od 1 grudnia 1982 do lipca 1987 roku. Stamtąd „Aca”, bo taki pseudonim przyjął przyszły szef UOP, donosił na Światową Radę Kościołów. Pracując w instytucji przykrycia jako I sekretarz Stałego Przedstawicielstwa PRL przy Biurze ONZ w Genewie, poznał młodego, zdolnego ekonomistę Andrzeja Olechowskiego.
„Olechowski przyznał, że współpracował z wywiadem. Rzeczywiście był on kontaktem operacyjnym Wydziału X Departamentu I MSW o pseudonimie Must (wcześniej, o czym mało wiadomo, miał pseudonim Tener, nr ewidencyjny 9606). Pracownikiem tego samego pionu SB był Czempiński” – stwierdził Cenckiewicz46.
Po powrocie z Genewy mjr Czempiński został zastępcą naczelnika, a po zaledwie sześciu miesiącach, 1 marca 1988 roku, naczelnikiem Wydziału X. Oznacza to, że kontrolował kadry w rezydenturach.
Z rodzinnego Poznania biorą początek znajomości Czempińskiego, które zaważyły na jego karierze najpierw w służbach specjalnych PRL, a później w businessie.
W czasach PRL-u w Poznaniu Gromosław Czempiński poznał Jana Kulczyka, syna biznesmena Henryka Kulczyka, działającego głównie w Republice Federalnej Niemiec. Henryk Kulczyk według dokumentów służb specjalnych PRL został pozyskany do współpracy z SB w 1961 roku, a w latach 70. przekazany na nieformalny kontakt Departamentu I MSW. Według dokumentów IPN Henryk Kulczyk przekazywał służbom specjalnym PRL pisemne informacje m.in. na temat środowiska działających w Niemczech polskich przedsiębiorców. Służby specjalne PRL interesowały się także Janem Kulczykiem i jego siostrą Marią – sprawa o kryptonimie „Kloda” została zamknięta w 1989 roku przez Henryka Jasika, ówczesnego nowego dyrektora Departamentu I47.
Gromosław Czempiński w latach 80. oficjalnie był zatrudniony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz w Centrali Handlu Zagranicznego Polimex-Cekop – w rzeczywistości „pod przykryciem” MSZ nadal był pracownikiem komunistycznego wywiadu; należał również do PZPR48. W Polimex-Cekop znalazła pracę także Barbara Czempińska.
Po rozwiązaniu SB ppłk Czempiński trafił do UOP i niemal od razu znalazł się w jego kierownictwie: został zastępcą dyrektora Zarządu I UOP ds. operacyjnych Henryka Jasika, a kiedy w lipcu 1992 roku Jerzy Konieczny49 zaczął pełnić obowiązki szefa UOP, awansował na jego zastępcę. W końcu listopada 1993 roku, z rąk ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego, Czempiński otrzymał nominację na szefa Urzędu Ochrony Państwa50. Według Mariana Zacharskiego stanowisko to Czempiński zawdzięczał Wachowskiemu, z którym był blisko związany51.
Działalność w służbach III RP Czempiński przeplatał z aktywnością businessową. Jak sam zeznał przed Komisją ds. PKN Orlen, „pan Kulczyk mówił, czy w takim razie nie podjąłbym się pracy u niego. Myślę, że pierwsza taka rozmowa mogła być na przełomie 1996/1997. No i po pewnym czasie rozpocząłem pracę, znaczy, w spółce, bo nie wyobrażałem sobie, że będę bezpośrednio pracował u pana Kulczyka, to znaczy, że on będzie mi płacił. I stworzyłem z kolegą firmę pod nazwą Mobitel, którą żeśmy po prostu – telekomunikacyjną firmę – którą żeśmy próbowali rozbudować na rynku polskim”52.
W dokumentach rejestracyjnych spółki jako data rozpoczęcia jej działalności widnieje jednak rok 199453.
W rzeczywistości 21 czerwca 1994 roku Andrzej Ligarzewski54 założył spółkę Mobitel, która miała prowadzić wszelką działalność produkcyjną, handlową i usługową. Kapitał zakładowy wynosił 40 mln i podzielony był na 40 udziałów; wszystkie objął Ligarzewski, który w latach 2003–2004 kierował spółką Czempińskiego The Quest Group. Gdy Ligarzewski zakładał Mobitel, Czempiński był szefem UOP i formalnie nie mógł pracować w spółce prywatnej.
Mobitel zakupił system transmisji danych Mobitex od firmy austriackiej Ericsson Schrack za 1,6 mln dolarów i miał go komercjalizować, zaciągając jeszcze kredyt w wysokości 400 tys. dolarów. Rok 1994 Mobitel zakończył stratą 87 tys. zł, a w 1995 roku strata wyniosła 494 tys. zł (po denominacji). W 1996 roku spółkę przejął Kulczyk Holding. Podniesiono kapitał o 96 tys. ustanawiając 1000 nowych udziałów o wartości 100 zł każdy. Kulczyk Holding objął 518 udziałów, bliski współpracownik Kulczyka Wojciech Jankowski objął 2 udziały, a Ligarzewski do dawnych 40 dodał 440 nowych udziałów. Następnie kilkakrotnie podwyższano kapitał, aż we wrześniu 1999 roku wyniósł on 4 751 800 podzielone na 47 518 udziałów, z których do Kulczyk Holding należało 47 036 (99 proc.). Czempiński wyjaśnił: „na początku żeśmy uzgodnili, że będzie miał 51%, my 49%, ale my nie byliśmy w stanie objąć kapitałowo tych udziałów. W związku z tym udział jego wzrósł do 99%”55. Tylko, że formalnie udziałowcem był Ligarzewski. Mobitel wchodził zatem w skład Kulczyk Holding, co trwało 6 lat. W tym czasie jedynie w 1998 roku zysk wyniósł ok. 910 tys., podczas gdy w innych latach Mobitel ponosił jedynie straty56. Dochody Mobitelu pochodziły m.in. z kontraktów z WaParkiem, którego 1/3 należała do Mobitela. WaPark znany jest Warszawiakom jako firma, która postawiła parkometry w stolicy. Umowę, zawartą w 1998 roku, Lech Kaczyński, gdy był prezydentem Warszawy, w roku 2003 uznał za nieważną, ponieważ prawnicy wykryli sporo nieprawidłowości formalnych związanych z jej podpisaniem. W 2002 roku WaPark uzyskał z parkometrów 24 mln zł, gdyż pobierał 60 proc. opłaty.
W 2002 roku współwłaścicielami Mobitelu byli: Kulczyk Holding Sp. z o.o., posiadający 13 462 udziałów o łącznej wartości 6 731 000 zł, Andrzej Ligarzewski ze 136 udziałami o łącznej wartości 68 tys. zł i Wojciech Jankowski dysponujący jednym udziałem57.
Cały czas prezesem spółki był Ligarzewski, natomiast Czempiński nigdy nie był oficjalnie jej współwłaścicielem (poza tym b. szef UOP wymienił spółki WaPark i Plus kontrolowane przez Kulczyk Holding, w których z kolei pracował).
Gromosław Czempiński miał też doskonałe kontakty z dziennikarzami, o czym mówił Zbigniew Siemiątkowski. „[…] Generał Czempiński mówił mi osobiście, że w swoim gabinecie miał oficera, który miał kontakt z tygodnikiem «Nie» i którego wykorzystywał w momencie kiedy dochodziły go informacje, że gazeta może wydrukować jakieś informacje dotyczące Urzędu […]” – zeznał w czerwcu 1997 roku Zbigniew Siemiątkowski58.
Przed objęciem funkcji szefa UOP Czempiński jako wiceszef Urzędu nadzorował w 1993 roku tajną operację UOP nazywaną popularnie „czerwoną rtęcią”, której celem było przejęcie wytworzonych przez SB teczek, w tym tych dotyczących Lecha Wałęsy figurującego w archiwach komunistycznej bezpieki jako TW „Bolek”.
Gdy kończyła się PRL, Jerzy Frączkowski, były kierownik Inspektoratu II i Wydziału Studiów i Analiz gdańskiego WUSW, ukrył w swym gdańskim mieszkaniu teczki czołowych opozycjonistów Wybrzeża. Wśród nich były materiały dotyczące przywódców opozycji: Lecha Wałęsy, Bogdana Borusewicza, Bogdana Lisa oraz Lecha Kaczyńskiego. Aby przejąć teczki, UOP zorganizował gigantyczną prowokację, fingując międzynarodową transakcję sprzedaży uranu59.
Mikrofilmy zostały zabrane do Warszawy, mimo że powinny być zatrzymane w prokuraturze. W akcji przejęcia sfilmowanych teczek brał udział funkcjonariusz UOP Leszek Elas60. Część materiałów z teczki Lecha Wałęsy wywieziono z Gdańska w nieznane miejsce. Nigdy nie trafiły one do archiwów IPN. Po akcji przejęcia dokumentów Leszek Elas awansował, został przeniesiony do Warszawy i stał się jednym z najbardziej zaufanych ludzi byłego szefa MSW Andrzeja Milczanowskiego i byłego szefa UOP Gromosława Czempińskiego. Po przejęciu władzy przez PO w 2007 roku Elas został komendantem głównym Straży Granicznej (2008–2012).
Po latach okazało się, że znalezione u Frączkowskiego mikrofilmy Czempiński przekazał Lechowi Wałęsie61.
„W dniu 25 kwietnia 1994 r. o godz. 10.50 przekazałem Prezydentowi RP Panu Lechowi Wałęsie 54 (pięćdziesiąt cztery) mikrofilmy w postaci jacketów, na których znajduje się 2612 klatek filmu zakwestionowanych podczas przeszukania mieszkania J. Frączkowskiego w dniu 5 marca 1993 r. Przekazania dokonałem na osobistą prośbę Pana Prezydenta RP za wiedzą i zgodą Pana Ministra Andrzeja Milczanowskiego” – napisał Gromosław Czempiński62.
Sławomir Cenckiewicz i Piotr Gontarczyk w książce SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii opisali wcześniejsze przekazanie Wałęsie jego teczek, które wróciły z wyrwanymi kartkami: „w miejscach, gdzie znajdowały się doniesienia TW ps. «Bolek» [pseudonim, pod którym występował Wałęsa jako TW – aut.] widniały strzępy powyrywanych kartek”63.
28 listopada 1996 roku Prokuratura Wojewódzka w Warszawie, po zawiadomieniu Andrzeja Kapkowskiego, ówczesnego szefa UOP, wszczęła śledztwo w sprawie „przekroczenia w latach 1992–1994 uprawnień oraz niedopełnienie obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz Urząd Ochrony Państwa polegających na przekazywaniu w latach 1992–1994 Prezydentowi Rzeczpospolitej Polskiej dokumentów tajnych specjalnego znaczenia w sposób sprzeczny z przepisami […]”64.
W 1998 roku zarzuty przekroczenia uprawnień przedstawiono Andrzejowi Milczanowskiemu, byłemu ministrowi spraw wewnętrznych, Jerzemu Koniecznemu, byłemu szefowi UOP, oraz Gromosławowi Czempińskiemu, wiceszefowi UOP. Sprawa nigdy nie trafiła do sądu – śledztwo zostało umorzone w 1999 roku z powodu zmian w prawie. Ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym była wówczas Hanna Suchocka, która w czasie nielegalnego przekazywania teczek Wałęsie była desygnowanym przez niego premierem.
23 marca 1999 roku prokurator Prokuratury Krajowej Sławomir Górnicki, wicedyrektor Biura Postępowania Przygotowawczego, polecił prokuratorowi apelacyjnemu Karolowi Napierskiemu dokonanie oceny trafności projektu postanowienia o umorzeniu śledztwa. 31 marca Danuta Bator, naczelnik Wydziału I, w ocenie projektu postanowienia o umorzeniu śledztwa Prokurator Prokuratury Okręgowej Małgorzaty Nowak, pisała: „Czynności procesowe ograniczyły się wyłącznie do wyjaśnienia zagadnień związanych z prawidłowością przechowywania dokumentów będących przedmiotem sprawy […]. W rezultacie takiego ograniczenia śledztwa nie zdołano ustalić gdzie, kiedy i w jaki sposób doszło do usunięcia przedmiotowych dokumentów”. Zarzuty przedstawione Milczanowskiemu, Koniecznemu i Czempińskiemu o „naruszenie przepisów o ochronie tajemnicy państwowej przy przekazywaniu dokumentów będących przedmiotem sprawy Prezydentowi RP i przez to nieumyślnego dopuszczenia do ich utraty. […] sformułowane zostały w sposób mało precyzyjny, gdyż w opisach czynów nie podano na czym konkretnie polegało naruszenie przez podejrzanych przepisów dotyczących ochrony tajemnicy państwowej”. Dalej prokurator Nowak sugerowała powód umorzenia śledztwa: „Wystarczającym byłoby, moim zdaniem, jedynie stwierdzenie w uzasadnieniu postanowienia o umorzeniu śledztwa, że w toku postępowania Andrzejowi Milczanowskiemu, Jerzemu Koniecznemu i Gromosławowi Czempińskiemu przedstawiono zarzuty popełnienia przestępstwa z art. 262 paragraf 2 d. kk, ale z uwagi na wejście w życie z dniem 1 września 1998 r. unormowań nowego kodeksu karnego, który zdepenalizował zachowanie się określone w art. 262 kk z 1969 r., rozważania, czy podejrzani dopuścili się, czy też nie zarzucanych im występków stały się bezprzedmiotowe”65. I tak się stało. 20 maja 1999 roku Prokurator Prokuratury Okręgowej Małgorzata Nowak podpisała postanowienie o umorzeniu śledztwa.
Po raz kolejny zrobiło się głośno o Czempińskim w trakcie prac komisji śledczej ds. PKN Orlen. 21 października 2004 roku zostały ujawnione przez Agencję Wywiadu notatki z 2003 roku na temat lipcowego spotkania Jana Kulczyka z rosyjskim oficerem wywiadu Władimirem Ałganowem w Wiedniu. Według jednej z notatek szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, Czempiński miał koordynować kontakty między rosyjskim koncernem naftowym Łukoil i spółką Rotch Energy w sprawie prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej, za co miał być wynagradzany. Notatka ujawnia także źródło pogorszenia stosunków pomiędzy Czempińskim a Janem Kulczykiem. Były szef UOP chciał otrzymać milion dolarów za pomoc Kulczykowi w czasie prywatyzacji Telekomunikacji Polskiej SA, ale Kulczyk nie chciał zapłacić tej kwoty. W czasie telewizyjnych wypowiedzi Czempiński nie ukrywał poruszenia ujawnionymi informacjami. Twierdził, że nigdy nie miał nic wspólnego z rosyjską firmą Łukoil. Zapowiedział także, że wytoczy proces Kulczykowi, jeżeli ten dalej będzie twierdził, iż pobierał pieniądze od firm naftowych Łukoil i Rotch Energy. Wkrótce Czempiński oświadczył, że Kulczyk sam zadzwonił do niego i wycofał się z tych stwierdzeń. Własną wersję roli Czempińskiego w negocjacjach dotyczących Rafinerii Gdańskiej przedstawiał wtedy ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek. Według niego, generał ostrzegał o możliwości wykupienia przez Łukoil firmy Rotch Energy zaraz po prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej przez oba te podmioty66.
Czempiński przez całe lata utrzymywał doskonałe kontakty z politykami, co zaowocowało powstaniem Platformy Obywatelskiej.
W lipcu 2009 roku Gromosław Czempiński w rozmowie z Dorotą Gawryluk na antenie Polsat News ujawnił, jaką rolę odegrał w powstaniu Platformy Obywatelskiej.
Dorota Gawryluk: Pan sobie świetnie zdaje sprawę, co znaczy team Olechowski i pan Piskorski dlatego, że z tego, co ja słyszałam, to pan namawiał tych ludzi, by założyli Platformę Obywatelską. Czy to są plotki, czy to jest prawda?
Gromosław Czempiński: No, dość duży miałem w tym udział, w tym że powstała Platforma... Mogę powiedzieć, że odbyłem wtedy olbrzymią liczbę rozmów, a przede wszystkim musiałem przekonać Olechowskiego i Piskorskiego do pewnej koncepcji, którą później oni świetnie realizowali.
Dorota Gawryluk: Oni, jak to? A wszyscy mówią, że to nie oni zakładali Platformę Obywatelską...
Gromosław Czempiński: Odbyłem ogromną ilość rozmów w tym zakresie z ludźmi i wtedy, to znaczy z członkami Unii Wolności, ja uważałem, że przeżywa kryzys i uważałem, że wybór Geremka przesądza o kryzysie w tej partii i to był najlepszy moment, by powstała nowa partia.
Dorota Gawryluk: A Donald Tusk nie? To nie on zakładał? A wszyscy myślą, że to on...
Gromosław Czempiński: Z Tuskiem także rozmawiałem, to był ten jeden z trzech. Jeszcze Płażyński, też trzeba pamiętać...67.
Platforma Obywatelska miała być odpowiedzią – jak można sądzić z daty jej powstania – na tworzące się Prawo i Sprawiedliwość, które było śmiertelnym zagrożeniem dla byłych funkcjonariuszy służb specjalnych PRL i związanych z nimi biznesmenów.
W nowo powstałej PO znaleźli się bliscy znajomi Gromosława Czempińskiego, m.in. Andrzej Olechowski, Paweł Piskorski i Bronisław Komorowski. Jak ujawniła „Gazeta Polska Codziennie”, Gromosław Czempiński zajmuje mieszkanie obok prezydenta Bronisława Komorowskiego w okazałej kamienicy na warszawskim Powiślu. Jest to tzw. kamienica resortowa – mieszkają w niej wysocy rangą byli funkcjonariusze służb specjalnych PRL, a także osoby, które piastowały ważne funkcje w PZPR68.
Gdy po wygranych przez Komorowskiego wyborach prezydenckich dziennikarze zapytali jednego z mieszkańców kamienicy, czy nie będzie przeszkadzała obecność oficerów BOR, sąsiad Komorowskiego odparł: „To nic nowego, bo w większości ci, co tutaj mieszkają, są ze służb”69. Znanymi sąsiadami generała są Mirosław Drzewiecki i Ryszard Sobiesiak (jeden z bohaterów afery hazardowej) – panowie mieszkają po sąsiedzku na Florydzie w USA. Gromosław i Barbara Czempińscy posiadają apartament nr 23-E, który kupili 11 maja 2007 roku za 450 tys. dol. Drzewiecki wraz z żoną i synem ma na Florydzie łącznie trzy apartamenty, z czego dwa obok generała: nr 20-C, kupiony 29 listopada 2007 roku za 305 tys. dol., oraz 15-F, nabyty w kwietniu 2008 roku za 380 tys. dol. W pobliżu znajduje się też apartament biznesmena Ryszarda Sobiesiaka.
Zatrzymanie Gromosława Czempińskiego 22 listopada 2011 roku odczytano jako uderzenie w Grzegorza Schetynę, który wykonywał przyjazne gesty wobec Andrzeja Olechowskiego, by ten wrócił do PO. Nie bez powodu przez kilka miesięcy, od momentu marginalizacji Schetyny w Platformie, media pisały o grupie skupionej wokół byłego marszałka, która po kiepskim wyniku PO w wyborach parlamentarnych miała sięgnąć po władzę w partii.
Postawienie zarzutów Czempińskiemu i czterem innym osobom70 w sprawie korupcji przy prywatyzacji STOEN-u i PLL LOT było możliwe dzięki otrzymanym ze Szwajcarii materiałom dotyczącym ich kont i przepływających przez nie pieniędzy. Czempińskiemu przedstawiono zarzut przyjęcia 600 tys. euro łapówki w związku z prywatyzacją warszawskiego STOEN-u, który w 2002 roku kupiła niemiecka firma RWE.
27 maja 2002 roku Gromosław Czempiński i Piotr Dubno71 założyli spółkę The Quest Group72 o kapitale zakładowym 60 tys. zł podzielonym na 120 udziałów, z których pierwszy objął 40, a drugi 80 udziałów. Obaj utworzyli zarząd. Spółka zatrudniała 2 osoby. Zysk netto w 2002 roku wyniósł 224 543 zł i został przeznaczony na dywidendę.
31 lipca 2003 roku Dubno ustąpił z zarządu, gdyż następnego dnia wchodził do zarządu PLL LOT. Sprzedał też Czempińskiemu 69 udziałów, pozostawiając sobie 11. Z zarządu ustąpił też Czempiński i kierowanie spółką przejął Andrzej Ligarzewski. Zysk za 2003 rok wyniósł ponad 383 tys. zł, ale od roku 2004 spółka zaczęła ponosić straty73.
16 grudnia 2004 roku Ligarzewski rozwiązał umowę o pracę, a spółka Swagman z Hongkongu odkupiła 109 udziałów od Czempińskiego i 11 od Dubno. Chińczycy chyba się zorientowali, że to kiepski interes, bo 15 kwietnia następnego roku Czempiński odkupił 120 udziałów po cenie nominalnej i został prezesem spółki. W 2009 roku przychody spółki Czempińskiego wyniosły całe 32 grosze. Szukano kontraktów na doradztwo.
Przed zawarciem transakcji przez niemiecki koncern RWE z Ministerstwem Skarbu The Quest Group podpisała umowy na doradztwo ws. prywatyzacji STOEN-u; 14 czerwca z samym RWE i 20 czerwca z jego głównym doradcą polską spółką BRE Corporation Finance. Każda z umów opiewała na 600 tys. euro.
Zdaniem prokuratora firma Czempińskiego nie wykonywała żadnych prac przy prywatyzacji STOEN-u, ale miała przelać część otrzymanego wynagrodzenia na konto firmy należącej do jednego z urzędników Ministerstwa Skarbu. W przypadku PLL LOT chodziło również o kwotę ok. 600 tys. euro.
Gromosław Czempiński współpracował z Andrzejem Piechockim, gdy ten był doradcą ministra skarbu Wiesława Kaczmarka. Kiedy w maju 2002 roku firma Piechockiego TI Dedal wykupiła spółkę Szeptel74, zarząd objął Mariusz Piotr Pilewski, a do rady nadzorczej weszli: Gromosław Czempiński, Andrzej Jerzy Piechocki, Barbara Dąbrowska, Cezary Józef Przybysławski, Krzysztof Radziszewski, Stanisław Marian Widera, Piotr Konig. W styczniu 2005 roku zmieniono nazwę spółki Szeptel na MNI.
24 listopada Czempiński i czterech pozostałych zatrzymanych, m.in. Andrzej Piechocki, wyszło na wolność po wpłaceniu w sumie 6,5 mln zł kaucji, w tym 1 mln od generała. Sędziowie katowickiego sądu uznali, że zatrzymanie gen. Gromosława Czempińskiego było bezzasadne. W listopadzie 2014 roku śledztwo nadal się toczyło i spodziewano się przedłużenia na następny rok.
Równolegle ze śledztwem katowickim toczyło się w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej postępowanie dotyczące zniknięcia 2 mln dol. ze szwajcarskiego konta Gromosława Czempińskiego. Zawiadomienie w tej sprawie złożyło w 2009 roku Centralne Biuro Antykorupcyjne, którego szefem był wówczas Mariusz Kamiński: chodziło o podejrzenie przyjęcia 2 mln dolarów łapówki w okresie 1990–1996 w związku z pełnieniem funkcji publicznej, w zamian za pomoc nieustalonej firmie przy kontrakcie na sprzęt telekomunikacyjny. Jak wyjaśnił Peter Vogel (Piotr Filipczyński) w wywiadzie z Piotrem Nisztorem, w 2003 roku został poproszony o udzielenie pomocy Czempińskiemu, któremu pracownik szwajcarskiego banku Universalbank der Schweiz wyprowadził z konta 2 mln dolarów, uzyskanych za usługi szefa UOP w zawarciu kontraktu. Pieniądze zdeponowane w szwajcarskim banku czekały i kiedy po kilku latach Czempiński chciał z nich skorzystać jako zastawu pod kredyt, dowiedział się, że konto jest puste75.
Możliwe, że w sprawie Czempińskiego zwrócono się do Filipczyńskiego, ponieważ Irena Popoff, rzecznik prasowy UOP kierowanego przez Czempińskiego, jest kuzynką Vogla.
W grudniu 2011 roku śledztwo przeciwko Gromosławowi Czempińskiemu zostało umorzone z powodu przedawnienia76.
Rozdział 3
Kluczowe role w UOP odegrali byli funkcjonariusze komunistycznej bezpieki: Henryk Jasik i Wiktor Fonfara, którzy, podobnie jak Czempiński, byli zaufanymi ludźmi Lecha Wałęsy. Ta znajomość przetrwała lata – cała trójka bywała gośćmi na imieninach Wałęsy77.
Henryk Jasik78 wywodził się z wielodzietnej rodziny rolników. Do pracy w MSW zgłosił się 6 lipca 1970 roku79 będąc stażystą w Zakładach Azotowych im. Pawła Findera w Chorzowie, do których trafił po ukończeniu w 1969 roku wydziału chemicznego Politechniki Łódzkiej. Został pozytywnie zaopiniowany przez szefostwo Departamentu I i 1 grudnia 1970 roku rozpoczął służbę w wywiadzie. Początkowo pracował w Wydziale VII na etacie niejawnym pod nazwiskiem operacyjnym Sierakowski. Zajmował się więc wywiadem technologicznym, a faktycznie na terenie kraju infiltracją przemysłu chemicznego, co wiązało się z jego miejscem pracy w „Azotach”.
Kluczowym dla kariery Jasika okazał się rok 1972 – latem został absolwentem rocznej szkoły Departamentu I MSW i od połowy sierpnia odbył trzymiesięczny kurs doskonalenia oficerów działań specjalnych w Ośrodku Szkolenia Zarządu II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w Warszawie – szefem wojskowej bezpieki był wówczas Czesław Kiszczak. Po ukończeniu szkoły od grudnia 1972 roku ponownie pracował na etacie niejawnym jako specjalista w instytucji przykrycia, którą było Ministerstwo Przemysłu Chemicznego.
Henryka Jasika także życie prywatne wiązało z resortem – jego żoną została Ewa Kwiatkowska80, której ojciec Jerzy Kwiatkowski81 od 1945 roku był funkcjonariuszem Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, zaś w 1951 roku przeniesiony został do wywiadu MBP (ówcześnie Departament VII). W 1957 roku trafił do Służby Bezpieczeństwa, gdzie został zatrudniony w wydziale „B” MSW, czyli obserwacji, i cieszył się nienaganną opinią82. Z kolei dziadek żony, Ignacy Synowiec, przed wojną służył jako podoficer zawodowy, a w 1945 roku poszedł do UBP i na stanowisku zastępcy szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego – jak czytamy w aktach komunistycznej bezpieki – „zginął w walce z bandami”83. W tym wypadku chodziło oczywiście o żołnierzy niepodległościowego podziemia.
Henryk Jasik pracował od 1974 roku na odcinku niemieckim, był również wielokrotnie służbowo delegowany do Związku Sowieckiego. Od 1 września 1976 do 22 lipca 1980 roku pracował pod ps. „Jelski” w rezydenturze w Kolonii o krypt. „Dworek”: oficjalnie był zastępcą attaché Biura Radcy Handlowego przy Ambasadzie PRL. Tuż po wprowadzen kwiiu stanu wojennego, w styczniu 1982 Henryk Jasik został mianowany przez ówczesnego szefa MSW Czesława Kiszczaka oficerem polityczno-wychowawczym w Studium Podyplomowym Ośrodku Kształcenia Kadr Wywiadowczych84. Od 1 grudnia 1983 roku był zastępcą, a od 1 listopada 1984 roku naczelnikiem Wydziału V, który zajmował się wywiadem technologicznym (naukowym) w obszarze przemysłu ciężkiego, czyli realizował zamówienia wywiadowcze Sowietów, o czym pisaliśmy już na wstępie.
Jedna z legitymacji służbowych płk. Henryka Jasika – ostatniego szefa Departamentu I MSW (wywiadu cywilnego) PRL (fot. ze zbiorów IPN, udostępniona przez S. Cenckiewicza)
Notatka służbowa z kwietnia 1990 r. dotycząca płk. Henryka Jasika, dyrektora Departamentu I MSW (IPN BU 003175/271)
Gdy zaczęła się pierestrojka, 15 sierpnia 1986 roku ppłk Jasik awansował na z-cę dyrektora Departamentu I gen. Zdzisława Sarewicza. Nowy etap wymagał nowych kadr, zwłaszcza w wywiadzie.
Już po wyborach do sejmu kontraktowego w 1989 roku Henryk Jasik został po raz kolejny wysłany do Moskwy.
„Zgodnie z postanowieniami Szefów Wywiadów K[rajów – aut.] S[ocjalistycznych – aut.] w dniach 26–30 czerwca [1989 – aut.] odbędzie się w Moskwie wielostronna narada szefów W[ywiadu – aut.]N[aukowo – aut.]T[echnicznego – aut.]. W związku z powyższym proszę o wyrażenie zgody na wyjazd delegacji Departamentu I MSW w składzie: płk Henryk Jasik, zastępca dyrektora Departamentu I MSW, płk Włodzimierz Soszyński, naczelnik Wydziału IV Departamentu I MSW, mjr Marek Lasecki, st. specjalista Wydziału IV Departamentu I MSW” – wnioskował gen. Sarewicz do gen. Pożogi85.
W wywiadzie PRL płk Jasik pracował do samego końca Polski Ludowej – 11 września 1989 roku gen. Czesław Kiszczak mianował go dyrektorem Departamentu I MSW. Na tym stanowisku zajmował się w kwietniu 1990 roku sprawą agenta „Claudia”. Już 3 kwietnia z-ca naczelnika Wydziału II amerykańskiego wydał polecenie przerejestrowania na konto mjr. Andrzeja Wójcickiego podteczki rezydentury krypt. „Huron” nr e. 4464, czyli należącej do Wydz. II w rezydenturze w Chicago krypt. „Jezioro”86.
18 kwietnia mjr Wójcicki zwrócił się do płk. Jasika o refundację agentowi ps. „Claudia” kosztów realizacji zadania zleconego przez Wydział II, polegającego na sfotografowaniu dokumentacji materiałów izolacyjnych stosowanych w pociskach rakietowych używanych przez armie USA i produkowanych w Tucson w firmie zatrudniającej „Claudię”, która 13 kwietnia przyjechała z USA w sprawach rodzinnych. Zadanie „Claudia” wykonała w maju 1989 roku i dostarczyła 8 rolek filmu oficerowi w Nowym Jorku. Obecnie „Claudia” „zgłosił gotowość realizacji kolejnych zadań”.
Raport do płk. Henryka Jasika, dyrektora Departamentu I MSW, dotyczący agenta „Claudia” (IPN BU 003171/12/2) (strona 1)
Raport do płk. Henryka Jasika, dyrektora Departamentu I MSW, dotyczący agenta „Claudia” (IPN BU 003171/12/2) (strona 2)
23 kwietnia mjr Wójcicki spotkał się z agentem „Claudia” w Krośnie, o czym meldował trzy dni później. „Claudia” została poinformowana – pisał Wójcicki – że w chwili obecnej nie otrzyma do realizacji żadnego konkretnego zadania, co wiąże się z koniecznością wypracowania nowych zadań dla nowej służby. Następnie ustalono zasady nawiązania kontaktu; w Polsce z kpt. Kazimierzem Szymańskim, kierownikiem PESEL, który zostanie przeniesiony do Wydziału II, a w USA z oficerem, który wypowie hasło „Claudia przesyła Pani Róże”87. „Claudia” miała perspektywy, gdyż awansowała właśnie na stanowisko kierownicze w Tucson i miała propozycje od zakładów lotniczych „Hercules” po uzyskaniu obywatelstwa amerykańskiego, o które w tym roku wystąpi. Nie znamy dalszych losów „Claudii”.
23 kwietnia na polecenie płk. Jasika mjr Wójcicki wypłacił „Claudii” tytułem zwrotu kosztów podróży z Tucson do Nowego Jorku, pobytu i zakupu aparatu fotograficznego 900 dolarów88.
W III RP, po zlikwidowaniu SB, Henryk Jasik przeszedł do UOP, w którym został szefem zarządu wywiadu. Po objęciu kierownictwa MSW przez Antoniego Macierewicza w lutym 1992 roku sam odszedł z resortu.
W maju 1992 roku, gdy premierem był Jan Olszewski, Prokuratura Wojewódzka w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie niszczenia dokumentów wywiadu z czasów PRL-u i UOP. Po obaleniu rządu premiera Olszewskiego Jasik ponownie wrócił już w styczniu 1993 roku do MSW jako doradca ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego. Zanim do tego doszło, w listopadzie 1992 roku śledztwo zostało umorzone. Media nagłośniły sprawę niszczenia dokumentów wywiadu, na co Jasik publicznie stwierdził, że… niszczył je legalnie89.
„[…] Jego zdaniem polski wywiad był niezależny od KGB i «chodził własnymi ścieżkami». Rosjanie wykorzystywali służby specjalne NRD i Czechosłowacji dla blokowania działań polskiego wywiadu, bo «Polakom nie można ufać». Zdaniem pułkownika posądzenie, że akta polskiego wywiadu przekazano Moskwie, jest szkalowaniem oficerów wywiadu. […]90.
Dziś już wiadomo, że nie tylko wywiad, ale wszystkie służby specjalne PRL-u podlegały Moskwie, a Jasik mógł mówić, co chciał, ponieważ nie było możliwości weryfikacji jego słów. Dopiero otwarcie archiwów służb specjalnych PRL-u przez prezesa IPN prof. Janusza Kurtykę pokazało skalę tej podległości. O współpracy wywiadu technologicznego świadczy na przykład poniższy cytat:
„Zgodnie z planem współpracy uzgodniono z Pierwszym Zarządem Głównym Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego ZSRR przeprowadzenie rozmów roboczych w dziedzinie chemii i farmacji w okresie od 12 do 14 marca 1985 r. W związku z powyższym proszę o wyrażenie zgody na wyjazd służbowy do Moskwy delegacji Wydziału V Departamentu I MSW w składzie mjr Henryk Jasik, naczelnik wydz. V Dep. I MSW, przewodniczący delegacji, kpt. Wojciech Woicki, starszy insp. Wydziału V Departamentu I MSW” – pisał dyrektor Departamentu I gen. Zdzisław Sarewicz do wiceministra MSW gen. dyw. Władysława Pożogi91, który nadzorował wywiad i kontrwywiad.
W III RP Jasik przekonywał dziennikarzy o rzekomej elitarności PRL-owskiego wywiadu i przedstawił fałszywy obraz agentury.
„[…] SB i wywiad były niezależnymi pionami w MSW, podlegały różnym osobom. Cywili pracujących na rzecz wywiadu nazywano w MSW «kontaktami operacyjnymi», w SB byli to «tajni współpracownicy»”. Jasik twierdzi też, że „werbunek do wywiadu polegał wyłącznie na perswazji, podczas gdy SB posługiwało się często np. szantażem”. „Kontakt operacyjny” nie podpisywał żadnych zobowiązań – przekonuje były szef wywiadu. – Przede wszystkim musieli być to ludzie o właściwym morale, działający zawsze z pobudek patriotycznych. Wywiad tylko okazjonalnie wynagradzał współpracę niewielkimi kwotami lub drobnymi upominkami np. z okazji imienin”. „W swojej praktyce nie zetknąłem się z przypadkiem angażowania na rzecz wywiadu tajnych współpracowników SB. Staraliśmy się zawsze werbować ludzi całkowicie czystych” – mówi Jasik92.
W kwietniu 1993 roku Henryk Jasik został wiceministrem spraw wewnętrznych w rządzie Hanny Suchockiej93. Odpowiadał za Straż Graniczną, straż pożarną, Nadwiślańskie Jednostki Wojskowe i – co najważniejsze – archiwum MSW, w którym były dokumenty wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa, m.in. teczki agentów.
3 października 1994 roku na Dworcu Wschodnim została obrabowana przez rosyjskojęzycznych bandytów grupa Rosjan podróżujących z Moskwy do Brukseli. Poszkodowani zażądali natychmiastowego skontaktowania ich z konsulem rosyjskim i przez kilka godzin blokowali odjazd pociągu. W końcu siłą usunęła ich policja. Rosjanie oskarżyli policję o brutalne potraktowanie, a władze polskie o pobłażliwość wobec bandytów. Wybuchł skandal, w wyniku którego nie przyjechał do Polski premier Rosji94 i Rosjanie natychmiast wezwali polskie władze do Moskwy. Szef MSW bez słowa protestu pojechał do Rosji razem ze swoim wiceministrem Jasikiem, szefem policji, którym był wówczas Eugeniusz Smolarek, i szefem UOP Gromosławem Czempińskim.
Z MSW Henryk Jasik odszedł 23 grudnia 1995 roku, dzień po nadaniu mu przez ustępującego prezydenta Lecha Wałęsę stopnia generała. Jasika odwołał premier Józef Oleksy w związku z tzw. aferą „Olina” związaną z kontaktami Oleksego z KGB.
Henryk Jasik, podobnie jak Gromosław Czempiński, miał kontakty z dziennikarzami – w rozmowie z „Gazetą Polską” przyznał, że nie tylko SB ale również UOP werbował dziennikarzy.
„Tak, werbowaliśmy dziennikarzy, ale to nie jest niczym złym. Służby na całym świecie z tego korzystają: jeżeli dziennikarz jeździ po świecie, ma dobre kontakty i jest doskonale zalegendowany, to dlaczego z niego nie korzystać? Przecież ci ludzie działają w interesie swojego państwa. Nie było oczywiście masowego werbunku we wszystkich redakcjach, ale mieliśmy współpracowników wśród dziennikarzy” – mówił „Gazecie Polskiej” gen.