Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 86
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
„Choroba stała się dla mnie podróżą do jakiegoś niespokojnego kraju”
Anatole Broyard,
Upojony chorobą. Zapiski o życiu i śmierci
Czas ciągnie się jak guma, przez którą na szkolnym boisku skaczą dziewczynki z warkoczykami.
Nigdy nie byłam taką dziewczynką.
Nie jestem dziś wersją premium samej siebie.
„Wpisz dane karty i kod CVV i za jedyne dziewiętnaście dziewięćdziesiąt dziewięć ciesz się równie gównianą wersją demo Niny co pięć minut wcześniej”.
Rozgryzam wewnętrzną część warg w każdym miejscu, aż puchną jak u kobiet o wypukłych kościach policzkowych, których twarze przypominają pyski gepardów. Mają sukienki w cętki i biust, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Wzór: nadruk zwierzęcy.
Roar!
Przebiegam wzrokiem po niezliczonej ilości stron, z których coraz mniej przyswajam. Potrzebuję zająć czymś ręce, rozdrapuję więc nierówności i niedoskonałości na szyi, dekolcie, ramionach. Odnajduję najmniejsze wypukłości twarzy. Metaliczny zapach krwi pod paznokciami. Miazmat życia.
Śmierci.
Drętwieją mi ręce i boli mnie łechtaczka. Lekars-two na kilka godzin.
Idę biegać, kąpię się, kładę. Pozwalam sobie odetchnąć, tak jak pozwalam sobie zjeść, zupełnie jakby oddech i jedzenie oznaczały grzech. Zaciskający się na mojej krtani wyrzut sumienia, że przez cały czas się nie uczę, blokuje mi dopływ tlenu. Gram całą siebie staccato: dokładne, ostre szarpnięcia. Mogłabym rezonować teraz z wielką czarną wieżą, do której, gdy byłam dzieckiem, wkładałam kasety rodziców. Pamiętam zapach kurzu, plastiku i taśmy. Mam w sobie czułość do sprzętów, które pozwalały słuchać i przeżywać, a kończą jako cząstka wielkiego stosu odpadów. Góra elektrośmieci, kolorowy obraz wydających ostatnie tchnienia starych walkmanów, wież i boomboxów, których nikt już nie chce. Jestem tam z nimi, tam właśnie pasuję.
Płaczę. Chcę przerwy, chcę spać, nie musieć żyć choć przez chwilę. Muszę odetchnąć, muszę.
Jak człowiek jakiś, taka zwyczajna.
– Kiedyś byś nie musiała – słyszę jej szept. – Kiedyś byłaś mistrzynią. Pamiętasz, jak szybko potrafiłaś się uczyć? Mogłaś mieć jasny, czysty umysł. Tyle chciałam ci dać… Ale nie. Wolisz gromadzić w sobie śmietnik. Sama to sobie robisz. Codziennie wypełniasz się szambem, śmierdzisz i nigdy już nie będziesz żyła naprawdę. Serio myślisz, że ktoś cię kiedyś przeleci, jak masz uda wielkości konarów starego drzewa?
Pomnik przyrody, dąb Bartek. Czy jak mu tam.
Silny mężczyzna o wielkich ramionach rozchyla mi nogi. Widzę gęste gałęzie, które ranią mu ciało. Chcę już go poczuć, chcę wiedzieć, że mogę. Umożliwić mu przyjemność. Niech sobie już weźmie. Zanim dociera na miejsce, trzy razy zawraca, to mdłości. Mnie nie jest miło, nie jest dobrze. Skąd mam wiedzieć, że może? Z „Bravo Girl”?
Nienawidzę tych ud. Nie chcę grubych pni. Chcę cienkich łodyg, lekkiej fotosyntezy. Chcę zniknąć, by naprawdę się pojawić.
Gdyby istniało tylko to życie, tutaj, na tym biurku, podłodze i łóżku, wśród papierów i podręczników, gdybym nie miała choć kropli nadziei, że będzie coś poza tym, musiałabym wziąć garść tabletek na spokój, na sen, na podniesienie nastroju, na wieczny odpoczynek, na amen.
Chcę przeżywać życie tu, teraz. TO nie jest życie, to nie może być życie, chcę doświadczać, chcę się śmiać i się kochać. Dlaczego muszę na to czekać, przeczekać wszystkie te godziny? Rozdrapane strupki, przemywane wodą utlenioną, szczypią. Blada twarz, wyblakła zieleń oczu, szara skóra, dość.
Nigdy nie jest naprawdę dość.
Podchodzę do lustra i znęcam się nad twarzą. Krajobraz po bitwie. Włosy w nieładzie, blond popielaty, mysi, na czubku głowy mam gniazdo, nie czesałam się od tygodnia. Podkrążone oczy, spierzchnięte usta, przygryzione do krwi. Żeby chociaż było już po ostatnim egzaminie, pragnę fast-forward, przesunąć, pominąć, czuję się, jakby ktoś wcisnął mi pauzę, miga dioda, czerwona, już dość… Może przestanie, gdy polecę, ale zanim przejdę przez bramkę, zapika, zdam ten ostatni, ten ważny, zasłużę.
Raz jeszcze dam radę, zasłużę.
Wypijam morze kaw i energetyków, przez co serce przyśpiesza niebezpiecznie, skupiam myśli i mózg doskonale przyswaja informacje. Przez kilka godzin jestem sumienną studentką: kraciasta spódniczka, podkolanówki, zsuwające się seksownie okulary w czarnych oprawkach – początek pornola.
Przez chwilę nie uciekam, nie błądzę po innych kontynentach, nie wycinam maczetą roślin, torując sobie ścieżkę przez las. Nie zastanawiam się nad tym, czy jeszcze kiedyś ktoś mnie dotknie, jak dotykał mnie Karol. Ciało boli mnie z braku dotyku. Potrzebuję czystej adrenaliny, wysokiego napięcia. Chcę być dotykana codziennie, czuć jego rękę wokół szyi, zakrwawioną wargę, chcę, by mnie znów uderzył.
Chcę nie być pewna tego, jak mocno i daleko się posuniemy, chcę się pokłócić, grozić odejściem i nigdy nie odejść. Mieliśmy być razem w tej przemocy, trwać w splocie napiętych włókien nerwowych. Taplać się w bagnie happily ever after.
Ale razem, Misiu. Razem…
Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Uwalnianie
Wydanie pierwsze
ISBN: 978-83-8219-580-4
© Iga Kowalska i Wydawnictwo Novae Res 2021
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt
jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu
wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.
Redakcja: Magdalena Białek
Korekta: Magdalena Wołoszyn
Okładka: Wika Krauz
Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
Zaczytani sp. z o.o. sp. k.
ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia
tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]
http://novaeres.pl
Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek