Watażka na Kremlu. Putin i jego czasy - Aage Storm Borchgrevink - ebook + audiobook

Watażka na Kremlu. Putin i jego czasy ebook i audiobook

Aage Storm Borchgrevink

4,3

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!
Opis

Aage Storm Borchgrevink napisał zwięzłą i barwną biografię rosyjskiego prezydenta. Książka to opowieść o współczesnej Rosji – od tragedii rodzinnych Putina podczas Drugiej Wojny Światowej, przez jego dzieciństwo w Leningradzie, aż po upadek Związku Radzieckiego, który był także kluczowym wydarzeniem dla agenta KGB, Putina. Po przebłysku wolności w latach 90., Putin skutecznie zacisnął swoje kleszcze władzy i zbudował Rosję charakteryzującą się dostatkiem dla nielicznych i ambicjami powrotu na arenę globalną jako supermocarstwo.

Jak stało się, że lider mocarstwa rosyjskiego stał się tak potężny i niebezpieczny? Przez ostatnie dwadzieścia lat Aage Storm Borchgrevink śledził wydarzenia w Rosji i prezydenta Władimira Putina. Teraz wykorzystuje swoją obszerną wiedzę o człowieku i kraju, by napisać o Putinie jako przywódcy politycznym. Putin od dawna budził strach u wielu, ale niewielu spodziewało się brutalnej inwazji na Ukrainę. 

 

 

Aage Storm Borchgrevink pracuje jako doradca w Norweskim Komitecie Helsińskim (NHC), komitecie praw człowieka, od 1992 roku, ze szczególnym uwzględnieniem Rosji, Bałkanów, Białorusi i Kaukazu. Jego silne zaangażowanie dało mu unikalne kontakty i osobiste relacje z wieloma osobami walczącymi o, lub poległymi za demokrację i prawa człowieka w tych regionach. Borchgrevink jest autorem książek beletrystycznych, jak i literatury faktu. Książka „Watażka na Kremlu. Putin i jego czasy” została nominowana do Nagrody Brageprisen dla najlepszej norweskiej literatury faktu i spotkała się z uznaniem krytyków.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 353

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 35 min

Lektor: Popczyński Marcin
Oceny
4,3 (30 ocen)
19
4
5
0
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Tytuł oryginału:

Krigsherren i Kreml - Putin og hans

Copyright © by Aage Storm Borchgrevink

Copyright © for the Polish ebook edition by XAUDIO Sp. z o. o.

Copyright © for Polish translation by Joanna Bernat

Redakcja: Aleksandra Zok-Smoła

Projekt okładki: XAUDIO

Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw.

ISBN 978-83-8341-126-2

Warszawa 2024

Wydawca:

XAUDIO Sp. z o.o.

e-mail: [email protected]

www.xaudio.pl

PROLOG

Kolejka ludzi stojących z twarzami zwróconymi ku zachodowi słońca zdawała się nie mieć końca. Za każdym razem, gdy się przesuwała, popychałem walizkę trochę do przodu. Wokół nas rozlegał się szmer głosów. Ludzie pochodzili głównie ze wschodu Ukrainy, wielu mówiło po rosyjsku, więc mogłem podsłuchać fragmenty rozmów. O spalonych domach. Zaginionych krewnych.

Dziewczyna powiedziała, że pociąg, którym jechała, został zbombardowany. Uciekła z obwodu donieckiego i autobusem dotarła do granicy z Polską. Byliśmy tam jedynymi obcokrajowcami, być może z tego powodu zdecydowała się do nas dołączyć. Kiedy nie mówiła, wpatrywała się w telefon komórkowy i narzekała, że Rosjanki na TikToku szerzą kremlowską propagandę. Twierdziła, że ma osiemnaście lat, ale wyglądała młodziej.

Arve i ja byliśmy we Lwowie przez kilka dni, aby spotkać się z kolegami z ukraińskiej grupy ochrony praw człowieka. Przywieźliśmy potrzebny im sprzęt i kupiliśmy dwa samochody. Oprócz nocnych alarmów bombowych nic nie świadczyło o wojnie. W drodze powrotnej zabraliśmy ze sobą Czeczenkę, która uciekła z Rosji na Ukrainę. Kiedy Rosjanie otoczyli i zbombardowali miasto, w którym się osiedliła, nasz ukraiński kolega wywiózł ją, jechali po ciemku po zmarzniętych polach.

Owinięta w dużą puchową kurtkę, stała przede mną w kolejce, tupiąc nogami, żeby się rozgrzać. Kobieta miała krewnych w Norwegii, ale nie byliśmy pewni, czy uda jej się przekroczyć polską granicę. Nie miała ukraińskiego paszportu, jedynie zezwolenie na pobyt. Czeczeni nie byli nigdy w Europie szczególnie popularni.

Na ciemnym niebie pojawiły się gwiazdy. Mróz pokrył lodem kałuże i skrzypiał pod butami. Dzieci płakały. Stały w kolejce już od kilku godzin. Światła na przejściach granicznych oświetlały drut kolczasty na ziemi niczyjej między Ukrainą a Polską, która należy zarówno do UE, jak i do strefy Schengen. Rodziny przewoziły przez granicę starszych krewnych na wózkach inwalidzkich. Gdyby nie drony latające nad głowami, wyglądałoby to jak scena z drugiej wojny światowej.

Była połowa marca 2022 roku, pełnowymiarowa operacja wojenna trwała już nieco ponad trzy tygodnie, a nasi koledzy dokumentowali przypadki porwań i tortur popełnianych przez nacierające siły rosyjskie. Podczas gdy mężczyźni musieli pozostać, aby walczyć, wiele kobiet, dzieci i osób starszych uciekło przed walkami i strachem przed rosyjską okupacją. Nie tylko tutaj, ale na podobnych przejściach na całej granicy tysiące ludzi stały w kolejkach, kierując się w stronę światła na zachodzie. Miliony ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia Ukrainy i wjazdu do UE.

Wszystko za sprawą małego człowieczka w moskiewskim zamku.

Nie po raz pierwszy byłem naocznym świadkiem wojny Putina. Jednak tym razem wszystko wydawało się inne, jakby pewna era dobiegała końca w crescendo eksplozji i cierpienia. Nie mogłem zrozumieć, jak Putinowi miało się to opłacić. Spędziłem dwadzieścia dwa lata mojego życia zawodowego, ostrzegając przed Władimirem Putinem, ale teraz musiałem przyznać przed sobą, że myliłem się co do niego.

Od początku lat dziewięćdziesiątych jestem związany z Norweskim Komitetem Helsińskim, grupą ochrony praw człowieka, która koncentruje swoje działania na Europie i byłym Związku Radzieckim. Pracowałem z dwoma pokoleniami rosyjskich aktywistów i widziałem, jak czcigodną inteligencję lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych zastąpili dziennikarze wojenni, młodzi prawnicy i aktywiści queerowi, którzy nie pamiętają Związku Radzieckiego.

Wielu moich rosyjskich przyjaciół przebywa obecnie na uchodźstwie w Europie. Inni pozostali w domach. „Pozdrowienia z Gułagu” – tak zwykle zaczyna swoje wiadomości jeden z nich. Gułag to ogromny kompleks obozów jenieckich z czasów stalinowskich. Czarny humor zwykle umiera ostatni, ale jego przesłanie jest wystarczająco poważne: Związek Radziecki powrócił.

Każda epoka ma swój faszyzm. Projekt Putina jest moim zdaniem najważniejszą historią tego stulecia w Europie. Mamy do czynienia z nowym typem autorytarnego przywódcy, bardziej wyrafinowanym niż ubiegłowieczny krzykliwy dyktator w mundurze. Co więcej, obserwujemy upadek demokracji, ale także jej siłę – czego Putin niechętnie uczy się obecnie na Ukrainie. Ta historia jest ważna, ale skomplikowana zamieszaniem, propagandą i ideologią. Dlatego trzeba ją opowiedzieć.

W przeszłości pisałem książki o peryferiach Rosji, o Kaukazie i Białorusi, ale odmawiałem dotykania historii samego Władimira Putina. Nie jestem badaczem i znam rosyjski zbyt słabo, aby czytać w tym języku cokolwiek trudniejszego niż krótkie artykuły. Kiedy ludzie podsuwali mi ten pomysł, odmawiałem. Uważałem, że inni mają do tego lepsze warunki, zwłaszcza Rosjanie. Książki o Putinie stanowią już niemalże odrębny gatunek literacki.

W dawnych czasach politolodzy zajmowali się kremlinologią, obcokrajowcy próbowali odgadnąć stosunki władzy panujące na Kremlu, badając kolejność starców pojawiających się na sowieckich majowych defiladach wojskowych. Dziś mamy putinologię: Czy jest faszystą? Czy jest chory? Czy jest najbogatszym człowiekiem świata? Niektóre szczegóły putinologii są niezaprzeczalnie fascynujące: dlaczego jego współpracownicy zabierają ze sobą odchody prezydenta po jego wizytach za granicą?1.

Kiedy przekroczyłem granicę i wróciłem do Polski, zdecydowałem się napisać tę książkę. Nie jest to relacja neutralna, ale relacja świadka, który był w wielu miejscach zbrodni Putina. Pracując nad książką, zadawałem sobie pytanie, czy można dotrzeć do rdzenia putinizmu, czy też charakteryzuje się on niekończącymi się warstwami nowych historii. Źródła są wciąż na nowo kwestionowane, a Kreml traktuje biografię prezydenta równie ostrożnie jak jego odchody.

Według jednych rdzeniem są ropa i gaz, inni uważają, że chodzi o zemstę sowieckiej służby bezpieczeństwa – KGB. Historii nie da się opowiedzieć bez odniesienia do gospodarki czy państwowych instytucji, ale mają na nią wpływ także jednostki, ich marzenia i traumy.

Putin doszedł do władzy poprzez wojnę w Czeczenii, ale ta, którą rozpoczął w Ukrainie, może szybko stać się jego zgubą. To, że w ogóle przyszedł na świat, było owocem zarówno szczęścia, jak i heroizmu. Dorastał w obecności dwojga rodziców, ale był też dzieckiem drugiej wojny światowej.

Kiedy szliśmy przez ziemię niczyją, zastanawiałem się, w jaki sposób wojna go zdefiniowała: czy istnieje związek między oblężeniem Leningradu, gdzie setki tysięcy umarły z głodu, a oblężeniem Mariupola, gdzie rosyjscy żołnierze próbowali zagłodzić ludność?

Postanowiłem napisać książkę podsumowującą powolny zamach stanu Putina przeciwko rosyjskiej konstytucji, której wierność przysięgał czterokrotnie. Utworzenie przestępczego państwa-cienia sprawiło, że konflikt i wojna stały się koniecznością. Zaczęło się w Czeczenii.

Kobieta w puchowej kurtce, która stała przede mną w kolejce do kontroli paszportowej, doświadczyła najciemniejszej strony Rosji. Jej syn został złapany i zabity przez żołnierzy czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa, który wyrósł na putinowskiej ideologii. Kiedy złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, jej dom został zrównany z ziemią przez buldożery.

Jednocześnie Putin zachował niemal niewiarygodną popularność w ciągu swoich dwudziestu dwóch lat na stanowisku przywódcy: jakie są warunki umowy, którą zawarł z Rosją (lub przynajmniej znaczną częścią społeczeństwa), i jak umowa zmieniała się na przestrzeni lat?

W tej pracy korzystałem z wielu źródeł, ale niektóre opisy Rosji i Putina były szczególnie ważne, jak Ludzie Putina Catherine Belton (2020), Jądro dziwności Petera Pomerantseva (2014), Car Putin Anny Arutunyan (2013) oraz Cień Kremla Petera Bakera i Susan Glasser (2005). Ponadto chciałbym wymienić takich pisarzy, jak Anna Politkowska, Irina Borogan i Andrej Soldatov, Thomas Piketty, Michaił Zygar, Oliver Bullough i John Færseth. Książka Færsetha Fyrtårnet i øst (Latarnia morska na Wschodzie) zawiera wyczerpujący opis zagranicznych zwolenników Putina.

Niemniej jednak moimi najważniejszymi źródłami są moi koledzy z Komitetu Helsińskiego, a także rosyjskie i międzynarodowe organizacje humanitarne. Niniejsza książka jest efektem trzydziestoletnich rozmów w pracy. Żaden z moich kolegów nie odpowiada za błędy i nieścisłości, ale bez nich nie udałoby mi się nic napisać. Na koniec dziękuję redaktorce, Tuvie Ørbeck Sørheim i wydawnictwu Kagge, które podjęło moją inicjatywę i zadbało o terminowe wydanie książki.

Oslo, 25 sierpnia 2022 r.

CZĘŚĆ I. MIECZ I TARCZA

ROZDZIAŁ 1DZIECI WOJNY

Operacja „Następca”

Rok 1999 zapowiadał się dla Borysa Jelcyna katastrofalnie. Jak nieszczelny statek z przechyłem, prezydent Rosji zmierzał ku zagładzie. Załoga desperacko próbowała utrzymać go na powierzchni, aby żywy dotarł do brzegu. Najwyraźniej potrzebowali cudu.

Jelcyn był jednym z nowych przywódców, którzy kilka lat wcześniej stanęli na czele rewolucji demokratycznej w Rosji. W sierpniu 1991 roku wsiadł na czołg w Moskwie i potępił zamach stanu wymierzony w Michaiła Gorbaczowa, radzieckiego przywódcę, który próbował zreformować komunistyczne państwo.

Zamach stanu był jednym z tych momentów w historii, gdy gra toczyła się o najwyższą stawkę. Czołgi przejechały ulicami Moskwy, naprzeciw nich wyszli prodemokratyczni demonstranci. Losy Rosji wisiały na włosku. Planiści zamachu stanu chcieli uratować Związek Radziecki i mieli po swojej stronie siły zbrojne.

„To prawicowo-reakcyjny antykonstytucyjny zamach stanu” – warczał Jelcyn do tłumu zgromadzonego przed Białym Domem w Moskwie. „Pomimo wszystkich trudności i prób, jakich doświadczają ludzie, ruch demokratyczny w kraju nabiera tempa i nie można go już zatrzymać. Narody Rosji stają się panami własnego losu”2.

Jelcyn groził puczystom strajkiem generalnym, jeśli się nie poddadzą. Przywódca Rosyjskiej Republiki Radzieckiej wydawał się postacią niemal nadludzką, gdy potępiał zamach stanu, pozornie nie przejmując się zagrożeniem dla własnego życia. Za zamachem stanu stali weterani KGB i wojska, zawahali się jednak przed aresztowaniem Jelcyna. To było decydujące.

Jego przepowiednia dotycząca zwycięstwa demokracji odbiła się echem wśród milionów Rosjan. Ludzie wyszli na ulice. Chcieli zmian. Żołnierze stanęli za Jelcynem, a nie za Sztabem Generalnym. Ci spiskowcy, którzy nie odebrali sobie życia, trafili do więzienia. Kilka miesięcy później Związek Radziecki się rozpadł, piętnaście republik radzieckich stało się niepodległymi państwami, a Jelcyn został prezydentem nowej Rosji.

Na ruinach Związku Radzieckiego miało powstać nowe państwo rosyjskie; dobra i prawa miały być równo rozdzielone pomiędzy wolnymi obywatelami. Rzeczywistość okazała się inna.

W 1999 roku Rosja zbankrutowała. Kiedy rok wcześniej cena ropy spadła poniżej dziesięciu dolarów za baryłkę, państwo się zawaliło. Rubel został zdewaluowany, a depozyty bankowe i płace Rosjan zostały faktycznie zmniejszone o połowę. Katastrofa nastąpiła po dziesięciu latach postępującego upadku gospodarczego zwykłych obywateli. Emeryci stracili wszystko i zebrali się przed bankami z tabliczkami z napisem: „Proszę oddać mi pieniądze”.

Sondaże wykazały skrajnie niskie poparcie dla prezydenta. Nawet szympans w kostiumie klauna zmiażdżyłby Jelcyna, gdyby wybory odbyły się wiosną. Dobra i prawa nie zostały rozdzielone równo, zamiast tego uczyniły nieliczną rządzącą elitę bogatą i potężną. Gangi zdominowały rynki i ulice w całej Rosji; milicję miały w kieszeni.

Rosjanie obudzili się z wieloletniego zauroczenia Zachodem. Zniknęły nie tylko pieniądze, ale także wiara i nadzieja. Słowo „demokracja” straciło swój blask i dla wielu stało się synonimem chaosu i grabieży. O jakiej „wolności” można mówić, gdy nie stać nas na normalne zakupy? Rosjanie w innych byłych republikach radzieckich musieli zaakceptować fakt, że ich język i kultura nie są już dominujące. W niektórych miejscach byli prześladowani lub wysiedlani w wyniku wojny domowej, jak w Tadżykistanie.

Transformacja Związku Radzieckiego najwyraźniej nie uczyniła grup etnicznych w Rosji panami własnego losu, jak przewidywał Jelcyn. Zamiast tego efektem było upokorzenie i cynizm. W latach 1988–1994 średnia długość życia rosyjskich mężczyzn spadła z 65 do 57 lat, co zwykle ma miejsce tylko w przypadku klęsk żywiołowych, wojen lub epidemii. Czym tak naprawdę była ta nowa Rosja?

W wydanej w 1999 roku powieści Generation P Wiktora Pielewina główny bohater, Tatarski, próbuje uchwycić ducha czasu. Tak opisuje przejście od Związku Radzieckiego, który prezydent Reagan nazwał „imperium zła”, do demokratycznej Rosji:

„Tatarski oczywiście nienawidził władzy radzieckiej w większości jej przejawów, niemniej jednak nie mógł zrozumieć, po co było zamieniać imperium zła na bananową republikę zła, która importuje banany z Finlandii”3.

Nowa ojczyzna Tatarskiego to bankrut z głowicami nuklearnymi. O co tak naprawdę chodzi w Rosji? Kim jest Rosjanin? Ruch demokratyczny, który w 1991 roku wciągnął Jelcyna na Kreml, stracił siłę i kierunek. Jakie społeczeństwo można zbudować w kraju, który doświadczył tylu rozczarowań? Jedno było pewne: czas Jelcyna miał wkrótce dobiec końca.

Oskarżenia o korupcję coraz bardziej zbliżały się do samego prezydenta i zagrażały kilku członkom Rodziny, kręgu wokół prezydenta, w skład którego oprócz córek i zięciów Jelcyna wchodził szereg kluczowych doradców i dygnitarzy. Jelcyn nie tylko nie poradził sobie z korupcją; rosyjscy i zagraniczni prokuratorzy zagłębili się w skandal z Kremlem w centrum i konsekwencjami za granicą.

Firmie budowlanej zarejestrowanej w Szwajcarii zlecono remont Kremla, starego carskiego pałacu w obrębie murów miejskich Moskwy, w którym przez wieki rezydowali zarówno carowie, jak i ich komunistyczni następcy. Rezultat był wspaniały. Marmur i balustrady błyszczały. Dwieście trzydzieści cztery pomieszczenia pałacu zostały precyzyjnie odrestaurowane według rysunków Matwieja Kazakowa, architekta Katarzyny Wielkiej4.

Choć centrum sił przeszło lifting, jego charakter pozostał ten sam. Wzjatka to rosyjskie słowo oznaczające łapówkę. Szwajcarzy nie tylko przekazali karty kredytowe z wysokimi limitami żonie Jelcyna, Nainie, ich dwóm córkom i zięciom, ale także przekupili szereg innych wysokich rangą urzędników administracji Jelcyna.

Śledztwo toczyło się w kilku krajach, zaangażowała się w nie między innymi surowa szwajcarska prokurator generalna Carla del Ponte, która wcześniej zadarła z mafią sycylijską i prowadziła polowanie na zbrodniarzy wojennych zarówno na Bałkanach, jak i w Rwandzie. W Moskwie sprawą zajmował się prokurator generalny Jurij Skuratow, który również nie był przyjacielem Rodziny.

Według doniesień prokurator generalny prowadził także dochodzenie w sprawie wpływowego przywódcy rodziny, Borysa Bieriezowskiego, w związku z jego rolą w prywatyzacji lukratywnych rosyjskich spółek naftowych i gazowych. Pięćdziesięciodwuletni Bieriezowski był niski i łysy, miał głębokie, ciemne oczy i szybką ripostę. Ucieleśniał lata dziewięćdziesiąte. W krótkim czasie były matematyk stał się bezwstydnie wręcz bogaty, a jego imperium obejmowało między innymi linię lotniczą Aerofłot. W 1996 roku przyczynił się do reelekcji Jelcyna, choć ta wydawała się niemal niemożliwa. Był właścicielem największej stacji telewizyjnej w kraju i pociągał za sznurki, które utrzymywały w pozycji pionowej coraz bardziej chwiejnego prezydenta.

W 1999 roku Jelcyn nadal miał immunitet i wpływy, ale zbliżały się kolejne wybory. Zgodnie z nową rosyjską konstytucją z 1993 roku, musiał po dwóch kadencjach ustąpić ze stanowiska prezydenta. Rodzina narażona była na ryzyko pociągnięcia do odpowiedzialności. Prokurator generalny Skuratow rzekomo prowadził śledztwo w sprawie korupcji zarówno w Aerofłocie, jak i przy prywatyzacji koncernu naftowego Sibnieft, który Bieriezowski kupił na aukcji wraz z młodym przyjacielem Romanem Abramowiczem. Jak można sprzedać firmę wartą miliardy dolarów za ułamek ceny?

Twarz, ciało i zachowanie Jelcyna zdawały się odzwierciedlać upadek. Miał kilka zawałów serca i pił na umór. Lata spędzone na Kremlu najwyraźniej dały mu się we znaki. Podczas wizyty w Taszkencie dawny sportowiec ledwo mógł ustać na nogach, wysiadając z samolotu. Naina i prezydent Uzbekistanu musieli go wspierać z obu stron, gdy chwiał się na czerwonym dywanie. Jego twarz wykrzywiła się w grymasie, który miał reprezentować uśmiech, była pokryta płatkami pudru.

Serdeczne stosunki z amerykańskim kolegą Billem Clintonem również uległy pogorszeniu. Przemawiający niegdyś o współpracy i demokratycznej wspólnocie Jelcyn coraz częściej krytykował Zachód za wtrącanie się w sprawy innych państw. W marcu 1999 roku bombowce NATO zaatakowały dawną Jugosławię z powodu masowych naruszeń praw człowieka w Kosowie, gdzie dokonano masakry ludności cywilnej, a setki tysięcy ludzi wysiedlono z domów.

Atak nie został autoryzowany przez Radę Bezpieczeństwa ONZ, gdzie Rosja miała prawo weta. Cały świat był świadkiem ignorowania niegdyś potężnej Rosji przez Europejczyków i USA. Rozwścieczony Jelcyn zadzwonił do Clintona, który próbował wyjaśnić, że choć dyplomacja zawiodła w przypadku serbskiego prezydenta Slobodana Miloševicia, USA chciały zachować „znacznie ważniejsze” stosunki z Rosją.

„Oczywiście, że ty i ja nadal będziemy rozmawiać” – przerwał mu Jelcyn. „Ale to nie będą te same zapał i przyjaźń, jakie mieliśmy wcześniej… Nasi ludzie będą odtąd mieć negatywny stosunek do Ameryki i NATO. Pamiętam, jak trudno było mi przestawić ludzi i polityków do Zachodu, do Stanów Zjednoczonych, ale udało mi się, a teraz wszystko przepadło”5.

Z niedawno odnowionego Kremla Jelcyn patrzył, jak jego sojusznik, prezydent Milošević, musi oddać Kosowo. Jelcyn próbował powstrzymać Miloševicia przed czystkami etnicznymi, a Clintona przed atakiem na Serbię, ale w obu przypadkach mu się to nie udało.

Doktryna interwencji humanitarnych propagowana przez Clintona, głosząca, że na masowe naruszenia praw człowieka można odpowiedzieć siłą militarną, stanowiła zagrożenie dla reżimów autorytarnych na całym świecie.

Może także dla Rosji? Kilka lat wcześniej Rosja zabiła tysiące cywilów w Czeczenii, rosyjskiej republice autonomicznej na Kaukazie, która podobnie jak Kosowo pragnęła niepodległości.

„W tej dekadzie świat nie był bliżej wojny nuklearnej” – narzekał były premier Jelcyna, Wiktor Czernomyrdin, kiedy NATO zaatakowało6.

Problem znalezienia następcy był łatwy do sformułowania, lecz w praktyce okazał się nierozwiązywalny. Rodzina musiała zabezpieczyć sukcesję po Jelcynie, aby uniknąć więzienia. Ale nawet Bieriezowski, któremu wbrew wszelkim przeciwnościom udało się zapewnić reelekcję Jelcyna w 1996 roku, nie był w stanie tak po prostu wyciągnąć nowego prezydenta z kapelusza. W ciągu roku Jelcyn mianował kilku nowych premierów, ale niewielu z nich miało to, czego potrzeba, aby zostać prezydentem. Ci zaś, którzy dysponowali takimi kompetencjami, niekoniecznie byli lojalni. Należało też zająć się śledztwem prokuratora generalnego.

Już w styczniu 1999 roku na Kreml wezwano prokuratora generalnego Skuratowa. Szef sztabu Jelcyna pokazał mu kiepskiej jakości wideo przedstawiające mężczyznę przypominającego prokuratora generalnego w łóżku z dwiema młodymi kobietami. Skuratow zaprzeczył później, jakoby to on znajdował się na nagraniu, ale mimo to zgodził się wystąpić o oddalenie sprawy7. Być może zrozumiał, co się zaraz stanie. Film i późniejsze wymuszenie były klasycznym przykładem tego, co Rosjanie nazywają kompromatem, czyli kompromitacją za pomocą materiałów zebranych lub sfabrykowanych przez federalną służbę bezpieczeństwa FSB w celu zmuszenia niechętnych osób do współpracy.

W 1999 roku prezydent Jelcyn nie mógł po prostu zwolnić głowy prokuratury. Rada Federacji, wyższa izba rosyjskiego parlamentu, musiała zatwierdzić rezygnację Skuratowa. Ale Rada Federacji najwyraźniej zdała sobie sprawę, że coś tu śmierdzi. Nie zgodzili się na rezygnację. Tym samym Skuratow nadal pełnił funkcję prokuratora, a śledztwo przeciwko Rodzinie było kontynuowane.

Potentat telewizyjny Bieriezowski zaplanował operację, stawiając sobie za wzór hollywoodzkich producentów. Potrzebował aktora pierwszoplanowego, który byłby lojalny, ale pochodził z zewnątrz i nie był związany z Rodziną. Rodzina musiała stworzyć dramat, w którym wybrany następca stałby się bohaterem w oczach wyborców. Stanowiłoby to wystarczające wyzwanie w filmie, a co dopiero w rzeczywistości?

Za pomocą ankiet i grup fokusowych Kreml stworzył mapę rosyjskiego społeczeństwa w roku 19998. Okazało się, co nie powinno może nikogo dziwić, że bohaterem Rosjan była fikcyjna postać z sowieckiego dramatu wojennego. Bohaterem ludu nie był liberalny demagog na czołgu, ale postać Maxa Otto von Stierlitza, cynicznego radzieckiego podwójnego agenta w nazistowskich Niemczech.

Klasyczny serial telewizyjny Siedemnaście mgnień wiosny z 1973 roku został zamówiony przez KGB w celu poprawy reputacji sowieckiej służby bezpieczeństwa i zwiększenia rekrutacji9. Serial odniósł ogromny sukces. Kiedy telewizja nadawała kolejne odcinki, ulice były puste. W serialu mocarstwa zachodnie planują za plecami Związku Radzieckiego zawarcie odrębnego porozumienia pokojowego z nazistowskimi Niemcami. Bohater zapobiega temu spiskowi. Stierlitz to agent małomówny i pracoholik, znacznie bardziej spartański niż James Bond, który poświęca wszystko na ołtarzu służby: lojalny aż do samozagłady.

Historyk mógłby zarzucić, że spośród państw alianckich jedynie Związek Radziecki faktycznie zawarł porozumienie z nazistowskimi Niemcami – pakt Ribbentrop–Mołotow w 1939 roku. Jego celem był podział Europy Wschodniej pomiędzy dwa kraje. Następnie Armia Czerwona zaatakowała Finlandię i zajęła kraje bałtyckie oraz część Polski. Historyk mógłby także chcieć przypomnieć, że amerykańska pomoc była kluczowa dla utrzymania ruchu sowieckiej machiny wojennej po niemieckim ataku. Armia Czerwona udała się do Berlina amerykańskimi pojazdami.

Jednak pogląd, że Związek Radziecki stał się ofiarą zachodniego porozumienia, był promowany przez władze w 1973 roku. Minęło zaledwie pięć lat, odkąd Związek Radziecki najechał Czechosłowację, aby położyć kres demokratyzacji kraju – lub zatrzymać „niemiecki rewanżyzm”, jak oficjalnie głoszono.

Premierem Jelcyna był były szef wywiadu zagranicznego Jewgienij Primakow, który miał wiele cech pożądanych przez Rodzinę, roztaczał wokół siebie aurę pewnego sowieckiego sceptycyzmu wobec Amerykanów i wszystkiego, co reprezentowali. Jego ostre wypowiedzi wobec Zachodu uczyniły go najpopularniejszym politykiem w kraju zimą 1999 roku, co nie miało jednak większego znaczenia, biorąc pod uwagę panujący cynizm i apatię. Może to był człowiek, którego szukali?

Był jednak jeden problem – Primakowem nie wykluczał wprawdzie zostania kolejnym prezydentem Rosji, ale najwyraźniej uważał, że bez pomocy Rodziny jego szanse są większe. Zawarł sojusz z potężnym merem Moskwy, a także trzymał rękę na pulsie sprawy prokuratora generalnego Skuratowa, człowieka, który mógł wsadzić Rodzinę do więzienia. Z punktu widzenia Rodziny nie budziło to zaufania. Wydawało się, że premier zerwał stosunki z Jelcynem i zbudował własną bazę władzy.

Dwudziestego czwartego marca Primakow był w drodze do Stanów Zjednoczonych, kiedy NATO rozpoczęło bombardowanie celów w Serbii. Premier natychmiast nakazał samolotowi zawrócenie – manewr ten zapisał się w historii jako „pętla Primakowa”. Jego popularność nie zmalała, a Jelcyn odwołał go, by powstrzymać dalsze szanse na wypromowanie się. Kolejnym premierem został inny były szpieg, Siergiej Stiepaszyn. Wydawał się lojalny, ale nie robił wrażenia magnesu wyborczego.

Tymczasem Borys Bieriezowski i FSB podjęli nowe działania mające na celu pozbycie się Skuratowa. Dzień przed wystąpieniem prokuratora generalnego przed Radą Federacji kanał telewizyjny Bieriezowskiego pokazał materiał filmowy przedstawiający mężczyznę oraz dwie kobiety. Prezenter był najwyraźniej głęboko zszokowany zachowaniem Skuratowa, głowy rodziny. Zauważył, że trudno będzie zapewnić dzieciom patriotyczne wychowanie, gdy zobaczą, czym w wolnym czasie zajmuje się prokurator generalny Rosji. Kampania telewizyjna odniosła skutek. Rada Federacji znalazła się w trudnej sytuacji: dalsze wspieranie Skuratowa mogło zostać ukarane w następnych wyborach.

Mężczyzna, który przekazał wideo telewizji, miał przypominać dyrektora FSB. Kilka tygodni później ten sam szef FSB zorganizował w tej sprawie konferencję prasową. Miał poważną minę i lodowato niebieskie oczy, a jego cel był jasny. Nie tylko potwierdził, że mężczyzna widoczny na nagraniu to Skuratow w towarzystwie dwóch prostytutek, ale zażądał wszczęcia śledztwa przeciwko prokuratorowi generalnemu. Od początku skandalu cała Rosja śmiała się z prokuratora. Po konferencji prasowej groził mu jednak także proces. Groźby ze strony FSB należało traktować poważnie.

Skandal skutecznie położył kres śledztwu Skuratowa. Rodzina była pod wrażeniem młodego dyrektora FSB, który nie tylko wykazał się lojalnością wobec Jelcyna, ale także okazał się mistrzem w posługiwaniu się kompromatem. W telewizji mówił zwięźle i wyraźnie, sprawiał wrażenie inteligentnego i energicznego. Okazało się, że mówił także po niemiecku. Operacja „Następca” znalazła swojego Stierlitza, człowieka, który miał uratować Rodzinę przed rozpadem wraz z odejściem Jelcyna.

Wybawca pochodził z Petersburga. Dziewiątego sierpnia 1999 roku Jelcyn mianował Władimira Władimirowicza Putina swoim nowym premierem. Do wyborów prezydenckich pozostało nieco ponad sześć miesięcy, a w sondażach Putin miał dwuprocentowe poparcie. Do tego czasu Rodzina musiała zamienić ponurego byłego szpiega w rosyjskiego bohatera.

„Życie jest rzeczą prostą i okrutną”

Kiedy Niemcy zaatakowali Związek Radziecki latem 1941 roku, Władimir Spiridonowicz Putin (ojciec przyszłego prezydenta) zaciągnął się do służby w Armii Czerwonej. Trzydziestolatek wraz z żoną Marią i małym synkiem Wiktorem mieszkał w Peterhofie, jednej z dzielnic Leningradu, dawnej stolicy Rosji nad Morzem Bałtyckim. Niemcy szybko ruszyli na miasto.

Wraz z oddziałem żołnierzy stalinowskiej służby bezpieczeństwa NKWD (później przemianowanej na KGB) Władimir Putin został zrzucony na spadochronie na zachód od swojego rodzinnego miasta, aby zaatakować niemieckie linie zaopatrzenia. Żołnierze radzieccy ukrywali się w lesie, dopóki nie zdemaskowali ich estońscy rolnicy. Kiedy Niemcy ich otoczyli, Putin uciekł na bagna.

Ukrył się w błotnistej wodzie i oddychał przez wydrążoną słomkę, gdy obok przechodzili Niemcy i ich szczekające psy. Spośród dwudziestu ośmiu dywersantów czterech wróciło żywych – w tym Putin.

Od września 1941 do stycznia 1944 Leningrad był oblężony. Wśród żołnierzy broniących miasta znalazł się Władimir Putin. Choć blokada spowodowała ogromne cierpienia, obywatele wiedzieli, że kapitulacja nie wchodzi w grę. Stalin wydał rozkaz walki do końca, a naziści zamierzali ich unicestwić. Co więcej, NKWD likwidowało każdego, kto ewentualnie zachwiał się w wierze.

Zimą Putin walczył na południe od miasta. Gdy rozległy się salwy, ukrył się w dziurze w ziemi. Po chwili podniósł głowę i spojrzał prosto w twarz niemieckiego żołnierza. Przez chwilę patrzyli na siebie. Niemiec pierwszy otrząsnął się i rzucił granat. Putin przeżył eksplozję, ale leżał na śniegu z nogami pełnymi odłamków.

Jedyna droga do szpitala prowadziła przez Newę, zamarzniętą rzekę wypływającą z jeziora Ładoga i płynącą przez miasto aż do Zatoki Fińskiej. Niemcy leżeli na wzgórzach i strzelali do wszystkiego, co się poruszyło. Władimir Putin wykrwawiłby się lub zamarzłby na śmierć, gdyby jeden z sąsiadów nie zdecydował się położyć go na plecach i, ryzykując własnym życiem, przeciągnąć po lodzie. Putin przybył do szpitala na czas i jako żołnierz pierwszej linii otrzymał żywność, której bardzo brakowało w mieście.

W ciągu prawie dziewięciuset dni trwania oblężenia oficjalnie zmarło z głodu, zimna i chorób ponad 600 000 cywilów, najwięcej zimą i wiosną 1942 roku. Żadne europejskie miasto nie doświadczyło we współczesnych czasach podobnej katastrofy demograficznej. Niemiecka artyleria terroryzowała ludność. Po tym, jak ludzie zjedli zwierzęta domowe, kosmetyki, gołębie i klej do tapet, ulice miasta wypełniły się stosami zamarzniętych zwłok. Bliscy zmarłych nie mieli sił, aby pochować ich w zamarzniętej ziemi. Kilkaset osób aresztowano pod zarzutem kanibalizmu.

Kiedy Maria Putina odwiedziła męża w szpitalu, ten oddał jej swoje racje żywnościowe, aby nakarmiła syna. Szpital dowiedział się o tym i zabronił jej ponownie go odwiedzać. Zamiast tego zabrano jej chłopczyka. Władze sowieckie gromadziły dzieci w domach, aby je nakarmić i ewakuować, gdyby otworzyło się wyjście z nazistowskiego stalowego pierścienia.

Dwuletni Wiktor Putin zmarł pod opieką państwa, rzekomo na błonicę. Rodzicom nie powiedziano, gdzie został pochowany. Nie było to pierwsze dziecko, które utraciła para: w latach trzydziestych ich pierworodny zmarł zaraz po urodzeniu.

W końcu Maria Putina była tak osłabiona głodem, że wyniesiono ją z domu wraz z ciałami zmarłych sąsiadów. W tym samym czasie mąż wrócił ze szpitala do domu; nadal nie mógł ustać na nogach. Władimir Putin zauważył, że jego żona oddycha, i nakazał obronie cywilnej zanieść ją z powrotem do mieszkania. Kiedy się wahali, zaatakował ich kulami. Cudem udało mu się utrzymać ją przy życiu. Małżeństwo Putinów należało do nielicznych szczęśliwców, którzy przeżyli oblężenie. Z sześciu braci Władimira Putina pięciu zginęło podczas wojny.

Po wojnie Putin pracował w fabryce, jako weteran i inwalida otrzymał mieszkanie w centrum Leningradu. Była to komunałka, co oznacza, że mieszkanie było wspólne dla kilku rodzin. W 1951 roku w każdym z mieszkań miasta mieszkało średnio 3,3 rodziny10. Chociaż w oblężeniu zginęło ponad milion ludzi, do ocalałych leningradczyków dołączyły setki tysięcy imigrantów ze wsi.

Nowy dom rodziny Putinów znajdował się na piątym piętrze i nie miał ciepłej wody ani własnej toalety. Lokatorzy korzystali ze wspólnej kuchenki gazowej. Na klatce schodowej panował przeciąg, poręcz była niekompletna i roiło się od szczurów. Chociaż wojna się skończyła, a odbudowa oficjalnie przywróciła gaz, wodę i elektryczność, Leningrad przez długi czas pozostawał pogrążony w biedzie. Mieszkanie, niegdyś zamieszkiwane przez zamożną rodzinę, popadało w ruinę. Stara stolica zachowała aurę dawnej wielkości, ale bieda była rzeczywistością jeszcze w czasach sowieckich.

Siódmego października 1952 roku Maria i Władimir po raz trzeci zostali rodzicami. Oboje mieli po 41 lat. Synowi nadano imię na cześć ojca, bohatera wojennego – Władimir Władimirowicz Putin. Na starych czarno-białych zdjęciach rodziny Putinów wygląda to tak, jakby chłopiec pozował z dziadkami.

W 2008 roku Putin opowiedział historię swoich rodziców gazecie „Russkij Pioner”, redagowanej przez jego przyjaciela11. Artykuł nosił tytuł Życie jest rzeczą prostą i okrutną12 i miał być opisem spotkania ojca z Niemcem i granatem ręcznym. Życie jest zasadniczo brutalne. Kto pierwszy uderzy, przeżyje.

Artykuł był krótki i zwięzły, napisany z perspektywy dziecka, które słyszy, co mówią dorośli, ale dopiero po długim czasie zdaje sobie sprawę z wagi słów. Putin powiedział, że jako dorosły sprawdził w archiwach wojennych opowieści ojca i okazało się, że wszystko się zgadza. Komendant NKWD ojca rzeczywiście był Niemcem, faktycznie przeżyło tylko czterech dywersantów. Tata był człowiekiem, któremu można było zaufać.

Jednak jak w przypadku wszystkich relacji osobistych, zwłaszcza polityków, należy zachować ostrożność, próbując dosłownie traktować historię bohaterstwa Putina seniora i cierpień jego rodziny w wielkiej wojnie ojczyźnianej. Już w 1999 roku było jasne, że operacja „Następca” wymaga ścisłego planowania, aby wydobyć z głównego bohatera to, co najlepsze, i uniknąć błędów. Odnosiło się to także do przeszłości Putina.

Aby ukształtować publiczny wizerunek Putina, Bieriezowski zamówił książkę u trzech dziennikarzy, którym umożliwiono przeprowadzenie wywiadów z Putinem, a także jego żoną, przyjaciółką z dzieciństwa i nauczycielką w szkole podstawowej. Chociaż książka Pierwsza osoba została opublikowana przed wyborami prezydenckimi w 2000 roku i stanowi nieskrywany element propagandy politycznej, nadal jest najchętniej wykorzystywanym źródłem informacji o młodości Putina. Świadczy to o jakości pisarstwa autorów, ale też o tym, że Kreml pilnie strzeże monopolu na portretowanie młodego Władimira Putina.

Istnieje kilka interesujących różnic między tą książką a artykułem, który Putin sam napisał dziewięć lat później. Książka przedstawia nieco inną wersję uratowania matki przed śmiercią głodową13. To wujek ratuje Marię Putinę, dając jej jedzenie. Kiedy w końcu mdleje z głodu i zostaje wyniesiona z mieszkania, ratuje ją jęk. O tym, że w decydującym momencie pojawił się ojciec Putina i zaatakował obronę cywilną kulami, w książce nie ma ani słowa.

Pominięcie tak spektakularnego epizodu jest intrygujące. Być może pamięci Putina nie można w stu procentach ufać, zdaje się, że dodał on coś do własnego tekstu. Być może nie do końca wierzył we wszystko, co opowiadał mu ojciec, dlatego pominął coś we wczesnej wersji tej historii. Być może bohaterstwo wojenne ojca stało się dla niego ważniejsze lub bardziej przydatne politycznie, kiedy Rosja najechała Gruzję w 2008 roku.

Historia ojca oddychającego przez słomkę, podczas gdy obok biegały niemieckie psy, przypomina film. To oczywiście mogło się wydarzyć; wojna wymaga zarówno szczęścia, pomysłowości, jak i bohaterstwa. Można też jednak uznać, że Putin później sam urozmaicił tę historię, aby naprawdę podkreślić, jakim patriotą i bohaterem był jego ojciec. Niełatwo dowiedzieć się, co tak naprawdę działo się w rodzinie Putina.

Nie ma wiarygodnej i nieautoryzowanej biografii Władimira Putina, która mogłaby powiedzieć nam coś więcej o wczesnych latach jego życia. Rosyjscy dziennikarze, którzy zagłębili się w jego przeszłość, napotkali mur milczenia ze strony krewnych i przyjaciół rodziny. Nawet po ponad dwudziestu latach pełnienia funkcji jednego z najpotężniejszych ludzi na świecie Putin zachował kontrolę nad własną historią. Być może to pokazuje, jak bardzo jest ona istotna: biografia prezydenta jest sprawą na tyle delikatną, że może się nią zająć jedynie Kreml.

Niezależnie od realiów wychowania Putina i relacji rodzinnych Pierwsza osoba pomogła w ustaleniu osobowości nowego bohatera. Książka opisuje dzieciństwo rosyjskiego kandydata na prezydenta jako rodzaj podróży klasowej i sowieckiego procesu edukacyjnego.

Putin, jedynak, dorastał w biedzie, ze starymi, ale uczciwymi rodzicami. Podczas gdy matka go rozpieszczała, ojciec był „staromodny” i surowy. Wierzył, że jedynym sposobem na wychowanie chłopców jest dyscyplina. Ale według przyjaciela Putina z dzieciństwa, wiolonczelisty Siergieja Rołdugina, mogło to być także przyczyną wielu kłótni w domu.

Według doniesień ojciec był osobą powściągliwą, małomówną i nietowarzyską14.

Syn, czyli Wowa, jak go nazywali rodzice, nie był zwykłym dzieckiem, ale prawdziwym łobuziakiem15. Kiedy nie kłócił się z nauczycielami, włóczył się po ulicach i walczył w ciemnych podwórkach dzielnicy. Któregoś dnia gonił z kijem po klatce dużego szczura, aż ten nie mógł już uciec. Wtedy szczur nagle odwrócił się i zaatakował go z wściekłością, która go „zaskoczyła i przestraszyła”. Nagle role się odwróciły i szczur gonił Putina. Podobno rzucił się ze schodów i ledwo udało mu się wpaść przez drzwi piętro niżej, zanim gryzoń go złapał.

Putin był zafascynowany tym doświadczeniem. Małemu zwierzęciu, niemającemu już innego wyjścia, udało się odwrócić losy walki, atakując większego przeciwnika ze śmiertelną zaciętością. Inne sytuacje opisane w książce w pewnym sensie przypominają to starcie: najmniejszy chłopiec w klasie walczy z silniejszym przeciwnikiem z dziką furią, wszelkimi środkami. Gryzie, drapie i szarpie, aż włosy lecą. Putin nigdy się nie poddał i ostatecznie zwyciężył – walczył jak szczur w kącie.

Ponieważ był tak niesforny w szkole, nie został przyjęty do Młodych Pionierów, komunistycznej organizacji dzieci i młodzieży. Sam uważał, że to wykluczenie było zasłużone. Wszystko się zmieniło, gdy odkrył sztuki walki. Wbrew woli rodziców rozpoczął naukę sambo, radzieckiej sztuki walki będącej mieszanką judo, karate i zapasów (słowo sambo to skrót od „samoobrona bez broni”). Treningi były punktem zwrotnym.

Znalazł dyscyplinę i kierunek – miał też talent. Kiedy jako trzynastolatek zamienił dyscyplinę na judo, trener Anatolij Rachlin został jego „drugim ojcem”. Możliwe, że Putin szukał kogoś takiego; jego prawdziwy ojciec był podobno „zimny i apodyktyczny”. Rachlin nauczył go szanować zarówno zasady, jak i przeciwników, jak w czymś w rodzaju radzieckiej wersji Karate Kid. Putin zaangażował się w działalność Młodych Pionierów, poprawił oceny i został wybrany na przewodniczącego klasy. Chłopak z ulicy dorastał. Obudziło się w nim poczucie odpowiedzialności, patriotyzmu i ambicji.

Postawił sobie wzniosłe cele i po ukończeniu szkoły średniej złożył podanie na Wydział Prawa Uniwersytetu Leningradzkiego, jednej z czołowych szkół wyższych w kraju. Także temu byli rodzice przeciwni. Ale biedny chłopiec z rodziny robotniczej był jednym z nielicznych, którym udało się przejść przez ucho igielne i dostać miejsce na uczelni. Na ten awans klasowy złożyły się nie tylko bystry umysł i ciężka praca, ale także dobre rady kilku wybranych dorosłych, zwłaszcza jego sensei, trenera judo Rachlina, „mentora zarówno w sporcie, jak i w życiu”.

Biografia opublikowana w czasie kampanii wyborczej podkreśla, że pomimo postępu sportowego i akademickiego Putin pozostawał awanturnikiem przez okres kilkunastu lat, aż do czasu, gdy jako student prestiżowej akademii szpiegowskiej KGB w Moskwie wdał się w bójkę w leningradzkim metrze. To wydarzenie zagroziło jego karierze, gdyż mogło skutkować wpisaniem go do rejestru karnego i wydaleniem z akademii, mimo to zostało uwzględnione w biografii. Najwyraźniej kremlowscy spindoktorzy wierzyli, że taka właśnie „szorstka” strona Putina jest czymś, czego chcieliby wyborcy.

Patrząc z dystansu na to, jak niewiele wiadomo na temat jego wychowania, można zauważyć jedną ważną kwestię. Putin jest wcieleniem ocalałego. Zarówno ojciec, jak i matka cudem przeżyli oblężenie, a z ich synów jako jedyny przeżył Wladimir Putin. Choć urodził się kilka lat po wojnie, nadal jest dzieckiem oblężenia. Dzieckiem wojny otoczonym pamięcią o zmarłych bliskich. Wychowanym na lekcji, że życie jest rzeczą prostą i okrutną. W każdej chwili wróg może rzucić w ciebie granatem.

Któregoś razu zapytano Putina, który kraj podziwia. Odpowiedział, że Izrael. To, co kiedyś było pustynią, jest teraz państwem, co prawda otoczonym przez wrogów, ale wystarczająco silnym, aby się bronić. Być może ten podziw wynikał z faktu, że Putin miał żydowskich przyjaciół, a może była to także swego rodzaju identyfikacja z Izraelem, jako państwem ludzi ocalałych z nazistowskich zbrodni. Izrael jest otoczony przez wrogie, ludne państwa, można powiedzieć, że jest niemal oblężony – jak kiedyś Leningrad – ale broni się jak szczur w kącie.

Putin podkreślił, że matka nie żywiła urazy do Niemców, tłumaczyła mu, że to zwykli robotnicy, wysłani na śmierć w odległym kraju. Było to zgodne z oficjalnym stanowiskiem Związku Radzieckiego. Powiedział też, że przełożonym jego ojca w wojsku był etniczny Niemiec, który ryzykował życie dla Związku Radzieckiego. Zatem narracja Putina nie stawiała na miejscu złoczyńcy w szczególności Niemców czy Zachodu w ogóle. Kiedy w szkole wybrał język niemiecki jako fakultet, miało to na celu nauczenie się języka wroga. Ale chociaż trauma wojny naznaczyła wychowanie Putina, jego biografii nie wydaje się charakteryzować ani zemsta, ani nienawiść.

Nie potępił też władz sowieckich, które na tajny rozkaz zabrały jego brata Wiktora, a rodziców nie poinformowały nawet, gdzie został pochowany. To właśnie tutaj przekreślenie demokratycznych impulsów Jelcyna było najbardziej wyraźne. Podczas gdy Jelcyn chciał zerwać ze Związkiem Radzieckim i stworzyć nową, demokratyczną Rosję, Putin miał pozytywny, a czasem wręcz nostalgiczny stosunek do państwa komunistycznego, w którym dorastał. Stary prezydent chciał iść do przodu, następca niekoniecznie ciągnął w tym samym kierunku.

Identyfikacja z państwem charakteryzowała zarówno ojca, który zgłosił się na ochotnika do NKWD, jak i edukacyjną drogę syna – od dzikiego dzieciaka z ulicy do radzieckiego mistrza judo. Fascynacja KGB wzięła się z „romantycznych historii szpiegowskich”. Stwierdził, że „nie myślał o czystkach”, o masowych mordach, za którymi stoi NKWD, był autentycznym i kompletnym wytworem sowieckiego wychowania.

Kiedy sąsiad z komunałki próbował mu wytłumaczyć Talmud, świętą księgę żydowską, natychmiast stracił zainteresowanie. „Pierwsza osoba” nie była portretem inteligenta, których wielu Rosjan miało już dość, ale kimś, kto próbował prezentować się jako człowiek z ludu. Putin sprawiał wrażenie osoby zasadniczo konformistycznej, pozbawionej wyobraźni, ciekawości i empatii. Z biografii wynika, że był człowiekiem czynu, a nie osobą udzielającą długich wyjaśnień na temat historii czy idei Rosji.

Identyfikacja z państwem, czy też chęć służenia mu, sprawiały, że Putin nie miał złudzeń co do jego brutalności. Wiedział, że jego dziadek, który w pewnym momencie był kucharzem Stalina, tylko dzięki szczęściu wyszedł z pracy cało i bez szwanku. Brutalność nie była czymś, co budziło jego sprzeciw. Postrzegał ją jako podstawową i nieuniknioną część życia.

Jego historia pokazała także, że agresja jest nie tylko naturalna, ale wręcz konieczna w świecie pełnym cierpienia i przemocy. Oblężenie Leningradu nie było jakimś strasznym wyjątkiem historycznym, ale zdarzeniem ukazującym świat takim, jaki jest. Większość ludzi postrzega wojnę jako odstępstwo, a pokój jako normę, ale w przypadku Putina było inaczej. Osoby po traumie często niosą ze sobą szokujące doświadczenia, które wpływają na wszystkie ich decyzje. Być może tak było w rodzinie Putina. Pokój przyszedł, ale nie dla nich.

„Życie jest proste i okrutne”, jak to ujął to jego ojciec. Tak po prostu było. Jedynym prawem była walka o przetrwanie. Zaufanie istniało na poziomie indywidualnym, między sąsiadami i krewnymi, ale nie jako większa siła społeczna w społeczeństwie – w komunałce trwał ciągły konflikt. Na podwórku trwały libacje i bójki. Agresja była skutkiem stanu naturalnego. Ataki mogły nadejść w każdej chwili, nawet ze strony gryzonia w kącie. Aby przetrwać, trzeba było nauczyć się panować nad agresją poprzez dyscyplinę i doświadczenie. Tylko w ten sposób można było osiągnąć cel. Aby chaos nie powstał, potrzebne było silne państwo.

Ze względu na nieliczne źródła trudno o jednoznaczną opinię na temat wiarygodności oficjalnej biografii Putina. Z grubsza przedstawione wydarzenia wydają się zgadzać, ale z fragmentów informacji można ułożyć inną historię: historię, która nie dotyczy tylko biedy i ciężkiej pracy, ale także przywilejów i skrótów.

Bieda w Leningradzie nie była mitem. Niemniej jednak było jasne, że autorzy Pierwszej osoby ciężko pracowali, aby podkreślić, że rodzina Putina jechała na tym samym wózku, co wszyscy inni – mieszkali wszak w komunałce. Możliwe nawet, że byli w jeszcze gorszej sytuacji, biorąc pod uwagę, że ojciec rzekomo nie ubiegał się o rentę z tytułu obrażeń wojennych.

Jednocześnie rodzina Putina miała jednak szczęście. Mieszkali w centrum miasta i przydzielono im największą część mieszkania, które dzielili z dwoma starszymi parami. Rodzina miała dostęp do daczy (domku na wsi), telefonu i telewizora przed większością innych. Putin był nie tylko dzieckiem ulicy, którego rodzice zawsze byli w pracy, ale także chłopcem rozpieszczanym prezentami niedostępnymi dla większości mieszkańców miasta.

W młodym wieku poszedł do szkoły z zegarkiem, przedmiotem luksusowym, na nadgarstku. Później rodzice dali mu samochód, co było dość niezwykłe jak na radzieckiego studenta. Obydwa prezenty musiały podbudować jego status. Podobnie jak inni studenci, latem pracował w ochotniczych hufcach pracy, zarabiając tam stosunkowo dobre pieniądze. Wynagrodzenie wykorzystywał na urlopy i zbytki. Wielu innych studentów przekazywało zarobki swoim rodzinom.

Najbardziej tajemniczą sprawą było jednak pytanie, jak dostał się na studia prawnicze mimo nie najlepszych ocen. Miał dobre oceny z przedmiotów humanistycznych, ale przeciętne ze ścisłych. Uczciwie należy przyznać, że na uniwersytecie odbywały się egzaminy wstępne i Putin mógł się na nich naprawdę nieźle postarać. Możliwe jednak, że drzwi były dla niego otwarte już wcześniej. A jeśli tak, to dlaczego?

Putin powiedział, że nie ma byłych agentów. Jeśli jesteś w KGB, nie możesz tak po prostu odejść. Złożyłeś przysięgę i służysz na wieki. Ojciec Putina we wczesnej fazie wojny służył w oddziale NKWD, tajnej policji Stalina, poprzedniczki KGB. Po wojnie nie pozostał w służbie bezpieczeństwa, pracował w fabryce tramwajów, nie był Stierlitzem z tajną misją na Zachodzie.

Czy pozostawał jednak w „czynnej rezerwie”, jak to nazywano? Być może miał za zadanie nadzorować swoich kolegów w fabryce, co wyjaśniałoby, dlaczego rodzina znalazła się w mieszkaniu w centrum miasta, a rodzice mogli sobie pozwolić na drogie prezenty, takie jak samochód. Może to być również wyjaśnienie przyjęcia Putina juniora na uniwersytet. Być może pomogły mu w tym kontakty ojca.

To oczywiście tylko spekulacje. Ponieważ jednak oficjalna historia sowieckiej podróży edukacyjnej Putina z podwórka do elitarnej akademii KGB w Moskwie owiana jest milczeniem i oparta na nielicznych źródłach, trudno nie podejrzewać, że brakuje w niej pewnych faktów i aspektów. Być może był człowiekiem z ludu pod wieloma względami, ale miał asa w rękawie.

1Poutine malade: rumeur ou tumeur? „Paris Match”, 9.06.2022.

2 Przemówienie w języku angielskim jest dostępne w internecie, zob. https://web.viu.ca/davies/H102/Yelstin.speech.1991.htm.

3 Pielewin (2002).

4 O remoncie Kremla, zob. https://www.mabetex.com/en/1/kremlin-the-residence-of-the-president-of-russian-federation-p.html.

5 Transkrypcja dostępna w internecie: https://nsarchive.gwu.edu/media/16841/ocr.

6Chernomyrdin asks NATO to stop bombing, UPI, 27.05.1999.

7 Julia Joffe, The Art of Kompromat, The Atlantic, 12.01.2017.

8 Wywiad z Glebem Pawłowskim, PBS Frontline, 13.07.2017.

9‘Seventeen Moments of Spring’: the USSR’s Brilliant but Troubling TV Epic, „Newlines Magazine”, 3.01.2022.

10 Ruble (1990), s. 65.

11Żizn takaja prostaja szutka izjestokaja.

12 Vladimir Putin, Жизнь такая простая штука и жестокая, „Russkij Pioner” 30.04.2015.

13 Vladimir Putin, First Person: An Astonishingly Frank Self-Portrait by Russia’s President (Ot pervogo litsa) (2000), kindle.

14 Baker, Glasser (2005), s. 52.

15 Ibidem, s. 53.