Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Od czasu ukazania się w latach siedemdziesiątych "Gospodarki pasiecznej" Wandy Ostrowskiej, będącej swoistego rodzaju biblią dla pszczelarzy, brakowało tego typu pozycji na rynku.
W 2008 roku po raz pierwszy wydano „Współczesną gospodarkę pasieczną” autorstwa Sławomira Trzybińskiego, której nakład wyczerpał się bardzo szybko.
Jest to zatem drugie już wydanie tego bestsellerowego podręcznika opisującego praktyczne współczesne pszczelarstwo i cieszącego się dużą popularnością nie tylko wśród początkujących pszczelarzy, ale również i tych z wieloletnim stażem. Autor, posiadający ogromną wiedzę i doświadczenie w tej dziedzinie zmierza się praktycznie ze wszystkimi problemami pszczelarstwa początku XXI wieku.
Niniejsze wydanie, w porównaniu do pierwszego, zostało podzielone tematycznie na 2 tomy (dla lepszego komfortu czytania) i uszczuplone o rozdział o wychowie, unasienianiu i poddawaniu matek pszczelich, ponieważ został on wydany jako odrębna pozycja książkowa („Wychów matek pszczelich” nr kat. K33). Książka natomiast zawiera liczne uzupełnienia i komentarze, np. na tematy wykorzystania pożytków spadziowych czy poszczególnych prac pasiecznych.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 285
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Sławomir Trzybiński Współczesna gospodarka pasieczna Tom II: Rok w pasiece
Copyright © 2013 Wydawnictwo BEE & HONEY Sp. z o.o.
BEE & HONEY Sp. z o.o. Klecza Dolna 148 34-124 Klecza Dolna tel.: 33 845-10-11, tel./fax 33 873 51 40 www.pasieka24.pl, [email protected]
Nazwy handlowe towarów występujące w tej pracy są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm.
Wydawnictwo BEE & HONEY Sp. z o.o. nie ponosi odpowiedzialności za jakąkolwiek szkodę, będącą następstwem korzystania z informacji i metod zawartych w niniejszej publikacji.
Korekta, przygotowanie do składu: Teresa Kobiałka
Skład, opracowanie graficzne, projekt okładki: Roman Dudzik
Fotografie: Maria i Eugeniusz Sapiołko, Renata Łacek, Jerzy Jóźwik, Agnieszka Pocierznicka, Milan Motyka, Roman Dudzik, Rafał Krawczyk, Sławomir Trzybiński, Mieczysław Janik, Zofia Krawczyk, Dominik Pytel, Krzysztof Kasperek
Wydanie II zmienione
978-83-934875-6-1
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejsza publikacja ani w całości, ani w części nie może być w żaden sposób powielana i rozpowszechniana bez pisemnej zgody wydawcy.
Spis treści do rozdziału 1. Prace pasieczne w ciągu roku
Ostatnie miodobranie i główny przegląd jesiennyOcena jakości matekWstępne ułożenie gniazda zimowegoZwalczanie warrozyTerminy uzupełniania zapasów zimowychWentylacja w ulu zimąOcieplenie gniazda zimąZabiegi wykonywane w okresie przedwiosennymPrace po pierwszym oblocieZapotrzebowanie na wodęWiosenne podkarmianieTradycyjne prace w okresie wiosennymPierwszy miódNalot z wymianą czerwiaTransport rodzin na pożytek rzepakowyZagrożenie nastrojem rojowymPożytki wczesnoletnieWykorzystanie pożytków letnichPrzygotowanie rodzin do późnych pożytkówPożytek wrzosowyDiagnozowanie i likwidacja nastroju rojowegoPasieki na terenach o ubogich pożytkachProwadzenie pasieki jest zajęciem sezonowym. Wynika to z cyklu rozwojowego rodziny pszczelej uwarunkowanego porami roku. W klimacie umiarkowanym cykl ten rozpoczyna się w drugiej części zimy, kiedy pszczoły zaczynają intensywnie karmić matkę i opiekują się czerwiem, którego z upływem czasu jest coraz więcej.
Najważniejszym bodźcem decydującym o rozpoczęciu cyklu życiowego rodziny pszczelej jest wydłużający się dzień. Oddziaływanie tego czynnika jest tym większe, im temperatura powietrza na zewnątrz jest wyższa. Dlatego pierwsze czerwienie w rodzinach pszczelich ma miejsce w lutym, a często nawet już w styczniu.
Ponieważ tempo rozwoju wiosennego jest cechą silnie uwarunkowaną genetycznie, pszczoły pochodzące z terenów północnych rozwój rozpoczynają później. Natomiast pszczoły, wywodzące się z podgatunków zasiedlających południe Europy, a więc ze strefy krótkiego dnia, na skracanie i wydłużanie się dnia świetlnego nie reagują lub reagują w niewielkim stopniu.
Celem, do którego dąży rozwijająca się rodzina pszczela jest osiągnięcie struktury i liczebności pozwalającej na wydanie silnego roju lub kilku rojów. Ponieważ zarówno nowe roje, jak i rodzina macierzysta muszą mieć dosyć czasu, by dojść do kondycji pozwalającej przetrwać zimę i zgromadzić wystarczającą ilość zapasów, pszczoły dążą do jak najszybszego osiągnięcia siły pozwalającej na wyrojenie się.
Rozwój wiosenny pszczół to zjawisko bardzo dynamiczne. W rodzinach pszczelich – wiosną – tkwi ogromna energia pozwalająca na osiągniecie w krótkim czasie gotowości do podziału, w praktyce objawiającej się wystąpieniem nastroju rojowego.
Przedwiośnie i wiosna to dla rodziny pszczelej okres odbudowy jej liczebności i struktury, kończący się wydaniem potomstwa. Reszta sezonu to ponowna odbudowa siły potrzebnej do przetrwania zimy. Cały czas, równolegle z czynnościami związanymi z rozwojem, pszczoły gromadzą zapasy, najpierw „z myślą” o zaopatrzeniu wychodzącego roju, później w celu przetrwania krytycznego okresu zimowego.
Zaś od momentu pojawienia się pierwszych obfitych pożytków wiosennych, około połowy kwietnia, pszczoły zaczynają budować nowe plastry, potrzebne zarówno do magazynowania zapasów miodu i pierzgi, jak i do wychowu czerwia.
Intensywność wychowu czerwia pszczelego, będąca miarą tempa rozwoju rodziny pszczelej, zmienia się w zależności od pory roku. Czerwia przybywa od przedwiośnia aż do okresu wejścia rodziny w nastrój rojowy. Kilka dni przed wyjściem roju matka przestaje czerwić.
Po wyrojeniu przerwa w czerwieniu jest jeszcze dłuższa, musi bowiem wygryźć się i unasienić nowa matka, co może trwać 2-3 tygodnie. Później wychów czerwia już nie jest tak intensywny, bowiem w wyrojonej rodzinie jest mniej robotnic.
Może też brakować pokarmu, ponieważ o tej porze często nie ma już pożytku. Głównym jednak czynnikiem powodującym zmniejszenie intensywności czerwienia jest skracanie się dnia, będące dla pszczół swoistym sygnałem zapowiadającym rychłe zakończenie sezonu pasiecznego.
W drugiej części lata czerwienie zmniejsza się jeszcze bardziej, by w na początku jesieni kalendarzowej, również pod wpływem zmniejszającej się temperatury na zewnątrz, ustać zupełnie. Jesienią niskie temperatury zmuszają pszczoły do utworzenia ścisłego kłębu zimowego, w którym cały czas utrzymywana jest temperatura pozwalająca na przebieg wszystkich procesów życiowych.
Zarówno gromadzenie dużych ilości zapasów, jak i osiąganie dużej liczebności w okresie najbardziej właściwym dla wydania potomstwa, są cechami nierozerwalnie związanymi z naturą pszczoły miodnej. Stworzenie właściwych warunków dla rozwoju rodziny pszczelej oraz pokierowanie nim przez stosowanie określonych metod gospodarki pasiecznej pozwoli te cechy optymalnie wykorzystać.
Ponieważ chów pszczół jest zajęciem sezonowym, to o właściwym przygotowaniu rodziny do wykonania określonych prac w pierwszej części sezonu pasiecznego decydują zabiegi wykonane w sezonie poprzednim.
Mimo tego, że cykl rozwojowy rodziny pszczelej zaczyna się niedługo po rozpoczęciu roku kalendarzowego (w marcu, lutym a niekiedy i w styczniu), to początek „roku pszczelarskiego” zwykło się datować na moment głównego przeglądy jesiennego – trzecią dekadę lipca.
Ostatnie miodobranie wykonywane jest w większości pasiek po przekwitnięciu lipy drobnolistnej i innych roślin pożytkowych nektarujących o tej porze. Termin jego wykonania przypada zazwyczaj na połowę lipca. Natomiast uzupełnianie zapasów zimowych powinno się rozpocząć nie wcześniej niż w połowie sierpnia, a więc bezproduktywny okres w życiu pasieki będzie trwał miesiąc albo nawet dłużej.
Najkorzystniej byłoby wypełnić ten czas przez znalezienie jeszcze jednego obfitego pożytku, który zabezpieczy pasiekę przed głodem i pozwoli odebrać kolejną porcję miodu towarowego. Takimi pożytkami są później wysiewana gryka, plantacje nasienne warzyw i spadź.
Jednak nie każda pasieka jest przystosowana do wędrówek, nie każdy pszczelarz może z tych pożytków skorzystać. Większość pszczelarzy kończy sezon w lipcu i muszą oni stosować metody gospodarki umożliwiające skuteczne wykorzystanie pożytków wczesnych.
Po ostatnim miodobraniu rozpoczyna się okres bezpożytkowy i rozwój rodzin ulega zahamowaniu. Ponieważ nie ma pożytku, a pszczelarz zabrał zapasy miodu, pszczoły są narażone na głód, mogący nawet doprowadzić do ich osypania.
Dlatego w tym trwającym do półtora miesiąca okresie należy przede wszystkim zabezpieczyć rodzinom odpowiednią ilość zapasów. Oprócz tego ten okres można wykorzystać na wykonanie wielu prac, bardzo istotnych dla prawidłowego rozwoju rodzin pszczelich i decydujących o powodzeniu gospodarowania w przyszłym sezonie.
Ostatnie miodobranie sprzyja wykonaniu wielu czynności, tradycyjnie wykonywanych w czasie głównego przeglądu jesiennego. Przegląd ten, wbrew swojej nazwie wykonywany jest latem, czasem nawet w pierwszej części lata kalendarzowego, w połowie lipca.
Obserwacje poczynione w czasie tego przeglądu mają udzielić informacji o stanie rodziny i jej potrzebach. Ale to, co się dzieje w rodzinie pszczelej po zakończeniu głównego pożytku jest rzeczą wiadomą i nie wymaga dokładnego przeglądania całego gniazda.
Natomiast prace, które trzeba wykonać nie tyle wynikają z sytuacji w poszczególnych rodzinach, która w całej pasiece powinna być podobna, lecz z uwarunkowań zewnętrznych oraz z planów wykorzystania pasieki w przyszłym sezonie.
Ponieważ zarówno przebieg pogody, jak i pożytki w otoczeniu pasieki są co roku podobne lub takie same, w pasiece wykonuje się co roku takie same prace, zbliżone są też ich terminy. Mając taką wiedzę obsługę pasieki można uprościć do minimum, co ma niebagatelne znaczenie właśnie teraz, w okresie bezpożytkowym.
Każdy dłużej trwający przegląd noże spowodować rabunek. Gdy dochodzi do rabunku pracę należy przerwać, a wznowić ją można dopiero następnego dnia lub jeszcze później, co w sytuacji, gdy pasieka położona jest daleko od miejsca zamieszkania pszczelarza wymusza kolejny dojazd. Oprócz wzrostu kosztów bezpośrednich pszczelarz traci także cenny czas.
Miodobranie połączone z przeglądem polega na odebraniu miodu wyprodukowanego na ostatnim pożytku i wstępnym zestawieniu gniazd. Przy okazji ocenia się jakość matki i określa stan zapasów miodowych i pyłkowych.
Jeżeli wszystkie rodziny są w podobnej kondycji, to kolejną pracą będzie wstawienie za parę dni (lub jeszcze tego samego dnia w przypadku zagrożenia głodem) podkarmiaczek i uzupełnienie niezbędnego zapasu węglowodanowego.
Ze względu na mnogość typów uli użytkowanych w Polsce i ich systemów trudno przedstawić gotową „receptę” na wykonanie przeglądów w każdej pasiece, podobnie jak nie można podać ścisłych danych dotyczących siły rodzin, ilości czerwia i miodu oraz terminu wykonania omawianych zabiegów.
Są to elementy płynne, zależne od obfitości pożytków, czasu ich wystąpienia, jakości pogłowia, kondycji matek, wcześniejszych prac prowadzonych w pasiece i oczywiście przebiegu pogody w danym sezonie. Zawsze jednak pierwszą czynnością wykonywaną w trakcie takiego przeglądu jest zabranie nadstawek, ewentualnie plastrów z części gniazda użytkowanej jako miodnia w ulu leżaku.
Ponieważ każdy ul jest tak skonstruowany, by wykonywanie tej czynności ułatwić, zabieg ten nie powinien zająć więcej czasu niż minutę – dwie na rodzinę, nawet gdy uwzględni się strząsanie i omiatanie pszczół z plastrów. Nie ma w tym czasie obawy, że odebrany zostanie miód niedojrzały, ponieważ pożytek już się skończył i pszczoły na pewno nie przyniosły świeżego nakropu.
Dlatego w ulach wielokorpusowych można zastosować przegonki, co jeszcze bardziej usprawni pracę. Plastry z miodem natychmiast należy umieścić w szczelnej transportówce i zanieść do pracowni lub do samochodu. Kolejną czynnością jest zabranie plastrów z miodem z gniazda.
Pozostawia się tyle plastrów, na ilu rodzina ma zimować, ewentualnie wszystkie plastry z czerwiem. Dlatego tak ważne było ograniczenie czerwienia matek we właściwym czasie (29 dni) przed zakończeniem ostatniego pożytku.
Efekt tego zabiegu to nie tylko ograniczenie spożycia miodu na wychów niepotrzebnych teraz pszczół. Ponieważ czerwia w czasie trwania pożytku było niewiele, to większość pszczół zamiast się nim opiekować mogła zbierać i przerabiać nektar, dzięki czemu miodu jest więcej. Zaś teraz czerw zlokalizowany jest tylko na kilku plastrach, co usprawnia prace związane z odbiorem miodu i układanie gniazd na zimę
Mimo wszelkich usprawnień opisane prace zajmują dużo czasu i nie zawsze udaje się je wykonać przy okazji jednego przeglądu. Dlatego zwłaszcza w dużych pasiekach prace te wykonuje się dwuetapowo: najpierw zabiera się nadstawki (korpusy) z miodem a w leżakach plastry z części użytkowanej jako miodnia, zaś następnego dnia przegląda się gniazda.
Tego drugiego przeglądu nie należy odwlekać, ponieważ w części gniazdowej może być mało zapasów. Zostaną one szybko zjedzone przez pszczoły, co przy permanentnym braku pożytku doprowadzić może nawet do osypania się rodzin z głodu. Terminu ostatniego miodobrania nie należy opóźniać.
Każdy pszczelarz zna wartość terenu, w którym stacjonuje pasieka i wie, że po zakończeniu ostatniego pożytku nie należy liczyć na jakieś niespodziewane pojawienie się wziątku i pszczoły nic więcej już nie przyniosą. Opóźnienie miodobrania spowoduje także zużycie części miodu na potrzeby bytowe rodziny.
Siła rodziny jest ściśle uzależniona od kondycji matki, dlatego jeżeli któraś rodzina jest słaba, należy dociec, czy przyczyną tego jest właśnie matka czy też inne czynniki. Kondycję matki określa się na podstawie jakości czerwienia.
Jeżeli czerw jest zwarty i jest go dużo, a mimo to rodzina jest słaba, to znaczy, że przyczyny trzeba szukać gdzieś indziej. Być może we wcześniejszym okresie czerwienie matki zostało skutecznie ograniczone przez intensywny pożytek i obecna nienajlepsza kondycja rodziny jest skutkiem przerwy w czerwieniu.
Może rodzina wyroiła się pod nieobecność pszczelarza w pasiece i oceniana matka jest młodą matką rojową, a mała liczba pszczół jest następstwem przerwy w rozwoju spowodowanej nastrojem rojowym i wyjściem roju. Może poprzednia matka czerwiła słabo, co doprowadziło do osłabienia rodziny, zaś matka, która jest w rodzinie obecnie, to jej córka pochodząca z cichej wymiany.
Na pozór nie ma to większego znaczenia. Obficie czerwiąca matka zdąży doprowadzić rodzinę do wymaganej kondycji przed zimą, bowiem ma na to jeszcze ponad miesiąc. Ale problemem mogą być walory genetyczne takich matek.
Jeżeli bowiem matka w rodzinie pochodzi z cichej wymiany, nieznana jest strona ojcowska jej potomstwa. Ponieważ takie matki zazwyczaj charakteryzują się dobrą kondycją, można ją zostawić na zimę i ewentualnie wymienić ją w przyszłym sezonie, jeżeli pochodzące od niej pszczoły nie będą spełniały pokładanych oczekiwań.
Większy niepokój powinno wzbudzić w pszczelarzu wyjście roju i wymiana matki na rojową. Do rójki dochodzi z określonej przyczyny i w sytuacji, gdy cała pasieka korzystała z takich samych pożytków i wykonywano w niej takie same zabiegi, lecz się nie roiła, wyjściu roju z jednej rodziny winna jest jej matka.
Teraz w takiej rodzinie jest jej córka, a zachowania związane z rójką są wysoko odziedziczalne. Dlatego dobrze jest taką matkę wymienić jeszcze w tym roku, ponieważ w przyszłym sezonie jej rodzina może sprawić niemiłą niespodziankę, wchodząc w nastrój rojowy już po pierwszych pożytkach wiosennych lub nawet w ich trakcie.
Jeżeli oceniana w czasie przeglądu rodzina jest słaba, zaś czerw jest rozstrzelony, garbaty lub nie ma go wcale, to znaczy, że przyczyna złej kondycji leży po stronie matki. Wiadomo wtedy, że matkę należy wymienić jak najszybciej.
Nie wyszukuje się jednak teraz matki przewidzianej do wymiany, należy jedynie zaznaczyć rodzinę, a matkę wymienić w trakcie kolejnej wizyty w pasiece. We wszystkich pracach pasiecznych należy trzymać się zasady, że w danym dniu wykonuje się tylko określone, wcześniej zaplanowane czynności.
Wyszukiwanie matki teraz, w czasie miodobrania mogłoby zająć dużo czasu. Może wtedy dojść do rabunku, wtedy pracę trzeba będzie zakończyć i kontynuować ją w kolejne dni. A przecież matki, kwalifikujące się do wymiany, mogą być i w innych rodzinach, które powinny być przejrzane jak najszybciej.
Odłożenie przeglądu tych rodzin na następne dni spowoduje opóźnienie rozpoczęcia karmienia, mającego stymulować rozwój, a to może być przyczyną słabszej kondycji zimowanych rodzin i odbije się na zbiorach z pożytków wiosennych.
Rodziny bezmateczne, jeśli są w dość dobrej kondycji, ratujemy poddając im matki czerwiące. W tym okresie należy poddawać matki unasienione o sprawdzonym czerwieniu, ponieważ muszą one jak najszybciej zacząć składać jajeczka, by doprowadzić rodziny do dużej siły przed zimą.
Rodziny z czerwiącymi trutówkami likwidujemy. Zresztą ratowanie rodziny, w której czerwią trutówki zawsze jest bardzo ryzykowne i ma swoje uzasadnienie tylko wtedy, gdy pszczelarz ma nadmiar matek i nie ma ich jak zagospodarować. Zdarza się czasem, że w dość silnej rodzinie nie ma wcale czerwia lub jest tylko czerw zasklepiony, nie ma zaś larw ani jajeczek.
Mimo, że nie ma mateczników ratunkowych, trudno jest stwierdzić obecność matki. Z kolei, jeśli nawet znajdziemy matkę, to nie wiadomo czy będzie ona czerwić, czy też z jakichś przyczyn utraciła płodność. Do wyjaśnienia tej sytuacji służy tak zwana ramka kontrolna – zwykła ramka gniazdowa z plastrem zawierającym młody czerw w różnych stadiach, zabrana z innego ula.
Najlepiej, gdy w takim plastrze znajdują się zarówno jajeczka, jak i larwy. Ramkę taką umieszcza się w podejrzanej rodzinie, a po dwóch – trzech dniach należy dokonać kontroli. Jeżeli matki nie ma, pszczoły zaczną na czerwiu budować mateczniki ratunkowe.
Jeżeli matka jest, mateczników nie będzie, zaś matka powinna rozpocząć czerwienie, zazwyczaj na plastrach sąsiadujących z tym dodanym. Dzieje się tak, ponieważ młode pszczoły muszą zacząć produkować mleczko, by móc karmić dodany czerw.
Część tego mleczka dostaje matka i jest to wystarczający bodziec, by zaczęła składać jajeczka. Jeśli czerwia nadal nie ma, nie ma też mateczników ratunkowych na ramce kontrolnej, to znaczy, że matka jest.
Z podjęciem decyzji o jej wymienieniu poczekajmy jednak do rozpoczęcia podkarmiania. Jeżeli i wtedy nie podejmie czerwienia, koniecznie należy ją odszukać i wymienić.
W czasie ostatniego miodobrania zabiera się ramki z miodem, natomiast w gniazdach należy pozostawić tyle plastrów, na ilu rodziny mają zimować. Decyzja o tym, ile powinno pozostać plastrów na zimę nie może być podejmowana na podstawie oceny aktualnej siły rodziny.
Może ona być myląca: pszczół obecnie jest dużo i wydaje się, że powinny ona obsiadać zarówno pełne gniazdo, jak i nadstawkę.
Pszczół tych już niedługo ubędzie, ponieważ część z nich jest już spracowana i przeżyją one tylko kilka tygodni, pozostałe zaś wyczerpią się na przerabianiu syropu, którym będą uzupełniane zimowe zapasy.
Oprócz tego teraz jest ciepło i pszczoły zajmują dużo większą przestrzeń niż jesienią i zimą, kiedy chroniąc się przed zimnem będą musiały utworzyć kłąb.
To, na ilu plastrach będą zazimowane rodziny wynika bardziej z praktyki pszczelarza i z zadań, jakie stoją przed pasieką w przyszłym sezonie, niż z aktualnej kondycji rodziny. Jeżeli w planach jest wykorzystywanie wczesnych pożytków wiosennych, to trzeba zazimować bardzo silne rodziny, które obsiadać będą dużo plastrów.
Rodzina, która ma skutecznie wykorzystać obfity wczesnowiosenny pożytek musi liczyć od dwudziestu do trzydziestu tysięcy pszczół. Tak silna rodzina zimą obsiadać będzie gniazdo składające się z 8-10 plastrów dadantowskich lub warszawskich poszerzonych i przynajmniej 10 plastrów wielkopolskich.
Doprowadzenie rodziny do takiej siły wymaga przeprowadzenia odpowiednich zabiegów, które spowodują wychów dużej ilości czerwia. Później takiej rodzinie należy zapewnić właściwą ilość zapasów cukrowych oraz pyłkowych na zimę.
Jeżeli natomiast pierwsze obfite pożytki wystąpią później, zimujemy rodziny słabsze, liczące około dwudziestu tysięcy pszczół. Taka rodzina mieści się na 7-8 plastrach Dadanta lub na 8-10 wielkopolskich i do przezimowania wystarczy jej 12-15 kg zapasów.
Liczba plastrów pozostawionych na zimę wynikać będzie więc z siły, jaką rodzina osiągnie po zakończeniu karmienia, około połowy września. Oczywiście rodziny będące teraz z różnych przyczyn w wyjątkowo słabej kondycji nie zdążą osiągnąć przed zimą wymaganej siły.
Tym rodzinom należy zostawić już teraz mniej plastrów lub je połączyć. Zresztą będzie jeszcze wiele możliwości na dokonanie korekt wielkości gniazda zimowego, chociażby przed rozpoczęciem dokarmiania lub po jego zakończeniu.
Jeżeli czerwienie matki nie było ograniczone na niewielkiej liczbie plastrów, na przykład na 2-3 ramkach umieszczonych w izolatorze z kraty odgrodowej, to zazwyczaj liczba częściowo zaczerwionych plastrów jest podobna do tej, jaką planuje się zostawić na zimę.
Dobrze, gdy w tych plastrach jest dużo pierzgi, co też często się zdarza, jeżeli pszczoły w ostatnich tygodniach mogły korzystać z pożytku pyłkowego. Co innego, jeżeli czerwia nie ma, zaś plastry są pełne miodu. Zostawianie miodu jako zapasu zimowego nie opłaca się.
W gnieździe potrzebne są puste plastry do czerwienia. Ramki z miodem należy zabrać, a na ich miejsce wstawić puste plastry. Aby stwierdzić, które plastry zawierają dużo miodu, a które czerw, nie trzeba rozbierać całego gniazda.
Wystarczy, że wyjmując kolejne ramki pełne miodu „dojdzie się ” do pierwszego plastra z czerwiem. W kolejnych plastrach też jest czerw a z drugiej strony gniazda będzie tak samo. Plastry bezpośrednio sąsiadujące z czerwiem mogą być częściowo lub całkowicie wypełnione pierzgą, która może być zalana miodem.
Takie plastry powinny pozostać w gnieździe. Pierzga, jeżeli nie będzie spożyta w najbliższych tygodniach na karmienie czerwia, to na pewno przyda się w zimie i na przedwiośniu. W ulach o ciepłej zabudowie gniazda, pszczoły szczególnie chętnie gromadzą pierzgę na plastrach zlokalizowanych przy ścianie z wylotkiem.
Ponieważ te plastry pozostaną na zimę w gniazdach, już wcześniej należało pomyśleć o tym, by były one odpowiedniej jakości.
W okresie po ostatnim miodobraniu nie może w rodzinach brakować pierzgi. Teraz właśnie rodziny mają się intensywnie rozwijać, by do zimy wejść w bardzo dobrej kondycji. Pierzga będzie potrzebna nie tylko do karmienia czerwia.
Plaster z pierzgą i czerwiem.
Od odżywiania się pszczół pierzgą w pierwszych dniach po wygryzieniu zależy ich kondycja i długowieczność. U młodych pszczół spożywających pierzgę rozwija się ciało białkowo-tłuszczowe, w którym zmagazynowane są substancje energetyczne.
Będą one wykorzystane w okresie przedwiosennym, kiedy te pszczoły będą karmicielkami czerwia. Im lepsza kondycja karmicielek i większa ich liczba, tym bardziej dynamiczny będzie wczesnowiosenny rozwój przezimowanych rodzin.
Siła rodziny będzie się wtedy zwiększać, ponieważ pszczoły zimowe będą szybko zastępowane młodymi, dzięki czemu wczesne pożytki zostaną skuteczniej wykorzystane. Najlepiej więc, gdy w gnieździe jest dużo zapasów pierzgi a pszczoły mają do dyspozycji ciągłe pożytki pyłkowe.
Ponieważ nie zawsze taka idealna sytuacja ma miejsce, o zaopatrzenie rodzin w pierzgę musi zadbać pszczelarz. Pyłek, a w zasadzie wytworzona z niego pierzga jest jedynym i najlepszym pokarmem dostarczającym pszczołom białka, witamin, soli mineralnych, a także węglowodanów.
Jeżeli więc pod koniec sezonu nie ma obfitych pożytków pyłkowych, to o zabezpieczenie potrzebnych zapasów pierzgi należało się zatroszczyć wcześniej, w okresie występowania pożytków wiosennych. Dostarczają one nie tylko dużych ilości nektaru, ale pozwalają zgromadzić dużo plastrów z pierzgą.
Dzieje się to bez uszczerbku dla wiosennego rozwoju rodziny, ponieważ im więcej pierzgi (lub pyłku) jest odbierane, tym intensywniej pszczoły na pożytkach pyłkowych pracują.
W odbieraniu dużych ilości pierzgi może przeszkodzić wtedy tylko pogoda, ale jeśli warunki atmosferyczne są sprzyjające, to w okresie od początku maja do końca czerwca powinniśmy zgromadzić, na każdą rodzinę, która ma być zazimowana, po 6 plastrów wypełnionych pierzgą.
Dwa z nich zostaną dodane rodzinom właśnie w omawianym okresie, po ostatnim miodobraniu. Pierzga ta posłuży pszczołom do karmienia czerwia, którego niedługo zacznie przybywać.
Pozostałe dwa plastry z wcześniej zgromadzoną pierzgą rodziny dostaną przed rozpoczęciem zimowego dokarmiania, zaś dwa kolejne na przedwiośniu, gdy czerwienie będzie już zaawansowane, ale jeszcze będzie za zimno by pszczoły mogły przynosić pyłek.
Taka planowa gospodarka pyłkiem jest konieczna do przygotowania bardzo silnych rodzin mających wykorzystać wczesne pożytki szczególnie wtedy, gdy nie można liczyć na obfity wziątek pyłkowy w drugiej części sezonu.
Znacznie mniej pracochłonne jest prowadzenie rodzin pszczelich w ulu wielokorpusowym. Ule wielokorpusowe zostały skonstruowane z myślą o uproszczeniu obsługi pasieki i wyeliminowaniu wielu czynności, bez których nie można się obejść gospodarując w tradycyjnych leżakach i ulach kombinowanych.
Ramki z miodem szybko omiatamy i umieszczamy w szczelnych transportówkach i przykrywamy wilgotnym płótnem, by do miodu nie miały dostępu pszczoły rabujące.
W ulu wielokorpusowym bez ograniczeń można zwiększać kubaturę gniazda i można operować całymi kondygnacjami zamiast pojedynczymi plastrami. Wydajność pracy w pasiece składającej się z uli wielokorpusowych jest bardzo duża i przegląd jednej rodziny pszczelej może trwać nie dłużej niż minutę.
Dzięki temu jedna osoba może obsługiwać pasiekę liczącą kilkaset pni. Same prace w pasiece zajmują wtedy znacznie mniej czasu niż czynności związane z wirowaniem, klarowaniem i konfekcjonowaniem miodu oraz przygotowywaniem sprzętu pasiecznego.
Te ostatnie zajęcia można zresztą zmechanizować a nowy sprzęt kupić. To wszystko sprawia, że pszczelarstwo, do niedawna postrzegane jako czasochłonne hobby, obecnie zaczyna być nowoczesnym zawodem.
Zabiegi związane z ostatnim miodobraniem i wstępnym przygotowaniem rodzin do zimy w ulach o budowie tradycyjnej, jak i wielokorpusowych, są bardzo podobne. Jednak w ulach wielokorpusowych wykonanie ich jest prostsze i zajmuje mniej czasu.
Najpierw wykonujemy właściwe miodobranie, czyli zabieramy korpus (lub korpusy) z miodem. Trwa to tylko chwilę, jeżeli do usunięcia pszczół z plastrów użyte zostaną przegonki lub repelenty. Na podstawie ilości miodu w zabieranych korpusach wnioskujemy, ile zapasów jest w pozostawionych kondygnacjach, w których pszczoły będą zimować.
Dalsze postępowanie zależy od tego, na ilu plastrach rodziny powinny zimować, jakie podkarmiaczki są stosowane w pasiece i czy w pozostawionych korpusach gniazdowych jest dużo miodu. Jeżeli w gniazdach oprócz czerwia jest dużo miodu, to dalsze postępowanie nie będzie różniło się od zestawienia gniazd zimowych w ulach innych systemów.
Podobnie jak tam po zabraniu korpusów z miodem przegląda się kondygnacje gniazdowe. Najlepiej jednego dnia zabrać nadstawki (korpusy) z miodem, a następnego wykonać pozostałe czynności. Jeżeli w gniazdach miodu jest niewiele, należy tylko sprawdzić jakość matki.
Ocenia się ją wyjmując jeden plaster z czerwiem i sprawdzając, czy czerw jest zwarty i czy są jajeczka. Siłę rodziny określa się na podstawie ilości pszczół obsiadających skrajne plastry. Dla pewności można też sprawdzić, ile pszczół obsiada dolny korpus.
W tym celu wystarczy odchylić pierwszy korpus nad dennicą i zobaczyć, czy dolne części plastrów są obsiadane przez pszczoły. Jeżeli tak, to wszystko jest w porządku i przystępujemy do przeglądania kolejnej rodziny.
Jeśli pszczół jest mało a czerw jest prawidłowy i są jajeczka to znaczy, że rodzina z jakichś przyczyn osłabła wcześniej: prawdopodobnie była przerwa w czerwieniu matki spowodowana jej wymianą lub wyjściem roju. Natomiast jeśli matka jest wadliwa i kwalifikuje się do wymiany, rodzina jest bezmateczna lub czerwią w niej trutówki, ul należy zaznaczyć i przejść do następnej rodziny.
Wykonane jakby dodatkowego miodobrania jest konieczne, gdy w części plastrów w korpusach gniazdowych jest dużo miodu. Wtedy trzeba wrócić do tradycyjnej, pracochłonnej metody polegającej na wyjmowaniu pojedynczych ramek, ręcznym omiataniu z nich pszczół i wstawianiu na ich miejsce pustych plastrów.
Takie postępowanie jest konieczne prawie zawsze w ulu wielkopolskim, gdzie o tej porze przynajmniej 2-3 ramki są pełne miodu i pozostawianie ich na zimę nie opłaciłoby się.
W innych ulach, gdzie gniazdo składa się z dwóch lub trzech kondygnacji (pół–Dadant, Apipol) sytuacja może być podobna, chociaż tutaj częściej udaje się temu zapobiec dzięki dokładnemu dopasowaniu pojemności gniazda do liczby składanych przez matkę jajeczek.
Plastry bez czerwia mogą zawierać dużo pierzgi, często zalanej przez pszczoły miodem, która koniecznie musi zostać w gniazdach. Poza tym wyjęcie dwóch lub trzech plastrów z każdej kondygnacji gniazdowej jest normalną praktyką, jeżeli rodziny są zimowane na dwóch korpusach po siedem albo osiem ramek w każdym.
Oprócz tego ujęcie plastrów z korpusu gniazdowego jest konieczne jeżeli do karmienia używane są podkarmiaczki ramkowe (boczne).
Ramki z miodem szybko omiatamy z pszczół i umieszczamy w szczelnych transportówkach. Mogą to być puste korpusy przykryte wilgotnym płótnem, by do miodu nie miały dostępu pszczoły rabujące. Zaraz po napełnieniu korpusu-transportówki należy go zanieść do pracowni lub samochodu.
O tej porze bardzo łatwo spowodować rabunek, który nie dość, że może doprowadzić do zrabowania słabszych rodzin, to jeszcze zmusi pszczelarza do przerwania pracy.
Pszczoły rabujące długo pamiętają źródło takiego „pożytku” i mogą do rabowania wracać jeszcze po kilkunastu dniach tym bardziej, że niedługo rozpocznie się podkarmianie, będące kolejnym bodźcem sprzyjającym rabunkom.
W sezonie pasiecznym są trzy preferowane terminy wymiany matek: w czasie trwania głównych pożytków, po ostatnim miodobraniu i po zakończeniu przygotowań rodzin do zimy. Pszczelarze najchętniej wymieniają matki w czasie trwania głównych pożytków wiosenno-letnich.
Jest to termin dobry do wymieniania matek z dwóch ważnych względów. Po pierwsze, matki w czasie występowania obfitego pożytku są bardzo dobrze przyjmowane. Po drugie, z wymianą matki wiąże się wystąpienie kilkudniowej przerwy w czerwieniu, często w tym okresie przydatnej.
Jeżeli poddawane są matki nieunasienione lub sztucznie unasienione nieczerwiące, przerwa ta jest długa, może trwać nawet dwa tygodnie. Dzięki temu nie trzeba w czasie występowania głównego pożytku ograniczać czerwienia matek.
Jednak nie zawsze jest wtedy czas na wyszukanie matki i późniejszą kontrolę jej przyjęcia. Bezmateczna lub dopiero przyjmująca matkę rodzina nie pracuje tak intensywnie jak rodzina z matką czerwiącą, zaś przerwa w czerwieniu nie zawsze jest wskazana ze względu na konieczność przygotowania rodzin do kolejnego pożytku.
Dlatego równie dobrym terminem do wykonania tej pracy jest okres po ostatnim miodobraniu. Za tym terminem przemawia wiele istotnych argumentów. Po pierwsze, układanie gniazd na zimę można połączyć z wyszukiwaniem matki.
Zadanie to jest tym łatwiejsze, jeżeli matki czerwiły w kilkuplastrowych izolatorach. Teraz, po zakończeniu pożytków zabieramy izolatory, ale wcześniej wypuszczamy z nich matki. Tym łatwiej wtedy matki schwytać, a ponieważ czerw jest tylko na plastrach, które były w izolatorze, ułatwiona będzie kontrola i likwidowanie mateczników ratunkowych.
Jak wspomniano, na efektywność przyjmowania matek dodatnio wpływa obecność pożytku. Co prawda, teraz pożytku nie ma, ale zastąpi go podkarmianie mające na celu uzupełnienie bieżących zapasów i stymulację rozwoju rodzin.
Podaż matek w pasiekach hodowlanych jest większa w środku lata niż wiosną i są one w lepszej kondycji. Ważnym czynnikiem wpływającym na jakość matek jest pogoda, a ta nie zawsze dopisuje w okresie wiosennym. Zazwyczaj zapotrzebowanie na matki jest duże już w maju, ale niewielka jest wtedy ich podaż i są w nie najlepszej kondycji, szczególnie w latach o późnej i chłodnej wiośnie.
Natomiast matki wychowane latem mają lepszą kondycję, są większe, mają więcej rurek jajnikowych i szybciej podejmują czerwienie. Po ostatnim miodobraniu należy poddawać tylko matki unasienione ze sprawdzonym czerwieniem, ponieważ muszą one szybko zacząć składać jajeczka, z których wychowane zostaną pszczoły zimujące.
Matki, których przerwa w czerwieniu związana z transportem trwała nie dłużej niż dwa dni, są bardzo chętnie przyjmowane przez rodziny bezmateczne i podejmują czerwienie nazajutrz po uwolnieniu.
Efektywność poddawania matek czerwiących jest bardzo duża i jeżeli matka jest tej samej rasy lub jeszcze lepiej takiej samej linii co pszczoły rodziny przyjmującej, często wynosi 100%.
Jakość młodej, poddawanej matki ma tak duży wpływ na skuteczność jej przyjęcia, że w niektórych dużych pasiekach w Ameryce i Australii starych matek się nie wyszukuje tylko poddaje się do rodziny młodą matkę w obecności starej.
Pszczoły same wybierają lepszą matkę, którą zazwyczaj jest ta młoda. Skuteczność takiej metody poddawania matek wynosi 60-70%, co przy niskich cenach matek, wysokich kosztach pracy w tych krajach i wysokiej produkcyjności rodzin pszczelich będącej wynikiem intensywnej gospodarki (wędrówki), długo trwającego sezonu pasiecznego i wielokierunkowego użytkowania pszczół (produkcja miodu, zapylanie) jest wynikiem opłacalnym.
Jeszcze lepsze wyniki uzyskuje się poddając matki z odpowiednio wcześniej przygotowanymi odkładami.
Zabranie plastrów z miodem, zmniejszenie gniazd, pozostawienie plastrów z pierzgą, ewentualna wymiana matek, ocena stanu zapasów – to czynności przygotowawcze do bardzo ważnej pracy wykonywanej po zakończeniu głównego pożytku, a mianowicie podkarmiania.
Ma ono na celu takie pokierowanie rozwojem rodzin, by w jak najszybszym tempie przybyło dużo czerwia, z którego wygryzą się pszczoły mające za zadanie przeżyć zimę i wychować kolejne pokolenia pszczół wiosną przyszłego roku. Podkarmiania nie należy mylić z dokarmianiem.
To ostatnie jest podawaniem pszczołom pokarmów w celu uzupełnienia zapasów. Dlatego po wykonaniu omówionych prac należy w ulach zainstalować podkarmiaczki i w miarę potrzeby rozpocząć podkarmianie. Pierwsza dawka (lub dawki) syropu lub inwertu zależeć będą od stanu zapasów w rodzinach.
W silnej rodzinie powinno być 5-6 kg „żelaznego” zapasu. Jeżeli zapasu jest za mało, uzupełnia się go odpowiednią dawką, po czym po około czterech dniach przystępuje do właściwego podkarmiania. Ilość pokarmu, w którą trzeba zaopatrzyć rozwijającą się rodzinę zależy od celu, jaki ma być osiągnięty przez podkarmianie.
Jeżeli celem jest wychowanie pszczół w ilości około 30 tysięcy (3 kg), to na samo wykarmienie takiej ilości czerwia trzeba zużyć do 10 kg cukru. To duży koszt, ale zważywszy, ile miodu może wyprodukować tak silna rodzina z pożytków wiosennych, wydatek ten na pewno się opłaci.
Oprócz tego należy wziąć pod uwagę bieżące potrzeby życiowe pszczół, które są tym większe, im rodzina jest bardziej liczna. Dawka może być odpowiednio mniejsza, jeżeli występuje jakiś pożytek lub jeśli mniejsza ma być docelowa siła rodziny. Podkarmianie takie prowadzi się dużymi dawkami, nie mniejszymi niż 2-3 litry syropu co 4-7 dni.
Podawanie mniejszych dawek nie opłaca się, ponieważ jest o wiele bardziej pracochłonne, a w przypadku, gdy do pasieki trzeba dojeżdżać także kosztowne. Natomiast na obfitość czerwienia o tej porze tak samo korzystnie wpływa podanie wielu małych dawek syropu, jak 2-3 dużych porcji.
Pojedyncza dawka cukru w syropie może teraz wynosić nawet 4 kg; oczywiście jeśli pozwala na to wielkość podkarmiaczek. Pszczół o tej porze jest dużo, temperatury są wysokie, syrop z podkarmiaczek pobierany jest więc bardzo szybko.
Podkarmianie letnie różni się od podkarmiania prowadzonego w wielu pasiekach wczesną wiosną, a też mającego na celu przyspieszenie rozwoju rodzin lub podkarmiania odkładów wykonanych w czasie, gdy brakuje pożytku lub jest niesprzyjająca pogoda. Wtedy z konieczności stosujemy niewielkie dawki syropu.
Wiosną podkarmia się zazwyczaj rodziny słabe, które nie zdążą szybko pobrać dużej dawki syropu i może on sfermentować w podkarmiaczce lub spowodować rabunek. Pobieranie syropu wczesną wiosną opóźniają niskie temperatury w nocy, a czasem i dłużej trwające ochłodzenia.
Oprócz tego duża dawka cukru podanego wiosną może nie zostać całkowicie zużyta przez pszczoły, co doprowadzi do zafałszowania miodu z pierwszych pożytków. W lipcu i sierpniu tych wszystkich obaw nie ma i dawki syropu mogą być duże.
Jeśli na przykład po dokonaniu oceny stanu zapasów po miodobraniu i oszacowaniu potrzeb pokarmowych rodziny okaże się, że trzeba podać tylko 4 kg cukru na rodzinę, to (jeśli pozwala na to pojemność podkarmiaczek) może to być tylko jedna dawka.
Efekt karmienia będzie ten sam, jak przy podzieleniu tej dawki na cztery porcje; nakłady pracy zaś mniejsze. Zamiast inwertu lub syropu do podkarmiania można użyć ciasta miodowo-cukrowego, które, jakkolwiek bardzo łatwe w stosowaniu, jest jednak od pokarmów płynnych droższe.
Jeżeli w okolicy pasieki nie występują pożytki pyłkowe, należy pamiętać o zapewnieniu pszczołom pierzgi.
Zaraz po rozpoczęciu podkarmiania matki zaczynają intensywnie czerwić. Czerw ten zacznie się wygryzać za 21 dni i najlepiej byłoby „zgrać” ten moment z rozpoczęciem uzupełniania zimowych zapasów, czyli właściwym dokarmianiem.
Będzie to już środek sierpnia albo jego druga połowa, czyli najwłaściwszy okres na dokarmianie. Mamy wtedy do dyspozycji jeszcze bardzo dużo pszczół letnich, które zginą jesienią lub na początku zimy. To ich zadaniem będzie przerobienie i zagęszczenie syropu, który powinien zostać zmagazynowany w plastrach, z których wygryza się czerw.
To najlepsze rozwiązanie, ponieważ zapasy znajdą się w środku gniazda, a szybki dopływ pokarmu spowoduje zahamowanie czerwienia w najwłaściwszym do tego momencie. Pszczoły wychowane z jajeczek złożonych na początku września wygryzą się w jego trzeciej dekadzie.
Kondycja tych pszczół będzie już zbyt słaba, by przeżyły one zimę i jeszcze wykonały wszystkie konieczne prace wiosenne. Warunki do wychowu czerwia we wrześniu są już nienajlepsze, ponieważ noce są zimne, a młode pszczoły nie zdążą się dostatecznie najeść pierzgi, by osiągnąć kondycję właściwą pszczołom zimowym.
Dlatego ograniczenie, a nawet zupełne przerwanie czerwienia o tej porze będzie jak najbardziej wskazane.
W okresie między ostatnim miodobraniem a rozpoczęciem uzupełniania zimowych zapasów zaleca się wykonanie zabiegów zwalczania warrozy. Skuteczność zabiegów przeciwko warrozie wykonanych po zakończeniu ostatniego miodobrania jest duża.
Skuteczność środków zabijających roztocze jest wysoka po ostatnim miodobraniu.
Przyczynia się do tego zmniejszenie objętości gniazda, niewielka na ogół ilość czerwia zasklepionego i dosyć wysoka temperatura, ułatwiająca rozchodzenie się substancji leczniczej po całym gnieździe. Nie bez znaczenia jest też fakt, że jest już po miodobraniu. Stosowane przeciwko warrozie leki nie dostaną się do miodu.
Najlepsze efekty lecznicze uzyskuje się, gdy w rodzinach jest jak najmniej czerwia. Ideałem byłoby leczenie rodzin całkowicie pozbawionych czerwia, szczególnie krytego. Wtedy zastosowanie nawet niewielkich ilości któregoś z zalecanych środków leczniczych jest bardzo skuteczne, likwiduje bowiem większość pasożytów bytujących wtedy tylko na pszczołach dorosłych.
Jeśli uwzględnić naturalną śmiertelność roztoczy oraz usuwanie żywych pasożytów przez pszczoły, wynikające z ich zachowań higienicznych, wtedy można mówić o bardzo dobrym efekcie leczniczym.
Skuteczność środków zabijających roztocze jest wysoka właśnie w okresie po ostatnim miodobraniu i wynika ona z małej ilości czerwia w rodzinach. Zabiegu nie należy odkładać na okres po zakończeniu przedzimowego dokarmiania z myślą o tym, że wtedy będzie mniej pszczół.
W efekcie przeprowadzonego wcześniej podkarmiania liczba pszczół w rodzinach wzrośnie. Wzrośnie też liczba pasożytów, które w wychowywanym czerwiu przejdą kilka cyklów rozwojowych.
Będzie to potomstwo roztoczy, które mogły być zniszczone, gdyby leczenie zostało przeprowadzone we wcześniejszym terminie, a które jeszcze przez dwa miesiące bezkarnie mogły żerować na pszczołach i rozmnażać się na czerwiu. Dlatego najbardziej wskazanym terminem zwalczania warrozy jest okres po ostatnim miodobraniu.
Nie jest intencją autora zalecanie konkretnego środka leczniczego tym bardziej, że na rynek wchodzą ciągle nowe preparaty, inne zaś są wycofywane.
Dość powiedzieć, że po odebraniu miodu i zmniejszeniu objętości gniazda można zastosować preparaty roztoczobójcze zarówno w postaci pasków z inkorporowaną substancją leczniczą, jak i środków do odymiania pszczół, a także kwas mrówkowy.
Zarówno kwas mrówkowy, jak i inne substancje lecznicze zastosowane w omawianym okresie, działają bardzo skutecznie. Ze względu na wysokie temperatury zewnętrzne (pełnia lata) przepływ środka czynnego w atmosferze gniazda oraz wzajemne przekazywanie sobie substancji leczniczych przez pszczoły jest bardzo intensywne
Żadne zabiegi lecznicze, także te mające na celu zwalczanie warrozy, nie powinny być wykonywane „w ciemno” lub profilaktycznie. Trzeba leczyć tylko pszczoły chore, a podawanie lekarstw rodzinom zdrowym niepotrzebnie podnosi koszty prowadzenia pasieki.
Powoduje także zanieczyszczanie produktów pszczelich substancjami leczniczymi i prowadzi do wyhodowania pasożytów opornych na leki. Dlatego przed zastosowaniem leczenia należy diagnozować poziom porażenia pszczół warrozą przez kontrolę naturalnego dziennego (dobowego) osypu roztoczy, czyli sprawdzenie ile roztoczy ginie w rodzinie ze starości.
Jeżeli w czerwcu osyp ten w silnej rodzinie przekracza 5 sztuk w ciągu doby, to znaczy, że porażenie warrozą jest duże i po ostatnim miodobraniu należy wykonać zabiegi lecznicze. Sposoby oceniania poziomu porażenia rodzin pszczelich przez roztocze zostały omówione w rozdziale dotyczącym chorób pszczół.
Skuteczność oferowanych przez przemysł farmaceutyczny środków przeciwko warrozie jest różna i zależy od kilku czynników: skuteczności właściwej substancji leczniczej, jej stężenia w leku, nabytej oporności pasożytów i możliwości penetracji substancji leczniczej w gnieździe.
Szczególnie ten ostatni aspekt jest istotny, ponieważ jest on przyczyną nierównomiernego zadziałania leku we wszystkich rodzinach w pasiece. Środek leczniczy skuteczniej jest rozprowadzony między wszystkimi pszczołami i lepiej zadziała, jeżeli w gnieździe jest większa krzątanina.
Dlatego leczenie środkami roznoszonymi przez pszczoły, do których należą substancje lecznicze podawane w formie pasków plastikowych należy przeprowadzić wtedy, gdy jest ciepło, a więc najlepiej po ostatnim miodobraniu.
Większy ruch panuje zawsze w rodzinach silnych i posiadających zapasy niż w słabych i głodnych. Takiemu rozgardiaszowi sprzyja też przeprowadzone w tym okresie podkarmianie.
Dlatego warto kontrolować osyp pasożytów po zastosowaniu leczenia przy pomocy tych samych wkładek dennicowych. Brak osypu w rodzinach silnie porażonych warrozą świadczy o tym, że lek z jakiegoś powodu nie zadziałał i leczenie należy powtórzyć przy użyciu innego środka.
Stosowanie wkładek dennicowych, podobnie jak metod zintegrowanego zwalczania szkodników, jest możliwe tylko w małych pasiekach.
W dużych, intensywnie prowadzonych pasiekach warrozę zwalcza się sposobami mniej pracochłonnymi, umieszczając w ulach na określony czas środki lecznicze o dużej sprawdzonej skuteczności działania.
Ponieważ zalecany czas ekspozycji w ulu popularnych środków leczniczych wynosi około czterech tygodni, można je umieszczać w gniazdach przy okazji omawianego wcześniej przeglądu. Termin zakończenia leczenia może wtedy przypaść na dzień, w którym przeprowadzony będzie przegląd rodzin przed rozpoczęciem przedzimowego dokarmiania.
Przy takim dopasowaniu terminów wykonania omawianych zabiegów udaje się je wykonać przy okazji dwóch wizyt w pasiece. W czasie pierwszej dokonuje się właściwego przeglądu rodzin, wykonuje wszystkie wcześniej omówione prace i podaje się preparaty przeciwko warrozie.
Druga wizyta wiąże się z dość pobieżnym wglądem do rodzin, mającym na celu ocenę siły rodziny, ilość czerwia, orientacyjny poziom zapasów i usunięcie środków na warrozę. Po tym drugim wglądzie rozpoczyna się właściwe dokarmianie rodzin, czyli uzupełnianie zapasów zimowych.
Inne terminy zwalczania warrozy obowiązują w pasiekach korzystających z kolejnych pożytków letnich, na przykład z gryki i późniejszych: wrzosu, spadzi czy nawłoci. Zastosowanie wtedy środków leczniczych w terminie lipcowo-sierpniowym nie wchodzi w grę, doszłoby bowiem do skażenia miodu.
Dlatego w tych pasiekach leczenie przeprowadza się po zakończeniu pożytku, pod koniec sierpnia, we wrześniu a nawet w październiku. W sierpniu i w pierwszej połowie września można stosować preparaty w formie pasków.
Później, ze względu na niskie temperatury, ich skuteczność może być niewielka i należy zastosować odymianie. Ze środków używanych w metodach zintegrowanych (w tym późnym okresie) wskazane jest stosowanie kwasu szczawiowego rozpuszczonego w syropie cukrowym.
Uzupełnianie zapasów zimowych, czyli dokarmianie rodzin pszczelich przed zimą jest konieczną praktyką we wszystkich pasiekach strefy klimatu umiarkowanego.
Zrezygnowanie z uzupełniania zapasów wiązałoby się z koniecznością pozostawienia pszczołom części miodu, co wziąwszy pod uwagę różnice w cenie cukru lub innych odżywek węglowodanowych dla pszczół (inwerty, izoglukoza) i miodu, nie opłaca się.
Można z dobrym skutkiem zimować pszczoły na miodzie z późnego pożytku nektarowego, na przykład z wrzosu. Pszczoły na późnych pożytkach zapasy gromadzą w gniazdach, skład biologiczny rodzin ulega odmłodzeniu – większość starych pszczół „wypracowuje się” na pożytku i ginie, na ogół nie brakuje też pierzgi.
Jednak cena uzyskiwana za miód wrzosowy lub inne miody z późnych pożytków w porównaniu z kosztem dokarmienia pszczół zawsze przemawia za tym, by miód odebrać. Jest to tym bardziej wskazane, że dzięki zastosowaniu właściwych metod gospodarki pasiecznej późne miodobranie wcale nie musi negatywnie wpłynąć na jakość zazimowania rodzin i poziom zbiorów w przyszłym sezonie.
Zresztą większość pasiek w Polsce korzysta tylko z pożytków wiosennych i wczesnoletnich i te pasieki bez dokarmienia nie przeżyłyby zimy.
Od tego, w jakim terminie zostanie przeprowadzone dokarmianie zależy w dużej mierze jakość zimowli i wyniki produkcyjne uzyskane w następnym sezonie. Rodzina pszczela powinna być pod względem biologicznym tak przygotowana do dokarmiania, by prace związane z przerabianiem zapasów zimowych nie wpłynęły negatywnie na kondycję pszczół zimujących.
Dlatego na dokarmianie trzeba wybrać taki moment, w którym jest jeszcze dużo pszczół wychowanych w czasie trwania ostatniego pożytku i częściowo na nim pracujących, ale zbyt starych, by mogły przeżyć zimę. Jednocześnie powinny się wygryzać pszczoły, które wejdą w skład kłębu zimowego.
Nie będą one już przerabiać zapasów ani karmić czerwia, a ponieważ wychowane były w optymalnych warunkach, kondycja ich będzie na tyle dobra, że przeżyją zimę i wiosną podejmą wszystkie prace konieczne do właściwego rozwoju rodziny.
Opóźnienie terminu karmienia źle wpłynie na przezimowanie i na dalszą kondycję rodziny. Im później podamy syrop, tym mniej będzie pszczół starych, więc zapasy będą przygotowywały młode pszczoły, dopiero wygryzione.
Praca przy przerobie syropu bardzo wyczerpuje pszczoły (można powiedzieć, że je postarza), co odbija się na ich długowieczności i późniejszej kondycji. Część takich pszczół osypie się w czasie zimy, zaś te, które przeżyją, nie będą już wydzielać mleczka, które jest potrzebne w rodzinie pszczelej na przedwiośniu, kiedy na jedną przezimowaną pszczołę przypada kilka młodych larw do karmienia.
Im termin dokarmiania późniejszy, tym niższe są temperatury otoczenia, przez co pszczoły muszą wydatkować więcej energii na zagęszczenie syropu. A to powoduje nie tylko większe zużycie zapasów, a w konsekwencji spadek kondycji pszczół.
Poza tym, jeżeli do karmienia używamy syropu cukrowego, czyli wodnego roztworu sacharozy, musi ona zostać rozłożona do cukrów prostych, glukozy i fruktozy, ponieważ tylko one są wchłaniane w przewodzie pokarmowym pszczół.
Rozkład ten zwany inwersją jest katalizowany przez enzym ogólnie określany jako inwertaza, znajdujący się w wydzielinie gruczołów gardzielowych pszczół. Ilość wydzielanej przez pszczoły inwertazy zależy od kondycji pszczół oraz od temperatury otoczenia i w okresie wcześniejszym (sierpień) może być jej kilka razy więcej niż we wrześniu.
Aktywność enzymu również zwiększa się w wyższych temperaturach i omawiany proces najszybciej przebiega w temperaturze około 40°C, a przy 10°C ustaje.
Jeżeli więc syrop podawany jest później, to w wytworzonym z niego zapasie jest kilka razy więcej nierozłożonej sacharozy, niż gdyby karmienie zostało przeprowadzone w terminie wcześniejszym (sierpień). Również zasklepianie zapasów przebiega tym szybciej, im wcześniejszy jest termin karmienia.
Naturalnym pokarmem węglowodanowym pszczół jest miód i od milionów lat rodziny pszczoły miodnej zimowały na miodzie. Odbywało się to z różnym skutkiem, ponieważ nie każdy miód stanowi dobry zapas zimowy.
W skład miodu, oprócz wody i cukrów, wchodzą inne substancje, a niektóre z nich jako ciężkostrawne (na przykład określone składniki ziaren pyłku) lub niestrawne (niektóre sole mineralne) mogą poważnie obciążać przewód pokarmowy zimujących pszczół lub nawet prowadzić do pewnych zaburzeń w zimowli.
Gotowe ciasto dla pszczół.
Z kolei cukry znajdujące się w miodzie też są różne i nie wszystkie nadają się na pokarm dla pszczół, zwłaszcza zimujących. Głównymi składnikami miodu są cukry proste: glukoza i fruktoza, ale oprócz nich w miodzie znajdują się dwucukry sacharoza, maltoza, trehaloza i turanoza, trójcukier melecytoza, wielocukry o łańcuchowych cząsteczkach zwane dekstrynami i śladowe ilości kilku innych cukrów.
Dojrzały miód składa się głównie z cukrów łatwo przyswajalnych przez pszczoły, to znaczy glukozy i fruktozy. Ilościowy stosunek tych cukrów decyduje o ważnej właściwości miodu, jaką jest szybkość jego krystalizacji.
Miody zawierające niewielką przewagę glukozy nad fruktozą szybko krystalizują, na przykład miody z roślin krzyżowych. Z kolei im większy udział w miodzie fruktozy, tym krystalizacja wolniejsza (miód akacjowy).
Nie każdy miód nadaje się na pokarm zimowy, na przykład szybko krystalizujący miód z roślin krzyżowych do zimowania nie może być użyty, bowiem pszczoły w zimie nie będą mogły rozpuścić twardych kryształów cukru i osypią się z głodu.
Podobnie nie można zimować pszczół na miodach spadziowych, które zawierają ciężkostrawne dekstryny i trójcukier melecytozę, który jest rozkładany do glukozy i dwucukru turanozy. Ta ostatnia nie jest trawiona przez pszczoły.
Niektóre miody spadziowe szybko krystalizują (zwłaszcza miód ze spadzi modrzewiowej) tworząc bardzo zwarty i twardy krupiec. Jest to tak zwany „miód kamienny”, którego pszczoły nie pobiorą, nie można go też w żaden sposób wydobyć z plastrów.
Stosowanie cukru jako jedynego zastępczego pokarmu zimowego dla pszczół ma już długą historię. Okazuje się, że cukier jest w zasadzie najtańszym i najlepszym pokarmem zimowym.
Zapas otrzymany z przerobionego przez pszczoły cukru nie zawiera żadnych zanieczyszczeń mechanicznych i przez pszczoły jest całkowicie trawiony. Zawartość fruktozy w tak przygotowanym pokarmie przewyższa nieco ilość glukozy i chociaż wartości te nie są stałe (glukoza może przechodzić we fruktozę i odwrotnie), to zapas taki nie krystalizuje i nie jest w żadnym stopniu szkodliwy dla pszczół.
Oprócz tego, pokarm utworzony z syropu cukrowego zawiera niewielką ilość sacharozy (do kilku procent), co nie wpływa negatywnie na zimowlę. Ta sacharoza ulega powolnej inwersji w czasie przechowywania, poza tym te same enzymy będą dodane do pokarmu w trakcie jego spożywania przez pszczoły zimą.
W momencie przenoszenia syropu do komórek plastrów, wraz ze śliną pszczoły dodawana jest inwertaza, amylaza i oksydaza glukozy, zwana inhibiną. Ta ostatnia katalizuje reakcje prowadzące do obniżenia pH syropu (zakwaszenia) do wartości 4,7-5,3. Dlatego syropu nie należy celowo zakwaszać żadnymi kwasami organicznymi (kwasek cytrynowy, ocet winny, kwas octowy).
Dodatek miodu w zapasach przygotowanych z cukru nie jest potrzebny, bowiem pszczoły zimują na cukrze równie dobrze jak na miodzie, a niejednokrotnie nawet lepiej.
Pewne obserwacje mówiące o tym, że rodziny pszczele lepiej zimują i lepiej się rozwijają, gdy w zapasach zimowych znalazł się miód wynikają z tego, że rodziny mające pewną ilość miodu w gniazdach przed rozpoczęciem karmienia rozwijały się harmonijnie w porównaniu z rodzinami pozbawionymi zapasów i pszczoły w nich wychowane miały lepszą kondycję.
Natomiast pyłek, którego ziarna w naturalny sposób występują w miodzie nie ma dużego znaczenia w odżywianiu się pszczół, zwłaszcza jeśli zapewnimy rodzinie na zimę odpowiedni zapas pierzgi.
Cukier używany do uzupełniania zapasów musi być produktem najwyższej jakości. Nie można karmić pszczół cukrem zawierającym zanieczyszczenia mechaniczne i chemiczne, zmiotkami magazynowymi i różnego rodzaju odpadkami.
Zimujące pszczoły są bardzo wrażliwe na niewłaściwej jakości pokarm i wszelkiego rodzaju szkodliwe domieszki w nim. Pszczoły skupione w kłębie zimowym nie mogą w żaden sposób reagować na szkodliwe zapasy, nie pozbędą się ich, nie mogą się też oblecieć.
W czasie zimy w rodzinie pszczelej nie ma wymiany pokoleń, więc w miejsce pszczół padłych na skutek spożywania niewłaściwego pokarmu nie przyjdą nowe i rodzina się osypie. Natomiast pszczelarz w czasie zimowli nie może w żaden sposób pomóc pszczołom czy to przez zasilenie rodziny, czy przez wymianę zapasów. Dlatego o jakość pokarmu zimowego należy zadbać przed karmieniem.
Pszczoły pobierają roztwór cukrowy (syrop) o stężeniu cukru przekraczającym 11%. Dla ilości zgromadzonych zapasów gęstość syropu nie jest jednak obojętna. Na zagęszczenie bardzo rzadkiego syropu pszczoły muszą zużyć dużo energii.
Energia ta pochodzi z podawanego rodzinie pszczelej pokarmu. Im syrop będzie zawierał więcej wody, tym mniej zostanie z niego odłożonych zapasów, ponieważ większa ilość cukru zostanie zużyta na potrzeby energetyczne związane z jej odparowaniem.
Oprócz tego na odparowanie większej ilości wody pszczoły muszą wykonać więcej pracy, co znacznie wyczerpuje ich siły, czego skutkiem jest osłabnięcie rodziny i większy osyp zimowy. Doświadczalnie stwierdzono, że największą ilość zapasów rodzina pszczela odłoży przerabiając syrop zawierający około 60% cukru, a więc przygotowany w proporcji wagowej 3:2, czyli 3 kg cukru na 2 litry wody.
Wtedy zużycie cukru na potrzeby energetyczne związane z zagęszczaniem syropu wyniesie około 10%. Podobny wynik uzyskuje się karmiąc pszczoły syropem o gęstości 50%, czyli sporządzonym w stosunku 1:1 lub bardziej gęstym, o stosunku cukru do wody 2:1 (66,7% cukru).
Jednak w tym ostatnim wypadku słabiej działają enzymy i pokarm wykonany z tak gęstego syropu będzie zawierał dużo nierozłożonej do cukrów prostych sacharozy. Zapasy o składzie chemicznym najbardziej zbliżonym do dojrzałego miodu nektarowego uzyskuje się karmiąc pszczoły syropem o zawartości cukru 50-60%.
Przygotowanie syropu cukrowego nie jest czynnością bardzo pracochłonną. Pszczelarze muszą tę czynność wykonywać co roku, a w przypadku dokarmiania lub podkarmiania w trakcie sezonu nawet kilka razy, dlatego mają opracowane skuteczne sposoby rozpuszczania cukru w odpowiednich proporcjach, jego transportu do pasieki i właściwego karmienia.
Niemniej przygotowanie syropu zajmuje dużo czasu i jest energochłonne, ponieważ o wiele szybciej cukier rozpuszcza się w wodzie podgrzanej. Do karmienia pszczół można używać gotowych preparatów odżywczych, oferowanych przez przemysł spożywczy.
Na rynku znajdują się różne płynne odżywki, mające w swoim składzie głównie cukry proste i niewielką ilość dwucukrów, najczęściej sacharozę i maltozę, oraz wodę w ilości od 25 do 30%. Preparaty takie nadają się do karmienia rodzin pszczelich na zimę, jeżeli proporcje fruktozy i glukozy w nich są podobne do tych w miodzie i gdy nie zawierają substancji niestrawnych i szkodliwych dla pszczół.
Duża zawartość maltozy w takim preparacie może być przyczyną złej zimowli pszczół, ponieważ w wyniku inwersji maltozy powstaje głównie glukoza, co może spowodować przedwczesną krystalizację zapasów.
Syropy inwertowane o składzie odpowiadającym potrzebom pokarmowym rodziny pszczelej od wielu lat są stosowane w krajach Europy Zachodniej. Są to zarówno pokarmy płynne, jak i o konsystencji ciasta, służące do podkarmiania rodzin w sezonie, dokarmiania odkładów i rodzinek weselnych oraz uzupełniania zapasów zimowych.
Szczególnie przydatne jest ciasto, którego stosowanie jest dużo łatwiejsze niż pokarmów płynnych, a którego wykonanie we własnym zakresie byłoby pracochłonne i kosztowne. Przy cenie takiego ciasta, porównywalnej z ceną cukru, opłaci się je stosować do podkarmiania, karmienia rodzin przed zimą oraz dokarmiania rodzin zagrożonych głodem na przedwiośniu.
Do podawania ciasta nie są potrzebne szczelne podkarmiaczki i sprzęt, który jest niezbędny do transportu i dozowania płynnych odżywek. Podawanie ciasta nie prowadzi do rabunków, można nim karmić rodziny wybiórczo, w sytuacji gdy tylko niektóre pnie w pasiece wymagają uzupełnienia zapasów.
Gotowe ciasto, w skład którego wchodzą cukry inwertowane, jest szybciej pobierane i przyswajane przez pszczoły niż ciasto wykonane z cukru-pudru i miodu. Nie zachodzi też obawa, że przy karmieniu zostanie rozwleczona choroba, jeżeli miód, z którego wykonano ciasto pochodziłby z chorej rodziny.
Z kolei płynne pokarmy inwertowane mają tę przewagę nad cukrem (oprócz właściwych proporcji cukrów prostych), że w postaci handlowej są gotowe do użycia i nie trzeba ich rozcieńczać wodą.
Gotowe pokarmy inwertowane dla pszczół wprowadzane są także na rynek polski, ale dotychczas ich ceny były wyższe niż cena cukru. Ich stosowanie będzie ekonomicznie uzasadnione, jeżeli cena będzie porównywalna z ceną cukru użytego do wykonania takiej samej ilości pokarmu o podobnej zawartości suchej masy.
Oczywiście przy takim wyliczeniu należy brać pod uwagę koszty poniesione na przygotowanie syropu (robocizna, energia itp.).
Bardzo praktycznym sposobem uzupełniania zimowych zapasów jest jednokrotne podanie pełnej dawki pokarmu w postaci ciasta inwertowanego. Metoda ta, często stosowana w Niemczech, polega na umieszczeniu w ulu we właściwym czasie ciasta w ilości o 10-20% większej niż wymagana ilość zapasu (część pokarmu zostanie zużyta na potrzeby związane z jego przeniesieniem, zasklepieniem itp.).
Podaje się je w terminie przewidzianym na rozpoczęcie właściwego karmienia, a więc w większości pasiek zarówno korzystających tylko z pożytków wczesnych, jak i późniejszych; będzie to połowa sierpnia. Ciasto podaje się w formie bryły częściowo owiniętej folią.
Silnej rodzinie pobranie takiego pokarmu i przeniesienie go do plastrów w miejsce wygryzającego się czerwia, zajmie kilka dni, natomiast pszczelarz zaoszczędzi bardzo dużo czasu i pracy, którą musiałby wykonać karmiąc pszczoły sposobem tradycyjnym.
Do takiego karmienia nie potrzeba nawet podkarmiaczek, ciasto można umieścić w dostawionym na powałkę pustym korpusie, a w ulu leżaku w wolnej w tym czasie przestrzeni pozagniazdowej.
Celem dokarmiania jest zaopatrzenie rodziny pszczelej w zapasy umożliwiające bezpieczne przetrwanie trudnego okresu zimy. Zapasów tych musi wystarczyć też na początkowy okres wiosenny, gdy rodzina rozwija się już intensywnie a pszczoły nie mogą jeszcze przynosić nektaru i pyłku.
Dlatego uzupełnianie zapasów zimowych dotyczy nie tylko pokarmów węglowodanowych, ale i odpowiedniej ilości pierzgi. Jesienią i zimą rodzina pszczela zużywa niewiele pierzgi, ponieważ nie wychowuje czerwia.
Czerw w okresie jesiennym może się jednak pojawić i to w dużych ilościach, jeżeli rodziny będą dokarmiane zbyt małymi dawkami. Wtedy zarówno podawane zapasy cukrowe, jak i pierzga zostaną zużyte na wykarmienie czerwia i bardzo silna rodzina zostanie zazimowana bez zapasów, czego konsekwencją będzie osypanie się jej z głodu już w pierwszej części zimowli.
Dawki pokarmowe muszą być na tyle duże, by karmienie, wzorem obfitego pożytku, spowodowało całkowite zahamowanie czerwienia.
Najczęściej wielkość dawek pokarmowych zależy od pojemności podkarmiaczek używanych w pasiece. Bardzo popularne są podkarmiaczki boczne (ramkowe), do których syrop wlewa się przez otwór w górnej beleczce przy pomocy lejka. Pojemność takich podkarmiaczek wynosi od 2 do 3,5 litrów, w zależności od typu ramki.
Jest to pojemność wystarczająca, by skutecznie dokarmić silną rodzinę pszczelą pod warunkiem, że pokarm będzie podawany często, a więc w podkarmiaczkach 2-litrowych (warszawskie zwykłe) codziennie, a w 3,5-litrowych (dadantowskie) nie rzadziej niż co dwa dni.
Jeden litr syropu cukrowego sporządzonego w proporcji 3:2 zawiera około 0,7 kg cukru. Jeżeli zatem rodzina ma otrzymać na zimę 14 kg cukru, należy jej podać 10 dwulitrowych dawek syropu, najlepiej codziennie.
Uzupełnianie zapasów zajmie wtedy 10 dni i rodzina będzie w pełni nakarmiona, to znaczy zapas zostanie umieszczony we wszystkich wolnych plastrach, również w środku gniazda, w miejscu wygryzającego się czerwia. Jeżeli syrop byłby podawany 2-litrowymi dawkami, co dwa dni lub rzadziej, to pszczoły miałyby więcej czasu na jego zagęszczenie.
Wtedy zapas będzie magazynowany przede wszystkim w bocznych plastrach, a w środku gniazda tam gdzie, na bieżąco wygryza się czerw, matka będzie składać jajeczka. Może nawet dojść do sytuacji, gdy miejsca na składowanie pokarmu zabraknie i pszczoły zaczną rozbudowywać gniazdo, budując dzikie plastry za zatworem i w podkarmiaczce.
Rodzina taka będzie miała kłopoty z przezimowaniem, ponieważ zapasów będzie mniej. Ich część zostanie zużyta na karmienie niepotrzebnego czerwia i budowę plastrów. W środku gniazda, tam gdzie uwiąże się kłąb zimowy, ilość zapasów będzie znikoma, ponieważ będą tam prawie puste plastry pozostałe po czerwiu wygryzionym w drugiej połowie września.
Pszczoły tworzące kłąb nie będą mogły w środku zimy skorzystać z zapasów rozmieszczonych na bocznych plastrach i zginą z głodu. Do tego przygotowane wcześniej zapasy pierzgi zostaną zużyte na karmienie czerwia. Dlatego lepiej dokarmianie prowadzić większymi dawkami, nie będzie wtedy obawy, że zamiast uzupełnienia zapasu osiągnięty zostanie cel właściwy podkarmianiu.
Skutecznym sposobem zapobiegającym czerwieniu jest zamknięcie matki w klateczce na okres uzupełniania zapasów. Wykorzystać do tego można zwykłą klateczkę wysyłkową, w której komora pokarmowa wypełniona jest ciastem, na wszelki wypadek, gdyby pszczoły ulowe nie chciały karmić zamkniętej w niej matki.
Otwór w klateczce, służący do wypuszczenia matki po wyjedzeniu ciasta należy szczelnie zamknąć, by pszczoły matki za wcześnie nie uwolniły. Wtedy większość pokarmu będzie lokowana w środku gniazda, w miejscu wygryzającego się czerwia. Po zakończeniu karmienia matkę należy wypuścić.
Nie trzeba jej wypuszczać bezpośrednio na plaster, wystarczy umożliwić pszczołom dostęp do ciasta w klateczce. Ponieważ oddziaływanie na rodzinę pszczelą matki zamkniętej w klateczce jest znacznie mniejsze niż wolnej, pszczoły mogą zacząć budować mateczniki ratunkowe.
Przed wypuszczeniem matki należy przejrzeć wszystkie plastry, na których w momencie rozpoczęcia karmienia był czerw i zniszczyć mateczniki. Po zakończeniu karmienia matka się już nie rozczerwi, nie ma bowiem w środku gniazda miejsca na czerw, nie ma też żadnych bodźców pobudzających rozwój.
Niemniej matki, zwłaszcza młode, mogą składać niewielkie ilości jajeczek jeszcze do końca września a nawet w październiku, co już nie wpłynie na układ i ilość zasklepionych zapasów.
Jak widać, jest to metoda skuteczna, ale dosyć pracochłonna, nie nadająca się do większych pasiek. Tam czynnikiem ograniczającym czerwienie powinien być podawany w dużych ilościach pokarm.
Ponieważ dokarmianie małymi dawkami jest pracochłonne, coraz większą popularność zdobywają podkarmiaczki o dużej pojemności, mogące pomieścić 5, 10 a nawet 15 litrów syropu.
Są to zazwyczaj podkarmiaczki powałkowe, stanowiące dodatkową kondygnację dostawianą na korpus karmionej rodziny lub wstawiane do ula w miejsce nadstawki. Odmianę takiej podkarmiaczki stanowi wiaderko z syropem lub inwertem, ustawiane do góry dnem na specjalnej powałce.
Wiadro takie jest zaopatrzone w szczelną pokrywę, w której wykonane są otwory o średnicy nie większej niż 1,5 mm, przez które pszczoły pobierają pokarm. Znacznie bardziej pracochłonne jest karmienie przy pomocy słoików „twist”, umieszczanych do góry dnem w specjalnych otworach powałki.
Zależnie od pojemności podkarmiaczki, wiadra czy liczby słoików, pokarm podawany jest tylko dwa lub trzy razy, co znacznie zmniejsza pracochłonność dokarmiania. Dużymi, większymi niż 10 litrów dawkami syropu można tylko karmić rodziny bardzo silne, które zdołają pobrać taką ilość pokarmu w przeciągu kilku dni.
Słabsze rodziny nie będą w stanie przenieść całego pokarmu i zagospodarują tylko jego część. Reszta syropu może stać się przyczyną rabunku. Pszczoły rabujące nie ograniczą się do zabrania słabej rodzinie nadmiernej ilości pokarmu z podkarmiaczki, ale zrabują też zapas zgromadzony w plastrach. Taka rodzina zostanie zazimowana bez żadnych zapasów, jeżeli wcześniej nie zostanie zlikwidowana przez pszczoły rabujące.
Jednorazowo należy karmić całą pasiekę, wtedy zagrożenie rabunkami będzie mniejsze. Jeżeli siła rodzin w pasiece nie jest wyrównana, to znaczy są rodziny bardzo silne i słabe, karmienia należy prowadzić wieczorem, najlepiej już w czasie zmierzchu. Zabezpieczy to rodziny słabsze przed zrabowaniem.
Nie ma to znaczenia, jeżeli stosowane jest karmienie dużymi dawkami, większymi niż 5 l, ponieważ takiej dawki syropu nie pobiorą przez jedną noc nawet silne rodziny. Problemy z rabunkami są znacznie mniejsze, jeżeli do uzupełniania zapasów używane jest ciasto.
Silna rodzina pszczela w pełnym okresie zimowli, czyli przebywania w zimowym kłębie, zużywa około 8 kg zapasów. Pewnej ilości pokarmu rozwijająca się rodzina potrzebuje także wczesną wiosną. Ile, zależy od przebiegu pogody, czyli od tego, jak szybko przyjdzie wiosna, od intensywności rozwoju rodziny i od dostępności wczesnowiosennych pożytków.
To kolejne kilka kilogramów (od 4 do 8) zapasów, które powinny znaleźć się w gnieździe przed zazimowaniem. Do tego należy doliczyć zapas zużyty wczesną jesienią na wykarmienie ostatniego czerwia, jeżeli czerwienia nie udało się definitywnie zastopować.
Tak więc w warunkach pozwalających na najbardziej oszczędne gospodarowanie zapasami (krótkie czerwienie jesienne, opóźniony rozwój wiosenny, wczesna wiosna i dobre wiosenne pożytki) potrzeba będzie przynajmniej 12 kg zapasów.
Biorąc pod uwagę możliwość spóźnienia się wiosny lepiej zapewnić rodzinom 2-3 kg zapasów więcej na zimę, niż próbować je dokarmiać wiosną. Wiosenne karmienie może być nieskuteczne w przypadku nawrotu niskich temperatur, bowiem pszczoły uformują wtedy z powrotem kłąb zimowy i nie będą pobierać pokarmu.
Dawne podręczniki i publikacje zalecają wykonanie dokładnego przeglądu wszystkich rodzin w pasiece (drugi przegląd jesienny), podczas którego skrupulatnie określamy liczbę plastrów w każdym ulu, ilość zapasów w nich, ilość czerwia zasklepionego (ile pszczół jeszcze przybędzie) i ilość czerwia niezasklepionego (ile pokarmu potrzeba na jego wykarmienie).
Te dane notujemy i na tej podstawie opracowujemy preliminarz karmienia, w którym ustalone są dawki syropu dla każdej rodziny. Jest to metoda pracochłonna i trudna do wykonania. Przegląd pasieki w okresie bezpożytkowym nie jest pracą łatwą ze względu na możliwość wywołania rabunku.