Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Cała prawda o polskiej branży funeralnej. Odpowiedzi na pytania, które boimy się zadać.
Jak to jest na co dzień mieć kontakt ze śmiercią? Jakie są fakty i mity o branży pogrzebowej? I kiedy bywa naprawdę ciężko?
Choć w Polsce umiera rocznie około 400 tysięcy osób, o branży pogrzebowej wiemy niewiele, a to, co usłyszymy od osób, które mają za sobą organizację pogrzebu, bywa kontrowersyjne i budzi w nas lęk. Prawie każdy zna mrożące krew w żyłach opowieści o łamaniu zmarłym kości, pijanych grabarzach czy niebotycznych cenach za pochówek. Jak naprawdę funkcjonuje branża pogrzebowa? Z czym na co dzień spotykają się jej pracownicy?
Małgorzata Węglarz w rozmowach m.in. z przedsiębiorcami pogrzebowymi, balsamistami, tanatokosmetologami, mówcami pogrzebowymi i pracownikami hospicjów rozprawia się ze stereotypami i daje odpowiedzi na wiele ważnych pytań.
Jak to jest mieć bezustanny kontakt ze śmiercią? Co po śmierci dzieje się z ciałem? Dlaczego Polacy obawiają się kremacji? Jak wygląda pogrzeb XXI wieku?
"Wszystko, co powinieneś wiedzieć, zanim umrzesz" to wyprawa do świata umarłych, której przewodzą całkiem żywi, pełni pasji ludzie.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 246
Projekt okładki: Katarzyna Konior
www.studio.bluemango.pl
Redaktor prowadzący: Ewa Orzeszek-Szmytko
Redakcja: Maria Śleszyńska
Redakcja techniczna: Andrzej Sobkowski
Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski
Korekta: Lilianna Mieszczańska
Ilustracja na okładce:
© Kundra/Shutterstock.com
© for the text by Małgorzata Węglarz
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2021
ISBN 978-83-287-1656-8
MUZA SA
Wydanie I
Warszawa 2021
fragment
Niniejszą książkę dedykuję wszystkim pracownikom branży pogrzebowej, którzy wykonując swój zawód z oddaniem i w zgodzie z etyką, dbają nie tylko o zmarłych, ale przede wszystkim o żywych.
Odległość między życiem a śmiercią jest nieokreślona.
Dlatego nikt nie wie, gdzie kończy się jedno,
a zaczyna drugie
Edgar Allan Poe
Śmierć jest dla nas tematem tabu.
Nie widzimy jej, staramy się o niej nie myśleć i niech Bóg ma nas wszystkich w opiece, jeżeli ktoś zacznie o niej mówić! Istnieje bowiem przekonanie, że pracownicy zakładów pogrzebowych są dziwni, grabarze wiecznie pijani, a balsamiści i tanatokosmetolodzy mają nierówno pod sufitem. W końcu kto przy zdrowych zmysłach chciałby spędzać całe dnie z trupami?
Wierzcie mi, jeżeli interesuje was temat śmierci, zwłok i branży pogrzebowej, wasze życie towarzyskie mocno na tym ucierpi. Nowinki funeralne nie są mile widziane przy rodzinnym obiedzie. Nie pamiętam, ile razy proszono mnie, żebym się przymknęła i nie wspominała więcej tych nieszczęsnych trupów. Interesuje cię śmierć? Jesteś dziwny, koniec kropka. To znaczy nie koniec, unikajmy słowa „koniec”!
Żyjemy w wieku przełomowych odkryć, jesteśmy świadkami rozwoju technologii. To, co kiedyś było uznawane za science fiction, jest dla nas normą. A jednak w tym nowoczesnym świecie pozwoliliśmy, aby świadomość nierozłącznej części naszego życia pozostała głęboko w epoce czarnych kotów i odpukiwania w niemalowane drewno. Po śmierci najbliższych zatrzymujemy zegary, zasłaniamy lustra, lękamy się spojrzeć w oczy zmarłemu. Uczyniliśmy z ludzkich zwłok coś groźnego, od czego należy odseparować się rzędem zabobonów.
Śmierć.
Potrafimy się z niej śmiać, czego dowodem jest popularność facebookowego profilu tajemniczego Zakładu Pogrzebowego A.S. Bytom, który w rzeczywistości nie istnieje. Jego twórcy publikują związane z branżą dowcipy i anegdoty, będące kwintesencją czarnego humoru. A ludzie to kochają! W chwili pisania tego reportażu profil obserwuje już 462687 osób. Śmiejemy się ze śmierci, ponieważ to odziera ją z jej władczej ostateczności. Czy znacie ten dowcip? Mężczyzna słyszy pukanie i kiedy otwiera drzwi, na progu widzi zakapturzoną śmierć, ale jakąś taką małą, kosa też w sumie nieduża…
Nie umiemy mówić o niej na poważnie. Wszelkie wzmianki na temat śmiertelności zarówno naszej, jak i naszych bliskich zbywamy, zmieniamy temat, odpychamy od siebie, jakby nie była to najbardziej naturalna rzecz pod słońcem. Kochamy za to skandale, sensacyjne doniesienia, dlatego nie mogę pozbyć się wrażenia, że chociaż stanowi społeczne tabu, to jednak do pewnego stopnia śmierć nas interesuje. Chcemy wiedzieć, zobaczyć, ale po cichu, po kryjomu, może jako news, temat do plotek. Najchętniej rozmawiamy o niej, kiedy dotyczy nieznajomych albo ludzi, z którymi nie jesteśmy związani emocjonalnie.
Kiedy wiele lat temu postanowiłam poszerzyć swoją wiedzę na temat śmierci, szybko zrozumiałam, że będę w swoich poszukiwaniach osamotniona. Miałam wrażenie, że tylko ja interesuję się tym, co dzieje się za drzwiami kostnicy, zakładu pogrzebowego czy krematorium. Zaczęłam zadawać sobie pytanie: dlaczego? (oraz co jest ze mną nie tak, ale to, zdaje się, inna kwestia). Dlaczego tak bardzo wzbraniamy się przed poznaniem tego, co nieuniknione? Dlaczego oddawszy ciało naszego bliskiego do zakładu pogrzebowego, nie zastanawiamy się, co się z nim stanie?
Takie pytania zaprowadziły mnie dalej: czy świadomość tego, co dzieje się z naszymi ciałami podczas umierania, może przynieść ukojenie w ostatnich chwilach? Czy może pomóc pogodzić się z faktem własnej śmiertelności? Jak umierają Polacy? Czy chcą być zaangażowani w ostatnią posługę przy zmarłym, czy raczej nie chcą mieć z nią nic wspólnego? I w końcu, czy Polacy życzą sobie wiedzieć, co czeka ich ciała, kiedy wydadzą już z siebie ostatnie tchnienie?
Aby znaleźć odpowiedzi, spotkałam się z ludźmi pracującymi w branży pogrzebowej. Były to osoby mające bezpośredni kontakt ze zwłokami, np. balsamiści czy tanatokosmetolodzy, oraz ci zajmujący się szerzej pojętym tematem śmierci, jak mówcy pogrzebowi czy pracownicy firm wyspecjalizowanych w sprzątaniu po zgonach. Mam nadzieję, że udało mi się oddać im sprawiedliwość oraz rzetelnie opisać ich historie, które składają się na obraz ostatniej drogi Polaków.
Jeżeli zdecydowałeś się przeczytać tę książkę, drogi czytelniku, jestem z ciebie dumna. Cieszę się, że pchany ciekawością chcesz posiąść wiedzę na tematy, o których większość ludzi boi się nawet pomyśleć, odrzuciwszy śmierć jako społeczne tabu. Zapraszam cię więc na wyprawę do świata umarłych, któremu przewodzą całkiem żywi, pełni pasji i poświęcenia ludzie.
Zapomniałam dodać: ta mała śmierć z dowcipu nie przyszła po nieszczęsnego człowieczynę, ale po jego chomika.
Chociaż nie mówimy o śmierci, nie oznacza to wcale, że nas ona nie interesuje.
Śmierć to jedna z niewielu życiowych sytuacji, których nie możemy przećwiczyć. A ponieważ nie będzie próby generalnej, chcemy zebrać tak dużo informacji, jak to tylko możliwe. Łakniemy wszystkiego, co z nią związane: opowieści o zmarłych, o duchach, historii o białym światełku na końcu tunelu. Z zapartym tchem wysłuchujemy świadectw ludzi, którzy byli już jedną nogą w grobie. Z ponurą satysfakcją kiwamy głowami, powtarzając mity o pijanych grabarzach i stukniętych pracownikach krematoriów. I jedyne, czego unikamy, to najbardziej logicznego źródła wiedzy: rozmów z osobami pracującymi w branży pogrzebowej.
Wielu z nas czyta nekrologi. Widząc klepsydrę, spoglądamy na wiek denata, porównując, czy był starszy od nas. A może młodszy? Sprawdzamy również nazwisko. Czy to ktoś znajomy? Nawet jeśli nie, często zanosimy nowinę o jego śmierci do domu, przywłaszczamy sobie jej cząsteczkę, ponieważ stanowi kawałek mało dostępnej wiedzy (ale zakłady pogrzebowe wciąż omijamy szerokim łukiem).
Hollywood o śmierci
Uważam, że za taki stan rzeczy częściowo odpowiada Hollywood. Przemysł filmowy uwielbia pokazywać ludzi pracujących w tak zwanej pogrzebówce jako wyrachowanych, pełnych tajemnic, czasami wręcz psychopatycznych. Zależy im jedynie na pieniądzach, nie mają więc skrupułów, żeby pogryzać kanapkę nad denatem, a ze zrozpaczonej wdowy wydusić ostatni grosz. Scenarzyści i reżyserzy zaburzyli nam również postrzeganie samej śmierci. Bohaterowie filmów rozstają się ze światem albo w brutalnych okolicznościach, albo zastygają w pięknych heroicznych pozach, nie odczuwając żadnego dyskomfortu. Rozchylone usta, półprzymknięte oczy, miękka zaróżowiona skóra. Osobiście uwielbiam seriale typu CSI – Kryminalne zagadki Las Vegas czy Kości, w których nieustraszeni policjanci bez maseczek, fartuchów i z rozpuszczonymi włosami podchodzą do zwłok znajdujących się w zaawansowanym stadium rozkładu. Moimi ulubionymi scenami są te, w których aktorzy pochylają się nad topielcami lub zwęglonymi szczątkami bez żadnej oznaki wstrętu na twarzy.
Prawdziwa śmierć tak nie wygląda. Zwłoki wydają z siebie całą gamę dźwięków, mogą się ruszać, a do tego wylewają się z nich nieestetycznie płyny, które filmowcy zapominają pokazywać (choć wydaje mi się, że to kwestia budżetu, ale mogę się mylić). Co ciekawsze, śmierć, z jaką styka się przeciętny Kowalski, również bywa nijaka. Najczęściej jest to widok leżącej w trumnie starszej osoby z ułożonymi włosami i, o zgrozo, błyszczykiem na ustach. Tanatokosmetolodzy wychodzą z siebie, aby zmarły wyglądał, jakby spał. Nie robią tego dla zmarłych, ale dla żywych, chcąc ukoić ich cierpienie i złagodzić konfrontację z własną śmiertelnością. W ten sposób pudrują prawdziwą twarz śmierci.
Nic więc dziwnego, że pożądamy prawdy. Realizmu. Ilość drastycznych filmików online pokazuje, że schludna śmierć podana w pięknym opakowaniu charakteryzacji to dla nas za mało. Ale skoro nie zamierzamy ruszyć do zakładów pogrzebowych i porozmawiać z ludźmi, którzy pracują z nią na co dzień, to co nam pozostaje?
Internet.
* * *
koniec darmowego fragmentuzapraszamy do zakupu pełnej wersji
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
ul. Sienna 73
00-833 Warszawa
tel. +4822 6211775
e-mail: [email protected]
Dział zamówień: +4822 6286360
Księgarnia internetowa: www.muza.com.pl
Wersja elektroniczna: MAGRAF s.c., Bydgoszcz