Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Z pozoru zwykła wakacyjna zabawa grupy przyjaciół z Naples na Florydzie szybko przeradza się w szkolną tragedię. Plotki dotyczące tajemniczego morderstwa rozchodzą się szerokim echem po całym liceum i w społeczności, a dotychczasowa szkolna gwiazda Serenity przestaje wzbudzać respekt, gdy na jaw wychodzą mroczne sekrety jej przyjaciół. Soczyste plotki, które pojawiają się portalu Tumblr, sprawiają, że grupa się rozpada, a odpowiedź na pytanie, kto jest mordercą, pozostaje tajemnicą.
Miłość, plotki, seks i niekończące się imprezy stanowią nieodłączny element życia bogatych nastolatków. Teraz jednak muszą zmierzyć się ze swoimi emocjami, pojawiającymi się groźbami i serią niepowodzeń, które stawiają ich na trudnej do przejścia drodze.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 263
Rok wydania: 2025
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © by Monika Rępalska, Anita Gierak, 2024Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2025All rights reserved
Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.
Redakcja: Kinga Szelest
Korekta: Aneta Krajewska
Projekt okładki: Adam Buzek
Zdjęcie na okładce: Adobe Firefly
Ilustracje przy nagłówkach: © by pngtree
Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]
Wydanie I – elektroniczne
Wyrażamy zgodę na udostępnianie okładki książki w internecie
ISBN 978-83-8290-705-6
Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]
Spis treści
TAJEMNICE, PLOTKI I ZDRADY BOGATYCH NASTOLATKÓW
RAZ, DWA, TRZY, UMRZESZ TY
ŚMIERĆ TO DOPIERO POCZĄTEK
NO TO TRUP
ŚMIERĆ PRZYJDZIE JUTRO
MORDERCA JEST WŚRÓD NAS
TRUPY WYPADAJĄ Z SZAFY
W NASZE HALLOWEEN KAŻDY SIĘ ZGRYWA
DYNIE WYJĄ W ŚRODKU NOCY – HALLOWEEN VOL. 2
PO TRUPACH DO CELU
GDYBY ŚMIERĆ MIAŁA IMIĘ
ZABÓJCA SIĘ Z NAS ŚMIEJE
KOCHANIE, ZE ŚMIERCIĄ CI DO TWARZY
RAZ KOZIE ŚMIERĆ
KRWAWY WTOREK
EPILOG
TAJEMNICE, PLOTKI I ZDRADY BOGATYCH NASTOLATKÓW
Nic nie smakuje tak słodko, jak zemsta. Nikt nie rozumie tego powiedzenia lepiej niż osoby, które zemsty poszukują. Dzisiaj miała rozpocząć się spłata długów, którą postać ubrana cała na czarno planowała od dłuższego czasu. Kucająca za nagrobkami, stojącymi pomiędzy starymi wierzbami z opadającymi gałęziami, pozostawała w ukryciu. Zniecierpliwienie dawało już o sobie znać, zakapturzona postać nie lubiła czekać. Wyciągając z kieszeni spodni telefon, zerknęła na godzinę ostatni raz. Dochodziła druga w nocy, ręka odziana w skórzaną rękawiczkę przetarła przekrwione oczy. Wyglądało na to, że nadszedł już czas.
Ofiara stała odwrócona tyłem, niczego się nie spodziewała. Nagle dało się słyszeć szelest po lewej stronie. Skryta postać poczuła się jak drapieżnik czekający na swoją ofiarę. Na jej twarzy pojawił się pełen zadowolenia uśmiech. Oddech przyspieszył, krew zaczęła płynąć szybciej w żyłach. Chęć zemsty tylko napędzała działania, które były zaplanowane od bardzo dawna. Zakapturzona postać obserwowała swoją ofiarę, czekając, aż straci resztki swojej czujności.
Jeszcze tylko chwila, wytrzymam – powtarzał w myślach drapieżnik, chociaż ciało rwało się do przodu, gotowe zanurzyć swoje szpony w ofierze.
– Kurwa, co jest?! – Zakapturzona osoba wyłoniła się z cienia i wbiła krótką igłę w sylwetkę przed sobą.
Szczupła postać nawet nie spodziewała się ataku, a substancja, która zaczęła rozprzestrzeniać się po całym ciele, sprawiła, że kończyny odmówiły jej posłuszeństwa. Na to czekał napastnik, na bezsilność swojej ofiary. Nie zwlekając ani chwili, dłonie odziane w skórzane rękawiczki zacisnęły się z całej siły na gardle ofiary. Można było uznać, że ta śmierć nie usatysfakcjonowała zakapturzonej postaci, nie było żadnej walki ani ostatniego nienawistnego słowa z ust ofiary. W powietrzu czuć było odór strachu. Po sekundzie napastnik jednak i tak poczuł radość. Stało się. W końcu ruszyła machina, która miała pogrążyć ich wszystkich.
Układając ciało tak, aby upozorować samobójstwo, morderca, bo tym teraz stała się postać ubrana na czarno, pogwizdując, opuścił cmentarz Bonita Springs.
RAZ, DWA, TRZY, UMRZESZ TY
Niedziela, 6 sierpnia 2017, 2.32
Grupa dziewczyn śmiała się tak głośno, że tylko grube ściany domu Serenity Clarence mogły zagłuszyć te liczne chichoty. Pozornie niewinnie nastolatki były łudząco podobne do tych, które często widzimy w amerykańskich serialach rodem ze szkolnych dramatów.
Każda paczka miała swoją liderkę, a nieodłączną częścią właśnie tej grupy była Serenity Clarence, najbardziej narcystyczna dziewczyna w mieście. Miała ku temu oczywiste powody – była ładna, popularna i jeździła do liceum fordem mustangiem w kolorze głębokiej czerwieni, a jej chłopakiem z liceum był kapitan drużyny, futbolista Jonathan. Nieodłączną częścią tożsamości Serenity był fakt, że była obrzydliwe bogata za sprawą wpływów rodziców zwanych „obrońcami gwiazd”.
Ted i Miriam Clarence byli najlepszymi prawnikami na wschodnim wybrzeżu, dlatego osiedlili się w miejscu, które spełniało ich najwyższe kryteria. Naples na Florydzie było niczym spełnienie marzeń każdego szanującego się turysty i jednym wielkim polem golfowym dla snobów mieszkających w mieście. Dla trójki śmiejących się dziewczyn było domem i miejscem, gdzie działo się całe ich życie.
– Jedziemy tam – oznajmiła zgromadzonym dziewczynom Serenity. Blondwłosa piękność była wręcz rozbawiona całą sytuacją. – Nie bądźcie takie! Obie wybrałyście wyzwanie, zołzy – dodała, widząc przerażone twarze Ashley i Zoe.
W międzyczasie wysłała wiadomość do Nathalie.
SERENITY: WSZYSTKO GOTOWE? ZARAZ RUSZAMY
– To głupie, Sara. – Odwagę, by zabrać głos, miała jedynie Ashley będąca najbardziej zżyta z Serenity, na którą znajomi mówili po prostu „Sara”. – Jesteś nawalona, nigdzie nie jedziemy, a na pewno nie na cmentarz. Możemy stracić prawko.
– Dajcie spokój! Do Bonita Springs i z powrotem – bełkotała lekko Serenity, trzymając jeszcze niedopite piwo w dłoni. – Nie bądźcie takimi żałosnymi piczami, zabawmy się.
– To chyba odwrotność dobrej zabawy – mruknęła dość niepewnie Zoe, która szukała aprobaty u Ashley siedzącej tuż obok.
Ona jednak też nie miała siły przebicia i bała się odmówić Serenity „dobrej zabawy”.
– A gdzie królowa ciemności? – Ashley na chwilę odwróciła uwagę od cmentarza i skierowała ją na nieobecną przyjaciółkę Nathalie.
Przy cukierkowej otoczce tych dziewczyn Nathalie prezentowała się mrocznie i smutno. Charakterem jednak cała ta czwórka nie różniła się od siebie za bardzo i wszystkie lubiły plotki, puszczając je dalej w obieg. Ich okrutne żarty i cięte języki były znane każdemu uczniowi Naples High School.
– Skąd mam wiedzieć? – poirytowała się lekko Serenity, gdy padło pytanie o Nathalie. Cały czas patrzyła w telefon, jakby czekała na wiadomość. – Pewnie odpierdala swoje mroczne rytuały albo skrobie kolejny słodki tekścik na blog o puszczalskiej Missy.
Zoe i Ashley spojrzały po sobie z minami mówiącymi: „Po co my w ogóle się z nią zadajemy?”. Słowem nie skomentowały zachowania Missy, cheerleaderki, która bardzo chciała się im przypodobać. Nie chciały dolewać oliwy do ognia, bo „puszczalstwo” istniało jedynie w słowniku Serenity. Obie dopiły piwo w pośpiechu, wiedząc, że ich liderka nie pójdzie na żaden kompromis, i wsiadły do forda mustanga, gdzie za kierownicą zasiadła królowa Naples.
– Jedziemy, suki – powiedziała, odpalając silnik i włączając na cały regulator piosenkę Beyoncé Single Ladies. – Lepiej zapnijcie pasy.
Mina Serenity i jej krnąbrny uśmieszek tylko rozśmieszyły uroczą brunetkę Ashley.
Zoe będąca totalnym przeciwieństwem tych dwóch dziewczyn siedziała cicho.
Uśmiechnęła się blado, a blondwłosa piękność nie omieszkała wysłać jej ostrzegawczego spojrzenia w lusterku. Przekraczając tylko próg posiadłości Clarence’ów, blondynka mocno dodała gazu.
– Co tam, rudzielcu? Strach cię obleciał? – zapytała nieco żartobliwie, tak jak miała w zwyczaju. – Będzie fajnie, zobaczysz.
– Wiesz, że nie lubię, jak mówisz do mnie „rudzielcu” – zwróciła jej uwagę Zoe, pokazując, jak bardzo ją to zabolało.
Serenity nie odpowiedziała jej na to, ciesząc się tylko w duchu, że mogła dopiec ładniejszej przyjaciółce. Była świadoma, że Zoe nie lubiła tego określenia, ale często je wykorzystywała. Właśnie po to, żeby zranić Zoe. Ashley przybrała minę w stylu „co za cringe” i uśmiechała się głupkowato, otwierając przy tym kolejne piwo. Powoli zaczynała się odpalać, a pijana Ashley to same kłopoty.
– Hej! Zatrzymaj się! – krzyknęła nagle dziwnie pobudzona brunetka, wyglądając przez okno. Prawie wyskakując z pasów, ożywiła się i zaczęła machać przechodniowi na przejściu.
– Już się najebałaś? – skomentowała to w zgryźliwy, charakterystyczny dla siebie sposób Serenity, dając jednocześnie mocno po hamulcach. Całe szczęście była końcówka lata i sam środek nocy, 41 była praktycznie pusta. – Kto to?
– Ezra! – pisnęła podekscytowana Ashley. – Bierzemy go? Pewnie wraca z imprezy.
– Taa … – mruknęła Serenity, wyjmując nerwowo iPhone. Odetchnęła z ulgą, gdy na wyświetlaczu znalazła wiadomość zwrotną od Nathalie. – Ruszaj tyłek! – krzyknęła do brata Nathalie przez otwarte okno od strony pasażera. – Nie mam całej nocy.
– Co robicie, bitches?
To był ulubiony zwrot Ezry i praktycznie zawsze się tak do nich zwracał. Oprócz bycia zdeklarowanym gejem chłopak miał poczucie humoru i zaraźliwy sposób zachowania. Nawet Serenity podłapywała od niego poszczególne powiedzonka.
– Moja chata jest w odwrotnym kierunku.
– Wsiadaj, jedziemy na cmentarz – odpowiedziała mu niewinnie Ashley, jakby to była przejażdżka na plażę. – Serenity rzuciła nam wyzwanie, podobno na miejscu każda z nas dostanie po zadaniu.
– Serio? Zaczynacie się bawić w Nathalie? – Ezra nawet nie krył zdziwienia, ale mimo to wsiadł do samochodu po krótkim wzruszeniu ramion. – A gdzie ona jest?
– Napisała mi, że doszła do niej ciekawa plotka i doda ją na blog, zanim wszyscy się dowiedzą – odpowiedziała niewinnie Serenity. – Dzisiaj jesteśmy we trójkę. Gotowy na ostrą jazdę?
– Gaz do dechy, mała!
Chłopak wykonał krótki taniec na tylnych siedzeniach i ochoczo chwycił za piwo, które podała mu Zoe. Ezry nigdy nie trzeba było namawiać do zabawy, bo to on był jej definicją.
– A czemu wieziesz je aż do Bonita Springs?
– Niespodzianka – odparła tajemniczo Serenity.
Jechali beztrosko krajową 41, głośno krzycząc i pijąc alkohol, jakby miało nie być jutra. Nawet wcześniej wystraszona Zoe rozluźniła się przy Ezrze, kiedy zaczął rzucać swoje głupkowate żarty i opowieści o chłopakach, których właśnie spotkał w klubie.
– On do mnie: honey, może pojedziemy do mnie? – gadał jak najęty. – A ja na to, że nie ma, kurwa, takiej możliwości. Miał ryj jak jakiś postrach nastolatków.
– Serio tak powiedziałeś? – zachichotała głośno Zoe.
– No może nie tak dosłownie, no wiesz.
Dziewczyny prawie się popłakały ze śmiechu. Ku głupiemu szczęściu, po drodze nie złapała ich policja ani Serenity nie spowodowała żadnego wypadku. Ona jako jedyna zdążyła wytrzeźwieć, kiedy dojechali na cmentarz.
Gdy tylko wyłączyła silnik, wszyscy zamilkli, a na jej twarzy pojawił się koci uśmiech. Atmosfera zabawy i beztroski zniknęła, a zamiast tego pojawił się dreszcz niepokoju wśród wszystkich, nie licząc organizatorki tej przejażdżki. Ona rozdawała karty.
– Obie wybrałyście wyzwanie. – Blondynka sięgnęła do schowka, zahaczając przy tym o kolana Ashley. Wyjęła młotek i sporej wielkości gwóźdź.
– Co to jest? – wymamrotała Ashley, nie dowierzając, że Serenity wozi w aucie takie rzeczy. W końcu nawet nie potrafiła używać zmywaka i płynu do naczyń, a co dopiero młotka. – Młotek, serio?
Królowa Naples uśmiechnęła się tylko tajemniczo.
– Widzicie ten krzyż?
Serenity wskazała długim paznokciem na drewniany krzyż w oddali, stał na środku cmentarza w otulinie nagrobków. Atmosfera zaczynała się robić gęsta, nawet Ezra zaciekawiony słuchał i przyglądał się skąpo ubranej blondynce.
– Podejdziesz do niego, Zoe, i przybijesz gwóźdź. To twoje wyzwanie.
– Nie zrobię tego. – Rudowłosa nastolatka wyglądała na przerażoną i wbiła się mocniej w fotel, jakby chciała się do niego przykleić. – Dlaczego wybrałaś do tego mnie, a nie Ashley?
– Bo tak chciałam – odpowiedziała jej złośliwie Serenity. – Na zadanie Ashley przyjdzie pora. Idziesz czy serio jesteś taką pipą i przeraża cię oświetlony cmentarz w środku miasta?
– Nie dam rady, Sara. – Zoe była bliska płaczu. Owinęła się w pasie lekką narzutką, którą miała na sobie. Momentalnie zrobiło jej się chłodno. – Odpuść mi, chociaż ten jeden raz, boję się.
– Będziemy za tobą na ścieżce – pokrzepiła ją Ashley, która nie odczuwała strachu. Była wręcz nakręcona na swoje wyzwanie. – No idź, przecież nic się nie stanie! – Zaczęła się śmiać i zachęcać Zoe swoją beztroską.
– Nic się nie stanie – powtórzyła słodko i niewinnie Serenity. – To tylko głupie przybicie gwoździa.
– Taa, no weź, Zoe. – Nawet Ezra był przeciwko niej. – Czego ty się boisz? Duchów? Łuuu. – Nałożył kaptur na głowę i zaczął droczyć się z dziewczyną.
– Jesteście wszyscy wredni.
Zoe powstrzymywała się przed uronieniem łez, które zakręciły się w jej oczach. Mimo to wzięła młotek i gwóźdź od Serenity, bojąc się odrzucenia przez przyjaciół bardziej niż cmentarza.
– Ale będziecie za mną? – upewniła się, otwierając tylne drzwi samochodu.
– Będziemy – westchnęła zniecierpliwiona Serenity. – Do dzieła.
Rudowłosa, dość wysoka dziewczyna nerwowo wysiadła z mustanga i na drżących nogach przeszła na drugą stronę ulicy. Chwilę po niej ruszyli pozostali, trzymając się nieco z tyłu. Zoe trzęsła się jak osika, gdy przekroczyła próg miejskiego cmentarza. Miała wręcz wrażenie, że drzewa się do niej przybliżają, a za każdym cieniem kryje się jakaś ukryta postać.
– Nie mogę. – Popłakała się. – Nie zrobię tego.
– Jezu, jakie z ciebie drewno. – O dziwo, to stwierdzenie nie padło ani od Serenity, ani Ezry, ale od pijanej Ashley. – Wszystkiego wiecznie się boisz i tylko psujesz nam ubaw.
Słysząc to, Zoe zacisnęła mocno zęby i podjęła nadludzki wysiłek, żeby zwalczyć swój strach. Z płaczem pobiegła do krzyża, aby mieć to jak najszybciej za sobą, a trójka przyjaciół za nią zaczęła ją mocno dopingować.
– Dajesz, Zoe! – Ezra był najgłośniejszy. – Wbijaj ten gwóźdź!
Przerażona nastolatka w pośpiechu zaczęła wbijać gwóźdź w drewniany krzyż, gorączkowo rozglądając się wokół. Przełykała ślinę tak nerwowo, że ktoś z boku mógł pomyśleć, że dostała już ataku paniki.
– Zrobiłaś to, laska – wydarła się Ashley z drugiego końca cmentarza i zaczęła bić brawo przyjaciółce.
Zoe uśmiechnęła się na to triumfalnie, jakby jej strach był zupełnie bezpodstawny. Na krótki moment czuła się jak zwyciężczyni jakiegoś maratonu. Nawet uniosła młotek, jakby to był puchar.
Z szybko bijącym sercem odwróciła się w stronę wyjścia, aby skończyć już realizację tego niedorzecznego pomysłu Serenity. Kiedy zrobiła krok do przodu, dostrzegała rozkopany grób. Nie zwróciła wcześniej na niego uwagi, była pochłonięta zupełnie czymś innym. Ten widok był dla Zoe jak zapalnik. Zaczęła krzyczeć wniebogłosy, jakby ją obdzierali ze skóry. Powód tak nagłego napadu paniki był jednak inny, przy wbijaniu gwoździa zahaczyła o materiał swojej narzutki. W przerażeniu pomyślała, że ktoś ją złapał za rękę, a do tego rozkopany grób obok sprawił, że wpadła w zupełny popłoch.
– Dobre.
Za plecami Zoe stanęła Serenity, prawie płacząc ze śmiechu. Nie miała żadnego współczucia dla przyjaciółki.
– Jaką masz minę, nie mogę!
Zapłakana twarz Zoe przybrała czerwony kolor. Jej rozpacz przerodziła się w atak gniewu, gdy zobaczyła, że blondynka wszystko nagrywa swoim telefonem.
– Pierdol się, Serenity! – Ona jako jedyna rzadko używała przekleństw, ale teraz nie mogła się wręcz powstrzymać. – To nie jest, kurwa, śmieszne!
– Już po wszystkim – odpowiedziała Serenity, śmiejąc się jeszcze głośniej.
Zoe rozerwała agresywnie rękaw narzuty i odeszła od krzyża jak oparzona. Strąciła iPhone Serenity, dając jej do zrozumienia, że ją to wcale nie bawi. Ezra hamował się, aby nie wybuchnąć śmiechem za plecami Serenity i Ashley. Trzecia przyjaciółka również nie widziała w tym nic złego i śmiała się do rozpuku.
– Już się tak nie złość – zadrwiła brunetka. – Głuptas z ciebie.
– To wy jesteście głupie!
– Ten grób jest pusty – zaczęła ją uspokajać nieco Serenity. Podniosła z ziemi telefon, nawet nie myśląc o tym, żeby przestać nagrywać. – Możesz zajrzeć.
– Same sobie tam zajrzyjcie, idiotki.
Ashley przyjęła to nader ochoczo i wystąpiła do przodu, żeby zajrzeć do rozkopanego przed nimi dołu. Nagle i ona zapiszczała głośno, upadając na tyłek, gdy jej oczom ukazał się obraz leżącej w środku Nathalie. Nie była przygotowana na taki widok, momentalne ją zmroziło równie mocno, jak wcześniej Zoe. Darła się tak głośno, że była to kwestia czasu, nim ktoś ich usłyszy.
– Jezu, jakie jaja. – Ezra pokładał się ze śmiechu, nie mogąc się już pohamować. – Nieźle to wymyśliłaś, Sara. To było naprawdę dobre.
– Ja pierdolę. – Ashley szybko się otrząsnęła i również zaczęła nerwowo chichotać, zdając sobie sprawę, że Serenity i Nathalie zrobiły sobie z nich niezłą polewę. – Myślałam, że serio ktoś tam leży.
Inicjatorka żartu znowu się roześmiała i wyłączyła nagrywanie, będąc pewna, że najlepsza część już za nimi.
– Ale dałyście się wkręcić. – Po jej zaróżowionych od śmiechu policzkach spływały łzy rozbawienia. – Dobra, Nat! – krzyknęła w stronę wykopanego dołu. – Wstawaj, mamy to.
Odpowiedziała im jedynie głucha cisza. Nagle wszyscy, nie licząc znerwicowanej Zoe, przestali rechotać i nasłuchiwali.
– Halo, ziemia do Nathalie – powtórzyła nawoływanie zniecierpliwiona Serenity. – Wstawaj, już koniec.
Pierwszy spoważniał Ezra. Podszedł bliżej do górki świeżo wykopanej ziemi i spojrzał w dół na leżącą w bezruchu Nathalie.
– Czemu ona się nie rusza?
– Pewnie myśli, że nas wystraszy – zlekceważyła go Serenity, podchodząc i spoglądając z góry na leżącą w grobie Nathalie. – Hej! Nie nabierzemy się dwa razy na ten sam żart. Boże… – dodała, przewracając oczami, gdy tamta nawet nie zareagowała.
– Nathalie, przestań. – Ezra mimo przechodzącego go dreszczu po plecach nie przestawał wierzyć, że to tylko niewinny dowcip. – Jedziemy do domu, już się nie wygłupiaj, przecież wiemy, że żyjesz.
– Ludzie, ona chyba nie oddycha. – Ashley z przerażeniem odkryła, że minęła co najmniej minuta, a klatka Nathalie nawet się nie podniosła. – Matko, ona nie oddycha!
– Nie no serio? – Serenity, lekceważąc wszelkie obawy, kopnęła znajdujący się pod ich nogami skrawek czarnej ziemi.
Piach opadł na twarz leżącej nieruchomo gotki. Powieka jej nawet nie drgnęła.
Nathalie nie żyła.
Dla całej trójki, nie licząc Serenity, było to jasne jak słońce.
– O Boże. – Zoe jako pierwsza wybuchnęła niepohamowanym płaczem. – Serenity, powiedz, że znowu nas wkręcacie. To żart, prawda?
Blondynka pobladła. Minęła kolejna długa minuta, a Nathalie nie poruszyła nawet palcem. W dłoni trzymała różę, a jej twarz wyglądała na spokojną, jakby była w głębokim śnie. Nie było mowy o żadnej pomyłce. Serenity zdała sobie sprawę, że nie tak miał wyglądać ich plan. Co tutaj robiła róża? Czemu Nathalie nie wstała od razu? Nie tak się umawiały.
– Ja nie wiem, o co chodzi… – Pewność siebie Serenity prysła jak bańka mydlana.
Sobota, 5 sierpnia 2017, 3.56
W ciągu godziny życie grupy nastolatków stanęło na głowie. Nathalie leżała martwa w świeżo wykopanym grobie, a Serenity nie potrafiła zrozumieć, jak do tego właściwie doszło. Jeszcze niedawno wymieniały wiadomości, a teraz nie żyła? Ezra zakrył usta dłońmi i wydawał z siebie niepohamowane dźwięki szczerej rozpaczy. Zoe i Ashley również płakały, lecz nie tak rozpaczliwie. Jedynie Serenity zachowała trzeźwość umysłu, będąc w zbyt dużym szoku, żeby przyjąć do wiadomości, że Nathalie faktycznie nie żyła. Dla pozostałej trójki była to zimna i wyrachowana postawa, nie uroniła ani jednej łzy.
– I co teraz? Co my zrobimy?
Ashley zadawała te pytania w kółko, licząc, że ktoś jej w końcu odpowie.
Zoe kręciła nerwowo głową, jakby nie była w stanie dłużej tego wszystkiego znosić. Ezra oddalił się od nich i zaczął głośno szlochać, brzmiało to żałośnie. Z kolei Ashley i Serenity spojrzały po sobie, jakby rozumiały się bez słów. Musieli stąd uciekać. Jeśli ktoś ich złapie pijanych nad martwą koleżanką, to będą mieli przesrane.
– Nathalie popełnia samobójstwo – stwierdziła głośno liderka. – I chciała nam zrobić ostatnie pożegnanie w swoim stylu.
– Serenity ma rację – przytaknęła Ashley. – To okrutne, ale taka prawda. Od dawna wstawiała jakieś smutne cytaty na swój Instagram.
– Macie rację. – Zoe też uznała, że to logiczne.
W końcu taka była Nathalie, chciała się z nich ponabijać nawet po swojej śmierci, a przy okazji ulżyć sobie samej.
– Ale nie możemy jej tutaj tak zostawić – dodała.
– Pijani przywitamy gliny nad jej grobem? – zapytała szorstko Serenity. – Musimy stąd spadać. Nie dam się w to wciągnąć.
– Czy ty siebie słyszysz, Serenity? – Ezra wybuchnął gniewem. Podszedł do dziewczyn i otarł łzy z twarzy. – Moja siostra bliźniaczka leży martwa, musimy wezwać gliny.
– Jak chcesz, to tu zostań – odpowiedziała mu mało uprzejmie blondynka. – Ale wszyscy jesteśmy nawaleni, przyjechaliśmy tu samochodem i wygląda to tak, jakbyśmy wiedzieli o jej śmierci i specjalnie tu przyszli. Nie chcę, żeby mnie o coś oskarżyli, ja stąd spadam.
Jej argumenty brzmiały logicznie. Starzy Serenity byli prawnikami, można było uznać, że ona również trochę się na tym zna. Cała czwórka nie chciała mieć problemów, a swoich rodziców bali się jak ognia.
– Złożymy anonimowy donos – zaproponowała Zoe.
– Pojebało was? – Chłopak jako jedyny nie chciał przystać na ten pomysł. Nie wyobrażał sobie tak zostawić siostry. – To była wasza przyjaciółka, a myślicie tylko o sobie, wy głupie…
Urwał zdanie wyraźnie zmieszany. Całej czwórce w tym samym czasie zawibrowały telefony, a była prawie 4 rano. Zdziwieni i nieco zaniepokojeni wyjęli je z kieszeni i przeczytali SMS, który zmroził im krew w żyłach.
– „I na ciebie przyjdzie czas”– szepnęła zachrypniętym głosem Ashley. – Wysłała Nathalie.
Serenity, Ezra i Zoe dostali taką samą wiadomość. Wszyscy wpadli w konsternację, nie licząc wściekłej blondynki, która szybkim krokiem podeszła do grobu i klęknęła, żeby potrząsnąć Nathalie.
– Boję się. – Zoe była gotowa uciekać. – Błagam, chodźmy stąd.
– Koniec żartów. – Serenity wpadła w furię. Była pewna, że Nathalie tak świetnie udaje własną śmierć tylko po to, żeby ich wystraszyć. – Wstawaj, zdziro, to przestaje być zabawne.
Trzęsła ją za ramię, gdy tamta pozostawała sztywna i nieruchoma. W końcu do niej dotarło, że Nathalie nie miała w dłoniach telefonu i to nie ona wysłała wiadomość przed chwilą. W kieszeniach jej spódniczki również nie było widać czarnego iPhone’a. Serenity wydała z siebie głuchy dźwięk, jakby właśnie do niej doszło coś jeszcze. Nathalie miała nienaturalnie siną szyję, jakby ktoś na niej coś mocno zacisnął. Odskoczyła od martwej koleżanki jak oparzona.
– Do samochodu! – krzyknęła przerażona. – Biegiem!
Wszyscy się posłuchali, podczas gdy ona pozostała z tyłu. Rozglądając się nerwowo, zaczęła wycierać butem ślady wokół świeżo wykopanej ziemi. Niszczyła wszystkie dowody. Dała sobie parę sekund na zastanowienie, co jeszcze powinna zrobić, a następnie zerwała się do szybkiego sprintu, wyjmując przy tym kluczyki od samochodu, aby móc otworzyć drzwi pozostałym.
– Kurwa, kurwa, kurwa – przeklinała spanikowana.
Pospiesznie wsiadła za kółko, kiedy jej oczom ukazała się kamera monitoringu miejskiego, idealnie skierowana na jej samochód.
– Tylko nie to… – Odchyliła głowę na siedzeniu. – Boże, co teraz?
– Serenity, odjeżdżaj – poprosiła ją Ashley.
– W drodze musimy ustalić wersję wydarzeń. – Serenity uruchomiła silnik samochodu i przy okazji dała do zrozumienia grupie, że to dopiero początek tego koszmaru. – Mamy przejebane.
ŚMIERĆ TO DOPIERO POCZĄTEK
Sobota, 5 sierpnia 2017, 6.34
Uporczywy dźwięk wybudził ze snu detektyw Jonson. Kobieta z trudem otworzyła spuchnięte po nieprzespanej nocy oczy, sięgając po dzwoniący telefon.
Poprzedni dzień dał jej w kość, w domu również nie było lepiej. Mąż robił jej wyrzuty, że ciągle przebywa w pracy, nie mając czasu dla ich małżeństwa. Dlatego widząc numer, który należał do jej szefa, wymamrotała przekleństwo.
– Tak? – zapytała zachrypniętym od snu głosem.
– Ruszaj tyłek, mamy ciało – przemówił szorstko. – Davids za dziesięć minut ma po ciebie podjechać. Nie każ mu czekać.
To było wszystko, na co mogła liczyć, zanim rozmowa dobiegła końca.
Podnosząc zmęczone ciało, Susan spojrzała na mężczyznę leżącego obok. Jego spokojna, przystojna twarz boleśnie uświadomiła jej, co straci, jeśli nadal będzie stawiała pracę ponad wszystko.
Kilka minut później detektyw Jonson czekała na swojego partnera, trzymając w dłoniach parujący kubek z kawą, która miała postawić ją na nogi.
– Gotowa? – zapytał Paul, gdy Susan zasiadła na miejscu pasażera służbowego pojazdu.
– Bardziej nie będę – odpowiedziała z westchnieniem, które ukazywało jej niechęć do pracy. – Co to za sprawa? Stary nie podał żadnych szczegółów, a kiedy Rayan ponownie zobaczy puste łóżko i kartkę, którą mu zostawiłam, wychodząc, moje małżeństwo pryśnie jak pieprzona bańka mydlana.
Jej słowa nie zrobiły na Davidsie żadnego wrażenia, miał ten sam problem.
– Podobno pracownicy cmentarza Bonita Springs znaleźli tam ciało nastolatki.
Susan zmarszczyła brwi, zastanawiając się, dlaczego to właśnie ich wezwali do tej sprawy, skoro nie było to ich hrabstwo.
– Czy nie powinni zajmować się tym ludzie z Bonita Springs? – zadała nurtujące ją pytanie.
– Niby tak, ale ciało należy do nastolatki z Naples, więc zadzwonili po nas.
Mężczyzna, mówiąc to, spojrzał na swoją partnerkę. On również nie pojmował całej tej polityki, teraz jednak w głowie miał wyłącznie awans, więc postanowił nikomu się nie narażać i wykonywał rozkazy bez zbędnych pytań.
Podjechawszy pod bramę cmentarza, dwójka detektywów przeszła pod rozwiniętą taśmą policyjną, utrudniającą dostęp cywilom, aby ci nie zacierali śladów. Jonson i Davids skierowali się prosto do czekającego na nich technika kryminalnego, którego rozpoznali z daleka.
Szpakowaty mężczyzna pochylał się nad ciałem nastolatki, która wyglądała, jakby spała.
Na pierwszy rzut oka Jonson nie zauważyła żadnych śladów, które wskazywałyby na to, że dziewczyna została zamordowana.
– Cholera – zaklął Paul. – Dziewczyna wygląda jak jakaś pieprzona lalka z horroru.
Nie dało się ukryć, że denatka była gotką. Bladą twarz zdobił ciemny makijaż, czarne niczym smoła włosy były zaplątane w dwa długie warkocze.
W złożone dłonie wetkniętą miała czarną różę. Strój także nie należał do zwyczajnych, ciasny gorset otulał wąską talię i pełne piersi, minispódniczka z falbankami kończyła się tuż przed kolanami. Nogi miała założone jedna na drugą, na stopach długie, czarne glany.
Dziewczyna wyglądała, jakby rzeczywiście odpoczywała.
Susan pomyślała, że chociaż jej wygląd mógł odstraszać, na pewno uganiało się za nią wielu chłopaków.
– Przyczyna zgonu – przeszła do rzeczy Jonson.
– Uduszenie.
– Dla mnie wygląda jak samobójstwo – wtrącił Davids. – To ułożenie ciała i kwiat w dłoniach. Może odprawiała jakiś swój satanistyczny rytuał?
– Więcej będę mógł wam powiedzieć po sekcji, ale to na pewno nie było samobójstwo, tak jak uważasz – odrzekł koroner.
– Ale nie ma śladów walki, dziewczyna się nie broniła? – dociekała detektyw Jonson, chcąc poznać jak najwięcej szczegółów.
– Nic nie zauważyłem do tej pory. Jednak masz rację, dlatego uważam, że wcześniej ktoś podał jej jakiś środek, który ją otumanił.
Po tych słowach Susan stwierdziła, że sprawa zaczęła stawać się coraz ciekawsza.
– Mamy jakieś nagrania z cmentarza? – zapytała stojącego najbliżej policjanta.
– Właśnie jesteśmy w trakcie zgrywania filmu z kamer, tylko nie wiem, czy coś pokażą.
Susan obejrzała się dookoła, podzielając zdanie kolegi. Grób, w którym została znaleziona dziewczyna, mieścił się w znacznej odległości od zasięgu kamer, raczej były marne szanse, aby udało im się uchwycić zabójcę.
– Potrzebujemy jej danych – zwróciła się do swojego partnera. – Trzeba powiadomić rodzinę.
– Jasne – przytaknął Davids. – Już się tym zajmuję.
Kiedy mężczyzna odszedł, Jonson jeszcze raz przyjrzała się ciału nastolatki, zastanawiając się, kto mógł chcieć jej śmierci.
Gdy już miała odejść, jej wzrok przykuł przykopany ziemią kawałek papieru. Schyliwszy się, Susan wyciągnęła pogięte zdjęcie ukazujące grupę nastolatków, na którym widniała również denatka. Wszystkie twarze były widoczne prócz jednej – gotyckiej dziewczyny, która chowana była właśnie do czarnego worka.
– Co tam masz?
Susan została wyrwana z zadumy przez pytanie Paula, który nagle pojawił się obok niej.
Kobieta wyciągnęła do swojego partnera rękę ze znalezionym zdjęciem.
– Trzeba zacząć od ich przesłuchania – powiedziała Jonson.
Davids przyjrzał się osobom na zdjęciu, wzdychając ciężko.
Chociaż zgadzał się z Susan, to wiedział, że ta sprawa nie będzie prosta. Nastolatki wyglądały na bogate i rozpieszczone, a to oznaczało, że ich rodzice mają pieniądze i są wpływowi, co wcale nie rzutowało dobrze na śledztwo.
Paul podrapał się po karku, przeczuwając, że kolejne dni będą trudne.
*
Kilkanaście godzin później Susan z wdzięcznością przyjęła kawę od Meg, która była znajomym psychologiem pracującym na zlecenie policji.
– Znalazłaś coś? – zapytała Meg, obserwując Susan, która przeglądała blog powiązany najprawdopodobniej z nastolatkami, które były na zdjęciu.
– Tony z informatyki powiedział mi, że to Tumblr, popularna platforma dla dzieciaków – powiedziała Jonson, odrywając wzrok od komputera i skupiając się na kobiecie stojącej obok.
– Słyszałam o tym.
Nie było to dla Susan zaskoczeniem, Meg często miała do czynienia z małolatami, więc zaznajomiona była z ich zwyczajami.
– To, co było umieszczane na blogu, mogło być przyczyną śmierci dziewczyny. Komuś mógł się nie spodobać wpis – zauważyła Meg.
– Więc możemy przypuszczać, że to ona prowadziła blog i komuś nadepnęła na odcisk – wypowiedziała swoją hipotezę Jonson.
– Mamy przejebane – powiedział Davids, wchodząc do pokoju, w którym przebywały kobiety. Mężczyzna nie wyglądał na zadowolonego po tym, jak dowiedział się, kim są rodzice wezwanej na przesłuchanie pierwszej nastolatki.
– Dlaczego? – zapytała ze zmarszczonymi brwiami Susan.
– Znasz Clarence’ów?
Było to pytanie retoryczne, ponieważ każdy w Naples ich znał. Byli to wysoko postawieni prawnicy, mieli znajomości i pieniądze, które mogły zatuszować nawet morderstwo.
– Cholera – zaklęła Jonson. – Kto ich bierze? – Kobieta miała nadzieję, że przesłuchanie przypadanie partnerowi.
– Na razie nikt nie jest o nic posądzany, więc to będzie tylko rozmowa, dlatego droga wolna. – Davids posłał Susan zawadiacki uśmieszek, zwalając na nią brudną robotę.
– Zanim tam wejdę, powiedz, czy udało ci się przejrzeć nagrania z cmentarza – powiedziała Jonson.
– Wszystkie dziewczyny łącznie z nim. – Mężczyzna wskazał palcem na wysokiego, szczupłego, wytatuowanego chłopka z burzą ciemnych włosów. – Kręcili się w okolicach miejsca, gdzie znaleźliśmy dziewczynę. Niestety, nie widać, co konkretnie tam robili, ale mamy dowód, że pojawili się tam w nocy.
– Zawsze coś – rzuciła Jonson, podnosząc się ze swojego miejsca, aby udać się do sali przesłuchań. – Ciekawe, ten chłopak to brat bliźniak zamordowanej.
Susan miała co do tego pewność, dosłownie chwilę wcześniej pojawił się na komisariacie wraz z rodzicami, którzy już czekali razem z nim na przesłuchanie. Musiała osobiście powiadomić ich o śmierci Nathalie. Wszyscy byli zrozpaczeni, zwłaszcza matka ledwo trzymała się na nogach.
Detektyw pomyślała, że dzisiaj trzeba ich odesłać, do niczego nie będą się nadawać.
– Zaczekaj! – zawołała Meg, kiedy Susan chwytała za klamkę u drzwi.
– Co jest? – Detektyw przystanęła, spoglądając na kobietę, która wlepiała wzrok w ekran komputera.
– To pojawiło się przed chwilą – powiedziała psycholog. – Nowy wpis.
– Jak to możliwe? Ustaliliśmy, że blog prowadziła zmarła dziewczyna.
– Pewnie prowadziły go razem – wtrącił Davids, nawiązując do grupy dziewczyn ze zdjęcia.
– Dzwonię po Tony’ego, niech nam to sprawdzi. – Jonson sięgnęła po telefon, jednocześnie zwracając się do swojego partnera. – Poinformuj ich – Susan mówiła o czekających na przesłuchanie nastolatkach i ich opiekunach – aby poczekali, wydaje mi się, że ta wiadomość naprowadzi nas na kilka nowych tropów.
*
– Witam, jestem detektyw Jonson. – Susan weszła do pokoju przesłuchań z beznamiętną miną i teczką dokumentów, które udało im się zdobyć w ciągu kilkunastu godzin od znalezienia ciała.
– Dlaczego nas wezwano?
Detektyw spojrzała na kobietę, która wyglądała na zdezorientowaną, ciągle patrzyła na córkę, która miała spuszczony wzrok. Było wiadomo, że dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę, dlaczego została wezwana na komisariat.
– W nocy znaleziono ciało tej dziewczyny. – Susan położyła zdjęcie Natalie leżącej w grobie.
– Och, Boże! – wykrzyknęła matka Zoe.
To jej córkę postanowiono przesłuchać jako pierwszą, przez wiele obciążających dowodów.
– Jak to się stało?
– Tego właśnie próbujemy się dowiedzieć – powiedziała Jonson, nie odrywając wzorku od nastolatki, która zaczęła nerwowo wiercić się na krześle.
– Wiemy, że przyjaźniłaś się z Nathalie – zwróciła się bezpośrednio do Zoe. – Co robiłaś wczoraj na cmentarzu Bonita Springs?
– Miałaś nocować u Serenity – wtrąciła się matka dziewczyny, w jej głosie słychać było wyrzut skierowany do córki.
– I nocowałam.
Detektyw Jonson nie chciała, aby między nimi wywiązała się kłótnia rodzinna, bo na to właśnie się zapowiadało, dlatego powtórzyła wcześniej zadane pytanie, bardziej stanowczym tonem, oczekując odpowiedzi.
– To prawda, kumplowałam się z Nathalie, ale wczoraj się z nią nie widziałam – powiedziała dziewczyna, zakładając opadający kosmyk rudych włosów za ucho.
Jonson zauważyła, że gdy Zoe się denerwowała, dotykała jakieś części swojego ciała.
– A to dziwne, bo to znaleźliśmy niedaleko ciała Nathalie. – Susan pokazała kolejne zdjęcie, tym razem kawałek materiału ze swetra Zoe.
– To nie moje – zaprzeczyła szybko, ale w jej głosie słychać było zdenerwowanie.
– Po raz kolejny to bardzo ciekawe, bo na nagraniu widać, że wchodząc na cmentarz, miałaś to na sobie. – Teraz z kolei detektyw włączyła nagranie na stojącym na biurku laptopie. Wyraźnie było widać, jak grupa nastolatków wchodzi na teren cmentarza.
– Zoe, co to ma być? – zapytała pani Hoppkins, patrząc z szokiem na córkę.
Susan obserwowała uważnie zmianę na twarzy nastolatki. W jej oczach pojawiły się łzy, a udawana pewność siebie szybko się ulotniła. Teraz wyglądała jak zagubione dziecko. Jonson wiele razy widziała takie sytuacje, więc nie czuła już współczucia. Jedyne, czego chciała, to dowiedzieć się, co spotkało Nathalie.
– To były wygłupy – zaczęła tłumaczyć się, szlochając. – Serenity chciała nas trochę postraszyć, ale przysięgam, nie widziałyśmy Nat.
Oprócz kawałka materiału i ujęcia uciekających nastolatków z kamery, Susan nie miała nic. Gdyby poszła z tym do sędziego, odrzuciłby jej dowody, potrzebowała czegoś więcej. Dlatego zmieniła swoje podejście, pytając:
– Kto mógł chcieć jej śmierci?
– Nie wiem – odparła zrozpaczona dziewczyna.
– A może chodziło o blog, który prowadziła? – Susan zauważyła, że ta informacja zwróciła uwagę Zoe.
– Tam były wrzucane tylko szkolne plotki. Informacje dla śmiechu. Blog nie był powodem, aby ktoś mógł ją… – Rudowłosa zacięła się, jakby słowo „zabić” nie chciało jej przejść przez gardło.
– Na pewno? – dopytywała się dalej detektyw.
– Tak – odpowiedziała cicho.
– Więc to również nie ma znaczenia i nie czujesz chęci zemsty? – Susan wyciągnęła kolejnego asa z rękawa.
– Proszę mi to pokazać.
Pani Hoppkins nachyliła się nad laptopem, wlepiając wzrok w ekran, przyglądając się zdjęciu, które pojawiło się na blogu zmarłej dziewczyny.
Wyglądała na oszołomioną, widząc córkę ubraną jak luksusowa prostytutka, zabawiającą się ze starszymi mężczyznami. Wyglądali na bardzo bogatych, chociaż nie było widać ich twarzy.
– Mamo – odezwała się zbolałym głosem Zoe.
– Coś ty zrobiła?
Susan chciała się wtrącić, gdy nagle ktoś otworzył z rozmachem drzwi do pomieszczenia, w którym się znajdowały.
Do pokoju weszła elegancka kobieta z wyrazem twarzy, który jasno pokazywał Jonson, że przesłuchanie jest skończone.
– A pani to? – zapytała Susan, choć doskonale zdawała sobie sprawę, z kim ma do czynienia.