12,00 zł
Marta, młoda i atrakcyjna florystka z Krakowa traci nagle sens życia, cały świat wali się w gruzy. W wypadku ginie jej matka a ojciec ciągle tkwi w żałobie nie mogąc poradzić sobie z stratą żony.W dodatku została porzucona przez narzeczonego. Z tymi wszystkimi problemami stara się sama zmierzyć, czasem tylko pozwalając na pomoc jedynej przyjaciółce, Natalii.Jednakże dopiero spotkanie i rozmowa z niesamowitym mężczyzną zmienia całkowicie jej życie.Teraz dopiero każdy jej dzień był pełen treści i wartości.Kogo spotkała Marta i jak to wpłynęło na jej życie- to wszystko w tym uroczym pamiętniku.
Helena Pasławska
Urodziłam się w Jaśle, obecnie mieszkam w pięknej miejscowości nieopodal Pszczyny. Od dziecka marzyłam o pisaniu, jednakże dopiero teraz zaczynam spełniać swoje marzenia. Uwielbiam podróże, poznawać nowe miejsca, ale przede wszystkim ludzi. Kocham czytać książki o życiu rodzin, zwłaszcza kobiet w różnych zakątkach świata.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 218
Helena Pasławska
Zapach irysów
© Copyright by
Helena Pasławska & e-bookowo
Projekt okładki e-bookowo
Korekta: Patrycja Żurek
ISBN 978-83-7859-655-4
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
www.e-bookowo.pl
Kontakt: [email protected]
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2016
Konwersja do epub A3M Agencja Internetowa
Marta, młoda i atrakcyjna florystka z Krakowa nagle traci grunt pod nogami – zostaje porzucona przez narzeczonego, w wypadku ginie jej matka, w dodatku musi zaopiekować się ojcem, który nagle stracił sens życia. Z tymi wszystkimi problemami zostaje sama, czasem pozwala sobie pomóc, ale tylko jednej osobie – przyjaciółce Natalii. Jak ułoży się życie Marty? Czy zdoła optymistycznie spojrzeć w przyszłość? Kogo spotka w najbliższym czasie? To wszystko w tym uroczym pamiętniku.
Od kilku dni, a dokładnie trzynastu najchętniej zapadłabym się pod ziemię albo w ogóle zniknęła. Miałam dość, serdecznie dość. Ale od początku. Ten debil Maciek zostawił mnie po trzech latach znajomości, gdy wydawało się, że zmierzamy do wspólnej przyszłości. Ale widocznie tylko ja tak myślałam, bo małomówny Maciuś myślał zgoła inaczej. Przeważnie siedział i mało udzielał się towarzysko, a tu proszę, podobno sam poderwał tę Zośkę! Kto by pomyślał! O mnie za bardzo się nie starał, to ja dążyłam do tego, byśmy się poznali, bo sprawiał wrażenie, że nigdy nie zacznie rozmowy nadal będziemy się mijać bez słowa, a muszę przyznać, że odkąd go zobaczyłam bardzo mi się spodobał. Zresztą ciągle jestem pod wrażeniem tej cichej osoby. Tego oczywiście nie może zrozumieć moja przyjaciółka, Natalia. Tak ma na imię, ale mówię do niej Natalinko i jakoś mi to wybacza. Wczoraj doszło między nami do scysji, ostatnio coraz częstszych. Moja kochana bratnia dusza z całej siły próbuje wyperswadować mi Maćka, niestety jestem oporna i nadal tkwię w tym marazmie.
– Marta, wyłaź z domu. Nie można tylko pracować, a potem oglądać cztery ściany, one pewnie też już mają cię dość. Chodź, wyskoczymy do Poziomki, zobaczymy, co słychać u ludzi.
Poziomka to przytulna knajpka. Zawsze można tam spotkać kogoś interesującego, złaknionego towarzystwa lub pysznego deseru.
– Natalinko, jestem wykończona, a w dodatku muszę jeszcze wpaść do ojca, ale jutro pójdziemy. Obiecuję.
– No dobra, to w takim razie do jutra!
Natalia tak jak ja zbliżała się do trzydziestki. Znałyśmy się od dziecka. Ona po liceum poszła na studia i teraz jest panią od matmy. Wbija dzieciom do głowy takie wiadomości, na które mój mózg jest odporny. Ja po maturze odpuściłam i zaczęłam razem z rodzicami prowadzić rodzinny interes, czyli kwiaciarnię. Zawsze chciałam to robić, uwielbiam przebywać wśród kwiatów, poza tym jestem jedynaczką i liczyłam się z tym, że kiedyś przejmę biznes. Ukończyłam kurs florystyczny, choć właściwie był mi niepotrzebny, bo przy pomocy fantazji spod moich rąk wychodziły wiązanki jak marzenie. Kwiaciarnia prosperowała dobrze, mieliśmy stałych klientów i wszystko układało się wyśmienicie. Niestety do pewnego czasu. Niech nikt nie myśli, że szczęście trwa wiecznie, bo to tylko takie złudzenie. Nagle jakiegoś pięknego dnia zostajemy brutalnie sprowadzeni na ziemię. Moją i ojca błogą sielankę przerwała policja, która przyszła powiadomić o wypadku. Moją kochaną mamę, czterdziestopięcioletnią kobietę idącą po pasach potrącił osiemnastoletni pijany kierowca audi. Tyle wiedzieliśmy na początku, teraz wiemy, że chłopak ukradł samochód i był ścigany przez policję, jak więc miał hamować przed zebrą jak ogon był tuż, tuż? Oczywiście, został złapany, ale matki już nie mam, a ojciec też jest do niczego. Dobrze, że w kwiaciarni pracuje bezcenna pani Magda i ona cały ten biznes trzyma w kupie, bo jeszcze do tego nieszczęścia doszedłby upadek firmy. Tato, przed pięćdziesiątką, okaz zdrowia i bardzo przystojny facet, nagle zaczął przedstawiać sobą wrak człowieka. To wprost niewiarygodne jak zmartwienie może zmienić człowieka. Zostałam mu ja i powinnam go pocieszać, ale nie potrafiłam i oboje coraz bardziej pogrążaliśmy się w smutku. Mnie usiłowała z tego wyrwać Natalia, a ojciec został sam. Codziennie chodził na cmentarz, gdzie godzinami tkwił przy grobie żony. Byli dobranym małżeństwem i obecnie ten stan był dla niego nie do zniesienia. Pewnie długo jeszcze nie odnajdzie się w tej sytuacji. No a ja? Jest mi podwójnie ciężko. Do tego Maciek wywinął mi taki numer, i pewnie szybko się nie pozbieram. Jednak o nim później.
Trzeba przyznać, że pobyt wśród ludzi wpłynął na mnie ożywczo i nadal jestem wściekła na Maćka i cały świat to jednak już trochę mniej. Wczoraj było super, zwłaszcza po kilku lampkach wina, no ale cóż – jakoś trzeba to wyjście z domu uczcić. Natalia odstrzeliła się na bóstwo i każdy mężczyzna spoglądał w kierunku naszego stolika. Dwie samotne kobiety, jedna z wyboru, a druga porzucona i taka nijaka, bo jakoś nie chciało mi się za bardzo popracować nad wyglądem – po prostu mi nie zależało. Moja przyjaciółka, wysoka i szczupła o rudych włosach, zawsze wzbudzała zainteresowanie u mężczyzn tą trochę irlandzką urodą. Wyróżniała się na tle innych kobiet. Była inna i z daleka było to widać. Burza ognistych włosów i alabastrowa cera robiły wrażenie na wszystkich. A Natalia była skromną dziewczyną i wydawało się, że to życie biegnie obok niej, a ona się tylko przygląda. Mało kiedy brała aktywny udział w życiu towarzyskim, to raczej ja byłam jego duszą. Tak to wyglądało na zewnątrz, ale prawda była inna i tylko mnie Natalia dopuściła do jej poznania. Ale nawet ja nie wiem wszystkiego.
– Martuś, zobacz, jaki przystojniak. Niedaleko faktycznie stał bardzo pociągający facet, tylko, że na razie wyleczyłam się z amorów, więc nic z tego. Robię przerwę w kontaktach damsko – męskich, o tym jednak nie powiedziałam jeszcze Natalii, więc ona, nadal tkwiąc w nieświadomości, zachwalała mi osobnika.
– Przestań truć, dobrze wiesz, że mam pauzę. Natalina, jeśli chcesz to mogę cię nawet z nim zapoznać, bo teraz skojarzyłam, że on chyba dość często wpada do naszej kwiaciarni.
– No to na pewno ma żonę i kupuje jej kwiatki, a teraz może pojechała do teściów i przyszedł zaszaleć.
– Och, jesteś straszna! Może jemu też jest smutno? Czuje się nieswój w tej knajpie, bo widzę go tutaj pierwszy raz.
– Faktycznie, nigdy go nie widziałam, a całkiem fajny gość. Na pewno zajęty, jak myślisz?
– Ja nic nie myślę, tu trzeba działać!
– Marta, to naprawdę ty? A już postawiłam na tobie krzyżyk a tu proszę, wracasz do żywych!
– Nie żartuję. Powiedz tylko, czy on ci się podoba, a resztę załatwię przy pierwszych zakupach kwiatowych.
– Przestań, nawet o tym nie myśl! Może kiedyś, ale na razie jeszcze nie.
Natalia zawsze tak mówiła, ponieważ w jej przeszłości było kilka smutnych przeżyć, między innymi gwałt, i dlatego ciągle sama, nieufna do mężczyzn i pogodzona z tym, że nie potrafi żadnego pokochać. Oddała się całkowicie nauczaniu i tylko czasami spędzała wolne chwile ze mną. Miałyśmy do siebie zaufanie i mały świat, gdzie raczej nikogo nie wpuszczałyśmy. Nawet Maciek był jakby z boku, o co się czasem boczył.
Niedzielny przerywnik był okay, ale teraz trzeba wziąć się solidnie do pracy, bo Magda wszystkiego nie zrobi. W poniedziałek w sklepie jest przeważnie mniejszy ruch i wtedy staram się nadrobić papierkowe sprawy, bo ojciec jak zwykle poszedł na cmentarz a na biurku aż kipi. Powoli porządkowałam wszelkie dokumenty, przy okazji chcąc wprowadzić też trochę porządku do głowy, bo na razie to był w niej straszny chaos. Odkąd pamiętam, jeśli tylko się dało, robiłam dwie rzeczy naraz a obecnie trudno mi było skupić się nad jedną. Miałam tylko nadzieję, ż e ten stan kiedyś minie i będę tak jak kiedyś sumienną pracownicą, oddaną córką i że uda mi się wymazać z pamięci Maćka, tego mruka, którego nadal kocham.
Na zewnątrz wściekły upał, całe szczęście, że rodzice zainwestowali kiedyś w klimatyzację, bo teraz pewnie wszystkie kwiaty leżałyby bez życia jak nic, a my pewnie obok nich. Ruch w interesie słaby i Magda najpewniej w porozumieniu z Natalią wpadła na pomysł, że powinnam sobie zrobić urlop i wyjechać na kilka dni. Chodzę blada i mam prawie zerowy kontakt z przyrodą, więc może wyjazd dobrze by mi zrobił?
– Pomyśl, to jest dobry moment, aby urwać się na jakiś czas. Ja sobie tu z twoim ojcem poradzę, jemu to też może wyjść na dobre, bo będzie musiał zakasać rękawy i zacząć pracować. Nie będzie miał tyle czasu do rozmyślania. Stała się tragedia, ale musimy żyć dalej i jakoś sobie radzić. Bardzo szanowałam twoją matkę, jednak jestem pewna, że nie byłaby zadowolona, gdyby widziała to umartwianie się. Lubiła jak zawsze coś się działo i wybiegała myślami w przyszłość a nie roztkliwiała się tym, co było. To już minęło i nic tu nie zmienimy. Po prostu nie mamy na to wpływu. Są rzeczy, których nie przeskoczysz, ktoś inny tym wszystkim kieruje i należy się z tym pogodzić a nie szarpać w nieskończoność.
– Magda, wiem, że chcesz dobrze i doceniam to, jednak musisz nam dać więcej czasu. Każdy inaczej przeżywa żałobę, ojciec chyba tak szybko się nie opamięta, gdyż rodzice bardzo się kochali. Zawsze marzyłam, że kiedyś też stworzę taką rodzinę, ale takich mężczyzn jak mój tato nieczęsto się spotyka.
– Spotkasz, nic na siłę. Ty z tym Maćkiem chciałaś być i ja to rozumiem, ale ja i twój ojciec od początku jakoś tego nie widzieliśmy. To ty byłaś motorem i cały czas napędzałaś tę machinę, a on był taki bierny. W związku oboje musicie coś z siebie dawać, bo inaczej nic z tego.
– Mądra jesteś, bo swoje przeszłaś, ja się dopiero uczę życia a Maćka kocham. Wiem, że nie powinnam, ale to uczucie jest silniejsze i owładnęło moim rozumem. Gdyby do mnie wrócił to zostałby przyjęty.
– Marta, wyjedź gdzieś, bo nie można spokojnie słuchać tego co mówisz, a naprawdę cię lubię.
Magda pracuje u nas chyba już ponad dziesięć lat. Jest znakomitą kwiaciarką, pięknie układa bukiety, a poza tym jest jakby członkiem rodziny. Mamy do niej pełne zaufanie i darzymy ją dużym szacunkiem – sama wychowuje dwunastoletnią córkę, Beatkę. Mąż przepadł bez wieści, jakieś pięć lat temu, zostawiając jej jedynie długi do spłacenia. Magda szukała go długo niestety bez skutku. Teraz już nauczyła się radzić sobie sama i nie liczyć na nikogo, pospłacała długi i powoli stawała mocno na nogach. Obecnie chyba bała się tylko powrotu tego nicponia, bez niego żyła spokojnie i nie wyobrażała sobie siebie znowu przy jego boku. Zmieniła się.
We mnie zaczęła dojrzewać myśl o urlopie. Postanowiłam porozmawiać na ten temat z tatą, więc udałam się do niego. To była krótka wycieczka, bo zeszłam tylko z góry na dół, gdzie w pokoju zastałam go przed telewizorem. Wprawdzie coś na ekranie migało, ale wątpię czy coś z tego rejestrował w umyśle. Myślami był gdzieś bardzo daleko. Było mi go bardzo żal, co jednak mam zrobić? Też mocno przeżywam śmierć mamy, więc nie byłam najlepszą pocieszycielką. Jak tylko zaczynaliśmy wspominać to łzy same zaczynały lecieć i tak by było bez końca. Postanowiłam więc od razu powiedzieć, z czym przyszłam.
Tata był za tym, abym zrobiła sobie wolne. Ostatnio cały czas pracowałam i faktycznie czułam zmęczenie i osłabienie. Pora więc nabrać sił, a jak wrócę z wycieczki w nieznane to postaram się wysłać tatę. Dla niego taki wyjazd też byłby bardzo wskazany – nie wyglądał najlepiej.
Nadal panuje upał, pracujemy obie z Magdą. Ona ma do pomocy Beatę, bo przecież są wakacje i mała w domu się nudzi. Przepraszam, nie mała, bo to już prawie panna i Magda pewnie nieraz ma bezsenne nocy, gdy pomyśli, co córka może wymyślić. Na razie Beatka jest w porządku, nie ma z nią żadnych problemów i aby tak dalej, bo Magda zasłużyła sobie na spokojne życie, a nie jakieś ekscesy. Te już miała z mężem.
– I co? Masz już jakiś plan? Ja to bym tak pojechała dookoła świata, niestety to tylko marzenia, choć gram w lotto, więc nigdy nic nie wiadomo. Może akurat wygram.
– Byłoby wspaniale! Należy ci się taka nagroda za te niewydarzone lata w małżeństwie na niby. Nie przyszło ci do głowy, by jakoś zakończyć tę farsę i załatwić sobie rozwód? Chyba jest taka możliwość, przecież nie możesz wiecznie tkwić w tej niejasnej sytuacji.
– Myślałam o tym już nieraz, ale tak jakoś schodzi. Czas nieubłaganie płynie a ja nadal jestem mężatką, tylko, że bez męża.
– No widzisz, musisz się zdecydować. Będziesz wolna i śmiało możesz ułożyć sobie jeszcze życie od nowa. Nie wszyscy faceci to dranie.
– No tak, ale akurat spotkałyśmy takich w swoim życiu.
Magda, miała około czterdzieści lat i była bardzo przystojną szatynką, w dodatku szalenie miłą osobą i klienci ją uwielbiali. Wprowadziła do ich sklepu taki przyjemny klimat, zawsze uśmiechnięta i pogodna pomimo nielekkiego życia. Nigdy nie przynosiła do pracy problemów, gubiła je gdzieś po drodze i próg kwiaciarni zawsze przekraczała w przyjemnym nastroju. Ten jej spokój udzielał się wszystkim, przez co godziny pracy upływały bez nieporozumień – w zgodzie. Tak rozmyślając, spojrzałam przez okno na ulicę i zobaczyłam klienta. Szedł smutny, zatopiony w myślach, minął kwiaciarnię i poszedł dalej. Dość dawno nie wstępował po kwiaty, czyżby też przechodził ciężkie chwile? Nie wiem dlaczego, ale jakoś od początku pasował mi do mojej Natalinki, mimo, że przecież może mieć szczęśliwą rodzinę. Po co snuć jakieś dzikie pomysły? Jednak muszę dać mu jakieś imię,by to wszystko miało ręce i nogi – niech będzie Szymon. Tak ładnie i dostojnie.
Ciągle ten głupi upał, więc przestałam nawet myśleć o wyjeździe na południe Europy, bo tam musi być dopiero tropik. Zostanę przy moim pięknym kraju i pojadę w góry. Popatrzyłam na mapę i przypomniałam sobie, że kiedyś byłam z Natalią w takim uroczym miejscu. To była Rycerka Górna, miejscowość otoczona górami i lasami, ludzie bardzo gościnni i mili. Postanowiłam, że pojadę tam, wynajmę pokój na tydzień i w ciszy będę regenerować zszarpane nerwy. . Dojrzałam do tego. To był najwyższy czas, o ile nie chciałam wpaść w depresję albo załamanie. Chwilami czułam, że wpadam w paranoję i przestaję logicznie myśleć. Więc jutro spakuję się i wyjeżdżam z miasta na wieś.
Gdy tylko podjęłam decyzję, już chciałam być tam na miejscu i chodzić na długie spacery. Sama, bo muszę wiele przemyśleć i poukładać sobie wszystko odpowiednio w głowie. Oczywiście zaraz powiedziałam o tym Natalii, ona też pewnie z chęcią by pojechała ale miała jakieś zobowiązania rodzinne i jednymi słowy była uziemiona. Ale może mnie odwiedzi, zanim stamtąd wyjadę. Teraz tylko porozmawiam z tatą i wyjazd!
– Ty sobie wyjeżdżasz, a mnie zostawisz w tym gorącym mieście samą! Tylko ja i upał! – Tak przywitała mnie serdeczna przyjaciółka. Oczywiście żartowała, bo cieszyła się z mojego wyjazdu – chyba faktycznie musiałam tragicznie wyglądać, gdyż ojciec wnet by mnie siłą w te góry wypchnął.
– Natalie, wpadniesz do mnie i pochodzimy sobie po znajomych miejscach. Szybko uporaj się z kuzynostwem. A może ktoś inny przez jakiś czas się nimi zajmie?
– Wiesz, oni za bardzo nie znają polskiego, dlatego jestem ich tłumaczką, ale około środy jadą dalej w Polskę, więc będę wolna i wtedy odwiedzę cię.
– Do środy powinnam być już wypoczęta i lekko znudzona, więc śmiało możesz mnie oczekiwać przy furtce.
– Fajnie, aby tylko pogoda ci dopisała. Może zaczniesz zbierać grzyby z nudów?
– To jest myśl. Poszukam trujące i wyślę Maćkowi.
– No nie, ty znowu o nim. Zapomniałaś, po co tam jedziesz? Masz nabrać dystansu do tej całej sytuacji i wymazać go z pamięci.
– Postaram się, naprawdę.
Natalinka ,jeszcze przez kilka dni miała oprowadzać kuzynostwo po Krakowie i mogłam jej tylko współczuć. Te nieustające upały dawały się w znaki, a tu jej rodzinka program musiała wykonać, więc chodzili spoceni, zwiedzając nasze piękne miasto. Natalia kiedyś była u nich w Anglii i pamiętała, jak wiele czasu poświęcili by jak najwięcej mogła zobaczyć. Też bardzo się starała, aby zapamiętali Kraków, jako miasto urocze i gościnne. Niestety upał i wieczorne burze sprawiały, że nie było tak, jak wcześniej zaplanowała i czuła pewien niedosyt. Kuzyni, dwóch nastolatków, nic jej nie zarzucali, sami najchętniej nie wychodziliby z mieszkania, jednak była uparta i co rano wyciągała ich na miasto. Dobrze znam moją przyjaciółkę i wiem, że z nią nie ma żartów. Jak się uprze to koniec. Oni pewnie woleliby sobie tę Polskę pooglądać w internecie a tu taka gonitwa.
Wieczorem, spakowana i zaopatrzona w mapę, spokojnie mogłam oczekiwać ranka, aby wyruszyć w podróż. Ze względu na to, że na pewno nie zasnę zaraz po położeniu się, spokojnie mogę przywołać przed oczy obraz tego nieszczęśnika – Maćka. Nadal kochałam tego faceta, niepozornego, nieśmiałego i przecież niezbyt przystojnego. Mnie ciągle wydawał się bardzo atrakcyjny. Zaślepienie trwało? Przecież podobno mijało po jakimś czasie, a ja go znam parę ładnych lat i nadal wszystko widzę w skrzywionym zwierciadle? Najwyższa pora otrząsnąć się z tego i przejść nad faktem do porządku dziennego. Niech Zośka teraz się nim cieszy. Bo jak to on powiedział? Przytłaczam go i ze mną nie jest sobą, cały czas musi udawać, żeby mi sprostać, bo miałam takie wysokie w stosunku do niego oczekiwania. No może i miałam, ale jeśli wykazywał zero inicjatywy we wszystkim to ktoś musiał to robić. Padło na mnie, bo całe życie byłam do wszystkiego pierwsza i niczego się nie bałam, a on wiecznie jakiś zakompleksiony i wycofany, taki biedny i z boku. Co nie znaczy, że się odkochałam. Ciągle coś czułam do tego pajaca i gdyby tylko chciał to pewnie bylibyśmy razem. On chyba we mnie wzbudzał jakieś matczyne uczucia, bo nijak nie mogę zrozumieć samej siebie. Przeważnie nie miałam ze sobą takich kłopotów, a tu proszę – około trzydziestki sama dla siebie jestem zagadką. Wydawało mi się, że wspaniale się uzupełniamy, Maciek wybrał jednak inny wariant i woli przebywać z cichą Zosią. Teraz pewnie oboje milczą i wsłuchują się w ciszę. Nie potrafiłam długo trwać w takim zawieszeniu i być może dla niego byłam za hałaśliwa i za imprezowa. On wolał obłożyć się książkami, obok komputer i już był zadowolony. Interesował się pierwszą wojną światową i na ten temat mógł czytać na okrągło lub dyskutować, tylko, że za bardzo nie miał z kim. Ze mną na pewno nie. Mnie interesował współczesny świat, a nie coś, co zdarzyło się blisko sto lat temu. Zresztą teraz historycy te prawdy naginali na wszystkie strony i jak było naprawdę ciężko dociec.
Udało mi się wcześnie wyjechać z miasta i nawet nie utknąć w żadnym korku, przez co w południe zawitałam u moich gospodarzy. Pamiętali mnie sprzed kilku lat i teraz byli troszkę zaniepokojeni moim marnym wyglądem. Powiedziałam im o mamie, o Maćku nie wspomniałam, bo i po co? To już historia. Rozpakowałam się w przytulnym pokoju, którego okno wychodziło na góry i wijącą się rzekę. Widok bardzo uspokajający. Tutaj było chłodniej, powietrze miało inny zapach niż w mieście – wiedziałam, że wspaniale wypocznę. Z każdą chwilą czułam, że moje myśli nie są tak rozbiegane, a ja sama jestem jakby pogodniejsza. Nastrój polepszał mi się z minuty na minutę. Czyżby to było jakieś zaczarowane miejsce?
– To co, po obiedzie pewnie mały spacerek? –Moja gospodyni, pani Kasia, już czekała z pysznymi pierogami, gotowa, aby mnie solidnie przez tydzień tuczyć. Jak byłyśmy tutaj z Natalią to udało się jej bez problemu. Przy jej pysznościach codziennie byłyśmy cięższe. Przy odjeździe była z siebie bardzo zadowolona, my ciut mniej. Teraz byłam sama, więc też sama będę musiała się uporać z tymi pysznymi pierogami, z jagodami.
– Oczywiście. Muszę iść na długi spacer, bo przez tydzień nabiję u pani kilogramów, że hej!
– Idź, dziecko, idź. Nabierzesz trochę kolorów, bo coś blada przyjechałaś. Takiej cię nie wypuszczę z powrotem, trzeba coś temu zaradzić. Na razie jedz, a potem spacer, później może coś ciekawego wymyślimy, byś się tu nie nudziła.
– Pani Kasiu, właśnie po to tu przyjechałam. Ostatnio moje życie biegło za szybko, teraz muszę spowolnić, pewne sprawy przemyśleć i dlatego samotność w tej chwili bardzo mi na rękę.
– No to dobrze. Jak się coś zmieni to powiedz.
Opla, bezpiecznie zaparkowałam u gospodarzy i od teraz planowałam przemieszczać się tylko pieszo.
No tak, spałam i spałam. Chyba wczoraj przesadziłam z pieszą wycieczką i to w pierwszy dzień. Dziś pewnie się nie ruszę, bo czuję każdą kosteczkę. Zasnęłam tak szybko, że nawet Maciek nie zdążył przelecieć mi przez głowę. Snów żadnych nie zanotowałam. Było dobrze.
Popołudniu po obżarstwie poszłam na spacer, tym razem krótki. Nogi poniosły mnie w kierunku lasu, szukałam ciszy i odosobnienia. Nie miałam chęci na spotykanie ludzi, a tych na trasie było coraz więcej. Wakacje panoszyły się na całego, wokół dało się słyszeć obecność dzieci i młodzieży. Ich krzyki i śmiechy ożywiały cichą wieś. No cóż, to, że czasami byłam zdenerwowana ich żywiołością niezbicie świadczyło o tym, że się starzeję. To dawało do myślenia, więc jak najszybciej trzeba się opamiętać i wrócić do żywych. Może jutro odwiedzę tutejszą znajomą, Gosię, która zawsze miała dobry humor. Jest nadzieja, że choć trochę mi się udzieli.
Wieczorem odbyłam zaległe rozmowy telefonicznie z tatą i Natalinką, uspokoiłam ich, wykrzesując z siebie jakiś dowcip wcześniej opowiadany przez moją gospodynię. Powiedzieli, że u nich nic ciekawego się nie dzieje. W mieście nadal upalnie i duszno, w interesie zastój, a Natalia była już serio zmęczona, bawiąc się przewodniczkę wycieczki. Jedynie ja byłam w komfortowej sytuacji, oddychałam świeżym, ożywczym powietrzem, bezkarnie objadając się wyśmienitymi potrawami z kuchni Kasi. O nadwagę się nie obawiałam, bo z tym nigdy nie miałam problemu, a nawet, jeśli bym przytyła to te kilogramy dodałyby mi tylko wdzięku. Tak się pocieszam, zjadając następny kawałek pysznego sernika.
Dzisiaj wybrałam się do Gosi, jest moją rówieśniczką i obie z Natalią poznałyśmy ją podczas ostatniego pobytu. Mieszkała niedaleko i często spotykałyśmy się idąc choćby do sklepu. Zaimponowała nam uporem w dążeniu do tego, co sobie zaplanowała. O swoim przyszłym życiu opowiadała w drodze na grzyby lub jagody, bo oczywiście wszędzie nas ze sobą ciągnęła. Ja wtedy miałam urlop, Natalia miała studenckie wakacje, a Gosia pracowała dorywczo w pobliskim mieście – w restauracji. Przypadkiem nam się udało, że akurat wtedy jakoś mniej pracowała, więc mogłyśmy więcej czasu spędzać razem. Gosia ponadto studiowała zaocznie w Krakowie (potem często korzystała z noclegu u mnie), chciała w przyszłości być rehabilitantką i pracować w szpitalu lub otworzyć gabinet. To były czasy, gdy byłyśmy wszystkie trzy wolne, ja jeszcze przed poznaniem Maćka, Natalia przed życiowym dramatem i Gosia, zanim poznała obecnego męża Wojtka..Te niezapomniane wakacje nigdy nie wrócą, choćby przez to, że też jesteśmy inne. Po przejściach, mniej skore do śmiechu i żartów, bardziej ostrożne w mowie i czynie. Ja, jakby oszczędzona przez los, nie przeszłam tak ciężkich przeżyć jak one. Natalia, na jesieni padła ofiarą gwałtu i od tego czasu stała się inną dziewczyną. Gosia skończyła studia, wyszła za mąż za kochanego Wojtka i podjęła wymarzoną pracę w pobliskim szpitalu, jednak ją też dotknęła rodzinna tragedia – jej pierwsza ciąża zakończyła się porodem martwych bliźniaczek. Dziewczynki nie żyły, a ona i jej mąż długo nie mogli dojść do siebie. Obecnie mieli rocznego Adasia, ale ich życie było naznaczone bólem i Gosia też już nie była taka sama.
Wyposażona w zabawki do rocznego dzieciaka wyruszyłam w odwiedziny do Gosi.
Adaś jest bardzo grzecznym chłopczykiem, więc mogłyśmy nagadać się do woli. Gosia też akurat miała wolne, więc wszystkie okoliczności sprzyjały spotkaniu.
– Wiesz, praktycznie całe dnie jestem sama. Z Adasiem nie można jeszcze pogadać, a Wojtek wraca późno, więc brakuje mi rozmowy z dorosłym człowiekiem. Co u ciebie? Tak dawno się nie widziałyśmy!
– Fakt, ale jednak byłyśmy cały czas w kontakcie, więc raczej jesteśmy na bieżąco w swoich sprawach.
– No tak, ale przyznasz, że na żywo to jest jednak coś innego niż przez telefon. Muszę człowieka widzieć, jego twarz i emocje na niej wypisane.
– Rozumiem, też tak wolę. Będziesz miała przyjemność spotkać jeszcze Natalię, bo może pojutrze tu wpadnie. Razem powspominamy.
– To super, a póki jej nie ma to może powiesz mi jak ona się trzyma po tym przejściu?
– Lepiej. Dość długo korzystała z wizyt u psychologia, terapia trwała ponad rok, ale są pozytywne rezultaty. Już nie jest tak rozchwiana emocjonalnie jak wcześniej. Obecnie byle co nie wyprowadza jej z równowagi i nie płacze tak często. Ten drań siedzi, ale co to za pocieszenie? Może tylko takie, że nie chodzi po ulicach i jest bezpieczniej.
– To jest straszne, taka piękna dziewczyna i taka młoda! Jak tu żyć z taką traumą? Bardzo jej współczuję. Przecież go znała, jak mógł jej to zrobić?
– Znali się z widzenia, ale nic poza tym. Ona mu się bardzo podobała, więc przy najbliższej okazji zaproponował chodzenie, a gdy powiedziała, że to niemożliwe, uknuł sobie w tym swoim chorym umyśle, że i tak będzie ją miał. No i spotkał wieczorem, gdy wracała przez park z uczelni. Dopisało mu szczęście, że nie było nikogo – tym samym Natalia była pozbawiona wszelkiego ratunku. No i stało się. Dobrze, że zaraz to zgłosiła i został ujęty.
– Wiesz, myślę, że w tym wszystkim i tak miała farta, bo przecież ten psychol mógł ją zabić.
– Też o tym myślałam. Natalia nie jest głupia i zdaje sobie z tego sprawę, jednak nic nie umniejsza faktu, że została zgwałcona i teraz musi z tym żyć. Od tego czasu wszystkich mężczyzn trzyma na dystans. Miejmy tylko nadzieję, że kiedyś się to zmieni.
Z Gosią można by rozmawiać całą noc. Obie byłyśmy spragnione wiadomości o sobie. Gosia była fantastyczną rozmówczynią i umówiłyśmy się na spotkanie jak tylko przyjedzie Natalia. Uwielbiam takie dyskusje o wszystkim, z osobami tolerancyjnymi, bez fanatyzmu.
W Krakowie przyjaźnię się wprawdzie z Agatą i bardzo ją lubię oraz cenię (jest zdolnym naukowcem na uczelni), jednak nigdy nie mogę z nią swobodnie rozmawiać o wszystkim. Agata, nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś o innych poglądach może też być dobrym człowiekiem. Dla mnie ważne jest to, co ktoś sobą reprezentuje, czy jest uczciwy, nie wyrządza komuś krzywdy, a przeciwnie, stara się pomagać potrzebującym, jeśli tylko jest w stanie. Dla niej ważniejsze jest to, czy jest na przykład zwolennikiem tej samej partii. No cóż – taka ciasnota umysłu. W każdym razie po dłuższej chwili, rozmowa zawsze schodziła na interesujący ją temat i Agata robiła się coraz bardziej zapalczywa i niemiła. Przecież jest najmądrzejsza i jak ktoś może myśleć inaczej i mieć rację? Według niej racja była jedna i to ona ją miała. Nie zgadzałam się z nią w wielu kwestiach i starałam się nie poruszać tych tematów, ale to nie było łatwe. Agata była mistrzynią w roztrząsaniu zagadnień, które były jej bliskie. Oj, jest bardzo radykalna w osądach i bezpieczniej jest nie być jej wrogiem, ale przecież nie można też ciągle przytakiwać, gdy się ostro rozkręcała. Najchętniej wszystkich wsadzałaby do więzienia albo nawet karała śmiercią. Dla niej nie istnieje nic pośredniego. Dla kobiet też nie jest za dobra, a wydawałoby się, że powinna stać po ich stronie. Według niej Natalia musiała sprowokować gwałciciela i też jest winna, że doszło do tego czynu. To przeważyło szalę. Oddaliłam się od Agaty i obecnie coraz rzadziej się z nią spotykałam. Ona żyła tylko pracą, nie chodziła po lokalach, i nie bawiła się, a była całkiem ładną kobietą. Jednak te jej średniowieczne i fanatyczne poglądy odsuwały ludzi, przez co stała się człowiekiem samotnym. I coraz bardziej zgorzkniałą kobietą.