10219, stań do wspomnień - Olejnik Magdalena - ebook + książka

10219, stań do wspomnień ebook

Olejnik Magdalena

5,0

Opis

Głód, bicie, zimno, ciężka praca, karne apele, eksperymenty pseudomedyczne, takie jak dłutowanie kości, amputacje czy wstrzykiwanie tężca – to obóz koncentracyjny Ravensbrück. Jednak nie tylko, bo także gesty solidarności, przyjaźnie, figury obozowych matek. Zarówno psychiczny powrót z obozu, jak i zdanie relacji uczestniczek i uczestników, świadkiń i świadków tych wydarzeń wydawały się niemożliwe. Pewne jest jedno – ich obozowe doświadczenie na stałe wpisało się w strukturę tożsamości, a wyzwolenie nie zawsze oznaczało wolność. Była to trwająca latami trauma, czasem wypowiedziana, czasem przemilczana, ale paradoksalnie również wielka tolerancja, przebaczenie, determinacja, nadzieja, otwarcie na wiedzę i świat. O tym właśnie jest książka Magdaleny Olejnik 10219, stań do wspomnień, czyli wywiad z Bogną Neumann, córką byłej więźniarki obozu Ravensbrück, wybitnej polskiej malarki i graficzki, Marii Hiszpańskiej-Neumann, oraz z byłą więźniarką tego obozu, Joanną Muszkowską-Penson, która zmarła w trakcie wydawania niniejszej książki, przeżywszy 101 lat. „Napisano wiele książek o obozach koncentracyjnych. Ta wyróżnia się treścią i czasem powstania. Mimo że upłynęło wiele lat od wojny i czasów traumy, uwagę zwraca żywość relacji”, pisze w przedmowie do książki prof. dr hab. Krzysztof Rutkowski. W uznaniu krzywd byłych więźniarek i więźniów, a także ich dzieci – nie celowo, lecz mimowolnie naznaczonych tym piętnem, należy wciąż przypominać ich losy, bo przywilejem nas, współczesnych, jest głos, którego oni nie mieli.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 117

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (2 oceny)
2
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



10219

stań do wspomnień

Bogna Neumann

córka więźniarki obozu koncentracyjnego Ravensbrück

wybitnej polskiej artystki graficzki

Marii Hiszpańskiej-Neumann

oraz

prof. Joanna Muszkowska-Penson

współwięźniarka Marii z obozu Ravensbrück

 

w rozmowie z Magdaleną Olejnik

Przedmowa

Książka Magdaleny Olejnik przedstawia losy zaledwie dwóch z milionów kobiet więzionych w obozach – byłej więźniarki Marii Hiszpańskiej-Neumann, której życie obejmuje kanwa książki (we wspomnieniach córki Bogny Neumann), i byłej więźniarki prof. Joanny Muszkowskiej-Penson, koleżanki Marii z obozu.

Wnikliwy czytelnik odnajdzie jednak dwa szersze aspekty opisów: przekaz rodzinny i trwałość traumy. Po latach pamięć traumy nie znika – można się zaadaptować, psychoterapeutycznie wyleczyć i nauczyć się radzić sobie, ale doświadczenie nie zniknie z pamięci. Nie zniknie też, co najwyżej osłabnie, jego oddziaływanie. Przekaz rodzinny pokazuje, jak traumatyczne doświadczenia dotykają innych wokół i ile lat, a nawet pokoleń potrzeba na poradzenie sobie z nimi. Prezentowane rozmowy pięknie i z rzadką dziś delikatnością opisują dramatyczną rzeczywistość obozu koncentracyjnego Ravensbrück.

Jest jeszcze trzecia odsłona książki i występują w niej tylko kobiety. 10219, stań do wspomnień została napisana przez kobietę w oparciu o rozmowy z kobietami o losach Marii Hiszpańskiej-Neumann w obozie koncentracyjnym przeznaczonym dla kobiet. Dobrzy mężczyźni w opowieściach zaginęli, a źli są odległymi oprawcami. Wsparcia na wszelkie sposoby udzielają sobie kobiety, ale to także one (strażniczki) są źródłem brutalności i nieprzekazywalnego cierpienia.

Napisano wiele książek o obozach koncentracyjnych, ta wyróżnia się treścią i czasem powstania. Mimo że upłynęło wiele lat od wojny i czasów traumy, uwagę zwraca żywość relacji. Dzięki niej można poznać wpływ wojny i prześladowań na życie przez osiemdziesiąt lat po traumie oraz na kolejne pokolenia.

Książka jest także wyjaśnieniem artystycznych prac i części życiorysu Marii Hiszpańskiej-Neumann. Nie jest to główny cel książki, choć wydaje się, że jej Bohaterka byłaby zadowolona z przedstawienia wszystkich wątków.

 

prof. dr hab. Krzysztof Rutkowski

Wstęp

I

Niniejsza książka miała być w zamierzeniu portretem nieżyjącej już Marii Hiszpańskiej-Neumann, byłej więźniarki obozu koncentracyjnego Ravensbrück, a także artystki graficzki, rysowniczki i malarki, którą przyjaciele, rodzina oraz koleżanki obozowe nazywały Myszą lub Myszką. Z rozmów z Bogną Neumann wyłonił się portret podwójny – matki i córki. Ostatecznie jednak okazało się, że kolejne godziny spędzone na rozmowach z Bogną Neumann oraz panią profesor ­Joanną ­Muszkowską-Penson zaowocowały panoramicznym portretem kilkudziesięciu kobiet z dwóch pokoleń: tego wychowanego w przedwojennym etosie honoru, siły, odwagi i patriotyzmu, okaleczonego fizycznie i psychicznie, oraz tego „drugiego” – powojennego, które dorastało w przekazanym mimowolnie poczuciu zagrożenia i które stało się praktycznym ekwiwalentem postpamięci1, czyli pamięci odziedziczonej po przodkach, którzy przeżyli zbiorową traumę, jaką w przypadku Marii ­Hiszpańskiej-Neumann i jej współczesnych była II wojna światowa. Drugie pokolenie to „pokolenie-łącznik”2, które „przekazaną wiedzę ma szansę zmienić w historię lub w mit”3. Potomkom ocalałych z Zagłady przyznaje się szczególny status i zakłada, że – podobnie jak ci, którzy przeżyli Holocaust4 – ponoszą szczególną odpowiedzialność za przekazywanie i podtrzymywanie pamięci5. Badaczka Marianne Hirsch, twórczyni pojęcia postpamięci, pisze, że „potomkowie tych, którzy przeżyli wielkie, traumatyczne zdarzenia […], czują się na tyle mocno związani ze wspomnieniami poprzedniego pokolenia, że należy uznać to za pamięć […]. To doświadczenie zostało im przekazane w tak emocjonalny sposób, że wydaje się fundamentem ich własnej pamięci”6. Chodzi zatem o wszystko to, „co ma charakter społeczny we wspomnieniach indywidualnych, to znaczy w tych, w których każdy człowiek odnajduje własną przeszłość”7. Przywoływane przez moje rozmówczynie wspomnienia indywidualne dotyczą zatem ich matek, ich samych na różnym etapie życia: jako młodych dziewczynek, kobiet, a później matek; przybranych matek obozowych, przyjaciółek, koleżanek, nauczycielek – na tle wojennej i powojennej rzeczywistości.

1 M. Hirsch, Pokolenie postpamięci, „Didaskalia” 2011, nr 105, s. 28.

2 Tamże.

3 Tamże.

4 Holocaust wymiennie z Shoah – dosłownie oznaczające „całopalenie”, „ofiarę całopalną” – rozumie się jako ludobójstwo europejskich Żydów dokonane przez Niemców. Maria Hiszpańska-Neumann była Polką, jednak te narzędzia badawcze są równie przydatne do badania pamięci dzieci polskich więźniów i więźniarek.

5 A. Tippner, Sensing the meaning, working towards the facts: drugie pokolenie a pamięć o Zagładzie w tekstach Bożeny Keff, Magdaleny Tulli i Agaty Tuszyńskiej, „Teksty Drugie” 2016, nr 1, s. 68.

6 M. Hirsch, dz. cyt., s. 28, 29.

7 M. Halbwachs, Społeczne ramy pamięci, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1969, s. 217.

Pierwsza, telefoniczna rozmowa z Bogną Neumann nie była łatwa. W 2019 roku, na krótko przed czterdziestą rocznicą śmierci Marii Hiszpańskiej-Neumann, ukazała się jej biografia Zostały mi słowa miłości autorstwa Marii Czarneckiej i Ewy Kiedio8. Czy można coś jeszcze dodać? Czy warto głębiej penetrować stygmat obozowy, który rzucił cień na całe późniejsze życie Hiszpańskiej, a o którym tak bardzo nie chciała mówić? Wspomnienia o Marii zanurzone w rodzinnej historii są o tyle szczególne, że podczas gdy inni byli więźniowie niemieckich nazistowskich lagrów spisywali swoje przeżycia, jej obozowy los był zdominowany przez tabu w sferze języka. Sączył się jednak w sferze sztuki, dlatego memento obozowe stanowią jej rysunki. „Mama była zwyczajna – dla mnie zwyczajna, bo przecież innej mamy nie miałam”, powiedziała mi w naszej pierwszej rozmowie telefonicznej pierworodna córka Myszy.

8 M. Czarnecka, E. Kiedio, Zostały mi słowa miłości, Towarzystwo „Więź”, Warszawa 2019.

Podczas przerw w naszych rozmowach, spowodowanych wybuchem pandemii, udało mi się nawiązać kontakt z najstarszą ocalałą z KL Ravensbrück9 i koleżanką Marii z lagru. Pani Joanna Muszkowska-Penson, profesor nauk medycznych, od marca 1941 roku była więziona na Pawiaku, a następnie osadzona w obozie koncentracyjnym Ravensbrück, gdzie przebywała do kwietnia 1945 roku. W okresie PRL była działaczką opozycji. Wstąpiła do „Solidarności” i stała się najbliższą współpracowniczką, tłumaczką i osobistą lekarką Lecha Wałęsy.

9 Profesor Joanna Muszkowska-Penson, urodzona 25 października 1921 roku, przez ostatnie lata była najstarszą żyjącą ocalałą z tego obozu oraz jedyną, która żywo pamiętała Marię Hiszpańską-Neumann. Natomiast najstarszą ocalałą z KL Ravensbrück, na której przeprowadzano operacje – eksperymenty pseudomedyczne, jest doktor Wanda Półtawska, urodzona 2 listopada 1921 roku. Obie panie w 2021 roku obchodziły setne urodziny.

Była niedziela, 6 grudnia 2020 roku, wczesne popołudnie. Z racji panującej pandemii odbyłam z panią profesor rejestrowany wywiad – parogodzinną, intensywną rozmowę telefoniczną, a potem szereg kolejnych. Mimo swoich dziewięćdziesięciu dziewięciu lat i szwankującego zdrowia pani profesor z jasnym umysłem i przejmującym zaangażowaniem wspominała współwięźniarkę, Myszkę Hiszpańską, oraz niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Ravensbrück. Jest 25 października 2021 roku, również niedziela. Dzwonię do pani profesor z życzeniami w przeddzień jej setnych urodzin. Właśnie wróciła ze spaceru brzegiem sopockiej plaży. Pamięta, o czym rozmawiałyśmy przed kilkoma miesiącami. Mówi ciepło: „Myszeńka…”. Te rozmowy są tym bardziej cenne, iż większość więźniarek Ravensbrück już odeszła lub jest w takim stanie zdrowia i świadomości, który nie pozwala na przywoływanie wspomnień. Wywiad z panią profesor Joanną Muszkowską-Penson można więc uznać za jedno z ostatnich bezpośrednich, w pełni świadomych świadectw tego mrocznego dla ludzkości okresu10.

10 Pani profesor Joanna Muszkowska-Penson zmarła wieczorem 30 czerwca 2023 roku w Sopocie, gdzie mieszkała i pracowała jako lekarka przez ponad cztery dekady. Nastąpiło to w trakcie prac nad wydaniem niniejszej książki. Pochowana została 7 lipca na cmentarzu Srebrzysko we Wrzeszczu w Gdańsku, którego była honorową obywatelką (rejon IX, kwatera profesorów).

Jesteśmy generacją, która jako ostatnia ma szansę na wysłuchanie wiedzy „żywej” od świadków tamtych wydarzeń lub ludzi, którzy dzięki opowieściom, obrazom i zachowaniom, wśród których dorastali, są w stanie dokonać transferu pokoleniowego i świadczyć o czasach dla nas obcych, ale takich, które są fundamentem ich i naszej własnej pamięci. Jeżeli nie dla siebie, to dla kolejnych pokoleń, które w gąszczu popkulturowych publikacji z wątkiem obozowym w tle będą mierzyć się z wyzwaniem dotarcia do świadectw. Dlatego warto choćby lakonicznie przywołać biografię Marii Hiszpańskiej-Neumann, a także historię niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego – Konzentrationslager Ravensbrück.

II

Maria Hiszpańska, córka Stanisława Feliksa Hiszpańskiego11 i Zofii Janiny Hiszpańskiej12, ochrzczona jako Zofia Janina, urodziła się 28 października 1917 roku w Warszawie. Mając dwa i pół roku, bandażowała skrawkami materiałów swoje misie na wzór mamy i babci, które darły prześcieradła na opatrunki dla ofiar wojny polsko-bolszewickiej. Zaczęła szkicować, mając zaledwie dwanaście lat. W 1939 roku zapisała się na Akademię Sztuk Pięknych, na Wydział Grafiki, ale formalnie nie ukończyła studiów, co było jej kompleksem. Sama mówiła: „W 1939 roku zdążyłam zrobić absolutorium w warszawskiej ASP lub też prawie je zrobiłam, zaliczając malarstwo u prof. Tichego i Kotarbińskiego oraz grafikę u prof. Ostoi-Chrostowskiego […]. Natomiast tym przedmiotem, którego mi przy zaliczeniu zabrakło, była grafika użytkowa w pracowni prof. Bartłomiejczyka. Po wojnie mimo tego braku dostałam dyplom i tak, formalnie rzecz biorąc, pozostałam w tym ostatnim zakresie »niedouczona«”13.

11 Kontynuatora tradycji szewskiej w rodzinie, a z wykształcenia prawnika, właściciela renomowanego warsztatu szewskiego w Warszawie przy Krakowskim Przedmieściu 7.

12 Pochodzącej ze znanej patriotycznej rodziny Krakowów, wnuczki Pauliny Krakowowej – pisarki i pedagoga, uczestniczki warszawskiego kobiecego stowarzyszenia niosącego pomoc rodzinom poległych i uwięzionych powstańców styczniowych.

13 „Przegląd Księgarski i Wydawniczy” 1965, nr 23, s. 7, 8.

Jako młoda dziewczyna brała udział w szkoleniach dla ludności cywilnej. Ojciec, głęboki patriota, zginął 25 września 1939 roku podczas jednego z bombardowań Warszawy14. Maria miała dwóch starszych braci; Zdzisław przeszedł cały szlak z armią aż do Londynu, a Sta­nisław, pilot rezerwy, podporucznik, dostał się do niewoli i spędził wojnę w oflagu. Hiszpańska, która już wcześniej deklarowała chęć podjęcia każdej pracy konspiracyjnej, rozpoczęła działalność w ruchu oporu i została członkinią Związku Walki Zbrojnej, przemianowanego później na Armię Krajową. Kolportowała gazetki i ulotki. 19 czerwca 1941 roku została aresztowana przez Gestapo w domu przyjaciółki, Haliny Siemieńskiej, za posiadanie jednej ulotki. Została uznana za osobę stanowiącą poważne niebezpieczeństwo dla Trzeciej Rzeszy. Początkowo była więziona w Radomiu, a później w Pińczowie, gdzie doświadczyła brutalnych przesłuchiwań i tortur.

14 25 września 1939 roku od godziny 7.00 do wieczora blisko 400 niemieckich bombowców zrzucało ładunki wybuchowe na stolicę. Warszawiacy nazwali ten dzień „czarnym poniedziałkiem”. Na Warszawę spadło wówczas prawie 630 ton bomb. Wrzesień ’39. Tego dnia od bomb zginęło 10 tysięcy warszawiaków, https://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/689947,Wrzesien-39-Tego-dnia-od-bomb-zginelo-10-tysiecy-warszawiakow (dostęp: 13 listopada 2020 roku).

10 kwietnia 1942 roku – w wieku dwudziestu czterech lat – trafiła do obozu koncentracyjnego Ravensbrück z adnotacją „powrót niepożądany”, czyli z wyrokiem śmierci. Od tego czasu stała się numerem 10219 z przyszytym do pasiaka czerwonym trójkątem oznaczającym więźniarkę polityczną. Nie znając zupełnie języka niemieckiego, została przydzielona do bloku, w którym mieszkały Niemki, kryminalistki i prostytutki. Pracowała w komandzie wykonującym roboty budowlane; nosiła cegły, które raniły dłonie, kopała doły, woziła taczki z piaskiem. Następnie została przydzielona do pracy w polu przy wykopkach. W październiku 1942 roku została przeniesiona przez Marię Fischer do bloku polskiego i tam też poznała dwanaście lat starszą od siebie Ragnę Neumann, która była jej obozową opiekunką (i jak się okazało po wojnie, siostrą przyszłego męża, Janusza Neumanna, muzyka i powstańca warszawskiego). Brała udział w obozowym tajnym nauczaniu, wygłaszając pogadanki z historii sztuki. Uniknęła ostrzyżenia włosów i losu tzw. królików. W 1943 roku dzięki pomocy koleżanek została przeniesiona do warsztatu artystycznego, który stworzyła Johanna Langefeld (pracowało tam około stu pięćdziesięciu Polek). Latem 1943 roku wraz z grupą tysiąca kobiet została przeniesiona do fabryki zbrojeniowej w Neubrandenburgu (od wiosny 1943 roku podobozu Ravensbrück). Trafiła do kolumny zwanej malarnią, gdzie pistoletami na sprężone powietrze malowano części zbrojeniowe farbą nitro. Pracowała tylko w nocy, a na blok wracała często srodze pobita. Uważała, że jej misją jest uwiecznienie piekła, w którym się znajduje. Na znalezionych kawałkach papieru i tektury wykonała wiele rysunków, z których część została spalona przez strażniczkę podczas rewizji, część nie została odnaleziona, mimo że wyniosły je pracujące poza terenem obozu koleżanki i wraz z innymi materiałami, m.in. listami zamordowanych i królików doświadczalnych, zakopały w ziemi w pobliskim lesie. W obozie Hiszpańska stworzyła około czterystu prac, jednak przetrwała tylko znikoma ich część.

Ewakuacja podobozu Neubrandenburg nastąpiła 25 kwiet­nia 1945 roku. Marii wraz z dziewięcioma innymi kobietami udało się zbiec z marszu śmierci i pieszo, z odmrożonymi w obozie dłońmi, dotrzeć do Polski. Wyzwolenie i długa powrotna droga do domu nie przyniosły radości i ukojenia, jakiego Hiszpańska się spodziewała. Pośród gruzów zrujnowanej Warszawy nie odnalazła nikogo bliskiego, a rodzinny dom na Narbutta 18 już nie istniał.

Z matką spotkała się w Skierniewicach. Dowiedziała się wtedy o śmierci Karola, swego narzeczonego, oraz licznych przyjaciół. Poznała w końcu brata swojej obozowej opiekunki, Janusza Neumanna, starszego od niej o piętnaście lat powstańca, i w 1948 roku została jego żoną. 29 października 1949 roku, w wieku trzydziestu dwóch lat, urodziła swoją pierwszą córkę, Bognę Tatianę. Dwa lata później, 4 grudnia 1951 roku, urodził się Michał, a do małego mieszkania rodziny Neumannów wprowadziła się Ragna.

Maria Hiszpańska-Neumann zarabiała jako ilustratorka książek. Współpracowała z wydawnictwem Wiedza, potem Książka i Wiedza, oraz od lat pięćdziesiątych z „Tygodnikiem Powszechnym”. W 1969 roku wybrała się ze swoimi córkami, Bogną i Barbarą, na ślubowaną osobiście pielgrzymkę na Jasną Górę15. W latach 1954 i 1955 odbyła podróże do Bułgarii, a w 1960 roku sześć tygodni spędziła, szkicując w Egipcie. To właśnie wtedy w swoich pracach, głównie drzeworytach, zaczęła używać zupełnie nowych środków wyrazu. W 1965 roku Maria zwróciła się ku sztuce sakralnej i zaczęła tworzyć dzieła, które potem znalazły się na ścianach kaplic i kościołów. Wykorzystywała wówczas swoje inspiracje Egiptem (choć w Ziemi Świętej nie była). „Ostatnim wnętrzem, nad którym pracowała przez dwa kolejne lata, była kaplica w ośrodku wypoczynkowym w Hübingen w RFN. Nie było przypadkiem, że praca ta powstała właśnie w Niemczech. Artystka, doznawszy w latach młodości cierpień ze strony przedstawicieli tego narodu, miała licznych przyjaciół w obu państwach niemieckich, starała się nawiązać kontakty, by, jak mówiła, »budować mosty«. Tak rozumiała swoje chrześcijańskie powołanie”16.

15 Pójście pieszo na Jasną Górę było osobistym postanowieniem Myszy. Czym innym są zbiorowe, odbywające się od 1946 roku, kwietniowe pielgrzymki do Częstochowy byłych więźniarek (a później i obecnie – ich dzieci i wnucząt). Maria Hiszpańska i Ragna Neumann nigdy zbiorowo w nich nie uczestniczyły. Brat Bogny Neumann, Michał, był tam kilkakrotnie, a Bogna trzykrotnie.

16 Maria Hiszpańska-Neumann, https://maria-hiszpanska-­neumann.pl/ (dostęp: 22 września 2020 roku).

Zmarła 12 stycznia 1980 roku w wieku sześćdziesięciu trzech lat. Była to śmierć nagła i niespodziewana.

III

Frauenkonzentrationslager (FKL) Ravensbrück, modelowy kobiecy obóz, powstał w marcu 1939 roku17 z rozkazu Heinricha Himmlera. Położony był pośród malowniczego krajobrazu, początkowo utworzony dla Niemek – wyrzutków niemieckiego społeczeństwa, przeciwniczek reżimu i działających na szkodę hitleryzmu, komunistek, dalej dla Żydówek, Cyganek, badaczek Pisma Świętego (świadków Jehowy), przestępczyń kryminalnych, prostytutek i jednostek „aspołecznych” (zaliczały się do nich również kobiety o skłonnościach homoseksualnych). Ravensbrück sąsiadował przez mur z małym obozem męskim18.

17 W. Kiedrzyńska, Z. Murawska, Kobieta w obozie koncentracyjnym, Państwowe Muzeum na Majdanku, Lublin 1972, s. 5, 6.

18 Tamże, s. 7.

Pierwsze Polki pojawiły się w Ravensbrück już we wrześniu 1939 roku19 i były to działaczki Związku Polaków w Niemczech oraz Polki o obywatelstwie niemieckim aresztowane w chwili napaści na Polskę. Później trafiały tam również harcerki, tajne nauczycielki oraz więźniarki polityczne. W obozie więzione były również siostry zakonne, także z Polski20. Masowe transporty Polek zaczęły napływać do Ravensbrück w kwietniu 1940 roku. Początkowo były to przedstawicielki inteligencji wysiedlanej z terenów przyłączanych do Rzeszy w ramach akcji, którą Hitler określił w 1939 roku jako akcję politycznego uporządkowania terenu.

19 Tamże, s. 6.

20 Według badań księdza doktora Roberta Ogrodnika przez obóz mogło przejść nawet 150 zakonnic z różnych krajów.

Historyk, ksiądz doktor Robert Ogrodnik podkreśla, że w polskim kontekście wyjątkowość obozu Ravensbrück polegała na tym, iż trafiające tam kobiety były w przeważającej liczbie inteligentkami, arystokratkami, harcerkami, nauczycielkami, członkiniami Polskiego Państwa Podziemnego. „Nikt ich nie ciągnął do konspiracji, one same się zgłaszały. Często nawet nie mówiąc rodzicom. To były ich świadome wybory, a służbę Polsce często ślubowały na śmierć. Na przykład te z transportu lubel­sko-warszawskiego z 23 września 1941 roku wpadły jako kurierki – łączniczki. Taka dziewczyna jechała za komendantem, który jechał »czysty«, miał tylko Ausweis21. Ona wiozła walizkę z bibułą konspiracyjną, pieniędzmi, nierzadko z radiostacją i z bronią. Te dziewczyny dobrze wiedziały, że życie dowódcy jest ważniejsze od życia kurierki. Pamiętajmy, że wyłącznie jedna kartka papieru propagandowego, gdyby została odkryta, wystarczyłaby, aby Niemiec taką dziewczynę zastrzelił22. Kolejno do obozu zaczęły napływać transporty kobiet aresztowanych w ramach masowego terroru oraz kolejne transporty działaczek ruchu oporu. W końcu 1942 roku ogólna liczba więźniarek w obozie wynosiła 10 000, z tego jedną trzecią stanowiły Polki”23.

21 Ausweis (niem.) – dowód.

22 Wywiad autorki niniejszej książki z księdzem doktorem Robertem Ogrodnikiem, wiceprezesem Fundacji „Cultura Memoriae”, duchownym opiekunem środowiska Ravensbrück i kapelanem warszawskiego Klubu Byłych Więźniarek KL Ravensbrück, założonego przez doktor Wandę Kiedrzyńską. Ksiądz doktor oficjalnie związał się ze środowiskiem ravensbrüczanek, wsparłszy interwencję Wandy Półtawskiej oraz Stanisławy Śledziejowskiej-Osiczko przeciwko usunięciu tablicy upamiętniającej Polki w KL Ravensbrück. Przez lata współpracował z byłymi więźniarkami, głównie tymi, które były poddawane eksperymentom pseudomedycznym. Ravensbrück stał się przedmiotem jego pracy naukowej, kwerendy historycznej i zaangażowania społecznego, aby – jak sam mówi – „echo ich głosów nie umilkło”.

23 Serca niezagasłe. Wspomnienia więźniarek Ravensbrück, oprac. A. Gierczak, Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej, Warszawa 1975, s. 11, 12.

Kolejna grupa Polek trafiających do Ravensbrück obejmowała kobiety z ewakuowanej Warszawy po powstaniu warszawskim, które niekoniecznie działały w organizacjach podziemnych, a były zatrzymane na przykład w wyniku łapanek.

Każda kobieta przechodziła podobny rytuał, ­czyli areszt, transport w zaplombowanych wagonach bez jedzenia i picia, pospieszny wyładunek, w późniejszym stadium istnienia obozu selekcję (skazywanie na śmierć lub pracę), golenie (obowiązkowo okolic intymnych i wybiórczo głowy), dezynfekcję, przydział obozowej odzieży, zabranie rzeczy osobistych i nadanie numeru, aż w końcu kwarantannę mającą na celu przyzwyczajenie do poniżeń i cierpienia. Obóz miał w założeniu tworzyć atmosferę tymczasowości, ciągłego niepokoju i strachu, ale także być obozem „na pokaz” (na potrzeby inspekcji). Więźniarki były oznaczane kolorowymi trójkątami, tak zwanymi winklami: polityczne, które stanowiły najliczniejszą grupę – czerwonymi24, kryminalne zielonymi, aspołeczne czarnymi, a homoseksualistki różowymi. Były to materiałowe naszywki o wymiarach około 6,5 na 9 centymetrów25.

24 Więźniarki polityczne należały głównie do inteligencji. Były uprzywilejowane, ponieważ jako jedyne mogły dostawać paczki. Ich świadectw obozowych jest do dziś najwięcej. Wanda Półtawska pisała, że przez więźniarki karne były nazywane pogardliwie „pieprzoną szpagaterią”. W. Półtawska, I boję się snów, Edycja Świętego Pawła, Częstochowa 2009, s. 33.

25 Takie dokładnie wymiary miał winkiel Franciszki ­Romanowskiej, więźniarki politycznej 9728 (własne badania autorki).

„Życie i śmierć więźniów zamykały się w wąskich ramach: pracy pomyślanej jako narzędzie terroru (później – jako narzędzie eksterminacji), surowej dyscypliny przybierającej z zasady formę znęcania się oraz głodu”26. „Ravensbrück, uchodzący za obóz wzorcowy, spełniał jeszcze dodatkowo rolę szkoleniową dla dozorczyń27. Na więźniarkach tego obozu zdobywały doświadczenie w sadyzmie i okrucieństwie, które następnie stosowały z powodzeniem w innych obozach i podobozach”28. Heinrich Himmler wymyślił, że kobiety będą bały się psów, dlatego strażniczkom29 odzianym w charakterystyczne czarne peleryny i spódni­co-spodnie towarzyszyły psy30, które były tak wyuczone, że jak któraś z więźniarek chciała chwilę odetchnąć i zaprzestawała ruchów, to atakowały. Od kwietnia 1942 roku w obozie obowiązywało chodzenie boso31, a strojem była jaka z włókna pokrzywowego, czyli kaftan (żakiet/koszula), oraz spódnica i chustka na głowie.

26 Serca niezagasłe…, s. 9.

27 Tak zwanych Aufseherinnen lub SS-Aufseherinnen.

28 W. Kiedrzyńska, Z. Murawska, dz. cyt., s. 9.

29 Wanda Półtawska pisała: „Nie da się opisać, jak straszne były to kobiety, nasze nowe władze. Patrzyły na nas z pogardą, kobiety-wrony, kobiety-kruki, tak je nazywałyśmy potem. Olbrzymie, wysokie blondyny o bezmyślnych twardych oczach i zaciętych wargach, w czarnych krzyżackich pelerynach z kapturami – ostre, drażniące ucho głosy i u boku ogromne wilczury”. W. Półtawska, dz. cyt., s. 30.

30 Maria Filipowicz (numer obozowy 4572) opisała to tak: „Czekały tu na nas esesmanki – oczywiście w asyście psów. Odczytały i sprawdziły listę, obrzucając nas słowami »Polnische ­Schweine« – polskie świnie”. Serca niezagasłe…, s. 43.

31 „Dotkliwą szykaną wobec więźniarek był zakaz noszenia obuwia wprowadzony przez Marię Mandl w 1942 roku”. F. Gańczak, Maria Mandl, https://przystanekhistoria.pl/pa2/teksty/74360,­Maria-Mandl.html (dostęp: 21 października 2020 roku). Maria Mandl była nadzorczynią SS, od 15 maja 1939 roku strażniczką obozu Ravensbrück, a później, od 7 października 1942 roku do listopada 1944 roku, kierowniczką obozu dla kobiet Auschwitz-Birkenau.

Podczas przesłuchania, które odbyło się 26 listopada 1945 roku w Warszawie, przesłuchiwana w charakterze świadka Wojciecha Zeiske (z domu Buraczyńska) powiedziała: „za najmniejsze przewinienia stosowano kary w postaci: 25 batów, pozbawienie jedzenia, przydzielenie do karnego bloku, ścinanie włosów, kilkugodzinne stójki”. Rytm dnia wyznaczały apele: ranny (latem od godziny 4.30 do 7.00, zimą od 4.00 do 7.00), tuż po rannym roboczy; wieczorny, a czasem też i karny (kilkudniowy, bez jedzenia i picia). Z apelu nie mógł być zwolniony nikt, nawet zmarły, dlatego więźniarki ciągnęły zwłoki do szeregów. Na śniadanie więźniarki dostawały kubek zimnej, żołędziowej kawy, na obiad zupę ze zgniłego jarmużu lub brukwi z kartoflami, a na kolację chleb z trocin, zupę lub kawę. W obozie działał Wydział Polityczny, czyli ekspozytura placówki Gestapo. Tam przechowywano akta i zatwierdzano wyroki śmierci32, a także stosowano tortury powodujące martwicę skóry. Istniał też areszt obozowy, tak zwany bunkier. „Odbywały się tam przesłuchania przy stosowaniu tortur, jak np. zanurzenie głowy w miednicy pełnej wody. […] Ludwig Ramdohr z Wydziału Politycznego stosował też wbijanie gwoździ pod paznokcie”33.

32 W obozowym Gestapo tylko zatwierdzano wyroki śmierci, które przychodziły z Berlina. Wyroki wykonywano w Totengangu – bunkrze obozowym Zellenbau – lub w lesie w sąsiedztwie obozu.

33 W. Kiedrzyńska, Z. Murawska, dz. cyt., s. 15.

W 1941 roku odbyła się pierwsza egzekucja kobiety, od 1942 roku były one już masowe. Rok później wybudowano krematorium, a od jesieni 1944 roku obóz zaczął pełnić funkcję obozu zagłady. W obozie dokonywano także eksperymentów pseudomedycznych na osiemdziesięciu sześciu kobietach, z czego siedemdziesiąt cztery stanowiły Polki: od 1 sierpnia 1942 roku do 16 sierpnia 1943 roku w Ravensbrück lekarze obozowi dokonali doświadczalnych operacji34 nóg na siedemdziesięciu czterech Polkach, młodych i zdrowych więźniarkach politycznych. Były to operacje kostne i nerwowe35 polegające na: dłutowaniu i wiórowaniu kości, wyrywaniu kości, przeszczepianiu kości36, wycinaniu obu kości piszczelowych z nóg, rozcinaniu prawie zagojonych ran, wstrzykiwaniu tężca, amputacjach, wyjmowaniu mięśni, wszywaniu pod skórę ziemi, sznurków i innych ciał stałych. Polki będące ofiarami tych dzikich praktyk nazywano królikami lub królami37. „Operacje doświadczalne, przeprowadzane przez lekarzy hitlerowskich na więźniach obozów koncentracyjnych bez ich zgody, należały do zjawisk bez precedensu w historii medycyny. Stanowiły one pogwałcenie wszelkich międzynarodowych konwencji dotyczących praw człowieka, więźnia politycznego czy jeńca wojennego”38. W latach 1942–1945 rozstrzeliwania więźniarek odbywały się grupami i obejmowały po kilka do kilkunastu kobiet. Rozstrzeliwano Polki, Francuzki, Angielki i Niemki (te ostatnie za działalność komunistyczną na wolności)39.

34 Eksperymenty były przeprowadzane w wielu obozach koncentracyjnych i ich filiach. W tak zwanym I procesie norymberskim przeciw lekarzom wymieniono następujące obozy: Buchenwald, Dachau, Majdanek, Oświęcim, Ravensbrück, Sachsenhausen, Natzweiler-Struthof z jego komandem Schirmeck. Ponad ludzką miarę. Wspomnienia operowanych z Ravensbrück, red. H. Klimek, Książka i Wiedza, Warszawa 1969, s. 8.

35 Ponad ludzką miarę…, nota okładkowa.

36 W. Kiedrzyńska, Z. Murawska, dz. cyt., s. 25.

37 Maria Kogutowa (numer obozowy 47479) pisała: „Spójrzcie, co z nami wyrabiają ci zbrodniarze w kitlach lekarskich w Ravensbrück. Jak nas pędzą gołe do badania zębów, innym razem gardła. Czego szukają tam, gdzie my jesteśmy kobietami? [Chodzi o badania ginekologiczne – przyp. M.O.]. Co każą nam wdychać i wydychać, co nam wstrzykują […] przez ponad miesiąc badań?”. Serca niezagasłe…, s. 183.

38 Ponad ludzką miarę…, nota okładkowa, s. 7.

39 W. Kiedrzyńska, Z. Murawska, dz. cyt., s. 31.

Funkcyjnymi, czyli blokowymi, sztubowymi i drużynowymi, były początkowo niemieckie kryminalistki, jednak od 1941 roku jedna z nadzorczyń niemieckich, Johanna Langefeld40, która ceniła Polki za ich inteligencję, ­fachowość, zaradność oraz kulturę41, zaczęła wyznaczać je do ról funkcyjnych i blokowych42. Z jej inicjatywy zostało założone w obozie Kunstgewerbe, czyli komando artystyczne lub warsztat artystyczny, w którym więźniarki tworzyły różnego rodzaju dzieła, tzw. cacka, zamawiane przez załogę lagru dla własnych celów i potrzeb. Część wyrobów artystycznych była potem przesyłana do Berlina, na przykład miniaturki rzeźbiarskie, małe zabawki, wyroby z filcu i słomy czy figurki z trzonków szczoteczek do zębów.

40