Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Stella jest właścicielką najlepszej agencji modelek, w której obowiązki pięknych dziewczyn wykraczają poza wybiegi projektantów. Agencja dba o swoje podopieczne, zapewnia im wykształcenie i rozwój, aby robiły wrażenie na bogatych i wpływowych biznesmenach niczym gejsze. Kobiety do towarzystwa, luksusowe imprezy oraz aranżowane małżeństwa – to utajone życie w cieniu wielkich pieniędzy. Droga Stelli do najwyższej pozycji na rynku była ciężka i wyprała ją z uczuć i emocji. Gdy znika Angela, podopieczna, z którą Stellę łączą specjalne relacje, na jaw wychodzą niewygodne fakty, a imperium Stelli zaczyna się chwiać w posadach.
Co tak naprawdę się wydarzyło? Czy najbliższa Stelli wychowanka zdradziła ją? A może przyczyna kłopotów tkwi w przeszłości właścicielki agencji? Jakie sekrety skrywała Stella przez całe życie? Czy dane jej będzie posmakować zemsty?
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 286
Copyright © Eva Minge, 2024
Projekt okładki
Ilona Gostyńska-Rymkiewicz
Ilustracja na okładce
© Concept Photo Studio/Adobe Stock
Redaktor prowadzący
Michał Nalewski
Redakcja
Renata Bubrowiecka
Korekta
Katarzyna Kusojć
Bożena Hulewicz
ISBN 978-83-8352-898-4
Warszawa 2024
Wydawca
Prószyński Media Sp. z o.o.
02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28
www.proszynski.pl
– 1 –
Stella poczuła, że powinna zrobić sobie przerwę. Oparła głowę o zimowy fotel i poczuła przyjemne łaskotanie futra na szyi. Miała cztery fotele – na każdą porę roku inny. Zimowy miał tapicerkę z kremowej norki. Nikt nie śmiał zwrócić jej uwagi, że naturalne futra są passé i tron pokryty dowodem cierpienia zwierząt nie przystoi królowej. Nie przyjmowała żadnych uwag, a próba ich wypowiedzenia mogła skończyć się wyrzuceniem z pracy lub grona znajomych. To ona dyktowała trendy i w swoim świecie rządziła niepodzielnie.
Spojrzała na kremowy marmurowy blat, dopasowany kolorem do krzesła. Nie znosiła bałaganu i przypadkowości, dlatego wszelkie bibeloty ją rozpraszały. Biurko lśniło czystością i pustką. Poza laptopem w obudowie, którą za absurdalne pieniądze zrobiono jej na specjalne zamówienie, leżał przed nią jeszcze kremowy notes i złoty długopis z żółtym diamentem. Jego wielkość robiła wrażenie w zestawieniu z przeznaczeniem. Firma, w której zamówiła długopis, standardowo wykonywała podobne modele w metalu i tylko je pozłacała, a kamień udawały cyrkonie. Ale Stella nie była standardową klientką. Traktowała długopis jak swoje berło, jedno z kilku insygniów władzy, którymi kochała się otaczać.
Spojrzała na zdjęcie, także stojące na biurku, i lekko się uśmiechnęła. Była dumna z tej zjawiskowo pięknej dziewczyny o śniadej karnacji, kocich kasztanowych oczach w czarnej oprawie długich rzęs i włosach w kolorze mleka z odrobiną kakao. To był jej najlepszy projekt. Kara studiowała sztukę we Florencji i nigdy nie przysparzała jej kłopotów. Zawsze uczyła się wyśmienicie i niczego nie zawalała. Była spełnieniem wszelkich oczekiwań, jakie może mieć matka w stosunku do córki.
Stella wzięła do ręki telefon w miękkim etui z kremowego aksamitu i wybrała numer dziewczyny. Ale córka nie odebrała. Pewnie jest jeszcze na zajęciach, pomyślała Stella i zadzwoniła do fryzjera.
– Sergiusz, mam znowu odrost! – przywitała się w typowy dla siebie sposób.
– Nie możesz, moja droga, mieć już odrostu! Minął tydzień od naszego spotkania. Kombinujesz jak zwykle. – Mężczyzna nie był zbyt delikatny, ale jemu, o dziwo, uchodziło to na sucho.
– Jak nie mam, skoro widzę?!
Stella wstała z fotela, podeszła do ogromnego lustra w antycznej złotej ramie i pochyliła głowę tak, aby zobaczyć przedziałek. Dotknęła ręką włosów u nasady, upewniając się, że delikatne srebro przebija tuż przy skórze. Zrobiła krok w tył, ale nadal się sobie przyglądała.
– Skoro musisz – westchnął Sergiusz – to zapraszam cię jutro na siedemnastą.
– Jutro nie mogę. Dzisiaj – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
– Dzisiaj jestem zajęty do nocy.
– Będę o dziewiętnastej.
Nie czekała na odpowiedź. Rozłączyła się. Wiedziała, że Sergiusz stanie na głowie, by ją przyjąć osobiście.
Zrobiła jeszcze jeden krok w tył, stanęła bokiem, później drugim, pogładziła długie hebanowe włosy i poprawiła nieistniejące fałdki w dopasowanej dzianinowej sukience z trójkątnym dekoltem, który odsłaniał jej bardzo długą szyję. Spojrzała na swoje odkryte kolana i wybrała kolejny numer telefonu.
– Anno, czy mogę przyjść do ciebie na kilka zabiegów? – Tym razem przybrała ton nieco bardziej proszący.
– Oczywiście. W czwartek mogę zarezerwować klinikę tylko dla ciebie. Tak od siedemnastej do dwudziestej pierwszej.
– Biorę! Potrzebuję odnowy. Moje kolana potrzebują odnowy… Są wyraźnie smutne…
– Kolana? – zdziwiła się Anna.
– Kolana i cała reszta. Porozmawiamy w czwartek!
Teraz Stella podeszła blisko do lustra i zaczęła przyglądać się swojej twarzy. Nie wyglądała na pięćdziesiąt lat, ale nie wyglądała także na dwadzieścia. Nie lubiła się starzeć i informacji o swoim wieku strzegła jak oka w głowie. Kara od dziecka mówiła do niej po imieniu i tylko nieliczni wiedzieli, że jest jej córką, a nie siostrą.
Zdjęła okulary, które maskowały zmęczone oczy. Kiedyś, gdy była jeszcze nieświadoma zniszczeń, jakie powodują uśmiech i nadmierna mimika, sprawiała bardziej przyjazne wrażenie. Teraz mleczna karnacja w zestawieniu z ciemnymi włosami i szafirowymi oczami nadawała jej wygląd królowej lodu. Nie jest źle, pomyślała. Miała niezwykły kształt oczu, który odziedziczyła po niej córka, delikatnie zadarty mały nos nastolatki i pełne usta. Nie ingerowała w swój wygląd chirurgicznie, ale regularnie korzystała z dobrodziejstw medycyny estetycznej w klinice Anny. Przyjaciółka uczyniła z Anclary markę o międzynarodowej renomie i znała wszystkie jej tajemnice, miejsce każdej nitki w jej twarzy, każdy mililitr wypełniaczy. Specjalnie dla niej zamykała na kilka godzin część placówki, do której prowadziło dyskretne wejście. Czasem wykonywała zabiegi w domu Stelli, bo gdy ta zauważyła potrzebę zwiększenia ich intensywności, postanowiła zainwestować w cały sprzęt i stworzyć profesjonalny gabinet u siebie – w ten sposób zapewniła sobie najwyższy komfort i anonimowość. Właśnie w najbliższych dniach spodziewała się dostawy niezbędnych urządzeń, ale to ręce Anny były niezastąpione i o nie głównie Stella dbała.
Stella zdążyła wrócić do biurka, gdy z hukiem otworzyły się drzwi i do środka wpadł rozczochrany zdyszany mężczyzna, a zaraz za nim przerażona asystentka, która ewidentnie miała problem z jego zatrzymaniem.
– Zostaw mnie, do cholery, i nie wchodź tu!
Mężczyzna uwolnił rękaw marynarki z chwytu asystentki i zatrzasnął przed nią drzwi tak, że nie było pewności, czy kobiety nimi nie uderzył.
– Dramat!!! Stella, mamy dramat!
Usiadł w jednym z trzech potężnych foteli w kształcie kostki z wyciętym siedziskiem.
– Nie możesz zmienić tych kremowych poduch do teleportacji i wstawić tu porządnych siedzisk? Jak ja mam wstać z tego gówna?
Fotele rzeczywiście były miękkie jak gąbka i człowiek zapadał się w nich nienaturalnie, ale nikomu nie przyszło do głowy, by głośno skrytykować ich jakość. Stella, lekko zszokowana tym wtargnięciem do jej gabinetu, ruszyła w kierunku mężczyzny i już miała na niego krzyknąć, kiedy ten się… rozpłakał.
– Nie dam rady! Tym razem polegniemy na całości… Kto nie sprawdził tej kurwy?! Jak mogliśmy przeoczyć taki detal?! Jak? Jesteśmy skończeni.
Czarny strój na połaci kremowej tapicerki sprawiał, że mężczyzna wyglądał jak żałobnik. Schował głowę w ramiona i skurczony jak diabeł, który przegrał kopę dusz w karty, syczał i jęczał na przemian z bólu.
Stella usiadła naprzeciwko. Poczuła niepokój. Hugo był jej prawą ręką od początku jej biznesu. Był najlepszy i najwierniejszy.
– Hugo! Opanuj się! Mów, do cholery, co się stało…
– Polegliśmy… Polegliśmy na dobre – powtórzył Hugo z opuszczoną głową. – Tego kontraktu nie powinniśmy podpisywać! Mówiłem… mówiłem, do cholery, że coś mi tu śmierdzi!
– Jakiego kontraktu?
– Z Adą!
Hugo zerwał się z fotela i zaczął krążyć nerwowo po liczącym dwieście metrów kwadratowych gabinecie. W końcu wszedł na skonstruowany pośrodku wybieg i zaczął przedstawienie. Uniósł ręce, chwycił się za włosy i zaczął je szarpać. Wszystkiemu dramaturgii dodawały płacz i wytrzeszczone czarne przerażone oczy. Raptem się uspokoił, wyjął chustkę z kieszeni spodni, wytarł nią twarz, wysmarkał nos i na bezdechu wydusił już w miarę spokojnie:
– Ada… Jesteśmy skończeni. Ta mała kurwa dała dupy poza nami i to wyszło… Są niepodważalne dowody… Ślub odwołany, a my musimy zapłacić karę. Pamiętasz jaką? Dziesięć milionów!!! Klient poinformował, że nas wykończy…
Stella poczuła zimny dreszcz na plecach.
– To prawda, stanęło na dziesięciu milionach… Ale byłam jej pewna jak nikogo! To nasza najlepsza wychowanka! Tyle lat jej poświęciłam i uwagi! Z własną córką nie spędzałam tyle czasu, ile z nią! Zaraz, zaraz… Spokojnie… To musi być jakaś pomyłka! – Stella mówiła do Hugona, ale tak naprawdę uspokajała siebie. – Poza tym dziesięć milionów to nie koniec świata!
– Stella!!! Re-pu-ta-cja! – przesylabizował Hugo. – Klient powiedział, że nas zniszczy! Rozumiesz, na kogo trafiło? Derek to wpływowa osoba o szerokich kontaktach – towarzyskich i biznesowych. Do tej pory mieliśmy nieposzlakowaną opinię! Mówiłem: nie bawmy się w te kategorie! Prędzej czy później wyjdzie na jaw, jaka to była pensjonarka!
– Ale ona była czysta! Nie angażowałam jej do żadnych zadań, które nadszarpnęłyby jej opinię. Była tylko ozdobą towarzystwa i zawsze grzecznie wracała do domu. Zainwestowałam w jej dwa kierunki studiów, kupiłam jej kawalerkę w Warszawie i brała udział tylko w prestiżowych wydarzeniach.
– Oficjalnie… – Hugo lekko się wyciszył.
– Co to znaczy oficjalnie? Przecież nie dostała nigdy żadnego zlecenia poza modelingiem!
– A pilnowałaś ją? Miała ochronę przez całą dobę?
– Czyś ty zwariował? Jaką ochronę? I po co? Wiedziała, do czego jest szykowana, i to był jej wybór! Ba, to był jej pomysł! Wychowywałam ją praktycznie od czternastego roku życia! Doskonale znałam jej priorytety!
– Priorytety – zadrwił Hugo. – Czyli złowić bogatego, wybitnie bogatego gościa i wyjść za niego za mąż.
– No właśnie! I co w tym złego?
Stella nie rozumiała ironii przyjaciela.
– Właśnie to, że ma już dwadzieścia sześć lat i uznała prawdopodobnie, że jest stara. Musiała szukać czegoś na własną rękę albo najzwyczajniej w świecie podobał jej się ten sport i zarabianie przy okazji niezłych pieniędzy. Dowody niestety są drastyczne i nie do podważenia.
– O jakie dowody chodzi? – Stella właśnie zdała sobie sprawę, że skupiła się na histerii Hugona, zamiast zapytać o szczegóły. – O czym my właściwie rozmawiamy?
– Derek wysłał mi pakiet zdjęć przyszłej żony podczas seksu zbiorowego z mężczyznami oraz Azjatkami. Zresztą ten mężczyzna też jest Azjatą.
Hugo otworzył komórkę i chwilę szukał w niej zdjęć, po czym podszedł do Stelli, podsunął jej aparat przed oczy i usiadł na oparciu jej fotela.
Stella milczała, wpatrując się w ekran…
– A to nie jest fotomontaż? Przecież dzisiaj wszystko można wyprodukować!
– Nie, sprawdziłem. Ale to nie jest koniec. Derek znalazł u niej drugi telefon, a tam… Tamte materiały są jeszcze gorsze!
– Jaki telefon? Co to za absurd?! Czekaj, a może Ada mu się znudziła i przygotował tę całą mistyfikację, żeby zwrócić nam towar i odzyskać kasę?
– Nie, Stello. Gdybym nie miał pewności, nie wszczynałbym alarmu. Zrozum, Ada prowadziła drugą grę…
Hugo wstał i zaczął wić się z irytacji jak wąż po pomieszczeniu.
– Derek kupił jej ostatnio na urodziny czerwone lamborghini…
– Przecież wiem! – wtrąciła się Stella.
– Nie przerywaj! – Hugo uniósł w nerwach dłoń. – Samochód zaraz po urodzinach trafił do firmy, która personalizuje auta, montując czujniki linii papilarnych właściciela.
– Jest coś takiego? – Stella znowu przerwała przyjacielowi, ale tym razem zła, że jej rolls-royce takich nie ma.
– Ssssstella… – zasyczał Hugo. Gdy ta tylko skuliła ramiona, kontynuował: – Po wszystkim odebrać auto i uruchomić system mogła tylko właścicielka. Ta oczywiście cała w skowronkach, omdlewając ze szczęścia, udała się do serwisu razem z Derekiem. Pech chciał, że w tym samym czasie w salonie zjawił się Song.
Stella aż podskoczyła.
– Ten zboczony Singapurczyk?
– Dlaczego zboczony? W końcu tacy jak on nakręcają nasz biznes.
– Błagam cię! Chciał zamówić nieletnie dziewczyny!
– A od kiedy masz z tym problem? – Hugo się zmarszczył.
– Nie mówię o szesnastolatkach, ale jedenastolatkach! Dziećmi nie operujemy!
– Fakt. Choć szesnastolatka to też jeszcze dziecko. W każdym razie kiedy piękna Ada weszła na swoich długich nogach do salonu, a jej przyszły mąż za nią na trochę krótszych, z biura wyłonił się Song, ciekaw, jak działa system, który sobie zażyczył w swoim nowym aucie. Panowie miło się przywitali, a Derek przedstawił mu swoją przyszłą żonę i pochwalił się jej prezentem urodzinowym. Ada była blada, ale podobno trzymała fason. Po chwili jednak rozbolała ją głowa i musiała wyjść na powietrze. Derek się przejął, a Song zaczął się śmiać. Wtedy Derek spytał Songa, czy ból głowy jego narzeczonej jest taki zabawny. Na co Singapurczyk odpowiedział, że ból głowy to nie, ale spodziewałby się raczej bólu dupy po ostrym seksie, jaki z nim i jego przyjaciółmi uprawiała Ada. Derek podobno rzucił się na Songa, ale gdy ochrona ich rozdzieliła, Song spokojnie wyjął telefon i pokazał zdjęcia i filmy z panną Adą w roli głównej…
– O matko… Ooo maaatko… – Stella poczuła, jak schodzi z niej powietrze. – Nie wierzę, że ta idiotka to zrobiła…
Wstała i wybrała numer Dereka. Spojrzała na zegarek – godzina była odpowiednia. Mężczyzna, o dziwo, odebrał.
– Derek, wiem, co się stało. Nie mam słów na to, żeby cię przeprosić… Derek, jesteś tam? Błagam, odezwij się… Czy mogę do ciebie przylecieć?
Mężczyzna milczał, a po chwili odpowiedział tylko jednym słowem i natychmiast się rozłączył:
– Tak.
CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI