Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Ogromny zbiór anegdot z różnych części świata , w których bohaterami są znane postaci historyczne. Wiele tu zabawnych historyjek a we wszystkich kryje się jakaś prawda o ludziach, ich emocjach, zachowaniach i charakterach. O naszych własnych przywarach także…!
Prawdę o nas samych najłatwiej przyjąć w formie żartobliwej, więc powtórzmy za M. Twainem - „Humor jest największym błogosławieństwem dla ludzkości”.
W czasie spotkania dziennikarzy z Woodym Allenem jeden z nich zapytał:
– A jak to wygląda, Woody, gdy całujesz dziewczynę w filmie? Czy jesteś wtedy uczuciowo zaangażowany?
– Raz pocałowałem Jeanne Moreau na ekranie i ani ona, ani ja nie przeżywaliśmy tego głębiej. Ale bileterzy odciągnęli mnie od ekranu i musiałem znów usiąść na swoim krześle.
Na pewnym oficjalnym przyjęciu kelner niechcący oblał szampanem łysinę premiera Winstona Churchilla i, przerażony, zastygł jak słup soli. Wokół zapanowała grobowa cisza. Po chwili odezwał się Churchill:
– Doprawdy, mój drogi, uważa pan, że to mi pomoże?
Po śmierci barona Rothschilda jeden z jego służących domu zauważył w tłumie jakiegoś człowieka, który rzewnie płakał. Zaintrygowany tym podszedł do niego i spytał:
– Czemu tak płaczesz? Czy jesteś może krewnym mojego pana?
– Niestety nie... i dlatego płaczę.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 403
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © 2020, Jolanta Szymska-Wiercioch, Wojciech Wiercioch
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw.
ISBN: 978-83-7779-665-8
Projekt okładki: Anna Slotorsz
Ilustracje wykorzystane na okładce: polona.pl (domena publiczna)
Korekta: Monika Czechowska
www.wydawnictwomg.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Weronika Panecka
Definicje
Anegdota to krótkie opowiadanie o charakterystycznym lub komicznym zdarzeniu, przedstawiające epizod z życia znanej postaci. Anegdota jest historyjką, którą wieńczy wyrazista puenta. Nie zawsze musi być jednak utworem satyrycznym czy żartobliwym – może przybrać formę refleksyjnej przypowieści.
Anegdotę można definiować lekko lub ciężko, płasko lub wzniośle, dowcipnie lub poważnie, mądrze lub głupio. Definicji płaskich i głupich nie będę przytaczać. Skupię się na tych lekkich i mądrych.
„Anegdoty są solą historii” – tak mawiał Winston Churchill. „Anegdota – dowcip w stanie spoczynku” (Antoni Regulski). Jan Trzynadlowski w Małych formach literackich pisze:
„Układ wielosytuacyjny, lecz jednozdaniowy jest anegdotą posiadającą kompozycję centryczną, o wyraźnie zaznaczonej poincie. Można powiedzieć, że w jakimś sensie ma ona budowę dramatyczną, tzn. że zdecydowanie zmierza ku zakończeniu, ku ostro zarysowanemu finałowi. O jej sensie przesądza finał, w którym właśnie ów sens się mieści”.
Cechy anegdoty
Anegdota to gatunek prozy narracyjnej (w literaturze ustnej i pisanej). Wyraża nieoficjalną, nieliczącą się z przyjętą ideologią ani nakazami przyzwoitości wizję świata. Często jest ważnym elementem kultury grup społecznych lub etnicznych. Zbiory anegdot tworzą nieraz cykle powiązane jakąś grupą postaci bądź powtarzającym się schematem sytuacyjnym (przykładowo: zbiory anegdot skupione wokół znanych postaci historycznych tworzą ich nieoficjalną legendę). Stanowią też element konstrukcyjny kronik, dzienników, pamiętników, biografii. Przenikają różnymi drogami do literatury – i funkcjonują w niej jako zbiory facecji, cykle anegdot rozrastające się w powieści (np. Dyl Sowizdrzał), nowele będące rozwinięciami anegdot (vide: G. Boccaccio, A. Czechow), wtrącenia w większych tekstach narracyjnych (vide: B. Brecht), humoreski i gawędy (vide: H. Rzewuski, J. Chodźko, M. Wańkowicz), dykteryjki i apoftegmaty.
Anegdota to zwięzły utwór oparty na grze słów, kalamburach, komizmie sytuacyjnym, paradoksach logicznych i groteskowych odwróceniach. Cechuje ją „zwięzłość i dobitność, a potem chyba trafność i zgodność z portretem duchowym przedstawionej osoby czy grupy osób albo społeczności” (Jerzy Łanowski). Właściwości języka tego gatunku literackiego to również żywy tok wypowiedzi, swobodna kompozycja, bezpośredniość, zwykłość, naturalność, charakter wspomnieniowy, bogactwo szczegółów, indywidualizacja wypowiedzi i sposobów myślenia.
Z anegdotą spokrewnione są aforyzmy i apoftegmaty, sentencje i slogany, bajki i przypowieści, obrazki i charaktery, przysłowia i fraszki, maksymy i dowcipy, koany i apokryfy. Istnieją też utwory, które bardzo trudno zaklasyfikować, przypisać do jakiegoś jednoznacznie określonego gatunku literackiego (vide: Gurdżijew, Bierdiajew, Gracian, Lichtenberg, Schopenhauer, Nietzsche, Montaigne, Chamfort, La Bruyére). Jan Trzynadlowski podaje taki przykład: „Przenikliwy La Bruyére kreślił nader realistyczne obrazki obyczajowe z życia będącego przedmiotem jego własnej obserwacji. Obrazki te, małe formy narracyjne, o układzie niemal fabularnym, zwykł zamykać tezami ogólnymi o charakterze sentencji. Tego typu całość to jakby »bajka prawdziwa«: część ilustracyjna, dowodowa, przykładowa oraz końcowy wniosek w postaci morału, sentencji o szerokim zasięgu filozoficznym i pragmatycznym. Realistyczny czas przeszły tych narracji stał się ostatecznie jedynie czasem konieczności dramatycznej, czas teraźniejszy tezy przeszedł w ponadczasowość twierdzenia filozoficznego. Zupełnie podobnie miałaby się rzecz, gdyby do maksym La Rochefoucaulda czy Chamforta »dodać« dowodowe obrazki”.
Na pograniczu anegdoty i aforyzmu umiejscowiony jest apoftegmat: zwięzłe i dobitne powiedzenie, trafnie dostosowane do sytuacji, często nawiązujące do przysłowia (zarówno formalnie, jak i treściowo) i zwykle przypisywane komuś (vide: Plutarch, Leonardo da Vinci, Erazm z Rotterdamu, Mikołaj Rej, Jan Kochanowski, Łukasz Górnicki).
Pochwała anegdoty
„Poznać głupiego po śmiechu jego” – głosi przysłowie. Analogicznie można by rzec: poznać mądrego po anegdocie jego. Żeby więc w tym kontekście pochwalić anegdotę, można by sformułować tezę, że anegdota pełni rolę diagnostyczną. A jako dowód podać chociażby słowa Fryderyka Nietzschego: „Na podstawie trzech anegdot można sobie wyrobić pogląd o człowieku”.
Nie da się ukryć, że oprócz diagnostycznej anegdota może również pełnić funkcję dydaktyczną i wychowawczą, bowiem kształtuje osobowość człowieka, jego intelekt i emocje, intuicję i wolę, spostrzegawczość i wrażliwość. Zmusza do myślenia, pozwala ująć problem w sposób skondensowany, ujawnia niespodziewane cechy zjawisk pozornie dobrze znanych, rozwija krytycyzm i przenikliwość umysłu. Testuje również nasze poglądy i wyobrażenia, wykazuje względność naszych pojęć o rzeczywistości, podważa ustalone hierarchie, prowokuje i kwestionuje stereotypy postaw, sposobów reagowania, myślenia i działania.
Czy to już wszystkie funkcje anegdoty? Nie. Pozostały jeszcze funkcje rozrywkowe, propagandowe (pedagogika, religia, polityka, reklama), psychoterapeutyczne (zdrowie psychofizyczne) i poznawcze (zmiana paradygmatu).
Oto opinie znawców tematu:
„Dla człowieka światowego zbiór anegdot to największy skarb, jeżeli potrafi je wtrącić w odpowiednich momentach podczas rozmowy” (Johann Wolfgang Goethe).
„Z anegdot można wiele dowiedzieć się nie tylko o życiu, ale także poznać historię i jej aktorów, jeżeli ich narodzinom tak często towarzyszyły dziejowe wydarzenia. Anegdoty tworzył najczęściej przypadek, a bogate w myśli mogą pełnić rolę sentencjonalnego przewodnika” (Tadeusz Linkner).
„Anegdota jest gatunkiem bardzo żywotnym, stanowi bowiem swoiście ukształtowany składnik autentycznej biografii. Tak współcześnie popularne i masowo wydawane pamiętnikarstwo nie może się obejść bez anegdoty, pełne niej są opowieści biograficzne oraz żywa tradycja różnorodnych środowisk, przede wszystkim zaś twórczych” (Jan Trzynadlowski).
„Pamiętajmy, że historia nie jest zbiorem faktów do nauczenia się na pamięć, jest raczej żywą tradycją, którą trzeba znać i czerpać z niej dla własnej korzyści” (Piotr Łopuszański).
Dowcip i mądrość
Panuje przekonanie, że to, co jest śmieszne, nie może być głębokie ani wyrafinowane, natomiast mądre musi być nudne i niezrozumiałe. Co z tego wynika? Satyra śmieszy – tylko śmieszy – nie jest więc traktowana poważnie… Paradoksalnie, już Mikołaj Gogol napisał: „Ze śmiechem nie ma żartów”. Czy można zatem z powagą podchodzić do zjawisk niepoważnych?
Satyrycy mają swoje getto i funkcjonują na obrzeżach literatury poważnej, a wszelkiej maści krytycy krytykują ich z lekceważącą powagą. A przecież satyra – prawdziwa satyra – jest prawdziwą literaturą. Przykładem mogą być fraszki Sztaudyngera, aforyzmy Leca, opowiadania Mrożka, felietony Gałczyńskiego czy Kisielewskiego, skecze Tuwima czy Słonimskiego.
Jean Paul wygłosił taką tezę: „Potępieni niech będą ci, którzy nie znają żartów, albowiem oni nie zrozumieją też powagi”. Dane środowisko, dany świat możemy zrozumieć tylko wtedy, gdy uda nam się zgłębić anty-środowisko, antyświat (vide: H. M. McLuhan). Dla świata powagi antyśrodowiskiem jest świat śmiechu. Można więc powiedzieć, że satyryk wytwarza dla nas antytezy, dzięki którym możemy zobaczyć tezy, i pokusić się o stwierdzenie, że kto nie ma poczucia humoru, nie posiada też poczucia rzeczywistości. Trzeba jednak pamiętać, że poczucie humoru to coś więcej niż mechaniczne powtarzanie dowcipów i skurcze przepony i mięśni mimicznych twarzy. „Pustka i czczość, gdy się uśmiechną, nie staną się jeszcze przez to uśmiechniętą mądrością” (Henryk Elzenberg).
Komizm to nie tylko rozrywka, zabawa czy relaks. Prawdziwy dowcip jest dzieckiem intelektu i refleksji – jest wiedzą. Wiedzą o podobieństwie różnych rzeczy i różnicy podobnych. Brak powagi jest więc czymś godnym powagi, a żart wypływa często z cierpienia i żarliwości. Doskonale wiedział o tym Mark Twain: „Istotne źródło śmiechu – to troska, a nie radość”.
Anegdoty powinny bawić i zarazem uczyć, a nawet leczyć (vide: gelotologia – terapia śmiechem). Śmiech dla samego śmiechu to zjawisko… śmiechu warte. Hugo Steinhaus, wybitny matematyk, aforysta i humorysta, stwierdził: „Dowcip, który jest tylko dowcipem, nie jest dowcipem”. Śmiech ma właściwość przywracania nam równowagi psychicznej, rozprasza nudę, uczy umiejętności dystansowania się od własnych niepowodzeń, a ponadto jest obroną przed agresją i autoagresją. Rozładowuje uczucie niezadowolenia, bezsilnego gniewu, może być rekompensatą za niepowodzenia, trudy, krzywdy czy rozczarowania. Jawi się również jako skuteczne narzędzie walki społecznej: walki z głupotą i niegodziwością.
Śmiejmy się! Wyśmiewajmy to, co pretensjonalne, banalne, ograniczone, a zarazem pełne pychy, gniewu, chciwości i zawiści. Śmiejmy się! „Przyszłość należy do lwów, które umieją się śmiać” (Zaratustra).
Śmiechu i grzechu warte
Życie to opowieść – scenariusz dramatu ludzkiej egzystencji. Każde życie jest opowieścią (biografią, legendą, mitem, powieścią), utkaną z wielu różnych pod-opowieści, wątków, zdarzeń, przypowieści, opowiadań, anegdot. Poznanie i przeżycie cudzej opowieści wzbogaca nas, inspiruje i pozwala w większym stopniu być autorem, kreatorem historii własnego życia.
Jon Kabat-Zinn, współczesny amerykański terapeuta, specjalista w zakresie uważności, czyli sztuki, której opanowanie prowadzi do redukcji stresu, zwalczenia stanów lękowych, a nawet bólu i różnych dolegliwości, napisał: „Opowieści są tak dawne jak sam umysł. Możemy powiedzieć, że język rozwinął się, byśmy mogli opowiadać swoje opowieści. Są one sposobem organizowania naszych myśli, przechowywania ich w pamięci oraz przekazywania kolejnym pokoleniom doświadczeń społeczeństwa”. Ten naukowiec z Centrum Medycznego Uniwersytetu Massachusetts tak kontynuuje swoją pouczającą naukową wypowiedź: „Opowieści są farmakopeą, magazynem kultury i mądrości. Są nie tylko strawą dla duszy: są dla niej również lekiem. Należy o nich rozmyślać, medytować, odwiedzać je w milczącej kontemplacji”.
W naszym obszarze kulturowym (Europa, USA) anegdota jest krótką historyjką, którą zamyka dosadna puenta. Anegdoty europejskie i amerykańskie są zazwyczaj komicznymi opowiastkami. Ich zadaniem jest bawić i – ewentualnie (choć niekoniecznie) – uczyć. Anegdota bowiem nie zawsze musi być utworem żartobliwym czy satyrycznym. Może przybierać formę refleksyjnej przypowieści, przekazującej istotne nauki duchowe i wskazującej drogę do wewnętrznej przemiany czy transmutacji (transmutacjonizm jest nową, interdyscyplinarną teorią, osnutą wokół pojęcia transmutacji, duchowego przeistoczenia). Anegdoty zachodnie są najczęściej błyskotliwymi dialogami, których aktorami są wybitni artyści, naukowcy, politycy, ludzie Kościoła czy przedstawiciele mediów. Natomiast anegdoty Wschodu pełnią zazwyczaj funkcję opowieści inicjacyjnych; są zapisem spotkań mistrza i ucznia. Mistrz tak prowadzi rozmowę, by adept danej szkoły duchowości ujrzał nowy aspekt rzeczywistości i zdobył wgląd we własną duszę. Nie jest to więc wesoła konwersacja salonowa, zwieńczona paradoksalną puentą (choć paradoks jest często zasadniczym elementem konstrukcyjnym tych intelektualnych zmagań).
Znawca anegdot – gawędziarz lub pisarz – ma taką oto misję życiową: zmienić siebie, wspiąć się na wyższy szczebel rozwoju intelektualnego i moralnego. Zaczyna więc swoim życiem i swoją twórczością realizować coraz wyższe wartości. Wartości niższe (hedonistyczne, utylitarne, witalne) zaczyna traktować jako konieczność i punkt wyjścia, a wartości wyższe (duchowe i transcendentne) stają się jego wyzwaniem i celem. Stopniowo staje się mistrzem, nauczycielem, mędrcem. Jako przywódca czy charyzmatyk może pokierować rozwojem innych. Wpływając na swoich czytelników czy słuchaczy, powinien umiejętnie posługiwać się tworzywem anegdoty, apoftegmatu, aforyzmu.
Stosowanie tych sugestywnych „małych form literackich” zalecały już starożytne podręczniki retoryki i stylistyki. Stopień nasycenia przemowy lub artykułu prasowego konstrukcjami o charakterze aforyzmów i anegdotycznymi egzemplifikacjami stanowi o merytorycznej wielkości i atrakcyjności stylistycznej tych wytworów językowych. Wybitni mówcy i publicyści twierdzą, że nic tak nie ubarwia publicznego wystąpienia czy artykułu promującego jakieś idee, jak zacytowanie celnego aforyzmu lub przytoczenie dowcipnej anegdoty. Nic tak nie trafia do wyobraźni czytelników i słuchaczy, jak refleksyjna nutka zamknięta w aforystycznym zdaniu lub anegdotycznym czy apoftegmatycznym obrazie.
Historia bywa nudną nauczycielką życia. Dobrze więc, gdy jest wspierana przez anegdotę – wesołą, inteligentną guwernantkę – mogącą być uroczą przewodniczką i pośredniczką, która ułatwi nam nawiązywanie bliższych więzi z geniuszami, wodzami, świętymi i szaleńcami wszystkich krajów i epok.
W szerszej perspektywie
Anegdota – jak baśń, mit, przypowieść, nowela – jest biograficzną lub fikcyjną opowieścią, kierunkowskazem na drodze rozwoju duchowego. Żeby jednak mogła efektywnie spełniać swoje zadanie, musi być właściwie rozumiana i przeanalizowana zgodnie z zasadami sztuki interpretacji (vide: hermeneutyka, egzegeza).
Interpretacja to metoda poszukiwania i/lub odkrywania psychologicznego znaczenia indywidualnych przeżyć, doświadczeń, wyobrażeń, wspomnień, marzeń sennych, objawów zaburzeń oraz wytworów sztuki narracyjnej, jakimi są baśnie, mity, przypowieści, opowiadania czy anegdoty. Carl Gustav Jung pisał, że interpretacja tych penetrujących świadomość i podświadomość treści dokonuje się za pomocą analizy i syntezy znaczeń w oparciu o założenia teoretyczne (np. koncepcje archetypów czy kompleksów psychicznych) i dodatkowe metody poszerzające poszukiwany sens (vide: wolne skojarzenia, amplifikacja, aktywna wyobraźnia). Jungowska hermeneutyka łączy podejście analityczne z podejściem syntetycznym (anagogicznym). Treść interpretowanej anegdoty, przypowieści bądź legendy może być jednoznaczna (znaki) lub wieloznaczna (symbole).
Odszyfrowanie kodu narracji literackiej prowadzi nas do odkrycia znaczenia istotnych przeżyć, a to wiedzie nas na wyższy poziom rozwoju osobowości. Celem kontaktu z ezoterycznymi anegdotami jest bowiem indywiduacja – proces transformacji osobowości. Odkrywanie sensu treści psychicznych, będących elementem zaburzeń psychiki, może być skuteczną terapią (vide: biblioterapia – leczenie za pomocą przyswajanych tekstów literackich).
Zdaniem Junga, oddziaływanie symboli kultury może doprowadzić do inflacji, stanu podwyższonej energii, wyobraźni i aktywności „ja” (fascynacji). A taki stan inflacji – wywołany na przykład kontaktem z anegdotami mistrzów zen, chasydów czy sufich – pozwala odkryć metafizyczny i mistyczny sens archetypów (psychoidalnych wzorców myślenia, przeżywania i zachowania), odsłaniając ich inspirujące i pobudzające do twórczego działania znaczenie.
Każda tradycja religijna lub ezoteryczna snuje opowieści, by nie doprowadzać swoich wyznawców do utraty więzi z archetypami (obrazami tworzącymi nieświadomość zbiorową). Interpretacja sensu tych inicjacyjnych opowieści powinna prowadzić do asymilowania dostępnych w kulturze znaczeń zbiorowych i kształtowania „skryptów życiowych” czy mitów osobistych. Natomiast brak kontaktu ze „znaczącymi narracjami” może prowadzić do alienacji ego, do stanu duchowego wyjałowienia, spadku energii, poczucia izolacji i blokady wyobraźni. Dewaluacja znaczenia narracji mitycznej czy literackiej sprawia, że człowiek przestaje konfrontować się z własnym wnętrzem i otoczeniem społecznym i zatraca zdolność do funkcjonowania w sposób planowy, spójny, wyrazisty i twórczy. Człowiek, odcięty od źródeł anegdot i opowiadań, karłowacieje; jego egzystencja staje się powierzchowna, szara, banalna, mechaniczna. To zatrzymanie rozwoju duchowego ogranicza człowieka do wartości dotyczących własnego „ja” (egoizm) oraz konwencjonalnych, automatycznych, szablonowych form zachowania społecznego.
By żyć w sposób wolny i kreatywny, trzeba kształtować własną opowieść, kreować osobistą legendę. Świadome budowanie własnej egzystencji powinno się opierać na poznaniu symboli zawartych w kulturze, sztuce, języku, rytuale oraz indywidualnej ekspresji. Warunkiem pozyskania i wykorzystania mocy płynącej z archetypów jest ich zgłębienie – poprzez zrozumienie symboli, które są ich przejawem. Symbole są więc nośnikiem znaczenia podstawowych archetypów oraz struktur odczuwania i myślenia, a podlegają poznaniu drogą interpretacji (vide: Jung, Eliade, Gurdżijew, Steiner, Bierdiajew). Działają inspirująco i integrująco na procesy psychiczne.
Warto skorzystać z wielowiekowych doświadczeń teoretyków i mistrzów krytyki literackiej. Ustalili oni następujące poziomy interpretacji tekstu: literalny, analogiczny, moralny, anagogiczny. Najlepiej prześledzić te stopnie zapoznawania się z przekazem kulturowym na przykładzie mitologii.
Aspekt mitologiczny
W starożytności anegdota była ważnym elementem nauczania teorii i praktyki (etyki i retoryki) mądrego życia. Historyjki z życia herosów i nieprzeciętnych ludzi stawały się przykładami do naśladowania oraz argumentami w dyskusjach filozoficznych i debatach politycznych. Współczesna szkoła, niestety, odchodzi od tych dobrych, sprawdzonych wzorców i wtłacza w młode umysły przytłaczającą masę suchych, szczegółowych, nudnych i niepotrzebnych informacji. „Anegdota silnie działała i działa na słuchacza i czytelnika, stąd jej nieprzemijająca aktualność i dlatego na przykład podręczniki języków starożytnych, z chwilą gdy w imię szczytnych zasad pedagogicznych zarzuciły i powiastkę mitologiczną, i anegdotę historyczną, stały się nieraz tak okropnie nudne” (Jerzy Łanowski).
Dziecko i mało wprawiony czytelnik odbierają opowieści (o bogach i herosach) literalnie – dosłownie, naiwnie. Wierzą w realne istnienie nieśmiertelnych osób i namacalne sterowanie przez nich procesami przyrodniczymi i społecznymi, a gdy rozwinie się u nich pewien stopień krytycznego myślenia, rzucają w kąt te zmyślone „bajeczki” o nieziemskich istotach.
Analogiczny poziom interpretacji mitów, legend, bajek czy anegdot to szkolny i uniwersytecki etap rozwoju intelektualnego. Uczeń i student dowiadują się wówczas, że jacyś Grecy czy Rzymianie oddawali cześć jakimś bogom i wypraszali za ich wstawiennictwem różne łaski i dary. Znajomość mitologii jawi się często młodym ludziom jako istotny aspekt wykształcenia, niemający jednak wpływu na ich osobiste życie (no, chyba że umożliwia sukces w jakimś teleturnieju).
Czy zatem studiowanie historii i opowieści o ludziach i nadludziach ma dla nas jakieś znaczenie? Czy może nas czegoś nauczyć? Oto jest pytanie! Pytanie interdyscyplinarne. I jednocześnie zadanie moralne. Carl Gustav Jung przekonywał (po wieloletnich dogłębnych i bolesnych badaniach), że panteon starożytnych bóstw mieści się w przestrzeni naszej współczesnej psychiki i okazuje się adekwatnym opisem jej struktury i funkcjonowania. Pisał: „To, jak wewnętrznie siebie postrzegamy, i to, jakim jawi się sobie człowiek sub specie aeternitatis, może być wyrażone poprzez mit. Mit jest bardziej indywidualny i wyraża życie znacznie dokładniej niż nauka. Nauka działa poprzez generalizacje, które są zbyt ogólnikowe, by oddać subiektywną złożoność jednostkowego życia”. I właśnie na tym polega moralny poziom interpretacji. Mity, opowiadania i anegdoty to nie tylko historyjki o postaciach prawdziwych i wymyślonych – to opowieści o możliwościach i złudzeniach każdego człowieka, o tęsknotach i klęskach każdego z nas.
Anagogiczny (mistyczny) poziom egzegezy jest celem dla najbardziej wytrwałych. Uczniowie wiedzy tajemnej i początkujący mistycy zapoznają się z zagadkowymi opowieściami lub uczestniczą w tajemniczych wydarzeniach, które stają się inicjacyjnymi anegdotami dla kolejnych pokoleń poszukiwaczy prawdy. Mają je analizować, medytować, kontemplować. Efektem tej pracy duchowej powinna być deautomatyzacja, odwarunkowanie, iluminacja, odrodzenie, transformacja osobowości. Wnikliwe zgłębienie anegdoty prowadzi do przemodelowania stylu postrzegania rzeczywistości i sposobu radzenia sobie z nią. Właściwie przemyślana i przeżyta anegdota może stać się mikrokosmosem, który potrafi odzwierciedlić uniwersalne prawa makrokosmosu. Ten poziom osiągają adepci ezoteryki religijnej (vide: w chrześcijaństwie – uczniowie Gurdżijewa, Steinera, Bierdiajewa; w judaizmie – chasydzi; w islamie – sufi; w buddyzmie – uczniowie zen).
Instrukcja obsługi anegdoty
Jak wspinać się po tych szczeblach wtajemniczeń? Jakie ćwiczenia duchowe stosować? Transmutacjonizm proponuje wykorzystanie treningów zaadaptowanych z tradycji monastycznej. Układają się one w specyficzną „instrukcję obsługi anegdoty”.
Uważny, żarliwy czytelnik powinien pokonać cztery stopnie duchowe: lectio, oratio, meditatio, contemplatio.
Lectio to czytanie, dokładne zaznajamianie się z tekstem. Oratio jest utrwalaniem przeczytanej opowieści. Można ją sobie powtórzyć w duchu, można ją komuś zrelacjonować, można też zapisać ją w notatniku czy osobistym dzienniku. Opowiadanie historyjki jest odpowiadaniem na pytania, które ona stawia. Tak dochodzimy do kolejnego etapu. „W meditatio, jako stopniu trzecim, człowiek daje po prostu działać temu słowu, które przeczytał. Przestaje czytać i pozwala, aby słowo wprowadziło go w skupione milczenie, w którym to słowo może przeniknąć całe serce i je przemienić. Człowiek nie potrzebuje już wcale wypowiadać jakichś słów, ale w milczeniu pozostaje pod wrażeniem słowa” (Anselm Grün). Czytanie prowadzi nas na kolejny stopień – contemplatio. Do medytacji, rozmyślania. W tym stanie należy z największą pilnością badać własne pragnienia i postawy, bo myśli i czyny innych mają nam, właśnie nam, dawać do myślenia. Należy wówczas przekroczyć ograniczenia przestrzeni i czasu (uwarunkowań historycznych i geograficznych anegdoty), przekroczyć granice, czyli wejść w przestrzeń, gdzie kończą się obrazy, pojęcia i myśli.
Wymienione wyżej stopnie wtajemniczenia w przekaz kulturowy są z sobą integralnie związane: czytanie bez medytacji jest jałowe, rozmyślanie bez czytania – narażone na błędy, mówienie bez rozmyślania – puste, rozmyślanie bez mówienia – bezowocne. Żarliwa oracja prowadzi do kontemplacji, a głęboka kontemplacja jest niezbędnym warunkiem twórczego mówienia i pisania.
Bilans
Anegdoty nie tylko opisują, ale i kreują rzeczywistość; nie tylko pomagają nam przeniknąć mroki przeszłości, ale i umożliwiają transgresję futurystyczną, podróż w stronę przyszłości. Prezentują nam osobowości legendarne, archetypowe. Budują również strategię autokreacji i autopromocji. Bo gdy jakaś wybitna osobowość chce wywrzeć wpływ na życie kultury, musi kształtować własną legendę, prowokując opinię publiczną ekscentrycznym zachowaniem i kontrowersyjnymi wypowiedziami, tworząc materię i formę osobliwych zdarzeń, które kiedyś – po wielu latach – znajdą się w antologiach anegdot i będą skutecznie rozbijać mechaniczne działania i szablonowe sposoby myślenia czytelników.
Od stuleci mnożą się więc historie i opowieści, postawy i przykłady. Reasumując: „Historia to filozofia w przykładach”, jak mawiał Dyonusius. Warto więc nie tylko czytać anegdoty, ale również żyć lekko, finezyjnie, z zachowaniem humorystycznego dystansu do najnudniejszych i najboleśniejszych nawet spraw. I codziennie pamiętać o niniejszych słowach Marka Twaina: „Humor jest największym błogosławieństwem dla ludzkości”.
Wojciech Wiercioch
Kraków, 23 IV 2020 r.
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej
Dostępne w wersji pełnej