Aronia. Uzdrawiająca moc - Agata Lewandowska - ebook

Aronia. Uzdrawiająca moc ebook

Agata Lewandowska

0,0

Opis

Kiedy zapytasz naukowców, jakie owoce są najzdrowsze na świecie, bez wahania wskażą nie egzotyczne jagody z Ameryki Południowej, tylko właśnie aronię. Te niepozorne i nadal niedoceniane owoce są źródłem ogromnych ilości składników prozdrowotnych, między innymi polifenoli. W jednym z badań wykazano, że w aronii znajduje się około dziesięciu razy więcej polifenoli niż w pozostałych badanych owocach jagodowych. To dzięki nim aronia ma wiele pozytywnych właściwości dla zdrowia człowieka. Ochrona serca i układu krążenia, zapobieganie nowotworom, wspomaganie odporności i utrzymanie prawidłowej masy ciała to jedne z wielu supermocy tego wspaniałego owocu.

 

Z książki dowiesz się, jakie właściwości prozdrowotne ma aronia, kiedy warto ją stosować, czy są przeciwwskazania do jej spożywania i jak wykorzystać potencjał leczniczy i kulinarny tych owoców.

 

Agata Lewandowska – dietetyczka z kilkunastoletnim doświadczeniem, autorka ponad 20 poradników dietetycznych. Absolwentka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, SGGW oraz podyplomowych studiów z psychodietetyki na SWPS, ukończyła też liczne kursy i szkolenia. Pisze artykuły, prowadzi warsztaty, wykłady i webinary.

 

 Patronat medialny:

www.poradnikzdrowie.pl

www.dietetycy.org.pl

www.hellozdrowie.pl

www.beszamel.pl

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 67

Rok wydania: 2025

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Od autorki

Nau­kowcy za­py­tani o to, ja­kie owoce obiek­tyw­nie są naj­zdrow­sze, bez wa­ha­nia wska­zują m.in. aro­nię, czarny bez, ro­kit­nik, dziką różę, ja­gody lub je­żyny. Są one źró­dłem ogrom­nej liczby skład­ni­ków prze­ciw­utle­nia­ją­cych, m.in. po­li­fe­noli (w tym róż­nych fla­wo­no­idów, np. an­to­cy­ja­nów). W jed­nym z pro­jek­tów ba­daw­czych, w któ­rym oce­niano za­war­tość po­li­fe­noli w so­kach z czte­rech ro­dza­jów ma­łych ja­gód, oka­zało się, że w aro­nii było ich aż około dzie­się­cio­krot­nie wię­cej niż w po­zo­sta­łych ba­da­nych owo­cach.

An­to­cy­jany (bę­dące jed­no­cze­śnie ciem­no­fio­le­to­wymi barw­ni­kami) to główne skład­niki, które przy­czy­niają się do ak­tyw­no­ści prze­ciw­u­tle­nia­ją­cej i prze­ciw­za­pal­nej owo­ców ja­go­do­wych oraz przy­no­szą ogólne ko­rzy­ści zdro­wotne wy­ni­ka­jące ze spo­ży­wa­nia ich eks­traktu. Mają one dużą ak­tyw­ność bio­lo­giczną i wy­ka­zują ni­ską tok­sycz­ność, dla­tego ba­da­cze in­te­re­sują się nimi w kon­tek­ście pro­fi­lak­tyki i le­cze­nia cho­rób prze­wle­kłych, w tym oty­ło­ści, cu­krzycy, cho­rób ser­cowo-na­czy­nio­wych, cho­rób oczu, a także no­wo­two­rów. An­to­cy­jany, które znaj­dują się w aro­nii, wy­stę­pują też w in­nych ciem­no­fio­le­to­wych oraz czer­wo­nych owo­cach, np. ja­go­dach, je­ży­nach, czar­nym bzie, a także bo­rów­kach, ma­li­nach, tru­skaw­kach lub wi­no­gro­nach. Jest to je­den z głów­nych po­wo­dów, dla któ­rego owoce ja­go­dowe uważa się za bar­dzo zdrowe i war­to­ściowe w die­cie. Anto­cy­jany znaj­dziemy też w nie­któ­rych wa­rzy­wach – np. w czar­nej mar­chwi lub czer­wo­nej ka­pu­ście. Są od dawna sze­roko sto­so­wane jako barw­niki spo­żyw­cze na­tu­ral­nego po­cho­dze­nia i po­wszech­nie uzna­wane za bez­piecz­niej­sze niż barw­niki syn­te­tyczne. Ame­ry­kań­ska Agen­cja ds. Żyw­no­ści i Le­ków (FDA) do­pusz­cza do sto­so­wa­nia kon­cen­traty so­ków owo­co­wych i wa­rzyw­nych (np. z czar­nej mar­chwi) za­wie­ra­jące an­to­cy­jany jako na­tu­ralne barw­niki spo­żyw­cze.

Kilka słów o roślinie, jaką jest aronia

Aro­nia czarna, któ­rej ła­ciń­ska na­zwa to Aro­nia me­lano­carpa, jest wie­lo­let­nim krze­wem z ro­dziny Ro­sa­ceae. Wy­wo­dzi się z Ame­ryki Pół­noc­nej. Do Eu­ropy spro­wa­dzono ją na po­czątku XX wieku. Obec­nie aro­nia czarna upra­wiana jest na ca­łym świe­cie, jed­nak naj­więk­szą po­pu­lar­no­ścią cie­szy się w pół­noc­nych kra­jach Eu­ropy, ta­kich jak Ło­twa, Li­twa, Es­to­nia, Da­nia i Szwe­cja, a także w pań­stwach wschod­niej i środ­ko­wej Eu­ropy, ta­kich jak Niemcy, Cze­chy, Buł­ga­ria, Pol­ska i Ser­bia. Pol­ska jest naj­więk­szym na świe­cie pro­du­cen­tem aro­nii – od­po­wiada za pra­wie 90% świa­to­wej pro­duk­cji. Bar­dzo dużo krze­wów aro­nii z prze­zna­cze­niem prze­my­sło­wym upra­wia się też w Ro­sji. Co cie­kawe, oprócz aro­nii czar­nej ist­nieją też jej inne, mniej po­pu­larne od­miany: czer­wona – Aro­nia ar­bu­ti­fo­lia, a także pur­pu­rowa – Aro­nia pru­ni­fo­lia. Krzewy aro­nii mają dużą to­le­ran­cję na zimno i są ro­śli­nami od­por­nymi, więc mogą być upra­wiane w trud­nych wa­run­kach i chłod­niej­szym kli­ma­cie. Do­ra­stają do wy­so­ko­ści 2–3 me­trów. Pod­czas kwit­nie­nia (od maja do czerwca) ob­sy­pują się bal­da­chami skła­da­ją­cymi się z 20–30 ma­łych bia­łych kwia­tów, na miej­scu któ­rych póź­niej doj­rze­wają owoce w po­staci czar­nych ja­gód o śred­nicy 6–13 mi­li­me­trów. Owoce aro­nii przy­po­mi­nają wy­glą­dem czarną po­rzeczkę.

Ze względu na kwa­śno-gorzki, cierpki smak i silne wła­ści­wo­ści ścią­ga­jące owoce aro­nii rzadko są ja­dane na su­rowo, tak jak np. bo­rówki, po­rzeczki lub ja­gody. Aro­nia jest wy­ko­rzy­sty­wana głów­nie w prze­two­rach – so­kach, sy­ro­pach, dże­mach, so­sach owo­co­wych, na­po­jach, po­wi­dłach oraz ga­la­ret­kach. Su­szone owoce wy­ko­rzy­stuje się jako skład­nik na­pa­rów owo­co­wych i do­da­tek sma­kowy do her­bat. Jest też czę­sto uży­wana do wy­robu na­po­jów al­ko­ho­lo­wych – win owo­co­wych, na­le­wek, li­kie­rów i wó­dek.

Prozdrowotne składniki owoców aronii

Głów­nymi skład­ni­kami aro­nii o po­ten­cjale proz­dro­wot­nym lub die­te­tycz­nym są:

wi­ta­mina C (która zwal­cza wolne rod­niki, sprzyja re­ge­ne­ra­cji oraz pracy układu od­por­no­ścio­wego, a także pro­duk­cji ko­la­genu w tkan­kach, np. skóry),

po­li­fe­nole (np. kwasy fe­no­lowe, an­to­cy­jany, pro­cy­ja­ni­dyny, fla­wa­nole i fla­wo­nole. Cał­ko­wita za­war­tość fe­noli, fla­wo­no­idów i pro­an­to­cy­ja­ni­dyn w eks­trak­cie z aro­nii jest aż około czte­ro­krot­nie wyż­sza niż w eks­trak­cie z bo­rówki czar­nej, rów­nież uwa­ża­nej za bar­dzo zdrowy owoc),

związki mi­ne­ralne (np. cynk, ma­gnez, se­len, miedź, man­gan, że­lazo), które są nie­zbędne do wy­twa­rza­nia waż­nych en­zy­mów w or­ga­ni­zmie,

błon­nik po­kar­mowy (który wy­miata z je­lit resztki po­karmu i pro­dukty prze­miany ma­te­rii, a także jest po­żywką dla do­brych dla nas bak­te­rii),

kwasy or­ga­niczne (mo­gące ob­ni­żać in­deks gli­ke­miczny po­siłku i zmniej­szać skok po­ziomu cu­kru we krwi po jego spo­ży­ciu).

Głów­nymi po­li­fe­no­lami uwa­ża­nymi za źró­dło su­per­mocy aro­nii są an­to­cy­jany, spo­śród któ­rych zi­den­ty­fi­ko­wano m.in. cy­ja­ni­dyno-3-O-ga­lak­to­zyd i cy­ja­ni­dyno-3-O-ara­bi­no­zyd – jedne z naj­waż­niej­szych związ­ków o dzia­ła­niu proz­dro­wot­nym.

Owoce aro­nii za­wie­rają rów­nież po­tas i wapń, nie­wielką ilość wi­ta­min z grupy B (w tym kwas fo­liowy), wi­ta­minę E oraz dość dużo wi­ta­miny K (pod wzglę­dem za­le­ca­nego dzien­nego spo­ży­cia).

Jak działa aronia?

Wła­ści­wo­ści aro­nii są zbli­żone do wła­ści­wo­ści in­nych owo­ców ja­go­do­wych, ale sil­niej­sze ze wzglę­du na więk­szą za­war­tość skład­ni­ków bio­ak­tyw­nych. Okre­śla się je jako:

– prze­ciw­u­tle­nia­jące (an­ty­ok­sy­da­cyjne), czyli od­po­wie­dzialne za neu­tra­li­za­cję wol­nych rod­ni­ków i re­ak­tyw­nych form tlenu, które szko­dli­wie dzia­łają na or­ga­nizm – mogą bo­wiem przy­spie­szać sta­rze­nie się, a także po­wo­do­wać uszko­dze­nie po­szcze­gól­nych ko­mó­rek, a w dal­szej per­spek­ty­wie ob­ni­żać funk­cjo­nal­ność na­rzą­dów i ukła­dów w na­szym or­ga­ni­zmie lub zwięk­szać ry­zyko cho­rób;

– prze­ciw­za­palne, co ozna­cza, że skład­niki ro­śliny ak­tyw­nie wpły­wają na pro­cesy za­cho­dzące w ciele czło­wieka, m.in. na funk­cjo­no­wa­nie układu od­por­no­ścio­wego. Mogą one tak ste­ro­wać na­szą we­wnętrzną re­gu­la­cją, że po­ma­gają wy­ci­szać przy­kre ob­jawy cho­rób za­pal­nych i za­po­bie­gać ich nie­ko­rzyst­nym skut­kom.

Dlaczego potrzebujemy przeciwutleniaczy?

Wolne rod­niki to po­ję­cie, które czę­sto po­ja­wia się w pra­sie ko­lo­ro­wej i re­kla­mach. Przed­sta­wia się je jako coś szko­dli­wego, czego na­leży się wy­strze­gać. Mało kto jed­nak wie, czym tak na­prawdę są i że cza­sem mogą być przy­datne. Wolne rod­niki są sub­stan­cjami bar­dzo re­ak­tyw­nymi. Re­agują z in­nymi czą­stecz­kami, roz­ry­wa­jąc ist­nie­jące mię­dzy nimi wią­za­nia (stąd wła­śnie okre­śle­nie re­ak­tywne). Wolne rod­niki tle­nowe na siłę przy­łą­czają tlen, tam gdzie nie jest wcale po­trzebny (na­zy­wamy to re­ak­cją utle­nia­nia lub oksy­da­cji). W ten spo­sób uszka­dzają lub nisz­czą ko­mórki (co może pro­wa­dzić do czę­ścio­wej lub cał­ko­wi­tej utraty ich funk­cji, a na­wet do mu­ta­cji, która może dać po­czą­tek no­wo­two­rowi). Wolne rod­niki po­wstają w or­ga­ni­zmie w na­stęp­stwie dzia­ła­nia me­ta­bo­li­zmu, ale też np. w cza­sie in­fek­cji. Mogą też być do­star­czane z oto­cze­nia, np. na sku­tek za­nie­czysz­cze­nia śro­do­wi­ska. Nie­które z wol­nych rod­ni­ków za­li­czają się do grupy re­ak­tyw­nych form tlenu (RFT) – jed­nak są też RFT, które we­dług kla­sy­fi­ka­cji che­micz­nej nie są wol­nymi rod­ni­kami, ale rów­nież są szko­dliwe. Po­nadto ist­nieją także wolne rod­niki tłusz­czowe i re­ak­tywne formy azotu, które rów­nież mogą dzia­łać szko­dli­wie na nasz or­ga­nizm. Po­wyż­sze po­ję­cia czę­sto są my­lone w pu­bli­ka­cjach po­pu­lar­no­nau­ko­wych i me­diach. Dla nas ich kla­sy­fi­ka­cja i de­fi­ni­cja są mniej istotne, więc nie bę­dziemy się na tym sku­piać. Waż­niej­sze są kon­se­kwen­cje ich du­żego na­gro­ma­dze­nia w or­ga­ni­zmie.

Nad­miar wol­nych rod­ni­ków i RFT może pro­wa­dzić do nisz­cze­nia struk­tur ko­mór­ko­wych. Ich szko­dliwe dzia­ła­nie po­lega np. na utle­nia­niu bia­łek, li­pi­dów lub uszka­dza­niu DNA (wszyst­kie te me­cha­ni­zmy pro­wa­dzą do uszka­dza­nia na­szych ko­mó­rek i za­bu­rze­nia ich funk­cjo­no­wa­nia). Je­śli w or­ga­ni­zmie jest zbyt dużo wol­nych rod­ni­ków i RFT, może roz­wi­jać się stan za­palny, który zwięk­sza ry­zyko wy­stą­pie­nia wielu za­bu­rzeń i cho­rób, a także przy­spie­sza sta­rze­nie.

Nasz or­ga­nizm po­trafi wy­twa­rzać en­zymy prze­ciw­u­tle­nia­jące (an­ty­ok­sy­da­cyjne), które usu­wają nad­miar re­ak­tyw­nych form tlenu, w tym wol­nych rod­ni­ków. Z po­mocą przy­cho­dzą też prze­ciw­u­tle­nia­cze (an­ty­ok­sy­danty), które do­star­czamy or­ga­ni­zmowi wraz z żyw­no­ścią. Z wie­kiem pro­duk­cja en­zy­mów ma­leje. Je­śli na­ra­żamy się na za­nie­czysz­cze­nia śro­do­wi­ska i do­dat­kowo na­sza dieta jest źle zbi­lan­so­wana (do pro­duk­cji wy­żej wspo­mnia­nych en­zy­mów po­trzebne są kon­kretne skład­niki mi­ne­ralne – np. se­len, cynk czy miedź), or­ga­nizm może nie po­ra­dzić so­bie z du­żym na­tę­że­niem szko­dli­wych re­ak­cji utle­nia­nia.

Kiedy rów­no­waga po­mię­dzy ilo­ścią re­ak­tyw­nych form tlenu a zdol­no­ścią ich neu­tra­li­za­cji jest za­chwiana, do­cho­dzi do sy­tu­acji na­zy­wa­nej stre­sem oksy­da­cyj­nym. Szcze­gól­nie wraż­liwy na jego dzia­ła­nie jest ludzki mózg.

Co na­sila stres oksy­da­cyjny w or­ga­ni­zmie?

pa­le­nie ty­to­niu (także wdy­cha­nie dymu pa­pie­ro­sowe­go, czyli bierne pa­le­nie),

nie­do­bór skład­ni­ków po­kar­mo­wych po­trzeb­nych do pro­duk­cji waż­nych en­zy­mów (np. se­lenu, cynku, mie­dzi, że­laza – co cie­kawe, znaj­du­ją­cych się m.in. w aro­nii),

nie­do­bór prze­ciw­u­tle­nia­czy,

nie­które in­fek­cje (np. wi­ru­sowe),

prze­wle­kły silny stres i nie­do­bór od­po­czynku,

nie­które ro­dzaje ob­róbki żyw­no­ści (np. sma­że­nie, opie­ka­nie nad ogniem),

wdy­cha­nie za­nie­czysz­czo­nego po­wie­trza (np. smogu),

pi­cie al­ko­holu (a zwłasz­cza nad­uży­wa­nie go),

nad­mierny, wy­czer­pu­jący wy­si­łek fi­zyczny (przez który ro­zu­miemy sporty wy­czy­nowe, za­wo­dowe, z dużą liczbą jed­no­stek tre­nin­go­wych w ty­go­dniu lub re­gu­larną bar­dzo ciężką pracę fi­zyczną),

kon­takt z che­mi­ka­liami (nie­któ­rymi far­bami i far­bo­wa­nymi tka­ni­nami, ko­sme­ty­kami, che­mią go­spo­dar­czą i środ­kami czy­sto­ści, la­kie­rami, ma­te­ria­łami uży­wa­nymi do pro­duk­cji na­czyń, ar­ty­ku­łów go­spo­dar­stwa do­mo­wego, me­bli, pa­neli pod­ło­go­wych i in­nych).

Po prze­czy­ta­niu li­sty czyn­ni­ków na­si­la­ją­cych stres oksy­da­cyjny nie­trudno od­nieść wra­że­nie, że każdy z nas jest mniej lub bar­dziej na­ra­żony na jego po­wsta­wa­nie. Dla­tego po­win­ni­śmy moż­li­wie naj­bar­dziej mu prze­ciw­dzia­łać, od­po­wied­nio mo­dy­fi­ku­jąc swój styl ży­cia. Nie­zwy­kle ważne jest uni­ka­nie uży­wek, a także wy­sy­pia­nie się, od­po­czy­nek i na­uka ra­dze­nia so­bie ze stre­sem. Jedną ze sku­tecz­nych stra­te­gii ob­ni­ża­nia stresu oksy­da­cyj­nego jest też sto­so­wa­nie diety bo­ga­tej w prze­ciw­u­tle­nia­cze.

Do na­tu­ral­nych prze­ciw­u­tle­nia­czy, które znaj­dują się w żyw­no­ści, na­leżą:

wi­ta­mina C (obecna w owo­cach, wa­rzy­wach i nie­któ­rych zio­łach),

wi­ta­mina E (którą znaj­dziemy zwy­kle tam, gdzie tłusz­cze ro­ślinne – np. w orze­chach, ole­jach),

ka­ro­te­no­idy (za­warte w po­ma­rań­czo­wych, żół­tych, zie­lo­nych wa­rzy­wach i owo­cach),

po­li­fe­nole (któ­rych do­star­cza nam w róż­nych pro­por­cjach i ilo­ściach każda żyw­ność po­cho­dze­nia ro­ślin­nego).

Wśród po­li­fe­noli obec­nych w aro­nii warto przede wszyst­kim zwró­cić uwagę na an­to­cy­jany, kwer­ce­tynę, kem­fe­rol, ru­tynę, pro­cy­ja­ni­dyny, epi­ka­te­chinę i kwasy fe­no­lowe. Wszyst­kie wy­wie­rają zróż­ni­co­wany i po­zy­tywny wpływ na zdro­wie czło­wieka. Ich wła­ści­wo­ści po­zwa­lają prze­ciw­dzia­łać stre­sowi oksy­da­cyj­nemu i chro­nić przed uszko­dze­niem ko­mó­rek. Warto do­dać, że aro­nia ma jedne z naj­sil­niej­szych wła­ści­wo­ści wy­mia­ta­nia wol­nych rod­ni­ków (zmie­rzo­nych w ba­da­niach in vi­tro) spo­śród wszyst­kich ja­gód. We­dług uży­wa­nej nie­gdyś skali ORAC (opi­su­ją­cej zdol­no­ści an­ty­ok­sy­da­cyjne pro­duk­tów spo­żyw­czych) aro­nia po­sia­dała naj­wyż­szą war­tość ak­tyw­no­ści prze­ciw­u­tle­nia­ją­cej spo­śród wszyst­kich ga­tun­ków owo­ców.

Za tę wy­soką sku­tecz­ność od­po­wia­dają głów­nie wspo­mniane już związki na­le­żące do po­li­fe­noli (oraz ich po­chodne). Cał­ko­wita za­war­tość po­li­fe­noli w aro­nii waha się w prze­dziale 690–2560 mg rów­no­waż­ni­ków kwasu ga­lu­so­wego (GAE) w 100 g FW (świe­żej masy). Jak wy­ka­zano w pracy z 2017 roku za­ty­tu­ło­wa­nej Owoce aro­nii czar­nej Aro­nia me­la­no­carpa w pro­fi­lak­tyce cho­rób prze­wle­kłych (oryg. Fru­its of Black Cho­ke­berry Aro­nia me­la­no­carpa in the Pre­ven­tion of Chro­nic Di­se­ases) au­tor­stwa Tunde Ju­ri­ko­vej i współ­pra­cow­ni­ków: „(…) za­war­tość cał­ko­wita po­li­fe­noli w po­pu­lar­nych owo­cach ja­go­do­wych kształ­tuje się na­stę­pu­jąco: w czar­nej po­rzeczce (Ri­bes ni­grum) za­war­tość ta jest po­dobna do tej w aro­nii, za to aro­nia po­siada około 2–4 razy wię­cej po­li­fe­noli niż je­żyna (Ru­bus fru­ti­co­sus), 4 razy wię­cej niż bo­rówka ame­ry­kań­ska (Vac­ci­nium co­rym­bo­sum), 3–8 razy wię­cej niż ma­lina (Ru­bus ida­eus) i 10 razy wię­cej niż tru­skawka (Fra­ga­ria ana­nassa). Po­rzeczka czer­wona (Ri­bes ru­brum) za­wiera około 33% mniej po­li­fe­noli niż aro­nia czarna, a bo­rówka brusz­nica (Vac­ci­nium vi­tis-idaea) o około 75% mniej. Jed­nak w róż­nych pra­cach na­uko­wych i ba­da­niach można na­tknąć się na od­mienne wy­niki. Róż­nice w licz­bach mogą wy­ni­kać z czasu zbioru, od­mian, wa­run­ków uprawy, me­to­do­lo­gii ba­da­nia i in­nych czyn­ni­ków”[1].

Zdol­ność zwal­cza­nia re­ak­tyw­nych form tlenu przez po­li­fe­nole do­brze ob­ra­zuje wy­nik pew­nego ba­da­nia prze­pro­wa­dzo­nego na spor­tow­cach. Co­dzien­nie w trak­cie mie­sięcz­nego obozu tre­nin­go­wego wio­śla­rzom po­da­wano za­le­d­wie 150 ml soku z aro­nii, co wi­docz­nie zmniej­szyło u nich uszko­dze­nie oksy­da­cyjne czer­wo­nych krwi­nek wy­wo­łane re­gu­lar­nym, bar­dzo in­ten­syw­nym wy­sił­kiem.

Co ważne, wła­ści­wo­ści prze­ciw­u­tle­nia­jące aro­nii nie zni­kają w trak­cie np. ob­róbki ter­micz­nej lub in­nych spo­so­bów jej prze­twa­rza­nia. Wy­soki po­ten­cjał an­ty­ok­sy­da­cyjny po­sia­dają soki, prze­twory, su­sze, a na­wet proszki z su­szo­nych owo­ców (te ostat­nie z uwagi na nie­wielką za­war­tość wody, a za­tem mocne stę­że­nie po­li­fe­noli, ce­chują się ogromną wręcz zdol­no­ścią prze­ciw­u­tle­nia­jącą). Pro­szek aro­niowy bywa do­da­wany do wy­ro­bów (np. so­ków) z in­nych ga­tun­ków owo­ców w celu po­prawy barwy pro­duktu i po­lep­sze­nia jego wła­ści­wo­ści od­żyw­czych. Przy­kła­dowo sok jabł­kowy wzbo­ga­cony prosz­kiem z aro­nii, ze względu na znaczną za­war­tość związ­ków bio­ak­tyw­nych i wy­soką ak­tyw­ność prze­ciw­u­tle­nia­jącą, może być cie­ka­wym re­pre­zen­tan­tem żyw­no­ści funk­cjo­nal­nej. Taki sok bę­dzie za­wie­rał wię­cej po­li­fe­noli i wi­ta­miny C niż sok z sa­mych ja­błek – bę­dzie więc miał po­zy­tywny wpływ na zdro­wie. Jed­no­cze­śnie jego smak bę­dzie o wiele bar­dziej ak­cep­to­walny niż sok z czy­stej aro­nii, który dla więk­szo­ści osób sma­kuje bar­dziej jak wy­trawne wino niż słodki na­pój.

Uważa się, że po­li­fe­nole mają ko­rzystny wpływ na or­ga­nizm czło­wieka, po­nie­waż za­po­bie­gają za­bu­rze­niom ser­cowo-na­czy­nio­wym, neu­ro­de­ge­ne­ra­cyj­nym i za­pal­nym, a także wspie­rają ich le­cze­nie. Mają rów­nież po­zy­tywny wpływ na płod­ność, pracę mó­zgu (w tym za­pa­mię­ty­wa­nie), zdro­wie je­lit oraz wy­ka­zują dzia­ła­nie prze­ciw­bak­te­ryjne, prze­ciw­no­wo­two­rowe, prze­ciw­cu­krzy­cowe, prze­ciw­wi­ru­sowe i im­mu­no­sty­mu­lu­jące (po­pra­wia­jące dzia­ła­nie układu od­por­no­ścio­wego).

Jest fak­tem, że osoby z ob­ni­żoną od­por­no­ścią lub osła­bio­nym ukła­dem od­por­no­ścio­wym są bar­dziej po­datne na in­fek­cje (mogą też cię­żej je prze­cho­dzić). Ni­ska od­por­ność to­wa­rzy­szy nie­któ­rym cho­ro­bom lub sta­nom, ta­kim jak cu­krzyca, ak­tywny no­wo­twór, prze­wle­kły silny stres, prze­mę­cze­nie i wy­czer­pa­nie. Na­wet nie po­dej­rze­wamy, jak bar­dzo prze­mę­cze­nie i nie­prze­spa­nie cho­ciażby jed­nej lub kilku nocy może dra­stycz­nie wpły­nąć na nasz me­ta­bo­lizm i od­por­ność. Ko­lej­nym waż­nym czyn­ni­kiem ob­ni­ża­ją­cym od­por­ność jest nie­do­ży­wie­nie (nie tylko ilo­ściowe – czyli nie­do­bór je­dze­nia – lecz także ja­ko­ściowe – czyli nie­do­bór waż­nych skład­ni­ków, np. wi­ta­min, skład­ni­ków mi­ne­ral­nych, do­brych tłusz­czów lub białka). Oprócz tego od­por­ność może być ob­ni­żona z po­wodu złej kon­dy­cji je­lit, za­ży­wa­nia nie­któ­rych le­ków (na­wet je­śli z ja­kie­goś po­wodu są ko­nieczne), uogól­nio­nego stanu za­pal­nego oraz wła­śnie na­si­lo­nego stresu oksy­da­cyj­nego.

Po­li­fe­nole, w tym an­to­cy­jany (w które bar­dzo bo­gata jest aro­nia), zmniej­szają stres oksy­da­cyjny i wspie­rają walkę z in­fek­cjami, m.in. wy­chwy­tu­jąc szko­dliwe re­ak­tywne formy tlenu, uwol­nione z ko­mó­rek od­por­no­ścio­wych. Za­po­bie­gają tym sa­mym póź­niej­szemu sa­mo­znisz­cze­niu tychże ko­mó­rek, a do­dat­kowo sty­mu­lują na­sze wła­sne en­zymy prze­ciw­u­tle­nia­jące. Mó­wiąc naj­pro­ściej, po­ma­gają one przy­wró­cić nor­malną od­po­wiedź im­mu­no­lo­giczną, za­bu­rzoną nad­mier­nym wy­twa­rza­niem re­ak­tyw­nych form tlenu. Nie tyle po­pra­wiają one od­por­ność, ile zmniej­szają nie­do­bór na­tu­ral­nej od­por­no­ści i jej osła­bie­nie wy­wo­łane róż­nymi czyn­ni­kami i sta­nami. Dzięki tej drob­nej po­mocy z ze­wnątrz, jaką ofe­rują różne po­li­fe­nole (w tym wła­śnie an­to­cy­jany), układ od­por­no­ściowy może wró­cić do na­tu­ral­nej rów­no­wagi i sku­tecz­nie prze­ciw­dzia­łać m.in. szko­dli­wym pa­to­ge­nom po­wo­du­ją­cym cho­roby. Co ważne, zmniej­sze­nie stresu oksy­da­cyj­nego wpływa też na szyb­szą re­ge­ne­ra­cję. Wła­śnie na­gro­ma­dze­nie w or­ga­ni­zmie re­ak­tyw­nych form tlenu oraz silny stan za­palny to przy­czyny sil­nego osła­bie­nia w trak­cie in­fek­cji i po niej. Mo­żemy je le­czyć po­przez sto­so­wa­nie od­po­wied­niej diety i zdrowy styl ży­cia, dzięki czemu mamy bez­po­średni wpływ na po­lep­sze­nie swo­jego sa­mo­po­czu­cia i szyb­szą re­ge­ne­ra­cję.

Stres oksy­da­cyjny jest du­żym ob­cią­że­niem dla or­ga­ni­zmu i może być jedną z przy­czyn roz­woju cho­rób ser­cowo-na­czy­nio­wych, me­ta­bo­licz­nych (w tym cu­krzycy typu 2), no­wo­two­rów, cho­rób au­to­im­mu­no­lo­gicz­nych i róż­nych in­nych scho­rzeń. Wiele prze­wle­kłych cho­rób za­pal­nych może mieć swoje pod­łoże wła­śnie w stre­sie oksy­da­cyj­nym.

Czy można mieć stan zapalny cały czas i nawet o tym nie wiedzieć?

Stan za­palny ko­ja­rzy się nam prze­waż­nie z miej­sco­wym za­czer­wie­nie­niem, obrzę­kiem tka­nek i bó­lem. Ow­szem, silny miej­scowy stan za­palny ob­ja­wia się wła­śnie w taki spo­sób. Mamy z nim do czy­nie­nia np. przy in­fek­cji gar­dła, skóry albo za­pa­le­niu spo­jówki oka. Stan za­palny, który po­wstaje w miej­scu za­ka­że­nia, to stan wy­jąt­kowy wpro­wa­dzany przez nasz or­ga­nizm. Ma on skon­cen­tro­wać siły na na­pra­wia­niu uszko­dze­nia i two­rzyć wa­runki uła­twia­jące na­pływ ko­mó­rek układu od­por­no­ścio­wego, któ­rych za­da­niem jest opa­no­wa­nie za­gro­że­nia. Przy­kła­dowo pod­wyż­sze­nie tem­pe­ra­tury i go­rączka to nie tylko ob­jawy in­for­mu­jące nas o in­fek­cji, lecz także spo­sób na pod­wyż­sze­nie ak­tyw­no­ści ko­mó­rek układu od­por­no­ścio­wego i ha­mo­wa­nie na­mna­ża­nia się drob­no­ustro­jów.

Jed­nak cza­sem stan za­palny wcale nie boli i roz­wija się w spo­sób uta­jony, nie da­jąc wy­raź­nych ob­ja­wów. Taki prze­wle­kły stan za­palny o ni­skim na­si­le­niu może spo­wo­do­wać za­bu­rze­nia pracy układu od­por­no­ścio­wego i uszko­dze­nia w na­rzą­dach, co w dłuż­szej per­spek­ty­wie ma ne­ga­tywny wpływ na zdro­wie. Uogól­niony stan za­palny może rów­nież po­cząt­kowo prze­bie­gać bez­ob­ja­wowo i do­piero z cza­sem da­wać pewne syg­nały, ta­kie jak:

czę­ste zmę­cze­nie, znu­że­nie i sen­ność bez wy­raź­nej, uza­sad­nio­nej przy­czyny,

spo­wol­nie­nie umy­słowe, pro­blemy ze sku­pie­niem uwa­gi i za­pa­mię­ty­wa­niem albo tzw. mgła mó­zgowa,

ge­ne­ralne osła­bie­nie, zła to­le­ran­cja wy­siłku, męcz­li­wość,

znie­chę­ce­nie, ob­ni­żony na­strój, smu­tek lub na­wet od­czu­wa­nie lęku bez przy­czyny,

po­ja­wia­nie się pro­ble­mów skór­nych (np. trą­dzik, swę­dze­nie, roz­ma­ite krostki czy inne wy­kwity),

okre­sowe bóle sta­wów i mię­śni nie­ja­snego po­cho­dze­nia,

czę­ste bóle głowy,

pro­blemy tra­wienne (czę­ste wzdę­cia, pro­blemy z żo­łąd­kiem, nud­no­ści, za­par­cia lub bie­gunki).

Sta­nowi za­pal­nemu to­wa­rzy­szy pod­wyż­szony po­ziom mar­ke­rów stanu za­pal­nego, bia­łek ostrej fazy i pro­za­pal­nych cy­to­kin krą­żą­cych we krwi, co ma nie­ko­rzystne skutki dla ca­łego or­ga­ni­zmu. W do­datku zwy­kle dość późno orien­tu­jemy się, że w or­ga­ni­zmie dzieje się coś nie­po­ko­ją­cego.

Jed­nym z czę­stych po­wo­dów roz­woju stanu za­pal­nego w or­ga­ni­zmie jest zła kon­dy­cja je­lit, o któ­rej też mo­żemy po­cząt­kowo nie wie­dzieć. Za­nie­dbane je­lita i ich mi­kro­biota (czyli po­ży­teczne za­miesz­ku­jące je drob­no­ustroje) prę­dzej czy póź­niej od­wdzię­czają się nie tylko wzdę­ciami, za­bu­rze­niem rytmu wy­próż­nień lub okre­so­wymi bó­lami w ob­rę­bie jamy brzusz­nej, lecz także roz­sz­czel­nie­niem ściany je­lita, które ma po­ważne kon­se­kwen­cje dla ca­łego or­ga­ni­zmu. Gdy je­lito się roz­sz­czel­nia, przez jego ściany prze­do­staje się m.in. sub­stan­cja zwana li­po­po­li­sa­cha­ry­dem (LPS) – jest to skład­nik ściany ko­mór­ko­wej bak­te­rii Gram-ujem­nych (by­tu­ją­cych w je­li­tach). LPS prze­do­staje się przez nie­szczelną ba­rierę je­li­tową do krwio­biegu, krąży po na­szym ciele i wy­wo­łuje m.in. in­ten­sywne re­ak­cje za­palne. Po­wstały w ten spo­sób prze­wle­kły stan za­palny uważa się za jedną z przy­czyn wielu cho­rób, w tym cu­krzycy typu 2, cho­roby Al­zhe­imera, miaż­dżycy tęt­nic, cho­rób sta­wów, za­bu­rzeń neu­ro­lo­gicz­nych lub no­wo­two­rów. Jest on także jedną z me­ta­bo­licz­nych przy­czyn roz­woju oty­ło­ści (nie po­wo­duje sam w so­bie przy­bie­ra­nia na wa­dze, ale uła­twia po­wsta­wa­nie nadwa­gi i oty­ło­ści). Oprócz tego praw­do­po­dob­nie od­grywa rolę w roz­woju astmy, cho­rób au­to­im­mu­no­lo­gicz­nych i de­pre­sji.

Ciekawostka

Ba­da­nia wy­ka­zały, że re­gu­larne spo­ży­wa­nie wa­rzyw i owo­ców (w tym owo­ców ja­go­do­wych) wpływa na zmniej­sze­nie ry­zyka wy­stą­pie­nia de­pre­sji i za­bu­rzeń na­stroju. Naj­lep­sze efekty ob­ser­wuje się przy je­dze­niu 7–8 por­cji (lub wię­cej niż 8 por­cji) wa­rzyw nie­skro­bio­wych[2] i owo­ców dzien­nie. Za owoce i wa­rzywa, które w wer­sji su­ro­wej bar­dzo ko­rzyst­nie wpły­wają na zdro­wie psy­chiczne, uważa się różne ja­gody, jabłka, ba­nany, cy­trusy – w tym grejp­fruty, kiwi, mar­chew, ogórki i zie­lone wa­rzywa li­ścia­ste, m.in. sa­łatę i szpi­nak. Praw­do­po­dob­nie ich po­zy­tywne dzia­ła­nie zwią­zane jest z wy­soką za­war­to­ścią po­li­fe­noli, wi­ta­min, skład­ni­ków mi­ne­ral­nych, błon­nika oraz ich ko­rzyst­nym wpły­wem na mi­kro­biotę je­li­tową, która po­śred­nio i bez­po­śred­nio ko­mu­ni­kuje się z na­szym mó­zgiem.

Po­ja­wia­jące się na sku­tek dłu­go­trwa­łej re­ak­cji za­pal­nej uszko­dze­nia w na­czy­niach krwio­no­śnych, prze­wo­dzie po­kar­mo­wym lub w ner­kach po­cząt­kowo mogą nie da­wać szcze­gól­nych ob­ja­wów. Z cza­sem mogą jed­nak ewo­lu­ować w po­ważne i trudne do le­cze­nia pro­blemy zdro­wotne, ta­kie jak np. zmiany neu­ro­de­ge­ne­ra­cyjne w mó­zgu (któ­rych na­stęp­stwem są m.in. przed­wcześ­nie wy­stę­pu­jące symp­tomy de­men­cji). To wszystko dzieje się stop­niowo i po­dob­nie jak w krę­go­słu­pie lub sta­wach po la­tach za­nie­dbań po­ja­wiają się ból, sztyw­ność, po­gor­sze­nie funk­cjo­no­wa­nia albo zwy­rod­nie­nia, tak samo może być z in­nymi na­rzą­dami, w tym wła­śnie z mó­zgiem. Naj­częst­sze ob­jawy zwią­zane z nie­pra­wi­dło­wym funk­cjo­no­wa­niem tego naj­waż­niej­szego na­rządu to m.in. pro­blemy ze zna­le­zie­niem słów, przy­po­mnie­niem so­bie pro­stych rze­czy, efek­tyw­nym wy­ko­ny­wa­niem pracy umy­sło­wej. Prze­wle­kły stan za­palny (we­dług jed­nej z hi­po­tez) może też być przy­czyną po­wsta­wa­nia de­presj, a także stop­niowo po­gar­szać sa­mo­po­czu­cie, na­strój, wy­gląd ze­wnętrzny oraz po­wo­do­wać przy­spie­sze­nie pro­cesu sta­rze­nia tka­nek.

Czyn­niki, które mogą na­si­lać stan za­palny, to:

prze­two­rzona i uboga od­żyw­czo dieta (z nad­mier­nym udzia­łem na­sy­co­nych kwa­sów tłusz­czo­wych, soli lub cu­kru),

nie­do­bory (po­wo­do­wane mało war­to­ściową dietą, złym wchła­nia­niem albo bra­kiem in­dy­wi­du­al­nie do­bra­nej su­ple­men­ta­cji, je­śli jest ona po­trzebna),

zbyt mała ilość wa­rzyw, ziół, orze­chów, do­brych tłusz­czów i owo­ców w ja­dło­spi­sie,

używki (np. pa­pie­rosy, al­ko­hol),

stres, prze­mę­cze­nie psy­cho­fi­zyczne i nie­do­bór snu,

prze­byte in­fek­cje (np. wi­ru­sowe).

Na na­si­lone uogól­nione pro­cesy za­palne bar­dziej na­ra­żone są osoby star­sze, prze­wle­kle cho­ru­jące oraz ta­kie, które pro­wa­dzą sie­dzący tryb ży­cia i uni­kają wszel­kiej ak­tyw­no­ści. W gru­pie pod­wyż­szo­nego ry­zyka znaj­dują się także osoby otyłe (oty­łość i to­wa­rzy­szące jej czę­sto pro­blemy me­ta­bo­liczne sprzy­jają pro­duk­cji czyn­ni­ków pro­za­pal­nych), z czego na­wet mogą nie zda­wać so­bie sprawy. To­wa­rzy­szący oty­ło­ści stan za­palny ma sto­sun­kowo ni­skie na­si­le­nie i nie po­wo­duje wy­raź­nych ob­ja­wów, jed­nak cały czas działa w tle i ne­ga­tyw­nie wpływa na or­ga­nizm (może np. zwięk­szać ry­zyko cho­rób, cho­ciażby no­wo­two­rów i cu­krzycy). Wy­niki nie­któ­rych ba­dań do­wo­dzą, że oty­łość może także przy­czy­niać się do częst­szych in­fek­cji gór­nych dróg od­de­cho­wych oraz ich cięż­szego prze­biegu, dla­tego jest bar­dzo ważne, by nie trak­to­wać jej wy­łącz­nie jako de­fekt es­te­tyczny.

Aronia a otyłość i cukrzyca

W świe­tle ak­tu­al­nej wie­dzy na­uko­wej jest nie­mal pewne, że owoce ja­go­dowe mogą:

ha­mo­wać na­mna­ża­nie się ko­mó­rek tłusz­czo­wych,

wpły­wać na funk­cjo­nal­ność prze­ro­śnię­tych i uszko­dzo­nych ko­mó­rek,

zmniej­szać od­kła­da­nie się tłusz­czu i ak­ty­wo­wać jego spa­la­nie,

ła­go­dzić miej­scowe stany za­palne i stres oksy­da­cyjny,

ob­ni­żać po­ziom cu­kru we krwi i wy­dzie­la­nie in­su­liny oraz re­du­ko­wać in­su­li­no­opor­ność,

wspie­rać le­cze­nie ze­społu me­ta­bo­licz­nego (czyli to­wa­rzy­szą­cych so­bie za­bu­rzeń me­ta­bo­licz­nych obej­mu­ją­cych m.in. go­spo­darkę cu­krową i li­pi­dową),

zmniej­szać na­si­lony przy cu­krzycy stres oksy­da­cyjny, bę­dący jedną z głów­nych przy­czyn jej po­wi­kłań, m.in. w ob­rę­bie układu krą­że­nia, ale nie tylko.

Udo­wod­niono rów­nież, że po­li­fe­nole za­warte w owo­cach ja­go­do­wych (np. aro­nii, ale też bo­rów­kach, czar­nych ja­go­dach, tru­skaw­kach, ma­li­nach, czer­wo­nych po­rzecz­kach, czar­nym bzie, brusz­nicy, czer­wo­nym i zie­lo­nym agre­ście, żu­ra­wi­nie) po­tra­fią ha­mo­wać en­zymy tra­wienne od­po­wie­dzialne za tra­wie­nie cu­krów i tłusz­czów (a w kon­se­kwen­cji także ich wchła­nia­nie). Ozna­cza to w prak­tyce, że mniej­sza ilość cu­kru i tłusz­czu spo­ży­tego w żyw­no­ści jest osta­tecz­nie wpusz­czona do or­ga­ni­zmu i ewen­tu­al­nie odło­żona póź­niej w po­staci tkanki tłusz­czo­wej. Po spo­ży­ciu pro­duk­tów z aro­nii za­ob­ser­wo­wano także zmiany po­ziomu hor­mo­nów od­po­wia­da­ją­cych za po­bie­ra­nie po­karmu i po­śred­nio uczu­cie sy­to­ści. Po­nadto an­to­cy­jany za­warte w owo­cach ja­go­do­wych mogą chro­nić na­czy­nia krwio­no­śne, re­du­ku­jąc ry­zyko roz­woju nad­ci­śnie­nia i miaż­dżycy (na które bar­dziej na­ra­żone są osoby z oty­ło­ścią).

Skład­niki aro­nii dzia­łają też ochron­nie na trzustkę, co ma zna­cze­nie w pro­fi­lak­tyce i le­cze­niu cu­krzycy (w końcu to trzustka od­po­wiada za wy­dzie­la­nie in­su­liny ko­niecz­nej do kon­troli po­ziomu cu­kru we krwi), ale nie jest to je­dyny me­cha­nizm, dzięki któ­remu aro­nia może dzia­łać prze­ciw­cu­krzy­cowo. Ba­da­nia na zwie­rzę­tach i lu­dziach wy­ka­zały, że poli­fe­nole ro­ślinne wpły­wają na me­ta­bo­lizm cu­krów i tłusz­czów w or­ga­ni­zmie. Mogą zmniej­szać gli­ke­mię (po­ziom cu­kru we krwi) i in­su­li­no­opor­ność, mo­dy­fi­ko­wać wy­ko­rzy­sta­nie tłusz­czów oraz ni­we­lo­wać stres oksy­da­cyjny i pro­cesy za­palne. Z prze­pro­wa­dzo­nych ba­dań wy­nika, że po­li­fe­nole aro­nii (głów­nie wy­soko spo­li­me­ry­zo­wane pro­cy­ja­ni­dyny) mogą sku­tecz­nie ha­mo­wać ak­tyw­ność en­zymu zwa­nego li­pazą trzust­kową. Roz­kłada on tłusz­cze na ele­menty moż­liwe do wchło­nię­cia w świe­tle je­lita i ob­niża ilość przy­swo­jo­nego z po­ży­wie­nia tłusz­czu. Mo­du­lo­wa­nie ak­tyw­no­ści tego en­zymu jest uwa­żane za ważną stra­te­gię w le­cze­niu oty­ło­ści (i za­ra­zem cu­krzycy typu 2, która jest z oty­ło­ścią mocno po­wią­zana).

W ubie­głych la­tach po­pu­la­ry­zo­wano teo­rię, że stres oksy­da­cyjny nie tylko jest po­wią­zany z oty­ło­ścią, lecz także jest przy­czyną ła­twiej­szego przy­bie­ra­nia na wa­dze. Szu­kano więc moż­li­wo­ści wy­ko­rzy­sta­nia te­ra­peu­tycz­nego ro­ślin bo­ga­tych w po­li­fe­nole, ta­kich jak wi­no­grona, żu­ra­wina czy zie­lona her­bata, aby za­po­bie­gać oty­ło­ści (a także cho­ro­bom współ­ist­nie­ją­cym i po­wi­kła­niom me­ta­bo­licz­nym – w tym cu­krzycy i miaż­dżycy) oraz ją le­czyć. Z cza­sem do grona ta­kich obie­cu­ją­cych pro­duk­tów spo­żyw­czych ba­da­nych w kon­tek­ście le­cze­nia oty­ło­ści do­łą­czyła także aro­nia. W jed­nym z ba­dań udało się wy­ka­zać, że po­da­wa­nie eks­trak­tów z aro­nii gry­zo­niom bę­dą­cym na die­cie wy­so­ko­tłusz­czo­wej osła­biało gro­ma­dze­nie przez nie tkanki tłusz­czo­wej. Mó­wiąc wprost – zwie­rzęta te przy­bie­rały na wa­dze mniej, niż mo­głoby to wy­ni­kać z za­sto­so­wa­nej diety. Ob­ser­wa­cje z tego sa­mego ba­da­nia su­ge­rują, że eks­trakt z aro­nii zmniej­szał in­su­li­no­opor­ność u zwie­rząt i po­pra­wiał ich wraż­li­wość na in­su­linę. To bar­dzo cenne dzia­ła­nie w kon­tek­ście pro­fi­lak­tyki cu­krzycy, któ­rej ry­zyko wy­stą­pie­nia jest wyż­sze u oty­łych zwie­rząt i lu­dzi. Co wię­cej, uważa się, że re­gu­larne spo­ży­wa­nie owo­ców ja­go­do­wych (jak rów­nież żyw­no­ści ro­ślin­nej) może stop­niowo zmie­niać na­szą mi­kro­biotę je­li­tową na taką, która mniej sprzyja oty­ło­ści i za­bu­rze­niom me­ta­bo­licz­nym, a bar­dziej pra­wi­dło­wej ma­sie ciała i zdro­wiu. Mi­kro­or­ga­ni­zmy znaj­du­jące się w na­szych je­li­tach mają bo­wiem po­średni wpływ na zdro­wie me­ta­bo­liczne (w tym m.in. na go­spo­darkę cu­krową i tłusz­czową, a także pro­duk­cję i wy­ko­rzy­sta­nie ener­gii – w tym wy­twa­rza­nie cie­pła). Zba­dano, że po­li­fe­nole aro­nii mają zdol­ność wpły­wa­nia na mi­kro­biotę zwie­rząt la­bo­ra­to­ryj­nych, na sku­tek czego sta­bi­li­zuje się ich me­ta­bo­lizm, a na­wet zmniej­sza się ich masa ciała – gdy jest zbyt duża, wraca do pra­wi­dło­wej.

Ciekawostka

Po­nie­waż skład­niki aro­nii mogą mieć ko­rzystny wpływ na ko­mórki tłusz­czowe w ciele czło­wieka, zba­dano, czy mogą one także wspo­móc re­duk­cję cel­lu­litu. Po 90 dniach spo­ży­wa­nia za­le­d­wie 100 ml or­ga­nicz­nego soku z aro­nii dzien­nie za­ob­ser­wo­wano u wszyst­kich ba­da­nych lek­kie zmniej­sze­nie gru­bo­ści tkanki pod­skór­nej. W trak­cie ba­da­nia od­no­to­wano także zmniej­szoną po­dat­ność na two­rze­nie się obrzę­ków.

Źle le­czona cu­krzyca może być bar­dzo groźna, je­śli to­wa­rzy­szą jej: prze­wle­kły stan za­palny, uszko­dze­nia na­czyń krwio­no­śnych i na­rzą­dów wy­wo­łane pod­wyż­szo­nym po­zio­mem cu­kru, a także jed­no­cze­śnie na­ra­sta­jący stres oksy­da­cyjny. Aro­nia jako źró­dło sil­nych prze­ciw­u­tle­nia­czy może być sprzy­mie­rzeń­cem w zwal­cza­niu wy­żej wy­mie­nio­nych zja­wisk oraz za­po­bie­ga­niu po­wi­kła­niom cu­krzycy. Ostat­nio po­pu­larna stała się też teo­ria, że skład­niki aro­nii mogą chro­nić nerki (na­rząd czę­sto mocno ob­cią­żony i po­datny na uszko­dze­nia przy cu­krzycy). Ale to jesz­cze nie wszyst­kie znane nam po­zy­tywne wła­ści­wo­ści tego owocu.

Prace na­ukowe z ostat­nich lat do­wo­dzą, że skład­niki owo­ców ta­kich jak wi­no­grona, bo­rówki, ro­kit­nik lub wła­śnie aro­nia mogą wpły­wać na od­po­wiedź in­su­li­nową (która w sta­nie przed­cu­krzy­co­wym i cu­krzycy jest za­bu­rzona). Ba­da­nia wy­ka­zały też, że sok z aro­nii przy­czy­nia się do ob­ni­że­nia po­po­sił­ko­wego po­ziomu cu­kru u ba­da­nych zdro­wych osób. Od­no­to­wy­wano też ob­ni­ża­jący gli­ke­mię wpływ aro­nii na gry­zo­nie z cu­krzycą. W ba­da­niu kli­nicz­nym na oso­bach z cu­krzycą udało się po­nadto za­ob­ser­wo­wać spa­dek po­ziomu cu­kru na czczo po in­ter­wen­cji z aro­nią. Cały czas trwają in­ten­sywne ba­da­nia nad wy­ko­rzy­sta­niem skład­ni­ków aro­nii do walki z cu­krzycą oraz jej po­wi­kła­niami, rów­nież tymi z ob­szaru układu krą­że­nia. Już te­raz nie­któ­rzy ba­da­cze wnio­skują, że co­dzienne spo­ży­wa­nie soku z aro­nii (np. w dawce 150 ml) w po­łą­cze­niu ze stan­dar­dową te­ra­pią mo­głoby po­pra­wić stan zdro­wia pa­cjen­tów cho­rych na cu­krzycę typu 2.

Aronia a choroby układu krążenia

Czer­wone wino było daw­niej uwa­żane za śro­dek za­po­bie­ga­jący cho­ro­bom układu krą­że­nia, a lampka wina na serce nie bu­dziła ni­czy­ich wąt­pli­wo­ści. Te­raz wiemy już, że każda dawka al­ko­holu ra­czej sprzyja utra­cie zdro­wia niż jego po­pra­wie. Na­wet je­śli w tym al­ko­holu roz­pusz­czone są war­to­ściowe po­li­fe­nole. Po­nadto eks­perci nie raz po­dej­mo­wali się ob­li­cze­nia, ile czer­wo­nego wina trzeba by wy­pić, by dawka za­war­tych w nim po­li­fe­noli mo­gła fak­tycz­nie zdzia­łać coś po­zy­tyw­nego dla zdro­wia. Oka­zy­wało się, że bar­dzo dużo – a ilość al­ko­holu do­star­czana do or­ga­ni­zmu w tym sa­mym cza­sie po­wo­do­wała, że tru­nek przy­no­sił wię­cej szkody niż po­żytku.

Wi­no­grona są oczy­wi­ście na­sy­cone cen­nymi skład­ni­kami bio­ak­tyw­nymi, jed­nak nie bar­dziej niż owoce ja­go­dowe ta­kie jak je­żyny, ja­gody, żu­ra­wina, ma­liny, czarny bez (któ­remu rów­nież po­świę­cona jest jedna z mo­ich ksią­żek) i przede wszyst­kim aro­nia. Jed­nak ta ostat­nia za­wsze była trak­to­wana po ma­co­szemu, ale nie umy­kała uwa­dze na­ukow­ców. Już w 2005 roku uka­zała się książka pro­fe­sor Iwony Wa­wer pod ty­tu­łem Aro­nia. Pol­ski pa­ra­doks. Na­wią­zuje ona wprost do tzw. fran­cu­skiego pa­ra­doksu – po­ję­cia opi­su­ją­cego wspo­mnianą wcze­śniej zdro­wot­ność czer­wo­nego wina i fakt, że we Fran­cji, gdzie spo­żywa się go dużo, ob­ser­wo­wano mniej­szą za­cho­ro­wal­ność na cho­roby układu krą­że­nia (ist­niały za to inne pro­blemy, ta­kie jak no­wo­twory czy cho­roby wą­troby, ale o tym już nie mó­wiono aż tak czę­sto). Książka pro­fe­sor Wa­wer sku­pia się przede wszyst­kim na wy­ni­kach ba­dań nad za­sto­so­wa­niem aro­nii w za­po­bie­ga­niu i le­cze­niu cho­rób układu krą­że­nia i no­wo­two­rów. Od tam­tej pory po­wstało wiele prac na­uko­wych po­twier­dza­ją­cych nie­zwy­kłe wła­ści­wo­ści tego owocu, który mimo to na­dal jest nie­do­ce­niany – głów­nie ze względu na cha­rak­te­ry­styczny smak. Wia­domo, że dla więk­szo­ści osób słod­kie wi­no­grona są smacz­niej­sze, ale nie mają tylu wła­ści­wo­ści proz­dro­wot­nych, ile aro­nia. Na nią jed­nak też da się zna­leźć spo­sób i smacz­nie wkom­po­no­wać ją do co­dzien­nej diety – o czym wię­cej na­pi­szę w dal­szej czę­ści książki.

W tym roz­dziale oma­wiamy na­to­miast cho­roby układu krą­że­nia, na­zy­wane też ser­cowo-na­czy­nio­wymi. Za­nim przej­dziemy da­lej, wy­ja­śnię kilka waż­nych po­jęć.

Dys­li­pi­de­mia – nie­pra­wi­dłowy po­ziom co naj­mniej jed­nego z li­pi­dów wy­stę­pu­ją­cych w oso­czu krwi (np. pod­wyż­szony cho­le­ste­rol cał­ko­wity, ob­ni­żony po­ziom HDL albo pod­wyż­szone trój­gli­ce­rydy).

Hi­per­cho­le­ste­ro­le­mia – znacz­nie zwięk­szone stę­że­nie li­po­pro­tein LDL, które trans­por­tują cho­le­ste­rol w oso­czu krwi, lub pod­wyż­szone stę­że­nie cho­le­ste­rolu cał­ko­wi­tego (TC). W ostat­nich la­tach w dia­gno­styce i te­ra­pii hi­per­cho­le­ste­ro­le­mii kła­dzie się co­raz więk­szy na­cisk na po­ziom li­po­pro­tein LDL. Na­leży się sta­rać, by stę­że­nie LDL było jak naj­niż­sze, po­nie­waż jest ono po­wią­zane z ry­zy­kiem wy­stą­pie­nia cho­rób ser­cowo-na­czy­nio­wych.

Miaż­dżyca – cho­roba tęt­nic o pod­łożu za­pal­nym. Roz­po­czyna się zwy­kle drob­nym uszko­dze­niem na­czy­nia krwio­no­śnego, które może być spo­wo­do­wane np. nad­mier­nym po­zio­mem cu­kru we krwi, tok­sy­nami lub re­ak­tyw­nymi for­mami tlenu. Po­tem w miej­scu uszko­dze­nia po­ja­wia się duża liczba ko­mó­rek od­por­no­ścio­wych, które sta­rają się opa­no­wać pro­blem. Nie­stety je­śli oko­licz­no­ści nie są sprzy­ja­jące, to w da­nym miej­scu sy­tu­acja jesz­cze się po­gar­sza – od­kła­dają się w nim ko­lejne złogi np. z cho­le­ste­rolu krą­żą­cego w krwio­biegu. Z cza­sem po­wstaje tzw. blaszka miaż­dży­cowa, która blo­kuje tęt­nice, usztyw­nia je, upo­śle­dza ich funk­cjo­nal­ność i prze­pływ krwi. Miaż­dżyca może być przy­czyną nad­ci­śnie­nia i czyn­ni­kiem ry­zyka cho­roby wień­co­wej. Do­dat­kowo ode­rwa­nie frag­mentu blaszki miaż­dży­co­wej może być nie­bez­pieczne dla zdro­wia i ży­cia – je­śli utknie w tęt­nicy, może za­blo­ko­wać do­pływ krwi do waż­nych tka­nek lub or­ga­nów. W ten spo­sób może dojść m.in. do za­wału serca lub udaru nie­do­krwien­nego mó­zgu. Miaż­dżyca może do­ty­czyć nie tylko tęt­nic w oko­li­cach serca, lecz także np. koń­czyn, oczu i mó­zgu. W każ­dym przy­padku nie­sie ona stałe za­gro­że­nie nie­do­krwie­niem i uszko­dze­niem oko­licz­nych tka­nek.

Cho­roba nie­do­krwienna serca (cho­roba wień­cowa) – prze­wle­kła cho­roba na­czyń ota­cza­ją­cych serce. Po­lega na tym, że na­czy­nia krwio­no­śne są zwę­żone i krew nie może swo­bod­nie nimi prze­pły­wać. Za­bu­rzona jest rów­nież funk­cja ścian tęt­nic – nie są one w sta­nie od­po­wied­nio kon­tro­lo­wać ci­śnie­nia krwi. Cho­roba nie­do­krwienna serca skut­kuje męcz­li­wo­ścią i ob­ni­że­niem wy­dol­no­ści fi­zycz­nej, a także du­żym ry­zy­kiem po­wi­kłań ta­kich jak za­bu­rze­nie funk­cji po­znaw­czych, dusz­nica, za­wał, nie­wy­dol­ność serca, za­bu­rze­nia rytmu serca, które mogą być groźne dla ży­cia.

Jak po­wstają cho­roby układu krą­że­nia i dla­czego są groźne? W swo­jej książce pt. Cho­le­ste­rol pod kon­trolą pi­sa­łam tak:

Wy­obraź so­bie au­to­stradę, po któ­rej w róż­nych kie­run­kach pę­dzą cię­ża­rówki i sa­mo­chody do­staw­cze do­star­cza­jące nie­zbędne su­rowce do oko­licz­nych firm i przed­się­biorstw pro­duk­cyj­nych. Au­to­strada to na­sze na­czy­nia krwio­no­śne, a cię­ża­rówki i sa­mo­chody to m.in. wła­śnie li­po­pro­te­iny. Li­po­pro­te­iny trans­por­tują np. cho­le­ste­rol i dzielą się na:

LDL (li­po­pro­te­iny o ma­łej gę­sto­ści),

HDL (li­po­pro­te­iny o du­żej gę­sto­ści),

VLDL (li­po­pro­te­iny o bar­dzo ma­łej gę­sto­ści).

Po­szcze­gólne li­po­pro­te­iny mają różne funk­cje. Nie mu­sisz znać ich wszyst­kich, ale pa­mię­taj, że pod­wyż­szone stę­że­nie tych pierw­szych (LDL) sprzyja roz­wo­jowi miaż­dżycy i cho­roby wień­co­wej.

Po­myśl, że być może służby nie dbają na­le­ży­cie o na­wierzch­nię, w wy­niku czego as­falt jest za­nie­dbany. Trudne wa­runki at­mos­fe­ryczne lub sy­tu­acja lo­sowa mogą spra­wić, że droga ule­gnie uszko­dze­niu, a wtedy ła­two o wy­pa­dek. Jed­no­cze­śnie małe sa­mo­chody do­staw­cze, które w tym wy­obra­że­niu od­zwier­cie­dlają li­po­pro­te­iny LDL – jeż­dżą szybko i nie­ostroż­nie. W do­datku ruch na na­szej au­to­stra­dzie jest duży, a pasy są pełne cy­stern prze­wo­żą­cych np. trój­gli­ce­rydy.

Te­raz wy­obraź so­bie, że w wy­niku splotu tych wszyst­kich oko­licz­no­ści do­cho­dzi do wy­padku. Mały sa­mo­chód do­staw­czy wpada na ba­rierkę. Służby (nasz układ od­por­no­ściowy) wy­sy­łają po­moc, ale nim ta do­ciera na miej­sce, za­staje już nie je­den uszko­dzony sa­mo­chód, ale cały ka­ram­bol. Ra­tow­nicy nie są w sta­nie po­móc, więc wkrótce sami po­trze­bują po­mocy. Je­śli wa­runki są nie­sprzy­ja­jące, po ja­kimś cza­sie do za­toru do­łą­cza co­raz wię­cej sa­mo­cho­dów, cię­ża­ró­wek i cy­stern. Robi się wielki ba­ła­gan, a droga staje się co­raz bar­dziej nie­prze­jezdna. Z cza­sem jej funk­cja ulega po­gor­sze­niu, a w skraj­nych przy­pad­kach może dojść do cał­ko­wi­tej ka­ta­strofy lub za­mknię­cia drogi i osła­bie­nia wy­dol­no­ści trans­portu w ca­łym re­gio­nie.

Ta roz­bu­do­wana me­ta­fora od­zwier­cie­dla nie­stety to, co może wy­da­rzyć się w tęt­ni­cach. Splot oko­licz­no­ści, czyli np. uszko­dze­nie ściany tęt­nicy, za­bu­rze­nia funk­cji na­czyń, zbyt dużo li­pi­dów krą­żą­cych we krwi, może spo­wo­do­wać na­ra­sta­nie blaszki miaż­dży­co­wej, którą można po­rów­nać do osadu we­wnątrz uszko­dzo­nej rury. Blaszka miaż­dży­cowa, która na­ra­sta w na­czy­niach, może do­pro­wa­dzić do ich czę­ścio­wej lub znacz­nej nie­wy­dol­no­ści i wpły­nąć np. na kon­trolę ci­śnie­nia krwi. Nie­do­krwie­nie, do któ­rego może dojść, skut­kuje osła­bie­niem wy­dol­no­ści oko­licz­nych na­rzą­dów. Naj­groź­niej­sza sy­tu­acja ma jed­nak miej­sce, gdy ka­wa­łek blaszki ode­rwie się i po­pły­nie da­lej tęt­nicą. Gdy do­pły­nie do węż­szego na­czy­nia, roz­wi­dle­nia lub ko­lej­nego za­toru spo­wo­do­wa­nego na­ra­sta­jącą blaszką – może za­tkać prze­pływ i spo­wo­do­wać sy­tu­ację groźną dla zdro­wia, a na­wet ży­cia (za­tor, za­wał).

Cho­roba nie­do­krwienna serca to wła­śnie stan, gdy na­czy­nia wo­kół tego naj­waż­niej­szego na­rządu są zwę­żone i nie do końca drożne. Krew (i tlen, który ona trans­por­tuje) nie do­ciera do serca w wy­star­cza­ją­cym stop­niu, po­wo­du­jąc za­bu­rze­nie jego funk­cji i zna­czące osła­bie­nie wy­dol­no­ści ca­łego or­ga­ni­zmu. Cho­roba nie­do­krwienna serca może przez długi czas po­zo­sta­wać bez­ob­ja­wowa, ale gdy ob­jawy już się po­ja­wią – są przy­kre i zna­cząco ob­ni­żają kom­fort ży­cia.

Miaż­dżyca nie bie­rze się zni­kąd. Oczy­wi­ście do jej po­wsta­nia mogą przy­czy­nić się np. pre­dys­po­zy­cje ge­ne­tyczne lub wiek, ale na więk­szość czyn­ni­ków ry­zyka mamy bez­po­średni wpływ – na­leżą do nich bo­wiem mała ak­tyw­ność fi­zyczna, pa­le­nie ty­to­niu, brak od­po­czynku i oczy­wi­ście nie­pra­wi­dłowa dieta. Ja­dłos­pis, który ma za­po­bie­gać miaż­dżycy, nie po­lega tylko na uni­ka­niu tłusz­czów na­sy­co­nych, a szcze­gól­nie tłusz­czów trans (cho­ciaż to też bar­dzo ważne). Sku­pia się on także na do­star­cze­niu od­po­wied­niej ilo­ści błon­nika po­kar­mo­wego, skład­ni­ków prze­ciw­za­pal­nych (np. kwa­sów omega-3 i związ­ków bio­ak­tyw­nych obec­nych np. w przy­pra­wach[3]), a także du­żej ilo­ści na­tu­ral­nych prze­ciw­u­tle­nia­czy do­star­cza­nych przez wa­rzywa, owoce lub zioła. Źró­dłem ogrom­nej ilo­ści prze­ciw­u­tle­nia­czy jest wła­śnie oma­wiana przez nas aro­nia.

Z prze­glądu ak­tu­al­nej li­te­ra­tury wy­nika, że aro­nia może dzia­łać:

nor­ma­li­zu­jąco na pro­fil li­pi­dowy (np. po­ziom cho­le­ste­rolu),

prze­ciw­nad­ci­śnie­niowo (co cie­kawe, może mieć na­wet lep­szy efekt prze­ciw­nad­ci­śnie­niowy i ob­ni­ża­jący po­ziom cho­le­ste­rolu cał­ko­wi­tego u osób po 50 roku ży­cia, czyli tych, które są bar­dziej na­ra­żone na cho­roby ser­cowo-na­czy­niowe),

ha­mu­jąco na eks­pre­sję ge­nów za­pal­nych (czyli za­po­bie­gać ak­ty­wa­cji ge­nów, które sprzy­jają two­rze­niu się stanu za­pal­nego w or­ga­ni­zmie),

prze­ciw­miaż­dży­cowo i ochron­nie na na­czy­nia krwio­no­śne,

ła­go­dząco na uogól­niony stan za­palny,

za­po­bie­gaw­czo i lecz­ni­czo wo­bec ze­społu me­ta­bo­licz­nego i cho­rób me­ta­bo­licz­nych (czyli zwią­za­nych m.in. z za­bu­rze­niami go­spo­darki cu­kro­wej, in­su­li­no­wej i li­pi­do­wej),

spo­wal­nia­jąco, a na­wet od­wra­ca­jąco na efekty sta­rze­nia w na­czy­niach krwio­no­śnych (co udo­wod­niono np. w ba­da­niu na szczu­rach, gdzie oce­niano stan ściany aorty po in­ter­wen­cji z so­kiem z aro­nii),

prze­ciw­za­krze­powo, prze­ciw­dzia­ła­jąco zle­pia­niu się pły­tek krwi (co może być groźne – a w skraj­nych przy­pad­kach na­wet za­gra­ża­jące ży­ciu),

naj­praw­do­po­dob­niej także ob­ni­ża­jąco na pod­wyż­szony po­ziom kwasu mo­czo­wego we krwi (który jest nie­ko­rzystny dla na­czyń krwio­no­śnych, a także dla ne­rek).

Aro­nia była np. ba­dana jako je­den ze środ­ków we wspo­ma­ga­ją­cym le­cze­niu skut­ków za­wału mię­śnia ser­co­wego i wy­niki tych ba­dań były obie­cu­jące. W wielu ba­da­niach opi­sy­wano ob­ni­ża­nie się ci­śnie­nia krwi pod wpły­wem spo­ży­wa­nia pro­duk­tów lub eks­trak­tów z aro­nii. Ob­ser­wo­wano ko­rzystny wpływ na pro­fil li­pi­dowy – od­no­to­wy­wano zmniej­sza­nie się po­ziomu cho­le­ste­rolu, li­po­pro­tein LDL, a także trój­gli­ce­ry­dów. W jed­nym z ba­dań udało się też po­twier­dzić lekki spa­dek po­ziomu ho­mo­cy­ste­iny w oso­czu (ho­mo­cy­ste­ina to ami­no­kwas, któ­rego pod­wyż­szony po­ziom we krwi jest jed­nym z czyn­ni­ków ry­zyka roz­woju cho­rób układu krą­że­nia).

Ciekawostka

Re­swe­ra­trol to zwią­zek che­miczny na­le­żący do tzw. stil­be­nów. Jest znany jako je­den z głów­nych proz­dro­wot­nych skład­ni­ków wi­no­gron, a także wina. To on i jego wła­ści­wo­ści były powo­dem, dla któ­rego przez pe­wien czas uwa­żano czer­wone wino za pro­dukt zdrowy. Obec­nie wiemy już, że al­ko­hol nie może być uwa­żany za zdrowy w żad­nym wy­padku, a ilość wina, którą trzeba by wy­pić, by osią­gnąć ko­rzy­ści z przy­ję­cia re­swe­ra­trolu, by­łaby zde­cy­do­wa­nie za duża, żeby było to uza­sad­nione. W dzi­siej­szych cza­sach po­pu­larna jest na­to­miast su­ple­men­ta­cja re­swe­ra­tro­lem. Zwią­zek ten wy­ka­zuje m.in. dzia­ła­nie ochronne na układ krą­że­nia, a także ma wła­ści­wo­ści prze­ciw­no­wo­two­rowe. W li­te­ra­tu­rze opi­suje się też jego wła­ści­wo­ści prze­ciw­sta­rze­niowe, prze­ciw­o­ty­ło­ściowe lub za­po­bie­ga­jące in­su­li­no­opor­no­ści i cu­krzycy. Re­swe­ra­trol jest in­ten­syw­nie ba­dany z uwagi na po­ten­cjalne zdol­no­ści zwal­cza­nia wi­ru­sów po­wo­du­ją­cych CO­VID-19, a także le­cze­nia po­wi­kłań po­co­vi­do­wych (m.in. zwią­za­nych z uogól­nio­nym sta­nem za­pal­nym, pro­ble­mami z ser­cem i ukła­dem krą­że­nia). Pro­dukty z re­swe­ra­tro­lem uważa się także za ko­rzystne dla mi­kro­bioty je­li­to­wej (z wy­jąt­kiem wina, gdyż al­ko­hol w nim za­warty działa nie­ko­rzyst­nie na na­sze do­bre mi­kroor­ga­niz­my), a in­te­rak­cja po­mię­dzy re­swe­ra­tro­lem i ludzką mi­kro­biotą zdaje się ko­rzyst­nie wpły­wać na sze­roko ro­zu­miane zdro­wie me­ta­bo­liczne. Obec­nie re­swe­ra­trol jest jed­nym z kan­dy­da­tów na pre­bio­tyk (in­nymi słowy po­żywkę dla do­brych bak­te­rii) – może zmie­niać skład ludz­kiej mi­kro­bioty je­li­to­wej, tak by wspie­rała zdro­wie me­ta­bo­liczne, ha­mo­wała roz­wój oty­ło­ści oraz za­po­bie­gała pro­ble­mom z go­spo­darką cu­krową i li­pi­dową. Poza wi­no­gro­nami zwią­zek ten mo­żemy zna­leźć np. w owo­cach morwy i pi­sta­cjach, a także w róż­nych owo­cach ja­go­do­wych np. tru­skaw­kach, aro­nii, żu­ra­wi­nie, bo­rów­kach, ma­li­nach lub czar­nych po­rzecz­kach. Co prawda w aro­nii nie jest on głów­nym skład­ni­kiem ak­tyw­nym – są nim bo­wiem anto­cy­jany, w dal­szej ko­lej­no­ści np. pro­cy­ja­ni­dyny, kwer­ce­tyna i kwasy fe­no­lowe – ale warto o tym wspo­mnieć w kon­tek­ście tego owocu i pod­kre­ślić po raz ko­lejny, że soki są lep­sze pod wzglę­dem zdro­wot­nym od win czy na­le­wek. Na­dal po­ku­tuje mit, że czer­wone wino to zdrowy tru­nek, który warto czę­sto spo­ży­wać. Na­leży jed­nak jak naj­czę­ściej przy­po­mi­nać – cho­ciaż ko­ne­se­rzy do­brego wina będą nie­po­cie­szeni – że z punktu wi­dze­nia za­war­to­ści skład­ni­ków bio­ak­tyw­nych, a także al­ko­holu, który jest tok­syną dla or­ga­ni­zmu, zde­cy­do­wa­nie zdro­wiej jest spo­ży­wać sok z czer­wo­nych wi­no­gron lub soki i prze­twory z róż­nych owo­ców ja­go­do­wych (w tym aro­nii) niż ja­kie­kol­wiek, na­wet naj­lep­sze ja­ko­ściowo wino. Wy­jąt­kiem mogą być wina bez­al­ko­ho­lowe z czer­wo­nych wi­no­gron i owo­ców ja­go­do­wych – bo i ta­kie można do­stać obec­nie w skle­pach, jed­nak jest to ra­czej na­pój o smaku wina niż praw­dziwe wino, do któ­rego wa­lo­rów je­ste­śmy przy­zwy­cza­jeni.

Na pod­sta­wie do­tych­czas prze­pro­wa­dzo­nych ba­dań można stwier­dzić, że osoby o pod­wyż­szo­nym ry­zyku ser­cowo-na­czy­nio­wym (czyli np. z nad­ci­śnie­niem pierw­szego stop­nia, oty­ło­ścią brzuszną lub ła­godną hi­per­cho­le­ste­ro­le­mią) mogą od­no­sić ko­rzy­ści ze spo­ży­wa­nia soku i eks­traktu z ja­gód aro­nii. Co cie­kawe, na te­re­nie Ro­sji i Eu­ropy Wschod­niej aro­nię i jej prze­twory tra­dy­cyj­nie sto­so­wano w celu ob­ni­że­nia ci­śnie­nia i miała ona na­wet sta­tus na­tu­ral­nego leku.

Warto do­dać, że w po­stę­po­wa­niu lecz­ni­czym z wy­ko­rzy­sta­niem eks­traktu z aro­nii za­leca się, by ro­bić prze­rwy w jego sto­so­wa­niu (naj­le­piej równe cza­sowi sto­so­wa­nia, czyli tyle samo ty­go­dni sto­so­wa­nia, co nie­sto­so­wa­nia). Spo­koj­nie – nie do­ty­czy to oka­zjo­nal­nego spo­ży­wa­nia aro­nii w ra­mach uroz­ma­ico­nej diety, tylko ce­lo­wa­nej kon­kret­nej su­ple­men­ta­cji sto­so­wa­nej w ce­lach te­ra­peu­tycz­nych, np. w ra­mach pro­jektu ba­daw­czego.

Aronia a zdrowy i sprawny mózg

Aro­nia ma ko­rzystny wpływ na układ krą­że­nia, co po­śred­nio chroni także nasz mózg. Na­czy­nia krwio­no­śne za­opa­trują ten ważny or­gan w tlen i skład­niki od­żyw­cze – je­śli dzia­łają wa­dli­wie lub są za­tkane blaszką miaż­dży­cową, mózg rów­nież na tym cierpi. Za­warte w aro­nii an­to­cy­jany od­gry­wają ważną rolę w re­gu­la­cji me­ta­bo­li­zmu li­pi­dów krą­żą­cych we krwi i mają zdol­ność do po­śred­niego ob­ni­ża­nia po­ziomu cho­le­ste­rolu i trój­gli­ce­ry­dów (co chroni na­czy­nia krwio­no­śne, rów­nież te za­opa­tru­jące mózg).

Mózg jest nie­wąt­pli­wie naj­waż­niej­szym or­ga­nem ludz­kiego ciała i wy­maga spe­cjal­nej ochrony. Przed uszko­dze­niami me­cha­nicz­nymi chro­nią go twarde ko­ści czaszki i płyny zlo­ka­li­zo­wane w jej wnę­trzu. Przed roz­ma­itymi tok­sy­nami broni go zaś tzw. ba­riera krew–mózg, czyli spe­cjalne sito, które prze­pusz­cza pły­nącą do mó­zgu krew, ale fil­truje wszel­kie za­nie­czysz­cze­nia i sub­stan­cje, które w ja­ki­kol­wiek spo­sób mogą mu za­szko­dzić. Ba­riera ta wpusz­cza bar­dzo wą­ską grupę sub­stan­cji i za­trzy­muje cza­sem rów­nież ta­kie, które mo­głyby być po­ży­teczne – umie­jęt­ność jej prze­kra­cza­nia to wy­zwa­nie np. dla le­ków i ich me­ta­bo­li­tów. Oka­zuje się, że an­to­cy­jany za­warte w aro­nii (oraz ich po­chodne) mogą prze­kra­czać tę szczelną ba­rierę. Udało się to wy­ka­zać w ba­da­niach na owcach, a także na szczu­rach. Ozna­cza to, że te silne prze­ciw­u­tle­nia­cze praw­do­po­dob­nie mogą do­pły­nąć aż do mó­zgu i dzia­łać tam u pod­staw, wal­cząc ze stre­sem oksy­da­cyj­nym w tkan­kach cen­tral­nego układu ner­wo­wego.

An­to­cy­jany aro­nii uważa się za sku­teczne czyn­niki neuro­pro­tek­cyjne, czyli chro­niące układ ner­wowy (do któ­rego za­li­cza się mózg). Wy­niki ba­dań na zwie­rzę­tach la­bo­ra­to­ryj­nych po­ka­zują, że mogą one słu­żyć jako sub­stan­cje prze­ciw­u­tle­nia­jące i ochronne, ko­rzystne w le­cze­niu cho­roby Al­zhe­imera. W jej prze­biegu w re­jo­nie mó­zgu gro­ma­dzi się tzw. beta-amy­loid, co z cza­sem po­wo­duje zwłók­nie­nie tka­nek mó­zgu, a także stop­niową utratę funk­cjo­nal­no­ści nie­któ­rych jego ob­sza­rów. Mó­wiąc ob­ra­zowo – mózg wiot­czeje i krok po kroku wy­łą­czają się ko­lejne jego par­tie (które prze­cież są od­po­wie­dzialne za na­sze ciało, ży­cie i funk­cjo­no­wa­nie w pracy, ro­dzi­nie i spo­łe­czeń­stwie). Ob­ja­wami tego stanu są: po­stę­pu­jąca utrata pa­mięci, pro­blemy z mową, wy­ko­ny­wa­niem co­dzien­nych czyn­no­ści i za­bu­rze­nia emo­cjo­nalne. Cho­ciaż przy­czyny po­wsta­wa­nia cho­roby Al­zhe­imera nie są w pełni wy­ja­śnione, wiele ba­dań po­twier­dziło hi­po­tezę, że jej roz­wój przy­spie­szają re­ak­tywne formy tlenu, po­wo­du­jące m.in. nisz­cze­nie neu­ro­nów. Nad­mierna ilość re­ak­tyw­nych form tlenu w mó­zgu nie tylko przy­spie­sza jego sta­rze­nie i roz­wój de­men­cji, lecz także może le­żeć u pod­łoża cho­rób neu­ro­de­ge­ne­ra­cyj­nych, ta­kich jak wła­śnie cho­roba Al­zhe­imera – aby im za­po­bie­gać, warto pro­wa­dzić styl ży­cia wspie­ra­jący zdro­wie (dieta, ruch, wy­si­łek umy­słowy, od­po­czy­nek, umie­jętne za­rzą­dza­nie stre­sem). Nie­zmier­nie ważna jest zbi­lan­so­wana dieta, która do­star­cza wszyst­kich nie­zbęd­nych skład­ni­ków po­trzeb­nych do pra­wi­dło­wego funk­cjo­no­wa­nia na­szych we­wnętrz­nych sys­te­mów prze­ciw­u­tle­nia­ją­cych i ochron­nych. Z po­mocą mogą też przyjść prze­ciw­u­tle­nia­cze z ze­wnątrz za­warte m.in. w owo­cach ja­go­do­wych. W ba­da­niach wy­ka­zano, że an­to­cy­jany zmniej­szały pro­blemy z pa­mię­cią i ucze­niem się u zwie­rząt, u któ­rych w mó­zgach już odło­żył się beta-amy­loid, a także dzia­łały one ochron­nie na ko­mórki mó­zgu od­po­wie­dzialne za emo­cje i pa­mięć, które były wy­sta­wione na jego tok­syczny wpływ. Me­cha­ni­zmy dzia­ła­nia an­to­cy­ja­nów są dość skom­pli­ko­wane, jed­nak w du­żym uprosz­cze­niu wszystko opiera się głów­nie na re­duk­cji szko­dli­wego stresu oksy­da­cyj­nego w ob­rę­bie mó­zgu.

W ba­da­niach na zwie­rzę­tach po­twier­dzono, że an­to­cy­jany aro­nii i ich po­chodne mogą dzia­łać neu­ro­pro­tek­cyj­nie i prze­ciw­sta­rze­niowo na mózg. W ba­da­niach na my­szach udało się wy­ka­zać, że an­to­cy­jany ha­mują zwią­zany z wie­kiem spa­dek funk­cji po­znaw­czych i zdol­ność re­ago­wa­nia. Po­da­wa­nie an­to­cy­ja­nów prze­kła­dało się także na lep­szą pracę we­wnętrz­nych ukła­dów en­zy­ma­tycz­nych zwal­cza­ją­cych wolne rod­niki. Co wię­cej, od­no­to­wano także mniej­sze znisz­cze­nia DNA i po­ziomy związ­ków pro­za­pal­nych, a za to wyż­szy po­ziom nie­któ­rych neu­ro­prze­kaź­ni­ków, np. do­pa­miny (od­po­wie­dzial­nej m.in. za do­bre sa­mo­po­czu­cie, po­czu­cie szczę­ścia i speł­nie­nia). Ko­rzystny wpływ na pa­mięć i zdol­ność my­śle­nia sta­rze­ją­cych się my­szy przy­pi­sano zmniej­sze­niu stresu oksy­da­cyj­nego i stanu za­pal­nego w ich ukła­dach ner­wo­wych.

Cie­ka­wym kie­run­kiem ba­dań jest też wpływ związ­ków aro­nii na cały układ ner­wowo-mię­śniowy. Neu­ro­de­ge­ne­ra­cja może obej­mo­wać prze­cież nie tylko mózg, po­wo­du­jąc utratę pa­mięci, lecz także układ ner­wowy po­wią­zany ści­śle z pracą na­szych mię­śni (mię­śnie są tylko wy­ko­nawcą, a nie ini­cja­to­rem i kon­tro­le­rem ru­chu).

Jedną z cho­rób neu­ro­de­ge­ne­ra­cyj­nych, któ­rej ob­ja­wem jest po­gor­sze­nie się zdol­no­ści ru­cho­wych i kon­troli nad mię­śniami, jest cho­roba Par­kin­sona. U jej pod­łoża rów­nież leżą (oprócz in­nych czyn­ni­ków) stres oksy­da­cyjny i dys­funk­cje zwią­zane z pracą mi­to­chon­driów. Do­bra dieta (do­star­cza­jąca m.in. prze­ciw­u­tle­nia­czy) jest jed­nym z czyn­ni­ków, które mogą zmniej­szać ry­zyko jej wy­stą­pie­nia.

W jed­nej z prac na­uko­wych sku­pia­ją­cych się na za­po­bie­ga­niu neu­ro­de­ge­ne­ra­cji do­wie­dziono, że eks­trakt z aro­nii czar­nej wy­ka­zuje dzia­ła­nie prze­ciw­za­palne wo­bec neu­ro­nów pod­da­wa­nych tok­sycz­nemu wpły­wowi beta-amy­lo­idu, a także chroni ko­mórki mię­śni szkie­le­to­wych przed uszko­dze­niem i uśmier­ce­niem na sku­tek stresu oksy­da­cyj­nego i in­nych trud­nych wa­run­ków. Uważa się, że eks­trakt z aro­nii może nie tylko za­po­bie­gać neu­ro­de­ge­ne­ra­cji, lecz także uszko­dze­niom mię­śni po­wo­do­wa­nym dłu­go­trwa­łym in­ten­syw­nym wy­sił­kiem fi­zycz­nym (np. ciężka praca fi­zyczna lub sport za­wo­dowy). Po dal­szych ba­da­niach być może do­cze­kamy się uzna­nia eks­traktu z aro­nii jako ofi­cjal­nego środka te­ra­peu­tycz­nego za­po­bie­ga­ją­cego neu­ro­de­ge­ne­ra­cji lub wspie­ra­ją­cego jej le­cze­nie.

Właściwości przeciwstarzeniowe aronii

Sta­rze­nie się do­ty­czy wszyst­kich ży­wych or­ga­ni­zmów i jest pro­ce­sem bar­dzo zło­żo­nym. We­dług jed­nej z de­fi­ni­cji jest to „pro­ces de­ge­ne­ra­cyjny spo­wo­do­wany na­gro­ma­dze­niem się róż­nych uszko­dzeń w ko­mórce, na­ra­sta­ją­cych z upły­wem czasu i pro­wa­dzą­cych do stop­nio­wej nie­wy­dol­no­ści tka­nek i w kon­se­kwen­cji śmierci or­ga­ni­zmu”. Ciało po­trafi samo iden­ty­fi­ko­wać nie­sprawne ko­mórki i w spo­sób kon­tro­lo­wany je nisz­czyć. Każ­dego dnia, nie­za­leż­nie od na­szego wieku, pro­ces ten za­cho­dzi wie­lo­krot­nie. Jed­nak im je­ste­śmy starsi, tym wol­niej w na­szym ciele od­bywa się od­nowa i re­ge­ne­ra­cja, a nowe zdrowe ko­mórki nie two­rzą się już tak szybko. Jest to praw­do­po­dob­nie je­den z po­wo­dów, dla któ­rych z wie­kiem skóra i włosy tracą młody wy­gląd. W do­datku or­ga­nizm może w pew­nym mo­men­cie nie ra­dzić so­bie z usu­wa­niem licz­nych wa­dli­wie pra­cu­ją­cych ko­mó­rek. Uważa się też, że prze­wle­kły stres, nie­do­bo­rowa, pro­za­palna dieta i ogól­nie nie­wspie­ra­jący zdro­wia styl ży­cia mogą przy­spie­szać pro­cesy sta­rze­nia (głów­nie na sku­tek sta­nów za­pal­nych, na­si­lo­nego stresu oksy­da­cyj­nego, który po­wo­duje uszka­dza­nie więk­szej niż za­zwy­czaj liczby ko­mó­rek, oraz ob­ni­żo­nej zdol­no­ści re­ge­ne­ra­cji).

Warte uwagi jest rów­nież od­kry­cie z 1912 roku do­ty­czące tego, że nie­które cu­kry mogą spon­ta­nicz­nie re­ago­wać z biał­kami. W pro­ce­sie zwa­nym gli­ka­cją po­wstają czą­steczki AGE (z ang. Ad­van­ced Gly­ca­tion End­pro­ducts, czyli za­awan­so­wane pro­dukty gli­ka­cji. Co cie­kawe, słowo age ozna­cza w ję­zyku an­giel­skim „wiek” lub „sta­rzeć się”). Gli­ka­cja pro­wa­dzi do znisz­cze­nia bia­łek, które wcho­dzą w skład ko­mó­rek, a w kon­se­kwen­cji do osła­bie­nia ela­stycz­no­ści tka­nek bu­du­ją­cych ścię­gna, skórę i na­czy­nia krwio­no­śne. Pro­ces ten naj­szyb­ciej prze­biega wtedy, kiedy mamy pod­wyż­szony po­ziom cu­kru we krwi, a w or­ga­ni­zmie do­cho­dzi do stresu oksy­da­cyj­nego. Taka sy­tu­acja ma czę­sto miej­sce np. u pa­cjen­tów z nie­wy­rów­naną cu­krzycą, sta­nem przed­cu­krzy­co­wym lub róż­nymi za­bu­rze­niami go­spo­darki wę­glo­wo­da­no­wej. To zja­wi­sko jest rów­nież jedną z przy­czyn po­wi­kłań cu­krzycy. Za­bu­rze­nia go­spo­darki wę­glo­wo­da­no­wej są częst­sze, niż nam się wy­daje, i do­ty­czą wielu osób po­zor­nie zdro­wych (któ­rym nie do­lega nic bo­le­snego, więc re­zy­gnują z re­gu­lar­nych ba­dań kon­tro­l­nych). Szcze­gól­nie czę­sto wy­stę­pują u osób oty­łych, mało ak­tyw­nych, per­ma­nent­nie ze­stre­so­wa­nych i nie­do­spa­nych, a także tych po­sia­da­ją­cych ak­tywne cho­roby lub scho­rze­nia o pod­łożu za­pal­nym i uogól­niony prze­wle­kły stan za­palny.

W ba­da­niach na zwie­rzę­tach wy­ka­zano, że duża kon­cen­tra­cja czą­ste­czek AGE w or­ga­ni­zmie skraca dłu­gość ży­cia i przy­spie­sza pro­cesy sta­rze­nia. Ist­nieje kilka me­cha­ni­zmów, które to tłu­ma­czą:

na­gro­ma­dze­nie czą­ste­czek AGE może uszka­dzać struk­turę tkanki łącz­nej (np. ko­la­genu), upo­śle­dza­jąc jej ela­stycz­ność,

AGE mogą uszka­dzać białka bu­du­jące ko­mórki, które w efek­cie prze­stają peł­nić swoje funk­cje,

AGE mogą na­si­lać pro­cesy za­palne, wy­twa­rza­nie wol­nych rod­ni­ków oraz nisz­cze­nie ko­mó­rek.

Czą­steczki AGE mogą po­wsta­wać w or­ga­ni­zmie, ale czę­sto do­star­czamy je rów­nież z po­ży­wie­niem. W naj­więk­szej ilo­ści wy­stę­pują w żyw­no­ści po­cho­dze­nia zwie­rzę­cego (np. w se­rach, ry­bach, mię­sie), szcze­gól­nie po ob­róbce ciepl­nej, czyli sma­że­niu, pra­że­niu (np. orze­chów i pe­stek), gril­lo­wa­niu, opie­ka­niu i pie­cze­niu. Szko­dliwe jest za­równo pie­cze­nie w bar­dzo wy­so­kiej tem­pe­ra­tu­rze, jak i pie­cze­nie dłu­go­trwałe lub wie­lo­krotne od­grze­wa­nie. Cie­ka­wostką jest, że sma­żony bo­czek za­wiera ogromne ilo­ści AGE, a sma­że­nie na ma­śle po­wo­duje więk­szy wzrost tych związ­ków w go­to­wym da­niu niż sma­że­nie na oleju. Czą­steczki AGE mogą do­sta­wać się do or­ga­ni­zmu rów­nież na sku­tek pa­le­nia ty­to­niu. Nad­mierne ob­cią­że­nie nimi ne­ga­tyw­nie wpływa na or­ga­nizm – przede wszyst­kim na je­lita, ale nie tylko. Zresztą obec­nie wiemy już, że zdro­wie je­lit prze­kłada się po­śred­nio i bez­po­śred­nio na zdro­wie ca­łego or­ga­ni­zmu – w tym od­por­ność, pracę mó­zgu, wą­troby, układu krą­że­nia itd. Uważa się, że na­gro­ma­dze­nie AGE w or­ga­ni­zmie czło­wieka (ze wszyst­kich źró­deł, w tym ży­wie­nio­wych) jest po­wią­zane z wie­loma cho­ro­bami prze­wle­kłymi: cho­ro­bami układu krą­że­nia, cu­krzycą i cho­robą Al­zhe­imera.

Ist­nieją do­wody, że po­li­fe­nole po­cho­dze­nia ro­ślin­nego ła­go­dzą szko­dliwe skutki wy­żej wspo­mnia­nego pro­cesu gli­ka­cji. Ba­da­nia wy­ka­zały, że związki fe­no­lowe aro­nii czar­nej miały istotny wpływ ha­mu­jący na pro­dukty gli­ka­cji na wszyst­kich jej eta­pach. Za ten efekt od­po­wia­dał w du­żej mie­rze za­warty w aro­nii kwas chlo­ro­ge­nowy i ga­lu­san epi­gal­lo­ka­te­chiny (zwią­zek znany przede wszyst­kim z nada­wa­nia wła­ści­wo­ści pro­zdro­wot­nych her­ba­cie).

Zapobieganie nowotworom za pomocą diety

Spo­ży­wa­nie owo­ców ja­go­do­wych uważa się za ważny ele­ment tzw. diety an­ty­ra­ko­wej. No­wo­twory to jedne z naj­groź­niej­szych cho­rób, z ja­kimi współ­cze­sna me­dy­cyna ma do czy­nie­nia. Na­dal nie znamy w pełni wszyst­kich me­cha­ni­zmów ich po­wsta­wa­nia, co gor­sza, ist­nieje wiele ich ro­dza­jów i każdy ma swoją spe­cy­fikę, inne ro­ko­wa­nia i spo­sób le­cze­nia.

W ogól­nej świa­do­mo­ści no­wo­twory są czymś groź­nym i nie­prze­wi­dy­wal­nym, ale nie każdy wie, czym wła­ści­wie są i jak po­wstają. Po­służę się tu wy­ja­śnie­niem przy­go­to­wa­nym na po­trzeby jed­nej z mo­ich ksią­żek pt. Dieta an­ty­ra­kowa, a obec­nie zak­tu­ali­zo­wa­nym: Nasz or­ga­nizm jest ol­brzy­mim zbio­rem ko­mó­rek, z któ­rych każda wy­ko­nuje ważną, spe­cy­ficzną dla sie­bie pracę. Grupy ko­mó­rek łą­czą się w tkanki, tkanki w na­rządy, a na­rządy w układy. Każdy pro­ces w or­ga­ni­zmie ma swój czas i miej­sce (oraz sens). Ży­cie i praca ko­mó­rek są re­gu­lo­wane przez wiele róż­nych czyn­ni­ków (np. hor­mony, ciała od­por­no­ściowe). Warto do­dać, że na­sze ko­mórki nie żyją wiecz­nie. Te, które sta­rzeją się i za­czy­nają pra­co­wać wa­dli­wie lub nie­wy­dol­nie, są unie­czyn­niane i nisz­czone. W ich miej­sce po­wstają nowe – sprawne i go­towe do dzia­ła­nia. Na tym po­lega także re­ge­ne­ra­cja or­ga­ni­zmu. Pro­blem po­wstaje wtedy, gdy ko­mórka za­czyna pra­co­wać wa­dli­wie (np. na sku­tek mu­ta­cji), ale nie re­aguje na sy­gnały na­wo­łu­jące ją, by za­prze­stała pracy i ocze­ki­wała na znisz­cze­nie przez układ od­por­no­ściowy (co jest ty­pową pro­ce­durą or­ga­ni­zmu w ta­kim przy­padku). Taka zbun­to­wana ko­mórka może na­mna­żać się w spo­sób nie­kon­tro­lo­wany. Z jed­nej ko­mórki po­wstają dwie, z dwóch cztery i tak da­lej – a to wszystko w bar­dzo szyb­kim tem­pie. Na­gle, po sto­sun­kowo krót­kim cza­sie, w na­szym ciele sta­cjo­nuje cała ar­mia zbun­to­wa­nych ko­mó­rek, opie­ra­ją­cych się wszel­kiej kon­troli. Może ona sku­piać się np. w guz lub na­ciek. Jest to coś no­wego, nie­pra­wi­dło­wego, nie­ty­po­wego – m.in. dla­tego na­zy­wamy ją no­wo­two­rem. No­wo­twory dzie­limy na ła­godne i zło­śliwe. Te zło­śliwe nie­stety nie ogra­ni­czają się do miej­sca, w któ­rym po­wstały. Po­wo­dują też znisz­cze­nie oko­licz­nych tka­nek oraz ła­two się roz­prze­strze­niają, co jest du­żym za­gro­że­niem dla zdro­wia i ży­cia. Taka tkanka no­wo­two­rowa (je­śli nie zacz­niemy le­cze­nia) ro­śnie nie­kon­tro­lo­wa­nie, prze­ra­sta­jąc zdrowe tkanki i upo­śle­dza­jąc ich czyn­ność. To tak, jakby cały czas rósł w nas wielki pa­so­żyt. Może to pro­wa­dzić do za­bu­rzeń pracy wielu na­rzą­dów i ukła­dów, rów­nież tych nie­zbęd­nych do ży­cia. Funk­cje ko­mó­rek no­wo­two­ro­wych zna­cząco od­bie­gają od nor­mal­nych, a or­ga­nizm so­bie z nimi nie ra­dzi. Co gor­sza, ta­kie zbun­to­wane ar­mie mogą wy­sy­łać swo­ich zwia­dow­ców na cały or­ga­nizm i two­rzyć nowe sku­pi­ska w tkan­kach lub na­rzą­dach bar­dzo od­da­lo­nych od pier­wot­nego ogni­ska (na­zy­wamy to prze­rzu­tami). Ce­chą cha­rak­te­ry­styczną ko­mó­rek więk­szo­ści no­wo­two­rów zło­śli­wych jest zdol­ność do szyb­kiego, nie­kon­tro­lo­wa­nego na­mna­ża­nia, od­por­ność na znisz­cze­nie za po­mocą tra­dy­cyj­nych me­cha­ni­zmów i zdol­ność do two­rze­nia prze­rzu­tów. Być może za­da­jesz so­bie py­ta­nie, dla­czego ko­mórka na­gle za­czyna się bun­to­wać? Dzieje się tak, po­nie­waż uszko­dze­niu ulega jej ma­te­riał ge­ne­tyczny (DNA). To tak, jakby ktoś zro­bił jej pra­nie mó­zgu i ka­zał funk­cjo­no­wać zu­peł­nie ina­czej niż do tej pory, nisz­cząc usta­loną hie­rar­chię. Czę­sto bywa też tak, że uszko­dze­niu ule­gnie jed­no­cze­śnie wię­cej niż jedna ko­mórka. Uszko­dze­nie ge­ne­tyczne ko­mó­rek na­zy­wamy wła­śnie wspo­mnianą wy­żej mu­ta­cją. Uszko­dze­nia mogą mieć różne przy­czyny, np. dzia­ła­nie wol­nych rod­ni­ków lub tok­syn obec­nych w ciele (np. spo­ży­tych z żyw­no­ścią). Mogą je wy­wo­ły­wać rów­nież czyn­niki ze­wnętrzne (ta­kie jak np. za­nie­czysz­czone po­wie­trze czy sub­stan­cje tok­syczne w śro­do­wi­sku ży­cia i pracy). Do­dat­kowy czyn­nik to prze­wle­kły stan za­palny i pre­dys­po­zy­cje ge­ne­tyczne, które mniej lub bar­dziej zwięk­szają skłon­no­ści do nie­któ­rych no­wo­two­rów.

An­to­cy­jany za­warte w owo­cach ja­go­do­wych (w tym w du­żych ilo­ściach wła­śnie w aro­nii) są uzna­wane za skład­niki an­ty­no­wo­two­rowe, po­nie­waż u pod­łoża no­wo­two­rów leżą m.in. wła­śnie stres oksy­da­cyjny, szko­dliwe re­ak­tywne formy tlenu i azotu oraz prze­wle­kły stan za­palny. Cho­ciaż an­to­cy­jany wchła­niają się w nie­wiel­kim stop­niu, to ich ko­rzystne dzia­ła­nie od­no­to­wuje się już przy mi­ni­mal­nych stę­że­niach w su­ro­wicy krwi. W ba­da­niach in vi­tro udało się m.in. udo­wod­nić ich nisz­czący wpływ na ko­mórki raka piersi czy skóry. Eks­trakty i skład­niki prze­ciw­u­tle­nia­jące z aro­nii są też do­brze prze­ba­dane pod wzglę­dem po­ten­cjal­nego wpływu te­ra­peu­tycz­nego na różne ko­mórki no­wo­two­rowe, w tym wą­troby, płuc, szyjki ma­cicy, okręż­nicy, gle­jaka wie­lo­po­sta­cio­wego oraz bia­łaczki. Uważa się, że jest to głów­nie wy­nik za­war­to­ści pro­cy­ja­ni­dyn i an­to­cy­ja­nów w tych owo­cach, ale nie bez wpływu po­zo­staje także cho­ciażby kwer­ce­tyna czy kwasy fe­no­lowe (np. ka­wowy i chlo­ro­ge­nowy).

Skład­niki aro­nii prze­ciw­dzia­łają no­wo­two­rom na róż­nych eta­pach ich po­wsta­wa­nia i roz­woju. To ko­rzystne dzia­ła­nie obej­muje m.in.:

ła­go­dze­nie stanu za­pal­nego uła­twia­ją­cego po­wsta­wa­nie i wzrost no­wo­tworu,

ha­mo­wa­nie na­mna­ża­nia ko­mó­rek no­wo­two­ro­wych,

ha­mo­wa­nie wzro­stu nie­któ­rych ko­mó­rek no­wo­two­ro­wych (np. raka okręż­nicy czy żo­łądka),

blo­ko­wa­nie roz­woju, na­wro­tów i roz­prze­strze­nia­nia się no­wo­tworu (np. w przy­padku raka płuc),

zmniej­sza­nie od­por­no­ści ko­mó­rek no­wo­two­ro­wych na che­mio­te­ra­pię (wzmoc­nie­nie le­cze­nia prze­ciw­no­wo­two­ro­wego),

wspar­cie dzia­ła­nia układu od­por­no­ścio­wego,

ha­mo­wa­nie me­ta­bo­li­zmu no­wo­tworu (np. blo­ko­wa­nie una­czy­nie­nia czy two­rze­nia prze­rzu­tów).

Wy­eks­tra­ho­wane skład­niki aro­nii, zgod­nie z obec­nym sta­nem wie­dzy są nie­tok­syczne, bez­pieczne, do­brze to­le­ro­wane i po­ten­cjal­nie bar­dzo sku­teczne. Wy­niki do­tych­cza­so­wych ba­dań są obie­cu­jące. Praw­do­po­dob­nie będą mo­gły w przy­szło­ści sta­no­wić ru­ty­nowy ele­ment sko­ja­rzo­nej te­ra­pii an­ty­no­wo­two­ro­wej. Mi­nie jed­nak jesz­cze tro­chę czasu, za­nim prze­pro­wa­dzi się sze­roko za­kro­jone ba­da­nia, które po­zwolą po­twier­dzić za­sad­ność po­da­wa­nia tych skład­ni­ków i sfor­mu­ło­wać do­kładne wy­tyczne co do ich sto­so­wa­nia.

Po­mi­ja­jąc jed­nak przyj­mo­wa­nie eks­trak­tów z aro­nii w po­staci le­ków lub su­ple­men­tów, warto po pro­stu czer­pać z na­tu­ral­nego bo­gac­twa świe­żych i prze­two­rzo­nych owo­ców, które dzia­łają pro­fi­lak­tycz­nie. Re­gu­larne spo­ży­wa­nie owo­ców ja­go­do­wych jest świet­nym po­my­słem, który naj­praw­do­po­dob­niej po­zwoli nieco zmniej­szyć ry­zyko za­cho­ro­wa­nia na raka, a kiedy już to się sta­nie – zwięk­szyć szansę osią­gnię­cia re­mi­sji. Wielu spe­cja­li­stów i na­ukow­ców re­ko­men­duje, aby każ­dego, lub nie­mal każ­dego dnia spo­ży­wać por­cję (około 80–100 g) róż­nych owo­ców ja­go­do­wych (w tym wła­śnie aro­nii, która ma jedną z naj­wyż­szych kon­cen­tra­cji skład­ni­ków proz­dro­wot­nych) w ra­mach sze­roko ro­zu­mia­nej pro­fi­lak­tyki zdro­wot­nej ca­łego or­ga­ni­zmu.

Aronia a infekcje

Aro­nię tra­dy­cyj­nie sto­suje się na po­pra­wie­nie od­por­no­ści. Na­sze bab­cie za­le­cały je­dze­nie prze­two­rów z tego owocu pro­fi­lak­tycz­nie w se­zo­nie je­sienno-zi­mo­wym oraz po­da­wały her­batę z so­kiem z aro­nii swoim bli­skim, któ­rzy byli już prze­zię­bieni. Oka­zuje się, że no­wo­cze­sna na­uka wspiera te lu­dowe prze­ko­na­nia, cho­ciaż da­leko jej do hur­ra­op­ty­mi­zmu i prze­świad­cze­nia, że owoce mogą w dwa dni wy­le­czyć in­fek­cję bak­te­ryjną czy wi­ru­sową.

W se­zo­nie zi­mo­wym mamy zwy­cza­jowo mniej­szy do­stęp do świe­żych wa­rzyw i owo­ców do­star­cza­ją­cych wi­ta­miny C. Jej nie­do­bór może osła­biać na­tu­ralną od­por­ność or­ga­ni­zmu. Prze­twory z aro­nii są źró­dłem pew­nych ilo­ści wi­ta­miny C, skład­ni­ków mi­ne­ral­nych oraz po­li­fe­noli, które ko­rzyst­nie wpły­wają na układ od­por­no­ściowy, a także re­ge­ne­ra­cję or­ga­ni­zmu. Dzięki temu mogą w pew­nym stop­niu za­peł­nić tę zi­mową lukę w od­ży­wia­niu.

W tym roz­dziale sku­pimy się zaś na prze­ciw­drob­no­ustro­jo­wym dzia­ła­niu tego owocu, czyli na jego zdol­no­ści prze­ciw­dzia­ła­nia nie­któ­rym bak­te­riom, grzy­bom i wi­ru­som. Dzia­ła­nie prze­ciw­drob­no­ustro­jowe skład­ni­ków aro­nii (i in­nych owo­ców ja­go­do­wych) po­lega na zwal­cza­niu szko­dli­wych mi­kro­or­ga­ni­zmów (np. bak­te­rii i wi­ru­sów po­wo­du­ją­cych cho­roby) lub two­rze­niu śro­do­wi­ska, w któ­rym mi­kro­or­ga­ni­zmy te mają utrud­nione za­da­nie na­mna­ża­nia się i dal­szego in­fe­ko­wa­nia or­ga­ni­zmu. Eks­trakty z aro­nii w ba­da­niach in vi­tro ha­mo­wały np. bak­te­rie gron­kowca zło­ci­stego. Praw­do­po­dob­nie po­da­wa­nie aro­nii może także wspie­rać le­cze­nie za­tru­cia spowo­do­wa­nego in­fek­cją Esche­ri­chia coli (jest to bak­te­ria wy­wo­łu­jąca in­fek­cje je­li­towe), co ba­dano na zwie­rzę­tach la­bo­ra­to­ryj­nych i co skut­ko­wało obie­cu­ją­cymi wy­ni­kami. Eks­trakt z aro­nii czar­nej wy­ka­zuje też silne dzia­ła­nie prze­ciw­bak­te­ryjne wo­bec wielu in­nych mi­kro­or­ga­ni­zmów np.:

Sal­mo­nella spp

.,

Li­ste­ria mo­no­cy­to­ge­nes

i

 Ba­cil­lus ce­reus

 – bak­te­rie wy­wo­łu­jące za­tru­cia po­kar­mowe,

Pseu­do­mo­nas aeru­gi­nosa

– pa­łeczki ropy błę­kit­nej po­wo­du­jące za­pa­le­nie płuc oraz stany za­palne róż­nych na­rzą­dów,

Kleb­siella pneu­mo­niae

– bar­dzo groźny le­ko­oporny drob­no­ustrój po­wo­du­jący cięż­kie za­pa­le­nie płuc.

Co cie­kawe, w pew­nym ba­da­niu pi­lo­ta­żo­wym z udzia­łem star­szych osób za­miesz­ku­ją­cych domy opieki stwier­dzono, że czę­stość wy­stę­po­wa­nia u nich in­fek­cji dróg mo­czo­wych i sto­so­wa­nia an­ty­bio­ty­ków zmniej­szyła się, gdy re­gu­lar­nie, przez sześć mie­sięcy, spo­ży­wali sok z aro­nii.

Sok z aro­nii ma także dzia­ła­nie prze­ciw­wi­ru­sowe. Wy­ka­zano, że może ha­mo­wać na­mna­ża­nie się wi­rusa grypy, a także jego przy­le­pia­nie się do ko­mó­rek. W ba­da­niach in vi­tro i in vivo od­kryto, że aro­nia prze­ciw­działa wi­ru­som grypy na­le­żą­cym do róż­nych pod­ty­pów. Wła­ści­wo­ści prze­ciw­gry­powe przy­pi­suje się za­war­tym w aro­nii kwa­sowi ela­go­wemu i mi­ry­ce­ty­nie. Do­dat­kowo ten sam kwas oraz wspo­mniana wcze­śniej kwer­ce­tyna wy­ka­zy­wały po­ten­cjalne dzia­ła­nie prze­ciw­wi­ru­sowe wo­bec SARS-CoV-2, czyli ko­ro­na­wi­rusa po­wo­du­ją­cego CO­VID-19. To­czące się i nie­dawno za­koń­czone ba­da­nia kli­niczne su­ge­rują, że kwer­ce­tyna (je­den z waż­niej­szych skład­ni­ków owo­ców aro­nii) może być waż­nym związ­kiem bra­nym pod uwagę w opra­co­wy­wa­niu no­wych środ­ków lecz­ni­czych prze­ciwko cho­ro­bie CO­VID-19.

Naj­bar­dziej prze­ciw­drob­no­ustro­jo­wymi skład­ni­kami aro­nii są pro­an­ty­cy­ja­ni­dyny, ale silne dzia­ła­nie wy­ka­zuje także np. wła­śnie wy­żej wspo­mniana kwer­ce­tyna, która jest po­pu­lar­nym su­ple­men­tem diety do­stęp­nym w ap­tece. Skład­nik ten jest po­wszech­nie do­stępny w owo­cach ja­go­do­wych, wi­no­gro­nach i wa­rzy­wach (np. ce­buli lub bro­ku­łach). Nie­stety nie jest tak, że je­śli za­cho­ru­jemy i na­pi­jemy się soku z aro­nii, to cho­roba ma­gicz­nie mi­nie w ciągu kilku go­dzin. Jed­nak prze­twory aro­niowe mogą wspie­rać le­cze­nie, a ich re­gu­larne spo­ży­wa­nie może w pew­nym stop­niu za­po­bie­gać in­fek­cjom.

Co cie­kawe, eks­trakty z aro­nii mogą też ha­mo­wać na­mna­ża­nie się pa­to­ge­nów obec­nych w żyw­no­ści i po­wo­du­ją­cych za­tru­cia. Ist­nieje moż­li­wość sto­so­wa­nia ich w prze­my­śle spo­żyw­czym jako na­tu­ral­nych kon­ser­wan­tów (są zde­cy­do­wa­nie zdrow­sze i po­zba­wione skut­ków ubocz­nych w po­rów­na­niu do nie­któ­rych sub­stan­cji kon­ser­wu­ją­cych obec­nych w prze­two­rzo­nych pro­duk­tach spo­żyw­czych). Ist­nieją wy­niki ba­dań su­ge­ru­jące, że do­da­nie eks­traktu z aro­nii jako kon­ser­wantu (dzięki wła­ści­wo­ściom prze­ciw­drob­no­ustro­jo­wym i prze­ciw­u­tle­nia­ją­cym) może prze­dłu­żyć ter­min przy­dat­no­ści do spo­ży­cia pro­duktu i za­po­biec na­mna­ża­niu się nie­któ­rych bak­te­rii oraz ple­śni. Po­trzeba jed­nak dal­szych ba­dań, aby w pełni oce­nić sku­tecz­ność i przy­dat­ność eks­trak­tów w prze­my­śle spo­żyw­czym oraz do­brać naj­lep­szą me­todę ich sto­so­wa­nia.

Od­po­wia­da­jąc jed­nak na py­ta­nie, które za­daje so­bie wiele osób, trzeba pod­kre­ślić, że nie­stety spo­ży­wa­nie aro­nii nie wy­le­czy nas bły­ska­wicz­nie z prze­zię­bie­nia lub cho­roby wi­ru­so­wej. Na pewno jed­nak warto w cza­sie in­fek­cji wpro­wa­dzić do diety ten owoc, jak rów­nież prze­twory z czar­nego bzu lub in­nych owo­ców ja­go­do­wych – wspo­mogą le­cze­nie, zła­go­dzą ob­jawy i uła­twią zdro­wie­nie dzięki swo­jemu dzia­ła­niu an­ty­drob­no­ustro­jo­wemu i prze­ciw­za­pal­nemu. Warto też pa­mię­tać, że do­bra praca układu od­por­no­ścio­wego to nie coś, co uzy­skamy, je­dząc garść owo­ców dzien­nie je­sie­nią i zimą, ale coś, na co pra­cu­jemy na­szą dietą i sty­lem ży­cia przez okrą­gły rok (wię­cej in­for­ma­cji na ten te­mat znaj­duje się w mo­jej książce pt. Dieta wzmac­nia­jąca od­por­ność, która uka­zała się w 2020 roku).

Inne właściwości prozdrowotne aronii

Naj­sze­rzej zna­nymi i oma­wia­nymi wła­ści­wo­ściami aro­nii są ochrona przed cho­ro­bami układu krą­że­nia i za­po­bie­ga­nie no­wo­two­rom. Jed­nak ten owoc skrywa wię­cej za­sto­so­wań pro­zdro­wot­nych, zresztą cała sze­roka grupa owo­ców ja­go­do­wych ma się czym po­chwa­lić w tym aspek­cie.

Ba­da­nia sprzed kilku lat wska­zują, że spo­ży­cie owo­ców ja­go­do­wych może być istotne w za­po­bie­ga­niu oste­ope­nii (zmniej­sze­niu gę­sto­ści ko­ści mo­gą­cemu pro­wa­dzić z cza­sem do oste­opo­rozy) u lu­dzi. Jest to zwią­zane z dużą za­war­to­ścią spe­cy­ficz­nych fi­to­związ­ków i wi­ta­min w ja­go­dach. Wy­ka­zano, że poza wła­ści­wo­ściami prze­ciw­u­tle­nia­ją­cymi i prze­ciw­za­pal­nymi związki z tych owo­ców po­zy­tyw­nie wpły­wają na ak­tyw­ność en­zy­mów, ko­mu­ni­ka­cję ko­mór­kową i eks­pre­sję ge­nów w or­ga­ni­zmie czło­wieka.

An­to­cy­jany z owo­ców ja­go­do­wych są także znane ze swo­jego ko­rzyst­nego wpływu na zdro­wie oczu. Ba­da­nia in vi­tro wy­ka­zały, że mogą po­ten­cjal­nie po­ma­gać w le­cze­niu krót­ko­wzrocz­no­ści i ja­skry.

Uważa się, że an­to­cy­jany:

po­pra­wiają kon­dy­cję oczu, po­ma­gają za­po­bie­gać cho­ro­bom oczu i spo­wal­niają ich sta­rze­nie oraz stop­niowe po­gar­sza­nie się wzroku,

chro­nią na­czy­nia krwio­no­śne oczu i uspraw­niają krą­że­nie oraz mogą po­ma­gać w za­po­bie­ga­niu miaż­dżycy na­czyń za­opa­tru­ją­cych dno oka,

re­du­kują nisz­czy­ciel­ski stres oksy­da­cyjny uszka­dza­jący na­czy­nia oraz struk­tury oczu.

Działanie ochronne owoców aronii na przewód pokarmowy

W po­przed­nich roz­dzia­łach wspo­mi­na­łam już, jak ważne dla ca­łego or­ga­ni­zmu jest pra­wi­dłowe funk­cjo­no­wa­nie prze­wodu po­kar­mo­wego, w tym głów­nie je­lit – ale nie tylko, po­nie­waż je­lita nie będą pra­co­wać w pełni spraw­nie bez wła­ści­wego wspar­cia ze strony żo­łądka czy wą­troby. Owoce aro­nii wy­ka­zują dzia­ła­nie bio­lo­giczne wspie­ra­jące na­rządy prze­wodu po­kar­mo­wego (po­twier­dzone za­równo w ba­da­niach in vi­tro, jak i in vivo), ta­kie jak:

– dzia­ła­nie ga­stro­pro­tek­cyjne (czyli ochronne na żo­łą­dek – w tym przy­padku kon­kret­nie mogą po­ma­gać przy wrzo­dach żo­łądka, ła­go­dząc stan za­palny i uszko­dze­nie błony ślu­zo­wej, co po­twier­dzono w ba­da­niach na szczu­rach, któ­rym po­da­wano sok aro­niowy),

– wła­ści­wo­ści he­pa­to­pro­tek­cyjne (ochronne na wą­trobę – mogą za­po­bie­gać jej uszko­dze­niom np. wy­wo­ła­nym me­ta­lami cięż­kimi, a także oczy­wi­ście zwal­czać stres oksy­da­cyjny),

– ochrona trzustki (an­to­cy­jany prze­ciw­dzia­łają uszko­dze­niom oksy­da­cyj­nym, które osła­biają ten na­rząd).

W jed­nym z ba­dań na zwie­rzę­tach la­bo­ra­to­ryj­nych za­ob­ser­wo­wano też wpływ eks­traktu z aro­nii za­wie­ra­ją­cego po­li­fe­nole na kon­dy­cję drob­no­ustro­jów je­li­to­wych, co po­pra­wiło funk­cję ba­riery je­li­to­wej, a także wy­dol­ność wą­troby.

[1] T. Ju­ri­kova, J. Mlcek, S. Skro­van­kova, D. Sum­czyn­ski, J. So­chor, I. Hla­va­cova, L. Sno­pek, J. Or­sa­vova, Fru­its of Black Cho­ke­berry Aro­nia me­la­no­carpa in the Pre­ven­tion of Chro­nic Di­se­ases, „Mo­le­cu­les” 2017, vol. 22 (6), s. 944, https://doi.org/10.3390/mo­le­cu­le­s22060944 (do­stęp 2.07.2024).

[2] Wa­rzywa nie­skro­biowe to pra­wie wszyst­kie wa­rzywa poza ziem­nia­kami czy ba­ta­tami, które są wa­rzy­wami skro­bio­wymi. Do wa­rzyw nie­skro­bio­wych nie za­li­czamy także strącz­ków – np. fa­soli, bobu, gro­chu.

[3] O prze­ciw­za­pal­nych wła­ści­wo­ściach przy­praw prze­czy­tasz wię­cej w mo­jej książce pod ty­tu­łem Lecz­ni­cze zioła i przy­prawy.

Aronia w naszej diecie

Owoce aro­nii za­czy­nają doj­rze­wać już w dru­giej po­ło­wie lipca, ale do­piero w sierp­niu osią­gają pełną doj­rza­łość, war­to­ści i wa­lory sma­kowe. Gdy owoce zmie­nią ko­lor z zie­lon­ka­wego na ciem­no­fio­le­towy, warto po­cze­kać jesz­cze dwa ty­go­dnie, by upew­nić się, że są doj­rzałe. Uważa się, że naj­lep­szy ter­min zbio­rów, je­śli cho­dzi o wiel­kość owo­ców i za­war­tość do­bro­czyn­nych an­to­cy­ja­nów, to ko­niec sierp­nia lub pierw­sze dni wrze­śnia. Wtedy też roz­wi­jają naj­lep­szy smak – mają mniej go­ryczki i są bar­dziej słod­kie. Doj­rzałe owoce aro­nii są z na­tury słod­kie, ale jed­no­cze­śnie cha­rak­te­ry­stycz­nie cierp­kie (z po­wodu obec­no­ści garb­ni­ków). Można je spo­ży­wać na su­rowo, ale z po­wodu tego wy­traw­nego po­smaku nie są one tak po­pu­larne jak inne owoce ja­go­dowe. Sok z aro­nii bez cu­kru lub z nie­wiel­kim jego do­dat­kiem może przy­po­mi­nać wy­trawne czer­wone wino (nie­któ­rym bę­dzie to pa­so­wać, a in­nym wręcz prze­ciw­nie).

Ciekawostka

Żeby zmniej­szyć go­ryczkę owo­ców aro­nii, można je za­mro­zić na około dwie doby przed spo­ży­ciem. Dzięki temu po­prawi się ich smak. Można też po pro­stu wy­ko­rzy­stać aro­nię jako do­da­tek do in­nych pro­duk­tów i owo­ców – np. do­dać por­cję do kok­tajlu jo­gur­to­wego z ma­li­nami albo do smo­othie na ba­zie ja­błek. W prak­tyce naj­czę­ściej aro­nia uży­wana jest jako su­ro­wiec na soki i prze­twory.

Aro­nię do­brze prze­cho­wuje się w lo­dówce – je­śli za­mie­rzamy to ro­bić dłu­żej, naj­le­piej trzy­mać ją w szu­fla­dzie z ob­ni­żoną tem­pe­ra­turą (wiele lo­dó­wek ma taką szu­fladę z prze­zna­cze­niem do prze­cho­wy­wa­nia mięs i wę­dlin). Je­śli mamy dużo owo­ców i chcemy jeść je przez całą zimę, warto po­dzie­lić je na por­cje i za­mro­zić. Mro­że­nie owo­ców ja­go­do­wych (aro­nii, tru­ska­wek, ma­lin i in­nych) wy­gląda za­wsze po­dob­nie – naj­pierw owoce prze­bie­ramy (by od­se­pa­ro­wać te nad­psute), oczysz­czamy je, po­tem sta­ran­nie my­jemy i osu­szamy (mro­że­nie mo­krych owo­ców nie jest naj­lep­szym po­my­słem, po­nie­waż po­kryją się war­stwą lodu, a za­ma­rza­jąca woda może znisz­czyć struk­turę skórki i spo­wo­do­wać roz­mięk­nię­cie owo­ców). Na­stęp­nie roz­kła­damy na tacy na pła­sko, tak by się nie sty­kały, i mro­zimy. Do­piero za­mro­żone owoce prze­sy­pu­jemy do po­jem­ni­ków lub wo­recz­ków. Je­śli wsy­piemy owoce do wo­reczka przed mro­że­niem, jest duża szansa, że się skleją, a pod­czas za­mra­ża­nia może na­wet po­usz­ka­dzają i po roz­mro­że­niu otrzy­mamy nie­ape­tyczną pulpę. Za­mro­żone owoce mo­żemy spo­koj­nie prze­cho­wy­wać całą zimę (z re­guły za­leca się, by spę­dzały w za­mra­żarce do sze­ściu mie­sięcy, a naj­le­piej mniej niż cztery). Ja­gody aro­nii można także su­szyć, ale nie na­leży tego ro­bić na słońcu, po­nie­waż stracą część wła­ści­wo­ści.

Wiele osób pyta, jak prze­cho­wy­wa­nie wpływa na dzia­ła­nie proz­dro­wotne owo­ców aro­nii oraz ja­kie ro­dzaje prze­two­rów są naj­zdrow­sze. Fakty przed­sta­wiają się na­stę­pu­jąco:

Za opty­malną tem­pe­ra­turę do prze­cho­wy­wa­nia aro­nii uważa się 3°C – zba­dano, że po sze­ściu mie­sią­cach prze­cho­wy­wa­nia w tem­pe­ra­tu­rze 3°C za­war­tość po­li­fe­noli zmniej­sza się je­dy­nie o 30%. Uwaga: mowa tu o eks­pe­ry­men­cie na­uko­wym, w wa­run­kach do­mo­wych nie po­leca się prze­cho­wy­wa­nia aro­nii w lo­dówce aż tak długo. Z re­guły za­leca się, by świeże owoce zjeść w ciągu dwóch ty­go­dni od wło­że­nia do lo­dówki, chyba że były bar­dzo świeże (pro­sto z krzaka), wtedy ten okres można lekko wy­dłu­żyć.

Lio­fi­li­za­cja (su­sze­nie po­przez za­mra­ża­nie i usu­wa­nie wody) po­zwala za­cho­wać wię­cej skład­ni­ków bio­ak­tyw­nych niż su­sze­nie w wy­so­kiej tem­pe­ra­tu­rze (ta zwłasz­cza w po­łą­cze­niu ze świa­tłem sło­necz­nym po­wo­duje straty nie­któ­rych skład­ni­ków). W lio­fi­li­zo­wa­nych pro­duk­tach aro­nio­wych stwier­dza się też naj­wyż­szą za­war­tość związ­ków bio­ak­tyw­nych w po­rów­na­niu ze świe­żymi owo­cami (jest to dość oczy­wi­ste, po­nie­waż po usu­nię­ciu wody z owo­ców skład­niki w nich za­warte są bar­dziej stę­żone). W domu oczy­wi­ście nie prze­pro­wa­dzimy lio­fi­li­za­cji, ale za­kup lio­fi­li­zo­wa­nych owo­ców aro­nii, je­śli nie mamy do­stępu do świe­żych, wy­daje się do­brym po­my­słem. Je­śli zaś wła­sno­ręcz­nie su­szymy owoce – uni­kajmy agre­syw­nego dzia­ła­nia wy­so­kiej tem­pe­ra­tury i dajmy owo­com wię­cej czasu.

Śred­nie stę­że­nie po­li­fe­noli w wy­tło­kach z aro­nii było około pię­cio­krot­nie wyż­sze niż w soku z aro­nii. Dzieje się tak dla­tego, że dużo po­li­fe­noli znaj­duje się m.in. w skórce. Je­śli ro­bimy sok za po­mocą wy­ci­skarki lub so­ko­wi­rówki, warto zu­żyć także wy­tłoki – np. do wy­pie­ków, na prze­twory itp.

Żeby za­cho­wać jak naj­wię­cej war­to­ści, soki i prze­twory z aro­nii na­leży prze­cho­wy­wać w ciem­nym, chłod­nym miej­scu (ide­alne by­łyby piw­nica lub chłod­ny ga­raż). Zba­dano, że an­to­cy­jany soku z aro­nii w ciągu sze­ściu mie­sięcy prze­cho­wy­wa­nia w tem­pe­ra­tu­rze 25°C ule­gły znacz­nemu roz­kła­dowi, a ich stę­że­nie spa­dało li­niowo. Już sama ob­róbka ter­miczna wpływa na ob­ni­że­nie ich za­war­to­ści, ale jest oczy­wi­ście nie­odzowna, je­śli ro­bimy ja­kie­kol­wiek prze­twory i weki. Na­leży więc za­dbać o do­bre wa­runki prze­cho­wy­wa­nia. Warto też do­dać, że nie wszyst­kie skład­niki aro­nii giną w wyż­szej tem­pe­ra­tu­rze. Cho­ciaż an­to­cy­jany są na nią nieco bar­dziej wraż­liwe, to nie wpływa ona np. na bar­dzo war­to­ściowe pro­cy­ja­ni­dyny.

Jak wykorzystać owoce aronii?

Aro­nia, po­dob­nie jak inne owoce ja­go­dowe, spraw­dzi się do przy­go­to­wa­nia:

kok­tajli i smo­othies,

de­se­rów mlecz­nych i jo­gur­to­wych,

kom­po­tów i in­nych na­po­jów,

zup owo­co­wych,

lo­dów sor­be­to­wych i kla­sycz­nych,

ki­sieli i ga­la­re­tek,

su­szów owo­co­wych na na­pary i do her­baty,

ciast i in­nych wy­pie­ków,

de­se­rów typu owoce pod kru­szonką,

sa­ła­tek,

prze­two­rów – dże­mów, po­wi­deł, sy­ro­pów,

owsia­nek, płat­ków z jo­gur­tem,

omle­tów na słodko, pla­cusz­ków, ra­cu­chów,

cie­płych i zim­nych so­sów do mięs i se­rów (na po­dob­nej za­sa­dzie jak żu­ra­wina lub brusz­nica),

wy­ro­bów al­ko­ho­lo­wych (nie po­leca się ich jed­nak w ra­cjo­nal­nej co­dzien­nej die­cie, po­nie­waż każda dawka al­ko­holu, na­wet ze zdro­wymi owo­cami, to nie­stety tru­ci­zna dla or­ga­ni­zmu, która nie po­zo­staje bez wpływu na zdro­wie),

so­ków świe­żych, go­to­wa­nych i pa­ste­ry­zo­wa­nych.

Sok z aro­nii można spo­ży­wać co­dzien­nie, jako do­da­tek do in­nych po­traw lub osobno. Jest dość in­ten­sywny w smaku, więc warto go roz­cień­czyć lub do­dać do in­nego soku, np. jabł­ko­wego lub do kok­tajlu. Le­piej też pić go ma­łymi ły­kami do po­siłku niż mię­dzy po­sił­kami. Szyb­kie spo­ży­cie na­wet po­zor­nie nie­wiel­kiej ilo­ści moc­nego soku (np. pół szklanki) może wy­wo­łać efekt prze­czysz­cza­jący, po­nie­waż bar­dzo sil­nie działa on na je­lita (szcze­gól­nie u osób wraż­li­wych). Nie jest to groźne, ale nie­przy­jemne, więc le­piej so­bie tego oszczę­dzić.

Przy­go­to­wa­nie soku z aro­nii jest bar­dzo pro­ste. Mo­żemy użyć za­równo świe­żych owo­ców, jak i wcze­śniej za­mro­żo­nych – te prze­mro­żone przez kilka dni będą mniej cierp­kie i praw­do­po­dob­nie da­dzą też wię­cej soku. Je­śli mamy so­kow­nik, wy­star­czy prze­pu­ścić przez niego owoce i otrzy­mamy świeży sok (który można wy­pić od razu, za­go­to­wać lub za­pa­ste­ry­zo­wać w szkla­nych bu­tel­kach). Nie po­le­cam prze­pusz­cza­nia aro­nii przez wy­ci­skarkę wol­no­obro­tową, po­nie­waż drobne pestki mogą za­tkać sitko i w skraj­nych przy­pad­kach uszko­dzić urzą­dze­nie. Więk­szość pro­du­cen­tów za­bra­nia wy­ko­rzy­sty­wa­nia wy­ci­ska­rek do drob­nych owo­ców pest­ko­wych, ta­kich jak aro­nia lub po­rzeczki. Po­sia­da­cze wy­ci­ska­rek cza­sem jed­nak uży­wają aro­nii lub in­nych drob­nych owo­ców jako nie­wiel­kiego do­datku do so­ków wy­ci­ska­nych z ja­błek. Mała garść owo­ców do­da­nych por­cjami po­mię­dzy tward­szymi owo­cami zwy­kle nie sta­nowi pro­blemu, ale mimo wszystko pod­czas wy­ci­ska­nia warto kon­tro­lo­wać stan sitka.

Je­śli nie mamy so­kow­nika ani in­nego urzą­dze­nia do so­ków, mo­żemy zro­bić sok tak, jak ro­biły to na­sze bab­cie: oczysz­czoną świeżą lub roz­mro­żoną aro­nię wy­star­czy wsy­pać do garnka, za­lać wodą (do po­ziomu owo­ców) i go­to­wać aż do wrze­nia. Sok na­leży go­to­wać przez około 20–30 mi­nut, co ja­kiś czas mie­sza­jąc i miaż­dżąc owoce łyżką (ewen­tu­al­nie na ko­niec do­dać nieco cu­kru), a po­tem prze­ce­dzić i ostu­dzić. Roz­go­to­wane owoce, które nam zo­staną, mogą po­słu­żyć do zro­bie­nia ga­la­retki, dżemu, sosu owo­co­wego do de­se­rów lub jako skład­nik na­dzie­nia do słod­kiej tarty. Je­śli za­mie­rzamy prze­cho­wy­wać sok, le­piej do­dać cu­kier, po­nie­waż ma on wła­ści­wo­ści kon­ser­wu­jące prze­twory. Oczy­wi­ście można też za­pa­ste­ry­zo­wać go w sło­ikach lub szkla­nych bu­tel­kach.

Przepisyz aronią

Jesienna sałatka owocowa z aronią

4 porcje

Składniki

1 spore jabłko1 gruszka2 garści różowych winogron1 garść świeżej lub rozmrożonej aronii1 garść orzechów włoskich 1–2 łyżki dobrego oleju lnianego (opcjonalnie)

Wykonanie

Owoce starannie umyj. Winogrona i aronię oczyść z ogonków.Z jabłka i gruszki wykrój ogonki i gniazda nasienne. Owoce te możesz także obrać, ale zdecydowanie lepiej poprzestać na ich dokładnym umyciu.Orzechy posiekaj.Jabłko i gruszkę pokrój w większą kostkę, winogrona w połówki (możesz przy okazji usunąć pestki).Wszystkie owoce wsyp do salaterki, wymieszaj z orzechami i ewentualnie z olejem, jeśli go używasz.Podawaj od razu.

Wskazówka: jeśli używasz kwaśnych owoców, możesz dodać do sałatki odrobinę dobrego miodu.

Kompot z czereśniami i aronią

Klasyczny babciny sok z aronii

Sorbet z aronią

Kolorowa sałatka z aronią

Omlet z jabłkami i aronią

Koktajl owocowy z aronią

Kisiel lniany z aronią

Sałatka z kaszą gryczaną, kozim serem i aronią

Koktajl z burakiem i sokiem z aronii

Deser twarogowy z aronią

Śledzie z aronią

Jesienne owoce pod kruszonką

Pieczona owsianka z bananem, orzechami i aronią

Wybrana bibliografia

Ines Ban­jari, An­dreja Mi­sir, Ka­ta­rina Ša­vi­kin, Stela Jo­kić, Maja Mol­nar, H.K.S. De Zoysa, Vi­du­ranga Y. Wa­isun­dara, An­ti­dia­be­tic Ef­fects of Aro­nia me­la­no­carpa and Its Other The­ra­peu­tic Pro­per­ties, „Fron­tiers in nu­tri­tion” 6.11.2017, https://doi.org/10.3389/fnut.2017.00053 (do­stęp 2.07.2024).

Alice Cha­plin, Chri­stian Car­péné, Jo­sep Mer­ca­der, Re­sve­ra­trol, Me­ta­bo­lic Syn­drome, and Gut Mi­cro­biota, „Nu­trients” 2018, vol. 10 (11), https://doi.org/10.3390/nu­10111651 (do­stęp 2.07.2024).

Ma­ria Da­outi­dou, Sta­vros Ples­sas, Atha­na­sios Ale­xo­po­ulos, Io­anna Mant­zo­urani, As­ses­sment of An­ti­mi­cro­bial Ac­ti­vity of Po­me­gra­nate, Cran­berry, and Black Cho­ke­berry Extracts aga­inst Fo­od­borne Pa­tho­gens, „Fo­ods” 2021, vol. 10 (3), https://doi.org/10.3390/fo­od­s10030486 (do­stęp 2.07.2024).

Elena Da­ska­lova, Slavi Del­chev, Yulia Pe­eva, Ly­ud­mila Vla­di­mi­rova-Ki­tova, Ma­ria Krat­cha­nova, Chri­sto Krat­cha­nov, Petko De­nev, An­tia­the­ro­ge­nic and Car­dio­pro­tec­tive Ef­fects of Black Cho­ke­berry (Aro­nia me­la­no­carpa) Ju­ice in Aging Rats, „Evi­dence-ba­sed com­ple­men­tary and al­ter­na­tive me­di­cine: eCAM” 13.08.2015, https://doi.org/10.1155/2015/717439 (do­stęp 2.07.2024).

Ma­rie-Je­anne Da­vicco, Yohann Wit­trant, Véro­ni­que Co­xam, Ber­ries, their mi­cro­nu­trients and bone he­alth, „Cur­rent opi­nion in cli­ni­cal nu­tri­tion and me­ta­bo­lic care” 2016, vol. 19 (6), s. 453–457, https://doi.org/10.1097/MCO.0000000000000324 (do­stęp 2.07.2024).

Si­mona Dra­gan, Flo­rina An­drica, Ma­ria-Co­rina Ser­ban, R. Ti­mar, Po­ly­phe­nols-rich na­tu­ral pro­ducts for tre­at­ment of dia­be­tes, „Cur­rent me­di­ci­nal che­mi­stry” 2015, vol. 22 (1), s. 14–22, https://doi.org/10.2174/0929867321666140826115422 (do­stęp 2.07.2024).

Ma­kar A. Ge­ra­si­mov, Irina B. Pe­rova, Kon­stan­tin I. El­ler, Mi­chail Y. Aki­mov, Anna M. Su­kha­nova, Ga­lina M. Ro­dio­nova, Ga­lina V. Ra­men­skaya, In­ve­sti­ga­tion of Po­ly­phe­no­lic Com­po­unds in Dif­fe­rent Va­rie­ties of Black Cho­ke­berry Aro­nia me­la­no­carpa, „Mo­le­cu­les” 2023, vol. 28 (10), https://doi.org/10.3390/mo­le­cu­le­s28104101 (do­stęp 2.07.2024).

Vi­dhu Gill, Vi­jay Ku­mar, Kri­tan­jali Singh, Ashok Ku­mar, Jong-Joo Kim,