Uzyskaj dostęp do ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Szeroko rozumiana Skandynawia jest oazą szczęścia, co potwierdzają wszystkie rankingi prezentujące poziom zadowolenia z życia poszczególnych narodów. Jak więc przeżywają szczęście na Północy?
Przedstawiamy znakomite reportaże i fascynujące rozmowy ze Skandynawami. Zebraną w nich wiedzę bardzo szybko możesz wykorzystać w praktyce, by stworzyć własną sielankę.
Autorki na co dzień mieszkające m.in. w Danii, Finlandii czy na Wyspach Owczych zapraszają cię w niezwykłą podróż duchową i kulinarną bez wychodzenia z domu. Dzięki nim zrozumiesz, że w basenie wszyscy jesteśmy równi (Islandia) i staniesz się mistrzem pozytywnego dystansu społecznego (Szwecja). A jeśli narzekasz, to przestaniesz (Norwegia). Obiecujemy (Pascal).
Na Północy najcieplej! No i Codziennie jest piątek!
Często bywam w Polsce i kocham ją za piękną architekturę i bardzo pomocnych ludzi. Z niecierpliwością czekam na każdą podróż do Polski i jestem wiecznie wdzięczna, że ten kraj istnieje.
May-Linn Aaslie, Norwegia
Co cię interesuje w krajach nordyckich? Socjaldemokracja? Obyczaje? Uchodźcy? Elfy? Wzornictwo? Przepisy kulinarne? Hygge? Sisu? Fika? Lagom? Wszystko to znajdziesz w tej książce! A jeśli jeszcze nie interesuje cię nic, tym bardziej warto ją przeczytać.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 391
PODZIĘKOWANIA
Podziękowania dla mojego męża Adama, który jako pierwszy dał mi spróbować soku z jagód, dżemu z maliny moroszki i panoramę na miasto, które dziś traktuję jak drugi dom.
Gabrielowi Stille dziękuję za to, że zawsze ma dla mnie (i dla Nordic Talking) czas, nawet jeśli rzeczy trzeba zrobić „na wczoraj”. Dziękuję Charlotte Hagström za czas poświęcony na rozmowę i pokazanie zupełnie innego spojrzenia na Szwecję. Danielowi Gaszewskiemu za podzielenie się inspirującą historią Simona, za zdjęcia do książki i za nieustanną gotowość do działania. Dorotce Łapot za udostępnienie smacznych przepisów, Magdzie Kostrzewskiej za pomoc w tłumaczeniu, Martinowi Arvebro za ogromny uśmiech i mądre przemyślenia.
Aldona Hartwińska (Szwecja)
Podziękowania dla Tanji Elisabeth Hadji Hansen i Michaela Ilskov Falk Heller-Njor za fantastyczne wywiady na temat kultowego hygge, tematu szczęścia oraz kultury celebrowania wolnych chwil. Dla Lotte, Tina i Jane – za podzielenie się przemyśleniami na temat szczęścia.
Iga Faurholt Jensen (Dania)
Szczególne podziękowania dla Miry Björklund, Iivariego Järvinena oraz Varpu Rusili za poświęcony czas oraz podzielenie się własnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami na temat fińskiej kultury i tradycji. Bardzo dziękuję również pozostałym rozmówcom za dodanie wielu interesujących komentarzy. Podziękowania dla Juhy Juntunena za wsparcie i udostępnienie zdjęć Finlandii widzianej z lotu ptaka.
Aleksandra Michta-Juntunen (Finlandia)
May-Linn Aaslie za zaangażowanie, zaufanie, podzielenie się piękną sztuką dalekiej Północy i przemyśleniami na temat szczęścia. Royowi Einarowi Dreng za udzielenie szczerych i głębokich odpowiedzi na moje pytania. Ewelinie Fijałkowskiej za podzielenie się niesamowitą wiedzą na temat kulinariów oraz przepisami na pyszne dania. Ewie Borowiec i Michałowi Skrzypczakowi za nieustanne wsparcie i wiarę we mnie. Dariuszowi Kieresowi za udostępnienie pięknych zdjęć.
Magdalena Szczepańska (Norwegia)
Dziękuję koleżankom współautorkom za to, że wspólnymi siłami stworzyłyśmy to kompendium nordyckiej szczęśliwości. Ponadto wszystkim moim farerskim współrozmówcom za zaufanie oraz poświęcony czas – takk fyri! Dominice za przydatne uwagi i wnikliwą lekturę pierwszych rozdziałów. Kubie za cierpliwość w robieniu zdjęć. Marcinowi za komentarze i poprawki. Ivanowi za wszystko.
Kinga Eysturland (Wyspy Owcze)
Hrefnie Ingólfsdóttir za ciepłe przyjęcie w swoim domu, Lindzie Margrét Sigurðardóttir za zaproszenie na piątkową pizzę. Annie Guðný Torfadóttir i Þorbergurowi Ingi Jónssonowi za to, że nie znając mnie osobiście, zaufali mi i zgodzili się odpowiedzieć na moje pytania.
Annie Björk, Heldze, Stefánowi i Sindriemu Geir za okazaną pomoc na wczesnym etapie pisania. Alicji Jastrząbek za każdy poprawiony przecinek oraz rodzinie za wsparcie i testowanie przepisów. Piotrowi Mikołajczakowi za poświęcony czas, cenne wskazówki i inspirujące rozmowy o Islandii. Do zobaczenia w Akureyri! Pozostałym współautorkom tejże książki za setki godzin spędzonych na burzach mózgów, jak i prywatnych rozmowach, dzięki którym stałyście się mi wyjątkowo bliskie. Ariemu – za to, że wierzy we mnie bardziej niż ja sama.
Agnieszka Jastrząbek (Islandia)
SONDA
Nie budzę się codziennie rano z myślą: „o, jestem szczęśliwa”. Szczęście jest czymś, z czego zdajesz sobie sprawę dopiero wtedy, kiedy jesteś nieszczęśliwy. Dopiero wówczas zaczynasz czuć tę różnicę, czujesz, że czegoś ci brakuje. Czujesz, że NIE jesteś szczęśliwy.
Charlotte Hagström Szwecja
Szczęście to bardzo płynny stan umysłu, w którym czujesz zadowolenie ze swojego obecnego życia, z osiągnięć swoich lub bliskich ci osób. To także poczucie satysfakcji z tego, że podjęte przez ciebie decyzje przyniosły dobry efekt, niezależnie od tego, czy było to wynikiem wykorzystania twojej wiedzy, czy zwykłego uśmiechu losu.
Martin Arvebro, Szwecja
Myślę, że każdy tworzy własną ideę szczęścia, bo szczęście pochodzi z wnętrza. Jestem szczęśliwa, kiedy osiągam wewnętrzny spokój, jestem zdrowa, u moich bliskich jest wszystko w porządku i mam z nimi dobre relacje. Każdego dnia wybierasz swoje nastawienie do życia i jeśli jest ono pozytywne, masz większe szanse na to, że będziesz szczęśliwy.
Hrefna Laufey Ingólfsdóttir, Islandia
Odczuwam szczęście, kiedy pomagam innym, a dzięki temu oni osiągają swoje cele.
Ari Hólm Ketilsson, Islandia
Małże jedzone nad brzegiem wody. Letnie połowy łososia i pstrąga. Doświadczanie dzikiej przyrody i śpiewu ptaków. To jest czyste szczęście.
Roy Einar Dreng, Norwegia
Moment, w którym można się zatrzymać, stanąć bosą stopą na mokrym, intensywnie zielonym mchu, wziąć głęboki, spokojny oddech i przeżywać tę chwilę jak największy dar od świata.
Line Marie Sunde, Norwegia
Szczęście to dla mnie słoneczny wiosenny dzień. Spotkanie z rodziną i przyjaciółmi, dobra kolacja, zaplanowana podróż i udany dzień w pracy.
Maija, Finlandia
Szczęście jest wtedy, kiedy wszystko jest w porządku, kiedy zmartwienia cię nie przytłaczają. Wszystkiego masz dokładnie tyle, ile trzeba. Nikt z bliskich nie cierpi, nie jest smutny i wszyscy są dla siebie dobrzy. Szczęście jest wtedy, kiedy możesz się podzielić swoim szczęściem z innymi. Kiedy jesteś zdrowy, nic cię boli, nie męczy. Kiedy udaje ci się dotrzeć tam, gdzie dążysz. Kiedy masz czas dla siebie, ale nie jesteś sam.
Juha Juntunen, Finlandia
Szczęściem dla mnie jest mieszkanie w takim kraju jak Dania, gdzie znaczna większość społeczeństwa ma dach nad głową i nie doświadcza głodu. Szczęściem jest życie w państwie, gdzie wszystkie dzieci mogą chodzić do szkoły, każdy ma prawo do opieki lekarskiej, pracy i gdzie można zestarzeć się z godnością. Szczęście to doświadczanie czterech pór roku, własna rodzina, dzieci i wnuki.
Lotte, Dania
Kocham nasze cztery pory roku i fakt, że mamy blisko do morza. Uwielbiam mój dom, ale kocham również miejskie życie i naturę. Cenię to, że mogę spędzać czas z moimi przyjaciółmi – choćby podczas wspólnego obiadu w restauracji czy spacerowania wśród sklepów i butików. Wszystko to sprawia, że czuję się szczęśliwa.
Tina, Dania
Szczęściem dla mnie jest zdrowie mojej rodziny i to, że wszyscy mamy się dobrze.
Jane, Dania
GRANICE NORDYCKIEGO ŚWIATA
Kinga Eysturland
Nomenklatura odnosząca się do Północy jako regionu o wspólnym zapleczu geopolitycznym i kulturowym bywa niedoprecyzowana i nadinterpretowana. Ważne zatem, aby przed podróżą do nordyckiego świata wyznaczyć jego granice. Pojęcie „kraje nordyckie” bywa błędnie utożsamiane z „krajami skandynawskimi”. Te ostatnie to tak naprawdę wyłącznie Norwegia i Szwecja, gdyż tylko one leżą na Półwyspie Skandynawskim. Z racji historycznych powiązań do skandynawskiej rodziny dokooptowano również Danię, a to za sprawą dawnych terytorialnych zdobyczy – Skanii i Blekinge, które obecnie administracyjnie podlegają Szwecji. Tę skandynawską trójcę łączą przenikające się wpływy kulturowe, płaszczyzna językowa oraz religijna. Ważną próbą unifikacji regionu była unia kalmarska, która chociaż nie przetrwała próby czasu, na 126 lat scaliła ten obszar, dając podwaliny jego integracji. Innym przejawem chęci konsolidacji był zrodzony w dobie romantyzmu skandynawizm, wpisujący się w pannacjonalistyczny paradygmat. Idee skandynawizmu zaowocowały krótkotrwałą Skandynawską Unią Monetarną powołaną do życia w 1893 roku, a przerwaną przez wybuch I wojny światowej. Współcześnie można odnieść wrażenie, że kraje skandynawskie wykazują hipotetyczną gotowość do utworzenia konfederacji, jednak de facto dużo lepiej funkcjonują one w formie aktywnie współpracujących i często zazębiających się organizmów.
Pojęcie „kraje nordyckie” bywa błędnie utożsamiane z „krajami skandynawskimi”
Region nordycki, określany również jako Norden, jest konstruktem kulturowo-mentalnym opartym o wspólne wartości i podwaliny cywilizacyjne. W jego skład wchodzą kraje skandynawskie wraz z terytoriami autonomicznymi – Wyspami Owczymi, Grenlandią i Wyspami Alandzkimi, Islandią oraz Finlandią. W 1952 roku sformalizowano i usankcjonowano funkcjonowanie współpracy nordyckiej, powołując do życia Radę Nordycką. Jej założycielami były Dania, Norwegia, Szwecja i Islandia. W 1955 roku do inicjatywy przystąpiła Finlandia, w 1970 – Wyspy Owcze i Wyspy Alandzkie, a w 1984 – Grenlandia. Sygnatariusze skupiają się na wewnątrznordyckiej współpracy kulturalnej i naukowej, prowadzą regionalne działania integracyjne w ramach obszarów przyległych, a także wewnątrz Unii Europejskiej. Rada Nordycka była inicjatorem stworzenia wspólnego rynku pracy oraz wdrożenia swobody podróżowania, poprzez zniesienie kontroli granicznych. Ponadto jej decyzje mają na celu zintensyfikowanie efektywności podejmowanych działań, wspieranie nordyckiej solidarności i konkurencyjności. Siedziba Rady Nordyckiej mieści się w Kopenhadze, a organizacja jest finansowana z budżetów poszczególnych państw.
Nordycki światpostawił na współpracę
W 1971 roku powstała Nordycka Rada Ministrów, jako forum współpracy na szczeblu rządowym, w celu umocnienia relacji państw członkowskich. Jej oficjalnymi członkami są Dania, Szwecja, Norwegia, Finlandia i Islandia, jednak decyzje Nordyckiej Rady Ministrów dotyczą również terytoriów autonomicznych. Rada jest platformą międzyrządową, stworzoną do opracowywania wspólnej strategii działań. Nordycka Rada Ministrów po raz pierwszy zajęła się kwestiami obronności, a stało się tak za sprawą raportu z 2009 roku, przygotowanego przez norweskiego polityka Thorvalda Stoltenberga. Sam autor raportu przyznał, że jeśli polityka zagraniczna i bezpieczeństwa staną się częścią słownika nordyckiej współpracy, nasze (nordyckie) partnerstwo będzie bardziej istotne w odniesieniu do świata poza regionem. Nowa forma współpracy nie tylko wzmocni region, ale będzie wzmocnieniem nordyckiego wkładu w bezpieczeństwo na poziomie międzynarodowym. Polityka obronności była skrzętnie pomijana przez Radę Nordycką ze względu na różnice dzielące w tym zakresie poszczególne kraje – Dania, Islandia i Norwegia od lat należą do NATO, podczas gdy Szwecja i Finlandia nie planują dołączenia do Paktu Północnoatlantyckiego.
W ramach Nordyckiej Rady Ministrów w 1981 roku utworzono organizację córkę, którą w 1996 roku przemianowano na North Atlantic Cooperation. NORA skupia się na działaniach w obszarze północnego Atlantyku, a w jej skład wchodzą Islandia, Grenlandia, Wyspy Owcze oraz część zachodniego i północnego wybrzeża Norwegii. Region północnego Atlantyku cechuje podobna specyfika geograficzna i gospodarcza. Celem działania organizacji jest wzmacnianie współpracy północno-atlantyckiej w zakresie handlu, badań naukowych oraz wymiany kulturalnej. Siedziba NORA mieści się w Tórshavn na Wyspach Owczych, a w skład komitetu wchodzi dwunastu członków – po trzech z każdego kraju.
Od dziesięcioleci kraje nordyckie jawią się na arenie międzynarodowej jako stabilni gospodarczo i politycznie gracze. Pod względem ekonomicznym oraz społecznym mogą śmiało uchodzić za wzór dla innych demokratycznych państw. Ich siłą jest wspólne stawianie czoła wyzwaniom, utrzymywanie wysokich standardów demokratycznych oraz poważne i innowacyjne podejście do kwestii ochrony środowiska. Dzisiejsza modelowa współpraca poprzedzona była jednak wieloma wiekami regionalnych wojen, demonstracji sił i ostrej rywalizacji. Wiele kwestii do dziś budzi kontrowersje i emocje, jak chociażby niepodległość Wysp Owczych i Grenlandii od Danii, duńska polityka imperialna w koloniach czy kwestia mniejszości szwedzkiej w Finlandii. Mimo to nordycki świat w ostatecznym rozrachunku zrozumiał, że w myśl starego przysłowia zgoda buduje, niezgoda rujnuje, i postawił na współpracę. Być może właśnie to podejście jest kluczem do dobrobytu i szczęśliwości krajów Północy.
BIBLIOGRAFIA
1. Cziomer Erhard (red.), Międzynarodowe bezpieczeństwo energetyczne w XXI wieku, Kraków 2008.
2. Grzela Joanna, Współpraca krajów regionu nordyckiego w dziedzinie polityki społecznej – wybrane aspekty, [w:] „Zeszyt Naukowy”, nr 14/2013.
3. Pessel Włodzimierz Karol, Dania, Polska, Północ. Czerwono-biali i biało-czerwoni. Problemy sąsiedztwa kulturowego, Warszawa 2019.
4. www.norden.com
5. www.nora.fo
SZCZĘŚCIE: POZA NADZOREM
Prof. Sławomira Anna Gruszewska
Szczęście niełatwo, opisać, nazwać, czy zdefiniować, gdyż nie posiada stałych parametrów, które nadawałyby mu charakter uniwersalny. A metody i techniki jego pozyskiwania, które można by wymienić i uznać za skuteczne, nie istnieją. Dlaczego tak jest? Bo szczęście nie jest obligatoryjne, permanentne i ogólnodostępne. Podlega specyficznej reglamentacji i jest absolutnie subiektywne. Wyróżnia się specyficznym stanem emocjonalnym, rozpiętym pomiędzy dwoma biegunami: zadowoleniem i radością. To pewnego rodzaju asocjacja, doznanie, że w danym momencie nie potrzeba niczego więcej niż to, co właśnie zostało osiągnięte, zdobyte, czy wypracowane.
Szczęście ma swój emocjonalny kod (inny dla każdego), charakteryzujący się poczuciem spełnienia, trwającym w konkretnym czasie. Należy dodać, w dość krótkim czasie. Odczuwanie radości, euforii, czy zachwytu z osiągnięcia, zdobycia czegoś, nie będą trwały wiecznie. To najczęściej krótkie chwile, które wieńczą proces pozyskiwania, zdobywania na przykład tego, co znajduje się na top liście indywidualnych preferencji, marzeń czy pragnień każdego z nas. Już w starożytności Epikur zauważył, że krótkotrwałość poczucia szczęścia jest konieczna, abyśmy mieli możliwość przeżycia go. Nie może ono jednak trwać zbyt krótko, bo byśmy go nie zauważyli, ani tym bardziej zbyt długo, bo byśmy się do niego przyzwyczaili i zaczęli ignorować, gdyż nasz mózg zamieniłby je w rutynę.
Przedstawiciele różnych dyscyplin naukowych próbują odpowiedzieć na pytania: w jakich krajach żyje się z częstszym poczuciem spełnienia i radości? A także, czym to poczucie jest uwarunkowane? Gdybyśmy mieli wymienić te kraje, które zajmują wysokie miejsca w rankingu państw o wysokim procencie szczęśliwości, zgłaszanym przez ich mieszkańców, to Polska, wśród krajów europejskich nie zajmuje wysokiego miejsca, co nie znaczy, że Polacy plasują się w grupie społeczności mniej szczęśliwych. Rozbieżność wynika z położenia geograficznego, kultury, religii, ale także polityki państwa, dostępu do mediów, edukacji i z przyjętego społecznego systemu wartości. Szczęściem dla mieszkańca Etiopii będzie prawdopodobnie zjedzenie przynajmniej jednego posiłku dziennie, a dla mieszkańca Europy, spożycie posiłku nie będzie miało większego znaczenia i nie wpłynie na stan jego szczęścia, ale najnowszy model samochodu znanej marki, być może już tak. Jeśli do tego dodamy jeszcze subiektywne pragnienia i preferencje każdego, to nie da się podciągnąć pod wspólny mianownik czynników determinujących te przestrzenie, których osiągnięcie najczęściej wyzwala poczucie zadowolenia i euforii.
Okazuje się, że surowy klimat, zmienna pogoda i deficyty słońca nie przeszkadzają mieszkańcom krajów nordyckich w osiąganiu poczucia zadowolenia i szczęścia
Do najszczęśliwszych państw europejskich należą państwa nordyckie. O tym fakcie informują coroczne raporty przeprowadzane przez ONZ w ramach projektu Word Happiness Raport. Ale jest w tych doniesieniach pewna niespójność faktów. Otóż raport OECD tego nie potwierdza, informując, że mieszkańcy takich państw, jak Islandia, Szwecja, Dania czy Finlandia odnotowują sporą liczbę samobójstw i zażywania dużych ilości antydepresantów. Z czego wynika ta rozbieżność? Czynników może być wiele, ale prawdopodobnie jednym z głównych jest mylenie stanu szczęśliwości z tak zwanym dobrym nastrojem. Być może dobre warunki życia, dostęp do dóbr materialnych, niski poziom bezrobocia większość z nich utrzymuje w pozornym poczuciu spełnienia. Stabilizacja egzystencjalna i względne poczucie bezpieczeństwa nie sprzyjają jednak częstym zmianom i gotowości do podejmowania co i rusz nowych wyborów. To z kolei może prowokować stagnację. A przedłużająca się stagnacja prędzej czy później wygeneruje adaptację, rozumianą jako akceptację stanu posiadania, a więc braku potrzeby opuszczania sprzyjającej strefy komfortu. Szczęście ma inne wymagania i znacznie różni się od dobrego nastroju. Wpływa na nie kilka czynników. Jednym z głównych jest umiejętność szybkiego podejmowania decyzji o realizacji wybranego celu. Dlaczego właśnie ten czynnik jest tak istotny? Trzymanie idei czy celu wciąż w fazie projektu wpływa destrukcyjnie na nastrój, wzmaga niezadowolenie wynikające z bezsilności i braku decyzji o wszczęciu działania, skierowanego na jego realizację. Proces ten uaktywnia egzystencję, czyli przetrwanie, ale hibernuje proces tworzenia, który stanowi pewnego rodzaju preludium szczęścia. To by po części tłumaczyło niespójną informację, wynikającą z raportów. Z jednej strony mieszkańcy państw nordyckich odczuwają satysfakcję ze swojego życia, a z drugiej nie radzą sobie z jego akceptowalną jednostajnością, bo to wywołuje zgorzknienie, frustrację i lęk. Jeżeli możemy mieć, no może nie wszystko, ale bardzo dużo, to fakt ten nie sprzyja radości. Aby nie odczuwać owego braku zadowolenia, musielibyśmy zmienić sposób myślenia, a to nie jest ani łatwy, ani prosty proces. Przede wszystkim wymaga obniżenia stanu lęku i napięcia. Aby temu sprostać, sięga się po środki albo dopingujące, albo antydepresanty.
Czy w takim wypadku, mamy jakąś nie uniwersalną, bo to niemożliwe, ale przynajmniej sensowną receptę na szczęście? Recepty nie, ale czynniki sprzyjające podniesieniu poziomu szczęścia tak! Są nimi: samodyscyplina, motywacja, siła woli i odwaga tworzenia, a także gotowość do poddania się twórczej krytyce. A nad tym wszystkim króluje umiejętność wyboru własnej drogi życia. Czyli zgody na to, co ma nam każdego dnia potwierdzać, że projekt życia jest zasadny, dobry, prawdziwy i zgodny z naszą wolą. Gdybyśmy powyższe informacje przenieśli na grunt polski, udałoby się nieco przybliżyć i wyjaśnić to, dlaczego Polacy nie znajdują się na czołowych miejscach listy najszczęśliwszych narodów. Wśród wszystkich wymienionych czynników uaktywniających stan szczęśliwości jest kilka, z którymi mamy problem, a mianowicie: nie zawsze w pełni wykorzystujemy naszą energię emocjonalną. Inaczej mówiąc, z jednej strony za dużo czasu tracimy na narzekanie, z drugiej – na porównywanie się do innych (naszym zdaniem lepszych i doskonalszych od nas). Wahamy się i nie mówimy prawdy o tym, czego nie chcemy, co naprawdę czujemy i czego nam brak. To są poważne wykroczenia przeciwko szczęściu! Ale to jeszcze nie wszystko. Często nie realizujemy naszych planów, bo boimy się krytyki, ośmieszenia i pokazywania palcami, albo sporych strat, na przykład finansowych. A to duży błąd. Ryzyko, które w efekcie się nie opłaciło, nie jest porażką tylko doświadczeniem, które uczy nas nowych warunków – w danym momencie wprawdzie jeszcze ich nie spełniliśmy, ale czegoś się o nich dowiedzieliśmy, aby w przyszłości je wykorzystać i uniknąć tych wcześniejszych błędów. Czy powinniśmy wciąż dążyć do tego, aby przeżywać jak najczęściej stan szczęścia? Udzielając odpowiedzi „tak” lub „nie”, sugerowałabym tylko moje subiektywne odczucia, postaram się zatem odpowiedzieć bardziej obiektywnie. Po każdym poczuciu spełnienia, radości, zadowolenia (potraktujmy je jak składowe szczęścia) należy posprzątać. Czyli odpocząć, zastanowić się, zregenerować siły i spokojnie przystąpić do kolejnego zaprojektowania i wyboru celu. Należy oszacować ubytek sił i pozwolić sobie na chwilowe leniuchowanie. Spokojnie i bez brawury. Dajmy światu na chwilę również odpocząć od nas. Przemyślmy nasze pragnienia, zweryfikujmy je i zostawmy tylko te, które mają dla nas fundamentalne znaczenie.
Kto może dysponować największymi możliwościami i częściej niż inni doznawać poczucia szczęścia? Ci, którzy potrafią będą umieli skomunikować się ze swoim wewnętrznym ja, oduczą się ranienia siebie i innych i przyjmą do wiadomości, że nikt za nich tego nie zrobi. Znakomicie ujmują to autorzy dwóch bestsellerowych pozycji. Jeanne Siaud-Facchin, autorka książki Zbyt inteligentni, żeby żyć szczęśliwie, omawia poczucie szczęścia z pozycji niebywale wysokiej wrażliwości, która z jednej strony sprzyja szczęściu, a z drugiej mu przeszkadza. Dlaczego? Bo czasem „nie pozwala naiwnie spojrzeć na świat i dać się ponieść fali uczuć”. Albo „nie pozwala kontrolować rzeczywistości, która wciąż się wymyka” i nie daje się ujarzmić. W takich warunkach trudno o właściwy wybór i zgodę na działanie. Częściej pozostaje ono tylko w sferze intencji. Z kolei amerykański psychoterapeuta John Bradshaw w Powrocie do swojego wewnętrznego domu analizuje i omawia ważność ciągłego poznawania i odkrywania siebie w celu nie tylko identyfikacji z własną tożsamością, ale również z własnymi potrzebami pozostającymi w niej w zgodzie. Chociaż oboje autorzy omawiają różne aspekty życia na różnych przykładach i w różnych kontekstach, to w jednym są zgodni i ja również do nich dołączam: szczęście jest kombinacją dwóch składowych, tego, jak bardzo nam się nasze życie podoba i tego, jak dobrze się w nim czujemy każdego dnia.
NORDYCKIE PAŃSTWA DOBROBYTU
Aleksandra Michta-Juntunen
Od wielu dekad kraje nordyckie są przedmiotem zainteresowania oraz badań zarówno w sferze gospodarki, polityki społecznej, jak i szeroko pojętej demokracji. Szczególnie nordycki model państwa dobrobytu budzi zaciekawienie, podejrzliwość, a nawet niedowierzanie, że tak „przeciążony” według niektórych system może w ogóle działać. W międzynarodowych porównaniach gospodarczych to właśnie ten nordycki model wydaje się w całkiem udany sposób łączyć wydajność i wzrost gospodarczy ze stosunkowo stabilnym rynkiem pracy i z w miarę sprawiedliwą dystrybucją dochodów oraz społeczną spójnością[1].
CZYM JEST NORDYCKIE PAŃSTWO DOBROBYTU? Pojęcie państwa dobrobytu ukształtowało się po II wojnie światowej, chociaż jego idea sięga czasów niemieckiego kanclerza Otto von Bismarcka[2] i wprowadzonych przez niego reform systemu zabezpieczeń społecznych, podobnych rozwiązań społecznych wprowadzanych w Anglii oraz założeń amerykańskiego Nowego Ładu. W krajach nordyckich rozwój idei państwa opiekuńczego nastąpił w latach 20. i 30. XX wieku – wtedy to zaczęły się pojawiać pierwsze inicjatywy mające na celu wprowadzenie zabezpieczeń socjalnych. Opracowany w 1928 roku program nazywany szwedzką drogą pośrednią między kapitalizmem a socjalizmem (część doktryny „domu ludu”, szw. folkhemet) był pierwszym z przejawów systemowego tworzenia państwa opiekuńczego. W Finlandii za pierwszy przejaw tego typu polityki można uznać wprowadzenie ogólnokrajowego systemu emerytalnego, później opieki zdrowotnej dla ciężarnych, a od 1936 roku zapomóg dla przyszłych matek – początkowo była to pomoc finansowa, później również rzeczowa. System zabezpieczeń socjalnych wprowadzany w krajach nordyckich zaczął budzić coraz większe zainteresowanie po II wojnie światowej. Znaczącą rolę w rozwoju państwa dobrobytu odegrały zmiany społeczno-gospodarcze w latach powojennych, takie jak szybki rozwój przemysłu, migracje wewnętrzne, rozwój ruchów związkowych i wzrost poparcia partii socjaldemokratycznych.
Państwo dobrobytu, nazywane również państwem opiekuńczym lub państwem bezpieczeństwa socjalnego, poprzez swoje działanie w sferze gospodarki oraz polityki społecznej stara się chronić obywateli przed biedą i wykluczeniem społecznym spowodowanym m.in. utratą pracy, chorobą czy starością. Dzięki szeroko rozbudowanemu sektorowi usług publicznych państwo takie obejmuje obywateli powszechną opieką zdrowotną i edukacją. Bezpłatna edukacja ma zapewnić wyrównanie szans wszystkich dzieci już od samego początku nauki. Państwo opiekuńcze w znacznym stopniu ingeruje w gospodarkę, jest więc państwem kosztownym, a zwiększone wydatki są finansowane z wysokich podatków.
W najbardziej uniwersalistycznej interpretacji państwo dobrobytu dąży do zapewnienia opieki socjalnej wszystkim obywatelom, a nie tylko najbardziej narażonym jednostkom lub grupom społecznym. Zapewnienie dobrobytu na wielu płaszczyznach nie ogranicza się jedynie do pomocy społecznej. Państwo dobrobytu jako wartość nadrzędna wykorzystuje politykę gospodarczą, społeczną i kulturalną w celu zapewnienia dobrostanu swoich obywateli. W praktyce oznacza to dążenie do zabezpieczenia podstawowych potrzeb oraz uchronienia przed różnego rodzaju problemami związanymi ze starością, niepełnosprawnością, bezrobociem, oraz zapewnienia równego dostępu do edukacji, opieki zdrowotnej, budownictwa komunalnego, systemu zasiłków i ulg socjalnych.
O wspólnym nordyckim modelu państwa opiekuńczego możemy mówić na ogólnym poziomie, ponieważ konkretne rozwiązania i praktyka mogą się różnić między poszczególnymi krajami. Specyficzne sposoby realizacji celów, zasięg świadczeń oraz możliwości poszczególnych państw nordyckich są w tym zakresie różne, możemy jednak wymienić kilka podstawowych założeń wspólnych. Nordycki model łączy rozbudowany sektor publiczny z gospodarką rynkową. Praktyka krajów nordyckich pokazuje, że istnieje szansa racjonalnego łączenia liberalizmu i socjaldemokracji, wolności jednostki przy jednoczesnym zapewnieniu bezpieczeństwa socjalnego obejmującego wszystkich obywateli.
Nordyckie państwa dobrobytu charakteryzują się wysokim poziomem zaufania społecznego (zaufania obywateli względem siebie oraz zaufania wobec instytucji państwowych), niskim poziomem korupcji, wysokim poziomem uzwiązkowienia oraz wysokim poczuciem niezależności jednostkowej. Co bardzo istotne, zabezpieczenie socjalne jest postrzegane jako inwestycja społeczna, a także jako narzędzie zarządzania ryzykiem. Państwa nordyckie są często postrzegane jako społeczeństwa stabilne, demokratyczne, których obywatele mają zapewniony dobry standard życia. Z drugiej strony często podkreśla się zbyt daleko idącą kontrolę państwa nad obywatelami. Mimo to wszystkie kraje nordyckie plasują się na czołowych pozycjach w rankingu najszczęśliwszych państw świata Wold Happiness Report[3]. W czym tkwi sekret państw nordyckich, dlaczego to właśnie tam mieszkają najszczęśliwsi ludzie[4]? Kraje nordyckie również regularnie zajmują czołowe miejsca w międzynarodowych rankingach dotyczących równouprawnienia, bezpieczeństwa, wolności prasy, demokracji, dystrybucji dochodów. Międzynarodowe instytucje i ośrodki badawcze przyglądają się tym krajom, aby zrozumieć, w czym tkwi nordycki sekret. Zainteresowanie nordyckim modelem wydaje się nie maleć, a wspomniane światowe rankingi jedynie podsycają ten trend. Z drugiej strony ciekawość innych państw wywołują śmiałe pomysły, jak np. ten dotyczący dochodu podstawowego w Finlandii, który – choć był jedynie programem pilotażowym – zyskał uwagę (ale też niezrozumienie[5]) na całym świecie.
Państwo dobrobytu obejmuje obywateli powszechną opieką zdrowotną i edukacją, w znacznym stopniu ingeruje w gospodarkę
System państwa opiekuńczego wciąż cieszy się poparciem społecznym w krajach nordyckich, chociaż o jego wysokich kosztach dyskutuje się od dziesięcioleci. Interesujący jest również sposób wykorzystania tego modelu przez nordyckie partie polityczne, które akceptują system państwa dobrobytu, a precyzyjniej – żadna otwarcie nie mówi o radykalnych zmianach lub całkowitym zniesieniu tego sytemu. Oczywiście mówimy tutaj o wielu różniących się definicjach państwa dobrobytu. Ratowanie, wspieranie lub utrzymanie państwa dobrobytu jest często wykorzystywane w retoryce politycznej na wszelkie możliwe sposoby. Na przykład ministerstwo finansów argumentuje pomysł ograniczenia wydatków koniecznością utrzymania państwa dobrobytu. Neoliberalne postulaty rozszerzenia gospodarki rynkowej mają również chronić lub zapewnić ciągłość państwa opiekuńczego. Nordyckie partie prawicowe poprzez zamykanie granic, zmniejszanie imigracji chcą chronić państwo dobrobytu. Jedynie w narracji prawicowej (w skrajnej jej formie) zasada uniwersalizmu ogranicza się do (tylko i wyłącznie) obywateli danego kraju. Przedstawiciele świata biznesu, domagając się na przykład zniesienia ograniczeń systemowych mających na celu usprawnienie konkurencji, często tłumaczą swoje propozycje chęcią utrzymania państwa dobrobytu na określonym poziomie[6].
WYZWANIA NORDYCKIEGO PAŃSTWA DOBROBYTU Warto pamiętać, że model nordycki nie jest idealny, boryka się z wieloma problemami, szczególnie w dobie bardzo dynamicznych zmian o zasięgu globalnym. Do największych wyzwań należą koszty związane z utrzymaniem starzejącego się społeczeństwa, wydłużeniem wieku emerytalnego, imigracją, koniecznością reformy systemu podatkowego, zmianami na rynku pracy. Obecnie gospodarki są zależne od międzynarodowych rynków, globalnych powiązań i mobilności pracowników, co stanowi kolejne wyzwanie dla tego systemu. Zwiększenie wydajności sektora publicznego, konieczne zmiany w usługach, systemie zabezpieczeń socjalnych i edukacji będą już w niedalekiej przyszłości wymagały nowych rozwiązań.
Nordycki model łączy rozbudowany sektor publiczny z gospodarką rynkową
Różnice w systemie i jego zabezpieczeniach, a także dysproporcje w potencjale gospodarczym krajów nordyckich były widoczne szczególnie po kryzysie w 2008 roku. Jeszcze nie wiemy, jakie konsekwencje gospodarczo-społeczne przyniesie obecny kryzys wywołany przez pandemię koronawirusa, chociaż już teraz zauważalne jest znaczne spowolnienie gospodarcze. Przewidywanie potencjalnych problemów, dostosowywanie starych rozwiązań do nowych wyzwań, a także szukanie nowych dróg jest kluczowe i angażuje wszystkie państwa nordyckie. Bardzo często są one przedstawiane jako niemalże perfekcyjnie zorganizowane państwa, dbające o każdego obywatela w idealistycznie egalitarny sposób, należy jednak pamiętać, że mimo wielu starań kraje te nie są wolne od problemów, rosnącego rozwarstwienia społecznego czy dyskryminacji imigrantów, szczególnie na rynku pracy. Od kilku już dekad mówi się o problemach, kryzysie czy nawet rychłym upadku modelu państwa dobrobytu[7][8]. Dlatego tak ważne będzie w przyszłości oszacowanie, które usługi mogą być nadal zapewniane, a z których trzeba będzie zrezygnować lub ograniczyć. Czy państwo opiekuńcze w nordyckim wydaniu przetrwa i w jakiej formie, tego nie wiemy.
Hakaniemi, Helsinki
BIBLIOGRAFIA
1. Andersen T.M., Holmström B., Honkapohja S., Korkman S., Söderström H. T., Vartiainen J., THE NORDIC MODEL Embracing globalization and sharing risks, The Research Institute of the Finnish Economy (ETLA), Helsinki 2007.
2. Kujala A., Danielsbacka M., Hyvinvoitivaltion loppu? Vallapitäjät, kansa ja vastavuoroisuus, Helsinki 2015.
3. Liukas C., How to stay at the top? Three challenges facing the Nordic welfare model. https://www.helsinki.fi/en/news/nordic-welfare-news/how-to-stay-at-the-top-three-challenges-facing-the-nordic-welfare-model, data dostępu 30.4.2020.
4. Wahl A., The Rise and Fall of the Welfare State, Pluto Press, London, 2011.
5. World Happiness Report, https://worldhappiness.report/ed/2020/#read, data dostępu 20.5.2020.
6. The Nordic Exceptionalism: What Explains Why the Nordic Countries Are Constantly Among the Happiest in the World, https://worldhappiness.report/ed/2020/the-nordic-exceptionalism-what-explains-why-the-nordic-countries-are-constantly-among-the-happiest-in-the-world/, data dostępu 19.5.2020.
SZCZĘŚCIE PO NORDYCKU
Katarzyna Bazylczyk (1986), absolwentka psychologii na WSPS w Sopocie oraz skandynawistyki na Uniwersytecie Gdańskim; od 2014 r. pracuje jako psycholożka kliniczna w szpitalu w Kristiansand, a także prowadzi prywatną praktykę.
Od najmłodszych lat jesteś związana z Norwegią, a od 2014 roku pracujesz w tym kraju jako psycholog kliniczny. Jakie cechy charakteryzują społeczeństwo norweskie?
Na kondycję psychiczną Norwegów wpływa wiele uwarunkowań – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych. Przede wszystkim społeczeństwa nordyckie nie są szczególnie ludne i Norwegia nie jest tu wyjątkiem – aktualnie kraj liczy około 5,3 miliona mieszkańców. Ludność jest rozproszona na terytorium o powierzchni zbliżonej do Polski, jednak o odmiennej rzeźbie terenu i bardzo specyficznej linii brzegowej. Dominuje rozbicie na małe, często odizolowane społeczności, zaś norweskie „duże miasta” to z polskiej perspektywy miasteczka. Taka organizacja zbiorowości nie tylko ogranicza częstotliwość interakcji interpersonalnych, ale również wymusza zwiększoną kontrolę społeczną. Do plusów takiego stanu rzeczy można zaliczyć m.in. współpracę wspólnotową i niską przestępczość. Obywatele niejako patrzą sobie na ręce, a to wymusza transparentność oraz uczciwość. Jednak w małych skupiskach ludności trudno o manifestowanie indywidualizmu, wyróżnianie się czy wyrażanie kontrowersyjnych poglądów, co ma swoje konsekwencje zarówno na poziomie zbiorowości, jak i poszczególnych jednostek. Szczególnie odbija się to na życiu osób młodych. Panuje przekonanie, że w mniejszych miejscowościach młodzież ma trzy opcje: przynależność do wspólnoty religijnej, zaangażowanie w sport lub zejście na ścieżkę używek.
Jak to się przekłada na relacje międzyludzkie?
W obiegowej opinii ludzie północy są zdystansowani, chłodni, a uczucia i emocje okazują z rezerwą. Wynika to z tego, że wiele osób w krajach nordyckich cierpi na lęk społeczny – boją się np. pójść do sklepu czy w ogóle wyjść z domu. Nawet tak banalna sytuacja, jak natknięcie się na sąsiadów, dla wielu jednostek bywa stresująca. Lęk społeczny może mieć źródło w jakimś traumatycznym doświadczeniu, np. mobbingu w szkole lub miejscu pracy, ale równie dobrze w poczuciu bycia ocenianym. Codzienne interakcje i „small talk” nie są mocnymi stronami Skandynawów. Ta dynamika relacji odbija się na wyrażaniu emocji. Zgodnie z nordyckim paradygmatem gniew należy wyrażać subtelnie, nie wprost, a o ile to możliwe – w ogóle. Bezpośrednie okazywanie złości jest równoznaczne z porażką, a społecznie tego typu zachowanie jest piętnowane. Wskazywanie na czyjeś zdenerwowanie jest również często stosowanym chwytem retorycznym, np. w czasie debat politycznych. Wówczas zarzucenie przeciwnikowi gniewu czy pasywnej agresji jest najlepszą formą wyprowadzenia współrozmówcy z równowagi, a co za tym idzie, zdobycia dominacji. Nie oznacza to jednak, że Skandynawowie nie są asertywni. Potrafią zakomunikować swoje oburzenie lub sprzeciw w sposób zrównoważony, lecz dosadny.
W mniejszych miejscowościach młodzież ma trzy opcje: przynależność do wspólnoty religijnej, zaangażowanie w sport lub zejście na ścieżkę używek
Społeczeństwa nordyckie często utożsamiane są z takimi cechami, jak zachowawczość, wstrzemięźliwość i emocjonalny dystans, a mimo to nacje te królują w wielu rankingach szczęśliwości. Skąd takie statystyki i co się za nimi kryje?
Wiele zależy od tego, kto stoi za konkretnym rankingiem i jakie czynniki brano pod uwagę, kształtując dane zestawienie. W większości popularnych rankingów, na które powołują się media, kluczową kwestią klasyfikacyjną jest zamożność danego społeczeństwa. Zagadnieniem tym zajmował się polski psycholog społeczny Janusz Czapiński, który swoje rozważania na temat szczęścia oparł o badania Instytutu Gallupa. Zdaniem Czapińskiego sprawa jest dość prosta – im zimniej, tym większy dobrobyt, a to przekłada się bezpośrednio na poczucie szczęścia. Natomiast ekonomiczny dostatek tłumaczy następująca teza: im trudniejszy klimat, tym społeczność bardziej musi się wspierać i współpracować, co z kolei prowadzi do lepszego rozwoju gospodarki industrialnej. Z kolei według Evereta van de Vlierta, profesora społecznej psychologii międzykulturowej z Uniwersytetu w Groningen, pozytywna współzależność celów w chłodnym klimacie stworzyła kulturę współpracy, otwartości, kompromisu i tolerancji. Wynika z tego, że kluczem do dobrobytu i stworzenia społeczeństwa obywatelskiego był wspólny front przeciwko surowemu klimatowi i wymagającej przyrodzie. Zdaniem van de Vlierta społeczeństwa zmagające się z długimi zimami, ciemnością i porywistym wiatrem dla zaspokojenia podstawowych potrzeb musiały stworzyć równowagę pomiędzy osiąganiem celów indywidualnych i zbiorowych. W konsekwencji przez wiele pokoleń następowała ewolucja w kierunku współodpowiedzialności, napędzana jednym konkretnym założeniem: albo razem przetrwamy, albo razem zginiemy. Oczywiście obecny model nordyckiego społeczeństwa obywatelskiego nie zrodził się od razu. Na przykład skandynawscy wikingowie co prawda chętnie jednoczyli siły, jednak ich współpraca przejawiała się w gwałtach, plądrowaniu i podbijaniu różnych zakątków Europy. W ciągu wieków mieszkańcy północy nauczyli się grać zespołowo, co w dzisiejszych czasach procentuje. Współpraca między krajami nordyckimi jest modelowym przykładem stosunków międzynarodowych i może stanowić wzór dla innych regionów. Reasumując, państwa, w których obywatele działają na rzecz konkretnego klanu czy mafii, nie dbając przy tym o interes ogółu, nie są w stanie podołać wyzwaniom współczesnego świata.
Kluczowe jest poczucie bezpieczeństwa, w którym nadrzędną rolę odgrywa państwo opiekuńcze
Jakie twoim zdaniem czynniki składają się na norweskie poczucie szczęśliwości?
Na pewno kluczowe jest poczucie bezpieczeństwa, w którym nadrzędną rolę odgrywa państwo opiekuńcze. Państwo pilnuje, by proporcje piramidy Maslowa nie zostały zachwiane, dzięki czemu Norwegowie mogą się cieszyć życiem i skupiać na zaspokajaniu potrzeb wyższego rzędu. Są świadomi tego, że żyją w uprzywilejowanym i bogatym kraju, a co za tym idzie – mają mniej powodów do zmartwień. Co prawda coraz częściej w debacie publicznej porusza się temat wyczerpania złóż ropy naftowej, jednak większość Norwegów zostawia tę kwestię do rozwiązania politykom. Elementem norweskiego poczucia szczęśliwości jest niewątpliwie więź z naturą. Tutejsza przyroda jest nie tylko spektakularna, ale też obecna na każdym możliwym kroku. Norweskie wsie i miasteczka wpisują się w góry, łąki, fiordy, stanowiące tło dla życia codziennego. Norwegowie, jak i pozostali mieszkańcy Północy, czerpią z natury pełnymi garściami – lubią aktywny wypoczynek, biwakowanie, wędrówki po górach, żeglarstwo. Chętnie podróżują po własnym kraju, odkrywając jego uroki, co sprzyja budowaniu tożsamości narodowej. Nie bez znaczenia jest również tradycja pielęgnowana na poziomie kulturowym i językowym. Norwegowie są bardzo dumni ze swoich strojów narodowych, do których należą folkedrakt i bunad. Norweską receptą na szczęście jest również sport w dużych dawkach. Uprawianie sportu jest tu tak naturalne, jak mycie zębów. Jeżeli nie trenujesz przynajmniej raz w tygodniu, lepiej nie mów o tym głośno. Sport jest synonimem zachowania dobrej kondycji fizycznej i psychicznej.
Jak w to poczucie szczęśliwości wpisuje się nordycki model wychowania?
Sposób wychowania nie tylko wpływa na większość decyzji, które podejmujemy w naszym dorosłym życiu, jak chociażby wybór partnera czy drogi zawodowej, ale także decyduje o poziomie empatii i kontakcie z własnymi emocjami. Janusz Korczak napisał piękne zdanie: „Nie ma dzieci, są ludzie” i ten prosty przekaz oddaje ducha nordyckiego modelu wychowania. Zapewnia on przede wszystkim przestrzeń na samodzielne odkrywanie świata i weryfikację rzeczywistości. Dziecko postrzegane jest jako niezależny byt, a potrzeby małoletnich traktuje się z szacunkiem i nie bagatelizuje się ich. Ponadto dzieci mają status „wspólnego dobra” i podlegają ochronie, więc takie kwestie jak chociażby przemoc domowa są traktowane z najwyższą powagą. Na straży dobrostanu dzieci w krajach nordyckich stoi państwo, które interweniuje w razie konieczności. Wśród cudzoziemców mieszkających w Norwegii niechlubną sławą cieszy się instytucja odpowiedzialna za ochronę praw dzieci – Barnevernet. Swego czasu w polskich mediach pojawiały się kontrowersyjne wiadomości o polskich rodzinach w Norwegii, którym odebrano dzieci. Działalność Barnevernet rzeczywiście budzi skrajne emocje, szczególnie wśród osób z nienordyckim zapleczem kulturowym, jednak patrząc na to zagadnienie z norweskiej perspektywy, dzieci oraz ich rozwój traktowane są przez państwo priorytetowo.
Z jakimi problemami zmagają się współcześni Norwegowie?
Norwegia, podobnie jak pozostałe państwa nordyckie, podchodzi bardzo poważnie do zdrowia psychicznego. Leczenie jest kosztowne, czasem dość długie, a rezultaty niepewne. Dlatego w ostatnich latach środki inwestowane są w prewencję, głównie edukację i ochronę dzieci, a także walkę z przemocą domową. Wiele miejsc oferuje darmową pomoc i wsparcie w zakresie zaburzeń psychicznych i uzależnień. Ponadto przypadłością wszystkich krajów nordyckich jest alkoholizm – typowy dla tych szerokości geograficznych. Alkohol generuje przemoc, w tym seksualną. Większość krajów nordyckich stosuje kontrolowaną podaż alkoholu poprzez monopole handlowe oraz wysokie ceny trunków, jednak nie umiem realnie ocenić, na ile skuteczne są te działania. Rządy inwestują w kampanie społeczne, instytucje odwykowe i bezpłatne terapie. Problemem na dalekiej Północy są także samobójstwa. Co ciekawe, wielu Norwegów padło ofiarami dobrobytu, a przedwczesna realizacja celów i spełnienie marzeń, doprowadziły do uczucia pustki i bezsensu.
Jakie największe różnice widzisz pomiędzy swoimi polskimi i norweskimi pacjentami?
Polacy są zdecydowanie bardziej ekspresyjni i nie boją się wyrzucania z siebie emocji, podczas gdy Norwegowie duszą wszystko w sobie najdłużej jak to możliwe. Różni nas także podejście do narzekania. W Polsce urasta ono do rangi sportu narodowego, z kolei w Norwegii jest to zjawisko niezrozumiałe i nieakceptowane. Norwegowie mają wysokie wymagania względem siebie, a do tego dochodzi presja społeczna i zapisane w świadomości przekonanie, że trzeba być zawsze miłym i uśmiechniętym, bo właśnie tego oczekują od nas inni. Nie ma miejsca na zmęczenie czy frustrację. Zdarza się, że trafiają do mnie młode dziewczyny z symptomami depresji, którym towarzyszy niewypowiedziane poczucie winy i wstydu. Polacy również dużo od siebie wymagają, ale kiedy trzeba, potrafią odpuścić. Norwegowie mają z tym problem. Zauważyłam również zasadnicze różnice w nastawieniu do życia. Polak żyje w ciągłym napięciu, w gotowości na kolejną katastrofę czy kryzys, cechuje go czarnowidztwo i martwienie się na zapas. Norweg wierzy, że wszystko będzie dobrze, i z optymizmem patrzy w przyszłość. Należy jednak brać pod uwagę rozbieżności historyczne między naszymi narodami. Norwegowie w najnowszej historii właściwie nie doświadczyli wojny, a już na pewno nie na taką skalę, jak Polacy. Nas historia nie oszczędzała – jesteśmy narodem straumatyzowanym przez rozbiory, wojny i reżim komunistyczny.
Od Norwegów możemy czerpać wzorce dotyczące społeczeństwa obywatelskiego, współodpowiedzialności za kraj, miasto, dzielnicę
Warunki naturalne w krajach nordyckich nie są sprzyjające – krótkie lato i stosunkowo chłodne, długie i ciemne zimy, duże ilości opadów i silne wiatry. Jak do poczucia szczęśliwości ma się powszechna w tych szerokościach geograficznych depresja?
Nie należy mylić szczęścia z dobrostanem psychicznym. O depresji trzeba mówić w kontekście choroby, która w krajach nordyckich ma zazwyczaj szczególną formę sezonowych zaburzeń nastroju. To rzeczywiście spory problem, szczególnie w obszarze arktycznym i subpolarnym, ponieważ niedobór słońca znacząco wpływa na biochemię mózgu. Nic więc dziwnego, że najbardziej północne rejony Norwegii, jak Nordland czy Finnmark, są jednocześnie najsłabiej zaludnione. Ekstremalnym przykładem jest archipelag Svalbard, gdzie noc polarna trwa około 130 dni. Za kołem polarnym najlepiej radzą sobie ci, którzy się tam wychowali oraz miłośnicy sportów zimowych i ekstremalnych. Strategii na przetrwanie polarnej zimy jest wiele i każdy radzi sobie jak umie. Można skorzystać z terapii światłem lub bez reszty oddać się uprawianiu sportu. Niektórzy niestety wspomagają się alkoholem. W takim przypadku należy szukać profesjonalnej pomocy, która jest powszechnie dostępna i w większości darmowa.
W Norwegii narzekanie to zjawisko niezrozumiałe i nieakceptowane
Czy Polacy mogą uczyć się szczęścia od Norwegów, a jeśli tak, to jakie wzorce/inspiracje powinniśmy czerpać?
Trudno mi jednoznacznie ocenić, czy Polacy mogą się uczyć od Norwegów szczęścia, ale myślę, że wariant kopiowania Norwegów w pogoni za szczęściem nie sprawdziłby się na polskim podwórku. Oba narody mają różną przeszłość, odmienne realia i z czym innym utożsamiają szczęście. Od Norwegów możemy natomiast czerpać wzorce dotyczące społeczeństwa obywatelskiego, współodpowiedzialności za kraj, miasto, dzielnicę. Chciałabym, żeby Polacy wypracowali umiejętność współpracy, aby potrafili okazywać solidarność na co dzień, a nie tylko w sytuacjach kryzysowych. W przeciwieństwie do Skandynawii, w Polsce szokujący jest poziom agresji na wszystkich poziomach – od kasjerki w sklepie do sejmowej mównicy, zatem od mieszkańców Północy możemy się uczyć opanowania oraz codziennej życzliwości. W krajach nordyckich elity cieszą się wysokim stopniem zaufania społecznego, gdyż politycy myślą dalekowzrocznie i dbają o dobro ogółu. W Norwegii przykładem tego może być chociażby Fundusz Naftowy gromadzący środki ze sprzedaży ropy naftowej na czarną godzinę. Życzyłabym sobie, żeby polskie elity rządzące czerpały wzorce z krajów nordyckich, zwłaszcza pod względem transparentności i szacunku do współobywateli.
Rozmawiała Kinga Eysturland
KUCHNIA NORDYCKA
Czy jedzenie uszczęśliwia? Z pewnością może zapewnić zdrowie i siłę, a w konsekwencji długowieczność. Ale to nie wszystko, bo liczą się także okoliczności, w jakich się jada – posiłki celebrowane wspólnie z rodziną czy przyjaciółmi pozwalają się cieszyć chwilą. Smacznie, prosto, zdrowo, przy wspólnym stole z najbliższymi – oto kwintesencja kuchni Północy.
Kulinarną wizytówką północnej Europy są ryby – bez nich trudno sobie wyobrazić kuchnię tej części kontynentu. Typowe skojarzenia z dietą mieszkańców krajów nordyckich to łosoś (norweskie dobro eksportowe) oraz niezwykle popularny w Szwecji śledź bałtycki. Szeroki dostęp do mórz, oceanów, jezior i rzek zapewnia obfitość różnorodnych gatunków ryb oraz owoców morza, warto jednak pamiętać, że kuchnia Północy to nie tylko dania oparte na surowcach pozyskiwanych z wód.
Kuchnie krajów nordyckich łączy prostota, sezonowość, wykorzystywanie lokalnych produktów i unikanie ostrych przypraw
Mimo pewnych wspólnych cech, tradycje kulinarne każdego z państw nordyckich są odmienne. Ogromną rolę w ich kształtowaniu odgrywa geografia. Środkowa i południowa Finlandia, Szwecja, Norwegia, a w mniejszym stopniu także Dania oferują mieszkańcom dostęp do leśnych jagód i grzybów. Spośród owoców występujących powszechnie wyłącznie w Skandynawii i Finlandii warto wyróżnić malinę moroszkę wykorzystywaną najczęściej do przetworów lub jako dodatek do deserów.
Obcokrajowcom, zwłaszcza tym przyzwyczajonym do intensywnych smaków, kuchnia nordycka może się wydawać mdła i pozbawiona wyrazu. Tymczasem mieszkańcy Północy kierują się zasadą, że jeśli danie jest przygotowywane ze świeżych i dobrych jakościowo surowców, to należy jedynie delikatnie wydobyć i podkreślić jego smak. Nie trzeba sięgać po wyszukane przyprawy – wystarczą sól, pieprz, gałka muszkatołowa, koperek, szczypiorek lub pietruszka.
Kulinarny przegląd Północy zacznijmy od darów morza. Do najpopularniejszych gatunków ryb jadanych na co dzień należą łosoś, dorsz, pstrąg, makrela i śledź. Przyrządza się je i konserwuje na różne sposoby. Znane z Lofotów zdjęcia, które często przewijają się w przewodnikach turystycznych, prezentują suszące się na specjalnych stelażach dorsze, pozbawione głowy i wnętrzności – tzw. sztokfisz. Tradycja takiego konserwowania ryb jest znana i stosowana w całym obszarze nordyckim od średniowiecza. Sztokfisz może być poddany dalszej obróbce, której efektem jest lutefisk – danie serwowane przez Norwegów najczęściej podczas świąt Bożego Narodzenia. Rybę moczy się najpierw w ługu, a następnie w wodzie, dzięki czemu nabiera ona charakterystycznej konsystencji galarety. W Skandynawii popularnością cieszy się gravlaks (gravlax), czyli – w dosłownym tłumaczeniu – pogrzebany łosoś. Dawniej łososia solono i zakopywano na kilka dni w piasku obmywanym przez morskie fale – powodowało to rozpoczęcie procesu fermentacji. Dzisiaj gravlax przygotowuje się w mniej ekstremalny sposób, czyli mocząc w marynacie, której głównymi składnikami są sól, cukier i koper. Niektóre przepisy dopuszczają także użycie musztardy. Kolejny skandynawski specjał to surströmming, czyli kiszony śledź, dawniej zasypywany dużą ilością soli w beczkach, dzisiaj zamykany w metalowych puszkach. Po ich otwarciu wydziela się charakterystyczna i bardzo intensywna woń, która pozostaje w pamięci na zawsze! Jeszcze mocniejszych doznań zapewnia hákarl, potrawa rodem z Islandii określana jako „zgniły rekin”. I tym właśnie jest – mięsem rekina polarnego poddanego obróbce tak, aby było ono jadalne dla człowieka. Najpierw umieszcza się je w pojemnikach i zakopuje na kilka tygodni, by zaszedł proces fermentacji, następnie suszy przez kilka miesięcy, by na końcu zaserwować je razem z brennivín – islandzką wódką kminkową. Spośród owoców morza największe wzięcie mają krewetki, kraby, omułki i homary, dostępne niemal w każdym nordyckim supermarkecie. Są dodatkiem do kanapek, sałatek, zup lub podawane jako samodzielne danie (np. omułki w kremowym sosie przyrządzanym na białym winie).
Jednym z mitów krążących na temat kuchni Północy jest to, że na talerzach Skandynawów powszechnie gości dziczyzna w postaci mięsa łosia i renifera. Tymczasem polowania na łosie oraz ubój reniferów odbywają się według ściśle wyznaczonych zasad i w określonym czasie. Potrawy z mięsa tych zwierząt przyrządza się na specjalne okazje, wyjątek stanowi obszar za kołem podbiegunowym zamieszkany przez Saamów, którzy tradycyjnie zajmują się hodowlą reniferów i korzystają z nich również jako źródła pożywienia. Według Finki Meri-Anneli: „Mięso renifera najlepiej smakuje z dodatkiem konfitury z borówki brusznicy i gotowanej brukwi”.
W 2018 roku norweski Fanaost produkowany w Ostegården uznano za najlepszy ser na świecie
W krajach nordyckich, podobnie jak w innych częściach Europy, często sięga się po wieprzowinę, drób i wołowinę, inny jest jednak sposób przyrządzania tych mięs. Köttbullar to szwedzkie klopsiki z mielonego mięsa wieprzowego, które niejednemu z nas kojarzą się z przekąską w przerwie podczas zakupów w IKEA. Spotkamy je także w pozostałych krajach Północy, choć pod innymi nazwami. Norweskie kjøttboller jada się z ziemniakami polanymi gęstym brązowym sosem oraz z marchewką. Z kolei Duńczycy swoje frikadeller podają na wiele różnych sposobów – gotowane w bulionie z warzywami przyjmują postać zupy, smażone są serwowane z jajkiem i chlebem razowym bądź po prostu służą za przekąskę, także na zimno. Na północne stoły często trafiają dania z jagnięciny i baraniny, zwłaszcza na Wyspach Owczych, na Islandii i w zachodniej Norwegii, gdzie tradycyjnie hoduje się owce. W kuchni tych trzech krajów nic się nie marnuje, toteż każda część zwierzęcia, łącznie z narządami, może zostać wykorzystana do przyrządzenia osobnej potrawy lub jako składnik innej. Do przykładów należą: farerski rukkulakkin[1] z żołądka owcy, norweska smalahove, czyli gotowana głowa podawana w całości na talerzu, oraz islandzka blóðmör – kiełbasa, której głównym składnikiem jest krew i tłuszcz barani[2]. Tak samo jak w przypadku ryb, baraninę i jagnięcinę tradycyjnie konserwowano za pomocą suszenia, wędzenia i fermentowania.
Niezbędnym elementem nordyckiej kuchni są zboża, zwłaszcza żyto i owies, które najlepiej radzą sobie z chłodnym klimatem, a także ziemniaki i brukiew.
Owsianka podawana w różnych formach i z sezonowymi dodatkami, jak jagody czy borówki brusznice, do dzisiaj jest podstawą nordyckiego śniadania. Do tego koniecznie szklanka pysznego pełnego mleka oraz kubek czarnej kawy, zwłaszcza w Finlandii, którą określa się czasem jako „krainę mlekiem i kawą płynącą[3]”. Kraj ten przoduje wśród państw nordyckich pod względem bogactwa dań mącznych. I jeszcze kilka słów o chlebie, który jest dodatkiem lub podstawą wielu dań. Zwłaszcza ciemny chleb, przygotowywany na zakwasie. Duńczycy i Norwegowie kochają smørrebrød/smørbrød – rodzaj kanapki z różnymi dodatkami, jak krewetki, jajka, majonez, tuńczyk, wędlina oraz wiele innych. Co ciekawe, taką kanapkę jada się nożem i widelcem. Popularne w krajach nordyckich jest także pieczywo chrupkie.
W krajach nordyckich przetwory mleczne produkuje się i konsumuje w ogromnych ilościach. Zdecydowanie królują pośród nich sery – jak wynika ze statystyk, przeciętny Szwed zjada aż 19 kilogramów sera rocznie. Bogactwo różnorodnych typów nordyckich serów można poznawać między innymi na organizowanym co roku w Sztokholmie serowym festiwalu Ostefestivalen. O słodyczach i deserach jako niezbędnych „uprzyjemniaczach” weekendowych wieczorów przeczytacie w dalszej części książki, w tym miejscu wspomnę jednak o szczególnym nordyckim przysmaku – lukrecji. W Polsce po „czarne żelki” i cukierki sięga się na samym końcu, gdy już wszystkie inne pyszności znikną ze stołu. W krajach nordyckich, zwłaszcza w Finlandii, są numerem jeden wśród słodyczy i nie tylko. Znajdziecie je wszędzie – w czekoladzie, alkoholu, lodach, deserach... Salmiakki to pewien rodzaj lukrecji, w której łączy się kilka smaków: anyżowy, słony, cierpki i ostry. Ta specyficzna mieszanka cieszy niezmiennie od lat podniebienia mieszkańców Północy.
Współczesna kuchnia krajów nordyckich wciąż bazuje na produktach i ich połączeniach charakterystycznych dla ludów zamieszkujących te tereny tysiąc lat temu, ale tradycyjne potrawy Północy nabrały nowoczesnego wyrazu, a nordycka sztuka kulinarna została zdefiniowana na nowo w ramach deklaracji New Nordic Cuisine Manifesto, której idea narodziła się w Danii. Manifest jest zbiorem zasad i wskazówek, na których powinno się opierać gotowanie po nordycku, a podpisali się pod nim najznamienitsi szefowie kuchni i koneserzy na świecie. Nowa Nordycka Kuchnia prezentuje inne spojrzenie choćby na proces fermentacji od dawna stosowany na Północy. Czerpie garściami z tradycji i kultury tego regionu i jest elementem budowanej na nowo nordyckiej tożsamości. Jednocześnie zachowuje to, co w kuchni tej części Europy było zawsze najistotniejsze: prostotę, racjonalne wykorzystywanie składników, wydobywanie najlepszego smaku z potrawy. Istotną rolę gra również strona estetyczna – danie powinno być podane tak, by cieszyło wszystkie zmysły. I tutaj cała historia zatacza koło. Posiłek według mieszkańców Północy w całej swej istocie ma przynosić człowiekowi – poza odżywieniem organizmu – przede wszystkim poczucie głębokiego zadowolenia czy wręcz szczęścia, często mierzonego w chwilach spędzonych z najbliższymi przy wspólnym stole, w atmosferze, która sprzyja pielęgnowaniu relacji między ludźmi. Wtedy dzieje się prawdziwa magia.
Magdalena Szczepańska
Aldona Hartwińska
SZWECJA JEST LAGOM O Szwecji mówi się, że to duży kraj dla niewielkiej liczby mieszkańców. Trudno temu zaprzeczyć, skoro w jednym z największych państw Europy liczba ludności wynosi niewiele ponad 10 milionów. Szwedzi cenią sobie spokój i bliskość natury, co w znacznej mierze zawdzięczają właśnie niewielkiemu zaludnieniu. Blisko 97% terytorium kraju jest niezamieszkane, można zatem wybrać się na samotną wędrówkę po rubieżach i tygodniami nie spotkać na drodze nikogo. Jeziora, lasy, ogromne przestrzenie parków narodowych, a na północy wysokie Góry Skandynawskie – dla Szwedów przyroda i możliwość spędzania czasu na łonie natury jest jedną z najważniejszych wartości. Ale też istotnym balansem między życiem zawodowym, a czasem wolnym.
Blisko 97% terytorium krajujest niezamieszkane
Balans jest tym, co leży u podstawy najważniejszego w życiu Szwedów hasła – lagom. Varken för mycket eller för litet, czyli ani za dużo, ani za mało. Lagom oznacza odpowiednią ilość, idealne proporcje, równowagę. Lagom może być rozmiar, odległość, porcja jedzenia czy liczba chmur na niebie. Lagom przekłada się na wiele aspektów życia Szwedów i latami kształtowało ich mentalność. Bez wątpienia początki współczesnego rozumienia tego terminu sięgają praw Jantego (s. 87), ale samo słowo pochodzi podobno od sformułowania laget om, które w czasach wikingów oznaczało „podaj dalej”, a wiązało się ze zwyczajem, zgodnie z którym podczas libacji zebrani w kręgu wikingowie przekazywali sobie z rąk do rąk róg wypełniony alkoholem, pilnując przy tym, by nikt nie został pominięty[1].
Martin Arvebro, szwedzki bloger i twórca popularnego kanału na YouTube Theswedishlad twierdzi, że najgorszą szwedzką cechą jest to, że absolutnie nie należy się wyróżniać z tłumu. Nie można być od nikogo lepszym. Nie jest dobrze widziane, jeśli ktoś okazuje się w czymś zbyt dobry – każdy powinien być po prostu lagom. Zdaniem Martina być może właśnie dlatego Szwedzi są mistrzami świata w stwarzaniu dystansu społecznego, a co za tym idzie – unikaniu konfrontacji, stresujących sytuacji i wychodzenia przed szereg. Mogą się wydawać chłodni i niedostępni, ponadto przybysze z zewnątrz wytykają im brak spontaniczności i chęci podejmowania inicjatywy. Ale spójrzmy na to tak: nasze spontaniczne działanie może zaburzyć balans i osobistą przestrzeń drugiej osoby, a zatem pozorna niechęć i dystans są objawami szacunku. Martin twierdzi, że bycie równym wcale nie wynika z tego, że ktoś tę równość nakazuje: W Szwecji nadal wyraźnie widać wspólnotę w różnych wyzwaniach, z którymi mierzy się społeczeństwo. Na przykład w porównaniu z innymi krajami płacimy wspólnie bardzo wysokie podatki. Wciąż żyjemy w poczuciu wspólnoty, choć jesteśmy indywidualistami. Dziś coraz więcej osób odrywa się od idei lagom, zgodnie z którą każdy z nas powinien być jak wszyscy inni. Jednak te niepisane reguły społeczne są bardziej widoczne w nas samych niż w tym, jakiego zachowania oczekują od nas inni. W dobie mediów społecznościowych i polowania na polubienia, w którym przodują influencerzy, to powoli się zmienia. Ciekawe, gdzie będziemy za 10 czy 20 lat.
Martin Arvebro
Jedno wydaje się niezmienne. Jeśli zapytasz Szweda, co sprawia, że jest szczęśliwy, najprawdopodobniej odpowie, że to właśnie ten życiowy balans. Szwedzi potrafią znaleźć złote proporcje, łącząc priorytety zawodowe z potrzebą odpoczynku, samorozwoju i aktywnego spędzania wolnego czasu. Charlotte Hagström, profesor etnologii na Uniwersytecie w Lund, również podkreśla znaczenie lagom w codziennym życiu przeciętnego Szweda. Jej zdaniem w utrzymaniu tego balansu pomagają między innymi sport oraz poczucie, że każdy ma prawo realizować się w każdej dziedzinie: Sport jest obecny w życiu Szwedów od małego, to ważny element edukacji szkolnej. Sprzyjają temu oczywiście świetnie wyposażone sale sportowe, ale głównie chodzi o to, co się dzieje w dziecięcych głowach. Sport staje się nieodłączną częścią życia. Dorośli Szwedzi uprawiają często jogging, jeżdżą na rowerze czy rolkach. 50-latkowie mogą zacząć uprawiać nową dziedzinę sportu – cóż z tego, że nie zostaną już mistrzami świata w tej dyscyplinie? Robią to, bo to jest dobre dla zdrowia.
Szwedzi są mistrzami świata w stwarzaniu dystansu społecznego
Sport jest często uprawiany na świeżym powietrzu, bo bliskość z naturą jest dla Szwedów priorytetowa. Od najmłodszych lat kształtuje się ich postawę ekologiczną, uczy szacunku do przyrody i wpaja najważniejszą i niepisaną zasadę życia codziennego: allemansrätten, czyli prawo wszystkich ludzi. Gwarantuje ono każdemu człowiekowi wolny, równy i nieograniczony dostęp do natury. W Szwecji można rozbić namiot tam, gdzie ma się na to ochotę. Nawet w parkach narodowych czy na terenie prywatnym, przy zachowaniu odpowiedniego dystansu, jeśli obszar jest zamieszkany. Oczywiście nie wolno przeszkadzać właścicielom i należy po sobie posprzątać, starannie zacierając ślady biwakowania. Przez teren prywatny (nawet przez ogrodzenie!) można przejść, jeśli chcemy spojrzeć na okolicę z punktu widokowego, dotrzeć do plaży czy na szlak pieszy. Można korzystać do woli z darów lasu, zbierając jagody i grzyby, można się kąpać w jeziorach i rzekach, chodzić po górach, pływać kajakiem. Ale oprócz praw są i obowiązki. Trzeba szanować florę i faunę, prywatność właścicieli ziem oraz wypoczywających w pobliżu turystów. U podstaw allemansrätten leży zasada „nie przeszkadzaj i nie niszcz”. Większość Szwedów uprawia friluftsliv, czyli życie na świeżym powietrzu, obejmujące dalekie piesze wycieczki, podróże kamperem po Szwecji i całym Półwyspie Skandynawskim czy po prostu weekendowe wyjazdy za miasto. Marzeniem typowego Szweda jest letnia chatka zwana stugą (en stuga), najlepiej nad jeziorem, gdzie można łowić ryby, pływać łódką i grillować. Weekendowy wypad do stugi pozwala oderwać się od codziennych obowiązków i złapać równowagę między pracą a czasem wolnym.
FREDAGSMYS.SZWEDZKIE TEORIE SZCZĘŚCIA
Na ogólne zadowolenie z życia i spokój ducha wpływają również drobiazgi i codzienne małe celebracje, w których lubują się Szwedzi.
Od połowy października Szwecja zaczyna się pogrążać w ciemnościach. Deszcze, wiatr i depresyjna aura – to właśnie z tym nie mogą sobie poradzić mieszkańcy tego północnego państwa. Ratunkiem są wakacje w ciepłych krajach, na które Szwedzi wyruszają masowo w okolicach listopada, uważanego za najbardziej dołujący miesiąc w roku. Najchętniej wybieranym kierunkiem jesiennych wojaży jest Daleki Wschód z Tajlandią na czele. Nic dziwnego, że w Tajlandii są miejsca, na przykład na Phuket, gdzie w restauracjach można znaleźć tradycyjne szwedzkie klopsiki mięsne, na ulicach drogowskazy z napisami po szwedzku, a także placówki, gdzie pod czujnym okiem szwedzkich przedszkolanek czy nauczycielek szwedzkie dzieciaki miło spędzają czas. Ale nawet najdłuższe wakacje kiedyś się kończą, urlopy zostają wyczerpane do cna, a jesienna chandra nie odpuszcza. Wręcz przeciwnie – zaczyna się wzmagać. Na szczęście jest fredagsmys! Najkrócej rzecz ujmując, jest to szwedzki przepis na udany piątek. Słowo to wzięło się z połączenia dwóch innych: fredag (piątek) oraz mysig (przytulny, przyjemny, miły). Warto poznać także czasownik att mysa, który może oznaczać po prostu relaksowanie się. W wydaniu szwedzkim wygląda to tak: piątkowy wieczór, kanapa, ciepły koc, telewizor, coś dobrego do zjedzenia, a u boku koniecznie ktoś bliski. To najlepszy sposób na odpoczynek po ciężkim tygodniu.
Koncepcja fredagsmys zaczęła nabierać kształtu w latach 90. XX wieku za sprawą niezwykle popularnej reklamy telewizyjnej producenta chipsów OLW. W spocie bohaterami są ludzie, którzy nareszcie doczekali się weekendu. Wybiła godzina końca pracy, więc zaczynają śpiewać piosenkę Det är dags för fredagsmys (czas na fredagsmys). Wszyscy, niezależnie od zajmowanych stanowisk i statusu społecznego, ruszają w kierunku swoich domów, by zasiąść na kanapie i rozpocząć relaks. Jednak badania przeprowadzone przez Charlotte Hagström z uniwersytetu w Lund wskazują jednoznacznie, że zwyczaj ten jest praktykowany od dawien dawna, tyle że nie miał określonej nazwy.
Od połowy października Szwecja zaczyna się pogrążać w ciemnościach
W mediach społecznościowych najwięcej zdjęć związanych z hasłem fredagsmys prezentuje jedzenie. Potrawy są różne – od wykwintnych dań, których nie powstydziłby się Sveriges mästerkock (szwedzka wersja brytyjskiego programu Masterchef) po proste smakołyki, często przyrządzone z półproduktów dostępnych w każdym supermarkecie. Ponadto na zdjęciach pojawiają się płonące świece, puszyste wełniane kocyki, poduszki, kieliszki napełnione winem i uśmiechnięte buzie. Czego zatem potrzebujemy, aby przygotować perfekcyjny miły piątek? Po pierwsze wygodna sofa oraz telewizor. W piątkowy wieczór szwedzka telewizja oferuje programy dla widzów w każdym wieku. Do tradycji przeszło już oglądanie På spåret o godz. 20.00 emitowanego na antenie publicznej SVT od 1987 roku. Zawodnicy wsiadają do wirtualnego pociągu, a na ich ekranach pojawiają się obrazy z dalekich krain. Na podstawie zadawanych pytań prowadzących (lub samych widoczków) muszą zgadnąć, gdzie aktualnie się znajdujemy. Z każdym kolejnym pytaniem-podpowiedzią liczba punktów do zdobycia topnieje. Oglądanie På Spåret ma też znaczenie społeczne, bo gdzieś w głębi duszy realizuje się model wspólnotowy – przecież ten sam program w tej chwili ogląda milion innych osób. Podobnie rzecz się ma z oglądaną w każdą Wigilię kreskówką Kalle Anka – tak po szwedzku nazywa się Kaczor Donald. Odcinek zatytułowany Kalle Anka och hans vänner önskar God Jul (Kaczor Donald i jego przyjaciele życzą wesołych świąt) jest puszczany w szwedzkiej telewizji od 1960 roku. To prawdziwa niepisana tradycja, podobna jak oglądanie Kevina samego w domu w Polsce. Seans rozpoczyna się o 15.00 i wówczas ulice w Szwecji pustoszeją, bo całe rodziny zasiadają przed telewizorami. Według raportu SOS Sweden, operatora szwedzkiego numeru 112, w wigilijne popołudnie spada liczba przestępstw i wypadków samochodowych. Rekord oglądalności słynnego Kaczora padł w 1997 roku, kiedy przed ekranami zasiadło 4,37 milionów widzów (Szwecja liczyła wtedy blisko 10 milionów mieszkańców)!
Park Narodowy Abisko, jedno z ulubionych miejsc Szwedów do trekkingu
Wróćmy jednak do fredagsmys. Jego najistotniejszym elementem jest towarzystwo rodziny, przyjaciół lub bliskiej osoby. Charlotte Hagström twierdzi, że do wspólnego świętowania miłego piątku najlepiej zaprosić kogoś, z kim czujemy się komfortowo, mając na sobie ulubiony mysbyxor, czyli wygodny domowy dres czy wręcz piżamę. Bo w miłym piątku chodzi właśnie o to, żeby się wyluzować, być sobą, a problemy odłożyć na bok. A już na pewno nie można się stresować wyglądem czy strojem!
A zatem jeszcze raz: siedzimy na wygodnej sofie, przed nami telewizor lub monitor komputera z dobrym serialem czy filmem, w zasięgu ręki paczka ulubionych chipsów albo popcorn, jakiś smaczny läsk (napój gazowany), a może winko. Warto zaznaczyć, że chodzi tu o jedną ewentualnie dwie lampki, bo fredagsmys nie polega na upijaniu się do nieprzytomności – alkohol ma nas łagodnie wprowadzić w stan relaksu. Ból głowy następnego dnia nie jest wskazany, bo jeśli iść na większą imprezę, to właśnie w sobotę.
Co trafia do piątkowego menu, poza czymś chrupiącym i napojami? Koniec tygodnia w Szwecji to nie tylko fredagsmys, ale też często Taco Fredag. Rodowity Meksykanin mógłby się zdziwić na widok szwedzkich tacos nazywanych szumnie meksykańskimi. Ale to właśnie z nimi wiąże się kwintesencja fredagsmys. Do przygotowania tacos nie potrzeba dużo czasu, a większość półproduktów można kupić w każdym supermarkecie (są nawet specjalne regały). Przekąska ma tę niewątpliwą zaletę, że każdy je tak, jak lubi. W miskach na środku stołu lądują składniki: muszle taco lub zwykła tortilla, mięsny farsz, kukurydza, guacamole, pomidory, czerwona cebulka, a często również... rzodkiewka, ananas i zielony ogórek. Niektóre szwedzkie interpretacje potraw potrafią być osobliwe! Tym sposobem mamy coś egzotycznego i ekscytującego w jednym – w końcu to kuchnia odległych krain, tyle że zaadaptowana do szwedzkich warunków. Tacos można się zajadać siedząc przed telewizorem z całą rodziną, ale są jeszcze inne możliwości, na przykład zamówienie pizzy, a tym samym przypieczętowanie piątkowego lenistwa.
Odcinek Kaczora Donalda Kalle Anka och hans vänner önskar God Jul jest emitowany w szwedzkiej telewizji w każdą Wigilię od 1960 roku
Spore znaczenie ma oprawa, dzięki której udaje się wyczarować odpowiednią atmosferę, czyli mysig – najlepiej podkreślą ją ciepłe kocyki, kubki na herbatę wyciągane jedynie na specjalne okazje i oczywiście nastrojowe światło świec, które rozświetli jesienną szarugę i zimową ciemność.
Zdaniem Charlotte Hagström drobny z pozoru zwyczaj, jakim jest fredagsmys, pokazuje równość społeczną: w taki sam sposób relaksują się prawnik, kasjer i premier Szwecji. Wszyscy spotykają się przy tacos i oglądają razem telewizję.
Fredagsmys buduje silne relacje rodzinne przy stosunkowo małym nakładzie pracy i czasu – mówi Charlotte Hagström. – Fredagsmys możesz przygotować bardzo łatwo, nie musisz się w to mocno angażować, wystarczy poświęcić piątkowe popołudnie po pracy. W zamian dostajesz dużo fajnego czasu z rodziną, przyjaciółmi i bliskimi.
Zdaniem etnolożki fredagsmys pełni też inną ważną funkcję: jest jednym z rytuałów, których potrzebujemy, by jakoś wyróżniać ważne momenty. Takimi rytuałami mogą być ubieranie choinki na Boże Narodzenie, udział w pasterce, malowanie pisanek na Wielkanoc czy zatrzymanie się na minutę o godzinie W, by uczcić rocznicę wybuchu powstania warszawskiego. Rytuałem może być w zasadzie wszystko, czemu sami nadamy taką rangę – rozpoczynająca dzień poranna kawa i kończący tydzień pracy miły piątek.
Moja mama już od dawna jest na emeryturze, jej dni w zasadzie wyglądają podobnie, ale wciąż jest dla niej dość istotne, by powiedzieć sobie: o, dziś już piątek! – mówi z uśmiechem Charlotte.
Samo kultywowanie fredagsmys nie sprawi, że będziemy szczęśliwymi ludźmi, z pewnością jednak pomoże nam złapać równowagę i poczuć się dobrze.
PRZYPISY
NORDYCKIE PAŃSTWA DOBROBYTU
KUCHNIA NORDYCKA
SZWECJA