Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
Kontynuacja historii Judy Benson i Jeana Tunnera.
Jean i Judy są już parą, ale nie mają pewności, czy powinni od razu informować o tym bliskich. Nie wiedzą, jak zareagowałyby na tę wiadomość siostry Jeana będące przyjaciółkami Judy.
Ponadto dziewczyna ma obawy, co się stanie, gdy o tym związku dowie się jej starszy brat Nicolas. W kwestii uczuć, jakimi Nicolas darzy Jeana, nic się nie zmieniło. Chłopak nadal nienawidzi swojego wroga, więc nieszczęście wisi w powietrzu.
Tymczasem paczka przyjaciół się rozpada. Męska część zespołu wyjeżdża z miasta, aby rozpocząć studia, a dziewczyny muszą poradzić sobie z tęsknotą. Przyjaciółki wiedzą, że rok rozłąki szybko minie i już wkrótce dołączą do studenckiego grona.
Tylko czy Judy ucieszy się z rozpoczęcia studiów tak samo jak Jean?
Ich miłość zostaje poddana próbie. I tylko od Judy będzie zależało, czy uda im się przetrwać.
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej piętnastego roku życia. Opis pochodzi od Wydawcy.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 347
Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
Copyright © 2023
J.K. Celińska
Wydawnictwo NieZwykłe
All rights reserved
Wszelkie prawa zastrzeżone
Redakcja:
Anna Łakuta
Korekta:
Joanna Kalinowska
Joanna Boguszewska
Barbara Hauzińska
Redakcja techniczna:
Mateusz Bartel
Projekt okładki:
Paulina Klimek
Autor ilustracji:
Marta Michniewicz
www.wydawnictwoniezwykle.pl
Numer ISBN: 978-83-8320-897-8
Dla osób, które nie wierzą w szczęśliwe zakończenia
Jean
Leżałem na łóżku i od kilku godzin wpatrywałem się w sufit, nie mogąc zasnąć. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, gdy wspominałem swoją dzisiejszą rozmowę z Judy. Byłem gotowy poczekać na jakiekolwiek wyznania i decyzje z jej strony, ale ucieszył mnie fakt, że wcale nie musiałem. Zamarłem, gdy dziewczyna wyznała mi miłość, a potem wpadłem w euforię i nie potrafiłem się tym nacieszyć. Wraz z Judy spacerowaliśmy jeszcze po parku, trzymając się za ręce, a później poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Gorąca czekolada smakowała cudownie, a Judy zdecydowanie się ze mną w tej kwestii zgadzała. Mogłem z nią siedzieć całymi godzinami, ale wkrótce słońce całkowicie zaszło i na dworze zrobiło się ciemno. Po wszystkim odprowadziłem blondynkę do domu i bardzo, bardzo długo się z nią żegnałem. Wracając do siebie, myślałem o wszystkim, co wydarzyło się w ostatnim czasie, i nie mogłem uwierzyć w to, że naprawdę miałem dziewczynę. I to nie byle jaką, bo właśnie ta dziewczyna była moim marzeniem już od dłuższego czasu. Nadal nie potrafiłem ułożyć sobie w głowie tego, że spotykałem się z siostrą Nicolasa Bensona, za którą niegdyś nie przepadałem. Wszystko, co wydarzyło się w ostatnim czasie, utwierdziło mnie w przekonaniu, że warto było mówić to, co się czuło lub myślało. Pomijając niepochlebne uwagi na temat moich młodszych sióstr. Wtedy dla własnego bezpieczeństwa starałem się zachowywać je dla siebie. Oczywiście od razu po powrocie do domu, gdy tylko przekroczyłem próg, dopadła mnie Alice. Co prawda miałem lepszy kontakt z nią niż z Emily, ponieważ Alice zdecydowanie więcej gadała, ale doceniałem spokój i brak wścibstwa ze strony swojej drugiej siostry. Nie powiedziałem bliźniaczkom ani słowa o mnie i o Judy, bo uznałem, że nie będzie to w porządku wobec niej. Judy przyjaźniła się z moimi siostrami, więc sama powinna przekazać im tę radosną nowinę, a ja nie chciałem odbierać dziewczynom przyjemności, jaką była rozmowa na mój temat.
– Jeeean… – jęknęła Alice i rzuciła się na łóżko obok mnie.
– Co? – Uniosłem oczy ku niebu i obróciłem się twarzą do siostry.
Postronny obserwator z pewnością uznałby, że to Emily, bo Alice postanowiła dziś uczesać się tak samo jak jej bliźniaczka. Znałem swoje siostry od zawsze i nauczyłem się je rozróżniać mniej więcej wtedy, gdy umiałem już poprawnie wymawiać ich imiona. Mark i Zayn także znali je na wylot, ale istniało ryzyko, że po pijaku mogliby się pomylić, z czego mogła wyniknąć nieprzyjemna konfrontacja. Już nie raz wyobrażałem sobie taką sytuację, ale wiedziałem, że moje siostry zawsze były na posterunku i z pewnością odróżniłyby od siebie swoich wybranków.
– Powiedz mi – rozkazała i posłała w moim kierunku błagalne spojrzenie, które mogło sprawić, że oddałbym jej wszystkie swoje skarby.
Poirytowany zachowaniem siostry spojrzałem na nią znacząco.
– Po pierwsze, idź sobie – powiedziałem, wskazując palcem drzwi. – Po drugie, nie wracaj – dodałem i powróciłem do wpatrywania się w sufit.
– Burak – rzuciła tylko i wyszła z mojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Niemal mogłem sobie wyobrazić, jak tynk odpadał ze ścian, a drzwi wypadały z futryny.
W tym samym czasie
Judy
W końcu wyznałam Jeanowi, że go kochałam, i byłam z siebie naprawdę dumna. Miałam tylko nadzieję, że nie będę tego żałować, bo wiedziałam, że nie byłabym w stanie poradzić sobie z odrzuceniem z jego strony. To pierwszy chłopak, na którym zależało mi w sensie romantycznym, i miałam nadzieję, że ostatni. Gdy wróciłam do domu, w salonie przed telewizorem siedział Nicolas. Na widok mojej rozpromienionej twarzy posłał mi zaniepokojone spojrzenie, na co odpowiedziałam mu jeszcze szerszym uśmiechem. Nie obchodziło mnie to, że nie rozmawialiśmy ze sobą od kilku dni. W tamtej chwili nic nie było w stanie zepsuć mojego nastroju, nawet mój głupkowaty starszy brat. Oczywiście nie miałam zamiaru zdradzać mu, co było powodem mojej nagłej zmiany nastroju. Zamiast podjąć rozmowę, skierowałam się prosto do kuchni, aby zrobić sobie coś na kolację, a potem wykąpać się i grzecznie pójść spać. Po wszystkim, co się dziś wydarzyło, byłam niesamowicie zmęczona, ale z drugiej strony podejrzewałam, że od nadmiaru kłębiących się we mnie emocji nie byłabym w stanie zasnąć. Na kolację postanowiłam zjeść grzanki, a gdy byłam już w połowie posiłku, do kuchni wszedł Nicolas. Chłopak posłał mi lodowate spojrzenie, nalał sobie szklankę wody i wyszedł.
Obawiałam się, że nasze relacje będą miały tak wyglądać już zawsze i nie byłam w stanie poukładać sobie tego w głowie. Mimo wszystko Nicolas był moim starszym bratem i odkąd się urodziłam, był blisko mnie i opiekował się mną, jak tylko potrafił. Gdy jako mała dziewczynka potknęłam się na plaży i zamoczyłam sukienkę w morzu, to właśnie Nicolas mnie pocieszał. Kiedy uczyłam się jeździć na rolkach i zdarłam sobie kolana, Nicolas opatrywał mi rany i naklejał plastry. Gdy jakiś chłopak w szkole próbował mnie zagadywać, a ja nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, Nicolas przemawiał mu do rozsądku. Był dokładnie dwadzieścia jeden miesięcy i dwadzieścia siedem dni starszy ode mnie, a mimo to potrafił zachować zimną krew w trudnych dla mnie sytuacjach i zawsze był skory do pomocy. Kiedyś, jako mój starszy brat, Nicolas spisywał się doskonale, ale niestety, te czasy minęły bezpowrotnie.
Nagle rozległ się dźwięk telefonu stacjonarnego, który stał na komodzie między kuchnią a salonem. Rodzice dawno temu kupili go na wszelki wypadek, ale raczej nikt z niego nie korzystał.
– Halo? – zapytałam niepewnie, odbierając telefon.
– No nareszcie. –Alice westchnęła z irytacją. – Dlaczego znowu nie odbierasz swojego telefonu? – spytała, a ja przypomniałam sobie, że zapomniałam go naładować, gdy wróciłam do domu. Telefon przez cały czas leżał w kieszeni mojej bluzy.
– Bateria mi padła – powiedziałam zgodnie z prawdą, ale dla mojej przyjaciółki chyba nie zabrzmiało to zbyt przekonująco. Kątem oka zauważyłam, że Nicolas nieco obrócił głowę w moim kierunku, w związku z czym musiałam uważać na to, co mówiłam.
– Oczywiście – sarknęła Alice i mimo iż prawda była po mojej stronie, wiedziałam, że nie było sensu się z nią wykłócać.
– Po co dzwonisz tak późno? – spytałam. – Widziałyśmy się przecież po południu – dodałam po chwili, tak jakby dziewczyna o tym nie wiedziała.
– Dlaczego tak szybko wybiegłaś z domu? – zapytała, a ja już wiedziałam, że odezwała się jej wścibska osobowość. – Jean coś ci zrobił? – dodała po chwili, a ja się zaśmiałam.
– Mieliśmy małą sprzeczkę, ale już jest w porządku. – Uśmiechnęłam się szeroko, choć wiedziałam, że Alice nie mogła mnie zobaczyć. Jean był teraz moim chłopakiem, a rano nawet nie dopuszczałam do siebie myśli, że kiedykolwiek mógłby nim być.
– Skoro się pokłóciliście, to dlaczego jest taki zadowolony? I ty też? – zapytała dziewczyna, z jeszcze większą podejrzliwością.
– Bo się pogodziliśmy – mruknęłam, co spotkało się z przepełnionym irytacją jękiem Alice. Ponownie się zaśmiałam i postanowiłam wrócić na chwilę do kuchni, aby włożyć swój pusty talerz po kolacji do zmywarki.
– I tak się wszystkiego dowiem – zagroziła i najzwyczajniej w świecie się rozłączyła.
Westchnęłam z rozbawieniem i odniosłam telefon na miejsce, a następnie poszłam się wykąpać.
Jean
– Minęły już dwa tygodnie, a my nadal się ukrywamy. – Westchnąłem i przeczesałem palcami włosy dziewczyny, która właśnie leżała z głową ułożoną na moich kolanach. Trzy dni temu dla Judy i moich sióstr ponownie zaczął się rok szkolny, a ja w marcu miałem rozpocząć studia w Melbourne.
– Wmówiłam Alice i Emily, że to był tylko mały, przyjacielski kryzys, ale one nie są głupie – powiedziała blondynka, spoglądając na mnie z dołu.
Uśmiechnąłem się do niej i na tyle, na ile było to możliwe, nachyliłem się, aby złączyć nasze usta w czułym pocałunku. Na szczęście Judy postanowiła nieco mi pomóc, w związku z czym uniosła się odrobinę na łokciach. Doceniałem jej starania, ponieważ oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że różnica wzrostu między nami była spora. Niemniej jednak po raz pierwszy w swoim życiu czułem się naprawdę szczęśliwy. Może poza tym, że jeszcze nikt oprócz nas nie wiedział o naszym związku. Gdy w końcu oderwałem się od dziewczyny, do głowy wpadło mi idealne rozwiązanie naszej patowej sytuacji.
– Mam pomysł – zakomunikowałem, a Judy jęknęła z niezadowoleniem.
– Wszystko, tylko nie to – powiedziała, posyłając mi błagalne spojrzenie.
– Powinienem się obrazić – rzuciłem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Po chwili poczułem, jak dziewczyna złapała moją dłoń i splotła ze sobą nasze palce.
– Jeśli ten pomysł faktycznie będzie coś wart, to jestem w stanie zmienić swoje nastawienie – obiecała, a ja posłałem jej tajemniczy uśmiech.
– Przedstawię cię w piątek swoim rodzicom – powiedziałem, a Judy stuknęła mnie palcem w czoło.
– Rzeczywiście genialne – stwierdziła z sarkazmem. – Przecież oni mnie już znają. – Zaśmiała się cicho, na co wywróciłem oczami ze zniecierpliwieniem.
– Przecież wiem o tym – mruknąłem z irytacją, a dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie i uniosła brwi z niezrozumieniem. – Po prostu powiem, że moja dziewczyna przyjdzie na kolację, a to, kim jesteś, pozostanie na razie tajemnicą – dodałem i cmoknąłem Judy w czoło, przez co lekko się zarumieniła.
– Coraz bardziej podoba mi się bycie incognito – wyznała po chwili, a ja zaśmiałem się, słysząc jej uwagę. Już nie mogłem się doczekać, aż ujrzę miny swoich sióstr, gdy powiem im, że mam dziewczynę, a co dopiero, gdy zobaczą, kim tak naprawdę owa dziewczyna była.
***
Po kilku godzinach Judy musiała niestety wrócić do siebie, bo w moim domu mieli pojawić się rodzice oraz siostry, które po zajęciach w szkole spędzały popołudnia ze swoimi chłopakami. Dzięki temu ja i Judy mieliśmy czas dla siebie i nie musieliśmy się nikomu tłumaczyć. Gdy już posprzątałem szklanki i talerze po wspólnym posiłku z Judy, usiadłem na kanapie w salonie i czekałem na pozostałych domowników. Na szczęście nie musiałem zbyt wiele czasu zmarnować przed telewizorem, bo cała rodzina zjawiła się w domu zaledwie pół godziny później. Pozwoliłem im na spokojnie się rozebrać i zjeść obiad, a następnie poprosiłem ich, aby usiedli w salonie, bo miałem im coś ważnego do powiedzenia. Jean Tunner, pierworodne dziecko Tunnerów, w końcu znalazł dziewczynę, podczas gdy oni tracili już nadzieję na to, że ten moment kiedykolwiek nadejdzie. Byłem pewien, że ucieszą się z tej radosnej nowiny, a ciekawość mojej mamy nie pozwoli jej usiedzieć w miejscu. Alice zdecydowanie miała charakter po mamie.
– Cieszę się, że chcecie mnie wysłuchać – zacząłem nieco zbyt oficjalnie, co zbiło moich rodziców z tropu. Alice natomiast udawała, że ziewa z nudów, a Emily nawet na mnie nie spojrzała znad ekranu swojego telefonu. Byłem pewien, że pisała z Zaynem, z którym chwilę temu się przecież widziała. – Przejść od razu do rzeczy, czy mam przedłużać? – zapytałem.
Rodzice spojrzeli po sobie, a moja mama po chwili zabrała głos.
– Kochanie, domyśliliśmy się – powiedziała, a ja zmarszczyłem brwi ze zdziwieniem. Alice i Emily nagle zainteresowały się naszą wymianą zdań i słowami, które wypowiedziała nasza mama. Spojrzałem na swoją rodzinę i dostrzegłem, że wszyscy byli nadzwyczaj spokojni. – Chcemy, żebyś wiedział, że już się z tym pogodziliśmy – dodała rodzicielka po chwili ciszy, a ja wnet pojąłem, o co jej chodziło. Nagle mój głośny i niekontrolowany śmiech przerwał panującą w salonie ciszę.
– Tak właściwie, to chciałem wam powiedzieć, że od niedawna mam dziewczynę, ale skoro się domyśliliście, a nawet pogodziliście się z tym, to się cieszę. – Wstałem i przesadnie powolnym krokiem udałem się w stronę schodów.
– Masz dziewczynę? – pisnęła Alice z przejęciem i podbiegła do mnie. – Która to? – zapytała, ale nie sprawiała wrażenia specjalnie zadowolonej z tej nowiny.
– Jesteśmy razem już od jakiegoś czasu i pomyślałem, że może chcielibyście ją poznać. – Zignorowałem pytania Alice i dalej udawałem, że nikt z zebranych nigdy nawet nie widział mojej wybranki.
– Och – wyrwało się z ust mamy. Spojrzałem na nią i jej zarumienione ze wstydu policzki. – Przepraszam – powiedziała, a ja uśmiechnąłem się do niej na znak, że się nie gniewałem.
– Jeśli nie macie nic przeciwko, to zaproszę ją na piątkową kolację – zaproponowałem.
– Oczywiście – powiedziała mama i posłała mi promienny uśmiech.
– Chętnie ją poznam – dodał ojciec z radością.
– Mhm – mruknęła Alice i usiadła z powrotem na kanapie, obok swojej bliźniaczki, która trąciła ją łokciem. Na ten gest Alice obróciła się w stronę siostry, a Emily dała jej dyskretnie znać, żeby siedziała cicho.
Judy
Już od godziny wybierałam odpowiednią kreację na kolację do Tunnerów, gdy nagle zadzwonił telefon. Westchnęłam z irytacją i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
– Halo? – rzuciłam szybko, ale Alice milczała. – Co tak przycichłaś? – zapytałam, bo moja przyjaciółka zwykle była nadpobudliwa i głośna. Alice zawsze miała najwięcej do powiedzenia, więc byłam w lekkim szoku, gdy jej milczenie zaczęło się przeciągać.
– Jean ma dziewczynę – powiedziała ze smutkiem, a ja zmartwiłam się nie na żarty. – I zaprosił ją do nas na dzisiejszą kolację – dodała z wyraźną niechęcią.
Wiedziałam, że Jean poinformował rodzinę o swoim związku już dwa dni temu, ale nie mogłam wprost spytać Alice, dlaczego nie powiedziała mi o tym dziś lub wczoraj w szkole. Dziewczyna wyraźnie starała się ukryć przede mną to, że Jean kogoś poznał.
– To źle? – zapytałam, bo w końcu miałam okazję poznać powód rozkojarzenia swojej przyjaciółki.
– A jeśli to jakaś typowa dziunia, która leci tylko na kasę, wygląd albo coś w tym stylu? – jęknęła z wyraźną irytacją. – Ja nawet nie wiem, jak ona ma na imię, bo Jean nic nie chciał nam powiedzieć – dodała z wyrzutem. – Myślałam, że może chociaż znajdę ją w mediach społecznościowych, ale nic z tego – fuknęła.
Musiałam przyznać, że odrobinę mnie rozbawiła.
– Na pewno nie może być aż taka zła – zapewniłam i powróciłam do wywalania sukienek ze swojej szafy. Trochę zmęczyło mnie udawanie przed przyjaciółkami, że mnie i Jeana nic nie łączyło, ale na szczęście wieczorem to przedstawienie miało się już zakończyć. Obawiałam się jedynie reakcji naszych przyjaciół na tę wieść, ponieważ Alice i Emily od zawsze były moimi powierniczkami. Bałam się, że związek z ich bratem może zepsuć nasze relacje.
– A co, jeśli jej nie polubię? – spytała Alice z przestrachem. Dziewczyna była wyraźnie zaniepokojona faktem, że nie wiedziała nic o wybrance swojego brata.
– Chyba najważniejsze jest to, że twojemu bratu się spodobała – rzuciłam. – Gdyby tak nie było, to by się z nią nie zadawał – dodałam po chwili, równocześnie pocieszając Alice i siebie samą.
– Może i masz rację, ale mój brat jest takim tępakiem. – przyjaciółka westchnęła z irytacją, a ja się zaśmiałam. – Szczerze mówiąc, liczyłam na to, że będzie coś między nim a tobą – powiedziała nieco ciszej, a mnie zamurowało. Od dawna wiedziałam, że bliźniaczki coś podejrzewały, ale najwyraźniej nie były aż tak skłonne uwierzyć w przyjaźń moją i Jeana, żeby podejrzewać nas o cokolwiek więcej.
– Aha – rzuciłam tylko, bo nie wiedziałam, co powiedzieć, aby się nie zdemaskować. – Alice bardzo chętnie posłuchałabym jeszcze opowieści na temat twojego brata idioty, ale nie mam teraz czasu – powiedziałam i w głębi duszy modliłam się o to, aby dziewczyna się na mnie nie obraziła.
– Okej – mruknęła tylko.
Wyraźnie sprawiłam jej przykrość swoją obojętną postawą.
– Powodzenia na kolacji – rzuciłam, zanim dziewczyna zdążyła się rozłączyć.
Chyba naprawdę była przybita wiadomością, że Jean kogoś poznał. Może była zazdrosna o brata albo po prostu chciała go chronić. Nie wiedziałam, co nią kierowało, ale postanowiłam, że po kolacji osobiście zapewnię ją, że Jeanowi nie stanie się przy mnie żadna krzywda. Nie zamierzałam w żaden sposób go ranić.
***
Na podwórko prawie bezgłośnie podjechał samochód, który zauważyłam tylko dzięki temu, że światła reflektorów wpadały prosto w nasze okna. Wiedziałam, że to Jean przyjechał po mnie, więc zgarnęłam z przedpokoju swoją małą torebeczkę na ramię i wyszłam na ganek. W domu, jak co weekend, nikogo nie było, więc zamknęłam drzwi na klucz i popędziłam do samochodu. Jean zdążył już wysiąść z auta i stał oparty o drzwiczki od strony pasażera. Uśmiechał się zalotnie i musiałam przyznać, że seksownie wyglądał w takiej pozycji, odziany jak zwykle w czerń. Byłam przekonana, że prezentowałam się przy nim co najmniej pospolicie, i nie miałam na myśli jedynie ubioru.
– Hej – przywitałam się i podeszłam do chłopaka, aby ucałować go w policzek. Na szczęście Jean doskonale wiedział, co chciałam zrobić, i ułatwił mi zadanie, pochylając się w moim kierunku.
– Hej – odpowiedział z uśmiechem na ustach i ponownie przyciągnął mnie do siebie, aby złączyć nasze usta w namiętnym pocałunku.
Chłopak położył swoje ręce na mojej talii i objął mnie mocniej, podczas gdy ja splotłam dłonie na jego karku i lekko gładziłam go po szyi. Uwielbiałam go całować, ale na stojąco było to bardzo męczące, ponieważ musiałam stawać na palcach, a Jean był zmuszony się pochylać. Po chwili poczułam, jak chłopak uśmiechnął się tuż przy mojej twarzy, więc oderwałam się od niego i posłałam mu pytające spojrzenie.
– Mógłbym tak stać do jutra, ale kolacja czeka. – Odsunął się ode mnie i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Uśmiechnęłam się do chłopaka z wdzięcznością i wsiadłam do samochodu. Zanim Jean zamknął drzwi, pochylił się i jeszcze raz pocałował mnie w policzek. – Pięknie wyglądasz – powiedział, zatrzaskując za mną drzwi.
Miałam na sobie zwykłą granatową sukienkę do kolan i płaskie buty, ponieważ moja noga nadal nie mogła być w żaden sposób nadwyrężana. Właśnie mijał ostatni tydzień mojej rehabilitacji, więc wolałam nie kusić losu.
W międzyczasie Jean okrążył samochód i usiadł na miejscu kierowcy.
– Gotowa? – zapytał z szerokim uśmiechem na ustach.
– Zależy na co – odparłam.
– Na starcie z Alice.
Zbywaliśmy ją przez ponad dwa tygodnie, co na pewno nie mogło pozostać niezauważone. Z resztą nie tylko ją. Okłamywaliśmy wszystkich swoich najbliższych, włączając w to rodziców.
– Na to chyba nigdy nie będę gotowa – przyznałam, po czym wymieniliśmy między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
Chłopak złączył nasze dłonie i ruszył w stronę swojego domu, powstrzymując się od komentarzy. Dzięki temu, że samochód Jeana był wyposażony w automatyczną skrzynię biegów, chłopak przez całą drogę trzymał mnie za rękę i nie puszczał, co zdecydowanie dodawało mi otuchy. Zanim się obejrzałam, byliśmy już na miejscu, i wiedziałam, że gdy Alice w końcu mnie zobaczy, to będzie skłonna pogrzebać mnie żywcem. Dziewczyna zapewne pomyślała sobie podczas naszej rozmowy telefonicznej, że nie interesował mnie jej brat ani jej osobiste rozterki, a prawda była taka, że Jean stał się najważniejszą osobą w moim życiu. Jeszcze pół roku temu bym tego nie powiedziała, ale teraz wiedziałam to na pewno.
Jean wysiadł z samochodu i okrążył go, a następnie otworzył mi drzwi od strony pasażera. Podał mi rękę, którą przyjęłam z wdzięcznością, i pomógł mi wysiąść z samochodu. Powolnym krokiem udaliśmy się na ganek, a potem szatyn otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka jako pierwszą. Zazwyczaj czułam się tutaj jak we własnym domu, ale tym razem było nieco inaczej. Może to ze względu na obecność obojga rodziców chłopaka lub po prostu nastrój Alice udzielił się nawet meblom. Kilka sekund po tym, jak weszliśmy do domu, podszedł do nas ojciec Jeana, którego znałam, ponieważ jako kardiolog od zawsze prowadził leczenie mojego młodszego brata. Poza tym już nieraz z nim rozmawiałam, gdy wpadałam do przyjaciółek z wizytą.
– Dzień dobry – powiedział mężczyzna z uśmiechem. Nie musiał mi się przedstawiać, bo widzieliśmy się już wiele razy, ale nie sprawiał wrażenia zdziwionego moim przyjściem.
Jean stanął za mną i objął mnie ramieniem, uśmiechając się od ucha do ucha.
– Dzień dobry – odparłam nieco zażenowana, bo nie wiedziałam, jak właściwie powinnam się zachować. Na szczęście ocaliło mnie przybycie mamy Jeana, która mocno zdziwiła się na mój widok, ale chyba było to miłe zaskoczenie, bo po chwili podeszła do mnie i przytuliła mnie na powitanie.
– Miło znów cię widzieć, Judy – powiedziała, a ja odwzajemniłam jej gest i ponownie poczułam się niezręcznie, stojąc naprzeciwko rodziców swojego chłopaka w kompletnej ciszy. Ciszy, którą przerwały Alice i Emily zbiegające po schodach. Gdy zobaczyły, kto stał w drzwiach, całkowicie je zamurowało.
– Hej – powiedziałam i posłałam swoim przyjaciółkom przepraszający uśmiech.
– Hej – odpowiedziały cicho. – Jean wynajął cię do pomocy przy kolacji? – zapytała niepewnie Emily, a chłopak zaśmiał się z jej naiwności.
– Judy – zaczął Jean. – To jest właśnie ta dziewczyna, którą chciałem wam dzisiaj przedstawić.
Emily otworzyła usta ze zdumienia, ale po chwili chyba zdała sobie z tego sprawę, bo natychmiast je zamknęła. Tymczasem Alice co sekundę zmieniała wyraz twarzy niczym kameleon. Po chwili jednak dała upust złości, uniosła prawą stopę, zdjęła z niej swoje czarne szpilki i wycelowała nimi w brata. Chłopak na szczęście w porę schylił głowę, bo w innym wypadku miałby na czole dorodnego guza.
– Alice! – skarcił ją ojciec, ale dziewczyna kompletnie go zignorowała i wymierzyła w Jeana następnym butem.
– Jak mogliście nam nie powiedzieć?! – wykrzyknęła.
***
Gdy z Alice powoli wyparowała złość, a Emily wyszła z szoku, negatywne emocje opadły i moje przyjaciółki zaczęły cieszyć się razem ze mną.
– Tak właściwie… – zaczął Jean, siedząc przy stole i grzebiąc w swoim talerzu – …dlaczego myślałyście, że przyprowadzę do domu jakąś pustą Barbie? – zapytał i zmarszczył brwi z niezrozumieniem.
– Doszłyśmy do wniosku, że z pewnością masz kiepski gust i na nic lepszego cię nie stać – odparła Alice bez żadnego zająknięcia.
– Ej! – oburzyłam się. – Chyba się obrażę – dodałam po chwili, a państwo Tunnerowie przyglądali się nam z rozbawieniem.
– Słyszysz, Alice? – pochwycił Jean. – Masz nie obrażać mojej dziewczyny – zażądał i objął mnie ramieniem, na co jego siostra z kpiarskim uśmiechem na ustach przewróciła oczami.
– Znam ją lepiej od ciebie – żachnęła się.
– Czy ja wiem. – Chłopak zamyślił się i chyba chciał coś dodać, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. – Pójdę otworzyć – oznajmił i wstał z miejsca, a mnie zrobiło się chłodniej, bo od razu zatęskniłam za bliskością Jeana. Po chwili do jadalni wszedł Zayn, a zaraz za nim kroczyli Mark i Jean.
– Dobry wieczór – przywitali się z rodzicami Jeana i bliźniaczek, wręczając im kwiaty oraz alkohol w postaci wykwintnego wina, a następnie przyłączyli się do kolacji.
Byłam pewna, że Alice i Emily zaplanowały wspólnie ich przyjście, ale nie miałam im tego za złe. Uważałam wręcz, że z miłej kolacji z rodzicami zrobił się miły wieczór w towarzystwie przyjaciół i rodziny.
– Cieszę się, że wszystkie moje dzieciaki się już ustatkowały – powiedział w pewnym momencie tata Jeana. – Mam nadzieję, że doczekam się licznej gromadki wnucząt.
Dziewczyny jęknęły z zażenowaniem, co powstrzymało mężczyznę od dalszego wywodu na ten temat. Tymczasem ja siedziałam w ciszy z uśmiechem na ustach i gładziłam rękę, którą Jean przewiesił przez moje ramię. Opierając głowę na jego klatce piersiowej, kilka razy spojrzałam w stronę Alice i Emily, które za każdym razem uśmiechały się do mnie coraz szerzej. Kiedy Jean coś mówił, wyraźnie czułam wibracje, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Natomiast, gdy chłopak nie uczestniczył w żadnej rozmowie, słuchałam spokojnego bicia jego serca. Moje biło podobnym rytmem i czułam, że znajdowałam się we właściwym miejscu, u boku właściwego człowieka. Rozmowy trwały w najlepsze do późnych godzin nocnych, więc po pewnym czasie zaczęłam przysypiać. Z początku miałam zamiar wrócić do domu, ale kiedy wymamrotałam to Jeanowi do ucha, poprosił, żebym spała u niego w pokoju. Zgodziłam się, a po chwili nie byłam już świadoma tego, co się ze mną działo. Pamiętałam tylko, jak chłopak niósł mnie na rękach do swojego pokoju.
Judy
Obudziłam się w ramionach Jeana i westchnęłam z zadowoleniem. Wczorajsza kolacja wypadła wspaniale, ale wiedziałam, że Alice jeszcze nie wyraziła w pełni swojego zdania na temat mojego związku z jej bratem. Byłam pewna, że dziewczyna już wkrótce miała zamiar na mnie naskoczyć i zacząć mnie o wszystko wypytywać. Westchnęłam ponownie i wyswobodziłam się dyskretnie z uścisku Jeana, po czym wstałam z łóżka, zamierzając skierować się w stronę łazienki.
– A ty dokąd się wybierasz? – zapytał Jean ze śmiechem i łapiąc mnie za rękę, z powrotem mnie do siebie przyciągnął.
Uśmiechnęłam się pod nosem i obróciłam twarz w stronę chłopaka.
– Zamierzałam właśnie wziąć kąpiel – oznajmiłam, na co Jean odpowiedział mi zalotnym uśmiechem.
– Z przyjemnością się do ciebie przyłączę – powiedział, a na a na moich policzkach wykwitły soczyste rumieńce. – Spokojnie, bieliznę możesz sobie zostawić – dodał łaskawie i cmoknął mnie przelotnie w usta. Potem jak gdyby nigdy nic zerwał się z łóżka i pomaszerował do łazienki. Nie miałam innego wyboru, jak tylko pójść za nim.
***
– Przestań! – zaśmiałam się i odepchnęłam od siebie chłopaka, który z uśmiechem na ustach łaskotał mnie w najlepsze. – Chcesz… – zaczęłam – …mnie utopić? – zapytałam między wdechami, a Jean nagle przestał mnie torturować.
– To byłaby zbyt wielka strata, a poza tym nie chciałbym reszty życia spędzić za kratkami – oznajmił i zszedł ze mnie, a ja pacnęłam go w ramię. Siedzieliśmy w wannie już od dłuższego czasu, więc na opuszkach palców moja skóra była biała i pomarszczona.
– W poniedziałek jest ten konkurs muzyczny, o którym wspominała niedawno Emily – zagadnęłam, sięgając po leżącą na oparciu wanny gąbkę. – I tak sobie pomyślałam, że może weźmiemy w nim udział – dodałam konspiracyjnie i wylałam na gąbkę trochę płynu do kąpieli, w międzyczasie lustrując Jeana wzrokiem.
– Jeżeli reszta zespołu się zgodzi, to nie widzę problemu – powiedział, a ja rzuciłam się na niego, dusząc go z uciechy za szyję.
Wpadliśmy do wody, która rozchlapała się na pół łazienki, a ja po chwili zaczęłam śmiać się z własnej głupoty. Wanna była duża, bo z wyglądu przypominała jacuzzi, więc mieliśmy sporo miejsca na wybryki. Zazdrościłam Tunnerom, że mieli w łazience na tyle dużo miejsca, żeby zmieścić w niej taką wannę. W moim domu, w łazience na piętrze, znajdowała się wanna wraz z kabiną prysznicową, ale na dole był niestety jedynie prysznic.
– Chyba zacznę tutaj częściej przychodzić ze względu na kąpiele – powiedziałam, gdy już zgarnęłam mokre włosy z twarzy i oparłam się wygodnie o wannę.
– Jak dla mnie, to możesz tutaj nawet zamieszkać – powiedział Jean i zaczął się podnosić do pozycji siedzącej. – Ale nie ze względu na kąpiele, tylko ze względu na mnie – dodał i pochylił się w moim kierunku, aby mnie pocałować.
Położyłam dłonie na nagiej klatce piersiowej chłopaka i odwzajemniłam pocałunek. Jean podobnie jak ja postanowił zostawić na sobie tylko bieliznę, przez co kątem oka dostrzegłam jak męskość w jego bokserkach zaczęła twardnieć.
– Ej, wy tam! – krzyknęła Alice i zabębniła pięściami w drzwi, przez co podskoczyłam z zaskoczenia. – Nie wiem, co tam robicie tyle czasu, ale wypad, bo ja też chcę skorzystać! – dodała, na co ja i Jean równocześnie się zaśmialiśmy.
– Masz drugą łazienkę na dole! – krzyknął mój chłopak.
– Emily siedzi tam z Zaynem od godziny! – rzuciła z irytacją Alice, a ja zaczęłam podnosić się z miejsca.
Jean spojrzał na mnie z rozczarowaniem, ale ostatecznie również wstał. Oboje zdjęliśmy z siebie mokrą bieliznę, aby wrzucić ją do prania, ale stanowczo kazałam Jeanowi nie podglądać. Następnie owinęliśmy się ręcznikami i otworzyliśmy drzwi, za którymi stała zirytowana Alice, trzymając Marka za rękę.
– A więc to tak! – powiedziałam i splotłam ręce na piersi.
– Przydałaby się jeszcze jedna łazienka – mruknął Jean, drapiąc się po karku i wyminął parę w przejściu, a ja wywróciłam oczami i ruszyłam za nim do pokoju.
– Alice, kradnę ci ciuchy! – oznajmiłam na odchodnym, bo miałam przy sobie jedynie wczorajszą sukienkę.
– Zostawiłam ci na łóżku! – odpowiedziała dziewczyna i zatrzasnęła za sobą drzwi do łazienki. Nie pozostało mi nic innego, jak tylko życzyć jej miłej zabawy.
Jean
Zapewniłem Judy, że nie miałem nic przeciwko konkursowi muzycznemu, ale prawda była taka, że nie miałem najmniejszej ochoty brać w nim udziału. Byłem pewien, że i tak nic z tego nie wyjdzie i pokładałem nadzieję w reszcie naszej drużyny. Okazało się jednak, że pozostali członkowie zespołu podeszli do tego pomysłu z jeszcze większym zapałem niż Judy, przez co poczułem się zdradzony.
– Jean nie zachowuj się jak gbur – powiedziała Alice, gdy rano podwoziłem siostry do szkoły.
– Mówię wam, że to nie wypali – oznajmiłem i starałem się jak najlepiej skupić na drodze przed sobą.
Od rana lało i niewiele dało się zobaczyć przez którąkolwiek szybę. Tylko z powodu pogody postanowiłem podwieźć swoje siostry do szkoły, bo w innym wypadku nie podniósłbym się nawet z łóżka.
– Ale Judy na pewno się ucieszy, jeśli chociaż spróbujesz – powiedziała Emily, a ja posłałem jej zirytowane spojrzenie w lusterku wstecznym.
Moje siostry jakiś czas temu odkryły, że mogły mnie z łatwością szantażować za pomocą Judy. Wykorzystywały to przeciwko mnie przy każdej możliwej okazji, ale w tej chwili był to cios poniżej pasa. Westchnąłem z irytacją i mimowolnie zmrużyłem oczy.
– Zgoda – burknąłem, przez co Alice zapiszczała z radości.
Nie było już szans na to, abym w jakikolwiek sposób się z tego wygrzebał.
Gdy kilkanaście minut później bliźniaczki weszły do szkoły, a ja usłyszałem dzwonek na lekcję, postanowiłem napisać do Judy SMS-a.
Ja: Wyjdź do toalety.
***
– Coś się stało? – zapytała dziewczyna, idąc korytarzem w moją stronę, a ja gwałtownie otworzyłem drzwi od schowka woźnej i wepchnąłem ją do środka.
Całym ciężarem swojego ciała przyparłem blondynkę do ściany i zacząłem ją namiętnie całować. Niemal miażdżyłem jej wargi, ale nie potrafiłem nad tym zapanować. Położyłem ręce na jej biodrach, a później zacząłem wsuwać je pod koszulkę dziewczyny. Jej naga skóra działała na mnie podniecająco, a ostatnia wspólna kąpiel była czymś, co mógłbym robić w nieskończoność.
– Jean… – wydusiła Judy między pocałunkami, a ja zacząłem całować ją po szyi i robić jej malinki. – Jean! – powtórzyła z naciskiem, więc przerwałem swoją czynność i spojrzałem prosto w jej rozbiegane oczy.
– Co? – wyszeptałem ze zniecierpliwieniem, a rękami nadal wodziłem po gładkiej skórze Judy na plecach.
– Co cię napadło? – zapytała z rozbawieniem, opierając swoje dłonie na mojej klatce piersiowej.
– Nie znoszę tego, że nikt oprócz mojej rodziny o nas nie wie i nie możemy otwarcie spędzać ze sobą czasu. – Westchnąłem. – Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym móc przyjeżdżać po ciebie codziennie samochodem i odwozić do domu. Ale nie tylko w te dni, kiedy jesteś sama, a twojego brata nie ma w pobliżu – wyznałem.
Co prawda nie chodziłem już do tej szkoły, ale kilka osób powtarzało klasę, w tym koledzy Nicolasa, przez co Judy nie chciała, abym pojawiał się w jej towarzystwie w pobliżu tego budynku. Schowałem głowę w zagłębieniu szyi dziewczyny, a ona jedną ręką pogładziła mnie po karku, drugą zaś wplatała w moje włosy. Uwielbiałem, gdy to robiła.
– Powiem mu – powiedziała, ale było to tak ciche wyznanie, że zastanawiałem się nawet nad tym, czy się nie przesłyszałem.
– Co? – spytałem nieprzytomnie.
– Powiem całej swojej rodzinie – oznajmiła. – Obiecuję – dodała po chwili i ponownie złączyła nasze usta w leniwym, ale namiętnym pocałunku. Kochałem ją za wszystko, co robiła, nawet jeśli było to ryzykowne, szalone lub niewłaściwe. To, co robiliśmy razem w schowku na miotły, z pewnością było pod jakimś względem niewłaściwe.
– A co tu się dzieje?! – dobiegł nas głos sprzątaczki, która właśnie otworzyła swoją kanciapę.
Natychmiast się od siebie oderwaliśmy i posłaliśmy kobiecie rozbawione spojrzenia. Pociągnąłem Judy za rękę i czym prędzej wybiegliśmy razem ze schowka. Po drodze ukłoniłem się teatralnie starszej pani, która z uśmiechem na ustach pogroziła mi miotłą.
***
Po incydencie w schowku na miotły odprowadziłem Judy do klasy, a sam pojechałem do domu. Dopiero gdy lekcje się skończyły, wróciłem na szkolny parking, aby zabrać swoje siostry oraz Judy na konkurs muzyczny. Niestety po przybyciu na miejsce mieliśmy nie lada problem z wypełnieniem zgłoszenia, bo potrzebna była nazwa zespołu, której nadal nie wymyśliliśmy.
– Ja proponuję coś prostego i krótkiego, co wpada w ucho – powiedział Zayn, równocześnie nie podając żadnej konkretnej propozycji.
– Ja bym wolał coś, co dobrze brzmi i się dobrze kojarzy jak na przykład Stuffed Pussy – zarechotał Mark, a Alice zdzieliła go ręką po głowie.
– Ty się lepiej zamknij – warknęła, na co chłopak podniósł ręce w geście obronnym.
– To był tylko żart – zapewnił nieco mniej wesołym tonem.
– A ja myślałem, że aluzja do waszego życia seksualnego – zaśmiał się Zayn, ale zamilkł, gdy Emily zmroziła go spojrzeniem. Kobieca solidarność nie znała granic.
– Dobrze, że nie do twojego – mruknąłem ze znużeniem.
– Zazdrosny jesteś, bo ty nawet żadnego nie masz – zarzucił mi Zayn, a ja miałem ochotę go udusić.
Judy podeszła do mnie i splotła w uścisku nasze dłonie, co odrobinę mnie uspokoiło. Nie chciałem jednak, żeby głupie teksty mojego przyjaciela zniechęciły do mnie dziewczynę lub w jakiś sposób ją przestraszyły. Westchnąłem i przytuliłem do siebie blondynkę, równocześnie zastanawiając się, jaką nazwę powinniśmy nadać naszemu zespołowi.
– The Enemies – wypaliła nagle Alice i zatarła ręce z uciechy.
Zastanawiałem się przez chwilę nad jej propozycją, ale ostatecznie stwierdziłem, że i tak nie mieliśmy czasu na wymyślenie czegoś lepszego.
– W sumie… dlaczego by nie. – Wzruszyłem ramionami i szybko wypełniłem ostatnią pustą rubrykę w naszym zgłoszeniu konkursowym.
Chcąc nie chcąc, wyczułem w tej nazwie aluzję do moich dawnych relacji z Bensonami, ale tego nie skomentowałem. Nie było sensu się tego wypierać. Gdy nadeszła godzina naszego występu, wyszliśmy na scenę w wielkiej sali przesłuchań. Nigdy nie byłem w takim miejscu jak to, w związku z czym poczułem się nieco przytłoczony. Na fotelach dla jury siedziały cztery osoby i przyglądały nam się niepewnie.
– Co zaśpiewacie? – zapytał mężczyzna, który wyglądał na lidera grupy. Był pewny siebie i bez zbędnych wstępów przeszedł do sedna.
– I Don’t Wanna Live Forever – odparł Mark, a juror dał nam znak, że mogliśmy już rozpocząć.
Po zajęciu odpowiednich miejsc na scenie zaczęliśmy grać. Moja kwestia była pierwsza, więc musiałem się przyłożyć, aby już na początku nie dać plamy. Mark pełnił rolę mojego chórku, ponieważ jedynie on się do tego nadawał. Zayn nie miał ani odrobiny talentu wokalnego, co dyskwalifikowało go nawet z pełnienia roli chórzysty. Gdy już zakończyła się pierwsza część piosenki, nadeszła kolej na Judy, która śpiewała tak pięknie, że momentami odnosiłem wrażenie, jakby na scenie nie było nikogo poza nami. Podobnie jak w moim przypadku, Judy również potrzebowała chórku, w związku z czym Alice i Emily ją wspomagały. Ostatnie dwie zwrotki miałem zaśpiewać razem ze swoją dziewczyną, więc jadąc samochodem na występ, po raz ostatni przećwiczyliśmy znaną nam melodię i wszystkie wejścia. Wiedziałem, że wspólny śpiew wychodził nam najlepiej, ale to nie zmniejszało mojej tremy. Ostatni refren zaśpiewałem sam, a potem wraz z Judy zakończyliśmy piosenkę. Spojrzałem na dziewczynę i puściłem do niej oczko, uśmiechając się zalotnie. Judy wyglądała na zadowoloną z siebie, podobnie jak cała reszta zespołu. Po chwili wszyscy jak jeden mąż odwróciliśmy się twarzami w stronę jurorów i czekaliśmy na ich decyzję.
– Byliście ostatnim zespołem… – zaczął jeden z jurorów – …ale nie najlepszym – dodał, a my spojrzeliśmy po sobie niepewnie. Alice wyglądała na najbardziej rozczarowaną z nas wszystkich. – Będziemy musieli podzielić wygraną na pół, a jedna połowa przypadnie właśnie wam – powiedział mężczyzna, równocześnie nie okazując żadnych emocji, a my nie mogliśmy uwierzyć w jego słowa.
Później wszystko potoczyło się bardzo szybko, a radości nie było końca.
Jean
– Jean, przez ciebie się spóźnimy! – zajęczała Alice i po raz kolejny uderzyła w drzwi łazienki.
Dziewczyna już od jakiegoś czasu chodziła w tę i z powrotem po korytarzu, a stukot jej obcasów doprowadzał mnie do szału.
– Golę się! – wykrzyknąłem. Na połowie twarzy miałem jeszcze piankę. – Jak ty goliłaś… – zacząłem, ale dziewczyna uderzyła pięścią w drzwi.
– Nie kończ! – warknęła i chyba w końcu sobie poszła, bo stukot obcasów za drzwiami zaczął cichnąć.
Wywróciłem oczami na jej zachowanie i wróciłem do golenia twarzy, uważając tylko, żeby się przy tym nie zaciąć. Umówiliśmy się na dziś na zrobienie zdjęć do naszego albumu muzycznego, który mieliśmy dzielić jeszcze z jednym zespołem. Sześć piosenek mieliśmy wykonać my, a sześć pozostałych musieli zagrać oni. Przy okazji mieliśmy również poznać skład drugiego zespołu, przez co dziewczyny od rana chodziły zdenerwowane.
– Jean. – Tym razem do drzwi łazienki zapukała Emily. Westchnąłem przeciągle i wytarłem twarz ręcznikiem. – Ubieraj się, bo zaraz musimy wychodzić – oznajmiła ze spokojem i odeszła.
Alice była stuprocentowym przeciwieństwem Emily i za to je kochałem. Moje siostry, choć na pierwszy rzut oka identyczne, tak naprawdę były jedyne w swoim rodzaju.
Szybkim krokiem wyszedłem z łazienki i udałem się do swojego pokoju. Ubrałem się standardowo na czarno, bo nie chciałem na okładce albumu wyglądać jak wypacykowany, niedzielny chłopak, a następnie zbiegłem po schodach na parter.
– Szybciej! – popędzały mnie bliźniaczki, gdy zakładałem buty. Miałem to nieszczęście, że musiałem prowadzić samochód, w związku z czym podróż z Alice i Emily nie mogła odbyć się bez mojego udziału.
– Naprawdę się spóźnimy – powiedziałem w pewnym momencie, spoglądając na zegarek na desce rozdzielczej.
– Trzeba było dłużej się golić, pacanie – warknęła Alice.
– Mark zawsze musi na ciebie czekać, jak gdzieś się wybieracie, więc teraz przynajmniej wiesz już, jakie to uczucie – powiedziałem, a siostra zmroziła mnie złowrogim spojrzeniem.
Niestety taka była prawda. Zawsze, gdy Mark zabierał Alice na randkę, musiał czekać na nią przynajmniej godzinę, więc przez ten czas oglądaliśmy wspólnie telewizję w salonie.
– Zadzwoń do Judy i powiedz jej, że nici ze zdjęć na okładkę albumu – rzuciła konspiracyjnie Alice i z zadowoleniem obserwowała, jak zmieniał się mój wyraz twarzy.
– Przebiegła żmija – rzuciłem w stronę siostry, sięgając po swój telefon. Wybrałem numer Judy i postanowiłem napisać jej wiadomość.
Ja: Stoimy w korku...
Judy: Całe miasto stoi w korku. Jestem pewna, że jakoś nam to wybaczą.
Uśmiechnąłem się pod nosem i pokazałem wiadomość zawiedzionej Alice. Judy za bardzo mnie kochała, żeby się na mnie złościć.
***
– Jesteśmy – zakomunikowałem, gdy tylko wszedłem wraz z siostrami do studia fotograficznego.
Cieszyłem się, że Mark i Zayn przywieźli Judy, bo w innym wypadku moja dziewczyna znienawidziłaby mnie tak jak bliźniaczki, które musiały biec w szpilkach przez całe skrzyżowanie, żeby zdążyć na zdjęcia. Judy uśmiechnęła się do mnie i podeszła bliżej, aby ucałować mnie na powitanie.
– Ja bym mu dała w pysk – mruknęła Alice, a przyjaciółka spojrzała na nią z niezrozumieniem. – To wszystko przez to, że nie potrafi się szybciej golić! – wykrzyknęła, ale nie zdążyła dodać nic więcej, bo fotograf właśnie zawołał nas na salę.
Na zdjęciu ja i Judy staliśmy pośrodku, Alice i Mark po naszej lewej stronie, a Zayn wraz z Emily po prawej. Każde z nas stało odwrócone plecami do swojego partnera, co wyglądało nawet adekwatnie do nazwy naszego zespołu.
– Jest super – stwierdził fotograf, wyświetlając nam zdjęcia na laptopie. – Jeśli okładka zostanie podzielona na pół w ten sposób… – pokazał nam poziomą linię wzdłuż zdjęcia – …to będziecie naprawdę dobrze wyglądać. Ale niestety to już nie ode mnie zależy, jak okładka albumu zostanie zaprojektowana – dodał.
W międzyczasie do sali weszło czterech mężczyzn, którzy, jak się domyśliłem, stanowili skład drugiego zespołu.
– Alex! – Usłyszałem głos Judy i zobaczyłem, jak dziewczyna podbiegła do rudego chłopaka stojącego przy drzwiach, aby go przytulić.
Poczułem się zazdrosny, bo doskonale wiedziałem, kim był ten osobnik. Pamiętałem go, bo pewnej nocy siedział wraz z Judy w klubie i oboje się do siebie uśmiechali, co zapadło mi głęboko w pamięć. Przyglądałem się swojej dziewczynie z lekką pretensją, bo jak na moje oko witała się ze swoim kolegą nieco zbyt wylewnie.
– No nie wierzę! – wykrzyknął rudzielec, odwzajemniając uścisk mojej dziewczyny i uniósł ją nieco nad ziemię.
Moje pięści same się zacisnęły, a paznokcie wbiły mi się w skórę na dłoniach.
– Nie mówiłeś, że śpiewasz w zespole! – rzuciła Judy i pacnęła chłopaka w ramię, na co ten się zaśmiał.
Ku mojemu zadowoleniu oboje stali już nieco dalej od siebie.
– Tak właściwie to my nie śpiewamy, tylko gramy na skrzypcach – wyjaśnił chłopak, a Judy spojrzała na niego zaskoczona. – Ale nie tak nudziarsko, tylko szybko i z pompą – zapewnił, gestykulując przy tym energicznie, na co dziewczyna się zaśmiała.
– Ekhem – chrząknąłem, bo miałem już dosyć przedstawienia, które rozgrywało się na moich oczach.
Judy dopiero wtedy przypomniała sobie o mojej obecności i postanowiła mnie przestawić.
– Och – rzuciła. – To jest mój chłopak, Jean – powiedziała, prezentując mnie niczym dzieło w galerii sztuki.
– Pamiętam cię – stwierdził Alex, podając mi dłoń na przywitanie, a ja uścisnąłem ją chyba odrobinę za mocno. – To ty wtedy w klubie… – zaczął, a ja nie chciałem, żeby ktokolwiek inny usłyszał o tamtym zdarzeniu, więc przejąłem inicjatywę.
– Tak, tak. To ja – przerwałem mu szybko, a następnie postanowiłem zmienić temat, w związku z czym przedstawiłem chłopakowi resztę naszego zespołu. Alex zrobił to samo i również przedstawił nam swoich towarzyszy.
– Może zaczekamy na was, aż skończycie robić zdjęcia, i wyjdziemy razem na kawę? – zaproponowała Judy, a wszyscy oprócz mnie ochoczo przystali na ten pomysł.
Zaledwie pół godziny później siedzieliśmy w kawiarni i rozmawialiśmy z zespołem Alexa na temat nagrania płyty, które miało odbyć się już w następny weekend.
– Gramy tylko covery, bo żaden z nas nie potrafi wymyślić nic nowego – przyznał Alex, na co Judy serdecznie się zaśmiała.
– To dokładnie tak jak my – stwierdziła. – Może uda nam się namówić wytwórnię, żeby nagrać wspólnie trzynastą piosenkę – rzuciła.
Ja nie czułem sympatii dla tego pomysłu, ale reszta towarzystwa zaczęła już myśleć nad utworem, który można było wspólnie zagrać. Podczas całego spotkania odezwałem się zaledwie kilka razy, bo skupiałem się raczej na obserwowaniu Judy, o którą byłem nieziemsko zazdrosny. Postanowiłem, że podczas całej naszej współpracy będę miał Alexa na oku i nie pozwolę mu zanadto zbliżyć się do mojej dziewczyny.
***
Gdy weszliśmy do studia nagraniowego, byłem w szoku. Wiedziałem, jak powinny wyglądać takie pomieszczenia, ale nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek będę miał okazję nagrać cokolwiek w tak niesamowitym miejscu.
– Rozgośćcie się – powiedział z uśmiechem realizator dźwięku, który właśnie skończył oprowadzać nas po budynku i miał dzisiaj z nami współpracować.
Moją uwagę przykuły oczywiście sprzęty audio, monitory studyjne i ogromna konsola mikserska, o której posiadaniu nawet nie śmiałem marzyć.
– Widzę, że ci się tutaj podoba – zauważył Zayn, podchodząc do mnie. – Wiesz, co mnie kiedyś zastanawiało? – zagadnął. – A tak właściwie, nadal mnie to zastanawia.
– Niby co? – spytałem obojętnie.
– Dlaczego nie jesteś jednym z tych DJ-ów, którzy tańczą i zachęcają ludzi do wspólnej zabawy jakimiś chwytliwymi tekstami? – spytał mój przyjaciel, a ja spojrzałem na niego z niezrozumieniem.
– Nie będę skakał jak jakiś pajac i machał rękami w powietrzu, jakbym miał problemy umysłowe – odpowiedziałem pewnie, na co Zayn wywrócił oczami.
– Zero radości z życia – rzucił pod nosem, ale ja i tak go usłyszałem.
– Daj mu spokój, Zayn – wtrąciła nagle Emily, zatrzymując się obok nas. – I tak odnoszę wrażenie, że odkąd jesteś z nią… – spojrzała dyskretnie na Judy, która stała z Alice przy mikrofonach i żywo gestykulowała, mówiąc coś do przyjaciółki – …wydajesz się być bardziej zadowolony z życia – dodała, a ja uśmiechnąłem się do niej z wdzięcznością.
– Bo chyba rzeczywiście tak jest – przyznałem, a Zayn z obrzydzeniem wykrzywił twarz i zaczął się od nas oddalać.
– Lepsze by były niezobowiązujące seksemesy – rzucił nagle mój przyjaciel. – Miłość robi z ludzi idiotów – mruknął na odchodnym, przez co Emily zaśmiała się pod nosem.
Przez chwilę staliśmy w milczeniu.
– Zawsze sądziłam, że zakochasz się tak samo jak ja. – Spoważniała nagle dziewczyna. – Myślałam, że pewnego dnia po prostu zobaczysz tę jedyną i od razu między wami zaiskrzy. Tak właśnie zakochałam się w Zaynie – wyznała. – Do dziś pamiętam ten dzień, w którym przyprowadziłeś do domu swojego nowego przyjaciela, żeby przedstawić go rodzicom. Już wtedy się w nim zakochałam i wiedziałam, że pewnego dnia będziemy razem – przyznała z uśmiechem.
– Pamiętam, jak musieliśmy odganiać ciebie i Alice od konsoli – rzuciłem na rozluźnienie, a Emily szturchnęła mnie w ramię.
– Teraz już przynajmniej wiesz, dlaczego tak bardzo chciałam z wami zagrać. – Posłała mi porozumiewawczy uśmiech, a ja go odwzajemniłem.
– Dobra, kochani, czas zacząć – zawołał realizator dźwięku, a my podeszliśmy bliżej.
Mężczyzna wyjaśnił nam, że musimy nagrać dzisiaj wszystkie piosenki, choćby miało nam to zająć czas do samego rana. Nie przewidywaliśmy takiej sytuacji, ale równocześnie byliśmy na nią przygotowani. Żadne z nas nie napisało własnej piosenki, w związku z czym postanowiliśmy nagrać covery, które naszym zdaniem brzmiały najlepiej i wyróżniały się spośród reszty. Każde z nas wybrało swoją jedną, ulubioną piosenkę, dzięki czemu w zespole nie wybuchła żadna kłótnia o to, który kawałek powinniśmy wykonać. Kilka godzin później w studiu zawitał drugi zespół, który cierpliwie zaczekał, aż skończymy nagrywać nasz ostatni cover.
– Teraz wasza kolej. – Judy podeszła do Alexa, aby się z nim przywitać.
– Jeszcze nie – powiedział chłopak, a dziewczyna zmarszczyła brwi ze zdziwieniem. – Udało mi się namówić wytwórnię na to, żeby nagrać wspólnie z wami ten trzynasty kawałek i możemy zrobić to teraz – powiedział, a moja dziewczyna ze szczęścia rzuciła się chłopakowi na szyję. W tamtej chwili poczułem ogarniającą mnie złość. – Wytwórnia stwierdziła, że to świetny chwyt marketingowy, bo dwa obce sobie zespoły połączyła jedna płyta i jedna wspólna piosenka – rzucił Alex, gestykulując rękoma.
– Możliwe, że coś w tym jest. – Judy zaśmiała się i powróciła do naszego zespołu.
Widząc moją niezadowoloną minę, posłała mi pytające spojrzenie, ale postanowiłem nie wszczynać kłótni w takiej chwili. Została nam do nagrania jedynie piosenka z zespołem Alexa, ale szło nam dosyć opornie, ponieważ po raz pierwszy złączyliśmy nasze siły z innymi osobami. Dopiero późną nocą udało nam się zakończyć nagrania, a grupa Alexa musiała jeszcze zagrać swoje sześć piosenek. Judy z całego serca im współczuła, ale ja niezbyt przejmowałem się samopoczuciem jej kolegi. Czym prędzej pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy przed budynek.
– O co ci chodzi? – spytała Judy, łapiąc mnie za ramię.
Niechętnie odwróciłem się twarzą do dziewczyny, delikatnie wyrywając się z jej uścisku.
– O nic – zapewniłem bez zastanowienia. – Wracasz ze mną, czy z Markiem i Zaynem? – spytałem, szybko zmieniając temat.
– Wrócę z nimi, bo ty dziś jesteś nie w sosie – stwierdziła i pocałowała mnie na pożegnanie, po czym skierowała się w stronę samochodu Zayna.
– Zazdrośnik – mruknęła Alice, wymijając mnie na chodniku.
– Zamilcz, bo będziesz wracała do domu pieszo – rzuciłem, wsiadając do auta od strony kierowcy.
Przez całą drogę do domu żadne z nas się nie odezwało, a mnie gryzły wyrzuty sumienia.
Judy
Jean mocno mnie zdenerwował, co dało się zauważyć już na pierwszy rzut oka.
– Nie przejmuj się, przejdzie mu – powiedział Mark, obracając się twarzą w moim kierunku.
Chłopak siedział jak zwykle z przodu, obok Zayna, a ja zajmowałam miejsce pasażera na tyłach pojazdu. Gdy tylko chłopcy odwieźli mnie do domu, podziękowałam im za podwózkę i skierowałam się prosto do drzwi wejściowych. W mojej głowie kotłowało się mnóstwo myśli. Nie wiedziałam, dlaczego Jean od początku był negatywnie nastawiony do Alexa, ale nie miałam zamiaru go o to pytać. Wolałam, aby mój chłopak z własnej woli informował mnie o pewnych sprawach. Z westchnieniem zdjęłam buty w hallu i odwiesiłam bluzę na wieszak. Było już bardzo późno, więc przekręciłam zamek w drzwiach, aby je zamknąć. Domyślałam się, że rodzice zostawili otwarte drzwi specjalnie dla mnie, bo jak zwykle nie zabrałam ze sobą kluczy.
– Nie przesadzasz trochę? – Usłyszałam za plecami głos Nicolasa, który zaskoczył mnie do tego stopnia, że aż podskoczyłam.
– Nie strasz mnie – rzuciłam, kładąc prawą dłoń na sercu. – Myślałam, że wszyscy już śpią – dodałam.
– Bo wszyscy powinni już spać. Włącznie z tobą – mruknął blondyn. – Czy ty wiesz, która jest godzina? – spytał.
Nicolas często usiłował zgrywać strażnika miru domowego.
– Doskonale zdaję sobie z tego sprawę – wysyczałam przez zęby, bo brat już od progu wyprowadził mnie z równowagi.
– Gdzie byłaś? – zapytał, żądając natychmiastowej odpowiedzi. – I z kim? – dodał, unosząc znacząco brwi.
– Już dawno ustaliliśmy, że jestem pełnoletnia – odparłam beztrosko i skierowałam się do kuchni.
Mimo późnej pory byłam głodna, więc postanowiłam przygotować sobie późną kolację. Niestety Nicolas podążał za mną krok w krok, nie dając za wygraną.
– To nie zmienia faktu, że jesteś moją siostrą – stwierdził z przekąsem. – Domyślam się, z kim byłaś, ale wolałbym usłyszeć to z twoich ust – dodał.
– Skoro wiesz, to po co drążysz temat? Szukasz wrażeń i chcesz się pokłócić na lepszy sen? – spytałam, wyciągając z lodówki żółty ser.
– Rodzice na pewno przyznaliby mi rację – stwierdził nagle Nicolas, tym samym przerywając trwającą od dłuższej chwili ciszę.
– W jakiej kwestii? – zagadnęłam obojętnie, smarując chleb masłem.
– W kwestii Tunnera – odparł pewnie.
– Myślę, że tylko ty masz do niego jakiś problem. Tylko ty go krytykujesz i nienawidzisz – skwitowałam.
Poza Nicolasem i jego kolegami, wszyscy lubili Jeana i liczyli się z jego zdaniem. Właściwie cała rodzina Tunnerów była ogólnie lubiana i szanowana.
– Wiesz, co boli mnie najbardziej? – zapytał mój brat, całkowicie ignorując moje słowa. Postanowiłam nie odpowiadać na jego pytanie, bo wiedziałam, że i tak uzyskam na nie odpowiedź. – To, że gdy Tunnera ktokolwiek krytykuje, potrafisz zauważyć to od razu – zaczął – ale to, że mnie krytykuje mnóstwo ludzi, tego już nie widzisz – wypomniał.
– Najwyraźniej coś jest na rzeczy, skoro, jak twierdzisz, mnóstwo ludzi krytykuje twoje postępowanie – stwierdziłam, składając ze sobą dwie kromki chleba. – Doceniam odwagę wszystkich osób, które odważyły się powiedzieć ci prosto w twarz, że robisz coś źle – dodałam szczerze. Niestety nie znałam zbyt wielu takich śmiałków.
– Krytykowanie kogoś, kogo wszyscy krytykują, to żadna odwaga – rzucił niechętnie Nicolas. – Prawdziwą odwagą jest stanąć po stronie tej osoby, którą wszyscy inni piętnują – stwierdził.
– Całkiem mądrze to ująłeś, ale do mnie nie trafia – stwierdziłam obojętnie, wgryzając się w swoją kanapkę. – Miałeś mnóstwo ludzi po swojej stronie, ale w ogóle ich nie doceniałeś – podsumowałam. – Do tej pory Lizzie jest przy tobie, a ty masz to gdzieś.
Nie rozumiałam, dlaczego taka ładna i uzdolniona dziewczyna jak Lizzie, wciąż tkwiła w toksycznym związku z Nicolasem.
– Nie odwracaj kota ogonem, bo mówimy teraz o tobie – powiedział szybko blondyn, nie chcąc rozpoczynać niewygodnego tematu.
– Powiem ci jedno – wyrzuciłam z siebie w nagłym przypływie odwagi, spoglądając bratu prosto w oczy. – Kocham Jeana i jesteśmy razem. Żadne twoje groźby, prośby ani błagania tego nie zmienią – uprzedziłam.
Twarz mojego brata nagle zaczęła zmieniać kolor. Najpierw stała się czerwona, później fioletowa, a na koniec odpłynęła z niej cała krew. Po jakimś czasie Nicolas doprowadził się do porządku i odszedł bez słowa, prawie biegnąc na piętro. Wiedziałam, że uciekanie od problemów było typowym dla niego zachowaniem, ale z dwojga złego wolałam to, niż nocną awanturę. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że przez cały ten czas, odkąd wyznałam bratu prawdę, wstrzymywałam oddech. Powoli wypuściłam powietrze z płuc, a chwilę później w kuchni rozległ się dźwięk dzwonka. Wyciągnęłam telefon z tylnej kieszeni spodni i ze zdziwieniem spojrzałam na wyświetlacz.
Dzwonił Jean.